Franciszek Karpiński jako poeta sentymentalizmu


Franciszek Karpiński jako poeta sentymentalizmu

Do Justyny. Tęskność na wiosnę


Już tyle razy słońce wracało
I blaskiem swoim dzień szczyci;
A memu światłu cóż to się stało,
Że mi dotychczas nie świéci?

Już się i zboże do góry wzbiło,
I ledwie nie kłos chce wydać;
Całe się pole zazieleniło;
Mojej pszenicy nie widać!

Już słowik w sadzie zaczął swe pieśni,
Gaj mu się cały odzywa.
Kłócą powietrze ptaszkowie leśni;
A mój mi ptaszek nie śpiewa!

Już tyle kwiatów ziemia wydała
Po onegdajszej powodzi;
W różne się barwy łąka przybrała;
A mój mi kwiatek nie schodzi!

O wiosno! Pókiż będę cię prosił,
Gospodarz zewsząd stroskany?
Jużem dość ziemię łzami urosił:
Wróć mi urodzaj kochany!


„Do Justyny. Tęskność na wiosnę” to jeden z najpiękniejszych wierszy miłosnych, nie tylko w twórczości Karpińskiego, ale w ogóle w literaturze polskiej. Należy on do grupy wierszy, który przyczynił się do zdobycia przez poetę sławy „śpiewaka Justyny”. Inny przykład to „Do Justyny (Drzewa! Wyście małe były...)”. W tym przypadku tytuł jest niezbędnym uzupełnieniem treści wiersza, to om wyznacza właściwe pole skojarzeń dla przywołanych w kolejnych strofach obrazów. To z tytułu wiemy, że wszystkie opisywane w utworze uczucia są przejawami tęsknoty za ukochaną Justyną. 
Mamy tu do czynienia z typowym przykładem liryki bezpośredniej. Podmiot liryczny jest nie tylko tęskniącym kochankiem, ale również gospodarzem. Przejawia się to w szczególny sposób w przywoływanym krajobrazie. W wierszu pojawiają się i inne elementy: słowik, gaj, „ptaszkowie leśni”, łąka, kwiaty. Cały wiersz opiera się na zestawieniu uczuć podmiotu z krajobrazem oraz przemianami w przyrodzie. Wiersz składa się z pięciu strof, każda po cztery wersy, w układzie 10,8,10,8 głosek. Każdy wers jest podzielony wewnętrzny po 5 sylabie. Występują rymy regularne, krzyżowe, żeńskie, dokładne. Warto zwrócić uwagę na to, że poeta zastosował identyczną, śpiewną strofę, jak w „Laurze i Filonie”. Oba utwory łączy również tematyka.  Język w tym wierszu jest łatwy w odbiorze, prosty i potoczny. Podmiot operuje ładnymi, ale nie patetycznymi, przesłodzonymi metaforami. Spokojny nastrój wiersza, harmonizuje z opisywaną przyrodą, która w niektórych miejscach podlega subtelnej poetyckiej personifikacji.

Kolejne strofy pozornie nie poruszają tematu miłości. Pierwsze cztery zwrotki są zbudowane na zasadzie opozycji między budząca się do życia wiosenną przyrodą a sposobem, w jaki odczuwa tę przyrodę podmiot. Ostatni wers kolejnych strof komunikuje poczucie braku. Wiosna, która kojarzona jest z nadzieją, odrodzeniem, okazuje się dla podmiotu momentem głębszego odczucia opuszczenia. To ten budzący się do życia krajobraz, wyrażający naturalny bieg rzeczy powoduje ból, przygnębienie, żal. Dlatego w ostatniej strofie gospodarz pyta zrezygnowany. Światło, pszenica, ptaszek, kwiatek, cały krajobraz staje się figurą zastępującą ukochaną, która jest na końcu utożsamiona z urodzajem. Miesza się gospodarskie rekwizyty (pszenica, urodzaj) z pieszczotliwym sposobem nazywania ukochanej kobiety (ptaszek, kwiatek, światło). Razem tworzy to niezwykle malowniczy obraz stanu duchowego podmiotu.

