100 pytań O seksualności miłości i małżeństwie Nicola de


NICOLA DE MARTINI

100 PYTAŃ

O SEKSUALNOŚCI MIŁOŚCI I MAŁŻEŃSTWIE

WYDAWNICTWO SALEZJAŃSKIE · 1998 03-775 WARSZAWA , ul. Kawęczyńska 53, tel. 18.41.70


PRZEDMOWA

Niniejsza książka powstała w wyniku pracy grupy osób-wolontariuszy, które raz w miesiącu spotykały się, aby rozważać problemy stojące przed młodymi ludźmi podejmującymi wspólne życie.

Ksic+żka szczególna

Jest to swego rodzaju dzieło, ponieważ zostało opublikowane po śmierci autora; było współtworzone razem z różnymi ludźmi: lekarzami, nauczy­cielami metod naturalnych i młodymi małżeństwami - jest ono wyrazem i narzędziem najnowszego projektu - Projektu AMOS (Amore Metodi na­turali Orientamento Sessualita - Miłość - Metody naturalne - Ukierunko­wanie Seksualność) - i zostało napisane po zebraniu podstawowych pytań, jakie stawiają sobie młodzi ludzie żyjący osobno oraz w związkach mał­żeńskich na temat miłości i seksualności.

Aby odpowiedzieć na pytania

Nie jest łatwo odpowiadać na pytania, a zwłaszcza nie jest łatwo «odpo­wiadać» w znaczeniu «tłumaczyć, przekonywać».

Dlatego książka ta, pomimo że pragnie przekonywać, kładzie przede wszystkim nacisk na wywołanie refleksji. Perswazja lub przekonanie są przecież wynikiem procesu bardzo złożonego i powolnego; wymagają medytacji, doświadczenia i refleksji, wymagają również spotkań ze zna­czącymi osobami. Trzeba na koniec powiedzieć, że nie ma prawdziwie dojrzałego przekonania bez wizji sposobów postrzegania i myślenia, za­korzenionych w istocie ludzkiej.

Niniejsza książka pragnęłaby przynajmniej uruchomić ten proces.

Na czyje pytania

Książka przeznaczona jest dla młodych ludzi, którzy decydują się na związek we dwoje lub którzy już są w tym związku, oraz dla młodych


małżeństw. Czy jest to książka dla wszystkich? Autor, ks. Nicola De Martini, jest głęboko przekonany do proponowanego przez siebie przesłania, któremu dał świadectwo również własnym życiem; jednak­że kiedy pisał tę książkę, jego zamiarem było z pewnością zwrócenie się do wszystkich młodych ludzi, nie wyłączając nikogo oraz przeko­nanie ich. Wiedząc jednak, że dziś młodzi ludzie są podatni na nega­tywny wpływ kultury dominującej i że są uzależnieni od panującej wo­kół nich atmosfery, Autor skierował swoją książkę szczególnie do tych, którzy oczekują innych i głębszych - choć jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać - trudniejszych odpowiedzi, oraz do tych, którzy poszukują w niczym nie umniejszonych słów o miłości; po­wiedzmy to słowo «miłość», które jest tak sugestywne i aluzyjne, a często wyłącznie aluzyjne, w stosunku do trudnej do zrozumienia i do przeżycia rzeczywistości.

Na jakie pytania

Książka jest kierowana do małżeństw, pragnących lepiej zharmonizo­wać seksualność i miłość, poznać i pokierować w sposób ludzki godną i miarodajną płodnością, osiągnąć większą świadomość znaczeń i war­tości obecnych w fizycznym doświadczaniu miłości oraz dotrzeć w związku kobieta-mężczyzna do głębszego i lepiej umotywowanego wzajemnego szacunku. Świadomych tego wszystkiego młodych ludzi i małżeństw jest niewiele, i prawdopodobnie nie ma nawet «miejsca», do którego mogliby się oni odwołać, aczkolwiek ci, co się do nich zbliżą, mogą z pewnością skorzystać z ich wiedzy (doświadczeń): niniejsza książka jest przeznaczona dla jednych i drugich... ci drudzy to często za­przyjaźnione małżeństwo i zaprzyjaźniony kapłan.

Sprawa jest poważna

Trzeba jeszcze powiedzieć, że niniejsza książka, kierowana do wszyst­kich, także do tych, którzy nie odwołują się do wiary chrześcijańskiej, może wydać się słabo wyczulona na chrześcijańskie przesłanie; w rze­czywistości jednak proponując refleksję nad niezwykle poważnymi sprawami, które w życiu liczą się najbardziej, pozostaje ona w doskona­łej z nim syntomii, a szczególnie z tym, co proponuje Kościół katolicki w adhortacji Familiaris consortio. Niniejsza publikacja mogłaby być wręcz uznana za rozszerzenie 35 punktu dokumentu, gdzie mówi się, iż

«wspólnota kościelna, w czasie teraźniejszym, musi podjąć obowiązek wzbudzania przekonań i ofiarowania konkretnej pomocy wszystkim tym, którzy pragną przeżywać ojcostwo i macierzyństwo w sposób praw­dziwie odpowiedzialny».

Na zakończenie

Książka ta pragnie być vademecum..., to znaczy towarzyszem podróży dla tych, którzy wybierają się w długą i wcale niełatwą - jak się na pierwszy rzut wydaje - drogę. Jej treść, angażując głębokie uczucia i stawiając pod znakiem zapytania aktualną mentalność, wymaga po­święcenia i czasu. Odpowiedzialni za projekt AMOS, stwarzając ten in­strument, zdają sobie również sprawę, że będą musieli zmierzyć się z oporem emocjonalnym często umacnianym przez środki komunikacji publicznej; zdają sobie na koniec sprawę, że podejmując te tematy, mu­szą dotrzeć do ich sedna oraz ukazać ludzką wartość tej propozycji i po­zwolić zrozumieć, jak bardzo jest ona związana z jakością życia i jak bardzo przyczynia się do wzrostu jego godności.

Poprzez to zakończenie pragnę w krótkich słowach powiedzieć, że sama książka nie wystarcza: musi być czytana... razem i musi stać się okazją do personalnego spotkania.

GIUSEPPE ANFOSSI

Dyrektor Biura Narodowego do Duszpasterstwa Rodziny

6


ROZDZIAŁ I MIŁOŚĆ PRAWDZIWA

MIŁOŚĆ FAŁSZYWA

Istnieją słowa, które w sercu człowieka mają szczególne brzmienie: «wolność, niezależność, równość, dojrzałość, samorealizacja, mi­łość...».

Być może słowem, które wprawia serce człowieka w największe drże­nie jest miłość.

Dlaczego? Dlatego, źe człowiek został stworzony, aby kochać i być kochanym; dla­tego, że istotą człowieka jest zdolność do miłości; dlatego, że otrzyma­na miłość jest najbardziej cenioną rzeczywistością; dlatego, że miłość dawana jest rzeczywistością najbardziej kształtującą...

1

Zgadzam się z tym,

ale trudno zrozumieć, co to znaczy kochać: zdaje mi się, że istnieje

wiele wizji milości.

To prawda.

Dla niektórych kochać oznacza «kochać się fizycznie». Dla innych - «być zakochanym».

Dla jeszcze innych - «oddawać się drugiej osobie dla jej prawdziwego dobra».

Spróbujmy zatem wszystko uporządkować: jest to bardzo ważne, ponie­waż opieramy swój świat na ideach.

Pewien pisarz mawiał: «Najpraktyczniejszą rzeczą jest mieć w głowie jasną ideę do wprowadzenia jej w praktykę».

9


2

Jak zatem dowiedzieć się,

czy kochamy kogoś w sposób właściwy?

Ci,.którzy są chrześcijanami, właściwą koncepcję miłości odnajdą w Bi­blii, a przede wszystkim w Ewangelii.

Ci, którzy nimi nie są, aby zrozumieć, co to jest miłość, muszą nauczyć się korzystać z inteligencji.

Może byłoby dobrze rozpocząć od usunięcia błędnych koncepcji miło­ści. Zapytajmy zatem samych siebie:

- Jakie są te błędne, funkcjonujące wokół nas, wizje miłości? - Jakie błędy mogą zagnieździć się w naszym umyśle?

- Co nie jest miłością?

· Milość mylimy często z egoizmem: mitość natomiast nie jest siłą, która «się cofa».

Miłość nie ma nic wspólnego ze stwierdzeniem: «Kocham cię dla mojej przyjemności, dla mojego zadowolenia, dla moich celów, dla moich po­trzeb, aby wypełnić moje braki».

Jeżeli kocham cię z tych wszystkich powodów, to nie jestem zakocha­nym, lecz egoistą. Pewien francuski pisarz nazywa to odczucie: «miiość - ślimakiem».

Miłość jest natomiast wychodzącą ze mnie siłą, która ogarnia ciebie i zatrzymuje się na tobie, aby przyczynić się do twojego wzrostu. Ten sam pisarz ten rodzaj miłości nazywa «miłością strzałą».

· Mitość mylimy często z uczuciem: miłość natomiast nie jest silą emo­cjonalną.

Wielu ludzi wierzy, że miłość polega na odczuwaniu sentymentu do dru­giej osoby.

Oczywiście odczuwanie sentymentu do drugiej osoby jest ważne, ale uczucie to nie jest miłością.

Sądząc, że miłość to uczucia, emocje i namiętności, wielu myli ją: - z sympatią,

- z oczarowaniem, - z Zakochaniem.

10


3

Czym różni się miłość od zakochania?

Zakochanie to «uczucie» silne, słodkie, przyjemne, wzruszające, głę­bokie, trwałe (jeżeli jest kultywowane).

Miłość natomiast jest postawą wolnej woli, która sprawia, że mówię: «pragnę twojego prawdziwego dobra, aż do ofiary i zapomnienia sa­mego siebie».

Zakochanie pojawia się spontanicznie bez żadnych starań podmiotu w tym kierunku.

Miłość natomiast trzeba budować: droga prowadząca do tego celu nigdy się nie kończy.

Zakochanie może współżyć z egoizmem, z chęcią posiadania, z za­zdrością, a nawet ze zbrodnią (pomyślmy tylko o liczbie zbrodni po­pełnionych przez osoby zakochane).

