Piotr Zieliński metodologia badań nad barwami


 

 

Między wiedzą potoczną a wiedzą naukową - metodologiczne wyzwania w obrębie tak zwanej psychologii barw

 

Piotr Zieliński

Uniwersytet Warszawski, Wydział Psychologii

Barwy w ujęciu psychologicznym - wprowadzenie do problematyki

Wpływ barw na człowieka to - mogłoby się zdawać - niezwykle ciekawa i atrakcyjna tematyka. Świadczyć o tym mogą liczne artykuły w prasie popularnej oraz poradniki wskazujące, jak za pomocą barw poprawić nasze życie - być zdrowszym, szczęśliwszym, a nawet zapewnić sobie sukces finansowy. Wiele osób, z którymi rozmawiam, słysząc, że zajmuję się związkiem barw otoczenia z funkcjonowaniem człowieka, spontanicznie dzieli się ze mną własnymi przemyśleniami i doświadczeniami. Niewiele osób pyta mnie, czy barwy wpływają na nasze zachowanie. Większość pyta od razu, w jaki sposób barwy wywierają na nas wpływ? a założenie, że ten wpływ istnieje, przyjmuje od razu za pewnik.

Jeśli oddziaływanie barw otoczenia na zachowanie ludzkie  jest tak duże, jak powszechnie sądzimy, wiedza dotycząca tego zjawiska może mieć ogromne znaczenie praktyczne. Tematyka ta powinna być więc chętnie podejmowanym i wdzięcznym tematem dla psychologa. W rzeczywistości jest jednak inaczej - popularność dziedziny, zwanej przez niektórych „psychologią kolorów” (np. Lüscher, 1998) wciąż jest w nauce niewielka, a naukowcy stają często przed trudnymi do rozwiązania problemami związanymi z prowadzeniem badań i wyciąganiem właściwych wniosków. W efekcie status wielu popularnych twierdzeń wciąż jest niejasny, a traktowanie ich jako „naukowych” - nie do końca uzasadnione. Nie do końca jasny jest zresztą sam zakres pojęcia „psychologia kolorów” czy „psychologia barw” (to drugie tłumaczenie angielskiego zwrotu color psychology wydaje się trafniejsze, jeśli przyjmiemy za specjalistami, że słowo barwa odnosi się do konkretnego odcienia, a kolor oznacza jedną z trzech charakterystyk - obok jasności i nasycenia - opisujących barwy) - wielu ekspertów od wykorzystywania barw w marketingu czy aranżacji wnętrz (np. Zeugner, 1965) ogranicza tę dziedzinę do badania uniwersalnego wpływu barw na emocje i zachowanie odbiorcy, odróżniając ją np. od zagadnień symboliki barw, która z natury nie jest uniwersalna, ale zróżnicowana (międzykulturowo, a czasem też międzyosobowo). Z drugiej strony np. Whitfield i Wiltshire w artykule Color psychology: a critical review (1990) zajmują się głównie preferencjami i oceną deskryptywną barw, podkreślając ich międzykulturowe zróżnicowanie. Nie mając więc pewności, jak szeroki zakres zagadnień obejmuje „psychologia barw”, warto przyjrzeć się, co piszą na ten temat specjaliści.

 

Przekonania i teorie dotyczące wpływu barw na człowieka

Współczesne rozważania nad psychologicznym związkiem barw z psychiką odbiorcy mają swe źródła w pracy Johanna Wolfganga Goethego z 1810 roku (Zur Farbenlehre, czyli Nauka o barwie). Goethe przeciwstawił się fizykalnym poglądom na widzenie barwne, twierdząc, że nie można badać barw z pominięciem postrzegającego je podmiotu. To, jakie barwy widzimy, zależy nie tylko od parametrów fali świetlnej (jak postulowali fizycy), ale także od możliwości aparatu wzrokowego odbiorcy. Twierdził też, że barwy nie są neutralne dla podmiotu, ale wywołują w nim reakcje fizjologiczne i psychologiczne. Postulował więc przyczynowo-skutkowy ciąg światło - barwa - emocje (por. Popek, 2001).

Choć dziś teoria Goethego ma znaczenie głównie historyczne, jej echa można odnaleźć we współczesnej literaturze. Przykładem niech będą cytaty z kilku pozycji popularnonaukowych - np. w książce Leczenie światłem Brigitte Rottenberg pisze: „Kolory mogą wywoływać najróżniejsze emocje i reakcje. Pobudzają, uspokajają, motywują, inspirują, pomagają się uczyć, harmonizują i wyrównują nastrój.” (Rothenberg, 2003, s. 39). Autorka rozwija dalej tę myśl, odnosząc ją do konkretnych barw, np.

Barwa czerwona, żółta i pomarańczowa pobudzają wszystkie istoty żywe, a niebieski, indygo i fiolet raczej uspokajają. Kolory od niebieskozielonego poprzez niebieski po fiolet mają na nas wpływ nasenny i poprawiają nasze trawienie. Barwy od ciemnoczerwonej po czerwonopomarańczową działają pobudzająco. Czerwona część widma światła, czyli poranna, energetyzuje nas. (Rothenberg, 2003, s. 40)

Porównując te fragmenty z niemal dwieście lat starszą pracą Goethego, widzimy ogromne podobieństwa: „Doświadczenie uczy nas, że określone barwy wzbudzają określone stany emocjonalne” (Goethe, 1810, par. 762) i dalej: „Barwy strony plusowej to żółta, czerwonożółta (pomarańczowa), żółtoczerwona (minia ołowiowa, cynober). Uczucia jakie wywołują są szybkie, żywe, postępujące” (Goethe, 1810, par. 764), „Patrząc wytrwale na idealnie żółtoczerwoną powierzchnię, barwa zdaje się dosłownie przenikać oko. Wzbudza wyjątkowe pobudzenie (...)” (Goethe, 1810, par. 776). Innym przykładem współczesnych (czy aby na pewno?) poglądów może być cytat z książki Kolory od podstaw Daniela Béresniaka:

Skutek oddziaływania kolorów na nasze zachowanie jest o wiele większy niż tylko poczucie ciepła i zimna; kolory działają także na naszą podświadomość i w pewien szczególny sposób na naszą wrażliwość, którą można jeszcze bardziej pobudzić poprzez związki myślowe, a nawet ukryte wspomnienia. (Béresniak, 2003, s. 58)

I dalej, na przykład w odniesieniu do barwy czerwonej: „Czerwone otoczenie pomaga w wysiłku intelektualnym czy fizycznym, jeśli mamy pracować na krótki dystans.” (Béresniak, 2003, s. 85). Popularne są też w literaturze opisy bazujące na filozofii Wschodu, jak na przykład te prezentowane w Leczeniu Kolorami:

(...) aura i poszczególne czakramy [są to, według niektórych religii, ośrodki energetyczne w ciele, które odbierają, magazynują i promieniują energię niezbędną do życia człowieka - przyp. autora] wibrują (drgają) u zdrowego człowieka w charakterystycznych dla nich naturalnych, harmonijnych kolorach. Gdy w określonym miejscu na ciele pojawia się osłabienie lub choroba, zmienia się kolor przypisanego do tego miejsca czakramu. W organizmie powstaje niedobór danego koloru. Ów niedobór można usunąć, oddziałując na organizm leczniczo określoną barwą. (Kraaz von Rohr, 2004, s. 11)

I dalej w tej samej pracy: „Czerwień stosowana jest przede wszystkim w sytuacjach, w których trzeba ponownie uruchomić zablokowaną energię życiową. Czerwony kolor pomaga oczyszczać krew, pobudzać procesy przemiany materii i trawienia.” (Kraaz von Rohr, 2004, s. 25).

Przytoczone opisy mają charakter uniwersalnych porad, często też bardzo ogólnikowych. Codzienne doświadczenie podpowiada nam jednak, że nawet jeśli faktycznie w czerwonym otoczeniu sprawniej się myśli, to nie zawsze, nie w każdej sytuacji, i na pewno nie działa ono tak samo na każdego człowieka. Innymi słowy - aby móc wykorzystać taką wiedzę w praktyce, powinniśmy poznać te zależności na bardziej szczegółowym poziomie. Nie jest to łatwe, gdyż wskazani autorzy bardzo rzadko przywołują konkretne dowody na poparcie swych twierdzeń. W większości wypadków ich zalecenia bazują na wiedzy potocznej, obiegowej, która jakoś funkcjonuje w społeczeństwie, choć mało kto zastanawia się, jakie są jej źródła. Dlatego też musimy odwołać się do bardziej fachowej, typowo naukowej literatury.

