Okultyzm ukryta strona życia Klemp


Autor: EDWARD KLEMP

Tytul: OKULTYZM - UKRYTA STRONA ŻYCIA

CZYTAMY ŚWIAT ODWROTNIE I MÓWIMY ŻE NAS ZWODZI

Copyright by Edward Klemp 1977

Wklepał i przerobił na html [ mailto:grabcu@killer.radom.net ] Grabcu

Spis treści:

Przedmowa Autora

Rozdział I. Pierwiastki żywego człowieka

Ciało fizyczne

Ciało astralne

Ciało sideryczne ( siła życiowa, prana )

Rozum instynktowy

Intelekt

Rozum duchowy

Duch

Rozdział II. Umysłowość

Podświadomość

Świadomość

Nadświadomość

Rozdział III. Aura ludzka- Znaczenie barw aury

Rozdział IV. Analiza - samoanaliza

Rozdział V. Dynamika myśli

Rozdział VI. Przenoszenie myśli -telepatia

Rozdział VII. Jasnowidzenie

Jasnowidzenie proste

Widzenie na odległość

Wizje przeszłości

Wizje przyszłości

Słuch astralny

Pozostałe zmysły astralne

Rozdział VIII. Magnetyzm

Rozdział IX. Spirytyzm

Rozdział X. Rozwój sił psychicznych

Rozdział XI. Reinkarnacja

Rozdział XII. Prawo karmy

Rozdział XIII. Droga do poznania tajemnic okultyzmu

Zakończenie

Bibliografia

+Przedmowa Autora

W roku 1945 rozpoczęta się nowa epoka - epoka energii atomowej, która

stworzyła nie tylko rewolucję pojęć w fizyce, ale nauczyła ludzkość również

nowego pojmowania zjawisk świata.

W świetle tych wielkich odkryć mogłoby niektórym wydawać się, że na drodze

badań fizycznych uda się ludzkości poznać wszystkie prawa i tajemnice natury,

rządzące wszechświatem, i dojść w ten sposób do prawdy i szczęścia, którego

przecież każdy pragnie.

Wiemy jednak, że nie zawsze wielkie odkrycia przyczyniają się do szczęścia.

Udowodniła to II Wojna Światowa, w której energia atomowa została użyta w złym

celu i przyniosła śmierć wielu ludziom, i to nawet jeszcze długo po

zakończeniu wojny.

Pomijając jednak sprawę stałego potencjalnego niebezpieczeństwa, wynikającego

z odkrycia energii atomowej, warto sobie zadać pytanie, czy ludzkość w ogóle

może się spodziewać rozwiązania wszystkich dręczących ją pytań i problemów na

drodze odkryć fizycznych. Na to pytanie odpowiada nasz znakomity fizyk i

matematyk prof. Arkadiusz Piekara w książce pt. „Fizyka stwarza nową epokę", w

której tak to ujmuje:

„Gdyby kiedyś, w odległej przyszłości, nauka w swym rozwoju doszła do takiego

doskonałego stanu, że byłaby w możności odpowiedzieć na wszystkie dręczące

pytania, dotyczące istoty otaczającego nas świata, wówczas zniknęłyby, jako

zbyteczne, wszystkie światopoglądy: a więc materialistyczny i

spirytualistyczny, realistyczny i sensualistyczny (odbierany zmysłami) itd.

Pozostałby jeden jedyny ęę światopogląd naukowyłę, będący sumą wyników owej

doskonałej wiedzy. Uczeni nie mieliby co robić i dla zabicia nudy obmyślaliby

sobie nowe intelektualne rozrywki. Pozostałaby prawdopodobnie jedna prawdziwa

religia, której dogmaty oczywiście byłyby w zupełnej zgodzie z nauką. Kto by

wyznawał inny światopogląd, inną religię - uchodziłby za człowieka

nienormalnego. Wiemy jednak, że ten doskonały, a może nawet nudny stan nie

zaistnieje nigdy na świecie; jest on bowiem nie tylko

niemożliwy, ale i niedorzeczny. Bo gdyby nawet nauka doszła do swego idealnego

stanu, w którym wszystkie możliwe osiągnięcia zostałyby dokonane i w którym na

każde, z sensem postawione pytanie, znalazłaby się zadowalająca odpowiedź - to

okazałoby się, że nauka osiągnęła granice, których przekroczyć nie jest w

stanie - granice, które już dzisiaj znamy. Granice te zakreśla zasada

nieoznaczoności za pomocą stałej Plancka ęęhłę.

A więc, nauka ma zakreślone granice, których nigdy nie przekroczy - ale wyrazu

ęęnigdyłę nie powinno się jednak nigdy używać, więc powiem ostrożniej: tak

długo, jak długo do badania otaczającego nas świata używać będziemy metody,

którą dzisiaj określamy mianem naukowej, metody opartej na postrzeganiu

zmysłami i na stosowani logiki ludzkiej. ęęNo, to chyba zawsze tak będzie ęę -

pomyśli Czytelnik. I ja, jako naukowiec, tak myślę, ale zasadniczo nie jest

wykluczone, że w przyszłości powstanie nowa metoda poznawania". Takie inne

metody poznawania zjawisk świata już istnieją, i to od czasów bardzo dawnych,

ale opierają się one nie tylko na uznanych pięciu zmysłach i logice, ale

bardziej na intuicji i wyższych pierwiastkach duszy człowieka. O tych metodach

będzie mowa w tej książce, która traktuje 0 okultyzmie, nauce bardzo starej i

bardziej znanej w dawnych czasach aniżeli w czasie obecnym, zadufanym w rozum

i wyniki doświadczeń laboratoryjnych.

Co oznacza słowo „okultyzm" - można w przybliżeniu dowiedzieć się nawet z

małej polskiej encyklopedii. Encyklopedia ta określa okultyzm (z łacińskiego

occultus -- ukryty, tajemny) jako wiarę w istnienie zjawisk i właściwości o

charakterze nadprzyrodzonym (np. jasnowidzenie, telepatia, mediumizm),

dostępnych tylko nielicznym osobom.

Bardziej prawidłowo ujął to zagadnienie „Lexikon Meyera" z 1899 r. W tym

leksykonie okultyzm został określony jako nauka tajemna o dotychczas tylko

częściowo jeszcze zrozumiałych przejawach życia duszy, takich jak hipnoza,

telepatia, jasnowidzenie itp. - dla których wyjaśnienia niektórzy uważają za

wystarczające znane siły natury, podczas gdy inni odwołują się do sił

tajemnych.

Okultyzm w tym leksykonie został słusznie ujęty jako nauka, tak jak nauką jest

psychologia (greckie psyche = dusza i logos = słowo), która również traktuje o

przejawach i zjawiskach duszy. Określenie okultyzmu jako „wiary w istnienie

zjawisk nadprzyrodzonych" jest co najmniej przesadą, gdyż nie można takich

zjawisk jak np. telepatia czy .magnetyzm ludzki lub zwierzęcy zaliczyć do

zjawisk nadprzyrodzonych, skoro w tych dziedzinach zrobiono już tyle

doświadczeń i dalej przeprowadza się je z dobrymi wynikami -ani tym bardziej

nie można ich zaliczyć do zagadnień wiary, skoro pod pojęciem „wiary"

rozumiemy wyłącznie związek duchowy, jaki zachodzi między Bogiem a

człowiekiem, a więc takie zagadnienia, których rzeczywiście naukowo ani

laboratoryjnie badać nie możemy. Dla rozwoju okultyzmu nowoczesna wiedza nie

stanowi absolutnie żadnej przeszkody. Przeciwnie, dużo zagadnień z nauki

okultyzmu jesteśmy już w stanie naukowo zbadać i uzasadnić. A warto tą nauką

się zająć, gdyż nie ma chyba takiej dziedziny życia, w której ta olbrzymia

wiedza nie miałaby zastosowania. Jednak podczas gdy do przyswojenia sobie

wiadomości z ogólnie uznanych nauk wystarcza nawet średnie uzdolnienie, dobra

pamięć i logiczne myślenie, to w okultyzmie od samej wiedzy ważniejsze są

osobiste zdolności intuicyjne oraz wartości moralne.

Dla Polaków zachętę stanowić może fakt, że nasz naród ma pewne walory w tej

dziedzinie w stosunku do innych narodów. Wynika to z prawa dziedziczenia sił

psychicznych.

Wiadomo, że na Zachodzie, np. we Francji, Włoszech, Hiszpanii i w Niemczech w

przeciągu pięciu wieków średnich spalono i stracono pod zarzutem uprawiania

magu miliony ludzi o wybitnych nieraz zdolnościach psychicznych. Polaków

natomiast cechowała zawsze duża tolerancja w sprawie przekonań. Uwzględniając

więc mniejsze podówczas zaludnienie, łatwo wywnioskować, że narody zachodnie

znacznie osłabiły swoje zdolności okultystyczne.

Natomiast w krajach wschodnich i azjatyckich władcy absolutni z zasady tłumili

samodzielność myśli, stosując system nacisku wobec poddanych. Polska i Wielkie

Księstwo Litewskie wciąż przygarniały różnych zbiegów politycznych i inne tzw.

„niespokojne duchy" z Zachodu i Wschodu, którzy na skutek swojej działalności

zmuszeni byli opuścić swoją ojczyznę. Do takich np. należał kronikarz Gall

Anonim. Później wielu zbiegów politycznych dostarczała inkwizycja, rządy carów

i reformacje.

0 predyspozycji narodu polskiego do wiedzy okultystycznej mogą świadczyć

dowody z historii. Wiadomo nam, że jeszcze za czasów piastowskich w wojnach z

Niemcami prawie zawsze mieliśmy mniejszą ilość żołnierzy, gorsze uzbrojenie i

mniej środków pieniężnych, a nawet słabszą znajomość sztuki wojennej. To samo

działo się za Jagiellonów i w późniejszych wojnach.

Jaka więc przyczyna równoważyła te różnice, a nawet przechylała szalę

zwycięstwa na korzyść Polaków? Tą przyczyną była, jest i będzie s i ł a p s y

c h i c z n a. Objawiała się ona w temperamencie, w brawurowej odwadze,

przebiegłości i fortelach, opartych na intuicji i wyczuciu psychologii wroga.

W wojnach moskiewskich stale walczono jeden przeciw kilku, a nawet kilkunastu.

W walkach z Tatarami, Turkami i innymi narodami było podobnie.

Mogą co prawda paść zarzuty, że również w Polsce tracono i palono na stosach

ludzi oskarżonych o uprawianie czarów. Były to jednak wypadki sporadyczne i

chociaż od XIV wieku stale docierały do Polski echa o działalności inkwizycji,

to aż do połowy XVI wieku nie zajmowano się u nas zasadniczo sprawami czarów.

Przeciwnie, Akademia Krakowska słynęła w ówczesnych czasach z rozwoju

astrologii i alchemii oraz z literatury magicznej czarnoksiężników. Słynny

Faust podobno sam ukończył wydział magiczny w Krakowie około roku 1506.

Kazimierzowi Jagiellończykowi postawiono horoskop astrologiczny w roku 1427.

Na dworach Zygmunta Augusta i Stefana Batorego uprawiano „czary". Anonimowy

autor dziełka „Thesarus magicus domesticus" praktykował jako „czarnoksiężnik"

przez 37 lat.

Można jeszcze przytoczyć dużo innych przykładów, potwierdzających

predyspozycje Polaków do wiedzy okultystycznej -między innymi i to, że naród

nasz jest mniej materialistyczny niż inne narody. Tę samą myśl wyraża nasz

słynny filozof Hoene-Wroński (Polska Mesjanistyczna), który przypisuje Polsce

nawet specjalną misję w Europie.

Przemawia za tym również szczególnie głęboko zakorzeniona w sercach narodu

wiara.

Brak rezultatów w osiąganiu wiedzy okultystycznej polega głównie na

nieświadomości, względnie na błędnie obranym kierunku działania, a nie na

braku sił psychicznych. Każda jednostka jest zdolna do uczucia, a ono jest tą

siłą, którą osiąga się rezultaty.

Ważne są również osobiste zdolności nadawcze i odbiorcze. I tu są tacy, którzy

twierdzą, że zdolności nadawcze mogą mieć wszyscy po prostu przez działanie

myśli, a tylko niektórzy posiadają zdolność odbiorczą. Jest to pogląd mylny,

bo każdy normalny człowiek, który mówi, potwierdza przez to, że posiada

zdolność odbiorczą. Już dziecko odnajduje znaczenie każdego słowa w myśli

wymawiającego je, a na przykład uczenie się języka obcego polega nie tylko na

pamięci, ale na zdolności kojarzenia myśli ze słowem.

Znane jest przysłowie „O wilku mowa, a wilk tu", bo przecież tak często się

zdarza, że osoba, o której się myśli, sama przychodzi lub w inny sposób daje

znać o sobie. Przykłady te wyjaśniają, że przy świadomej pracy w kierunku tak

nadawczym, jak i odbiorczym, i przy poznaniu praw, które rządzą tymi

zjawiskami -można osiągnąć efekty lepsze i bardziej niezawodne niż na przykład

drogą przekazów radiowych. Ale te efekty to przecież tylko jeden dodatkowy

zmysł - zmysł telepatyczny, a do okultyzmu prowadzi poznanie co najmniej

dwunastu zmysłów, po opanowaniu których zaczyna się rozwijać rzeczywisty

światopogląd.

Jeżeli na przykład porównamy nasze wrażenia ze świata zewnętrznego z

wrażeniami, które odbiera niewidomy, to łatwo zrozumiały, nad czym warto

pracować i co nam może dać poznanie tzw. wiedzy tajemnej.

W opanowaniu tej wiedzy można wybrać kilka metod i różne drogi. Selekcja

nastąpi sama, gdyż każda metoda, która z początku jest niezbędną dla

osiągnięcia chociażby częściowego rezultatu, z czasem okaże się już zbędną,

szczególnie dla uzdolnionych.

W średniowieczu i starożytności dla poznania tajemnic świata i wiedzy ukrytej

posługiwano się często różnymi środkami pomocniczymi, takimi jak zioła lub

narkotyki. Tego naśladować nie warto! Filozofii indyjskiej, chińskiej lub

innej starożytnej również nie należy ślepo naśladować! Może i miał rację Radia

Jogi - Ramakriszna, który twierdził, że: „Jak nie wykarmisz lwa sianem, tak

nie nauczysz jogi Europejczyka". A znowu nowoczesna metapsychologia i

parapsychologia tak daleko odbiegły od osiągnięć hinduskich, że są one mało

przydatne dla poznania okultyzmu. Moc mamy w nich takich twierdzeń jak

identyfikowanie mózgu i duszy, mózgu i rozumu itp.

Nie można oczywiście twierdzić, że nauki te nie są w stanie osiągnąć postępu,

ale twierdzić można, że w stosunku do starożytności cofnęliśmy się w nich

znacznie. Nawet obecna filozofia nie jest już tą siłą twórczą, jaką była w

starożytności, bo wtedy opierała się ona głównie na intuicji i wnioskach z

duchowego rozumowania, podczas gdy obecnie dominuje spekulacja, która nie

upraszcza myśli, lecz raczej je gmatwa. Rzeczywista kultura tam tylko może

mieć miejsce, gdzie twórczym jest d u c h! Podstawą dla tworzenia zasad i

wprowadzania ich w czyn powinno być kształcenie uczucia i woli.

Mniej pracy mechanicznej, mniej wyrobienia, a więcej intuicji - to jest to,

czego nam najbardziej potrzeba dla osiągnięcia każdego rezultatu. Praca jest

również dźwignią uszlachetniającą człowieka, ale pod warunkiem, że jako

podłoże ma pierwiastek miłości bliźniego.

Nic bez przyczyny się nie dzieje i nic nie powstaje-wszystko ma swoje źródło w

myśli... Piękno to harmonia, to duchowe i mechaniczne udoskonalenie, to

geometria doskonałości kształtów, to zarazem właściwa twórczość. „Dusza

człowieka - to mikrokosmos, który razem z ciałem jego sięga swoim embrionalnym

rozwojem głęboko w prakorzenie życia organicznego. I nie regularne

funkcjonowanie rozumu, lecz swoboda i naturalna gra wszystkich zdolności duszy

wytwarzają ów daleko naprzód i wstecz sięgający wzrok, który ześrodkował w

sobie najgłębszą wiedzę i który nieustannie patrzy w głąb zagadki".

Nauka i teorie jogów, chociaż świadomie dążą do celu, nie muszą być dla nas

ostatecznym wzorem, gdyż słabym ich punktem jest pogarda dla materii, poprzez

którą również wiodą drogi do poznania wszechświata. Mistyka natomiast, chociaż

wyraża i wytwarza siłę z uczucia, sama jednak jest niezdolna do czynu i zbyt

bierna w swej poezji. Natomiast tzw. nauka ścisła daje co prawda materialne

podstawy i możliwości sprawdzania ich, lecz brak wiary i nieufność do danych

pochodzących ze świata niematerialnego powodują jej zacofanie.

Połączenie obydwu tych dróg powinno stworzyć najlepsze wzajemne uzupełnianie

się. Autor unika wszelkich uprzedzeń i tendencyjności, tak charakterystycznych

dla wielu obecnych nauk, z wyjątkiem tych wypadków, gdzie trzeba przeciwstawić

się wyraźnej chęci podkopania autorytetu wiary, świadomemu przekręcaniu faktów

lub lekceważeniu czynników etycznych.

Inaczej zresztą być nie może, gdyż bez wiary i etyki - na kłamstwie i złej

woli - nic dobrego zbudować nie można, a w okultyzmie można najwyżej dojść do

bardzo ograniczonych rezultatów, na przykład hipnotycznych, jak to ma miejsce

w czarnej magii - takie jest prawo przyrody!

Uznaną przez niektórych dewizę: „Nie sprzeciwiać się złu", również uważam za

niedobrą i za niemoralną zasadę postępowania, zresztą niezgodną z duchem

humanizmu. Nie naszą jest co prawda sprawą osądzać zło i być sędzią bliźniego,

ale powinniśmy przynajmniej okazać mu pomoc w usunięciu zła.

Celem książki jest przygotowanie Czytelnika do samodzielnej pracy

okultystycznej. Książka nie zawiera recept do uchylania nasion - stwierdza ona

raczej, że takowe istnieją. Każdy je w sobie posiada.

Są ludzie, którzy w wyniku wielu walk wewnętrznych i przeżyć stoją już na tak

wysokim poziomie etycznym, że niewiele im potrzeba, by „przejrzeli" - na

przeszkodzie stoi jedynie pesymizm i brak wiary w siebie. Osiągnięcia są

zależne od pracy, ale nie mechanicznej, lecz duchowej. Potrzeba do tego

również ambicji, która (choć czasami jest destrukcyjna) w tym jednak przypadku

ma być bodźcem do wysiłków. Kto nie ma ambicji, ten niech lepiej nie zajmuje

się okultyzmem, gdyż i tak niczego nie osiągnie.

Istnieją dwie drogi postępowania: jedna-czynu i zmierzania do doskonałości,

druga - biernej wegetacji na wzór roślin, zależnych od kaprysów otoczenia.

Jedna prowadzi do postępu, druga powoduje zastój.

Jako przykład braku postępu, na przykład w medycynie, można podać fakt, że

dotychczas stosuje się jeszcze przy operacjach sztuczne środki usypiające,

między innymi nawet bardzo szkodliwy chloroform, podczas gdy od mniej więcej

stu lat do operacji stosowano już sen somnambuliczny, wywołany drogą hipnozy.

Tylko niechęć kastowa i słabość etyczna są przyczyną nie stosowania snu

hipnotycznego. O szkodliwości przesądów mogą przekonać Czytelnika fakty podane

nawet przez prasę. Otóż jeden z dzienników donosił, że bandyci uśpili w

pociągu kobietę w celach rabunkowych. Odwieziono somnambuliczkę do szpitala i

tam w przeciągu czterech dni budzono nieszczęśliwą kobietę różnymi środkami

sztucznymi. Znacznie prościej i bez szkody dla zdrowia byłoby zwrócić się do

któregoś ze znanych hipnotyzerów, ale nie pozwalała na to pycha lekarska.

Większość ludzi chce mieć stale na wszystko gotową odpowiedź, bezwzględną i

prawdziwą, i nie zastanawia się nawet, skąd ją może otrzymać. „Filozofia,

jeżeli nie może odpowiedzieć na wiele pytań, posiada przynajmniej tę wartość,

że stawia nowe pytania, które czynią świat bardziej ciekawym i odsłaniają

sprawy dziwne i obce, leżące tuż pod powierzchnią najzwyklejszych nawet

rzeczy, spotykanych w życiu codziennym".

Odpowiedź na wiele pytań często łatwiej odnajdujemy w sobie samych, gdyż była

ona tam już przedtem gotowa. Wymaga to jednak pracy nad sobą, dużego skupienia

uwagi i wytworzenia myśli krytycznej. Należy pobudzić podświadomość, która

rejestruje każdy szczegół i od czasu do czasu przejawia już opracowany

materiał. Musi tu również dojść do głosu ważny czynnik, którym jest uczucie.

++Rozdział I

Pierwiastki żywego człowieka

Wiemy, że poszczególne nauki posługują się różnymi dowodami. Najwięcej uznania

budzą dowody z przeprowadzonych doświadczeń oraz dowody matematyczne. W

niektórych naukach korzysta się z analogii lub logicznego rozumowania i

wnioskowania, a wreszcie w nauce religii operuje się dogmatami, które trzeba

przyjmować „na wiarę", bez możliwości sprawdzenia.

Okultyzm, który głównie traktuje o zjawiskach świata niematerialnego, musi

oczywiście w wielu wypadkach również odwoływać się do twierdzeń dogmatycznych.

Nie powinno to jednak nikogo odstraszać, gdyż twierdzenia te są dogmatami

tylko dla początkujących. W miarę wgłębiania się w nauki okultyzmu uczeń

stopniowo sam będzie mógł się przekonać o słuszności przyjętych twierdzeń - i

to, co przyjął „na wiarę" ,stanie się dla niego jasne i pewne, bez komentarzy.

W podobny zresztą sposób przyjmujemy większość danych z różnych nauk, przy

czym nawet nie odczuwamy potrzeby sprawdzania tych danych. Okultyzm daje więc

więcej szans dla potwierdzenia zdobytej wiedzy niż każda inna nauka, wszystko

bowiem, czego naucza okultyzm, może każdy sam zbadać i „zobaczyć" - pod

warunkiem jednak, że wykształci w sobie szlachetne uczucia, odpowiednio

wielkie siły psychiczne i wysoki poziom moralny.

Zanim to jednak osiągnie, uczeń musi wyrobić w sobie następujące cechy:

skupienie uwagi oraz wytrwałość i cierpliwość. Wyrobiwszy w sobie te cechy,

również Czytelnik może być pewny rezultatów swoich zamierzeń, bez względu na

wielkość tych zamiarów, bo te proste podwaliny stanowią już pewną zdobycz,

gdyż zapewniają rozwój silnej woli, własnego opanowania i są pomocne we

wszelkich postanowieniach.

Ideałem byłby stan, który w następujący sposób określa Swami Wiwekananda:

„Człowiek ten jest idealny, który wśród największej ciszy i w skupieniu

znajduje najintensywniejszą czynność i wśród intensywnej działalności znajduje

ciszę i samotność pustyni. On zdobył tajemnicę samoopanowania, on ma władzę

nad sobą. On kroczy po ulicach miasta, z jego gwarnym zgiełkiem, ale umysł

jego jest spokojny, jak gdyby znajdował się w pieczarze, dokąd żaden dźwięk

nie dolata - i pracuje w napięciu". Filozofia ezoteryczna dzieli człowieka na

siedem pierwiastków. Najwyższym jego pierwiastkiem jest „jaźń". Stanowi ona

iskrę Bożą-zgodnie ze słowami Pisma Świętego: „Bóg znajduje się wszędzie i na

każdym miejscu".

Najniższym pierwiastkiem człowieka jest jego ciało fizyczne.

Podział na siedem pierwiastków stanowi nasz mikrokosmos. Przedstawia się on w

uproszczeniu następująco:

1. CIAŁO FIZYCZNE - albo: MATERIA FIZYCZNA,STHULA BHUTA; CHAT.

2. CZUCIE - albo: KAMA; ŻĄDZA; PORAGNIENIE; CIAŁO ASTRALNE; KA

3. SIŁA ŻYCIOWA - albo: ENERGIA; PRANA; CIAŁO SIDERYCZNE; ANCH.

4. ROZUM INSTYNKTOWY- albo: INTELEKT ANALITYCZNY; UMYSŁOWOŚĆ; MANAS NIŻSZY;

HATI.

5. INTELEKT - albo: DUSZA NIEżMIERTELNA; MANAS; BAI.

6. PIERWIASTEK DUCHOWY-albo: ROZUM DUCHOWY; INTUICJA; BUDDHI; MĄDROŚĆ; CHCYBI.

7. JAŹŃ - albo: DUCH; SPIRIT; MAHATMA; WIELKA DUSZA; ATMA; KON.

W powyższym podziale podano dla każdego pierwiastka po kilka różnych nazw,

używanych przez różnych autorów dla określenia tych samych pierwiastków.

Filozofia indyjska określa te pierwiastki również jako „płaszczyzny", „strefy"

lub „sfery", podobnie jak astronomia dzieli atmosferę okołoziemską na:

ekosferę, troposferę, stratosferę,

jonosferę, a powyżej niej na magnetosferę itd. Powiedzieliśmy już, że

wszystkie pierwiastki razem stanowią mikrokosmos człowieka, z tym że

najbardziej zmaterializowana strefa występuje u niego na zewnątrz, a coraz

bardziej uduchowione strefy tworzą jego duszę, z jej centrum, którym jest

czysty duch, tworzący naszą prawdziwą i istotną „jaźń" (którą będziemy również

określać czasami pojęciem „ja"). Z tego podziału, nawet bez bliższego

omówienia, można już wyciągnąć bardzo prosty wniosek, że przeciętny człowiek

nie jest w stanie zbadać swoim rozumem wszystkich pierwiastków, składających

się na jego całość. Rozumem swoim może on najwyżej sięgnąć do sfery intelektu

i objąć nim wszystkie niższe pierwiastki (od 1 do 4) aż do sfery fizycznej.

Od przeciętnego człowieka różni się jednak człowiek uduchowiony tym, że

otrzymuje impulsy i inspiracje od pierwiastka duchowego (6) -drogą intuicji.

Siódmego pierwiastka-którym jest sam duch i który składa się na „jaźń"

człowieka - człowiek nigdy nie zbada i stanowić on będzie dla niego wieczną

tajemnicę w fazie życia ziemskiego.

Wyraża to pięknie św. Augustyn słowami: „Nikt z ludzi nie wie, co jest

człowieczego - jeden duch człowieczy, który w nim jest. Jednak jest coś w

człowieku, czego nie wie sam duch człowieczy, który w nim jest. Ty zaś, Panie,

który stworzyłeś jego, wiesz wszystko!"

Rozpatrzmy teraz kolejno wszystkie pierwiastki człowieka, rozpoczynając od

najniższego i najbardziej nam znanego.

+Ciało fizyczne

Ciałem fizycznym u człowieka jest zasadniczo to, co pozostaje po jego śmierci.

My jednak w naszych rozważaniach będziemy mówili głównie o ciele fizycznym

żywym, organicznie czynnym, które według filozofii indyjskiej powinno stanowić

świątynię dla żywego ducha.

Ciało posiada trzy stopnie materializacji. Jego podstawę stanowi szkielet,

składający się z materiałów stałych, najmniej żywych. Wszystkie inne składniki

ciała charakteryzują się już

większym życiem, a z nich najbardziej ożywione są krew i limfa. Śmierć

człowieka następuje po opuszczeniu ciała przez wyższe od ciała fizycznego

pierwiastki. Z tych danych wynika znowu prosty wniosek, że nie przynosi

człowiekowi zaszczytu życie wyłącznie w sferze fizycznej, gdyż jest to sfera

najbliższa śmierci. Nie wynika z tego wcale, że o ciało nie należy dbać lub że

kultura ciała przeszkadza w kształceniu ducha. Przeciwnie, obowiązkiem każdego

jest dbać o zdrowe ciało. Ładnie to ujmuje marsz Sokołów: „Tam tylko potężnym

i twórczym jest duch, gdzie wola silne ma ramię".

Podobnie głosi starorzymskie przysłowie: „W zdrowym ciele zdrowy duch" - myśl

na pewno słuszna, tylko w sensie okultystycznym przysłowie to powinno brzmieć:

„Zdrowa dusza ma zdrowe ciało", gdyż nie ciało ma duszę, lecz dusza objęła

ciało. Dowodem tego jest chociażby to, że wszelkie cechy duszy uzewnętrzniają

się na twarzy człowieka i z biegiem czasu „wypisują" to na niej. Każda wada

charakteru odbija się zewnętrznie, wywołując odpowiednie cierpienia fizyczne,

a nie odwrotnie (do tego zagadnienia jeszcze wrócimy).

Również filozofia hinduska zajmuje się kulturą ciała. Stworzyła ona nawet

specjalną szkołę, poświęconą temu celowi. Jest nią Hatha-joga, która jednak

nie ma prowadzić do wyczynowości, lecz jej celem jest, by rozum jak najdalej

opanował ciało - w trosce o jego dobro - i ażeby organa były posłuszne

rozumowi. Ćwiczenia tej szkoły nie są dla Europejczyka łatwe i jeżeli ma on

taki zamiar, to powinien ćwiczenia te prowadzić pod okiem doświadczonego

nauczyciela. Bez przewodnika można sobie nawet zaszkodzić.

Nierozumne wtrącanie się w naturalną pracę organizmu może spowodować więcej

szkód niż pożytku. Przekonać nas o tym może prosty przykład: Do krwi

przedostały się jakieś

szkodliwe bakterie. Białe ciałka krwi z narażeniem własnego życia pracują nad

tym, aby pochłonąć wroga i wyrzucić go w postaci pryszczyka czy wrzodu.

Człowiek jednak, mający władzę nas swym ciałem i niezadowolony z bólu (alarm!)

oraz stanu zapalnego, wtrąca się w sprawy organizmu i psuje całą pracę białych

ciałek.

Tylko człowiek rozumny i dobrze przygotowany, a szczególnie taki, który

wzrokiem duchowym widzi istotę rzeczy, może bezkarnie władać swoim i obcym

ciałem. Ale i w tym wypadku, jak zawsze, musi dbać o to, by nie zakłócić

harmonii. Każda komórka ma swój rozum i wolę i jest autonomiczna w stosunku do

całości. Grupy komórek i poszczególne organa również mają swój rozum i wolę

(cechy, które zostaną później omówione).

Z chwilą śmierci ciało opuszczają wyższe pierwiastki (astral, energia i

pierwiastki duchowe), następuje ogólne rozprzężenie i dysharmonia. Ciało

rozkłada się, a komórki dążą do samodzielnego bytu. Śmierć jest więc

początkiem nowego życia w innej formie. Pogardzanie własnym ciałem jest nie do

przyjęcia. Praktykują to niektóre sekty indyjskie. Doprowadzają się nawet

dobrowolnie do kalectwa, które nie służy rozwojowi ducha. Takie sekty zdarzały

się również w Europie; na przykład husyci uprawiali w średniowieczu

biczowanie, przekonując do tej drogi nawet szersze tłumy.

Mądra asceza dąży do równowagi ciała i duszy. Tam, gdzie jest doskonałość, tam

jest i harmonia - duch idealny ma również idealne ciało. Myśl o samobójstwie

lub pogarda dla ciała jest w równym stopniu niemoralna jak egoizm lub

zwierzęce próżniactwo, lenistwo, obżarstwo czy łakomstwo. Celem życia

człowieka powinno być przejawianie swojej „jaźni", swojego ducha przez

wszystkie swoje powłoki, aż do najniższej, fizycznej, gdyż od tego zależy jego

powodzenie w tym życiu i dalszy rozwój w przyszłości.

Do tego celu prowadzą dwie drogi. Jedna bierna, w której praca dokonywana jest

w czasie i w oparciu o losowo przypadające doświadczenia. Tą drogą tylko

nieliczni mają szansę dojść do głębszych przejawów duchowych.

Drugą drogę stanowi praca nad przygotowaniem ciała fizycznego i umysłu

(którego przejawem jest mózg) do świadomego torowania drogi dla „jaźni" przez

wszystkie powłoki organizmu.

Nie jest dla nas do przyjęcia system bierności, zalecany przez niektóre

kierunki filozofii wschodniej, który między innymi oparty jest na twierdzeniu,

że „nie można tworzyć dobra, nie czyniąc jednocześnie zła".

Tej zasady trzymają się również niektóre sekty chrześcijańskie w imię „dziej

się wola Nieba", a nawet niektóre kierunki filozofii europejskiej.

W odróżnieniu od tych kierunków kościół katolicki jest kościołem wojującym i

opiera się na zasadzie czynienia dobra i zwalczania zła, jako drugiej formy

działania w kierunku dobra.

+Ciało astralne

W przeciągu trzech dni po śmierci człowieka jego ciało fizyczne zostaje

opuszczone przez ciało astralne i zawarte w nim wyższe pierwiastki. Ponad

trupem unosi się jeszcze sobowtór eteryczny (ciało sideryczne), tworząc

drugiego trupa, który nieco wolniej, ale również ulega rozkładowi. Jest to

zrozumiałe, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że ciało sideryczne za życia jest

pozbawione własnych zmysłów i korzysta ze zmysłów ciała fizycznego. Musi więc

ono również ulec śmierci.

Astral (czucie, kama) natomiast ma własne zmysły, odpowiadające zmysłom

fizycznym, lecz w znacznie szerszym zakresie, i jest w stanie samoistnie

bytować z wyższymi

pierwiastkami. Rozważanie nad tym, co dzieje się po śmierci człowieka i jak

długo przebywa przy jego ciele fizycznym astral, nie jest istotne, gdyż zależy

to od stanu indywidualnego człowieka, od jego pragnień, żądz, miłości

bliźniego itp. Jeżeli poznanie psychiki żywego człowieka jest tak trudne, to

wdawanie się w rozważanie i tworzenie hipotez na temat żądz i pragnień ciała

astralnego może nas wprowadzić na błędne tory.

Naszym celem w doskonaleniu się powinno być wyzbywanie się wszelkich żądz i

niezdrowych pragnień. Sfera zaś astralna to sfera czucia, gorącego pragnienia,

a więc i żądz - i dlatego droga do celu jest daleka. Wola to również czynnik

żądzy, dlatego niektóre gałęzie jogi zalecają wyzbycie się pragnienia silnej

woli. Jednak człowiek musi iść drogą ewolucji, a dla zdobycia siły psychicznej

musi wpierw kształcić swoje ciało fizyczne i swoją wolę. Ale nie użyje tej

siły prawidłowo, dopóki nie wyrobi w sobie siły duchowej.

Istnieją więc dwa bieguny: jeden fizyczny, który gromadzi energię, drugi

etyczny, który ją wyładowuje. Organizm stopniowo przystosowuje się do tego -

zwiększa swoje zapasy

energii (zbiornik prany) i stwarza też możność wyładowania coraz większych

ilości energii.

Kształcenie astralu wiąże się więc z kształceniu woli, ale występują tu znowu

dwa bieguny: jeden egoizmu zwierzęcego (biegun ujemny), drugi dodatni, oparty

na uczuciu, miłości i wzlotach etycznych.

Święty Augustyn tak to ujmuje: „Nie w tej sile znajduję Boga mojego, albowiem

tym sposobem znalazłby Go koń i mul, które nie mają rozumu - a przecież jest

to ta sama sita, którą żyją ich ciała.

Jest jednak inna siła, nie tylko ta, która ożywia, lecz ta, która sprawuje

czucie w ciele, które mi Pan utworzył".

Ciało astralne ma szeroką sferę działania - w granicach między dobrem i złem.

Dla ludzi nieetycznych sfery wyższe są niedostępne. Granice tej sfery są

osiągalne tylko dla ludzi dobrych, ale zanim jej nie przekroczą (wchodząc do

sfer wyższych) i oni mogą jeszcze z tej drogi zboczyć.

Wola to żądza, więc może to być i egoizm. „Egoizm tworzy różnicę między dobrem

i złem. Bardzo trudno to zrozumieć, ale przyjdziecie z czasem do takiej

świadomości, że w świecie nie ma władzy nad wami, dopóki sami nie oddacie im

tej władzy. Nic w świecie nie ma władzy nad indywidualnym "ja" człowieka,

dopóki nie zatraci on wskutek własnego niezrozumienia - swojej niezależności".

Osiągnięcia okultystyczne są związane z wielkimi zmaganiami duchowymi-w myśl

zasady, że niczego na świecie nie osiąga się za darmo. Są co prawda wyjątki,

że komuś udaje się dojść do płaszczyzny astralnej omalże bez walki duchowej,

ale każdy musi się liczyć z tym, że płaszczyzna ta przyciąga jak magnes i

zobowiązuje. Ten, kto raz do niej doszedł, nie może już uniknąć tego skutków.

W drodze do okultyzmu nie można już być biernym wobec cierpienia. To, co

dawniej było dalekim i obojętnym, dzisiaj staje się ważnym, a czasami nawet

nie do zniesienia. Chcemy działać, chcemy użyć wiedzy, a gdy spotykamy opór,

to podnieca on do działania. Miłość staje się szersza, jak wszystko w tej

strefie. Nie ma już obojętności, bo to nasze rozszerzone „ja" nie może być

obojętne. Wzmagają się cierpienia, bo cudze myśli nie są już tajemnicą. Są one

często pełne fałszywych komplementów lub kłamstwa; fałszu lub obojętności - a

wszystko to drażni i boli. Otoczenie nawet nie wie, o co chodzi, a zbyt

otwarte demaskowanie własnych myśli zraża otoczenie, które zaczyna nawet nas

unikać. Atmosfera staje się sztuczna i nieznośna; człowiek pozostaje

opuszczony ze swoim rozszerzonym „ja".

Przyjaciel przestaje być przyjacielem, a fałszywe poglądy, zwłaszcza osób,

które się kocha - bolą i ranią. Pozostaje więc jedyna droga-podążania wyżej i

wyżej. Tam nie ma cierpień, tam spokój i radość, ale żeby tam dojść, czeka nas

nowa walka, i to bardziej zacięta - aż do zwycięstwa. „Błogosławieni czystego

serca, albowiem oni Boga oglądać będą".

O ludziach, którzy usiłują poznać wyższe sfery z pobudek niskich, mówi J.C.

Chatterji w „Filozofii ezoterycznej Indii": „Niestety, jakże nieliczni są ci,,

którzy zbliżają się do nas kierowani czymś więcej, aniżeli prostą ciekawością.

Czyż nie ma wśród moich słuchaczy takich, których sprowadziła żądza

rozwinięcia w sobie władz niezwykłych, ludzi ambitnych-z taką ambicją, która

może stać się dla nich samych bardziej niebezpieczną od pospolitej chciwości

materialisty?"

Ciało astralne jest tak lotne, że nawet z trudnością może się posuwać powoli -

ono biegnie jak myśl i jest w stanie przekazać lub dostarczyć naszej

świadomości wrażenia. zdolność wysyłania ciała astralnego na odległość trzeba

sobie jednak wypracować. Początkowo udaje się to na małe odległości, a później

na coraz dalsze. Trzeba pamiętać, że w tych doświadczeniach musi być zachowana

nić łącząca astral z ciałem, gdyż w przeciwnym wypadku następuje śmierć.

W pierwszych próbach trudno rozróżnić, gdzie jest imaginacja (dokuczliwy

wróg), a gdzie się zaczyna rzeczywistość. Inaczej się widzi, a inaczej czuje.

Do właściwego celu może

zaprowadzić jedynie własna praca i praktyka. Charakterystyczne jest to, że gdy

zmysły astralne się rozwiną, to zaostrzą się również zmysły fizyczne. Na

przykład pewne promieniowanie ciał, które dla osób niewyrobionych są

niewidoczne, stają się łatwo widoczne dla tych, którzy panują nad swoim

astralem.

Pamiętać jednak należy również o tym, że niektóre kierunki ćwiczeń nad ciałem

astralnym, na przykład zmierzające do tzw. „aportów", jak zarówno wysiłki

natury fizycznej drogą szafowania swoją energią (praną) - mogą osłabić cały

organizm i spowodować również przytępienie zdolności zmysłów astralnych, a

nawet wykluczyć ich reagowanie.

+Ciało sideryczne - siła życiowa - prana

Na ciało sideryczne składa się siła życiowa i ektoplazma. Jest ono najbardziej

zbliżone do ciała fizycznego i stanowi jego uzupełnienie.

Siła życiowa to energia, która ożywia organizm. Posiada różne nazwy. W

sanskrycie nazywa się ją „praną" (i tą nazwą będziemy się również

posługiwali). Inni nazywają ją „energią magnetyczną" lub „mesmeryczną" (od

nazwiska dra Mesmera). Oznacza się ją również jako „biomagnetyzm". Reichenbach

dał jej nazwę „Od", a jeszcze inni określili. ją jako „efflorescencję" lub

promienie „N". Nazwy są wymyślane przez różnych odkrywców tych samych zjawisk,

znanych już bardzo dawno i nazwanych przez Hindusów siłą życiową (praną).

Polega to na tym, że odkrywcy nie znali okultyzmu, a dla spopularyzowania

swoich odkryć dali nowe nazwy, ich zdaniem najbardziej właściwe.

Prana znajduje się wszędzie, we wszystkich formach życia organicznego, a nawet

nieorganicznego. Po prostu przenika wszystko. Ilość jednak prany nie wszędzie

jest jednakowa. Przyroda żywa posiada jej więcej niż martwa, zwierzęta-więcej

od roślin. Również u ludzi zachodzą bardzo znaczne różnice. Są jednostki

tysiące razy bogatsze w pranę niż przeciętny ogół. Siła życiowa, nieco podobna

do elektryczności, jest zróżnicowana w postaci fal dodatnich i ujemnych. Fale

te mają też swoją specyficzną gęstość, niezależną od natężenia. W myśli siła

ta przenosi się w formach nie słabszych, lecz bardziej subtelnych niż fale

magnetyczne.

Rozróżnianie i badanie rodzajów i gatunków tej energii powinno stanowić

specjalną gałąź nauki. Niestety, dotychczas nauka zaledwie zaczyna interesować

się tymi przejawami. Filozofia hinduska uczy, że nawet atomy składają się z

ładunków prany. Prana jest tą energią, która przenika ciało fizyczne i jest w

odpowiednio wysubtelnionych formach zużywana przez wszystkie jego tkanki i

powłoki. Formy energii są tym subtelniejsze, im bliżej znajdują się „jaźni",

nie tracąc przy tym na sile, a przeciwnie, zyskując na niej. Prana nie jest w

organizmie równomiernie rozłożona, ma ona w nim swoje skupienia - centry.

Komunikacja tej energii w organizmie nie odbywa się przez system nerwowy, jak

sądzą błędnie niektórzy. Roznosicielem i pochłaniaczem prany jest system

krwionośny, nie zaś nerwy, które przenoszą i komunikują tylko wrażenia. Można

się o tym samemu przekonać.

Magnetyzer, potrząsając opuszczonymi w dół rękoma, powoduje przypływ krwi do

rąk i równoczesny przypływ energii magnetycznej - prany. Przez dobrą

gimnastykę oddechową powodujemy nie tylko utlenienie krwi, ale również

nabranie nowych zapasów energii - prany z zewnątrz.

Przez wywołanie sztucznego odpływu krwi z głowy do nóg (buty Pragłowskiego)

wzrasta podatność do zahipnotyzowania i odwrotnie-alkohol wywołuje przypływ

krwi do głowy, a tym samym wzrasta odporność na hipnozę.

Proste te przykłady dostatecznie wyjaśniają, że energia magnetyczna przenosi

się systemem krwionośnym. Stąd pochodzi słuszny pogląd, że natury obdarzone

temperamentem sangwinistycznym są bardziej uzdolnione do wyrobienia w sobie

większej siły życiowej i psychicznej.

Prana nie ma własnych organów zmysłowych, posługuje się więc zwykłymi

zmysłami. W stosunku do ciała astralnego jest głucha i niema - może być jednak

z jego pośrednictwem (i oddzielnie) wysyłana, posługując się ektoplazmą.

Właściwe operowanie praną i ciałem astralnym jest pomocne przy kontaktowaniu

się na odległość (jasnowidzenie).

W wyznaniu św. Augustyna czytamy: „Ażeby zbliżyć się do tego celu, nie

potrzebowałem okrętów, pojazdów ani własnych nóg, ani nawet tyle czasu, ile

potrzeba do przejścia z domu do ogrodu. Albowiem dojść tam nie było niczym

innym, jak tylko chcieć iść i to mocno i zupełnie, nie chwiejąc się przy

rozproszonej woli".

Siła magnetyczna ma tę właściwość, że przenika wszędzie i wszystko, i to z

ogromną szybkością, ale jest w niej charakterystyczne również i to, że

niechętnie przenika od dobrego do złego.

Prana ma kolor różowy i jest widzialna przez te jednostki, które wyrobiły w

sobie pewien stopień jasnowidzenia. Chorzy leczeni przez Mesmera widywali mgłę

świetlną, promieniującą z jego palców i głowy. To samo widywali chorzy u

słynnego magnetyzera z Lipska, Caramera, i można to również zobaczyć u innych

magnetyzerów...

Za pomocą magnetyzowania oka de Rodues podwyższał wrażliwość oka na te

promienie, a dr Luys w szpitalu Charita stwierdził oftalmoskopem, że na tylnej

powierzchni oka występuje wówczas „nadfizjologiczne" napięcie naczyń

krwionośnych (do potrójnej grubości).

Von Reichenbach', który dużo czasu poświęcił tym zagadnieniom i jest autorem

wielu ciekawych książek na ten temat, nazwał te promienie „Od". Książki jego i

artykuły o magnetyzmie ludzkim, wydane około 1850 r., przyjmowano z dużym

niedowierzaniem i próbowano wszystko tłumaczyć sugestią i halucynacją.

Dzisiaj trudno tłumaczyć te zjawiska halucynacją, gdyż dużo z nich udało się

już laboratoryjnie zbadać, a nawet sfotografować.

+Rozum instynktowy

Rozum instynktowy jest przez obecnych psychologów nazywany rozumem

subiektywnym lub podświadomym - w myśl założenia, że człowiek posiada dwoisty

umysł, tj. obiektywny i subiektywny, albo też świadomy i podświadomy. W

jogizmie umysł świadomy lub obiektywny odpowiada mniej więcej intelektowi

(plan piąty), podczas gdy umysł subiektywny lub podświadomy odpowiada w

przybliżeniu rozumowi instynktowemu (plan czwarty). To natomiast, co

filozofowie obecnie nazywają rozumem subiektywnym (pomieszanie wyższych i

niższych wartości) -jogowie ujmują w rozumie duchowym (plan szósty), mając

jednak na myśli tylko wyższe i podniosłe cechy i wartości.

Tę płaszczyznę działalności umysłowej ludzie mają wspólną ze zwierzętami i

roślinami-a nawet w świecie mineralnym daje się zauważyć zalążek rozumu

instynktowego, zwłaszcza w kryształach. W świecie roślinnym rozwija się dalej,

zdając się przechodzić nawet w pewną formę zarodkowej świadomości.

Jest to rozum, który kieruje pracą wszystkich komórek, każdej grupy komórek i

tzw. automatyką działania poszczególnych organów w organizmie. Jest to więc

rozum, który oddaje człowiekowi i innymi organizmom ogromne usługi. Zwierzęta

i rośliny są zasadniczo skazane na to, że kieruje nimi tylko rozum

instynktowy, podczas gdy ludzie poza nim mogą posługiwać się jeszcze swoim

rozumem świadomym (intelekt), a nawet wyższymi formami rozumu (duchowy). A

jednak również w organizmie człowieka rozum instynktowy spełnia bardzo ważną

rolę. Kieruje prawie bezbłędnie-i to poza naszą świadomością -pracą omalże

wszystkich organów. Posiada on nawet swój własny system przekazów -tzw. nerwy

sympatyczne (w nowoczesnej medycynie)- a nazwany w filozofii ezoterycznej

splotem słonecznym. Błędy w automatyce tego systemu są przeważnie spowodowane

nierozumną ingerencją człowieka w działalność tego systemu (na przykład przez

wprowadzanie do organizmu -poza pożywieniem -obcych ciał, a szczególnie

chemikaliów w postaci szkodliwych lekarstw).

System ten działa w naszej podświadomości i jak medycyna uczy, człowiek nie ma

możliwości wpływania na jego pracę swoim rozumem świadomym. Tak dzieje się

rzeczywiście u przeciętnych ludzi, którzy nie potrafią wpłynąć na swój system

nerwów sympatycznych, a więc również na automatyczne sterowanie pracą

organizmu lub na wzmocnienie tego systemu przez zasilanie go dodatkową

energią. Tacy ludzie więc -w przypadku niesprawnego działania „automatyki"

organizmu, spowodowanego różnymi przyczynami (różne choroby) -skazani są

wyłącznie na pomoc z zewnątrz, na pomoc lekarza,

który „środkami leczniczymi", często chemicznymi, ingeruje w pracę tej

automatyki. Dochodzimy tu więc jak gdyby do pewnej anormalności, gdyż człowiek

jest w stanie i to nawet świadomie wpływać na szkodzenie swojemu organizmowi

przez zakłócenie harmonijnej pracy układu automatycznego sterowania (na

przykład przez nadmierne używanie alkoholu, papierosów, nadmierne wysiłki

fizyczne, stresy psychiczne, obżarstwo itp.) -a pozbawiony byłby możliwości

naprawienia we własnym zakresie tych błędów.

Tak byłoby, gdybyśmy uwierzyli medycynie, że człowiek nie posiada żadnych

możliwości ingerowania w działalność automatycznego sterowania w organizmie.

Jednakże taka możliwość istnieje i posiada ją wielu ludzi, którzy są w stanie

władać swoją energią magnetyczną i korzystać również z rozumu, sięgającego do

wyższych poziomów i płaszczyzn, aniżeli zwykła świadomość. Będzie o tym mowa w

następnych rozdziałach.

Chyba wszyscy rozumieją, że człowiek dla utrzymania zdrowia powinien spożywać

tylko pokarm, poza którym wszelkie obce ciała (nawet najbardziej obojętne) są

niepożądane, a często wręcz szkodliwe. Przy opanowaniu swojego ciała

niepotrzebne będą obce środki„ bo każdy organ - ba, nawet każda komórka -

„rozumuje" instynktownie i sprawnie - potrafi na zawołanie wytworzyć toksyny i

antytoksyny dla zwalczania bakterii, i to zawczasu, nawet przed wystąpieniem

objawów choroby, bez niszczenia zdrowych organów i bez powodowania wstrząsów w

organizmie.

