Jaka symulacja, tacy eksperci Nasz Dziennik, 2011 02 18

Jaka symulacja, tacy eksperci

Nasz Dziennik, 2011-02-18

Z gen. bryg. rez. Janem Baranieckim, byłym zastępcą dowódcy Wojsk Lotniczych Obrony Powietrznej, rozmawia Marcin Austyn

Rosyjscy eksperci zaproszeni przez RIA Nowosti powtórzyli tezy Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) dotyczące katastrofy lotniczej. W ogóle nie wzięli pod uwagę tego, co w tej sprawie podnosiła strona polska. Czemu miała służyć taka konferencja?
- Można wskazywać na fakty, pokazać dokumenty, a odpowiedź zawsze będzie taka, jaka ma być. W tym przypadku - by Federacja Rosyjska nie była winna. To typowa rosyjska mentalność. Jest to tragiczna zasada, ale ktoś, kto miał możliwość współpracy z Rosjanami, doskonale ją zna. Do tego sposób zachowania ekspertów był bardzo arogancki, a "żarty" nielicujące z powagą sprawy. Co to za ekspert, który w żartach wsadza małpę na wieżę kontroli lotów? Dla mnie nie jest to nowość, bo nieraz w życiu spotkałem się z podobną postawą Rosjan, ale skoro zostaliśmy sprowadzeni do tak niskiego poziomu dyskusji, to można powiedzieć, że rzeczywiście tak było w przypadku lotu z 10 kwietnia 2010 roku. Niestety, takie warunki stwarzano również w Polsce. Pamiętamy przecież wypowiedzi wysokich rangą polityków, którzy sugerowali, że skoro prezydent RP chce prywatnie lecieć do Katynia, to należy go wsadzić do samolotu i niech leci, a Rosjanie go przyjmą. Takie traktowanie tej wizyty miało swoje odbicie w sposobie jej przygotowania. Za to odpowiedzialność powinny ponieść stosowne organy polskiej administracji.

Zauważył Pan, że żadne dociekliwe pytanie nie doczekało się eksperckiej odpowiedzi?
- Dlatego też dziwię się, że po stronie polskiej wyrażono zgodę na organizację takiej propagandowej konferencji. Rosjanie zawsze traktowali nas z góry i mam wrażenie, że dokładnie tak samo Władimir Putin podchodzi do naszych najwyższych przedstawicieli.

Mieliśmy też symulację lotu tupolewa, do której rosyjski specjalista użył gazety, butelek i komórki...
- Jaka symulacja, tacy eksperci. Oczywiście wśród Rosjan są ludzie mądrzy, to nie ulega wątpliwości. Jednak osoby, które występują na tego typu konferencjach, to są ludzie, którzy mają więcej do czynienia z polityką niż z techniką lotniczą. Zresztą co to za ekspert, który nie dopuszcza możliwości zaistnienia zamachu przy locie z najwyższymi przedstawicielami obcego państwa? Wiem również, że w całym świecie próbuje się znaleźć sposób na wytworzenie sztucznej mgły, a od dawna są opracowane sposoby na zadymianie lotnisk. Służy to do maskowania w warunkach wojennych, a tu słyszymy, że Rosjanie mgłę potrafią tylko rozpraszać.

Za to sugeruje się wnikliwe śledztwo w sprawie rzekomych nacisków na pilotów...
- Nie wiem, czy gen. Andrzej Błasik w ogóle stał w tej kabinie. Skąd to przeświadczenie? Dowodów na to brak.

Czy Pana zdaniem wszystkie dane z czarnych skrzynek zostały "doskonale odczytane"?
- Na pewno wszystko, co dotyczy tego lotu, jest na nośnikach obiektywnej kontroli i to jest podstawowe źródło wiedzy. Ale skrzynek nam nie oddano. One powinny trafić do właściciela samolotu i powinny być u nas przechowywane. Rosjanie jako kraj, w którym wyprodukowano samolot i poddawano go remontowi, oraz jako kraj, na terenie którego przyjmowany był samolot, powinni być jedynie obecni przy badaniach - polskich badaniach. Wówczas w razie wątpliwości mogliby się odwoływać do organów międzynarodowych. Jestem przekonany, że gdyby polskiemu premierowi nie zabrakło odwagi i chęci, to skrzynki już dawno mogłyby być w Polsce.

Skąd rosyjscy eksperci wiedzieli, że skrzynki zostały właściwie odczytane?
- Mogli to tylko zakładać. Przy okazji kontaktów z Rosjanami nieraz od nich słyszałem w odpowiedzi na nasze uwagi, że rosyjski producent braków (wadliwych części) nie produkuje i reklamacja była odrzucana.