I tak na przykład Max Lüscher, twórca testu osobowości opartego na badaniu preferencji barwnych, pisze: „Kolory są, podobnie jak tony, efektem drgania fal o różnej częstotliwości. W przypadku kolorów częstotliwość ta wywołuje odczucia sensualne, które można dokładnie określić, a nawet zmierzyć.” (Lüscher, 1998, s. 5) i dalej:

Współdziałanie poszczególnych organów wzrokowych regulowane jest w śródmózgowiu przy udziale przysadki mózgowej i systemu nerwowego. Jeśli ta regulacja nastawiona jest ergotropowo na przyspieszenie i wzmożenie, to temu stanowi pobudzenia odpowiada częstotliwość drgań koloru pomarańczowoczerwonego. Jeżeli wegetatywny system nerwowy nastawiony jest na zwolnienie, spokój i wypoczynek, to odpowiada mu częstotliwość drgań koloru ciemnoniebieskiego. (Lüscher, 1998, s. 30)

Niestety - na poparcie swych tez autor przywołuje jedynie nieliczne badania, w dodatku opisane dość skrótowo. Na przykład:

H. Wolfhart (Kanada) polecał swoim studentom wpatrywać się przez parę minut w kolor pomarańczowoczerwony użyty w teście Lüschera. Przed doświadczeniem i bezpośrednio po nim mierzył on ich puls, ciśnienie krwi i szybkość oddechu. Wyniki były zgodne z oczekiwaniami. Na skutek wpatrywania się w kolor pomarańczowoczerwony wymienione funkcje wegetatywne wzmogły się. (Lüscher, 1998, s. 29)

Opis taki, pozbawiony zarówno charakterystyki próby (w tym danych na temat liczby, wieku czy płci badanych), prezentacji procedury i warunków eksperymentalnych, a także informacji na temat istotności statystycznej i wielkości uzyskanego efektu, nie pozwala wyciągać żadnych wniosków na temat „jakości” uzyskanych wyników (czy badanie prowadzono w sposób rzetelny? na ile można generalizować wnioski? czy siła opisywanej zależności jest na tyle duża, by miała znaczenie praktyczne? itd.). Co więcej, polskie wydanie podręcznika pozbawione jest spisu cytowanej przez autora literatury (nie jest to zresztą wada tylko polskiego wydania, por. Pickford, 1971). Musimy więc dalej szukać samodzielnie. Możemy sięgnąć na przykład do dużego opracowania interesującego nas tematu, czyli do książki Barwy i psychika Stanisława Popka. Znajdziemy tam m.in. stwierdzenie, że:

Kolor (zjawisko barwne) jako bodziec może więc wpływać na procesy hamowania i pobudzania, stany przykrości i przyjemności, działając na podwzgórze i położoną pod nim przysadkę mózgową, która „jako dyrygent orkiestry hormonalnej” wydziela do krwi ważne dla życia i zachowania się hormony. (Popek, 2001, s. 107)

Autor przytacza też różne (nieliczne niestety) badania naukowe, przeplatając je równocześnie tezami wywodzącymi się z estetyki, a także z filozofii Wschodu (aura, czakramy itp.). Takie podejście jest zresztą dość powszechne we współczesnej literaturze psychologicznej dotyczącej barw - innym, skrajnym przykładem może być artykuł Lenore Steinhardt z 1997 roku, w którym autorka, stosująca barwę niebieską w psychoterapii dzieci, jako teoretyczne podstawy wpływu barw na zachowanie, emocje i fizjologię człowieka przytacza równocześnie poglądy estetyczne Kandinsky'ego z 1914 roku, teorię Lüschera oraz wierzenia plemienia Navajo (pomijając zarazem ostatnie czterdzieści lat badań empirycznych w tej dziedzinie).

Powyższy przegląd literatury - choć dość reprezentatywny - jest, z racji miejsca, ograniczony treściowo. Czytelnika szerzej zainteresowanego psychologicznymi teoriami dotyczącymi związku barw z psychiką człowieka odsyłam np. do artykułu przeglądowego Wandy Zagórskiej (1991), która, jako jedna z pierwszych osób w Polsce, zajmowała się psychologicznymi aspektami związku barw i emocji. Podsumowując zaś przytoczone wyżej cytaty (a także teorie, na których omówienie zabrakło tu miejsca) można dojść do wniosku, że przekonanie o wpływie barw otoczenia na człowieka jest powszechne. Pośredniczyć ma w tym wpływie przede wszystkim mechanizm fizjologiczno-neurologiczny. Bodźce barwne wywołują nie tylko wrażenia zmysłowe, ale też emocjonalne, dzieje się to poza świadomą kontrolą jednostki. Efekt ten wzmacniany jest dodatkowo poprzez skojarzenia związane z barwami, poprzez ich symbolikę. Jego konsekwencją powinny być zmiany w zachowaniu i w przebiegu procesów poznawczych, sprawiające, że niektóre barwy mogą nas pobudzać do bardziej intensywnego działania, inne zaś „wyciszają” nas, spowalniają i łagodzą nasze reakcje.

Wątpliwości nasze powinien jednak budzić fakt, że status tej wiedzy jest niejasny. Aby mieć pewność, że wykorzystywanie jej w praktyce przyniesie pożądane efekty, musimy być przekonani, że jest to wiedza trafna i rzetelna. Mówiąc inaczej, powinniśmy być przekonani, że wiedza ta ma charakter naukowy i cechuje się zadowalającym stopniem wiarygodności. Według Karla Poppera (1959/2002), aby jakieś twierdzenie miało charakter naukowy, musi być ono falsyfikowalne. Jeśli nie ma możliwości wykazania nieprawdziwości jakiegoś twierdzenia (tj. znalezienia takich warunków, w których byłoby ono fałszywe), nie można uznać go za naukowe (np. stwierdzenie „teraz pada deszcz lub nie pada deszcz” nie ma charakteru naukowego, bo zawsze jest ono prawdziwe, niezależnie od tego, co widzimy za oknem). Przyjmując takie kryterium naukowości widać wyraźnie, że wiele poglądów prezentowanych przez wskazanych wyżej autorów można uznać za falsyfikowalne. Na przykład stwierdzenie, że bodziec barwny wywołuje impulsy nerwowe, które biegnąc do podwzgórza powodują w efekcie wydzielanie specyficznych hormonów przysadkowych (por. Popek, 2001), może być stwierdzeniem prawdziwym lub fałszywym, a dysponując odpowiednimi metodami, można tę ewentualną nieprawdziwość wykazać. Pojawia się co prawda dość wyraźna granica odsuwająca poza krąg naszych zainteresowań twierdzenia zaczerpnięte z wierzeń ludowych (np. rozważania na temat barw aury nie mogą osiągnąć obecnie statusu naukowego, gdyż nie wiemy nawet, czym faktycznie miałaby być aura i czy można ją obiektywnie mierzyć), wiele jednak twierdzeń (m.in. cała teoria Lüschera) może zostać sfalsyfikowanych. I tu dochodzimy do kluczowego momentu - właśnie falsyfikacji. Nie wystarczy bowiem sformułować hipotezy czy twierdzenia w języku naukowym i być przekonanym o jej prawdziwości. Należy zadbać o to, by tę prawdziwość uprawdopodobnić. Jak dobitnie ujął to Popper:

Poczucie przekonania, bez względu na stopień intensywności, nigdy nie może uzasadnić twierdzenia. Mogę więc być przekonany o prawdziwości twierdzenia (...). Ale czy daje mi to jakąkolwiek podstawę, by twierdzenie moje zostało przyjęte w nauce? Czy jakiekolwiek twierdzenie zyska uzasadnienie dzięki temu, że K.R.P. [Karl Rajmund Popper - przyp. autora] jest absolutnie przekonany o jego prawdziwości? Odpowiedź brzmi: „Nie” i żadna inna odpowiedź nie byłaby zgodna z ideą obiektywizmu naukowego. (Popper, 1959/2002, s. 40)

Aby być w zgodzie z przytoczonym obiektywizmem naukowym, musimy poddać interesujące nas twierdzenia empirycznej weryfikacji (nie przez przypadek psychologię zaliczamy do nauk empirycznych). Czyli, jak w innym miejscu określa to Popper, poddać je sprawdzianowi intersubiektywnemu. Powinniśmy wykazać, że zdarzenie, którego wystąpienie przewiduje nasza teoria (np.: wpatrywanie się w barwę czerwoną spowoduje przyspieszenie rytmu serca) ma charakter zdarzenia powtarzalnego (a nieprzypadkowego) i dostępnego dla każdego (nie tylko dla nas). Powinniśmy więc dokładnie określić sposób, w jaki będziemy sprawdzać nasze przewidywania: „Dowolnemu twierdzeniu naukowemu można nadać taką postać (opisując przebieg eksperymentów itp.), że każdy, kto zna odpowiednie techniki, może je sam sprawdzić.” (Popper, 1959/2002, s. 95). Dzięki temu nasza hipoteza będzie mogła być poddana ocenie środowiska naukowego. Dopiero gdy okaże się, że wynik badania jest powtarzalny, tj. możliwy do uzyskania (za pomocą opisanych technik) niezależnie od tego, kto i gdzie dokonuje weryfikacji, można uznać, że nasza hipoteza przeszła pomyślnie test empiryczny (na temat kryteriów weryfikacji empirycznej w psychologii można przeczytać np. w: Brzeziński, 2000).

Większość cytowanych do tej pory prac na temat barw tego warunku niestety nie spełnia - przytaczane dowody empiryczne są zbyt skromne, by uzasadnić formułowane przez autorów tezy. Dalej więc poszukując odpowiedzi na pytanie, czy wiedzy o barwach możemy przyznać status wiedzy naukowej (co w jakiś sposób uzasadni sensowność stosowania jej w praktyce), musimy rozszerzyć nasze rozważania o artykuły i raporty empiryczne.