Jeżeli ludzie sami nie potrafią panować nad swoim organizm, a ciało ich staje

się nieposłuszne wobec naturalnych i zdrowych nakazów rozumu instynktowego, to

powinni zwrócić się o pomoc do takiego nauczyciela, który pomógłby im

„ustawić" organizm i uśmierzyć cierpienia. W Indii są sekty, które leczą

chorych bezpłatnie. Każdy cierpiący, który podda się dobrowolnie i świadomie

kuracji, wychodzi z niej zdrowym, przy czym nie ma tu żadnych ubocznych

ujemnych skutków.

„Ona wskazuje, co jest pożądanym dla ulżenia cierpień biednej ludzkości. To

więcej niż medycyna ciała; to medycyna duszy, którą należy stworzyć".

Rola rozumu instynktowego jest zadziwiająca. Nie jest ona tak widoczna u ludzi

(choć i tu ma ogromne znaczenie) jak u zwierząt, które są skazane wyłącznie na

swój instynkt. Jako

ciekawostkę ze świata owadów posłużymy się przykładem z „Pamiętników

entomologicznych" J.H. Fabre'a: Owad nęk (sphex Lin.), ryjąc w ziemi po kilka

długich chodników, zaciąga do każdego z nich po jednej ofierze. Ofiary te nie

są jednak zabite, ale tylko sparaliżowane jadem. W każdej ofierze samica

składa po jednym jajku, zabezpieczając w ten sposób na dłuższy czas świeży

pokarm dla wylęgającej się poczwarki. Wszystko zostaje z góry przewidziane dla

dobra potomstwa, a matka, która może nigdy nie będzie oglądała swojego

potomstwa, nawet nie uświadamia sobie potrzeby dokonywanych czynów.

Rozpatrując pod tym kątem widzenia, znajdujemy w życiu owadów pełno

zadziwiających instynktowych działań. A jest to ciągle ten sam instynkt, który

między innymi wskazuje zwierzętom czas karmienia, spoczynku, zapadania w sen

zimowy itp. Ten sam instynkt wskazuje też zwierzętom trawy i zioła, które im

są potrzebne dla kuracji. Dla człowieka rozum instynktowy to sumienny i dobry

pomocnik, ale może się okazać zarazem niebezpieczny, po prostu dlatego, że

stanowi on najniższą płaszczyznę rozumu, płaszczyznę rozumu, charakterystyczną

dla zwierząt, która u człowieka może objawiać się w brutalności, bestialstwie

itp. Zadaniem rozumu świadomego i wyższych pierwiastków jest więc upilnowanie

się od niepożądanych przejawów instynktu.

+Intelekt

Ten pierwiastek już wyraźnie odróżnia człowieka od zwierzęcia, które posiada

poprzednie cztery pierwiastki, nie posiada jednak rozwiniętego intelektu,

który możemy nazwać również świadomością.

Wyraźnego przejścia pomiędzy czwartym pierwiastki a piątym nie ma, jak nie ma

też pomiędzy podświadomością, świadomością i samoświadomością. Dopóki nie

wystąpi wyraźnie zasadniczy pierwiastek piąty -intelekt - istota posiadająca

należycie rozwinięte cztery niższe pierwiastki, może objawiać: namiętności -

ale nie rozum, wzruszenie-ale nie intelekt, pragnienia -ale nie rozumną wolę.

Zwierzęta niższe mają bardzo mało tego, co określamy mianem świadomości,

stanowi ona u nich niewiele więcej nad czucie. Życie na swych niższych

szczeblach jest prawie automatycznie.

W człowieku, dzięki samoświadomości, zaczyna powstawać pojęcie o swoim , ja".

A jednak u niektórych ludzi (podobnie jak u zwierząt) jeszcze gęsto osnutych

powłokami niższymi budzący się intelekt daje tylko większą siłę do

zaspokojenia swoich niższych pragnień, żądz i skłonności, a wtedy w swojej

„zwierzęcości" zdolni są oni przewyższyć najdziksze zwierzęta.

+Rozum duchowy

To, co uważamy za dobre, szlachetne i wielkie w umyśle ludzkim, płynie z

rozumu duchowego i stopniowo staje się cząstką zwykłej świadomości. Niektórzy

autorzy utożsamiają to z pojęciem intuicji.

W miarę rozwoju świadomości duchowej rozwija się też w człowieku uporczywe

poczucie realnego istnienia jakiejś wyższej potęgi ponad tym wszystkim, co

postrzegamy - a jednocześnie narasta w nim stopniowo poczucie braterstwa i

pokrewieństwa pomiędzy wszystkimi ludźmi. Rozum duchowy nie przeczy

intelektowi - stoi on po prostu ponad intelektem, w płaszczyźnie wyższej,

zdolnej jednak przenikać intelekt i wszystkie niższe płaszczyzny. Intelekt

jest chłodny - świadomość duchowa natomiast jest gorąca i ożywiona wyższymi

uczuciami.

Rozum duchowy daje zmysł pokrewieństwa i wszechbraterstwa wszystkich ludzi.

Rozum duchowy jest również źródłem natchnienia niektórych poetów, malarzy,

pisarzy, kaznodziejów itd., których dzieła wywołują u odbiorców wzruszenia lub

wznioślejsze uczucia. Jest też źródłem, z którego czerpią święci i prorocy

(jasnowidze), głosząc swoje wizje, proroctwa i przepowiednie.

+Duch

Stanowi on najcenniejsze dziedzictwo, pochodzące z potęgi boskiej i tworzy

naszą rzeczywistą „jaźń", którą określamy też naszym właściwym „ja". Jest to

dusza naszej duszy...

Człowiek musi się wznieść na wiele szczebli rozwoju, zanim duch w pełni upomni

się o swoje prawa. Rozwój umysłu duchowego daje świadomość duchową, tzw.

„prześwietlenie", przy którym człowiek traci wszelkie obawy, a zyskuje uczucie

pewności istnienia prawdy i ufności w moc i sprawiedliwość boską -do tego

stopnia, że ten, który tego nie przeżywa, nie jest w stanie tego pojąć. U

tych, którzy znajdują się na tym poziomie, znika wszelka dążność do

wywyższania siebie i potępiania innych. W sercu ich błyska jednaka miłość dla

wszystkich i do wszystkiego na ziemi, nie bacząc na stopień rozwoju jednostek

i ich stopień „dobroci".

„Jaźń" nasza to iskra Boża - poznanie jej to poznanie wszechświata, którego

mikrokosmos człowieka jest cząstką, i co winno stanowić cel jego życia.

Dusza człowieka to część całości, jednak nie całość - stanowi ona

indywidualność jednostek, tworząc swoje własne życie „na wzór i

podobieństwo..." Cząstka Doskonałości to też doskonałość; cząstka wszystkiego

to też wszystko. Droga, którą każdemu z nas wyznacza przeznaczenie, to nie

jest nirwana (droga błogiego spoczynku), ale jest to droga spełnienia zadania

naszego życia, naszych obowiązków wobec Boga, wobec własnej , jaźni" i

bliźnich.

„Wiesz zapewne, że ęę głos milczenia ęę jest ułamkiem z księgi ęęZłotych

naukłę, księgi istniejącej w Indu od prawieków, a pochodzącej od Arjazangi.

Jej ton archaiczny nie powinien nikogo zdziwić.

Wiesz także, że od tych czasów staroindyjskich postąpiliśmy daleko w rozwoju.

Według przytoczonych w tej księdze nauk Indowie musieli jeszcze zamykać zmysły

przed szałem ahamkary (wszechżądza do używania życia), aby dotrzeć do ęę

doliny błogościłę (nirwany).

My dzisiaj mamy jednak już inne zadania. Nie wolno nam już uciekać w dolinę

błogości, bo zadań swoich mamy szukać tu, na ziemi.

Błędnym również byłoby zamykać zmysły dla uzyskania spokoju, bo zmysły masz

opanować, a nie zamykać. Uczyć się tego będziesz zresztą na szczeblu piątym

ścieżki. ęęAhamkara ęę twoja nie jest Ci już dziś zawadą, lecz pomocą, bo

dzięki tej dążności do życia indywidualnego możesz być w ogóle użyteczny dla

innych ludzi. Bez niej byłbyś tylko nieproduktywnym członkiem społeczeństwa,

jego ciężarem".

Mówiłem już o pomocniku-nauczycielu, który może działać -w postaci Mistrza-z

zewnątrz albo w postaci twojego ducha, działającego w sposób nadprzyrodzony.

Choćby to tobie wydawało się nierealnym, pomoc taka, jeśli na nią zasłużysz,

„spadnie na ciebie jak z nieba", na przykład w postaci potrzebnych ci książek

czy manuskryptów, i to właśnie wtedy,

gdy potrzebne ci to jest do podnoszenia twojego „ja". Pomocnik twój radzi ci

też przez usta otoczenia, i to w taki sposób, że nie zdajesz sobie nawet

sprawy z udzielanej ci pomocy. Tobie się wydaje, że to ślepy traf, a tymczasem

jest to świadoma pomoc Mistrza.

Z czasem, gdy uprzytomnimy sobie niektóre szczegóły zżycia, zrozumiemy dobrze

opiekuńczą rolę ducha lub Mistrza.

Każdy ma w życiu dużo własnych spostrzeżeń; każdy sam za siebie widzi.

Przykład obcy nie będzie tak jasny, jak własne przeżycia. Przykład własny

pozwala na lepszą analizę i na szukanie przyczyny wstecz.

Duch stale pracuje nad udoskonaleniem materii, przy czym działa od wewnątrz i

z zewnątrz, ale intensywność tego działania i nasza nagroda zależą od naszej

współpracy i poddania się własnej „jaźni", i to bez zastrzeżeń.

Ludzie pracują, zmieniają do jakiegoś celu - wymyślają prawa, przepisy i

ograniczenia. Jest jednak coś, co kieruje twórczą inicjatywą i intuicją

społeczeństw, „istnieje coś", o czym same nie wiedzą, ale czym kieruje

Opatrzność. Pamiętać musimy, że wszelkie przez nas tworzone prawa i

ograniczenia nie mogą się sprzeciwiać prawom przyrody.

Wszelkie niepowodzenia ustrojów państwowych zależą od niesharmonizowania praw

i kierunków działania z prawami przyrody i z prawem niepisanym. Duch jest

wolny, wszechwładny i twórczy. Kto bliżej jest własnego „centrum", ten ma

szerszy horyzont wiedzy, działania i mocy. Działalność nasza powinna

przebiegać dwubiegunowo: wewnętrznie i zewnętrznie. Szersze pojęcie o tym daje

nam życie Chrystusa, który-działając w ramach obydwu biegunów-jest pełen

miłości oraz poświęcenia dla ludzi.

Niestety, zrozumienie tego leży często poza zasięgiem świadomości wielu osób.

Jednostronne dążenie do ezoteryzmu nosi w sobie pewne cechy egoizmu i

samolubstwa. „On przez modlitwę dążył do bogactwa i wszedł w świat niższy..."

Dla uzyskania przejawu , jaźni" w formie jak gdyby „oświecenia" naszej

świadomości, musimy się odpowiednio przygotować. Intelekt nasz nie zawsze jest

zdolny ogarnąć nawet w przybliżeniu tego, co jest „niepisane", a ściśle

biorąc, duch nigdy nie może być ani zbadany, ani zanalizowany - możemy jedynie

stwierdzić jego istnienie.

„Skutki tych zabiegów tajemnych nie zapisują się wyraźnie w naszej

świadomości, zwłaszcza na początku. Stapiają się one jednak w uczucie i w

odczuciu obecności Boskiej. Filozof znajduje dowody na tę obecność, a człowiek

nabożny buduje sobie nawet z tej obecności ożywiony obraz w żarliwych

rozmyślaniach i modlitwach. Obecność ta nie daje się do niczego zmusić,

pozostaje zawsze niezależna. Najlepszą metodą współżycia z nią jest stała

praktyka miłosierdzia.

Uczeń prawdziwy zdąża już ku wolności. Widzi on Boga wszędzie, niezależnie od

miejsca i godziny. Wszechobecność ta nie jest abstrakcją, jest ona realna,

biologiczna, żyjąca. By ją odczuwać, trzeba stałej pracy, ale wszyscy mogą to

osiągnąć".

Przygotowania do oświecenia wymagają dwóch wartości: czystości moralnej i

siły. Jedna uzupełnia drugą. Duch rodzi siłę; natomiast czystość sumienia i

wiara to droga do przejawów duchowych. Bierność nasza to śmierć duchowa. W

miarę wznoszenia się wzrasta nasza odpowiedzialność, bo wzrastają również

nasze możliwości czynów i władzy. Ale wszystko to odbywa się przy pewnej walce

wewnętrznej i ważnym jest, czy w chwili wyboru

nie rządzą nami: samolubstwo lub inne ukryte żądze. Dążność do światła bez

wyzbycia się resztek egoizmu może wprowadzić na tory złudzenia. Tym złudzeniem

może być nieraz nasze własne niższe , ja", niezdolne do samopoświęcenia i

ofiary i hamujące głos naszej wyższej „jaźni", a jednak pchające nas wzwyż

drogą pokusy, by zwiększyć naszą odpowiedzialność. Wtedy stoimy bezradni z

naszą siłą i smutek nas ogarnia, a wszystko to stanowi jedynie karę za to, że

pchamy się wzwyż, nie będąc do tego dostatecznie przygotowani. Uczucia smutku

wynikają z tego, że serce nasze jest zastygłe i nie może rozniecić ognia

miłości, choć jednak zbyt jest szlachetne, aby nienawidzić. Potrzeba więc

cierpliwości i pokory, a czas udręki minie i znów zabłyśnie prawdziwa droga.

„Oczekuj rozkwitu kwiatu w ciszy, jaka następuje po burzy, nie wcześniej.

Łodyga się ukaże, rosnąć będzie, wypuści odnogi, listki i pączki w czasie, gdy

jeszcze szumi burza i toczy się walka. Lecz ęękwiatłę sam nie otworzy się w

pełni, dopóki nie otworzy się w pełni indywidualność człowieka, dopóki nie

owładnie nią ten atom boski, który ją stworzył-jako narzędzie do doświadczeń i

przeżyć - dopóki cała natura człowieka nie podda się swojemu wyższemu ęęjałę.

Wtedy nastąpi cisza, podobna do ciszy pod zwrotnikiem, która następuje po

ulewnym deszczu, kiedy przyroda tak szybko pracuje, że zdaje się, iż można tę

robotę widzieć. Podobna cisza spadnie na ducha umęczonego. I wtedy to w ciszy

stanie to coś tajemnicze, które nas przekona, żeśmy drogę znaleźli. Możesz

nazywać to, jak chcesz. Jest to głos rozlegający się tam, gdzie żadnego innego

głosu nie słychać. Jest to zwiastun bez formy i bez ciała, albo może kwiat

rozwiniętej duszy.

Nie zobrazują tego żadne porównania, lecz moim tego jedynie pragnąć, szukać i

przeczuwać - nawet wśród szalejącej burzy. Cisza trwać może jedno mgnienie, a

wydawać się tobie tysiącleciem. Skończy się, a moc tej ciszy w tobie zostanie.

A wtedy do boju iść trzeba i zwyciężać... Natura tylko na chwilę zastygnąć

może".

Prawdziwa nauka przyszłości nie będzie się ograniczać wyłącznie do poorania

zewnętrznego lub wewnętrznego, lecz dążyć będzie do połączenia obydwu

kierunków, wzajemnie się pogłębiających i uzupełniających.

Obydwie metody były już dawno znane w postaci Hatha-jogi i Radża jogi. Obydwie

dążyły do zmniejszenia względnej materializacji.

Dla nas, Europejczyków, najdogodniejszym i najwłaściwszym sposobem zdobycia

wyższego poziomu to droga kształcenia myśli i intelektu z udziałem ducha.

Najwyższą formę opanowania świadomości stanowi ekstaza, osiągana przez

bezgraniczną miłość. Nikt nie pozna tego uczucia, tych przeżyć - nawet w

przybliżeniu - które odczuwa ten, kto jest w ekstazie. „Ekstazę wreszcie

określić należy jako wizję świata duchowego, w której duchy złe czy dobre

ukazują się jasnowidzącemu w postaci ludzkiej i obcują z nim. Dusza zostaje

rzeczywiście przeniesiona poza ramy ciała, które w stanie katalepsji

sztywnieje, jest omalże pozbawione życia, a raczej bliskie śmierci. Nic nie

jest w stanie oddać - jak opowiadają ekstatycy - piękna i świetności tych

wizji, ani też uczucia, jakie pozostaje po nich w postaci upojenia jasnością i

harmonią. Niektórzy wątpią w istnienie tych wizji. Przyjąć jednak trzeba, że

jeśli w przeciętnym stanie jasnowidzenia dusza posiada dokładną świadomość

miejsc dalekich i ludzi nieobecnych, to logicznym jest przypuszczenie, że w

stanie wyższego uniesienia (ekstazy) dusza może oglądać rzeczywistość wyższego

rzędu i niematerialną. Zadaniem przyszłości, według mnie, będzie przyznanie

transcendentalnym władzom duszy ludzkiej należnej im godności i roli

społecznej oraz zorganizowanie ich pod kontrolą prawdziwej nauki, opartej na

prawdziwie powszechnej religii, dającej wolny dostęp wszystkim prawdom.

Wówczas dopiero będzie mogła dotrzeć nauka - odradzona prawdziwą wiarą i

duchem miłosierdzia i mająca oczy otwarte na wszystko -do sfer, w których

filozofia pozytywna błąka się po omacku, z opaską na oczach. Wtedy nauka

stanie się jasnowidząca i zbawcza -w miarę jak wzrastać w niej i potęgować się

będzie umiłowanie i poznanie ludzkości".'

Religia podaje nam dane o wizjach świętych i proroków. Oni wkroczyli w świat

duchowy dzięki opanowaniu wszystkich swoich niższych pierwiastków, dzięki

opanowaniu i zwyciężaniu swojego niższego „ja".

Droga do osiągnięcia stanu ekstazy jest daleka, ale jest osiągalna. „Sam

Ramakriszna opisywał później stopniowe stadia swego rozwoju w sposób

następujący: Na pierwszym stopniu asceta widzi od czasu do czasu naokoło

siebie Boskie światło, a duch jego już nie przystaje do rzeczy tego świata. Na

drugim stopniu chce on już tylko mówić i słyszeć o Bogu i unika miejsc, w

których mowa jest o czymś innym. Przezwyciężył już prawie stan niewiedzy. Na

stopniu trzecim widzi wspaniałość Boga stale, ale pozostaje jeszcze mała

resztka niewiedzy, która nie dozwala na pełnię Boskiego jasnowidzenia.

Podobnie jak owady, przyciągane przez światło latarni, nieustannie dążą do

źródła światła, lecz do niego dotrzeć nie mogą, gdyż wstrzymuje je ęęszkło

niewiedzyłę.

Ostatni stopień to samotny stan, w którym znika w szelka forma. Tu już została

przezwyciężona wszelka niewiedza i asceta osiąga bezpośrednie poznanie Boga. W

tym stanie znika już świadomość ludzka-a kto w tym stanie trwać będzie dłużej

niż dwadzieścia jeden dni, ten nie wróci już więcej do życia".'

Droga do oświecenia nie jest łatwa ani krótka. Napotykać na niej będziesz

ustawicznie różne pułapki i sidła, coraz to nowe i coraz to inne. Zastawiać je

będzie nie kto inny, tylko ty sam sobie, mianowicie twoje niższe , ja". Na

stopniach bowiem oświecenia dostępować będziesz kolejno coraz to większej

wiedzy i władzy - a to dla twej jaźni niższej, dla twej zarozumiałości i

egoizmu stanowić będzie niebezpieczną pokusę do uznania siebie za

wszechwiedzącego. Gdy ta pycha cię uwiedzie, przestaniesz iść drogą mistrza, a

pójdziesz własną drogą, która może cię zawieść na bezdroża, skąd odwrót jest

trudny i przeważnie upokarzający. Według księgi „Nauk złotych", istniejącej w

Indii od prawieków, do szczęścia wiecznego droga prowadzi przez trzy „hale" (z

których w okresie oświecenia masz przejść przez drugą halę).

„Imię hali pierwszej jest awidia (niewiedza, Aryman). Jest to hala, w której

ujrzałeś światło dzienne; w niej żyjesz i w niej umrzesz.

Imię drugiej jest hala nauki. W niej dusza twoja znajduje kwiaty życia, ale

pod każdym kwiatem czai się wąż.

Imię trzeciej jest hala mądrości, a poza nią rozlewają się wody bezbrzeżne

aksary (wszechwiedzy).

Chcąc przekroczyć na pewno halę pierwszą, nie pozwalaj umysłowi łudzić się

mniemaniem, jakoby. płonące w niej ognie pożądań były światłem słonecznym

twego życia. Chcąc szczęśliwie przejść przez halę drugą, nie zatrzymuj się dla

wdychania woni upojnej jej roślin. Aby być wolnym od pęt karmy, nie szukaj

guru (mistrza) w tych dziedzinach szału.

Mędrcy nie przebywają w tych rozkosznych ogrodach zmysłowości, nie nadsłuchują

zwodnych wezwań złudy. Tego, który ci w odrodzeniu się pomoże, szukaj w hali

mądrości i w halach poza nią leżących, w których nie ma cieni, a światło

prawdy świeci jasnością nigdy nie malejącą. Chcąc przez halę mądrości dotrzeć

do doliny błogości, zamknij, uczniu, swoje zmysły przed groźnym szałem twej

ahamkary (żądza życia cielesnego), pozbawiającym cię spokojułł

Tak mówi księga „Złotych nauk" w dawnych Indiach, pochodząca od Arjazangi. Nie

powinien więc nas dziwić jej archaiczny ton. Wiemy jednak również, że od

dawnych czasów indyjskich ludzkość postąpiła w rozwoju daleko. Indowie musieli

jeszcze „zamykać zmysły przed szałem ahamkary", aby dotrzeć do „doliny

błogości" (nirwany). My jednak dzisiaj mamy już inne zadanie: Nie wolno nam

uciekać w dolinę błogości, bo zadań swoich mamy szukać tu, na ziemi. Błędnym

więc byłoby również „zamykać zmysły" dla uzyskania spokoju, bo zmysły masz

opanować, a nie zamykać. Zamykając się w sobie, można się tylko odizolować od

ludzi, a naszym obowiązkiem jest służyć pomocą innym ludziom. Stąd w myśl

nowoczesnej Radża jogi powinniśmy interpretować „Złote nauki" Indów

następująco, niczego nie ujmując z głębokiego sensu i znaczenia dzieła:

Hala pierwsza to równia ziemska, fizyczna. Panuje nad nią awidia (niewiedza,

aryman), ale ty już ponad nią wyrastasz, skoro szukasz dostępu do ścieżki.

„Ognie pożądań" już nie są światłem twego życia, bo nie kierujesz się już

żądzami i popędami, gdyż nie chcesz być ich niewolnikiem, ale władcą.

W hali drugiej znajdziesz „kwiaty życia", bo równia astralna jest niezwykle

bogata w formy. Ale pod kwiatami „kryje się wąż" (radżas - Lucyfer), dlatego

to też Eliphas Levi nazwał równię astralną wielkim wężem. Tam znalazłbyś

rychło nauczyciela, ale byłby to guru fałszywy. W tych „dziedzinach szału"

znajdują mistrzów tylko czarnoksiężnicy lub nieświadomi spirytyści. Jest to

również hala nauki. Masz poznać jej złudy zwodnicze a piękne, ale w nich nie

pozostać.

Dopiero w hali trzeciej możesz znaleźć twego mistrza, bo równia myślowa jest

najniższą z płaszczyzn, na których on działa. Dopóki zatem do tej hali nie

dotrzesz, nie oczekuj ujrzenia go lub otrzymania odeń jakichś wieści

bezpośrednich. Dopiero ponad tą halą bije „źródło nie wysychające

wszechwiedzy" (aksara - intuicja) - tam dopiero świeci światło prawdy nie

osłoniętej. Do hali mądrości dochodziłeś tylko we śnie najgłębszym, z którego

nie zachowywałeś żadnych wspomnień po obudzeniu się do świadomości dziennej.

Na „ścieżce"

nauczysz się przenosić do świadomości te inspiracje, uzyskiwane na równi

myślowej, podobnie jak nauczysz się zdawać sobie sprawę na jawie z imaginacji

świata astralnego, które

dotychczas przypominałeś sobie tylko szczątkowo z twych marzeń we śnie.

Przeszedłszy przez te szczeble ścieżki, dojdziesz do „czwartego stanu

świadomości" (turija), który pradawnym Indom dostępny był jedynie w transie

(samadhi) - tobie jednak (po przejściu wszystkich szczebli) dostępny będzie w

każdej chwili na jawie, bez tracenia przytomności i pamięci. Wtedy jednak

będziesz już „czeladnikiem" - a do tego jeszcze droga daleka".

++Rozdział II

Umysłowość

Umysłowość możemy podzielić według funkcji przez nią spełnianych na świadomą i

nieświadomą. Funkcję świadomą spełnia mózg. Na część nieświadomą składa się

rozum instynktowy, który pełni swoją funkcję automatycznie, kierując przy tym

całą pracą żywego organizmu. Temu podziałowi odpowiada również inny podwójny

podział - na umysł obiektywny (świadomy) i subiektywny (podświadomy). Obydwa

te podziały nie obejmują jednak całości, bo nie mieszczą w sobie intuicji.

Intuicji -ze względu na swoje specyficzne cechy -nie można zaliczyć do żadnej

z tych grup. Bardziej więc racjonalny będzie podział na trzy grupy:

podświadomość, świadomość i nadświadomość. Co prawdakolejność ta mogłaby

sugerować, że podświadomość stoi na najniższym poziomie, co nie jest prawdą;

ale prawdziwą funkcję i znaczenie podświadomości zrozumiemy z jej

rozpatrywania.

Podświadomość jest najstarszą przedstawicielką umysłu instynktowego i

występuje już wyraźnie u roślin i zwierząt. Z niej rozwija się umysł świadomy

(którego proces rozwoju nie jest zakończony) i z niej też biorą początek

zaczątki budowy umysłu duchowego, czyli nadświadomość.

Wszelkie przebłyski intuicji - tej formy wyższego umysłu - dochodzą do naszej

świadomości nie bezpośrednio; lecz przez naszą podświadomość. Materialiści

identyfikują czynność umysłu z materią (szare komórki mózgu), a niektórzy

posuwają się tak daleko, że identyfikują nawet duszę z mózgiem (nie tylko samą

myśl). Z absurdalnością tego twierdzenia nie warto dyskutować!

W tych sprawach ciekawe światło dają również pewne doświadczenia z medycyny.

Na przykład dr Guepin zwrócił uwagę na to, że po częściowej trepanacji

czaszki, dokonanej na rannym żołnierzu, pacjent nic nie stracił na przejawach

inteligencji. Dr Robinson - przeprowadziwszy 22 grudnia 1913 r. sekcję

człowieka, stwierdził, że mózg jego przedstawiał kompletną ruinę i był już w

stanie rozrzedzenia, a jednak człowiek ten za życia, nawet w ostatnim roku,

nie wykazywał żadnych zaburzeń umysłowych i fizycznie nie cierpiał. Weźmy

również jako przykład rozwój embrionalny roślin, w którym naukowcy chcą

dopatrzyć się wyłącznie pamięci rozwoju gatunku. Rozważając tzw. „inteligencję

roślin" w sensie rozumu podświadomego albo pamięci rodzaju i odmiany, zawartej

w nasionach, zwróćmy uwagę na to, że nasze zboża, zasiane w klimacie

równikowym, krzewią się tam tylko jako trawy, nie chcąc wydawać nasion.

Widocznie nie jest im to tam potrzebne:

Słusznie mówi prof. Camille Flammarion, że „na końcu noża żaden anatom przy

skalpowaniu lub sekcji ciała ludzkiego nie znajdzie duszy, bo ona tam się nie

znajduje... W życiu człowieka jest coś innego oprócz ęębiałej i szarej

substancji mózgu ęę .

Temu nikt nie zaprzeczy, że mózg jest organem fizycznym myśli świadomej

-prawdą jednak jest również, że płaszczyzna świadomości rozciąga się daleko

poza ciałem. Pewne formy myśli są nie tylko natury energetycznej, ale są

poniekąd materialne. Miejscem bowiem przejawu umysłu podświadomego jest cały

organizm, każda komórka. Przejawia się również u roślin, a więc jest

niezależny od mózgu. Natomiast rozum duchowy przemawia sam za siebie językiem

nie związanym z żadnymi zdobyczami wiedzy materialnej.

Tworzy on rzeczy nowe, ogólnie nie znane. Nie jest to jednak żadna spekulacja,

przeróbka czy analogia-jest to wyższy dar, „iskra duchowa" dla materialnej

świadomości, która dźwiga ludzkość wzwyż. Każda forma umysłowości pracuje

samodzielnie i gotowe już przejawy swojej pracy przenosi do innych płaszczyzn.

Płaszczyzny te nie są formami abstrakcyjnymi, ale są to rzeczywiste „powłoki",

działające jeszcze w sferze materialnej (ciało fizyczne - ciało astralne -

ciało mentalne), a pomimo to nasze niższe „ja" za pośrednictwem mózgu panuje

wyłącznie tylko nad częścią umysłowości świadomej. Cały proces życiowy w

organizmie, łącznie z odruchami instynktowymi, to kolosalna praca

podświadomości - u większości ludzi niezależna od wiedzy i woli.

Dopiero praca nad sobą i poznanie praw rządzących innymi płaszczyznami

umysłowości pozwalają człowiekowi również władać automatyką organizmu. Czyż

nie jest więc wymownym rozszerzeniem naszej wiedzy o sobie samym, gdy

-niezależnie od pracy umysłu świadomego - skierujemy swój wzrok i wysiłek w

kierunku poznania innych płaszczyzn umysłowości? Umysłowość ulega stopniowym,

lecz stałym przemianom i ciągle jest w ruchu. Od naszej osobistej pracy

zależny jest jej kierunek rozwoju. Bierność co prawda nie wstrzymuje

naturalnego biegu umysłowości, ale z czasem ją hamuje, a nawet powoduje

stopniowe jej cofanie się. Tępieje lotność myśli, tępieje pamięć i to, co

nazywamy inteligencją - szczególnie wtedy, gdy umysł nie otrzymuje „odżywczego

pokarmu" od swoich wyższych pierwiastków duchowych. Pamięć jest zależna od

sposobu utrwalania pewnych doświadczeń w psychice, zależna jest również od

uwagi i od zdolności naszych zmysłów do przyjmowania spostrzeżeń. Pamięć jest

cechą wszystkich trzech płaszczyzn umysłowości Tam, gdzie ślad pamięci

pozornie zaginął w naszej świadomości, tam może ujawnić swoje skarby

podświadomość, która niczego nie gubi ze swojej pamięci. Przekonać się o tym

możecie w trakcie hipnozy, która „wskrzesza" nawet drobiazg z zapomnianych

przeżyć, i to od najwcześniejszego dzieciństwa. Pamięć nie mieści się

wyłącznie w mózgu, lecz sięga daleko poza jego obręb. Ale i mózg, przy pewnym

wyrobieniu intuicyjnym, jest również zdolny do odbioru wrażeń bez pośrednictwa

zmysłów, dlatego można spotkać niektórych ludzi, u których zdolności umysłowe

na starość nie tępieją, a przeciwnie, zadziwiają oni wszystkich świeżością

umysłu. Przyczyną tego jest przeważnie ich uduchowienie, względnie

duża religijność.

Umysłowość charakteryzują dwie cechy: inteligencja i wiedza. Obydwie

uzupełniają się wzajemnie i mają w swoich najwyższych osiągnięciach punkt

stały. Rozbieżność jest tym

znaczniejsza, im poziom jest niższy.

Istnieją dwa rodzaje inteligencji: wrodzona i nabyta drogą pracy.

Inteligencja wrodzona polega na zdolności korzystania - w mniejszym lub

większym stopniu - ze wszystkich trzech płaszczyzn umysłowości. Korzystanie

takie odbywa się świadomie lub częściej nieświadomie. Inteligencja nabyta to

wynik pracy, nie tyle w kierunku

wiedzy, ile w dążeniu do idealizmu i natchnienia duchowego - to jakby niższy

przejaw rozumu intuicyjnego. Wiedzę tę można podzielić na dwa rodzaje: na

wiedzę niższego poziomu i wiedzę wyższego poziomu. Wiedzę niższego poziomu

zdobywa się przez naukę, przez korzystanie ze zdobyczy cudzych doświadczeń - w

celu wykorzystania ich drogą analizy, wnioskowania i spekulacji we własnym

życiu. Wiedza na wyższym poziomie natomiast to ta wiedza, która nie potrzebuje

wywodów ani dowodów, analizowania czy syntezowania itp. - to przejaw mądrości

w nadświadomości.

Nic dziwnego, że i w naszym języku istnieją dwa pojęcia na określenie tych,

którzy szczycą się posiadaniem wiedzy. Odróżniamy wyraźnie wykształconych od

mądrych albo naukowców od mędrców. Pojęcia te wcale nie są zbieżne ani

jednoznaczne.

Również w innych językach występuje tu wyraźne zróżnicowanie, na przykład w

języku niemieckim co innego oznacza słowo „Gelehrte", a co innego określenie

„Waise".

Oczywiście obydwie cechy mogą się łączyć i jedna drugą uzupełniać, ale może to

nastąpić tylko wtedy, gdy się pracuje nad swoim , ja".

+Podświadomość

Powiedzieliśmy już, że w ramach podświadomości działa rozum instynktowy, który

kieruje pracą wszystkich komórek, każdej grupy komórek i czynnościami każdej

oddzielnie. Przejawia się on już w niższych formach organicznych, u zwierząt i

roślin. Przejawy rozumu instynktowego „kurczą się" jednak z rozwojem myśli

świadomej -ale sama płaszczyzna podświadomości istnieje dalej. Sięga ona

zresztą daleko poza organizm, dlatego wejście w jej strefę otwiera szeroki

horyzont poznania. W tym świetle staje się również zrozumiałym, że

podświadomość (ten pozornie najniższy przejaw umysłowości) zajmuje wyższą

płaszczyznę w stosunku do ciała astralnego. Płaszczyzny (powłoki) to jakby

otoczki naszej „jaźni-ducha",

który zajmuje stanowisko centralne. Najbardziej zewnętrzną powłokę stanowi

ciało fizyczne.

Cały wszechświat jest w ruchu, a podobnie do niego i nasz mikrokosmos. Ruch

wirowy siłą odśrodkową wyrzuca na peryferia najbardziej zmaterializowane

cząstki, z których składa się ciało fizyczne. Bliżej i coraz bliżej centrum

znajdują się: ciało astralne, ciało sideryczne, rozum instynktowy, intelekt

itd., które stanowią powłoki coraz mniej materialne.

Niewielu ludzi żyje dłużej ponad sto obiegów Ziemi naokoło Słońca, dokonanych

z zawrotną szybkością. Ruch byt przyczyną naszego powstania, ruch jest

przyczyną zniszczenia

naszego ciała materialnego. To, co jest niezależne od ruchu w czasie, to duch.

W fizycznym przejawie rozum instynktowy „przelewa się" stopniowo (w swojej

ewolucji) do rozumu świadomego. Przejawy wyższych form instynktu niczym się

nie różnią od myśli świadomej, bo ta ostatnia to jakby dalszy rozwój

instynktu. Ale pomimo tych cech stopniowego „zlewania się" istnieje dalej

pomiędzy nimi niezależność o wyraźnych granicach. „W świadomości wielkiego

zwierzęcia ból pojawia się dopiero wtedy, gdy zostanie ęęzaanonsowanyłę do

mózgu wielkiego, co bez wątpienia ma również miejsce u nas.

Pewien nieszczęśliwy młody człowiek, który miał przerwany rdzeń szyjny, śmiał

się zdziwiony, gdy zobaczył cofającą się własną nogę, którą dotykano gorącym

żelazem -tym bardziej, że nie odczuwał bólu. Powiedziałem mu wtedy: Gorące

żelazo sprawia ból pańskiemu rdzeniowi, tylko że pan (pański mózg) o tym nie

wie".'

W śnie hipnotycznym hipnotyzer wydaje rozkazy podświadomości swojego medium.

Każe organom lepiej wypełniać pewne funkcje, uśmierza bóle, zapobiega

niewłaściwym ruchom itp. W tym świetle staje się zrozumiałym, jak cennym i

dobrym pomocnikiem może okazać się dla nas umiejętne korzystanie z rozumu

podświadomego. Bez płaszczyzny instynktu, jak również świadomości, żaden

człowiek obejść się nie może. Znacznie lepiej jednak będzie, gdy człowiek

swoim ,,ja" podniesie się na wyżyny i opanuje inne, wyższe powłoki.

Okultysta na przykład może i bez usypiania rozkazać podświadomości

przechodnia, by utykał na nogę albo wymachiwał ręką itp. Rozkaz zostaje

niezwłocznie wykonany, podczas gdy wykonawca nawet nie wie (i nie zna

przyczyny), dlaczego tak się dzieje - bo ,,ja" większości ludzi nie obejmuje

powłoki podświadomości. Okultysta potrafi jednak przede wszystkim opanować

własne ciało i pomagać mu, działając świadomie, ale mądrze, na rozum

instynktowy poprzez podświadomość (o czym również traktuje rozdział I-4).

Rozumowi instynktowemu można pewne zadanie jak gdyby zlecić (lub przekazać) do

wykonania. Każda praca, wykonywana początkowo świadomie i jeszcze trochę z

wysiłkiem, jest - w miarę opanowania jej (nauczenia się na pamięć) -

przyjmowana przez podświadomość i spełniana przez nią z większą precyzją, i to

bez znużenia. Przy tym myśl jest wolna i zdolna do zajmowania się innymi

sprawami.

Dobrym przykładem, świadczącym o niezawodności podświadomości, jest fakt, że

można podświadomości nakazać na przykład obudzenie się o żądanej godzinie.

Kładąc się spać, nawet o niewiadomej godzinie, podświadomość cię obudzi o

żądanym czasie (przy silnym nakazie-postanowieniu)-gdy ty nawet nie będziesz

wiedział, ile ci godzin pozostaje do spania.

Dwie są drogi poznania wszechświata - jedna zewnętrzna druga wewnętrzna. Tylko

praca w obydwu kierunkach daje największe efekty i jest najbardziej twórczą.

Niezrozumienie własnej istoty powoduje nieraz duże szkody.

Rozum podświadomy to najstarsza płaszczyzna rozumu i najbardziej zakończona

płaszczyzna mentalna, a pomimo to przez człowieka tak mało opanowana.

Wytworzona później świadomość (w rozwoju fizycznym) jest jeszcze nie

zakończona, a tylko nieliczna grupa ludzi rozwija w sobie zaczątki rozumu

duchowego (nadświadomość).

Z rozumem instynktowym powiązany jest instynkt dziedziczny, który przechowuje

część wiedzy odziedziczonej po przodkach, bo będąc najstarszym i najbardziej

zakończonym - on jeden może przechować w sobie wszystkie formy mądrości i

szaleństwa otrzymane w spadku od poprzednich generacji.

„Oczywiste jest również, że wszystko, czego się nauczymy w ciągu jednego

życia, przechowuje się w jednym z naszych pierwiastków. Potem w chwili, gdy

nasz mózg jest w zupełnym spokoju i zdolnym do odpierania - reaguje on z

łatwością i odpowiada na subtelne wibracje pamięci ponadfizycznej.

Wówczas to przypominamy sobie rzeczy przeszłe i zapomniane. Wspomnienia te lub

myśli trwają w wyższych pierwiastkach naszej natury, tylko mózg w normalnym

swym stanie nie umie na nie reagować. Gdy jednak, na przykład, sparaliżujemy

działalność mózgu za pomocą hipnotyzmu i nawiążemy łączność z podświadomością,

to przekonamy się, że człowiek powie nam wiele rzeczy, o których mózg jego na

jawie nic nie wiedział. Dzieje się tak właśnie dlatego, że formy subtelne

(wyższych płaszczyzn) są trwalsze, aniżeli grube formy materii fizycznej".

Pracę podświadomości może scharakteryzować pewne zdarzenie, które-mimo że

brzmi jak bajka-jednak miało miejsce:

Młody chłopiec kłamie, przekręca świadomie fakty, o których inni nic nie

wiedzą. Świadkiem jednak tych faktów była jego własna podświadomość.

Podświadomość więc „czuje i widzi", że mózg chłopca mówi nieprawdę i jak gdyby

źle pracuje, więc automatycznie „zarządza" świeży dopływ krwi do mózgu dla

wzmożenia pamięci. Chłopak czerwienieje jak burak i jest z tego niezadowolony

(jest to oczywiste „corpus delicti" jego kłamstwa), peszy się i język mu się

plącze...

W tym układzie podświadomość „czuje", że popełniła pomyłkę i że mózg znowu źle

pracuje na skutek nadmiernego przypływu krwi, i zarządza gwałtowny odpływ

krwi. Na skutek tego twarz chłopca silnie blednie, z czego on znowu nie jest

zadowolony.

Mijają lata, chłopiec dalej wciąż kłamie, mięśnie jego twarzy świadomie

dostosowały się do kłamstwa, a on sam opanował już nawet czerwienienie się

twarzy. Dla widzów wypracował odpowiedni uśmiech, a jednak w twarzy można

zobaczyć pewien przymus. Jest to walka świadomości z podświadomością, w wyniku

której powstają zaburzenia w systemie krwionośnym, a w rezultacie blednica

(anemia), na którą chłopiec cierpi. Organizm człowieka przywykł do spełniania

prawidłowych, pozytywnych rozkazów. Nie każemy na przykład ręce, by kłamała,

biorąc fałszywie filiżankę; oku, by donosiło fałszywe obrazy; uchu, by inaczej

słyszało, niż rzeczywistość. Gdyby tak było, to musiałaby powstać walka

wewnętrzna i bunt całego organizmu w stosunku do zepsutej woli człowieka.

Każda przyczyna wywołuje skutek, stąd amatorzy sprośnych żartów chorują na

otłuszczenia serca, egoiści na choroby płucne. Emocjonalne rozdrażnienie

powoduje cierpienia żółciowe, złośliwe żarty - cukrzycę, tchórzostwo -

cierpienia nerwowe, lenistwo - choroby jelit, nieuczciwość - osłabienie

wzroku. Łapczywość w jedzeniu mechanicznie działa na przełyk i analogicznie do

ptaków tworzy wole. Przy dalszym rozwoju oczy wychodzą na wierzch i tworzy się

„choroba Basedowa".

Mało kto przypuszcza, jak wielki mają wpływ na zdrowie człowieka czynniki

etyczne. Tak zwana predyspozycja do choroby to skutek chronicznych

„grzeszków", które zakłócają harmonię w organizmie i ułatwiają szkodliwym

bakteriom opanowanie organizmu. Gdyby organizm nie miał dodatkowych środków

obrony, to bakterie, których nigdzie nie brakuje, opanowałyby już dawno całą

ludzkość.

Wielu lekarzy uważa wady charakteru za symptomy pewnych chorób, ale

najczęściej się mylą, biorąc je jako skutek cierpienia. Odwrotnie-to one są

przyczyną cierpienia. Więc nie

dosyć jest zapisać lekarstwo na cierpienie - trzeba również zwalczać

przyczyny. Pamiętać jednak zawsze trzeba, że płaszczyznę podświadomości można

tylko wtedy opanować, gdy na drodze do niej nie będzie przeszkód natury

przeciwetycznej.

+Świadomość

Świadomość to płaszczyzna sięgająca daleko poza ciało materialne - jej organem

jest mózg. W swoim rozwoju nie przedstawia ona jeszcze formy zakończonej.

Wola niższego rzędu to przejaw świadomości fizycznej, silnie ograniczony przez

przejawy niższych pierwiastków. Praca rozumu instynktowego, który, choć

kieruje automatycznie miliardami komórek o rozmaitych skomplikowanych

czynnościach, ustępuje jednak stale decyzji naszego intelektu, który stanowi

wyższą płaszczyznę. Intelekt stopniowo opanowuje różne powłoki, a sam

wykształca się dalej, aż do chwili samopoznania własnej świadomości.

Świadomość w niższej formie charakteryzuje zwierzęta, u których zdolna jest

prawie wyłącznie do obserwacji świata zewnętrznego. U nich jedynymi wrażeniami

wewnętrznymi są uczucia bólu, radości, gniewu, głodu itp., które są prawie

wyłącznie skojarzone z otaczającymi zjawiskami.

Introspekcja czy myśl abstrakcyjna-są to dziedziny charakteryzujące umysł

człowieka. Jednak zdolność myślenia jest bardzo różnorodna i wyrabia się

stopniowo i w sposób ciągły. W nauce sztukę myślenia stanowi filozofia i ona

też pomaga w myśleniu.

Największą jednak sztuką jest poznanie swojego „ja", rozpoczynające się od

kształcenia i wzmacniania swojej woli, która jest w stanie opanować niższe

poziomy, a więc przede wszystkim ciało fizyczne. Kompletne opanowanie ciała

jest tylko wtedy możliwe, gdy opanujemy nasz instynkt, a to znowu wymaga

opanowania i władania ciałem siderycznym (praną) i ciałem astralnym. Dla

niektórych może to wyglądać jak błędne koło. Należy jednak pamiętać, że każda,

nawet najmniejsza zdobycz na jednej z płaszczyzn ułatwia postęp na innych

płaszczyznach. Dlatego też Hindusi między innymi zalecają Hatha-jogę, która

pomaga w opanowaniu własnego ciała. Nie oznacza to wcale, że ciało fizyczne ma

być wyczynowo sprawne, bo przecież atleci, którzy kształcą swoje mięśnie,

wcale przez to nie czynią postępu w okultyzmie. Hatha-joga nie wykształca

mięśni, ale pozwala na opanowanie organizmu, wpływa na jego sprawność i

ułatwia kontaktowanie się z wyższymi pierwiastkami.

Mocne i uparte dążenie naszej woli do zwycięstwa zapewnia sobie najpierw

drobne, a potem coraz większe efekty powodzenia. A co znowu zapewni nam

zdobycie silnej woli? Zapewni ją iskra Boża, która na przykład w ekstazie

pozwala na wykonanie całej oczekiwanej pracy w jednej chwili.

Większość ludzi opanowuje swoją wolę krok za krokiem. Wymaga to jednak

rozszerzenia i pogłębienia siły swojego , ja", a to znowu wymaga stałego

kierowania swojej uwagi na głos wewnętrzny sumienia. Im więcej będziemy

słuchać, tym częściej będziemy przemawiać i tym większego dokonamy postępu!

Ktoś chce przestać palić. Rozum dyktuje mu: nie pal! -a jednak tkwi w

człowieku coś, co przezwycięża rozum. Jest to żądza, to niższe ''ja" ciała

astralnego, lub nawet fizycznego.

Walka z niższym „ja" bywa ciężka, a czasami nawet przegrana; plony zwycięstwa

bywają nieraz wątpliwe i nie równoważą uciążliwości ponoszonych wyrzeczeń. Ale

dzieje się tak tylko dlatego, że nie rozumiemy dobrze własnej istoty, i tylko

wtedy gdy nie umiemy zaspokoić żądz siłą woli. Przy bierności i słabej woli

biorą górę siły ciała astralnego i fizycznego, które również są czynne.

Autosugestia za pomocą prądów magnetycznych, skierowanych na nieposłuszne

organa, może wpłynąć rozstrzygająco na wynik walki wewnętrznej. Decyduje tu

siła czynna autosugestii, która jest w stanie przeciwstawić się sitom niższych

płaszczyzn.

Postępem rozwoju naszego intelektu (na drodze ewolucyjnej) będzie zrozumienie

władzy, jaką posiada się w stosunku do własnej osoby i otoczenia. Wtedy

człowiek zdobywa pewność siebie, wola jego staje się coraz mniej „rozproszona"

i osoba dąży do integracji swej istoty. -Znacznie wyższym osiągnięciem jest

zdobycie świadomości duchowej, tj. wyraźne wyczucie własnej „jaźni" lub,

inaczej powiedziawszy, zrozumienie tego, czym naprawdę jesteśmy. Nim jednak

sami nie zdobędziemy potrzebnej do tego siły, to jej nikt nam nie da.

Przelanie siły, na przykład drogą hipnozy, na inną osobę jest pomocne, ale

niestety przemijające: Zresztą nie o samą siłę tu chodzi, ale o zdobycie jej

źródła. Praca i gimnastyka umysłowa wykształca filozofa, nie dając mu jednak

siły, która leży gdzie indziej. Pełne osiągnięcie płaszczyzny świadomości

prowadzi do wiedzy prawdziwej, nie tej, którą się zdobywa z zewnętrznych

wiadomości, ale do wiedzy utajonej, która kryje się wewnątrz na wyższych

planach i która czeka tylko odpowiedniej chwili, aby się ujawnić.

Kształcenie woli według metod hinduskich, doradzających wyrzeczenie się

wszystkich ziemskich pragnień, prowadzi co prawda do podniesienia autorytetu

własnego „ja", ale jest to

równocześnie uchylanie się od walki, jak to przyznaje również sam Mistrz w

„Bhagavadgita". Ta metoda jest niezastąpiona dla osiągnięcia spokoju

wewnętrznego i równowagi duchowej.

Do prostych metod rozszerzenia naszej świadomości, w których własne „ja"

zdobywa sobie również większą władzę, należy s a m o a n a l i z a. Tą drogą,

w miarę systematycznej pracy, pogłębia się nasza świadomość, bo przez krytykę

własnych postępków „ja" bierze górę nad postępkami.

Myśl jest twórcza i żywa sama w sobie i jest emanacją mózgu, który również

jest żywy. Rozum jednak musi wytworzyć siłę, ażeby stać się „czymś". Nie

tworząc niczego, jest również niczym „Nad przedmiotem tym poczyna się teraz

praca umysłowa, która z prostego pojęcia wznosi się poprzez pracę logiczną,

kojarzenie pojęć, a nawet abstrakcję, do zrodzenia myśli żywej. Tu użyję

pewnego praktycznego przepisu: Jeżeli chcesz osiągnąć jakąś cnotę lub jakieś

ęęświatłołę, to należy o nich ustawicznie rozmyślać, pragnąc tego ustawicznie

i wzywać

ustawicznie. Ale jeżeli chce się zwalczyć błąd albo zniszczyć namiętność, to

trzeba rozmyślać o cnocie albo o stanie psychicznie przeciwnym.

Ludzie o dużej wyobraźni względnie ludzie o zdolnościach abstrakcyjnych nie

będą postępowali w sposób jednakowy podczas tej pracy. Zresztą nie ma ludzi

jednakowych, a więc dawanie tu każdemu z osobna konkretnych rad byłoby może

nawet szkodliwe. Niechaj każdy bada się sam i wynajdzie dla siebie właściwą

metodę. Najlepszą jednak będzie ta, która

w sposób najprostszy zrodzi wzruszenie serca, bez którego wola pozostaje

zimna, a dzieło bezowocne".

Trzeba tu jednak odróżnić siłę opartą na magnetyzmie od siły woli. Nie ma na

przykład człowieka, który by pragnął uczucia bólu. Sprzeciwia się temu jego

wola, i to nawet intensywnie, a jednak bólu uśmierzyć nie potrafi - podczas

gdy lekkie namagnesowanie bolącego miejsca przez osobę zasobną w pranę

uśmierza ból natychmiast.