Miłość nie może współżyć z egoizmem, ponieważ niesie w sobie dar samego siebie składany drugiej osobie: dar dobrowolny i bezintere­sowny, który otrzymujemy za nic.

4

Czy istnieją inne błędne pojęcia dotyczące interpretacji miłości?

Tak. Wyliczmy krótko.

Uważa się, że miłość jest siłą instynktowną.

A tymczasem nie jest to siła fizyczna: to znaczy, miłość nie polega na cielesnym związku; nie polega na «fizycznej miłości»; nie jest darem ciała.

Można to łatwo udowodnić.

Wśród zwierząt istnieje związek cielesny, ale nie ma miłości.

W akcie prostytucji mamy do czynienia z darem ciała, ale nie z miłością. Dar ciała jest umiejscowiony w logice «znaków»: może być znakiem mi­łości Lub znakiem egoizmu.

Ileż aktów seksualnych (mających miejsce także w małżeństwie) jest

wyłącznie znakiem egoizmu: dzieje się tak za każdym razem, kiedy związek fizyczny zachodzi tylko po to:

- aby posłużyć się własnym ciałem,

- aby posłużyć się ciałem drugiego człowieka, - aby doznawać rozkoszy,

- aby doświadczać przyjemności, - aby pozbyć się napięcia,

- aby odczuć zadowolenia...

Wszystko to jest błędne.

Ciało nie jest «czymś, co posiada cZłowiek», ale «czymś, czym on jest»: jest obliczem duszy, jej objawieniem i ucieleśnieniem.

Poprzez ciało całe ja musi porozumiewać się w miłości z całym-ty i w całej jego pełni musi to ty przyjąć.

Kiedy ciało zostaje ofiarowane i przyjęte, powinno pociągnąć za sobą inte­ligencję, wolę daru (daru całkowitego i ostatecznego) wolność, uczucie... Za każdym razem, kiedy człowiek daje swoje ciało, nie oddając jedno­

cześnie siebie samego w sposób całkowity i ostateczny, - dokonuje wiwisekcji swojej własnej istoty,

- składa fałszywy dar,

- czyni ze swojego ciała instrument egoizmu.

Za każdym razem, kiedy człowiek przyjmuje ciało drugiej osoby, a nie przyjmuje jej samej, dopuszcza się w stosunku do niej tej samej wiwi­sekcji i instrumentalizacji.

Uważa się, że miłość jest «posiadaniem drugiego człowieka». A miłość nie jest siłą instrumentalizującą.

Wystarczyłoby, aby wszyscy stosowali pewne zasady życiowe, a ludzie, społeczeństwa i świat... znaleźliby się na swoim miejscu.

Jakie są te życiowe zasady? Oto one:

- rzeczy są zawsze środkami lub instrumentami,

- człowiek nie jest nigdy ani środkiem, ani instrumentem, jest zawsze celem,

- Bóg jest sam Najwyższym Celem.

Mogę więc posLugiwać się przedmiotami (pożywieniem, napojami, ub­raniami, zegarkiem, samochodem...); ale nigdy nie mogę postugiwać się człowiekiem.

Drugi człowiek, jako osoba, jest wart tyle samo co ja: dlatego instrumen­talizowanie go dla potrzeb mojej przyjemności, mojego zadowolenia,

12 13


czy mojej wygody jest aktem skrajnej nieuczciwości. Instrumentalizacja drugiego człowieka nie jest nigdy miłością, jest jej zaprzeczeniem.

· Miłość nie jest siła która czyni Zło.

Jeżeli żądana miłość wyrządza zło drugiemu człowiekowi; jeżeli go umniejsza, czyni uboższym i niszczy; jeżeli go zwodzi, oszukuje i przy­sparza mu cierpienia... to nie jest miłość, ale ukryta pod jej płaszczy­kiem nienawiść.

5

Jeżeli milość jest sprawą niezwykle poważną, jakie sg jej wizje?

Odpowiemy kilkoma twierdzeniami.

· Miłość jest «pragnieniem dobra».

Mazzini w ten sposób definiował miłość: «Miłość jest pragnieniem do­bra dla drugiej osoby aż do zapomnienia i ofiary z samego siebie». Pewien francuski pisarz mówi: «Poświęcenie bez miłości je absurdem; ale miłość bez poświęcenia jest iluzją».

· Miłość jest «budowaniem osoby» łub raczej «pomaganiem jej w bu­dowaniu siebie».

Człowiek jest największym stworzeniem wszechświata.

Obdarzony inteligencją, wolą, wolnością, zdolnością do kochania..., mu­si być postawiony na samym wierzchołku wszechświata.

A dokładniej mówiąc, człowiek jest więcej wart niż cały fizyczny świat. Pomimo swej wielkości człowiek jest istotą

- niedokończoną, - niepełną,

- niezrealizowaną...

Jest jak ziarno, które dąży, aby stać się rośliną; jest jak gc+sienica, która dąży, aby stać się motylem; jest jak dziecko, które dąży, aby stać się do­rosłym.

Prawo do wzrostu na wszystkich poziomach jest fundamentalnym pra­wem istoty ludzkiej.

Prawo do wzrostu jest - po prawie do życia - fundamentałnym prawem człowieka.


Prawdziwa miłość ma na względzie to fundamentalne prawo drugiego człowieka i pomaga mu w jego realizacji.

Miłość jest zatem «budowaniem drugiego człowieka», a raczej r<poma­ganiem mu w budowaniu samego siebie», w stawaniu się dorosłym, w stawaniu się arcydziełem-mężczyzną lub arcydziełem-kobietą.

A poniewąż człowiek przedstawia różne wymiary, miłość pomaga dru­giej osobie w dojrzewaniu na różnych poziomach osobowości: pomaga drugiej osobie dojrzewać intelektualnie, moralnie, emocjonalnie, spo­łecznie, seksualnie, religijnie... Jest - oczywiście - rzeczą ważną posta­wienie domu, zbudowanie pałacu, wieżowca, drogi, mostu, miasta... Ale wszystkie te budowle są «rzeczą drobną», jeżeli porównamy je do budo­wania drugiego człowieka.

I właśnie tego musi dokonać miłość.

· Miłość jest wyborem «ty» dła jego dobra.

Ktoś kiedyś napisał: «Miłość jest autodeterminacją ja na rzecz ty». Definicja ta uzupełnia poprzednią: podkreśla, że miłość jest wyborem woli.

Ten kto kocha, mówi do osoby kochanej:

- jesteś mała: wybieram cię, ponieważ chcę pomóc ci w stawaniu się wielką;

- jesteś słaba: wybieram cię, ponieważ chcę pomóc ci w stawaniu się silną;

- masz wiele braków: wybieram cię, ponieważ chcę pomóc ci w ich wypełnieniu;

- masz wiele potrzeb: wybieram cię, ponieważ chcę pomóc ci w ich za­spokojeniu;

- masz fundamentalną potrzebę wzrostu: wybieram cię, ponieważ chcę

pomóc ci w stawaniu się arcydziełem.

6

Wielokrotnie słyszałem, że miłość jest dawaniem: czy taka wizja miłości jest właściwa?

Powiedziałbym tak: miłość uważana za wewnętrzną postawę człowieka jest nie tyle dawaniem, ile dawaniem siebie. To tu miłość osiąga swój szczyt.

Oto jak wygląda dynamika miłości: - pragnę twojego dobra;

- wybieram cię;

- jestem do dyspozycji twojego wewnętrznego wzrostu; - ten wybór diametralnie zmienia moje życie;

- zmienia je do tego stopnia, że doprowadza mnie do całkowitego od­

dania się tobie.

Trzeba zauważyć jedną rzecz: jest wiele rodzajów miłości.

Ale dar uczyniony z samego siebie, jest fundamentalną cechą ich wszy­stkich; bez tego daru miłość nie jest już miłością. Wyjaśnijmy to, posłu­gując się przykładem.

- Miłość ojcowska = dar z samego siebie + przykład + utrzymanie dzieci + wychowanie + poprawa itd.

- Miłość macierzyńska = dar z samej siebie + świadectwo + wychowa­nie + czułość + zrozumienie itd.

- Miłość w przyjaźni = dar z samego siebie + zaufanie + szczerość + zażyłość + dyskrecja + pomoc itd.

- Miłość małżeńska = dar z samego siebie + współżycie + wspólny podział dóbr + komunia wewnętrzna + akt seksualny + prokreacja itd.

Dar z samego siebie musi być obecny we wszystkich rodzajach miłości: bez tego daru każdy rodzaj miłości pozostanie pusty.

7

Jaka relacja przebiega pomiędzy miłością a ofiarą?

Mówię o miłości ogólnie.

Powiedziałbym (jak już zaznaczyłem), że miłość i gotowość do ponie­sienia ofiary na rzecz osoby kochanej wzajemnie się pokrywają. Wyła­niają się spontanicznie inne wizje miłości.

· Miłość jest życiem dla drugiej osoby.

W jakiejś gazecie przeczytałem o takim zdarzeniu.

- Pewna pani nie chciała, aby zabrano do szpitala jej męża, który nie­odwracalnie utracił zmysły.

Ktoś jej tłumaczył: «Pani mąż nie czuje się dobrze. Niech go pani

16 17


umieści w szpitalu psychiatrycznym». A ona odpowiadała: «To nie­potrzebne. On i tak już nie wyzdrowieje. To mój mąż: zostanie ze mną, ponieważ przysięgłam mu miłość». Jej rozmówca na to: «Ale on nie wie, że pani go kocha».

Żona: «Nie jest ważne to, czy on o tym wie. Nigdy go nie kocha­łam tak jak teraz, ponieważ nigdy bardziej nie potrzebował mojej miłości».

- Historia mówi nam o innym wydarzeniu.

Teresa Casati otrzymała od cesarza Austrii pozwolenie na zamie­szkanie w małym domku, znajdującym się niedaleko straszliwej twierdzy Spielberg, gdzie przebywał jej mąż, hrabia Federico Confa­lonieri.

Z domku tego mogła widywać swojego męża, kiedy pokazywał się w oknie więzienia. Mogła przesyłać mu pozdrowienia i uśmiechy. Swoją obecnością mówiła mu: «Jestem tutaj, kocham cię, żyję dla ciebie».

· Miłość jest poświęceniem się dla drugiej osoby.