 

Co empirycy mówią o barwach, czyli niektóre wyniki badań

Pierwszą rzeczą, jaką zauważymy, poszukując artykułów opisujących badania dotyczące wpływu barw na odbiorcę, jest zadziwiająco mała liczba opublikowanych tekstów. Wpisując w bazie PsychINFO (baza bibliograficzna, indeksująca literaturę psychologiczną od roku 1887 do dziś, dostępna w serwisie EBSCOHost, http://search.epnet.com) terminy barwa (color) i pobudzenie fizjologiczne (physiological arousal, które, jak się przekonaliśmy, według wielu teoretyków jest kluczowym mechanizmem wpływu barw na człowieka) otrzymujemy raptem 59 rezultatów (stan na czerwiec 2007). Część z nich okazuje się jednak nieprzydatna dla naszych rozważań (jako teksty, które tylko przypadkowo spełniają zadane przez nas kryteria, np. badania nad różnicami międzyrasowymi, dotyczące people of color) - ostateczna lista to zaledwie 23 tytuły artykułów, które w ciągu ostatniego stulecia zostały opublikowane na interesujący nas temat. Podobna sytuacja dotyczy innych haseł, np. barwy i emocje. Jest to niewiele - dla porównania dużo „młodszy”, a również często poruszany w opracowaniach popularnych temat, czyli inteligencja emocjonalna, daje ponad tysiąc wyników.

Gdy wreszcie po dokładnych poszukiwaniach uda nam się stworzyć większą listę artykułów dotyczących zagadnienia barw, okaże się, że ich tematyka jest bardzo niejednorodna. Próbując wprowadzić odrobinę porządku, można te badania podzielić (w pewnym stopniu arbitralnie) na cztery podstawowe grupy.

Pierwszą z nich stanowią badania, w których mierzone są cechy i właściwości przypisywane samym barwom, prezentowanym bez kojarzenia ich z konkretnymi obiektami. Pomiar dotyczy więc preferencji, skojarzeń emocjonalnych wywoływanych przez barwy oraz oceny innych właściwości barw (np. barwy ciepłe i zimne). Drugą grupę stanowią badania, w których mierzone są reakcje na barwy znajdujące się w otoczeniu (niejako stanowiące tło), w którym znajdują się badani. Pomiar dotyczy zarówno reakcji fizjologicznych, jak i emocjonalnych, a także wpływu barw otoczenia na bardziej złożone zachowania (np. na efektywność pracy biurowej). Trzecia, zbliżona do poprzedniej grupa to badania, w których barwa jest cechą konkretnego obiektu, zaś przedmiotem pomiaru są przede wszystkim reakcje i zachowania związane z tym obiektem - na przykład, jakie barwy produktu najskuteczniej zachęcają do jego zakupu albo czy barwa wypełnianej ankiety wpływa na odpowiedzi, jakich w tej ankiecie udzielamy. Ostatnią grupę stanowią specyficzne badania, w których przedmiotem pomiaru jest wpływ barw obiektu na ocenę wrażeń zmysłowych innych modalności - na przykład, jak barwa potrawy wpływa na ocenę jej smaku.

Do tego dochodzi wiele badań „z pogranicza” interesującej nas dziedziny, m.in. badania lingwistyczne dotyczące powstawania i uniwersalności pojęć opisujących barwy, badania dotyczące kategoryzowania barw na podstawie ich parametrów percepcyjnych, badania dotyczące synestezji, a także badania dotyczące zjawisk optycznych związanych z widzeniem barwnym (np. barwne powidoki). Jednak te badania „z pogranicza” znacznie wykraczają poza typowe, prezentowane w poprzednim punkcie rozumienie pojęcia „psychologia barwy”, można więc je w naszych dociekaniach na razie pominąć.

Biorąc powyższe pod uwagę, kolejną rzeczą, którą warto uznać za charakterystyczną, jest fakt „rozrzucenia” artykułów na temat barw praktycznie po wszystkich działach psychologii. Pojawiają się one w pismach z zakresu neurofizjologii, psychoterapii, poprzez cognitive science, psychologię różnic indywidualnych, psychologię rozwojową aż po psychologię środowiskową i psychologię społeczną. Utrudnia to ujednolicenie i jakiekolwiek podsumowanie aktualnego stanu wiedzy, a sytuacji nie poprawia niewielka liczba tekstów przeglądowych z omawianej dziedziny. Z tych opierających się na aktualnych wynikach badań można wymienić zaledwie dwa - artykuł dotyczący badań nad preferencjami barwnymi (Whitfield i Wiltshire, 1990) oraz artykuł dotyczący wpływu barw otoczenia na zachowanie i fizjologię (Zieliński, 2007).

Co zatem wynika z tych tekstów? Możemy przypuszczać, że istnieje pewna uniwersalna hierarchia preferencji barwnych (z barwami niebieskimi jako najbardziej lubianymi), prawdopodobnie w pewnym stopniu niezależna od kulturowej symboliki tych barw. Powiązanie tych preferencji z płcią i innymi różnicami indywidualnymi (np. cechami osobowości) nie jest jasne. Skojarzenie barw z emocjami nie daje powtarzalnych wyników, gdyż każdy badacz ujmuje ten problem inaczej, wiadomo jednak, że oceny deskryptywne (np. na skalach ciepła-zimna, silna-słaba) są dość konsekwentne i zależne od wielu parametrów barwy (np. Wright i Rainwater, 1962). Wiemy także, że wpływ barw na reakcje fizjologiczne jest bardzo ograniczony - przejawia się głównie na poziomie reakcji elektrodermalnych (np. Jacobs i Hustmyer, 1974), ale nie jest jasne, jakie cechy barwy i sytuacji te reakcje wywołują (wciąż brak jest systematycznych, powtarzalnych rezultatów badań). Niespójne są też wyniki dotyczące wpływu barw na reakcje motoryczne (np. Nakshian, 1964). Nieco lepiej wygląda kwestia wpływu barw na procesy poznawcze. Nie jest on duży, ale badania dość konsekwentnie wykazują, że odpowiednio zaaranżowane środowisko barwne może zwiększać bądź zmniejszać efektywność pracy umysłowej (np. Stone, 2001). W reklamie barwy mogą być też dobrym sposobem przyciągnięcia uwagi (np. Fernandez i Rosen, 2000), choć zastosowanie barw prawdopodobnie nie wpływa na ostateczną skuteczność reklamy. Najwyraźniej i najbardziej konsekwentnie obserwowany jest zaś wpływ barw na odbiór innych bodźców, np. zapachów - barwy ciemniejsze sprawiają, że skojarzony z nimi zapach wydaje nam się bardziej intensywny (np. Zellner i Kautz, 1990). Z drugiej strony, powszechne przekonanie, że stosowanie barw „ciepłych” i „zimnych” wpływa na odczuwaną temperaturę (np. w pomieszczeniu) jest nieco mylne - efekt ten faktycznie występuje, ale jest tak słaby, że nie ma żadnego praktycznego znaczenia (Fanger, Braun i Jerking, 1977 za: Whitfield i Wiltshire, 1990).

Podsumowując więc przegląd badań empirycznych należy stwierdzić, że zamiast znaleźć wsparcie dla „naukowości” teoretycznych twierdzeń, otrzymaliśmy jedynie kolejną porcję wątpliwości i pytań, na które brakuje nam odpowiedzi. Owszem, odnajdujemy w literaturze sporo zgodnych z hipotezami wyników, ale najczęściej powtarzające się określenia to wyniki „niejasne” (a więc np. niezgodne z teorią i przewidywaniami) albo „niespójne” (a więc np. w dwóch - teoretycznie podobnych - badaniach wykazano odmienne, sprzeczne ze sobą efekty). Oczywiście, nie powinniśmy się jeszcze zniechęcać - co prawda nie udało nam się na razie skutecznie uprawdopodobnić twierdzeń dotyczących wpływu barw na człowieka, ale jesteśmy na dobrej drodze. Naszym zadaniem jest teraz szczegółowa analiza dotychczasowego dorobku i określenie (a w konsekwencji - wyeliminowanie) przyczyn wspomnianych problemów i niejasności.

 

Z czego wynikają problemy?

Przyczyn niewielkiego potwierdzenia (oczywiście w rozumieniu Poppera, który używał tu słowa corroboration; tak rozumiane potwierdzenie, czy koroboracja, jest niczym więcej jak stwierdzeniem, że mimo prób nie udało się dotychczas sfalsyfikować naszej teorii, tj. nie udało się znaleźć faktów, które by jej przeczyły - a więc można teorię pozostawić jako użyteczną) teorii dotyczących barw, co jest związane z niewielką liczbą badań i jeszcze mniejszą liczbą spójnych, jasnych wyników, można szukać na kilku płaszczyznach.