Wola rozwija się równocześnie z intelektem. Zwierzęta na przykład są bierne

wobec woli człowieka i jemu posłuszne. Mafio inteligentni ludzie są stosunkowo

znacznie bierniejsi od innych.

Siłę zaś magnetyczną posiadają również zwierzęta, ale u nich nie wypływa ona z

mózgu lub z inteligencji, lecz jest ona im po prostu wrodzona w stopniu

zależnym od gatunku i od rasy.

Znane są na przykład węże w lasach podzwrotnikowych, które hipnotyzują swoją

zdobycz, a nawet człowiek czasami ich sile nie potrafi się oprzeć. Koty

również mają dosyć duży zasób siły magnetycznej, którą obezwładniają myszy

przed skokiem albo którą działają na atakującego je psa.

Zasobność w siły magnetyczne nie zależy od rozwoju intelektu, od którego

natomiast zależy jasność wyrażania myśli i wyrazistość pracy mentalnej.

Europejczycy w stosunku do Hindusów odznaczają się dużą wolą, energią i

temperamentem, Hindusi natomiast są bierni i leniwi, ale za to są zasobni w

siłę magnetyczną, a poza tym posiadają dużą żywość myśli.

Zdolność wyładowania myśli zależy nie tyle od stanu zdrowia i zapasów energii,

ile od napięcia uczucia, dlatego wielu hipnotyzerów odczuwa osłabienie i duże

znużenie po wykonanej pracy. Wola otrzymuje impulsy od świadomości; to „ja"

ukierunkowuje, lecz samo jest zależne od siły. A siła jest zależna od uczucia.

„Szukaj drogi, zagłębiając się w tajemniczych głębiach wnętrza swej własnej

istoty. Szukaj drogi, próbując wszelkich doświadczeń, wykorzystując wszystkie

zmysły, byś zrozumiał warunki rozwoju i bytowania innych indywidualności, byś

pojął piękno i tajnie tych innych atomów boskich, wirujących wokół ciebie.

Szukaj drogi, badając prawa bytu, prawa przyrody i prawa nadprzyrodzone,

szukaj, kornie skłaniając duszę

przed gwiazdą, której światło w tobie pobłyskuje. A w miarę jak czuwać

będziesz i skłaniać głowę - blask jej coraz ci będzie jaśniejszy, coraz

światlejszy. Wtedy wiedzieć będziesz, żeś szukał początku drogi. A gdy

dosięgniesz końca drogi, blask tej gwiazdy stanie się światłem nieskończonym".

„Wszelka wiedza, która kiedykolwiek istniała na świecie, wypływa z mózgu.

Nieskończenie wielka biblioteka wszechświata znajduje się w waszym własnym

umyśle. Świat zewnętrzny dodaje tylko bodźca i podniety, zmuszając was do

poznania własnego umysłu, dlatego przedmiotem waszej nauki będzie zawsze wasz

umysł.

Spadanie jabłka pobudziło myśl Newtona, a on zaś zaczął analizować własny

rozum. Przedstawił wszystkie poprzednie ogniwa swojemu umysłowi i odkrył w nim

nowe ogniwo, nowe prawo, które nazywamy prawem ciążenia. Prawo to nie ukrywało

się ani w jabłku, ani w czymkolwiek bądź innym, lecz w centrum Ziemi, a umysł

je odkrył".

A jednak jest siła, która potrafi się przeciwstawić sile ciążenia i magnetyzmu

ziemskiego. Jest nią magnetyzm ludzki.

Napięcie duchowe i radość dają tę lekkość, którą w słabszym lub silniejszym

stopniu się odczuwa. Gamblich unosił się siłą swej woli w powietrze w

obecności tłumów. W śnie hipnotycznym znamy zjawisko lewitacji.

+Nadświadomość

Przebłyski intuicji to pierwiastek twórczy rozumu, to natchnienie, które

nadaje pracy polot genialności, a sztuce oddźwięk prawdziwego piękna. Sucha

praca intelektu nigdy nie pobudza do działalności rozumu duchowego. Może to

zrobić tylko idea, uczucie, poświęcenie i różne inne wzniosłe nastroje. Tylko

w tych warunkach przemawia nadświadomość.

„Po wtajemniczeniu intelektu musiało nastąpić najtrudniejsze ze wszystkich

zadań -wtajemniczenie woli. Szło teraz o to, aby uczeń mógł wchłonąć prawdę

głębiami swej istoty - wprowadzić prawdę w czyn w praktyce życiowej.

Dla osiągnięcia tego ideału należało - zdaniem Pitagorasa -zjednoczyć w sobie

trojaką doskonałość: osiągnąć urzeczywistnienie prawdy w intelekcie, cnoty w

duszy i czystości w ciele. Rozumna higiena i umiarkowana wstrzemięźliwość

podtrzymywać winny czystość cielesną. Wymagana ona była nie jako cel, lecz

jako środek. Wszelkie nadużycia cielesne pozostawiają ślad i coś w rodzaju

skazy na ciele astralnym, tym żywym organizmie duszy - a tym samym w duszy.

Bowiem ciało astralne bierze udział we wszystkich czynnościach ciała

fizycznego, które bez niego byłoby tylko bryłą nieożywioną.

Ażeby więc czystą była dusza, musi być również czyste ciało. Należy dalej

dążyć do tego, aby dusza, nieustannie oświecana przez intuicję, zdobyła

męstwo, zaparcie się siebie, poświęcenie i wiarę - słowem cnotę-i uczyniła z

niej swoją drugą naturę.

Intelekt z kolei zdobyć musi mądrość w taki sposób, aby umiał on odróżnić zło

od dobra i dostrzegać Boga - zarówno w najdrobniejszym stworzeniu, jak i w

całokształcie świata. Na tej wyżynie staje się człowiek adeptem i - o ile

posiada dostateczną energię - zyskuje nowe władze i zdolności. Rozwierają się

przed nim wewnętrzne zmysły duszy - a z innych promieniuje wola.

Magnetyzm jego, który przeniknęły wpływy jego duszy i który naelektryzowała

wola, zdobywa potęgę, na pozór cudotwórczą. Czasami uzdrawia on chorych, a

często przenika swoim wzrokiem myśli ludzkie. Czasami widzi on w stanie jawy

wypadki zachodzące daleko..."

Nadświadomość to właśnie ten rozum, który różni geniusza od zwykłego

człowieka. Intuicja daje świadomości tę wiedzę, która nie wymaga żadnych

komentarzy. Ona sama jest pewnikiem, jest pięknem i zarazem doskonałością.

Lecz przebłysk intuicji jest nieraz tak krótkotrwały, że w świadomości

pozostają jedynie fragmenty, które - uzupełniane i analizowane - tracą znaczną

część swej wartości.

Wszelki postęp wiedzy jest zależny od przebłysków, choćby najsłabszych,

rozumu, duchowego, bo intelekt to tylko maszyna notująca, uporządkowująca i

dobierająca zebrany materiał według własnej woli.

Nowe myśli daje tylko intuicja! Twórczy jest duch, a nie ciało!

Są dwa rodzaje wiedzy: nabyta i wrodzona. Obydwie są dźwignią postępu

ludzkości. Pierwszy rodzaj daje możność poznania i korzystania z

dotychczasowych zdobyczy naszych poprzedników.

Wiedza wrodzona to ta, która kryje się wewnątrz, w wyższych pierwiastkach

człowieka. Wtajemniczenie jest dlatego osnute mrokiem zagadki i tajemnicy, bo

uczy nas korzystania z tego, co posiadamy wewnątrz nas samych. Ludzkość cała

wciąż dąży do postępu. Wszystko zdobywa krok za krokiem. Praca wre w

najrozmaitszych kierunkach. Kierunek obiera jednostka na podstawie własnych

cech indywidualności, a naród jest tym bardziej wszechstronny, im większa jest

suma kierunków dążenia do postępu.

Samodzielność myśli idzie w parze z siłą psychiczną - jako przejaw rozumu

duchowego. Instynkt ma swoje pragnienia, lecz zdrowy rozsądek, analizując te

pragnienia, sprzeciwia się szkodliwym zamiarom. Podobnie jest z intelektem,

który pragnie na przykład czegoś dla swoich niezaprzeczalnych korzyści, a tu

przemawia głos sumienia, nie uznający egoizmu, gdyż zawsze gotowy jest do

poświęceń. Głos sumienia jest niezależny od argumentów intelektu i im częściej

głos ten będzie przemawiać, tym szersze i dłuższe będą jego „mowy", i coraz

bardziej zrozumiałe. Ale głos ten lubi tylko posłusznych słuchaczy. W

przeciwnym razie zraża się i zamyka w sobie, stając się nieprzystępnym.

„Poszukaj i nadsłuchuj przede wszystkim w swoim sercu. Z początku powiesz

może: ęę Nie ma jej tu, bo przysłuchując się znajdziesz tylko rozdźwięki ęę.

Lecz szukaj głębiej -każde serce ludzkie ma swoją melodię, sobie właściwą,

swoje własne źródło życiodajne. Może to źródło jest zasypane ęęgruzemłę albo

zagłuszone, ale ono jest! Wiarę i nadzieję znajdziesz w fundamentach twej

natury.

Kto zło wybiera, ten nie chce zajrzeć do głębi swej duszy, ten zatyka uszy na

pieśń swego serca i zamyka oczy na światło swego ducha. Czyni tak, bo uważa za

wygodniejsze życie złożone z pożądań. W głębi jednak każdego życia płynie

strumień potężny, którego żadne tamy nie powstrzymują. Odszukaj go, a

zobaczysz, że nawet najnędzniejsza istota stanowi część tego prądu życia,

choćby sama o tym nie wiedziała i postępowała w najdziwniejszy sposób. W tym

znaczeniu mówię ci: wszystkie istoty, pośród których żyjesz, są cząstkami

Boga. A obłuda, pośród której żyjesz, jest tak zwodnicza, że trudno

przewidzieć, kiedy i gdzie po raz pierwszy uda ci się usłyszeć głos własnego

ducha lub w sercach innych ludzi. Choć go nie słyszysz teraz, to wiedz, że

głos ten na pewno w tobie się znajduje. Tu go szukaj i jeśli choć raz go

usłyszysz w sobie, to łatwiej poznać go będziesz mógł w sercach otaczających

cię ludzi".

Droga rozwoju rozumu duchowego przebiega przez serce i przez uczucie. Nić

sympatii lub antypatii w stosunku do otoczenia - to przebłysk intuicyjnego

poznania bliźniego. „Przychodzi ci nagle - nie uczucie lub myśl - lecz raczej

poczucie, które skłonny byłbyś nazwać popędem bezwiednym. Przekonasz się

później, że nie jest on bynajmniej bezwiedny, lecz wszechwiedzący. Na razie

nazwij go sobie popędem. Otóż pojawia on się nagle i popycha do postępku,

wydającego się twojemu rozumowi nie umotywowanym i nielogicznym. Jeżeli

popędowi temu się oprzesz i nie wykonasz tego, do czego cię popycha, to może

po latach przekonasz się, żeś zbłądził, nie posłuchawszy tego głosu. Jeżeli

zaś posłuchasz bez namysłu od razu, a potem dopiero zaczniesz dochodzić

motywów, które by postępek uzasadniały w sposób logiczny, to może ich nie

odkryjesz, ale zrozumiesz, że postąpiłeś słusznie. Najczęściej jednak dopiero

następstwa twego postępku przekonają cię, że był on celowy i słuszny. Intuicji

nie można jeszcze identyfikować z popędem -wspólne mają jedynie to, że jedno

jak i drugie nie jest wynikiem wnioskowania myślowego. Najpierw pojawia się

intuicja, a po niej dopiero praca myślowa, usiłująca zrozumieć motywy.

Tu tkwi także zasadnicza różnica pomiędzy intuicją a sumieniem. Intuicja

zjawia się nagle i błyskawicznie, nim zdołasz cokolwiek pomyśleć lub

postanowić. Zjawia się zawsze nieoczekiwanie, przynajmniej w życiu codziennym,

i dyktuje ci, co masz robić, chociaż nie zamierzałeś jeszcze robić

czegokolwiek. Zjawiać się może tylko wtedy, gdy ty oczywiście milczysz i nic

nie myślisz. A ponieważ myślisz ciągle -może zjawiać się tylko w tym mgnieniu

oka, które upływa pomiędzy jedną myślą a drugą. Stąd to pojawienie się

intuicji jest zawsze takie ęębłyskowełę. Stąd też pojawia się najwyraźniej

wtedy, gdy stajesz na chwilę bez myśli, zaskoczony na przykład jakimś

wypadkiem nagłym i groźnym. Wtedy popycha cię od razu do decyzji i do czynu, a

gdy jej posłuchałeś-to milknie, bo cię już ocaliła. Ty oczywiście potem sam

nie wiesz, skąd ci to przyszło do głowy, że właśnie tak postąpiłeś.

Są dwa rodzaje koncentracji. Jeden polega na skupieniu się i na zogniskowaniu

myśli na najdrobniejszym nawet przedmiocie. Drugi polega na zagarnięciu jak

najszerszego horyzontu, objęciu i widzeniu jak największej ilości ogarnianych

rzeczy, choćby kosztem precyzyjności.

Obydwa rodzaje mają swoje specyficzne cechy, wręcz przeciwne sobie, bo

stanowią też krańcowe bieguny.

Koncentracja myśli dążącej do objęcia rozległego horyzontu w celu wyszukania

lub dobrania z wielkiego materiału pewnych fragmentów r o z p r a s z a u w a

g ę. W tym rodzaju pracy przeszkadza najmniejszy szmer, lub nawet czyjaś

obecność, przez odciąganie uwagi.

Natomiast skupienie myśli na małym szczególe i zogniskowanie jej dla uzyskania

większej wyrazistości szczegółów przytępia nieco bodźce zewnętrzne. Wszystkie

zmysły stają się głuche i ślepe na inne bodźce - żaden hałas (choćby nawet

armaty biły) nie przeszkadza w rozpoczętym dziele.

Ostatni rodzaj skupienia możemy nazwać biegunem dodatnim w zagłębianiu się dla

poszukiwania „jaźni"; prowadzi ono do znieczulenia na bodźce uboczne.

Pierwszy zaś rodzaj koncentracji, z objęciem rozległego horyzontu, nazwiemy

biegunem ujemnym albo nadwrażliwością, która jest kluczem do rozwoju zmysłów

astralnych. Krańcowe przypadki obydwu rodzajów psychiatria będzie uważała za

patologiczne, biorąc znieczulenie za ęęidee fixełę idiotów, a nadwrażliwość

jako objaw histerii. My jednak spróbujemy to zrozumieć w świetle tzw.

ęęrozszczepienia osobowościłę przed wtajemniczeniem.

Trzy władze twojej istoty: myśl, uczucie i wola są ze sobą związane w pewien

sposób. Za normalnego uchodzi ten człowiek, u którego myśl, uczucie i wola są

związane w jedność. Mówisz o sobie: ęęCzuję, myślę, chcęłę, wyrażając tym, że

we wszystkich przypadkach ty sam jesteś podmiotem. Uchodziłbyś

za anormalnego, gdybyś pożądał rzeczy niemiłych lub postępował inaczej, niż

dyktuje ci własna logika.

We wtajemniczeniu jednak dojdziesz do tego, że te trzy władze twojej istoty

rozluźnią swój związek wzajemny. Nie będziesz już miewał wrażenia, że to ty

myślisz, lecz że ęęcoś myśli ęę w tobie. Podobnie wobec uczuć będziesz miał

wrażenie, że ęę coś czuje we mniełę, a wobec objawów woli, że ęę coś chce we

mniełę.

Twoje ęęjałę jednolite rozszczepi się na trzy odrębne ęęjałę. Jedno ęęja ęę

będzie myślało, drugie będzie odczuwało, a trzecie będzie objawiało wolę".

Teraz rozumiemy sens opinii „geniusz styka się z obłąkaniem".

Kierowanie się rozumem duchowym, poleganie na nim i ufanie mu całkowicie -co

rodzi zdolność widzenia i przewidywania nawet rzeczy, które się mają zdarzyć w

przyszłości, a więc „odkrycia kart" zakrytych dla naszej świadomości (co jest

raczej sprzeczne z naszą logiką) - są powodem niezrozumienia przez szerszy

ogół, uważający taki sposób postępowania za anormalny.

„Wróg nasz najgorszy to wy sami... Jeśli jednak wstrzymacie walkę z własną

duszą - w milczeniu i pokorze - to przezwyciężycie własne ęęjałę fizyczne,

czyli zwierzęce, żyjące tylko z wrażeń. Obawiam się, że stan ten wyda się wam

czymś bardzo zagmatwanym, podczas gdy w rzeczywistości jest on bardzo prosty.

Człowiek, który osiągnął pełnię dojrzałości i szczytu kultury, staje między

dwoma ogniskami. Gdyby tylko utrzymał swój stan duchowy, to brzemię życia

zwierzęcego spadłoby z niego bez trudności. Lecz on tego nie czyni i na skutek

tego rasy ludzkie przeżywają swój rozkwit, później bledną, giną i nikną z

oblicza ziemi, choćby w pewnym okresie ich rozkwit był najpiękniejszy.

Dlatego też ten ogromny wysiłek spada na barki pojedynczych ludzi, których

zadaniem jest ęęnie stracić z okałę swej wyższej natury i nie oddać się w

niewolę niższej naturze, swojemu materialnemu ęę jałę. Każdy, który to zadanie

wykonuje, jest odkupicielem swojej rasy. Może on nawet nie rozgłaszać swoich

czynów, a jedynie wiedzieć w tajemnicy i milczeniu, to jednak będzie on

spójnią między każdym człowiekiem, a jego własnym boskim ęęjałę, między

wiadomym a niewiadomym, między rozgwarem ęętargowiskałę a ciszą śnieżnych

Himalajów.

Nie potrzebuje on nawet żyć i obcować w społeczeństwie ludzkim, aby być tą

spójnią. Służy on za tę spójnię w ciele astralnym i fakt ten czyni go istotą

zupełnie różną od pozostałej ludzkości. Nawet już na początku drogi- skoro

tylko ten drugi krok został uczyniony-staje on jako uczeń na twardym gruncie i

poczuwa się za część Całości".

Przestać na chwilę myśleć, to jest droga prowadząca do przystępu rozumu

duchowego, wypieranego przez intelekt. Wtedy intuicja może swobodnie

przekazywać nam swoją wiedzę. Ćwiczenia te są jednak trudne w wykonaniu, bo

nie ma chwili, w której by świadomość nasza nie pracowała. Myślimy, że nie

myślimy, ale jednak zawsze myślimy. Opanowanie tej sztuki równa się opanowaniu

wszystkich niższych płaszczyzn.

Człowiek w swoich dążeniach przeważnie prosi Boga, by dał mu „to lub owo" i

wiecznie jest niezadowolony, bo z chwilą, gdy dzieje się zgodnie z jego własną

wolą, widzi, że ile się dzieje, że popełnia błędy, które odczuwa i z powodu

których cierpi. Powinien pamiętać, że Doskonałość najlepiej wie, co mu jest

potrzebne, i że powinien słuchać Jej głosu. Lecz aby usłyszeć ten głos, musimy

sami zamilknąć. Chcąc korzystać z mądrości, musimy zmusić do milczenia

wszystkie przejawy myślowe naszego niższego „ja", a wtedy rozum duchowy sam

otworzy swoje podwoje.

Gwałtem nic nie otworzymy, zwłaszcza wyższych płaszczyzn - one natomiast same

do nas „przyjdą", gdy do tego będziemy gotowi. Ukażą się nam wtedy w całej

swojej wspaniałości. Drogę do nich stanowią: poświęcenie, bezinteresowność i

wszystko, co stanowi piękno etyczne. Wszystko to daje tę siłę, która nieraz w

jednym momencie otwiera drogę do tego, czego pragnęliśmy.

„Oto, zakończył hierofant, co wiedział starożytny Hermes i przekazali nam jego

następcy. Słowa mędrca są jak siedem tonów liry, w których zawarta jest cała

harmonia wraz z liczbami i prawami wszechświata.

Widzenie Hermesa podobne jest do nieba gwiaździstego, którego niezgłębione

otchłanie usiane są konstelacjami gwiazd. Dla dziecka jest to tylko strop

niebieski, nabity złotymi ćwiekami; dla mędrca to bezmiar nieskończony, w

którym krążą światy zdumiewająco rytmiczne i harmonijne. Widzenie to obejmuje

liczby wiekuiste, znaki tajemne i klucze czarodziejskie.

Im więcej nauczysz się wpatrywać w nie, im lepiej starać się będziesz je

rozumieć, tym bardziej wydadzą ci się nieskończonymi. Bowiem jedno prawo

rządzi wszystkimi światami". „Ze źródła czerpie się pokarm wiedzy, a w źródle

spoczywa sama wiedza". Do wiedzy można dojść dwiema drogami: przez materię, a

także drogą niewidoczną - przez ducha. Są to dwa krańce, dwa bieguny, tak

odmienne, a tak pokrewne. Materia w swojej ewolucji stale się uszlachetnia, ma

swoje osobiste cechy i tajemnice. Poznanie ich to droga długa i żmudna...

Druga droga, to droga niewidoczna - duchowa, ale tej właśnie szukać trzeba.

Prowadzi ona do celu w prostym kierunku; wymaga tylko poświęcenia i pokochania

piękna etycznego.

Droga ta jest bezpieczna - im dalej się posuwamy, tym bezpieczniej, a im dalej

odsuniemy się od wszystkiego, co jest zewnętrzne, tym bliżej będziemy celu...

„Rozum w istocie jest to niebieska brama, przez którą przenika uniwersalny

duch, ażeby dusze nasze mogły go sobie przyswoić, tak jak nasze ciała

przyswajają sobie ziemskie substancje. Przez bramę, którą tworzy dla niego

nasz rozum, duch przenika swoim niebieskim ogniem nie tylko nasze

intelektualne cechy, ale i cały harmonijny zespół naszych zmysłów,

przejawiając się w miłości".

++Rozdział III

Aura ludzka

W rozdziale pierwszym powiedzieliśmy, że okultyzm, podobnie jak religia,

operuje w wielu wypadkach również twierdzeniami dogmatycznymi. Twierdzenia te

są jednak dogmatami jedynie dla początkujących, gdyż w miarę wgłębiania się w

naukę okultyzmu uczeń sam będzie mógł przekonać się o słuszności przyjętych

twierdzeń, i to, co przyjął „na wiarę", stanie się dla niego jasne i pewne,

bez komentarzy. Taką pewność uzyska on o istnieniu w organizmie ludzkim

różnych pierwiastków, różnych sił i stanów duchowych, gdy zdobędzie zdolność

poznawania aury ludzkiej, której istnienie udowodniła również nauka

współczesna i którą nauczono się nawet fotografować.

Co prawda aury tej nie widzi przeciętny człowiek, ale nic nie stoi na

przeszkodzie, by wzniósł się on na nieco wyższy poziom rozwoju intelektualnego

i duchowego, który da mu już możliwości samemu śledzić to zjawisko, i to na

różnych poziomach. Aura jest emanacją jednego lub kilku z siedmiu pierwiastków

(aura więc nie jest częścią pierwiastka, ale jego formą promieniowania).

Promieniuje każda materia w mniejszym lub większym stopniu, nawet martwa.

Promieniowanie człowieka jest też zależne od nagromadzonej prany, od

koncentracji myśli i uczucia, wreszcie od zdrowia danej osoby. Naturę fizyczną

(materialną) aury potwierdza nie tylko fakt, że można ją widzieć zwykłym

okiem, ale również to, że można ją fotografować (specjalne błony lub klisze

fotograficzne). Były w tym kierunku robione liczne doświadczenia już

kilkadziesiąt lat temu, i to z pozytywnymi wynikami. Spreparowano nawet

specjalne okulary, przez które każdy może zobaczyć aurę (promieniowanie).

Intensywnie promieniuje mózg, tworząc dokoła głowy aureolę. Aureola ta jest

zależna od zdrowia, inteligencji i stanów duchowych człowieka.

Najsilniejszy efekt promieniowania daje jednak uczucie. Wzruszenie i ekstaza

dają tak silne światło promieniowania, że może je zobaczyć nawet osoba do tego

mało przygotowana. Promieniowanie to działa na pewną odległość-im bliżej więc

ciała, tym jest ono silniejsze. Występujące na końcach rozszczepienia są

trudniej widzialne i dla początkującego przedstawia się to jak warstwa

świecącej mgły.

W zdolności widzenia aury nie tyle bierze udział myśl, co sam mózg i uczucie.

Myśl może być przy tym prawie wolna, jednak ostrość widzenia zależna jest od

siły skupienia. W miarę postępu i przy stale wzrastającym skupieniu się

zwiększa się ostrość widzenia, a obraz staje się pełniejszy, z większą ilością

barw. Najłatwiej widzi się aurę w świetle słonecznym, pod światło lub w

mglistą pogodę. Najtrudniej w świetle rozproszonym.

Niektórzy uważają, że widzenie aury, nawet w jej grubszych emanacjach, wymaga

bardzo dużych zdolności psychicznych. Jest to przesada, gdyż dla jasnowidza

przejście od wzroku fizycznego do pola widzenia astralnego jest rzeczą

najłatwiejszą, której potrafi dokonać. Jednak prawdą jest, że mało jest ludzi,

którzy widzieli aurę emanowaną przez szósty pierwiastek (rozum duchowy), a

aura siódmego pierwiastka (duch) dostępna jest tylko istotom wyższym od

człowieka.

Najbardziej materialne powłoki dają emanacje bardziej materialne i łatwiejsze

do zobaczenia. Wyższe pierwiastki dają aury coraz subtelniejsze i słuszny jest

pogląd, że aury wyższych pierwiastków dla zwykłego człowieka są omalże

niedostępne. Najprostszą oczywiście formą aury ludzkiej jest aura wypływająca

z ciała fizycznego. Określa się ją jako „aurę zdrowia". „Rozlewa" się ona w

przestrzeni na odległość kilkudziesięciu centymetrów. Ma ona kształt owalny

lub jajowaty. Wywołana jest przez siłę życiową - pranę.

Łatwość widzenia aury jest jednak również zależna od siły promieniowania

oglądanego obiektu, tzn. od poziomu duchowego tego obiektu. A więc zależność

jest dwojaka - od własnej siły psychicznej, czyli zdolności widzenia, i od

siły psychicznej samego obiektu albo jego siły promieniowania.

Mówimy tu oczywiście o widzeniu na jawie, bo każdy jasnowidz w stanie

somnambulicznym ma możność znacznie szerszego widzenia. Wprowadzenie kogoś w

stan hipnotyczny jest racjonalne, jednak powinno się to przeprowadzać tylko

dla wykrycia jego utajonych zdolności i dla zbadania zakresu widzenia.

Wszelkie nadmierne wysiłki (podobnie jak w gimnastyce fizycznej), zamiast

wzmacniać, prowadzą do przemęczenia, a więc do osłabienia organów. Wola może

zmniejszyć lub zwiększyć promieniowanie mózgu. Przy odpowiedniej koncentracji

woli zwłaszcza móżdżek silniej świeci od przedniej półkuli mózgu. Dopiero

wzruszenie powoduje silne promieniowanie i świecenie półkul. mózgu, które

przewyższa nawet poprzednie.

Silne wzruszenie natury etycznej osoby uduchowionej wydobywają ze skroni snopy

światła, które mogą być widoczne nawet dla mato wtajemniczonych. Niejeden

przekonał się może, że przy bardzo silnych wzruszeniach, na przykład przy

słuchaniu pięknej muzyki, przy wzruszeniach natury patriotycznej albo żegnaniu

drogiej osoby następują wibracje w skroniach, wibracje w kręgosłupie od głowy

do nóg, powodujące również gotowość do poświęceń. Są to wyładowania natury

etycznej.

Znamy też wyładowania natury czysto fizycznej, na przykład wywołane nagłym

przestrachem. W tym przypadku wyładowania następują głównie z nóg, rzadziej z

piersi i głowy. Wyładowania te stanowią samoobronę organizmu. Powodują one

również odrętwienie, ponieważ potrzebny zapas magnetyzmu dla wykonania ruchu

został wyrzucony z organizmu. To wszystko jasnowidz nie tylko czuje, ale widzi

dokładnie, przy czym rozróżnia on nie tylko odcienie i barwy odpowiedniej

aury, ale również jej natężenie. Zagadnienia te znane już były w

starożytności. Legenda podaje o aureoli otaczającej głowę Mojżesza i o snopach

światła, tryskających z głów proroków. Promieniowania te można stwierdzić

nawet za pomocą prostych doświadczeń fizycznych. Dr Kotik w dziele poświęconym

tym sprawom pisze:

„Zrobiłem sobie z tektury okrągłą umbrelkę o e 12 cm. Na jednej stronie za

pomocą szybko schnącego lakieru rozprowadziłem siarczek wapnia w warstwie o

grubości ca 1/2 milimetra. (Umbrelka taka, wystawiona na działanie światła

słonecznego, choćby tylko na jedną sekundę, świeci potem od 8 do 10 sekund).

Dalsze badania przeprowadzałem w zupełnie ciemnym pokoju. Trzymając umbrelkę

tak, że strona fosforyzująca była zwrócona do mnie, stawiałem przed sobą osobę

badaną, którą prosiłem, aby całą swoją myśl skupiła na jakimś przedmiocie lub

określeniu. Śledziłem przy tym zmiany, jakie pojawiły się na umbrelce.

Obserwacja dała takie wyniki: Zrazu cała umbrelka przedstawiała się jako

równomiernie świecąca

tarcza, gdy natomiast badana osoba na umówiony znak zaczynała intensywnie

myśleć - na tarczy wystąpiły zmiany. Brzegi umbrelki stopniowo jaśnieją i

stają się tak jasnymi w stosunku do środka tarczy, że środek ten wydaje się

ciemny na jasnym tle. Gdy zaś na dany znak osoba badana przestaje myśleć,

wówczas brzegi tarczy ciemnieją powoli i cała tarcza, jak przedtem, świeci

równomiernie.

Szerokość rozjaśnionych brzegów tarczy bywa to większa, to mniejsza, natomiast

jej punkt środkowy pozostaje zawsze matowo fosforyzujący, a podczas badania

osoby myślącej wygląda jak falujący obłoczek na tle rozjaśnionym. Gdy już

stwierdziłem fakt promieniowania przy spotęgowanej pracy myślowej mózgu,

zabrałem się do badania, w jaki sposób rozprzestrzeniają się promienie. Przy

tym badaniu spostrzegłem, że gdy umbrelkę kładłem na rękę lub nogę badanej

osoby, to tarcza też zaczynała jaśnieć w chwili rozpoczynania myślenia, a

jaśnienie było nawet wyrazistsze niż wówczas, gdy umbrelka była przykładana do

głowy osoby badanej.

Dalej spostrzegłem, że w jakimkolwiek oddaleniu znajdowałbym się od osoby

badanej i jakąkolwiek zajmowałbym pozycję - stojącą, siedzącą lub leżącą - to

zawsze umbrelka zaczynała świecić, gdy osoba badana zaczynała myśleć. Jednak

im dalej się znajdowałem, tym efekt świetlny był słabszy. Na przykład gdy

znajdowałem się w drugim pokoju, to efekt był jeszcze widoczny, natomiast w

trzecim pokoju już go nie dojrzałem. Gdy jednak przez dziurkę od klucza

przeciągnąłem drut miedziany, którego jeden koniec trzymała osoba badana, a

drugi koniec był przyczepiony do umbrelki, to znowu na umbrelce pojawiło się

świecenie".

Dla okultysty tego rodzaju doświadczenia nie mają już najmniejszego znaczenia,

gdyż korzysta on z siły promieniowania w najrozmaitszy sposób, wysyłając i

odbierając świadomie fale. Dla początkującego jednak doświadczenia takie mają

znaczenie, gdyż z jednej strony zaspokajają one jego ciekawość, a z drugiej

pozwalają samemu przekonać się o istnieniu zjawisk, w które każe mu się tylko

ślepo wierzyć. Dodaje mu to też otuchy i pewności siebie w dalszej pracy nad

sobą.

Z czasem zapewne zostaną opracowane metody chemiczne i fizyczne, które będą w

stanie dać wierną fotografię myśli przedmiotowej. Będą one mogły oddać nauce i

człowiekowi ogromne usługi.

Aura, jak już mówiłem, jest wynikiem promieniowania wszystkich pierwiastków

(patrz rozdział pierwszy). Promieniowania te wzajemnie się przenikają i

występują w formach o różnym stopniu subtelności, w zależności od pierwiastka,

który te promienie emanuje.

Piękno promieniowania poszczególnych pierwiastków zależy od usposobienia, od

natury, charakteru i myśli danego człowieka. Całość aury wyraża więc

charakter, indywidualność, porywy, zdrowie i usposobienie danego człowieka.

Każda zmiana uczuć daje natychmiast inny obraz aury, dlatego -pomimo

wystudiowanego zewnętrznego wyrazu twarzy danego człowieka - możemy poznać

jego charakter i usposobienie po aurze, jaką roztacza, zaglądając mu jak gdyby

do duszy.

Z aury możemy też wnioskować o zdrowiu danego człowieka. Pod pojęciem zdrowia

rozumiemy brak cierpień cielesnych i sprawność wszystkich funkcji życiowych

całego organizmu, którego energią twórczą jest prana. Aura prany człowieka

wygląda jak futro zwierzęce, najeżone w formie jak gdyby cienkich drucików lub

włosów. Człowiek zdrowy, dobrze naładowany energią, ma aurę składającą się z

prostych i sterczących promieni; człowiek chory ma promienie pogmatwane,

pomarszczone i opuszczone (jak postać zwiędłej łodygi).

Cała aura ma kształt owalny i jest lepiej widzialna z pewnej odległości niż z

bliska. Oczywiste jest, że każda indywidualność promieniuje w zróżnicowanym

stopniu i z odmienną siłą. Prana ma kolor jasnoróżowy (blisko ciała) lub jest

bezbarwna, w zależności od otoczenia i odległości od ciała. „Każdy może wejść

w świat okultystyczny, pod tym jednak warunkiem, że za wejście zapłaci - nie

srebrem ani złotem, ale

wyrzeczeniem się swojego niższego ęęjałę, tzn: przez poświęcenie się temu, co

w człowieku jest najwyższe. Niektórzy ludzie chcą wedrzeć się do świata

psychicznego bez odpowiedniego przygotowania i bez oczyszczenia się ze swoich

niskich instynktów. Dla nich zdobycie zdolności okultystycznych będzie raczej

przekleństwem, a nie błogosławieństwem, gdyż wśród cierpień będą musieli cofać

się, póki nie uda im się wejść przez właściwe drzwi, do których klucz łatwo

znajdą ci, co go szukają bez celów osobistych".

Aura promieniuje migotliwym falowaniem ze zmiennym natężeniem światła. Przy

wdechu zwiększa się obszar jaśnienia aury. W czasie zatrzymania wchłoniętego

powietrza obszar aury pozostaje ten sam; promieniowanie początkowo się wzmaga,

stopniowo jednak słabnie. Przy wydechu świecenie słabnie, ale w pewnym punkcie

zachowuje swoją minimalną siłę. Koncentracja lub wzruszenie potęgują te efekty

tak, że przy wydechu można siłę świetlną zwiększyć i może ona nawet

przewyższyć poprzednią przy wdechu. Wtedy przy nowym zaczerpnięciu powietrza

również przy wdechu świecenie występuje z większą siłą. Najszerszą i

najbardziej świecącą aurę, a zarazem najbardziej falującą, mają przeważnie

dorośli mężczyźni (ale nie starcy), dalej kobiety, a-u dzieci nie zmienia się

tak szybko barwność aury, jak u dorosłych.

Przypominam, że widzenie aury to przejście ze świata fizycznego do świata

astralnego. To punkt kulminacyjny widzenia oczyma cielesnymi, wyrażający się

nadfizjologicznym napięciem naczyń krwionośnych po wewnętrznej stronie oka.

Pamiętając o twierdzeniu, że magnetyzm przenosi się głównie systemem

krwionośnym, łatwo zrozumiemy przyczyny odpowiedniego napięcia przy oglądaniu

aury.

Można sztucznie poprawić zdolność widzenia aury przez „namagnesowanie" oka

(sugestie lub autosugestie magnetyzera).

Oliver Lodge w przemowie wygłoszonej 13 września 1923 r. powiedział:

„Duch ludzki jest samodzielny, a w działaniu swym bywa czasami niezależny od

zmysłów cielesnych." „Pamiętać jednak należy, że każde przejście do dziedzin

nieznanych wymaga ostrożności. Świat niewidzialny jest dlatego niebezpieczny,

że jest niewidzialny. Świtające przebłyski są zawodne, bo wola jest jeszcze

chwiejna. Dla profanów można zastosować analogię do niebezpieczeństwa

grożącego badaczowi przy pracy nad nieznanymi bakteriami. Maniacy, rzucający

się na to zagadnienie bez odpowiedniego przygotowania, idą na oślep, a efekty,

jakie otrzymują, są obrazami wypaczonymi i przynoszą więcej szkody niż

pożytku. Zarozumiałość tych eksperymentatorów jest nie tylko śmieszna, ale

często godna litości".

Barwy aury obrazują charakter, usposobienie i uczucie. Uczucia są najbardziej

zmienne; sumując się wytwarzają usposobienie, które z kolei kształtuje

charakter. A więc charakter jest to jak gdyby szereg klisz, szereg odbitek,

które nakładając się tworzą usposobienie, a później charakter. Więc chcąc

kształcić charakter, trzeba wystrzegać się złego usposobienia, porywów gniewu,

zazdrości itp. Każde uczucie ma dwa bieguny - jeden dodatni, drugi ujemny.

Praca nasza powinna zmierzać od bieguna ujemnego do bieguna dodatniego. Na

przykład łatwiej jest zniszczyć zło przez dobroć niż przez następne zło.

Uczucia nienawiści i gniewu zabarwiają aurę na kolor ciemnoczerwony z

odcieniem czarnego dymu, podczas gdy na dodatnim biegunie występuje miłość z

kolorem karmazynowym. Odcienie kolorów to przejście od wad do zalet. Jasne,

czyste tony barw oznaczają wzniosłe uczucie; ciemne tony oznaczają brudne

uczucia i niskie żądze.

Znaczenie barw aury

C z e r w o n a : Biegun ujemny, z odcieniem brudnym, zadymionym - oznacza

namiętność, żądze zwierzęce, temperament brutalny. Ciemny odcień równomierny -

oznacza egoizm. W postaci przebłysków silniejszych lub słabszych, o

nieregularnym świeceniu, ale impulsywnym, bez tła - oznacza oburzenie. Tło

odpowiada podkładowi, przyczynie gniewu. Na tle ciemnoniebieskim oznacza

oburzenie fanatyczne; na tle ciemnozielonym oznacza wybuch zazdrości

połączonej z gniewem; na tle czerwonym -złość lub nienawiść. Przy gniewie,

połączonym z przestrachem (na przykład z powodu raptownej napaści) szare tło

zamienia się w pręgi czerwone na tle szarym.

K a r m a z y n o w a: Bardziej stała i mniej zależna od wzniosłości ucznia; w

odcieniach od szkarłatu do jaśniejszej -wyraża miłość. Kojarzona z innymi

barwami lub obok innych kolorów - wyraża tło, na którym powstała lub z czym

jest związana. Podniosłość uczucia wyraża się też w szerokości aury. Im

większa jest siła nastroju, tym szersza fiest aura.

B r u n a t n a : Wpadająca w kolor czerwony - oznacza chciwość, bo chciwość

połączona jest z namiętnością. Barwa brunatna z odcieniem szarawym - oznacza

skąpstwo egoistyczne. Barwa jasnobrunatna, wpadająca w odcień żółty - to zmysł

oszczędności.

P o m a r a ń c z o w a: W odcieniu cegły - to próżność. Bardziej czerwona

oznacza sympatyczny rodzaj ambicji. Wchodząca w żółty odcień - to duma i

zarozumiałość.

R ó ż o w a : Oznacza siłę. Tę barwę posiada prana w bliskości ciała. Różowa

barwa wyraża również wzniosłą miłość, a z odcieniem fioletowym wyraża chęć

poświęceń.

Ż ó ł t a: Kolor intelektu. Rodzaj intelektu obrazują odcienie. Żółta z

odcieniem czerwonym oznacza miłość własną; z odcieniem zielonkawym - skłonność

do sofizmatów i dyplomacji. Żółta barwa wpadająca w kolor szary - oznacza

zarozumiałość. Żółta barwa wpadająca w inne, brudne odcienie - oznacza chorobę

umysłową. Jasne zabarwienie złocistożółte oznacza zdolności umysłowe,

skłonność do wzniosłej filozofii oraz zamiłowanie do pojęć abstrakcyjnych.

Z i e l o n a: Ta barwa jest mieszaniną żółtej i błękitnej, dlatego trudno

jest odróżnić te odcienie. Zielona barwa oznacza pokrewne cechy, jak

tolerancyjność, pobłażliwość, poszanowanie cudzych poglądów, układność w

zachowaniu się, praktyczność - ale i brak szczerości.

C i e m n o z i e l o n a: Wyraża zazdrość, niezadowolenie, kaprysy, upór,

fantazję, złośliwość i gniew. Bliższe dane zależą od tła, na przykład

czerwonych pręgów.

C z a r n o-z i el o n a: Wyraża podejrzliwość, brak zaufania, niskie

oszustwo, bezczelność.

B ł ę k i t n a : Wyraża duchowość, a różne odcienie i szerokość aury

oznaczają stopień jej nasilenia. Rozsiane w aurze kropki o różnych barwach

wskazują na kierunek udu-

chowienia.

N i e b i e s k a : Z odcieniem ciemnoszarawym - oznacza fanatyzm. Odcień

mniej ciemny wskazuje na ponure wzruszenia religijne. Odcień jaśniejszy -

oznacza więcej żywości w uczuciach. Bardziej wzniosłe uczucia wiary pełnej

nadziei i zaufania wyrażają się w odcieniu fioletowym (miłość bliźniego).

F i o l e t o w a : To wiara, to sita, to miłość czysta i odpowiadający im

rozwój psychiczny. Rozwój ten ma dwa bieguny: dodatni i ujemny. Dodatni zbliża

się do barwy niebieskiej i oznacza uczucia religijne; ujemny przesuwa się do

miłości własnej - egoizmu. Doskonałość ma zawsze bieguny wyrównane.

S z a r a: o jasnym odcieniu to barwa właściwa aury ciała fizycznego, czyli

najniższej powłoki. Szara z odcieniem brunatnym - oznacza troskę o ciało,

niepokój, strach, przerażenie. Te uczucia zarysowują się w postaci szarych

pręg ze zmniejszaniem się siły świetlnej, co następuje po raptownych

wyładowaniach magnetycznych. Barwa szara w ciemnym odcieniu wiąże się z

chorobliwym stanem organizmu i oznacza też brak siłyżyciowej, apatię,

przygnębienie, bierność.

C z a r n a : Pełna barwa czarna zasadniczo w aurze nie istnieje. Występuje

ona chwilami w postaci czarnych odcieni jako domieszka do innych barw i

oznacza zemstę, uniesienie, nienawiść.

Z powyższych danych staje się zrozumiałym, że poznanie aury człowieka pozwala

na poznanie psychiki bliźniego, jego myśli, jego aktualnego stanu zdrowia oraz

nastroju. Tę zdolność posiadają jasnowidze, można jednak przypuszczać, że

również nauka umożliwi poznanie (choćby tylko częściowe) aury, skoro już

dzisiaj istnieją możliwości widzenia aury za pomocą specjalnie skonstruowanych

okularów. Z fizyki wiemy, że spektrum rozszczepionych promieni słonecznych -

poza zakresem promieni dostępnych dla ogółu ludzi - posiada na jednym krańcu

niewidzialne promienie podczerwone, cieplne, a na drugim krańcu również

niewidzialne promienie nadfioletowe. Te promienie widzi jednak wzrok

psychiczny jasnowidza. Szerszy od przeciętnych ludzi zakres barw widzą również

niektórzy malarze, którzy poza tym odróżniają w barwach więcej odcieni. Na

przykład błękit nieba ma w sobie tak subtelne odcienie, że barwy te może

rozróżnić tylko specjalnie wyczulone oko. Aura mózgu daje tzw. aureolę. Barwy

tej aureoli i jej natężenie są zależne od intelektu człowieka, jego siły i

stopnia uduchowienia. Aureolę tę widzą nieraz nawet przeciętni ludzie, chociaż

nie w pełni. Jest na przykład pewien odcień koloru żółtego, który można

zobaczyć tylko okiem psychicznym. Barwa ta odpowiada pierwiastkowi rozumu

duchowego. W stanach niższej ekstazy może więc ona występować tylko w formie

przebłysków.

Barwę pierwiastka siódmego (najwyższego) -ducha-stanowi kolor szczególnie

świetlisty, jakiego nigdy nie widziało oko ludzkie. Jest to barwa absolutnie

biała, której istnienie odrzuca nauka Zachodu.

Widzenie aureoli jest łatwiejsze od widzenia całej aury.

Sposób oświetlenia i pewna odległość ułatwiają jej oglądanie. Oglądanie

aureoli początkowo robi wrażenie, jak gdyby włosy płonęły albo jak gdyby we

włosach była ukryta lampka elektryczna.

Uduchowienie i wzniosły nastrój rozświetlają aurę; aureola staje się

wyraźniejsza, bardziej jasna i intensywniejsza. Promieniowanie pierwiastka

rozumu instynktowego najłatwiej jest obserwować przy pełnej izolacji od innych

pierwiastków, tzn. gdy myśl nie pracuje i nie istnieją żadne wzruszenia.

Takie warunki można otrzymać, badając ludzi śpiących, jednak i tu na aurę mają

wpływ (choć słabszy) marzenia senne. Najlepsze jednak warunki można stworzyć,

wprowadzając człowieka w stan somnambuliczny. W tym stanie znajdą swoje

odbicie w aurze naturalne pierwiastki charakteru człowieka. Stwierdza się

wtedy, że powłoka rozumu instynktowego ma kolor ciemnoczerwony. Stan

hipnotyczny pozwala również wytworzyć sztucznie różne nastroje i je

podtrzymywać, co pozwala na analizowanie cech tych nastrojów, bo odbijają się

one na zmianie barw aury.

Każdy, kto pragnie wejść w tę dziedzinę, musi dokładnie i sumiennie studiować

te zagadnienia. Zaznaczam jednak, że pierwszy krok w tej dziedzinie to nie

triumf nad słabszymi jednostkami, to nawet nie zdolność widzenia, słyszenia,

przenoszenia i odbierania cudzych myśli, ale to triumf nad sobą samym, to

zwycięstwo nas swoim niższym , ja".

++Rozdział IV

Analiza - samoanaliza

W rozdziale drugim powiedzieliśmy, że warunkiem postępu człowieka jest stała

praca nad sobą, przy czym wzrok nasz powinien być skierowany nie tylko na

zewnątrz, ale również do wnętrza - od świadomości do podświadomości, a

wreszcie do nadświadomości. Prowadzi to do stałej analizy zjawisk nas

otaczających i do samoanalizy.

Przeprowadźmy więc taką ogólnikową analizę. W rozdziale pierwszym

rozpatrzyliśmy podział człowieka na poszczególne składowe pierwiastki, które

stanowią jego rzeczywiste powłoki (płaszczyzny, plany, sfery).Wielu taki

podział może wydawać się nierzeczywisty i przesadny. Nic dziwnego - odbiega on

przecież mocno od ogólnie przyjętych form i zasad, a poza tym większość ludzi

tkwi jeszcze w uśpieniu i nie doznaje prawie żadnych przejawów płynących z

wewnątrz (prócz marzeń sennych). Stąd ich negacja, zwłaszcza w tej dziedzinie

tak charakterystyczna. Główną przyczyną takich reakcji jest fałszywa ambicja u

osób, które mają już pewien dorobek intelektualny, ale nie chcą przy tym uznać

czynników składających się na rozwój duchowy. Boli i drażni ich zresztą to, że

rozwój duchowy jest dostępny dla każdego, nawet „pospólstwu gminnemu", z

którego niektórzy korzystają z rozumu duchowego, będącego miernikiem ich

rzeczywistych i najważniejszych wartości (są mędrcy, acz nie wykształceni!).

Drugą przyczyną negacji jest słabość osobista, zazdrosna o objawy siły u

innych. Tego rodzaju objawy niechęci pochodzą z egoizmu, a więc z niskich

pobudek, z których również pochodzi ich nietolerancyjność. Pierwotny człowiek

rozróżniał ciało i siłę (fizyczną). O czynnościach myślowych zdawał sobie maco

sprawę, albo wręcz wcale. Później zaczyna rozróżniać pierwiastki rozumu (który

lokuje wyłącznie w mózgu), w następstwie czego identyfikuje czynności ciała z

czynnościami mózgu, a więc ciała z ciałem. Szuka więc mechanicznego

rozwiązania zagadki w anatomii. W dalszym rozwoju intelektu następuje już

podział funkcji na subiektywne i obiektywne. Pierwsze zaliczał do przejawów

instynktu zwierzęcego, jak również wszystkiego tego, czego zrozumieć ani

wytłumaczyć sobie nie mógł.

Do drugiej kategorii zaliczał czynność świadomą, analityczną, a nawet duszę,

której siedliskiem miał być wyłącznie mózg.

Poza tym dalej szukał rozwiązań zagadki - już nie tylko za pomocą lancetu, ale

również za pomocą mikroskopu. Taki był wiek dziewiętnasty.

Ale rozwój osobowości wśród ludzi nigdy nie przebiega równomiernie. Były i są

jednostki, które wyprzedzają swoje otoczenie nieraz o cały wiek (jak to się

zresztą działo w całej historii ludzkości). Pozostali pozostają w upośledzeniu

i dalej trwają w tym stadium. Jednak i w tej wielkiej grupie postęp robi

swoje. Dzisiaj omalże każdy przeciętnie inteligentny człowiek nie neguje już

istnienia siły magnetycznej, istnienia rozumu duchowego (nadświadomości), a

nawet i samej duszy. Ale i wiek dwudziesty ma jeszcze dużo szermierzy negacji.

Najprostszy sposób ich przekonania polegałby wpierw na udowodnieniu istnienia

ciała astralnego, a dalej, że dalsze składowe pierwiastki są rzeczywistymi

powłokami człowieka. Niestety nie jest to możliwe w prosty sposób. Ani nasze

zmysły fizyczne, ani dotychczasowa aparatura badawcza na to nie pozwalają. Po

prostu są na to za mało czułe! A do tego dochodzą jeszcze przesądy i zabobony.

Od przesądów nie jest wolna nawet nauka. Często „pospólstwo" łatwiej przyjmuje

nowość aniżeli naukowcy.