Laura i Filon


Laura
Już miesiąc zeszedł, psy się uśpiły, 
I coś tam klaszcze za borem. 
Pewnie mnie czeka mój Filon miły 
Pod umówionym jaworem.

Nie będę sobie warkocz trefiła,
Tylko włos zwiążę splątany; 
Bobym się bardziej jeszcze spóźniła, 
A mój tam tęskni kochany. 

Wezmę z koszykiem maliny moje 
I tę plecionkę różowę; 
Maliny będzie:m jedli oboje, 
Wieniec mu włożę na głowę.

Prowadź mię teraz, miłości śmiała!
Gdybyś mi skrzydła przypięła! 
Żebym najprędzej bór przeleciała, 
Potem Filona ścisnęła! 

Oto już jawor... Nie masz miłego! 
Widzę, że jestem zdradzona!
On z przywiązania żartuje mego, 
Kocham zmiennika Filona. 

Pewinie on teraz koło bogini 
Swej, czarnobrewki Dorydy, 
Rozrywkę sobie okrutną czyni, 
Kosztem mej hańby i biedy. 

Pewnie jej mówi: że obłądzona 
Wpieram się w drzewa i bory, 
I zamiast jego białego łona, 
Ściskam nieczułe jawory. 

Filonie! wtenczas, kiedym nie znała 
Jeszcze miłości szalonej, 
Pierwszy raz-em ją w twoich zdybała 
Oczach i w mowie pieszczonej. 

Jakże mię mocno ubezpieczała, 
Że z tobą będę szczęśliwą! 
A z tym się chytrze ukryć umiała, 
Że bywa czasem fałszywą. 

Słabą niewinność łatwo uwiodą 
Teraz, wracając do domu, 
Nauczać będę moją przygodą, 
Żeby nie wierzyć nikomu. 

Ale któż zgadnie, przypadek jaki 
Dotąd zatrzymał Filona? 
Może on dla mnie zawsze jednaki, 
Może ja próżno strwożona? 

Lepiej mu na tym naszym jaworze 
Koszyk i wieniec zawieszę, 
Jutro paść będzie trzodę przy borze: 
Znajdzie!... Jakże go pocieszę! 

Och, nie! on zdrajca, on u Dorydy, 
On może teraz bez miary 
Na sprośne z nią się wydał niewstydy.. 
A ja mu daję ofiary... 

Widziałam wczoraj, jak na nię mrugał, 
Potem coś cicho mówili; 
Pewnie to dla niej kij ten wystrugał, 
Co mu się wszyscy dziwili. 

Jakże by moje hańbę pomnożył, 
Gdyby od Laury uwity 
Wieniec na głowę Dorydy włożył, 
Jako łup na mnie zdobyty! 

Wianku różany! gdym cię splatała, 
Krwią-m cię rąk moich skropiła:
Bom twe najmocniej węzły spajała, 
I z robotą-m się kwapiła. 

Teraz bądź świadkiem mojej rozpaczy 
I razem naucz Filona, 
Jako w kochaniu nic nie wybaczy 
Prawdziwa miłość wzgardzona. 

Tłukę o drzewo koszyk mój miły, 
Rwę wieniec, którym splatała; 
Te z nich kawałki będą świadczyły, 
Żem z nim na wieki zerwała... 

Kiedy w chrościnie Filon schroniony 
Wybiegł do Laury spłakanéj, 
Już był o drzewo koszyk stłuczony, 
Wieniec różowy stargany. 

Filon
O, popędliwa!... O, ja niebaczny!...
Lauro!... poczekaj... dwa słowa!...
Może występek mój nie tak znaczny,
Może zbyt kara surowa.

Jam tu przed dobrą stanął godziną,
Długo na ciebie klaskałem,
Gdyś nadchodziła, między chrościną
Naumyślnie się schowałem,

Chcąc tajemnice twoje wybadać,
Co o mnie będziesz mówiła?
A stąd szczęśliwość moje układać;
Ale czekałem zbyt siła.