Jedną z nich jest kwestia odpowiedniego przekładania języka teorii na język empirii. Nie będę się tym zajmował szczegółowo w niniejszym tekście, chcę jednak zwrócić uwagę, że wiele tez przytoczonych na wstępie sformułowanych jest w języku wręcz poetyckim, bardzo wieloznacznym, mało konkretnym. W tej sytuacji badacze, którzy np. mieliby chęć zweryfikować popularne twierdzenie, że „kolor czerwony działa pobudzająco”, stają przed dylematem - co rozumieć przez kolor czerwony (barwę krwi, barwę wiśni, a może malin lub ledwie dojrzałej czereśni, a może po prostu kolor ceglasty itd.?) i co rozumieć przez „działanie pobudzające” (pobudzenie fizjologiczne - zmiany rytmu serca, a może reakcji elektrodermalnych? a może pobudzenie seksualne? lub po prostu zwiększone napięcie mięśni? a może zrezygnować z takiego pomiaru i po prostu pytać badanych, czy czują się pobudzeni?). Dopóki teoria nie pozwoli tych dylematów rozstrzygnąć, dopóty ryzykujemy, że nasza operacjonalizacja (czyli powiązanie pojęć teoretycznych z obserwacyjnymi, por. Hornowska, 2000) będzie błędna. Co więcej - każdy badacz, zdając się tylko na intuicję, może dokonać innej operacjonalizacji, przez co wyniki ich badań będą nieporównywalne.

Drugą kwestią jest problem komunikacji w obrębie środowiska naukowego. Sygnalizowałem to już wcześniej wskazując, że umieszczanie artykułów dotyczących wpływu barw na człowieka w pismach dotykających praktycznie wszystkich obszarów psychologii (a także brak tekstów przeglądowych) sprawia, że pojedynczemu badaczowi bardzo trudno zorientować się w faktycznym dorobku naukowym z tej dziedziny. Często prowadzi to do sytuacji, w której autorzy zajmują się wybranym, wąskim obszarem związku barw i psychiki nieświadomi aktualnego stanu wiedzy psychologicznej na temat barw. W efekcie powielają wciąż te same błędy, badają to, co już dawno jest zbadane, bądź stawiają nietrafne hipotezy. Nietrafne wnioski i nietrafne hipotezy są zresztą efektem nie tylko niewiedzy, ale też nieuwagi bądź myślenia życzeniowego, bardzo szkodliwego dla nauki.

Za przykład może służyć teoria Kurta Goldsteina (za: Norman i Scott, 1952) - autor ten twierdził, że barwy otoczenia wpływają, poprzez system wzrokowy, na cały organizm człowieka, co przejawia się zmianą zachowania. Może to być efekt „ekspansywny”, zwiększający wrażliwość na czynniki zewnętrzne, lub efekt powodujący koncentrację na podmiocie i odcięcie się od świata zewnętrznego. Cała teoria powstała na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych XX wieku na podstawie obserwacji pacjentów neurologicznych, z którymi pracował Goldstein. Teorię tę szczegółowej analizie poddał Jacob Nakshian (1964) - przeprowadził dwadzieścia siedem eksperymentów weryfikujących hipotezy Goldsteina. Jedynie w dwóch próbach uzyskał istotne wyniki zgodne z przewidywaniami. Jego konkluzją było stwierdzenie, że teoria Goldsteina, choć nie można jej całkowicie odrzucić, na pewno nie sprawdza się w analizie zachowania populacji osób zdrowych. Jednak już 10 lat później autorzy Testu Piramid Barwnych (test osobowości, w którym pomiaru dokonuje się na podstawie pomiaru preferencji barwnych badanego - Heiss i Halder, 1974/1995) szukając podbudowy teoretycznej dla swego narzędzia, powołują się m.in. na teorię Goldsteina i stwierdzają, że została ona sprawdzona i potwierdzona przez Nakshiana. Wniosek dla początkującego (i nie tylko początkującego!) badacza może być jeden - w miarę możliwości należy samodzielnie czytać teksty źródłowe i nie zadowalać się ich cytowaniem. Tylko to pozwoli nam trafnie ocenić wyniki dotychczasowych badań.

Jako uzupełnienie powyższego przykładu wypada też napisać, że po kolejnych 10 latach przeprowadzono badania (O'Connel, Harper i McAndrew, 1985), które częściowo potwierdzają teorię Goldsteina... jednak autorzy tego eksperymentu twierdzą, że zrobili badania czysto eksploracyjne, odnosząc się do wiedzy potocznej, i ani w jednym słowie nie odwołują się do teorii, która mogłaby być podstawą stawianych przez nich hipotez. Czy na braku umiejętności (a może chęci?) korzystania z dotychczasowego dorobku psychologii bardziej ucierpiała teoria Goldsteina czy eksperyment młodszych autorów - ocenę pozostawiam czytelnikowi.

 

Czy istnieje jedna „psychologia barw”?

Biorąc pod uwagę zarówno wieloznaczne teorie, jak i dużą różnorodność obszarów badań można zastanawiać się, czy faktycznie mamy do czynienia z jedną dziedziną (którą moglibyśmy nazwać „psychologią barw”), czy raczej z próbą wiązania ze sobą - niejako na siłę - różnych, często odrębnych zagadnień. W chwili obecnej nie ma chyba na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Przytaczane wyżej przykłady (a także wiele innych, pominiętych w niniejszym opracowaniu) łączy jeden wspólny mianownik - założenie, że barwy działają na nasze emocje, prawdopodobnie na poziomie fizjologicznym. Reszta to tylko konsekwencja - preferencje barwne to nic innego jak pozytywny bądź negatywny afekt wywołany wrażeniem barwnym, lepsze bądź gorsze funkcjonowanie poznawcze także łączone jest często z pobudzeniem emocjonalnym (które, zależnie od sytuacji, będzie nam pomagać lub przeszkadzać w wykonaniu zadania). Nawet w badaniach wykazujących wpływ barw na odbiór zapachów jako mechanizm tego zjawiska podaje się (jako jedną z alternatywnych hipotez) mechanizm neurologiczny, niezbyt odległy od mechanizmu wywoływania emocji przez wrażenie barwne. Wszystko to skłania do myślenia, że mamy do czynienia z kolejnym, dość spójnym działem psychologii. Problem polega jednak na tym, że badania dotyczące bezpośrednio wpływu barw na fizjologię (oraz badania dotyczące przetwarzania bodźców barwnych na poziomie neurologicznym, por. Gazzaniga, Ivry, Mangun, 2002) nie wykazują istnienia takiego pojedynczego mechanizmu. A bez tego wspólnego mianownika omawiane obszary badawcze stają się nagle bardzo odległe - jak bowiem wiązać np. fakt, że im jesteśmy starsi, tym bardziej kolor niebieski „zyskuje w naszych oczach” (wyraźny trend rozwojowy pokazujący, że z wiekiem wzrasta preferencja dla niebieskiego) z faktem, że im jaśniejsza barwa (niezależnie od tego, czy jest czerwona, niebieska, czy jakakolwiek inna), tym obiekt o tej barwie wydaje nam się lżejszy (dwa identyczne obiekty, różniące się jasnością, są oceniane odmiennie pod względem ciężaru), lub z faktem, że ludzie ubrani na czarno wydają nam się bardziej agresywni od osób ubranych w jasny strój?

W tym miejscu wrócić można do wniosku z jednego z wcześniejszych punktów - aby rozwikłać tę kwestię, należy uporać się z problemami i błędami, które w największym stopniu utrudniają życie badaczom. Tylko to pozwoli prowadzić systematyczne badania i analizy, które pozwolą odpowiedzieć na choć część - odpowiednio sformułowanych! - pytań. Poza problemami wskazanymi wyżej, największym wyzwaniem w badaniach z udziałem barw są kwestie metodologiczne, można by rzec związane z technicznymi aspektami tych badań. Im właśnie zostanie poświęcona kolejna część niniejszego tekstu.

 

Metodologia badań z udziałem barw - najważniejsze problemy

Współczesna psychologia uznawana jest za naukę empiryczną, co oznacza, że teorie muszą być sprawdzane poprzez doświadczenie - dotyczy to także falsyfikacji, w której przewidywania sformułowane na podstawie teorii (zarówno te zgodne z teorią, jak i te sprzeczne z nią) powinniśmy sprawdzić empirycznie. Za najdoskonalszą zaś obecnie metodę naukową uznaje się eksperyment - tylko ta metoda pozwala na wyciąganie trafnych wniosków o relacjach przyczynowo-skutkowych (pod warunkiem oczywiście, że eksperyment zakłada właściwą, „poprawną” strukturę zależności). Ponieważ interesuje nas przede wszystkim rzetelna wiedza na temat tego, czy i jeśli tak, to w jaki sposób barwy wpływają na reakcje odbiorcy, znalezienie właściwego mechanizmu, a więc określenie konkretnych ciągów przyczynowo-skutkowych jest naszym głównym celem. Z tego względu nasze rozważania skupimy właśnie na badaniach eksperymentalnych i problemach z nimi związanych.

 Krótką historię eksperymentu w badaniach naukowych opisuje m.in. Antoni Sułek (1979), wskazując zarazem, że w oczach opinii publicznej metoda ta staje się swego rodzaju fetyszem (por. Sułek, 1979, s. 59) i wszystkie zależności „wykazane eksperymentalnie” są często przyjmowane zupełnie bezkrytycznie (a zarazem nadmiernie sceptycznie przyjmowane są wyniki uzyskane za pomocą metod odmiennych). Jest to problem, nie ma bowiem metod idealnych. Jednak nawet mając w pamięci różne ograniczenia eksperymentu i pułapki z nim związane, nie da się ukryć, że w warsztacie naukowym psychologa jest metodą pozwalającą na testowanie nawet bardzo szczegółowych hipotez, zapewniając zarazem wysoką trafność wyników. Aby jednak trafność ta była zapewniona, badanie musi spełniać określone warunki.