„Przesądy i uprzedzenie uważasz zapewne za balast, którego pozbyłeś się już

dawno. Czy jednak jesteś pewien całkowicie, że nie jest przesądem na przykład

twoje pojęcie o Słońcu jako o kuli ognistej, o kamieniach jako o przedmiotach

martwych i nieruchomych, o elektryczności jako o ęęsile ślepej ęę itd.

Podobnie spostrzeżesz, że przesądem jest, jakobyś nie mógł unosić się w

powietrzu wbrew sile ciężkości, lub że ęęczarnoksiężnicyłę nie istnieją.

Podobnym przesądem jest, że nie można myśleć bez mózgu lub istnieć bez formy

zewnętrznej (ciała fizycznego). Przesądem i uprzedzeniem jest także całe twoje

doświadczenie życiowe, jeśli z nim przystępujesz do rzeczy nowych, jeszcze ci

nie znanych. Cały twój rozum życiowy, cały balast doświadczeń dotychczasowych

będzie ci tylko przeszkodą do poznania światów nadzmysłowych - będzie ci je

zasłaniał lub przynajmniej fałszywie zabarwiał. Jeżeli do badania rzeczy nowej

przystępujesz z gotowym już sądem o niej -poznasz nie ją samą, lecz tylko ten

twój sąd o niej. Do badania rzeczy nowej musisz przystąpić bez żadnego

uprzedzenia, bez jakiegokolwiek mniemania, z góry powziętego. Jeżeli na

przykład, zamierzając wznieść się w powietrze, powiesz sobie już naprzód, że

to sprzeciwia się prawu ciężkości, to na pewno się nie wzniesiesz.

Dziecko nie tylko dlatego nauczy się chodzić, że widzi, jak inni chodzą, ale

dlatego, że mu nikt nie powiedział, iż chodzenie jest dlań niemożliwością.

Uprzedzenia i przesądy to sugestie i bardzo silne autosugestie, a od nich

musisz być wolny. Musisz w sobie wyplenić nawet skłonność do ulegania

sugestiom. Jako ćwiczenie zacznij od zwalczania w sobie sugestii tzw. opinii

publicznej. Opinia publiczna to potężny oręż, za pomocą którego włada ludźmi

Lucyfer.

Wejdź w głąb siebie i zbadaj, czyś wolny od tych pęt opinii publicznej, czy

zupełnie obojętne ci-jest mniemanie drugich o tobie. Zbadaj siebie także, czyś

już pozbył się uprzedzenia, jakoby religia była przesądem. Jest ona jedną z

najpotężniejszych sił moralnych, a przesądem jest tylko dla ludzi duchowo

niedojrzałych. Gdy się ludzie z niej wyzwolą - pozbawią się sami jednej z

władz duchowych i okaleczą się sami dobrowolnie".

Są tylko dwie drogi: dobra i zła, trzeciej nie ma. Jasnym jest, którą należy

wybrać. Jednak wszelkie dobro, podobnie do światła, rzuca cień. Im światło

silniejsze, tym silniej zarysowują się cienie, co nie oznacza, by wybierać

mrok w obawie przed cieniem.

„Władze czarodziejskie duszy, intelektu tym straszliwszą budzą zawiść, tym

gwałtowniejszą rodzą nienawiść, im wyżej stoją ponad wszelkie napaści".

W poczynaniach naszych mamy wolność wyboru, jednak jakość poczynań będzie

zawsze zależna od sumienności wyboru, bez wszelkich uprzedzeń. Dobrze wybrana

droga, choćby nawet odmienna od własnych poglądów, jest tą, którą powinno się

kroczyć. Najlepszym w tym przewodnikiem jest głos serca, chociaż i tu należy

odróżnić podszepty pokusy - choćby pozornie były najlogiczniej umotywowane.

Wkoło nas piętrzą się siły pomocne, ale również i takie, które gotowe są

strącić nas na dno przepaści. Im wyżej i dalej -tym walka trudniejsza! Czyżby

również i to nie otwierało nam oczu na wartość tych wyższych celów, przez

rozum ogólnie niepojętych?

„Rzućmy okiem dokoła na świat zewnętrzny; rozpatrzmy jakikolwiek przedmiot

fizyczny lub pozafizyczny, a przekonamy się, że wiemy o nim niewiele ponad to,

co w wyniku ęęruchułę na nas oddziaływuje. Chcąc to jaśniej sobie uświadomić,

wybierzmy jako przykład jakiś piękny kwiat.

Czymże jest ów kwiat? To, co nazywamy kwiatem, jest pewnym układem komórek i

ożywionych tkanek oraz skupieniem pewnych ilości cech: barwy, woni, miękkości,

świeżości, ciężaru itp. Wszystkim tym cechom razem nadajemy nazwę kwiatu.

Analiza wszakże wykaże nam, że każde z tych wrażeń jest wynikiem ruchu. Po

pierwsze to, co nazywamy ęębarwąłę, jest tylko wynikiem działania wibracji,

udzielających się siatkówce naszego oka. Wibracje te za pośrednictwem nerwu

optycznego są przekazywane mózgowi, a z mózgu naturze ponadfizycznej, czyli

astralnej. Z ciała astralnego przechodzą do mentalnego i wówczas widzimy dany

przedmiot.

A więc owe subtelne oddziaływania na siatkówkę, które udzieliły się nerwowi,

ciału astralnemu, a wreszcie mentalnemu - owe proste, niewidoczne działania

(ruch) wywołują w nas wrażenie barwy. A przy tym barwa, którą ja widzę, nie

będzie taką samą, którą wy widzicie. Wibracje są wprawdzie te same.

Oddziaływują one zarówno na moją siatkówkę, jak i waszą, ale skutek działania

nie jest taki sam. Każdy człowiek widzi ęęswojąłę barwę nieco odmiennie, tylko

zwyczajowo nadajemy im wszystkim jedno miano. Mówicie, że coś jest białe; ja

również mówię to samo, lecz to nie dowodzi, by wrażenie, któreśmy się umówili

tak nazywać, było dla nas zupełnie takie same"

Samoanaliza i analiza są to klucze okultyzmu. W nich jednak musi się widzieć

wyraźny cel i własną dążność. Wszelka krytyka świadoma, ale nie mająca

określonego wyższego celu, albo posiadająca tylko niskie zamiary - jest zawsze

szkodliwa. Natomiast krytyka, badania i poszukiwania w zamiarach szlachetnych

okazują się zawsze pożyteczne. Szukajcie wewnątrz siebie, badajcie,

analizujcie, a dla porównania zwracajcie swój wzrok na zewnątrz.

Nauka okultystyczna, wbrew pozorom, nie opiera się na dogmatyce i przyjmowaniu

wszystkiego „na wiarę". Chwilowa ufność i wiara z czasem zamieni się u was na

pewnik. Krytyka właśnie dlatego jest potrzebna, aby zmienić przypuszczenia i

chwiejność na niezbędny pewnik.

„Wiele oznak zapowiada nastanie nowych czasów i nowych ludzi, i co się z tym

łączy, nowych nauczycieli. Wszystkie epoki miały swoich zwiastunów, swoich

wysłańców, dobrych czy złych, ale miały ich. I w tych nadchodzących czasach, w

drzwiach już otwartych stoją nowi nauczyciele, aby uczyć lub... zwodzić. Na

ich przyjęcie należy się samemu przygotować, bez uprzedzeń wszelakoż, bowiem

uprzedzenie mąci wzrok duchowy. Po czym poznać, kto do nas przychodzi?

Po owocach poznacie ich, albowiem złe drzewo nie rodzi dobrych owoców. Ale

bądźcie ostrożni, gdyż zło posługuje się pozorami dobrego i maskuje się owczą

skórą. Tam, gdzie ma się odbyć walka, tam gromadzą się hieny, wilki i sępy.

Oczy wiele uwidzą, uszy wiele usłyszą i wiele cudów dziać się będzie, lecz

nie zawsze z dobrej ręki owoce te popłyną..."

„Do czego może nas doprowadzić bierność? Potrzebne są nam czyny i jeszcze raz

czyny. Podczas gdy wszelkie inne nauki materialistyczne oparte są o materialne

podstawy i takież środki - tu praca samoistna jest dostępna każdemu, i to w

znacznie szerszym zakresie.

Człowiek jest stworzony, by rozwinął się aż do doskonałości. W jakim celu? Czy

by stać się mocnym i aby unikać cierpień? Czy też by lepiej pomagać swym

braciom, pełniąc wyroki Boga? To ostatnie to cel prawdziwy!"

++Rozdział V

Dynamika myśli

Każda myśl wytwarza dwa rodzaje procesów. Pierwszy rodzaj to zmiany chemiczne

w mózgu i innych tkankach. Świadomość odnotowuje na płaszczyźnie fizycznej

każdą czynność i wrażenie, przy czym klasyfikacja odbywa się w odpowiednich

zwojach, grupach i komórkach białej substancji mózgowej.

Drugi rodzaj procesów to działalność energetyczna, wytwarzająca żywy wir drgań

fal eteru. Ten drugi rodzaj to przyczyna wszelkiej działalności, umożliwiająca

również działalność pierwszego rodzaju procesów. Działalność obydwóch procesów

jest bardzo skomplikowana i dotąd naukowo omalże nie zbadana. Składają się na

to dwie przyczyny. Z jednej strony w Europie brak poszanowania dla wiedzy

ezoterycznej (niematerialnej) Wschodu - z drugiej zaś strony ezoteryzm

wschodni nie prowadził badań na wzór naszych badań naukowych, lecz prowadził

je innymi metodami, i to z myślą o ostatecznym celu ludzkości i jej dążności

do osiągnięcia tego celu. Pamiętać przy tym trzeba, że oświecenie przez ducha

daje wiedzę prawie nieograniczoną, ale dogmatyczną, nie wymagającą dowodów.

Z tych zasobów wiedzy mogą jednak czerpać tylko te jednostki, które posiadają

rozwinięty intelekt i są do tego odpowiednio przygotowane, a poza tym będą tej

wiedzy szukały. Znajdą ją wtedy na pewno, a przynajmniej to, co im w danej

chwili jest potrzebne do dalszego rozwoju. Wyobraźmy sobie, że stanęliśmy w

jakiejś ogromnej bibliotece świata, gdzie cała mądrość przeszłości,

teraźniejszości i przyszłości została z najmniejszymi szczegółami zanotowana

jako wiedza. Jakie przygotowanie byłoby potrzebne dla przybliżonego

zorientowania się w tym kolosalnym materiale? Gdyby do tego na przykład

potrzeba było prawników, by zbadać tę względnie małą część wiedzy - wobec

wszystkich ksiąg (całej wiedzy) -to ileż musiałoby ich być, i to najstaranniej

przygotowanych?

Ten skromny przykład daje już pojęcie o trudnościach, na jakie napotyka nasza

nauka z ogarnięciem wiedzy. Tych trudności nie mają mędrcy - wtajemniczeni,

gdyż pola wiedzą nabytą korzystają jeszcze z mądrości rozumu duchowego.

Materialiści warunkują wszelkie przejawy myśli przebiegiem procesów

chemicznych, zachodzących w komórkach mózgowych, i starają się dowieść, że

tylko od nich zależne są objawy energetyczne.

„Zdumienie nasze wzrasta, gdy powracając do nauk nowoczesnych, stwierdzamy, że

od czasów Bacona i Kartezjusza zdążają one bezwiednie, lecz tym pewniej, w

kierunku powrotu do dawnych teozofii starożytnych. Fizyka współczesna doszła

niespodziewanie do utożsamienia materii z pojęciem energii (siły), co stanowi

już krok naprzód ku dynamizmowi spirytualistycznemu.

Dla wyjaśnienia istoty światła, magnetyzmu i elektryczności uczeni byli

zmuszeni przyjąć istnienie materii lotnej i nieważkiej, wypełniającej

przestworza i przenikającej wszystkie ciała.

Materię tę nazwali e t e r e m. Jest to również krok naprzód w kierunku

dawnego pojęcia teozoficznego o ęęduszy świałałę ". Do niedawna uważano, że

myśl jest niematerialna, że nasze wypowiedziane myśli nie zajmują żadnej

przestrzeni i że są bezwymiarowe. A jednak byty to mylne mniemania, gdyż mają

one nie tylko postać ukształtowaną, lecz mają też swoją dynamikę i energię

magnetyczną, która ulega przyciąganiu i odpychaniu, oraz inne jeszcze cechy.

Żywa myśl może być wielokrotnie odtwarzana i zawsze zawiera w sobie pewien

ładunek energii. Przy procesie myślenia powstają również wiry myślowe, które

wyładowują zawartą w sobie energię magnetyczną przy zetknięciu się i

nawiązaniu kontaktu z odpowiednim pokrewnym tworem. Myśl ma dwa rodzaje

działania. Jedno - to tworzenie „odbitki " czysto materialnej w grubej materii

mózgu; drugie -to wywołanie wibracji, które można nazwać myślą właściwą. Można

też rozróżnić dwa bieguny myśli, jeden przedmiotowy, w formie swej mniej lub

bardziej zmaterializowany; drugi - abstrakcyjny, działający w odwrotnym

kierunku, aż do przejawów intuicji.

W ćwiczeniach okultystycznych gimnastyka umysłu powinna działać jak najdalej w

obydwu kierunkach. Trzecim czynnikiem, działającym na myśl i słowo, jest

uczucie, które nadaje myśli i słowu swoiste zabarwienie i swoistą siłę. Siła

ta nie jest ślepa, ale działa tak, jak pierwotnie była emanowana.

Dlatego mamy tyle przykładów na to, że te same myśli i słowa, wypowiedziane

przez różnych ludzi, wywołują skutki niepodobne do siebie. Uczucie nadaje

myśli żywość, barwę i harmonię, czasami przez odpowiednią intonację głosu,

odpowiednie dźwięki, przyspieszenie lub zwolnienie słów, przez odpowiednią grę

słów i zdań, jak również przez inne mało uchwytne środki.

Siła działania myśli zależy więc od wielu czynników - od samej mechanicznej

procedury, od warunków, w których powstała, od włożonego w nią uczucia, od

uplastycznienia jej i od innych subtelnych czynników. Myśli mogą też być

świadome lub nieświadome, a nawet wbrew woli świadomej, stąd nawiązuje się też

bezwiedny kontakt z innymi osobami.

„Umysł wciąż wyłania z siebie emanacje, które mogą być widzialne tak samo jak

aura, snując się na parę stóp od emanującej je osoby. Wysyłamy wciąż fale

myśli (termin znany), a fale te, skoro zużyją pierwszą siłę rzutu (projekcji)

- unoszą się niby obłoki, mieszając się z innymi falami myśli podobnego

charakteru i rozchodzą się nieraz po najdalsze kresy Ziemi.

Niektóre emanacje myśli pozostają dokoła miejsca, z którego były wysłane, i o

ile ich nie wstrząsną jakieś myśli mocne, nie przeciwne, to mogą przetrwać

niewiele zmienione przez długie lata.

Inne myśli, wysłane w określonym celu albo pod wpływem silnej żądzy,

wzruszenia lub namiętności, idą ku swemu przeznaczeniu (miejscu skierowania) z

wielką szybkością. Większość jednak ludzi wprowadza mało mocy w swoje myśli.

Ich myślenie staje się prawie procesem mechanicznym, a zatem ich fale myślowe

mają bardzo powolny ruch i nie rozchodzą się daleko - chyba że przyciągnie je

ku sobie inny

człowiek o podobnym rodzaju myślenia.

Chcemy, aby uczeń dobrze zrozumiał, że gdy powiadamy: ęęmyśli są to rzeczyłę,

to nie używamy tych słów w sensie retorycznym lub z fantazji, ale wkładamy w

to dosłowną prawdę. Chcemy przez to powiedzieć, że myśl jest tak samo rzeczą,

jak światło, elektryczność i tym podobne formy zjawisk. Myśl może być

widzialna dla wzroku psychicznego, może być wyczuwalna dla jednostki

sensybilnej, a nawet, gdyby istniały odpowiednio czułe przyrządy, mogłaby być

zważona.

Gdy myśl została wysłana, ma postać obłoku o właściwej sobie barwie, o czym

była mowa w wykładzie o aurze. Myśl podobna jest do rozrzedzonej pary (stopień

gęstości jest zmienny) i jest również realna jak powietrze, które nas otacza,

jak para z kotła parowego lub liczne znane nam gazy. Ma ona swoją siłę,

podobnie jak mają ją wszystkie wzmiankowane wyżej opary.

Tutaj musimy zaznaczyć, że gdy myśl wydziela się z wielką mocą, to towarzyszy

jej zazwyczaj pewna ilość prany, która udziela jej dodatkowej siły i wtedy

myśl taka może dać nadzwyczajne wyniki. Prana w istocie ęęwitalizujełę myśl

niejednokrotnie i czyni z niej siłę żyjącą".

Możliwe jest naładowanie myśli praną. Do tego niezbędne jest, aby myśl - w

trakcie jej wzbudzania i wysyłania - była wyrazista i przepojona autentycznym

uczuciem, a zarazem poparta zasilającymi prądami ciała astralnego i siłą

magnetyczną.

Zaletą uczenia się na świeżym powietrzu jest pogłębienie pamięci i pracy

myślowej, gdyż myśl się ożywia, korzystając (bezwiednie) ze wzmożonej prany i

różnych innych form energii rozproszonych w otoczeniu. Kształcenie umysłu może

też wtedy dać zadziwiające wyniki, gdy dodatkowo będziemy wykonywać

odpowiednie ćwiczenia dla spotęgowania zapasów magnetyzmu (na przykład przez

odpowiednie ćwiczenia oddechowe).

Nie są to oczywiście teorie materialistyczne - mimo utożsamiania cech emanacji

umysłu z materią -ale mają one służyć praktycznie przejściu od grubszych form

do coraz subtelniejszych - aż do objawów ducha w łączności z wszechświatem.

Marzenia senne to na wpół mechaniczne odtwarzanie różnych podniet,

zharmonizowanych z myślą.

Pamięć zależy od skupienia uwagi, przy czym przez uwagę wywołujemy większy

przypływ krwi do mózgu, a krew, która jest roznosicielem prany, pogłębia

żywość obrazu. Koncentracja przy dużym skupieniu uwagi daje szczególną siłę,

skupiając przy tym znaczne promieniowanie prądów magnetycznych.

„I tak w rezultacie, gdy spostrzegłeś przedmiot powabny -budził on twoją żądzę

i obmyślałeś środki, jakimi mógłbyś go posiąść. Innymi słowy: przedmiot-swoim

wrażeniem na twoje ciało astralne - pobudził je do drgań. Powiązane z ciałem

astralnym ciało myślowe pracuje nad sposobami zaspokojenia żądzy, a wreszcie

ciało eteryczne powiązane w podobny sposób z tamtymi -wywiera swą wolę na

ciało fizyczne, zmuszając je do działań w kierunku owego upragnionego

przedmiotu.

Tak było przedtem u ciebie. Teraz tak być nie powinno, skoro jesteś uczniem!

Przedmiot, choćby najbardziej upragniony dla ciebie, wywiera wprawdzie

wrażenie na twoje zmysły, ale na tym koniec. Wrażenie to może działa na ciebie

nawet silniej niż na innych, bo zmysły masz wysubtelnione, ale wrażenie to nie

wzbudza (gdyż tego nie chcesz) ani twego uczucia, ani myśli, ani woli.

Wrażenie to dochodzi przez zmysły do twojej świadomości, ale nie pobudza cię

do niczego. Przyjmujesz je do świadomości po prostu jakby jakąś rzecz

obojętną, którą ewentualnie zajmiesz się później, gdy sam osądzisz, czy masz

na to reagować i czy masz na to odpowiedzieć.

Jesteś wolny, jesteś oswobodzony zupełnie; nikt i nic z zewnątrz nie zmusza

cię do myślenia, do odczuwania lub do działania. Wybierasz sam swobodnie, czy

masz działać i czym działać. Możesz działać na przykład tylko myślą, a więc

użyć wrażenia jako tematu do medytacji. Możesz działać uczuciem, to znaczy

wzbudzić w swoim ciele astralnym wibracje, jakie ty chcesz, a więc drgania

zachwytu, albo nawet też drgania żądzy, jeżeli je uznasz za potrzebne. Możesz

wreszcie działać wolą, na przykład wywrzeć ciałem eterycznym nacisk na ciało

fizyczne, aby ów pożądany przedmiot przyniósł ktoś tobie albo oddał komuś

drugiemu, zależnie od twego uznania".

Myśl może być przepojona fluidami naszych pierwiastków, od których nabiera ona

swoisty wyraz, cechę i siłę. Musi więc istnieć zależność od stopnia osiągnięć

w okultyzmie, bo pierwiastki „niewykształcone" nie mogą się przejawiać, a

rozwijają się one stopniowo, zależnie od naszego w tym udziału.

Rzeczywiste więc połączenie wszystkich działań myśli, woli i uczucia razem

jednocześnie jest możliwe tylko na dosyć wysokim stopniu rozwoju.

„Spomiędzy metod katolickich wyróżnia się metoda średniowieczna, która

szczególnie rozwinęła się w duszy św. Franciszka z Asyżu. Zwraca się ona

wyłącznie do uczuciowości, wziera głęboko w osobowość ludzką i życie ludzkie

Chrystusa. Wolę uszlachetnia przez miłość. Szkoła dominikańska ćwiczy głównie

aparat mózgowy i szuka w teologii argumentów, by pobudzić do czynu wolę

spokojną i pogodną.

Inna szkoła, św. Boboli, łączy syntetyczne władze mózgowe z uczuciami. Każe

pracować wyobraźni. Potężna ta szkoła wykształciła tysiące jezuitów, którzy

rzuceni w wir fermentów społecznych i religijnych zachowali pomimo to

nienaruszalność swoich celów i w rezultacie triumfowali nad najbardziej

wrogimi sprzysiężeniami.

Każda jednak z tych szkół nosiła już w założeniu zarodek możliwych wypaczeń.

Metoda uczuciowości i wzruszeń może się przerodzić w nabożną czułostkowość, a

nawet w brak tolerancji; metoda umysłowa dąży do abstrakcji, a metoda woli

może zejść nawet na drogę tyranii".

Wszelka jednostronność jest szkodliwa - nie tylko w myśleniu, ale i w

działaniu, ćwiczeniach i otrzymywanych rezultatach. Musimy zawsze pamiętać, że

na drodze postępu, a więc i w okultyzmie, napotykamy zawsze dwa bieguny:

dodatni i ujemny. Czasami nie znamy jednego z nich, więc w postępie możemy go

nawet chwilowo pominąć, bo przy dalszym głębszym badaniu na pewno go

znajdziemy.

Są wypadki, że biegunem przeciwnym jest samo zło albo czarna magia, ale wtedy

po uważnym zbadaniu ujrzymy nowy czynnik - dodatni, który choćby nawet nie

stanowił pełnego przeciwieństwa, to jednak będzie jak gdyby „neutralizował"

jednostronność.

Procedura myślenia w wielu wypadkach przypomina matematykę z jej zasadami

działania. Widzenie wszechświata w liczbach, jak czynili to pitagorejczycy,

może nam wydać się dziwne, lecz czyż manipulacje myślowe nie ułatwiają nam

myślenia abstrakcyjnego?

W czasach teraźniejszych popełnia się często takie błędy, że albo lekceważy

się wiedzę czasów minionych, odrzucając pracę i dorobek myślowy minionych

pokoleń, albo też przecenia ten dorobek, bez właściwej analizy. Nie wolno nam

zapomnieć o tym, że dorobek wieków poprzednich -chociaż nie opierał się na

naukowych aparaturach, którymi my teraz dysponujemy - to jednak był sumą

dorobku wszystkich pokoleń, w których znajdowały się w dodatku często wybitne

umysły.

Lekceważymy też często wpływ otaczającej nas atmosfery myślowej. Ona swym

podłoży mentalnym i fizycznym ma przemożny wpływ na ogólny rozwój moralny. Na

nastrój człowieka, a więc na jego myśli, wpływ mają nawet otaczające nas

martwe przedmioty, ich kształty, barwy itp. - często przez podświadomość.

Piękno ma wpływ uszlachetniający, bo pobudza zmysł harmonii. Pierwiastek

uczucia można na przykład wyrazić w grze barw, stąd można uzyskać zadowolenie

nawet bez naszego w tym udziału, omalże nieświadomie. Formy i kształty

działają poprzez pierwiastek mentalny, dlatego też dobrze wyrazić je mogą

tylko natury bardziej myślące. Na przykład piękne obrazy są jak gdyby

„namagnetyzowane" przez myśl; a gdy trafią na pokrewne sobie skupienia myśli i

uczucia, to oddziaływają na nie silnie. Ale najsilniej działa na ludzi, a

nawet pobudza do czynów, nagromadzenie fluidów zawierających w sobie myśli i

uczucia innych ludzi. Obowiązkiem więc społecznym powinno być dbanie o

czystość atmosfery myślowej, o uszlachetnienie nastrojów, o szerzenie piękna,

harmonii i innych wzniosłych uczuć. Pamiętajmy bowiem, że

najbardziej trudną do opanowania jest myśl, która też jest najbardziej

nieposłuszną. Łatwiej jest ją osłabiać niż wzmacniać. W tym ostatnim pomaga

bardzo zwrócenie i skoncentrowanie uwagi na posiadanych przedmiotach.

Zauważyliście chyba, że prawie każde miasto posiada swoistą atmosferę, którą

wrażliwi przyjezdni zaraz odczuwają. Ludzie często mówią o „atmosferze", jaka

panuje w danej miejscowości, charakteryzując w ten sposób ogólne cechy

zamieszkałych tam ludzi. My wiemy, że jest to ogólna atmosfera myślowa danej

miejscowości. Cechy te mogą ulec zmianie, a nawet całkowicie się

przekształcić, gdy osiedlą się w tej miejscowości nowi ludzie. Niechaj tylko

kilka energicznie myślących jednostek zacznie w życiu wdzieranym rozsyłać

silne fale swoich myśli, to wkrótce myśli te ubarwią na swój sposób złożoną

myśl danej miejscowości. Myśl nawet jednej psychicznie mocnej osoby przeważy

słabą i bezprzedmiotową myśl wielu ludzi, szczególnie gdy wysyłają oni myśli

negatywne.

Jeżeli w danej miejscowości osiedli się ktoś, kto przejawia bardzo dużą

energię, to odczuje on natychmiast u innych ludzi w swoim otoczeniu myśli

pozytywne, które z kolei potęgują jego pozytywne myśli. Jeżeli natomiast

osiedli się on w miejscowości „martwej i śpiącej", tzn. tam, gdzie ludzie są

bierni, całkowicie bez inicjatywy, to i jego żywotność prędzej czy później

odrętwieje, a duch stopniowo opadnie do poziomu otoczenia. Nie dzieje się to

oczywiście tak szybko i osoby o silnej indywidualności nie tak łatwo ulegają

wpływowi cech im przeciwnych, a raczej z zasady będą oddziaływać na masy. W

ogólności jednak przeciętna jednostka rychło dostaje się pod wpływ złożonej

atmosfery myślowej otoczenia (na przykład miasta), w którym przebywa przez

dłuższy czas. W ten sposób też: domy mieszkalne, budowle publiczne i biura

często „przesiąkają" myślą tych, którzy w nich przebywają, a nawet tych,

którzy kiedyś w nich przebywali.

Również „duch narodu" jest jak gdyby „kompozycją" lub wypadkową myśli

poszczególnych ludzi, a nawet pokoleń. Atmosfera myślowa oddziaływuje w kilku

kierunkach, a odczucie jej może być świadome lub nieświadome (przesiąka w

podświadomość). W podobny sposób przyjmowane są również uczucia.

Zrozumiałe jest, że oddziaływanie podświadome nie napotyka jawnego oporu - nie

wywołuje więc reakcji, bo też nie ogarnia jeszcze świadomości otoczenia.

Znacznie więcej można osiągnąć, gdy w tym oddziaływaniu na otoczenie weźmie

udział nadświadomość. Nadświadomość przejawia się wtedy, gdy w świadomości i

jej pracy powstaje przerwa, a przerwę tę wypełni przebłysk rozumu duchowego,

„gdy wzruszenie osiąga granicę i gdy słowa zamierają na

ustach", a przemawia natchnienie albo olśnienie. Wtenczas człowiek pragnie

„jak w gorączce" swoje wzruszenie ujawnić - z pośpiechem, by pamięć niczego

nie opuściła, czegoś nie domówiła lub nie oddała uczuć w sposób niewłaściwy.

Takie oddziaływanie jest w stanie zasugerować całe otoczenie, a nawet pokonać

wrogów. Jest to siła potężna i realna, choć nie zawsze doceniana przez ogół -

a przecież mamy liczne przykłady z historii, że korzystało z niej wiele osób.

My jednak nie musimy czekać, aż siła ta sama do nas przyjdzie, aż nadejdzie

ten moment natchnienia i olśnienia, ale znając jej mechanizm działania musimy

z niej korzystać, dążąc do niej świadomie i stale nad sobą pracując.

„Z punktu widzenia psychologicznego spróbuję wykazać wam na kilku przykładach,

że ta sama idea (myśl) może się przejawiać w różnych formach, a w każdej z

nich całkowicie. Ale przedtem proszę przyjąć (jako fakt stwierdzony), że każda

idea jest rzeczywistością realną i dotykalną, że każda z naszych myśli posiada

formę odrębną i istnieje w sferze sobie właściwej, że podlegają one prawom

czasu i przestrzeni - odmiennym od tych, do których jesteśmy przyzwyczajeni.

Gdybyście zdołali dostrzec obiekty tej sfery przy pomocy jasnowidzenia, to

przekonalibyście się, że każda myśl ma formę widzialną i dotykalną. Oczywiście

potwierdzenie tego możecie znaleźć jedynie w sobie samych. Na razie

przyjmujemy to za rzecz stwierdzoną.

Przyjąwszy to, weźmy jako przykład prawdziwego artystę malarza. To, co wyraża

on na płótnie, jest niczym innym jak jego myślą w jej całości. Przypuśćmy, że

odtworzy on ten sam obraz pewną ilość razy. Wyrażenie tej samej myśli będzie

wówczas wielokrotne, lecz w poszczególnym obrazie ta sama myśl została

wyrażona zawsze całkowicie".

Aparat mózgu możemy w pewnym sensie porównać z płytą gramofonową, która

puszczona w ruch, odtwarza kilkakrotnie tę samą myśl (na płaszczyźnie czysto

fizycznej). Ale przy tym porównaniu materialiści mieliby rację, że uszkodzenie

mózgu (tak samo jak uszkodzenie płyty) utrudnia lub uniemożliwia reprodukcję

myśli.

Dzieje się tak rzeczywiście, choć tylko na płaszczyźnie fizycznej. Ale i tu są

odstępstwa, gdyż charakterystyczne są badania przy trepanacji czaszki. W

doświadczeniach nad zwierzętami wykazano, że u niektórych zwierząt przy

drobnych uszkodzeniach mózgu wystąpiły już zaniki pewnych zdolności

umysłowych, podczas gdy u innych, nawet przy poważnych uszkodzeniach mózgu,

braki takie nie dały się zauważyć.

To samo wykazały licznie przeprowadzane (z konieczności) trepanacje u

pacjentów będących ofiarami wojny. Ci, którzy chcą mózg stawiać na poziomie

płyty gramofonowej lub porównywać z kliszą fotograficzną, popełniają ten

wielki błąd, że nie biorą pod uwagę, iż mózg wydziela emanacje, które nie

ulegają zniszczeniu jak materia i które można odtwarzać dowolną ilość razy, i

to z dużą precyzją, jak czynią to jasnowidze.

Pewną analogię z rozumem można wyprowadzić z faktu, że nasiona i zarodek

roślin mogą zawierać pamięć bez specjalnych ku temu organów, bo nie materia

tworzy rozum, ale rozum przejawia się w płaszczyznach wyższych od fizycznej, a

także w energii.

Rozumując materialistycznie, że materia tworzy w swym całokształcie myśl, to

trzeba sobie zadać pytanie: a co utworzyło materię? Musiał ją ukształtować

jakiś rozum, używając do tego energii.

Upadek zdolności umysłowych to zanik energii magnetycznej u człowieka,

spowodowany chorobą lub starością. Umysłowo chorzy stanowią przykład pozornie

sprzeczny. Emanują oni często olbrzymie zapasy magnetyzmu w przejawach bądź

natury fizycznej, bądź też wysiłków mentalnych. Występuje tu niecelowe (przez

chorobę) trwonienie energii życiowej. Ten sam powód doprowadza niektórych

hipnotyzerów albo uczniów wtajemniczenia do stanu obłąkania.

Każdy człowiek przyciąga myśli pokrewne treścią i uczuciem z jego własnymi

myślami. Nie wszyscy potrafią to zauważyć, bo przejawy tego są zbyt subtelne.

W drodze do osiągnięć w okultyzmie przekonasz się sam, że to, co ci jest

potrzebne w danej chwili (oczywiście dla ducha), przychodzi do ciebie jak

gdyby samo, często przez pośrednika: w formie porad, dostarczonych książek lub

innych form pomocy. To my sami podświadomie tak działamy na naszych znajomych

i otoczenie, że oni również (często podświadomie) harmonizują się z nami w

naszych potrzebach.

Pokrewieństwo ducha i myśli zbliża wzajemnie ludzi. Zbliżenie to następuje

świadomie, ale większe w tym znaczenie ma bodziec instynktowy (przez

podświadomość), który przez nić sympatii zacieśnia węzeł obopólnych potrzeb

duchowych.

„Każde z wrażeń, choćby było tak nikłe, że zostanie przeoczone przez

świadomość, staje się depozytem ęęjaźniłę i w niej, niby w księdze, zostaje

zapisane do chwili właściwej. Każde wrażenie zostaje dokładnie zarejestrowane,

tak że o jakimś zupełnym zapomnieniu nie może być mowy. Innymi słowy: nic z

tego, cośmy duchowo kiedyś posiadali, nie może dla nas przepaść.

Mamy w sobie miliony wrażeń, chociaż przypominamy sobie tylko tysiące lub

dziesiątki tysięcy. Te wrażenia, które znajdują się w danej chwili pod

powierzchnią świadomości, nie są bynajmniej martwe, ale one ęęśpiąłę i czekają

swego przebudzenia. Takie pozornie zapomniane wrażenia mogą czekać na chwilę

swego przebudzenia 50, 60 i 70 lat, a gdy jakiś drobny i pozornie nieważny

szczegół dotknie nawet z lekka ich istnienia -budzą się i ożywają tak dobrze,

jak gdyby nigdy nie popadły w to, co nazywamy zapomnieniem. A do przebudzenia

ich potrzeba tak niewiele! Jakieś napomknienie, jakieś słówko, ba, nawet lekki

powiew wiatru wystarcza, by się w nas przebudziło do nowego życia to, co

uważaliśmy za nie istniejące albo w najlepszym razie za zapomniane. Oczywiście

nie wszystkie z tych wrażeń budzą się w nas od razu".

Pamięć jest zależna od siły, z jaką myśl została zanotowana. Dotyczy to jednak

tylko świadomości fizycznej. Stąd ludzie starzy, o przytępionych zmysłach, na

skutek słabszego rejestrowania wrażeń (słabiej wpisanych w pamięci) gorzej

pamiętają niedawną przeszłość niż dzieje dawnych lat, które żywo przeżywali i

które intensywnie zostały zarejestrowane przez świadomość. Ale na to zjawisko

- oprócz osłabienia samych zmysłów - wywiera również znaczny wpływ

zmniejszenie się zapasów siły życiowej (prany), koniecznej do odtwarzania i

wykonania „odbitek". zdolność więc myślenia świadomego, jak i pamięci, zależna

jest również od stanu zdrowia i zapasów energii magnetycznej.

Wszelka twórczość poprzedzana jest przez myśl-ona ożywia pracę, a więc jest

przyczyną i pierwotną pobudką, bez której nie możemy sobie wyobrazić żadnej

działalności. Mechanizm tego procesu tak będzie się odbywał: najpierw jest

energia życiowa, dalej przejaw rozumu w formie emanacji mniej lub więcej

zmaterializowanej, a potem następuje działalność jako rezultat końcowy.

„Podobnie jak uczy fizyka - każda nasza akcja wywołuje reakcję. Czyny nasze

podobnie wpływają na innych ludzi, jak ich postępki na nas. Poza tym

zauważyliście pewnie, że w miarę tego, jak ludzie postępują źle - stają się

coraz gorszymi i gorszymi, a w miarę jak spełniają dobro - wzmacniają się i

uczą się postępować dobrze w każdej chwili. Ten wzrastający wpływ postępków

można objaśnić tylko wzajemnym oddziaływaniem ludzi na siebie.

Wracając do praw fizyki można powiedzieć, że podczas działania rozumu umysł

mój znajduje się w określonym stanie wibracji, a wszelkie inne umysły,

znajdujące się w podobnych warunkach, będą skłonne do oddania się pod wpływ

mojego umysłu (może być oczywiście odwrotnie, że to mój umysł oddaje się pod

wpływ podobnych wibracji). Tak samo dzieje się z instrumentem. Jeżeli w pokoju

znajdują się różne instrumenty, nastrojone jednakowo, i jeżeli na jednym z

nich wywołam wibracje określonego tonu, to wszystkie pozostałe instrumenty

odezwą się na ten sam ton.

Rozszerzając to twierdzenie można powiedzieć, że wszystkie umysły, nastrojone

na te same wibracje (inaczej - jednakowo myślące), odezwą się jednakowo na tę

samą myśl. Oczywiście tu sprawa będzie bardziej skomplikowana, bo odgrywają tu

jeszcze dodatkową rolę inne czynniki, takie jak świadomość, podświadomość,

natężenie myśli, uczucie itp.

Przypuśćmy, że popełniam zły czyn, więc umysł mój znajduje się w określonym

stanie wibracji. Wtenczas inne umysły, znajdujące się w tym samym stanie, mogą

dostać się pod wpływ drgań (wibracji) mojego umysłu. Ów wzajemny wpływ umysłów

może być silniejszy lub słabszy, w zależności od stopnia napięcia".

Niestety, teoretyczne opisanie mechanizmu działania myśli może niejednemu nie

wystarczyć. Jedynie więc własna pilna obserwacja tych procesów - z

uwzględnieniem drobnych różnic i odcieni - oraz praktyka mogą wyjaśnić

uczniowi całą procedurę.

Przy tym wszystkim pamiętać też należy o tym, że uczucie daje myśli siłę, ale

uczucie należy do świata astralnego (a więc i wszelkich żądz), i chociaż świat

astralny ulega wpływowi pierwiastka mentalnego, który przenika wszystkie

niższe powłoki, to jednak w tym układzie łatwo możemy ulec złudzeniu, biorąc

przejawy niższe za wyższe i odwrotnie.

Tylko praca nad sobą, a szczególnie kierunek pracy okultystyczej wzmacnia

stopniowo, lecz stale, wszelkie przejawy umysłu, a dzieje się to jak gdyby

samoczynnie i z większym efektem niż na drodze wzbogacenia naszej wiedzy

przyjętymi metodami szkolnymi.

++Rozdział VI

Przenoszenie myśli - telepatia

Telepatię można określić jako komunikację umysłu z umysłem bez pośrednictwa

pięciu zmysłów: wzroku, słuchu, dotyku, powonienia i smaku.

Z nauki materialistycznej wynika, że skoro dwa umysły znajdują się poza

możliwością normalnego kontaktowania się za pomocą pięciu wymienionych

zmysłów, to nie mogą one w żaden sposób porozumieć się ze sobą (wyłączając

oczywiście techniczne środki przekazu).

A tak nie jest, bo zostało już udowodnione, że taka możliwość istnieje. Wobec

tego człowiek musi posiadać jeszcze inne zmysły poza uznanymi przez naukę.

Tak też jest, bo człowiek poza pięcioma zmysłami fizycznymi posiada jeszcze

pięć zmysłów astralnych, stanowiących jak gdyby pozytyw zmysłów fizycznych.

Ponadto człowiek posiada jeszcze specjalny szósty zmysł fizyczny i jemu

odpowiadający zmysł astralny. Ten specjalny zmysł szósty, który nazwiemy

zmysłem telepatycznym, posiada odrębny narząd fizyczny, za pomocą którego

odbiera wrażenia. Za narząd ten służy małe ciałko, znajdujące się w pobliżu

centrum czaszki, formy stożkowatej i koloru czerwonawo-szarego. W terminologii

naukowej zwie się on „odrostem szyszynkowym" lub „gruczołem szyszynkowym".

Charakteryzuje on się też tym, że zawiera niewielkie nagromadzenie cząstek

wapiennych, zwanych niekiedy „piaskiem mózgowym".

Wiadomo że każda myśl ma pewne typowe cechy nadawcze. Rozróżniamy dwa typy

myśli. Pierwszy typ to myśli osobiste (abstrakcyjne lub przedmiotowe), drugi

typ to myśli skojarzone z pewną osobą lub zbiorowiskiem ludzi (również

przedmiotowe lub abstrakcyjne).

Typ pierwszy składa się z myśli o kształcie wirowych prądów magnetycznych, w

pewnym stopniu trójwymiarowych, i przez to jest bardziej zmaterializowany.

Myśli te pozostają w bliskości miejsca swojego powstania, jak gdyby były

przeznaczone tylko dla siebie. Drugi typ składa się z myśli świadomych (jak

również nieświadomych), skierowanych do ściśle określonych odbiorców

telepatycznych (osób wchodzących w grę) - niezależnie od ich miejsca pobytu.

Obydwa typy mogą być przejęte przez odbiorców, z tą różnicą, że pierwszy typ

zmierza do organu odbiorczego automatycznie, drugi natomiast trafi do

odbiorcy, gdy w nim napotka pokrewny typ. Dla myśli telepatycznej nie kierunek

stanowi drogę, ale postać lub achy wyobrażonej osoby. Fala myślowa dąży do

celu zawsze w linii prostej i nie istnieje nic materialnego, w by jej mogło

stać na przeszkodzie-z wyjątkiem silnych i celowych skupień myślowych osób

trzecich, które by świadomie spowodowały odchylenie wysyłanych fal.

Biorąc pod uwagę, że człowiek poza zmysłami fizycznymi posiada jeszcze

uzupełniające je zmysły astralne (działające w szerszym zakresie i zasięgu),

muszą istnieć dwa rodzaje telepatii, jedna związana ze zmysłami fizycznymi,

druga związana ze zmysłami astralnymi. Rozróżnienie tych dwu rodzajów

telepatii jest trudne, szczególnie dla początkującego, i dlatego łatwo jest

popełnić błąd, mieszając wrażenia odebrane przez zmysł telepatyczny z

wrażeniami pochodzącymi od zmysłów astralnych. A jednak granice takie

istnieją. Na przykład odtwarzanie myśli z czasu przeszłego leży tylko w

granicach telepatii astralnej.

Fale myślowe mogą przekazywać myśli w postaci obrazowej, przedmiotowej, w

postaci dźwięku, głosu i uczucia. Najłatwiejszą formę komunikacji stanowią

przekazy obrazowe i przedmiotowe. Adresatem jest myślowo wyobrażona postać

osoby odbierającej, która w wyobraźni powinna być „jak żywa". Im bardziej

„żywy" jest obraz przekazu, tym lepszy jest przekaz i tym większa pewność

dobrego odbioru. Dla zwiększenia efektu odbioru nie należy usiłować wzmacniać

przekazu własnych myśli przez dodatkowe wyładowania prądów magnetycznych, bo

to zamiast wzmacniać myśl - osłabia ją na skutek niepotrzebnej utraty energii

(prany). Nie należy więc przy przekazie na przykład zaciskać szczęk, pięści

itp., gdyż to również powoduje utratę energii i to na nieproduktywną pracę,

przy czym cierpi celowość. Każda myśl zużywa tylko tyle energii, ile jej

potrzeba.

Jedynym sposobem wysyłania myśli silnych jest dążność do nadania przekazowi

jak najwięcej obrazowości, przedmiotowości i dźwięczności, bo wtedy cała

energia skupia się na „żywości" obrazu. Taki przekaz możemy też nazwać

„myśl-formą".

Szersze zagadnienie stanowi telepatia astralna. Sfera astralna, powiązana z

czasem, ruchem i przestrzenią, daje ogromne możliwości w kontaktowaniu się nie

tylko w czasie teraźniejszym, ale i przeszłym, a nawet przyszłym. Każda nasza

czynność, a nawet myśl, jest odnotowana na przedmiotach i ma swoje odbicie jak

na kliszy fotograficznej lub w zwierciadle. ile sprawa tak się przedstawia, a

nie inaczej, mamy dowody w tym, że pewne osoby obdarzone zdolnościami

psychicznymi mogą (łatwiej) nawiązać kontakt z czasem przeszłym po zetknięciu

się z niektórymi przedmiotami, należącymi do osób, z którymi chcą się

kontaktować. Czynności i zdarzenia znajdują również swoje odbicia w pramaterii

płaszczyzny astralnej i dlatego zrozumiałym jest, że nawet po zniszczeniu

przedmiotów materialnych obrazy i myśli minione mogą być również

rekonstruowane w tej płaszczyźnie. „Nic na świecie nie ginie". Zjawiska nie

istniejące już w świecie fizycznym, zostały uprzednio odnotowane i istnieją

dalej w innej płaszczyźnie.

Jak już powiedzieliśmy, zmysł telepatyczny mieści się w mózgu i ma swój własny

organ, zwany szyszynką (corpus pineale).

Proporcja szyszynki do pozostałej części mózgu charakteryzuje zdolności

telepatyczne-odbiorcze. Uzdolnione dzieci mają ten organ bardziej rozwinięty

niż ludzie dorośli szczególnie w okresie przed rozwojem mowy (dar przyrody), a

z dorosłych większą zdolność telepatyczną mają przeważnie kobiety.

To, że organ telepatyczny mieści się pod czaszką, nie stanowi dla prądów

magnetycznych żadnej przeszkody, gdyż przenikają one przez każdą materię.

Powiedzieliśmy również, że nadawanie myśli telepatycznych jak również ich

odbiór uzależnione są od obrazowości i żywości przekazu, tzn. od sposobu

„adresowania". Telepatię ułatwia również rodzaj kontaktu. Pod kontaktem

rozumiemy tu nić sympatii, łączącą dwie osoby, a w jeszcze większym stopniu

nić

łączności duchowej, jaka na` przykład powstaje pomiędzy hipnotyzerem a jego

medium we wzajemnym oddziaływaniu.

Ogólnie znanym zjawiskiem jest to, że ludzie sympatyzujący ze sobą odczuwają

wzajemny „pociąg" magnetyczny, ułatwiający porozumienie; i odwrotnie, ludzie

antypatyczni mają w sobie coś odpychającego i porozumienie z nimi wymaga

nieraz dużych wysiłków. Ciekawe są również spostrzeżenia hipnotyzerów, którzy

stwierdzili, że ich kontakt z medium również czasami napotyka opory. Dzieje

się to wtedy, gdy medium jest zbyt często „usypiane" lub gdy otrzyma nakazy

sprzeczne z jego wolą. Powstaje wtedy u medium podświadoma silna reakcja

sprzeciwu. Utrudnia to pracę hipnotyzerowi, a u medium wywołuje przygnębienie

i nieraz ból głowy.

Kulturalny hipnotyzer obchodzi się więc z medium zawsze łagodnie i nie daje mu

poleceń wywołujących jego wewnętrzny sprzeciw. Gdy wyczuwa u medium powstanie

takiego sprzeciwu, powinien natychmiast przerwać doświadczenie, czym ułatwia

sobie dalsze kontakty i zyskuje wdzięczność medium.

++Rozdział VII

Jasnowidzenie

Jasnowidzenie odbywa się wyłącznie za pomocą zmysłu astralnego, który posiada

rozszerzoną zdolność odbierania fal świetlnych, obrazów, ruchów, kolorów itp.

- czyli wszystkiego tego, czego nie jest zdolny odbierać zwykły wzrok, przy

czym dla jasnowidzenia przedmioty nieprzezroczyste nie stanowią żadnej

przeszkody. Do jasnowidzenia należy również zdolność widzenia obrazów z czasu

przeszłego jak również przyszłego.

Każdy człowiek, bez wyjątku, posiada zmysł wzroku astralnego (nawet nie

podejrzewając tego). Wielu ludzi korzysta ze wzroku astralnego, choć sobie z

tego nie zdają sprawy. Tak zwane przeczucia intuicyjne stanowią już pewną

formę jasnowidzenia. Można tu jedynie powiedzieć, że w tym kierunku różne

osoby są mniej lub bardziej uzdolnione i wyrobione. Trzeba tu też odróżnić

wkład siły, od którego zależna jest zdolność i dokładność widzenia. Wypadki

kontaktowania się na odległość z bliskimi nam osobami to nic innego, jak

„komunikat" zmysłu astralnego, który domaga się gwałtownie i nieraz z dużą

siłą dojścia do naszej świadomości. Pierwsze kroki w dziedzinie jasnowidzenia

są chwiejne jak próby chodzenia u dziecka.

„Jest to niby stopniowe zaostrzanie się naszego wzroku duchowego, który z

początku ogarnia tylko wielkie masy, potem główniejsze szczegóły, a w końcu

coraz drobniejsze cechy".

Sprawę można by uogólnić w ten sposób, że wszyscy jesteśmy w pewnym stopniu

jasnowidzami, trzeba nam tylko „objawić" własne jasnowidzenie. Aby natomiast

je objawić, trzeba nam rozruszać, obudzić i rozświetlić tajnie naszej

podświadomości. Według dr Galey podświadomość nasza składa się z różnych

warstw. Zaczyna się na poziomie bezświadomości, która charakteryzuje życie

organiczne na niskim poziomie, potem rozwija się w rozumie instynktowym,

przechodzi przez dalsze wyższe poziomy i dociera do wyżyn psychiki.

Z tego źródła korzysta medium i nasz tzw. „głos wewnętrzny", gdyż w ważnych

chwilach życiowych stajemy się jak gdyby własnym medium. Głos ten musi

przeniknąć różne poziomy, między innymi również świat instynktu

atawistycznego. W tym „zaglądaniu do wewnątrz" początkowo wydaje się nam, że

pożądany obraz jest taki lub inny, później jednak widzimy już wyraźniej to,

czego pragniemy.

W pewnym stopniu potwierdziły to doświadczenia przeprowadzone przez dra

Wasilewskiego z medium panną B. „W zależności od tego, w jakim nastroju

znajdowała się jasnowidząca, udawały się jej rozwiązania w przeciągu jednej do

dziesięciu i więcej minut. Rozwiązania do trzech minut można określić jako

dobre; od pięciu do ośmiu minut - jako średnie; a powyżej dziesięciu minut -

jako powolne. Przedmiot poznawany ukazywał się pannie B. stopniowo. Najprzód

określała na przykład wielkość przedmiotu, następnie, z zamkniętymi oczami,

określała jego kontury, wreszcie czyniła uwagi o jego ciężkości itp. O barwach

na ogół nie mówiła, z wyjątkiem gdy chodziło o metale".