- Znany film pt.: Modokai opowiada cudowną i straszną historię ojca Damiana: ten młody ksiądz zostawia swoją ziemię i udaje się do Mo­lokai (na wyspę trędowatych), żyje z chorymi na trąd, sam zapada na tę chorobę i umiera na trąd.

- Kilka miesięcy temu odwiedziłem leprozorium w Mokolo, w północ­nej części Kamerunu.

Leprozorium to (na stałe przebywa tam 250 trędowatych, a leczonych ambulatoryjnie jest 1200) było prowadzone przez siostrę Paulę, Fran­cuzkę, która poświęciła trędowatym 27 lat swojego życia.

Dzisiaj i ona jest trędowata.

Ale pragnie do śmierci kontynuować swoją misję służenia nieule­czalnie chorym.

I chce być pochowana w swoim leprozorium.

t Miłość jest umieraniem za drugiego człowieka.

Titanic szedł na dno. Na szalupach ratunkowych zostało jeszcze miejsce tylko dla dwóch kobiet.

Wypadała kolej pani Isidor Strauss. Postawiła nogę na szalupie ratunko­wej, ale zaraz ją cofnęła. Podeszła do swojego męża, który na statku oczekiwał nadejścia śmierci i powiedziała: «Zawsze żyliśmy razem; ra­zem też umrzemy...».

19


8

Jak powinna wyglądać milość młodych ludzi, którzy planują malżeństwo?

Szczególna milość, która kieruje młodych ludzi ku małżeństwu, z jednej strony pówinna posiadać opisywane do tej pory cechy miłości ogólnej; a z drugiej strony, ponieważ chodzi o miłość szczególną, powinna posia­dać cechy szczególne.

Jakie to są cechy? Zacznijmy od początku.

t Pociąg fizyczny

Ponieważ małżeństwo niesie ze sobą również związek cielesny, trzeba, aby pomiędzy partnerami istniał fizyczny pociąg. Nieostrożnością było­by poślubienie osoby, w stosunku do której nie odczuwa się mniej lub bardziej intensywnego pociągu fizycznego.

Oczywiście, nie trzeba «próbować», czy taki pociąg istnieje: wyczuwa się go spontanicznie.

Jest jasne, że jeżeli wstępujemy w związek małżeński, opierając się tyl­ko na pociągu fizycznym, małżeństwo na samym początku jest skazane na niepowodzenie: jednakże podstawa ta jest niezbędna.

· Zakochanie

Ponieważ życie we dwoje jest bardzo trudne, dobry Bóg uznał za sto­sowne «przyprawić» miłość narzeczeńsko-małżeńską zakochaniem. Zakochanie, (które jest uczuciem silnym, słodkim, wzruszającym, przyjemnym, radosnym... o czym mówiliśmy już wcześniej), ułatwia wzajemną akceptację i wzajemne oddanie, stanowiące istotę małżeń­stwa.

Należy pobrać się, będąc «zakochanym», i przez całe małżeństwo trze­ba pielęgnować to zakochanie. Niestety, niewiele małżeństw to czyni. Zakochanie podtrzymuje się poprzez wzajemny szacunek, zrozumienie, łagodność, czułość, umiejętność słuchania i prowadzenia dialogu, oka­zywanie uczuć itd.

t Milość

Milość jest tym, co utrzymuje przy życiu pociąg seksualny i zakochanie: jest zdolnością dawania siebie drugiemu człowiekowi aż do zapomnie­nia i ofiary z samego siebie.

20


Bez intensywnej - w tym znaczeniu miłości - zakochanie i pociąg fi­zyczny bardzo łatwo ulegają degradacji lub też całkowicie się wyczer­Poją

· Dojrzałość

Nie wystarczy jakiś akt miłości: potrzeba miłości stałej i mocnej, która uczyni dwoje ludzi zdolnymi do pokonywania trudności małżeńskiego życia.

Ta (stała i mocna) zdolność kochania stanowi w każdej okoliczności ży­cia dojrzałość podmiotu. Tylko pomiędzy dwojgiem dorosłych osób mo­że zaistnieć piękna małżeńska droga.

Oczywiście, wymagana do zawarcia małżeństwa dojrzałość jest podatna na późniejszy wzrost: a raczej na wzrost nieskończony.

· Przyjaźń

Spotkanie się dwojga kochających się w sposób dojrzały ludzi staje się «przyjaźnią». Ktoś napisał: «Jest wielu małżonków, ale niewielu spo­śród nich jest przyjaciółmi». Jest rzeczą bardzo ważną, aby planujący małżeństwo dziewczyna i chłopiec rozpoczęli swój związek od przyja­źni i kontynuowali go tylko wtedy, kiedy ich przyjaźń utrzyma się i bę­dzie wzrastać. Jedynie wówczas są perspektywy, że stanie się ona doj­rzała w małżeństwie.

Co to jest przyjaźń?

Diogenes Laercjusz określał ją tak: «Bycie jedną duszci, mieszkającą w dwóch datach». Można by ją również zdeimiować w sposób nastę­pujący: «Jest to bardzo głęboki zwictzek wewnętrzny, oparty na wza­jemnej sympatii dwojga ludzi, którzy dążą do wzajemnej identyfika­cji». Albo: «Jest to spotkanie dwóch zażyłości, dwóch ofiar, dwóch przyjęć». Lub też: «Jest to wieczne spotkanie dwóch osób, które rea­lizują:

- objawienie siebie,

- dar z samych siebie,

- przyjęcie drugiego człowieka».

Co warte jest małżeństwo, jeżeli małżonkowie nie są przyjaciółmi? Niestety, większość młodych ludzi rozpoczyna swoje związki poprzez zbyt daleko posunięte związki fizyczne, a nie przywiązuje wagi do bu­dowania przyjaźni.

W świecie przyrody wszystko wzrasta progresywnie.

To samo powinno mieć miejsce w związku pomiędzy dwojgiem ludzi,

dążących do małżeństwa. Powinni oni postępować według następującej linii progresywnej:

- przyjaźń;

- przyjaźń nadziei;

- przyjaźń ukierunkowana (ku małżeństwu); - przed-narzeczeństwo;

- narzeczeństwo; - małżeństwo.

Wielu młodych omija natomiast te wszystkie etapy i przez to niszczy sa­mych siebie.

· Całkowite współbrzmienie

Pod pojęciem całkowitego współbrzmienia rozumiem całkowitą zgodę na poziomie osobowości, charakteru, zasad, celów, ideałów, wiary, reli­gijności...

Mówię - oczywiście - o małżeństwie idealnym, które - biorąc pod uwa­gę niedojrzałość podmiotów - bardzo rzadko spotyka się w rzeczywisto­ści.

W każdym razie ideał trzeba proponować.

Całkowite współbrzmienie nie oznacza «całkowitego podobieństwa», (które byłoby niemożliwe i monotonne) pomiędzy dwoma podmiotami, oznacza harmonię, polegającą na zbieżności różnic w małżeńskiej jed­nostce.

Warunki potrzebne do stworzenia dobrego małżeństwa możemy przed­stawić następującym rysunkiem.

Całkowita harmonia PRZYJAŹŃ

DOJRZAŁOŚĆ MIŁOŚĆ

22 23


9

Kiedy w wieku «nastu» lat doświadcza się silnego uczucia w stosunku do osoby płci odmiennej,

to czy można pójść natychmiast Za głosem tego uczucia? Czy można od razu zaręczyć się, czy lepiej poczekać?

Nie należy mylić znaku z rzeczywistością. Kiedy jedziemy ulicą, napo­tykamy róine znaki; np. znak skrętu w prawo lub znak skrętu w lewo. Ale nie wolno nam skręcać, skoro tylko zobaczymy znak. Musimy po­czekać na zakręt, a w tym czasie przygotować się na jego pokonanie. Po­jawiające się w wieku «nastu» lat pierwsze uczucie jest wytącznie sy­gnatem.

Ten znak pyta nastolatka: «Czy rozumiesz to, co dzieje się w twoim ser­cu? Za kilka lat zostaniesz powołany do przeżycia wielkiej miłości ze szczególnym-ty. Przygotuj się do tego. Przygotuj żywy umysł, silną wo­lę, niczym nie uwarunkowaną wolność, zrównoważoną emocjonalność, zdrowe ciało, dojrzałą seksualność, dobrze zespoloną osobowość..., abyś mógł potem ofiarować pełen dar osobie, z którą postanowisz spędzić ca­łe twoje życie».

Nastolatek, pojmując treść tego znaku, musi pod okiem doświadczo­nych wychowawców rozpocząć wielkie dzieło przygotowania całej swo­jej osobowości.

Niestety, wiele nastolatków oraz wielu młodych ludzi bierze ten znak za rzeczywistość: wierzą, że ich uczuciowość jest pełna i dojrzała. Uczuciowość nastolatka nie jest jednak ani pełna, ani dojrzała.

- Jest on poddany uczuciowemu wtóczęgostwu.

- Jego uczuciowość jest bardzo grząska, nie ukierunkowana w stronę żadnej szczególnej osoby.

- Nie zespolił on jeszcze swoich uczuć w ramach całej osobowości.

- Jest narażony na ryzyko przedwczesnych, przynoszących rozczaro­wanie i zubażających doświadczeń seksualnych, aby nie wydawać się gorszym w oczach przyjaciół, którzy mają partnerów i którzy mają już za sobą doświadczenia seksualne.

Z tych wszystkich powodów nastolatek powinien zdobyć się na odwagę pójścia pod prąd, oczekiwania i kształtowania samego siebie.

Nikt nie powinien robić tego, czego robić nie jest jeszcze w stanie.

24


10

Załóżmy, że młody człowiek posiada dojrzałą uczuciowość, zdolną do prawdziwego zakochania się.

Z tego, co zostało wcześniej powiedziane, wynika, że stan zakochania nie wystarczy, aby się pobrać.

Stan zakochania wystarczy, aby się pobrać, ale nie wystarczy, aby prze­żyć wierne, nierozerwalne i płodne życie małżeńskie.

Zazwyczaj stan zakochania oznacza początek uczuciowego związku, ale sam w sobie nie jest zdolny zapewnić temu związkowi trwałości.