Pierwsze twe skargi o Dorys były.
Sądź o mnie, Lauro, inaczéj:
Kogóż by wdzięki tamtej wabiły,
Kto cię raz tylko obaczy?

Prawda, że czasem z nią się bawiło,
Mając znajomość od długa,
Ale kochamia nigdy nie było:
Nie już ten kocha, co mruga.

Oto masz ten kij; po nim znamiona
Niebieskie, gładko rzezane,
W górze zobaczysz nasze imiona,
Obłędnym węzłem związane.

Cóżem zawinił, byś mię gubiła
Przez twój postępek tak srogi?
Czyliż dlatego, żeś ty zbłądziła,
Ma ginąć Filon ubogi?

Jeśli się za co twych gniewów boję,
To mię ta rozpacz strapiła:
Drogom kupował ciekawość moje;
Łzamiś ją swymi płaciła.

Ale w tym wszystkim złość nic nie miała:
Wszystko z powodu dobrego,
Ja wiem, dlaczegoś tyle płakała,
Ty wiesz, mój podstęp dlaczego.

Laura
Dajmy już pokój troskom i zrzędzie,
Ja cię niewinnym znajduję;
Teraz mój Filon droższy mi będzie,
Bo mię już więcej kosztuje.

Filon
Teraz mi Laura za wszystko stanie,
Wszystkim pasterkom przodkuje;
I do gniewu ją wzrusza kochanie,
I dla miłości daruje.

Laura
Jedna się Dorys wyłączyć miała,
Jej pierwsze miejsce naznaczę.

Na to wspomnienie drżę zawsze cała,
Cóż, kiedy cię z nią obaczę!

Filon
Dla twego, Lauro, przypodobania,
Przyrzekam ci to na głowę:
Chronić się będę z nią widywania,
W żadną nie wnidę rozmowę.

Laura
Czymże nagrodzę za te ofiary?
Nie mam - prócz serca wiernego;
Jedne ci zawsze przynoszę dary,
Przyjmij je, jak co nowego.

Filon
Któż by dla ciebie nie zerwał węzły
Przyjaźni, co mię nęciły?
W twej pięknej twarzy wszystkie uwięzły
Nadzieje moje i siły.

Laura
Ja mam mieć z płaczu po twarzy smugi,
Ale jak mii się nadarzy
Spleść i ułożyć warkocz mój długi,
Mówią, że mi to do twarzy.

Filon
Gdyby mi Akast dawał swe brogi
Ze złotem swojej Izmeny,
Rzekłbym: Akaściel tyś jest ubogi,
Bo moja Laura bez ceny.

Laura
Ani ja pragnę szczęścia wielkiego,
Które (choćbym też i miała)
Za jeden uśmiech Filona mego
Zaraz bym z chęcią mieniała.

Filon
O światło moje wpośród tej nocy!
Zagrodo mego spokoja!
Ty jeszcze nie wiesz o twojej mocy,
A ja czuję ją!... o moja!

Laura
Połóż twą rękę, gdzie mi pierś spada,
Czy słyszysz to serca bicie?
Za uderzeniem każdym ci gada,
Że cię tak kocha, jak życie.

Filon
Daj mi ust... z których i niepokoje,
I razem słodycz wypływa.
Tą drogą poślę zapały moje,
Aż gdzie twa dusza przebywa.

Laura
Czy w każdym roku taka z kochania,
Jak w osiemnastym mozoła?
Jeśli w tym nie masz pofolgowania,
Jak człek miłości wydoła?

Filon
Sciśnij twojego, Lauro, Filona,
Ja cię przycisnę wzajemnie,
Serca, zbliżone łonem do łona,
Rozmawiać będą tajemnie.

Laura
Ty mię daleko ściskasz goręcej,
A jam cię tylko dotknęła;
Nie przeto, Filan, kochasz mnie więcej:
Miłość mi siły odjęła.

