Bóg Jest Miłością koniec czasów kontemplacja Boga


Bóg Jest Miłością

Koniec Czasów - kontemplacja Boga

Spis treści:

Od autora

Światłość i Ciemność

Oświecenie

Objawienie Boskości

Awatar

Wszechobecność Boga

W obronie Lucyfera

Bóg Jest Miłością - Wstęp do kontemplacji Boga

Archanioł Michał

Maryja

Jezus Chrystus

Powtórne Przyjście Chrystusa

Koniec Czasów

Człowiek odmieniony [Przemieniony] Chrystusowy

Opis szczególnych wydarzeń naszych czasów

Aneks 1: Wykład o istocie Boga i stworzenia - początki nauki nowej ziemi -

Aneks 2: Oto Jestem Umiłowany Mój

Od autora

Drogi Czytelniku !

Czytając moje poniższe rozważania miej na względzie to, że Bóg `pragnie' Cię obdarzyć nieśmiertelnością nie tylko duszy ale i ciała na wieki jednocząc Cię z Sobą. Oto nasz wspólny Cel - oto nasza pielgrzymka.

Życzmy więc sobie wzajemnie powodzenia w tej drodze ku Nieśmiertelności, którą osiągniemy poprzez bezinteresowną Miłość i wynikających z niej pokój i wzajemną służbę.

Z serca Cię pozdrawiam drogi Czytelniku ! miłej lektury. Jacek

Napisane w 2002 roku:

Autor tego krótkiego utworu jest zwykłym szarym człowiekiem jak każdy z Was. Niczym szczególnym się nie wyróżniającym może jedynie tym, że zadanie które wykonuje jest, że tak powiem natury szczególnej i wykonuje je w tempie na jakie mu Bóg pozwala. Mimo, że jest człowiekiem młodym zakres jego doświadczenia życiowego i transcendentalnego jest ogromny. Zakres swej pracy przedstawia dość szczegółowo na niniejszej stronie. Warto tę stronę przeglądnąć i wyciągnąć właściwe wnioski. Obecny czas jest czasem szczególnym, jest wstępem do świetlanej przyszłości, którą osiągniemy poprzez okres próby, próby która trwa, a jej dopełnienie nastąpi niebawem. Próba ta jest prostą próbą bo jest egzaminem naszego człowieczeństwa i naszego pragnienia poznania Boga, tego które się ujawniło i tego które się ujawni. Wydaje się to takie proste - być ludzkim - i dla dobrego człowieka jest proste, nawet pomimo przeciwności losu. Wystarczy tylko uwierzyć i to realizować na miarę swych możliwości.

Czy autor jest względem Ciebie uczciwy w tym co mówi. Sam(a) musisz osądzić biorąc poprawkę na to, że każdy sądzi według siebie - więc aby być obiektywnym trzeba tę poprawkę mieć cały czas na uwadze.

Uczciwych można podzielić na uczciwych prawdziwie, tych, którzy nie dbają o ocenę innych i nikomu nie starają się przypodobać tylko Bogu - i nie czynią tego ze strachu tylko z miłości. Są również uczciwi tchórze, którzy chcą jak najlepiej wypaść w oczach świata, a Bogu chcą się często przypodobać ze strachu - w obliczu zagrożeń często `wymiękają' i wybierają lżejszą drogę. Są i nieuczciwi. Tych, którzy są nieuczciwi jawnie można za to nawet cenić. Są i nieuczciwi skrycie, którzy knują za czyimiś plecami, a w oczach świata starają się tak wybielić tak, że ci uczciwi wypadają przy nich jak brudna szmata przy śnieżno-białej kartce papieru. Wszyscy dziś pracują na swoje jutro. A kto jak pracował objawi się wkrótce.

Wiec, że są takie postawy lecz nie osądzaj nigdy nikogo, a nawet nie klasyfikuj na siłę, bo tak naprawdę jak widzisz z powyższych zdań Prawda jest trudno rozpoznawalna. Zresztą nie chwali się ani nie gani dnia przed zachodem słońca, podobnie trudno jest ocenić człowieka nim jego praca nie wyda dobrych owoców, a on nie zjednoczy się z Bogiem.

Czy ktoś kto wie gdzie nikt nie chciałby iść (bo tam był), i wie gdzie każdy chciałby iść (bo tam był); czy ktoś kto wie skąd przyszedł i dokąd idzie może mówić Prawdę ? Sam(a) sobie odpowiedz. Sam(a) odkryj Prawdę.

Powodzenia.

`Któż Jak Bóg'

PS

Powyższy wstęp i poniższe rozważania będące treścią tej książeczki napisałem w 2002 roku - po serii 4 objawień; strasznych stanów Otchłani, z której Jezus pomógł mi wyjść i Piekła-Ciemności, które pokonałem miłosierdziem oraz cudownych stanów starego i nowego Nieba, które miałem w grudniu 2000 roku, na wiosnę 2001 roku i 11.11.2002 roku. Jak napisałem w książce „Walka Światłości z Ciemnością na Końcu Czasów. Nieśmiertelność Duszy i Ciała. Przesłanie Ojca Niebieskiego” moja walka z Ciemnością najintensywniej trwała w latach 2004-2005 i wtedy wiele dusz udało się Ciemności wyrwać - bardzo wiele dusz - i znów skierować ku Światłości / Miłości do starego Nieba. Później też poddałem badaniu przyczyny istnienia zła na Ziemi. W tej książeczce nie ma silnego wydźwięku tych badań + natchnień jak w wyżej wspomnianym opracowaniu. Może i dobrze ?

Po tych wydarzeniach przyszły do mnie silne natchnienia, że nie tylko dusze Ludzkie dążą do Nieśmiertelności czyli do zjednoczenia z Bogiem ale i ciała do tego dążą aby się stać nieśmiertelnymi czyli w 100% zjednoczonymi z Bogiem - z Duchem Świętym - z Pełnią Światłości i Miłości, która chociaż nieskończona mieszka w naszych duszach.

Wyraziłem to silnymi natchnieniami opisanymi m.in. w słowach:

1/

Wyzwolenie ma dwa etapy, które za każdym razem wiążą się z pokonaniem Śmierci. Pierwszy etap to uwolnienie Duszy od skażenia Śmiercią - a odbywa się to wtedy gdy Dusza jednoczy się z Bogiem - z Pełnią Miłości i Światłości - w Niebie - czyli się Zbawia, Wyzwala. Jest to Proste - trzeba tylko zaufać Bogu - bo On Wszystkich chce Zbawić - bez osądzania Kogokolwiek. Drugi etap Wyzwolenia to uwolnienie od Śmierci Ciała, które odbywa się na Ziemi - i to jest już znacznie dłuższy i trudniejszy proces - proces, który wymaga wielu wcieleń i wielu mądrych wysiłków - i każdy musi przez ten proces przejść sam własnym wysiłkiem korzystając z mądrych rad Istot Duchowych i Ich możliwego wsparcia.

Teraz to już jest możliwe.

2/

ZIEMIA PEŁNI

Jest to stan gdy cała Ludzkość i cała Ziemia

są Chwalebnie Przemienieni

NIEŚMIERTELNI w Duchu i w Ciele

Nie ma już żadnej hierarchii, zwierzchności, władzy i mocy

Nie ma prawa i proroków

Nie ma żadnego grzechu i żadnej Ciemności

Nie ma pragnień materialnych ani cielesnych

Zło przestało istnieć

Nie ma śmierci

Ewolucja zakończona.

Powodzenia !

Światłość i Ciemność

Dla zrozumienia współistnienia światła i ciemności jako nieodłącznej pary warto przestudiować zawartość całej strony.

Na wstępie do tego rozdziału za prorokiem Izajaszem zacytuję:

Ja tworzę światło i stwarzam ciemności,
    sprawiam pomyślność i stwarzam niedolę.
    Ja, Pan, czynię to wszystko.
(Iz. 45.7)

Ten cytat ma tak głęboki sens sięgający sfery transcendentalnej, że osoba postrzegająca tylko światłość i ciemność w sposób fizyczny nie jest w stanie przybliżyć się do tej Prawdy.

Dla wyjaśnienia podam, że Bóg w swej najgłębszej niezmiennej istocie jako MIŁOŚĆ jest ponad światłem i ciemnością, które nawzajem się przenikają i kształtują.

Jak w każdej dobrej bajce wszechświat dąży do szczęśliwego zakończenia gdy światłość ostatecznie zwycięży i pozwoli na zjednoczenie całego stworzenia z Bogiem - MIŁOŚCIĄ.

A obecnie jesteśmy w trakcie tej bajki gdy ciemność i światłość toczą ze sobą zażarty bój, a wynik tego boju zadecyduje o najbliższej przyszłości.

Aby lepiej zrozumieć pewne sprawy warto przeglądnąć najpierw rozdział Wszechobecność Boga i „Podział Boga przyszliśmy zmienić ciemność w światłość”.

 

Doświadczenie Boga

Osobiście doświadczyłem Boga jako MIŁOŚCI. Doświadczenie pełni Boga odbywa się poprzez poznanie Jego Istoty w MIŁOŚCI.

Również w świetle i ciemności oraz w objawieniach osobowych Boga można rozpoznać niepojęte sfery Jego transcendentalności. MIŁOŚĆ jest czynnikiem niezmieniającego się Boga. Światłość i ciemność są transcendentalnymi przeciwstawnymi biegunami boskości istniejącymi do czasu istnienia stworzenia. Wielu świętych, mistyków i joginów doświadczało tych niepojętych wyższych stanów będących istotnymi składnikami naszego wewnętrznego JA. Na progu kresu dziejów to doświadczenie jest przygotowywane dla całej ludzkości.

 

Doświadczenie światłości

Doświadczenia osobowe czy bezosobowe Boga czy synów światłości: Jezusa, Maryi, Świętych, Aniołów są czymś niepojętym dla tego kto to doświadczył i zupełnie niezrozumiałym dla tego kto tego nie doświadczył. Bo każdy opis ponadzmysłowych doznań jest tylko bardzo nieudolną próbą oddania cudowności doświadczonego stanu.

W wielu miejscach powoływałem jak wygląda droga jogina do poznania siebie. Ten opis chyba najlepiej oddaje szczeble poznania mistycznego. Najpierw osiąga się stan ponadzmysłowy - Jestem w świetle. Później - Światło jest we mnie. Na końcu - Jestem Światłem.

Tutaj powołam jedno z moich doświadczeń mistycznych (Wiosna 2001)„.......wieczorem wlałeś w serce moje pragnienie zjednoczenia się z Tobą. Leżałem na wznak, prościutko z rękami położonymi na klatce. ...... i tęskniłem za Tobą. Och tęskniłem. I poczułem, że moje ciało napełnia się ciepłem. Moc tego ciepła przeniknęła mnie całego. Szczególnie gorące były ręce położone na piersiach i tym samym jakby cała klatka stawała się nieprawdopodobnie rozpalona. Gorące również były stopy..... I tak cały zaczynałem się stawać coraz gorętszy. Tęskniłem. I tak stawałem się tak gorący jak słońce. Dziwiłem się, że jeszcze nie spłonąłem. I powoli jakby moje ciało zanikało w tym ogniu. Miałem cały czas jasną świadomość wszystkiego. Brakowało mi jednak pewnie ufności, a może się bałem, że opuszczę na zawsze ciało, pomyślałem również, że mam pewnie jeszcze jakieś obowiązki. .... Gdy tak wróciły myśli w miejsce tęsknoty za Tobą powoli ostygłem.”.

Poza stanami energetycznymi towarzyszyły mi stany niepojętej świętości i lekkości. Opis kilku podaję poniżej:

      - (wiosna 2001). Czekam i czuję, że ogromna miłość przepojona miłosierdziem (błogość) przepełnia mnie od środka. Wdech miłość rośnie, boję się wydechu aby jej nie stracić. Wydech troszeczkę maleje. Myślę o Bogu. Znów wdech i miłość rośnie. Tak wiele razy. Miłość za chwilę mnie rozerwie. ....

      - (2001) Wciąż Wielki Wtorek. Klękam jak co dzień by trzykrotnie odmówić koronkę. Przychodzi agonia. Nie czuję bólu, a umysł jest spokojny. Lecz umieram. Dziwnie silna to agonia i jednocześnie bardzo przyjemna. Ciałem wstrząsają dreszcze, nie mogę oddychać a serce tonie w miłości. Próbuję nawet myśleć lecz agonia jest, trwa. Znów powtarzam „Dla Jego Bolesnej Męki Miej Miłosierdzie Dla Nas i Całego Świata” i znów umieram. Jakie to autentyczne i jednocześnie nie jest nieprzyjemne. Skończyłem koronkę, skończyła się agonia. Płakałem ze szczęścia.

      - (VI 2001) To było wspaniałe. Bóg mówił, śpiewał i był. Czułem się taki delikatny i czysty i jakby złączony z tym co się dzieje w liturgii i wokoło, że tylko odfrunąć. Czułem świętych i świętość wszędzie (świętość w każdym kto uczestniczył w liturgii) - subtelny przedsmak nieba.

Osobiście nie nastawiam się tak bardzo na medytację i doświadczenia ponadzmysłowe. To co poznałem - Istotę Boga w zupełności mi wystarcza. Teraz jedynie me pragnienie zjednoczenia z Bogiem tak zwyczajnie po ludzku wzrasta i dominuje coraz bardziej w mym sercu, a życie toczy się swoim torem.

 

Doświadczenie ciemności

Jak doświadczenie światłości daje niepisaną radość i ekstazę tak doświadczenie ciemności jest biegunem przeciwnym. Tu warto zwrócić uwagę na istotną sprawę. Ciemność chce byśmy się bali gdy ona się objawia. Ciemność karmi się naszym strachem. Można to tylko pokonać stosując przywiązanie do Imienia Bożego i miłosierdzie. Zrozumiesz to po przeczytaniu poniższych moich osobistych doświadczeń. To jest próba wysokiej klasy, którą Bóg dopuszcza. To jest szlifowanie najwyższej świętości.

Jeszcze zwrócę uwagę, że tak jak światłość może się objawiać w formie bezosobowej i osobowej w zależności od światopoglądu, postrzegania ziemskiej i sposobu postrzegania boskiej rzeczywistości, ..., siły uczuć, drogi i zadania duszy, gotowości świętego tak samo może być z ciemnością. Forma bezosobowa zostanie poniżej opisana. Forma osobowa atakuje świętego w postaci mających formę lub ucieleśnionych złych mocy.

Moje spotkania z ciemnością:

1. Raz w młodości, gdy żyłem w grzechu [zły duch] próbował we mnie wejść od dołu przepełniał mnie ku górze. Walczyłem z nim i wyrzucałem lecz co trochę go odegnałem nacierał z większą wściekłością. Byłem przerażony i słabłem w straszliwym tempie. Dopiero myśl wezwij Jezusa. Wezwałem Jezusa i uczyniłem znak krzyża - duch odszedł natychmiast.

2.... gdy Ojciec Święty był w Starym Sączu (1999). [..........]. Niespokojny zawsze [...........] potrącił stojący oparty o balustradę sztandar i dostałem w głowę. Rana była dość duża więc zaszyto mi ją w szpitalu. Zmysły mi się wyostrzyły. Po Mszy Św. szliśmy w stronę Nowego Sącza. Ojciec Święty przejeżdżał papa mobile w pobliżu nas. Wtedy poczułem całą sforę złej mocy ciągnącej za Nim.

3. XII.2000 „... znalazłem się w piekle, lub raczej w przedsionku piekła. Jest to obrzydzający stan duszy, która odrzuca Boga i gardzi sama sobą. Straszny to stan i czułem, że dalej jest jeszcze ohydniej. Zalało mnie przerażenie i wtedy poczułem jakby obok mnie Jezusa. Pan czekał nieskończenie cierpliwy i pełen miłosierdzia. Czułem, że na wyciągnięcie ręki jest przyjęcie Łaski i wyparcie się Boga i wyparcie siebie. Czułem wyraźnie, że wyparcie się Boga jest równe wyparciu się siebie. Niechaj nikt nie pozwoli by śmierć zastała go w takim stanie..... Zrozumiałem, że oto Jezus jest tu i modli się cicho. I jakby ostatkiem sił zawołałem Panie odrzucam grzech chcę być Twój lecz w swym miłosierdziu uwolnij mnie od tego co mnie zniewala. I nagle wszystko ustało. Byłem wyczerpany i rozgorączkowany. Zasnąłem”.

4. 11.11.2002 Nie mogłem zasnąć. Nagle z piwnicy ze strychu, a później nawet ze ścian (ściany jakby pękały) zaczęły dochodzić hałasy. Coś się dzieje pomyślałem. Czułem już wcześniej, że jeśli coś się wydarzy to 11-go listopada w rocznicę pełnego uświadomienia, którym z synów światłości jestem. Hałasy się zmagały. Nawet pies sąsiadki, który biega wkoło domów i szczeka na wszystko co żyje zamilkł. Pomyślałem tylko czy siostra leżąca w drugim pokoju aby na pewno śpi. Byłem super spokojny. Wiem, że strach jest pokarmem dla ciemnej mocy więc nie przejmowałem się niczym. Zawsze mam Boga za swego obrońcę. Wiedziałem też jakim orężem mam walczyć. Nawet piątkowy Głos nie musiał mi wyjaśniać o jakie oręże chodzi [w piątek usłyszałem wyraźny Głos (bardziej telepatię) z mego serca; „czy wejdziesz jeszcze raz do piekieł ?”. O nie znowu. Nie mam zdrowia. „Masz czas zastanów się”. Po kilku godzinach odpowiedziałem - zgoda]. Ciekaw byłem w jakiej formie pojawi się ciemność. I nagle znalazłem się całym swym jestestwem w ciemności. Zero lęku. Czułem bezkres ciemności z lekkim przebłyskiem na dalekich jej krańcach. Nie poczułem tak jak poprzednio nieskończonej nienawiści. Poczułem nieskończoną pogardę jaką ciemność ma do mnie. Pogardę i szyderstwo. Ta pogarda zaczęła mnie wchłaniać z ogromną mocą. Pomyślałem `normalka przecież zgodziłem się w piątek zejść do piekieł'. Zostały mi już tylko resztki świadomości. Usłyszałem jakby szyderczy i pogardliwy śmiech, który wypełnił całą bezkresną przestrzeń. Resztkami woli uświadomiłem sobie, że muszę użyć MIŁOSIERDZIA. Ma wola i myśl wygenerowała Miłosierdzie dla ciemności i dla mnie, który się w niej zanurzam. W jednej chwili wszystko ustało. Byłem wykończony. Poczułem intensywny zapach kwiatów - jakbym znalazł się na łące.

Dwa zstąpienia do piekieł były typowo duchowym doznaniem. Wszystko co cielesne zniknęło została tylko dusza, a nawet w drugim przypadku tylko duch. To jest nie do oddania słowami. Groza tego przerasta zakres ludzkiego pojmowania.

Coś co jest poza zmysłami jest czymś co nie jest możliwe do opisania w tym świecie. Dlatego i światłość i ciemność poznane w sensie transcendentalnym nie mogą być przez nas tak naprawdę opisane. Jedynie można tego doświadczyć.

Warto w dzisiejszym czasie zagłębić się w analizę stanów mistycznych u różnych świętych w różnych kulturach, bo żyjemy w okresie szczególnej łaski dla Ziemi i nie można tego przespać lecz warto usilnie poszukiwać i pragnąć Boga. Bardzo pięknym dziełem z tego zakresu jest książka O.Jana Andrzej Kłoczowskiego „Drogi człowieka mistycznego” Wydawnictwo Literackie, Kraków 2001. Literatury z tej dziedziny jest bardzo dużo. Wystarczy wejść do księgarni i na wiele stron internetowych.

Piękne są stany doświadczania jasnych stron swej prawdziwej natury, którą można określić jako poznanie swej boskości - JA. Jako poznanie siły, która ciągnie nas ku zbawieniu.

Są i stany doświadczania ciemnych stron swej natury, które można określić jako poznanie swego ego - ja. Jest to poznanie siły, która chce nas na zawsze uwięzić w cielesności aby nie pozwolić się zjednoczyć ze swym prawdziwym JA.

Gdy człowiek jest gotów na zjednoczenie z Bogiem ciemność i światłość zaczynając zażarty bój o duszę. Stany poznania JA i stany poznania ego-ja są naprzemienne. Ta tortura świętego ma swój głęboki sens nie tylko dla niego samego ale dla całego wszechświata. Ta tortura odbywa się na poziomie duszy, psychiki (emocji) jak również ciała.

Zbliża się czas gdy cała ludzkość doświadczy tych tortur - co jest zwykłym kosmicznym cyklem w rozwoju ciała, duszy i ducha.

Oświecenie

Bóg daje człowiekowi poznać Siebie poprzez oświecenie (iluminację). Temu poznaniu towarzyszy wszystko co nas spotyka. To jest nieustanny proces; sukcesy i porażki, odejścia i powroty, ból, cierpienie i przyjemność. Dokładnie całe życie ze swymi jasnymi i ciemnymi stronami jest procesem oświecania duszy. Ten proces trwa bardzo, bardzo długo. Ostatnim etapem jest poznanie głębszej Istoty Boga wzniesienie się od poznania ciała poprzez poznanie duszy, aż do poznania Ducha. 

Bardzo pięknie oddają to słowa Jezusa.

“Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać Moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze - Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może ponieważ Go nie widzi i nie zna. Ale wy Go znacie ponieważ w was przebywa i w was będzie. Nie zostawię was sierotami; przyjdę do was ... W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was” (J 14.15-20)

„I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie a znajdziecie; kołaczcie a otworzą wam. Każdy Bowiem kto prosi otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. .... Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą".

Prośba jest najlepszą metodą poznania istoty Ducha - Boga - Miłości. Taka prośba jest wypracowywana przez człowieka bardzo długo. Taka prośba jest darem łaski Boga.

Dziwne są drogi działania tej łaski. I ciężkie jest jednoznaczne wyznaczenie kryterium kiedy ta łaska zadziała. Często ktoś praktykuje religię całe lata i nie może zbliżyć się do tej łaski. A inny nawet gardzi religią i otrzymuje tę łaskę nagle. Pojawia się tu pewne kryterium otrzymania tej łaski. Jezus określił to tak: „Bądź zimny albo gorący”. Najwyraźniej najprościej jest Bogu działać wtedy gdy uczucia ludzkie są szczere i pełne - czy to pozytywne czy negatywne. Ci letni sami wydłużają swoją drogę bo nie są zdolni płonąć. Płomień wewnętrzny w duszy jest tym co zbliża do Boga. Łaska się pojawia gdy ten płomień wybucha z nieposkromioną siłą. U tych, którzy Boga kochają od zawsze to jest jak rozpalone ognisko, które z małego płomyczka zamienia się w coraz potężny ogień. U tych, którzy przykryli ten płomień ziemskością to jest jak nagły wybuch wulkanu, wewnętrznego ognia, którego `zewnętrzna skorupa nie może' zatrzymać. Przykładem tych płomieni jest wielu świętych, którzy szli tymi dwoma drogami. Nawet łatwiej Bogu wzbudzić ten płomień w swym przeciwniku i wrogu, który ze szczerą nienawiścią walczy z Bogiem niż w kimś kto nie jest zdolny płonąć, a jego praktyki religijne są zwykłym wielbieniem Boga ustami i automatycznymi, wyuczonymi rytuałami. Tak jak osiąganie czegokolwiek w życiu w poszukiwanie Boga trzeba włożyć całe swe serce i płonąć.

Nawet jeśli czujesz się letni możesz wzbudzić swe pragnienie, które jest zawsze w duszy jako najgłębsze i ostateczne pragnienie. Jest ono jedynie przykryte ziemskością. Odkrycie tego pragnienia zajmuje trochę czasu. Jest to naprawdę warte wysiłku.

To co się odkrywa - wewnętrzna Prawda - jest czymś niepojętym. Stanąć przed wewnętrznym JA jest równoznaczne z dotknięciem Wieczności i całkowitą przemianą człowieka ziemskiego w człowieka niebieskiego.

Nie będę podawał definicji ani opisywał sposobów oświecenia-iluminacji duszy bo jest ich tak wiele jak wielu jest ludzi. Jedynie nakierowuję aby sprawy iluminacji przestudiować na różnych przykładach, bo u wielu świętych, mistyków, joginów, mędrców, poetów, ... jest to opisane w różny sposób. Warto poddać to analizie by w tej różnorodności poznać cudowną Prawdę, która pozwala na wolność i niezależność duszy na wielu poziomach.

Warto te kwestie analizować nie tylko ze względu na swe osobiste zbawienie ale również ze względu na zbliżający się moment oświecenia całej ludzkości. Do tej chwili byliśmy przygotowywani przez tysiące lat.

Objawienie Boskości

Jak oświecenie (iluminacja) ma na celu rozpoznanie Istoty Boga tak objawienie ma trochę odmienny sens ponieważ ma na celu odkrycie pewnych sekretów Boga dotyczących aktualnego czy najbliższego życia bądź też spraw ostatecznych. Oczywiście iluminacja - poznanie Istoty Boga jest objawieniem ponieważ daje możliwość przybliżenia pozostałym ludziom prawdy o niepoznawalnym. Iluminacja może również wywołać zdolność odczytywania Prawd wyższych z Pism i przyrody - co można nazwać darem prorokowania. 

W dawniejszych okresach prorokowanie było związane również ze snami. Prorocy po prostu często w snach otrzymywali objawienia i ich objaśnienia. W obecnym czasie objawienia przyjęły formę bardziej skomplikowaną; od bezpośredniego ukazywania się istoty Boskiej i przekazywania przesłania poprzez formy telepatyczne, formy energetyczne, pismo automatyczne, Głos serca, również sny i wizje prorocze, odsłanianie tajemnic ze starożytności .... i w końcu dar rozumienia prawd wyższych (otwarcie się trzeciego oka). Jest tego tak wiele, że wystarczy wejść do księgarni czy surfować po internecie by natknąć się na niezliczoną ilość przejawów tego objawienia. Aż zadziwia rzecz oczywista, że tak duża ilość tych objawień potwierdza fakt wkraczania ludzkości w erę ducha. Przekopać się przez te wszystkie formy i uznać, która ma wartość, a która nie jest jak zwykle sprawą indywidualną ponieważ do każdego przemawia coś innego. Jesteśmy tak zróżnicowani, że to co przemawia do mnie do kogoś innego nie ma szans dotrzeć. Dlatego zachęcam by każdy odnalazł to co do niego przemawia, co nie krępuje jego wolności i co pozwoli mu uwolnić się z materii ku Duchowi.

To jest podstawowy cel uwolnić się z ciała i duszy ku Duchowi. Wszelkie obecne objawienia, a nawet nauka zmierzają właśnie ku uświadomieniu tego kierunku jako najwłaściwszej drogi w rozwoju stworzenia. Nie warto więc być wiecznym sceptykiem lecz docierać do istoty objawienia właśnie przez kontekst uwalniania stworzenia. Poznawszy Istotę Boga rozumiem, że uwolnienie się całej ludzkości jest procesem do którego dojrzeliśmy i który jest szczęśliwym zakończeniem naszej wędrówki. Mogę tylko ludzkimi słowami powiedzieć, że jest nieskończenie szczęśliwym zakończeniem naszej wędrówki.

Co do objawień rozbudzam tylko ciekawość aby zgłębić te sprawy. Sam przeglądnąłem wiele z tym przekazów, które można uznać za inspirujące i robiące duże wrażenie. Przyjmowane z pokorą i prostotą nie mącą umysłu, a jedynie wpływają edukacyjnie na człowieka i poszerzają horyzonty pozwalając podziwiać ogromną różnorodność tego świata. Jednocześnie dla człowieka wiedzącego jaką drogą kroczy nie są to rzeczy niebezpieczne bo nie odciągają z właściwej drogi - którą określę krótko PRAGNIENIEM BOGA - nie odciągają lecz inspirują do lepszego życia.

Objawienie w naszym czasie można nazwać `ukazaniem mądrości'. Ta mądrość na różne sposoby ukazuje się obecnie w przeróżnych kulturach, religiach i środowiskach. Trzeba tylko wydobyć z tego to co da nam wewnętrzną korzyść i ukształtuje w nas lepszego (ludzkiego) człowieka.

Przestrzegałbym przed zmianą tego co osiągamy w zakresie tej mądrości we własnym środowisku. Bo zapewne jeśli Bóg pozwolił nam urodzić się i żyć w takiej, a nie innej realności to jest to naszym powołaniem. Zmiana środowisk pod wpływem objawienia do niczego nie prowadzi bo kolejne silniejsze objawienie znów spowoduje kolejną zmianę.

Niech każdy trzyma się swego i jednocześnie potrafi zachwycić się cudzym. To jest dobra droga do gotowości na to co ma nadejść.

Znając objawienia innych warto oczekiwać na swe osobiste objawienie w gotowości wyrażającej się wewnętrznym płomieniem, który może nas unieść wprost do Boga. Ten wewnętrzny płomień jest formą oczekiwania na objawienie się Boga całemu stworzeniu. Ten płomień duszy pragnącej Boga pozwala być dobrym i takim ostrzegać ten świat. Niechaj więc ten płomień goreje coraz silniejszym ogniem aż do chwili gdy spełni się pragnienie Jezusa aby `ogień, który rzucił na ziemię już zapłonął'. Zaiste zapłonie niebawem i wprawi w zachwyt ludzkość i wszechświat.

Objawieniem, które nas czeka w kolejnym etapie będzie `ukazaniem boskości'.

Awatar

Awatar jest wschodnim sposobem na określenie istoty Boskiej, która inkarnowała do świata śmiertelnych ludzi (wcieliła się w człowieka) by pomóc ludziom w drodze ku Boskości. Awatar to ucieleśnienie światłości Wiekuistej - Ucieleśnienie Boga - Miłości. Określeniem ucieleśnionego Boga jest w judeo-chrześcijaństwie słowo Mesjasz lub Chrystus.

Na wschodzie powiedzieć, że jest się Awatarem - istotą boską jest łatwiejsze niż oświadczenie u nas, że jest się jednym z dawnych proroków i przyszło się ze Światłości Wiekuistej. 

Łatwiej to będzie zrozumieć analizując tekst „Podział Boga przyszliśmy zmienić ciemność w światłość” z pierwszego rozdziału niniejszej strony jak również pozostałe teksty umieszczone na stronie.

Aby poznać istotę Awatarów warto się wgłębić we wschodnie doktryny lub zapoznać się ze współczesnymi istotami, które ogłosiły się Awatarami.

Aby pojąć jak Światłość Wiekuista się objawia i ucieleśnia warto przestudiować sprawy związane z aniołami i istotami ze światła. Książek i stron internetowych traktujących o tych tematach nie brakuje. Mogę polecić np. książkę pt „Aniołowie” Paola Giovetti, Wydawnictwo „Ravi” 2001 lub „Zwiastuni Świtu - Świetlana Rodzina - przesłanie z Plejad przed wielką przemianą na Ziemi” Barbara Marciniak i Karen Marciniak, tłum. Małgorzata Michalska, wydawnictwo „Limbus”, Bydgoszcz 2000. Istnieją również inne przekazy i pisma traktujące o tych sprawach. Można w to włączyć również naukowe dociekania tych spraw z zakresu bioelektroniki i mechaniki kwantowej, którymi m.in. zajmował się ś.p. ks prof. Władysław Sedlak.

Aby poznać nauki i mądrość współczesnych Awatarów np. Sathya Sai Baby czy Szri Babadżi i innych warto udać się do księgarni lub skorzystać z internetu.

Warto wzorować się na mądrości tych wielkich Istot i na tej podstawie wypracowywać swoją własną mądrość.

Odmienność obyczajów i różnice kulturowe i religijne pomiędzy wschodem i zachodem uniemożliwiają wielu osobom dogłębne poznanie sprawy Awatarów. Lecz w dzisiejszym czasie warto ten fenomen pojawienia się takich Istot podobnie jak i wielu wcieleń Buddy w Buddyzmie obserwować by wyciągnąć właściwe wnioski. A wnioski są proste i potwierdzają je nie tylko liczne objawienia lecz również liczne Pisma i dawne proroctwa, że Koniec Czasów nadchodzi.

Wszechobecność Boga

Aby móc zrozumieć w pełni wszechobecność Boga przytaczam poniższy tekst. A jako motto do tego tekstu przytoczę opis nie tego co było czy co jest tylko tego co będzie. Jeśli ktoś jest w stanie zrozumieć sens istnienia całego stworzenia i jest w stanie pojąć wielość dróg do zbawienia wszystkiego co stworzone zrozumie i ten tekst. Tym łatwiej zrozumie to ten kto widząc Boga w sposób fizyczny uświadamia sobie, że pod tą cielesnością skrywa się dusza i duch, który jest wieczny.

Mottem do poniższego tekstu jest cytat z poematu Williama Blake'a (1757-1827) „Jeruzalem”. Blake twierdził, że poemat podyktowały mu istoty z innego świata (aniołowie). Świat anielski i piekielny objawiły mu się jako rzeczywistości idealne, a cytat, który mnie poruszył brzmi tak:

„Stara tradycja, według której świat zostanie pochłonięty przez ogień po sześciu tysiącach lat, odpowiada prawdzie, zgodnie z tym, co słyszałem w piekle. Jak tylko cherubin z płonącym mieczem otrzyma rozkaz pobicia strażników drzewa życia, natychmiast wszelkie stworzenie zostanie pochłonięte i stanie się nieskończone i święte, podczas gdy teraz jest tylko skończone i zepsute (...)”.

 

PODZIAŁ BOGA

przyszliśmy zmienić ciemność w światłość

Dlaczego podział Boga ? Dlatego, że Bóg sam siebie ucieleśnił i podzielił na nieskończoną ilość części aby ta nieskończona ilość części ucząc się i pielgrzymując stała się na powrót Nim.

A objaśnienie drugiej części tytułu jest w tekście - sam to odczytaj.

Me wewnętrzne doświadczenia, wiedza zdobyta w tym świecie oraz stopień mego aktualnego otwarcia na ten świat i miłosierdzie dla niego pozwalają mi na dokonanie klasyfikacji na istotę Boga, stworzenia, bytów widzialnych i niewidzialnych zrozumiałej na naszym ziemskim poziomie.

Jest wiele interpretacji w różnych religiach. Ta na pewno nie będzie uniwersalna ani doskonała lecz jest bardzo bliska oddania tego co sam odczuwam i co w przybliżeniu odczuwa wiele osób.

Najpierw przedstawię to w sposób obrazowy, a później wszystko objaśnię.

Numer

Poziomu

Czas

Stopnie bytu

Świadomość

7

Czas nie istnieje

Wieczne TERAZ

B Ó G

M I Ł O Ś Ć

JAŹŃ PEŁNA

J E S T E M

6

Czas nielinearny

JAŹŃ NIEPEŁNA

Jestem wszechobecny

Światłość - niebo

Stan służby stworzeniu i oglądania Pełni Chwały Bożej

Ciemność - piekło

Stan służenia sobie i nienawiści względem Boga i stworzenia

5

Brak czasu

Czyściec - raj

przedsionek nieba

stan odpoczynku i zróżnicowanego stopnia odczuwania Chwały Boga

Czyście

przedsionek piekła

stan uśpienia i zróżnicowanego stopnia odczuwania odrzucenia

Jestem duszą zanurzoną w Światłości lub Ciemności

4

Czas nielinearny

Byt duchowo - cielesny

Człowiek odmieniony

przeznaczony do Chwały Bożej

Byt duchowo - cielesny

Człowiek nieodmieniony

wciąż w drodze

Jestem teraz zjednoczony ze światłością lub ciemnością

3

Linearny upływ czasu

Byt cielesno - duchowy

Aktualny Człowiek ziemski

ciąży ku Bogu i służbie

oraz świat roślin i zwierząt

Byt cielesno - duchowy

Aktualny Człowiek ziemski

ciąży ku materii i posiadaniu

oraz świat roślin i zwierząt

Jestem człowiekiem - istotą świadomą lub innym bytem na różnym stopniu świadomości

instynkt-intelekt-intuicja

(w coś wierzę)

2

Brak poczucia czasu

Byt materialno - duchowy

Materia nieożywiona i ożywiona na prymitywnym poziomie

Brak świadomości instynkt

1

Początek czasu

POCZĄTEK STWORZENIA - WIELKI WYBUCH

Słowo staje się ciałem

 

Poziom 1

„Na początku było Słowo ... „. Bóg stwarza istnienie. To jest pierwszy poziom Bóg wciela się w materię aby podjąć naukę i powrót do Siebie samego. Jest to niezmiernie krótki czas lub jak wręcz dochodzi do tego wielu naukowców nieskończenie krótki początek czasu.

 

Poziom 2

Jest to okres kształtowania się materii nieożywionej i jej stopniowego przejścia w wyniku wielu prób i błędów, kataklizmów i katastrof w bardzo prymitywną formę materii ożywionej. Tu jeszcze brak jest świadomości. A w prymitywnej materii ożywionej pojawia się instynkt przetrwania. Czy taki instynkt istnieje w materii nieożywionej to jest pole otwartego dialogu. Niektórzy twierdzą, że tak. Dlatego mówią o martwych i żywych kamieniach. Niektóre kryształy wykazują możliwość akumulacji i wytwarzania mocy, i według wielu mogą dojść do etapu samodzielnego demonstrowania mocy. Wtedy cały podział powyższych poziomów mógłby być bardziej dyskusyjny niż jest. No ale są rzeczy w niebie i na ziemi, o których nie śniło się filozofom.

 

Poziom 3

Jest to okres kształtowania się świata przyrody, następnie istoty coraz bardziej świadomej, aż do powstania cywilizacji ziemskiej gotowej do wzniesienia się na wyższy poziom istnienia. Na całym 3 poziomie kształtuje się świadomość poprzez stopniowe przejście od instynktu po intelekt. Są tu etapy gdy powstaje i rozwija się poczucie istnienia - instynktu (do tego nie jest najprawdopodobniej potrzebny mózg, bo cała przyroda wykazuje instynkt, a na pewnym poziomie pojawiają się reakcje na stres). Pojawia się mózg, którego funkcje w pewnym momencie poza kontrolą tylko potrzeby przetrwania i reakcją na stres rozwijają się do wyższych poziomów - na których pojawiają się uczucia, twórczość, nauka, technika, uświadomienie duszy i pragnienie Boga. Świadomość jest tu na różnym stopniu: jabłko może wiedzieć, że jest jabłkiem ale nie ma świadomości, że jest człowiek, dusza i Bóg. Świadomość istoty ludzkiej jest już zupełnie inna. Tu można rozdzielić kwestię mózgu, który obecnie jest używany w kilku procentach od kwestii umysłu, który wznosi się ponad to czym jest mózg. Umysł to część Jaźni Boga i bez wątpienia czerpie on u każdej istoty i na każdym poziomie istnienia z Pełnej Jaźni. Nawet jest powiedzenie, że nasz umysł reprezentuje wszystko co istnieje. Z tego względu nasz umysł jest odbiciem Umysłu Boga. Gdy zaczynają się więc dociekania duszy, ducha i Boga odpowiedzialny za to jest już nawet nie intelekt tylko intuicja, która wznosi się ponad intelekt jako czystsza i mniej skażona forma mogąca przejść od używania samego mózgu do używania umysłu. Na najwyższym poziomie świadomości istoty ludzkiej znajdującej się na trzecim poziomie intelekt przeważa. Jest to stan łaski nieustannej kontemplacji Boga. Stan świętości za życia. Będąc w takim stanie można się wznieść od razu na siódmy poziom do Boga i zjednoczyć się z Nim na wieczność w chwili śmierci ciała. Albo można się z Bogiem zjednoczyć jeszcze żyjąc w ciele - jak Jezus - stając się Chrystusem - wyzwolonym. Taki wyzwolony staje się ucieleśnioną wszechobecną światłością zanurzoną w Wiecznej Szczęśliwości - MIŁOŚCI - czyli Bogu. Czy na takim etapie są Mesjasze i Awatarowie ? Być może. Czy przyszli Oni (wcielili się) z poziomu szóstego czy też z siódmego ? Kwestię pozostawiam otwartą.