Ogólną charakterystykę badań eksperymentalnych można odnaleźć w polskiej literaturze w wielu opracowaniach (np. Brzeziński, 2006; Sułek, 1979), nie będziemy więc jej tu powtarzać. Wystarczy przypomnieć, że według większości definicji eksperyment musi zawierać trzy podstawowe elementy: manipulację główną zmienną niezależną; kontro pozostałych, istotnych zmiennych; pomiar zmienności zmiennej zależnej (por. Brzeziński, 2006; wspomniany wcześniej Sułek proponuje określenia stymulacja, kontrola, obserwacja, przypisując im analogiczne znaczenie - por. Sułek, 1979). Tylko zadbanie o poprawność tych elementów pozwala nam określić, iż zmienna niezależna, którą manipulowaliśmy, jest przyczyną zmiany w poziomie zmiennej zależnej, którą obserwujemy, i ze zmianą tą nie mają nic wspólnego inne zmienne, które poddaliśmy kontroli. W rozważanej przez nas tematyce zmiennymi niezależnymi są barwy (otoczenia bądź konkretnych obiektów prezentowanych osobom badanym). Ich odpowiedni dobór i sposób manipulacji ich parametrami jest pierwszą kwestią, która sprawia dużą trudność w badaniach z udziałem barw. Drugą kwestią jest kontrola innych zmiennych istotnych, gdyż samo ich określenie - w przypadku gdy nasza wiedza na temat mechanizmów wpływu barw jest uboga - może sprawiać trudności. Tym dwóm kwestiom poświęcone będą kolejne punkty niniejszego tekstu. Trzeci element, czyli właściwie prowadzony pomiar zmiennej zależnej, także może być źródłem problemów, nie są one jednak specyficzne dla badań nad barwami (i mają charakter bardziej uniwersalnych trudności, z którymi zmagać się musi każdy psycholog-eksperymentator). Z tego względu nie będą szczegółowo omawiane w tym opracowaniu.

 

Barwy jako zmienne niezależne - nieograniczony świat barw a uproszczone warunki badania

Liczba odcieni barw, jakie człowiek może rozróżnić, jest ogromna - w praktyce prawie nieskończona. Jak wiele z nich powinniśmy uwzględnić w badaniu, by uchwycić interesujące nas efekty? Nasze możliwości są mocno ograniczone, przede wszystkim ze względów czasowych i ekonomicznych - każda barwa to dodatkowy poziom zmiennej niezależnej, co najczęściej oznacza dodatkową grupę eksperymentalną. W typowym eksperymencie bowiem wpływ jakiegoś czynnika na zmienną zależną badamy, porównując grupy różniące się poziomem czynnika, który nas interesuje, i identyczne pod każdym innym względem. Badając więc różnice w oddziaływaniu czerwieni i zieleni powinniśmy stworzyć dwie identyczne grupy, wykonujące identyczne zadanie, a jedyną różnicą będzie to, że jednej grupie zaprezentujemy barwę czerwoną (np. czerwone ściany pomieszczenia, w którym odbywa się badanie), a drugiej zieloną. Badając różnice w oddziaływaniu czerwieni, zieleni i błękitu, musimy stworzyć trzy grupy itd. (jedną z alternatyw mogą być schematy z powtarzanym pomiarem, gdzie tą samą grupę ludzi umieścimy najpierw w pomieszczeniu czerwonym, później zielonym itd., ale nawet w takich planach eksperymentalnych liczba bodźców najczęściej musi być znacznie ograniczona). W odróżnieniu od schematów korelacyjnych, w których - także po ogromnym „okrojeniu” widzialnego spektrum barw - udaje się niektórym badaczom zastosować nawet ponad 300 odcieni (por. Guilford i Smith, 1959), w badaniach eksperymentalnych muszą więc wystarczyć zbiory co najmniej trzydziestokrotnie mniejsze (a i to może się wiązać z potrzebą przebadania kilkuset osób). Pierwszym dylematem, przed którym stają więc eksperymentatorzy, jest sam wybór zakresu stosowanych bodźców barwnych.

Dobrą zasadą jest taki dobór poziomów zmiennej niezależnej, który maksymalizuje wariancję międzygrupową. Innymi słowy powinniśmy wybrać te barwy, które - jak sądzimy - powinny wywoływać największe różnice w reakcjach. Jeśli więc przypuszczamy, że czerwień przyspiesza, a zieleń zwalnia rytm serca osoby wpatrującej się w tę barwę, powinniśmy zastosować te odcienie czerwieni i zieleni, które, jak przypuszczamy, działają najskrajniej (np. najbardziej pobudzający odcień czerwieni). To ułatwi wykazanie postulowanego efektu w naszym eksperymencie. Zgodnie z obiegową wiedzą, wielu badaczy przeciwstawia barwy „ciepłe” barwom „zimnym” (np. Nakshian, 1964; Stone, 2001), tworząc w ten sposób dwa warunki eksperymentalne (i, ewentualnie, trzeci kontrolny z barwą białą bądź szarą). Jako barwy „ciepłe” stosowane są (zależnie od badania) różne odcienie czerwieni, różu bądź barwy żółtej, jako barwy „zimne” - niebieska bądź zielona. Dopóki jednak nie mamy dowodów, że wpływ barwy niebieskiej na zachowanie jest identyczny jak wpływ barwy zielonej, nie powinniśmy łączyć ich w jedną kategorię. Nie możemy, stosując tylko zieleń, uogólniać wyników na wszystkie barwy „zimne” (jak wielu badaczy niestety chciałoby czynić). Być może powinniśmy więc uwzględnić też inne barwy - pytanie jednak, według jakiego klucza? Możemy przyjąć, że badamy trzy barwy podstawowe (czerwoną, zieloną, niebieską) - od razu może pojawić się pytanie, dlaczego nie dopełniające? Innymi słowy - brak jest spójnych kryteriów, które pozwoliłyby ocenić, jaki zestaw barw można uznać za reprezentatywną próbkę. Teorie wspomniane na początku niniejszego tekstu niewiele pomagają - każdy autor sugeruje trochę inny zestaw barw „ważnych” dla zachowania. Przy obecnym stanie wiedzy nie ma dobrego rozwiązania dla tego problemu. Jedyne, co możemy zrobić, to wybrać - arbitralnie bądź na podstawie jednej z teorii - określony zestaw próbek barwnych i pamiętać, że wnioski z badań będą ograniczone jedynie do tego zestawu (i mogą się nie sprawdzać dla barw o innych parametrach, nie uwzględnionych w naszym badaniu). Oczywiście, wracając do cytowanego wcześniej Poppera, właściwsze jest to drugie rozwiązanie, a więc oparcie się na teorii - wszak eksperyment jest jedynie narzędziem, służącym falsyfikacji wcześniej sformułowanych twierdzeń.

Na tym jednak problemy się nie kończą - do tej pory barwy określałem jedynie jako „czerwona” bądź „zielona”, ale oczywiste jest, że czerwień czerwieni nierówna - to samo określenie może oznaczać zupełnie inny odcień danej barwy. Dwa badania, w których stosowano „czerwień”, mogą okazać się nieporównywalne, gdyż bodźce w nich prezentowane mogły być zupełnie inne! Przykładem mogą być badania Wilsona (1966) - jest to najczęściej przywoływany w literaturze przedmiotu eksperyment psychofizjologiczny, w którym autor wykazał, że wpatrywanie się w barwę czerwoną wywołuje większe pobudzenie organizmu niż wpatrywanie się w barwę zieloną. Jacobs i Hustmyer (1974) przeprowadzili podobne badanie, które częściowo było replikacją badania Wilsona, wprowadzając zarazem dodatkowe poziomy zmiennej. Jednak pomiędzy reakcjami na barwy czerwoną i zieloną nie wykazano istotnych różnic. Powodów może być wiele, ale pierwszy, na jaki należy zwrócić uwagę, to odmienne warunki eksperymentalne. Wilson stosował bliżej nieokreślone, arbitralnie dobrane, wysoko nasycone odcienie czerwieni i zieleni. Jacobs i Hustmyer prosili sędziów kompetentnych o wybór, z szeregu próbek, najbardziej „typowych” odcieni czerwieni, zieleni i pozostałych kolorów. Nie ma możliwości sprawdzenia, czy wybór ten był identyczny jak u Wilsona.

Tu dochodzimy do sedna sprawy - barwy zwykło się traktować jako zmienne nominalne, gdzie każdy odcień (ewentualnie arbitralnie określona grupa odcieni - np. barwy „zimne”) jest odrębną jakością. Taki sposób myślenia sprawia jednak, że wyniki badań nie powinny być uogólniane - wykryte efekty dotyczą tylko stosowanych próbek barwnych i nie mamy pewności, czy przy zastosowaniu innych odcieni będą takie same (przykład z poprzedniego akapitu pokazuje, że mogą być odmienne). To poważny problem badawczy, który ma banalne rozwiązanie - otóż barwy mogą zostać szczegółowo opisane za pomocą systemów kolorymetrycznych, na skalach ilościowych. W większości systemów są to co najmniej trzy skale - rozpisujące składniki barwy np. na jej ton (zwany też po prostu kolorem), jasność oraz nasycenie. Pozwala nam to, po pierwsze, szczegółowo charakteryzować stosowane w badaniu barwy - dzięki temu inni badacze będą w stanie replikować nasz eksperyment dokładnie odtwarzając użyte przez nas bodźce. Po drugie - możemy w sposób wymierny określać różnice między barwami, dzięki czemu możemy zbadać (oczywiście eksperymentalnie), które z tych różnic są istotne, które zaś nie, pod względem ich wpływu na reakcje odbiorcy.