Filon
Lauro! coś dotąd dla mnie świadczyła,
Jeszcze dowodzi to mało,
Że mię tak kochasz, jakeś mówiła:
Jeszcze mi prosić zostało.

Laura
Tegom się miała z ciebie spodziewać?
Jakże to skarga niezbożna!
Nie proś, nie każ mi, ty mię chcesz gniewać!
Kochać cię więcej nie można.

Filon
Kiedyż mię za to nie będziesz winić?
I kiedy będziesz wiedziała,
Co do dzisiejszej łaski przyczynić;
Że taka miłość niecała?

Laura
Filonie! widzisz wschodzące zorze?
Już to drugi raz kur pieje,
Trochę przydługo bawię na dworze...
Jak matka wstała!... truchleję.

Filon
Żal mi cię puścić, nie śmiem cię trzymać,
Kiedyż przyśpieszy czas drogi,
Gdy z moją Laurą i słodko drzymać,
I bawić będę bez trwogi?

Laura
Miesiącu! Już ja idę do domu!
Jeśliby kiedy z Dorydą
Filon tak trawił noc po kryjomu,
Nic świeć, niech na nich dżdże idą!


„Laura i Filon” to jeden z najsławniejszych wierszy Franciszka Karpińskiego. Tytuł wiersza przywołuje konwencjonalne imiona bohaterów utworu. Wiersz składa się z czterdziestu dziewięciu strof, każda po cztery wersy, w układzie 10,8,10,8 głosek. Każdy wers jest podzielony wewnętrzny po 5 sylabie. Występują rymy regularne, krzyżowe, żeńskie, dokładne. Taka regularna budowa składa się na śpiewność, tak charakterystyczną dla twórczości tego poety. Mamy tu do czynienia z liryką pośrednią, a dokładniej z liryką sytuacyjną. Utwór ma charakter dialogowy, a dokładniej rozpoczyna się partią monologową, by przejść w dialog. Taki układ dodaje mu dramatyzmu. Niewielki jest tu element narracyjny, składa się na niego dosłownie jedna strofa. Dostajemy głównie obraz zdarzeń z perspektywy dwojga kochanków. „Laura i Filon” to typowa sielanka sentymentalna. Świadczą już o tym imiona bohaterów, które nijak nie przystają do wyobrażeń o wieśniakach. To samo tyczy się języka, jakim się posługują, wystarczy przytoczyć słynne, patetyczne zawołanie Filona. Pamiętajmy, że osiemnastowieczni literaccy pasterze to nie wieśniacy, ale wytwór mody. Arystokraci budowali sobie wspaniałe stylizowane ogrody, w których można było znaleźć również wiejskie chaty wraz z mieszkańcami, sami przebrani za pasterzy spacerowali po ogrodzie, by przybliżyć się do natury.
Wiejski charakter przestrzeni utwory zbudowany jest za pomocą konwencjonalnych rekwizytów: noc, księżyc, bór, jawor, koszyk malin, psy, wieniec. Jest to nawiązanie do ludowości, charakterystyczne dla sentymentalizmu. Możemy tu mówić o mini-akcji, która jest opowieścią o potajemnym spotkaniu kochanków. Wszystko dzieję się od zapadnięcia nocy do brzasku. Jako pierwszą poznajemy Laurę, która w tajemnicy udaje się na spotkanie z ukochanym Filonem, jest spóźniona, więc się spieszy. W myślach tworzy projekt spotkania. Kiedy przybywa „pod umówiony jawor”, okazuje się, że kochanka jeszcze nie ma. Od razu pojawia się podejrzenie o zdradę, przywołane zostaje wspomnienie Doryny, którą Laura widziała z Filonem. Na przestrzeni czternastu zwrotek rozgrywa się wojna myśli w Laurze: pomiędzy troską o Filona, któremu mogło się coś stać, a podejrzeniem, że została zdradzona. Ważne są tu rekwizyty: koszyk malin i wianek, symbolizujące uczucie do kochanka. Dziewczyna zastanawia się, czy zawiesić je na jaworze, na znak, że przybyła na spotkanie i czekała, jednak zwycięża myśl o zdradzie Filona. Laura w rozpaczy niszczy dary dla kochanka. W tym kulminacyjnym momencie do zapłakanej Laury z ukrycia wybiega Filon. Następują przeprosiny, komplementy. Dziewczyna wybacza kochankowi, pogodzeni prześcigają się w wyznaniach miłości do zakończenia spotkania o zmierzchu.
Wiodącym wątkiem utworu jest miłość, co wpisuje się w dyrektywy gatunkowe sielanki, jak również to, że wszystkie uczucia, pozytywne i negatywne, są wyolbrzymione. Z tego względu warto się przyjrzeć bliżej koncepcji miłości w wierszu. Laura podążając na schadzkę z ukochanym mówi tak. Gdzie indziej bohaterka nazwie miłość - szaloną, a w momencie rozpaczy - fałszywą. Obraz miłości uzależniony jest od chwilowego nastroju. Bohaterowie z łatwością ulegają emocjom, miłość to przede wszystkim uczucie wyrażone w pięknych słowach, gestach wyrzeczenia oraz „uściskach”. Element zmysłowy dominuje w końcowych partiach wiersza. Erotyka przeplata tu się z uczuciami głębszymi, w zmysłowości przejawia się prawdziwe wyznanie miłości. Miłość w wydaniu Laury i Filona jest nienasycona i zaborcza. Filonowi nie starcza dowodów miłości, jakie daje mu kochanka. Natomiast słowa Laury kończące utwór są swoistym przekleństwem. Warto zwrócić jeszcze uwagę na komentarz, jaki daje Laura do wydarzeń tej nocy. Zauważmy, że prawdziwym tematem utworu nie jest miłość, ale cierpienie, rozterki i radości, jakie ze sobą niesie. Pod pasterskim kostiumem kryje się opis uczucia ważnego, ale trudnego, co obrazuje rozbudowany opis przeżyć wewnętrznych bohaterów, próba analizy psychiki zakochanych oraz wpływu miłości na ich zachowanie. Szczęśliwe zakończenie jest potwierdzeniem potęgi miłości.

