Rosjanie nie powinni dać zgody na lądowanie

Rosjanie nie powinni dać zgody na lądowanie

Nasz Dziennik, 2011-01-14

Z mjr. rez. pilotem Markiem Gąsiorem, przyjacielem gen. Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych, który zginął w katastrofie rządowego Tu-154M pod Smoleńskiem, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler

Wymieniając bezpośrednie przyczyny katastrofy rządowego Tu-154M, Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) stwierdził m.in., iż główny wysokościomierz fałszował wskazania o 180 metrów. O czym to świadczy?
- Nie zgadzam się z teorią, że wysokościomierz barometryczny przekłamywał wskazania o 180 metrów, bo jeżeli prawidłowo zostało podane załodze ciśnienie, nie jest to po prostu możliwe. Ze stenogramów wynika, że piloci ustawiali ciśnienie i dopytywali o nie już wtedy, gdy wlecieli na terytorium Białorusi, a więc daleko przed Smoleńskiem.

Kto podawał im ciśnienie?
- Lotnisko lądowania, czyli Siewiernyj. Musiało ono podać załodze rządowego Tu-154M ciśnienie, jakie jest na lotnisku. Wielkość ciśnienia brana jest zwykle z działającego na lotnisku biura meteorologicznego. Jest tak, że przelot wykonuje się według ciśnienia standard, czyli ciśnienia 760, natomiast lądowanie odbywa się zawsze według ciśnienia panującego na lotnisku. Więc albo było ono źle podane załodze przez kontrolerów lotu, bo to oni je podają, albo piloci nie przestawili ciśnieniomierza, w co nie wierzę, bo na wielozałogowym samolocie przestawia je zawsze wskazany członek załogi, np. drugi pilot.

Generał Tatiana Anodina, szefowa MAK, powiedziała, że lot Tu-154M nie był lotem wojskowym, lecz "jednorazowym lotem dotyczącym międzynarodowego transportu osób", gdzie dowódca podejmuje samodzielnie decyzję o lądowaniu bądź opuszczeniu lotniska, biorąc na siebie wszelką odpowiedzialność za podjętą decyzję. Z tego względu nie było przewidziane też zamknięcie lotniska Siewiernyj.
- Pierwszy raz, słuchając mediów, spotkałem się z takim pojęciem jak "lot jednorazowy" czy "lot międzynarodowy" (zresztą nie tylko ja). Są loty, które odbywają się według procedur cywilnych albo wojskowych. Takie przepisy, które przytoczyła szefowa MAK, być może występują, ale w lotnictwie cywilnym, a to był lot wojskowy, o czym świadczyła litera M (Military) w planie lotu.

Szef komisji technicznej MAK Aleksiej Morozow zdjął jednak z kontrolerów jakąkolwiek odpowiedzialność za lądowanie, twierdząc, że kontroler zezwolił na nie, ale to nie było równoznaczne z zapewnieniem, że na lotnisku panują warunki do lądowania, a jedynie, że pas jest wolny...
- Jeśli lot w flight planie, czyli planie lotu, miał literę M, tzn. że był to od początku do końca lot wojskowy. Flight plan wysyłany jest dużo wcześniej do państwa, w którym znajduje się lotnisko docelowe. Jeśli Rosjanie mieli wątpliwości, czy to jest lot wojskowy, nie powinni w ogóle dać zgody na lot do Smoleńska, i to stosunkowo wcześnie. Natomiast jeśli zaakceptowali wszystko, co tam było napisane, tzn. jakie urządzenia są na pokładzie samolotu, jakie ma dopuszczenia pilot, to znaczy, że akceptowali fakt, iż to jest lot wojskowy, a nie jakiś jednorazowy. Faktycznie przy lotach cywilnych kontroler informuje także o pasie, czy jest wolny, tzn. czy nie ma na nim innych utrudnień, które zamykałyby ten pas na jakiś czas. Natomiast przy locie wojskowym pilot mówi, że chce wylądować, otrzymuje warunki lądowania oraz podejścia od kontrolera, lecz to kontroler decyduje o lądowaniu bądź braku zgody na nie, wspólnie z dowódcą statku powietrznego. Tu odpowiedzialność za lądowanie rozkłada się na pół: tzn. na kierownika lotów i na załogę. Jeśli kontrolerzy powiedzieli: pas wolny, równoznaczne było to z tym, że wszystkie warunki na tym pasie były spełnione do przyjęcia samolotu.