Konieczne koncentrowanie się przy jasnowidzeniu jest mniej więcej takie, jak

przy oglądaniu aury, z tą jednak różnicą, że jest ono mniej natury zmysłowej,

a bardziej natury mentalnej. Należy też pamiętać o tym, że w jasnowidzeniu dla

otrzymania prawdziwego obrazu należy wystrzegać się imaginacji i fantazji.

+Jasnowidzenie proste

Jest to jak gdyby rozszerzone zwykłe widzenie, lecz nie wzrokiem naturalnym,

ale wzrokiem astralnym. Podobnie jak promienie rentgena prześwietlają ciała

nieprzezroczyste, tak wzrok astralny prześwietla każdy przedmiot, widząc jego

wnętrze i po drodze jego szczegóły. Jasnowidzenie proste tym się różni od

jasnowidzenia na odległość, że przy tym ostatnim podążamy wprost do celu, nie

mając dokładnego wyobrażenia, gdzie on się znajduje i co jest po drodze,

podczas gdy przy widzeniu prostym mamy obiekt przed sobą.

Jasnowidzenie proste nie wymaga więc takiego wysiłku wzroku astralnego, wymaga

jednak odpowiedniego przygotowania duchowego naszej świadomości do przyjęcia

tego przekazu.

Powiedzieliśmy już, że najprostszą formą jasnowidzenia jest oglądanie aury. O

tym może się przekonać każdy czytelnik, opierając się na doświadczeniach

Waltera J. Kolnera, opublikowanych w książce pt. „The Human Atmosphere".

Doświadczenia te dowiodły istnienia materialnej emanacji aury ludzkiej

(będącej w rzeczywistości sobowtórem astralnym czy eterycznym człowieka).

Wystarczy oglądać badanego człowieka przez podwójną soczewkę, wypełnioną

alkoholowym roztworem dicjaniny (związku chemicznego otrzymywanego ze smoły),

która uczula siatkówkę oka na promienie ultrafioletowe. Zobaczyć mogą wtedy

aurę nie tylko ludzie sensybilni, ale również co najmniej 90% innych ludzi,

którzy mają wzrok normalny. Dar jasnowidzenia związany jest jednak ze stopniem

uduchowienia człowieka. Pamiętamy, że w aurze ludzkiej stopień uduchowienia

obrazuje kolor fioletowy.

„W niektórych rzadkich wypadkach osoby, obdarowane zdolnością jasnowidzenia

prostego, mogą stopniowo rozwijać w sobie zdolności dowolnego powiększania

obrazu widzianych niewielkich przedmiotów, tj. mogą tak nastawić ogniskową

swego wzroku astralnego, aby widzieć przedmioty powiększone dowolną ilość

razy, jak w mikroskopie. Ale zdolność ta zdarza się bardzo rzadko i tylko

niekiedy rozwija się niespodziewanie i jak gdyby sama przez się. Tylko ci,

którzy w dużym stopniu rozwinęli w sobie siły okultystyczne, mają ten rodzaj

jasnowidzenia".

Dar jasnowidzenia należy traktować jako dar Boży -w nagrodę za życie etyczne i

szlachetne. Odróżnić jasnowidza można łatwo, jeżeli posiada się intuicyjną

wrażliwość odczytywania duszy bliźniego. „Zrozumiecie wtedy, dlaczego

niektórzy ludzie są jakby nieruchomi -dlaczego nie dziwią się niczemu, że aż

się zdają być nieczułymi - dlaczego wzrok ich, skierowany na nas nawet w

przelocie, przejmuje nas do głębi, a gdy spocznie na oczach naszych, sprawia

nam zawrót w głowie.

Można powiedzieć, że w oczach pewnych ludzi istnieją promienie, podobne do

błyskawic rozświetlających mrok".

+Widzenie na odległość

Ten sposób jasnowidzenia stanowi wyższy poziom od poprzedniego. Możemy go

podzielić na dwa rodzaje:

1) Sposób podobny do oglądania przedmiotów przez lunetę - pod pewnym kątem o

ścieśnianym horyzoncie;

2) przez wysłanie ciała astralnego na miejsce badane. Ten sposób jest

trudniejszy, jednak-w zależności od zdolności osobistych - daje obrazy

bardziej pełne, które mogą być jeszcze uzupełnione za pomocą innych zmysłów.

Przypominamy, że przy tym rodzaju jasnowidzenia ciało astralne musi zachować

„nić" łączącą z ciałem fizycznym, gdyż w przeciwnym razie (szczególnie

niedoświadczonym) grozi śmierć fizyczna.

W początkowych doświadczeniach mogą się zdarzyć wypadki, że wysłane ciało

astralne jest „głuche, ślepe i nieme", później jednak - w miarę własnego

rozwoju - udoskonala się.

Do tej grupy należą również doświadczenia t e t e k i n e t y c z n e, tj.

przenoszenie i przesuwanie przedmiotów fizycznych za pomocą ciała astralnego.

Tu trzeba pamiętać o tym, że doświadczenia te osłabiają zdolności

jasnowidzenia, przypuszczalnie dlatego, że zużywają one dużo energii.

Przy wysyłaniu ciała astralnego nie zachodzi potrzeba silnej jego

materializacji, dlatego wysyłający je jasnowidz nie traci świadomości swego

ciała fizycznego.

Doświadczenia z wysyłaniem ciała astralnego mogą być nieraz bardzo przykre, na

przykład przy wykrywaniu miejsca skradzionych rzeczy lub dokonanej zbrodni.

Stają wtedy na przeszkodzie nieuchwytne trudności, tak że nieraz wyczuwa się,

iż w tych sprawach nie powinno się korzystać z siły psychicznej.

Świat astralny jest nadzwyczaj ciekawy, lecz tylko dobrze przygotowany

człowiek może weń wkroczyć. Czeka go tam dużo niespodzianek i wrażeń, ale

wymaga to siły, opanowania, odwagi i mocnych podstaw etycznych, bez których

świat ten dla wdzierającego się może stać się bardzo groźnym.

„Pozostawiwszy za sobą powłokę cielesną, człowiek ęęw postaci ciała

astralnegołę zachowuje w nim wszystkie pozostałe pierwiastki. Żadna więc

zmiana nie zachodzi w jego prawdziwej osobowości. Żyje on tak samo, jak ja i

Ty, a nawet intensywniej, ale, nie posiadając powłoki cielesnej, nie może być

dostrzegany przez nasze zmysły fizyczne. Istnieje w formie subtelniejszej,

która jest jednak tak realna, jak realne są wibracje infraczerwone i

ultrafioletowe w widmie słonecznym, chociaż niewidzialne dla naszego oka. Ci,

których nazywamy zmarłymi, istnieją nadal w powłoce subtelniejszej i w

wibracjach, na które nasze zmysły nie reagują - dlatego ich obecność jest dla

nas niedostrzegalna".

Widzenie na odległość jest zależne od stopnia uzdolnienia, od nastroju

duchowego i włożonego wysiłku. Wysiłek ten może być sztucznie spotęgowany

przez sen hipnotyczny i pomoc psychiczną osoby w tym kierunku uzdolnionej. W

czasie jasnowidzenia w przestrzeni jasnowidz (świadomie, a nawet nieświadomie)

ustawia tzw. „tubę astralną", która go kontaktuje z odległym miejscem

działania. Tą drogą dochodzi do niego astralne falowanie świetlne.

Inne wrażenia zewnętrzne, towarzyszące ze wszystkich stron, zostają jak gdyby

„odcięte", a umysł otrzymuje wrażenia, do których zmierzał. Co prawda myśl

słaba i bierna może się wplątać w szereg innych prądów psychicznych i w ten

sposób zostać odchylona w niepożądanym kierunku, zazwyczaj jednak wola

człowieka jest siłą wystarczającą, aby wykluczyć niepożądane prądy i ustanowić

związek jedynie z osobą lub miejscem pożądanym. Niektórzy umieją dobrze

kierować tym uzdolnieniem, u innych moc ta niespodziewanie się zjawia i

niespodziewanie też znika.

Bywają tacy, którzy tę moc objawiają tylko pod wpływem mesmerycznym,

hipnotyzmu itp. Inni posługują się szklaną kulą, kryształem, specjalnym

lustrem itp. Kryształ i szklana kula odgrywają tu rolę jak gdyby okularu tuby

astralnej (teleskopu). Zwierciadła i kryształy rzeczywiście pomagają do

doprowadzenia siebie w stan autohipnozy, który ułatwia widzenie, ale dla samej

koncentracji duchowej przedmioty te zasadniczo nie są potrzebne.

Można co prawda dopomóc medium w nawiązaniu kontaktu z miejscem lub osobą

pożądaną - przez własną koncentrację i wzmocnienie myśli medium - ale łatwo

też przy tym można popełnić ten błąd, że zamiast pomagać mu, jesteśmy dla

niego tylko przeszkodą, gdyż przesłaniamy mu obraz rzeczywisty własną fantazją

i sugestią.

Prof. Charles Richet na swoich wykładach obrazował zjawisko jasnowidzenia w

następujący sposób: „Dokoła nas są drgania eteru, których nie słyszymy i nie

spostrzegamy - a jednak one istnieją. W tej sali, w której przemawiam, nie

można słyszeć koncertu, a więc moglibyście panowie powiedzieć, że tu muzyka

nie istnieje. Ale postawcie na tym stole odbiornik radiowy z głośnikiem, a

usłyszycie koncert, który odbywa się właśnie na wieży Eiffla.

Możliwe więc jest, że od przedmiotów otaczających nas rozchodzą się drgania,

których nie odczuwamy, bo nie jesteśmy ani dosyć wrażliwi, ani medialni. Gdyby

jednak znalazła się tu osoba obdarzona szczególną wrażliwością - nazwałbym ją

kryptopsychiczną - to ta osoba odczuwałaby te drgania, chociaż nie są one

odczuwalne przez zwykłych ludzi (a więc dla nich nie istnieją). Wystarczy więc

przyjąć dwie przesłanki, które, chociaż wydają się śmiałe, to muszą być jednak

uznane wobec znanych już eksperymentów:

1) że przedmioty wytwarzają pewne drgania

2) że drgania te mogą odczuwać istoty obdarzone szczególną zdolnością do

tego..."

Obydwa założenia są słuszne, ale fakt odbioru tych drgań nie byłby jeszcze

dowodem dla uzasadnienia jasnowidzenia drogą wysyłania ciała astralnego.

Oczywistym dowodem istnienia ciała astralnego jest oglądanie postaci tego

ciała przez wielu jasnowidzów. Dowód ten jednak niestety też nie jest

przekonywający dla tych, którzy sami tego (chwilowo) zobaczyć nie mogą. Dla

tych ostatnich przekonywający dowód istnienia i wędrówki ciała astralnego

powinny stanowić doświadczenia telekinetyczne, polegające na przesuwaniu,

podnoszeniu, wyginaniu itp. różnych przedmiotów za pomocą ciała astralnego. W

niewidzialnym dla nas świecie otacza nas wiele istot i wiele tworów.

„Prócz tych plemion rodzinnych, prócz zmarłych, obrazów, odbić itp. są

jestestwa duchowe, związane z wszystkimi tworami materialnymi. Każdy kawałek

trawy ma swego Geniusza - tak powiada Kabała. Obrazują to również mity i

podania ludowe.

Jak wierzyć podobnym ęębajkom czarodziejskimłę? Jeden jest tylko sposób-pójść

tam i zobaczyć. Praca to jednak trudna i subtelna. Ja jej za was wykonać nie

mogę. Nie mogę otworzyć waszych oczu wewnętrznych i wprowadzić was w nurt

życia tajemnego. Wasz nie przygotowany do tego mózg nie wytrzymałby zresztą

tych olśnień, tych zgiełków, tego nieskończonego mrowia tłumów..."

+Wizje przeszłości

Wszystko się zmienia w czasie, każda materia ulega zmianie, jedynie eter

kosmiczny (praźródło materii) - który wszystko przenika -przechowuje wszystkie

formy i on też jest głównym źródłem wizji. Wizje więc są jak gdyby

odzwierciedleniem bytu i wszelkich zdarzeń w czasie, zmagazynowanych w eterze

kosmosu. Bardziej uzdolnieni jasnowidze czerpią bezpośrednio z tego źródła

swoje wizje, a mniej uzdolnieni lub mniej wrażliwi nawiązują kontakt z

przeszłością poprzez materię fizyczną, na przykład przedmioty, w których

również znalazły swoje odbicie notowania w czasie. Notowania te zawierają w

sobie obrazy nie tylko kształtów, ale również barw, dźwięków, a nawet myśli.

Według okultyzmu wschodniego odbicia zjawisk, zdarzeń i myśli, które

kiedykolwiek miały miejsce, znajdują się w materialnej płaszczyźnie zwanej z

sanskrytu „akkasową". Jest to płaszczyzna wyższa od płaszczyzny astralnej i

obrazy z tej płaszczyzny znajdują dopiero swoje odbicie w astralu - tak jak

niebo i chmury odbijają się w wadzie (u okultystów woda jest symbolem światła

astralnego).

Odbicia astralne mogą ulec zaburzeniom na skutek wstrząsów w świetle

astralnym, stąd obrazy odczytane z astralu nie zawsze są wyraźne. Dlatego też

niewielu jest okultystów, którzy umieją czytać dokładnie odbicia akkasowe,

inni odczytują tylko odbicia tych odbić w płaszczyźnie astralnej.

+Wizje przyszłości

Wizje przyszłości są możliwe i opierają się na znanym prawie przyczyny i

skutku. To, co działo się w świecie fizycznym, pozostawiło swoje „odbitki" na

płaszczyźnie materialnej eteru kosmicznego. Tu na zasadzie prawa przyczyny i

skutku powstają nowe odbicia - skutków wynikających z tych przyczyn (analogia

do pojęcia „przeznaczenie").

Odsłonięcie tego, co ma nastąpić; jest trudniejsze, aniżeli tego, co już było.

Otrzymane obrazy są bardziej chwiejne i bardziej iluzoryczne, a wejść w świat

wizji przyszłości może tylko ten, kto patrzy na ten świat nie tylko wzrokiem

astralnym, ale z płaszczyzn swoich wewnętrznych wyższych pierwiastków.

Odsłanianie przeszłości nie sprzeciwia się prawom etyki i moralności, podczas

gdy odsłanianie przyszłości jest często nieetyczne, a nawet szkodliwe, gdyż

ludzie ogólnie absolutnie nie dorośli jeszcze do tego, aby mogli spokojnie

przyjąć swój „wyrok" na najbliższą przyszłość. Na przykład wizja czyjejś

bliskiej śmierci lub ciężkiej choroby rozbroiłaby danego człowieka z jego woli

i energii i skłoniłaby go do nieopatrznych i rozpaczliwych posunięć.

Odsłonięcie przyszłości ciążyłoby więc nad niewtajemniczonym jak klątwa, z

której nie umiałby, a nawet nie próbowałby się wyzwolić, bo jego instynkt

samozachowawczy zostałby „zabity" własną wolą.

Stąd też okultyści unikają przekazywania ogółowi osiąganych wizji przyszłości,

gdyż wielki okultysta nie może zrobić nic, co sprzeciwiałoby się prawom etyki

i co mogłoby bliźniemu sprawić dodatkową przykrość i ból. Znane są jednak

wizje przyszłości przeznaczone dla całej ludzkości czy narodów (na przykład

proroków, Apokalipsa św. Jana itp.), które nie demobilizują i nie odpierają

woli, ale są drogowskazami, wskazującymi drogę do właściwego i przeznaczonego

ludziom celu.

+Słuch astralny

Zdolności słuchu astralnego zdarzają się rzadziej niż zdolności jasnowidzenia;

stanowią one też wyższy stopień osiągnięć w okultyzmie. To samo zresztą

występuje również w telepatii, w której łatwiej jest przenosić i odbierać

myśli obrazowe niż dźwiękowe. Przy odbieraniu dźwięków za pomocą słuchu

astralnego występuje zupełnie inny rodzaj koncentracji, inne uczucie, a

czynniki etyczne odgrywają wyższą rolę niż przy jasnowidzeniu.

„W tym świetle możemy zrozumieć apostoła Pawła, który czyni uwagę, pozornie

nieistotną, że ęęwiara pochodzi ze słuchułę. Istnieje bowiem stosunek wzajemny

pomiędzy arkanami Nieba i ęęfluidamiłę słuchowymi. Podobne wskazania daje nam

muzyka, która w swoim wysiłku dąży do wyrażenia tego, co jest niewyrażalne".

Poważna muzyka ułatwia koncentrację, pobudza uczucie do wyższych wzlotów i

dlatego jest dobrym pomocnikiem do kształcenia naszego „ja". Sam duch nie

potrzebuje kształcenia, ale nasze niższe „ja" musi dążyć do przygotowania się

na przyjęcie przebłysków ducha, a w tym pomaga dobra muzyka, ale skutek jej

nie tyle będzie zależał od samego artystycznego wykonania, ile od uczucia

włożonego w nią przez grającego.

„Móc stać - znaczy być silnie przekonanym; móc słyszeć -znaczy otworzyć drzwi

duszy; móc widzieć-znaczy osiągnąć poznanie bezpośrednie; móc mówić - znaczy

mieć zdolność dobroczynnego wpływania na innych; przezwyciężyć

pożądanie-oznacza umiejętność władania swoimi siłami i opanowania swojego

niższego ęęjałę; osiągnąć samo poznanie - oznacza cofnięcie się do twierdzy

wewnętrznej, stąd można już bezinteresownie patrzeć na wszystko, co osobiste;

ujrzeć rozkwit swej duszy - oznacza możność wejrzenia na mgnienie w głąb

siebie samego i spostrzeżenia przemian, które stopniowo uczynią z ciebie coś

więcej niż człowieka; zrozumieć rozkwit - znaczy znaleźć w sobie moc patrzenia

na oślepiający blask ducha, nie opuszczając oczu i nie cofając się przed nim w

przerażeniu jak przed jakimś strasznym widmem. A to przytrafia się niekiedy

nawet tym, którzy już byli bliscy zwycięstwa - a wtedy ęębitwałę jest

przegrana. Słyszeć głos milczenia -to znaczy zrozumieć, że twój jedyny i

istotny mistrz i kierunek znajdują się wewnątrz ciebie; wstąpić do świątyni

wiedzy - znaczy osiągnąć taki stan duszy, w którym staje się możliwym

nabywanie wiedzy ducha. Wtedy znajdziesz wiele słów pisanych głoskami

ognistymi, które przeczytasz łatwo. Albowiem. gdy gotowy jest uczeń, gotowy

jest nauczyciel".

+Pozostałe zmysły astralne

Są nimi: smak węch i dotyk. Dają one najmniej materiału dla świadomości i mają

też mniejsze znaczenie w rozwoju duchowym. Najważniejszym z nich jest węch,

który wysubtelnia się w miarę wzrostu kultury człowieka. W rozwoju pozostałych

zmysłów astralnych występuje pewna analogia do rozwoju zmysłów fizycznych u

dziecka, u którego najpierw rozwijają się dotyk i smak, a później dopiero

wrażliwość na światło, barwy i kształty. Dziecko początkowo widzi tylko na

odległość paru metrów, później dopiero rozwija się zdolność widzenia na dalsze

odległości.

++Rozdział VIII

Magnetyzm

Możemy odróżnić trzy przejawy siły człowieka:

1) zwykłą siłę fizyczną mięśni

2) siłę magnetyczną

3) energię wewnętrzną, która daje impulsy potrzebne dla ruchów samych mięśni

Olbrzymia większość ludzi nawet nie przypuszcza, że człowiek posiada

jakąkolwiek inną siłę poza siłą fizyczną. Pozostali znów uznają istnienie

innych sił, ale nie mogą sobie wyobrazić ich realnego znaczenia i kryjącej się

w nich mocy.

Siła fizyczna posiada różne cechy-zależna jest, na przykład, od stopnia

natężenia. U człowieka charakteryzuje ją również zdolność do krótkotrwałych,

lecz wielkich wysiłków. Może ona więc być pokonana przez przejawy mniejszej

siły, ale o cechach wytrwałości, albo też przez siłę objawiającą się w

zgrabności i szybkości ruchów, co charakteryzuje niektóre zwierzęta, na

przykład drapieżne, oraz typy „gorącokrwiste" u ludzi (o dużym temperamencie).

Tu można nadmienić, że uzdolnienia ludzi w kierunku rozwoju okultystycznego

idą najczęściej w parze z ich temperamentem.

Wyższy przejaw siły fizycznej - w postaci zgrabnych i szybkich ruchów -

graniczy bezpośrednio z przejawami magnetyzmu zwierzęcego. Pokrewieństwo jest

tym większe, że siły te zbliża nie tylko temperament, ale również wspólny im

system krwionośny. Wiemy przecież, że system krwionośny nie tylko

zaopatruje nas w tlen z powietrza, ale że pobiera z niego również energię w

formie prany. Tę prasę pobiera człowiek zresztą również z pokarmów. Krew

krążąca w układzie naczyń krwionośnych przenosi w ustroju tlen z płuc, prasę i

substancje odżywcze - usuwa natomiast produkty przemiany materii.

Trzecim przejawem siły jest energia wewnętrzna, która daje impulsy potrzebne

dla ruchów samych mięśni. W tym świetle są więc zrozumiałe zabiegi szkoły

indyjskiej Hatha-jogi, która -poprzez harmonijną gimnastykę ciała i specjalną

gimnastykę oddechową-prowadzi między innymi do zdobycia i wchłaniania możliwie

największych zapasów energii magnetycznej.

S i ł a m a g n e t y c z n a stanowi w stosunku do siły fizycznej wyższą

formę, nie tylko dlatego, że jest bardziej centralną i dla poprzedniej jest

bodźcem, ale również ze względu na swoje bezpośrednie przejawy. Wyobraźmy

sobie dwóch przeciwników: jednego atletę i drugiego fizycznie słabego, ale

hipnotyzera. Każdy z nich jest dumny ze swojej siły - tak różnorodnych

kategorii, a jednak pokrewnych.

Pytanie: kto z nich zwycięży? Zwycięży hipnotyzer, ale w odpowiednim czasie -

w zależności od posiadanej siły magnetycznej. Słaba siła magnetyczna albo

słaby prąd muszą w przeciągu dłuższego czasu wylewać się z organizmu dla

dokonania pewnej pracy. Silny strumień magnetyczny zdolny jest od razu do

wykonania nałożonego nań zadania. Siły magnetyczne można więc również

podzielić na trzy kategorie: na fizyczną, stanowiącą właściwie składnik ciała

eterycznego, dalej na wyższy przejaw uczuciowy ciała astralnego i jeszcze

dalej na przejaw mentalny tak zwanego magnetyzmu osobistego.

Przejawy graniczne wyższych form sił magnetycznych są tak potężne, że mogą

pokonać opór fizyczny nawet tysięcy ludzi. W tym przypadku nie chodzi zresztą

o ilość osób, ale raczej o ich jakość i o przestrzeń geometryczną, jaką może

ogarnąć magnetyzer swoimi prądami magnetycznymi. Zrozumiałym jest, że w tej

dziedzinie okultysta wielkiej miary może dokonać znacznie więcej od

najlepszego magnetyzera.

Prawa oddziaływania na masy i skupiska ludzkie są bardzo znamienne. Tu

nawiązuje się przede wszystkim kontakt z duszą tłumu i z jego psychiką.

Następnie wprowadza się w wir ogólną sumę oddziaływań, pokonując w ten sposób

nawet silne jednostki, które w innych warunkach byłyby trudniejsze do

pokonania.

I w ten sposób, kierując wytworzonym wirem i zabarwiając go własną myślą i

uczuciem, można zawładnąć tłumem. Nic dziwnego, że wiedza tajemna trzymała w

tajemnicy prawa rządzące tymi zjawiskami, gdyż mogą one łatwo być nadużywane

(mamy tego szereg przykładów z historii ostatnich dziesięcioleci).

Jak wiadomo ruch prądów magnetycznych tworzy zamknij te koło, przelewając się

od góry do dołu, od wewnątrz do zewnątrz (ujemne w przeciwnym kierunku).

Nawiązanie kontaktu to zgodne połączenie dwóch fal, tworzących nieprzerwany

łańcuch.

Na zwykły magnetyzm - nazwany „magnetyzmem zwierzęcym" przez twórcę tej

teorii, lekarza Franciszka Fryderyka Mesmera, a od jego nazwiska zwany także

mesmeryzmem - składają się prądy magnetyczne, wydobywające się z ciała

ludzkiego lub zwierzęcego. Świadoma wola może regulować ten przepływ i nim

kierować.

Organizm wydziela jednak prądy magnetyczne przeważnie automatycznie,

instynktownie, na przykład w celu samoobrony w chwili przestrachu. Wyładowania

te udzielają się również osobie, która jest przyczyną przestrachu.

Można też nimi namagnetyzować różne przedmioty; wtedy wywierają one szczególne

wrażenie, w zależności od myśli i uczuć weń włożonych (tak czynią na przykład

wielcy artyści, wkładając w swoje dzieła myśli i uczucia).

Silne prądy mesmeryczne oddziaływają ogólnie usypiająco (jak w hipnozie),

nawet wtedy gdy nie „włożono" w nie żadnej myśli. Tego skutku nie wywołują

prądy mentalne, gdyż przekazują wyłącznie to, co w nie „włożono". Sposób

świadomego korzystania z energii życiowej jest zależny od zharmonizowania

ciała fizycznego z wyższymi pierwiastkami. Im większa będzie amplituda tych

współdziałań, tym silniejsze będą przejawy energii. Występuje tu więc

zależność od stopnia osiągnięć w okultyzmie. Zdolność nagromadzenia zapasów

energii magnetycznej (prany) w organizmie ma również swoje powiązania. Zależy

ona od stanu zdrowia, od stopnia uduchowienia, od siły woli, jak również od

rodzaju pożywienia. A charakterystyczne jest i to, że im więcej energii

magnetycznej nagromadził organizm, tym większą posiada siłę do przyciągania

nowych zapasów energii.

Chorzy dlatego są chorzy, że nie posiadają dosyć energii życiowej do

zwalczania dolegliwości i dostatecznej siły dla przyciągnięcia nowych zapasów

energii. Żyją oni z zapasów energii, która w miarę kurczenia się „procentuje"

coraz słabiej, podczas gdy potrzeby organizmu dla naprawy zdrowia są coraz

większe. W tym świetle zrozumiemy również, że nie wystarczy chorego leczyć

lekarstwami (na przykład zabijać bakterii lekarstwami chemicznymi), gdyż

osłabiamy jeszcze silniej organizm, który i tak był mało zdolny do walki, ale

należy wzbogacić jego „kapitał energii" w nową energię, co pozwoli mu na

samodzielną walkę z chorobą i na pokonanie jej.

Każdy organizm człowieka stale wypromieniowuje energię, ale im więcej jej

zużywa, tym więcej zapasów stara się nagromadzić. Nie wolno jednak tym

kapitałem lekkomyślnie szafować!

Są jednostki tak silnie promieniujące, że prawie wszystkie ich tkanki dają

jeden wielki obłok świetlny, który co prawda nie dla wszystkich jest widoczny,

ale przeważnie zawsze wyczuwalny.

Szczególnie wyczuwalny jest wpływ ludzi wysoko uduchowionych, u których

promieniowanie jest wynikiem aktu samopoświęcenia się. Ci ludzie żyją

właściwie już na granicy dwóch światów: materialnego i duchowego. Są natomiast

jednostki, które niezdolne są (albo tak sądzą) do przyswajania sobie energii

życiowej (prany). W towarzystwie więc ludzi energicznych korzystają

nieświadomie z ich energii; odczuwają jednak przy tym jakieś przygnębienie i

wyczerpanie.

Są i tacy, którzy świadomie uprawiają wampiryzm, celowo wykorzystując obcą

energię. Są to przeważnie uczniowie czarnej magii, którzy w łatwy sposób chcą

gromadzić duże ilości energii kosztem innych osób-w celach głównie

egoistycznych.

Takie sposoby łamią prawa przyrody i muszą też prowadzić do upadku w rozwoju

duchowym. Na zasadzie przyciągania gromadzą oni w sobie nie tylko obcą pranę,

ale razem z nią wszelkie słabości ludzkie tych, z którymi wchodzą w styczność.

Siły magnetyczne - w najrozmaitszych swoich przejawach - stanowią

najpotężniejszy środek leczniczy. Jest to „dar Boży", którego moc może dokonać

cudów.

„Każda choroba stanowi zakłócenie harmonii sił w organizmie. Uzdrowienie jest

przywróceniem tej harmonii. Czynnik leczniczy działa na tę część układu

organizmu ludzkiego, który jest z nim pokrewny, a więc lekarstwo chemiczne

działa na ciało fizyczne, magnetyzm - na fluidy (astral), sugestia - na układ

mentalny. Nic więc dziwnego, że istnieją też trzy szkoły zabiegów leczniczych:

materialistyczna, okultystyczna i mistyczna. Wiedząc o tym, łatwo można już

zrozumieć metody postępowania zwykłego lekarza, lekarza-magnetyzera,

medium-uzdrawiacza, mentalisty lub teurga, biorąc również pod uwagę fakt, że

choroba opanowuje nasz organizm drogą fizjologiczną, astralną, mentalną, czy

też moralną. A istotnym jest to, że jakąkolwiek drogą choroba dostała się do

organizmu, tu rozszerza się wciąż dalej i dalej -od centrum do obwodu, od

organów najsubtelniejszych do najpospolitszych".

Wszelkie zjawiska okultystyczne oparte są na promieniowaniu magnetycznym.

Występujące tu różnice w zjawiskach wynikają z różnych form i odmian tej samej

energii. Na przykład zjawiska telepatyczne są oparte wyłącznie na

przechodzeniu myśli za pośrednictwem energii magnetycznej, przy czym

charakterystyczne jest to, że razem ze wzrostem sił magnetycznych i zdolności

ich emanowania potęguje się również zdolność telepatyczna nadawczo-odbiorcza.

Rozwój ,,jaźni" nie powinien odbywać się jednostronnie. Dla pełnego rozwoju

psychicznego powinno dbać się w równym stopniu o zdrowie ciała fizycznego jako

środka pomocniczego do formowania się dojrzałych powłok wewnętrznych (znana

zasada: w zdrowym ciele zdrowy duch).

Jest jednak wiele takich magnetyzerów, którzy posiadają olbrzymie zasoby siły

magnetycznej, lecz brak im wiedzy i zdolności wewnętrznej, brak im większych

osiągnięć w kształceniu swojego „ja". Dla nich pewne drogi pozostają

zamknięte. „Nim nie otworzą się oczy ducha - wrota będą zamknięte".

Wrota te zamykamy sami, zamykamy grzechem. Mamy tu więc filtr etyczny, który

przesiewa również uczniów okultyzmu. „W większości wypadków zaprzecza im.

Będąc materialistą, staje się dziwną istotą, która nie może zobaczyć własnego

światła - staje się tym tworem, który nie chce żyć i korzystać z własnych

organów, jak na przykład z astralu, posiadającego „oczy, uszy i język". Taki

stan prowadzi do tego, że niezdatny on jest również patrzeć wzrokiem ducha.

Oczy jego są niezdolne do łez i jakby nie patrzące, a być niezdolnym do łez -

oznacza stanąć przeciwko własnej naturze, zwyciężyć ją i zneutralizować jej

szlachetne porywy.

Oschłość serca stanowi cechę egoisty, człowieka zamkniętego w sobie, dla

którego ęęwrota są zamkniętełę. Obojętność stanowi cechę ograniczonego

pseudo-filozofa, człowieka-lalki, nie patrzącego w oczy rzeczywistości. Gdy

zostaje stępione ostrze odczuwania cierpień, następuje pewnego rodzaju letarg

moralny, podobny do starczego zaniku wrażliwości. Stan taki czyni niemożliwym

wstąpienie na drogę, na której szczególnie trudny jest pierwszy krok i gdzie

potrzeba wielkiej siły i energii psychicznej oraz fizycznej".

Jest również dużo takich, którzy popełniają błędy, utożsamiając siłę z wolą, a

uczucie ze słabością. Istnieje nawet część literatury szydzącej ze słabości,

są też podręczniki kształcenia woli, które zalecają pogardę dla słabości. One

zamiast kształcić wolę faktycznie rozwijają (poprzez niższe „ja") egoizm i

odporność na wrażliwość. Można je też traktować jako klucz do braku etyki i

jako gwoździe do trumny w rozwoju naszej „Jaźni".

Gorzej, gdy taką literaturę zaleca się nawet naszej młodzieży. Celem takiej

nauki jest hasło: „Dobrze się odżywiać i niczym nie przejmować". Taki ideał

zwierzęcości jest nawet gorszy od samego materializmu.

Wola to pierwiastek żądzy, a więc ciała astralnego - siła natomiast to przejaw

ciała eterycznego. Różnica płaszczyzn mówi za siebie.

Silą (praną) powinny kierować wyższe uczucia szlachetne lub pierwiastki

mentalne. Podobni do ślepych są ci, którzy nie widzą i nie wierzą, że wszelkie

uniesienia: miłości, szczerości, współczucia, poświęcenia i zapału - to realne

i potężne siły w porównaniu z zalecaną pogardą. Próżność i oschłość to wielkie

wady, zabijające stopniowo i rozum, i duszę.

Próżność rodzi zarozumiałość, zarozumiałość -ślepotę i błędny sąd o rzeczach,

a wreszcie głupotę. Poznać siebie - to poznać siły, to posługiwać się nimi

świadomie, to zwalczać zaślepienie i rozrywać więzy krępujące ducha.

Ciało ludzkie stale promieniuje, ale promienie te są zwykle słabe. Jedynie u

jednostek bardzo zaawansowanych promieniowanie jest do tego stopnia

spotęgowane, że działa na otoczenie nawet bez ich świadomej woli. Ten rodzaj

nieświadomego wpływu ma olbrzymie zalety, gdyż nie napotyka oporu, bo nie jest

wywołany przez wolę. Skutkuje radykalnie, bo pochodzi z wyższych pierwiastków,

a działając na swoje odpowiedniki (u innych osób), ma tym samym szeroką

płaszczyznę działania - bo takie są naturalne prawa oddziaływania

wypromieniowanego magnetyzmu.

Przez pracę świadomą można zwiększyć tę podświadomą działalność. Na przykład

pocałunek kochającej matki, złożony na bolącym miejscu ciała dziecka, koi ten

ból - to miłość, współczucie i wzajemna harmonia zmniejszają cierpienia.

Prawdopodobnie w przyszłości doczekamy się takich wynalazków, takiej

aparatury, która na podstawie promieniowania magnetycznego wzmocni nasze siły

i będzie leczyć nasz organizm. Ale czy ludzkość będzie do tego odpowiednio

przygotowana?

„Jak już powiedzieliśmy, magnetyzm ludzki dostaje się do organizmu z

powietrza, którym oddychamy, z wody, którą pijemy, i z jadła, które spożywamy.

Człowiek to cząstka w wielkim laboratorium Natury - ze zdolnością pobierania

magnetyzmu z wszystkiego, z czym się w naturze styka. Wydobyty przez organizm

ludzki magnetyzm jest przechowywany w całej sieci ęęakumulatorówłę, z których

centralę główną stanowi plexus solaris (splot słoneczny albo układ nerwów

sympatycznych). Z tych akumulatorów biorą magnetyzm umysł i rozum i rozsyłają

go tam, gdzie jest on potrzebny dla najrozmaitszych celów.

Kiedy powiadamy: ęęzmysły i rozumłę, to wcale nie oznacza, że zmysły i rozum

działają zawsze świadomie-przeciwnie, nie więcej niż 5% wszystkich czynności

ludzkich jest wynikiem objawów woli świadomej. Pozostałe 95% czynności

(człowieka jego ustroju) wykonuje rozum instynktowy, zarządzający funkcjami

ciała, a szczególnie pracą organów wewnętrznych. Kieruje on procesem

trawienia, asymilacji, wydzielania, obiegu krwi i innymi funkcjami

fizjologicznymi.

Z tego, cośmy powiedzieli, nie należy wnioskować, że magnetyzm może nie być

obecny w jakiejś części ciała. Przeciwnie, każda część ciała zawiera zawsze w

sobie mniejszy lub większy zapas magnetyzmu, przy czym rozmiary tego zapasu

zależą od ogólnej żywotności danej osoby. Właśnie żywotność organizmu

charakteryzuje się większymi zapasami prany, czyli magnetyzmu ludzkiego - w

całym jego systemie lub w jego częściach...

Należy jednak koniecznie pamiętać, że głównym czynnikiem tego podziału pracy

jest rozum instynktowy, który podtrzymuje również ciągły popyt na magnetyzm.

Zbiera go w akumulatorach, a potem wydobywa z nich i rozsyła do różnych części

ciała, bacząc, aby w żadnej części ciała nie zabrakło prany.

A jeżeli jakakolwiek część ustroju potrzebuje wzmocnionego dopływu magnetyzmu,

to instynkt bezwarunkowo reaguje na to żądanie i posyła jej należną ilość

prany.

Ale rozum instynktowy postępuje oszczędnie z zapasem zmagazynowanej prany i

pozwala wydatkować tylko część zapasów, bacząc, by ciało nie wydatkowało

całego swego bogactwa i aby nie ęęzbankrutowałołę. Jednocześnie jednak rozum

instynktowy nie jest bynajmniej skąpy i jeżeli organizm jest zdrowy i ma

zapewniony nieustanny i obfity dopływ prany z zewnątrz - to również szczodrze

rozdaje te ęęskarbyłę.

Gdy człowiek wypromieniowuje z siebie duże ilości energii magnetycznej, to

napełnia nią całą atmosferę astralną i fizyczną dokoła siebie, a to odczuwa

nawet przeciętny człowiek, wchodzący z nim w kontakt".

Z tego, co dotychczas powiedzieliśmy o magnetyzmie ludzkim, możemy już wysnuć

kilka wniosków, które okażą się pomocne w dalszych rozważaniach o znaczeniu

tej energii dla organizmu ludzkiego i o roli, jaką my możemy odegrać, aby tę

energię w sobie odpowiednio zwiększyć-i prawidłowo stosować.

A więc już w rozdziale pierwszym, przy omawianiu składników (pierwiastków)

żywego człowieka, powiedzieliśmy, że siła życiowa-inaczej prana albo energia

magnetyczna-jest tą istotną energią, która ożywia organizm. Bez tej energii

nie ma życia, a więc pozbawienie organizmu tej energii jest równoznaczne z

jego śmiercią.

Energię magnetyczną czerpie organizm z wszystkiego, co go w naturze otacza, a

więc z powietrza drogą oddychania, z płynów, które pije, i z pożywienia, które

spożywa. Czyni to organizm zasadniczo automatycznie, a całą automatyką kieruje

rozum instynktowy, który też dba o właściwą gospodarkę tą energią w

organizmie, czerpiąc ją z nagromadzonych w organizmie zapasów. Z energii

magnetycznej korzysta każda część organizmu, a żywotność człowieka i jego

organizmu jest zależna od ilości nagromadzonej energii (prany). Chorzy więc

nie tylko dlatego są chorzy, że zmniejszyły się u nich zapasy energii

magnetycznej, ale również dlatego, że za mato mają siły do ich regeneracji. Są

natomiast ludzie, którzy posiadają tak wielkie zapasy tej energii, że są w

stanie świadomie lub nieświadomie promieniować nią na otoczenie, a w swoim

organizmie rozporządzają nią według własnej woli. Skoro tak jest, to wypływa z

tego prosty wniosek, że człowiek sam jest w stanie, i to świadomie, zwiększać

swoje zapasy energii i również świadomie tą energią operować. Bo gdyby tak nie

było, to wszyscy ludzie mieliby mniej więcej wyrównany poziom energii, gdyż

rozum instynktowy dbałby jedynie o to, aby organizmowi dostarczyć tylko takie

zapasy energii, które wystarczają do zasilania „układu automatyki". Tak by

rzeczywiście było, ale w sprawy rozumu instynktowego może ingerować świadomość

i nadświadomość poprzez odpowiednio wykształconą wolę.

Wiemy już, że jasnowidze świadomie dysponują swoją praną, którą wzmacniają

wysłaną „myśl-formą" lub ciałem astralnym, będącym na ich usługach. Wiemy też,

że w gospodarkę energetyczną organizmu człowiek potrafi również ingerować w

sensie negatywnym, i to na własną szkodę. Czyni tak nawet przeważnie

świadomie, chociaż ze skutków tego nie bardzo zdaje sobie sprawę. Bo przecież

świadomie dopuszcza u siebie do różnych przejawów złości, zdenerwowania,

nienawiści i tym podobnych negatywnych nastrojów, w wyniku których

wypromieniowuje duże ilości energii magnetycznej - tym znaczniejsze, im

większą włożył siłę w te nastroje (obrazowo ujmuje te sprawy rozdział o aurze

ludzkiej). Ten rodzaj promieniowania prowadzi nie tylko do zubożenia organizmu

w energię magnetyczną, ale może nawet zakłócić równowagę „układu automatyki" i

spowodować choroby różnych organów wewnętrznych.

Siła życiowa (prana), którą stanowi energia magnetyczna, to wspaniały dar

natury. Możemy i powinniśmy nawet z niego korzystać, ale zawsze w dobrych

celach. Zwierzęta korzystają z tego daru podświadomie, my zaś możemy z niego

korzystać również świadomie, ale powinniśmy to robić z tym założeniem, że

energia ta będzie służyć nie tylko własnemu zdrowiu, ale również zdrowiu

ogółu, i to nie tylko zdrowiu fizycznemu, ale również psychicznemu - bo tylko

ten, który sobie za cel życia postawi takie założenie, będzie miał możność

wzbogacenia swojej energii do takich rozmiarów, że będzie mógł nią obdarowywać

inne jednostki.

W osiąganiu tych celów bardzo pomocne jest naśladowanie wskazań szkół

okultystycznych Chin lub Indii (na przykład Hatha-jogi), które poprzez

specjalne ćwiczenia fizyczne zmierzają do koncentracji i zharmonizowania

wszystkich naszych sił z otaczającym światem. W tych ćwiczeniach zasadniczą

rolę odgrywa prawidłowość oddychania, warunkująca wzmożenie cyrkulacji energii

życiowej w organizmie.

Zdawałoby się, że nie ma nic prostszego, jak prawidłowo oddychać. Przecież

czynimy to właściwie całkiem automatycznie. Ale czy prawidłowo? Wielu ludziom

nie trafia to po prostu do przekonania, że dopiero teraz mieliby uczyć się

dobrego oddychania. A jednak byłoby to wskazane, bo ogólnie można stwierdzić,

że mało jest takich, którzy to robią dobrze. Wynika to zresztą z różnych

fałszywych zaleceń i metod, według których prowadzi się ćwiczenia oddechowe,

na przykład w gimnastyce szkolnej, w wojsku itp. Znane są zalecenia

przeprowadzania forsownych wdechów i wydechów, głębokiego wdechu przez nos i

wydechu przez otwarte usta, oddychania z wypiętą piersią i wciągniętym

brzuchem (niemiecka komenda: Bauch hereirs, Brust heraus} itp. Pamiętając o

tym, że przy oddychaniu - łącznie z tlenem z powietrza - wprowadzamy do plac

również energię magnetyczną (prasę), którą krew rozprowadza po organizmie,

proces oddychania nabiera specjalnego znaczenia. I nic dziwnego, że tak

rozumiejąc tę ważną czynność organizmu, wielki poeta niemiecki Goethe (który

był gorliwym zwolennikiem szkoły oddychania) powiedział o sztuce oddychania:

„Co prawda jest to łatwe, jednak to łatwe jest trudne".

Nie możemy tu, w ramach tej książki, przeprowadzać szkolenia na przykład

według nauki Hatha-jogi, gdyż odbiegałoby to znacznie od naszego zasadniczego

tematu, jakim jest okultyzm, ale chcemy przynajmniej zwrócić uwagę na kilka

zasad tej szkoły (tylko w odniesieniu do oddychania), gdyż zdajemy sobie

sprawę, że każdy chciałby zrobić coś pożytecznego dla swego zdrowia.

Zwolennicy tej szkoły nazywają zasady te złotymi regułami oddychania, a oto

one:

- Niczego nie wolno forsować, a więc biada temu, kto forsuje oddychanie.

- Odpręż muskuły i bądź też rozluźniony przy oddychaniu.

- Oddychaj możliwie przez nos; wdech i wydech. (Oddychać ustami powinno się

dopiero przy forsownych wysiłkach, na przykład w sporcie).

- Wyprostowana postawa jest podstawowym warunkiem dla prawidłowego oddychania.

- Wspieraj naturalne impulsy. (Wzdychanie, ziewanie, śmiech, wąchanie,

kichanie, kaszlenie itp. - są to

naturalne formy wspierające proces oddychania).

- Zwracaj uwagę na swój naturalny rytm oddechu: wdech - wydech - pauza.

- Spaceruj, uprawiaj sport lub przynajmniej gimnastykę.

- Wypinanie brzucha przy oddychaniu jest fałszywe, ale jeszcze gorzej jest,

gdy wciąga się go przy oddychaniu.

Przy oddychaniu cały przód tułowia (klatka piersiowa i brzuch) wzdyma się,

przy czym przepona brzuszna - lekko napięta - nieco przesuwa się do przodu.

Wdychane powietrze należy zassać do całego organizmu jak zapach delikatnego

kwiatu. Przy odpowiednim szkoleniu i delikatnym wyczuciu czuje się „to

powietrze" aż w palcach u rąk i nóg. Dlatego stare przysłowie chińskie mówi:

„Tylko chory człowiek oddycha płucami - zdrowy-natomiast przy pomocy dużych

paluchów".

Niektórym powiedzenie to może się wydać nieprawdopodobne, a nawet zabawne, ale

my orientujemy się już, że chodzi tu o właściwe rozprowadzenie pobranej z

powietrza energii (prany) do najdalszych zakątków organizmu.

- Odzwyczaj się koniecznie od szkodliwych nawyków (palenie papierosów itp.).

Na Dalekim Wschodzie poznano już tysiące lat temu ogromne znaczenie oddychania

i właściwego odprężania ciała i powiązano rozpoznanie to z medycyną, a nawet z

religią.

W Europie szkoła oddychania systemem jogi miała również wielu zwolenników i

znajduje ich obecnie coraz więcej. Dla ogółu jednak dalej stanowi jeszcze coś

w rodzaju legendy.

Charakterystyczne są wypowiedzi zwolenników tej szkoły. Na przykład dr Johann

Ludwig Schmitt z Monachium tak się wypowiada: „Już krótki okres poważnego

stosowania jogi sprawił nadzwyczaj dużo dobrego i przyniósł chorym istotną, a

często nawet rozstrzygającą pomoc".

Sławny skrzypek Jehudi Menuhin twierdził: „Ta szkoła nadaje się w idealny

sposób do zapobiegania chorobom fizycznym i psychicznym i dla ogólnej ochrony

całego organizmu, gdyż docenianie wartości życia, prawda i cierpliwość są

niezbędnymi warunkami, które zapewniają spokojny oddech, spokój myśli i siłę

woli".

Zwolennicy tej szkoły w Europie zrozumieli, że ćwiczenia oddechowe powodują

współharmonię sił w organizmie. Stanowią więc wartościowy środek zaradczy

medycyny zapobiegawczej. Terapia oddechowa może być m.in. zastosowana w

leczeniu wewnętrznych boleści nerek, wątroby, śledziony itp. Przy chorobach

nerwowych daje bardzo dobre wyniki. Może również bardzo pomóc przy chorobach

płuc i obiegu krwi.

Terapeuci chińscy twierdzą: Jeżeli nie funkcjonuje oddychanie - wkrótce już

nie będą funkcjonowały inne organa. Z wszystkiego, co powyżej powiedziano,

wynika, że przez gimnastykę oddechową osiąga się znacznie więcej, aniżeli

tylko dopływ tlenu z powietrza do płuc. Proszę więc zaufać doświadczonym

nauczycielom lub lekarzowi-terapeucie sztuki oddychania. Stosowanie tej sztuki

na własną rękę jest niewskazane, gdyż wiadomo, że jeśli się raz czegoś źle

nauczy, to później trudno to odrobić.

Ażeby jednak lepiej zrozumieć tajniki sztuki oddychania według szkoły jogów,

przypomnijmy sobie, w jaki sposób odbywa się w organizmie ludzkim sterowanie

czynności świadomych i automatycznych. Wiadomo, że system nerwowy człowieka

dzieli się na dwa działy: na system mózgowo-grzbietowy i na system nerwów

sympatycznych (splot słoneczny).

System mózgowo-grzbietowy składa się z wszystkich części systemu nerwowego,

które są zamknięte w jamie czaszki oraz w kanale pacierzowym - wraz z

wychodzącymi zeń nerwami. System nerwów sympatycznych zawiera w sobie

wszystkie te części układu nerwowego, które mieszczą się przeważnie w jamie

brzusznej i piersiowej i które są bezpośrednio połączone z organami

wewnętrznymi. System ten zarządza procesami nieświadomymi (automatycznymi),

takimi jak: wzrostu, odżywianiem, trawieniem, krążeniem krwi, biciem serca,

pracą płuc itp.

System mózgowo-grzbietowy służy natomiast zmysłom: wzroku, słuchu, smaku,

węchu i dotyku. Służy też przejawom impulsów ruchowych i w ogóle korzysta z

niego „ja", aby wpływać na świadomość i intelekt. Ten system porównywany jest

czasami z wielkim układem przewodów telegraficznych, w którym mózg stanowi

stację centralną, a kolumna mózgowo - grzbietowa i nerwy stanowią stacje

pośrednie, kable, druty itp.

Obydwa systemy działają dobrze, gdy dysponują odpowiednią ilością energii

życiowej, którą stanowi energia magnetyczna (prana).

System nerwów sympatycznych działa zasadniczo automatycznie i kierowany jest

rozumem instynktowym (a więc bez udziału mózgu), jednak wspomnieliśmy już, że

z energii życiowej (prany) możemy korzystać w sposób świadomy. Zależy to od

wielu czynników: od zharmonizowania ciała fizycznego z wyższymi pierwiastkami

(a więc od stopnia uduchowienia), od siły woli, od rodzaju pożywienia, od

powietrza, które wdychamy, no i wreszcie od sposobu oddychania. Z tego wypływa

już jasny wniosek, że energię tę możemy też świadomie skierować na układ

splotu słonecznego (nerwy sympatyczne) i dopomóc „automatyce" tego systemu. W

ten sposób znajduje wyjaśnienie terapia oddechowa Wschodu. To, że natura

obdarzyła nas „automatyką" sterowania organów wewnętrznych, możemy jedynie

uznać jako szczęśliwe rozwiązanie, gdyż człowiek swoją niedoskonałą

świadomością mógłby w tym sterowaniu również przeszkadzać.

Jest wielką zasługą filozofii Wschodu, że dała nam odpowiedź i wyjaśnienia na

wiele dręczących nas pytań, których nie bylibyśmy w stanie rozwiązać w ramach

zwykłej, ograniczonej świadomości. W świetle tych danych nie powinno nas

zdziwić, że wiedza Wschodu stworzyła również lecznictwo okultystyczne, które

opiera się na następujących metodach:

- Najprostsza stosunkowo metoda polega na skierowaniu własnej energii chorego

w miejsce dolegliwości (drogą sugestii).