Gdy człowiek jednoczy się z Bogiem i stworzeniem wtedy ciało staje się ciałem 4 poziomu zdolnym do paranormalnych czynów a dusza jednoczy z wszystkim. Jednak można dojść do paranormalnych czynów również poprzez własne starania. Dlatego wielu jest którzy wykazują wiedzę i zdolności nadludzkie. Kim są i czemu służą. Czy są sługami światłości i całego stworzenia czy też służą sobie i są sługami ciemności. „Po owocach ich poznacie”. A na owoce trzeba czasami długo czekać. Wielu jest dziś, którzy mianują się Awatarami i Mesjaszami - czas pokaże kim są. Dlatego ostrzegam. Uczcie się od Nich tego co dobre tak jak uczycie się nawzajem lecz nie biegnijcie za Nimi na oślep. Czas jest taki, że każdy kto jest gotów stanie się Chrystusem, a stanie się to w jednej chwili. Dlatego niech każdy się uczy szanować wszystkich i traktować na równi z sobą, niech uczy się tak by żyć na wzór Chrystusa i Świętych. Niech nauczy się współczuć ciemności, a tym będzie ją przemieniał. Teraz, przy wejściem ludzkości na 4 poziom każdy się określi kim chce być. A ci którzy zmierzają ku ciemności nie są straceni tak samo jak nie są jeszcze wybawieni ci którzy skierowali się ku światłości. Niech więc każdy będzie czujny i zwalczy wewnętrznego wroga - samego siebie. Jezus był poddany wielkiemu kuszeniu, a dziś to kuszenie jest i będzie o wiele silniejsze. Baczcie więc na siebie i innych.

 

Poziom 4

Niedługo wejdziemy na poziom czwarty istnienia, który będzie tak odmienny od tego czego dziś doświadczamy, że na prawdę nic nie można o tym wiele powiedzieć. Na pewno będziemy i doświadczać życia w ciele, i będziemy światkami Chwały Bożej która będzie się w każdym przejawiać. Nasza cielesność będzie na pewno zupełnie inna niż obecnie. Jak inna ?. Światłość i Chwała Boża, która jest w nas, a dziś nasza cielesność ją przykrywa, w cielesności człowieka odmienionego nie będzie już przykryta. Jednocześnie będziemy istnieć poza linearnym upływem czasu. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość będą jednym - teraz. Odsłoni się przed nami nie tylko nasze prawdziwe Ja ale poznamy istnienie świata na wszystkich poziomach - będziemy wszechobecni jak Awatarowie i Mesjasze. Istnieją całe cywilizacje na tym poziomie. Istnieją cywilizacje służące światłości i cywilizacje służące ciemności. I my dziś ponoć mamy stawić czoła takiej cywilizacji służącej ciemności, która wiele tysięcy lat temu opanowała ziemię i ludzi gdy byli w stanie edenicznym (skuszenie Adama i Ewy - grzech pierworodny). I dlatego cała dotychczasowa historia ziemskich cywilizacji poziomu 3 jest pełna bólu, zła i unicestwienia. Jak podkreśliłem walka odbywa się na wielu poziomach i obecnie przybiera na sile, aż do zwycięstwa światłości lub ciemności. Wejście na poziom 4 może się wiązać z wejściem w światłość lub niestety w ciemność. Lecz jak wiele znaków na niebie i ziemi wskazuje zwycięstwo światłości będzie druzgocące. Jak mówią buddyści - tysiące Buddów przy końcu czasów zstąpi na ziemię by nauczać ludzkość. Chrześcijanin niech wie, że tysiące szlachetnych dusz przyszło na ziemię by doświadczać życia, uczyć się i przemienić się w Chrystusa oraz innych pociągnąć za sobą. Wszyscy przemienieni znajdą się na 4 poziomie. Czasu jest już niewiele. I Ci którzy służą czy to światłości czy też ciemności zwiększają tempo swej nauki i pracy oddziałując na innych i na siebie nawzajem. Kto przemieni się w Chrystusa nie dotyczy go śmierć druga. Miejcie miłość do wszystkich, a każdy będzie miał tę szansę.

 

Poziom 5

Na tym poziomie dusze są poza ciałami. Przed tym kto porzuca swe ciało w chwili śmierci odsłania się to co w sobie wyhodował na polu duchowym i polu pracy dla świata lub siebie. Każdy kto nie osiągnął pełni świętości lub boskości znajduje się na tym poziomie. I zazwyczaj doświadcza stanu pewnej formy ekstazy ze względu na częściowe uczestnictwo w Chwale Bożej (tu jest się zwykłym aniołem). Są też tacy, którzy tu odczuwają cierpienie co wiemy z relacji dusz czyśćcowych. To cierpienie ma pewnie swój kres o czym relacjonują również dusze czyśćcowe, które zostają wybawione od tego cierpienia wchodząc w stan ekstazy. Ci którzy służyli ciemności przechodzą od cierpienia do stanu uśpienia - podobno wielu tyranów, którzy pustoszyli tę ziemię, a którzy nie wzbudzili przed śmiercią skruchy jest w tym stanie. Poziom ten jest też nazywany poziomem odpoczynku. Czas jest tu pojęciem względnym. Tutaj najprawdopodobniej nie ma czasu jest tylko intensywność odczuwania lub uśpienie. Można na ten temat dyskutować bo niektóre dusze czyśćcowe przekazują żyjącym intensywność odczuwania jako upływającą w czasie. Kwestia otwarta i nieistotna. Chrześcijanie wierzą, że z tego poziomu już się przechodzi do nieba - rzekłbym na poziom 6. Moim zdaniem tak do końca nie jest bo dusza sama z siebie nie jest w stanie wznieść się z tego poziomu; z odczuwania siebie jako duszy indywidualnej do odczuwania siebie jako wszechobecnej światłości. Kwestia otwarta, bo łaska Boża może działać na każdym poziomie. Tu jest się całkowicie poddanym woli Bożej. I tu być może ujawnia się siła modlitwy za zmarłych, która skutkuje tym, że Bóg łaskę okazuje. W tym kontekście może się okazać, że zarówno wiara w reinkarnację jak i jej zaprzeczanie są obydwie prawdziwe. Wierzę osobiście, że kiedyś moje silne modlitwy zostały wysłuchane. Z czasem to poznam. Dlatego modlitwa za zmarłych i pamięć o nich jest tak ważna. Niewiele narodów tak jak Polacy to rozumie.

 

 

Poziom 6

To poziom gdy nie ma indywidualnej duszy, bo jest się światłością, która obejmuje wszystko (to nie energia ani światło jakie znamy czy możemy zbadać to jest ponad tym). Tu kocha się siebie bez granic rozdzielonego na nieskończoną ilość istnień. Tu ekstaza jest pełnią. Tu jest się wolną wolą zjednoczoną z wolą Bożą. Tu jaźń obejmuje wczoraj, dziś i jutro w sposób niezdeterminowany - wszystko w przyszłości jest możliwe i prawie w 100 % znane. Tu zawsze jest teraz. Tu nieustannie wielbi się Boga. Tu nie myśli się o sobie tylko służy się nieustannie poprzez inspirowanie stworzenia do kierowania się ku miłości i światłości, poprzez bezpośrednie oddziaływanie na istoty na niższych poziomach (można to nazwać głosem sumienia inspirującym do dobrego i wyznaczającym granice dobra i zła), poprzez objawienia, poprzez wysyłanie z tego poziomu wysłanników na ziemię (lub inne planety i światy). To poziom świętych i proroków. Można ten poziom podzielić podążając za myślą Pseudo-Dionizego Areopagity na poziom serafini, cherubini, trony, panowania, moce, władze, zwierzchności, archaniołowie i aniołowie stróżowie. Można by rzec, że cześć światłości głównie wielbi Boga i tam kieruje swe pragnienia. A część tej światłości głównie służy bytom niższym (część jest tu pewnie złym określeniem na oddanie czegoś co jest wszechobecne). Gdy trzeba światłość przybiera postać duszy indywidualnej i schodzi do raju. Gdy trzeba światłość wciela się w człowieka jako wysłannik - prorok, czy Mesjasz a może Awatar. Chociaż można dyskutować czy Ci, którzy mienią się prawdziwymi Mesjaszami i Awatarami nie są bezpośrednio wcieleniem Boga z poziomu 7. W zasadzie tak się uważa. Archaniołowie i pewnie aniołowie stróżowie mają wolną wolę są więc według mej klasyfikacji uczestnikami światłości poziomu 6. Dlaczego archaniołowie czy aniołowie stróżowie mimo, że są światłością mają ciążenie ku niższym światom ? - pewnie ze względu na swą misję jako służbę stworzeniu. To służenie obejmuje działalność w świecie niematerialnym i materialnym. Dlatego przychodzili i przychodzą prorocy. Ciemna strona jest całkowitym przeciwieństwem światłości. Ciemna strona ucieka od jedności z Bogiem i dąży ku cielesności poprzez poszukiwanie własnej przyjemności i dominację nad tymi, którzy by jej służyli tak jak jasna strona dąży ku wyzwoleniu z cielesności poprzez służbę i zjednoczenie z Bogiem. Światłość i ciemność wypełniają wszystko - całe stworzenie - tocząc nieustanną walkę. To jest sens istnienia na wszystkich poziomach, aż do pełnego powrotu do Boga - do poziomu 7. Nawet na poziomie 6 konieczna jest czujność bo Lucyfer na tym poziomie przeszedł ze światła ze służenia Bogu i stworzeniu do ciemności do służenia sobie i zniewalania innych by mu służyli. Dlatego archanioł Michał ciągnie całe stworzenie ku światłości, ku zjednoczeniu z Bogiem pomagając wyzwalać się z cielesności, a Lucyfer ciągnie całe stworzenie ku ciemności, ku cielesności poprze samolubne służenie sobie i wybieranie oddzielenia od Boga. Światłość odkrywa Boga. Ciemność Boga zakrywa. To jest ciągła walka. Ta walka nie jest łatwa ani z jednej ani z drugiej strony bo każda istota (poza poziomem 5) ma wolną wolę i cała ta walka światłości i ciemności najpełniej ujawnia się w duszy ludzkiej, a cała obserwowalna wokoło reszta to tylko efekt tej walki. Jestem wolny więc mam zawsze wybór. Efekty wskazują tylko na to która strona w danej chwili ma przewagę, w tej czy innej części stworzenia (wszechświata widzialnego i niewidzialnego, tego czy innych). Obecnie wciąż mamy swe prywatne piekło na ziemi, które dobrzy ludzie lokalnie tu i ówdzie potrafią zmieniać w niebo. Czy nie obudziłeś się jeszcze by ujrzeć, że siły ciemności wciąż dominują na tej Ziemi i czy rozumiesz, że teraz przyszedł czas by światłość rozświetliła ciemność. Przyczyń się do tego - walcząc ze sobą, kochając Boga i stworzenie (nawet ciemną stronę bo ona ma swój cel, a Ty miłością możesz ją przemienić w światłość i po to dziś żyjesz na Ziemi), służąc innym modlitwą, dobrą myślą, dobrym słowem i dobrym uczynkiem. Błędy będą lecz mają uczyć bo całe stworzenie jest jedną wielką szkołą.

 

Poziom 7

Tu jest BÓG - MIŁOŚĆ - Wieczny Świadek - Pełnia. Wszechobecna Najgłębsza Istota Wszystkiego. To Źródło Nieskończone, w którym istnieją wszystkie możliwe ewentualności, wszystkie akty stworzenia i unicestwienia, które były, są i będą - tłumacząc to w naszym linearnym pojmowaniu czasu. Tu już wszystko jest Prawdą. Nic nie istniej poza Bogiem, bo Bóg jest bez granic. Tu już nie ma działania i zmian. Tu już nic nie można dodać ani nic ująć. Tu już nie ma przeciwieństw. Tu jest WIECZNA SZCZĘŚLIWOŚĆ bez granic i bez ubytku. To jest cel wszystkiego.

 

Jak ważne jest doświadczenie aby uczestniczyć w stworzeniu nim człowiek zjednoczy się z Bogiem i jak ważne jest istnienie światłości i ciemności w kształtowaniu i rozwoju tego stworzenia uświadamiałem sobie stopniowo i teraz w pełni to akceptuję.

 

Powiem tu o dwu niesamowitych fenomenach istnienia.

 

Bóg dzieląc się na nieskończoną ilość części każdej z tej części nadał pewną indywidualność. Na obecnym etapie rozwoju materii, ducha i świadomości tylko matematyka jest w stanie uzyskać dowód, że nieskończoność jest równa jedności. Indywidualność jest więc cechą każdego z nas i każdego bytu z osobna. Mogę powiedzieć, że tę indywidualność zachowuje się na każdym etapie rozwoju. Można powiedzieć, że nawet jednocząc się z Bogiem zachowuje się niezmienione poczucie siebie. To jest fenomen, który pozwala mi stwierdzić, że strach przed staniem się bytem nieosobowym jest tylko trikiem ciemnej strony umysłu dążącej do utrzymania istoty poza jednością i utrzymania jej cielesności. Trik ten trzeba pokonać samemu poprzez rozwój świadomości. Trik ten działa w ten sposób, że nie pozwala istotom ludzkim wznieść się nad osobowe pojmowanie bytu, siebie i Boga. Nie pozwala stać się światłością i Miłością - Bogiem. A dotyczy to zwłaszcza tych, którzy w swej indywidualności silniejsze mają dociekanie niż wielbienie. Wiem co to znaczy bo moja indywidualność jest mieszanką dociekania i wielbienia. Z równą łatwością myślę rozumem i czuję sercem jak i czuję myślą i myślę sercem. Gdy jednoczę się z Jestem wciąż jestem sobą to jest fenomen nieskończony.

 

Drugi fenomen to wyższość uczestnictwa w ciele (poziom 3 i 4) nad uczestnictwem w duchu czy światłości (poziom 5 i 6). Uczestnicząc w ciele można osiągnąć swoim świętym życiem pełnię świętości i od razu zjednoczyć się z Bogiem (przejść na poziom 7). Cała światłość patrząc z naszego punktu widzenia musi się w jakiejś części wcielić lub też czekać do zamknięcia się jakiegoś cyklu - prawdopodobnie do czasu gdy nasz wszechświat przestanie istnieć ? Ta wyższość jest do udowodnienia tylko na naszym poziomie. W rzeczywistości jest pozorna i istniejąca tylko w naszym linearnym upływie czasu. Później zanika bo zanika poczucie upływu czasu. Ten drugi fenomen jest więc nagrodą za ciężkie życie, które jest uczestnictwem w ciele. Na czwartym poziomie gdy będziemy sługami Boga, światłości i całego stworzenia ten fenomen zaniknie - dla tych zjednoczenie się z Bogiem po śmierci ciała będzie oczywiste. To jest ogromna szansa dla ludzkości. Podobno będziemy mieć tysiąc lat na zdecydowanie się komu i czemu chcemy służyć.

 

Pan Bóg wie wszystko. Jest Najwyższą Jaźnią - Pełnią wiedzy. Nawet jest powiedziane, że Pan Bóg nie myśli. Po co myśleć jeśli wie się już wszystko. My otrzymujemy cząstkę tej wiedzy i powinniśmy być wdzięczni za to co otrzymaliśmy. Na naszym 3 poziomie zysk, konkurencja i egoizm powodują, że często nie dzielimy się wiedzą z innymi (dotyczy to każdej formy wiedzy), uważamy się za mądrzejszych od innych, poniżamy cudzą wiedzę i pysznimy się swoją wiedzą. Nawet na najwyższym poziomie (6) ta pycha wtrąca w ciemność po co się więc pysznić wiedząc tak mało jak my wiemy dziś. Niby to w imię rozszerzania wiedzy rozwinęliśmy wyższe formy komunikacji: telewizja, internet, telefonia komórkowa i kto wie co jeszcze. To jest dobre bo faktycznie pozwala zdobywać więcej wiedzy lecz na naszym poziomie egoizmu to może służyć także zniewoleniu - i niestety służy. Nawet słonie, delfiny i wieloryby posiadają wyższe formy komunikowania, które u nas zaniknęły. Na czwartym poziomie te wyższe, naturalne formy komunikowania, odzyskamy i rozwiniemy je jeszcze bardziej ze względu na wejście w istnienie w nielinearnym upływie czasu. Jednocześnie zanik egoizmu, konkurencji i dążenia do sukcesu i posiadania spowodują, że rozwój świadomości i nauki będzie tak ogromny, że obecnie nawet nie zdajemy sobie sprawy co to będzie za przyspieszenie.

 

Na ile mogłem na tyle oddałem to co wiem, czuję i w co wierzę.

 

Dziękuję Ci Panie Boże za otwarcie mi swego Pola Wiedzy i poznanie tej maleńkiej części, którą mogę się podzielić z innymi.

 

Teraz Tobie czytelniku pozostawiam działanie aby zmienić ciemność w światłość w sobie, w innych i całym widzialnym i niewidzialnym wszechświecie.

 

Niech Bóg Miłosierny będzie Ci drogą i celem, a światłość drogowskazem. Amen. MJS

 

 

Twoja misja się zaczęła

 

Moja misja osiągnęła teraz punkt w czasie, gdy każdy z was ma pracę do wykonania. Ta planeta ma cel w wielkiej galaktyce, w której się utrzymuje. Ten cel ujawnia się teraz przed naszymi oczami.

Wzywam was do wysłania BOSKIEJ MIŁOŚCI, jaka jest w was, tak, że jej niewidzialna moc rozprzestrzeni się na wszystkich, którzy znajdą się wokół was. Aby pomyślnie spełnić swoją rolę zawsze pozostańcie skoncentrowani na Mnie.

Poświęćcie siebie do przekazania czystości serca będącej w was dla wszystkich istot i wszystkich żyjących stworzeń i nie sięgajcie po owoce swojej pracy. Ta część mojej misji jest spełniana w absolutnej ciszy.

Wy jesteście Moimi instrumentami, z których Moja Miłość będzie się rozprzestrzeniać. Bądźcie zawsze świadomi, że w momencie, gdy dopuścicie wasze ego, aby zawładnęło wami, moja praca ustanie. Gdy pokonacie wasze negatywne skłonności umysłu znowu wrócicie do Mojego Źródła. Moja Miłość rozmożona odczuwana będzie na całym świecie. Przygotowywałem was do tej pracy przez wiele wcieleń. Ściągnąłem was dla siebie.

Zrobiłem duże kroki w Mojej Misji przez te ostatnie inkarnacje. Moja praca trwa nieustannie tak również twoja jest bez końca. Wiedzcie, że Ja Jestem w was i poza wami. Nie ma różnicy. Uwolnijcie się od mało znaczących spraw raz na zawsze.

Wy Jesteście teraz Mną, a ja Jestem wami. Nie ma różnicy. Mój Darszan będzie płynął na przód ze Mnie i przez was. Możecie być nieświadomi tego stałego procesu. Bądźcie zawsze o czystym sercu i duszy, a ludzkość podczas waszego życia będzie korzystać z waszych unikatowych cech.

Inni również będą sprawiać Mi radość w Mojej Misji, gdy przyciągnę ich do siebie. Zbliża się czas, gdy cała ludzkość będzie żyła w harmonii. Ten czas nastąpi szybciej niż ktokolwiek się spodziewa. Zanim to nastąpi bądź przygotowany na wszystko, co jest potrzebne, aby ujawnić wszystkim żyjącym prawdziwy cel egzystencji. To nie jest coś, co ktokolwiek żyjący może sobie wyobrazić. To nie jest coś, do czego można dążyć. To jest poza wszelkim zasięgiem.

Mogę powiedzieć, że piękno tego jest najwspanialsze, ponad wszelkimi marzeniami. Gdy każdy z was spełni swoją cichą pracę, Ja przyjmę go do Swego serca i odtąd wasze dusze będą wzniesione i wasze oczy odkryją, Moją wewnętrzną obecność. Mówię do wszystkich Moich wielbicieli ze szczytu Pana gdzie wszystkie wszechświaty stają się jednym.

Bądźcie Moją pracą Moi ukochani Bhaktowie. Wasze oddechy przyniosą zapach kwiatów Nieba. Wasz przykład będzie taki jak Aniołów. Wasza radość będzie Moją radością.

 

BHAGAWAN SRI SATHYA SAI BABA

W obronie Lucyfera

1.  Stworzenie świata

2.  Upadek Lucyfera

3.  Istnienie światła i  

     ciemności

4.  Grzech pierworodny - 

     utrata jedności z Bogiem

5.  Istnienie w bólu i 

    wzajemnym niezrozumieniu

6.  Gdzie jest niebo i Bóg?

7.  Stan Chrystusowy 

     a stan Lucyferyczny

8. Rozpoznać Prawdę o 

    stworzeniu

 

 

 

9.  Trzymanie się swej Prawdy

10.  Nauka i stawanie się 

       mistrzem światła

11. Ewolucja a inwolucja

12. Powrót do jedności 

      z Bogiem

13. Nowe niebiosa i nowa

Ziemia

14. Zbawienie udziałem 

      sprawiedliwych

15. Dalsza wędrówka

 niesprawiedliwych

Proroctwo o zbawieniu

7 Ja tworzę światło i stwarzam ciemności,
    sprawiam pomyślność i stwarzam niedolę.
    Ja, Pan, czynię to wszystko.
8 Niebiosa, wysączcie z góry sprawiedliwość
    i niech obłoki z deszczem ją wyleją!
    Niechajże ziemia się otworzy,
    niechaj zbawienie wyda owoc
    i razem wzejdzie sprawiedliwość!
    Ja, Pan, jestem tego Stwórcą».
(Iz. 45)

Aby zrozumieć poniższy tekst warto zgłębić teorię lucyferyczności stworzenia i wędrówki dusz u Jakuba Lorbera (1800-1864), który opisał to co dyktował mu Głos wewnętrzny w „Nowym Objawieniu” - jest to potężne dzieło pisane wiele lat pod dyktando Głosu i obejmuje kwestie stworzenia, bytu, nauki .... Interesujące urywki z tego dzieła można znaleźć w książce „Aniołowie” Paoli Giovetti. Również „Posłannictwo Archanioła Michała” i inne dzieła Rudolfa Steinera objaśniają ten fenomen w bardzo przystępny sposób.

 

1. Stworzenie świata

 

„Słowo ciałem się stało”. Bóg `rzekł' „Niech się stanie” i stało się wszystko co istnieje. Byty widzialne i niewidzialne. Światłość i ciemność. Nie istnieje nic poza Bogiem. Wszystko co jest istnieje w Bogu. Bóg jest wszystkim; jest pierwszym i ostatnim. Był w praenergii która dała początek pramaterii gluonowo-elektronowej, a ta dała początek atomom i całemu widzialnemu wszechświatu. Jest w świetle i ciemności. Nic i nigdy Go nie ogranicza. Był i jest niezliczoną liczbą dusz które są w istocie Nim samym chociaż długą drogę przemierzają ucząc się, aż dojdą do pełni Zbawienia. Jest w Pełni Swej Chwały w każdym z nas bez względu czy to sobie uświadamiamy czy nie. Ja to wiem bo to mi Bóg w swym Miłosierdziu objawił nie mam więc żadnej zasługi, że głoszę to co `widziałem'. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli.

 

W rzeczywistości wszystko co stworzone jest bytem realnym-nierealnym, nie nierealnym. A realny jest tylko Bóg. Bo całe stworzenie przeminie, a pozostanie tylko Bóg, który był - jest - i będzie.

 

Nie będę się na razie koncentrował na istocie Boga tylko na istocie stworzenia.

 

Bóg stworzył nas i wszystko tylko dla Siebie. Jest to dar nieskończony uczestniczyć w stworzeniu. Jest to zarówno dar dla kamienia, kwiatka czy ptaka latającego po niebie jak i dla człowieka będącego koroną stworzenia. Jest to dar zarówno gdy istniejemy w ciele jak i gdy istniejemy tylko duchowo bo w rzeczywistości nasi aniołowie (nasze dusze) nieustannie kontemplują Chwałę Bożą, w której są zanurzone. Tak jest wierz mi. Ty robisz swoje lecz Twój anioł - Twa dusza jest skąpana w wiecznej szczęśliwości - jest zanurzona w istocie Boga - MIŁOŚCI.

 

Tak długo wędrowałeś aby to w końcu poznać - może już poznałeś i odrzuciłeś to uniesiony pychą. Zakrywałeś tę Prawdę przed sobą żyjąc w ułudzie. Dziś żyjesz w takiej chwili, że możesz to poznać gdy będziesz już dość dojrzały duchowo. Żyć dziś na Ziemi jest łaską nieskończoną. Staraj się więc o to co niebieskie bardziej niż o to co ziemskie abyś nie przespał czasu łaski dla Ziemi. Poznaj Boga i siebie.

 

Dopóki człowiek jest w krainie miłosierdzia Bożego - na ziemi nie może tracić czasu na uzależnianie się od pożądliwości tego świata.

 

Całe stworzenie jest dobre bo Bóg nic nie stworzył niedobrego. Należy sobie to jasno uświadomić. A to jak to stworzenie się kształtuje to tylko i wyłącznie efekt używania wolnej woli - przyczyna i skutek. To tak jak z dzieckiem. Rodzić mówi `nie dotykaj żelazka bo się sparzysz' lecz dziecko i tak zrobi swoje. Bóg więc bez końca powtarza ustami swych posłańców i poprzez inne znaki by czynić dobro lecz obraca się to w niwecz. Żyjemy przy Końcu Czasów i aż się roi od synów światłości, którzy doświadczając życia w ciele ze wszystkimi konsekwencjami budzą się i wołają coraz głośniej lecz nikt nie słyszy ich głosu. Jedynie krytyka względem przebudzonych podnosi się coraz większa.

 

Bóg stworzył Ciebie tylko dla siebie i nie unikniesz powrotu do Swego Stwórcy. Dziś masz szansę wznieść się na wyższy poziom istnienia lub zjednoczyć się z Bogiem na wieczność. Możesz też pozostać w świecie, który wciąż zakrywa Boga przed Tobą. Możesz już odnieść zwycięstwo jak Chrystus lub być jednym z ostatnich którzy do Boga kiedyś powrócą.

 

19 Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę.
    Bądź więc gorliwy i nawróć się!
20 Oto stoję u drzwi i kołaczę:
    jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy,
    wejdę do niego i będę z nim wieczerzał,
    a on ze Mną.
21 Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie,
    jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym
Ojcem na Jego tronie. (Ap.3)

 

Dziś cała ludzkość dojrzała do żniwa i wychodzą aniołowie Boży by dokonać ostatniego omłotu. A każdy sam zdecyduje gdzie chce się znaleźć.

0x01 graphic

2. Upadek Lucyfera

 

Człowiek obecny nie widzi Boga w Pełni Chwały. Może natomiast zobaczyć Boga w drugim człowieku i służyć Mu. Bo jeśli `nie potrafi służyć człowiekowi którego widzi to tym bardziej nie potrafi służyć Bogu, którego nie widzi'.

 

Chociaż Boga w Pełni Chwały widział Lucyfer - `dawca światła', `nosiciel światła' to i tak uniósł się pychą i upadł. Upadł bo nie chciał służyć ani Bogu ani stworzeniu tylko sobie samemu. Upadł i jednym aktem woli wiernego sługi Boga Archanioła Michała został pokonany.

 

Tak to zostało opisane w Apokalipsie.

 

7 I nastąpiła walka na niebie:
    Michał i jego aniołowie mieli walczyć ze Smokiem.
    I wystąpił do walki Smok i jego aniołowie,
8 ale nie przemógł,
    i już się miejsce dla nich w niebie nie znalazło.
9 I został strącony wielki Smok,
    Wąż starodawny,
    który się zwie diabeł i szatan,
    zwodzący całą zamieszkałą ziemię,
    został strącony na ziemię,
    a z nim strąceni zostali jego aniołowie (Ap.12)

 

Wielu uważa, że zwodzi on narody aż do końca czasów. I tak jest. Lecz prawdą jest, że nie tylko zwodzi ale i zakrywa Prawdę o Bogu przed człowiekiem. Gdzież go szukać tego zwodziciela ? Pewnie dla wielu szokiem będzie to co teraz powiem. Znajdź go w sobie. W twoim sercu jest jeden tron. Albo siedzi na nim Bóg albo siedzi na nim Szatan. I to zostanie ci objawione. To będzie sąd boży. Sam do tego sądu dążysz. Poznasz, że ciemność i światłość zamieszkują razem, aż do chwili gdy zjednoczysz się z Bogiem uwalniając się od uzależnienia od stworzenia na wieki.

 

Szatan został strącony na ziemię. Synowie światłości stali się synami ciemności. Droga do Boga prowadzi w górę. Od Boga w dół. Upadli aniołowie to większość ludzi żyjących na Ziemi. To ci którzy byli już w samej górze, a spadli w dół. Część ludzi to nie upadli aniołowie lecz dusze które są dopiero w drodze do Boga i nigdy jeszcze wiecznej światłości nie oglądali. Dla mnie jest to oczywiste, że można spaść z samej góry na sam dół bo nie odrzuciłem Prawdy o wędrówce duszy.

 

Jakże więc wysłannicy Boży wcieleni w ludzi na Ziemi są wyrozumiali dla rasy ludzkiej i z uporem powtarzają swe pouczenia sami wprzódy poznawszy niedolę życia z wszystkimi wzlotami i upadkami.

 

Kiedyś jeden poszukiwacz zła osłupiał gdy mu powiedziałem: „...czy myślisz, że Archanioł Michał gdy słowami `Któż jak Bóg' zwyciężył Lucyfera i inne upadłe anioły strącając je na ziemię cieszył się z upadku swych braci. Tylko osoba nienormalna cieszy się gdy ktoś z jej rodzeństwa upada. Każda normalna dusza smuci się i współczuje, a niektórzy robią wiele by ratować swe rodzeństwo. Przysłano mnie bym przemieniał ciemność w światłość”.

 

Czy może i Ty się obruszysz na moje słowa. Szokuję Cię i zaprzeczam Twemu sposobowi myślenia. Moje myśli nie są ziemskie dlatego szokuję każdego kto myśli w sposób ziemski.

 

Są dusze które przychodzą ze światłości na sam dół przez wzgląd na współczucie dla tych którzy upadli i dla tych którzy wspinają się w górę. Dziś zaroiło się od tych dusz na Ziemi. Żniwa są bliskie dlatego przebudzonych jest coraz więcej. Pierwsi wysłannicy Boga zostali przebudzeni - kolejni będą. Walka nie będzie łatwa bo stawka jest kosmiczna.

 

Są religie, które wzniosły się w swym rozumowaniu ponad pojęcie dobra i zła. Dla tych, którzy mocno są osadzeni w tych religiach i wierzą prawdziwie przejście do wyższej rzeczywistości to tylko kwestia uchylenia drzwi. Religie prorockie chcąc wznieść się do wyższej rzeczywistości muszą przejść przez pustynię i morze by dotrzeć do Ziemi Obiecanej.

 

Dobrze, że nie brakuje przewodników do tej ziemi. Proroków niestety nigdy nie słuchano dlatego dziś zasłona jest tak gęsta, że poznanie Prawdy nie będzie dla wielu łatwe. Gęsta zasłona to tylko skutek odrzucania proroków i Mesjasza przez wiele pokoleń.

A jak będzie przy końcu czasów mówi prorok Daniel.

 

10 Wielu ulegnie oczyszczeniu, wybieleniu, wypróbowaniu, ale przewrotni będą postępować przewrotnie i żaden z przewrotnych nie zrozumie tego, lecz roztropni zrozumieją. (Dn.12)

 

Warto sobie postawić pytania. Pierwsze pytanie: dlaczego Bóg pozwolił upaść synom światłości ? Tu odpowiedź jest prosta - wolna wola to sprawiła. I drugie pytanie: czy to było dobre ? Z naszego punktu widzenia nie było to dobre lecz z punktu widzenia rzeczywistości zbawienia jako możliwości rozwoju nieskończonej ilości istnień, wciąż więcej i więcej, które mogą osiągnąć zbawienie ma to swe uzasadnienie. Bóg nie stwarzałby ciemności i światła gdyby one obydwoje temu nie służyły. W zamyśle Boga jest aby zbawienie było nieograniczone dla wszystkich i bez względu na wzloty i upadki stworzenia ten Boski plan jest w pełni realizowany do tego stopnia, że upadek jedynie przysparza tych którzy mogą osiągnąć zbawienie.

 

Tu wyjaśnię co już wyjaśniałem.

 

Światłość, którą reprezentuje Archanioł Michał dąży do uwolnienia człowieka z cielesności i odkrycia pełni Chwały Bożej. Lucyfer reprezentujący ciemność dąży do zakrycia Boga przed duszą i utrzymania jej w cielesności. A, że ciało może powstać z ciała - co jest naturalne - dlatego i Lucyfer o dziwo pełni wolę Bożą pozbawiając się możliwości oglądania Chwały Stwórcy ale jednocześnie dając możliwość wstępowania nowym istotom na drogę zbawienia.

 

Znów jesteś zszokowany.

 

Tak jest. Dziś rehabilituję Lucyfera i uzasadniam jego upadek. Rehabilituję i wołam. Uwolnij się od swej ziemskiej cielesnej natury i wznieś do swej prawdziwej natury niebieskiej. Jesteś człowiekiem niebieskim nie ziemskim. Uświadom to sobie nim wszystko co ma nastąpić nastąpi.

0x01 graphic

 

3.  Istnienie światła i ciemności

 

Czy przeczytawszy poprzedni rozdział uświadamiasz sobie, że światłość i ciemność współistnieją nierozłącznie jak małżonkowie. Powiem nawet, że jedno bez drugiego istnieć nie może. To jest czynnik który kształtuje całe stworzenie przyczyniając się do jego rozwoju i postępu. Zaakceptuj to i wywalcz sobie pozycję po stronie światłości lub nie wkładaj żadnego wysiłku w swój rozwój i pozostań po stronie ciemności. Dziś Ziemię spowijają straszliwe ciemności, które jeszcze narastają, aż przyjdzie moment, że cienie wydłużą się by w końcu zaniknąć. I Ci którzy będą gotowi staną w pełnym świetle. Ich ciała się odmienią i zabłysną Chwałą Bożą. A ci, którzy pozostaną w ciemności poznają co znaczy spalona Ziemia na popiół i brak Boga.

 

Nic nie jest zdeterminowane. Dlatego wszelkie apokaliptyczne wizje mogą lecz nie muszą się spełnić. Idealnym rozwiązaniem byłoby gdyby cała Ziemia przeszła na stronę światłości. Wierzą w to tylko tacy ideowcy jak ja i dlatego pracują by inni pojęli, że należy być gotowym na czas odmiany całej ludzkości. A gotowość ta objawi się w pokonaniu samego siebie, rozświetleniu swej duszy i posadzeniu Boga na tronie serca jako jedynego i niepodzielnego władcy.

 

Niestety w dzisiejszym świecie ciemności tak zamieszały, że dobro nazywa się złem, a zło dobrem. Gdy tworzą się mafijne układy nazywa się to kółkiem różańcowym. Gdy korumpuje się siebie i innych nazywa się to `umiejętnością dzielenia z innymi'. Gdy depcze się słabych nazywa się to umiejętnością radzenia sobie. Gdy zamiast współpracy robi się wszystko by pogrążyć konkurenta nazywa się to wolnym rynkiem. Gdy zamiast głoszenia Słowa Bożego gromadzi się mamonę i uprawia niezdrową politykę uważa się to za normalne. Gdy zamiast nauczyć dziecko by umiało sobie zawiązać buty wiąże się mu te buty do 30-tki nazywając to troskliwością i dziwiąc się potem, że wyhodowało się swego kata i oprawcę. Gdy dla zabicia wyrzutów sumienia uprawia się filantropię nazywając to miłosierdziem i gromadzeniem zasług dla nagrody wiecznej.

 

Nikt nie ma żadnej zasługi przed Bogiem bo nic ponad to co nam Bóg pozwala uczynić nie możemy. Z pustymi rękami przyszliśmy i z pustymi wrócimy. Zamiast więc żyć w ułudzie, że coś gromadzimy jako zasługę na życie wieczne lepiej róbmy uczciwie co do nas należy i jedynie wielbijmy Boga, że nam na to pozwala. Przywiązujmy się nie do myśli o nagrodzie, bo to jest trik ciemności, która nie chce nas wypuścić ze swych sideł. Przywiązujmy się do pełnienia z gorliwością woli Bożej bez myśli o jakiejkolwiek nagrodzie. A zwłaszcza przywiązujmy się do Boga jako naszego najukochańszego ojca, matki, brata, siostry czy przyjaciela. Bóg nie chce byśmy mu przed oczami wymachiwali rzekomymi naszymi zasługami tylko byśmy oddali mu swe serca za tron.

 

Tu uczulę każdego by zajął się sobą i swym sercem w pierwszym rzędzie. Bo już nadszedł czas i jeszcze gorszy nadejdzie gdy świętych będą mieć za wysłanników diabła i przypiszą im wszystkie najgorsze rzeczy.

 

Każdy sądzi według siebie. Kto ma serce pełne światła, miłości i miłosierdzia ten nawet Lucyfera i swego oprawcę zrozumie. Kto ma ciemność, żądze, nienawiść, zawiść i wszelkie inne plugastwo w swym sercu ten będzie wiecznie knuł przeciw swym braciom zamiast skupić się na walce z samym sobą.

 

Ja nikogo nie będę rozliczał z jego czynów chociaż nigdy nie przejdę obojętnie obok głupoty i krzywdy.

 

Każdy sam stanie przed Bogiem z całą swoją nędzą jak i ja już stanąłem.

 

Każdy jest swoim własnym sędzią.

0x01 graphic

4. Grzech pierworodny - utrata jedności z Bogiem

 

Jest bardzo wiele interpretacji utraty przez człowieka raju na ziemi. Niektóre są opisem symbolicznym. Niektóre usiłują operować konkretami. Zajmują się tym teolodzy, zwolennicy ewolucji, zwolennicy ingerencji w rozwój naszej cywilizacji istot wyższych, mistycy, naukowcy od fizyki kwantowej, badacze starożytnych legend i Pism, myśliciele i filozofowie, ezoterycy i jeden Bóg wie kto jeszcze.

 

Nie ulega wątpliwości, że coś poszło nie tak i ciemności zwyciężyły. Człowiek który nie wiedział czym jest dobro i zło; który nie cierpiał i nie trudził się; a przede wszystkim człowiek, który mógł oglądać Boga utracił to wszystko w jednej chwili.

 

Upadek aniołów jest spokrewniony z upadkiem pierwszych ludzi, których symbolizują Adam i Ewa. Jak bliskie jest to pokrewieństwo. Myślę, że gdy wszystko stanie się jawne - co ma nastąpić niebawem - poznamy jak to było naprawdę.

 

Skutki tych upadków idą przez długą historię. I każdy to widzi. Rzekłbym, że ten pierwszy upadek pociągnął za sobą kolejne upadki. Więc i skutki są coraz dotkliwsze.

Ten pierwszy upadek jest związany z cyklem kosmicznym. I obecnie żyjemy w okresie przejściowym do kolejnego cyklu. To czy ten upadek się utrwali czy też jego skutki przestaną na nas oddziaływać zależy od nas samych.

 

Niektórzy myślą, że Jezus powtórnie przyjdzie, dokona sądu i zaprowadzi porządek na Ziemi. Inni wierzą, że przybędą kosmici (Elohim) z wyższych wymiarów i oni to uczynią. Inni widzą to w sposób naukowy czy kosmologiczny. We wszystkim tym są jakieś ziarna prawdy.

 

W rzeczywistości Jezus przyjdzie, a przed nim sąd. To będzie iście kosmiczna, można nawet powiedzieć kwantowa, metamorfoza. Najpierw ciemność dojdzie do apogeum i ukaże się w sercach wielu. Każdy dokona sądu sam nad sobą. Żyjemy w Erze Kali (Nieprawości) i tylko ten kto ma Imię Boga wyryte w sercu i na ustach może bezpiecznie przejść przez ciemność. Kto przejdzie przez ciemność będzie mógł doświadczyć Chwały Chrystusa w sobie. To będzie odmiana - przemiana, na poziomie duszy, umysłu i ciała. Człowiek odmieniony powstanie z obecnego człowieka ziemskiego. Skutki grzechu pierworodnego znikną na zawsze.

 

Niektórzy uznają teorie kwantowej przemiany, mówiące o tym, że nie tylko człowiek ulegnie przemianie ale i cała Ziemia. Podobnie mówią ezoterycy otrzymujący przekazy z innych wymiarów rzeczywistości.

 

W bardzo wielu miejscach można to znaleźć.

 

A tam mówi o tym prorok Izajasz.

 

19 Już słońca mieć nie będziesz w dzień jako światła,
    ani jasność księżyca nie zaświeci tobie,
    lecz Pan będzie ci wieczną światłością
    i Bóg twój - twoją ozdobą.

20 Twe słońce nie zajdzie już więcej
    i księżyc twój się nie zaćmi,
    bo Pan będzie ci światłością wieczną
    i skończą się dni twej żałoby.
21 Cały twój lud będzie ludem sprawiedliwych,
    którzy posiądą kraj na zawsze,
    nowa odrośl z mojego szczepu,
    dzieło rąk moich, abym się wsławił.
22 Z bardzo małego stanie się tysiącem,
    z najnieznaczniejszego - narodem potężnym.
    Ja, Pan, zdziałam to szybko
    w swoim czasie».
(Iz.60).