Pieśń o narodzeniu Pańskim


Bóg się rodzi, moc truchleje,
Pan niebiosów obnażony;
Ogień krzepnie, blask ciemnieje:
Ma granice - nieskończony:
Wzgardzony - okryty chwałą,
Śmiertelny - król nad wiekami!...
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami.

Cóż, niebo, masz nad ziemiany?
Bóg porzucił szczęście twoje.
Wszedł między lud ukochany,
Dzieląc z nim trudy i znoje.
Niemało cierpiał, niemało.
Żeśmy byli winni sami.
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami.

W nędznej szopie urodzony,
Żłób mu za kolebkę dano!
Cóż jest, czym był otoczony?
Bydło, pasterze i siano.
Ubodzy! Was to spotkało
Witać Go przed bogaczami!
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami.

Potem i króle widziani
Cisną się między prostotą,
Niosąc Panu dary w dam:
Mirrę, kadzidło i złoto.
Bóstwo to razem zmieszało
Z wieśniaczymi ofiarami!...
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami.

Podnieś rękę, Boże Dziecię!
Błogosław Ojczyznę miłą,
W dobrych radach, w dobrym bycie
Wspieraj jej silę, swa siłą.
Dom nasz i majętność całą.
I Twoje wioski z miastami.
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami.


„Pieśń o narodzeniu Pańskim” Franciszka Karpińskiego to utwór znany dziś, jako popularna kolęda o incipicie „Bóg się rodzi, moc truchleje...”. Pochodzi ona ze zbioru wydanego w 1792 roku pod tytułem „Pieśni nabożne”.Tytuł z jednej strony określa gatunek utworu, z drugiej precyzyjnie go tematyzuje. Swoją prostotą współgra z całością. Mamy tu do czynienia z liryką podmiotu zbiorowego, który ujawnia się, poza refrenem, przede wszystkim w ostatniej strofie. Stąd dowiadujemy się, że poza religijnym, pieśń ta ma również charakter narodowy. Pieśń składa się z pięciu zwrotek, każda po osiem ośmiozgłoskowych wersów. Występują rymy dokładne, żeńskie, krzyżowe. Momentami występuje duża zgodność miejsc akcentowanych, co wpływa na melodyjny charakter tekstu. Dwa ostatnie wersy każdej ze zwrotek stanowi powtarzający się refren, który równocześnie zawiera myśl przewodnią utworu. Treścią wiersza jest więc tajemnica wcielenia Chrystusa, opowiedziana zgodnie z prawdą Ewangeliczną. Karpiński posłużył się nieskomplikowanym językiem, aby przyswoić teologiczne treści prostemu człowiekowi. Pierwsza strofa odznacza się największym kunsztem, bo też mówi o sprawach najważniejszych i zarazem najbardziej nieprzeniknionych. W postaci kilku antytez i oksymoronów poeta zamknął tajemnice narodzenia Boga. Każda jednostka składniowa tej strofy niesie ze sobą jakąś sprzeczność. Takie ukształtowanie tekstu nawiązuje do tradycji liryki barokowej. Rygoryzm wyrazu, słownictwo uogólniające, zwięzłość generalizują wypowiedziane tezy. W obliczu Boskich narodzin wszystko zdaje się tracić swój blask i wielkość. Zjawiska towarzyszące narodzinom Chrystusa zaprzeczają naturze rzeczy. Uderza to oczywiście w zdrowy rozsądek, jaki był podstawą oświeceniowego światopoglądu. Warto tu przypomnieć, że „Pieśni nabożne” były również skierowane przeciw popularnemu w epoce deizmowi. Niezwykle istotne jest użycie czasów w kolędzie. Zaczyna się czasem teraźniejszym: „Bóg się rodzi...”, komunikując powtórzenie się cudu sprzed tysięcy lat. Następnie opowiadanie prowadzone jest w czasie przeszłym, by nawiązać do historii zbawienia, kończy się prośbą o opiekę nad ojczyzną, czyli wprowadza perspektywę przyszłości. Tak więc tajemnica zbawienia obejmuje całość czasu, co dodatkowo podkreśla potęgę Boga. Koniec kolędy to też nawiązanie do życia codziennego, wprowadzenie Chrystusa w potoczność. Lud prosi o proste doczesne dobra, jednocześnie wyraża świadomość, że przynależy do Boga, mówi: „i Twoje wioski z miastami”, a nie „nasze wioski z miastami”.  Utwór ten w swojej klasie jest prawdziwym majstersztykiem. Łączy w sobie wiele różnej jakości elementów: wzniosłość, potoczność, tajemniczość, boskość, wiejskość, nie sprawiając wrażenia niespójności i przemieszania stylów.

Pieśń poranna

Kiedy ranne wstają zorze,
Tobie ziemia, Tobie morze.
Tobie śpiewa żywioł wszelki,
Bądź pochwalon, Boże wielki!

A człowiek, który bez miary,
Obsypany Twymi dary,
Coś go stworzył i ocalił,
A czemuż by Cię nie chwalił?

Ledwie oczy przetrzeć zdołam,
Wnet do mego Pana wołam,
Do mego Boga na niebie,
I szukam Go koło siebie.

Wielu snem śmierci upadli,
Co się wczora spać pokładli
My się jeszcze obudzili,
Byśmy Cię, Boże, chwalili.

Pieśń napisana jest w bardzo podniosłym stylu. Łączy w sobie powagę i modlitwę. Jest utworem chwalącym Pana. Tutaj wszystko: „Tobie ziemia, Tobie morze, Tobie śpiewa żywioł wielki: bądź pochwalon, Boże wielki”, dziękuje Mu za dobroć i wszystkie dary, człowiek nie obdarowuje już Stwórcy, jak to miało miejsce w średniowieczu, ale cieszy się rzeczami otrzymanymi od niego. Pieśń ta jest doskonałą formą wyrażenia swego zachwytu i jednocześnie podziękowania Bogu za to, że dla człowieka stworzył tak doskonały świat, w którym on może się rozkoszować wszystkim, co dane. To charakterystyczna cecha sentymentalizmu, uczucia wyższe nad rozumem. 
Nie ma tutaj wyraźnego podmiotu lirycznego, mimo, że pieśń kierowana jest do Boga, wyraża jego chwalę, przedstawia Go jako postać bliską człowiekowi, stwórcę i darczyńcę, jednak podmiotem może być również autor, a także wszyscy ludzie, w imieniu, których poeta dziękuję Bogu i wychwala go. Poeta zaciera granice między autorem osobowym, bohaterem utworu, a podmiotem mówiącym. Pieśń jest hymnem, modlitwą, psalmem. To charakterystyczne, sentymentalne podziękowanie, widoczne jest to w podejściu do Boga, ludzi i natury. Jest w tym pewna naiwność, ale wynikająca ze szczerości i wiary w ludzi. Pieśń jest intymna, w sposób oczywisty i niepodlegający dyskusji ujawnia emocje Karpińskiego wyrażone w imieniu wszystkich ludzi, których poeta chciał kształtować świadomość religijną, moralną i społeczną. Pieśń jest wierszem sylabicznym w każdym wersie występuje 8 sylab,prostym, nieposiadającym wielu środków stylistycznych. Występują rymy parzyste, epitety.
Charakterystyczny za to jest tu czas występujący:, „kiedy rano wstają zorze”, „wczora spać pokładli”. 

Pieśń wieczorna

Wszystkie nasze dzienne sprawy 
Przyjm litośnie, Boże prawy, 
A gdy będziem zasypiali, 
Niech Cię nawet sen nasz chwali 

Twoje oczy obrócone 
Dzień i noc patrzą w te stronę, 
Gdzie niedołężność człowieka 
Twojego ratunku czeka! 

Odwracaj nocne przygody, 
Od wszelakiej broń nas szkody, 
Miej nas wiecznie w Twojej pieczy, 
Stróżu i Sędzio człowieczy. 

2



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Franciszek Karpiński jako twórca polskiego sentymentalizmu doc
Baczyński jako poeta pokolenia, Szkoła, Język polski
T Peiper jako poeta
Leśmian jako poeta nowoczesny, filologia polska - dwudziestolecie międzywojenne (przedmiot)
18 Norwid jako poeta odmienny na tle poezji wieszczów
Franciszek Karpiński Wiersze
1328 jan kochanowski jako poeta epoki polskiego renesansu
Józef Franciszek Fert Norwid poeta dialogu
Franciszek Karpiński twórca poezji sentymentalnej 2
baczyński jako poeta pokolenia
Miłoć jako podstawa szczęcia. O poezji sentymentalistów, WYPRACOWANIA, ZADANIA
Sentymentalizm jako kierunek literacki zrodził się na zachodzie Europy, Rozrywka, FILOLOGIA POLSKA,
Poradźmy się swego serca Sentymentalizm jako opozycyjny wobec klasycyzmu nurt w kulturze oświecenia
Nowa rzeźba Franciszka św Józef i Najświętsza Maryja Panna jako chasydzi
Poeta jako bohater literacki w utworach romantyków przedstaw na podstawie dwóch wybranych tekstów (
Stanisław Wyspiański jako dramaturg, poeta, malarz Zaprezentuj biografię i twórczość
Sentymentalizm jako pogląd kulturowy i kierunek literacki w Europie i w Polsce
Abp neokościoła publicznie nazywa Franciszka Bergoglio antychrystem demaskuje jako odstępcę od Wiary
Epidemiologia jako nauka podstawowe założenia

więcej podobnych podstron