Rosjanie mają inne zdanie. W raporcie MAK znalazły się stwierdzenia, że żadne z uchybień prowadzących do katastrofy nie obciąża strony rosyjskiej, bo infrastruktura lotniska i działania kontrolerów nie były jej przyczyną.
- Ale przecież mowa była o tym, że zakłócona była praca jednej z radiolatarni, według których podchodzi się do lądowania przy stosowaniu procedur wojskowych, brak było też komend wydawanych przez kontrolerów. Przy każdym podejściu w trudnych warunkach atmosferycznych zdjęcia z radaru robił aparat, dziś jego pracę rejestrują kamery. Mało tego - przy lotach VIP-owskich powinny być zakładane podwójne kamery; gdyby jedna się zacięła, wskaźnik radaru rejestruje druga. W przypadku katastrofy jest to jeden z materiałów obiektywnej kontroli lotów.

Ale taśma się zacięła.
- Gdybyśmy dysponowali tymi zdjęciami, moglibyśmy porównać czas komendy: "horyzont, horyzont" - z tym, co pokazywał radar. Należy zadać inne pytanie. Skoro kontroler dawał komendę "horyzont", to dlaczego nie dawał komendy "zabraniam lądować", bo komenda "horyzont" jest równoznaczna z przejściem na drugi krąg.

Lądowałby Pan na Siewiernym przy procedurach cywilnych?
- Na lot cywilny przy takim wyposażeniu, jakie jest na Siewiernym, nigdy nikt by się nie zgodził. Według tych procedur leci się wówczas, gdy na lotnisku jest system ILS I, inne systemy radionawigacyjne, a nie radiolatarnie dalsza i bliższa. Gdy waha się częstotliwość radiolatarni, złota wskazówka na radiokompasie w samolocie ma odchylenie plus minus 10-15 stopni. A przy takich chmurach, takiej podstawie, takie odchylenie - przy tak dużym samolocie - ma decydujące znaczenie dla lotu. Dlaczego Rosjanie nie chcą nam dać danych technicznych urządzeń, które tam są? Gdyby te urządzenia pracowały prawidłowo, to ten lot być może nie zakończyłby się tak, jak się zakończył.

Morozow tłumaczył, że załoga Tu-154M wykazała się ignorancją, włączając automat ciągu przy próbie lądowania na lotnisku, które nie miało systemu ILS i że to była jedna z przyczyn katastrofy...
- Co do regulatora ciągu nie mam pełnej wiedzy, bo to urządzenie nie występowało na samolotach bojowych, które znam. Tam pilot zdany był sam na sterowanie ciągiem silnika. Nie można jednak tłumaczyć, że włączony automat ciągu był przyczyną katastrofy. To mogła być jedna z dodatkowych okoliczności, ale na pewno nie przyczyna główna.

Co według Pana było tą główną przyczyną?
- Złe warunki atmosferyczne i brak ich analizy przez personel naziemny na Siewiernym. W trudnych warunkach atmosferycznych lotnisko powinno wysyłać co piętnaście minut komunikat meteorologiczny. Tak przynajmniej jest w większości krajów i ten aktualny komunikat powinien być przekazany załodze. Trzeba wyraźnie podkreślić, że lotnisko było nieprzygotowane. Kontrowersję budzi także fakt, że po katastrofie na Siewiernym wymieniano żarówki. Normalnie, przed przylotem samolotu, który ma klauzulę VIP 100, czyli że leci prezydent państwa, lotnisko musi być trzy razy wcześniej sprawdzone pod względem terrorystycznym, sprawności pasa i wszystkich urządzeń radionawigacyjnych i świetlnych, musi też być zrobiony oblot tego lotniska. Niech Rosjanie pokażą i rozwieją nasze wątpliwości, czy taki oblot był zrobiony, bo to właśnie podczas niego wychodzą wszystkie mankamenty i w razie ich wystąpienia takie lotnisko nie może być miejscem lądowania VIP-ów.

