KŁAMSTWO MA KRÓTKIE NOGI
(bajka z Afryki Północnej)
Umierający ojciec powierzył przyjacielowi opiekę nad swym nieletnim synem. Powierzył również pieczę nad całym majątkiem do chwili, gdy chłopiec dorośnie i będzie mógł sam przejąć dorobek jego życia. Na wszelki jednak wypadek spisał to wszystko na papierze i zawiesił ten amulet na szyi dziecka.
Lata płynęły. Chłopiec dorósł, ale przyjaciel chłopca ani myślał o zwrocie majątku. Młodzieniec za namową matki zwrócił się do nieuczciwego opiekuna.
- Drogi opiekunie, kiedy oddasz mi majątek powierzony ci przez mojego ojca? - zapytał.
- O czym ty mówisz? Jaki majątek? - opiekun udawał zdziwionego. - Przecież to ja otrzymałem cały spadek po twoim ojcu.
- Chcesz mnie oszukać, ale to ci się nie uda - odpowiedział młodzieniec. - Mam w amulecie pismo mówiące, że spadek jest mój.
Opiekun niewiele myśląc zerwał z szyi chłopca amulet i wrzucił w ogień.
- Jak mogłeś to zrobić?! - zawołał zrozpaczony chłopak. - I tak dojdę swych praw!
Nieuczciwy opiekun zaśmiał się w głos. Wiedział, że nie ma teraz żadnego dowodu na to, że majątek należy do chłopca. Ten zaś udał się do sędziego. Sędzia wysłuchał skargi i zaraz posłał po opiekuna.
- Co powiesz na to oskarżenie? - zapytał, gdy ten przybył.
- To kłamstwo! On chce mnie zniszczyć. Jest zazdrosny, że ojciec mnie przekazał majątek. Ale ja mu wybaczę, jeśli tylko wycofa oskarżenie.
Sędzia nic na to nie odpowiedział. Intensywnie myślał, jak rozwiązać tę kłopotliwą sprawę. Po chwili polecił zwaśnionym, by przyprowadzili kogoś z rodziny i polecił, żeby każdy z nich okrążył wioskę, dźwigając razem z drugą osobą z rodziny ciężką skrzynię. Ci, którzy zwyciężą, zostaną spadkobiercami.
Młodzieniec i jego matka pierwsi podnieśli skrzynię, która była wyjątkowo ciężka. Chłopiec kroczył dzielnie, ale dla matki był to wielki wysiłek. W połowie drogi kobieta upuściła skrzynię.
- Nie mogę - powiedziała.
- Odwagi, mamo, jeszcze tylko kawałek. Wybacz mi, ale to jedyny sposób, aby udowodnić, że przyjaciel ojca jest oszustem. Gdyby nie jego zachłanność, nie musiałabyś się teraz tak męczyć.
Z wielkim trudem, ale udało im się obejść całą wioskę. Teraz opiekun z żoną podnieśli skrzynię. Z początku szło im całkiem nieźle, ale po pewnym czasie żona zachłannego człowieka też upuściła skrzynię.
- No, co się z tobą dzieje? Podnoś skrzynię!
- Dlaczego nie oddasz chłopcu tego, co jest jego, własnością? - denerwowała się kobieta.
- Nie wtrącaj się! Teraz nie ma na to żadnego dowodu. Dokument własności spaliłem. Wszystko jest moje!
Niebawem i oni złożyli skrzynię u stóp sędziego. - Może któryś z was zmienił zdanie? - zapytał. - Nie - odpowiedzieli równocześnie.
- W takim razie otwórzcie skrzynię - zarządził.
Ku zdumieniu wszystkich ze skrzyni wyszli dwaj zaufani ludzie sędziego. Opowiedzieli, co usłyszeli w - drodze. Teraz sędzia mógł wydać sprawiedliwy wyrok. Szczęśliwy młodzieniec odzyskał utracone mienie, a nieuczciwy opiekun z wielkim wstydem opuścił wieś, - w której nikt go nie szanował.
Świat Misyjny 3 1990 s. 2