0x01 graphic

 

5.  Istnienie w bólu i wzajemnym niezrozumieniu

 

Skutkiem grzechu pierworodnego jest ból i wzajemne niezrozumienie. Wzajemne niezrozumienie symbolizuje wieża Babel. Odkąd Bóg otworzył mi Pola Wiedzy szersze niż zwykłemu człowiekowi widzę jak wielu mówi zbliżonym głosem, a jeden drugiego pojąć nie może i o kłamstwo posądza. Dziwny to stan - wiedzieć więcej - i jednocześnie widzieć jak inni się pysznią, że coś wiedzą, a wiedzą tak mało. Ja nie pysznię się tym, że coś wiem. Ja się tym tylko dzielę. Nie zrazi mnie to, że inni mnie nie zrozumieją i że będą mówić o mnie źle i kłamliwie.

 

Mówiąc co wiem - uświadamiam. Nie zadaję tym bólu. Lecz wołam. Wici ! Obudźcie się ! Skierujcie swe pragnienia ku Bogu !

 

Kto wie ten w porę uniknie zagrożeniu. A jakie to będzie zagrożenie każdy zobaczy.

 

Ból ma swe znaczenie terapeutyczne. To trochę tak jak z upominaniem dziecka. Jeśli żadne upomnienia nie skutkują dostaje się w skórę. I prawdę powiedziawszy lepiej jeśli Ojciec to zrobi nim wychowanie dziecka wymknie się mu spod kontroli. Niestety jesteśmy bardzo krnąbrnymi dziećmi i odbieramy zapłatę za swe czyny. Ból jest skutkiem naszych czynów, w tym czy w poprzednich żywotach. Sami to sprawiliśmy, a natura nam odpłaca.

 

Bólu nie da się uniknąć. Ból fizyczny czy emocjonalny przeradza się na pewnym, już mistycznym, etapie w ból duszy. Serce i dusza czasami krwawi czując swą rozłąkę z Bogiem. Myślę, że właśnie powrotowi do jedności stworzenia z Bogiem będzie ten ból towarzyszył na różnych poziomach. Mam wrażenie, że im bliżej Boga tym ten ból się wzmaga. Jednak czując bliskość Boga dosyć łatwo akceptuje się ten ból i uznaje za element niezbędny w osiągnięciu jedności z Nim.

 

Czy nasze aktualne czyny mogą ten ból ostateczny ludzkości i Ziemi wzmóc czy go uśmierzyć ? Bez wątpienia mamy na to wpływ. Każdy sam może dostrzec jak może zmniejszyć ten ból. Sposobów jest wiele. Pewnie ból duszy będzie najtrudniej uśmierzyć bo to się wiąże z rodzenie się ogromnej tęsknoty za Bogiem i odczuwaniem silnej rozłąki z Nim.

 

Niektórzy uważają, że bóle fizyczne ludzi i Ziemi oraz bóle emocjonalne i inne są jedynie efektem zaczynającego się procesu metamorfozy - odmiany. I to jest ponoć naturalne. Być może jest to prawda. Pożyjemy zobaczymy.

 

Na pewno na cierpienia innych nie możemy pozostać obojętni. Może w tym się właśnie spełnimy jak poradzimy sobie z uśmierzaniem cierpienia świata.

0x01 graphic

 

6. Gdzie jest niebo i Bóg ?

 

Niebo i Bóg są wszędzie. `Królestwo Boże jest w nas'. I my `jesteśmy światłością świata'. Kto ma czyste serce bez trudu dojrzy Boga wszędzie. Pisałem już o trzech etapach oświecenia. Pierwszy etap to życie w ciele i dostrzegania świata takim jaki jest. Drugi etap to poznanie (objawienie) wyższej Prawdy. Trzeci etap to znów dostrzeganie życia takim jakie jest lecz z tą różnicą, że teraz już się wie.

 

Naprawdę Bóg jest mieszkańcem w każdym - Bóg Jest Miłością. Gdy to poznasz nie będziesz mógł wyjść z zachwytu nad ogromem i cudownością tej Prawdy.

 

Dla ułatwienia interpretacji uczyniłem kiedyś podział Boga na 7 poziomów. Z naszego 3-ciego poziomu Bóg jest widoczny w swej Pełni tylko z objawienia. Na 4-tym poziomie, na który niedługo wstąpimy będzie to już widoczne w większym wymiarze. Być może wielu już szybko wzniesie się aż na 7 poziom i zjednoczy z Bogiem na wieczność kończąc swoją pielgrzymkę. Nawet jest życzenie; `żebyś znalazł się w siódmym niebie'. Każdemu tego życzę. Jak wskazuje na to wiele Pism życie na 4-tym poziomie jest jednoznaczne z zakończeniem odradzania się w ciele. Zobaczymy.

 

Analizując Pismo Święte, inne święte teksty, objawienia, pisma i rozprawy naukowe, a nawet dociekania i przekazy odbiegające od religijnych utwierdziłem się w pewności, że wzniesiemy się niedługo na wyższy poziom istnienia gdy Bóg nie będzie zakryty jak to było od czasu gdy grzech pierworodny zakrył nam naszego Stwórcę. Znając prawdy ostateczne z objawienia odczytuję prawdę, że nasza cywilizacja ma jakąś rolę do spełnienia we wszechświecie, w którym nas umieszczono. Ta prawda bez wątpienia objawi się w pełni w swoim czasie. My musimy się do tego tylko przygotować.

0x01 graphic

7.  Stan Chrystusowy a stan Lucyferyczny

 

Istniejemy obecnie w stanie jakby mieszanym. Bo cielesność taka jaką obecnie posiadamy i odwrócenie się od Boga powodują, że Bóg jest przed nami zakryty. I im dalej się od Boga oddalamy tym głębiej wchodzimy w stan zapomnienia o Bogu dochodząc w konsekwencji do Jego negacji. Stąd już bliska droga do nie liczenia się z ludźmi i całym stworzeniem. Wielu przez znaną nam historię ludzkości w pełni udowadniało swoim życiem, że człowiek może prześcignąć diabła w swoich czynach. To nie znaczy, że poprzez skruchę i zwrócenie się do Boga nie byli w stanie zmyć swych występków. Faktem jest, że dziś też nie brakuje lucyferyczności istot ludzkich. Jak mówił Jezus `macie diabła za ojca i spełniacie uczynki swego ojca'. Niestety wielu dziś takich jest i wielu do nich pretenduje. Zapewne prawie każdy człowiek na ziemi jest dotknięty tym piętnem. To nie jest oskarżenie to fakt. Dlatego tak bardzo kładę nacisk na walkę z samym sobą. Póki czas trzeba wypędzić z siebie diabła.

 

Stan Chrystusowy będzie naturalny dla człowieka odmienionego. Do tego stanu dążymy. I wielu było i jest dziś wielu takich świętych, którzy są już w tym stanie lub niedługo będą. To Ci, którzy na wiele sposobów poświęcają siebie w służbie ludzkości, a jednocześnie Bóg już zamknął przed nimi bramy piekieł. To zwycięscy piekła i szatana. To Ci, którzy pokonali największego wroga - siebie. To Ci, którzy całą ufność i tęsknotę składają w Bogu. To Ci, którzy mają przywiązanie do spraw światowych tylko takie jakie jest niezbędne do ich pracy i działania. Bez znaczenia jest jaka jest ich religia. Pan Bóg na to nie patrzy. Pan Bóg patrzy na kochające serce. To ludzie wolni na każdym poziomie. Nie różnią się niczym od pozostałych poza tym, że Prawda jest w nich już utrwalona. Tym nawet nie jest potrzebne wejście na wyższy poziom istnienia. Im Bóg już otwiera siódme niebo - niech tylko wytrwają w tym co osiągnęli. Zaprawdę wielu świętych powstało dziś z prochów ziemi.

 

Pragnienie świętości objawia się coraz silniej w wielu. I będzie narastać wbrew temu co przyniesie życie. A kiedyś zaowocuje tym, że `sprawiedliwi na własność posiądą Ziemię'.

 

Wielu boi się równać z Chrystusem. Czym jest ich strach, że boją się równać z Tym, który jest ich bratem. Jeśli pozbędą się strachu i pychy to mogą odkryć prawdę o sobie. Jeśli ktoś pyszny równa się z Chrystusem to efektem jest błąd. A kto się pychy pozbył temu Chrystus się objawia gdy uzna duszę za dojrzałą, a jej pragnienie za prawdziwe.

 

Dojść do stanu Chrystusowego to zwalczyć wiele demonów w sobie, wiele zła i słabości, wiele żalów do Boga i świata. To nieustanne zmaganie i ból. To płynięcie pod prąd życia i unikanie łatwizny. To sprawiedliwość idąca przed człowiekiem. To miłość i miłosierdzie w myśli, słowie i czynie. To zmaganie się z tak śmiertelnym wrogiem, że w pewnym momencie człowiek zauważa, że życia może zabraknąć na pokonanie siebie.

 

Biedni Ci wszyscy, którzy tego sobie nie uświadamiają i żyją roztrząsaniem cudzych błędów i grzechów.

0x01 graphic

 

8.  Rozpoznać Prawdę o stworzeniu

 

Prawda jest wciąż przed naszymi oczami lecz my jej nie dostrzegamy. Prawda jest w nas i wkoło nas. Bez znaczenia jest czy będziesz wierzył w taką doktrynę religijną czy w inną. Najkorzystniej jest dla człowieka urodzić się w rodzinie religijnej, zrozumieć swoją religię i religię innych. To ideał. Lecz jakże rzadki. Lecz zrozumieć siebie i innych to jak rozpoznać Prawdę. U mnie całe poznanie poskutkowało tym, że nikomu nie odbieram prawa do jego wiary i jednocześnie śmiało świadczę o swej wierze. Mam w tym tylko jedno kryterium - ciągnąć całe stworzenie ku jedności z Bogiem, bo to jest moją wewnętrzną naturą. Robię to na swój sposób i zgodnie z moją silną wiarą, która przekracza nawet śmierć.

 

Bez wątpienia wiedza świecka też przyczynia się do lepszego poznania Boga na naszym poziomie istnienia. I nie należy tej wiedzy kwestionować jako zbędnej. Cała wiedza ludzkości jest efektem ciężkiej pracy wielu pokoleń. Esencję tej wiedzy można wydobyć w zależności od nastawienia. Materialista widzi w tej wiedzy potwierdzenie swych teorii. Teolog czy filozof swoich. A człowiek wielbiący Boga całym sercem swoich. Te teorie są skażone błędami zależnymi od punktu patrzenia. Umiejętność patrzenia z kilku punktów daje szerszą perspektywę. Tej umiejętności człowiek się uczy. Ta umiejętność jest komuś dana lub nie. I jest to zależne od roli jaką ktoś ma spełnić w historii zbawienia. Im bardziej specyficzne i odpowiedzialne zadanie ilość punktów patrzenia powiększa się. Można by rzec, że Bóg widzi rzeczywistość Swego dzieła - Stworzenia - z nieskończonej ilości punktów. Jest to tak nieskończona ilość punktów, że Bóg pozostaje już tylko Wiecznym Świadkiem Swej Wszechwiedzy. 

Na spokojnie pomyśl jaką cząstkę wiedzy o stworzeniu otrzymałeś od Boga i czy to wystarczy Ci by dotrzeć do Swego stwórcy. Nie musisz przecież wiedzieć wszystkiego by to osiągnąć.

0x01 graphic

9.  Trzymanie się swej Prawdy

 

Przytoczę tu krótkie opowiadanie.

 

Do mistrza przybyło dwu zwaśnionych ludzi na skargę. Najpierw wszedł pierwszy i przedstawił sprawę. Mistrz przyznał mu rację. Później wszedł drugi i przedstawił sprawę. Mistrz przyznał mu też rację. Widząc to uczniowie zwątpili w mistrza i wielu go opuściło. Zostało tylko kilku bo nie mieli dokąd iść. Zapytali go dlaczego przyznał rację każdemu. Mistrz odrzekł, że każdy z tych ludzi miał swoją własna rację, a w rzeczywistości Prawda była gdzieś pośrodku. Wtedy uczniowie pojęli wielką mądrość swego nauczyciela.

 

Dziś uczniowie są tymi, którzy wątpią i nie tylko nie potrafią często obronić swojej racji ale i nie rozumieją racji innych. Idą od mistrz do mistrza i nigdzie długo miejsca nie zagrzeją. Zwątpienie jest jedynym co posiadają. Kto zrozumiał jednak swego mistrza, rozumie i innych mistrzów, a w końcu sam staje się mistrzem.

 

Jezus ma rację, że nikogo nie należy nazywać mistrzem poza Bogiem. A Bóg w każdej religii przemawia stosownie do poziomu słuchacza. Bóg bowiem decyduje kto i w jakiej religii się narodzi i jak daleko zajdzie w poznaniu Prawd Bożych. Tego Mistrza każdy nosi w sobie.

 

Dlatego też poznanie swej religii jest pierwszym stopniem poznania. Bardzo niewielu wznieść się może ponad ten stopień. Dlatego ważne jest aby trwać przy swej prawdzie, aż się wszystko dokona. Być może wielu ludziom w naszym czasie przyjdzie złożyć świadectwo jak trwają przy swej prawdzie i jaki mają stosunek do prawdy jaką reprezentują inni.

 

Prawda opiera się na miłości i miłosierdziu. I to uświadamia każda dojrzała religia. Jeśli więc twa religia jest wystarczająco dojrzała by ci to uświadomić żyj nią.

 

Może spadnie na ciebie poznanie jakie mnie spotkało. Wtedy strumień prawdy popłynie do ciebie w takim tempie, że nie zdążysz zadawać pytań bo odpowiedzi będą pędzić jak ogromna fala. I nagle ujrzysz jak ten wspomniany mistrz, że każdy reprezentuje swoją rację, a Prawda jest gdzieś pośrodku.

 

Trzeba się przyznać przed sobą, że nawet będąc światłością będę miał pytania. Pytania istnieją dopóki uczestniczy się w stworzeniu. Gdy jednoczę się z Bogiem pytań nie ma.

 

Ja dzielę się tym niewiele co z łaski Jezusa otrzymałem. Nie zważam na to jak mnie potraktują liczę jedynie, że me wołanie będzie zrozumiałe w niezbędnym zakresie. I, że pozwoli to na wzajemne zrozumienie. Nikomu nie będę zaprzeczał jedynie przedstawię swoją rację.

 

Po cóż tracić czas na zaprzeczanie innym jeśli człowiek sam wie tak mało. Lepiej trzymać się prawdy którą człowiek osiągnął bez zaprzeczania innym. W tym wyraża się mistrzostwo i gotowość na przyjście Pana.

0x01 graphic

 

10.  Nauka i stawanie się mistrzem światła

 

Uczestnictwo w stworzeniu wiąże się z nieustanną nauką. Jest to nauka nie tylko kształtująca intelekt, ale i intuicję i ducha. Nawet kamienie się uczą. Nawet Aniołowie w niebie się uczą. Nauka jest powiązana z wolną wolą. Dlatego gdzie kto zajdzie w tej nauce jest dokładnie oddaniem tego jak jego wolna wola pracowała nad poznaniem prawd Bożych.

 

Nauka ma to do siebie, że daje możliwość wyciągania wniosków. I to jaką kto posiada umiejętność w wyciąganiu właściwych wniosków decyduje o jego wyborach. Wyciąganie błędnych wniosków może być tragiczne. Wyciąganie właściwych wniosków może doprowadzić na sam szczyt. Sprytny polityk wcale nie musi iść do władzy po trupach może wspiąć się na najwyższe szczyty bez czynienia krzywdy komukolwiek. Umożliwia mu to nauka, właściwe wnioski płynące z tej nauki i prawe postępowanie. Podobnie jest z wynalazkami i ich używaniem dla dobra innych. Podobnie jest ze wszystkim w tym życiu.

 

Podobnie jest na drodze rozwoju duchowego. Na szczyty wspinają się Ci, którzy wyciągają właściwe wnioski i wzrastają w mądrości i prawości. W duchowym rozwoju na szczyt wspinają się głównie Ci, którzy mają serca pełne miłości, współczucia i miłosierdzia. Długo się uczyli i wyciągali właściwe wnioski by to osiągnąć. Jeśli więc widzisz oddanie dla Boga lub mądrość tych istot wyciągnij wnioski dla siebie. Czy będą to wnioski właściwe zależy od tego jaki jesteś i jak bardzo dążysz do poznania istoty rzeczy.

 

W dzisiejszym czasie, aż roi się od wielkich nauczycieli, którzy słowem i czynem świadczą o swej mądrości. Czy są mistrzami światła ? Jeśli praktykują to co głoszą to tak. Jeśli nie praktykują tego co głoszą to mogę jedynie za Jezusem powiedzieć: `słuchajcie ich lecz ich nie naśladujcie'.

 

Tu istnieje pułapka - stawiania wymagań wielkim mistrzom. Aby uczynili coś wielkiego. Aby zdjęli z nas ciężary itp. To absurd. Tak większość zwątpiła w Jezusa bo nie spełnił ich wymagań. Tak obecnie wielu uważa, że jak wybiorą tego czy owego na prezydenta, burmistrza czy wójta to on rozwiąże wszystkie ich problemy. Na pewno się zawiodą jak zawiedli się na Jezusie.

 

Jeśli ja nawołuję aby każdy pokonał siebie to czy zamierzam za kogoś to uczynić. Nic podobnego. Każdy niech walczy sam. Pomogę tylko na ludzki sposób. Dobrym słowem czy przykładem. Co głoszę to praktykuję na bardzo znikomą skalę - na jaką mi życie pozwala. Nie muszę trąbić przed sobą, że coś czynię. Nawet uważam za zbędne bycie nauczycielem dla kogokolwiek po tym jak przez tę Ziemię przeszło tylu wielkich nauczycieli. Przykładów do naśladowania jest dosyć.

 

Nie spełnię też niczyich wymagań bo nie staram się przypodobać ludziom lecz służę Bogu i prawdzie ucząc sprawiedliwości. Nie spełnię przede wszystkim niczyich wymagań bo to co głoszę sprzeciwia się sposobowi myślenia bardzo wielu.

Sam siebie nie będę oceniał zwłaszcza, że wciąż jestem w drodze, a nie ocenia się dnia przed zachodem słońca. Wiem, że ze światłości wyszedłem i do jedności z Bogiem dążę. Jeśli w tym szczególnym czasie Bóg pozwolił mi się narodzić wśród śmiertelnych ludzi wykonam swe zadanie na swą miarę by światłość zatryumfowała nad ciemnością.

0x01 graphic

11.  Ewolucja a inwolucja

 

W rozwoju stworzenia można wyróżnić dwa zasadnicze etapy. Pierwszy etap tuż po stworzeniu wszechświata to ewolucja. Wspinanie się na szczeble coraz wyższego rozwoju w materii aż do osiągnięcia świadomości ludzkiej i stanie się koroną stworzenia.

 

Od tego etapu zaczyna się inwolucja. Przechodzenie ze stanu materii jaką dziś obserwujemy do stanu materii bardziej subtelnej, a przede wszystkim do stanu istnienia duchowego. Jako duszy indywidualnej i jako światłości, aż ostatecznie jako Boga.

 

Ewolucja jest trwaniem w materii poprzez kolejne wcielenia duszy coraz bardziej świadomej. Inwolucja jest stawaniem się czystą świadomością i szczęściem wiecznym.

 

Na ciężkim etapie ewolucji dusza indywidualna często odpoczywa w raju. Na etapie inwolucji dusza stając się wszechobecna jest wciąż aktywna i służy niższym bytom. Człowiek na etapie inwolucji staje się uczestnikiem cielesnym światłości lub jest światłością, która jest nieustannie zajęta służbą stworzeniu i wielbieniem Boga.

 

Ewolucja to trwanie w czasie. Inwolucja to trwanie poza czasem.

 

Dlatego dziś jesteśmy u kresu czasu. Koniec Czasów jest początkiem inwolucji. To jaka część z nas tego doświadczy zależy od nas samych.

 

Rozwój duszy podlega pewnym prawidłom. Te prawidła zawierają się w tym, że dusza w swym rozwoju przechodzi etap służenia stworzeniu lub służenia sobie. Służenie stworzeniu jest odkrywaniem Boga, a służenie tylko sobie jest zakrywaniem Boga. To nie ulega specjalnemu udowadnianiu wystarczy czytać ze zrozumieniem Pisma Święte.

 

Dlatego bycie światłością czy ciemnością jest tak samo realne jak to, że są duchy dobre i złe, że są ludzie dobrzy i źli. I jak jest oczywiste, że najlepszy człowiek może stać się złym i najgorszy drań może stać się świętym.

 

Dlatego cykle mogą na przemian się powtarzać jak okresy wejścia i ustąpienia lądolodu.

 

Tym co steruje tymi cyklami jest nie tylko liniowy rozwój materii i ducha ale również dwie siły światłość i ciemność reprezentowane w naszej religii przez Archanioła Michała i Lucyfera. Archanioł Michał odsłania Boga i uwalnia z cielesności. Lucyfer zakrywa Boga i więzi w cielesności. Obaj jak widzimy mają jakąś rolę do spełnienia. Dobro i zło się przenikają nawzajem i kształtują jak małżonkowie.

 

Ostatecznie jednak każdy wszechświat kiedyś się kończy i wtedy zapewne inwolucja staje się pełna, światłość zwycięża i całe stworzenie jednoczy się z Bogiem.

 

I co dalej - znów od nowa - i tak bez końca. Nigdy nie kończąca się opowieść.

0x01 graphic

12.  Powrót do jedności z Bogiem

   

W zasadzie oglądanie Chwały Bożej jest już powrotem do Boga. I tego pewnie doświadczymy niedługo. Stan edeniczny powróci na Ziemię i to na znacznie wyższym poziomie.

 

Jednak dopiero osiągnięcie pełnej jedności z Bogiem jest całkowitym spełnieniem się duszy. Rozpłynięcie się w Bogu jest tym co jest kresem uczestnictwa w stworzeniu. Tego jestem pewien nie tylko poprze wiarę lecz poprzez osobiste mistyczne doświadczenie.

 

Zjednoczenie się z Bogiem jest możliwe dla człowieka zawsze na etapie opuszczania cielesności. Na etapie bezcielesności zjednoczenie się z Bogiem wiąże się z jakimś kosmicznym cyklem. Jakim ? Nie wiem do końca. Lecz niedługo pewnie to poznamy.

 

Napisałem o pewnym fenomenie, że człowiek - duch - dusza jednocząc się z Bogiem zachowuje swoją indywidualność. I tylko z tego względu ciągłe powoływanie nieskończonej ilości stworzeń do istnienia ma swój sens.

 

Nieustanna walka światłości i ciemności jest tu motorem szybkiej ekspansji istnień w rozwoju duszy i ducha.

 

Na etapie poznania, które osiągnąłem jedynie w pełni satysfakcjonujące dla mnie byłoby zjednoczenie się z Bogiem na wieczność.

 

Gdy dopełni się ma służba tak się zapewne stanie. Wierzę w to i życzę by każdy w to wierzył.

0x01 graphic

13. Nowe niebiosa i nowa Ziemia

   

Nowa Ziemia ma być zupełnie odmienna od obecnej o czym świadczą proroctwa i nie tylko proroctwa. Nie będziemy potrzebować wielu rzeczy, które dziś są nam niezbędne. Nawet słońca nie będziemy potrzebować o czym świadczą urywki z księgi Izajasza. Nasza myśl będzie stwarzać i unicestwiać. Człowiek stanie się potężną istotą. Dlatego do tej przemiany trzeba się przygotować bo zły człowiek tej przemiany nie osiągnie.

 

Nie będę wiele na ten temat mówił bo to nie jest moja działka. I tak naprawdę pewnie niewielu jest w stanie zinterpretować to co jest poza naszym aktualnym pojmowaniem.

 

Interesujące jest to, że są tacy którzy głoszą, że Nowa Ziemia będzie egzystować niezależnie od starej Ziemi, która będzie zniszczona przez kataklizmy, a zamieszkiwać ją będą Ci, którzy nie dostali się do Nowej Ziemi, która całkowicie zmieni swą kwantową strukturę stając się czymś w rodzaju planety gazowej zbliżonej do Jowisza, a nawet Słońca. Jest to ciekawa teoria kosmicznej metamorfozy.

 

Nowe niebiosa to zapewne zjednoczenie się z Bogiem na wieczność po śmierci ciała człowieka odmienionego. O tym zapewnia Jezus w Apokalipsie św. Jana. Dla tego kto wierzy w reinkarnację stwierdzenie, że `Tych nie dotyczy już śmierć druga' jest bardzo wymowne.

 

A co na to prorok Izajasz.

 

6 Podnieście oczy ku niebu
    i na dół popatrzcie ku ziemi!
    Zaiste, niebo jak dym się rozwieje
    i ziemia zwiotczeje jak
szata,
    a jej mieszkańcy wyginą jak komary.
    Lecz moje zbawienie będzie wieczne,
    a sprawiedliwość moja zmierzchu nie zazna
. (Iz.51)

 

19 Od Zachodu ujrzą imię Pana
    i od Wschodu słońca - chwałę Jego,
    bo przyjdzie On jak gwałtowny potok,
    pędzony tchnieniem Pańskim.
(Iz.59)

 

19 Już słońca mieć nie będziesz w dzień jako światła,
    ani jasność księżyca nie zaświeci tobie,
    lecz Pan będzie ci wieczną światłością
    i Bóg twój - twoją ozdobą (Iz.60)

17 Albowiem oto Ja stwarzam
    nowe niebiosa i nową ziemię
;
    nie będzie się wspominać dawniejszych dziejów
    ani na myśl one nie przyjdą.
18 Przeciwnie, będzie radość i wesele na zawsze
    z tego, co Ja stworzę;
    bo oto Ja uczynię z Jerozolimy wesele
    i z jej ludu - radość
.
19 Rozweselę się z Jerozolimy
    i rozraduję się z jej ludu.
    Już się nie usłyszy w niej
    odgłosów płaczu ni krzyku narzekania.
20 Nie będzie już w niej niemowlęcia,
    mającego żyć tylko kilka dni,
    ani starca, który by nie dopełnił swych lat;
    bo najmłodszy umrze jako stuletni,
    a nie osiągnąć stu lat będzie znakiem klątwy.
21 Zbudują domy i mieszkać w nich będą,
    zasadzą winnice i będą jedli z nich owoce.
22 Nie będą budować, żeby kto inny zamieszkał,
    nie będą sadzić, żeby kto inny się karmił.
    Bo na wzór długowieczności drzewa
    będzie długowieczność mego ludu;
    i moi wybrani długo używać będą
    tego, co uczynią ich ręce.
23 Nie będą się trudzić na próżno
    ani płodzić dzieci na zgubę,
    bo plemieniem błogosławionych przez Pana
    są oni sami, i potomkowie ich wraz z nimi.
24 I będzie tak, iż zanim zawołają,
    Ja im odpowiem;
    oni jeszcze mówić będą,
    a Ja już wysłucham.
25 Wilk i baranek paść się będą razem;
    lew też będzie jadał słomę jak wół;
    a wąż będzie miał proch ziemi jako pokarm.
    Zła czynić nie będą ani zgubnie działać
    na całej świętej mej górze» - mówi Pan
(Iz.65)

0x01 graphic

 

14. Zbawienie udziałem sprawiedliwych

 

Jak wielu proroków nawoływało aby trwać w sprawiedliwości. Każdy taką sprawiedliwość osiągnął na jaką pracował. Czasu jest niewiele lecz każdy może zmienić w sobie jeszcze bardzo wiele. Myślę, że Pan Bóg podda każdego wielu próbom aby go sprawdzić czy już jest gotów na przyjęcie zbawienia oraz przyjęcie przemiany. Tak prawdę powiedziawszy od urodzenia jesteśmy nieustannie poddawani testowi na naszą sprawiedliwość.

 

Nie ma się co potępiać lecz nad sobą pracować. Lucyferowi i ciemności tylko na tym zależy byśmy uznali się za niegodnych i potępionych. Zło zawsze chce człowieka zdegradować w jego własnych oczach i wydrzeć z niego świętość i jakąkolwiek nadzieję. Dobro i światło zawsze nas dowartościowuje i usprawiedliwia.

 

Aby stawać się coraz sprawiedliwszym warto wykonywać proste ćwiczenie. Kultywować w myśli, słowie i czynie miłosierdzie względem przyjaciół i wrogów. Samo myślenie z miłosierdziem o tych którzy nam źle czynią odmienia człowieka.

 

Gdy dusza i człowiek staje przed Jezusem to nie pada pytanie `ile nagrzeszyłeś ?' tylko `czy ty Mnie kochasz ?'. Dziś Bóg stoi u drzwi naszych serc, kołacze i Sam się dopomina i pyta: `czy ty Mnie kochasz ?”. Jeśli tak przetrwasz wszystko i znajdziesz się w gronie sprawiedliwych bo Ja będę Twoją ostoją i tarczą i celem.

 

3 Mądrzy będą świecić
    jak blask sklepienia,
    a ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości,
    jak gwiazdy przez wieki i na zawsze
(Dn.12)

0x01 graphic

 

15. Dalsza wędrówka niesprawiedliwych

   

Czy wszyscy zaufają Bogu ? Modlę się o to by tak było. Bo Bóg jest bogaty w Miłosierdzie i grzechy tego świata nad śnieg wybieleją gdy strumienie miłosierdzia spłynął na Ziemię. Lecz najpierw trzeba się samemu okazać miłosiernym. Jeśli komuś zabraknie tego miłosierdzia nie wiem czy znajdzie siłę by wznieść się do grona sprawiedliwych.

 

Dla niesprawiedliwych dalsza wędrówka będzie w takim ciele w jakim my dziś jesteśmy z tym, że jest wielce prawdopodobne, że będzie to życie na ruinach starej cywilizacji.

 

Oby nikt nie musiał zaczynać tej wędrówki od nowa rozpoczynając od ciężkiego życia w jaskini wśród szalejących sztormów i spalonej ziemi znów z mozołem budując cywilizację i dobrobyt.

 

Pojmując rolę ciemności i światłości w tej zaciętej walce. Pojmując rolę Lucyfera i Archanioła Michała okażmy się sprawiedliwymi, prawdziwymi wojownikami Boga i synami światłości bogatymi w miłosierdzie.

 

„Miłosierni miłosierdzia dostąpią”.

Bóg Jest Miłością - Wstęp do kontemplacji Boga

1.  Wstęp

2.  Żywa wiara

3.  Po co się narodziłem

     i po co żyję?

4.  Kim jest dla mnie Bóg?

5.  Niezbędne warunki aby 

     wstąpić na drogę 

      kontemplacji

6.  Kontemplacja życiem

7.  Kontemplacja przez 

     medytację i modlitwę

 

 

8. Doświadczenie Bożej 

    obecności

9.  Odczuwanie Boga a 

     objawienie

10.  Mroczne chwile

11. Upadek i grzech a 

      kontemplacja

12. Cel ostateczny

13. Prosić i kołatać

14. Stać się w pełni Miłością

15. Jeden Bóg

Wszyscy głoszą, że Bóg jest Miłością. Jako dowód na to powołam swe osobiste doświadczenie z roku jubileuszowego opisane w kilka tygodni po tym co mnie spotkało.

I w tej żarliwej modlitwie znalazłem się w sobie i poczułem niepojętą słodycz Bożej Miłości. Umierałem z Miłości i to jakiej Miłości. Miłości Prawdziwej. Czułem, że ta Miłość jest bez granic i Jest Wszechobejmująca i że jednocześnie sam doznałem jedynie maleńkiej części tej Miłości. Cudowny to stan. I chciałem krzyczeć “Dość już Panie bo jeszcze troszeczkę i umrę z Miłości”. [Boża Miłość `wlewała' się we mnie tak, że czułem iż niedługo stanę się nieskończony jak Bóg]. Och gdybym wtedy umarł byłbym z Jezusem zjednoczony na wieczność”. To była niepojęta agonia - ekstaza. Żadne słowa nie mogą tego oddać.

Poniższy tekst został napisany w pół roku od objawień i jest krzykiem duszy przebudzonej jeszcze nieporadnie poruszającej się w innym dla niej świecie, który pod swą cielesnością skrywa niepojęte Prawdy.

 

     1. Wstęp  

Bóg Jest Miłością. Świadczę o tym bo sam doświadczyłem Pełni Bożej Miłości. Jak Jezus mówi; „nikt nie zna Ojca tylko Syn i ten komu Syn zechce objawić”. Spodobało się Bogu by mi objawić Swą Chwałę - Miłość i tak uczynił. Lecz najpierw pozwolił mi Bóg przejść przez Piekło. I to z Łaski Jezusa poznałem co znaczy prosić o ocalenie. Później poznałem co znaczy prosić o Niebo. Poznałem więc z Łaski Boga co jest prawdą, a co nią nie jest. Poznałem, że Bóg nie sądzi lecz to człowiek sam sąd wydaje zgodnie z tym jak sam sądził. Poznałem również Pełnię Bożej Miłości i omal nie umarłem i teraz dążę do zjednoczenia ze swą prawdziwą naturą. Bo naszą prawdziwą i wieczną i pełną naturą jest MIŁOŚĆ - BÓG. Jesteśmy w pełni zanurzeni w Bogu. `W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy'. Co widzimy, myślimy i odczuwamy przeminie, a pozostanie jedynie Bóg. Jesteśmy więc w pełni Jednym Bogiem.

Co Bóg uczynił ze mną wiąże się niepodzielnie z tym co dzieje się w świecie a szczególnie na subkontynencie Indyjskim. Nie będę tu o tym pisał lecz skoncentruję się jedynie na kwestii kontemplacji. Krótko można powiedzieć, że kontemplacja ma miejsce wtedy gdy jesteśmy bardzo blisko Boga. Taki stan możemy osiągnąć, bo Bóg jest w każdym z nas i we wszystkim w Pełni Swej Chwały. Ta zdolność jest więc w nas wpisana od początku czasów, bo Bóg stworzył nas na Swój obraz i podobieństwo. Teraz jedynym problemem jest jak osiągnąć tę zdolność i jak zbliżyć się do Boga. Dróg jest tak wiele jak wielu jest ludzi, religii i praktyk duchowych. Każdy z nas w swej psychofizycznej formie jest inny dlatego każdy ma swą własną drogę i musi tę drogę odkrywać. Ważne jest by iść do celu - ku zjednoczeniu z Bogiem zawsze adoptując to co jest dobre i co generuje dobro, a odrzucając to co złe i generuje zło. Jak uczą pisma święte iść i dziękować Bogu za wszystko co nas spotyka, w radościach i smutkach, cierpieniach i chorobach w dobrej i złej doli. Możemy przyjąć generalnie, że wszystko co nas spotyka mobilizuje nas do tego by zbliżyć się do Boga. I tak trzeba odczytywać każde zdarzenie. Bóg nas mobilizuje i zachęca byśmy stawali się tacy jak On. Jak mówi Jezus; „kto się nie wyrzeka samego siebie, nie bierze swego krzyża i nie idzie za Mną nie jest mnie godzien”. Z tego prosty wniosek; jesteśmy godni i powołani do tego by stać się jak Sam Bóg. I to jest powołanie każdego bez wyjątku. Wszyscy są wybrani i wszyscy powołani, bo Bóg każdego uczynił swym obrazem i każdego umiłował pełną i nieskończoną Miłością. Dlatego Bóg Miłuje każdego jednakowo. I tę pełnię Swej Miłości mnie Bóg objawił. Jak więc mówi się w religiach wschodu; jestem człowiekiem oświeconym przez Boga. To ogromna odpowiedzialność i wielkie zadanie nieść słodki ciężar oświecenia i dzielić się nim z innymi. Bóg zmobilizował mnie w sposób najcudowniejszy i zlecił zadanie by innych skierować ku Niemu. Wiele mi powierzono i wiele się będzie ode mnie wymagać. Nie czuję ciężaru lecz Bożą przygodę.

Nie ważne kim jestem. Żyję i poruszam się wśród was, a jeśli Bóg pozwoli mi się z Nim zjednoczyć jeszcze za życia może wtedy przyjdzie czas ujawnienia [już się ujawniłem]. Teraz powiem tyle, że jestem tym który rozsławia Chwałę Pana na ziemi i jednocześnie szokuję idąc z uporem i konsekwencją ku celowi jakim jest Zbawienie - stanie się Jednym z Bogiem. Piszę jednocześnie z wiarą dziecka i ufnością dziecka, bo trzeba się nam stać jak dzieci.

Każdy jest na ziemi z powołania do konkretnego dzieła bo tylko poprzez naszą wspólną pracę i starania budowane jest szczęście tego świata i zbliżamy się coraz bardziej ku kresowi historii zbawienia, która zakończy się Nową Ziemią i Nowym Niebem lub jak określił Św.Paweł „nie wszyscy pomrzemy, lecz wszyscy będziemy odmienieni. W jednym momencie, w mgnieniu oka, na dźwięk ostatniej trąby - zabrzmi bowiem trąba - umarli powstaną nienaruszeni, a my będziemy odmienieni. Trzeba, ażeby to, co zniszczalne, przyodziało się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodziało się w nieśmiertelność”. Tak zamknie się dla każdego poszukiwanie szczęścia wiecznego, którym Pan Bóg pragnie się z nami podzielić i czeka nieskończenie cierpliwy, aż będziemy gotowi. Staje się więc teraz już jasne, że trzeba pielgrzymować wytrwale ku zjednoczeniu z Bogiem na każdego patrząc z miłością, bo nikt nie jest mniej kochany ani nikt bardziej lecz wszyscy są kochani pełnią Bożej Miłości.

Na koniec wstępu wyjaśnię dlaczego książka ma tytuł Bóg Jest Miłością i podtytuł wstęp do kontemplacji Boga. Bóg Jest Miłością, bo tak po prostu jest. Miłość Pełna i Pełne Szczęście w swej istocie niezmienne są prawdziwą naturą Boga; prawdziwą naturą Boga i naszą prawdziwą naturą. Kontemplacja jest wtedy gdy potrafimy doznawać choćby namiastki Tej miłości i się nią dzielić i ciągle o Niej pamiętać. A jest to wstęp do kontemplacji z tego względu, że co się czyta nie jest jeszcze kontemplacją. Co się przeczytało trzeba wprowadzić w praktykę. Ja piszę o tym co doświadczyłem i co dzięki Łasce Boga udało mi się wprowadzić w praktykę. Zachęcam więc by każdy odkrył swą własną drogę kontemplacji. Zachęcam i proszę.

Jeśli bowiem nie ma miłości, jedności, pokoju i harmonii w człowieku nie będzie ich w rodzinie, społeczności ani w ojczyźnie. Aby one były musi być obecny Bóg na tronie każdego serca

0x01 graphic

 

2. Żywa wiara

Mieć żywą wiarę to żyć Bogiem nieustannie. Żyć Bogiem i robić wszystko by stawać się takim jak Bóg („Świętymi bądźcie bo Ja Jestem Święty”). To jakby być objętym nieustannie w miłosnym uścisku Boga. Jesteśmy od zawsze w miłosnym uścisku Boga, bo Bóg jest największym kochankiem całego stworzenia. Lecz jedni czują ten miłosny uścisk Boga i starają się żyć z miłością wzajemną ku Temu, który oddał nam Całego Siebie. Inni ledwie sobie to uświadamiają. A jeszcze inni gardzą tym uściskiem i odtrącają Boga. I tak wszyscy objęci jesteśmy Pełną Miłością Boga, aż sami zrealizujemy Tę Miłość w sobie i staniemy się we wszystkim do Boga podobni, bo poznamy Go takim jakim Jest.

Miłość do Boga wyraża się w miłości do stworzenia, bo nie kochamy Boga, którego nie widzimy jeśli nie kochamy braci naszych, których widzimy. Jest Jeden Bóg w każdym taki sam. Święty Franciszek kochał nie tylko ludzi lecz również całą przyrodę czcił jak Boga z prostego względu ponieważ On wiedział, że Bóg zamieszkuje w Pełni Swej Chwały - w Pełni Miłości w każdym i we wszystkim („Bóg jest wszystkim we wszystkim”). Jego patrzenie było więc nacechowane tylko dostrzeganiem Bożej Obecności we wszystkim. Taka jest żywa wiara. I ta wiara przenosi się na miłość i szacunek do całego stworzenia. Nawet we wrogu należy dostrzegać Boga wtedy wiara jest w pełni żywa, bo jak mówi Jezus „Miłujcie swych nieprzyjaciół. Dobrze życzcie tym, którzy was prześladują”. Wiarę żywą mamy w sobie lecz jest przywalona górą pragnień, pożądań, nałogów, pychy, złości, rozgoryczenia i narzekania. Trzeba się więc `dokopać' do tej wiary niszcząc co nas zniewala. Sam człowiek niewiele dokona lub nic, a co najwyżej ugrzęźnie w sprawach tego świata. Człowiek wszystkiego dokona z Bogiem. Dlatego aby wiara była żywa i coraz żywsza trzeba wziąć za przewodnika Boga.