Analogicznym przykładem mogą być korelacyjne badania nad preferencjami i oceną deskryptywną - problem opisu stosowanych barw dotyczy ich w takim samym stopniu, co badań eksperymentalnych. Jak twierdzą Whitfield i Wiltshire (1990), w pierwszej połowie XX wieku nie uwzględniano szczegółowej charakterystyki kolorymetrycznej barw (posługując się wieloznacznymi określeniami „czerwień”, „zieleń” itp.), co mocno obniża jakość badań prowadzonych w tamtym okresie (i możliwość wyciągania wniosków na podstawie ich wyników). Gdy badacze zaczęli w końcu uwzględniać parametry kolorymetryczne (jednym z prekursorów na tym polu był J.P. Guilford) okazało się, że z oceną preferencji oraz z ocenami opisowymi najsilniej związane są jasność i nasycenie, zaś ton ma znaczenie niewielkie (por. np. Guilford i Smith, 1959; Valdez i Mehrabian, 1994; Wright i Rainwater, 1962). A więc to, że dana barwa mi się podoba lub nie, ma mały związek z tym, czy jest to czerwień czy zieleń, a znacznie większy z tym, czy jest jasna, ciemna, nasycona czy zszarzała.

O ile jednak w schematach korelacyjnych istotność uwzględniania wszystkich parametrów barwy jest już oczywista, o tyle... do dziś praktycznie brak jest badań eksperymentalnych, w których uwzględniany byłby efekt jasności i nasycenia! Nielicznymi wyjątkami są np. niektóre badania nad wpływem barw na odbiór innych modalności (np. Zellner i Kautz, 1990), lecz - mówiąc kolokwialnie - na ich zliczenie wystarczyłoby palców jednej ręki. Co więcej - parametry kolorymetryczne nie tylko nie są uwzględniane przy manipulowaniu zmienną niezależną, ale wciąż często są pomijane nawet na etapie kontroli warunków eksperymentu.

 

Kontrola warunków badania, czyli co, poza barwami, może wpływać na wyniki

Opisywanie barw za pomocą systemu kolorymetrycznego, wspomniane w poprzedniej części, łączy się ściśle z kontrolą warunków badania. Owszem, idealną sytuacją jest traktowanie poziomów wszystkich parametrów barwy jako zmiennych niezależnych, którymi manipulujemy - da nam to najpełniejszy obraz badanej zależności. Niestety, wiąże się też ze znacznym skomplikowaniem schematu badawczego. Powiedzmy, że chcemy klasycznie (jak np. Wilson) badać różnice w reakcjach fizjologicznych wywołanych przez dwie barwy - czerwoną i zieloną. Dla każdej wybieramy więc określoną wartość tonu, która powie nam, jak bardzo nasz bodziec jest zbliżony do „wzorcowej” (według fizycznych kryteriów) czerwieni i zieleni. Aby w tym samym badaniu uwzględnić też jasność barw, musimy każdy z bodźców rozpisać na co najmniej dwa warianty jasności (dla uproszczenia - barwa jasna i ciemna). Mamy więc w efekcie cztery bodźce - czerwony jasny, czerwony ciemny, zielony jasny, zielony ciemny. Jeśli mamy zamiar uwzględnić też nasycenie (co oczywiście powinniśmy zrobić, by nasze badanie było „pełne”), każdy z tych bodźców powinniśmy rozpisać na co najmniej dwa warianty - o wysokim i o niskim poziomie nasycenia. W efekcie otrzymujemy, w najprostszym schemacie, aż osiem poziomów zmiennej niezależnej (i w typowym schemacie badawczym tyle grup eksperymentalnych powinniśmy stworzyć). To dość dużo, a przecież tylko dwa warianty barwne, tylko dwa warianty jasności i tylko dwa warianty nasycenia to ogromne uproszczenie, nie oddające bogactwa świata - nie pozwoli nam ono np. określić, czy wpływ jasności na reakcje psychofizjologiczne ma charakter związku prosto-, czy krzywoliniowego.

Jeżeli nie chcemy więc nadmiernie komplikować naszego badania, możemy ograniczyć się tylko do jednego z wymiarów opisu - np. klasycznie, do tonu, i porównywać tylko barwy czerwone z zielonymi. Jednak - i to powinniśmy już wiedzieć po lekturze powyższych akapitów - pozostałe parametry musimy poddać kontroli! Najprościej zrobić to poprzez ujednolicenie ich poziomu - a więc badając różnice między wpływem czerwieni i zieleni musimy zastosować barwy, które różnią się tonem, ale pod względem jasności i nasycenia są identyczne. Tylko to pozwoli nam wnioskować o związkach przyczynowo-skutkowych. Jeśli o to nie zadbamy, to nawet jeśli uzyskamy istotne różnice, nie będziemy mogli wypowiadać się o ich przyczynie - czy faktycznie czerwony wywołuje większe pobudzenie, jak twierdził Wilson, czy raczej był to wynik większego nasycenia stosowanej czerwieni? Albo może interakcji kilku czynników? Jedynie odpowiednia kontrola stosowanych bodźców pozwoli nam na to pytanie odpowiedzieć, ale - jak wspomniałem już wcześniej - bardzo rzadko pojawia się ona nawet w najnowszych badaniach eksperymentalnych z udziałem barw (np. Stone, 2001; jak autorka sama wskazuje, stosowane przez nią odcienie to „ciemna czerwień” i „jasny niebieski”).

Dodać należy, że poza parametrami kolorymetrycznymi powinniśmy kontrolować także inne „parametry” barw. Zaliczyć do nich można na przykład typowość (która zieleń jest „najbardziej zielona”, tzn. jest najlepszym reprezentantem danej kategorii) lub powszechność (barwy występujące powszechnie w naturze lub barwy nietypowe, rzadko widywane na co dzień). Niestety, cechy te są dużo trudniejsze do określenia niż - wyrażone na skalach ilościowych - ton, jasność czy nasycenie.

Oczywiście, zagadnienie kontroli nie dotyczy jedynie parametrów stosowanych barw. Kolejną kwestią jest sposób prezentacji barwnych bodźców. Jeżeli chcemy badać wpływ określonej barwy na reakcje fizjologiczne czy zachowanie, najbardziej skrajnym podejściem jest „zanurzyć” osobę badaną w tej barwie całkowicie, czyli stworzyć dla niej jednobarwne środowisko. Takie badanie, choć najsilniej podkreśliłoby wpływ barw na odbiorcę (pisał o tym już Goethe, twierdząc, że właśnie w takich jednobarwnych warunkach wpływ barw na emocje jest najlepiej widoczny), miałoby jednak znikomą trafność zewnętrzną. Wszak na co dzień funkcjonujemy w wielobarwnym, zróżnicowanym wizualnie środowisku, więc wnioski z eksperymentu odbywającego się w tak uproszczonych warunkach trudno byłoby przenieść na sytuacje przytrafiające się badanym poza laboratorium. Bodźce barwne, którymi manipulujemy, powinny być więc tylko jednym z elementów sytuacji badawczej - pozostałe zaś elementy powinniśmy ściśle kontrolować, tak, by nie stały się one źródłem dodatkowej, niewyjaśnionej zmienności wyników (lub nie tworzyły dodatkowych różnic, które w efekcie pozbawią nas możliwości wyciągania wniosków z wyników badania - por. wcześniejsze akapity).

Jeśli chodzi o samą aranżację np. pomieszczenia, w którym odbywa się eksperyment, kontrola dodatkowych zmiennych wizualnych nie jest trudna, choć może być kosztowna. Nie jest ważne (w sensie kontroli, bo oczywiście może mieć to wpływ na efekt eksperymentalny), czy badani będą mieli przed sobą całą barwną ścianę, czy jedynie białą ścianę z powieszoną na niej małą jednobarwną planszą - jeśli we wszystkich warunkach eksperymentalnych zorganizujemy to w jednakowy sposób, wciąż będzie to zgodne z regułami metodologicznymi. Problem stanowi jednak kontrola zachowania badanych podczas eksperymentu - jedni mogą cały czas zerkać na barwną planszę na ścianie, inni mogą nawet na nią nie spojrzeć, zajęci wykonywaniem zadania eksperymentalnego. Tak jest na przykład w eksperymentach dotyczących wpływu barw pomieszczenia na efektywność pracy biurowej, np. szybkości i poprawności pisania na maszynie. Niektórzy badani co chwilę będą podnosić wzrok znad maszyny i zerkać na barwną ścianę, inni zaś cały czas będą wpatrzeni w biała kartkę papieru, na której piszą tekst. W pewnym sensie obie te „grupy” należałoby traktować jako badane w odmiennych warunkach, a badacz ma na to niewielki wpływ. Możemy oczywiście kazać badanym patrzeć na barwną planszę przez kilka (kilkanaście) minut - tak prowadzona jest większość psychofizjologicznych eksperymentów z udziałem barw, m.in. wspominane wcześniej badania Wilsona oraz Jacobsa i Hustmyera, gdzie jedynym zadaniem badanych było patrzeć na barwę, a eksperymentator mierzył w tym czasie zmiany rytmu serca czy reakcje elektrodermalne. Musimy jednak liczyć się z tym, że nawet w takiej sytuacji niektórzy dostosują się do polecenia, inni będą co jakiś czas odwracać głowę (by dać odpocząć oczom), a jeszcze inni po prostu zamkną oczy i w ten sposób całkiem odetną się od oddziaływania eksperymentalnego. Dodatkowo, tak zaaranżowana sytuacja (wymagająca jedynie patrzenia na barwną planszę przez określony czas) jest sytuacją dość sztuczną, co obniża trafność zewnętrzną eksperymentu. Należy więc szukać innych, bardziej subtelnych sposobów takiej kontroli zachowania osób badanych, która sprawi, że będą oni w równym stopniu wystawieni na oddziaływanie naszego bodźca barwnego. Jest to szerokie pole dla twórczych pomysłów eksperymentatora.