Stan zakochania jest ważny, ale ma pewne ograniczenia:

- dokładnie nie wiemy, dlaczego zakochujemy się w pewnej określo­nej osobie;

- uczucie może doprowadzić do częściowego przytłumienia rozumu; - popadamy w niebezpieczeństwo idealizacji osoby, w której jesteśmy zakochani;

- w stanie zakochania nie przeważają właściwe człowiekowi zdolno­ści: inteligencja i wola;

- będąc zakochanym, jest się poddanym impulsom regresywnym (cha­rakterystycznym dla wieku dziecięcego lub młodzieńczego), które czynią przedmiot uczuć bardziej atrakcyjnym.

Jest zatem konieczne, aby przejść od stanu zakochania do stanu miłości. Ten, kto jest tylko zakochany, jest narażony na wiele błędów.

Ten kto naprawdę kocha, zdolał dopełnić to silne uczucie w warstwie in­nych zdolności:

- Posługując się inteligencją, myśli: Czy ta osoba jest godna mojej małżeńskiej miłości? Czy uda mi się zrealizować z nią tę najgłębszą komunię, która będzie trwała całe życie?

- Posługując się wolą, pyta: Czy wybieram tę osobę, aby się jej oddać i aby przeżywać z nią - nawet za cenę ofiary - komunię płodną i głę­boką?

Takim dopełnieniem karmi się sam ładunek uczuciowy, (który pozosta­wiony samotnie szybko by się wyczerpał), a ciągłość związku jest za­pewniona.

11

Czy możliwe są: seksualność bez miłości i miłość bez seksualności?

W pytaniu tym seksualność, (która nadaje całej osobie szczególną kono­tację - treść) jest brana za korzystanie z płciowości. Poprawnie można by je zadać w ten sposób: czy związek fizyczny jest możliwy bez miło­ści i czy możliwa jest miłość bez związku fizycznego?

· Niestety, zbyt często utrzymuje się teraz związki fizyczne, które są pozbawione miłości, aczkolwiek ta praktyka jest psychologicznie i moralnie upośledzona. Razem z dojrzałością płciową zdolność do związku płciowego jest zagwarantowana, ale podmiot nie jest jeszcze dojrzaty (na poziomie inteligencji, woli, miłości, zdolnoś­ci do oddania, uczuciowości) na podjęcie tak zobowiązującego związku.

Jeżeli podmiot wkracza w związek fizyczny wtedy, kiedy osiąga wy­łącznie fizyczną dojrzałość, naraża się na ryzyko zablokowania procesu dojrzewania i zrównoważenia innych zdolności.

Jako związek seksualny zostaje zredukowany do pozbawionego znacze­nia związku ciał: a więc związku fałszywego.

Ktoś mógłby zaoponować: «Nie odczuwam wyłącznie pociągu fizycz­nego, lecz także uczuciowego: nie jestem zatem fałszywy, kiedy wypeł­niam akt seksualny».

Odpowiadam: akt seksualny jest aktem tak doniosłym, że nie powinien wyrażać wyłącznie uczucia, ale całkowitą komunię ja i ty: całkowitą ko­munię, która może się wypełnić tylko w małżeństwie.

Trzeba zatem, aby młody człowiek kontrolował swoje bodźce płciowe w oczekiwaniu na osiągnięcie całkowitej dojrzałości swojej istoty oraz w oczekiwaniu na małżeństwo, w którym możliwe będzie przeżycie mi­łości dojrzałej, pełnej, wiernej, jedynej i płodnej.

t Na drugą część pytania (czy miłość bez związku fizycznego jest możliwa) odpowiadam «tak».

Mówiąc o miłościach niemałżeńskich (miłości ojcowskiej, miłości ma­cierzyńskiej, synowskiej, braterskiej, przyjacielskiej...), trzeba powie­dzieć, że są one bardzo wzniosłe, ale całkowicie wyłączają związek fi­zyczny.

26 2+


Mówiąc o miłości macierzyńskiej, należy stwierdzić, że możliwa jest ona również bez związku fizycznego,

- pod warunkiem, że decyzja została podjęta przez oboje małżonków; - i pod warunkiem, że powodem podjęcia takiej decyzji jest jakaś ra­cja wyższa (Raissa i Jaques Maritain w pewnym momencie postano­wili żyć w małżeństwie dziewiczym, aby lepiej ofiarowywać się Bo­gu oraz innym ludziom).

12

Mówiąc o związku z pociągiem fizycznym, chciałbym powiedzieć,

czy miłość jest z nim nieuchronnie spleciona?

Na poprzednich stronach wprowadziłem rozróżnienie pomiędzy miło­ścią, a zakochaniem.

Aby móc zwrócić się w stronę małżeństwa, potrzeba i jednego, i drugie­go: miłości i zakochania.

Ten dwumian angażuje w pewnym momencie całą osobę: inteligencję, która ocenia, wolę, która wybiera, uczuciowość, która wibruje, ciele­sność, która czuje się przyciągana...

Kiedy miłość angażuje całą osobę, odczuwa ona silne pragnienie pozna­nia drugiego człowieka, zrozumienia go, zaakceptowania, przyjęcia, ofiarowania mu siebie, komunikacji i współdziałania: rzeczą normalną jest to, że miłość (angażująca całe ja i zorientowana na ty) nieuchronnie wywołuje pociąg fizyczny.

Wtedy mówi się drugiemu człowiekowi (nawet jeżeli nie wyraża się te­go słowami): «Pragnę żyć z tobą we wzajemności na wszystkich pozio­mach, chcę cię wspierać, pragnę przyczyniać się do tego, abyś stawał się coraz bardziej «sobą», chcę razem z tobą uczestniczyć w prokreacji»... I to jest moment na zawarcie małżeństwa.

13

Czy pociągowi fizycznemu zawsze towarzyszy uczucie, mające ogromny ładunek emocjonalny?

U wielu osób, które nie osiągnęły zdolności integracji (to znaczy jedno­ści wewnętrznej) pociąg fizyczny może pojawić się bez zaangażowania sfery uczuciowej.

Współczesna kultura sprzyja w wielu przypadkach temu wewnętrznemu rozdarciu.

«seks jest uprawiany» dla zabawy, całkowicie pozbawiony jakiejkol­wiek uczuciowej wibracji.

Postępuje się zgodnie z kłamliwą logiką potrzeby, która narzuca nastę­pujący sposób myślenia: twoje ciało dla mnie.

Jest to model śmiertelny, o którym mówi Freud: - impuls mnie popycha;

- jestem zmuszony do zaspokojenia samego siebie; - na koniec napięcie opada.

Ten, kto postępuje według tego wzoru, nie pragnie pełnego i całkowite­go związku z partnerem, ale przywiązuje wagę wyłącznie do własnej przyjemności; jednak na dłuższą metę zanika również nieustannie po­szukiwane zadowolenie. Osoba tak dalece niedojrzała powinna pokonać logikę «czystej potrzeby», logikę «ja czuję», logikę «dla mnie», logikę instynktu, który potrzeba zaspokoić, i nauczyć się pójść dalej: w stronę pełnego godności ty, razem z którym pragnie wejść w związek zbudo­wany na szacunku, miłości, komplementarności oraz ubogacającej i przyczyniającej się do wspólnego dojrzewania wymiany.

14

Czy zdrowe, czyste i szczere uczucie

żywione do osoby rozwiedzionej jest godne potępienia i czy należy je stłumić?

Uczuciowość człowieka przedstawia szeroką gamę różnych uczuć: u­czucie ojcowskie, macierzyńskie, synowskie, przyjacielskie, narzeczeń­sko-małżeńskie (lub zakochanie) itd.

2$ 29


Jeżeli uczucie, którego doświadczamy w stosunku do osoby rozwiedzio­nej, jest zdrowym i czystym uczuciem przyjaźni, nie podlega potępie­niu, ani nie należy go tłumić.

Jeżeli jest to uczucie zakochania, z punktu widzenia moralnego nie mo­że być podtrzymywane, ponieważ osoba ta, jakkolwiek rozwiedziona, ofiarowała już serce innemu ty.

Trzeba dodać, że przyjaźń pomiędzy mężczyzną, a kobietą jest bardzo piękna, ale należy umieć nią dobrze kierować.

Biorąc pod uwagę niedojrzałość wielu podmiotów, przyjazny związek kończy się zazwyczaj na relacji sentymentalno-seksualnej,

15

Mówiliśmy o miłości i poświęceniu.

Czy miłości zawsze towarzyszy poświęcenie?

W przeszłości postawiono być może zbyt mocny akcent na poświęcenie jako «dowód miłości», zupełnie jak gdyby małżeństwo i posiadanie dzieci oznaczało koniecznie poświęcenie.

W rzeczywistości wymiar poświęcenia/ofiary powinien być zawsze obe­cny jako «dyspozycja/gotowość»: kochamy, jeżeli jesteśmy gotowi po­święcić się dla osoby kochanej.

Ale miłość nie jest wyłącznie poświęceniem: jest przede wszystkim ofertą, darem, gotowością, otwarciem, przyjęciem, radością... Poświęcenie nie może być zatem postrzegane jako centrum małżeńskie­go życia: jest jego obrzeżem.

Mamy tu jednak do czynienia z obrzeżem, z którym realnie musimy się rozliczyć.

Nie wstępuje się w związek małżeński, ani nie staje się rodzicami po to, aby się poświęcić, ale po to, aby być szczęsliwym w darze miłości i ży­cia.

Ale - trzeba przyznać - cierpienie istnieje.

Jest zatem konieczne, abyśmy byli gotowi na przyjęcie i złożenie ofia­ry. Do tego dodać należy dwie uwagi:

1. poświęcenie przeżyte w imię mitości staje się lżejsze;

2. poświęcenie (tak jak Krzyż Chrystusa) nie powinno być nigdy po­strzegane jako istota życia, lecz jako bolesne przejście (jakkolwiek ko­nieczne) ze śmierci do życia.

ROZDZIAŁ II

SEKSUALNOŚĆ: czY WIESZ, CO TO JEST?

Wyjdźmy od bardzo prostego stwierdzenia: problem seksualności nie jest najważniejszym życiowym problemem.