- Druga metoda polega na skierowaniu na chorego energii lekarza, na przykład

za pomocą pasów mesmerycznych, w celu podniesienia sumarycznej siły pacjenta.

- Trzecia metoda opiera się na łączeniu energii magnetycznej z uczuciem,

przekazanym drogą myślową i na oddziaływaniu na mental pacjenta.

- Inna metoda, już znacznie trudniejsza, opiera się na działaniu duchowym

przez wpływ na wyższe pierwiastki pacjenta. Usuwa ona wszelkie cierpienia

moralne, będące motorem cierpień fizycznych.

Są to oczywiście tylko zasadnicze kierunki działania, które mają wiele odmian,

łatwiejszych lub trudniejszych w wykonaniu.

Sprawy te, niestety, nie są jasne dla materialistów, którzy nawet nie wierzą w

istnienie energii magnetycznej w postaci prany-a tym bardziej w rozumną

działalność fal myślowych.

++Rozdział IX

Spirytyzm

Test to gałąź wiedzy okultystycznej, która nie zmierza do rozwoju sił i

uzdolnień psychicznych, a jedynie do poznania zjawisk w świecie niewidzialnym

(istot niewidzialnych). Spirytyzm ma dużo zwolenników, ponieważ do tzw.

seansów spirytystycznych nie są potrzebne żadne specjalne uzdolnienia ani

żadne fachowe przygotowania. Spirytyści kierują się chęcią poznania „świata

niewidzialnego" i jego jestestw, przy pomocy których chcieliby otrzymać

wiadomości „z tamtej strony świata".

Tym zagadnieniem zajęli się nawet niektórzy uczeni, choćby po to, aby

przekonać się o istnieniu tych zjawisk i o możliwościach z tego wynikających.

Nie biorą oni jednak pod uwagę, że nie wystarcza tu normalne przygotowanie

naukowe, ale że konieczne jest przygotowanie okultystyczne, dające prawo do

bezpiecznego orientowania się w świecie astralnym. Dla osiągnięcia zjawisk

spirytystycznych wystarczy grono osób, mniej więcej dobranych - którzy razem

utworzą kolisty łańcuch, zamknięty za pomocą rąk -oraz odpowiednie medium

włączone w ten krąg. Pod wpływem prądów magnetycznych, będących sumą energii

magnetycznej zebranych osób, medium „usypia" (jest w transie). Oczywiście w

tym doświadczeniu duże znaczenie ma odpowiedni nastrój. Koniecznym warunkiem

jest ciemność albo co najmniej światło przyćmione, w każdym razie nie

zawierające promieni ultrafioletowych (dlaczego - wyjaśnimy potem).

W pomyślnych przypadkach występują w sensach zjawiska w postaci latających

ogników, podnoszenia się stolika (częściowo lub całkowicie), stukania itp.

-bez stosowania jakiejkolwiek siły fizycznej przez uczestników seansów.

Czasami ukazują się twory w postaci ludzi lub zwierząt, całkowicie lub

częściowo zmaterializowane.

Materializacja odbywa się w następujący sposób: Początkowo tworzy się coś w

rodzaju obłoku, który rośnie i zaczyna świecić; później wyłania się postać lub

jej część. W końcu obłok znowu się rozprasza w świetle astralnym. Tak zwane

;,zjawy", występujące w seansie, rozmawiają przez medium i można je nawet

dotknąć. Wówczas przedstawiają się jako zimne, jakby nieco lepkie „ciała".

Niekiedy uprzedzają w sprawach przyszłych - dają nawet konkretne wskazówki,

ale zdarza się to bardzo rzadko!

Bywa, że twory te przybierają nieraz postać zgodną z wolą medium lub

uczestników seansu. Czynnikiem ożywiającym jest magnetyzm wydzielany przez

uczestników seansu, a substancją materializującą zjawę jest ektoplazma

wydzielona z ciała medium i w pewnym procencie również z ciała uczestników

eksperymentu. Przy znikaniu tych zjawisk ektoplazma wraca do swych ciał - nie

wraca jednak energia magnetyczna.

W ten sposób istnieje możność zjawienia się np. „zjawy" Napoleona na kilku

seansach jednocześnie. Rzadko jednak otrzymuje się na seansach odpowiedzi

pozytywne o poważniejszym znaczeniu. Zasadniczą przyczyną tego jest to, że nie

uczestnicy seansu kierują „zjawami", ale że twory te mniej lub bardziej

opanowują tych, u których się zjawiają, pochłaniając przy tym znaczne zapasy

ich energii życiowej, a nawet przytępiając ich władze umysłowe.

Analizując to zjawisko, dojdziemy do przekonania, że jedynym pozytywnym celem

spirytyzmu powinno być stwierdzenie, że istnieje również świat niewidzialny,

że mieszkańcy świata niewidzialnego posiadają pewną inteligencję, że posiadają

możliwości odrębne od naszych i że potrzebują dla swoich celów energii

magnetycznej, i to również naszej. Wskutek zapotrzebowania na energię życiową

niektóre z tych tworów mogą nawet wampiryzować ludzi.

Wiemy już, że w zależności od osiągniętego etapu w postępie ewolucyjnym ludzi

żyjących, dysponują oni energią magnetyczną w stopniu nadzwyczaj

zróżnicowanym. Różnice te polegają na ilości zapasów tej energii i na jej

jakości. Im wyższych sięgamy płaszczyzn, tym prądy magnetyczne stają się

subtelniejsze i bardziej efektywne. Wówczas nawet mniejsza ich ilość daje już

duże efekty promieniowania.

Załóżmy teraz, że umiera człowiek o niskim rozwoju duchowym. Jego ciało

astralne posiada zbyt mały zapas energii magnetycznej, ażeby wystarczyła mu do

wzniesienia się na wyższą płaszczyznę, gdzie mogłaby ewentualnie zostać

przetworzoną na kategorię subtelniejszą, ale o większej sile napięcia. Wyższe

płaszczyzny są jednak dla niego niedostępne.

Jedynym wyjściem dla niego jest powrót na ziemię, do ciała fizycznego i

naprawienia swoich błędów w ponownym życiu. Mając poczucie przewagi wyższych

płaszczyzn nad fizyczną (którą poznał i w której będąc dużo zawinił)-przeczuwa

też, że powrót do ponownego życia przedstawia dla niego zbyt wielką próbę. Cóż

mu pozostaje? Do górnych płaszczyzn nie ma dostępu, gdyż obciążony jest

jeszcze zbyt gęstą materią (astralną). Pozostaje mu raczej chęć najdłuższego

przebywania w tej pośredniej płaszczyźnie astralnej, którą już zna. Z tej

płaszczyzny może on oglądać świat, który opuścił, może się nawet z nim

kontaktować i częściowo w nim działać, chociaż nie bezpośrednio. Korzysta więc

z okazji, jaka się nadarza (na przykład w seansie), do skontaktowania się z

żywymi ludźmi, zabierając przy tej okazji część energii w nadziei, że go to

wzniesie wyżej.

Twory bardzo niskie i zbrodnicze zdolne są nawet do wampiryzmu. Taka jest

jedna z hipotez odnośnie tych zjawisk. zwróćmy teraz uwagę na fakt, że zjawy

te obawiają się światła dziennego, a szczególnie promieni ultrafioletowych.

Jeżeli przypomnimy sobie znaczenie barwy fioletowej w aurze ludzkiej,

oznaczającej wysoki stopień uduchowienia, i to, że na tę barwę uczuleni są

tylko uduchowieni jasnowidze, to zrozumiałym jest, że nie znoszą jej zjawy

niskiego rzędu..

Z tego wypływa wniosek, że osoby na wyższym poziomie duchowym są zabezpieczone

przed niższymi tworami - nie tylko na planie astralnym, ale również fizycznym.

Oni mogą wejść w świat astralny istot nieznanych, ale wdzieranie się do świata

astralnego przez człowieka do tego nie przygotowanego (jakby ślepego i

bezbronnego) może dla niego stanowić duże niebezpieczeństwo, zarówno fizyczne,

jak i psychiczne. Stanie on bezbronny wobec istot mu nie znanych, nie zawsze

złych, a czasami nawet o pozorach dobroci, ale też niekiedy i niebezpiecznych.

Czyż wobec tego możemy wątpić, że droga spirytyzmu jest drogą mylną i

niebezpieczną? -Tylko praca nad sobą otwiera wzrok duchowy i wtedy nie

będziemy ślepym narzędziem naszego własnego astralu, którym my się mamy

posługiwać jako narzędziem.

Wiedza okultystyczna uczy, w jaki sposób za pomocą wzroku duchowego możemy

przekroczyć „ciemności" bez obawy przed złem. Szukajcie więc wiedzy, ale

wiedzy prawdziwej, a nie złud i zwodniczych promieni Arymana.

Droga prawdziwej wiedzy to jedyna droga do celu. Każdy musi sam do tej wiedzy

dojść; nikt za nas tej pracy nie wykona, bo jakaż byłaby nasza w tym zasługa i

jaka wartość osobista? Droga do celu prowadzi przez miłość, szczególnie wobec

cierpiących, a na przeszkodzie stają egoizm i żądze. „Najniższą płaszczyznę

świata astralnego zamieszkują dusze typu zwierzęcego, mało rozwinięte i pełne

jeszcze niższych instynktów. Dusze te starają się zawsze być, o ile można,

bliżej ziemi. Możliwość ich dalszego rozwoju polega na tym, że je kiedyś

zmęczą ich niskie dążenia i gdy doznają rozczarowań odnośnie dotychczasowego

zaspokajania swoich żądz - zapragną czegoś innego, czegoś wyższego.

Te dusze nierozwinięte oczywiście nie mogą zwiedzać wyższych płaszczyzn i

jedyną płaszczyzną, w której się ęęmieszcząłę,jest płaszczyzna cieniów

astralnych. W tej płaszczyźnie lgną jeszcze do ziemi - lgną do tych warunków,

które same sobie stworzyły za żywota na ziemi.

Można o nich powiedzieć, że żyją na ziemi, ale są oddzielone od rzeczy i

zjawisk ziemskich swoją astralną formą, która nie pozwala im brać udziału we

wszystkim, co czynią pokrewne im dusze w powłokach cielesnych. Mogą widzieć

wszystko, co robią ludzie, ale nie mogą się do nich przyłączyć i zazwyczaj

obracają się tu dokoła miejsc swego poprzedniego ziemskiego życia, świadomie

lub nieświadomie oddziaływując na innych, którzy żyją w podobnych warunkach.

Jest to bardzo ciemna strona świata astralnego i dłużej nad tym nie będziemy

się zatrzymywać - zaznaczywszy jedynie jej istnienie dla świadomości

czytelnika.

Dusze, znajdujące się w takich warunkach w świecie astralnym, długo tam nie

przebywają. Ich zamiłowania ziemskie rychło ściągną je z powrotem na ziemię,

tak że dusze te rodzą się powtórnie w podobnych, jak poprzednio, warunkach".

Tylko w wyjątkowo rzadkich wypadkach (szczególnie na seansach

spirytystycznych) mogą ukazywać się żyjącym „dusze" zmarłych (a raczej ich

data astralne), aby przekazać im jakąś przestrogę lub poradę. Jednak

pamiętajmy o słowach modlitwy: „Wieczny odpoczynek racz im dać Panie"!!!

„Więc jakim prawem mamy komuś zakłócać spokój (nawet po śmierci)? Czy będzie

to aktem rzeczywistej miłości? Samolubstwo nieraz bierzemy za miłość, zamiast

samemu się poświęcać. Dopóki dusza tych rzeczy przyjmować nie będzie, dopóty

jej zmysły astralne pozostawać będą zamknięte. Takie jest prawo! Spirytysta,

który bez należytego przygotowania wkracza w ten świat, przekracza prawa

natury wyższej. Kto narusza prawa życia wewnętrznego - traci swoją normalną

równowagę psychiczną. Spirytyści, a szczególnie media, wpadają często w

obłąkanie, tracą równowagę wewnętrzną - stają się istotami nieszczęśliwymi,

pozbawionymi poczucia moralnego, zaczynają wreszcie wątpić i nie wierzyć nawet

w to, co własnymi oglądali oczyma - i mogą nawet kończyć samobójstwem.

Uczeń - zanim ośmieli się wejść na drogę niebezpieczną -musi wprzód nauczyć

się zupełnego panowania nad sobą, bo na tej drodze może się spotkać oko w oko

z różnymi istotami, które żyją i pracują w świecie astralnym".

Z powyższego wynika, że krąg doświadczeń okultystycznych jest właściwie stale

zamknięty dla przeciętnych ludzi, a otwarty tylko dla wybranych. Dlatego też

zrozumiale są wszelkiego rodzaju negowania i niedowierzania, bo dla większości

świat niewidzialny w ogóle nie istnieje. Nie otrzymują oni żadnych dowodów

jego istnienia, nie mogą go wziąć „pod szkiełko i oko", a jedyną informacją o

świecie niewidzialnym są dla nich twierdzenia innych ludzi z obecnych lub

minionych czasów. A w dodatku ludzie nie wierzą sobie wzajemnie - jeżeli w

ogóle w coś wierzą. Poza tym między ludźmi istnieje tak wielkie zróżnicowanie,

wynikające z różnic w charakterach, w uzdolnieniach wewnętrznych, w stopniu

świadomości i wykształcenia, a wreszcie wynikające z różnic społecznych i

zawodowych - że wszystko to razem powoduje, iż autorytet dla jednych nie jest

autorytetem dla innych.

Do tego zresztą przyczyniają się również często zmieniające się poglądy na

istotne sprawy różnych naukowców - nieraz sobie przeciwnych -tak że człowiek

chodzi po tym świecie nieco „skołowany" i w poczuciu słabości wobec jego

wielkich tajemnic. W rezultacie prace w poszukiwaniu prawdy rozpoczynają się

właściwie stale od nowa, przy czym odkrytym już dawno prawdom nadaje się

często tylko nowe nazwy.

Tutaj nie neguje się wartości badań naukowych, szczególnie takich, które stale

i planowo dążą do postępu i które nie burzą, ale budują prawdziwy gmach

wiedzy. Ale czemu nie korzysta się bardziej z doświadczeń minionych pokoleń,

które to można odkryć wśród kurzu starych bibliotek? Często szczycimy się

własną niewiedzą, zamiast czerpać z doświadczeń minionych pokoleń.

Wracając do zagadnienia spirytyzmu, zastanówmy się bliżej nad

niebezpieczeństwami, które grożą tym, którzy nie przygotowani wdzierają się w

świat duchów astralnych. Podczas gdy w życiu codziennym możemy sobie wyrobić

pewne pojęcie o niebezpieczeństwie grożącym nam ze strony osób lub rzeczy, to

wobec sił niewidzialnych jesteśmy w pewnym stopniu bezbronni.

„Wtajemniczeni twierdzą, że uczestnicy seansów spirytystycznych pomdleliby z

przerażenia, gdyby mogli ujrzeć niektóre twory, które łatwowiernie uważają za

dusze zmarłych".

„Wiele istot świata astralnego o charakterze mniej lub bardziej złym bierze w

moc swoje medium, dzięki któremu udaje się im zadowolić w pewnej mierze swoje

ziemskie żądze. Medium jest dla tych istot fizycznym punktem oparcia; pozwala

ono uruchomić im nowe zapasy energii w ich ciałach astralnych.

Weźmy na przykład istotę astralną, opanowaną gwałtowną żądzą trunku. Z braku

ciała fizycznego, pozwalającego na zaspokojenie żądzy, normalnym biegiem życia

w astralu żądza ta powinna stopniowo wygasać, sprawiwszy wpierw srogie męki

bezcielesnemu męczennikowi. Oczyszczony ze swojej żądzy poszedłby dalej drogą

ewolucji. Jeśli jednak medium ofiarowuje mu swoje ciało jako ęęmieszkaniełę,

to postara się on skorzystać z nadarzającej się okazji, by zadowolić swoją

nałogową żądzę i uśpić mękę (która ma go zbliżyć do wyzwolenia). Pobudzi on

wtenczas medium do pijaństwa i zamiast położyć kres własnym cierpieniom

-przedłuży je tylko i wzmocni, stwarzając równocześnie dodatkowe cierpienia

samemu medium. Sam przy tym ponosi klęskę podwójną. Wszelkie wyziewy występku

i krwi przyczyniają się do żywienia najprzewrotniejszych i najniższych istot

astralnych, które też lubią nawiedzać rzeźnie oraz miejsca zbrodni i rozpusty.

W doświadczeniach spirytystycznych największe niebezpieczeństwo grozi samemu

medium, ale niebezpieczeństwa grożą również eksperymentatorom. Dla medium

niebezpieczeństwo wynika złego stanu -głębokiego snu (trans), w którym sam nie

ma możności obrony przed istotami nieznanymi - a dla eksperymentatorów z faktu

braku dostatecznej kontroli nad tymi zjawiskami.

„A jakież to mogą być niebezpieczeństwa? Są one liczne, a dla nie obeznanych z

mediumizmem wprost dziwaczne. Pierwsze stanowią same wrażenia świetlne.

Teleplazma nie ma oczu, ale odczuwa doskonale światło i chroni się przed nim

troskliwie, wysuwa się z ciała medium i szuka miejsc najciemniejszych,

zwłaszcza w początkach, nim zdoła się zgęścić dostatecznie. Najmniej jest

wrażliwa na promienie czerwone, stąd na seansach używa się przeważnie światła

czerwonego. Dalsze niebezpieczeństwo dla medium stanowią sami uczestnicy

seansu. Ruch ręką któregoś z nich, przecinający drogę pełzania teleplazmy,

powodującej cofnięcie się, a jeżeli ten ruch ręką był zbyt nagły, to może on

przerwać teleplazmę, co odbija się na medium w sposób bardzo poważny".

Wszelkie doświadczenia wykazały, że wzbogacenia w prawdziwą wiedzę nie

uzyskuje się metodami spirytystycznymi. Jeżeli się weźmie pod uwagę, że na

seansach ukazują się nieraz „duchy" o charakterze złym i złośliwym, to

słusznie można tu zacytować przysłowie: „Ciekawość nadmierna to pierwszy

stopień do piekła".

Jednak całkowite ominięcie spirytyzmu byłoby również błędem. Trzeba unikać

seansów, ale z drugiej strony - zaznajomienie się z zasadami przeprowadzonych

doświadczeń z ukazującymi się na seansach tworami i zjawiskami wzbogaca naszą

wiedzę i jest omalże niezbędne dla wyrobienia sobie pojęcia o tej części

płaszczyzny astralnej, która może wywierać nieraz znaczniejszy, niż

przypuszczamy, wpływ na nasze żywe codzienne. Zdajemy sobie bowiem sprawę, że

wolność woli człowieka to pojęcie bardzo względne. Większość ludzi, którzy

uważają, że nie podlegają wpływom otoczenia, bardzo się myli. Wielu z nich

stanowi nawet bierną „zabawkę" swego własnego usposobienia i nie potrafi nawet

opanować chwilowego samopoczucia. A co dopiero można powiedzieć o wpływie na

nich potężnych oddziaływań myśli innych, o wpływie różnorodnych fluidów,

kształtów, barw itp., nie mówiąc już o wpływie istot niewidzialnych.

A to wszystko działa, przy czym wola często nie zdaje sobie nawet sprawy z

oddziaływania tych czynników i jest nawet pozbawiona możliwości odróżniania

ich przyczyn i skutków. Szczególnie dzieje się tak u tych, którzy nie mają

rozwiniętych zmysłów na wyższych planach.

Inaczej dzieje się u będących na wyższym poziomie. Oni wiedzą i czują zarazem,

oni są w stanie zwalczyć zło w sobie i z zewnątrz, oni potrafią neutralizować

wszelką złość i zło, bo wiedzą, skąd płynie.

Trzeba też pamiętać o tym, że im większą działamy siłą, tym większa jest

również reakcja, która w dodatku dalej rośnie w miarę dalszego działania.

Uzmysłowić to może prosty przykład: kara wymierzona dzieciom ze złością co

prawda wywołuje z początku skutek, ale później zamiast hamować -rodzi nową

złość. Najlepszą klapą bezpieczeństwa, chroniącą od niepożądanych wpływów

zewnętrznych, jest praca nad własnym doskonaleniem się. Daje ono siłę i tę

właściwość, że docierają do nas tylko emanacje podobne do tych, które sami

wysyłamy. A ulegamy przeróżnym wpływom, nawet w drodze dziedziczenia po

przodkach, co stanowi naszą łączność z nimi, a nawet z rasą. Ładnie to ujął

Gustav Le Bon:

„Rasa więc musi być uważana jako byt stały i trwały, złożony nie tylko z

osobników żywych, składających się na tę rasę, ale nadto z całego szeregu

nieżyjących, którzy stanowili ich przodków.

Chcąc uchwycić właściwe znaczenie pojęcia rasy, trzeba ją przedłużyć i w

przeszłość, i w przyszłość. Umarli jako nieskończenie liczniejsi są też

znacznie potężniejsi od żywych. Panują oni w olbrzymiej dziedzinie

nieświadomości-w tej niewidzialnej sile, która trzyma pod swoją władzą

wszelkie objawy inteligencji i charakteru. Umarli bardziej od żywych są

kierownikami narodu, oni to ustalili rasę, Wiek po wieku kształtowali nasze

idee i nasze uczucia, które są motorami naszych czynów.

Minione pokolenia przekazały nam nie tylko swoją fizyczną organizację, ale

narzuciły nam również swoje myśli. A pamiętać trzeba, że spomiędzy kierowników

narodu i ludzkości tylko umarli działają bez oporów. My dźwigamy na sobie

ciężar ich błędów i odbieramy nagrodę za ich cnoty".

Prawdziwy okultysta albo jasnowidz ażeby wejść w świat cieni, w świat istot

niewidzialnych, nie potrzebuje akcesoriów, którymi posługują się spirytyści,

nie potrzebuje ani obcego medium (jest on sam dla siebie medium), ani gry

świateł, ani głębokiego snu; posługuje się natomiast własnym astral~, i to

świadomie. Nie jest więc ślepym narzędziem nie znanych sobie tworów i istot,

ale i on musi się liczyć z tym, że nie obejdzie się to bez wkładu i ubytku

jego energii.

„Zaznaczyliśmy, że człowiek może się ukazywać w ciele astralnym i poruszać się

w nim na dowolnym punkcie globu ziemskiego, i mówiliśmy, że okultyści mogą to

uczynić stosownie do swego życzenia, pod warunkiem sprzyjających

okoliczności".

Jasnowidz (jego astral) może się poruszać na różnych poziomach płaszczyzny

(sfery) astralnej. Wyższe poziomy tej sfery zamieszkują „dusze" coraz

jaśniejsze, i z ich strony nie grożą żadne niebezpieczeństwa, ale trzeba być

odpowiednio przygotowanym, aby bezpiecznie przejść poziomy pośrednie.

Przygotowanie to polega, jak już mówiliśmy, na opanowaniu niższego „ja" i na

bliższym dotarciu do własnej „jaźni".

Inne drogi - jak spirytyzm - oprócz niebezpieczeństw powodują jeszcze

zmniejszenie własnych sił żywotnych i obniżenie poziomu duchowego oraz

opóźniony postęp w rozwoju. Czytelnik - po zapoznaniu się z rozdziałem o

spirytyzmie - zauważył na pewno, że dla określenia istot niewidzialnych

używaliśmy także słowa „duch", ale jednakże w cudzysłowie, gdyż określenie to,

w jego istotnym znaczeniu, nie przysługuje tym istotom. Pod pojęciem ducha

musimy rozumieć istotę niematerialną, dlatego to pojęcie przysługuje tylko

duchowi boskiemu. Wszystkie istoty niewidzialne, z którymi spirytyści mogą

mieć do czynienia, są istotami astralnymi, a więc jeszcze materialnymi. Ujął

to bardzo ładnie Sedir w swojej książce

„Siły mistyczce":

„Świat niewidzialny jest tysiące razy rozleglejszy od świata widzialnego.

Zazwyczaj ludzie skłonni są objąć wszystkie istoty tego świata nazwą

ęęduchówłę, ale jest to nazwa niewłaściwa. Nazwa ta bowiem określać może

jedynie istotę niematerialną - a istoty i twory, o których mówiliśmy, są

jeszcze obciążone materią (ciało astralne).

Miano ducha przystoi tylko trzeciej osobie trójcy. Mieszkańcy zaświatów, przez

to samo, że są stworzeni, posiadają formy materialne. Podobne formy materialne

mogą mieć różni bogowie i również diabły-a aniołowie w poselstwie

przywdziewają takie czasowo ciała, jak my ubieramy się w płaszcz podróżny.

Wszelka istota duchowa jest dla naszych zmysłów nieuchwytna i nieznana naszej

świadomości, a nawet nie może być pojęta.

Każdy człowiek w świecie niewidzialnym jest na jakimś ęęplaniełę, na jakimś

poziomie płaszczyzny. Są tam ęę służebnicyłę, którzy ułatwiają nam pracę; są

tam ęębogowiełę, którym człowiek żyjący służy. Są tam duchy przodków, duchy

jego bliskich, jego ojczyzny, rasy, religii... Przewodnicy towarzyszący mu

przy wykonywaniu jego zawodu, w jego dążeniach, w poszukiwaniu ideału itd.

ęęPodróżnicyłę z niewidzialnego świata wstępują w niego, przyciągnięci jego

cnotami, jego wadami, albo też myślami. U jego boku stoją wreszcie - dniem i

nocą - przedstawiciel ęęświatłałę -anioł stróż i przedstawiciel ęę ciemności

ęę -anioł zły.

Mądrością byłoby nie szukać stosunków z istotami świata niewidzialnego, nawet

wtedy, gdy one się jawią dobrowolnie, ale niestety my dalecy jesteśmy od

mądrości...

Spirytyzm - nawet gdy daje pewne doświadczalne wyniki - jest omamieniem.

Wywoływanie tych zjawisk nigdy nie pomaga zmarłemu, a praktyki spirytystyczne

podają z naszej strony w wątpliwość dobroć Ojca, bowiem do praktyk tych

popycha nas zawsze brak ufności. Praktyki te otwierają bramy wszystkim objawom

naruszania równowagi fizjologicznej i psychicznej - czynią nas ślepymi na

światło prawdziwe, a w państwie umarłych wprowadzają niepokój".

+Rozdział X

Rozwój sił psychicznych

Dużo jest ludzi, którzy pragnęliby rozwinąć w sobie siły psychiczne-pracują

nawet nad tym, ale nie zawsze wiedzą, do czego właściwie dążą. Bo czyż na

przykład ideałem może być siła dająca egoistyczną i brutalną władzę nad

ludźmi? Jeżeli ktoś w takiej sile upatruje swój ideał, to jest w błędzie, bo

sam rychło się przekona, że ściąga na siebie skutki swoich błędów, które to

skutki o tyle będą boleśniejsze, o ile większą wyrobił w sobie siłę.

Pod siłą psychiczną rozumiemy przeważnie rozwój woli, którą należy kształcić i

wzmacniać. Pamiętać jednak należy o tym, że wola może być zarówno na usługach

pierwiastków niższych, jak ciała astralnego z całym jego światem żądz i

niższych pragnień, jak również pierwiastków wyższych, mentalnych i duchowych.

W tym układzie musi być dokonany wybór, aby silna wola nie okazała się mieczem

obosiecznym. Tylko taka wola będzie siłą pozytywną, która działa w połączeniu

z wyższymi pierwiastkami i została wykształcona z doborem właściwych kierunków

i dróg.

Z rozwojem sił psychicznych idzie w parze wzrost siły magnetycznej (siły

życiowej, prany). Ale i tu występuje dwubiegunowość albo dwutorowość, bo na

przykład nadmiernie rozwinięte siły magnetyczne, ale nie kierowane odpowiednią

wolą i rozumem -jak to ma miejsce w spirytyzmie -prowadzą właśnie do takich

dziwolągów mediumistycznych, o których była mowa w poprzednim rozdziale. W

dodatku w tym przypadku siły te służyły ludziom przygodnym i do tego nie

przygotowanym. Operowanie w ten sposób energią magnetyczną można porównać do

igrania dziecka z ogniem.

Do sił psychicznych można zaliczyć wszelkiego rodzaju zdolności astralne,

takie jak rozwój jasnowidzenia, jasnosłyszenia, telepatii itp. - uzależnione z

jednej strony od indywidualnych zdolności, ale przede wszystkim od

osiągniętego poziomu rozwoju duchowego, a więc też od osiągniętego stopnia

opanowania i kształcenia swojego niższego„ja". Siły psychiczne, działające w

harmonii z rozwojem duchowym, w którym przejawia się wpływ naszej „jaźni",

muszą mieć więc dobre narzędzia do pracy, jakimi są: wzbogacona energia

magnetyczna (siła życiowa albo prana), odpowiednio „wykształcone" ciało

astralne i mentalne oraz dobrze opanowane ciało fizyczne. Z tego wynika, że

praca w rozwoju sit psychicznych musi obowiązkowo przebiegać w dwóch

kierunkach: w kierunku zewnętrznym, czyli ćwiczenia zewnętrznych powłok

łącznie z ciałem fizycznym, oraz w kierunku wewnętrznym - nad moralnym

doskonaleniem się i wyzbyciem się niskich cech i grzechów.

Pracy tej nie można przerywać albo zakończyć ją w rok lub później, ale trzeba

ją prowadzić stale, aż do osiągnięcia celu. W ogóle - kto już raz wstąpił na

tę „ścieżkę", ten musi nią iść bez przerwy naprzód i walczyć przez całe życie,

aż do zwycięstwa. Pracę w kierunku opanowania ciała fizycznego opisaliśmy

częściowo w poprzednim rozdziale, omawiając sztukę oddychania według szkoły

Hatha-jogi. Pracę w kierunku wewnętrznym można by scharakteryzować w sensie

okultystycznym w następujący sposób:

Okultysta zwraca się niejako twarzą do swego „centrum". Usiłuje on swoją

świadomość skierować z powierzchni do swojej , jaźni". Po drodze opanowuje on

różne środki poznania i różne zmysły utajone, będące przejawami działania

rozumu instynktowego i rozumu duchowego. Traktując siebie jako mikrokosmos,

przechodzi on z warstw zewnętrznych (powłok bardziej materialnych) do coraz

głębszych (najbardziej uduchowionych), starając się przeniknąć do swego „ja".

Chce on ze swoją świadomością powrócić niejako do swego domu, do tego

„centrum", z którego został (łącznie z całym światem) wyrzucony na zewnątrz

-dla zebrania tam pewnych doświadczeń i doskonalenia się w ogniu życiowych

prób.

I oto nadchodzi czas, ma powrócić z długich wędrówek do swego domu-centrum,

wspólnego każdemu stworzeniu, a wtedy przekona się, że jego pozornie odrębna

„jaźń" jest częścią jaźni wszechświata.

Okultysta traci wtedy całkowicie poczucie swojej odrębności (która okazała się

tylko złudą), a , jaźń" jego urasta do nieskończoności. Staje się jak gdyby

promieniem boskim i cząstką bóstwa, a w tym stanie nie musi już wracać na

ziemię lub inne światy, a jeżeli to czyni -jest to już akt najwyższego

samoofiarowania się dla zbawienia świata lub przyspieszenia jego ewolucji.

W dążeniu do poznania tajemnic sięgano często w dziejach ludzkości do

półśrodków, którymi wprowadzano siebie lub wybrane medium w stan odurzenia i

półświadomości (podobny do somnambulizmu), w celu wywołania sztucznych wizji.

Środki takie stosowano na Wschodzie, ale znane one były również w starożytnej

Grecji, a później w średniowieczu także w Europie. Za pomocą specjalnie

preparowanych ziół narkotycznych, stosowanych w formie maści, napojów i

kadzideł, wprowadzano siebie lub medium w stan odurzenia (na przykład Pythia,

kapłanka w świątyni Apollina w Delfach), w którym ciało astralne opuszczało

swoją powłokę fizyczną, przynosząc różne wrażenia i obrazy ze swojej wędrówki.

Często jednak zdarzało się przy tym, że pogrążenie w stanie odurzenia było tak

wielkie, że medium albo eksperymentator-po przebudzeniu się - nie mogli sobie

uprzytomnić swoich przeżyć. Poza tym tego rodzaju sposoby dawały więcej miraży

i złudzeń niż rzeczywistych faktów. Do tych celów używano również opium,

bardzo popularne w Chinach. Nadużywane jako narkotyk, może być nader

szkodliwe. Napoje i wywary sporządzano z różnych roślin, mniej lub bardziej

trujących, takich jak:

Pokrzyk Wilcza Jagoda (Atropa belladonna L.) - z której również w medycynie

znane są takie preparaty, jak: atropina, skopolamina itp.

Bieluń Dziędzierzawa (Dania .stramonurm L.) - z której alkaloidy mają

własności odurzające, ale i trujące.

Z innych mniej szkodliwych roślin używano:

Kwiat jaśminu - który ma własności zaostrzenia zdolności widzenia astralnego.

Liście figowe - które wpływają dodatnio na sen magnetyczny.

Wyciąg z szałwi - który, użyty jako napój, wprawia w wesoły nastrój i działa

pobudzająco na sen magnetyczny.

Wawrzyn - którego liście wywierają dodatni wpływ na jasnowidzenie i

wprowadzają w sen somnambuliczny.

Leszczynę - która działa pobudzająco na przewodzenie magnetyczne.

Zwracamy tu uwagę, że upowszechnianie i nadużywanie tych środków prowadzi

zazwyczaj do czarnej magii.

Do mniej szkodliwych, ale również sztucznych środków należą: a u t o s u g e s

t i a (jako subtelne przejście w pracy od wewnątrz do zewnątrz) i a u t o h i

p n o z a (przez wpatrywanie się w lustro, kulę szklaną lub inny błyszczący

przedmiot). Ta ostatnia metoda bywa o tyle niebezpieczna, że wymaga

umiejętności w budzeniu się. Bezpieczniejszą metodą jest wprowadzenie medium w

stan somnambuliczny, ale też tylko wtedy, gdy wpływ hipnotyzera na medium jest

dodatni i gdy sam hipnotyzer stoi na dostatecznie wysokim poziomie moralnym.

Jednakże najpewniejszą metodą rozwoju sił psychicznych stanowi praca nad sobą

samym - ciągłe doskonalenie swojej osobowości - i wyłącznie tę metodę stosują

też j o g o w i e.

„Istnieją dwa sposoby rozwoju psychicznego, którymi posługują się jogowie i z

którymi chcemy zapoznać czytelnika:

Pierwsza i wyżej postawiona metoda polega na rozwoju sił psychicznych drogą

uprzedniego rozwoju cech i zdolności duchowych. Wówczas można się posługiwać

zdolnościami psychicznymi bezwzględnie świadomie i bez żadnych specjalnych

uprzednich ćwiczeń, gdyż wyższe osiągnięcia prowadzą za sobą i niższe.

Jogowie jednak - dążąc ku doskonałości duchowej - zadowalają się własnymi

osiągnięciami, własnym poznaniem sił psychicznych i nie dbają o praktyczne ich

wykorzystanie w szerszych kręgach. Sami, zdobywając wyższą wiedzę duchową i

rozwój, uzyskują umiejętność posługiwania się siłami psychicznymi, które w ich

rękach stają się posłusznymi narzędziami. Dzieje się tak również dzięki ich

głębokiej wiedzy.

Drugą metodę można określić jako rozwój sit magnetycznych, które ożywiają cały

organizm i pobudzają ęęuśpione lotosyłę do życia.

Początek tej metody prowadzi przez odpowiednią gimnastykę, której celem jest

opanowanie całego ciała i wyrobienie sprawności fizycznej wszystkich mięśni

(ale nie sprawności siłowej, która tu nie ma żadnego znaczenia). Równolegle z

gimnastyką fizyczną prowadzona jest specjalna gimnastyka oddechowa, której

celem jest dostarczenie organizmowi jak największego zapasu energii życiowej w

postaci prany oraz odpowiednie gospodarowanie tą energią..."'

Zrozumiałym jest, że druga metoda (gimnastyka ciała połączona z gimnastyką

oddechową) poparta jest u jogów ćwiczeniami mentalnymi, na przykład

kontemplacją, drogą koncentrowania swojej uwagi, ćwiczeniami autosugestii itd.

Tymi sposobami jogowie pobudzają również wszystkie tkanki i organa do lepszej

pracy, regenerują zniszczone tkanki i świadomie kierują pranę (siłę życiową)

tam, gdzie jest ona potrzebna.

Obydwie metody na pewno są dobre i prowadzą do celu. Zastosowanie jednak tych

metod (według wzorów indyjskich, czy też innych kultur wschodnich) jest dla

Europejczyka,

i w ogóle dla współczesnych ludzi, dosyć trudne i mało zrozumiałe. Poza tym

można powiedzieć, że każda inna metoda również będzie dobra, jeśli będzie

prowadziła do poznania własnej ,,jaźni" -do stworzenia harmonii z własnym

rozumem duchowym, który znajduje się najbliżej naszego „centrum".

Każdy też powinien obrać własną drogę, zgodną jednak z podanymi wyżej

wskazaniami lub wskazaniami innych mistrzów. Jednemu przyjdzie to łatwiej,

innemu z mozolnym trudem.

O początku tej drogi mówi Mabel Collins: „Uczeń wstępuje w świat

psycho-astralny, lecz dopóki go nie opanuje w sposób stały - duch jego będzie

niemy. Jeżeli zainteresują go tylko ęęfenomenyłę, szczegóły i warunki życia

astralnego, nie wejdzie on w kontakt z celami światotwórstwa. Przebywa on po

prostu w świecie astralnym, tak jak przedtem obracał się w świecie fizycznym.

Co prawda i w świecie astralnym skorzysta on z wielu prostych lekcji, tak samo

jak mógł je otrzymać w świecie fizycznym i intelektualnym.

Lekcji tych nauczyć się musi dobrze, bo kto chce zostać uczniem, zawsze

cierpieć będzie, gdy tych najpierwszych i najprostszych lekcji się nie nauczy.

Są one życiowo konieczne i trzeba ich kurs przejść, często od nowa, aby cała

natura przesiąkła tymi lekcjami".

W szukaniu metod rozwoju sit psychicznych najlepszą szkołę stwarza nam samo

życie. Nikt nie wymyśli sam tych przeszkód, tych pokus i walk, które stwarza

życie w codziennych zmaganiach. Życie daje nam doświadczenia, które jednak

wtedy będą wartościowe, gdy je ocenimy w sposób właściwy i gdy te

doświadczenia przeprowadzimy z wkładem wyższych uczuć i myśli szlachetnych.

Wydaje się, jakoby sama natura tworzyła dla nas szkołę życiową, zadziwiająco

dopasowaną do naszych potrzeb.

Z początku wiele rzeczy jest dla nas niezrozumiałych, wielu rzeczy nawet nie

dostrzegamy. Z biegiem czasu jednak nasza wrażliwość się potęguje -myśl nasza

stale pracuje i zaczynamy inaczej oceniać zjawiska i zdarzenia. Umiemy już

odróżnić dobre wpływy od złych, co nam również ułatwi znalezienie Mistrza.

Zauważamy też, że każda indywidualność inaczej reaguje, inne stwarza przyczyny

i inne wywołuje skutki, gdyż nie ma nigdy identycznych przyczyn - mogą być

jedynie pokrewne. Wszystko jest bardzo złożone, a nasza właściwa reakcja

przyczynia się do stałego rozwoju sił psychicznych. Jest to droga długa, ale

skuteczna, w wynikach podobna do pierwszej metody jogów w rozwoju sił

psychicznych drogą doskonalenia zdolności duchowych.

Oczywiście również i w tej metodzie nie wolno zapomnieć o ciele fizycznym,

które musi być zdrowe i sprawne. Do tego prowadzi zdrowa gimnastyka fizyczna i

oddechowa. Obowiązuje zasada według przysłowia: „W zdrowym ciele zdrowy duch",

którą my jednak już rozumiemy w sensie okultystycznym, iż „zdrowy duch posiada

zdrowe ciało". Obudzenie przejawów duchowych można uważać za najtrudniejsze,

ale ponieważ nie potrzeba do tego ani wysiłków fizycznych, ani wysiłków

umysłowych, a jedynie pracy wewnętrznej nad sobą samym - i to trudne może stać

się łatwym, szczególnie jeżeli weźmiemy pod uwagę i to, że dusza nasza w

poprzednich wcieleniach część tej pracy już wykonała, z czego zdaje sobie

sprawę tylko nasza podświadomość. Może się okazać, że dla uzyskania nowych

efektów potrzeba nam jedynie dalszego pobudzenia podświadomości.

W tej pracy (jako droga pośrednia) zbliżają nas stale do celu (centrum):

kształcenie umysłu, mechaniczne ćwiczenie myśli, ukochanie piękna przyrody,

korzystanie z impulsów płynących z muzyki klasycznej, malarstwa i ze

wzniosłych uczuć itp. Praca musi być wszechstronna i nie ograniczona do

jednego lub kilku wzorów-z tym jednak zastrzeżeniem, że „owoce należy zrywać

tylko z dobrych drzew".

Nauki nigdy nie jest za dużo, ale pamiętać również należy, że bez wiary nic

się nie da zrobić. Ona jest podstawą i warunkiem osiągnięcia celu. Takim

warunkiem jest również pewność siebie i zaufanie do własnych sił. Ta pewność

siebie nie może być jednak pozą - ona musi tkwić w nas samych, bez śladu

powątpiewania.

Kontakty z ludźmi są konieczne, przynajmniej w pierwszej fazie rozwoju.

Wkrótce sami zauważymy, że aura niektórych ludzi działa na nas przyciągająco,

niektórych zaś odpychająco. Pierwsi działają na nas wzmacniająco, drudzy

skłaniają do rozwagi, ale i tych ostatnich odrzucić nam nie wolno. Pracujmy

nad naszymi uczuciami, które posiadają tyle odcieni. Stanowią one siłę nie

mniejszą od woli, bo przecież uczuciem działamy najsilniej na otoczenie.

Przykro jest stwierdzić, że tyle już napisano, tyle wydano książek i prac na

temat kształcenia woli, a tak mato pisze się o kształceniu uczuć. A pomimo to

uczucia nasze możemy kształcić codziennie, przy każdej nadarzającej się okazji

-zwłaszcza w ich wznioślejszych przejawach. Powiedzieliśmy już, jak pomocne w

tym są: piękna muzyka, dzieła sztuki i podziwianie przyrody. Pamiętajmy przy

tym, że uczucia wyrażają się w barwach aury i im są wznioślejsze, tym dają

piękniejszą, jaśniejszą i bardziej harmonijną aurę.

„Również według prawa powszechnego winna się poruszać sfera uczuć. Chociażby

uprawa woli miała być najbardziej wytężona, nie wymaga ona, by wyrywano ze

swego życia zdrowe uczucia, których zarodki powierzył nam Bóg. Kochać nam

wolno, a nawet trzeba. Kochać swą rodzinę, swoje miasto, swoją ojczyznę, całą

ludzkość - nie są to słabości, lecz doskonała szkoła dla naszego ęęjałę. Nie

można bowiem kochać, przy tym nie działając. Miłość, która się nie poświęca,

jest tylko egoizmem. Im ściślej żyjemy z przedmiotami naszych uczuć, tym

trudniejsze staje się zadanie zadośćuczynienia tej miłości w słowach, czynach

i w reakcji charakteru. Kochać na przykład ludzkość wydaje się nam nietrudne.

Ludzkość -to pojęcie zbyt obszerne i nieco mgliste. Poza tym nie każdemu

wiadomo, co dla niej można by zrobić. Kochać natomiast ojczyznę-to już mniej

łatwe, ponieważ występują tu również sprzeczności naszych spraw ze sprawami

zbiorowości. Ale najtrudniej jest kochać naszych sąsiadów, naszych kolegów i

bliźnich, z których osobowością ściera się omalże codziennie nasza osobowość.

Tu już masz w bród sposobności do panowania nad sobą. Jeżeli na przykład chce

cię ktoś skusić do czynienia źle, należy się usunąć, zawsze umieszczać się na

szarym końcu, zawsze poświęcać swe wygody i upodobania. To są najlepsze

ćwiczenia dla naszego „ja". Pokonują one nasze wady, odmieniają nasze

odstępstwa i każą nam przekroczyć samych siebie".

Panowanie nas sobą to jedna z głównych zasad, bez których niemożliwy jest

jakikolwiek postęp siły psychicznej. Do tego należy też opanowanie własnego

ciała, które tylko wtedy będzie kompletne, gdy opanujemy jednocześnie myśli i

uczucia. Myśl powinna ulegać rozumowi za pośrednictwem woli. Trzeba więc

poznać przejawy myśli i wszystkie płaszczyzny, na których się ujawnia.

Władać uczuciami - oznacza zachowanie zimnej krwi na zewnątrz i wewnątrz;

oznacza również nadanie takiego kierunku uczuciom, który zgodny jest z

sumieniem i naszymi wyższymi pierwiastkami. To wszystko razem wzmacnia bardzo

nasze samopoczucie

i pozwala na uniknięcie skutków, które - w wypadku złego postępowania -

uderzyłyby w nas ze wzmożoną siłą. To oznacza również panowanie nad

otoczeniem, unikanie prowokacji, neutralizowanie zła, to wreszcie daje możność

nadania własnego kierunku myślom wobec wytworzonej w otoczeniu pustki.

Nad opanowaniem tych przejawów trzeba pracować jednocześnie i równomiernie. Są

one silnie ze sobą powiązane, dlatego też pokonanie jednego ułatwia pokonanie

drugiego (i następnego) i odwrotnie.

Wiemy już, że siła woli to pierwiastek ciała siderycznego (siły życiowej), że

uczucia są przejawami ciała astralnego, a myśl to przejaw ciała mentalnego.

Równomierne opanowanie tych trzech sit jest konieczne, a wysiłek ten jest

możliwy nawet dla najmniej zdolnych. Współmierny rozwój to jakby

współdziałanie z prawami przyrody, to wytwarzanie harmonii z tymi prawami.

Mówiliśmy już o tym, że na przykład nadmierne rozwijanie w sobie siły

magnetycznej działa hamująco na rozwój uczucia i zabija nawet myśl. Natomiast

jednostronne ćwiczenia mentalne mogą okazać się również niepożądane, gdyż

prowadzą do nadmiernej czułostkowości, która osłabia siły i organizm.

Przesadna znów kultura ciała wyraża egoizm, zabija wrażliwość i zasklepia

człowieka na pewnym niższym poziomie.

Chcąc jak najbardziej przyspieszyć nasz postęp, musimy równocześnie pracować

nad tym, by wyzbyć się naszych wad (grzechów i grzeszków). Bez mocnego

postanowienia nic się nie da zrobić. A niestety wyzbycie się grzechów nie jest

takie proste, jak by się zdawało, bo wtedy, gdy nam się wydaje, że pozbyliśmy

się już ostatecznie niektórych grzechów, to występują one na nowo i

odnajdujemy je w sobie, ale w innej formie, znacznie subtelniejszej. Wynika z

tego, że człowiek musi stale śledzić i badać swoją naturę, by zwalczyć w sobie

nawet te wady, które drzemią tam w zarodku, czekając tylko okazji wydobycia

się na światło dzienne.

Nawet kultura duchowa wytwarza podobne niebezpieczeństwa, co kultura ciała

fizycznego, ale w formie jeszcze bardziej subtelnej. Egoizm przybiera formę

dążności do pochwał, do nagród itp., przy czym człowiek zapomina czasami o

obowiązkach życia doczesnego, a szczególnie o obowiązku pracy dla ludzkości.

„Przekonujemy się, że filozofia naszych obowiązków w zakresie etyki i

emocjonalnych przejawów jest taka sama we wszystkich gałęziach jogi. Jej celem

jest osłabienie naszego niższego ęęjałę, by mogło przejawiać się nasze wyższe

ęęjałę. Osiąga się to przez wytrwałe niszczenie niższych żądz. Droga obowiązku

rzadko bywa rozkoszna. Staje się jednak wtedy gładka, gdy towarzyszy nam

miłość - a miłość promieniuje tylko na wolności. A czy można nazwać wolnością

niewolę, w którą popadamy często podczas gniewu, zazdrości i innych

tysięcznych przywar, zimujących naszą uwagę w ciągu dnia?

We wszystkich tych okazjach, napotykanych w życiu, nasz wyższy poziom wolności

będzie się w tym wyrażał, gdy na te okazje nie będziemy reagowali. Kobiety na

przykład często znajdują się w niewoli swego rozdrażnionego i zazdrosnego

charakteru i wtedy skłonne są nawet do oskarżania swoich mężów - w fałszywym

pojęciu wolności. W podobnym położeniu są mężowie, którzy widzą wiecznie braki

u swoich żon, a nie widzą ich zalet".

Filozofię więc indyjską, czy inną szkołę Wschodu, traktujemy jako cenną pomoc

w kształtowaniu swojego „ja" - na drodze do rozwoju sit psychicznych. Szkoły

Wschodu zadziwiają nas trafnością sądu i głęboką znajomością natury ludzkiej.

Jedyną ich słabą stroną jest pewna jednostronność, duża tajemniczość i

zamykanie się w sobie lub w kręgu nielicznych osób.

Ale i wiedza nowoczesna, europejska czy światowa, nie stanowi przeszkody w

osiąganiu prawdziwej wiedzy, nawet w sensie okultystycznym. Dowodzą tego

chociażby nowe badania nad przejawami różnych form energii i nad

rozszyfrowaniem tajemnic wszechświata. Trudno jest prześledzić drogę postępu w

ogólności, a szczególnie poziom własnych osiągnięć, ale są jednak pewne

niezawodne wskazówki, które ten postęp określają. Zmienia się przede wszystkim

stosunek otoczenia do nas i to nie na skutek naszego postępowania, ale na

skutek zmiany naszej osobowości. Osobowość nasza, zbliżając się do centrum,

zatacza swoim wpływem -nawet bez naszej woli -coraz szersze kręgi i staje się

osią zainteresowania otoczenia. Skupiają się dokoła niej różne siły,

przynosząc radość lub zmartwienia. Zmienia się „front" i nastawienie naszych

znajomych i przyjaciół, którzy nawet nie zdają sobie sprawy z przyczyn tej

zmiany.

Dalej następuje rozwój zupełnie innych poglądów na wszystkie sprawy spotykane

w życiu oraz rozwój innych zainteresowań. Na skutek zmiany poglądów i

postępowania człowiek zbliża się do jednych, a odsuwa od drugich, co raczej

nie dzieje się z jego przyczyny, ale na skutek tego, że jego własna osobowość

przyciąga jednych, a innych odpycha. Zwiększa się liczba prawdziwych

przyjaciół, ale rośnie również liczba wrogów.

Otoczenie nie może pozostać obojętne na zaistniałe zmiany. Ono nawet nie

rozumie tych zmian, ale je odczuwa - a nie rozumiejąc przyczyn zaszłych zmian,

często się odsuwa, podejrzewając nawet jakąś akcję przeciw sobie.