We krwi generała Blasika MAK wykrył 0,6 promila alkoholu etylowego.
- Generał Błasik mógł mieć niewiele alkoholu we krwi dlatego, że podaje się go na pokładzie samolotu. Każdy ma prawo na pokładzie samolotu wypić lampkę wina do podanego posiłku. Ważne jest, że załoga nie była pijana, a gen. Błasik nie był pilotem tego samolotu. Co do 0,6 promila - tyle chyba ma się po wypiciu jednego piwa.

Rosjanie przyznali, że nie ma zapisu potwierdzającego jednoznacznie, iż prezydent RP nakazał lądowanie. Według analizy psychologicznej, o której mówił Morozow, obecność w kokpicie generała Błasika (obok Mariusza Kazany) "wywarła ogromną presję na członków załogi i spowodowała, że podjęła ona dalszą próbę lądowania poniżej wysokości decyzji, bez nawiązania kontaktu wzrokowego z ziemią". Padły słowa: "Nie wiem, ale jeśli my tu nie wylądujemy, on będzie się mnie czepiał".
- Pamiętam ze stenogramów, że padały inne słowa, mniej więcej o brzmieniu takim: jak nie wylądujemy, to się wścieknie. Podejrzewam, że powiedział to pan Kazana o prezydencie. Co do analizy psychologicznej, można wziąć pięciu psychologów, dać im do analizy tę samą sytuację i będzie pięć różnych analiz. Nie wiem, na czym oni się opierali. Andrzej lądował wcześniej wielokrotnie z tymi samymi pilotami, bywał w specpułku, siadał obok nich, więc nie rozumiem zarzutu, że piloci w jego obecności byli zestresowani. Nie zgadzam się z tym, on się od nich nie odgradzał, nie podkreślał, że jest dowódcą Sił Powietrznych, wręcz przeciwnie - ubierał się w kombinezon pilota i dawał im do zrozumienia, że pomimo swej rangi jest jednym z nich. Aspekty psychologiczne nie są wymiernym elementem, byłbym więc ostrożny w ferowaniu takich wyroków.

Co Pana najbardziej niepokoi, jeżeli chodzi o ostatnie chwile lotu Tu-154M?
- Dziwi mnie to, że mjr Protasiuk, dowódca, nie odzywa się, nie umiem sobie tego wytłumaczyć. Protasiuk nic nie mówi do kontrolerów na ziemi, a oni mu nie odpowiadają. Natomiast w kokpicie nie wyczuwało się, żeby był nastrój jakiegoś stresu. Jeśli pilot jaka nie powiedział Protasiukowi otwartym tekstem, że na Siewiernym są bardzo złe warunki, to znaczy, że dało się tam według niego wylądować. Na tym polega solidarność lotnicza, że gdyby on widział, iż jest naprawdę bardzo "cienko" - a byli przecież cały czas w łączności radiowej - zasugerowałby zdecydowanie Protasiukowi, żeby odszedł na lotnisko zapasowe.