Rosjanie wyolbrzymili problem wylotu bez lidera. Wniosek w ich rozumowaniu jest prosty - nie było lidera, to nie trzeba było lecieć.
- Z punktu widzenia mocarstwa można i tak postępować. Jeśli lider był potrzebny, to szef MSZ powinien zadbać, by był on obecny na pokładzie, a w razie problemów powinien namówić nawet prezydenta RP na reakcję, powinien rozgłosić, że Rosjanie nie chcą nam dać lidera i tym samym uniemożliwić lot na ważne dla nas obchody rocznicy zbrodni katyńskiej.

Usłyszeliśmy ponadto, że o pracy kontrolerów nie ma co dyskutować, bo to "strata czasu" i "blef".
- To arogancja wobec dyskutantów. Każdy rozumny człowiek wie, że wszystkie dostępne pomoce nawigacyjne, jakie można wykorzystać w trudnych sytuacjach, są używane. Takie pomoce, jak właśnie wieża kontroli, stawiane są w punktach szczególnie trudnych. Jeśli jest takie zagrożenie, że załoga może sama nie dać sobie rady, to ktoś musi ją wspomóc, ktoś, kto jest blisko i może służyć taką pomocą. W przypadku samolotów podchodzących do lądowania tą pomocą jest wieża.

Eksperci stwierdzili jednak, że właściwie na wieży to mogło nikogo nie być...
- Tym samym zaprzeczają temu, czego uczy się w podręcznikach, że wieża jest elementem związanym z załogą samolotu i tych elementów nie można rozerwać.

Kontroler nie może zakazać załodze lądowania lub odesłać samolotu na drugi krąg?
- To tylko powtarzanie zasłyszanych tez. Co więcej - zauważyli to dziennikarze Telewizji Trwam - w marcu odesłano ze Smoleńska urzędników kancelarii premiera na inne lotnisko właśnie z uwagi na warunki pogodowe. Czyli można było je zamknąć! A czy statut tamtego lotu był inny? Przecież oni lecieli takim samolotem jak prezydent RP, czyli rządowym! Nie sądzę, by zmieniły się przepisy. Okazuje się więc, że można postępować tak, jak wygodnie jest Rosjanom.

Opinia publiczna dowiedziała się, że przekleństwa na wieży to nie chaos, a normalne warunki pracy...
- W Federacji Rosyjskiej nigdy nic nie dzieje się źle, ale wszystko jest najlepsze. W tym świetle to, co usłyszeliśmy na wieży, to były normalne warunki pracy i panował tam porządek.

Dziękuję za rozmowę.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Posłowie chcą komisji nadzwyczajnej w sprawie Naszego Dziennika Nasz Dziennik, 2011 02 18
MAK wyspecjalizował się w profesjonalnym krętactwie Nasz Dziennik, 2011 02 18
Rosjanie ponownie rozczarowują Nasz Dziennik, 2011 02 18
Ewidentna wina Rosjan Nasz Dziennik, 2011 02 18
Generała nie było w kokpicie Nasz Dziennik, 2011 02 18
Model z gazety i telefonu mnie nie przekonał Nasz Dziennik, 2011 02 18
Eksperyment na raporcie Nasz Dziennik, 2011 02 10
Jaka była rola Turowskiego Nasz Dziennik, 2011 03 17
Prokuratura w połowie eksperymentu Nasz Dziennik, 2011 03 03
Kiedy odwołanie Premier obiecał Nasz Dziennik, 2011 02 28
Koalicja brnie w kłamstwo smoleńskie Nasz Dziennik, 2011 02 03
Korsarz bez identyfikacji radarowej Nasz Dziennik, 2011 02 22
Liczyli, liczyli, aż wyszło za dużo Nasz Dziennik, 2011 02 01
Jak Rosjanie pozbawili mjr Protasiuka licencji Nasz Dziennik, 2011 02 12
Dziesięć milimetrów różnicy ciśnienia to sto metrów różnicy wysokości Nasz Dziennik, 2011 02 26
Chcemy ulicy generała Błasika Nasz Dziennik, 2011 02 16
Kosaczow Smoleńsk to temat drażliwy Nasz Dziennik, 2011 02 22
Smoleński biznes Nasz Dziennik, 2011 02 01
Zwabieni w śmiertelną pułapkę Nasz Dziennik, 2011 02 17

więcej podobnych podstron