Panie mój. Przepełniasz mnie całego. Me serce bije dzięki Tobie. Mój oddech jest Tobą nasycony. Jesteś mi wszystkim. Prowadź nas Panie po drogach tego życia i trzymaj nas mocno w swym Miłosnym uścisku.

0x01 graphic

      3. Po co się narodziłem i po co żyję ?

Ilu ludzi zadaje sobie to pytanie. Ilu chce odpowiedzi. Ja zadawałem sobie to pytanie chociaż błądziłem i upadałem. Odpowiedź przyszła w sposób niepojęty. Jeśli się nie pytasz nie otrzymasz odpowiedzi. Ja tylko mogę ci podpowiedzieć. Narodziłeś się by zrealizować cel swej pielgrzymki by stać się Jednym z Bogiem - wszystkim we wszystkim. Narodziłeś się by zrealizować swą świętość --swą boskość. I gdy się to stanie twa świadomość zjednoczy się z Pełną Miłością - z Bogiem. I staniesz się sam Bogiem. Jesteśmy Jednym Bogiem lecz tego nie wiemy. Musimy dojść do chwili gdy Łaska Boża pozwoli nam to poznać. Ja już poznałem dzięki objawieniu, że nie ma różnicy pomiędzy Bogiem i mną. Szczypta cukru Prawdy pozwoliła mi poznać pełną słodycz Bożej Chwały. Szczypta wystarczyła, bo gdybym otrzymał więcej Bożej Chwały umarłbym ze szczęścia. Później Bóg znów skrył się dla mnie za zasłoną życia. Lecz czuję Go i dostrzegam wszędzie. Osacza mnie Bóg ze wszystkich stron i cudownie przyzywa. Czuję Go w sobie, bo mnie ożywia i pozwala istnieć. Woła do mnie z wszystkich stron. Teraz pielgrzymuję dalej z utęsknieniem zbliżając się do chwili gdy będę gotów by zjednoczyć się z Bogiem. I me pragnienie obejmuje również każdego człowieka. I chcę jak przechodząca lawina porwać każdego ku Bogu.

Jeśli żyję to nie po to aby tylko tęsknić lecz wypełnić swe życie pełnią Bożej Miłości poprzez pracę i służbę pełną pokory. Ja nie zawsze mam tę pokorę i nie zawsze w pełni służę, bo ciało słabe i chce się poddać. Lecz duch jest bardzo ochoczy i nie ustaje. Nie zawsze służę; bo czasami samolubstwo się odzywa, bo mam skłonność do upadków. Lecz to nic. Bo jeśli upadam mogę natychmiast powstać. Jeśli wiem, że Bóg może przyjść niespodzianie jak złodziej w nocy ze śmiercią i zbawieniem powstaję natychmiast i pozwalam by żal wypełnił mnie całego i znów był tylko Bóg. Jestem doświadczany w sposób doskonały i po to żyję by każde doświadczenie; przyjemne i nieprzyjemne, dobre i złe skierowało mnie ku Bogu. Jeśli pozwalam sobie na upadki i nie chcę się natychmiast podnosić będzie coraz gorzej, bo w konsekwencji mogę całkowicie odtrącić Boga. Jeśli bronię się przed upadkami będzie coraz lepiej i Bóg będzie mi coraz bliższy. Kiedy upadam wiem, bo sumienie mi to wytyka. Zabić swe sumienie to jak zabić Boga w sobie, bo ono od Boga bierze. Do tego nie wolno nigdy dopuścić. Nigdy. Bo jeśli do tego się dopuszcza człowiek zapomni po co się narodził i uzna tę materialną rzeczywistość za jedyną rzeczywistość. A ta materia to jedynie nasz środek transportu ku wiekuistemu szczęściu duchowemu („kto w ciele pokłada nadzieję w ciele zbierze swój plon; kto w Bogu pokłada nadzieję z Bogu zbierze swój plon”). Dlatego żyjąc w ciele pamiętam, że w swej istocie nie jestem tym ciałem, bo ono chociaż jest może młode, piękne i sprawne z czasem zniedołężnieje, umrze i rozsypie się w proch. Ta podróż w ciele nie zawsze jest przyjemna. Gdyby była tylko przyjemna to zupełnie zapomniałbym, że to się kiedyś skończy. Zadziwiające jest, że naprawdę niewielu nieustannie pamięta o śmierci. Większość myśli, że nie należy myśleć o śmierci bo to takie przykre. To nie jest przykre, bo jeśli prawdziwie kocham Boga to wiem, że w chwili śmierci zjednoczę się z Bogiem. Więc o tej szczęśliwej chwili mogę pamiętać niejako automatycznie tak jak pamiętam o Bogu. Jeśli o Bogu nie pamiętam i Go nie kocham to śmierć w rzeczy samej zdaje się czymś przerażającym. Dlatego jak mnie uczył pewien mądry oświecony człowiek; `rób wszystko z takim oddaniem Bogu jakby śmierć miała przyjść za moment'.

Po co się więc narodziłem ? Może by się wszystkim martwić; i życiem i śmiercią. Ja wolę się nie martwić lecz pamiętać o Bogu. Kłopotów i tak nie brakuje i nie braknie. Mogę żyć z założeniem, że zawsze może być gorzej i się nie martwić lecz po prostu podejmować każde wyzwanie. Podejmować je z Bogiem. To jest nauka. Uczymy się cierpliwości i pokory. Gdy jestem cierpliwy i pokorny gniew nie ma do mnie dostępu, nic i nikt nie może mnie rozdrażnić. Przecież Pana Boga nie drażni, że jestem czasami krnąbrnym i niewiernym dzieckiem. Bóg jest nieskończenie cierpliwy. Jeśli Bóg taki jest, dlaczego nie miałbym być takim ja. Niebiańska cierpliwość, pokora i spokój są udziałem Boga i świętych dlatego mogą być również moim udziałem; tu i teraz i już. Nie mogę być jednak zbyt zarozumiały lecz po prostu z pokorą prosić Boga o dar cierpliwości i spokój. Jeśli będzie cierpliwość i pokój wewnętrzny już będę bardzo blisko prawdziwej kontemplacji. Po to się więc narodziłem by uzyskać tę pokorę i ten spokój. To kolejna nauka. Na pokorze i wewnętrznym pokoju można bowiem wiele zbudować. Niektórzy myślą, że pokorny to taki `ciapa' niezaradny życiowo. To wielki błąd tak myśleć. Pokora przejawia się w zdecydowanym kroczeniu drogami moralności i w dostrzeganiu w każdym Boga. Jeśli wojownik jest pokorny to czy ma się dać zabić na polu walki ? Jest pokorny bo honor prawdziwy pozwala mu widzieć w każdym wrogu przeciwnika godnego czci. I nie będzie stosował nieuczciwej taktyki lecz walczył z honorem, bo walczy z obrazem Boga jedynego. Taka jest pokora prawdziwa. Dostrzegam Boga w przyjacielu i wrogu wtedy prawdziwie mogę być pokorny, bo nie dopuszczam do siebie nieuczciwości i nierównego traktowania. Wszyscy są dla mnie równi i nikim nie gardzę. To jest pokora. Jeśli się tego nauczyłem to bardzo dużo. Lecz to nie koniec. Narodziłem się aby poprzez cierpliwość i pokorę dojść do chwili gdy Bóg będzie mi wszystkim. Jeśli brak mi cierpliwości i pokory to ciężko jest dojść do momentu gdy Bóg będzie mi wszystkim. I temu ciężko zaprzeczyć. Po co więc żyję jeśli wszyscy mnie drażnią. Oni są niewinni wina leży w moim złym patrzeniu. Żyję więc po to by naprawić swe patrzenie. Gdy patrzę oczami pokory i cierpliwości Bóg nie umknie mej uwadze, bo zacznę Go dostrzegać w każdej rzeczy i czynności i wszędzie. Najpierw muszę uzyskać efekt pustki, którą się uzyskuje sprzątając swój wewnętrzny dom; sprzątając swe serce i umysł. W umyśle jest wiele niepotrzebnych, a często nikczemnych myśli. W sercu są niezdrowe pragnienia, żądze i pycha. Są wspomnienia upadków i doznanych krzywd oraz dobra, które dałem innym. Są niepotrzebne smutki i żale. Muszę to posprzątać. Jeśli pozwalam by ta góra brudu, żalów i wspomnień rosła i dominowała jest źle. Jeśli sprzątam swe mieszkanie jest dobrze, bo stan pustki wewnętrznej to stan czystości i jest on początkiem prawdziwej kontemplacji Boga. To kolejna nauka.

Jeśli więc żyję tak, że jestem pokorny, spokojny i czysty to staję się coraz bardziej podobny do Boga. Lecz Bóg w swej istocie jest w pełni Miłością. Teraz więc realizuję ostatni etap swego życia i staję się miłością, coraz pełniejszą każdego dnia. Tu zaczyna się prawdziwa kontemplacja. Jestem miłością, bo Bóg jest Miłością. Teraz już wiem po co żyję. I takie w pełni uświadomione życie będzie mnie radować i napełniać szczęściem, bo wszystko przyjmę z miłością i zapragnę dawać miłość. Ostatecznym celem będzie stać się w pełni Miłością. Po to więc żyję, by stać się Miłością Prawdziwą - Jednym z Panem Bogiem.

0x01 graphic

     4. Kim jest dla mnie Bóg ?

Już tak wiele razy padło słowo Bóg. Każdy myśli o Bogu lecz nie każdy wie kim jest Bóg. Jeśli nie wiesz kim jest Bóg nie możesz wiedzieć kim ty jesteś. Po prostu; jeśli mówisz nie ma Boga to w swej świadomości jesteś tylko tym ciałem, które w końcu umrze. Jeśli nienawidzisz, użalasz się ciągle, jesteś nieuczciwy, obmawiasz itp to kim może być dla ciebie Bóg jeśli nie zniekształconą duchową formą. Mówisz Bóg Jest Miłością ale wtedy tego nie rozumiesz. Co to za miłość ? gdzie ją umieściłeś ? i jak możesz się z nią utożsamiać ? Podejmuję ten temat, bo przed objawieniem Piekła i Nieba doznałem tego silnego zniekształcenia sam. Byłem pobożny i pracowity. Starałem się dobrze czynić. Z mówieniem było znacznie gorzej. A w myślach pozwalałem sobie na jeszcze gorsze wykroczenia. I tu wpadłem w pułapkę swego własnego egoizmu. Brakło mi jedności myśli, słów i czynów. Jezus powiedział bądźcie `tak-tak', `nie-nie'. Nie byłem taki i Bóg ukazał mi, że to prowadzi do stanu gdy człowiek znajdzie się poza prawdą w stanie wiecznej niepojętej udręki odrzucenia Boga i siebie i w stanie nieprawdopodobnej nienawiści. Myślę, że moje objawienia są pod wieloma względami szczególne, bo niespełna po 10 godzinach od przejścia piekła znalazłem się w Niebie. I tu poznałem kim jest Bóg, kim ja jestem i kim jest całe stworzenie. Teraz wiem, że jedność myśli, słów i czynów to początek poznania kim jest Bóg, bo wtedy nie stanie się On jakimś zniekształconym tworem dalekim ode mnie. To bardzo ważne by uświadomić sobie, że człowiek może zniekształcić obraz Boga w sposób bezwzględny. Kim więc jest dla mnie Bóg ? Ja wiem, że Bóg jest Miłością i ja jestem w swej duchowej istocie taki jak Bóg. Mogę powiedzieć jak Jezus; „ja i Ojciec jedno jesteśmy”. Mogę tak powiedzieć lecz krótki moment jedności z Bogiem której doświadczyłem to jeszcze nie koniec, bo jeśli wiem w swej świadomości, że nie różnię się od Boga to teraz zadaję sobie pytanie; jak stać się Jednym Bogiem na wieki ? Dla mnie Bóg jest Miłością i ja pragnę stać się takim jak On. Jest więc Bóg moją tęsknotą, moją drogą, moim celem i moją nagrodą. Jeśli Bóg objawił się we mnie w Pełni Swej Miłości to Jest w Pełni Swej Miłości w każdym i we wszystkim. Nikim więc nie gardzę i w każdym dostrzegam Boga. Wszystko więc co dostrzegam to jest ciało Boga, które nie jest Bogiem bo gdy patrzę na ten świat i ludzi nie czuję pełni, której doświadczyłem będąc ponad ciałem, umysłem i intelektem zjednoczonym z Bogiem. Więc wszystko to co dostrzegam wyłania się z Boga niczym Jego tchnienie, ale On jest niezmienny. To niepojęte doświadczyłem tej pełni i niezmienności. Powiedziane jest, że Bóg jest tylko Wiecznym Świadkiem dlatego nie podlega przemianie. Jeśli Bóg Jest w pełni szczęśliwy we mnie Jest w pełni szczęśliwy we wszystkim. Dla mnie Bóg jest Duchem Świętym w sensie mojej realności duchowej - jestem Jeden. Dla mnie Bóg jest najlepszym przyjacielem w sensie mentalnym - jest nas dwu lecz ciągle w Jednym Bogu. Dla mnie Bóg jest tym co mnie otacza w sensie realności cielesnej - jest nas wielu lecz ciągle w Jednym Bogu. Cała ta cielesna różnorodność jest zamknięta w Jednym Bogu - Miłości - Duchu Świętym. Mogę więc teraz zreasumować, że Bóg jest mi wszystkim.

Każdy komu się Bóg nie objawił może Boga dostrzegać i czcić w różnoraki sposób. Bóg przyjmie każdy hołd i cześć, które płynął ze szczerego serca.

0x01 graphic

      5.  Niezbędne warunki aby wstąpić na drogę kontemplacji:

Należy czynić wszystko by przybliżyć się do Boga. I tu wchodzimy w pełni w kwestie kontemplacji. I przestudiujmy co zrobić by droga kontemplacji była skuteczna.

      -   oczyszczenie serca i umysłu

Nie ulega wątpliwości, że bez czystego serca i umysłu obraz Boga będzie tak zniekształcony, że nie będzie mowy o jakiejkolwiek kontemplacji. Pisałem już powyżej, że trzeba zamieść swe mieszkanie. Bóg mówi, że jeśli masz coś przeciw swemu bratu a chcesz złożyć swój dar przed Bogiem wpierw idź i pojednaj się ze swym bratem wtedy dar twój będzie przyjęty. Darem jestem ja sam; moja dusza, serce i umysł, które chcę oddać Bogu. Moim bratem jest każdy człowiek, całe stworzenie i ja sam jestem swym bratem. Musze więc czuć jedność i harmonię ze sobą, z innymi ludźmi i z całą przyrodą. To jest idealna czystość. Myślę tylko dobrze; mówię tylko dobrze; czynię tylko dobrze. Lub inaczej; myślę z miłością, mówię z miłością i czynię z miłością.

Wiem, że dla wielu w tej chwili wydaje się to nie do przejścia by odrzucić te małe zawiści, nienawiści, złośliwości, gniewy i urazy, skłonności do kombinowania, dogadzania sobie, obmowy, .... Lecz można być wolnym od tego błyskawicznie gdy człowiek uświadomi sobie, że Bóg czeka i że śmierć może przyjść natychmiast. Bojaźń Boża może być dobrym czynnikiem do porzucenia małego siebie i podążania ku oczyszczeniu serca i umysłu. Wielu powie, że idealizuję, bo wszyscy ciągle upadamy. To prawda, że upadamy, ale wielu czeka na spowiedź i odkłada ją do Wielkanocy, a może za kilka lat, a przecież mogą nie dożyć nawet do najbliższego wieczora. Trzeba się bać Boga, bo wtedy można uniknąć grzechu. Jest to walka. Walka ze samym sobą i jeśli wierzę w swą świętość i jestem zdeterminowany odniosę sukces. Bóg mi pomaga we wszystkim. I nie czekam na spowiedź tylko żal swój składam przed Bogiem natychmiast. Czuję się wtedy wolny od nieczystości, spokojny i napełniony cierpliwością. Po prostu trzeba być szczerym względem siebie i wtedy nie będzie fałszu, który pogłębi stan nieczystości serca i umysłu. Inni kradną to ja kradnę. Inni grzeszą to ja grzeszę. To ogromna nieszczerość względem siebie i krzywda wyrządzona Bogu. Trzeba to porzucić by stać się czystym. Błąd jest błędem i trzeba go naprawić i za niego żałować wtedy będzie czystość. Nie będziesz wtedy cwaniacko się sam wymawiał i usprawiedliwiał tylko przez swój żal i skruchę będziesz usprawiedliwiony w Bogu.

-    odpowiednie myślenie 

Myśleć trzeba z miłością i precyzyjnie. Jeśli widzę błędy innych i ciągle nad nimi myślę wpadnę w pułapkę; stanę się zgorzkniałym, narzekającym na życie człowiekiem. Lepiej uznać swe własne błędy za istotne, a błędy innych za mało istotne. Pojawi się różnica w myśleniu ogromna. Wtedy będę się strzegł przed samym sobą, a o innych będę myślał zazwyczaj z miłosierdziem i z miłością. Tu trzeba sobie zadać pytanie. Jak o mnie może `myśleć' Bóg ? Zapewniam cię, że Bóg tylko `myśli' o tobie z miłością i miłosierdziem. Stańmy się więc jak On i myślmy tylko z miłością i miłosierdziem. Jeśli analizuję jak pokonać przeciwnika po co miałbym wzbudzać złe myśli ku niemu. Myślę by poznać jego słabe strony lecz on pozostaje dla mnie święty. Jeśli więc nawet mój przeciwnik w moich myślach jest dla mnie święty to tym bardziej święci są wszyscy inni.

Jeśli więc moje myślenie jest odpowiednie mogę zacząć kontemplację Boga poprzez myśli płynące strumieniem ku Bogu. Me myśli emanują z Miłości Boga i kierowane są ku Bogu. Wtedy każda myśl jest skierowana ku Bogu. I taka myśl może stawać się tak intensywnie skierowana ku Bogu, że człowiek zacznie czuć jak Bóg przenika go całego. Nie może być nic piękniejszego.

Zamiast zajmować się rzeczami niepotrzebnymi lub kształtować swe złe lub nikczemne myślenie lepiej myśleć o Bogu. Myśleć o Miłości, Miłosierdziu i Współczuciu Boga. To jest modlitwa automatyczna i ciągłe trwanie przy Bogu. Gdy tak trwam czy śmierć może mnie zaskoczyć ? Później te myśli można przekształcić łatwo w słowa modlitwy płynącej z serca z wielką mocą.

      -   jak mówić

Mówienie rzecz niełatwa, bo trzeba upomnieć dziecko, sprostać przeciwnikom w dyskusji, cierpliwie wytłumaczyć swój pogląd. Można popaść w niecierpliwość i mówić niecierpliwie. Można popaść w złość i zacząć krzyczeć. To są pułapki czyhające na każdego. Nawet na świętego człowieka. Praktycznie można powiedzieć, że są to rzeczy nieuniknione. Lecz niecierpliwość i złość można poskromić i mówić łagodnie. Mówi się, że co w sercu to na ustach. Gdy jakakolwiek nikczemność rodzi się we mnie w chwili zniecierpliwienia wypowiem to co mam w swym sercu. Jeśli więc coś powiedziałem złego powinno mi to dać do myślenia. Z naszych słów, ich tonu i sposobu wypowiadania wyjdzie czy jesteśmy; w stanie beztroskiej złośliwości, narzekania, gderania, szukania na siłę błędów w innych, zawiści, nienawiści, żądzy, pychy.... a może jesteśmy zatopieni w samym Bogu i Jego Miłości. Mowa zdradza człowieka złego i ukazuje człowieka dobrego. Mowa jest srebrem, a milczenie jest złotem. Sztuką jest więc milczenie. Więc jeśli nie ma potrzeby mówić po co gadać bez wytchnienia. Gdy człowiek ciągle mówi nie słyszy swych myśli i nie odczuwa co się dzieje w jego sercu. Mówić trzeba z umiarem. Mówić z umiarem i w miarę możliwości tylko dobrze. Dobra mowa to także kontemplacja Boga, bo to Sam Bóg mówi moimi ustami. Więc wielbię Boga swoją mową. Mówi Bóg, mówię do Boga.

      -   odpowiednie patrzenie 

Jeśli patrzę na złe rzeczy to co się dzieje w moim sercu. Świadomie lub nieświadomie można stać się niewolnikiem złego patrzenia. Zło wciąga bo siła przyciągania tego co łatwo przychodzi jest ogromna. Dobre patrzenie i patrzenie na to co dobre; dostrzeganie dobra w ludziach i wszelkich wydarzeniach, wybieranie dobrej literatury, wybiórcze patrzenie na telewizję wymagają wysiłku. Patrzenie na wszystko bezkrytycznie z chęci zabicia czasu lub dogodzenia swemu lenistwu czy zaspokojenia swej żądzy to droga ku coraz większej ciemności. I rzecz oczywista co złe trzeba zdecydowanie odrzucić. Lecz to jest jeden aspekt; patrzenie takie by uniknąć złego wpływu na nasz umysł i serce, które powinny być czyste i tylko dla Boga. Jest drugi aspekt patrzenia, bo żyjemy w świecie i chcąc nie chcąc dostrzegamy, że dzieją się rzeczy dobre i złe. Więc dlaczego Bóg dopuszcza by się to działo, przecież jest doskonały ? Dzieje się źle lecz popatrz na to okiem miłosierdzia. Błąd i upadek są efektem zapomnienia o Bogu. Nieszczęścia i kataklizmy są efektem złych czynów wczoraj - dlatego dziś zbieramy tego plon. Dlatego obojętnie coś się staje mówię; `bądź Wola Twoja Boże'. A w miłosierdziu zatapiam krzywdzonych i krzywdzących. Wtedy dostrzegam, że ta Boska Gra ma swoje najdoskonalsze uzasadnienie i zmierza w sposób doskonały ku szczęśliwemu kresowi, gdy wszyscy poznają kim jest Bóg i kim oni są. Dlatego wzrok winien być czysty i miłosierny. Jest jeszcze trzeci aspekt patrzenia. Patrzenie na każdego i na całe stworzenie jak na Boga. W każdym i we wszystkim jest Jezus. Nie ważne czy widzisz tylko wzrokiem czy już duchem ważne by wszędzie dostrzegać Boga. Wtedy patrzenie jest także modlitwą. Im bardziej tak widzę tym jestem szczęśliwszy i zapewniam, że będziesz czuł to szczęście jeśli też tak będziesz patrzył. To kolejny warunek by wstąpić na drogę kontemplacji.

      -  odpowiednie odczuwanie

Najlepiej czuć tylko miłość, miłosierdzie i współczucie, bo wtedy człowiek staje się taki jak Bóg. Lecz jak kształtować takie odczuwanie jeśli życie nie jest lekkie, a krzywda może spaść z każdej strony. Aby mieć odpowiednie odczuwanie trzeba w sercu mieć miejsce tylko na pozytywne odczucia jak: miłość, miłosierdzie, współczucie, przyjaźń, pragnienie niesienia pomocy, pragnienie budowania dobra, pragnienie apostołowania, przebaczenie. Pierwszym warunkiem jest dobra samoocena. Nie mówię tu o tym, że należy być bezkrytycznym względem swej osoby, bo to byłaby zguba. Lecz trzeba czuć swą wartość i wierzyć, że jest się świętym i kandydatem do nieba. Trzeba pokochać siebie by móc pokochać innych. Trzeba wierzyć, że jestem dobry ze swej natury i mogę się stawać coraz lepszy, aż ostatecznie stanę się taki dobry jak Bóg. Gdy tak myślę o sobie i jestem naprawdę w tym szczery automatycznie tak będę myślał o innych. I wtedy w innych dostrzegę siebie. Jeśli kocham ludzi, kocham siebie. To jest prawdziwe odczuwanie. Jeśli współczuję innym, współczuję sobie. Takie pozytywne odczuwanie da radość samą w sobie. I do tego odczuwania trzeba dodać świadomość, że całe to piękno odczuć wypływa ze źródła najcudowniejszego - z samego Boga, który jest i działa w naszym sercu. Nawet gdy mnie besztają lub mają za głupca mogę być bardzo szczęśliwy gdy tylko takie odczucia dopuszczę do siebie. Inne odczucia jak: zawiść, zazdrość, pożądania, pycha, złość, poczucie krzywdy, duma z udzielonej pomocy itd. muszę odrzucić i nie dopuścić do swego serca. Co zrobić jeśli one się we mnie rodzą bo jeszcze nie oczyściłem swego serca, a życie ciągle daje popalić. A trzeba być wytrwałym i nie ustawać w usuwaniu złych odczuć. Mając Jezusa za wzór nie ustanie się nigdy. To jest kwestia koncentracji na Bogu i na tym, że w mym sercu są tylko dobre uczucia. Taka koncentracja nie uśpi mej czujności przed wrogiem wewnętrznym - egoizmem, który usiłuje podniecać złe odczuwanie w człowieku. Prawdziwym i największym moim wrogiem jestem ja sam, bo zewnętrzni wrogowie mogą jedynie zabrać moje ciało, a wewnętrzny wróg może pożreć moją duszę. Najpierw pożre moje oczy, uszy, usta, umysł i serce, a w końcu duszę. Dlatego jeśli jest we mnie Bóg, który rozsyła łaskę niepojętą wiodącą ku Wiecznej Szczęśliwości i jest egoizm, który stwarza grzech i szatana i wiedzie ku nieprawdzie i zgubie to kogo posadzę na tronie mego serca. W mym sercu jest jeden tron, albo siedzi na nim Bóg albo daję dostęp szatanowi i spycham Boga z tego tronu, bo nie możemy służyć Bogu i mamonie. Dlatego mówiąc o odpowiednim odczuwaniu trzeba sobie uświadomić, że nie zewnętrzny szatan mi zagraża tylko wewnętrzny. Jeśli cokolwiek niepozytywnego dzieje się w mym sercu to znak dla mnie, że sam detronizuję Boga z mego serca. Trzeba zatem drżeć przed grzechem, bo to sam szatan wstępuje wtedy na tron mego serca i ogłasza swe panowanie. Jeśli tak jest trzeba to natychmiast zmienić zwracając się z błaganiem o ratunek do Boga. Z prośbą całym sercem i z pełną mocą; Bóg nigdy nie odmówi szczerej prośbie. Dlatego by kontemplować Boga trzeba poczuć, że siedzi On wygodnie w moim sercu i panuje niepodzielnie. Słodycz takiego uczucia jest pięknem samym w sobie.

-     -  wytrwałość

Mówi się o wytrwałości świętych. Co to jest ? Jest to niezłomna determinacja w dążeniu do Boga. Ktoś obiera sobie jakiś cel w życiu i konsekwentnie go realizuje, aż go urzeczywistni. Podobnie jest ze zdobywaniem świętości. Żyć w tym świecie trzeba i realizować swe ludzkie zamierzenie lecz pierwszym zamierzeniem ze wszystkich powinno być stawanie się świętym, aż do pełni gdy człowiek zjednoczy się z Bogiem. Trudności jest wiele, bo łatwiej płynąć z prądem tego świata aniżeli stawiać opór i płynąć pod prąd. Łatwiej jest narzekać - trudniej znosić wszystko z pokorą. Łatwiej jest obmówić i nienawidzieć - trudniej kochać i przebaczać. Łatwiej jest przejść obojętnie - trudniej jest pochylić się nad potrzebującym. Łatwiej trwać w grzechach - trudniej zwalczać grzech. Łatwiej poddać się nałogom - trudniej z nimi skończyć i być ponad nimi. Nie walczysz to jak chcesz odnieść zwycięstwo ! Trzeba wytrwałości by być świętym. Trzeba wytrwałości by stawać się coraz lepszym.

Mówiąc o kontemplacji Boga można powiedzieć, że kontemplacja jest możliwa w każdej życiowej sytuacji. Lecz kontemplacja Boga wiąże się nierozłącznie z modlitwą i medytacją. Trzeba mieć czas i miejsce na modlitwę i medytację. Jeśli ktoś potrafi rzeczywiście kontemplować Boga; wyciszyć się i skupić tylko na Bogu wtedy można powiedzieć, że każde miejsce i każdy czas są dobre na modlitwę kontemplacyjną. Do takiego stanu muszę dążyć, by czuć jak Duch Święty modli się we mnie nieustannie z wielką mocą. Wtedy cały płonę i jestem przeniknięty cudownym ciepłem jakby nie z tej ziemi. Lecz początkiem zawsze musi być miejsce ustronne i ciche gdzie mogę być sam na sam z Bogiem. Dlatego wytrwałość świętego to także codzienna modlitwa. Ze swego doświadczenia powiem, że aby modlitwa była skuteczna musi trwać. Ilość nie koniecznie oznacza jakość. Lecz ilość może przejść w jakość. Więc niezbędnym jest by modlić się dużo, nawet bardzo dużo, bo świat potrzebuje bardzo modlitwy. I jeśli jest prawdziwa potrzeba modlitwy połączona z miłością do Boga przyjdą efekty niespodziewane dla samego modlącego się. Sam tego wiele razy doświadczyłem. Wytrwałość zatem to kolejny niezbędny warunek w szukaniu jedności z Bogiem.

-  miłość do Boga

Jeśli brak mi miłości do Boga to jestem człowiekiem chorym na duszy. I we współczesnym świecie ta obojętność na Boga jest silnie widoczna. Aby prawdziwie kontemplować Boga miłość jest niezbędna. Jeśli nie mam miłości do Boga lub jest ona jakaś kulawa muszę zacząć szukać tej miłości i prosić o nią. Szukać można wszędzie, bo miłość przejawia się wszędzie. Są ludzie, którzy kochają Boga, są tacy którzy kochają innych ludzi, swą rodzinę, ojczyznę, przyrodę, swą pracę, a nawet przedmioty, pieniądze, gadulstwo czy lenistwo. Generalnie źródłem wszystkiego jest Miłość Boża, która w swej istocie jest pełna i bezinteresowna. Dlatego widząc te przeróżne miłości mniej lub bardziej samolubne i cząstkowe trzeba oddawać się miłości coraz doskonalszej i coraz pełniejszej. Trzeba się nauczyć miłości bezinteresownej i spontanicznej i pełnej ufności takiej jaką mają małe dzieci lub ludzie święci pełni szczerości i pokory. Ucząc się miłości do ludzi i przyrody można przybliżyć się do najwyższej miłości. Jak kiedyś przeczytałem najlepiej jest zebrać te wszystkie cząstkowe miłości i z całą mocą skierować je ku Bogu. Kochanie jest naszą wewnętrzną naturą. I ci którzy kochają są prawdziwie szczęśliwi. Człowiek jednak kochając pragnie by jego uczucie było odwzajemniane. Bóg kocha tak pełną miłością, że Tej Miłości nie ubywa nawet odrobinka obojętnie czy człowiek kocha Boga czy Go nienawidzi lub Nim gardzi i nie chce Go znać. Celem jest więc kochać tak jak kocha Bóg. Lecz ucząc się miłości trzeba zaczynać od tych drobnych i cząstkowych miłości i rozwijać je w miłość coraz wspanialszą i doskonalszą. Jakie jest więc moje spojrzenie na kwestię miłości taka jest miłość, którą mogę obdarzyć Boga. Jeśli ktoś myśli, że kocha Boga, a brata swego nienawidzi jego miłość jest bardzo marna. Jest to miłość kulawa, chora i zniekształcona i może rozwinąć w człowieku pychę. Jeśli pragnę kochać Boga szczerze muszę kochać Boga w każdym i we wszystkim. Nie można siebie oszukiwać i mówić, że ma się prawdziwą miłość do Boga jeśli ma się miłość niepełną i często bardzo zniekształconą. Człowiek oświecony wie jak kocha Bóg. Ja wiem jak kocha Bóg, bo Bóg objawił mi Swą pełną Miłość. Więc teraz wyznam, że bardzo daleko mi do Tej Miłości. Czy mnie to smuci ? Czasami tak. Lecz wzbudza to jedynie moją tęsknotę za Bogiem. I ta tęsknota jest motorem mego działania by kochać coraz pełniej wszystkich ludzi, przyrodę, a przez nie kochać Boga. Każdy może kochać Boga; jak Ojca, Matkę, Brata czy Ukochanego. Ta miłość i zdolność jej wzbudzania są w nas wpisane. I ja sam doświadczyłem, że wzbudzając tę miłość w sobie czy to w czasie medytacji, modlitwy, Mszy Świętej, w codziennym życiu nie przeżywam ponownego objawienia lecz doświadczam czegoś co jest tak cudownie inne od tej naszej ziemskości, że mogę powiedzieć, iż znajduję się pomiędzy tym przemijającym światem a tym wiecznym światem celem naszej pielgrzymki. Aby wzbudzić tę miłość trzeba wysiłku, koncentracji i wytrwałości. Wznieść się ponad swe myśli, lub swe myśli całym strumieniem skierować ku Bogu. Samo myślenie o Bogu i Jego wspaniałości i Jego Miłości wzbudza w nas miłość. Myśli nas kształtują i dzięki myślom możemy wygenerować miłość. Jednocześnie prawdziwa miłość to uczucie. Więc zaczynając kultywować miłość do Boga myślami najlepiej zmierzać ku miłości uczuciem. Prawdziwie mistyczne stany pełne Bożej Miłości są możliwe w stanie gdy nie ma myśli, a jedynie serce pełne miłości trwa w Bogu. Początkiem więc jest myśl skierowana ku Bogu. Końcem jest uczucie czyste i pełne. Jeśli nie ma miłości nie będzie więc kontemplacji. Każdy wysiłek skierowany ku zjednoczeniu z Bogiem pozbawiony miłości nie da właściwego rezultatu. Miłość jest drogą i celem. Powiem tak; Bóg jest Miłością i my jesteśmy Miłością tak więc możemy się zjednoczyć ze źródłem, z którego pochodzimy tylko poprzez miłość.

       -  pragnienie

Ludzie mają tak wiele ziemskich pragnień skierowanych ku materii i używaniu tego świata. Jestem w tym świecie więc muszę korzystać z tego co mi świat ofiaruje. Lecz tu jest kwestia podążania drogą umiaru. Nadmiar jedzenia powoduje niestrawność. Nadmiar używek powoduje uzależnienia. Początkiem wszystkiego jest pragnienie. Pragnę tego czy tamtego i dążę do tego konsekwentnie. Można powiedzieć, że wszystko co wiąże się z materią generuje pragnienia nie do zaspokojenia. Jeśli wpadam w tę pułapkę pragnień to pragnę więcej i więcej. Lecz trzeba mieć świadomość, że materia nigdy nie zaspokoi człowieka bo człowiekowi będzie zawsze mało. Dlatego umiar i opanowanie w stosunku do spraw doczesnych jest niezbędnych warunkiem w wędrówce do Boga. Umiar we wszystkim. Lecz jest pragnienie wznoszące się ponad te ziemskie. Jest to pragnienie Boga. Pragnienie nieśmiertelności. Pragnienie Nieba. Pragnienie uczestnictwa w Chwale Bożej. Pragnienie świętości. Jezus mówi; „Ja pragnącemu dam darmo pić ze źródła wody żywej”. Piłem z tego źródła i wiem jak cudowny jest napój Miłości Prawdziwej. Teraz czuję się niepełny i niekompletny bez jedności z Bogiem. I ten brak kompletności generuje me pragnienie Boga. W każdym jest to pragnienie, bo każdy od Boga pochodzi i do Boga wróci. Lecz jeśli ktoś przykrywa to cudowne pragnienie pragnieniami ziemskimi może całkowicie zapomnieć o źródle do którego chce powrócić. Wtedy przyjdą różnorodne przykre doświadczenia, niepokoje i lęki. Ci którzy chcą zjednoczenia z Bogiem muszą więc pragnąć tego zjednoczenia. I podobnie jak człowiek wzbudza w sobie miłość coraz czystszą i doskonalszą pragnienie powinno być coraz silniejsze i silniejsze. Taki jest kolejny warunek dobrej kontemplacji.

0x01 graphic

     6. Kontemplacja życiem

Człowiek żyje cały zanurzony w Bogu. Dlatego każda myśl, każde słowo i każdy czyn mogą być przesycone kontemplacją Boga. Gdy człowiek staje się uosobieniem współczucia, miłosierdzia i miłości, gdy jest życzliwy, spokojny i cierpliwy, chętny do pomocy już kontempluje Boga. Gdy jeszcze do tego doda świadomość, że wszystko czyni dzięki Bogu i dla Jego Chwały będzie to kontemplacja coraz pełniejsza.

       -  pamiętać o Bogu

Gdy ktoś ciągle pamięta o Bogu śmierć go nie zaskoczy. Gdy ktoś ciągle pamięta o Bogu nie będzie skory do zadawania cierpienia innym. Gdy ktoś ciągle pamięta o Bogu zawsze będzie sumienny i uczciwy w swej pracy. Gdy ktoś ciągle pamięta o Bogu żadna nikczemność, pożądliwości i pycha nie będą miały nad nim władzy i w każdej chwili znajdzie ocalenie przed najmniejszym grzechem. Ciągłe pamiętanie o Bogu jest trudne do realizacji. Lecz zakładając tylko trudność nie zyska się nic. Trzeba podjąć wysiłek pamiętania o Bogu. Każdy może myśleć o Bogu w sposób jaki mu odpowiada; o wspaniałości Boga, o miłości, miłosierdziu i współczuciu Boga, o postaci Boga, o chwale Boga, ... Lub pamiętanie o Bogu może być barwą, muzyką, dźwiękiem, energią, poruszeniem serca, westchnieniem czy oddechem. Trzeba się jedynie utwierdzać w jakiejś ulubionej formie ciągłego pamiętania o Bogu. Ja często myślę o sprawach Boskich, pamiętam o Bogu poprzez poruszenie serca lub po prostu tęsknię do Boga. Im więcej ćwiczę się w pamiętaniu o Bogu tym staję się lepszy i to jest fakt niezaprzeczalny. Każdy kto pójdzie tą drogą uzyska rezultaty zadziwiająco szybko. Ciągle pamiętać o Bogu to cudowna i wspaniała kontemplacja. Pamiętać można w czasie pracy i odpoczynku. Na jawie, a nawet we śnie.

       -  dostrzegać Bożą obecność

Ludzie dostrzegają wiele zła wokoło. Gonią za sensacją i emocjami bo to ich rajcuje i podnosi poziom adrenaliny. Dostrzegają tylko przejawy świata zewnętrznego i tym sposobem stają się coraz bardziej uzależnieni od tego świata. Widzą tylko to co i tak przemija. Wszystko co widzę przemija. Coś dobrego może się zmienić w zło i wice versa. Dlatego jakie znaczenie ma dla mnie to, że przemija oblicze tego świata. Przemija bo w doskonały sposób zaplanował to Bóg. W tym co przemija trzeba dostrzec to co nie przemija. Ja w tym przemijającym świecie i wszelkich wydarzeniach widzę Bożą obecność, bo Bóg kształtuje wszystko w sposób doskonały. I im wpadamy w większe uzależnienie od materii tym to co dostrzegam ma bardziej dramatyczny przebieg. Wszystko co się staje staje się z dla jednego celu - by człowiek się przebudził. I ten stan wstrząsów postrzegam jako stan budzenia człowieka ku boskiej rzeczywistości. Wtedy nic mnie nie męczy bo dostrzegam, że Wola Boża się staje. To jest aspekt wstrząsów i upadków tego świata. Jest jeszcze aspekt piękna tego świata. W pięknie tego świata widzę przejaw wspaniałego Stwórcy. Piękno przyrody i jej harmonia wręcz krzyczą o wspaniałości Stwórcy. To co Bóg pozwolił osiągnąć człowiekowi w dziedzinie medycyny, technologii i rozwoju cywilizacyjnego wręcz krzyczy o wspaniałości Boga. W końcu sam człowiek; cud nad cudami; swym istnieniem mówi o wspaniałości stwórcy. Człowiek i przyroda są obrazem Boga, bo w nich Jest Bóg Pełny i Niezmienny i Wieczny. Jak mógłbym nie dostrzegać Boga we wszystkim jeśli we mnie mieszka z Pełnią Swej Chwały. Jeśli Bóg mieszka we mnie mieszka w każdym i we wszystkim. Zmień więc okulary dostrzegające tylko złe rzeczy, pełne goryczy, szukające sensacji, pełne pożądliwości i pychy na okulary dostrzegające wspaniały boży plan, okulary dostrzegające jak Bóg przenika Swą Miłością wszystko. W Bogu żyjemy, poruszamy się i jesteśmy.