Najważniejszym problemem życia jest miłość: człowiek stworzony do miłości jest szczęsliwy tu, na ziemi (i będzie szczęs'liwy w niebie), jeże­li fundamentem całego jego życia będzie miłość do Boga (w poszukiwa­niu Jego chwały), miłość do ludzi (w poszukiwaniu ich prawdziwego dobra) i miłości do samego siebie (w poszukiwaniu własnego wzrostu na wszystkich poziomach osobowości).

Jakkolwiek seksualność nie jest problemem najważniejszym, jest ona problemem warunkującym, co oznacza, że uwarunkowuje pozytywnie lub negatywnie całe późniejsze życie.

Należy więc zmierzyć się z nim i rozwiązać go wyraźnie, i z dużym za­angażowaniem.

16

Czy pozytywne rozwiązanie problemu seksualnego ma wpływ na sukces w małżeństwie?

Ogromny. Dlaczego? Ponieważ właśnie w małżeństwie człowiek realizuje swoją seksualność i cele z nią związane.

Błędne rozwiązanie problemu seksualnego może mieć dla małżeństwa fatalne skutki.

t Ile małżeństw kończy się dziś rozwodem! Oto niektóre statystyki:

Włochy: 12% (z których większość ma miejsce w pierwszym roku małżeństwa): znajdujemy się dopiero w fazie początkowej.

30 31


Francja: 30% Rosja: 60%. USA: 70%.

+ Dania i Szwecja: 95% wolnych związków.

· Inne malżeństwa, jakkolwiek nie zakończone rozwodem, są kontynu­owane pod Znakiem niewierności.

Czasami mamy do czynienia z niewiernością ukrytą: on nie wie o niej, ona nie wie o nim.

W innych przypadkach mamy do czynienia z niewiernością ustanowio­nc+: małżonkowie mówią sobie: «Ja mam swoje życie, a ty masz swoje, ale jesteśmy razem z powodów społecznych lub rodzinnych». Niewierność małżeńska (pod presją środków komunikacji społecznej) staje się składnikiem aktualnie obowiązującej kultury: ten, kto zachowu­je wierność, naraża się na ryzyko, że wezmą go za głupca.

· Jeszcze inne malżeństwa, jakkolwiek nie kończą się rozwodem ani też nie ma w nich miejsca na niewierność, ciągną się niczym obłado­wane wozy: bez życia, bez dialogu, bez entuzjazmu, bez radości...

17

Czy ta ciężka sytuacja odbija się na osobistym życiu matżonków i ich dzieci?

Rozwody, separacje, niewierność odciskają się negatywnym piętnem przede wszystkim na psychice małżonków: kłótnie, poczucie braku zro­zumienia, szacunku, miłości; wątpliwości, niepewności, wahania; smut­ki, urazy, depresje...

Być może jeszcze poważniejsze są konsekwencje, które obserwujemy w psychice dzieci: lęki, niepokoje, poczucie braku przyjęcia, konflikty uczuciowe, brak wartości...

18

Wydaje mi się, że jest wiele przyczyn klęsk malżeńskich.

Masz zupełną słuszność.

Spróbujmy wymienić niektóre z nich:

1 Kryzys wartości

Wszyscy to mówią: najpoważniejszym kryzysem, jaki dotknął cały za­chodni świat, jest kryzys wartości.

Wielkie wartości tradycji chrześcijańskiej i humanistycznej zostały przy­ćmione, lub wręcz zanikły.

Osoba, życie, sens życia, miłość, miłość małżeńska, rodzina, wiara, na­dzieja, religijność...: gdzie podziały się te wartości?

· Przyjęcie przez podmioty aktualnej kultury

Pod pojęciem aktualnej kultury mieści się mentalność narodu: ten spo­sób myślenia, odczuwania, dokonywania wyborów, tworzenia wartości, rozporządzania życiem..., podzielany przez większość ludności. Współ­czesna kultura jest w dużej mierze kreowana przez potężne środki ko­munikacji społecznej, a zwłaszcza przez telewizję.

Jakie są te aspekty aktualnej kultury, które zostają przesyłane do serc i umysłów ludzi, stając się ich mentalnością?

Oto one:

«Liczą się pieniądze».

«Mając pieniądze, można osiągnąć wszystko». «Liczą się: przyjemność, seks i sukces». «Każdy robi to, co chce».

«Każdy tworzy sobie własną prawdę». «Każdy tworzy sobie własną moralność». «Każdy jest najwyższą normą własnego życia». «Każdy jest panem samego siebie».

«Każdy ma swoje prawa i nie ciążą na nim żadne obowiązki».

Jest rzeczą jasną, że taka kultura całkowicie obala wartość osoby, mał­żeństwa, życia we dwoje i rodziny.

· Brak przygotowania

W wieku 13-14 lat nastolatek powinien rozpocząć, pod opieką doświad­

32 33


czonych wychowawców, wielkie przygotowanie do życia we dwoje: przygotowanie to powinno zaangażować całą jego osobowość.

W tym wieku natomiast wielu młodych ludzi (często członków pozba­wionej wartości rodziny) porzuca Kościół, przyłącza się do różnych podejrzanych grup swoich rówieśników, trafia być może do złych szkół, podejmuje nieczyste życie uczuciowe i seksualne...

Jak taka młodzież może stać się gotowa do małżeństwa?

· Ludzka i chrześcijańska niedojrzatość obojga partnerów

Brak przygotowania jest przyczyną braku dojrzałości. Świat jest aż po brzegi wypełniony niedojrzałymi - a w konsekwencji pełnymi proble­mów - ludźmi.

Mówiąc o rzeczywistości małżeństwa, trzeba otwarcie powiedzieć: zwią­zek dwojga niedojrzałych ludzi kończy się klęską małżeństwa.

· Brak dialogu

Jedno z najczęściej wypowiadanych przez żony zdań brzmi następująco: «Pomiędzy mną, a moim mężem nie ma żadnego dialogu. Jaki jest więc sens naszego związku seksualnego?».

Małżonkowie nie umieją prowadzić dialogu. - ponieważ w środku są puści;

- ponieważ nie mają do przekazania żadnych wartości;

- ponieważ nie zostali ukształtowani do psychologicznych i moralnych cnót dialogu;

- ponieważ każdy, zamknięty we własnym egoizmie, mys'li wyłącznie o sobie...

· Błędna wizja seksualności

Nasze rozważania chcemy skierować na tę przyczynę małżeńskich klęsk.

W tym celu musimy znaleźć punkt wyjścia.

35


19

Wydaje mi się, że nie musimy szukać zbyt daleko. Co to jest seksualność, nietrudno się dowiedzieć.

To nie takie proste, jak mys'lisz.

W książce o wychowaniu seksualnym znalazłem kilka definicji seksual­ności; wśród nich znajdowały się również definicje, podane przez grupę młodych, którym ten temat nie był już obcy. Zadziwiającą: różnorod­ność opinii, pomyłki, błędne pojęcia.

ANNA, lat 15

Dla mnie seksualność... to coś, co trzeba zrobić, kiedy się to czuje. PAOLA, lat 17

Seksualność jest takim samym sposobem jak każdy inny na poznanie siebie samego i własnego partnera.

JAN, lat 18

.fest to integralna część związku pomiędzy dwojgiem osób. KAROLINA, lat 16

Seksualność to uprawianie seksu. ANNA RITA, lat 17

Seksualność jest wszystkim tym, co dotyczy aktu ńzycznego. ANTONELLA, lat 18

Seksualność to związek wzajemnej wierności i miłości dwojga ludzi. ANGELO, lat 17

Seksualność jest sumą stosunków fizycznych i społecznych, istnieją­cych pomiędzy kobietą, a mężczyzną.

ROMINA, lat 17

Seksualność jest sposobem pojmowania i przeżywania seksu, według własnych doświadczeń i własnej kultury: itd.

20

Pojęcia na temat seksualności są często mylące i rozbieżne. Jak można z nich cokolwiek zrozumieć?

Punktem wyjścia jest rzeczywistość istoty ludzkiej, ponieważ seksual­ność jest rzeczywistością, która ogarnia całą osobę, a nie tylko jej ciało. Postawmy sobie pytanie: Kim jest osoba ludzka?

Człowiek jest jedynym stworzeniem na ziemi, która może powiedzieć: «JA». Właśnie dlatego, że ma możliwość:

- posiadania samoświadomości: wie, że istnieje;

- posiadania poznania: może poznawać to, co znajduje się poza nim: przyrodę, rzeczy, ludzi;

- posiadania wolnej woli: może wybierać;

- posiadania zdolności do dialogu: jest nastawiony na prowadzenie dialogu z rzeczami, ludźmi i Bogiem;

- posiadania zdolności panowania (przynajmniej w pewnych grani­cach) nad naturą: umie ją podporządkować, używać, przetwarzać;

- posiadania zdolności doskonalenia się, dojrzewania, samospełnienia i niestety samodestrukcji;

- posiadania zdolności otwarcia się na to, co transcendentne, ponie­waż jego serce jest stworzone dla nieskończoności.

Człowiek jest jedyną istotą, która posiada ciało i która na ziemi może uznać się za osobę, a zatem może również w każdym innym ludzkim ży­ciu rozpoznać cechy osobowościowe.

t Osobę można więc zdefiniować jako «wcielonego ducha».

36 37


21

To piękne rozważanie wymaga poglębienia:

ale nie rozumiem, co to ma wspólnego z seksualnością.

Nie można prowadzić poważnych rozważań na temat seksualności, jeże­li się nie zrozumie, że człowiek jest istotą stworzoną do dialogu.

Tak jak już wspomniałem:

- osoba jest stworzona do dialogu z rzeczami (słońcem, księżycem, gwiazdami, górami, morzem, drzewami, pożywieniem, napojami, powietrzem): dialog ten nazywam «dialogiem kosmologicznym»;

- osoba jest stworzona do dialogu z innymi osobami, to znaczy z nieo­kreślonymi ty: nazywam ten dialog «dialogiem społecznym»;

- osoba jest stworzona do dialogu ze szczególnym ty, z którym pragnie połączyć swoje życie: nazywam ten dialog «dialogiem seksualnym»; - osoba jest stworzona do dialogu z Bogiem: nazywam ten dialog «dia­logiem religijnym».

Jeżeli osoba nie realizuje tego poczwórnego dialogu, nie osiąga dojrza­łości.

22

Zanim poglębimy te rozważania, chcialbym jednak wiedzieć,

jakie są funkcjonujące obecnie wizje seksualności.