Według raportu MAK masa lądowania Tu-154M przekraczała wielkość dopuszczalną dla lotniska Siewiernyj. Rosjanie mówili, że Tu-154M nie powinien lądować na lotnisku, bo był za ciężki, ale przecież Ił-76 był cięższy, a lądował.
- Każde lotnisko ma określony kod referencyjny, który jest określony w zależności od długości i szerokości pasa, jak również kategorie przyrządowego podejścia do lądowania ze względu na urządzenie ILS oraz określoną kategorię ochrony przeciwpożarowej. Poza tym wytrzymałość i nośność pasa (drogi startowej, dróg kołowania, płaszczyzn postoju samolotów) określana jest według współczynnika (PCN). Jeśli Rosjanie uważali, że np. PCN pasa nie wytrzyma nacisku podwozia tupolewa lub każda inna kategoria nie spełnia wymogów, to nie powinni przyjąć samolotu. Jeśli jednak Rosjanie uważali, że tupolew nie może lądować, to dlaczego wylądował 7 kwietnia?

MAK stwierdził, że 7 kwietnia tupolew również złamał procedury...
- Proszę pana, jeśli 7 kwietnia zostały złamane procedury, to dlaczego dopuszczono do procedur niezgodnych z przepisami 10 kwietnia?! Albo są spełnione odpowiednie wymagania, albo nie. Nie rozumiem, dlaczego w takim razie wcześniej żaden dokument (np. nota dyplomatyczna) nie zabronił lądowania na Siewiernym tym samolotom.

MAK zaleca obligację, by wszelkiego transportu osób, niezależnie od rodzaju lotnictwa, można było dokonywać tylko w oparciu o standardy konwencji chicagowskiej, w tym także w zakresie ubezpieczenia pasażerów, załogi oraz odpowiedzialności.
- Kraj, na terytoriom którego zdarzyła się katastrofa, który przyzna się do jakichkolwiek błędów, musi wypłacić rodzinom ofiar odszkodowania. Dlatego Rosja być może do końca nie powie całej prawdy. Co istotne, Rosjanie nie prowadzili tego śledztwa w tonacji konwencji chicagowskiej, ponieważ winny wskazany był już na początku śledztwa, a więc piloci i gen. Błasik. Dzisiaj tylko niezależna komisja międzynarodowa złożona z fachowców z całego świata może doprowadzić do ujawnienia prawdy o katastrofie smoleńskiej, oczywiście pod warunkiem, że Rosjanie dadzą im materiały.

Dziękuję za rozmowę.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
TAKIE SYMBOLE NIGDY NIE POWINNY ZNALEŹĆ SIĘ NA SZYI CZŁOWIEKA NALEŻĄCEGO DO KOŚCIOŁA KATOLICKIEGOx
Były mąż nie wyraża zgody na wyjazd dziecka za granicę
Nie dajemy zgody na zło - Klub Ośmiu - młodzieżowy wolontariat, zajęcia pozaszkolne
Nie ma zgody na państwowy pogrzeb oprawcy Wacław Pietrzak
Nie ma zgody na państwowy pogrzeb oprawcy Wacław Pietrzak
Nie ma zgody na państwowy pogrzeb oprawcy Wacław Pietrzak
dlaczego kobiety nie powinny chodzić na siłownię
Były mąż nie wyraża zgody na wyjazd dziecka za granicę
Czego rodzice robić nie powinni czyli pierwsze dni w przedszkolu, Przedszkole
oswiadczenie o wyrazeniu zgody na wykorzystanie pracy, Prywatne, Studia
Nie ustaje kampania ataków na Ks.Małkowskiego, Walka z Kościołem
1a wniosek owyrażenie zgody na zbycie udziałów HMLWEPKK2TUROZ2QHTCZQ5VOF4DQVTUNYT2UPVY
Szach Gieorgij Nie było smutniejszej historii na świecie
Jakich prac nie mogą wykonywać dzieci na wsi cz2
Niektórzy studenci nie powinni ukończyć gimnazjum Odchodzę
Jak nie?ć się naciągać na kosztowne SMS y
NIE MA ZBRODNI?Z KARY NA PODSTAWIE?LLADYNY SŁOWACKIEGO
1a uchwała w sprawie wyrażenia zgody na nabycie udziałów własnych w?lu ich umorzenia F5SECERJO4JJ57E

więcej podobnych podstron