Najpierw trzeba dostrzec Boga w swym sercu. Później z tego serca płynie miłość ku wszystkim i Boga można dostrzec wszędzie. Ja nie zawsze lecz prawie zawsze dostrzegam Boga we wszystkim. Bóg objawił się we mnie. Nie gdzieś poza mną tylko we mnie. A objawiając się Ukazał mi, że jest Wszechobecny i Wszechogarniający - Jest Pełny Miłości i nie ma nic pełniejszego. Z tego względu pamiętam, że pełne są niebiosa i ziemia Chwały Bożej. Patrzę więc przez okulary, które starają się ujrzeć Chwałę Bożą w każdym człowieku. Wtedy kontempluję Boga dostrzegając Go wszędzie. Nie widzę okiem duchowym jak widzi Bóg i jak będziemy widzieć my gdy się zjednoczymy z Bogiem. Widzę sercem i okiem fizycznym i myślą utwierdzonymi w świadomości Boga. Czuję Boga w sobie i we wszystkim.

       -  uwielbiać Boga

Uwielbiam Boga za Łaskę którą mi okazał. Uwielbiam Boga, że żyję i że wszystko co mnie spotyka spotyka mnie dla dobra bym spłacił dług zaciągnięty i nauczył się tak tęsknić i kochać abym u kresu swej pielgrzymki znalazł się na wieki w ramionach Boga, abym stał się jak Bóg. Wielbimy Boga bo chociaż wielu nie wie jaka jest relacja Boga i człowieka przyjdzie chwila gdy będziemy do Boga podobni bo ujrzymy Go takim jakim Jest. Poznałem Boga w objawieniu więc zapewniam, że będzie to chwila tak nieskończenie szczęśliwa, że umieram na samo wspomnienie tej chwili. Za to, że żyjemy wielbijmy Pana, bo z każdą sekundą przybliża się ta szczęśliwa chwila. Gdy nasze uwielbienie stanie się pełne wtedy staniemy się Jednym z Bogiem i wtedy Bóg w pełni Sam Siebie uwielbi. Dlatego uwielbianie Boga i dziękowanie Bogu za wszystko co nas spotyka to formy wspaniałej kontemplacji. Zawsze należy dostrzegać nieszczęścia i być miłosiernym dla tych, którzy cierpią, bo to Bóg cierpi. Lecz dając pomoc nie należy narzekać na Boga za to co się dzieje. Lecz mówiąc; bądź Wola Twoja prosić za wszystkimi by Bóg ulitował się i darował dług i wlał miłość w serca. Takie nieustanne wielbienie Boga połączone z godzeniem się z Jego Wolą skutkuje nieopisanym pokojem serca. Doświadcz tego sam. Gdy myśli me są tylko dobre wielbię Boga. Gdy słowa są pełne słodyczy i podnoszą innych na duchu i bronię wszystkich wielbię Boga. Gdy czynię tylko dobro i służę z miłością wielbię Boga. Uwielbić Boga można poprzez myśl, słowo i czyn. Uwielbić całym sercem, umysłem i każdą cząstką ciała. A takie uwielbienie czy w codziennych czynnościach, czy w modlitwie sprawia, że żyję Bogiem i dla Boga. Bóg pulsuje we mnie i przenika mnie całego Swą Miłością. Gdy chcesz wielbić Boga nie patrz na opinie otoczenia. Opinie mogą być różne od złośliwych i krytycznych po pełne zachęty i zachwytu lecz to nie może ciebie poruszyć i w niczym umniejszać twej determinacji w dążeniu do pełnego uwielbienia Boga.

      -  wszystko powierzać Bogu

Wszystkim nas Bóg obdarza więc oddajmy wszystko Bogu. Nasze serca, umysły i ciało nie są nasze lecz Boga. Cała przyroda do Boga należy. Więc powierzajmy Bogu wszystko. Co nas spotyka to także od Boga pochodzi, chociaż to my wczoraj sprawiliśmy co nas spotyka dziś. Z tą świadomością oddajmy Bogu wszystko; radości i sukcesy, smutki i porażki. Gdy nas grzech goni i pożądliwości w nas rosną, gdy przychodzi duma, złość i roztargnienie oddajmy to Bogu. Bóg wszystko przyjmie i z niesłychaną subtelnością przemieni nasze życie. Sam doświadczam jak wiele złych cech i pragnień próbuje mnie zdominować. Oddaję je Bogu i jestem wolny. Czasami trzeba trochę ze sobą powalczyć bo na początku oddaję jakoś ospale i nieufnie. Wtedy Bóg też reaguje jakoś ospale. Gdy oddaję z wielką ufnością i dużą mocą Bóg reaguje natychmiast. Jak można mieć pretensje do Boga jeśli nie umie się Mu zawierzyć. Jeśli umiesz zawierzyć Bogu wtedy Bóg odpowiada natychmiast. Tak też będzie w chwili śmierci. Nie pozwól by wtedy Bóg ciebie prosił byś powiedział, że umiałeś kochać i że kochasz Jego. Dostrzegam obecnie w rozwoju duchowym tego świata brak zawierzenia Bogu. Stąd rodzą się nieustanne pretensje do Boga i ludzi. Każdy z nas musi tę sytuację zmieniać od siebie poczynając, a później dawać przykład innym. Ja wiem co to zawierzenie w aspekcie kontemplacji modlitewnej, bo gdy moje zawierzenie jest wielkie to i modlitwa jest niepojęta. Gdy zawierzam siebie ospale modlitwa jest ospała. Poznałem co to zawierzenie bo Jezus wyrwał mnie z piekła i nawet przez moment w to nie wątpiłem. Poznałem co to zawierzenie bo gdy spłynęła na mnie Łaska Boża tak prosiłem o Niebo, że ani przez moment nie wątpiłem i wtedy Jezus ukazał mi kim Jest Bóg i kim ja jestem. Teraz uczę się zawierzenia nieustannie i nie ustanę. Zawierzenie (ufność) są więc również niezbędne w codziennej kontemplacji Boga.

Ufać w dobroć Boga i ufać, że Bóg mnie prowadzi najlepszą drogą. Gdy upadam ufać, że mogę natychmiast powstać. Gdy przychodzi pokusa ufać, że Bóg pomoże mi ją oddalić. Ufać Bogu w codziennym życiu i modlitwie. W końcu ufać, że ostatecznie stanę się z Bogiem jednym.  

      -  rozdawać Miłość

Bóg rozdaje Miłość nieustannie i bezinteresownie. Mimo tego ludzie nie chcą korzystać z Jego Miłości. To Boga nigdy nie zniechęca. Więc jeśli Bóg jest moim idolem staram się kochać wszystkich jak On i nigdy się nie zrażać nawet jeśli mnie atakują lub nienawidzą lub krzywdzą. Jezus umierając na krzyżu modli się za swych prześladowców. A my często drobnego nieporozumienia nie potrafimy przeboleć i przebaczyć. Jeśli drobne sprzeczki powodują we mnie tak niepozytywne odczucia wtedy naprawdę rozdawać miłość może nie być łatwo. Dostrzegamy jednak; że matki z wzajemnością obdarzają dzieci miłością; że zawsze są zakochani; że są wciąż ludzie miłujący ojczyznę; że są ci którzy miłują nad wszystko rozkosze tego świata, rzeczy czy pieniądze. Każda z osób, a nawet każda żyjąca istota skierowuje gdzieś swą miłość. Wszystkie te miłości czerpią od Boga lecz są często zabarwione samolubstwem czy wręcz są całkowicie zniekształcone. Rozdawanie takiej samolubnej lub zniekształconej miłości może przynieść wielką szkodę. Jeśli rozdaje się miłość czystą i bezinteresowną podobną do tej Boskiej Miłości wtedy skutki zawsze będą pozytywne. Z tego względu cokolwiek czynię muszę czynić z taką czystą i bezinteresowną miłością. Rozdawanie takiej miłości jest najwyższą kontemplacją bo wtedy pozwalamy by Bóg działał przez nas w sposób doskonały. Do takiego rozdawania miłości trzeba wielkiej determinacji w każdej chwili życia bo rozdrażnienie, zmęczenie czy lenistwo mogą przyjść w każdym momencie. Gdy człowiek utwierdza swą świadomość w Bogu wtedy jakby wprost czerpie od Boga i rozdaje miłość w sposób doskonały i automatyczny. Nie należy się tu zrażać bo ci którym się miłość daje mogą być w stanie tak nie pozytywnych uczuć, że zareagują gwałtownie. Nawet katowany człowiek może dawać miłość swemu oprawcy. Tak czynił Jezus więc wzorujmy się na Nim. Oprawcy nie czuli Bożej Miłości Jezusa lecz Ta miłość płynęła ku nim. Ja starając się zatapiać w Bogu doświadczyłem kilka razy przedsmaku takiej wielkiej miłości płynącej ku ludziom. Było to wspanialsze uczucie niż zwykła ta dostrzegana codzienna miłość bo wtedy ja sam stałem się świetlisty, czysty i lekki i przesiąknięty Bogiem tak, że omal się nie rozpłynąłem. I wtedy wszystko zaczęło się stawać podobne do mnie. To jest chwila gdy jakby Bóg sam przeze mnie działał w swej duchowej czystej formie. Różnią się te stany od objawienia, bo nie są pełnią. Lecz są to stany zupełnie odrębne od rzeczywistości. Zauważyłem, że zależą od intensywności pragnienia z jakim pragnę tę miłość dać. Poprzez drobne miłości można dochodzić do coraz wyższych stanów kontemplacji transcendentalnej. Więc rozdajmy miłość nieustannie.  

      -  służyć Bogu  

Bóg jest wszystkim we wszystkim. Z Boga - Miłości wszystko się wyłania, w Nim się rozwija i w Nim umiera. Takie są koleje losu wszelkiego stworzenia. To dar niezgłębiony uczestniczyć w stworzeniu i uczyć się aż w ostateczności osiągnie się swego Stwórcę i człowiek połączy się z tym co niezmienne i wieczne - z samym Stwórcą wszechrzeczy. Dla mnie jest zupełnie jasne, że wszystko co mnie otacza to Boże Ciało. Stworzenie jest Bożym Ciałem, nie jest natomiast Bogiem, bo w swej istocie Bóg jest niezmienny i wieczny. To nasz cel; wieczność, niezmienność i nieśmiertelność. Lecz aby osiągnąć cel i stać się nieśmiertelnym trzeba zdać egzamin będąc i żyjąc w tym co śmiertelne. Dlatego Bóg daje niepojętą szansę by Mu służono w tym co śmiertelne. I tak mogę służyć Bogu w każdym człowieku i w przyrodzie. Bóg pozwala Siebie wielbić i Sobie służyć poprzez całe stworzenie. Niepojęte to i nieskończenie cudowne. Gdy w pełni sobie to uświadomimy będziemy stawać się świętymi bardzo szybko, bo wtedy wszystko co czynimy uznamy za służbę Bogu ku Jego Wiecznej Chwale. Zupełnie więc staje się oczywiste, że każdy nasz czyn wielki czy zupełnie drobny może być służbą. Służba jest pełna radości gdy nie jest spełniana z przymusu. I taką radość służby można uzyskać kontemplując w każdej czynności, w małych i wielkich dziełach tę świętą tajemnicę stworzenia - tajemnicę służby. Cokolwiek czynimy komukolwiek i czemukolwiek czynimy Samemu Bogu - „cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci Moich Mnie żeście uczynili”. Jeśli kontempluję tę tajemnicę w każdej czynności i tajemnica ta cała wsiąka w moją świadomość jak niepojętą radość mogę odczuwać. Nie jest to łatwe tak ciągle kontemplować lecz zapewniam, że jeśli zaczniesz teraz już jutro nastąpią wielkie zmiany, a po jutrze będziesz cały przesiąknięty Bogiem. Tak zbliżymy się do Boga i już nie będzie miejsca na żale i narzekania tylko czysta i bezinteresowna służba. Życie niesie wyzwania i stawia nas często w roli tych, na których barki wiele próbują złożyć. Co mogę udźwignę z Bogiem i nie będę narzekał. A służąc nie pozwolę krzywdzić nikogo z najmniejszych lecz ze spokojem i konsekwencją ujmę się za każdym kogo Bóg postawi na mej drodze.

0x01 graphic

     7. Kontemplacja przez medytację i modlitwę

Jak jasno widzimy kontemplacja Boga życiem daje nam niepodzielną szansę przybliżyć się do Boga w sposób bardzo znaczny. Teraz już Bóg nie jest kimś obcym, dalekim i groźnym. Jest kimś bliskim i najbliższym.

Lecz możemy wznieść się jeszcze wyżej w tej kontemplacji kierowani pragnieniem bycia najintymniejszego z Bogiem. Takiego jak ukochany z ukochaną. Tak blisko całym sercem, umysłem i ciałem.

Możliwość tak bliskiego i intymnego kontaktu z Bogiem daje modlitwa czy medytacja. Jeśli Bóg jest dla mnie kimś najukochańszym jak wspaniałe mogą być takie chwile kontemplacyjnego zanurzenia w Bogu. Od wieków praktyka duchowa jest udoskonalana poprzez sztuki zen, jogi, kung fu i w końcu niezliczone formy modlitwy i nabożeństwa w różnych religiach całego świata. Ja zalecam modlitwę i medytację poprzez zwrócenie się do Boga, który jest mieszkańcem we mnie. Zalecam i sam tak czynię z prostej przyczyny; ponieważ Bóg w pełni Swej Chwały objawił się we mnie. Jak więc radzi Jezus jeśli chcesz prawdziwie się modlić wejdź do swej izdebki i tam uwielbij całym sercem Boga. Spokój i wyciszone miejsce są bardzo ważne aby zacząć się dobrze modlić. Taka jest konieczność bo medytacja czy też modlitwa kontemplacyjna wymagają koncentracji. Bez koncentracji niemożliwym jest osiągnąć cokolwiek w życiu. Zupełnie podobnie jest przy szukaniu jedności z Bogiem.  

      -  kontemplacja formy i tajemnicy

Bóg w swej istocie jest bez formy lecz człowiek wyobraża sobie Boga jako mającego formę. Dla Chrześcijanina formą Boga jest postać Jezusa, Maryi czy któregoś ze świętych. Dlatego myśląc o Jezusie czy Maryi każdy mimochodem wizualizuje w swej pamięci jakąś postać. Wizualizując postać Boga czujemy się bardzo blisko z Bogiem związani jak osoba z osobą. Jest to forma osobowego kontaktu. I gdy w medytacji czy też modlitwie cały czas intensywnie koncentrujemy się na postaci Boga i miłość płynie z naszego serca ku tej ukochanej postaci zaczną się dziać w naszym sercu rzeczy w samej rzeczy zadziwiające bo to sama Boska Osoba zacznie w nas pulsować mocą niepojętej miłości i energii, która przeniknie każdą cząstkę naszego ciała. Ja doświadczam w takich chwilach zadziwiającej gorączki i ręce, stopy czy klatka piersiowa stają się bardzo gorące. Serce wtedy jest czyste i napełnia się zachwytem. Nie zawsze jest możliwe uzyskanie takich stanów. Czasami jest to po prostu niepojęty spokój. Od razu powiem tutaj, że uzyskanie odpowiedniej koncentracji jest bardzo trudne. Lecz modlitwa skierowana ku bardzo ukochanej Boskiej Osobie jest zawsze piękna i nie męczy. To jest bardzo intymna rozmowa. W czasie medytacji staramy się odrzucić wszelkie myśli i tylko wizualizować w swym umyśle postać Boga. Nie będę się tu koncentrował na medytacji wiele bo jeśli ktoś chce więcej wiedzieć na ten temat powinien sięgnąć do literatury mówiącej o zen i jodze. Modlitwa jest naszym chrześcijańskim sposobem medytacji. Odmawiając różaniec także można w trakcie modlitwy wizualizować w pamięci Boską Osobę.

Rozważamy w czasie modlitwy różańcowej tajemnice, z którymi możemy się tak utożsamić jakbyśmy to my w nich uczestniczyli i wtedy to co może się dziać w naszym sercu także będzie niepojęte. Ja doświadczyłem kilka razy w czasie odmawiania koronki i koncentrowania się na męce Jezusa stanu agonii, która w swej najintensywniejszej formie była taka jakbym to ja sam umierał. Była to agonia bardzo autentyczna i nie była nieprzyjemna.

Więc podkreślę jeszcze raz, że koncentracja i oddanie Bogu pozwalają nam na przeżywanie modlitwy w sposób kontemplacyjny. Gdy do takiej modlitwy dodamy jeszcze pragnienie zjednoczenia z Bogiem może pewnej chwili przyjść moment, że zjednoczymy się z Bogiem na wieczność. Ja wiem jak nieskończenie szczęśliwy to będzie moment.

      - kontemplacja Boga jako Miłości

Ja w swym objawieniu doświadczyłem Pełni Bożej Miłości z tego względu świadczę o Tym, który jest Miłością, wszystkim we wszystkim. Są tacy, którzy doświadczali Boga jako Energii lub jako Światłości także w objawieniu pełni. Kontempluję więc Bożą Miłość w medytacji jak i w modlitwie. Jest to znacznie trudniejsze od kontemplacji formy czy tajemnicy bo człowiek koncentruje się całym sercem i umysłem i ciałem na Bogu, który jest bez formy. Lecz przychodzą świetliste chwile zupełnie podobne do tych których można doświadczyć podczas kontemplacji formy czy tajemnicy. Nie wiem co będzie dalej lecz z wielką determinacją dążę aby znów zjednoczyć się z Bogiem, być może już na wieczność. Wiem, że takie zjednoczenie nie musi oznaczać śmierci ciała, bo w końcu przeżyłem objawienie chociaż bliski byłem śmierci ze szczęścia. I to wiem, że gdy miłość do Boga i pragnienie zjednoczenia staną się pełne zjednoczę się z mym ukochanym. I wtedy będę jednym w Bogu jak Jezus jest jednym w Bogu Ojcu i w nas.

O kontemplacji Boga w formie bezosobowej z mego własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że gdy pewnej nocy leżąc w łóżku bardzo tęskniłem za Bogiem stopniowo stałem się tak gorący jak słońce i dziwiłem się, że jeszcze nie spłonąłem. Jednak myśli o tym, że mam pewnie jakieś obowiązki i koncentracja na otoczeniu wytrąciły mnie z tego stanu.

Niepojęte są moce utajone w człowieku. Bóg dał każdemu bez wyjątku takie zdolności by każdy mógł bardzo przybliżyć się do Boga. Teraz więc zachęcam by każdy odkrył w sobie takie zdolności i kochając coraz pełniej Boga przybliżał się ku najszczęśliwszej chwili gdy stanie się jednym z Bogiem.

0x01 graphic

     8. Doświadczanie Bożej obecności

Powiedziane jest, że Bóg jest wszechobecny. Z tego względu prawie każdy może powiedzieć, że doświadczył Bożej Obecności. Lecz sam fakt, że ktoś kiedyś odczuł obecność Boga powinien nas jedynie mobilizować do szukania Boga. Zaprawdę bardzo nieliczni szukają. Inni zakładając, że to Bóg powinien się nami interesować. I tak jest, że Bóg jest tylko nami zainteresowany. Jeśli jednak lekceważymy Boga pozostaje nam tylko jakieś namiastkowe doświadczanie Jego obecności. Czuję Bożą obecność w kościele, ale za jego progiem to uczucie znika. Szczerze powiem; to jest oszukiwanie samego siebie. To życie i sprawy doczesne pociągają nas bardziej niż Bóg i tu leży przyczyna tego stanu rzeczy. Wcale nie trzeba wyrzec się wszystkiego aby doświadczać obecności Boga. Wkraczając na ścieżkę kontemplacji Boga, którą razem prześledziliśmy będziemy naprawdę bardzo często doświadczać obecności Boga. Tym sposobem będziemy się ćwiczyć jak zawodnicy w swej świętości. Nie ma niczego nieświętego i to możemy sobie jasno uświadomić gdy przejdziemy z sukcesem przez proces kontemplacji Boga całym życiem i modlitwą. Ja wiem, że nie ma nic co nie byłoby przesiąknięte świętością i czuję się z tym wspaniale.

0x01 graphic

     9.  Odczuwanie Boga a objawienie  

Objawienie może być doświadczeniem pełni Bożej Chwały i obojętnie jak ono przebiega człowiek przez to może poznać Boga i siebie i zrozumieć, że ja i Bóg jedno jesteśmy. Teraz pozostaje kolejny etap przejść od tego zrozumienia ku jego pełnej realizacji. Czyli stać się jednym z Bogiem. Opisane powyżej sposoby kontemplacji są taką właśnie drogą. Przez objawienie człowiek poznaje Boga i siebie. Ten stan jest ponad umysłem i ciałem. Jest to stan niewytłumaczalny żadnym językiem ani najpiękniejszą mową. Jest to szczęście, którego nie da się opisać i za którym osoba, której się Bóg objawił będzie już tęsknić zawsze. Po prostu o tym nie da się zapomnieć. To jest najcudowniejsza mobilizacja do stawania się świętym.

Odczuwanie Boga nie jest doświadczaniem pełni jest jednak tym co prowadzi coraz bliżej i bliżej ku pełni. I im ktoś coraz częściej i częściej kontempluje i odczuwa Boga także jego mobilizacja staje się każdego dnia coraz większa. W tym aspekcie mobilizacji w szukaniu Boga wtedy osoba kontemplująca Boga i osoba oświecona nie różnią się wcale.

Można więc podkreślić, że objawienie Boga i odczuwanie Boga nadają człowiekowi kierunek ku celowi ostatecznemu jakim jest zjednoczenie z Bogiem. Każdy ma swoją kolejność osiągnięcia jedności z Bogiem w planie zbawienia lecz nikt nie jest pominięty.

Jeśli przeczytałeś w skupieniu to co omówiliśmy zadaj sobie pytanie; na jakim etapie ja jestem w tej drodze ? Zbawienie nie przyjdzie automatycznie i bez twego wysiłku. Powiedziane jest, że Bóg jest Wiecznym Świadkiem i tak jest. On to wszystko sprawia lecz czeka kiedy się przebudzimy i zapragniemy stać się z Nim jedno. Cóż wart byłby ten dar najdoskonalszy gdybyśmy Go nie pragnęli. Z tego względu Jezus powiedział w objawieniu do Św. Siostry Faustyny „jak jesteś ze Mną zjednoczona w życiu tak też będziesz zjednoczona w chwili śmierci”. Te słowa Pana naszego powinny nas mobilizować każdego dnia coraz bardziej aby stawać się świętymi.

0x01 graphic

      10. Mroczne chwile

Na drodze do zjednoczenia z Bogiem przychodzą momenty mroczne gdy nie czujemy Bożej obecności. Wtedy smutno nam. Ci którzy wcale Boga nie chcą znać są w stanie takiego mroku nieustannie i nie są nawet w stanie smucić się z tego powodu, bo nie uświadamiają sobie w jak kiepskim są położeniu. Oj jak oni są biedni. Niestety powierzchowność wiary też ma takie znamiona i niezbędnym jest sprawić by wiara była pełna życia a nie uśpiona i martwa aby Bóg znów nie musiał się skarżyć, że ten naród wielbi Mnie ustami nie sercem. Więc jeśli sam pragnę być blisko Boga, a mimo to przychodzą te mroczne chwile to jak nie miałbym współczuć innym, którzy doświadczają tych mrocznych momentów jeszcze częściej niż ja. Dlatego przyjmuję to doświadczenie z pokorą bo w ten sposób może Bóg właśnie nie pozwala bym zasnął i uśpił swe najprawdziwsze pragnienie wyryte w mej duszy. Dlatego widząc nieszczęścia tego świata mobilizuję się do apostołowania i robienia wszystkiego by mroczne chwile były coraz rzadsze, a był tylko nieustannie Bóg. Wierzę gorąco, że niedługo przyjdzie czas gdy wielu będzie pozbawionych tych mrocznych chwil na zawsze, a w ostateczności wszyscy.

0x01 graphic

     11. Upadek i grzech a kontemplacja  

Ze swego doświadczenia wiem, że upadek oddala zdolność dobrej kontemplacji nie czyni jej jednak niemożliwą. Mogę dobrze kontemplować mimo tego z jednej prostej przyczyny. Pozwalam by żal i skrucha drążyły moją duszę wtedy znów jestem wolny od siebie. Nie muszę wtedy całymi dniami czekać na spowiedź i odkładać wszystko na jutro. Takim przykładem żalu i skruchy może być łotr z krzyża, który zwrócił się do Jezusa z ufnością. Możemy się od niego uczyć i powstawać po najdrobniejszym upadku. Jezus czeka nieustannie z przebaczeniem. Nie wolno nam przespać ani minuty bo śmierć może przyjść w ciągu kilku najbliższych sekund. Należy być wolnym od upadków i grzechów. Nie należy tu błędnie tego interpretować. Niektórzy myślą, że jeśli zgrzeszyłem czy upadłem to oznacza, że nie jestem wolny. Nie jestem wolny jeśli z uporem trwam w grzechu czy upadku. Gdy żałuję i natychmiast podnoszę się jestem wolny. To jest istota trwania lub nie w grzechu i upadku. Po prostu należy stronić od najdrobniejszego grzechu i robić wszystko by nigdy nie upadać. Wtedy kontemplacja będzie naprawdę coraz pełniejsza. Każdy z nas ma sumienie i dobrze wie kiedy ono go napomina lub dręczy. Można je zagłuszyć i o nim zapomnieć tak jak zapomina się o Bogu. To jednak jest znak upadku trwałego, z którego czasami bardzo ciężko wyjść. I w takim stanie ciężko w ogóle mówić o możliwości kontemplacji. Wtedy trzeba wołać o ratunek. W tym miejscu podkreślę istotną kwestię. Trzeba szukać błędów w sobie, wykorzeniać je i dawać dobry przykład, a nie szukać błędów w innych. Gdy mimo tego ujawniają się błędy w innych i widzimy ich upadki powinniśmy delikatnie ich napominać bo to jest apostolski obowiązek. Nie jest łatwo z tą delikatnością, bo ludzie obecnie oburzają się na najdrobniejszą uwagę. Lecz trzeba mieć w pamięci, że człowiek nie tylko odpowiada za to co złego uczynił ale i za to że gdy mógł nie uczynił dobra; że nie pouczył upadającego, nie zachęcił do świętości, nie dał dobrego przykładu, nie pocieszył, nie pomógł w potrzebie, ...

0x01 graphic

     12. Cel ostateczny

Cele ostateczny dla osoby wierzącej, której wiara pulsuje życiem jest oczywisty. Celem tym jest Zbawienie. Wiele jest dróg prowadzących ku zbawieniu tak wiele jak wiele jest religii i jak wielu jest ludzi, bo bez wątpienia każdy kroczy swoją specyficzną i niepowtarzalną drogą do Zbawienia. Droga jednych jest gładka i szczęśliwa innych wyboista i ciężka, a jeszcze inni wałęsają się po manowcach w mniej lub bardziej świadomej udręce. Tu należy widzieć, że nie ten kto używa bez umiaru rozkoszy tego świata i nieustannie dobrze mu się wiedzie idzie tą gładką drogą lecz idzie nią ten kto bez względu na to jak ciężkie lub lekkie jest jego życie trwa nieustannie przy Bogu - sercem przy sercu. Cel wszystkich powinien więc być dla mnie oczywisty. Widziałem Boga i z tego względu nie odmawiam zbawienia nikomu. Gdy widzę piękną pełną Boga drogę jednych raduję się. Gdy widzę jak inni grzęzną w sprawach tego świata i już ledwie pamiętają o Bogu lub co gorsza już dawno Nim wzgardzili nie mam powodu do radości. Wtedy w ciszy kontempluję ich ciężką drogę i modlę się do Boga; `odmień te biedne serca mój Boże'. Nie muszę narzekać lecz działać aby pobudzić tych ludzi do szukania Boga. A to jak oni zareagują to naprawdę nie moja rzecz, bo praca należy do mnie a rezultaty daje Bóg stosownie do poziomu gotowości tego, na którego staram się wpłynąć. Może moje dobre słowo zachęty będzie tym ostatnim uderzeniem, które skruszy mur dzielący daną osobę od Boga. Mur ten istnieje pomiędzy każdym człowiekiem, a Bogiem, bo gdyby nie było tego muru człowiek nie czułby odrębności od Boga. Jednak u niektórych jest to mur przez który nic nie można dojrzeć. U niektórych jest to cieniutka zasłona, za którą w sposób cudowny jawi się Bóg. Jeśli ja mam za zadanie się Zbawić to nie mogę innych pozostawić samych sobie. Każdemu komu można trzeba pomóc.

Cudowny będzie to moment gdy każdy z nas zjednoczy się z Bogiem na wieczność. Szczęście, którego opisać nie potrafię stanie się naszym wiecznym udziałem. Zniknie wszystko to co moje a zostanie tylko czysta świadomość szczęścia tak niewysłowionego, że doznawszy Go raz już zawsze za nim tęsknię.

0x01 graphic

     13. Prosić i kołatać  

„Kto prosi otrzymuje, kto szuka znajduje, a kołaczącemu otworzą”. Jak wielu prosi prawdziwie, jak wielu szuka prawdziwie, jak wielu kołata. Jeśli można stwierdzić, że proszących Boga o to i owo jest trochę to szukających jedności z Bogiem i kołaczących do bram Nieba jest niewielu. Mnie Bóg Swą Łaską zmobilizował bym poprosił i zakołatał i dał Mi cudowną odpowiedź. Teraz nie mogę ustać w swej pielgrzymce. Zrealizować cel zjednoczenia z Bogiem bez proszenia, szukania i kołatania nie będzie możliwe. Można dostać się do raju i tam przebywać lecz największym szczęściem jest stać się jednym z Bogiem. Ja otrzymawszy objawienie Bożej Chwały wiem, że jedyną pełną realizacją naszego celu Zbawienia jest stać się Jednym z Bogiem tak by nie było już najmniejszej odrębności. Gdy czuję odrębność od Boga a oglądam Jego Chwałę to jest kosztowanie niewysłowionego szczęścia ale niedosyt pełni pozostanie. Gdy zjednoczę się z Bogiem wtedy nie będzie żadnego niedosytu bo będzie pełnia. Dlatego żyjąc dobrze i pobożnie można osiągnąć w chwili śmierci tylko raj jeśli w tej chwili nie będzie w człowieku pełnego pragnienia zjednoczenia z Bogiem. Dusza będzie czuła odrębność od Boga i niedosyt mimo, że będzie oglądać Jego Chwałę. Dlatego to życie to jest szkoła. Powinniśmy nauczyć się prosić, szukać i kołatać. A gdy nasze pragnienie będzie pełne zrealizujemy cel pielgrzymki bezbłędnie. Mówi się `jakie życie taka śmierć'. I to bez wątpienia jest prawda. Nie można lekceważyć Boga i jednocześnie spodziewać się Nieba. Musimy pełnić z radością Wolę Boga i przybliżać się coraz bardziej do Niego każdego dnia i każdej minuty, a w stosownej chwili Łaska Boża wzbudzi w nas pragnienie z mocą tak wielką, że przyjdzie Zbawienie i z tego co teraz uważam za moje nic nie pozostanie lecz pozostanie tylko Bóg - JESTEM.

0x01 graphic

     14. Stać się w pełni Miłością  

Bóg jest Miłością. Jest to Miłość pełna i nie ma nic pełniejszego. Dlatego zadowalać się czymś co nie jest pełne to za mało. Trzeba usilnie zdążać ku pełni. Nasze ziemskie cząstkowe miłości czerpią z Tej pełni ale niosą one często rozterki i rozczarowania z prostej przyczyny, bo nie są pełne. Dlatego te cząstkowe miłości są naznaczone skazą. Lecz nasza nauka tu na ziemi polega na tym by poprzez te cząstkowe miłości stać się w pełni Miłością. Jezus mówił, że kto w drobnej rzeczy jest wierny będzie wierny w wielkiej rzeczy. Dlatego zawsze trzeba zaczynać od tych drobnych cząstkowych miłości. Platon mówił o kochaniu jednego ciała, dwu ciał, wielu ciał i wszystkich ciał jako drogi realizacji Absolutu. Ma to sens w tym fizycznym świecie. Bo naprawdę naukę miłości trzeba zacząć od zaakceptowania i pokochania siebie, później drugiej osoby, rodziny, znajomych każdego napotkanego człowieka, wszystkich ludzi i całej przyrody. To są zawody. Jeśli zawodnik ma być naprawdę dobrym zawodnikiem musi przejść przez wszystkie etapy treningu i zmagania. Nikt od razu nie zostaje mistrzem. I podobnie jest w dziele kształtowania miłości w sobie, aż stanie się ona pełna. Z tą świadomością można od razu stwierdzić, że nie można marnować danego nam czasu, bo po śmierci za późno będzie na zdobywanie zasług i stawanie się mistrzem. Mistrz jest mistrzem - zawsze go docenią. Zawodnik byle jaki nawet nie zwraca niczyjej uwagi. Dlatego w prostym naszym życiu powinniśmy stawać się każdego dnia mistrzami miłości. Metody kontemplacji, które razem omówiliśmy bez wątpienia pomogą nam aby takimi mistrzami się stawać. Nie wątpię, że Bóg doceni i pobłogosławi takie starania człowieka i w pewnej chwili nagrodzi wieńcem Wiecznej Chwały. Wtedy każdy wytrwały zawodnik stanie się w pełni Miłością.

0x01 graphic

15. Jeden Bóg

Powiedziane jest, że Jest Jeden Bóg. Jeśli ktoś wyobraża sobie Boga jako osobę taką jak człowieka może mieć problem ze zrozumieniem tej tajemnicy ale to wcale nie oznacza, że nie osiągnie celu - Zbawienia. Po prostu każdy wierzy na swoim aktualnym poziomie. Ja wiem, że Bóg jest wszechobecną i wieczną, niezmienną i pełną Miłością. I z Tej Miłości wyłania się wszystko co istnieje. Pismo święte oświadcza, że `w Bogu żyjemy, poruszamy się i jesteśmy'. Opisanie Boga który w swej istocie jest ponad tym co stworzone nie jest możliwe. Ponieważ jednak ludzie mniej lub bardziej pojmują miłość tak jest najłatwiej Boga określić. Gdyby nie było Boga nie byłoby niczego. Z tego względu Bóg nie tylko daje życie wszystkiemu ale również wie wszystko. Nie podlega czasowi więc dla Boga istnieje tylko teraz. Bóg Jest wczoraj i dziś i na wieki Ten sam i niezmienny. Wszystko stworzył doskonałym i we wszystkim jest w Pełni Swej Chwały. Ja Tej Pełni doświadczyłem. To nieśmiertelność, która nas przyzywa i zaprasza. Bóg `pragnie' podzielić się Swą Chwałą z każdym. Z tego względu można zaglądnąć do swej duszy i gdy dobry Bóg uzna, że człowiek może Go już poznać doświadczenie Bożej obecności w sobie poprzez Objawienie Pełni Bożej Chwały stanie się możliwe. Nawet jeśli za życia niewielu tego doświadczy nie można ustawać w kształtowaniu swego życia tak by doświadczenie pełni stało się trwałe i wieczne w chwili śmierci. Bóg nas zaprasza i oddaje nam wszystko. Z tak niepojętego daru nie można zrezygnować lecz usilnie starać się o to by Bóg był człowiekowi wszystkim. Kochać Boga można bez ograniczeń i to jest wspaniała tajemnica życia tu na ziemi. Żadna trudność nie może nas zrazić. Nic nie może nas zniechęcić. Żaden wróg zewnętrzny ani ten groźniejszy wewnętrzny nie może nas odciągnąć od tego wspaniałego marszu ku Jedności z Bogiem.

Na zakończenie mogę więc życzyć każdemu by nie ustał w tej wspaniałej przygodzie życia które w całej swej istocie zmierza ku swemu źródłu - MIŁOŚCI.  

Archanioł Michał

Prorok Daniel otrzymał przekaz kiedy to nastąpi i tak to opisał.

W owych czasach wystąpi
    Michał, wielki książę,
    który jest opiekunem dzieci twojego narodu.
    Wtedy nastąpi okres ucisku,
    jakiego nie było, odkąd narody powstały,
    aż do chwili obecnej.
    W tym czasie naród twój dostąpi zbawienia:
    ci wszyscy, którzy zapisani są w księdze. (
Dn.12.1)

Czy Michał wystąpił ? Tak ! Lecz występując jako człowiek jest traktowany jak większość proroków. Książę proroków jest traktowany w sposób niepoważny tak jak zawsze traktowano proroków.

Archanioł Michał jest powiązany w Wiecznej Światłości z archaniołem Metatronem. Na ziemi jest powiązany z dawnymi postaciami: prorokiem Henochem (dziadkiem Noego) i Mojżeszem oraz św. Józefem. To ta sama dusza w jej wędrówce przez stworzenie.

Nasz Ojciec Święty [Jan Paweł II] jest powiązany z Janem Ewangelistą i królem Dawidem - to też jest jedna współczująca dusza wędrująca przez stworzenie.

Przytoczę tu jeszcze wizję siostry Filomeny wspomnianej w dziele poświęconym Maryi.

Ta zakonnica, która potem zmarła w opinii świętości, w gorących modlitwach zapytywała Boga, co należy czynić, aby zapewnić triumf Kościoła. Objawił się jej wtedy Św. Michał Archanioł i rzekł trzy razy: "Rozgłaszaj moją wielkość!" Świątobliwa Filomena uświadomiła sobie wtedy niezmierną potęgę i władzę tego Archanioła.

Aby zrozumieć stworzenie i aby dotrzeć do najgłębszej ciemności Archanioł Michał musiał `stać się dla was grzechem' tak jak Jezus. Nie rozumiecie, że tylko tak można wykonać pracę związaną z końcem czasów. Ciemności nie można pokonać z pozycji Wiecznej Światłości bo tam ciemność nie dociera. Ciemność można pokonać tylko tu na Ziemi z pozycji ludzkiej cielesności i ludzkiego upadku. Dobrze by było abyście to w końcu pojęli. Tak jak ważne jest abyście pojęli, że tkwiąc w grzechach, upadkach i uporze sami do tej ciemności zdążacie. To ciemność wyidealizowała przeszłość abyście nie mogli rozpoznać Prawdy w teraźniejszości. Ten subtelny plan został przygotowany przed wiekami przez Wszechmogącego i przez długie tysiąclecia jest realizowany. Dziś się on wypełnia. Wszechmocny pozwolił aby dziś skutki wszystkich grzechów z tego i innych żywotów spowodowały, że ciemność sama zaczyna się objawiać, aż objawi się w pełni by ostatecznie być pokonaną przez światłość. Wtedy już niedługo nastąpi to co przytoczyłem w pierwszym rozdziale.

„Jak tylko cherubin z płonącym mieczem otrzyma rozkaz pobicia strażników drzewa życia, natychmiast wszelkie stworzenie zostanie pochłonięte i stanie się nieskończone i święte, podczas gdy teraz jest tylko skończone i zepsute (...)”.

Tu wspomnę, że strażnicy drzewa życia strzegą wejścia do raju z którego wypędzono pierwszych rodziców aby człowiek nie mógł tam powrócić. Kim są ci strażnicy ? Stanie się to jawne gdy wszystko się dokona. A obecnie wielu prowadzi spekulacje czy są to istoty służące ciemności i swojemu egoizmowi będące na naszym poziomie rzeczywistości czy też istoty będące na wyższym poziomie rzeczywistości. Te które są na naszym poziomie rzeczywistości będą do poznania przez trzeźwo myślących ludzi chociaż znając przewrotność tego świata wybielą się przed ludźmi tak, że ciężko ich będzie rozpoznać. Te istoty, które są na wyższym poziomie rzeczywistości jeśli same się nie objawią będą do rozpoznania dopiero po osiągnięciu przez ludzkość tych wyższych poziomów. Nie należy się tym emocjonować. Ciemności tylko czekają na nasz strach i nienawiść. Należy to przyjąć jako odwieczną walkę ciemności i światła co jest naturą całego stworzenia.