Powiedziałbym, że obecnie funkcjonują cztery wizje seksualności: wizja wyłącznie prokreacyjna;

wizja wyłącznie personalistyczna; wizja wyłącznie hedonistyczna; wizja zrównoważona...

39


23

Rozpocznijmy od wizji prokreacyjnej: czy nie jest ona trochę przestarzala?

Według wizji prokreacyjnej seksualność jest rzeczywistościc+ wyk+cznie cielesnc+ usytuowaną przede wszystkim w organach plciowych, a jej ce­lem jest prokreacja.

Mamy tu, jak mówisz, do czynienia z wizją trochę przestarzałą. W wizji tej znajdujemy jedną zaletę i dwa błędy.

· Zaletci tej wizji jest to, że postrzega ona seksualność nierozerwalnie związaną z jej celem: prokreacją.

Istnieje dzisiaj tendencja do postrzegania i przeżywania seksualności ja­ko wartości autonomicznej, oddzielonej od swoich celów

Taka podstawa jest blędna.

To zupełnie tak, jakbyśmy oddzielali oko od wzroku: oko istnieje po to, aby patrzeć.

To zupełnie tak, jakbyśmy oddzielali płuca od oddechu: płuca istnieją po to, aby oddychać.

To zupełnie tak, jakbyśmy oddzielali uszy od słuchu: uszy istnieją po to, aby słyszeć.

To zupełnie tak, jakbyśmy oddzielali integrację od myślenia: inteligen­cja istnieje po to, aby mys'leć.

Tak samo trzeba powiedzieć, że seksualność istnieje również dla celów prokreacji.

Jest to oczywista prawda, która nie potrzebuje żadnego potwierdzenia. Oczywiście, musi to być prokreacja odpowiedzialna (o czym będziemy mówić w dalszym ciągu naszych rozważań).

· Są dwa blędy.

- Pierwszy blgd: ta wizja seksualności utrzymuje, że seksualność jako taka jest rzeczywistościc+ wylącznie cielesna, usytuowaną przede wszystkim w narządach płciowych.

Mamy tu do czynienia z bardzo poważnym błędem: seksualność nie jest rzeczywistością wyłącznie cielesną.

Mamy tu pomieszanie seksualności i plciowości.

W człowieku nic nie jest wyłącznie cielesne: nawet wtedy, kiedy wy­

41


pełnia on «czynności cielesne», jego cała osoba jest w to zaangażo­wana.

Prosty przykład: człowiek musi jeść «jak człowiek», angażując w tę czyn­ność procesy, będące tworem pracy intelektu, woli, uczuć i instynktu:

+ przez inteligencję musi ocenić stan własnego zdrowia;

+ musi ocenić, czy to okreslone pożywienie odpowiada jego stanowi zdrowia;

musi wybrać, posługując się wolą, to pożywienie, które jest dobre i wykluczyć to, które jest szkodliwe;

musi umieć panować nad sobą; musi jeść z przyjemnością...

Tak samo trzeba powiedzieć, że seksualność jest rzeczywistością globał­ną, obejmującą całą osobę, kierując ją w stronę drugiego człowieka.

- Drugi błąd: ta wizja seksualności utrzymuje, że jedynym celem se­ksualności jest prokreacja.

Tutaj popełnia się błąd «pominięcia». Istnieją cztery cele seksualności.

P i e r w s z y cel: sprzyjanie prowadzeniu dialogu pomiędzy ja i ty w małżeństwie: jedynemu dialogu w historii.

W tym przypadku trzeba powiedzieć, że seksualność, kiedy jest przeży­wana na poziomie fizycznym, jest językiem, środkiem komunikowania się, czy wręcz instrumentem autokomunikacji.

+ D r u g i cel: wyrażanie wewnętrznej komunii małżonków.

W tym znaczeniu cielesna seksualność sytuuje się w porządku gestów. Człowiek komunikuje się:

- za pośrednictwem słów (język jest używanym przez wszystkie naro­dy całego świata i wszystkich epok środkiem komunikacji);

- za pośrednictwem znaków obiektywnych (pismem, muzyką, malar­stwem, rzeźbą...);

- za pośrednictwem gestów subiektywnych (uśmiechu, skinienia gło­wą, ruchu ręką, uścisku dłoni, pocałunku, objęcia, tańca...). Szczególnie komunikatywnym gestem jest oczywiście akt seksualny: a ponieważ ten akt stanowi najintymniejszy, najbardziej całkowity, naj­bardziej zaangażowany związek fizyczny, strukturalnie jest on stworzo­ny do wyrażania najgłębszej wewnętrznej komunii.

T r z e c i cel: pogłębianie wewnętrznej komunii małżonków.

Akt seksualny, który ograniczałby się do wyrażania wewnętrznej komu­nii małżonków, byłby niewystarczający.

Akt seksualny - z jednej strony - powinien wyrażać istniejącą już ko­munię: z drugiej strony powinien ją nieustannie pogłębiać.

Po 25 latach małżeństwa małżonkowie powinni móc sobie na przykład powiedzieć: «Nasza komunia wewnętrzna niezmiernie się pogłębiła». C z w a r t y cel: ofcarowanie daru życia dzieciom.

Nie zatrzymuję się przy tym punkcie, ponieważ jest on zawarty w pro­kreacyjnej wizji seksualności.

Te cztery cele możemy zredukować do dwóch:

1. komunia małżonków (do komunikacji, wyrażania i pogłębienia);

2. prokreacja (do urzeczywistnienia w kontekście odpowiedzialnego ro­dzicielstwa).

24

Co oznacza wyrażenie: «seksualność wylącznie personalistyczna»?

Wyłącznie «personalistyczna» wizja seksualności definiuje ją w nastę­pujący sposób: jest to skłonność osoby do wejścia w związek z drugą osobą, w celu stworzenia wspólnoty małżeńskiej i rodzinnej: takiej, której celem jest samorealizacja małżonków.

Ta wizja seksualności jest usytuowana po przeciwległej stronie w sto­sunku do poprzedniej wizji.

Również ona posiada zalety i wady.

+ Jej zalety są następujące:

1. Seksualność nie jest już postrzegana jako rzeczywistość wyłącznie cielesna, lecz jako rzeczywistość, która angażuje całą osobę: całe ja dą­ży do wejścia w związek wewnętrzny z całym ty.

2. Z tej wewnętrznej relacji powstaje wspólnota małżeńska i rodzinna.

Jej wady są następujące:

1. Prawdopodobnie istnieje błędna koncepcja samorealizacji. Samorealizacja lub dojrzałość podmiotu nie polega na samorealizacji oj­costwa lub macierzyństwa.

Dojrzewanie jest raczej «procesem wewnętrznym, który przyczynia się do mojego postępu w byciu mężczyzną lub byciu kobietą».

Nawet człowiek niepełnosprawny fizycznie, siedzący na wózku, mo­

42 43


że stać się osobą dojrzałą, (a więc może zrealizować się jako czło­wiek):

- jeżeli rozwija swoje zdolności,

- jeżeli je harmonizuje w wielką wewnętrzną jedność,

- jeżeli na poziom najwyższy wynosi swoją zdolność do miłości: zdol­ność stanowiącą istotę człowieka.

Realizacja ojcostwa i macierzyństwa nie powoduje automatycznie doj­rzałości osoby: jest tylko dla niej okazją, możliwością.

Jeżeli małżonkowie kochają się autentycznie i kochają swoje dzieci, ro­sną, dojrzewają, samorealizują się, stając się arcydziełami miłości. Tylko ten, kto kocha, może liczyć na samorealizację.

Jeżeli mężczyzna i kobieta są egoistami to pomimo tego, że staną się ro­dzicami, nadal będą egoistami.

Fakt stania się rodzicami może jednak okazać się możliwością do osią­gnięcia dojrzałości w miłości, a więc do samorealizacji.

2. Drugi błąd: dziecko jest postrzegane jako instrument, służący do rea­lizacji małżonków.

Mówiliśmy, że rzeczy są zawsze instrumentami, a nigdy celami; i że lu­dzie nie są nigdy instrumentami, są zawsze celami.

Dziecko nie powinno być więc nigdy postrzegane jako instrument, ale jako ceł.

Małżonkowie nie powinny dawać dzieciom życia po to, aby zreałizować samych siebie, ale po to, aby ofiarować dzieciom nie dający się z niczym porównać dar życia.

Wielu rodziców, natomiast, pragnie pierwszego dziecka po to, aby się zrealizować lub po to, aby scementować małżeństwo: potem pragnie drugiego dziecka, bo pierwsze potrzebuje zabawy i towarzystwa; itd. Nigdy nie pragną dziecka dla niego samego, dla jego dobra, ponieważ niesie ono w sobie własną wartość wewnętrzną.


25

Dlaczego, mówiąc o seksualności, nie mówiliśmy o przyjemności?

Twoje pytanie przynagla mnie do przedstawienia trzeciej wizji seksual­ności: wizji hedonistycznej.

Według tej wizji seksualność jest rzeczywistością wyłącznie cielesną, . usytuowaną przede wszystkim w narządach płciowych, a jej celem jest przyjemność. Poszukiwanie przyjemności może nieść ze sobą pewne ry­zyko: dziecko. To niebezpieczeństwo omija się poprzez stosowanie anty­koncepcji oraz aborcję.

Jest to wizja seksualności propagowana przez wielkie środki komunika­cji społecznej.

Jest to zatem wizja najbardziej akceptowana, jakkolwiek całkowicie błędna.

Takie przeżywanie seksualności oznacza postępowanie wbrew naturze: wiemy, że Bóg przebacza, kiedy żałujemy i kiedy się nawracamy; ale natura nie przebacza nigdy.

Takie przeżywanie seksualności oznacza tworzenie pewnych przyczyn rozczarowania, smutku, depresji, różnych nerwic.

Jakie są błędy tej wizji seksualności?

· Pierwszy błąd: seksualność jest rzeczywistością całkowicie cielesną. Mamy tu do czynienia z koncepcją ograniczoną, przestarzałą i nie­naukową.

· Drugi błąd: celem seksualności jest przyjemność. Nie mamy nic prze­ciwko przyjemności, ponieważ została ona stworzona przez Boga.