Mówiąc o trafności zewnętrznej (a więc możliwości uogólniania wyniku na sytuacje pozaeksperymentalne) należy pamiętać o jeszcze jednej rzeczy - cały czas rozważamy badania, w których wpływ na odbiorcę wywierać ma pojedyncza barwa. Jak wspomniałem już wcześniej, jest to sytuacja sztuczna, gdyż środowisko, w którym żyjemy i funkcjonujemy na co dzień, jest wizualnie zróżnicowane. Można więc wysunąć tezę, że przedmiotem badania powinny być całe aranżacje barw, złożenia wielu odcieni (które, dodatkowo, mogą przyjmować różne formy pod względem kształtu i wielkości powierzchni przypadającej każdej z barw). Odbiór takiego złożonego zjawiska, w którym jako dodatkowe czynniki pojawiają się kontrasty, harmonie barwne itp., na pewno jest czymś odmiennym (i zarazem bliższym codzienności) niż odbiór powieszonej na ścianie jednobarwnej planszy. Wydaje mi się jednak, że dopóki nie jesteśmy w stanie jednoznacznie określić zależności związanych z tym, jak działa na nas pojedynczy, wyizolowany bodziec barwny, dopóty wszelkie badania mające na celu określić wpływ złożonych aranżacji na zachowanie odbiorcy są swego rodzaju szukaniem po omacku, bez możliwości jasnego wytłumaczenia uzyskanych wyników. Z tego względu w niniejszym tekście pomijam problematykę tak prowadzonych badań, skupiając się na bardziej klasycznym podejściu, w których bodźcem eksperymentalnym jest pojedyncza barwa. Nawet w tych „prostych” badaniach wciąż jest wiele do poprawienia, i zapewne - do odkrycia.

Pozostając jeszcze przy tematyce kontroli zmiennych, które mogą mieć (niepożądany) wpływ na wynik, chciałbym poruszyć problem bardziej ogólny i dotykający wielu eksperymentów, ale w badaniach nad barwami szczególnie widoczny. Chodzi mianowicie o domyślanie się przez niektórych badanych celu eksperymentu i wpływ tych domysłów na zachowanie podczas badania. Zagadnienie to - co należy na wstępie podkreślić - wiąże się silnie z etycznymi aspektami prowadzenia badań psychologicznych, dla klarowności wywodu pomijam jednak ten wątek, a czytelnika odsyłam do innych opracowań (np. Brzeziński, 2006). Jak zaprezentowałem na początku niniejszego tekstu, przeświadczenie, że barwy mają wpływ na odbiorcę, ma charakter powszechny i funkcjonuje w wiedzy potocznej w postaci wielu, często niczym nie popartych, przekonań. Z tego powodu, gdy tylko badani zorientują się, że barwa może być istotnym czynnikiem (istotnym, tj. interesującym eksperymentatora, który ich na to badanie zaprosił), od razu zastanawiają się, jak powinni zachowywać się pod wpływem np. czerwonej planszy, w którą mają się wpatrywać. Te pomysły osób badanych, a w efekcie ich reakcje podczas eksperymentu, mogą być zgodne bądź niezgodne z hipotezami badacza - jednak w obu tych przypadkach najczęściej są one niepożądane, skoro według założeń teoretycznych wpływ barw powinien być automatyczny i przebiegać poza świadomą kontrolą jednostki. Jeżeli więc podejrzewamy, że osoby badane faktycznie podczas badania zaczęły zachowywać się zgodnie z własnymi, tworzonymi na gorąco założeniami o tym, jak powinny się zachować, możliwość wyciągania wniosków z wyników ulega znacznemu ograniczeniu. Przykładowo, nawet jeżeli wykażemy, zgodnie z naszą hipotezą, że kolor czerwony działa pobudzająco, zwiększając napięcie i siłę mięśni (a kolor zielony odwrotnie - relaksuje i obniża siłę), ale podejrzewamy, że badani domyślili się naszej hipotezy - mamy problem. Bowiem równie prawdopodobne jak to, że „czerwony pobudza” (automatycznie, na poziomie fizjologicznym), jest to, że czerwony wywołał w badanych przekonanie, iż powinni być pobudzeni i ze wszystkich sił starali się oni do tego dostosować (albo nawet bezwiednie zaczęli myśleć o rzeczach i sytuacjach związanych z pobudzeniem - czerwień jako: kolor krwi, symbol miłości, ostrzeżenie o niebezpieczeństwie itp. - co też może wywołać pobudzenie emocjonalne). Mielibyśmy wtedy do czynienia z zasugerowaną reakcją, a nie z bezpośrednim efektem barwy. Takie badanie nie pozwala nam sfalsyfikować twierdzenia o automatycznym, pozaświadomym wpływie barw na odbiorcę.

Moc takich przekonań wykazali w pomysłowym eksperymencie Smith, Bell i Fusco (1986). Badali oni siłę mięśni (mierzoną dynamometrem) podczas wpatrywania się w różne barwy. Manipulowali jednak instrukcją - jednej grupie badanych zasugerowali, że wpatrywanie się w barwę różową powinno zwiększyć siłę mięśni w stosunku do pozostałych barw, drugiej zaś zasugerowali, że podczas wpatrywania się w róż siła mięśni powinna być najsłabsza. Okazało się, że taka sugestia wpleciona w procedurę eksperymentalną wystarcza, by badani reagowali zgodnie z „zaleceniami” (choć, co prawda, dotyczyło to tylko mężczyzn - kobiety reagowały odwrotnie niż im sugerowano, czego autorzy badania nie potrafią do końca wytłumaczyć). Wnioski są niezwykle ważne - jeśli bowiem sugestia wpleciona w eksperyment może modyfikować reakcje badanych, to jak duży wpływ na te reakcje będą miały ich własne przekonania, w jaki sposób powinni reagować na barwy!

Warto dodać też, że wpływ tych przekonań i „zasugerowane” reakcje są specyficzne dla sytuacji eksperymentalnej - gdy badani sądzą, że właśnie o wpływ barwy badaczowi chodzi. W sytuacji naturalnej, np. w pomieszczeniu biurowym, nawet identycznie zaaranżowane środowisko nie działałoby sugerująco (mało kto zastanawia się, jak barwa ściany w biurze powinna na niego działać) i nie wywoływałoby specyficznych reakcji czy zmian w zachowaniu.

Rozważając jednak sytuację eksperymentu należy również pamiętać, że przekonania te nie będą u wszystkich badanych jednakowe - wiedza potoczna na temat barw jest rozmyta, niejednoznaczna, więc każdy ma w tej sprawie indywidualne poglądy. W praktyce więc część osób nie zorientuje się, jaki jest cel badania, część domyśli się tego, ale błędnie oceni, jaka jest hipoteza eksperymentalna, a część domyśli się i odgadnie prawdziwą hipotezę. Sytuacja ta stanowi dodatkowy czynnik wpływający na poziom zmienności obserwowanej zmiennej zależnej, co może sprawić, że nasz główny, interesujący nas efekt będzie zbyt słaby, by go zauważyć. Z tego względu - szczególnie w dziedzinach, w których możemy się spodziewać u badanych wiedzy potocznej, ale mającej silny wpływ na zachowanie (a badania z udziałem barw na pewno są jedną z takich dziedzin) - powinniśmy czynnik związany z postrzeganiem przez osobę badaną sytuacji eksperymentalnej poddawać szczególnej kontroli. Wskazówki dotyczące metod radzenia sobie z tym problemem (z uwzględnieniem etycznych aspektów zagadnienia) można znaleźć m.in. u Brzezińskiego (2006).

 

Co zrobić, by stworzyć spójną „psychologię barw”? Próba odpowiedzi

Do tej pory w całym tekście pisałem o problemach, na jakie natrafiamy, starając się uprawdopodobnić potoczną wiedzę, a więc - „przesunąć” ją w stronę wiedzy naukowej, o zadowalającym stopniu pewności. Sądzę, że choć wiele z tych problemów we współczesnych badaniach empirycznych z udziałem barw wciąż jest ignorowanych, to są to problemy do rozwiązania - przez świadomych, wyczulonych metodologicznie naukowców. Dlatego chciałbym, zgodnie z tytułem niniejszego tekstu, by traktować je raczej w kategoriach wyzwań. Zmierzenie się z nimi na pewno wzmocni aktualny stan wiedzy w omawianym temacie.