Jak podkreśliłem w wielu miejscach Archanioł Michał nie tylko walczy z ciemnością ale ma za zadanie uwalniać całe stworzenie z cielesności i prowadzić ku Wiecznej Światłości i zjednoczeniu z Bogiem - Miłością. Archanioła Michała należy kojarzyć nie tylko z jedną osobą lecz całą przestrzenią Michała Archanioła, z Wieczną Światłością i synami i córkami wiecznej światłości. A synów i córek Wiecznej Światłości jest nieskończona ilość. Wielu z tej nieskończoności oddaje się służbie rodzajowi ludzkiemu na ziemi. Dziś wielu synów i córek światłości narodziło się jako ludzie i wszyscy zajmują się pracą związaną z przygotowaniem ludzkości na pokonanie ciemności i przygotowaniem na wejście w Złotą Erę - Tysiącletnie Królestwo Chrystusa - Erę Wodnika - Erę Ducha.

Maryja

Chrześcijaństwo nierozłącznie wiąże się z Maryją. Zwłaszcza w takim kraju jak Polska Maryja jest w sposób szczególny czczona. Z tego właśnie względu to Maryja jest czynnikiem, który w Światłości Wiekuistej spowodował, że Polska staje się w dzisiejszym czasie Bramą do Nieba i, że z niej wychodzi iskra przygotowująca świat na powtórne przyjście Chrystusa co w swym dzienniczku napisała Św. Faustyna Kowalska. Ta iskra jest wielopoziomowa. Najważniejszym poziomem i ogniwem tej iskry bożej jest Ojciec Święty Jan Paweł II. Są i inne iskry, które już świecą, a w swoim czasie zabłysną boskim blaskiem by już nie było wątpiących.

Bardzo mnie zachwyca, że kult Maryjny jest wciąż bardzo silny i można powiedzieć, że jest coraz silniejszy co jest naturalne zważywszy na zwiększającą się falę pragnienia Boga. To pragnienie Boga pcha w cudowny sposób wielu ludzi właśnie ku Maryi. I gdy świadomość nadciągającego Końca Czasów utwierdzi się w ludziach Polacy będą szturmować niebo za pośrednictwem Maryi.

Światłość Wiekuista jest boskością która służy całemu stworzeniu - dlatego z tej Światłości przenikającej każde serce nieustannie płynnie pomoc dla tych, którzy szukają Boga. Ta pomoc jest dostępna nieustannie - wystarczy się tylko o nią zwracać. Wtedy można przejść przez najcięższe doświadczenia. Gdy te doświadczenia przyjdą Maryja będzie wspomożycielką dla bardzo wielu.

Jezus, Maryja, Święci, Archaniołowie i Aniołowie Stróżowie poprzez wszechobecną Światłość Wiekuistą są z nami nieustannie. Doceńmy to i umiejmy z tego wyciągnąć korzyść. Niech ta świadomość wsiąka w nas codziennie coraz mocniej.

Przytoczę tu pewną wizję jaką otrzymała karmelitanka bosa S. Filomena przed wstąpieniem na Stolicę Piotrową papieża Leona XIII.

"Ujrzałam Najświętsze Serce Jezusa, napełnione miłością do ludzi, idące przez drogi świata. Utrudzone słaniało się w prawo i lewo, doznając ran z powodu przydrożnych cierni. Z poranionego Serca spływała Krew, użyźniając ziemię. Kiedy to Serce przeszyte na wylot wydało z siebie łaskę i miłość, zbliżyły się do Niego dwie gwiazdy, aby Je podtrzymać. Zrozumiałam, że przecudna gwiazda od prawej strony czyli od strony boleści była to Matka Najświętsza Niepokalana. Drugą gwiazdą równie wspaniałą i jasną od strony miłości był Św. Michał Archanioł. Najświętsze Serce zmieniło się także na gwiazdę, a jej promienie na języki. Chrystus Pan mówił do Matki: "Fiat, fiat", "niechaj się stanie to, o co prosisz". Maryja mówiła do Anioła: "Va, va, va", "leć, leć, roznoś to, co Syn mi daje". Św. Michał odpowiadał: "Któż jak Bóg". W trójkącie gwiazd widziałam obraz Opatrzności, w troistości Osób jednolitość woli. Bo zarówno Maryja chciała wyprosić, jak Chrystus udzielić, a Św. Michał rozdać. Te trzy wole były ze sobą zjednoczone, ta sama miłość łączyła je. Zrozumiałam, że wszystkie łaski dla uratowania Kościoła wyjedna Niepokalana, której stopa zetrze głowę węża, ale, że te wszystkie łaski rozniesie jeden tylko Św. Michał! Więc wzywajcie, wzywajcie tego niezwykle potężnego Hetmana, bo zaczęły się ostateczne czasy!"
(Tę relację podaje za "Kromką Rodzinną" ksiądz Bronisław Markiewicz w swoim miesięczniku "Powściągliwość i Praca" w 1901 r.).

Czy wątpisz, że Maryja wyjednała tę łaskę. W najcięższej próbie nie wątp bo jak mówi prorok Daniel:

To wszystko dokona się, kiedy dobiegnie końca moc niszczyciela świętego narodu.
...... A od czasu, gdy zostanie zniesiona codzienna ofiara, zapanuje ohyda ziejąca pustką, [upłynie] tysiąc dwieście dziewięćdziesiąt dni. Szczęśliwy ten, który wytrwa i doczeka tysiąca trzystu trzydziestu pięciu dni. Ty zaś idź i zażywaj spoczynku, a powstaniesz, by [otrzymać] swój los przy końcu dni. (Dn.12.7,11-13).

A proroctwa nie muszą lecz mogą się spełnić. Jeśli my dziś temu nie będziemy w stanie przeciwdziałać już nie pojedynczo, nie tylko przez Jezusa, Maryję i wysłanników nieba lecz wszyscy globalnie to przyjdą naprawdę ciężkie próby.

PS. Polak w Sanskrycie (najstarszym języku obecnej cywilizacji) oznacza człowieka skłóconego, zwaśnionego i zawistnego lecz jednocześnie oznacza Bramę do Nieba. Już przed wiekami ta brama była przygotowywana na dni ostateczne. Prośmy Maryję byśmy byli godni zadania, które nas czeka.

Jezus Chrystus

Można powiedzieć, że Jezus żyjąc 2000 lat temu i stając się Chrystusem, a jednocześnie Mesjaszem, a ostatecznie wchodząc do Wiecznej Światłości stał się wszechobecny i wieczny. Jest obecny w całym stworzeniu wciąż. W każdej chwili czuwa w tobie i przy tobie w Pełen Miłości niepojętej. Wystarczy jedna myśl i Chrystus jest. Gdybyś wiedział(a) co to znaczy !

My jesteśmy zbudowani na Chrystusie. My dążymy do tego aby stać się Chrystusem. Szkoda, że istnieje jakiś strach podsycany najwyraźniej przez ciemność przed uświadomieniem sobie, że naszym celem jest dokładnie stawać się Chrystusem, którym naprawdę jesteśmy. Chrystus - Istota Chrystusowa to człowiek spełniony - wiedzący skąd przyszedł i dokąd idzie. Chrystus to znający Boga do tego stopnia, że staje się sam Bogiem.

Stawanie się Chrystusem prowadzi nie tylko do stawania się lepszym człowiekiem lecz prowadzi do stawania się wolnym człowiekiem do stanu takiej wolności, która pozwala uwolnić się z ciała, a nawet duszy i wznieść ku Duchowi. Jest to tak niepojęcie wielka tajemnica, że na samą myśl o tym można popaść w zachwyt tym bardziej jeśli tę tajemnicę się poznało.

Kto traci swe cenne życie na wiązanie się z materią nie ma szansy stać się boskim Chrystusem - taka osoba staje się uwięzionym w materii Lucyfem. Chrystusowość i lucyferyczność natury ludzkiej opisuję w innych działach. Lecz tu warto podkreślić ten kontrast pomiędzy Boskim i wolnym Chrystusem, który jest Światłością Wiekuistą i Miłością wypełniającymi każdą cząstkę stworzenia, a Lucyferem, który zamknął się w materii aby Boga nie oglądać. Bo dokładnie zamknięcie się w materii zasłania naszą boskość. Kto sobie tego nie uświadamia ciężko będzie mu się znaleźć wśród ludzi odmienionych na odmienionej ziemi. Tylko Istoty Chrystusowe wzniosą się na wyższy poziom istnienia gdzie Bóg już nie będzie zakryty. Istoty lucyferyczne pozostaną w tym stanie w jakim my dziś jesteśmy.

Tak jak Chrystus przemieniony na górze Tabor my w rzeczywistości świecimy światłem, emanujemy boską miłością - to wszystko jest w nas. Gdy nadejdzie era ducha ta przemiana będzie powszechna i trwała.

„W Bogu żyjemy poruszamy się i jesteśmy”, „Królestwo Boże jest w nas”, „my jesteśmy światłością świata” nie mamy więc potrzeby szukać Boga nigdzie. Nie ruszając się ze swego pokoju można poznać Chrystusa w sobie. A poznawszy Go w sobie rozpoznać Go w innych. Dlatego w szukaniu Chrystusa i rozpoznawaniu Go trzeba najpierw zwrócić się ku swemu wnętrzu i poznać siebie. Gdy Jezus mówi „Ja objawię mu Siebie” ma to podwójne znaczenie. Po pierwsze, że rozpoznasz Chwałę Jezusa taką jaka jest, a po drugie, że rozpoznasz, że Chwała Jezusa jest Twoją Chwałą - poznasz Siebie. To już dla wielu nie jest tajemnicą tylko faktem.

Uświadomienie sobie własnej Chrystusowości wiąże się z uświadomieniem sobie, że `niebo jest w nas'. Aby przyjąć prawdę o tym, że niebo jest w nas przytoczę słowa jasnowidza Swedenborga z dzieła „Niebo i Piekło”: „Trzeba wiedzieć, że każdy człowiek rodzi się dla Nieba i będzie do niego przyjęty, jeśli na Ziemi przyjmie do siebie Niebo; kto jednak go nie przyjmie będzie wykluczony”.

Istnieje duża różnica pomiędzy tymi, którzy rozpoznają swoją Chrystusowość a tymi, którzy tego nie widzą. Ci drudzy mają tych pierwszych za wariatów lub heretyków na co ci pierwsi mogą się tylko uśmiechnąć. I tak uśmiechają się dziś słodko Aniołowie w niebie gdy poprzez światłość przekazują tę prawdę wprost tym, którzy są gotowi by ją poznać.

Powtórne Przyjście Chrystusa

Stwierdziłem, że dobrze by było coś napisać jako pewien rodzaj podsumowania strony na obecnym etapie jej tworzenia. Podsumowanie to jest niejako syntezą tego co już jest napisane i przybliży czytelnikowi jeszcze bardziej kwestie przyjścia Chrystusa. Można powiedzieć, że Chrystus nie musi przychodzić bo On wciąż Jest. I to jest prawdą. Jednak my musimy rozważyć te kwestie pod kątem przemiany ludzkości i jej wejścia na wyższy poziom rzeczywistości.

Jak mogę to wytłumaczyć najprościej. Wytłumaczę to tak. Gdy ktoś otrzymuje oświecenie (iluminację) to dotyczy tylko jego. Wszyscy, którzy znajdują się obok mogą zauważyć, że coś niesamowitego dzieje się z daną osobą lecz żadną miarą nie są w stanie pojąć jak niepojęcie cudowna wyższa rzeczywistość odsłania się przed daną osobą. Zupełnie podobnie będzie z powtórnym przyjściem Chrystusa. Jak podkreślałem inni używają na ten stan zupełnie innych określeń, które także są prawdziwe. A one wszystkie razem oddają tylko słowami to czego słowami nie da się wytłumaczyć. Oddają cudowną wyższą rzeczywistość. Jezus mówił, że `wybrani zostaną porwani na obłokach'. Inni mówią że wybrani znajdą się nagle w wyższej rzeczywistości - po prostu zniknął z pola widzenia tych, którzy tej rzeczywistości nie osiągną. Znikną tak jak niewidoczna jest wyższa rzeczywistość dla tych, którym się ona nie objawia. Wręcz mówi się, że nowa ziemia z wybranymi `oddzieli się w wyniku kwantowych zmian jej struktury' od starej ziemi z tymi, którzy na niej pozostaną. To tylko słowa, a rzeczywistość sama w sobie będzie czymś niepojętym. Po prostu każdy z wybranych stanie się Chrystusem takim jak Chrystus przemieniony na górze Tabor. Tu w naszej rzeczywistości można być też na wzór Jezusa Chrystusa, który żył jak każdy normalny człowiek w ciele takim jakie my mamy z wszystkimi jego niedomaganiami i ograniczeniami. Jezu był jak każdy z nas. Nie był jakimś supermenem, którego ideału my nie możemy osiągnąć.

To ciemność tworzy nam obrazy supermenów, którzy powinni być niedoścignionymi idolami. Chcę aby to dobrze zrozumiano. Obecnie inspiruje się ludzi, że można osiągnąć nie tylko sławę, majątek, wygody i powodzenia ale że można osiągnąć moce i paranormalne zdolności i wtedy już zbudujemy raj na ziemi. To nie jest prawdą jeśli przed tym wszystkim nie stoi miłość i pragnienie Boga. Miłość w sensie bardzo szerokim -jako miłość do ludzi, zwierząt, roślin; jako miłość i szacunek do matki ziemi i praw natury; jako miłość do całego wszechświata. Zawęziło się pojęcie miłości i eksploatuje się ziemię, a w konsekwencji i człowieka. Jednocześnie wraz z niepohamowaną konsumpcją mówi się, że człowiek może użyć swych paranormalnych mocy do tworzenia. To prawda jeśli przychodzi samo i jeśli jest darem nieba. Lecz moce (paranormalne zdolności), na naszym poziomie rzeczywistości, mogą się wymknąć spod kontroli tak jak wymyka nam się to co nazywamy rozwojem gospodarczym. I taka jest rzeczywistość dzisiejszego świata. Zeszliśmy z drogi umiaru i bierzemy pełnymi garściami nie patrząc na konsekwencje. Jednocześnie wszystkie nasze nadzieje wiążemy z tym fizycznym światem i z tą obecną rzeczywistością. To działanie ciemności, która ma za zadanie uwięzić nas w materii. My mamy się wznieść ponad tę materię do wyższej rzeczywistości. Dlatego przed wszystkim trzeba postawić miłość.

Nim przejdę dalej do opisywania jak miłość postawić przed wszystkim jeszcze mocniej uwydatnię w jaki sposób ciemność chce nas zdominować. Jak powiedziałem ciemność ma za zadanie uwięzić nas w materii. Robi to poprzez podniecanie naszych materialnych pragnień i podniecanie myśli, że sami osiągniemy moce, które pozwolą nam przekształcić ziemię. To wiedzie do tego, że dzisiejszą cywilizację niszczą pieniądze i to jest widoczne w postaci rabunkowej gospodarki. My sami niszczymy swoją planetę. Eksploatujemy ją do granic możliwości. Nawet siebie wyniszczamy niezdrowym trybem życia, zatrutą żywnością i wyzbywaniem się miłości. To musiało przyjść i przyszło. Wciągnięto nas w to błędne koło i praktycznie poza nim nie mamy szansy istnieć. To zabrnie aż do takiego punktu, że człowiek stanie się jeszcze większym niewolnikiem rzeczy. Ciemność inspiruje nas do tych materialnych pragnień a działa transcendentalnie. Tak jak światłość przenika ona całą wszechwystępującą świadomość. Szczególnie to wszechprzenikanie ujawnia się w naszej rzeczywistości. Gdy to piszę ciemność ma pełną świadomość tego co robię podobnie jak światłość. Im bliżej apogeum pozornej dominacji ciemności tym to co ona ze sobą niesie zaczyna się coraz bardziej ujawniać. Gdy pierwszy raz w grudniu 2000 r. wszedłem w ciemność, omal nie umarłem z przerażenia gdy odczułem otchłań niepojętej nienawiści. Gdyby nie towarzyszył mi Jezus już bym nie żył. Byłem przerażony i ciemność karmiła się mym przerażeniem - w tym stanie tylko wzywanie Jezusa mogło mnie ocalić. Gdy po raz drugi zgodziłem się by wejść w ciemność (co nastąpiło 11.11.2002 roku) stwierdziłem, że ma ona dla mnie tylko bezkresną pogardę i szyderstwo. Ponieważ byłem spokojny, nie bałem się, a z ciemnością walczyłem miłosierdziem nie potrzebowałem już Jezusa za obrońcę. Ze słabego i zalęknionego człowieka stałem się wojownikiem światłości. Mówię to po to abyście się uczyli. Przejście od czystej nienawiści do pogardy i szyderstwa jest objawem słabości ciemności. Każdy kto lekceważy przeciwnika popełnia ten błąd. I tak się właśnie dzieje, że im ciemność jest pewniejsza swego tym bardziej popada w ten błąd. I to też się objawi w swoim czasie.

Reprezentuję synów światłości. Rozpoznaję swego przeciwnika coraz dokładniej i działając jak katalizator staram się nadać ludzkości impuls by w stosownym czasie wykształciła w sobie odwagę oraz miłosierdzie dla ciemności takie, które ją pokona i przemieni. Ma to swój cel. Jaki to cel. Tym celem jest to aby wszyscy zostali porwani do Boga i aby ciemność tym sposobem poniosła druzgocącą klęskę. Jeśli mówię o walce transcendentalnej to jest to w pewnym sensie `niesprawdzalna nowina' można więc w to uwierzyć lub nie. Gdy ciemność w pełni objawie swe oblicze każdy uwierzy.

Dlatego powiem o tym co sprawdzalne.

Podnoszenie poziomu miłości, miłosierdzia, współczucia - generalnie dobroci - skutkuje tym, że człowiek przemienia się wewnętrznie. Oddanie siebie całkowicie Bogu jest najszybszą drogą do tej przemiany, bo wtedy wszystko dzieje się samo i jest to widoczne codziennie i w każdej chwili. Nazywam to nieustanną kontemplacją Boga, która umożliwia odczytywanie Jego Woli i nieustanne zbliżanie się do Niego i poznawanie siebie. Gdy podnosi się poziom dobrych cech w człowieku zaczyna on wibrować (emanować z siebie) coś tak cudownego, że dziwi się iż ma tak niepojęte dary. Tego nie trzeba nigdzie szukać - to jest w każdym. Wiele razy miałem stany wybiegające ponad normalne odczuwanie. Wiele z nich opisałem. Te stany, które są wyczuciem wyższych wibracji (wyczuciem, że emanuje z nas dobro) ujawniają się nagle i spontanicznie. Wyraża się to w tym, że nagle rzeczywistość wewnątrz nas i wkoło nas zmienia się nie do pojęcia. Emanujemy miłością, dobrocią, współczuciem, miłosierdziem. Czujemy czasami niepojętą lekkość i świętość wszystkiego. Co ciekawe w takich chwilach można się dostroić do odczuwania z innymi osobami - zwłaszcza odczuwa się tych, którzy są w stanie czuć to samo - to jest forma jedności pomiędzy osobami. Dokładnie w takich chwilach odczuwam to jako jedność w miłości. Niektórzy widzą ludzką aurę i są w stanie dostrzegać te zjawiska poprzez obserwację aury człowieka. To są początki zmiany naszej rzeczywistości na wyższą rzeczywistość. Gdy ta wyższa rzeczywistość przyjdzie ciemności znikną zupełnie. Dlatego inspiruję do tego by odnaleźć w sobie tę wyższą wibrację i by emanować miłością. To jest dość proste. Trzeba każdego dnia starać się stawać coraz lepszym i mieć zawsze wszystkie sprawy załatwione tak, że gdy Chrystus przyjdzie i powie `chodź' zostawić wszystko i pójść za Nim. Powiem więcej nie tylko pójść za Nim ale stać się Nim. I tak dokładnie będzie; w jednej chwili wszystko się dokona. Dlatego jest czas przygotowania.

Proponuję ćwiczenie swej dobroci na taką miarę na jaką kogo stać. Ćwiczenie i nie ustawanie w tym by stawać się Chrystusem jest dziś wymogiem chwili bo gdy czas zbliża się ku końcowi przyspiesza i trzeba umieć zatrzymać się by pomyśleć; `w którym kierunku tak pędzę'.

Przyszedł czas, że nikt już nikogo nie będzie za rączkę prowadził. Każdy sam musi o sobie i swej przyszłości zdecydować. Ludzkość jest już dorosła i powinna odnaleźć w sobie siłę by pokonać ciemność i by wzbudzić miłość, która pozwoli jej wznieść się ponad obecną fizyczność ku fizyczności odmienionej i ku Chwale Bożej rozświetlając ziemię i cały wszechświat. Niepojęcie szczęśliwi, którzy tego dostąpią.

Powodzenia.

Któż Jak Bóg

Koniec Czasów

Dla wyjaśnienia istoty Końca Czasów posłużę się poniższym tekstem wprowadzając niewielkie wyjaśnienie. Koniec czasu logicznie łączy się z końcem czegoś i rozpoczęciem czegoś. Co się skończy, a co się zacznie ? Skończy się życie w linearnym upływie czasu co tłumaczę w rozdziale poświęconym Wszechobecności Boga, kończy się również życie w takiej fizyczności w jakiej dziś żyjemy. Co się zaczyna. Zaczyna się życie w nielinearnym upływie czasu gdzie wczoraj, dziś i jutro stają się otwartą księgą. Zaczyna się również życie w cielesności człowieka odmienionego. Ta cielesność będzie tak inna, że nie da się tego w żaden sposób dziś pojąć. Tę cielesność próbuje opisać w swych wizjach wielu dawnych i obecnych proroków. Przypuszczam, że w rzeczywistości ta cielesność jest obecnie nie do opisania - tego trzeba będzie samemu doświadczyć. Na pewno człowiek będzie uczestnikiem Chwały Bożej (Wiecznej Światłości), która przejawi się w każdym - w jakim stopniu - zobaczymy ?. Na pewno będzie posiadał moce i zdolności do jakich dziś jest nawet niebezpiecznie dążyć. Na pewno śmierć człowieka żyjącego w ciele odmienionym będzie równoznaczna z osiągnięciem pełni świętości i zjednoczeniem się na wieczność z Bogiem. Te dary czekały na nas wiele tysiącleci. O te dary dla wszystkich prosi cała rzesza świętych w niebie i na ziemi. O te dary proszą aniołowie i wszystkie istnienia pragnące jedności z Bogiem. Aby te dary mogły być przyjęte zstąpili Awatarowie, zostali przebudzeni Buddowie i Prorocy. Aby te dary były przyjęte każdy musi się przemienić w Chrystusa - zdać egzamin ze swej świętości.

 

1. Czuwajcie i miejcie wiarę.

Wiara czyni cuda. Jeśli nie mam wiary to nic nie osiągnę. Lecz aby wierzyć muszę chcieć. Każdy kto chce coś osiągnąć najpierw musi wierzyć, później chcieć. Dopiero później powstaje działanie, które przynosi rezultaty zależne od wiary. Przez wiarę powstaje myśl, a myśl stwarza rzeczywistość. Więc jeśli wierzę w widzialną materię i tylko w materię to nie wybiegam poza tę materię. Jeśli wierzę, że istnieją wymiary, przestrzenie i energie poza materią to mogę je ogarnąć właśnie przez wiarę, bo przecież ich nie widzę, i często nawet nie mogę udowodnić ich istnienia. Jeśli wierzę w duchowość, miłość to sięgam jeszcze dalej. Jeśli wierzę w Boga to takim On jest dla mnie jak Go widzę poprzez swoją wiarę. Bóg, w którego wierzę odzwierciedla moją wiarę. Każdy kto osiągnął mądrość wie, że ta wiara jest zależna od poziomu, na który się wzniósł wierzący. Moc wiary ludzkiej istoty jest niepojęta. Gdyby ktoś rzeczywiście miał wiarę mógłby góry przenosić. Nawet można powiedzieć więcej, że mając wiarę można stworzyć i zniszczyć wszechświat. I dobrze, że dzisiejsi ludzie nie odkryli w sobie jeszcze takiej mocy, bo marny byłby los tego świata. Mamy więc wiarę na naszym aktualnym poziomie rozwoju i to nam wystarczy. Z tą wiarą mamy żyć i pracować i ta wiara ma nas wznieść na wyższy poziom istnienia. Dla wielu ta wiara, która płynie z ich czystych pragnących Boga serc będzie dostateczna by zjednoczyć się z Bogiem. Wielu chce tylko tej fizycznej rzeczywistości. Wielu chce duchowej bo czują się tu więźniami. Jedni wcale sobie nie uświadamiają, że może istnieć coś lepszego niż uzależnienie od tego świata. W duszach i umysłach innych wciąż tkwi pragnienie za lepszym światem. Jedni przykryli całunem doczesności najgłębszą Prawdę wyrytą w ich duszy. Inni tę Prawdę uświadomili sobie lub ta Prawda została im ukazana. Kto dostrzegł tę schowaną w duszy Prawdę zwraca się z utęsknieniem ku Niej. Wiara i pragnienie stają się coraz silniejsze. Bóg pociąga duszę ku wewnętrznej Prawdzie w niepojęty sposób. Wyryte w duszy pragnienie świętości samo zaczyna się ujawniać. Teraz wystarczy chcieć być świętym i wierzyć, że to jest możliwe. Gdy wiara stanie się czysta i wysublimowana, wolna od prawd ziemskich człowiek będzie już całkiem blisko Boga. Czy to oznacza konieczność porzucenia świata ? Nic bardziej błędnego. Świat jest szkołą, a Prawda jest celem. Dlatego ucząc się ziemskich prawd dochodzimy do Prawdy wewnętrznej. W pewnym momencie wyraźnie wyczuwamy, że bez poznania i pełnego zaakceptowania prawd ziemskich spojrzenie w kierunku Prawdy wewnętrznej nie byłoby w pełni możliwe. Są nawet tacy, którzy twierdzą, że człowiek nim pozna Prawdę wewnętrzną musi skosztować całej doczesności z jej negatywnymi i pozytywnymi stronami. Na prawdy ziemskie składają się; pojęcia sukcesu i klęski, zysku i straty, rozwoju i upadku, bólu i przyjemności, pracy i lenistwa, ..... itd. Zauważa się w prawdach ziemskich pewną prawidłowość, którą cechą charakterystyczną jest występowanie parami przeciwności. Jeśli tak jest, a każdy to widzi, wynika z tego fakt ziemskiej rzeczywistości. Czy tylko ziemskiej ? Bez wątpienia te przeciwności sięgają głębiej w sfery, o których człowiek prawie nic nie wie lub wie poprzez wiarę. W bytach widzialnych i niewidzialnych te pary przeciwieństw się ujawniają. Każdy wierzący wie, że sięgają aż do pojęcia Bóg i Szatan, gdzie Bóg jest odzwierciedleniem ostatecznej doskonałości, a Szatan ostatecznej niedoskonałości. Każda religia ma swe własne określenie na te przeciwności. Oprócz występowania pary przeciwieństw jest jeszcze w tym wszystkim czynnik błędu. Błąd jest czynnikiem rozwoju. Dlatego błąd obarcza wszystko. Gdyby wszystko było idealne od razu człowiek nie uczyłby się. Dlatego w każdym działaniu pojawia się błąd, który kształtuje i uczy. Nawet najbardziej pedantyczni ludzie popełniają błędy. Ważną więc rzeczą jest zrozumieć, że błędy należy eliminować ale że one mają swój cel. Celem tym jest rozwój cywilizacji i wszelkiego stworzenia. Gdzie jest kres rozwoju ? No w końcu musi gdzieś być. I jest bez wątpienia. Jest to cel o którym śni i marzy nasza dusza. Tym celem jest Bóg, Wieczna Szczęśliwość, Wieczny Świadek - Miłość, który już nie podlega żadnej przemianie i żadnym błędom. Błąd nawet prowadzi do tego, że byty doskonałe stają się niedoskonałymi. Czyżby Bóg coś popsuł w stworzeniu ? Dlaczego dopuścił do tego aby doskonałe byty duchowe upadły i w konsekwencji `wylądowały na Ziemi' ? I kim są te upadłe anioły ? Niektórzy sądzą, że to są złe duchy, które krążą po świecie aby pożreć każdego człowieka ale są tacy, którzy w upadłych aniołach widzą siebie. Czyż nie szokujące jest to stwierdzenie ? Jeśli więc upadłem i znalazłem się na ziemi to po co ? Jest oczywiste, że sam to wybrałem bo Bóg nie zmusił mnie do upadku w końcu miałem wolną wolę. Patrząc z punktu widzenia mego błędu to musiałem zawalić sprawę. Patrząc z punktu doświadczania istnienia w stworzeniu i identyfikacji z tym stworzeniem ma to jakiś sens. Sensem tym jest powrót do swego prawdziwego JA dosłownie poznanie, że JA JESTEM i wzniesienie się ponad wszelkie stworzenie poprzez stanie się Bogiem - Wieczną Szczęśliwością - Miłością. Powiem wręcz, że Bóg sam siebie degraduje do roli stworzenia aby znów być Sobą. Oto cały akt stwarzania i powrotu. Bez stworzenia Bóg byłby niepotrzebny, zbędny i samotny. Byłby tylko sztuką dla sztuki. A tak jest wciąż we wszystkim w pełni Swej Chwały bo w swej istocie jest niezmienny i jednocześnie pozwala wszystkiemu istnieć i doświadczać. Jak długo jednak ma to trwać i czy jest gdzieś kres doświadczania i nauki ? Można stwierdzić, że tego kresu nie ma poza ostatecznym zjednoczeniem z Bogiem. Kto jednoczy się z Bogiem nie podlega już żadnym błędom i nie potrzebuje już żadnej nauki. Całe pozostałe stworzenie; byty widzialne i niewidzialne wciąż są w drodze i się uczą. Wciąż są narażone na błędy. Błędy te są różne na różnych poziomach istnienia. I tak inne błędy powstają w materii nieożywionej, inne w mikroświecie, inne wśród insektów, inne wśród rośli, zwierząt, inne u człowieka. Okazuje się, że i istoty jeszcze wyżej stojące będące poza trzema wymiarami i linearnym upływem czasu też popełniają błędy. W chrześcijaństwie tym przykładem są upadli aniołowie. Lucyfer ("nosiciel światła", "dawca światła") stał się księciem ciemności czyż to nie paradoks. Dlaczego `dawca światła' popadł w ten błąd ? Dlaczego dał się unieść pysze ? Wolna wola każdy powie. Fakt. Lecz biorąc pod uwagę, że jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga to też i nasza wola nie różni się od Boskiej, bo każdy podzbiór jeśli jest elementem zbioru to nie różni się od tego zbioru. A zbiór zwany Bogiem jest nieskończony i nic już nie może istnieć poza tym zbiorem. Jeśli ktoś powie, że wola upadłych aniołów czy też ludzi znajduje się poza zbiorem woli Boga to ograniczy wszechobecność Boga i wprowadzi dualizm, oddzielający Stwórcę od stworzenia. Można i tak lecz wtedy Bóg pozostaje kimś marginalnym - jakimś starcem zawieszonym w niedostępnych przestworzach obcym i obojętnym na stworzenie, a nie współuczestniczącym i współcierpiącym ze stworzeniem. Taka naiwna wiara jest dobra dla prymitywnego mieszkańca buszu czy dziecka, a nie dla teologa, mistyka czy w pełni ukształtowanej duchowo istoty. Więc Bóg sam siebie poddał błędowi stwarzając istnienie, dzieląc Siebie niejako na kawałki ? Jeśli zrodził się błąd czy musi istnieć ? Bez wątpienia tak. Dlatego musi istnieć by stworzenie mogło się rozwijać na wszystkich możliwych poziomach. Błąd mobilizuje do naprawy i doskonalenia. I można powiedzieć, że z powodu błędu ciemność może wyprzeć światłość lecz jednocześnie światłość może ogarnąć ciemność. Na każdym poziomie wciąż stworzenie musi być czujne. Czujność czy też inaczej czuwanie jest więc niezbędne zarówno wśród ludzi jak i wśród bytów znacznie doskonalszych. Bez wątpienia światłość mimo, że unika ciemności może ją przekształcić - rozświetlić. Żyjemy w czasie gdy to się może stać i po to nas Pan przysłał na ziemię. Możemy wydobyć swoją wewnętrzną światłość i rozświetlić ciemność, bo światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnia. Jeśli już raz zgodziliśmy się na doświadczenie ciemności to teraz rozświetlmy te ciemności aż po krańce stworzenia, bytów widzialnych i niewidzialnych. Bądźmy czujni bo wszystkie bramy do piekła i nieba są obecnie otwarte, i ciemność drży przed chwilą gdy światłość rozbłyśnie i wszystko rozświetli. Nadszedł czas powrotu dzieci do Ojca Swego. Nie dajmy pokonać się ciemności. Cała moc światłości i miłości jest w nas.

0x01 graphic

2. Mroczne chwile istnienia.

Można stwierdzić, że jeszcze światłość w nas nie rozbłysła i wciąż żyjemy w mroku. I to jest prawdą. Od czasu do czasu świta nam nasza wewnętrzna światłość lecz wciąż jesteśmy daleko od ujrzenia jej blasku. Świta nam poprzez typowo ludzkie odruchy miłości, miłosierdzia, współczucia. Doświadczamy tej światłości gdy służymy innym i gdy rozlewamy radość i dobroć wkoło siebie. Niektórzy doświadczają czasami tej Światłości i Miłości, która jest w nas i wszędzie również transcendentalnie. Lecz wciąż powracamy do naszego szarego życia pełnego wyzwań i ciągłych przeciwności. Wciąż się uczymy. I ta nauka dużo nas kosztuje, bo mroczne chwile upadków, często bardzo tragicznych, upuszczenia Boga i poczucia jakby opuszczenia przez Boga wciąż są naszym udziałem. Jedni w tych mrocznych chwilach istnienia odbierają już swe końcowe lekcje bo zrozumieli już wiele lekcji i swą mądrością i współczuciem obejmują już całe istnienie, a swe pragnienia składają w Bogu. Inni jeszcze się miotają i często wchodzą w mrok jeszcze głębiej wciąż i wciąż upadając z uporem i składając swe pragnienia w doczesności. Nikt jednak nie jest jeszcze z nas wolny od mroku. Nawet najwięksi mistycy i serca zatopione bez reszty w Bogu mają chwile słabości gdy czują opuszczenie przez Boga. Cierpią niewymownie, a przecież Bóg ich nie opuścił ani przez moment. To cierpienie wznieca w nich jeszcze większe pragnienie Boga. Jak mocne ma być to pragnienie by się w końcu spełniło - wie tylko Bóg. Inni miotani między pragnieniami światowymi, a pragnieniem Boga wciąż przechodzą od radości dzieci Bożych do wstrząsu dzieci porzuconych. Od światła do ciemności. Raz radują się, że są blisko Boga to znów o Bogu zapominają i cieszą się, że udało się im zaspokoić swe kolejne samolubne pragnienie. I w końcu uświadamiają sobie, że odeszli od Boga i z żalem i skruchą jak marnotrawny syn wracają, bo pustka ich ogarnia. Jeszcze inni tkwią w mroku po same uszy i nawet im nie przyjdzie do głowy, że w ciężkim są położeniu, bo ciemność ich ogarnęła i mami tym co może przeminąć w jednej chwili. Na te mroczne chwile nakłada się ból, problemy, choroby i niepowodzenia, bieda, wojny i nędza, chciwość i żądza władzy, egoizm i brak empatii i współczucia. Wszystko co złe i ciemne jest w człowieku dominuje i czasami uczy, a czasami nie. Czy nie widać oczywistego faktu, że nie tylko jednostki ale cała ludzkość z uporem powraca do starych błędów. I z tego względu ciemność i jej skutki trwają. Podobno dawne ziemskie cywilizację (niektóre znacznie bardziej rozwinęły się od naszej) upadły z powodu żądzy mocy (moc wymknęła się im spod kontroli i zniszczyła), a naszej cywilizacji grozi upadek z powodu żądzy pieniędzy i posiadania. Jesteśmy niewolnikami mroku z własnej nieprzymuszonej woli. Sami to wybraliśmy. Więc jeśli sami wybraliśmy ciemność możemy i wybrać światłość. Dziś siły ciemności są bardzo silne, nie będę mówił na jak wielu poziomach i jak bardzo zintensyfikowały swą moc by wygrać bitwę która się rozgrywa nie tylko w poszczególnych sercach ludzkich, społecznościach czy narodach ale w całym obszarze widzialnego i niewidzialnego wszechświata. Jeśli nie odnajdziemy światła, miłości, współczucia i służby dla innych w sobie wejdziemy jeszcze głębiej w panowanie ciemności poddani tyranii jakiej nie oglądał ten świat. To nie jest straszenie. To jest stwierdzenie oczywistego faktu. To jest przestroga i wezwanie do wyzwolenia w nas wszystkiego co najlepsze co jest odbiciem naszej wewnętrznej światłości. To jest wezwanie do pokonania siebie samego. Zwycięż siebie, a zwyciężysz wszechświat i ciemności ustąpią, nie tylko ustąpią ale zostaną przekształcone przez światłość. Gdy miliony i miliardy z nas wyzwolą potęgę miłości, współczucia i światła, które są w nas zwyciężymy ciemność i wzniesiemy się na poziom o jakim nawet nie marzyliśmy, a o którym wie tylko nasza dusza.

0x01 graphic

3. Uwalnianie się od świata.

Gdy człowiek uświadomi sobie, że świat go omamił, że żyje w iluzji, że opuścił Boga zaczyna tęsknić za swoją prawdziwą naturą, za swoją świętością, bo jesteśmy świeci jak święty jest Bóg. I teraz zaczyna się uwalnianie od świata. To nie jest ucieczka człowieka chorego, który przestaje się interesować całkowicie światem. To jest dostrzeganie jak świat mami i jakim zakrył całunem Prawdę, która jest w nas. Przychodzą chwile całkowitego zniechęcenia względem świata. Ból i niechęć do tego co nas omamiło są bardzo duże. Muszą przeminąć i ukształtować duszę, to jest lekcja i tak trzeba to potraktować. Przetrwać i wzrosnąć w mądrości. Wygląda to jak choroba lecz jest to wylęganie się motyla z kokona. Gdy motyl się w pełni wylęgnie wyfrunie już całkiem wolny i będzie się radował istnieniem bez względu na pojawiające się przeciwności. Mówi się o trzech stopniach oświecenia. Pierwszym stopniem jest uczestnictwo w stworzeniu; dostrzeganie wszystkiego takim jak się normalnie dostrzega. Drugim stopniem jest poznanie swego wewnętrznego Ja. A trzecim jest znów dostrzeganie wszystkiego takim jak się normalnie dostrzega lecz teraz już się wie. Gdy przejdziesz proces uwalniania może poznasz już w pełni swoje Ja i może już będziesz gotów by radować się wolnością i zawsze w smutkach i radościach, w dobrej i złej doli być stałym w Tym który cię umacnia. Świat tego nie rozpozna lecz rozpoznasz to Ty. Nic się nie zmieni poza tym, że będziesz wiedział i nabierzesz odporności na wszystko co ci przyniesie fortuna - jednocześnie twe współczucie dla świata i miłość do Boga sięgną coraz wyższych poziomów - będziesz się przekształcał w Chrystusa. Ten proces uwalniania może się odbywać wielokrotnie - w zależności od człowieka, aż w pełni sam staniesz się mistrzem dla siebie. Nie będziesz wtedy już potrzebował żadnego mistrza. Nie będziesz potrzebował nic bo Bóg będzie dla ciebie wszystkim. Mogę dodać, że mój proces uwalniania trwa wciąż. Przeszedłem już kilka bolesnych etapów i wiem, że to nie koniec drogi ale uczę się bardzo wiele i bardzo szybko. Tempo jest zawrotne. Czasami wręcz wołam - dlaczego tak przyśpieszyłeś Panie Boże ? Zauważam, że u wielu ludzi Pan Bóg podkręcił tempo nauki i uwalniania. To jest znak szczególny w naszym czasie. Elektronika i pieniądze tak zniewalają ten świat, że w krótkim czasie może się stać to co do niedawna było w sferze fantastyki. Każdy krok jednostki będzie kontrolowany, a wszystko w imię zysku pod płaszczykiem praworządności. Taka tyrania jest możliwa i to na nasze własne życzenie. Sami to tworzymy i sami do tego dążymy ponieważ chciwość, która jest ciemną stroną naszej natury, jest naszym rozbujałym i władczym ego. Nasze ego sprawia, że nie potrafimy obecnie wyrównać dysproporcji w podziale dóbr tego świata. Nie tylko, że nie potrafimy lecz wręcz je pogłębiamy. Pogłębiamy ponieważ pozwalamy aby sączono w nasze umysły pragnienia posiadania, posiadania coraz więcej i więcej, aż do zatarcia się granicy tego pragnienia. Z jednej strony bogactwo, z drugiej skrajna bieda i nędza. Korupcja jak rak drąży wiele społeczeństw. Sytuacja jest taka, że w tej sytuacji choćby Pan Bóg zstąpił z nieba w Pełni Swej Chwały nic nie zdoła uczynić by to zmienić. Wszystkie zmiany zależą od nas - od wyzbycia się egoizmu. I dlatego proces uwalniania służy temu celowi. Uwolnienie się od tego co nad nami panuje prowadzi o dziwo nie poprzez porzucenie tego świata lecz poprzez stawienie temu światu czoła. Przykładem dla nas jest wielu heroicznych świętych, którzy w najbardziej skrajnych i niedogodnych warunkach potrafili poświęcić siebie innym. I teraz właśnie te skrajne warunki dojdą do apogeum. Uwolnienie wielu zależy od tego jak w tych warunkach potrafimy walczyć nie ze sobą tylko o siebie nawzajem. To są zawody największej próby i na pewno nie będzie łatwo. Niektórzy wieszczą, że sytuacja będzie wręcz w pewnym momencie beznadziejna bo straszliwy chaos obejmie ten świat. Gdy osiągniemy ekstremum wtedy nastąpi uwolnienie najprawdopodobniej dla większości. Jako optymista uważam, że wszystko jest do przetrwania.