Przyjemność jest zatem dobra, piękna i niewinna. Jest jednak «środ­kiem», a nie «celem».

Posłużmy się przykładem.

Człowiek ma ogromny obowiązek autokonserwacji: to znaczy utrzyma­nia się przy życiu.

Aby łatwiej mu było wypełniać ten wielki obowiązek troski o życie, Bóg dołączył przyjemność: przyjemność smaku.

Człowiek nie powinien żyć dla wrodzonej przyjemności jedzenia i picia: powinien raczej szukać tej przyjemności, aby utrzymać się przy życiu.

To przyjemność istnieje dla człowieka, a nie człowiek dla przyjemności. W ten sam sposób powinno przebiegać rozumowanie dotyczące przy­jemności seksualnej.

Człowiek ma ogromny obowiązek komunii interpersonalnej z własnym partnerem oraz wielki obowiązek prokreacji.

Aby mógł łatwiej wypełniać te obowiązki, Bóg stworzył przyjemność seksualną.

Człowiek nie może jednak żyć dla przyjemności seksualnej; nie może szukać i rozkoszować się tą przyjemnością jako celem, lecz jako środ­kiem do osiągnięcia czterech celów seksualności, o których mówiłem wcześniej. Oto, jak wygląda linia poprawnego życia: «nie człowiek dla przyjemności seksualnej, ale przyjemność seksualna.

- dla jego wzrostu, - dla jej wzrostu,

- dla wzrostu ich komunii,

- dla dania życia ich dzieciom».

· Trzeci błąd: poszukiwanie przyjemności może nieść ze sobą konse­kwencje: dziecko.

Prawie we wszystkich kulturach dziecko było zawsze uważane za dar. Dzisiaj kultury: laicka, liberalna i panseksualna uznają dziecko za nie­bezpieczeństwo. Ale jeżeli człowiek jest największym stworzeniem na świecie, to dziecko jest największym prezentem, jaki może otrzymać małżeństwo.

· Czwarty błąd: unika się tego niebezpieczeństwa, stosując środki an­tykoncepcyjne.

W dalszej części moich rozważań będę mówił o środkach antykoncep­cyjnych i metodach naturalnych.

Na razie powiem tylko, że sztucznej antykoncepcji nie należy mylić z odpowiedzialnym planowaniem rodziny.

· Piąty błąd: unika się tego niebezpieczeństwa, stosując aborcję. Niewiele jest na ten temat do powiedzenia: aborcja to zabójstwo popeł­nione na własnym dziecku: słabym, bezbronnym i niewinnym.

46 47


26

Jak dotrzeć do właściwej wizji seksualności?

Czwartą wizją seksualności nazwałem «wizja zrównoważoną», ponie­waż usnuje ona uchwycić seksualność w jej istocie, w jej dążeniach, w jej związkach z zainteresowaną osobą, z partnerem, z dziećmi i spo­łeczeństwem.

Jest to wizja właściwa.

Wizja, którą wybieram i którą ci proponuję, jakkolwiek możesz przyjąć ją krytycznie.

Według tej wizji seksualność może być zdefiniowana w sposób nastę­pujący: jest to skłonność «ja» do wejścia w bardzo głęboki zwicizek Ze «sZCZegóLnym ty» poprzez dar Z samego siebie i przyjęcie daru drugiej osoby: bardzo głęboki zwicizek, który powinien być pLodny w miłość i życie.

+ Seksualność jest sktonnością.

Dodałbym, że seksualność jest fundamentalną skłonnością człowieka. Jako «skłonność fundamentalna» seksualność jest

- rzeczywistością zakorzenioną w istocie człowieka; - rzeczywistością globalną;

- rzeczywistością pozytywną.

1. Jest rzeczywistością zakorzenioną w istocie cztowieka.

Chcę powiedzieć tak: seksualność nie jest skłonnością sztuczną, nabytą czy nienaturalną.

Jest podstawowym wymiarem ludzkiej istoty.

Tak jak mówię, że człowiek jest stworzeniem obdarzonym intelektem, wolą, moralnością, uczuciowością, religijnością..., tak też muszę powie­dzieć, że człowiek jest stworzeniem obdarzonym seksualnością.

2. Jest rzeczywistościct globalną.

Oznacza to, że seksualność dotyczy całej ludzkiej istoty: ubarwia ją, charakteryzuje i buduje w określony sposób.

Mężczyzna jest taty-seksualny w znaczeniu męskim, a kobieta jest ca­ła-seksualna w znaczeniu żeńskim.

Mężczyzna myśli jak mężczyzna, wybiera jak mężczyzna, kocha jak mężczyzna, czuje jak mężczyzna, mówi jak mężczyzna.

To samo trzeba powiedzieć o kobiecie.

«osoba ludzka realizuje się w dwóch wersjach: w wersji męskiej i żeń­skiej: każda z tych wersji posiada swoje charakterystyczne cechy, orygi­nalność, odcienie boskiej doskonałości, których nikt nie posiada» (G. Muraco).

3. Jest dobra rzeczywistością.

Ten, kto miałby negatywną wizję seksualności, pokazałby, że niczego nie zrozumiał z rzeczywistości seksualnej.

Oczywiście człowiek, tak jak może dobrze lub źle posługiwać się swo­ją inteligencją, wolą, uczuciowością, tak samo może dobrze lub źle po­sługiwać się seksualnością.

· Seksualność jest skłonnościct ja ku ty.

Nie powiedziałem, że seksualność jest skłonnością jednego ciała do in­nego ciała: w ten sposób pozostalibyśmy na poziomie

- płciowości,

- zwierzęcej seksualności,

- seksualności prostytucyjnej.

Mówiłem i powtarzam, że seksualność jest skłonnością całego ja (w je­go duchowości, uczuciowości i cielesności) do całego-ty.

- Dziś dąży się do oddzielenia seksualności płciowej od uczuciowości (związek fizyczny odbywa się poza małżeństwem, a nawet dochodzi do niego pomiędzy osobami, które nic do siebie nie czują);

- dąży się do oddzielenia seksualności płciowej od wyboru woli (zwią­zek fizyczny ma miejsce z osobą, która nie została wybrana na osta­tecznego partnera całego życia);

- dąży się do oddzielenia seksualności płciowej od prokreacji (robi się wszystko, aby akt seksualny był zamknięty na prokreację);

- dąży się do oddzielenia seksualności płciowej od moralności (wyda­je się, że moralność w żaden sposób nie dotyczy sfery seksualnej, zu­pełnie jak gdyby istniało jakiekolwiek pole, na którym człowiek mo­że żyć bez moralności).

Mamy tu do czynienia z przerażajctcym podzialem.

Mamy tu do czynienia z wiwisekcją człowieka, która może mieć tylko straszliwe konsekwencje również z psychologicznego punktu widzenia.

· Seksualność jest skłonnością do urzeczywistnienia bardzo głębokie­go związku.

48 49


Jaki jest najgłębszy związek, jaki może urzeczywistnić się pomiędzy ja i ty?

Czy jest to związek cielesny? NIE.

Związek fizyczny, jakkolwiek jest nazywany związkiem wewnętrznym, zawsze pozostaje związkiem zewnętrznym, powierzchownym i epizo­dycznym.

Czy jest to związek dwóch zakochanych serc? NIE.

Związek uczuciowy często łączy się z egoizmem, samozadowoleniem, instrumentalizacją.

Najgłębszym związkiem jest związek dwóch dusz, które stapiają się w jedno: wibracja emocji i instynktu powinna być wyłącznie wyrazem tej najwyższej jedności.

t Seksualność sklania partnerów do związku nacechowanego ofcarą i przyjęciem.

Aby związek pomiędzy ja i ty był głęboki, rzeczą podstawową jest, aby partnerzy zostali ukształtowani do zdolności ofiary («ja oddaję się tobie w prezencie») i do zdolności przyjęcia (»przyjmuję cię takim, jakim je= steś, nic od ciebie nie żądając, i pomagam ci stać się lepszym»).

t Seksualność ustanawia związek, który powinien być plodny w milość i życie.

Małżonkowie są powołani do dawania trzech rodzajów życia:

- życia w ramach małżeństwa (jeżeli dwoje ludzi wzajemnie się sobie ońarowuje, tworzy miłość: a miłość jest najwyższym poziomem życia); - życia w świecie (małżonkowie są więc powołani do propagowania w świecie cywilizacji miłości);

- życia w dziecku ( dziecko «egzystencjonuje» i uwiecznia jedność małżonków).

27

Z tego, co zostało do tej pory powiedziane, wydaje się, że seksualność czlowieka przedstawia

trzy różne poziomy: poziom ciała, uczucia i ducha. Czy tak?

Zrozumiałeś bardzo dobrze.

Natura człowieka jest jednocześnie złożona i jednolita.

Upraszczając ten problem, można by powiedzieć, że przedstawia trzy poziomy:

_ poziom cielesny (wyrażający się poprzez zmysły, instynkty oraz zdolności wykonawcze);

- poziom uczuciowy (wyrażający się poprzez uczucia, emocje, namięt­ności);

- poziom duchowy lub personalny (wyrażający się poprzez inteligen­cję i wolę).

W nawiązaniu do tych trzech poziomów, stanowiących naturę człowie­ka, jawią się trzy poziomy seksualności.

1. Seksualność cielesno-płciowa (lub plciowość): jest to dążenie, które odczuwa kobieta i mężczyzna do związku fizycznego.

Podstawą tego poziomu seksualności jest pociąg fizyczny, wspólny dla człowieka oraz dla zwierzęcia, jakkolwiek znaczenie aktu seksualnego w obu przypadkach jest bardzo różne:

- w przypadku człowieka jest pełne znaczeń;

- w przypadku zwierzęcia nie ma żadnego znaczenia, ponieważ zwie­rzę nie posiada żadnej wewnętrznej treści, którą chciałoby wyrazić i przekazać.

2. Seksualność uczuciowa: jest dążeniem uczuciowym (zlożonym z uczuć, emocji i namiętności), którego doznaje mężczyzna względem ko­biety i na odwrót.

Podstawą tego poziomu seksualności jest zakochanie. Jest ono obecne (jakkolwiek w zredukowanej formie) u niektórych gatunków zwierząt: wydaje się, że pomiędzy niektórymi zwierzętami powstają związki u­czuciowe.