To nie powinno osłabiać naszej osobowości, a jedynie ją wzmocnić. Trzeba o tym

pamiętać, że człowiek słaby i bierny zniknie wśród tłumu, nikt się nim

specjalnie nie interesuje; nie ma on ani wrogów, ani przyjaciół. Człowiek

wielki tym się różni do małego, że wszyscy się nim interesują. Można nawet

ocenić ludzi i ich wartość według liczby i zawziętości wrogów, bo tych

ostatnich łatwiej można odróżnić - oczywiście starając się również poznać

wartość tych wrogów. Można także ocenić człowieka według jego zwolenników,

których dobry człowiek znajdzie wśród tych, którzy go nawet osobiście nie

znają. Tak dzieje się nie tylko z jakimiś wybitnymi osobistościami, ale

również ze skromnym człowiekiem, który nawet nie chce się pokazywać szerszej

widowni. „Jedni będą go wynosić pad niebiosa, inni go diabłem okrzyczą".

Jeżeli natomiast spotkamy człowieka, który unika ludzi i usuwa się z

towarzystwa, to nie powinniśmy go krytykować i uważać za dziwaka, bo może

czyni to świadomie, dlatego że nie chce wpływać na otoczenie, czy też dlatego,

aby otoczenie nie mąciło jego myśli.

Niestety ludzie przeważnie nadmiernie interesują się jego losem, a spokój mąci

im to, że człowiek taki od nich się odsuwa (choć czyni to delikatnie). Właśnie

dla tych powodów okultyzm ma tylu zapalonych wrogów, no bo wrogom mąci to

spokój, że okultysta nie chce z nimi obcować. Wobec wzroku okultysty nawet

niektórzy dawni jego przyjaciele czują się zmieszani, często obecność jego ich

krępuje; więc nic dziwnego, że się odsuwają. Może nastąpić nawet taki moment,

kiedy okultysta poczuje pustkę wokół siebie - wszyscy się od niego odsuwają

(choć z dala go podziwiają). On pozostaje sam ze swoim „ja", ze swoją potężną

siłą wewnętrzną. Inni pozostają z drugiej strony tej bariery, nie mając odwagi

się do niej zbliżyć-a nie mogąc do niej dostąpić, często nienawidzą go

(sprawcę tej bariery), bo do tego są bardziej skorzy.

Chociaż u okultysty w tym samym czasie wzrosły niepomiernie: miłość bliźniego,

wzniosłe uczucia i chęć służenia bliźnim -nikt ze skarbów jego uczuć korzystać

nie chce. On gotów jest dla bliźnich zrobić ofiarę ze swego serca, oddać nawet

życie, a oni są zimni i nieczuli. On w tej pustce pozostaje sam, jakby na

urągowisko - sam jednak tylko na zewnątrz, bo wewnętrznie wypełnia go własne

„ja", które stanowi część wszechświata. Wypełnia go również harmonia na

wszystkich płaszczyznach rozwoju wewnętrznego, bo nadszedł moment, który

jogowie określają symbolicznie otwarciem się wszystkich płatków k w i a t u l

o t o s u.

Wróćmy jednak na naszą „ścieżkę", bo w naszych rozważaniach znaleźliśmy się

już na chwilę na końcu drogi Mistrza. Wiemy już teraz, że w postępie do

rozwoju sił psychicznych udział brać muszą wszystkie pierwiastki (powłoki),

jego odpowiednio przygotowane ciało fizyczne, jego rozum i wola, przepojone

szlachetnymi uczuciami, płynącymi z wyższych planów mentalnych, rozumu

duchowego i Iskry Bożej. Tylko na tej zasadzie powstaje harmonia wewnętrzna i

zewnętrzna.

Przy pełnej harmonii dwojga ludzi wydaje się, że prądy magnetyczne płyną bez

końca od jednego do drugiego, i to z taką siłą, która musiałaby rychło

wyczerpać organizmy, gdyby tej harmonii nie było. Przy wzajemnym uzupełnianiu

się uczuć pięknych i szlachetnych każdy najdrobniejszy nerw promieniuje, każdy

muskuł nabiera harmonijnych wibracji, wysyłając fale o stałym i silnym

napięciu - w oczekiwaniu wzajemności. Kontakt taki podobny jest do „transu

medialnego". W takich momentach nawet najtrudniejsze zagadnienia stają się

łatwe, sądy o problemach są jaśniejsze, a to, co przedtem zdawało się

niewykonalne, staje się stosunkowo proste. Te wyjątkowo dobre stany - chwilowo

jeszcze występujące okresami - są już miernikiem postępu na drodze do rozwoju

sił psychicznych. W tych stanach dokonujemy wciąż nowych i wraz trudniejszych

odkryć, na co normalnie musielibyśmy dingo czekać.

Stany te można by porównać do przypływu mora, kiedy to fale zalewają coraz to

większy kawał lądu, dochodząc w pewnym momencie do maksimum. Tak też można by

sobie

wyobrazić przypływ sił magnetycznych, z którymi w parze idzie zdolność

jasnowidzenia i zdolności telepatyczne. zdolności te występują początkowo w

przebłyskach w krótkich odstępach czasu, ale mogą się później przerodzić w

widzenie świadome, i to na zawołanie.

Telepatia i w ogóle rozwój zmysłów astralnych to jakby rozkwit lotosów - mają

swoje stopniowanie, a nawet przerwy. Często pojawia się pewna zdolność, by

potem znowu się zatrzymać, aż do chwili, gdy nieoczekiwanie pojawia się na

wyższym stopniu rozwojowym.

Postępy idą w parze z naszym moralnym doskonaleniem się, a rozwój sił

psychicznych jest nagrodą za postęp. Porównanie z kwiatem lotosu (symbolika

indyjska) może nam to uzmysłowić. Otwarcie jednego płatka ułatwia otwieranie

się następnych. Cofanie się w rozwoju (zmiana warunków na gorsze) powoduje

zamykanie się płatków. Jednak nie gwałtowna chęć daje zdobycze na drodze

rozwoju, ale stałe, mocne i niezachwiane dążenie do doskonałości oraz

wyrzeczenie się żądz niższego „ja". Lenistwo i brak wiary w siebie to

najczęstsze i najpospolitsze przeszkody w jakichkolwiek osiągnięciach na

drodze do okultyzmu.

Uczeń okultyzmu składa stale ofiary na rzecz miłości ogółu i poświęcenia, ale

nie powinien on przy tym szemrać i narzekać, bo sam otrzymuje wciąż hojne

dary. Z darami rosną wzruszenia, które znowu mobilizują do dalszych ofiar.

Bezlik ofiar i darów daje mu stany upojenia, które już nie pozwalają mu czuć

się nieszczęśliwym. Stanowi to dla niego symboliczną „czarę Graala", która się

urzeczywistniła. (Symbole to klucze do zrozumienia, w nich ukryta jest prawda

- trzeba je tylko zrozumieć).

Uczucia rodzą przeżycia, a przeżycia dają postęp. Wszystko to jest tak

prawdziwe, choć osłonięte jakąś tajemnicą. W prastarych wierzeniach egipskich

tajemnicę tę obrazowała „zasłona Izys", niezbadana dla śmiertelnika.

Nic się nie dzieje bezcelowo i choćby nasze doświadczenia były bardzo bolesne

w skutkach, to są one nie tylko naszą szkołą życiową, ale również podstawą

naszego doskonalenia się. Mają więc w sobie coś wielkiego i chociaż chwilowo

nasze rozumowania nie są w stanie tego pojąć, to jednak czasami wyczuwa to już

nasza intuicja. Wielkość nie polega na zdobyczach i na formach w przejawach

zewnętrznych, ale oparta jest na gotowości do poświęceń - oparta jest na

duchu, który w pewnych momentach jest bezpośrednim kierownikiem naszych

działań. Im częściej „zabiera głos", tym szerszy obejmuje krąg i więcej

szacunku rozsiewa dokoła siebie.

Duch jest czysty, wielki, ale przejawia się w skromności i prostocie. Są to

oznaki prawdy, bez imponujących pozorów, dodatków i upiększeń. Razem stwarza

to jak gdyby labirynt ciekawy, choć zawikłany - a jednak daje kroczącemu w nim

zadowolenie, mimo że droga jest długa i wymaga dużych wysiłków - w odróżnieniu

od drogi wysłanej pozornie różami i kobiercami. Codzienna walka z

przeszkodami, zgryzotami, utrapieniami i wszelką złością, które razem dążą do

pognębienia, do wyprowadzenia z równowagi i kuszą do wprowadzenia w szał

złości - wymaga dużej siły i hartu ducha. Cierpienia te każdy przeżywa, tylko

nie każdy je równo znosi, a cierpienia te są odczuwalne nie tylko w sferze

fizycznej, ale

często bardziej boleśnie w sferze moralnej. Człowiek, który rozwinął swoje

siły psychiczne, zdobywa moc do łamania oporu i przeszkód. Nie powinien jednak

siły tej używać dla własnych interesów materialnych, gdyż wtedy nawet natura

staje w opozycji wobec niego.

W labiryncie walk wymagających naszego opanowania można odróżnić walki ostre i

twarde z jawnymi przeszkodami (nazwijmy je typu męskiego) oraz walki

(oczywiście wewnętrzne) z pierwiastkiem żeńskim, który w pięknie zewnętrznym

kryje tyle pokus, ale również dużo złud. (Nie daremnie istnieje przysłowie:

„Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle"). Kontakt z tym pierwiastkiem to

często ukryta forma subtelnego przekupstwa, to sposób wpływania na nasze „ja"

szeregiem pokus.

Nie chodzi tu o pokusy typu kontaktów fizycznych i tzw. miłości fizycznej. Ta

ostatnia nawet (dobrze pojęta) daje dużo upojenia, przy czym na wszystkich

płaszczyznach zachodzą zmiany, często korzystne dla obydwu stron. Sami zresztą

możemy zauważyć, że wzajemna harmonia w świecie uczuć i zrozumienia się

astralów powoduje nawet zmiany w zewnętrznym wyrazie oblicza, które z

poważnego staje się uśmiechnięte (taki jest na przykład wyraz twarzy szczerze

zakochanych). Obraz ten jednak może się zmienić, gdy miłość przerodzi się w

lubieżność lub gdy w miejsce obowiązków wstąpi chęć łatwego życia i użycia, a

górę wezmą egoizm i próżność, które razem przesłonią istotny wspólny cel,

stwarzając równocześnie nowe utrapienie. Inne przeszkody stawia nam

materializm, który stale stwarza nowe, sobie tylko właściwe sytuacje, nowe

potrzeby i nowe pokusy, a wszystko w tym celu, aby zgnębić ducha. Na drodze do

okultyzmu stoi również czarna magia (ze swoimi pokusami łatwych zdobyczy),

która zamiast prowadzić do właściwego celu, daje złudy ze świata astralnego i

w dodatku często jest wykorzystywana dla niższych lub samolubnych celów.

„Szukać drogi, próbując różnych doświadczeń, wcale nie oznacza, że masz ulegać

wszelkim pokusom zmysłów dla ich poznania. Dopóki nie jesteś okultystą,

postępować tak możesz -później już ci nie wolno. Skoroś wybrał tę drogę, nie

możesz już bez wstydu pokusom tym ulegać. Patrzeć jednak na nie możesz, i to

bez przerażenia. Możesz je nawet badać, ważyć i próbować, wyczekując

cierpliwie i z ufnością, kiedy pokusy te przestaną być dla ciebie groźne.

Nie potępiaj również tego, który pokusom się nie oparł - wyciągnij do niego

rękę jak do brata-pielgrzyma, którego nogi ugrzęzły w błocie. Pamiętaj

(uczniu) o tym, że jakakolwiek

przepaść byłaby między człowiekiem dobrym a złym - to jeszcze większa przepaść

istnieje pomiędzy dobrym a tym, który osiągnął poznanie; a niezmierzona

przestrzeń dzieli dobrego od tego, który stoi na progu boskości.

Dlatego bądź ostrożny i nie wyobrażaj sobie przedwcześnie, że jesteś kimś

różnym i lepszym od ogólnej masy. Gdy znajdziesz początek drogi - gwiazda twej

duszy ukaże ci światło, a w świetle tym ujrzysz wielkość zmroku, w którym ona

błyszczy. Rozum, serce i mózg - wszystko to ciemnia i pustka, dopóki nie

zostanie wygrana pierwsza bitwa. Niech cię jednak mrok ten nie przeraża;

utkwij oczy w światełku twojej gwiazdy, a ona stale rosnąć będzie. Lecz nieco

mroki twojej duszy pomogą ci również pojąć ciężkie położenie tych, którzy

nigdy światła nie widzieli i których dusze pogrążone są w głębokiej ciemności.

Nie potępiaj i nie unikaj ich -staraj się choć trochę rozjaśnić karmę

wszechświata. Staraj się dać pomoc, nawet drobną, tym sitom, które wstrzymują

zwycięstwo sił mroku.

Będziesz wtenczas uczestnikiem radości, co wprawdzie pociąga za sobą trud i

ból, ale daje szczęście ogromne i stale wzrastające...

Wysiłki swoje niech uczeń skieruje ku temu, aby w tej gwiezdnej swojej cząstce

(astralnej), w której drzemie moc i Boskość, obudzić świadomość. Gdy

świadomość ta się budzi, przeciwieństwa tkwiące w człowieku zaostrzają się.

Przecież człowiek sam kieruje swoim życiem. ęę Wypadki należą do dzielnychłę -

to jedno z prawdziwych przysłów wziętych

z życia. Oddziaływania na ęęcząstkę boskąłę człowieka odbijają się również na

jego części materialnej. Obudzona z milczenia dusza czyni codzienne życie

człowieka bardziej celowym, bardziej ożywionym i bardziej istotnym. Zwiększa

się też poczucie odpowiedzialności. Okultysta wkraczający do swojej twierdzy

wewnętrznej odnajduje tam swoje siły. Od razu też poczuwa się cząstką całości,

a swoich zdobyczy nie uważa za przywilej osobisty. A skoro już oddali się od

spraw tego świata, sam pozostając niezachwiany w swoich zdobyczach - to wezwie

go do siebie inny świat i każe mu pracować dla siebie. ęę Musi on umieć ęę sam

przezwyciężać swoje ludzkie namiętności i wzruszenia mocą swojej woli. Pomocy

nauczyciela może on żądać dopiero wtedy, gdy dokona tego choćby w części.

W przeciwnym bowiem razie ęędrzwi i oknałę jego duszy pozostają zamknięte i

żadna wiedza przez nie nie przejdzie. Nie mam tu zamiaru dawać wskazówek, jak

poszczególny człowiek ma postępować ze swoją duszą - chcę mu tylko dać

kierunek. Nie każdy przechodzeń potrafi mnie przeczytać. Nie pozwalają na to

nieugięte prawa natury wyższej".

Są ludzie, którzy u podstawy charakteru mają sprzeczne cechy - temperament

ognia i równocześnie chłód lodu. Takim ludziom przeznaczenie zazwyczaj

wyznacza pewne zadania. Warunki tworzą dla nich szkołę, a w każdych

okolicznościach znajdują nauczyciela.1 chociaż dążności ich pozornie wykazują

inny cel i jak gdyby inne chęci, to jednak z czasem odnajdują

swoje zadanie, które mają spełnić. Wszelkie ich szamotania się w innym

kierunku niż ten, który był im wyznaczony, to tylko opóźnienie rozkwitu, to

własna udręka i niezrozumienie, a więc nieosiągnięcie tych wyżyn, które już

przedtem byty im wyznaczone.

Poznanie siebie samego, poznanie zadań, które jak najsumienniej winniśmy

spełniać, równa się poznaniu swego przeznaczenia. Daje to pewność swojego

istnienia, daje to szczęście i zadowolenie, to krok naprzód w przewidywaniu

przyszłości, to wreszcie zadatek na względną nieomylność, na którą może się

maksymalnie zdobyć nasza świadomość.

+Rozdział XI

Reinkarnacja

Nie można dobrze poznać okultyzmu, jeżeli ominie się zagadnienie reinkarnacji.

Jest to zagadnienie trudniejsze od poprzednich, bo o ile na przykład na

istnienie energii magnetycznej jako siły życiowej (prany), astralu, aury

ludzkiej, rozumu instynktowego itd. mamy liczne dowody - nie tylko z praktyki

okultystów (jasnowidzenie, telepatia itp.), ale również z doświadczeń

przeprowadzanych przez ogólnie uznaną naukę światową -to na istnienie

reinkarnacji takich dowodów nie mamy.

I nie ma w tym nic dziwnego, bo omawiając zagadnienia związane z energią

życiową (magnetyczną) człowieka, czy też z jego aurą, obracaliśmy się stale w

świecie mniej lub bardziej zmaterializowanym, z jego różnymi formami przejawów

energetycznych, a więc dostępnym również dla zwykłych badań naukowych.

Przechodząc do zagadnienia reinkarnacji, wkraczamy jednak w świat nowy, w

świat pozaziemski, dokąd my za życia nie mamy wstępu i który dla nas

zasadniczo ma pozostać tajemnicą. Skoro tam dostępu nie mamy, to odpadają

również wszelkie możliwości dokonania doświadczeń naukowych - a dla

niektórych, niestety, to tylko jest realne, co zostało laboratoryjnie

stwierdzone.

Dla człowieka wierzącego zagadnienie jest prostsze, gdyż swoje przekonania

opiera on w dużym stopniu na dogmatach zaczerpniętych z religii, zajmującej

się sprawami bytu człowieka i jego przeznaczeniem oraz rolą, którą ma spełnić

tu, na ziemi, by przejść do wieczności. Nie chcemy więc w tym rozdziale dać

Czytelnikowi dowodów na istnienie reinkarnacji, bo przecież takim dowodem nie

byłoby (w każdym razie dla materialistycznie myślącego) na przykład

stwierdzenie wysoko wtajemniczonego okultysty, który by zapewnił, że zna

Twoje, Czytelniku, poprzednie wcielenia i nawet dokładnie by Ci je opisał. A

wiemy już przecież, że nawet przeciętny jasnowidz jest w stanie swoim astralem

kontaktować się ze światem pozaziemskim, a więc również z tymi płaszczyznami

świata, w których przebywają ciała astralne zmarłych.

To, co my nazywamy popularnie duszą człowieka, a której ogólnie nie umiemy

sobie nawet wyobrazić - dla okultysty jest pojęciem bardzo złożonym i składa

się z kilku czynników, od ciała astralnego począwszy poprzez jego pranę

(energię magnetyczną), ciało mentalne, aż do czystego ducha, którego już

jednak rozum ludzki nawet wyobrazić sobie nie potrafi, a tym bardziej zbadać

nie jest w stanie.

Ale przecież w naszych rozważaniach nie chcemy roztrząsać zagadnień związanych

z czystym duchem, lecz chcemy nieco wniknąć w nasze życie pozagrobowe i

zastanowić się nad tym, w jaki sposób dusze nasze mogą mieć szanse do

doskonalenia się i zbliżenia do centrum wszechświata, jeżeli nie udało im się

to za jednego swojego życia na ziemi.

Zagadnienie nie jest ani łatwe, ani proste, więc omawiając je, damy szansę

wszystkim - zarówno tym, którzy wierzą, jak i tym, którzy są sceptykami i

wierzą tylko w dowody materialne, albo przynajmniej uznają zdolność myślenia i

logicznego wnioskowania.

W rozważaniach naszych wykorzystamy również osiągnięcia mistrzów filozofii

ezoterycznej Wschodu, którzy drogą doskonalenia swojego „ja" i po odrzuceniu

wszelkich hamulców, pochodzących z niższych płaszczyzn materialnych, wkroczyli

w świat rządzony rozumem duchowym i na tej płaszczyźnie byli już w stanie

ogarnąć wiele tajemnic wszechświata.

„To właśnie prawo postaram się tu uczynić zrozumiałym. W znaczeniu

najogólniejszym nazwiemy je prawem ponownych przejawień (remanifestacji). W

zastosowaniu do człowieka staje się ono prawem wielokrotnych wcieleń, czyli

reinkarnacji. Prawo to powinien zrozumieć każdy, kto pragnie zgłębić filozofię

świata. Z jakiegokolwiek punktu widzenia będziemy obserwować życie, to

przekonamy się, że wszędzie obowiązuje zasada podziału.

Po wyłonieniu się z pierwotnej jedności wszystko dzieli się coraz bardziej, aż

do ostatniego kresu różnicowania się. Proces ten widoczny jest również we

wszechświecie. Zwolennicy teorii mgławic mówią nam, że wszystko, co znamy w

tej sferze, istniało wpierw pod postacią mgławicy, wielkiej jednolitej masy

mgły unoszącej się w przestrzeni kosmicznej. Mgławica ta - w miarę zgęszczania

się - różnicowała się, aby utworzyć niemal nieskończoną różnorodność naszego

widzialnego świata. Wszystko, co nasze zmysły dostrzegają na Ziemi, pochodzi

od jedynej substancji pierwotnej -mgławicy, której zgęszczenie dało również

początek naszemu systemowi słonecznemu".

To prawo kolejności zjawisk może również stanowić analogię do reinkarnacji.

Wiemy przecież, że każda rzecz, każdy przedmiot, każda istota, które obecnie

egzystują, kiedyś istniały w innej formie, a z biegiem czasu przejdą znowu w

odmienną formę. Znajduje to wyraz w znanej teorii wiecznej ewolucji, obecnie

uznanej już jako prawo. W tej ewolucji człowiek stanowi najbardziej rozwinięty

twór z bardzo skomplikowaną osobowością. Jest on również w wysokim stopniu

zróżnicowany w swoich przejawach rozumu podświadomego, instynktowego i rozumu

duchowego. Działając rozumem i wolą na bazie uczuć, reaguje w swoisty sposób

na zjawiska i otoczenie.

W odniesieniu do zwierząt można by przyjąć teorię „wspólnej duszy". Tłumaczy

ona wiele zjawisk ze świata zwierząt. Ułatwia zrozumienie wspólnych cech,

będących wspólnymi dla danej rasy czy gatunku. Ale i tu musimy uznać pewien

stopień indywidualności, szczególnie u pewnych gatunków, na przykład psów,

koni i innych zwierząt, u których obserwujemy pewien stopień inteligencji. A

jednak nie możemy ich postawić na poziomie nawet najmniej rozwiniętego

człowieka, bo różnią się od niego chociażby brakiem woli.

Obserwując ewolucję w przyrodzie, stwierdzamy stałe doskonalenie się form i

stały postęp w rozwoju indywidualizmu. Rozwój ten nie następuje w jednym

pokoleniu ani za życia poszczególnych jednostek, ale jest wynikiem działania

szeregu pokoleń od niepamiętnych czasów (ze stałą zmianą form). Śledząc ten

rozwój, trudno nie przyjąć, że od początku całym tym rozwojem kieruje jakiś

pierwiastek nieśmiertelny. W rozwoju poszczególnych jednostek obserwujemy też

dużo cech wspólnych dla pewnej grupy, a później narodu, stanowiących jak gdyby

część ciągu ewolucyjnego, który trudno byłoby tłumaczyć jedynie prawami

dziedziczenia, ukrytymi w genach. Znamy zresztą dużo przypadków, w których

niektórzy ludzie z całą świadomością mówią o swoim poprzednim życiu, podając

nawet szereg szczegółów z tego życia, które to szczegóły w wielu przypadkach

można było sprawdzić. Znacznie więcej szczegółów w tej dziedzinie uzyskujemy

od tych, którzy zostali wprowadzeni w sen hipnotyczny. Niektórzy z nich są w

stanie przypomnieć sobie nawet przeżycia z dwóch poprzednich wcieleń, które to

przeżycia opowiedzieli z drobnymi szczegółami, określając przy tym osoby

towarzyszące, widoki przyrody itp., co w wielu przypadkach udało się

potwierdzić. Sami zresztą ulegamy nieraz wrażeniu, że pewne miejsca,

przedmioty czy osoby, które po raz pierwszy widzimy w tym życiu, oglądaliśmy

już kiedyś i obracamy się w tym kręgu z dużą pewnością. Są nawet przypadki, że

niektórzy są w stanie określić zmiany, jakie zaszły w określonych miejscach od

ich poprzedniego tam pobytu (wcielenia), co potwierdzili świadkowie.

Za reinkarnacją przemawiają również takie fakty, które dosyć często można

stwierdzić. Na przykład w rodzinie, w której od pokoleń nie odnotowano żadnych

uzdolnień muzycznych wśród członków rodziny, nagle rodzi się geniusz muzyczny.

Nie był on chyba zakodowany w genach rodziców i ich przodków.

Podobnie można stwierdzić, że niektórzy genialni pisarze lub malarze

pochodzili z prostych rodzin, które od pokoleń nie wykazywały takich

uzdolnień, chociaż z drugiej strony rodzice już w chwili poczęcia dziecka

mogli stać na wysokim poziomie pod względem duchowym. Jak się później

przekonamy, stan duchowy rodziców ma związek z problemami reinkarnacji.

Bardzo ciekawym zagadnieniem jest tzw. „pokrewieństwo dusz". Zdarza się dosyć

często, że dzieci tych samych rodziców nie odczuwają wzajemnego pokrewieństwa

dusz. Czasami są sobie obcy i trudno im się nawet porozumieć. Natomiast

znajdują wśród innych rodzin pokrewne dusze, z którymi odczuwają harmonijną

łączność - w dobrym czy złym.

Jeżeli zgadzamy się na stałą ewolucję w rozwoju wszystkich stworzeń, a więc i

człowieka, to trudno przyjąć, by ta ewolucja odbywała się tylko w sferze

fizycznej i to drogą dziedziczenia -bez założenia, że w tej ewolucji biorą

udział również czynniki wewnętrzne, tj. nasza „jaźń" z wszystkimi jej

składnikami. A to prowadzi już prostą drogą do reinkarnacji.

A z punktu widzenia sprawiedliwości-czyż możemy przypuszczać, że na przykład

dzikus z dżungli, ale za to poczciwy i w myśl obowiązujących go praw

sprawiedliwy, nie ma mieć szans dorównania Europejczykowi w najbliższych

pokoleniach? Biorąc pod uwagę zasadę dziedziczenia cech przodków, szanse jego

są małe, gdyż należy on do społeczności jak gdyby zatrzymanej w rozwoju.

Przyjmując jednak zasadę reinkarnacji, trzeba przyznać, że jego wartości

duchowe mogą go kwalifikować do społeczności intelektualnie wyżej stojącej.

W omawianym przypadku nasuwa się również drugi wniosek. Gdybyśmy tak sami

rządzili prawem reinkarnacji, to w kogo „wcielilibyśmy" po śmierci na przykład

duszę człowieka o pewnym rozwoju intelektualnym, ale o dzikich i

nieokrzesanych obyczajach?

Sądzę, że twarda szkoła dżungli dałaby tej duszy z jednej strony dużo okazji

do wyżycia się, a z drugiej dużo dobrych lekcji do opamiętania i wejrzenia w

siebie, by uzyskać wewnątrz co najmniej poziom duchowy omawianego „dzikusa".

Jeżeli przypatrzymy się bliżej rozwojowi wewnętrznemu człowieka, to musimy

stwierdzić, że nie rozwój umysłu, ale czynniki natury moralno-etycznej są

podstawami ogólnego wznoszenia się, a te są przecież inspirowane nie przez

mózg, ale przez wyższe płaszczyzny naszej osobowości. Do płaszczyzny wyższej

należą również uczucia, które wyżywają się i doskonalą w płaszczyźnie ciała

astralnego; jednak tylko wtedy mogą dojść do doskonałości, gdy są inspirowane

przez wyższe przejawy „jaźni" - przez rozum duchowy i intelekt.

Byłoby nierozsądne przypuszczać, że człowiek potrafi w ciągu jednego życia

rozwinąć wszystkie swoje cechy, i to na wszystkich płaszczyznach, w tym

również duchowych (na przykład tylko w drodze dziedziczenia). Znacznie

logiczniejsze jest założenie, że dusza człowieka - w drodze do doskonalenia

się - potrzebuje, po opuszczeniu swojego ostatniego ciała fizycznego, pewnego

okresu dla rozpatrywania swojej przeszłości, by dojrzeć do ponownej próby

życiowej w nowym ciele ludzkim. Jest to jakby przejście do nowej klasy

życiowej, podobnie jak uczeń przechodzi z klasy do klasy, tylko dla szkolenia

rozumu.

Proces dojrzewania duszy w astralu do nowego wcielenia się (reinkarnacji)

obrazowo tłumaczy filozofia indyjska. Dzieli ona świat astralny na

przenikające się płaszczyzny o różnych gęstościach, które częściowo jednak są

od siebie izolowane. Stopień zagęszczenia materii astralnej dusz pozwala im na

przenikanie ze sfery wyższej (rozrzedzonej) do niższej, uniemożliwiając im

jednak przechodzenie do sfer wyższych o subtelnym rozrzedzeniu.

Dusze w stanie astralnym przebywają w tym świecie tak długo, dopóki cały

materiał życia ziemskiego nie zostanie przerobiony i przetrawiony, a nabyte w

ciągu życia doświadczenia nie przetworzą się na nowe pożądania i tęsknoty za

wzlotem wzwyż.

Z chwilą zakończenia w świecie astralnym tych prac przygotowawczych dusza

dojrzewa do powtórnego wcielenia, gdyż jest to dla niej jedyna możliwość

zdobycia zasług dla przejścia na wyższą płaszczyznę w życiu pośmiertnym.

Ewolucja za życia ziemskiego wymaga więc stałych inwolucji aż do doskonałości.

Życie w astralu nie daje możliwości zdobywania zasług, gdyż istnieje tam

świadomość, ale brak czynników walki i swobodnego wyboru drogi postępu. Czas

przebywania duszy w astralu aż do jej powrotu na ziemię zależy więc od

nabytych w poprzednim życiu doświadczeń i wykorzystania tych doświadczeń.

Jeżeli doświadczenia dały wyniki ujemne, czas przygotowania się do powrotu

będzie dłuższy, a droga rozwoju przedłuży się i opóźni. Życie wzniosłe i pełne

poświęceń również przedłuża okres powtórnych wcieleń, ale tym razem z innego

powodu: dusza będąca na wyższym poziomie rozwojowym nie tęskni tak bardzo do

powtórnego wcielenia się. Przebywa przecież w astralu już na płaszczyźnie

wyższej szczęśliwości i raczej wyczekuje, kiedy ogólny poziom ludzkości jej

dorówna. Z tego widać, że przebywanie w świecie astralnym może być raz karą,

innym razem nagrodą, i jest jak gdyby uzupełnieniem życia doczesnego. Okres

trwania w astralu musi więc być różny.

Według podań okultystycznych okres ten może trwać nawet do 1500 lat.

Dusze, które już za życia ziemskiego zrozumiały swoje zadanie i osiągnęły

wyżyny swojej ,,jaźni” , wolne są od obowiązku ponownego wcielenia się. A

jeżeli to czynią, to wyłącznie w drodze samopoświęcenia i z chęci poniesienia

najwyższych ofiar z powodu swojej miłości dla całej ludzkości. W reinkarnacji

płeć nie obowiązuje, a jedynie osobowość. Dusze reinkarnują się raczej ze

zmianą płci w ciele fizycznym, gdyż taka zmiana daje różne okazje do zbierania

doświadczeń. Obowiązki, a z nimi związane wady i zalety, u mężczyzn i kobiet

są różne -jedne wymagają energii i męstwa, siły lub wyrozumiałości, inne są

natury łagodnej, cierpliwej i miękkiej.

„Względna długość okresu astralnego zależy również od naszego życia na ziemi.

Człowiek pierwotny, a zarazem silny, który poświęcił wszystkie swoje siły

głównie dla zaspokojenia swoich żądz, chciwości i egoistycznych namiętności,

zostanie zatrzymany w świecie astralnym przez długi czas, po czym w nagrodę za

swoje bardzo skromne dobre uczynki zostanie na krótki czas dopuszczony do

sfery wyższej płaszczyzny niebiańskiej. Wszystko to odbywa się zgodnie z

prawami natury, nie według arbitralnego wyroku, ale w drodze ewolucji.

Człowiek odnajduje siebie w parę godzin po śmierci -takim, jakim był na ziemi

(z wyjątkiem ciała fizycznego, które opuścił). Nie jest on ani lepszym, ani

gorszym niż poprzednio. Zachowuje wszystkie swoje poprzednie namiętności i

żądze, które trwają w sferze astralnej i tam tylko zdolne są żyć - podobnie

jak ciało fizyczne może żyć tylko w świecie fizycznym. Przeto natura

namiętności tego człowieka pociąga go w wiry świata astralnego, gdzie

pozostaje tak długo, dopóki wszystkie jego zwierzęce energie nie zostaną

zneutralizowane i wyczerpane. Gdy energie astralne zostaną wyczerpane, ciało

astralne również umiera, zaś reszta natury człowieka (wyższe składniki duszy)

pozostaje nienaruszona. W sferze mentalnej, czyli niebiańskiej, zamiera

również manas niższy (rozum instynktowy) i wtenczas człowiek jest gotów

powrócić do świata fizycznego, jest gotów do ponownego życia".

Za życia człowiek ma swoją wolę i dążenia, które stara się zaspokoić. One są

tą siłą, która w nieubłaganej konsekwencji kieruje go do miejsca

przeznaczenia. W kolejnym cyklu rozwoju na ziemi dusza stara się wpłynąć na

wolę i świadomość w celu zrealizowania swoich nowych dążeń i pragnień, aby

osiągnąć wyższy stopień swojej ewolucji. Wola jednak i świadomość nie są wolne

od pokus i niższych żądz, a staną się dopiero wtedy wolne, gdy będą zgodne z

wyższymi płaszczyznami duszy i zrozumieją, że tylko rozwój duchowy jest

najlepszym zabezpieczeniem przed przymusowymi narodzinami.

Gdy zabierze głos intuicja (głos sumienia) i opanuje świadomość - wtenczas

człowiek może być spokojny o przyszłość i może być pewien, że opanował swoje

poprzednie błędy.

„Ludzie, którzy istotnie mają wewnątrz siebie świadomość, że istnieli zawsze i

że są przeznaczeni do wyższego istnienia-nie powinni lękać się przyszłych

nieświadomych narodzin. Osiągnęli już owo stadium rozwoju, od którego

począwszy będą coraz bardziej świadomie dobierali sobie przyszłe reinkarnacje,

będą w nich przechodzić takie przekształcenia, jakie odpowiadają ich dążeniom.

W swoim wewnętrznym dążeniu są podobni do człowieka, który według własnej woli

i dla swojego zadowolenia przejeżdża z jednej krainy do drugiej. Wyszli oni

już ze stanu dziecka, które inni oprowadzają tu i ówdzie bez jego woli.

Wyzwoleni są od konieczności nieświadomych narodzin, zależnych wyłącznie od

ślepej żądzy, która dotychczas była ich udziałem i która jeszcze towarzyszy

większości ludzi.

Filozofia jogów uczy, że człowiek zawsze żył i zawsze żyć będzie. Mówi, że to,

co my nazywamy śmiercią, jest snem, który się kończy przebudzeniem. Śmierć to

tylko czasowa utrata świadomości. Życie jest nieprzerwane, a jego cel polega

na rozwoju sił i uzdolnień wewnętrznych - na stałym wewnętrznym doskonaleniu

się. Znajdujemy się w wieczności i nigdy z tej wieczności wyjść nie możemy.

Człowiek realny-to jego dusza, która bynajmniej nie jest wynikiem działania

ciała fizycznego, ale jest istotą realną, która na obraz swój i podobieństwo

stwarza ciało fizyczne"!

Człowiek za swojego życia ziemskiego nigdy nie będzie w stanie dokładnie

zbadać życia pozagrobowego, którym rządzą inne prawa aniżeli te, do których

przywykł nasz rozum na ziemi. Jesteśmy jednak w stanie, nawet

eksperymentalnie, stwierdzić istnienie innych powłok człowieka, niezależnych

od ciała fizycznego, a szczególnie istnienie ciała astralnego. Możemy też z

całą pewnością skonstatować dodatni wpływ moralno-etyczny, jaki wywierają

pierwiastki wewnętrzne na ciało fizyczne. A jeżeli potraktujemy życie

pozagrobowe jako skutek życia doczesnego, to musimy równocześnie przyjąć, że

tu, na ziemi kujemy łańcuch przyczynowy dla naszego przyszłego bytu.

„Twierdzenie takie będzie się prawdopodobnie niektórym badaczom przedstawiało

jako skrajne. Oto, co chcę powiedzieć:

Miejsce, dokąd odchodzą dusze, jest ukryte, a powietrze kraju umarłych jest

niezdrowe dla żyjących. Ci lub inni uparci eksperymentatorzy zdołali snadnie

zbliżyć się do tej krainy i spostrzec coś niecoś przez ęęszczeliny w murze,

gdy stróżowie odwrócili się plecamiłę, ale to, co zobaczyli, jest niezupełne.

Zdołali oni uchwycić jedynie sylwetkę jedną wśród tłumu, sylabę jedną wśród

stów tysiąca.

Pomimo to drobne i cząstkowe wiadomości wystarczyły im do zbudowania jednego z

tych przedziwnych systemów, z których tyle ludów czerpało męstwo umierania i

heroizm życia - a które my dzisiaj jeszcze badamy ze zdziwieniem pełnym

szacunku".

Droga postępu tak obfituje w nagrody, uzyskane w różnych formach, tak

usamodzielnia człowieka i odkrywa w nim takie mnóstwo wartości, których

istnienia przedtem sobie nawet nie wyobrażał, że między innymi również w życie

pozagrobowe już wątpić nie może, ale potraktuje je jako fakt istnienia

konsekwentnej sprawiedliwości, która wymaga stałego odradzania się. Gdybyśmy

potraktowali reinkarnację tylko jako teorię filozoficzną, to należy przyznać,

że wykazuje ona liczne cechy dodatnie - gdyż tłumaczy to, co było w wielu

wypadkach niezrozumiałe - że wpływa ona na człowieka uszlachetniająco i czyni

go odpowiedzialnym wobec siebie samego i wreszcie że wykazuje głęboką

znajomość przejawów psychologicznych - same te fakty wystarczają, by teorię tę

uznać i zająć się badaniem tego zagadnienia.

A gdyby nawet sprawa reinkarnacji przedstawiała się nieco inaczej, niż wypływa

to z tych filozoficznych rozważań lub z pewnych szczegółów, ujawnionych przez

wtajemniczonych jasnowidzów, to i tak trzeba przyznać, że dalsze badania nad

tym zagadnieniem znacznie rozszerzają naszą wiedzę i rozwijają nasz postęp w

kierunku zrozumienia przeznaczenia. „Powiedziemy go wprost do ęęwnętrzałę

krainy, gdzie oczekiwać go będzie miłujące wysokie nauczanie, które powiedzie

go naprzód, iżby wreszcie kiedyś - po czasie zależnym od stopnia duchowości

osiągniętego przezeń na ziemi - stał się zdolnym wkroczyć do naszego

najwyższego królestwa ducha, do świata błogiego - absolutnego dokonania.

Widzisz, że ęęśmierćłę zachodzi nawet pomimo twej woli, a co cię ęępo tamtej

stroniełę oczekuje, stanie się, choćbyś w niejaki ęęzaświatłę nie wierzył- ale

widzisz też, jaka jest moc właściwa twej woli, i że zdolny jesteś, przez

przygotowanie się tutaj na ziemi, określić istotnie dalszy twój los...

Do nich też należy w pierwszym rzędzie wielu takich, którzy się targnęli na

własne życie, aby tchórzliwie umknąć swoim zadaniom tu, na świecie -

aczkolwiek niewzruszone wieczne prawo w tych przypadkach wydaje często

nierównie łagodniejszy sąd niż wyrok większości ludzi na ziemi. Częstokroć

samobójstwo jest rodzajem ęęchoroby duchowejłę, dlatego ludzie, którzy tak z

własnej ręki zmarli, ponoszą w mniejszym stopniu skutki z obranej przez siebie

śmierci, niżby ponieśli za sposób myślenia i działania, które ich do

samobójstwa doprowadziły. Najczęściej podlegają oni po pewnym czasie ponownemu

wcieleniu na ziemi".

Tu więc samobójstwo potraktowano jako ucieczkę od obowiązków, które człowiek

ma spełnić na ziemi. Przyczynę, która doprowadziła człowieka do samobójstwa,

autor określił jako „chorobę duchową". My tę chorobę duchową moglibyśmy bliżej

określić jako słabą wolę i brak zrozumienia siebie samego, brak zrozumienia

swoich wartości wewnętrznych, swojego „ja". Wynika ona równocześnie ze słabego

rozwoju intelektu, ze słabej inteligencji i słabości charakteru, który nie

dorósł do walki z przeciwnościami. Czyż w tym wypadku możemy potępić tę słabą

istotę, która raczej zasługuje na litość, a która tej litości za życia nie

zawała ze strony swoich bliźnich, i czyż w tym przypadku prawo reinkarnacji

nie jest jedynym rozwiązaniem dla „zbłąkanej duszy", gdyż daje jej możność

przeprowadzenia nowej próby życiowej? Tę nową próbę życiową odbędzie lepiej,

gdyż w świecie astralnym zrozumie swoje błędy z poprzedniego życia.

Zrozumienie prawa reinkarnacji ma dla nas istotne znaczenie. Tłumaczy nam w

sposób logiczny nie tylko możliwość stałego doskonalenia się duszy człowieka,

dla której wypada nam chyba również przyjąć zasadę stałej ewolucji, skoro

przyjęliśmy ją generalnie dla całego rozwoju świata i wszechświata - ale

również dlatego, że skłania nas do stałego analizowania siebie samego, do

stałego wglądania do wnętrza duszy i odsłaniania z głębi nowych wartości z

wyższych płaszczyzn naszej „jaźni".

Poza tym prowadzi to nas do takiego stanu, w którym już nie odczuwamy żadnego

niepokoju o życie ani o śmierć. Stajemy się wolni od trosk i fikcji oraz

zadowoleni z tego, co posiadamy. Prowadzi nas to do przystani błogości i daje

nam równowagę duchową wszędzie tam, gdzie splot zagadnień życiowych stwarza

nam szereg trudności i kłopotów. Dla ludzi o takim nastawieniu nie są już

potrzebne roztrząsania i dowody istnienia świata pozagrobowego, a jeżeli o tym

myślą, to wykonują to tak jak każdą inną pracę. Badacze-naukowcy nie są

zmuszeni przyjmować obcych sugestii. Niech więc szukają prawdy, ale niech

pamiętają również o tym, że odrzucenie teorii nie jest dowodem mądrości.

Postęp wiedzy stale daje nam dowody, że wiele prawd zostało odkrytych najpierw

w drodze teoretycznych rozważań i wnioskowań, zanim zostały udowodnione przez

naukę. Geniusze przeważnie czerpią natchnienie ze swojej podświadomości, która

jest bliższa wyższym pierwiastkom człowieka, aniżeli z samego rozumu, który

operuje tylko szarymi komórkami mózgu. Nawet wszelkiego rodzaju przeczuć nie

należy odrzucać, gdyż stanowią przebudzenie samowiedzy i uruchomienie wyższych

pierwiastków człowieka; ogólnie są one bierne w stosunku do świadomości, gdy

ta nie odwołuje się do „wnętrza" o pomoc. W świetle ewolucji, jaką przechodzi

dusza, reinkarnując się wielokrotnie w ciało fizyczne- życie ziemskie można

uważać za rodzaj czyśćca, za filtr moralny, przez który przechodzi dusza w

dążeniu do umieszczenia się na coraz wyższym poziomie w zaświatach.

„Wy sami, w chcecie uchwycić sens życia, byliście z dawna poszukiwaczami

prawdy na drodze błędów. Staniecie się znalazcami, gdy zaufacie słowom

znalazcy (ęęJesteście królami, co nie znają królestwałę). W was samych jest

owo królestwo, za którym szperają wasze oczy, gdy patrzycie na zewnątrz!

Pytacie, nie otrzymując odpowiedzi, a przecież pytacie na nowo: ęęGdzie jest

ów kraj, co nam jest przeznaczony? Czyż końcem naszym jest ten ziemski

padół-czyli też nasza jaźń' żyć będzie nadal?łę

Baczcie, bo ci, co przed wami tak pytali -w was są, w waszym królestwie

wewnętrznym, i oni mogliby dać wam odpowiedź, gdybyście nie ogłuchli w zgiełku

świata zewnętrznego".'

Filozofia indyjska w swoich rozważaniach nad stalą ewolucją życia w świecie

fizycznym i duchowym idzie jeszcze dalej, obejmując reinkarnacją całe życie

ziemskie, zarówno w świecie roślinnym, jak i zwierzęcym i ludzkim. Wydaje się

to z początku fantazją, ale w swojej logice jest to bardzo przekonywające.

„Człowiek przejawia się zrazu w stanie dzikim, zaledwie nieco wyższym od

zwierzęcia, pozornie może nawet niższym. W królestwie zwierzęcym nie posiadał

on stanu indywidualnego i stanowił cząstkę wspólnego życia gatunku. Dzięki

specjalnym warunkom wyodrębni) się i oddzielił od reszty, jednak przez pewien

czas rodził się jeszcze jako zwierzę oddzielne. Zwierzęta te po kilku

reinkarnacjach-jako odrębne jednostki zwierzęce - są już przygotowane do

przejawienia się pod postacią ludzką, o ile znajdują organizmy ludzkie dość

pierwotne, by w nich mogły żyć. Zdziwicie się pewnie, że na przykład pies

inteligentny, przechodząc do świata ludzkiego, staje się brutalniejszym niż

był poprzednio. Wszystkie jednak szlachetne cechy psa nie znikną w człowieku

pierwotnym, zaćmiewają się raczej tylko przez pewien czas, trwając w stanie

uśpienia. Jedną z głównych przyczyn tego pozornego cofnięcia się jest to, że

suma inteligencji, wystarczająca do rządzenia ciałem zwierzęcym, jest

całkowicie niewystarczająca do kierowania ciałem ludzkim. Stąd ten

zaobserwowany przez nas pozorny ruch wsteczny, zachodzący w przyrodzie na

wszystkich stopniach rozwojowych. I tak najwyżej rozwinięte rośliny wykazują

oznaki wielkiej wrażliwości, zdobywają stosunkowo dużo doświadczeń, a

ożywiające je życie przechodzi z wolna do stanu życia zwierzęcego. Wszyscy

uczeni zgadzają się z tym, że nadzwyczaj trudno jest wykreślić wyraźną linię

demarkacyjną pomiędzy tymi dwoma królestwami przyrody. Próbując ją wykreślić,

przekonujemy się, że bardzo pierwotne zwierzę stoi pod wieloma względami niżej

od wysoko rozwiniętej rośliny".

Zrozumienie własnego obowiązku jest bardzo trudne dla przeciętnego człowieka,

ale człowiek, który rozwinął w sobie wyższe płaszczyzny duszy, już inaczej

zapatruje się na wszystkie sprawy życiowe. On tei inaczej zapatruje się na

grzech i słabość ludzką. On wie, że kara za grzechy to nie tylko zło, które

nas czeka, ale to również środek oczyszczenia, to konsekwencja fałszywych

postępków i szkoła dla wewnętrznego zrozumienia i doskonalenia się. Dlatego

nie wolno potępiać słabości u innych, bo każda dusza ma swoje przeżycia i

obowiązkiem silniejszego duchem jest podać słabszemu bratnią dłoń, i to bez

zastrzeżeń. Równocześnie jednak trzeba pamiętać, że nawet najsilniejszy nie

jest w stanie odwrócić przeznaczenia, gdyż nie odwróci prawa przyczynowości i

skutku - skutku nieraz bolesnego, który jednak dla błądzącego jest lekarstwem

i przebudzeniem.

Zmazanie własnej winy polega na sumiennym wykonywaniu swoich obowiązków,

często na wyspowiadaniu się z win przed osobami, wobec których się zawiniło. W

ten sposób niwelują się winy, a poprzednie skutki obracają się w radość i w

szlachetne postanowienia.

Czynów dokonanych często nie można już zniweczyć i naprawić wobec osoby, którą

się skrzywdziło - czyny te można jednak w skutkach zneutralizować mocnym

postanowieniem unikania zJego i czynienia dobra bliźnim. W stosunku do

przewinień obcych należy być wyrozumiałym, bo tylko przebaczenie rodzi lepsze

uczucia i żal ze strony winnego za tym, co utraci!. Znając własne ~abości,

można mieć zrozumienie dla najgorszej rzeczywistości. Pamiętając o tym, że

cierpienie jest szkolą, nie można zawsze uchronić ani siebie, ańi bliźniego

przed aerpieniem. Nie to serce bowiem kocha, które umie jedynie pieścić, lecz

to, które rozróżnia kolce od róż i umie patrzeć trzeźwo nawet na ból dziecka

lub sam zadaje mu ten ból - jako małą lekcję prawa przyczynowości i skutku.

Każdy buduje sam swój światopogląd, buduje go aa własnym doświadczeniu. Może

również korzystać z obcych doświadczeń i nauk, ale sam musi je przystosować dó

swoich możliwości. Niech buduje swój „gmach" doświadczeń, kamień po kamieniu,

nie troszcząc się o to, ile wybuduje, i niech pamięta, że śmierć nie tamuje

dalszej jego przyszłości.

++Rozdział XII

Prawo karmy

Słowem „karma" w religii indyjskiej określano w ogólności czyny człowieka,

które wpływają na charakter jego powtórnych narodzin (reinkarnacji). Jest to

więc nauka traktująca o przyczynach wywołujących skutki, które znowu stwarzają

nowe przyczyny dla następnych skutków, przy czym powstaje nieprzerwany łańcuch

przyczyn i skutków, mających wpływ na charakter naszych postępowań. W naszej

religii odpowiada temu mniej więcej pojęcie „przeznaczenia", które stwarza

jednak tyle kontrowersyjnych zadań i sądów, że w końcu staje s<ę poJęciem

niezrozumiałym.

Zagadnienie bytoby na pewno łatwiejsze, gdybyśmy życie człowieka rozpatrywali

w okresie jednego wcielenia ziemskiego. Wtedy byłoby człowiekowi łatwiej

kierować przyczynami, które wpływałyby na jego los w tym życiu i w przyszłym.

Sprawa komplikuje się jednak, gdy weźmiemy pod uwagę, że człowiek rodzi się

już z pewną karmą, z pewnym „przeznaczeniem", wywodzącym się z dokonanych

czynów w poprzednich wcieleniach. Nowe jego życie obciążońe jest więc nie

tylko przyczynami z poprzednich wcieleń, ale również skutkarni, które dały

jego duszy doświadczenia i naukę. Ta nauka i doświadczenia stwarzają nowe

przyczyny, z którymi musi się zmagać dusza.

W przeznaczeniu jest wyznaczona jak gdyby jakaś linia prosta do celu, a

wszelkie odchylenia nasze od tej linii wywołują rozczarowania i nieraz bolesne

skutki, które jednak stwarzają nową okazję do zbierania doświadczeń i

zrozumienia własnej drogi.