Jakież więc są to wyzwania? Te bardziej ogólnej natury, to przede wszystkim:

- potrzeba formułowania teorii i hipotez w jednoznacznym, precyzyjnym języku (często słyszane sformułowania typu „czerwony pobudza”, „zieleń relaksuje” są zbyt wieloznaczne i wymagają uściślenia - choćby w sprecyzowaniu pojęcia czerwieni i zieleni, pojęć pobudzenia i relaksacji, oraz podkreślenie, gdzie, kiedy i pod jakim warunkiem taki efekt może wystąpić);

- potrzeba zapewnienia odpowiedniej komunikacji i przepływu informacji w środowisku naukowym - a więc replikowanie badań (przy zachowaniu parametrów stosowanych wcześniej bodźców!), tworzenie dokładnych prac przeglądowych i, dzięki temu, umożliwianie naukowcom korzystania z całego dotychczasowego dorobku psychologicznych badań nad barwami.

Jeśli zaś chodzi o badania, podstawowymi kwestiami, jakie trzeba brać pod uwagę przy planowaniu eksperymentu, są:

- liczba, reprezentatywność i charakterystyka (dokładna, w tym kolorymetryczna) stosowanych bodźców barwnych - tylko uwzględnianie kilku parametrów barwy pozwoli nam określać - bardzo prawdopodobne - interakcje pomiędzy nimi. Jeśli zaś ograniczamy nasze badania do jednego z parametrów, pozostałe powinniśmy poddać ścisłej kontroli;

- sposób prezentowania bodźców barwnych, tj. wkomponowania ich w całe środowisko eksperymentalne - tu potrzebny jest sensowny kompromis między wzmocnieniem mierzonego efektu a zachowaniem trafności zewnętrznej badania;

- organizowanie procedury badań w taki sposób, by kontroli poddane były także potoczne przekonania badanych (które „wnoszą” oni do eksperymentu i które, jak opisałem wyżej, mogą mieć nieprzewidziany wpływ na wynik badania) dotyczące efektów wywoływanych przez barwy; kontrola ta może oznaczać albo maskowanie celu eksperymentu tak, by te przekonania nie miały wpływu na zachowanie, albo np. potraktowanie tych przekonań jako dodatkowej zmiennej, której poziom staramy się określić, by następnie włączyć ją do analizy wyników.

Powyższe wskazówki nie wyczerpują oczywiście listy problemów, a zarazem listy wyzwań, z którymi musi zmierzyć się badacz pragnący zgłębiać - jakże ciekawą! - tematykę związku barw z psychiką człowieka. Są jednak zwróceniem uwagi na najczęściej pojawiające się w dotychczasowych badaniach błędy, które dodatkowo w największym stopniu wpływają na niejednoznaczność i niespójność dotychczas uzyskiwanych wyników. Zwrócenie na nie uwagi - i rozszerzenie ich o świadomość bardziej ogólnych, właściwych wszystkim badaniom eksperymentalnym problemów (z którymi można zapoznać się w bogatej literaturze metodologicznej) - powinno zapewnić naukowcowi sukces, czyli uzyskanie wyników cechujących się wysoką rzetelnością i trafnością.

Czy uwzględnienie powyższych uwag pozwoli w takim razie nadać wiedzy dotyczącej barw status wiedzy naukowej (którego to statusu, moim zdaniem, wciąż w pełni nie osiągnęła)? Na pewno. Zaś wymiernym efektem będzie możliwość stosowania tej wiedzy w praktyce w sposób bardziej wyważony i rzetelny, a nie, jak dotychczas, opierając się głównie na intuicji i obiegowych opiniach.

Czy uwzględnienie powyższych uwag sprawi też, że z wielu różnorodnych badań i teorii wyłoni się nurt psychologii, który już bez przeszkód będziemy mogli określić „psychologią barw”? Na tak postawione pytanie mogę odpowiedzieć jedynie: czas pokaże. Osobiście sądzę, że nastąpi albo zawężenie pojęcia „psychologii barw” do wąskiej grupy badań (być może tych związanych z wpływem barw otoczenia na reakcje fizjologiczne i emocjonalne), albo pod określeniem tym będą kryły się wyraźne „podnurty” związane ze sobą ze względu na przedmiot badania, ale nie ze względu na teorie i stosowane metody. Są to jednak tylko spekulacje. Dopiero wzmocnienie dotychczasowej wiedzy o solidną bazę empiryczną pozwoli dobrze ocenić podobieństwa i różnice w obrębie różnych sytuacji, w których pojawiają się psychologiczne efekty wpływu barw na odbiorcę. To zaś, mimo ponad stuletniej obecności tematu barw w psychologii, wciąż jest jeszcze przed nami. Choć jesteśmy na dobrej drodze.

Literatura cytowana:

Béresniak, D. (2003). Kolory od podstaw. Warszawa: Świat Książki.

Brzeziński, J. (2000). Poznanie naukowe - poznanie psychologiczne. W: J. Strelau (red.), Psychologia. Podręcznik akademicki (t. 1, s. 335-354). Gdańsk: GWP.

Brzeziński, J. (2006). Metodologia badań psychologicznych. Warszawa: PWN.

Fernandez, K.V., Rosen, D.L. (2000). The effectiveness of information and color in Yellow Pages advertising. Journal of Advertising, 29, 59-73.

Gazzaniga, M. S., Ivry, R. B., Mangun, G. R. (2002). Cognitive neuroscience: the biology of the mind (second edition). New York: Norton & Company.

Goethe, J.W. (1810). Zur Farbenlehre. Uzyskano czerwiec 25, 2007, z http://www.textlog.de/goethe_farben.html

Guilford, J.P., Smith, P.C. (1959). A system of color-preferences. American Journal of Psychology, 72, 487-502.

Heiss, R., Halder, P. (1995). Test Piramid Barwnych. Warszawa: Wydawnictwo ERDA.

Hornowska, E. (2000). Operacjonalizacja terminów teoretycznych: czynnik, wielkość, zmienna. W: J. Strelau (red.), Psychologia. Podręcznik akademicki (t. 1, s. 390-400). Gdańsk: GWP.

Jacobs, K.W., Hustmyer, F.E. (1974). Effect of four psychological primary colors on GSR, heart rate, and respiration rate. Perceptual and Motor Skills, 38, 763-766.

Kraaz von Rohr, I. (2004). Leczenie kolorami. Warszawa: Amber.

Lüscher, M. (1998). Diagnostyka kolorami Maxa Lüschera. Warszawa: PTHP.

Nakshian, J.S. (1964). The effects of red and green surroundings on behavior. Journal of General Psychology, 70, 143-161.

O'Connel, B.J., Harper, R.S., McAndrew, F.T. (1985). Grip strength as a function of exposure to red or green visual stimulation. Perceptual and Motor Skills, 61, 1157-1158.

Pickford R. W. (1971). Review article: The Lüscher Color Test. Occupational Psychology, 45, 151-154.

Popek, S. (2001). Barwy i psychika. Lublin: Wydawnictwo UMCS.

Popper, K.R. (2002). Logika odkrycia naukowego. Warszawa: Fundacja Aletheia.

Rothenberg, B. (2003). Leczenie światłem. Warszawa: Amber.

Smith, J.M., Bell, P.A., Fusco, M.E. (1986). The influence of color and demand characteristics on muscle strength and affective ratings of the environment. The Journal of General Psychology, 113, 289-297.

Steinhardt, L. (1997). Beyond blue: the implications of blue as the color of the inner surface of the sandtray in sandplay. The Arts in Psychotherapy, 24, 455-469.

Stone, N.J. (2001). Designing effective study environments. Journal of Environmental Psychology, 21, 370-390.

Sułek, A. (1979). Eksperyment w badaniach społecznych. Warszawa: PWN.

Valdez, P., Mehrabian, A. (1994). Effects of color on emotions. Journal of Experimental Psychology: General, 123, 394-409.

Whitfield, T.W.A., Wiltshire, T.J. (1990). Color psychology: A critical review. Genetic, Social & General Psychology Monographs, 116, 387-411.

Wilson, G.W. (1966). Arousal properties of red versus green. Perceptual and Motor Skills, 23, 947-949.

Wright, B., Rainwater, L. (1962). The meaning of color. The Journal of General Psychology, 67, 89-99.

Zagórska, W. (1991). Wybrane koncepcje psychologiczne związku między barwami a emocjami. Nowiny Psychologiczne 5-6, 17-24.

Zellner, D.A., Kautz, M.A. (1990). Color affects perceived odor intensity. Journal of Experimental Psychology: Human Perception and Performance, 16, 391-397.

Zeugner, G. (1965). Barwa i człowiek. Warszawa: Wydawnictwo Arkady.

Zieliński, P. (2007). Wpływ barw otoczenia na reakcje fizjologiczne i zachowanie - przegląd badań i próba oceny. Roczniki Psychologiczne, 10, 11-25.

Między wiedzą potoczną a wiedzą naukową 1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron