Łajdactwa obrońców nadużyc liturgicznych, czyli protestancki nowotwór na ciele kościoła katolickiego

Łajdactwa obrońców nadużyc liturgicznych, czyli protestancki nowotwór na ciele kościoła katolickiego

Lukasz kwi 20, 2015 RELIGIA Komentarze (0)

Łamanie przepisów liturgicznych frondowa autorka na usługach deon.pl nazywa czymś dobrym w rzeczywistości, katolików, którym zależy na przestrzeganiu norm liturgicznych jako znaku wymownej miłości do Kościoła posądza o chęć układania i rozpalania stosów. To jest właśnie miłość zwolenników fałszywego charyzmatyzmu, który na wzór protestancki z liturgii czyni spektakl, a z kościoła salę widowiskową.

Tekst ten jest dość obszerny, proszę mi to wybaczyć jednakże w tym przypadku lapidarna forma byłaby na rękę funkcjonariuszom ideologicznym pełniących obowiązki dziennikarzy we Frondzie. Tak samo byłoby to przychylne redakcji modernistycznego deon.pl. Staram się tu odnieść do wszelkich kłamstw, manipulacyj ze strony autorki frondowej, która we krwi chyba już ma jak na publicystkę frondową przystało manipulowanie, kłamanie, przemilczanie niewygodnych faktów. Zresztą to domena także redaktorów deon.pl

Racjonaliści sypią im oklaski, a najszczersi i najbardziej otwarci wśród nich witają z radością w modernistach silnych sprzymierzeńców.

św. Pius X, Pascendi Dominici Gregis,

8 września 1907

Jezuici łódzcy sprawują opiekę duszpasterską w osobie o. Remigiusza Recława nad zespołem muzycznym Mocni w Duchu. Jest to zespół, który dopuszcza się profanacyj podczas Mszy świętych wprowadzając do obrzędów liturgicznych tańce, wygibasy. Wszystko pod czujnym okiem swojego opiekuna, który do tychże czynów dopuszcza.

Z prezbiterium wtenczas czyni się scenę, z kościelnych naw widownię, a sam kościół katolicki przerabia się na salę widowiskową, na którą żeby wejść trzeba mieć jak obecna sytuacja pokazuje specjalne wejściówki. Tak! Wejściówki, aby wejść do kościoła. Nie masz wejściówki – nie wejdziesz!

Kan. 1221 – Wstęp do kościoła podczas sprawowania świętych czynności musi być wolny i bezpłatny.

Autorka już od początku niemal zwraca uwagę, że ludzie praktykują od święta, że Boże Narodzenie i święcenie pokarmów na Wielkanoc (ona zwie to święceniem jajek), natomiast według niej katolicy się wykłócają o jakieś aberracje liturgiczne, czyli o coś nieistotnego jak twierdzi. Bystra publicystka frondowa i teraz także deonowa Brzezińska-Waleszczykowa nie zadaje jednak pytania o przyczyny takiego stanu. Nie pyta dlaczego wśród ludzi objawia się taka letniość? Ona się cieszy, że nie było nudno.

Sama autorka przyznaje, że do nadużyć doszło, w dodatku poważnych lecz po tym krótkim akapicie, w którym stwierdza, iż aberracje liturgiczne były, oznajmia, że należy spojrzeć na całość z perspektywy wiernych. Czyli w rzeczywistości z przymrużeniem oka.

Całość Brzezińska-Waleszczykowa zwie przestępstwem lecz owo przestępstwo umieszcza w cudzysłowie. Czyli według niej to niby-nadużycie (ujawnia się tu u niej brak konsekwencji). A czym jest naruszenie przepisów chociażby drogowych? Przestępstwem. Naruszanie przepisów prawa karnego bądź cywilnego? Przestępstwem. A naruszenie przepisów liturgicznych, prawa kanonicznego? No właśnie!

Rozumując jak autorka powinniśmy akceptować każdy błąd, bo zachęca ona nas do postrzegania nadużyć z perspektywy wiernych, żeby dobrze się czuli, żeby było miło i rozrywkowo.

Zachowanie takie potępia św. Pius X, który w encyklice Pascendi Dominici Gregis wskazuje, że moderniści opierają wiarę o uczucia, a te są chwiejne, wciąż trzeba nowych bodźców, ażeby je pobudzać, nowych emocyj, które poruszą serce. Natomiast papież Pius VI (wg Brzezińskiej-Waleszczykowej katolicy przywiązani do przestrzegania liturgicznych norm lekceważą głos biskupów, kardynałów i PAPIEŻY) oznajmia:

Przyjmowanie obojętne wszelakiego rodzaju błędów potwornych dowodzi nędznej głupoty nad którą nigdy dość ubolewać. Przez sam fakt niesprzeciwiania się żadnemu błędowi człowiek staje sie winien popierania błędów wszystkich.

Papież Pius VI, Bulla „Debito Apostolus Nostri”

Zalety tanecznego show podług Brzezińskiej-Waleszczykowej to brak „znudzenia wśród ludzi, żywe zainteresowanie, ciekawość, zaangażowanie to co dzieje się na OŁTARZU”. Dodaje, że nie ma ziewania, spoglądania nerwowego na zegarek etc.

Jest więc rozrywka. Wspaniała rozrywka, która nie nuży, a ożywia. Co ożywia? Oczywiście pobudza zmysły, uczucia. Zniewalająca zabawa w prezbiterium. Na OŁTARZU (jak pisze autorka).

Czy do tego służy prezbiterium? Czy do tego służy ołtarz?

Kościół katolicki to miejsce święte. Poświęcone Bogu. Nie człowiekowi. W kościele katolickim znajduje się tabernakulum. W tabernakulum natomiast sam Jezus Chrystus, Syn Boży. Dlatego w kościele katolickim „dopuszcza się tylko to, co służy sprawowaniu i szerzeniu kultu, pobożności i religii, a zabrania się tego, co jest obce świętości miejsca” (KPK 1210 – rok 1983). Ponadto sam Bóg Ojciec rzekł do Mojżesza:

Rzekł mu Bóg: Nie zbliżaj się tu! Zdejm sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą.

Wj 3, 5

at ille ne adpropies inquit huc solve calciamentum de pedibus tuis locus enim in quo stas terra sancta est

Ex 3: 5

Taniec, wygibasy są rzeczami obcymi świętości miejsca. Człowiek Europy i Ameryki Północnej czy Australii inaczej postrzega taniec, aniżeli ludy pierwotne Ameryk tudzież Australii. W obrządku łacińskim nigdy nie było tańca. Przez dwa tysiące lat kult sprawowano bez tanecznych wygłupów. Dzisiaj wprowadza się profanacyjny taniec, w którym niekiedy skąpo ubrane panienki kręcą zadami w zwróconymi w stronę Najświętszego Sakramentu. To ma być kult? To ma być „taniec dla Jezusa”? Zadem do Pana Jezusa, twarzą do widowni? Bo słusznie wtedy jest to występ sceniczny, nic więcej, tylko występ. Gdyby było inaczej to nie byłoby przede wszystkim tej całej otoczki koncertowo-teatralno-rozrywkowej. Nie byłoby zachwytów, braw, komentarzy, iż ta a ta dała świetny popis swoich zdolności tanecznych bądź wokalnych. A ta cała otoczka jest.

Jako, że obrońcy i zwolennicy wszelkich aberracyj lubują się w powoływaniu jako autorytetu św. Jana Pawła II, kardynałów i biskupów ich popierających to i ja poczynię ten zabieg przywołując tego pierwszego z listy, który powiedział:

Kapłan, który wiernie sprawuje Mszę Świętą według norm liturgicznych oraz wspólnota, która do nich się dostosowuje, ukazują w sposób dyskretny lecz wymowny swą miłość do Kościoła.

św. Jan Paweł II

Obrońcy nadużyć, profanacyj, protestantyzacji – w ogół rzecz ujmując, zarzucają tym, którzy w sposób dyskretny acz wymowny ukazują miłość do Kościoła: nienawiść, plucie jadem, wylewaniem żółci etc. Do niedawna jeszcze owo przywiązanie do wierności Mszy świętej nazywano fałszywie faryzeizmem. Retoryka się odrobinę zmieniła, bo i to było strącane co raz.

Zarzuca więc obrońcom Mszy św. Brzezińska-Waleszczykowa plucie jadem, wylewaniem żółci, a czym jest to co ona sama robi w sposób niski, tym razem na łamach deon.pl? Jest właśnie tym pluciem jadem skoro przekłamuje, przemilcza fakty o najgorsze zło posądzając obrońców Mszy św., którzy pragną tylko, żeby sakrament Eucharystii był godnie sprawowany bez nadużyć. Tych to nazywa plującymi jadem, a profanatorów zwie tymi dobrymi. Łajdactwo!