Zrozumienie własnej drogi prawdopodobnie w ogóle nie jest możliwe w

płaszczyźnie rozumu i świadomości. Tu konieczue jest odwoływanie się do

podświadomości i wyższych płaszczyzn naszej , jaźni" i tylko harmonia w tych

płaszczyznach może nam wskazać, czy idziemy właściwą drogą. „Dziecko, które

dotyka gorącego pieca, ponosi karę za sam nierozważny czyn, a wcale nie

dlatego, że ktoś chce je ukarać za zły postępek. Grzech również jest często

wynikiem niewiedzy lub omyłki.

Dusza, która osiągnęła wyższą płaszczyznę poznania duchowego, nosi w sobie

wiedzę, która kieruje postępkami, a nawet nie pozwala na formowanie pewaych

niewłaściwych myśli, które natomiast łatwo są udzialem innych

niedoświadczonych dusz.

Ludzie o wysokim rozwoju duchowym nie lękają się wcale. Wiedzą, że jest nad

nimi ktoś, kto może ich ukarać, jeżeli dokonają pewnych rzeczy zakazanych.

Wiedzą jednak też, że istoty wyższe tym się różnią od łudzi zwyczajnych, że

posiadają znacznie potężniejszą miłość ku wszystkim istotom żywym i zawsze

starają się, o ile to jest możliwe, pomóc im i zmniejszać ich cierpienia. Ale

wiedzą oni równocześnie, że nawet istoty wyższe, obdarzone wyższą

świadomością, nie są w stanie naruszyć praw ęęuniversumłę i rozumieją, że

bezcelowym jest, gdy rozum chce postępować wbrew wyznaczonym prawom...

Rozmyślasz nad tym, jak ze swego życia usunąć jąkiś smutny epizod, jakąś

ciężką okoliczność. Ale pomyśl jeno chwilę, że gdybyś te sprawy z życia

usunął, to zarazem musiałbyś wyrzec się doświadczenia, które z nich wyplywa.

Czy zgodziłbyś się rozstać z tą częścią twojej wiedzy i doświadczenia, które

ciężko zdobyteś? Czy zechciałbyś powrócić do tego stanu niedoświadczenia i

niewiedzy, co cię doprowadził do tych cierpień, o których wspominasz tak

boleśnie? Można bezwarunkowo orzec, że gdybyś utracił wynik swego

doświadczenia, to-wpadłszy w poprzednie warunki-popełnilbyś te same czyny. Nie

wiedząc o tym, niedoświadczeni ludzie nieraz chętnie by się zgodzili wykreślić

niejedno ze swego poznania i dawnego doświadczenia. Chcą jakby zapomnieć, co

się z nimi stało, i wyrzec się tego. Ale trzeba wiedzieć, że wyniki

doświadczeniajuż przeniknęły w nasz charakter i w żadnym razie nie możemy się

z nimi rozstać, a też nie powinniśmy tego pragnąć, gdyż oznaczałoby to wyrzec

się uzyskanych skarbów.

Gdybyśmy mogli rozstać się z wynikami jakiegokolwiek doświadczenia,

szczególnie zdobytymi cierpieniami, to rozstalibyśmy się z częścią samych

siebie i stopniowo odrzucając od siebie wyniki wszystkich

doświadczeń-zniszczylibyśmy swoje własne ęęjałę.

Wielu jest takich, którzy już mają pewne doświadczenia życiowe i są ich

skutkami nawet przytłoczeni, jednak nie rozumieją potrzeby naprawienia zla,

które wyrządzili. Chcą nawet własnym rozumem przeciwstawić się wyższym prawom

i oszukać swoje sumienie, a przed skutkami chowają głowę w piasek jak struś".

Nie pamiętają o swojej karmie, która powinna być stałą pracą nad samym sobą,

zmierzającą do współdziałania wszystkich płaszczyzn - fizycznej, astralnej,

mentałnej i duchowej - w drodze do przyspieszenia ewolucji duszy. To

równocześnie nieubłagana walka z własnym egoizmem, który leży u podstawy

wszystkich aerpień.

„Uczucie własności rodzi egoizm, a egoizm rodzi cierpienia. Każdy egoistyczny

akt i egoistyczna myśl przywiązują nas do kogoś czy czegoś i od razu nas

pochłaniają. Każda fala w ęęczitałę, mówiąca: ęęjałę i ęęmojełę, nakłada

powoli łańcuchy i czyni nas niewolnikami - a im częściej mówimy ęęjałę i

ęęmojełę, potęguje się cierpienie. Dlatego uczy nas Karma joga rozkoszować się

piękni wszystkich obrazów świata, ale nie utożsamiać siebie z ani jednym z

nich. Nie mówcie nigdy ęęmojełę, bo gdy tak powiecie - pojawi się cierpienie.

Nie mówcie nawet myślowo: ęęmoje dziecięłę. Kierujcie dzieckiem, ale nie

mówcie ęęmojełę. Nie mówcie ęęmój domłę lub ęęmoje ciałołę. W tym spoczywa

cała sprawa. Ciało nie należy ani do mnie, ani do was, ani do nikogo. Ciała

owe przychodzą i odchodzą, poddając się prawom przyrody, a my jesteśmy wolni,

obecni przy tym jako świadkowie. Nasze ciało nie ma więcej wartości, aniżeli

obraz lub ściana. Dlaczego mamy się tak przywiązywać do niego? Malarz,

wykonawszy obraz, odchodzi od niego. Nie kierujcie się egoizmem i nie mówcie:

ęęja muszę to opanowaćłę. Hardość i egoizm rodzą cierpienie".

Egoizm i zarozumiałość przynoszą najwięcej szkody. Skutków się nie tiśżuka ani

blagą, ani kłamstwem -można je jedynie zmniejszyć lub odchylić przez mądrość,

przez szlachetne i uczciwe postępki. Wszystko, czym człowiek jest, wszystko,

co posiada, wszystko, czym będzie - wszystko to załeży od jego działalności.

Wszystko to może bye wynikiem jedynie tego, co uczynił, co czyni i co czynić

będzie w myślach, w mowie i postępowaniu - jednym słowem, nasza terażniejszość

jest wynikiem naszej przeszłości, a przyszłość będzie wynikiem

teraźniejszości.

,;Analizując dalej, znajdżiemy, że teraźniejszość jako wynik przeszlości

ujawnia się nam w postaci dwoistej. Radość lub cierpienie, warunki pomyślne

lub przeciwne - ta dwoistość skłania nas do podzielenia czynów przeszłośa

(których teraźniejszość jest wynikiem) na dwie kategorie. Mówimy więc, że

czyny byty dobre lub złe.

Jednak dobro i zło w swej istocie są względne. Nie istnieje nic bezwzględnie

dobrego, ani nic bezwzględnie złego, bo absolut nie uznaje takich atrybutów.

Określenia ęędobrołę i ęęzłołę mają znaczenie tylko wówczas, gdy się je

przeciwstawia w świecie przejawionym. Jak (+) i (-) dobro i zło są nieodzowne

w przejawianiu się wszechświata i w nim tylko istnieją. Określenia te są więc

względne, stąd wynika, że to, co jest złem dla mnie, może być dobrem dla kogoś

innego (i odwrotnie) -co było dla mnie dobre wczoraj, może być złe dzisiaj.

Określenia te mają wartość realną tylko w stosunku do istoty, do której się

odnoszą.

Nie wyprowadzajcie jednak stąd błędnych wniosków, powiadając mi na to: ęę

Ponieważ nie ma rzeczywistego dobra ani zła, możemy robić wszystko, co się nam

podobałę. Dowiedliście, ie mnie nie rozumiecie. Powiedziałem, że ęędobrołę i

ęęzłołę istnieją realnie, jak wszechświat, jak wy sami, lecz również i to, że

są one względne. Gdzież jest w takim razie kryterium naszych czynów? Po czym

możemy poznać, czy są złe, czy są dobre? Oto po tym: ęę Wszelki czyn mentalny,

astralny czy fizyczny, zmierzający do ograniczenia jakiejkolwiek istoty w jego

ewolucji jest złym, gdyż powoduje cofnięcie się. Natomiast wszelki czyn

zmierzający do usunięcia ograniczeń, do ułatwienia i przyspieszenia ewolucji

jakiejkolwiek istoty, do zbliżenia do Boga - jest dobrym ęę".'

Zło stwarza walkę, przeto dąży ku dobremu. Nauka życia nie zawsze jest

przyjemnością, ona zmusza do wypicia niejednej „gorzkiej czary", ale każdy

wynikaj ący z niej postęp staje się już PrzYJ~nością.

W zbieraniu doświadczeń bardzo ważną jest samodzielność, ale nie upór. Karma

joga to działalność, która nie jest do pomyślenia bez samodzielności. Wahanie,

brak pewności i chwiejność dają udrękę morałną, że czasami nawet zło daje

mniejszą udrękę. Aby tę chwiejność stracić, należy obudzić nie tylko serce,

ale również „wzrok wewnętrzny" - wtedy potrafimy również odróżnić przyjaciela

od wroga.

Trudno jest ratować opętanych ślepotą, którzy nie chcą wznieść się ponad swoje

zmysły fizyczne, a jednak obowiązkiem wyżej stojących jest otwieranie oczu

bliźnim na skutki, których oni nie widzą. Każdy człowiek ma własne

przeznaczenie, a z nim rodzą się i obowiązki, które musi wypełniać zgodnie ze

swoimi możliwościami i warunkami, w których się znajduje. Obowiązki te

powinien wypełnić odważnie.

W filozofii hinduskiej często powtarzają się słowa: „nieustraszoność" i „nie

bójcie się niczego". Strach to oznaka słabości. Człowiek powinien wypelniać

swe obowiązki, nie zwracając uwagi nawet na szyderstwa ludzi. Każdy człowiek

jest „wielkim" na swoim miejscu- w tym, co wykonuje (jeżeli zmierza do

dobrego). Każdy działa tak, jak umie, tj. postępuje właściwie według tych

danych, które mu dyktują: uczucie, rozum i zmysły. Nie możemy wymagać od

ślepego usunięcia brudu, którego on nie widzi, a od głuchego zachowania ciszy.

Karmę musimy badać z punktu widzenia różnych płaszczyzn, w przeciwnym razie

musielibyśmy uznać wiele zdarzeń życiowych za bezmyślne barbarzyństwo albo

niesprawiedliwość, a nawet całe życie 7a niemądre w swoim urządzeniu. Dopiero

przez porównanie i zrozumienie faktów na różnych poziomach naszej osobowości

jesteśmy w stanie wytworzyć sobie dokładniejszy obraz i dojrzeć mądrość tam,

gdzieśmy jej nawet się nie spodziewali. Są prawdy bezwzględne, których

nieuświadomieni nie mogą zrozumieć, ale gdy zechcą, znajdą w każdej chwili

pomocników, którzy podejmą wyciągniętą do nich dłoń. Czas uczy - to nauczyciel

poprzez cierpienia. Błędów już popełnionych często nie da się naprawić,

szczególnie gdy zbyt późno wzięto się do naprawy. Ale uzyskane z błędów

doświadczenia wskazująjednak drogę naprawy.

Żadna teoria, żadne abstrakcyjne przykłady nie zastąpią nauki doświadczenia -

nie wskażą właściwej drogi, jedynie nauka samego życia matę moc, ie „otwiera

zamknięte i zamyka otwarte". Jednak i ta droga okaże się dopiero wtedy

prawdziwą, gdy wyrzucimy z naszej natury własne Ego, egoizm, ten kamień

nieszczęśliwy, tę przeszkodę, która leży na drodze postępu.

„Umiejętność połega jedynie na dokładnym poznaniu siebie i korzystaniu z

udzielonej nauki bez obawy o własne rany, nawet gdyby serce miało rozpaść się

pod ciężaran cierpienia. Można łatwo zauważyć i rozróżnić dwa rodzaje ludzi,

stojących na dwóch przeciwnych krańcach. Jedni (a jest ich uderzająca

mniejszość) to ci, co rozumną myślą ogarniają własne i ogólne istnienie, to

ci, co walczą bezustannie z wszel-

kiego rodzaju trudnościami i starają się życiem swoim kierować według

wytycznych, wykreślonych przez od wewnątrz wyczuwaną prawdę i zdobywany w

stałej walce światopogląd. To ci, którym w syzyfowej pracy, pełnej bolesnych

szarpań i wysiłków, przyświeca w dodatku myśl niesienia pomocy innym i

torowania im drogi do poznania. Takich ludzi można nazwać zakonem rycerskim,

stojącym na straży prawdy, dobra i piękna. Do tych można także zastosować

słowa Ewangelii: ęę Wy jesteście sól ziemiłę. Drudzy (przeważnie większość) to

ci, którym obce są wysiłek i trud w zakresie ducha - to ci, których życie

toczy się samo, własną siłą rozpędu po jakiejś przypadkowo kreślonej elipsie -

od momentu urodzenia się aż do ponownej śmierci fizycznej".

Każdy człowiek powinien czuć się wolnym w swoim postępowaniu, a jednak

mocniejszy duchem powinien wspierać słabszego, dając mu moralną podporę. Są

bowiem sprawy duchowe, które z trudnością docierają do przeciętnej

świadomości. Występują nawet pozorne sprzeczności, które są wynikiem działania

pewnych biegunowych sił duszy. Odgrywają one dużą rolę w ogólnej ewolucji.

„Przykład takiego dwoistego dziaiania duszy widzimy czasami, obserwując życie

ludzi bogatych. Rodzą się oni w warunkach, które gwarantują im możliwie

najpełniejsze zaspokojenie potrzeb materialnych. Mają wszystkie potrzebne

warunki, aby osiągnąć nowe bogactwa i korzystać z tych, które już posiadają.

Osiągnęli wszystko, czego na planie fizycznym pożądali. A jednak wielu z nich

często są ludźmi wewnętrznie głęboko nieszczęśliwymi i niezaspokojonymi.

Bogactwo zdaje się im być kamieniem u szyi. Dręczy ich konieczność troski o to

bogactwo lub staranie się o jego powiększenie. Czują, że bogactwo nie

przyniosło im rzeczywistego szczęścia, ale przeciwnie - stworzyło zaporę

pomiędzy nimi i innymi ludźmi oraz uczyniło dla nich niedostępnymi takie

rozkosze, jakich doznać mogą tylko ludzie mniej bogaci. Żyją życiem

gorączkowym i niespokojnym - szukają coraz nowych podniet, które zagłuszyłyby

ich tęsknotę za inną sytuacją. Czują podświadomie swe obowiązki wobec innych

ludzi i choć niedostatecznie ogarniają swoje uczucia, starają się w jakiś

sposób przywrócić zatraconą równowagę. Składają więc pieniądze na szkoły,

towarzystwa dobroczynne, szpitale itp.

Cała dobroczynność ludzi bogatych jest często wynikiem mętnego przebudzenia

się ich poczucia, że wszyscy ludzie są braćmi i wszystko stanowi jedność.

Często, będąc jeszcze daleko przed końcem swojej drogi, czują oni w głębi

duszy, że bogactwo nie przyniosło im należytego szczęścia. I wtedy, w okresie

spoczynku, który nastąpi po ich wyjściu z ciała fizycznego, przemyślą oni

swoje ziemskie życie i odkryją, że ułożyło się ono bardzo niekorzystnie. Kiedy

to zrozumieją, ich dążenie do bogactwa znacznie osłabnie i gdy narodzą się

następnym razem, nie będą już poświęcali swej energii na gromadzenie bogactw,

z których nie mieli oczekiwanych efektów, ale żyć będą życiem realniejszym -

będą dążyli ku temu, co im rzeczywiście jest potrzebne, i na koniec

zrozumieją, że szczęście wypływa z rozwoju duchowego. A będzie tak wcale nie

dlatego, że wystąpi u nich świadomość jakiegoś zła, tkwiącego w pieniądzach,

ale po prostu dlatego, że ich dusza zrozumie niemożliwość osiągnięcia

szczęścia i wewnętrznego zadowolenia na tej drodze i zacznie go szukać w

nowych kierunkach. Przeżyli oni pożądanie bogactwa i zwrócili uwagę ua iune

wartości.

Gdyby duch nie wywierał swojego wpływu, człowiek zrodzony w warunkach

dobrobytu nie zrozumiałby nigdy bezuiyteczności poprzedniego życia. Pożądanie

bogactw rozwijałoby się w nim coraz bardziej i rodziłoby się za każdym razem z

coraz większą żądzą bogactw i coraz dalej odsuwałby się od drogi ewolucji".

Cierpienia wewnętrzne to nic innego, jak walka wewnętrzna ducha z niższymi

powłokami. Walka ta wymaga stałej pracy, bez której nie ma postępu.

„Więc cierpienie i ból stwarza siłę. Po każdym głębszym przeżyciu otwierają

się nowe zdolności i jeżeli przeżycie było dostatecznie głębokie - zdobycz

pozostaje trwałą. Każdy umysłowy i fizyczny cios, działający na duszę, który,

że tak powiem, wykrzesuje z niej ogień i objawi jej siły i znaczenie, stanowi

karmę w pełnym tego słowa znaczeniu.

My cały czas wytwarzamy karmę. Rozmawiamy z wami -to karma; wysłuchujecie mnie

- to karma; oddychamy - karma; bawimy się - karma. Wszystko, co czynimy

umysłowo lub fizycznie, jest karmą i ona pozostawia na nas swój ślad. Pewne

sprawy, które człowiek wykonuje, posiadają znaczenie tylko w całości. Dzieło w

istocie samej składa się z tysiąca drobin. Kiedy stajemy na brzegu morza i

wsłuchujemy się w szum rozpryskujących się fal, każda z nich ma swoje

brzmienie, jednak dla naszego ucha nieuchwytne. Gdy jednak wszystkie te drobne

brzmienia połączą się w jeden potężny szum -wtedy je słyszymy.

Jeżeli chcecie zrozumieć i ocenić istotny charakter człowieka, nie patrzcie na

jego wielkie dzieła. Każdy głupiec może raz w życiu stać się bohaterem. -

Idźcie tam, gdzie człowiek wykonuje najprostrzą robotę-tam właśnie znajdziecie

wskazówki do poznania jego prawdziwego charakteru. Wyjątkowe wypadki

wywyższają i najlichszego czieczynę do pewnej wielkości, ale w rzeczywistości

ten tylko człowiek jest wielki, którego charakter jest wielki i niezmienny we

wszystkich okolicznościach jego życia.

Karma ze swoim wpływem na nas pojawia się jako jedna z najpotężniejszych sił,

z którą człowiek musi się zmierzyć. Człowiek przedstawia, że tak powiem,

centrum przyciągające do siebie wszystkie siły wszechświata. One wszystkie

spływają na niego, a on odsyła je dalej w jednym wielkim strumieniu. Takie

centrum stanowi ęęwielki człowiekłę. On też pociąga za sobą świat. Dobro i

zło, troska i radość - wszystko podąża i przytula się do niego i wytwarza

potężny prąd, który ma siłę wciągania wszystkiego, jak również siłę wyrzucania

energii".

Niezbędnym warunkiem doskonalenia się jest umiejętność kontroli własnych

czynów, własnych myśli i uczuć - kontroli wolnej od wszelkiej tendencyjności i

uprzedzenia, i od wszelkiej namiętności. Jeżeli praca przygotowawcza jest

dobrze wykonana, da każdemu rezultat, a jeżeli takiego rezultatu nie

dostrzegamy - pomimo że nam się wydaje, że gorliwie pracowaliśmy nad sobą - to

jest dowodem, że popełniliśmy lub popełniamy stale błąd albo nie wykonaliśmy

tego, czego wymaga od nas przeznaczenie. W każdym razie gruntowna i sumienna

samoanaliza wskaże te braki i sposoby naprawy, a wtedy cel zostanie

osiągnięty.

„Wszystko to warunkuje się karmą, stałą pracą. Nikt nie może otrzymać niczego,

jeżeli sobie na to nie zasłużył. To jest wieczne prawo! Jesteśmy czasami

skłonni do myślenia, że sprawa przedstawia się inaczej, ale w ostateczności

upewniamy się, że to tak się właśnie przedstawia. Człowiek może całe życie

walczyć i zdobywać bogactwa, może oszukiwać tysiące ludzi, ale w końcu

przekona się, że nie zasłużył sobie na bogactwo, a wtedy życie staje się

ciężarem. Możemy gromadzić rzeczy dla naszej fizycznej przyjemności, lecz

jedynie to do nas należy, na cośmy zasłużyli.1 głupiec może kupić wszystkie

książki świata i ońe będą stanowić jego bibliotekę, ale przeczytać może on

tylko to, na co go stać, na co pozwala mu jego karma.

Karma nasza zakreśla, czego jesteśmy godni i co możemy sobie przyswoić. Jednak

jesteśmy odpowiedzialni za to, czym jesteśmy, a mamy w sobie siłę, by stać się

takimi, jakimi byśmy chcieli być. Jeżeli dzisiaj jesteśmy rezultatem

poprzednich czynów, to wynika z tego oczywiście, że nasze przyszłe oblicze

może być stworzone przez nasze obecne czyny, a więc powinniśmy wiedzieć, jak

postąpić w różnych okolicznościach życia. Zapytacie się, dlaczego uczyć się

pracy. Kaidy człowiek pracuje w tym lub innym kierunku. Zdarza się jednak

często, że daremnie marnuje siły.

O Karmie jodze powiada Bhagawad-gita, że właśnie joga podaje istotny kierunek

wypełniania pracy, a tylko rozumną pracą można osiągnąć rezultaty. Nie

zapominajcie, że każda praca ma pobudzić te siły, które już istnieją w umyśle

dla obudzenia duszy. Siły owe są ukryte w każdym człowieku, jak ukryte w nim

jest poznanie...".

Nie ma systemu prowadzącego do osiągnięć okultystycznych całkowicie

dostosowanych dla każdej jednostki. Każdy musi wybierać dla siebie to, co mu

odpowiada, co mu podpowiada sumienie. Pamiętać przy tym powinien, że żaden

wysiiek nie ginie bezpłodnie, nie obraca się w nicość, lecz żyje dalej. Śmierć

nie niweczy zużytej na pracę energii, gdyż przetwarza się ona stale w nowe

wartości. Podobnie jak rolnik, który zbiera żniwa z ozimin, zasianych w roku

ubiegłym, i który sieje na nowo, by się w następnym roku doczekać nowego plonu

- tak również dusza zbiera plon zuczynków żywota ubiegłego, a jednocześnie

rzuca nowy posiew, by się plonu doczekać w następnym wcieleniu.

„Każdy jest twórcą swego losu. Działanie karmy to wieczny motor, który

utrzymuje w ruchu wieczysty kołowrót życia z jego cierpieniami i radościami,

to prawdziwe perpetuum mobile. Zgon, pozorna zagłada to zrzucenie powłoki, to

rodzaj ęęlenienia sięłę. Nie ma utraty życia, nie ma unicestwienia.

Dusza jest niewolnicą karmy, a jednocześnie jej dzierżycielką. Nie wyzwoli się

jednak samymi uczynkami, gdyż czyn niechybnie pociąga za sobą nagrodę lub

karę, a te stanowią znowu dalsze ogniwa w iańcuchu rozwojowym. Wyzwolenie może

jedynie nastąpić na skutek pełnej wiedzy, bo ęęwiedzałę (widja, wiweka) stoi

poza prawem karmy i jest sprawą ducha. By jednak taką wiedzę osiągnąć, nie

wystarczą naukowe wywody. Potrzeba na to długiego treningu, tak zewnętrznego,

jak i wewnętrznego, który by stopniowo wyzwalał spod panowania przyrody i

karmy, usuwając równocześnie przyczyny niewiedzy".

Zrozumienie prawa karmy nie jest rzeczą prostą. W rozważaniach nie wystarcza

również logika, bardziej natomiast potaebna jest intuicja (wpływ rozumu

duchowego). Pozornym zaprzeczeniem prawa karmy byłaby na przykład wizja przy

szłości, podana przez jasnowidza. Przepowiedziana przyszłość nakładałaby jak

gdyby pęta na naszą wolną wolę w sensie zbierania zasług z własnej woli i

kroczenia do prawdy własną drogą. W pewnym sensie też tak jest i dlatego

jasnowidz unika wtajemniczania poszczególnych jednostek w ich przyszłe losy,

szczególnie w wypadkach, gdy świadomość tych losów mogła by przyhamować lub

złamać ich wolę.

Podany przykład nie zaprzecza jednak prawu przyczyny i skutku, a przecież to

prawo jest podstawą działania karmy. Poza tym w rozumowaniacó naszych

kierujemy się często zh~dnością imaginacji, która nas mniej lub bardziej

odchyla od praw przyrody. Musimy pamiętać, że to my zmieniamy poglądy, ale

prawda nie zmienia się z~tego powodu. Karmę możemy również traktować jako

pewną fomę opieki opatrzności nad człowiekiem, który wprawdzie posiada wolną

wolę, ale jest ona jednak w pewnych granicach sterowana przez opatrzność. Ta

względność woG u człowieka występuje chociaż- by w różnorodności reagowania

rozumu i uczuć, logiki i intuicji, które często są sobie przeciwne.

Często przyjmujemy ten sam fakt w sposób rozmaity, z różnymi odczuciami. Wtedy

mówimy o nieczystym sumieniu, uświadamiając sobie, że nasze „ja" nie zgadza

się z rozumem.

++Rozdział XIII

Droga do poznania tajemnic okultyzmu

Dowieść komuś prawdy to niełatwe zadanie. Wynika to chociażby z tego, że każdy

człowiek ma inne zapatrywanie na tę samą sprawę czy zjawisko. Mamy swoje

własne upodobania, bronimy pewnych zasad, inne odrzucamy - a fakty i otoczenie

przemawiają do każdego z różnorodną wyrazistością. Nie wszystko zresztą jest

łatwe do zrozumienia. Prawda jest nieraz ukryta jakby w niezrozumiałych

symbolach, i to jeszcze pozornie bez większego warzenia, a szczególnie ukryta

jest dla tych, którzy w naślepieniu niskich pożądań pozbyli się możności

odczucia prawdy.

Droga do prawdy kryje się w tajemnicach natury. Odkrycietych tajemnic zbliża

więc człowieka do celu, jaki opatrzność mu wyznaczyła. Jednak tajemnice natury

kryją w sobie również takie siły, które we wladaniu złych ludzi mogłyby być

wykorzystane na szkodę ludzkości. Nic więc dziwnego, że opatrzność postawiła

na drodze do poznania tajemnic świata szereg przeszkód, które stanowią jak

gdyby filtr, przez który przejść mogą tylko ci, którzy godni są poznania

prawdy. Bo wyobraźmy sobie na przykład, co by się działo, gdyby tak sami źG

ludzie doszli do poznania wszystkich sit natury i mogli nimi swobodnie

oddziaływać. Znamy już przecież obecnie grożące ludzkości niebezpieczeństwo,

wynikające z odkrycia tejmnic energii atomowej, a co nam może grozić z

poznania dalszych sił, jeszcze nie wiemy.

W duszy człowieka również ukryte są takie siły, które, dobrze użyte, mogą

shiżyć szczęściu ludzkości, ale źle użyte mogą działać też na jej zgubę. Bo

przecież tymi siłami można działać bezpośrednio od człowieka na człowieka,

można by bezpośrednio pomagać lub bezpośrednio szkodzić, nawet nie kontaktując

się z nim, względnie bez udziału jego świadomości.

Tutaj jednak opatrzność zastosowała jui szereg filtrów, gdyż dla poznania

tajemnic kryjących się w samym człowieku musi on przejść drogę do swojego

centrum poprzez wszystkie płaszczyzny pośrednie. A wiemy już, że droga ta nie

jest łatwa -ale wiemy też, że jest ona dostępnadla każdego, niezależnie od

jego stopnia wyksztalcenia. Że nie jest łatwa, to uzmysławia nam fakt, ie

przeciętny człowiek operuje tylko pięcioma zmysłami, które pozwalają mu

zaledwie działać na płaszczyżnie świadomości, podczas gdy o płaszczyźnie

podświadomości wie on tak mało, a z nadświadomości korzysta jedynie chwilami,

i to przeważnie tylko podświadomie - w momentach przebłysku intuicji.

O płaszczyźnie astralnej przeważnie nic nie wie, a jeżeli próbuje się do niej

wdzierać, czyni to bardzo nieudolnie, jak wykazaliśmy to w rozdziale o

doświadczeniach spirytystycznych. Ci natomiast, którzy świadomie do niej chcą

dotrzeć, ale nie są do tego przygotowani, są narażeni na liczne

niebezpieczeństwa, które zagrażają im pod względem fizycznym i psychicznym.

Zdawałoby się, że człowiek zainteresuje się przede wszystkim swoją silą

życiową (praną), bez której byłby przecież tylko bezwładną bryłą. Ale i w tej

dziedzinie wykazuje on zadziwiającą niewiedzę i chociaż zdaje sobie sprawę,

żejakaś siła go ożywia i potrafi nawet jej przejawy oznaczać i mierzyć, to

samej istoty tej siły nie zna.

Z rozumu instynktowego korzysta człowiek na co dzień, i to we śnie i na jawie.

Z tego zdaje sobie sprawę, bo przecież wie o tym, że pracą jego naaądów

wewnętrznych kieruje jakiś rozum, i to automatycznie. Rozum ten oddaje mu

również przysługi w różnych sytuacjach życiowych, na przykład w chwilach

niebezpieczeństwa i zagrożenia fizycznego, kiedy automatycznie zasądza pewnymi

czynnościami, zastępując zbyt powolnie reagujący umysł.

Ten sam człowiek przeważniejednak nie zdaje sobie sprawy z tego, że istnieje

pomost między świadomością a automatyką, którą steruje rozum instynktowy, a

tym samym, że może on mieć wpływ - za pośrednictwem świadomej myśli - na swój

układ automatycznego sterowania.

Z intelektu (plan piąty) człowiek jest już bardzo dumny. Jest to zresztą

płaszczyzna, która go już wyraźnie odróżnia od świata zwierzęcego iinnych

ożywionych form organicznych. Z tej płaszczyzny korzysta obficie rozum

człowieka, a taki, który intelektem swoim wybija się z ogółu, otrzymuje nawet

zaszczytny tytuł intelektualisty. Nie zapomnijmy jednak o tym, że nie ma

wyraźnego przejścia pomiędzy rozumem instynktowym a intelektem, że nawet u

niejednego zwierzęcia rozum instynktowy przechodzi już w pewne formy nazwijmy

to „prostej świadomości". Dopiero u człowieka - wraz z ewolucyjnym rozwojem

intelektu - świadomość ta przeradza się w świadomość własną, która dalej przy

współudziale rozumu duchowego może przejść w świadomość kosmiczną albo

wszechświata.

Chociaż więc intelekt odróżnia człowieka od zwierzęcia (które posiada cztery

niższe pierwiastki), to jednak mogą w nim jeszcze brać górę cechy

charakteryzujące te niższe pierwiastki. A cechy objawiają się w tym, że istota

posiadająca należycie rozwinięte cztery pierwiastki niższe może objawiać

namiętności, lecz nie rozum; wzruszenie, lecz nie intelekt; pragnienia, lecz

nie rozumną wolę. Wiadomo poza tym, że zwierzęta niższe mają bardzo mało tego,

co możemy nazwać świadomością. Ich świadomość to niewiele więcej ponad czucie,

a życie na jeszcze niższych szczeblach jestjuż prawie automatyczne. Dopiero u

człowieka na skutek samoświadomości zaczyna powstawać pojęcie o swoim ,,ja", a

dzieje się tak tylko wtedy, gdy na jego intelekt działa impuls z następnego

wyższego pierwiastka, jakim jest rozum duchowy. Impuls ten może człowiek

chwilowo otrzymywać w formie intuicji.

Jeżeli tak niejest i człowiek nie otrzymuje tych impulsów od rozumu duchowego

(inaczej powiedziawszy-nie jest wrażliwy albo uczulony na głos sumienia), a

jest natomiast jeszcze gęsto osnuty powłokami niższymi, charakteryzującymi

zwierzęta, to budzący się w nim intelekt daje mu jedynie większą siłę do

zaspokojenia swoich niższych pragnień i skłonności, a wtedy człowiek, jeżeli

zechce, jest zdolny w swojej „zwierzęwści" przewyższyć najdziksze zwierzęta

(przeżyliśmy to szczególnie w ostatniej wojnie).

To, co więc ostatecznie odróżnia człowieka od zwierzęcia, jest jego rozum

duchowy, gdyż wszystko, co uważamy za dobre, szlachetne i wielkie w umyśle

człowieka, może jedynie od niego pochodzić. W miarę wnikania rozumu duchowego

w zwykłą świadomość rodzi się w człowieku świadomość duchowa, która daje mu z

jednej strony poczucie istnienia potęgi wyższej, rządzącej wszechświatem, a z

drugiej strony wytwarza w nim poczucie braterstwa i pokrewieństwa wszystkich

ludzi.

Rozum duchowy nie jest sprzeczny z intelektem, stoi on po prostu

ponadintelektem ijako pierwiastek (plan) wyższy może przenikać niższy.

Charakteryzując w sposób ogólny obydwa te pierwiastki, można powiedzieć, że

intelekt jest „chłodny", podczas gdy świadomość duchowa jest „gorąca",

szczególnie gdy ożywiona jest szlachetnymi uczuciami. To właśnie świadomość

duchowa jest żródłem natchnienia wielkich malarzy, rzeźbiarzy, poetów,

kaznodziejów itp.

W tych krótkich rozważaniach doszliśmy już wlaściwie do określenia drogi,

która prowadzi do celu, pozostaje nam jedynie zebrać razem środki i metody

postępowania, umożliwiające wkroczenie na tę drogę.

A więc do poznania tajemnic własnej duszy, a tym samym tajemnic

okultystycznych, prowadzi przede wszystkim etyka i wysoki poziom moralny. Jest

to konieczne, a zarazem logiczne, bo wnikanie do wyższych płaszczyzn bez etyki

dawałoby również szanse złym ludziom oraz czarnej magii, której zasadniczym

celem nie jest miłość bliźniego. Ten więc, który pragaie postępu własnego i

innych, musi unikać postępowania, które w skutkach przyniosłoby ujemne

wartości dla otoczenia. Są czyny dobre, piękne i wzniosłe, które, jak piękno

przyrody, stwarzają w nas samych harmonię i działają też harmonijnie na

otoczenie, w niczym nie zakłócając spokoju otaczających nas osób - w

odróżnieniu od czynów brzydkich i złych, stwaaających ogólną dysharmonię i

niepokój. W zdobywaniu zdolności okultystycznych bogactwo zasadniczo nie stoi

na przeszkodzie. Przeszkodę stanowi jedynie egoistyczne pożądanie dóbr

materialnych i w ogóle wszelki egoizm.

W kroczeniudrogą prawdy trzeba stale kształcić swoją wolę, która musi być

wzbogacona w siłę wewnętrzną, nad którą również należy pracować. Tu można

nadmienić, że nie ma chyba człowieka, który by sam sobie źle życzył, z czego

wypływa wniosek, że w pewnych formach egoizmu tkwi również już zarodek budowy

dobra. Gdyby jednak ktoś z pobudek egoistycznych życzył swojemu bliźniemu źle,

to ku jego przestrodze ujawnimy tu jedno z praw natury, działających jak

automat. Otóż zło i złość, jako siły działania, mają własność odbijania się od

ciała siderycznego osoby, na którą zostały skierowane. Odbijając się przy tym

ze wzmożoną siłą (wzmocnioną siłą sideryczną odbiorcy), wracają do nadawcy. W

ten sposób cialo sideryczne odbiorcy ochrania siebie od niepożądanych wpływów,

czyniąc to całkowicie instynktownie i automatycznie (bez udziału świadomości),

powodując przy tym zawsze spięcie tych samych sił u nadawcy. Chęć powodowania

zła zawsze więc szkodzi tej osobie, która je chce powodować.

Uogólniając powyższe, możemy też powiedzieć, ie to, co „rozsiewamy", nie

powinno zakłócać harmonii naszej wewnęttznej natury, a siejąc zło, sprawiamy

spustoszenie przede wszystkim we własnym wnętrzu. Odwrotnie - wytrwałe

czynienie dobra zakiełkuje nawet w niesprzyjającym otoczeniu, powodując

zaniechanie sporów i waśni. W Jogasutrach Patandżalego (2,35.) powiedziano, że

„stałe nie krzywdzenie istot przeistacza się w dobrotliwość wzajemną tak

dalece, ie nawet dziki zwierz w zetknięciu z jogiem łagodnieje".

W drodze do poznania tajemnic ważną rolę odgrywa troska o własne ciało, ale

jeszcze ważniejszą rolę gra dbałość o higienę duszy, która jest warunkiem

zdrowia fizycznego. „Czyż nasz charakter z jego wadami i przymiotami nie jest

pierwotnym źródłem szczęśliwego lub nieszcześliwego obrotu spraw naszych? I

czyż zatem nie jest rzeczą pierwszorzędnej wagi dążenie do doskonalenia się i

rozwijania w sobie zdolności panowania nad sobą? Czyż cierpienia moralne nie

są zarówno, a może nawet bardziej dotkliwe od cierpień Fizycznych naszego

ciała i czy nie wywierają one niewątpliwego, nieraz bardzo widocwego

rozdźwięku w ciele fizycznym naszego organizmu? Przestrach, nagły i

niespodziewany przejaw gniewu, niepokój, zmartwienia i rozmaite przejściowe

wzruszenia - to są zazwyczaj punkty wyjściowe do powstania histerii,

neurastenii i wszelkich zaburzeń nerwowych, które w ogólności są właściwie

spotęgowanymi wyrazami oddziaływania cierpienia duszy człowieka na jego ciało.

Strachowi zazwyczaj towarzyszy drżenie, przyspieszone bicie serca, nieraz

nawet biegunka.

Nagły przestrach powoduje często chwilowe osłabienie władzy w kończynach (mówi

się potocznie, że ęęręce opadająłę albo ęęnogi podcięłołę) Smutek powoduje

wydzielanie się łez, utratę łaknienia, brak strawności i uczucie ogólnego

niedomagania. Na skutek silnego niepokoju powstają skurcze żołądka, bladość i

wydłużenie się rysów twarzy, bezsenność itp.

Czyż objawy te nie są skróconymi symptomami neurastenii i histerii? Ale na tym

nie koniec. Zaburzenia czynności organów i ustroju mogą w nich wywołać stałe

zmiany, które trudno już wyrównać. A gdy na skutek tego sprawność

funkcjonowania narządów wewnętrznych zostaje upośledzona, wówczas uwaga

chorego coraz bardziej jest zwrócona na cielesne niedomagania, dając podstawę

do chorobliwych autosugestii. I w ten sposób powstaje prawdziwe błędne koło, z

którego jest coraz trudniejsze wyjście. A więc zło staje się źródłem coraż

nowego zła".

Odwrotnie, dobro rodzi stale nowe dobro. Dobre i szlachetne uczynki wpływają

na pogodne usposobienie - wpływają na zdrowie psychiczne, a tym samym na

zdrowie fizyczne. Moralność i etyka prowadzą do harmonii z prawami natury i

dają również prawo do prawdziwej wiedzy. Jeżeli wznoszenie moralne odbywa się

stopniowo, to również stopniowo wzrasta zdolność do prawdziwej wiedzy. Jeżeli

jednak znajdzie się ktoś, który powie: „Dlaczego nie posiadam wiedzy obiecanej

i władzy obiecanej, chociaż obecnie jestem pod każdym względem bez zarzutu?" -

ten musi pamiętać, że wszystkie poprzednio popełnione złe czyny muszą być

zmazane lub przynajmniej zneutralizowane. Następnie powinien on zanalizować

siłę napięcia swoich uczuć i ich stopień szlachetności. Im siła ta będzie

większa, tym czas osiągnięcia rezultatów będzie krótszy.

W pracy dla dobra ludzkości nie jest wymagane wybijanie się na czoło

społeczeństwa, wystarczy praca dla bliźnich - w miarę swoich możliwości. W

pracy tej nie wolno się jednak zatrzymywać na jednym poziomie lub działać w

celach samolubnych, gdyż jest to również egoizm i pewne tchórzostwo przed

dalszym wypełnianiem obowiązków i przed dalszą walką. Dobrem nie jest samo

osiągnięcie pewnego poziomu, ale siła, którą się dąży do pozornie

nieosiągalnej doskonałości. Odejść i nie walczyć to najsilniejsza pokusa ludzi

słabych, również marzących o szczęściu. To zagłuszanie głosu sumienia. Tam,

wewnątrz człowieka, pola marzeniami o pięknie ideałów działa równocześnie

uczucie egoizmu, podsycane przez niższe składniki duszy, które buntują się

przed obowiązkiem walki w ramach praw wszechświata.

Praca nad sobą samym prowadzi do poznania coraz więcej prawd ukrytych w

płaszczyznach naszego mikrokosmosu, a więc do poznania całej prawdy.

„Sam czyn nie oddali niewiedzy, gdyż czyn nie jest wrogi niewiedzy. Tylko

wiedza mnie zwyciężyć niewiedzę, jak blask słoneczny zwycięża zalewę

ciemności".

Wiedzy nie zdobywa się od razu; osiaga się ją krok za krokiem - w miarę

własnego postępu. A postęp idzie zawsze w parze z pracą wewnętrzną. Jedynie

sprawdzaniem tej pracy jest praca zewnętrzna, bo tylko w stosunku do otoczenia

jesteśmy w stanie stwierdzić wartości zaszłych zmian. Że zdobywanie wiedzy nie

jest rzeczą łatwą, przekonuje nas prosty przykład. Jeżeh miłość stwarza

cierpienia, a cierpienia mogą też wywołać nienawiść, to widać stąd, że

cierpienie jest jak gdyby ośrodkiem duszy, która w rozpaczy i tęsknocie za

przeczuwalnym wyższym bytem miota się w przeciwnościach.

Rozwój duszy jest więc również płynny i zachodzi w stałym ruchu przeciwieństw.

Na ten rozwój nie może więc istnieć jedna recepta. Muszą się one stale

zmieniać. Stare muszą być zastąpione nowymi, by znowu powrócić do dawnych, gdy

już dały trwałe doświadczenie. W tej walce istotny udział biorą uczucia, które

są bodźcem do czynu, i energia, powodująca stały ruch. Brak uczucia to

bezwład, to pewien poziom bliski śmierci.

Nie ma celu nieosiągalnego -istnieje tylko brak siły moralnej dla osiągnięcia

celu. Już sama chęć i mocne, niezachwiane postanowienie wystarczają do

utorowania drogi, którą wskaże ci intuicja, pomagająca równocześnie w

odróżnianiu dobra od zła.

++Zakończenie

Kto chce zobaczyć, jakq jest dusza w organizmie, niech obserwuje, w jaki

sposób organizm korzysta ze swojej, zamieszkujĄcej w nim, duszy. Jeśli jest

ona nie uporządkowana i chaotyczna, to również organizm, w którym mieszka

dusza, będzie nie uporządkowany i chootyczny. Leonardo da Vinti

Nie ma chyba na świecie człowieka, który by nie pragnął szczęścia. Większość

upatruje to szczęście tu, na ziemi, i dla tego upragnionego szczęścia prawje i

ponosi różne trudy. Niektórzy pragną sławy lub pieniędzy, inni pragną władzy i

pracują dla osiągnięcia tej władzy. Jeszcze inni chcą pozostawić po sobie

dobre imię, jak na paykład w Chinach, gdzie człowiek otrzymuje tytuł dopiero

po śmierci (co oczywiście jest i sprawiedliwe).

Są i tacy, którry swój cel widzą w odprawianiu pokuty, aby dostać się do

nieba, oraz tacy, którzy w ramach pokuty rozdają swój majątek, składając

pieniądze na piękne cele, jak na przykład na budowę świątyni, szpitali,

pomników kultury itp., chcąc w ten sposób wykupić się i uzyskać prawo dostania

się do nieba. Myślą, że tego rodzaju hojność oczyści ich z grzechów, niepomni

tego, ie wszystkim rządzi prawo karmy-przyczyny i skutku.

Mądry człowiek wie jednak, że na szczęście składa się suma harmonii,

znajdującej się w nas samych, i że ta harmonia opiera się mniej na wartościach

materialnych aniżeli na dobrach duchowych. Bo gdyby było inaczej, to wszyscy

bogaci byliby przeważnie szczęśliwi, a wszyscy ubodzy nieszczęśliwi. Zresztą

opatrzność mądra tak wszystko urządziła, że każde stwonenie może skonsumować

tylko pewną sumę dóbr i szczęścia i jeżeli któryś człowiek szuka szczęścia w

samej żądzy posiadania, to przeważnie czeka go rozczarowanie lub choroba.

Wzrost szczęścia jest podporządkowany prawom natury, które my powinniśmy

starać się poznać. Ażeby to jednak zrozumieć, musimy najpierw wiedzieć, jakie

siły dziaiają w nas samych i od człowieka do człowieka. Większość ludzi

naszych czasów choruje na skutek przeciwieństw w ich życiu rozumowym i

duchowym ina skutek braku jasnego pojmowania. Jeżeli jednak baczniej spojrzymy

na ostatnie dziesięciolecia, to możemy już obecnie wyczuć tchnienie

nadchodzącego nowego okresu. Stary świat - ze swoim przerostem cywilizacji i

ze swoimi twórcami błędnych poglądów na życie ludzkości-jest wszędzie skazany

na rozpad, bo cywilizacja rozwiajająca się bez oparcia na prawach natury stala

się obca naturze.

Triumf ludzkiego rozumu w badaniach przyrodniczych doprowadził do

niebezpiecznych „cudownych" osiągnięć w technice, fizyce i chemii, które w

końcu wytwonyły nawet pojęcie „nadczłowieka". Pamiętajmy, ie w dziejach

ludzkości upadały różne narody i kultury, które nie zostały zbudowane na

prawach natury. Upadek kultury wielkich narodów starożytności polegał na tym,

że nie rozumiano związku pomiędzy kulturą a duszą ludzką, względnie związek

ten lekceważono. Dzieło ludzkie może być wielkie i dobre tylko wtedy, gdy jest

ono kierowane pnez przemożne prawa natury, bo wtedy znaduje się ono w służbie

Boskiej Opatrzności, bez której każda nasza praca jest niecelowa. Przez

poznanie wyższych praw odnośnie celowości naszego istnienia, a w pierwszej

linii odnośnie obowiązków w stosunku do naszego otoczenia, będziemy czerpali

siły do tworzenia nowego życia. Jedynie nowe powiązanie naszego myślenia z

naturą może nam wskazać drogę do prawdy, drogę bez omyłek i zwątpienia. A

droga ta prowadzi do nas samych, do naszej duszy, a tym samym również do

ludzkiego szczęścia. Na drodze tej musi się rozwijać również swobodna nauka

oraz religia przepojona miłością bliźniego, a wszystkie inne formy wiedzy

powinny się połączyć w jedną twórczą całość. Tej drogi nie zapewniły ludzkości

dotychczas żadne systemy, żadna ideologia i żaden ustrój, które prędzej czy

później ugrzęzły w materializmie. Również nauka w ujęciu badaczy

materialistycznych nie prowadzi do szczęścia, a raczej do błędów, które stały

się pnyczyną wielkiego zamieszania w rełigii, sztuce i kulturze, w czym

oczywiście biorą udział wsteczne siły, często ponadpaństwowe, które służąc

duchowi zła, starają się zniszczyć idealizm jednostki, plynący z jego wyższych

pierwiastków, i utopić go w niskich pożądaniach. Wierzymy jednak, że jesteśmy

już na progu nowej epoki, w której życie poszukuje nowych form. Oddzielenie

człowieka od natury, czasu i przestrzeni oraz od wolności już zostało przez

wielu uznane za biąd...

Razem z p. Ruth Narady Anshen z wydawnictwa „World Perspectives" podzielamy

zdanie, że:

„Obecne pokolenie odkrywa już, iż historia nie potwierdza optymizmu

współczesnej cywilizacji i że organizacja społeczaości ludzkich, utrwalenie

sprawiedliwości, wolności i pokoju, są możliwe do osiągnięcia nie tylko na

drodze intelektualnych zdobyczy, ale w równej mierze przez osiągnięcia duchowe

i moralne... że człowiek staje się takim, jakie są jego myśli, i dlatego też

myśli te należy oczyszczać i przekształcać, by skupiły się one na prawdzie,

tak jak teraz skupiają się na rzeczach..."

++Bibliografia:

Saint Yves d'Alreydre, Misja Indii w Europie

Św. Augustyn, Wyznania

Gustav Le Bon, Psychologia rozwoju narodów

J.C. Chatterji, Filozofia ezoteryczna Indii

Mabel Collins, Światlo na ścieżce

Jogi Rama-Czaraka (Atkinson), Filozofia jagi i okultyzm wschodni

August Forel, Hipnotyzm

August Forel, Mózg i dusza

Camille Flamarion, La mort et son mystere

Ola Hanson, Jasnowidze i wróżbici

Maria Hornowska, Samowiedza i samowychowanie

J.A.S., Droga w Światy Nadzmyslowe, Radża joga nowoczesna

Maurycy Maeterlinck, Nieznany gość

Gustaw Meyrinck, U progów Zaświata

C.W. Leadbeater, Der sichtbare und der unsichtbare Mensch

Bernard Perez, Psychologia dziecka

Arkadiusz Piekara, Fizyka stwarza nową epokę

Karol Richet, Wiedza metapsychiczna

Bo Yin Ra, Księga Zaświata

Bo Yin Ra, Księga Boga Żywego

Bertrand Russel, Zagadnienia filozof i

Th. Ribot, Psychologia uwagi

Gustaw Stutzer, Tajemnice życia duchowego

Gustaw Stutzer, Tajemnice snu

Edward Schure, Wielcy Wtajemniczeni

Sedir, Kształcenie woli

Rudolf Steiner, Wie erlangt man Erkenntnisse der hoheren Welten

Józef Świtkowski, Człowiek niewidzialny

Władystaw Tatarkiewicz, O szczęściu

Julian Tuwim, Czary i czarty polskie oraz wypisy czarnoksięskie

Henryk Wołodkiewicz, Okultyzm

Swami Wiwekananda, Karma joga

Sedir, Siły mistyczne

[ index.html ] SPIS TREŚCI



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Klemp Edward Okultyzm Ukryta strona życia
Klemp Edward Okultyzm ukryta strona zycia
Klemp Edward Okultyzm Ukryta strona życia
Satanizm- religia, Inna strona życia (pliki tekstowe)
Błogosławieństwo siebie samego, Inna strona życia (pliki tekstowe)
Śtedniowieczne myślenie o Szatanie, Inna strona życia (pliki tekstowe)
Śmierć i życie po śmierci wg. wierzeń Wikingów, Inna strona życia (pliki tekstowe)
Formuła i rytuał środkowego filaru, Inna strona życia (pliki tekstowe)
Latawice i latawce, Inna strona życia (pliki tekstowe)
Mroczna strona zycia
Satanizm- religia, Inna strona życia (pliki tekstowe)

więcej podobnych podstron