0x01 graphic

4. Kim Jestem.

Są sprawy, które można poznać tylko gdy się szuka, puka, kołacze i pyta (prosi). Aby stać się świętym człowiek musi najpierw chcieć. Ale ludzie tak są omamieni przez ten świat, że słowo `świętość' stało się czymś archaicznym, dobrym w średniowieczu, a nie dziś w dobie wysokiej techniki, komputerów, zabawy i używania. Jeśli człowiek godzi się na życie w ciemności iluzji tego świata nigdy nie zechce stać się świętym i tym bardziej nie zechce poznać siebie. Nie zapyta; Kim Jestem ? I nie otrzyma odpowiedzi. Powiem wręcz, że ja zapytałem ale do prawdziwego zapytania niejako `zmusił' mnie sam Pan Bóg. Do dziś nie pojmuję Tej Łaski, że stało się to do czego dawniej mistycy szli długą drogą. Jest to efekt rozlewania w naszym czasie Miłości Bożej na Ziemię z jednej strony, a zatruwania świata przez siły ciemności z drugiej strony. Poznałem więc najpierw ciemność - nienawiść szatańską która ujawnia się w duszy ludzkiej. Jak w wielu miejscach jest zapowiedziane każdy to pozna, kto dożyje chwili objawienia Chwały Bożej światu. Ciemność i światłość unikają się nawzajem lecz przychodzą takie momenty, że światłość i ciemność mogą sobie niejako popatrzeć w oczy i zmienić się nawzajem. To wszystko jest w nas; i niebo i piekło. Jak nic nie istnieje poza Bogiem tak nie istnieje nic czego nie byłoby w człowieku. Żyjesz w chwili gdy dokonuje się największa rewolucja duchowa jaką widziała ta planeta. Właśnie dlatego poznasz Kim Jesteś i sam wybierzesz swój dalszy los. Gdy dożyjesz chwili gdy ludzkość już nie pojedynczo ale w całości spojrzy w ciemność to jedyną moją dobrą radą jest; Wezwij IMIENIA PANA, a będziesz zbawiony. Trudno jest wezwać, ale masz dość sił by to uczynić. To jest doświadczenie ciemności, którą zapewniam Cię nie chcesz być. Gdy doznałem ciemności duszy ludzkiej znalazłem siłę i pragnienie by prosić z dużą mocą o niebo. Prosiłem o niebo, a poznałem Boga w Sobie, a może siebie w Bogu. Na wiele sposobów przekazywano i przekazuje się, że moment objawienia Prawdy nadejdzie. Nasza dusza jest cząstką MIŁOŚCI (Boga) nieustannie w Nim zanurzoną w Wiecznej Szczęśliwości bez granic. Gdy zjednoczę się z Bogiem cała MIŁOŚĆ i Szczęście Wieczne będą moim udziałem. Wierz mi jesteśmy w istocie ucieleśnieniem Boga - Miłości. Nie opowiem jak to jest bo tego trzeba samemu doświadczyć. Umierałem w Bogu z Miłości i nie pojmuję jak to się stało, że przeżyłem objawienie Chwały Bożej w Sobie. Jest to typowo wschodni sposób objawienia Boga. Może podam jak to jest u wschodnich mistyków: najpierw jest Jestem w Świetle, później Światło jest we mnie, na końcu Jestem Światłem. Na zachodzie jest zazwyczaj inaczej, bo mistyk szuka Boga poza sobą i też otrzymuje objawienie Pełni nie czując zazwyczaj odrębności od tej Pełni. Dla mnie BÓG JEST MIŁOŚCIĄ. I gdy dopełni się moje uczestnictwo w stworzeniu stanę się Jednym z Tą Miłością - Wiecznym Świadkiem - Szczęściem Wiecznym. Oto kim jesteś - ucieleśnieniem Boga - istotą Chrystusową. Nie wierzysz to proś a otrzymasz Ducha Świętego. Zachęcał Jezus by prosić. Zachęca wielu innych w naszym czasie, zachęcam ja. Ci co poznali siebie tęsknią za sobą, aż będą mogli w pełni stać się jednym w Jezusie, Bogu Ojcu, Duchu Świętym i we wszystkich. To dziś się dopełnia. Chwila jest bliska. Wierz mi. Pragnij poznać siebie, pragnij Ducha Świętego, pragnij Boga. To jedyne prawdziwe pragnienie naszej duszy, dziś bardzo mocno przykryte ziemskimi pragnieniami.

0x01 graphic

5. Ciemność i światłość.

Światłość i ciemność współwystępują kształtując całe stworzenie. To ma swój cel najgłębszy, bo Bóg nie dopuszcza do istnienia niczego bezcelowego. Dziś przyszedł czas by światłość zwyciężyła. Siły ciemności narastają i zdają się przykrywać Ziemię i ogromną część wszechświata. Przebudzone istoty ludzkie oczekują niewzruszone na to co nadciąga. Niewzruszenie uczestniczą w stworzeniu ze współczuciem patrząc na narastające błędy; chciwość, zaborczość, bezlitosną konkurencję, rządy pieniądza, żądzę władzy i posiadania, nieopanowanie w seksie, piciu i jedzeniu, na złość, zawiść i zazdrość. Na zbrodnie i ludobójstwa. Patrzą ze współczuciem i nauczają ludzkość by możliwa była odmiana całej tej beznadziejnej sytuacji. Ciemność wzmogła swe działania. Lecz Bóg zmógł Swą moc również. Jeśli dziś nieliczni odczuwają, że to się dokonuje to jutro wielu, a pojutrze już wszyscy ujrzą to zmaganie ciemności i światła. Każdy stanie po stronie tej która będzie mu bardziej odpowiadać, która będzie odpowiadać pragnieniom i wierze, którą w sobie wypielęgnował. Bez znaczenia będzie jaka jest Twoja religia. Znaczenie będzie tylko miało czy bardziej pragniesz Boga czy dóbr doczesnych. Czy bardziej pragniesz dawać siebie w służbie stworzeniu czy też bardziej pragniesz aby tobie służono. Czy jesteś pełen miłości i współczucia czy też żalisz się nad sobą i karmisz złymi uczuciami. Tylko bohaterzy nie zważający na siebie przetrwają i wzniosą się ku światłości. Siła wiary, miłości i współczucia będzie decydująca. Przez świat idzie dziś przestroga aby nie dawać siłom ciemności mocy do istnienia. Osłabimy ciemność jeśli wyłączymy swe pożądliwości, złość, zazdrość, chciwość, strach, a nawet bunt. Trzeba stoczyć zaciętą walkę ze sobą samym by pozbyć się złych cech lecz warto to uczynić dziś by jutro być zwycięzcą. Można złe odczuwanie, złe myślenie i złe czynienie zastąpić dobrym myśleniem, dobrym odczuwaniem i dobrym czynieniem. To nie jest łatwe. Lecz słodycz serca które kocha i współczuje, które jest wyrozumiałe i zawsze chętne do pomocy jest nawet w największym bólu słodyczą, która wręcz przeradza się w ekstazę. A cierpienie serca chciwego, zazdrosnego, pożądliwego nawet w największej rozkoszy jest uśmierzane tylko na chwilę i ból powraca potem jeszcze większy, a złe cechy stają się jeszcze okrutniejsze. Na miejsce jednego anioła wchodzą całe zastępy aniołów. Na miejsce jednego demona wchodzą całe legiony demonów. W dzisiejszym czasie najwięksi święci są poddawani najcięższej próbie walki ze samym sobą. Tu już nie ma litości. Siły ciemności użyją takich przewrotnych sztuczek by rozniecić w ludziach żądze, że tylko otwarte i czyste serca będą w stanie to przetrwać. Nic nie jest zdeterminowane dlatego każdy może szukać ratunku do ostatniej chwili. Ja wierzę, że nie damy ciemności żadnej pożywki i w zamęcie, który już się zrodził, a będzie jeszcze większy wykażemy siłę i chart ducha oraz najwyższą służebność, miłość i współczucie na jakie nas dziś stać.

0x01 graphic

6.  Cierpienie i przyjemność.

Jak światłość i ciemność współwystępują tak też współwystępuje cierpienie i przyjemność. To jest widoczne w codziennym życiu. Człowiek w sposób naturalny dąży do przyjemności, a unika cierpienia. Lecz pełnia człowieczeństwa rodzi się w cierpieniu. Kto przeszedł przez cierpienie robi się zazwyczaj istotą współczującą. Tak samo w tym naszym trójwymiarowym świecie z linearnym upływem czasu kogo Bóg kocha tego miażdży cierpieniem. I to jest prawda. Cierpienie uszlachetnia duszę jeśli jest właściwie przeżywane. Cierpienie podnosi istotę ludzką do poziomu Boga. Cierpienie jest zapłatą za wszystkie błędy, a począwszy od początku - od buntu aniołów - tych błędów trochę się nawarstwiło. W wieku dwudziestym cierpienie jakby się wzmogło. Oddzieliliśmy się od Boga i teraz idąc poprzez cierpienie wracamy do Boga. Za czasu gdy był stan edeniczny na Ziemi siły ciemności zwyciężyły i teraz wracamy w cierpieniu do Boga bo upadliśmy, zbłądziliśmy, daliśmy się zwieść. Grzech pierworodny został nam darowany, bo Bóg zawsze przebacza. Jednak skutki tego grzechu i następnych grzechów wciąż idą za nami w postaci cierpienia. To cierpienie dziś się wzmogło bo czas się dopełnia. To jest cykl kosmiczny. Powrót do raju już jest w zasięgu większości z nas. Powiem więcej. To nawet nie powrót do raju. To wniesienie się do poziomów anielskich, gdy będziemy i uczestniczyć w stworzeniu i będziemy jednocześnie uczestnikami Chwały Bożej - może nie Pełni ale na pewno w takiej części o jakiej nawet nie śniliśmy. Nikt nigdy nie mówił, że to przeobrażenie będzie bezbolesne. Już dziś ten ból przeobrażenia istoty ludzkiej wielu dotyka. Sam cierpię, jak każdy mistyk, aż me pragnienie zjednoczenia z Bogiem stanie się pełne. Cierpienia mistyków są duże i to będzie narastać w każdym gdy pragnienie Boga zacznie się ujawniać z wielką siłą. Pierwsze symptomy przemian już nadchodzą - z wielu stron. Miej otwarty umysł, a zauważysz gdzie i jak się ujawniają. W pewnej chwili zaczną dotykać i Ciebie. A co z przyjemnością ? Nikt nie potępia przyjemności. Można korzystać z tego co przyjemne mając na uwadze konieczność umiaru i nie pozwalając zawładnąć pragnieniu doświadczania przyjemności stawiając je przed pragnieniem osiągnięcia jedności z Bogiem, stawiając je ponad współczucie i litość dla innych. Przyjemność nie może stać się celem, bo nas zniewoli i doprowadzi do degradacji nie tylko jako bytu duchowego ale nawet jako bytu cielesnego. To jest oczywiste, że droga umiaru jest tą właściwa drogą, którą każdy może bezpiecznie kroczyć nie zatracając celu i nie popadając w skrajności.

0x01 graphic

7. Miłość miłosierna.  

Miłość miłosierna wyzwala istotę służącą sobie i czyni ją istotą służącą innym, tym samym czyniąc każdą z tych istot coraz bardziej na wzór Chrystusa. Cała nasza gotowość na przyjęcie Miłości i Miłosierdzia Bożego ujawni się w nas w akcie świadczenia miłości miłosiernej względem siebie nawzajem. To już się ujawnia poprzez podniesienie się w tym całym zamęcie świętości życia u bardzo wielu. Ujawnia się w samarytańskim poświęceniu dla bliźnich całej rzeszy wolontariuszy, którzy reprezentują coraz liczniejsze stowarzyszenia i organizacje charytatywne. Na wielu poziomach i na wielu frontach Bóg organizuje swych rycerzy o szlachetnych sercach, którzy na przekór stylowi życia, który oferuje ten świat kroczą drogą ku świętości życia poprzez poświęcenie siebie i swego czasu szlachetnym ideałom i służbie drugiemu człowiekowi. Widzę, że to się dokonuje na wielu poziomach często bardzo od siebie odmiennych i nawet z pozoru sprzecznych. Ta boska gra, która się odbywa nabrała kolorów i barw i daje nadzieję, że świat jest coraz bardziej gotów by Bóg się objawił w Pełni Swej Chwały całemu stworzeniu. Jak zaawansowany jest to proces i jak w tym procesie będzie wyglądało pogłębianie się istniejących różnic zobaczymy w niedługim czasie. Z punktu istnienia jednostki każdy kroczy ku przemianie swoją specyficzną drogą i w tym kroczeniu zwraca się tam gdzie kieruje się jego serce. Każdy zna powiedzenie bodajże Jezusa `tam skarb twój gdzie serce twoje'. Tu nie trzeba nic dodawać. Jeśli ktoś dostrzegł w drugim człowieku Jezusa to znaczy, że dostrzegł Jezusa w sobie. Jeśli tak jest każda praca dla innych będzie wykonywana z radością. I dlatego tak wielu wykonuje swoją pracę służenia tym, którzy niczym nie mogą się odpłacić. Dla chrześcijanina przykładem do naśladowania jest sam Jezus. Przykład poświęcenia, aż do końca. To poświęcenie przybiera bardzo proste formy w normalnym życiu. Życzliwość i dobre słowo czasami więcej znaczą niż największe ofiary. Tak często brak tej prostej życzliwości w zwykłym życiu, a to tak niewiele. Ci, którzy żyją taką prostotą bez wielkich czynów mogą doświadczyć prawdziwego pokoju i miłości. To proste. Po co szukać błędów i grzechów u innych jeśli swoich własnych człowiek ma dosyć. Lepiej stawić czoła swoim własnym słabościom zamiast usprawiedliwiać się cudzymi błędami. Kto przestał się oszukiwać ten widzi już tylko własne błędy i walczy już tylko sam ze sobą. Ci którzy bezinteresownie poświęcili się dla innych przechodzą już ten ostatni etap walki ze sobą. Takie szlachetne dusze mogą świadczyć prawdziwie miłość miłosierną.

0x01 graphic

8. Umocnienie w wierze.

Wiara powinna być niewzruszona. O dziwo doszedłem w swoim życiu do punktu, z którego widzę, że każda wiara jest odzwierciedleniem Prawdy jeśli ma za cel zjednoczenie z Bogiem - Stworzycielem i dawcą życia. Nie ma jakiejś wiary uniwersalnej, która byłaby lepsza od innych. Każdy wierzy stosownie do swego poziomu duchowego i każdy może z tego właśnie aktualnego poziomu wnieść się prosto ku Bogu. Nawet paradoksalne jest to, że najprostszym ludziom Bóg objawia Swoją Istotę w tym czasie gdy do Tej Istoty nie mogą dotrzeć najtęższe umysły. Tym czynnikiem, który się do tego przyczynia jest wiara. U prostych czcicieli ta wiara jest często bardzo silnie zabarwiona wielką miłością do Boga, czy to osobowego czy bezosobowego. Z tej prostoty najwyraźniej wynika czystość intencji, które właśnie umożliwiają poznanie Boga. Gdy człowiek zabrnie w teologiczne czy naukowe dociekania droga zaczyna się wydłużać. I praktycznie jeśli człowiek swej wiary nie oprze na czystym dziecięcym pojmowaniu nie dotrze do istoty Boga. Dlatego nie jest ważne jaka jest forma wiary, bo Bóg każdą dopuszcza, lecz ważna jest czystość i wynikająca z tego siła wiary. Kto umacnia swoją wiarę udowadniając, ze wiara innych jest gorsza brnie w ciemną uliczkę. I to wyraźnie widoczne jest w dzisiejszym świecie. Komuś lub czemuś bardzo na tym zależy aby oprócz niepohamowanych pragnień i podziału świata na biednych i bogatych istniały również podziały religijne. W takim chaosie łatwo jest zniewalać jednostki i całe narody. Łatwo jest w takim chaosie sterować emocjami poprzez propagandę i reklamę. Łatwo jest w takim chaosie tworzyć sekty, które żerują na ludziach słabych w swej wierze. Łatwo jest w takim chaosie potępiać i wyśmiewać wiarę innych. Dziś rodzące się pragnienie Boga pcha ludzi do poznawania innych religii lecz często skutkuje to tym, że takie osoby odrzucają całkowicie religię, w której się wychowały. To absurd. Gdy z równą radością będziesz odbierał swoją religię jak i religię innych to poznasz smak wolności. Prawdziwie wierzący pozwala bowiem innym wierzyć. Ja świadcząc o mej wierze nigdy nie odbierałem wiary innym lecz jedynie starałem się ją sublimować do stanu gdy nie będą oni uważać, że wierzą lepiej od innych. Człowiek ma tendencję do oszukiwania się aby przetrwać. Uważa, że jego dom, narodowość, religia, kolor skóry, samochód, praca, cechy charakteru, ... są lepsze niż u innych. Żyję wśród różnych ludzi i stwierdzam, że poziom tego oszukiwania siebie czasami jest tak głęboki, że człowiek żyje w nieustannym kłamstwie. To jest czynnik pozwalający przetrwać i nie oszaleć w obliczu zagrożeń, bo zapewniam, że ktoś kto się już tak nie oszukuje musi stawić czoła czystym emocjom - wielu negatywnym, które są tak silne, że aby je przetrwać trzeba być bardzo, bardzo silnym. To jest jak najcięższe hartowanie stali, która albo stanie się czymś pięknym albo nie wytrzyma i pęknie. W obecnym czasie wielu ludzi jest już poddawanych tej obróbce, a będą poddani wszyscy gdy zasłona oszustwa spadnie z wszystkich oczu. Mogę tylko życzyć każdemu by przetrwał objawienie prawdy o sobie i do końca miał wiarę nie lepszą od innych ale swoją.

0x01 graphic

9. Gotowość na wyzwania.

Życie samo w sobie jest wyzwaniem. Jeśli znaleźliśmy się na Ziemi najwyraźniej wiąże się to z koniecznością sprostania tym wyzwaniom. Nic nie dzieje się bezcelowo. Dlatego poziom wyzwania, któremu trzeba stawić czoła rośnie w miarę jak ktoś jest coraz bardziej gotowy. Zawodnik zaczyna swoją karierę od bardzo prostych ćwiczeń i prostych wyzwań. Z czasem te wyzwania są coraz większe. Czy my jako ludzie zostaliśmy przygotowani do tego by dziś podjąć walkę ostateczną ? Z pewnością tak. Poziom przygotowania jest u każdego na pewno inny lecz każdy ma coś do zrobienia. Nie ma nikogo kto byłby zbędny. I nie wolno sobie dać tego wmówić, że ktoś jest w tym całym układzie zbędny. Było i jest wielu, którzy głosząc wyższość jednej rasy nad drugą, jednej religii nad drugą wmawiają sobie i tłumom, że są tacy, którzy są zbędni i niepotrzebni. Przykro jest człowiekowi gdy czuje się niepotrzebny. Jeśli mnie byłoby bardzo przykro z tego powodu to dlaczego miałbym udowadniać, że ktoś inny jest niepotrzebny. Dla Boga wszyscy jesteśmy potrzebni i mamy coś do zrobienia; małego lub wielkiego. Siły ciemności dążą ku temu by podtrzymać w człowieku, społecznościach i narodach to fałszywe poczucie, że są ludzie zbędni na tej ziemi. Każda walka ma ofiary. Lecz ofiary powinny nas uczyć. Jeśli pojawiają się tyranii to czego nas oni uczą. Ludzie szybciej się uczą gdy dostają w skórę i wszelkie tyranie tego świata są tego dowodem. Szkoda tylko, że nauka jest przyswajana na krótko i szybko zostaje zapomniana. Więc wszystko zaczyna się od nowa.

Wyzwaniem na koniec czasów jest wytrwać w wierze i miłości i nie zatracić swego człowieczeństwa. Dziś przy bardzo prostych próbach już wielu popada w błędy i tego egzaminu nie zdaje. Co będzie gdy przyjdą cięższe wyzwania ? Trzeba się uczyć i wyciągać wnioski, by nie dać się zwieść, by nie okazać się samemu tyranem bez miłosierdzia dla innych. Nie ma się co zwodzić. Usprawiedliwianie siebie i atakowanie innych nic nie da. Najlepiej być zawsze jak skała odporna na ciosy, które jej zadają i dająca schronienie słabym. Porównanie do skały odpornej na ciosy i dającej schronienie jest adekwatne do postawy jaką człowiek o silnej wierze powinien mieć. Widzę dusze, w swojej i innych religiach, które są takimi skałami. Ci są gotowi do podjęcia najcięższych wyzwań. Dlatego są oni w pierwszym szeregu służenia innym słowem i czynem stając się przykładami do naśladowania. Życie w zamęcie którego kulminacja nadciąga będzie wyzwaniem, a sprostanie temu wyzwaniu będzie ekstazą dla tych, którzy będą jak ta skała.

0x01 graphic

10. W obliczu zagrożeń.

Wielu zapowiadało, że będziemy drżeć z przerażenia w obliczu zagrożeń, które przyjdą na Ziemię. Te zagrożenia już od dłuższego czasu ujawniają się z mniejszą lub większą siłą. Lecz kulminacja dopiero nadciąga. Podobno zakres tych zagrożeń jest na skalę wręcz kosmiczną, bo będziemy musieli stawić czoła zagrożeniom, które sięgają poza nasz obecny poziom pojmowania światów widzialnych i niewidzialnych. Objawią się one w sferze widzialnej jako zagrożenia fizyczne, gospodarcze, polityczne, emocjonalne ... ale mają się one objawić także jako zagrożenia sięgające poziomów metafizycznych. Takie wyzwanie pewnie nas nie powinno przerosnąć jeśli właśnie dziś żyjemy na Ziemi. Każdy kto jest skałą będzie odporny na te zagrożenia. Wiara i zdolność do świadczenia sobie wzajemnej pomocy będą sprawdzianem tej odporności. Nikt nie ucieknie przed tymi zagrożeniami. Nawet pewnie bunt niewiele tu da. Po prostu sprawdzianem będzie umiejętność życia z wiarą, miłością i miłosierdziem w obliczu zagrożenia. Dawniej mówiono z wiarą `Bóg dał Bóg wziął'. Jeśli dał to dla dobra jeśli zabierze to też dla dobra. Wiadomo, że ciężko jest pogodzić się ze stratą, tym ciężej im więcej odbierają i tym ciężej im bardziej było się przywiązanym do tego co odbierają. Lecz strat nie unikniemy. Tracąc to co posiadamy ziemskiego zyskamy to co jest wieczne.

0x01 graphic

11. Nadejście Nowej Ery.

Tysiącletnie Królestwo, objawienie Chwały Bożej w żyjących, powtórne przyjście Jezusa, wielka przemiana duchowa, oddziaływanie przestrzeni Michała Archanioła, infuzja światłości, wejście ludzkości w przestrzeń wielowymiarową i nielinearny upływ czasu, konwergencja poziomu spowodowana przejściem przez granicę rzeczywistości, kosmiczna kwantowa metamorfoza, awans na czwarty poziom gęstości to to samo tylko nazywane innymi słowami przez różne istoty.

A tak mówią o tym wielcy duchowi mistrzowie.

„.... moce niebios poruszą się. I wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłoku z mocą i wielką Chwałą. A gdy się to zacznie podnieście głowy swoje gdyż zbliża się wasze odkupienie” (Ł.21.26-28) ...... „Owego dnia poznacie, że jestem w Ojcu moim i wy we mnie, a Ja w was” (J.14.20) ........... będziecie jak Aniołowie w niebie .......... (Szri Babadżi) Teraz nastąpią zmiany na ogromną skalę, jak w czasach Mahabharaty............ (Sathya Sai Baba) To nie jest coś, co ktokolwiek żyjący może sobie wyobrazić. To nie jest coś, do czego można dążyć. To jest poza wszelkim zasięgiem. Mogę powiedzieć, że piękno tego jest najwspanialsze, ponad wszelkimi marzeniami.......... wasz przykład będzie taki jak Aniołów ......... Kiedy doświadczycie tego przebudzenia, pozostawicie na zawsze przywiązanie do materii i iluzję która za tym idzie. W zamian będzie żyć na poziomie duchowym i oddacie się w ręce Pana, który zaspokoi wszystkie wasze potrzeby. ............ Kiedy nadejdzie, będzie to objawienie prawdziwej mocy boskiej, manifestacja wszechobecności Pana. Będzie to coś, czego nikt żyjący nie może sobie wyobrazić. ............ To jest coś poza wszelkim pojmowaniem. Mogę powiedzieć, że piękno tego będzie wspanialsze niż wszelkie sny. To co się ukaże rozjaśni świat tak, że piękno prawdy absolutnej dosięgnie wielu ludzi. ................ Kiedy nastąpi przebudzenie i wewnętrzne poszukiwania ujawnią, że ty jesteś tą prawdziwą boskością, twoja podróż przez resztę życia będzie błogością, jak żeglowanie przez niebiańskie morza, nieporuszony przez upływ czasu i wydarzenia jakich doświadczasz. To są doczesne i przemijające zdarzenia, a ty już nie jesteś częścią tego świata. Ty jesteś Bogiem. Wiecznym świadkiem, odbiciem jego nieograniczonej, wszystko obejmującej miłości. Oto czym jesteś ............ (Plejadianie) Waszym ostatecznym przeznaczeniem jest zmienić cały świat w częstotliwość miłości .............. nadejście, którego oczekujecie, jest nadejściem świadomości. ................. W nadchodzącej Epoce Wodnika celem napływającej energii będzie oświecenie całej ludzkości ................ Ostatecznie przejdziecie od receptywnego stylu życia, w którym odbieracie idee pochodzące z kosmosu i pozwalacie, by się one w was odwzorowywały, do samodzielnego transmitowania idei ................. poczujecie [wtedy], że jesteście wolni, nieskrępowani, wibrujecie miłością oraz przebaczeniem ................. (Kasjopejanie) O: Będziecie na Ziemi 4, poziomu jako przeciwność 3. poziomu Ziemi. P: (L) Czy to oznacza, że Ziemia 3. poziomu i Ziemia 4. poziomu będą ze sobą egzystowały ramię w ramie O: Nie ramię w ramię, tylko jako zupełnie różne rzeczywistości. ............. (św.Paweł) „Jeszcze się nie objawiło kim będziemy lecz gdy się to objawi przez wszystkie wieki będziemy do Niego podobni bo ujrzymy Go takim jakim Jest”.

 Myślę, że niewiele można tak naprawdę powiedzieć o tym co jest poza obecnym ludzkim odczuwaniem i pojmowaniem. Po prostu to przyjdzie. Wielu twierdzi, że już niedługo, bo znaki czasu coraz bardziej na to wskazują.

Nie dajmy się zwieść żadnym znakom ani cudom, które się wydarzą poza nami. Cała ta przemiana ma się dokonać w nas, nie poza nami. W naszej duszy, w naszym sercu i naszym ciele.

Miłosierdzie będzie tym co pozwoli wielu wejść w tę nową rzeczywistość.

„Miłosierni miłosierdzia dostąpią”.

0x01 graphic

12. Zjednoczenie z Bogiem.

Pięknie byłoby znaleźć się w tej zapowiadanej nowej rzeczywistości lecz pewnie nie wszystkim to będzie dane. Niektórzy mogą tego nie doświadczyć i pozostać jeszcze w iluzji świata, w którym dziś żyjemy. Inni po prostu do tej chwili nie dożyją. Lecz jeśli ktoś umiera to niech ma świadomość, że Bóg Jest Miłością, a my jesteśmy Tą samą Miłością. Komu przyjdzie umrzeć niech umiera w jedności z Bogiem. Ja wierzę w reinkarnację dlatego słowa Szri Babadżi „Wtedy, gdy umieracie w "Jedności", to uwalniacie się od ponownych narodzin, jeżeli tylko sami nie zapragniecie ich” są dla mnie bardzo wymowne. Nawet jeśli ktoś w reinkarnację nie wierzy to powinien wierzyć, że chwila śmierci jest tą chwilą gdy „owego dnia poznacie, że Jestem w Ojcu moim i wy we mnie, a Ja w was” (J.14.20). Wierz swemu mistrzowi duchowemu lub swej intuicji lub Prawdzie, którą ci Bóg objawił, że tak jest. Zjednoczenie z Bogiem przychodzi gdy wypełnimy swe obowiązki. Widząc spokój wielu umierających można sobie uświadomić, że ich obowiązek już się zakończył. Oni są wolni już od jakiegokolwiek obowiązku, bo wypełnili co im Bóg nakazał. A jak widać w życiu obowiązków nigdy nikomu nie brakuje. Nawet można się czasami zaharować na śmierć bez powodu. W wypełnianiu naszego obowiązku jest więc potrzebny umiar, jak we wszystkim. Powołam ponownie słowa Szri Babadżi „Wszyscy powinniśmy mieć przed sobą jeden cel: poświęcać siebie dla ludzkości. Powinniśmy żyć dla ludzkości i umrzeć dla ludzkości”. Poświęcenie wydźwignie tę cywilizację do wyższego poziomu duchowego istnienia. Wypełnienie obowiązku poprzez poświęcenie i poczucie jedności z Bogiem i stworzeniem pozwoli zjednoczyć się wielkim i małym ze swym Stwórcą.

0x01 graphic

13. Bóg Jest Miłością.

BÓG JEST MIŁOŚCIĄ, najczystszą, nieskończoną, nieumniejszalną, niepowiększalną, wszechobecną i wieczną. Ta MIŁOŚĆ jest ostatecznym celem wszystkiego.

Człowiek odmieniony [Przemieniony] Chrystusowy

Człowiek Odmieniony będzie wyglądał jak przemieniony Jezus na górze Tabor, którego apostołowie oglądali w Chwale w towarzystwie Eliasza i Mojżesza.

Przy opisie tekstu w rozdziale Koniec Czasów i innych tekstach opisałem krótko i dość oględnie kwestię człowieka odmienionego. Jeśli ktoś ma ochotę ten problem drążyć może to robić poczynając od studiowania proroctw np. Księgi Henocha, Izajasza czy Apokalipsy poprzez studiowanie licznych opisów w innych tradycjach religijnych, poprzez nawet opracowania ezoteryczne aż do spekulacji bioelektroniki i mechaniki kwantowej. Znajdzie tam tylko opisy. Te opisy z literackiego punktu są bardzo piękne lecz i tak nic nie mogą powiedzieć o Prawdzie jak ja nie mogę przekazać nikomu Prawdy, która się we mnie objawiła. Opis jest tylko niedoskonałym schematem doskonałej rzeczywistości. Dlatego opis tego co jest poza naszym obecnym pojmowaniem nie jest tak bardzo konieczny.

Wystarczy przyzwyczaić się do myśli, że to nastąpi i że to będzie uwolnienie od obecnej cielesności takie, że nasza wolność, doskonałość i świętość zadziwi nas pod każdym względem. Należy w to wierzyć.

Kiedy to nastąpi ? Nikt tego nie wie chociaż wielu podaje naprawdę ścisłe daty. Nastąpi to z pewnością niebawem - za życia lub niedługo po śmierci ciała tych, którzy teraz przechodzą nieprawdopodobne zmiany.

Opis szczególnych wydarzeń naszych czasów

Niejedzący  

Pojawili się ludzie, którzy nie jedzą. U wielu z nich potrzeba jedzenia zanikła sama. Niektórzy osiągnęli to poprzez pewne procesy. Są i ofiary tego `owczego pędu' do niejedzenia - odżywiania się światłem. Są opinie, że nie warto wchodzić w to na siłę dopóki nie przyjdzie samo, bo byłoby to przedwczesne korzystanie z darów przemiany. Liczbę niejedzących na świecie ocenia się na ok. 12 tysięcy. Podaję stronę internetową Joachima, z której można znaleźć linki do innych stron. http://niejedzenie.pl mail jmw@niejedzenie.pl [Na moim chomiku jest dostępna książka Joachima o niejedzeniu i postach - http://chomikuj.pl/mjacek2013/Dokumenty]

 

Pierwsze medytacje Pokoju i Miłości - Alicja Stöger-Zamojska

Artystka malarka przeżywająca niesamowite stany wędrówki poza ciałem z udziałem Przewodnika, który w bardzo mądry sposób tłumaczy jej rzeczywistość i naucza. Poniżej podaję prośbę oraz adresy do Alicji.

Wspomóż Alicję w dziele Miłości

Poniżej powołuję słowa Alicji, która realizuje pracę związaną z realizacją dzieła Miłości, które obejmie wielką część świata. Jeśli uświadamiasz sobie wagę tego co się dokonuje włącz się w to dzieło i powiedz o tym innym.

Z Bogiem

M. Jacek

SŁOWA ALICJI

Zapraszam do udziału w manifestacji miłości.

Wyjdziemy  27 kwietnia o godz. 15 Zobaczymy, czy stać nas na generowanie takiej energii by powstrzymała agresje człowieka przeciw człowiekowi. Nienawiść i złość.

Musimy się zjednoczyć w woli miłości.

Musimy stworzyć potężną, monumentalną muzykę w wykonaniu orkiestry i wspaniałych głosów, nagrać na płytę, żeby wszystkie rozgłośnie powtarzały ją, aby wszyscy mogli się jej nauczyć.

Wtedy spotkamy się określonego dnia 27 kwietnia 2003 roku i o określonej godzinie 15, w swoich miejscowościach i weźmiemy się za ręce, utworzymy kręgi i zaśpiewamy pieśń. Ludzie, którzy nie będą mogli przyjść,  połączą się z nami mentalnie i skoncentrują swe myśli pełne uczucia miłości na jedności ze wszystkimi ludźmi na ziemi i z całym wszechświatem.

Będzie to tak potężne uderzenie miłości, że euforia uczuć porwie wszystkich. Nikt temu uczuciu nie będzie w stanie się oprzeć. Będzie to siła przeciwstawna rozszerzającej się nienawiści.

Myślę, że głównym źródłem, z którego powinno popłynąć źródło miłości jest Kraków- Łagiewniki.

Więcej o Alicji i Jej pracy na stronach internetowych.

Alicja Stöger Zamojska
Artysta malarz - Malarstwo portretowe
e-mail:
akzam@poczta.onet.pl

http://republika.pl/akzam
http://republika.pl/transwizje2/oAlicji.htm

Medytacje te planowano na wiosnę 2003 roku - 12 lat temu. Obecnie jest koniec 2015 roku. Takich medytacji w intencji Pokoju i powszechnej Miłości na całej Ziemi do tej pory odbył się tysiące. A więc Ludzkość się budzi ? Cudowne ! Będzie nas coraz więcej i więcej - pragnących Pokoju i powszechnej Miłości - aż nastąpi czas, w co wierze, że pokój i miłość obejmą wszystkie serca. Amen

Aneks 1

Wykład o istocie Boga i stworzenia

początki nauki nowej ziemi

Wychodząc z powyższego zdania przeanalizujmy cały Boży Plan istnienia. Otwórzmy w tym celu serca i umysły jak małe dzieci, które chłoną z przejęciem baśniowe opowiadanie i święcie w nie wierzą.

W zasadzie to żadnych początków wiedzy, którą zamierzam przedstawić nie ma, bo ta wiedza jest wieczna i wciąż niezmienna. Lecz dziś wskrzeszamy tę wiedzę na wiele sposobów by wszystkie przyszłe pokolenia mogły ją rozwijać i utrwalać dla Chwały Bożej i dobra całego stworzenia.

Kiedyś przedstawiałem ten Boży Plan najpierw w formie tabeli. Dziś to uczynię w formie graficznej. Tu nawiążę do pewnego obrazu, który przedstawia plan nieba w postaci słońca - Boga będącego w centrum z pozostałymi poziomami tego nieba w postaci otaczających Go kręgów poszczególnych niebiańskich domen. Ja dziś uczynię to odwrotnie aby oddać istotę Boga jako Pana, który Jest nie tylko centrum ale i wszystko w sobie zawiera. Wyżej wspomniany obraz jest też pięknym oddaniem istoty Boga bo podkreśla, że Bóg jest centrum - i tak jest - centrum Boga jest we wszystkim, a Jego otoczenie nigdzie bo Bóg Jest Nieskończony. Centrum Boga jest w Tobie moja droga i mój drogi - dlatego Bóg jak i Ty jedno jesteście i stanowicie w swej zjednoczonej istocie bezkres i nieskończoność - JESTEM.

Och gdybyś znała i znał tę tajemnicę !? Miej wiarę, miej ufność, miej miłość a poznasz. Poznasz, być może już niedługo. Otwórz tylko swe serce dla Boga, a poznasz. Otwórz swe serce jak to małe dziecko, które otwiera swe serce i umysł i chłonie z przejęciem cudowną baśń. Teraz opowiem Ci baśń najpiękniejszą aby już nie było w Tobie wątpliwości. Opowiem Ci tę baśń bo serce me pełne miłości do Boga i Ciebie sprawia, że nie potrafię się temu oprzeć. Tak bardzo bowiem pragnę by ogień boży już zapłonął na Ziemi, że nie jesteś w stanie niczym zmierzyć tego pragnienia. Gdy ono wybucha to pochłania mnie całego jak pasja naukowca, a natchnienie artystę, poetę czy pisarza. Wsłuchaj się więc w niebiańską opowieść, którą wciąż toczę w tym i w innych światach.

Masz nieustanną wolność. Masz wolną wolę. Jedynie co możesz zrobić z tą wolną wolą to: 1/ oderwać ją od Boga i czynić swoje Bóg Ci pozwoli bo nawet Twój bunt wykorzysta do Swych celów - bo to Ty oddzielasz się od Boga a On się od Ciebie nie oddzielił i wciąż jest w Tobie Sobą - Wiecznym Świadkiem - MIŁOŚCIĄ; 2/ możesz też zjednoczyć swoją wolną wolę z Bogiem i wtedy już nie będzie Bóg i ja tylko Ja i Bóg Jedno jesteśmy - JESTEM. Nawet ten ograniczony świat Cię tego nie pozbawi.

A teraz spójrz na poniższy rysunek.

0x08 graphic
0x01 graphic

Aby rozrysować ten rysunek i go objaśnić musiałem zdobyć wiele wiedzy z zakresu wewnętrznego poznania mistycznego, z zakresu studiów duchowych (biblijnych i nie tylko biblijnych), z zakresu wiedzy naukowej i z zakresu wiedzy ezoterycznej. Niczyją wiedzą i żadną duchowością nie pogardziłem dlatego było to możliwe do zrealizowania.

Bóg - Miłość - Wieczny Świadek jest niezmienny i jest zarówno początkiem jak i celem całego stworzenia. W Nim cały akt stworzenia i rozwoju poprzez ewolucję, a następnie inwolucję się w całości dokonuje. Tu jest pełnia, która nie podlega najdrobniejszym zmianom. Tu jest już tylko wszechwiedza. Najwyższa Jaźń - wszystkie możliwości z punktu matematycznego są Tu zawarte. Dlatego tu już się nie uczy, nie działa tylko uczestniczy się w Wiecznej Pełnej Ekstazie Miłości. Zarówno uczestnicy stworzenia materialnego jak i dusze indywidualne i duch ku temu Źródłu dążą. To jest nieustanna pielgrzymka ze wzlotami i upadkami. Pielgrzymka wolnej woli istoty stworzonej. Jak zaznaczyłem Bóg jest największym zbiorem i zawiera w sobie wszystkie pozostałe zbiory. Jednocześnie podkreśliłem fakt, że Bóg jest centrum stworzenia umieszczając Go również w środku. I tak jest. Boga każda istota może znaleźć w sobie gdy jej świadomość, a zwłaszcza pragnienie są na tyle silne by otwarło się duchowe (tzw trzecie oko) istoty poszukującej Boga. Tej Bożej Łaski sam dostąpiłem więc o tym świadczę. Bo Łaska Boża działa nagle i niespodzianie gdy dusza jest dojrzała. Tak jest w istocie, że każdy Boga nosi w sobie.