Exemplum: w czwartym akapicie (nie licząc pogrubionej zajawki) słowo „przestępstwo” ujmuje w cudzysłów, kilka linijek poniżej lapidarnie stwierdza, że doszło do poważnych nadużyć, natomiast w dziewiątym akapicie stwierdza „dla jasności”, iż jezuici łódzcy nie dopuścili się żadnej profanacji czy znieważenia Najświętszego Sakramentu.

Po tym kłamstwie zarzuca katolikom przywiązanym do Tradycji, tj. do 2000 lat Kościoła, na której wychowywani były rzesze świętych, że gdyby mogli toby już układali stosy. To jest podłe! Łajdactw podobnych przytoczonych wcześniej w tekście autorki jest więcej.

Drobna dygresja: te niegodziwości próbuje ona bronić jak i bliscy jej sercu profanatorzy argumentem mówiącym, że wśród t.zw. tradycyjnych katolików – tutaj przez Brzezińską-Waleszczykową nazwanych „pewną niewielką niezwykle rozkrzyczaną grupą katolików w Polsce” – znajdzie się ktoś świętszy, czyli ktoś kto wie lepiej, od biskupa, kardynała albo nawet od Ojca Świętego.

W całym tekście nie powołała się na żadnego biskupa, kardynała czy Ojca Świętego (a ma tych Ojców Świętych trochę do wyboru). Rzuciła tylko ogólnikową obelgę i koniec. Frondowa retoryka wespół z deonowym zamiłowaniem do modernizmu cechującego się brakiem dokładności, ogólnymi stwierdzeniami, pomijaniem szczegółów, nienawiścią do Tradycji, rozmiłowaniem zaś do tego co nowe.

Za to ci „rozkrzyczani” ponoć katolicy akurat wbrew temu, co pisze Brzezińska-Waleszczykowa, powołują się na dokumenty Kościoła Katolickiego, na wypowiedzi świętych, błogosławionych, na słowa biskupów oraz kardynałów, wreszcie na słowa papieży.

Powołajmy się na przykład na kard. Ratzingera, późniejszego papieża Benedykt XVI:

Także taniec nie jest formą wyrażania liturgii chrześcijańskiej. Około III wieku kręgi gnostycko-doketyckie próbowały wprowadzić go do liturgii. Ukrzyżowanie traktowano tam jako pozór: ciało, którego nigdy tak naprawdę nie przyjął, Chrystus opuścił przed męką. I w ten oto sposób, skoro Krzyż był tylko pozorem, miejsce liturgii Krzyża mógł zająć taniec. W różnych religiach tańce kultyczne mają rozmaite cele – zaklinanie, magia naśladowcza, mistyczna ekstaza; wewnętrznemu celowi liturgii „ofiary słownej” nie odpowiada żadna z tych postaci. Zatem absolutny nonsens stanowią próby „uatrakcyjniania” liturgii pantomimą, i to wykonywaną w miarę możliwości przez profesjonalne zespoły, co kończy się często (w tej perspektywie całkiem słusznie) aplauzem zgromadzonych. Jeśli w liturgii oklaskuje się ludzkie dokonania, to jest to zawsze ewidentny znak tego, iż całkowicie zagubiono istotę liturgii i zastąpiono ją rodzajem religijnej rozrywki. Atrakcyjność taka nie trwa długo; na rynku ofert spędzania wolnego czasu, gdzie rozmaite formy religijności coraz częściej funkcjonują jako rodzaj podniety, konkurencja jest nie do pokonania. Sam doświadczyłem sytuacji, w której akt pokuty zastąpiony został przedstawieniem tanecznym, co oczywiście nagrodzono brawami; czy można się jeszcze bardziej oddalić od tego, czym rzeczywiście jest pokuta? Liturgia może przyciągać ludzi tylko wówczas, gdy nie spogląda na samą siebie, lecz na Boga, gdy pozwala Mu wejść w siebie i działać. Wówczas rzeczywiście wydarza się coś jedynego w swoim rodzaju, poza konkurencją, a ludzie czują, że jest to coś więcej niż tylko sposób spędzania wolnego czasu.

ks. Joseph kard. Ratzinger, Duch liturgii

Ciekawe, nieprawdaż? Zarzucanie ignorowania opinij: Kościoła Katolickiego, biskupów, kardynałów, papieży, gdy to właśnie ci „rozwrzeszczani” katolicy na każdym kroku swoje wypowiedzi opierają właśnie o Kościół Katolicki, biskupów, kardynałów, papieży, świętych i błogosławionych. Natomiast zwolennicy i zaciekli obrońcy profanacyj za fundament mają wyłącznie swoje mniemanie. Prócz tego usuwają bezczelnie komentarze niepochwalne ich zachowaniu zawierające konstruktywną krytykę.

W komentarzach w Internecie proszę uprzejmie zwrócić uwagę na argumenty zwolenników nadużyć. Proszę również cokolwiek skrytykować na Facebooku. Państwa komentarz wkrótce zostanie usunięty.

Kończąc autorka stwierdza, iż nie chodzi o to, żeby w kościele było miło, że Eucharystia to nie porywający film akcji, na którym z ciekawości zagryzamy paznokcie, a jeśli ktoś przychodzi z takim nastawieniem to ma duży problem – konkluduje. Jednak po tym zdaniu dopisuje: „ALE…”.

Jeśli mówisz, że „jesteś katolikiem, ale…” to nie jesteś katolikiem.

abp. Fulton J. Sheen

Po wymownym „ALE” informuje p. Marta Brzezińska-Waleszczykowa, iż bywała wiele lat temu na Przystanku Woodstock i towarzyszącym mu Przystanku Jezus. Widziała tam młodych ewangelizatorów, którzy podczas Mszy św. tańczyli, a nawet „mówili językami” albo „zasypiali”.

Jak twierdzi, te wszystkie dziwy były powodem przybywania uczestników Woodstocku na Msze św. Dosłowny cytat:

Efekt tego był taki, że ludzie z Woodstocku, którzy przychodzili na te Msze, czasem już nawet nie wracali do swoich namiotów (…).

Zwróćmy uwagę na to jedno bardzo ważne słowo… „Czasem”… Więc te ezoteryczne kurioza tylko CZASAMI przyciągały spragnionych rozrywki uczestników Woodstocku. Nawet bełkotanie zwane przez autorkę „mówieniem językami” ich nie przyciągnęło, ani padanie na ziemię straciwszy wtenczas świadomość, co Brzezińska-Waleszczykowa zwie „zasypianiem”. Nawet to nie pomogło. Tylko od czasu do czasu, czyli nieczęsto, przyciągało to nowych uczestników na tyle, aby pozostać. Na jak długo? Musieli wreszcie wrócić do swoich namiotów, żeby przenocować wszakże. Według autorki nie wracali.

To są według niej owoce tańca, wygibasów, bełkotania w ezoterycznej ekstazie czy bezwładnego padania na ziemię. Tylko, jeśli chcemy mówić o owocach, winniśmy prześledzić losy tych ludzi teraz. Może to były owoce, które na drugi dzień gniły?

Kwiat potrafi zakwitnąć w lutym wykorzystując ożywcze promienie słoneczne, by następnego dnia zwiędnąć, obumrzeć. W tym przypadku chwilowymi promieniami słonecznymi jest rozrywka. Pobudza ona emocje, przyczynia się do produkcji hormonów szczęścia. Co jednak, gdy ten tańczący kwiatek zostanie pozbawiony źródła rozrywki? Albo gdy ta rozrywka zacznie go nudzić (człowiek zawsze się nudzi) dlatego na przykład cyrkowcy wymyślają nowe akrobacje, artyści wszelkiej maści takoż samo. Każdy z nich pragnie zachwycać czymś nowym, ażeby przyciągnąć uwagę odbiorcy.

Tak samo i w tych przypadkach, które tak zachwala autorka ludzie się nudzą i wreszcie idą, entuzjazm więdnie niczym kwiaty kwitnące w lutym, dawka endorfin spada. Pozostaje tylko myśl: „ale to już było…”.

Z tego również powodu uczestnicy Woodstocku będący świadkami profanacyjnych zachowań te sceniczno-liturgiczne ekscesy lekceważyli, bo nieco dalej Jurek Owsiak zapewniał im lepsze wrażenia i zabawę. Tak się właśnie kończy próba upodabniania się do świata, żeby przyciągnąć ludzi. Przyciągnąć widownię lecz tylko na chwilę… Przyznaje to nolens volens sama autorka choć jej zamiarem była obrona takiegoż zachowania.

Co robi wreszcie na koniec pani Brzezińska-Waleszczykowa? Zarzuca pobożnym katolikom (katolik może być niepobożny? nadal jest wtedy katolikiem?) plucie jadem, szydzi z nich, że najpierw składają pobożnie ręce „od linijki” na Mszy św. (kpi do tego, że tylko w „rycie trydenckim” – de facto w nadzw. formie rytu rzymskiego), a później po wszystkim plują tym nieszczęsnym co chwilę przywoływanym przez elokwentną autorkę jadem.

Pani Brzezińska-Waleszczykowa stosuje frondowo-deonową metodę przemilczania rzeczy niewygodnych. Na przykład nie informuje, że opiekun zespołu muzycznego, który dopuszcza się profanacyj – o. Remigiusz Recław – w dniu święceń kapłańskich przyrzekał sprawować sakramenty święte zgodnie z Tradycją Kościoła. Tego nam autorka nie oznajmia. Daje też fałszywie do zrozumienia, iż katolicy wierni Tradycji (de facto każdy katolik winien być wierny tejże Tradycji) są ponurzy, a ci tańczący rozrywkowi, radośni. To także fałsz. Katolicy wierni Kościołowi Katolickiemu mają zwykle lepsze, inteligentniejsze poczucie humoru niźli ci, co z całych sił pragną pojednania ze światem. To znana zagrywka tego typu publicystów, że autorów konstruktywnej krytyki zwą ponurakami, wyszydzają etc., bo i w tym przypadku odwołują się do emocyj, nie zaś do rozumu. Ignoruje również stanowisko Kongregacji Kultu Bożego, które brzmi:

Wszelako to samo kryterium i osąd nie może być zastosowane do kultury zachodniej. Tutaj taniec jest związany z miłością, rozrywką, profanum, z rozbudzeniem swoich zmysłów: taki taniec ogólnie rzecz biorąc nie jest czysty.
Jeśli propozycja tańca religijnego na Zachodzie rzeczywiście miałaby zostać przyjęta trzeba byłoby zatroszczyć się, aby jego miejsce znajdowało się poza liturgią, w takich miejscach zgromadzeń, które nie mają ściśle liturgicznego przeznaczenia. Ponadto księża nie mogą nigdy brać udziału w tańcu.

(fragment)

To jest właśnie miłość wielbicieli tańca podczas liturgii, profanacyj, aberracyj etc. To jest to życzliwe zachowanie pełne miłości do Kościoła i do bliźniego. Miłości polegającej na kłamstwie, wyszydzaniu, manipulacji, łajdactwie, przemilczaniu.

Pani Marta pisze, że WOLI… A kogo to obchodzi, co ona woli, skoro jej wola jest sprzeczna z tym, co mówi Kościół Katolicki w kwestii zachowania podczas Mszy św., w kwestii tańców podczas Mszy św. etc. etc. To jest metoda zwolenników nadużyć liturgicznych, że wolą to a tamto, ale nie zwracają żadnej choćby najmniejszej uwagi na to, co woli Kościół Katolicki.

Tańczenie podczas Mszy św. zwie „wyrazem autentycznej radości” lecz składanie rąk wyszydza. Do tego utożsamia ludzi, którzy te ręce składają (pobożnie lub nie – nie wiem, co w sercu każdego człowieka) z agresją. Bo jeśli składasz ręce podczas Mszy świętej, jeśli jesteś przeciwny tańcom, jeśli pragniesz przestrzegać norm liturgicznych, które zostały ustanowione w jasnym celu to z całą pewnością po wyjściu z kościoła (nie: „po wyjściu z liturgii”!) plujesz jadem, a owo plucie jadem to na przykład konstruktywna krytyka poparta nauczaniem Kościoła Katolickiego.

Benedykt XVI jasno wskazał, że Kościoła nie buduje się poprzez zrywanie z przeszłością, lecz w ciągłości z nią. Sama zresztą konstytucja soborowa nigdy nie przekreślała przeszłości, nie domagała się na przykład porzucenia łaciny czy Mszy św. Piusa V – przypomina kard. Sarah w wywiadzie dla francuskiego czasopisma L’Homme Nouveau.

Gość Niedzielny, wydanie internetowe, „Eucharystia, zgiełk i podział na role” 2015-04-14 19:00

Na zakończenie przywołuję kardynała Arinzego, którego autorka podobnie lekceważy. Tak się składa, że jest Murzynem podobnie jak kard. Sarah, do tego z Afryki, więc doskonale wie, o czym mówi, bo obrońcy profanacyj przywołują zwyczaje afrykańskie jako argument.

Taniec nie jest rozpoznawaną formą na Mszy w obrządku łacińskim. Nasza Kongregacja rozpatrywała to przez lata. Nie ma żadnego ważniejszego dokumentu kościelnego na ten temat, jednak dyrektywa naszej Kongregacji jest taka: podczas ścisłej liturgii, czyli Mszy św. czy sakramentów w Europie i USA nie powinno mówić się o tańcu liturgicznym. WCALE!

ks. Franciszek kardynał Arinze

Moderniści tak czy siak będą powyższy artykuł zwać agresywnym, kłamliwym, pełnym pogardy i nienawiści. Słowa biskupów, kardynałów oraz papieży zignorują lub wyszydzą. To ich stała taktyka i retoryka. Jeżeli już drodzy moderniści zamierzacie pluć jadem o którym ustawicznie wspominacie wypluwając przy tym słowa pełne „miłości” to pragnę zachęcić do używania merytorycznych argumentów. To tyle!

PS: Moderniści mówiąc ustawicznie o miłości posługują się kłamstwem, podłością, łajdactwem, manipulacją, inwigilacją, prowokacją. To potwierdzone. Grupa na Facebooku założona w celu demaskowania fałszywego charyzmatyzmu oraz pozostałe są infiltrowane przez profanatorów, u których na ustach rzekoma miłość. Tę miłość dostrzec możemy na Frondzie, na deon.pl w omawianym tu artykule autorstwa p. Marty Brzezińskiej-Waleszczykowej tudzież w komentarzach zwolenników tejże łódzkiej profanacji, która dzieje się pod egidą oo. jezuitów łódzkich.

Jak zauważył autor blogu przedsoborowy.blogspot.com milczenie w tejże sprawie doprowadzi do opłakanego stanu za kilka lat. Gwoli przypomnienia więc:

Przyjmowanie obojętne wszelakiego rodzaju błędów potwornych dowodzi nędznej głupoty nad którą nigdy dość ubolewać. Przez sam fakt niesprzeciwiania się żadnemu błędowi człowiek staje sie winien popierania błędów wszystkich.

Papież Pius VI, Bulla „Debito Apostolus Nostri”

 

Link do omawianego artykułu: deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,1973,jedyni-prawdziwi-katolicy-i-tanczenie-podczas-mszy.html

 




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Łajdactwa obrońców nadużyc liturgicznych, czyli protestancki nowotwór na ciele kościoła katolickiego
Łajdactwa obrońców nadużyc liturgicznych, czyli protestancki nowotwór na ciele kościoła katolickiego
Jezus Chrystus, Z Bogiem, zmień sposób na lepsze; ZAPRASZAM!, katolik. czyli, chomiki w katolickiej
Jak zostać wziętym trenerem, czyli jak zarabiać na prowadzeniu szkoleń
Uważnie patrzeć na znaki, Z Bogiem, zmień sposób na lepsze; ZAPRASZAM!, katolik. czyli, chomiki w ka
Rok liturgiczny - skrypt 2, Teologia, skrypt na US WT, Skrypty
porzu e6+prac ea+na+etacie+czyli+pomys b3y+na+w b3asn b9+firm ea+bez+du bfego+kapita b3u 7U5Z2EG6TO5
OLIMPIADA WIOSENNA W PRZEDSZKOLU, OLIMPIADA WIOSENNA W PRZEDSZKOLU, CZYLI POWITANIE WIOSNY NA SPORTO
Wstań, Z Bogiem, zmień sposób na lepsze; ZAPRASZAM!, katolik. czyli, chomiki w katolickiej atmosferz
Antynewegowski trójkąt, Z Bogiem, zmień sposób na lepsze; ZAPRASZAM!, katolik. czyli, chomiki w kato
Podróż 2 Zamiast wstępu Piąty wymiar, czyli taoizm i buddyzm na Jowiszu
Pascha historii, Z Bogiem, zmień sposób na lepsze; ZAPRASZAM!, katolik. czyli, chomiki w katolickiej
Jezus jedyną drogą do Ojca, Z Bogiem, zmień sposób na lepsze; ZAPRASZAM!, katolik. czyli, chomiki w
Czyli mierz siły na zamiary, Fan Fiction, Dir en Gray
Wizja bł. ks. Markiewicza, Z Bogiem, zmień sposób na lepsze; ZAPRASZAM!, katolik. czyli, chomiki w k
Wielki światowy spisek, Z Bogiem, zmień sposób na lepsze; ZAPRASZAM!, katolik. czyli, chomiki w kato
Zburzył rozdzielający ich mur, Z Bogiem, zmień sposób na lepsze; ZAPRASZAM!, katolik. czyli, chomiki
List do pewnej protestanckiej damy na temat maksymy, Protestantyzm

więcej podobnych podstron