Zaznaczyłem też w centrum zakres aktu stworzenia - można powiedzieć Wielkiego Wybuchu. To kiedyś się stało - Słowo stało się ciałem. Lecz prawdę powiedziawszy staje się wciąż i nieustannie. Ja sam często odczuwałem jak każda cząstka ciała powstaje z miłości przechodząc od form energii - światła niepojęcie subtelnego do formy energii subtelnej ognia, która jeszcze nie jest do zbadania na naszym poziomie, aż do wyłonienia się cząstek elementarnych, które w ostateczności kształtują atomy i konglomeraty atomów, które my widzimy naszymi zmysłami. Co ciekawe przez ułamek czasu nim z energii na najsubtelniejszym poziomie wyłoni się to co my możemy dziś zbadać i zmierzyć czy też dostrzec w taki sposób jak dostrzegamy rozwój materii przechodzi krótko przez kwantową formę materii subtelnej. Tu już wiele zdziałano na tym polu i wiedza posuwa się do przodu. Istotne jest by na tej wiedzy się koncentrować również. Lecz obecne narzędzia badawcze już przestają być wystarczające. Trzeba użyć mocy miłości i wielbienia Boga. Co ciekawe jeden z profesorów AWF Krakowskiego (nie mogę w tej chwili odnaleźć jego danych) kiedyś udowadniał, że mamy w sobie pamięć przechodzenia przez wszystkie formy energii od momentu Wielkiego Wybuchu - praenergii (energii pierwotnej, która przedstawia mój diagram), aż do dnia obecnego - to jest energetyczny zapis pamięci istnienia, bez wątpienia tak jest. Opierał to na swej wysokiej duchowości i badaniach, których bazą była właśnie Jego silna wiara i duchowość. Do naszych czasów zachował się tzw śpiew Alikwotowy bazujący na wielbieniu Boga - od dawna słyszałem o cudach dokonywanych tą drogą przez mnichów buddyjskich. Są ludzie niejedzący odżywiający się światłem. Uzasadniają to właśnie umiejętnością czerpania siły życiowej z tej pierwotnej energii - praenergii, światła lub prościej z mocy Ducha Świętego co dla wielu osób wysoko uduchowionych w historii było czymś naturalnym i na pewnym etapie mogli nie jeść tylko całą siłę życiową czerpać z Boga. Jak daleko można czerpać z tej mocy ? Bardzo daleko ! Jeśli będzie to oparte na wielbieniu Boga, miłości to wtedy zawsze będzie to czyste i naturalne. Nie zaburzy praw natury w żaden sposób. To nie są bajki. Mocą Boga można dokonać wielu rzeczy. Dziś da się to już praktycznie udowodnić nie tylko przez duchowość ale i naukowo !

Tak więc na początku jest Bóg - Miłość. Później błyskawiczne przejście przez wszystkie formy niewidzialnej światłości i energii (ognia) i materii subtelnej do obecnie widzianej przez nas materii. To jest nagłe pojawienie się nieskończonej macierzy jak w matematyce. Jeden staje się nieskończonością chociaż wciąż pozostaje jednym. A tym aktem ten Jeden daje szansę każdej cząstce tej nieskończoności stać się też jednym. Jak podkreślałem matematyka może to udowodnić. A więc Jeden stał się nieskończonością wciąż pozostając Jednym. Powstała materia, którą dziś dostrzegamy. Najpierw jest to materia nieożywiona. Nieożywiona lecz czy świadoma ? Kiedyś przy podziale Boga przypisałem tej materii brak świadomości jednak podkreśliłem moc jaką wykazują kryształy. Moc którą mogą w ostateczności ponoć same manifestować. Czyż w bajkach kryształ nie jest przy czarach czynnikiem inicjującym ? Czy bajka może być prawdą ? Jeśli dziś jest tak duży pęd do czarów i mocy zapewne tak jest. Podobno jesteśmy 8 cywilizacją od czasu upadku edenu. Wszystkie poprzednie zostały zniszczone przez generowanie mocy, która wymknęła się spod kontroli. Takie uzasadnienie otrzymują ezoterycy w przekazach od wyższych subtelnych cielesnych i energetycznych form istnienia. Kto wierzy w reinkarnację może sobie dzisiejsze zainteresowanie magią uzasadnić tym, że reinkarnowało wiele dusz z czasów gdy wygenerowana moc wymknęła się spod kontroli i sama zniszczyła cywilizacje. Niektórzy metodą hipnozy i innymi dochodzą do swej pierwotnej świadomości gdy byli w formie materii nieożywionej. A więc nawet materia nieożywiona ma jakąś formę bardzo prymitywnej świadomości.

Dlatego też ta prymitywna materia też widać ma swoją moc lecz niemożliwą do okiełznania. Trzeba więc tę moc odrzucić jako zbędną i niebezpieczną i sięgnąć do mocy wyższej. Magia jest nam zbędna. Walczyłem z tym w poprzednim wcieleniu i walczę z tym teraz nim się to rozpleni jak szarańcza.

Oczywiście materia nieożywiona kształtuje się bardzo, bardzo długo w skali linearnego upływu czasu w jakim my dziś istniejemy. To są długie miliardy lat. W wyniku licznych procesów geochemicznych, fizycznych itp. oraz katastrof kosmicznych w końcu pojawiają się warunki by materia nieożywiona mogła przejść do formy materii ożywionej - biochemicznej. Na początku jest to forma bardzo prymitywna. I znów potrzeba wielu milionów lat eksperymentów i prób przyrody by to mogło postąpić dalej.

Jak długa to droga wielu zajmujących się geologią dobrze wie. Jest to tak ogromnie długa droga, że te 8 wspomnianych cywilizacji to ułameczek czasu naprzeciw czasu, który przemierzają te prymitywne formy materii ożywionej by stać się żywą istotą obdarzoną instynktem. Nieskończenie długie eksperymenty przyrody (natury) zakończyły się sukcesem. Podstawowa struktura DNA została określona i teraz już można zacząć kolejne eksperymenty.

Zaczyna się długa, bardzo długa droga ewolucji materii ożywionej. Znów wiele eksperymentów natury, katastrof naturalnych, klęsk żywiołowych i zmian klimatycznych ma tu decydujący wpływ. Tu instynkt na początku jest decydujący by przetrwać i się jak najbardziej rozmnożyć. I ten instynkt dotyczy nawet obecnego człowieka co jest widoczne. Z czasem pojawia się świadomość. W zasadzie jeśli uznamy, że bardzo prymitywna świadomość istniała na etapie materii nieożywionej to najwyraźniej na etapie materii ożywionej jest to świadomość coraz doskonalsza. Lecz świadomość jak ewolucja, a nawet inwolucja ma swój wstępujący charakter i charakter zstępujący. Wstępujący polega na tym, że świadomość do pewnego etapu nie dostrzega, że istnieje coś wyższego. Na pewnym etapie świadomość dopuszcza do siebie istnienie czegoś wyższego chociaż na razie niewytłumaczalnego. I tak jabłko zapewne wie, że jest jabłkiem (po swojemu) lecz nie jest sobie w stanie uświadomić, że jest człowiek. Nie jest w stanie pojąć tego wyższego bytu. Może od tegoż człowieka odbierać miłość jak i nienawiść bo nawet ściany domu pamiętają szczęśliwe i tragiczne chwile jego mieszkańców lecz świadomość jabłka nie jest w stanie wznieść się wyżej i musi dalej przechodzić w ewolucji kolejne stopnie. Gdzież tu do uzyskania świadomości wyższej. Musi do tego dojść dopiero drogą bardzo długiej ewolucji przechodząc do coraz wyższych form. I tak jest, że z czasem ewolucja osiąga wyższe formy. Rośliny przechodzą w formy zwierzęce. I te znów podlegają ewolucji do coraz bardziej świadomych form. Świadomość zwierzęcia ma charakter zstępujący w zakresie odczuwania materii nieożywionej czy świata roślin. Objawi się to tym, że zwierze już czuje materię nieożywioną i rośliny i wyraźnie je rozróżnia od siebie. Nie ma jednak wciąż charakteru wstępującego. Wciąż istnieje trudność poznania wyższego. Instynkt dominuje chociaż u wielu zwierząt pojawia się intelekt i to wyraźnie widać w wyraźnej inteligencji u wielu zwierząt. Informacja docierająca do mózgu zwierzęcia jest poddawana najwyraźniej analizie i syntezie bo zachowanie wielu zwierząt jest czasami zadziwiająca i dobitnie świadczy o tym, że ślepy instynkt jest hamowany przez zachowanie inteligentne, a nawet rozumowe. Zresztą zwierzęta wykazują zadziwiająco bogate formy komunikowania i zdolność uczenia się jak człowiek - tresury. Brak jest jednak wciąż ewidentnego bodźca do poznania rzeczy najwyższych.

I w końcu pojawia się On. Istota inteligentna. Człowiek obdarzony instynktem, intelektem i intuicją - korona stworzenia. Analizuje i syntezuje bodźce i informacje napływające ze świata. Rozwój od prymitywnej formy człowieka pierwotnego do obecnej formy ludzkiej trwa zapewne znów wiele milionów lat. W tej fazie może się pojawić ktoś - inna wyższa cywilizacja, która drogą genetyczną przyspieszy ten rozwój. I może właśnie brak dowodu paleontologicznego na płynne przejście od człekokształtnych do obecnej naszej formy jest tego dowodem. To, że w istocie jesteśmy genetycznym eksperymentem kosmicznym wcale nie musi być takie nierealne. I wielu się przy tym upiera podając liczne mniej lub bardziej sprawdzalne dowody.

Jesteśmy ludźmi. Koroną stworzenia. Teraz już możemy poznać rzeczywistość najwyższą Boga. Droga znów jest dość mozolna. Najpierw Bogiem jest słońce, księżyc, gwiazdy, siły przyrody, góry, kamienie, lasy, drzewa. W końcu człowiek uświadamia sobie, że Bóg musi być osobą i tak Go długo czci. Ostatnim etapem jest uświadomienie, że w istocie Bóg jest Duchem, że jest Miłością. I, że pomiędzy Bogiem - MIŁOŚCIĄ a człowiekiem istnieją wyższe światy, niebiańskie, rajskie. Światy przebywania świętych, aniołów, zmarłych .....

Tak z czasem ta wiedza o wyższych światach rośnie bo coraz więcej jest tych, którzy te światy poznają poprzez doświadczenie pozazmysłowe i zmysłowe i różnymi drogami usiłują opisać i oddać to co jest niewytłumaczalne żadnym sposobem ale możliwe do schematycznego opisania. Można mając zdolność analizy i syntezy usystematyzować tę wiedzę i wyciągnąć bogate wnioski. Jednak najwyższe jest bezpośrednie doświadczenie zmysłowe czy pozazmysłowe. Czego można doświadczyć zmysłami. Można zapewne doświadczyć tego co jest w zakresie materii. I zarówno materii ożywionej i nieożywionej, która jest dla nas dostrzegalna jak i materii subtelnej, która jest kwantowo odmienną i bardziej delikatną materią. Powiem wprost tego nie każdy może doświadczyć bo albo ta subtelna materia jawi się komuś w formie niesubtelnej (tej dostrzegalnej przez obecnego człowieka) i wtedy jej subtelna istota nie jest znana albo ktoś wcale tej subtelnej materii nie dostrzega. Dla przykładu wielu jest w Himalajach joginów, którzy potrafią być niewidzialni. Można tę umiejętność nazwać zdolnością wejścia w bardziej subtelną materię. Najwyraźniej można to wyćwiczyć. Tylko po co ? Czy to ma sens ? Moim zdaniem jest to zbędne bo można się taką umiejętnością zafascynować i zatracić drogę do źródła najwyższego - Boga - MIŁOŚCI.

Ta materia subtelna jest kolejnym etapem, w który już niedługo zaczniemy stopniowo wchodzić. Tak jak w całej ewolucji obserwujemy, że wszystkie etapy przebiegają jednocześnie tak i to wejście w wyższą subtelną formę materii zapewne będzie procesem trwającym jakiś czas. Nastąpi kwantowa przemiana ciał i jednocześnie skończy się linearny upływ czasu. Czas stanie się dla nas otwartą księgą. Będziemy znali przeszłość, teraźniejszość będzie dla nas czymś oczywistym i będziemy mogli spojrzeć w przyszłość. W tych światach przebywali w historii nieliczni ludzie z naszego ziemskiego poziomu - mnie to było dane w poprzednich wcieleniach.

Samo przejście jest bardzo istotne i wiele potężnych duchowych istot dba dziś o to by odbyło się to bezpiecznie by po wejściu w ten poziom wejść w zakres domeny wiecznej światłości, a nie w zakres domeny ciemności (patrz rysunek). Materia i jej rozwój są kształtowane przez światłość i ciemność. Obie współwystępują. Lecz jak to zwykle bywa przy dwu ośrodkach, które się nawzajem przenikają mogą zachodzić przypadki ich zmieszania w zróżnicowanych proporcjach co jest najczęstsze. W takim stanie mieszanych domen jest dziś Ziemia i Ziemianie. Nawet od czasu upadku pierwszych rodziców i buntu aniołów uznaje się, że to domena Lucyfera i jego świty. Zapewne tak jest lecz nie do końca. Mogą wystąpić i anomalie (bardzo rzadkie przypadki). Jedną anomalią byłoby gdyby wszystko w procesie metamorfozy Ziemian i Ziemi weszło w domenę Wiecznej Światłości i dziś wielu synów światłości w tym ja nad tym pracujemy. Drugą anomalią jest gdyby ciemność przejęła Ziemian i Ziemię w procesie tego przechodzenia. I są tacy, którzy nad tym też pracują. Teraz potrzeba rozpoznać kto jest wróg a kto przyjaciel co nie będzie łatwe. I w tym rozpoznawaniu najpierw samemu trzeba się określić po której stronie się stoi. Miłość, miłosierdzie, służba, brak przywiązania dla własnego ciała, wyrzeknięcie się magii i zdobywania mamony (zysków dla zaspokajania swego egoizmu) jest znakiem rozpoznawczym synów światłości. Egoizm, intryga, dominacja, zdobywanie mamony, magia i przywiązanie do swych ciał i spraw tego świata jest znakiem rozpoznawczym przeciwnika (sług ciemności - egoistów służących sobie). Trudno jest to rozpoznać bo wszyscy są ludźmi. I metody walki są dziś tak doskonałe (oparte na bogatej wiedzy o psychologii i manipulacji), że rozpoznanie tych spraw nie będzie łatwe. Niestety w rodzącym się chaosie przyjaciele biorą się dziś za wrogów. Jako Hetman tego zmagania ze strony światłości robię co mogę by zapanować nad tym płochliwym pospolitym ruszeniem i stworzyć karną i zdyscyplinowaną armię i wierzcie mi czy żyjąc czy też umierając tego dokonam. Ze mną Bóg i Jego moc. Swój swego powinien rozpoznać. Syn światłości jeśli pozbędzie się resztek egoizmu, zapłonie miłością i miłosierdziem i dokładnie pozna boskie pragnienie, które nosi w swym sercu będzie wiedział, że jest rycerzem światłości. Synowie ciemności sami się określą. Cała walka polega obecnie na rozświetlaniu serc lub ich zaciemnianiu i przybiera na sile coraz bardziej już nawet nie z roku na rok tylko z tygodnia na tydzień. Stańcie po stronie światłości !!! Gdy światłość zwycięży to Ci, którzy wejdą w formę materii subtelnej ulegną kwantowej przemianie i będą promienieć światłem i miłością jak Jezus przemieniony na górze Tabor. To będzie zwycięstwo światłości. Wszyscy którzy tego dostąpią staną się istotami Chrystusowymi tak jak dziś poznając Boga można też stać się Chrystusem.

Brak świadomości rzeczy najwyższych i cała wędrówka do tej pory odbywa się przez formy duszy indywidualnej. Śmierć danej istoty kończy się odpoczynkiem duszy w raju. Na niewidzialnym subtelnym poziomie astralnym. Świat astralny nazywany rajem, czyśćcem, domem Ojca, stanem odpoczynku lub też przedsionkiem nieba lub przedsionkiem piekła jest niezmiernie bogaty, nawet bogatszy od świata materii, którą my widzimy i której obecnie nie widzimy. Świat astralny jest możliwy do poznania okiem duchowym i wielu w tych światach często przebywa w medytacji i lewitacji czy nawet w snach. Z tych światów mogą się objawić dusze nam ludziom jeśli Bóg na to zezwoli. Tu nie ma się jednak własnej woli, bo dusza jest poddana woli Boga. Odpoczywa lub śpi w zależności od swego stanu, który sobie wyhodowała w życiu ziemskim. Z tego stanu dusza można wznieść się wyżej (do nieba) za sprawą łaski Boga lub gdy minie czas jej odpoczynku lub uśpienia wraca na Ziemię (reinkarnuje).

W końcu są najwyższe światy. Światy gdzie nie ma już indywidualnej duszy. Jest to niebo - miejsce panowania wszechobecnego nieograniczonego przestrzenią i czasem Ducha. Jest to poziom Wiecznej Światłości i Ognia Niebieskiego. Jak świat który widzimy wydaje się nam nieskończony i nigdy pewnie nie poznamy granic Kosmosu, tak świat materii nieprzejawionej jest jeszcze potężniejszy, świat astralny jest jeszcze potężniejszy tak niebo nie ma już żadnych granic tak jak granic nie ma Bóg. To stan ekstazy miłości, światłości, ognia i mocy. Jedni Tu wielbią nieustannie Boga inni Tu służą niższym światom. I zarówno tu jak i na każdym poziomie nie traci się swej indywidualności chociaż możliwości ma się nieograniczone ze względu na nieskończone uwielbienie Boga, promieniowanie Jego Miłością i mocą i zjednoczenie z Jego wolą. To poziom istot półboskich i boskich według wschodniego podziału, który w swej istocie niczym nie różni się od podanego powyżej podziału chrześcijańskiego - to jest to samo ! Czas sobie to już uświadomić rycerze światłości i armio Boga Najwyższego !

Sam w swej istocie jestem (byłem) długie tysiące lat Ogniem Niebieskim, który strzegąc wstępu do nieba oczyszczał lub odrzucał tych, którzy chcieli do niego wejść. Oczyszczał tych, którzy kochali Boga i mieli siłę uzyskać w chwili śmierci Jego łaskę. Odrzucał tych, którzy nie dobrym życiem i miłością lecz magicznymi sztuczkami chcieli wejść do nieba. Jest to poziom Jezusa - Króla Wszechświata, Maryi, świętych, męczenników za wiarę, archaniołów i aniołów stróżów. Tu jest się w stanie nieustannej służby i działania. Stąd można zejść w formie duszy do niższych światów i się w nich objawić. Stąd można się wcielić w człowieka i jako wysłannik nieba realizować na Ziemi swoją misję. Dziś przyszła nas cała potężna armia by zwyciężyć dla Boga. Wcieliliśmy się w ludzką postać i niczym nie różnimy się od pozostałych ludzi poza tym, że w pewnej chwili zostaliśmy przebudzeni na różne sposoby. Ja zostałem przebudzony wtedy kiedy ciemność była pewna, że nade mną jeszcze panuje i że mnie zwycięży. W sposób niepojęty i cudowny z wielką strategią Bóg tego dokonał. Teraz płonę Bogiem i gdy nadejdzie czas mój blask będzie widoczny tak jak blask każdego kto oddał się w niewolę miłości i mocy Bożej.

Dziś są coraz liczniejsi przebudzeni. Wiele jest istot boskich i półboskich. Jedni już działają, inni będą przebudzeni lada moment; inni są jeszcze dziećmi i najpierw muszą się nauczyć żyć w tym świecie i go dobrze poznać. Wielu już zna rzeczy nieprzejawione czy ostateczne jak ja. Nadejdzie czas gdy wszyscy to poznacie. Korzystajcie na razie z mądrości wielkich duchowych istot, uczcie się, jednoczcie się, kochajcie coraz mocniej Boga i ludzi i pracujcie wytrwale by wszyscy mogli żyć godnie. Nie przywiązujcie się do swoich ciał ani do Ziemi. Nie jesteście tymi ciałami. Jesteście Ogniem Niebieskim oczyszczającym z grzechów, jesteście Światłością Wiekuistą, Jesteście Bogiem - MIŁOŚCIĄ. Nadejdzie czas, że oczyszczający Ogień Niebieski pochłonie wszystko, zabłyśnie Światłość wielka i w końcu wszystko zostanie wchłonięte przez Boga - MIŁOŚĆ. Wiedzcie, że szczęście wieczne będzie Waszym udziałem. Szczęście o jakim nawet nie śnicie, a które zna od zawsze wasza dusza. To wszystko jest w Was. Nie trzeba tego nigdzie szukać.

Cokolwiek ma nastąpić nastąpi we właściwym czasie, ani za wcześnie, ani za późno.

Korzystajcie z objawienia mądrości by być gotowym na objawienie Boskości.

Dziś masz już niezbędną świadomość. Podaję Ci ją jak na talerzu. Czy to nie fascynujące ? Czy mogłeś to wyczytać w jakiejkolwiek książce. To już nie jest mit czy bajka to rzeczywistość, którą przed Tobą odkrywa wiele potężnych istot, odkrywam i ja. Wczytaj się ! Zrozum ! I stań w szeregach Bożej armii - w szeregach armii synów światłości.

Czas działać na naszym poziomie by dalsza walka była skuteczna. Działać na różne sposoby. Poczynając od wychowania dobrych kochających Boga i ludzi dzieci, a nie swe samolubstwo poprzez dzieła miłości i miłosierdzia, aż po wzbudzenie w sobie miłości do Boga tak wielkiej, że Bóg odsłoni siebie każdemu.

Macie już teraz brakujący element do teorii Einsteina więc podejmijcie działania by to zbadać. Wiele z tych przepisów jest zawartych w Wedach. Teraz czas to rozszyfrować. Ponoć bardzo wielu już to robi na swój sposób. Na pewno do tego nie potrzeba czarów chociaż są tacy, którzy i tą drogą chcą to osiągnąć ku swojej i innych zgubie bo magia nie jest możliwa do ścisłej kontroli na naszym poziomie. Nie można tego kontrolować bo magia usiłuje wzbudzić moce z form niższych niż Bóg a często niższych niż sam człowiek. Obojętnie czy jest to magia czarna - posługiwanie się mocą dla własnych samolubnych celów czy też magia biała - posługiwanie się mocą aby pomóc innym. Usprawiedliwieni są tylko Ci, którzy moc czerpią z Boga. Wszystkiego możemy nauczyć się czerpać z Boga. Dziś można do tego dojść duchowo drogą wielbienia Boga. A naukowo ? Do tego potrzeba tęgich umysłów, które potrafią zjednoczyć się z wiedzą poprzez formę najodpowiedniejszą - czystość duszy i ducha oraz wielbienie Boga. Taką właśnie drogą - wielbienia Boga - można poruszyć nawet moc słońca i stworzyć wszechświat co ciekawe nawet na naszym poziomie istnienia. Taką drogą idą często w naszym czasie wschodnie szkoły buddyjskie, hinduistyczne, taoistyczne, .... . Oni przechowali ogromną wiedzę i potężną duchowość do naszego czasu. Trzeba połączyć siłę uczonych umysłów zachodu z wiedzą i siłą ludzi wschodu i z mocą miłości i wielbienia Boga jaką ma wielu ludzi i na zachodzie i na wschodzie - i tak mając wiedzę i ogromną miłość i moc wielbienia Boga zdziałać cuda. Jedni będą działać zwyczajnie. Inni mniej zwyczajnie.

Dziś jako Hetman Niebieski rozsyłam Wici by zebrać i zjednoczyć siły światłości bo walka ostateczna się rozpoczęła. Nie bójcie się ciemności, ani złych ludzi; nie bójcie się umierać za Prawdę i dla Boga ! Bójcie się jedynie, że możecie utracić Boga.

Kto czuje, że światłość i zwycięstwo Boga są mu drogie niech się wstawi !!! I niech na każdym odcinku życia udowodni, że jest godzien wejść do nieba nie dając się zwieść temu co go więzi w materii.

Któż jak Bóg

Aneks 2

Teraz przychodzi czas by mówić tylko o Miłości,

bo Miłość jest wszystkim czego nam potrzeba.

0x08 graphic

Do tej pory mówiłem o Bogu i Jego istocie. Mówiłem o przemianach na Ziemi i w duszach. Mówiłem o bliskim Końcu Czasów. Mówiłem o wielkich duchowych istotach. Broniłem wszystkiego i każdego. Inspirowałem do lepszego zrozumienia celu życia i pielgrzymki całego stworzenia ku swemu Stwórcy. Mówiłem o walce ze swym największym wrogiem - sobą. Mówiłem o zatrzymaniu się by zrozumieć dokąd zmierzamy. Mówiłem by zamiast zaprzeczać cudzej prawdzie najpierw zrozumieć w pełni swoją prawdę. Mówiłem o sensie doświadczania stworzenia i doświadczania z pokorą wszystkich dobrych i złych stron naszego życia. Mówiłem o tym co jest najgłębszym naszym pragnieniem. Mówiłem by ucząc się i doświadczając osiągnąć światło wewnętrznej Prawdy w ten sposób poznając siebie i Boga. Zachęcałem by poznać, że w istocie jesteśmy jednym - MIŁOŚCIĄ; MIŁOŚCIĄ, która jednoczy widzialną różnorodność i jest cudownym celem wszystkiego.

Teraz będę mówił o Miłości poprzez modlitwę odkrywającą serce, które poznało najgłębsze pragnienie - pragnienie Boga;

serce które poznało BOGA - MIŁOŚĆ;

poprzez wezwanie do Miłości jako dobra najwyższego.

0x08 graphic

Mój Ukochany serce me w Tobie jest zatopione a Ty w mym sercu. Jak cudownie jest czuć jak w Miłości jesteśmy zjednoczeni od zawsze i na zawsze.

Tej słodyczy nic nie zdoła nam odebrać, bo nawet gdy pustka i rozłąka przychodzi tym silniej pragniemy nawzajem się zjednoczyć. Och jak pragniemy.

Pustka przyszła w miejsce ziemskich pragnień, które jak ułuda przemijają. Teraz wypełniasz tę pustkę Umiłowany mój. Wypełniasz Sobą. Wypełniasz Miłością, bo jesteś wszystkim czego mi potrzeba, Umiłowany mój !

Poznałem Ciebie Miłości Moja ! Poznałem w sobie ! I teraz już wiem !

JESTEM MIŁOŚCIĄ ! JESTEM WOLNY ! JESTEM MIŁOŚCIĄ !

Żyję jeszcze w ciele; lecz JESTEM MIŁOŚCIĄ !

Gdzie nie spojrzę wszędzie Jesteś. Przykryty cielesną powłoką;

w pełni Swej Chwały, w całym Swym Majestacie, w pełni Swej Miłości.

MIŁOŚCI, MIŁOŚCI, MIŁOŚCI nam trzeba !!!

Świecie, który przemijasz jak sen co jest Twoją istotą ? Kto ?

Nie łudź się, że to co widzisz przetrwa do jutra.

Jeszcze dziś przyjdzie koniec tego co widzisz.

Popatrz w swe serce ! Oczyść je z tej ułudy !

Bóg jest tym co nigdy nie przemija !

BÓG - MIŁOŚĆ - prawda Twego serca.

Tylko spójrz, a umrzesz z niepojętego szczęścia,

że to PRAWDA, PRAWDA, PRAWDA !

Umrzesz dla siebie, a będziesz żył dla Boga.

MIŁOŚĆ moja ! Umiłowany mój !

czekasz nieskończenie cierpliwy,

aż me pragnienie będzie tak silne,

że już nie będę w stanie przeciwstawiać się Tobie

i zjednoczymy się w miłosnym uścisku na wieczność.

Dusza drży z przejęcia na ten moment,

aż czuję jak wibruje miłością jak kwiat,

który czeka kiedy Pan zerwie go

i weźmie w swe Boskie dłonie.

Czuję jak każda komórka mego ciała powstaje z Miłości.

Powstaje i przemija, i znów od nowa. Jak szybko przeminęła.

A MIŁOŚĆ jest wciąż niezmienna.

Czy czujesz człowieku to co ja !!!

Poczuj ! JESTEŚ MIŁOŚCIĄ !!!

Pragniesz wolności, a popadasz w niewolę !!!

Poznaj siebie, poznaj MIŁOŚĆ - unikniesz niewoli !!!

MIŁOŚĆ jest wszystkim czego potrzebuję !!!

Czuję Miłość ! Kąpię się w Miłości !

Miłość jest we mnie ! Emanuję Miłością !

Emanuję Miłością na całe stworzenie !!!

JESTEM MIŁOŚCIĄ

JESTEM MIŁOŚCIĄ

JESTEM MIŁOŚCIĄ

Jedyną prawdziwą rzeczywistością jest MIŁOŚĆ

Reszta jest ułudą, która przemija.

Czujesz, że przemija to co uważasz za swoje ?

Czy czujesz to co nigdy nie przeminie ?

Poczuj, a już zawsze będziesz szczęśliwy !!!

BOŻE mój ! Umiłowany Mój !

Ukazałeś mi Siebie - MIŁOŚĆ.

Znam więc Siebie.

JESTEM MIŁOŚCIĄ

Dziękuję ! Dziękuję ! Dziękuję !

Czym zasłużyłem sobie Ukochany na Twoją Łaskę ?!

Przecież nic nie zdołałem wielkiego uczynić ?!

Widzisz ból, łzy, cierpienie i śmierć planety ?

A nie widzisz MIŁOŚCI, dostrzeż ją póki czas !!!

Bo będziesz widział tylko ból, łzy, cierpienie i śmierć planety !

Dostrzeż !!! Jesteśmy Miłością !!!

Nie widzisz bólu, łez, cierpienia i śmierci planety !!!

Dostrzeż je bo zobaczysz tylko swoją śmierć !!!

Wyzwól swoją Miłość aby nie umarła planeta wraz z Tobą !!!

Wyzwól swoją Miłość aby nie stać się chodzącym trupem !!!

Wyzwól swoją Miłość, a śmierci już nie będzie !!!

Wyzwól swoją Miłość, a będzie już tylko Bóg !!!

Tak bardzo pragnie Jezus !

Tak bardzo pragniesz Ty ! Tak bardzo ja pragnę !

Pragniemy być jednym - MIŁOŚCIĄ.

Czujesz jak pragnienie rośnie w Twej piersi ?

Poczuj ! a błogość napełni Twe serce.

Pragnie cały wszechświat. Wszystkie istoty.

Pragnie kwiat, wiatr i góra ....

Pragniesz Ty człowieku !!!

Tylko Twe pragnienie jest najbliższe pragnieniu Chrystusa.

Odkryj je !

Rozświetlaj cały wszechświat blaskiem swego boskiego pragnienia !!!!

Pragnę Ciebie Miłości moja !!!

Prowadź mnie po krętych drogach tego świata,

Prowadź mnie przez radości i smutki,

Prowadź mnie przez przyjemność i ból,

Abym już szybko był Tobą !!!

Jak cudownie mnie przyzywasz

Czyń to silniej, silniej, silniej !

Jestem tylko Twój.

Ulecz smutek mej duszy !

Bo jestem tylko Twój.

Matko moja spraw byśmy wszyscy stali się Twoim Chrystusem !

Maryjo pełna Miłości spraw by dar Miłości zapłonął !

Pragnę jak Twój Syn by już zapłonął !

Nie mogę żyć bez Ciebie Ukochany, Nie mogę !

Daj mi siły jeśli mam jeszcze jakieś obowiązki !

Jeśli mam oszaleć to tylko z Miłości do Ciebie Boże.

Słodyczy mego serca, bólu mej rozłąki, jak długo jeszcze !

Jak długo jeszcze będę od Ciebie oddzielony ?

Ugaś me pragnienie bo spłonę !

Ugaś mnie bo staję się jak słońce !

Ugaś mnie bo cały wszechświat ujrzy blask mego ognia !

Ukochany mój ! Żywym ogniem rozpalasz mnie;

Smagasz cierpieniem i pustką, bo jestem Twój

Czuję swoją moc płynącą z Miłości

Czuję, że roztopią się w niej wszystkie nieprawości świata.

Zwyciężyłeś Ukochany mój.

Zwyciężyłeś świat, Zwyciężyłeś me serce.

Teraz ja świat zwyciężę.

Co czynisz ze mną Ukochany mój !

Czy jeszcze jestem sobą ?

Czuję, że teraz dopiero jestem sobą; JESTEM !

Bez Ciebie czym byłby świat Ukochany mój.

Kim byłbym ja, bez Ciebie.

Nie byłoby mnie, a teraz JESTEM MIŁOŚCIĄ.

Rozpal płomienie miłości we wszystkich sercach !

Rozpal ! Bym już dłużej nie patrzył na podłości tego świata.

Ukochany mój ! Przed wiekami uczyniłeś mnie

opiekunem, obrońcą i ojcem tego ludu

Jak długo mam patrzeć na ich męki !

Pozwól by powstali z marności ku Chwale !

By otwarli się na Twoją Miłość i Twe Miłosierdzie !

Uczyniłeś mi Łaskę Ukochany mój

Czyż ten lud nie zasługuję również na Twoją Łaskę ?

Ukaż im Swą Miłość !

Nie odbieraj nadziei, daj męstwo !

Bo czas jest bliski, a boskie ognie płonął coraz mocniej.

I ciemność zwarła się ze światłością w śmiertelnym boju

o każdą duszę, która zamieszkuje Ziemię.

Jestem Miłością, Jestem Miłością, Jestem Miłością

Będę to powtarzał na przekór nieprawym.

Będę to powtarzał w najcięższych doświadczeniach.

Będę to powtarzał w najgorszych zagrożeniach.

Przestanę powtarzać gdy umrze to co myślałem,

że jest moje, a zostanie tylko MIŁOŚĆ.

Ma nadzieja w Bogu

Moim celem Miłość

Nikt tego nie jest w stanie pojąć

Jeśli nie poznał siebie.

Ja prawodawca mówię.

Żadne prawo już wam nie pomoże

Jeśli zapomnicie o MIŁOŚCI.

Pamiętaj o Miłości

By ziemskość, która przeminie

Nie zasłoniła Ci Prawdy.

Bo cóż Ci pozostanie ???!!!

Prawda jest Miłością

Miłość jest Prawdą

Nie istnieją bez siebie

Jestem zbudowany z MIŁOŚCI

Jestem zbudowany z PRAWDY

To co myślę, że jest mym budulcem

Jest tylko zwykłą ułudą, bo przeminie

A Ja nie przeminę.

Jestem Wieczny ! Jestem Miłością !

Wszystko istnieje we mnie i Ja we wszystkim.

Istnieję w sobie od zawsze.

Wieczne Szczęście jest moim prawdziwym stanem.

Mój ogień płonie coraz silniej, silniej i silniej

I gdy nadejdzie czas pochłonie całą ciemność

By Miłość stała się wiecznym udziałem wszystkich.

Sam stworzyłeś ciemności; Sam je rozświetlaj.

Stań się jaśniejącą gwiazdą, która obdarza Miłością

Jak słońce swym ciepłem.

Ciemności znikną same.

Światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnia.

Miłosierdzie zmieni wszystko w Miłość

I sprawi, że nie będzie miejsca gdzie mogłaby się schronić ciemność.

Będziemy wtedy jaśnieć swym prawdziwym blaskiem.

Miłość i światłość są we mnie.

Och ! kiedyż wypłynął wartkim strumieniem

By zalać cały wszechświat.

Umiłowany mój !

Kiedyż ten lud zaprzestanie lepić złotego cielca ?

Czy me pragnienie znów ma się zmienić w gniew ?

Kiedyż podejmą walkę z tym co ich zniewala ?

Niech wreszcie przebudzą się ku wolności !

Niech strumienie miłości popłyną z ich serc

zamiast pragnień, które więżą ich w materii !

Dzieci wolności ! Dzieci miłości !

Nie jesteście tymi ciałami !

Jesteście Światłością Wiekuistą !

Jesteście Miłością i Wiecznym Szczęściem !

Dzieci Nieśmiertelności przebudźcie się !

Dzieci Boga Jedynego rozbłyśnijcie swoją Chwałą !

Niech cały wszechświat pozna waszą Miłość !

Niech już będzie tylko Bóg !

Umiłowany mój !

W mym sercu brzmi niebiańska muzyka

Hymn zbawionych pełen szczęśliwości

Prowadź wszystkie serca ku Swej Pełni !

Graj niebiańska muzyko ! Graj !

Niechaj Aniołowie radują się

Niech wszelkie stworzenie wielbi Boga

Bo oto nadchodzi dzień mego Umiłowanego

Bo oto nadchodzi godzina zbawienia

Umiłowany mój ! Już Przyjdź !

Umiłowany Mój !

Gorliwość o dom Twój pożera mnie,

a oni nie słuchają.

Czy muszę na siebie wziąć całe ich zwątpienie i niechęć

wszystkie ich pretensje i całe ich uzależnienie od tego świata ?

Bądź wola twoja.

Karma całej ludzkości dopełnia się gwałtownie

A mnie pali ogień byś już mógł posiąść miłość wszystkich serc

Umiłowany mój ! Przyjdź ! Zdobądź wszystkie serca !

Czy, jak wielu w historii, mam wziąć na siebie karmę tego świata ?

Czy moja ofiara, którą ponoszę jest wystarczająca ?

Czy nie za mało i nie za słabo się staram ?

Daj siły Umiłowany Mój !

Ilu wysłanników nieba trudzi się dziś

a wyników prawie nie widać

Umiłowany Mój wspomóż wszystkie szlachetne serca

by ich wysiłek przyniósł rychło dobre owoce.

Kiedyż dzieci tej ziemi ukażą swą prawdziwą świętość ?

Zabłyśnijcie dzieci nieśmiertelności !

Wyzwólcie miłość, którą więzicie od wieków !

Niechaj Miłość i Chwała Emanuje z was już na wieki !

JESTEŚCIE MIŁOŚCIĄ !

Nie wątp ! Nie wątp człowieku !

Że Bóg Twój jest pełen Miłosierdzia

Powiedz, że Go kochasz jak dziecko swego Ojca.

Kocham Cię mój Umiłowany !

Czy rozumiesz i znasz siebie ?

Tak, to cudownie ! nie potrzebujesz mnie słuchać !

Nie, to źle ! bo pewnie mnie nie rozumiesz !

Poznaj i zrozum najpierw siebie i przeczytaj to ponownie

Wtedy zrozumiesz, że nie potrzebujesz tego czytać

Bo już wszystko wiesz.

Dalszą część napisz Sam(a) ! To łatwe !

Lecz najpierw poznaj siebie, poznasz wtedy Boga !

JESTEŚ MIŁOŚCIĄ

CDN

Zachowanie kogoś, kto wewnątrz jest wolny od wszelkich wątpliwości, jednak na zewnątrz zachowuje się jak zwykły człowiek, nie będzie zrozumiałe dla tych, którzy nie są wolni. Bowiem zewnętrzne zachowanie człowieka wyzwolonego nie stanowi żadnego dowodu jego wewnętrznego oświecenia. Zawsze i wszędzie jest on nieporuszony, wiecznie trwając w Absolucie. Aby zrozumieć człowieka wyzwolonego trzeba poznać własną jaźń.

"Dopóki człowiek nie urzeczywistnił siebie, tak naprawdę nie wie nic. Gdy zaś zrozumie, kim naprawdę jest, będzie wiedział wszystko".

JESTEM MIŁOŚCIĄ

0x01 graphic

0x01 graphic



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bóg Jest Miłością - koniec czasów - kontemplacja Boga
Bóg Jest Miłością Koniec Czasów Kontemplacja Boga
Bóg jest miłością wychowującą, Psychologia
Bóg jest miłością
KAZANIA PASYJNE - Bóg jest Miłością, HOMILETYKA
Bóg jest miłością na ziemi
04 Bóg jest miłością
Bóg jest miłością, religijne
Bóg jest większy, S E N T E N C J E, E- MAILE OD PANA BOGA
Czym jest miłość, S E N T E N C J E, E- MAILE OD PANA BOGA
BOG JEST MILOSCIA
94 Bóg jest miłością
Bóg jest miłością
1 Jana 4 w 8 BÓG JEST MIŁOŚCIĄ
7 Bóg jest miłością
Ich troje Bóg jest miłością
26 27 Bóg jest miłością Gloria Patri Orientalis
bog jest miloscia

więcej podobnych podstron