3. Seksualność personalna lub duchowa: jest skłonnością ja do wejścia w bardzo głęboki związek ty: związek (jak mówiłem) płodny w miłość i życie.

Ten poziom seksualności jest obecny tylko w człowieku: stanowi typo­wo ludzki poziom seksualności; i nie można z niego zrezygnować.

50 51


28

Jeżeli nie można zrezygnować z seksualności,

to jak przeżywają ją kapłani, zakonnicy i zakonnice? Czy nie istnieje niebezpieczeństwo, że poddadzą się oni nerwicom lub frustracjom?

Ci, którzy wybierają życie w dziewictwie, rezygnują z posługiwania się swoją płciowością, ale nie rezygnują z realizacji swojego seksualnego wymiaru.

Można zrezygnować z czegoś, co się ma (mężczyzna i kobieta mają na­rządy płciowe), ale nie można zrezygnować z tego, czym się jest (męż­czyzna i kobieta są seksualni).

Ewidentnym jest, że można zrezygnować z czegoś co się ma, aby być kimś bardziej.

Ci, którzy (powołani przez Boga) wybierają życie w dziewictwie, prze­żywają swoją seksualność

- na wyższym poziomie, - na poziomie religijności,

- na poziomie małżeńskiej integracji z Bożym Ty.

Zostało powiedziane: «Kobieta jest tym, czego brakuje mężczyźnie. Mężczyzna jest tym, czego brakuje kobiecie. Bóg jest tym, czego braku­je im obojgu».

Boże Ty jest zatem zdolne w sposób nieskończony wypełnić rozległe pu­stki serca człowieka.

Należy jednak podkreslić jedną rzecz: aby można było podjąć niosącą ze sobą dziewictwo rezygnację, konieczne jest urzeczywistnienie bardzo głębokiego związku z Bożym Ty.

TY dziewictwo

la tY małżeństwo

położenie osoby, będącej w związku małżeńskim, oraz żyjącej w dzie­wictwie można by zobrazować w sposób następujący.

W małżeństwie ludzkie ja zespala się z ludzkim ty, a potem razem kie­+ją się ku Najwyższemu Ty, Ostatecznemu Ty, Absolutnemu Ty.

W dziewictwie ludzkie ja zespala się natychmiast, całkowicie i nierozer­walnie z Ty Boga.

29

Mówiąc o seksualności, duży nacisk kładło się na interpersonalny związek pomiędzy ja i ty pomimo

stwierdzenia, iż prokreacja jest «jednym z celów» seksualności. Czy nie ma niebezpieczeństwa, że ten cel zostanie zapomniany?

Masz rację.

Wrócimy do tego trochę później, mówiąc o odpowiedzialnej prokreacji. Ale nie możemy zakończyć tego tematu bez powiedzenia kilku ważnych rzeczy. Dziś szacunek dla ojcostwa i macierzyństwa przeżywa głęboki kryzys.

Dlaczego? Dlatego, że według obowiązującej, przyjętej przez małżeństwo kultury, nie liczą się już osoby, ale rzeczy.

Dowodem tego są legalizacja aborcji i postępujący spadek liczby naro­dzin: Włochom przypada smutny prymat w tej dziedzinie (włoskie mał­żeństwo posiada średnio 1,3 dziecka).

Ten postępujący spadek liczby narodzin nie jest wyłącznie problemem moralnym, jest znakiem politycznej i społecznej ślepoty: Włochy stają się narodem ludzi starych. Podobnie jak Polska.

Odzyskanie poczucia wielkości i godności prokreacji jest rzeczą bardzo ważną.

52 53


30

Jakie powody mogą nas do tego skłonić?

· Prokreacja jest swego rodzaju biologicznym cudem. Męski plemnik posiada 23 chromosomy.

Żeńskie jajeczko również posiada 23 chromosomy.

Łącząc się, tworzą nową komórkę, która tak jak wszystkie pozostałe ko­mórki człowieka ma 46 chromosomów (mamy do czynienia z nowym ludzkim podmiotem).

Te 46 chromosomów zawiera molekuły, będące przekaźnikami cech dziedzicznych: te molekuły tworzą ciąg DNA, zawierający 11 miliar­dów 700 milionów cech dziedzicznych.

W czasie zapłodnienia cechy dziedziczne mogą przechodzić z jednego chromosomu do drugiego.

W konsekwencji powstają nie miliardy, ale tryliony możliwych kombi­nacji.

Z tych wszystkich możliwości zostaje zrealizowana jedna, która będzie się na przykład nazywać Marek.

· Dać życie dziecku oznacza stworzyć największe dzielo, jakiego moż­na dokonać na poziomie naturalnym.

Na świecie jest miliard galaktyk, z których każda składa się z miliardów gwiazd.

Na ziemi żyją całe dziesiątki tysięcy gatunków różnych zwierząt; dzie­siątki tysięcy gatunków różnych ros'lin.

A jednak:

- jedno dziecko jest więcej warte niż cały wszechświat;

- Bóg bardziej objawia swoją wielkość w stworzeniu dziecka niżeli w stworzeniu wszechświata;

- danie życia jednemu dziecku jest więcej warte niż uruchomienie ca­łego wszechświata.

Jakże wielka jest służba prokreacji!

· Dać życie dziecku oznacza współpracować z twórczym dzialaniem Boga.

Bóg chciał, aby mężczyzna i kobieta pomagali mu w stwarzaniu nowych istot ludzkich.

Każde dziecko ma trzech rodziców: _ Boga;

_ tatę;

_ mamę.

Patrząc na dziecko, Bóg, tata i mama mogą sobie nawzajem powiedzieć: to dziecko jest moje, twoje, nasze.

· Dać Życie dziecku oznacza stworzyć wieczne dzielo.

Wiara mówi nam, że dusza ludzka jest nieśmiertelna. Rozum może do­starczyć nam argumentów przemawiających na rzecz nieśmiertelności ludzkiego ja. Zresztą wyczuwa to serce.

To dziecko, któremu rodzice dali życie, będzie żyło wiecznie. I przez całą wieczność będzie im dziękować za dar życia. Przez całą wieczność będzie nazywać ich «tatą i mamą».

· Dla chrześcijan ten temat jest bardzo ważny: dać życie dziecku ozna­

cza - przygotowywać nowych czlonków ciała Chrystusa; - przygotowywać dzieci dla Boga;

- przygotowywać przyszćych obywateli nieba.

54 55


ROZDZIAŁ III

CZY ISTNIEJE MORALNOŚĆ SEKSUALNA?

Utrzymuje się dzisiaj tendencja do oddzielania seksualności od moral­ności.

31

Rzeczywiście, kiedy my, młodzi, dyszymy,

jak inni mówią o moralności, instynktownie odczuwamy odrazę. Wydaję się, Że moralność ogranicza naszą wolność?

Nie należy mylić wolności z liberalizmem.

Liberalizm jest «ruchem kulturowym», jest «praktyką», obejmującą cały świat. Utrzymuje on

- że «zakazane jest zakazywać»;

- że «wolność jest wartością nietykalną»;

- że «człowiek może ślepo korzystać ze swojej wolności», nawet, je­żeli to jego dzikie korzystanie depcze prawa Boże, prawa innych ludzi oraz prawo do osobistego wzrostu, które każdy z nas nosi w sobie.

aLiberalni» nie rozumieli podstawowej rzeczy: że z wolności powinno się korzystać dla dobra i wzrostu człowieka, całego człowieka i wszyst­kich ludzi.

Liberalni mówią: «człowiek dla wolności». My mówimy: «wolność dla człowieka».

Kiedy używamy wolności w sposób dziki i kapryśny, zdarza się, że uży­warny jej, aby stać się mniej wolni, a nawet całkowicie jej pozbawieni. Narkoman, alkoholik czy rozpustnik używają swojej wolności, aby stać się niewolnikami narkotyku, alkoholu, instynktu.

Prawdziwa wolność (nazywana także wolnością dojrzalsi) jest czymś zupełnie innym: jest «umiejętnością wyboru rzeczy najlepszej»:

56

- dla siebie; - dla innych; - dla Boga.

Moralność jest więc przeciwna liberalizmowi, który dąży do zniszcze­nia człowieka; jest ona również propagatorką wolności dojrzałej, która dąży do budowy człowieka.

Moralność pasuje do człowieka

- tak jak szyny pasują do pociągu; - tak jak groble pasują do rzeki;

- tak jak kierownica pasuje do samochodu.

· Ponieważ człowiek sam nie zawsze potrafi odróżnić dobro od zła, Bóg określił zasady wzrostu, (które są już głęboko w człowieku za­pisane) w tzw. Dziesięciu Przykazaniach.

To nie było tak, że Bóg pewnego pięknego dnia dał ludziom dla żartu dziesięć przykazań.

Bóg nie jest żartownisiem. Bóg nie jest kapryśny.

Dał ludziom dziesięć przykazań, aby człowiek mógł wzrastać, dojrze­wać i stawać się sobci.

Nierzadko słyszy się, gdy ktoś mówi: «Gdyby ludzie przestrzegali dzie­sięciu przykazań, świat wróciłby na swoje miejsce».

Powtarzam, że dziesięć przykazań to prawa wzrostu, obecne już w isto­cie ludzkiej.

Ten, kto ich nie przestrzega, występuje przeciwko konstrukcji własnej istoty i zdrowego społeczeństwa.

Oto, co mówi najnowsza statystyka: «W Stanach Zjednoczonych Ame­ryki Północnej pierwszą przyczyną śmierci w młodym wieku są wypad­ki drogowe, drugą przyczyną są zabójstwa».

Czytam w gazecie: «Opracowanie brytyjskich lekarzy psychiatrów (opublikowane przez Mental Heath Foundation) stwierdza, że 1/4 an­gielskich dzieci i młodzieży poniżej lat 17-tu może być uznana za umy­słowo chorych».

Budujemy kulturę i społeczeństwo, niszczące człowieka.

57


32

A jednak styszy się, że te kraje są rozwinięte.

Są rozwinięte z technologicznego punktu widzenia, ale pozostają niedo­rozwinięte z ludzkiego punktu widzenia.

33

U mnie w szkole często się mówi o tym,

że Kościól jest konserwatywny, a postępowi są ci, którzy odcinają się od tabu tradycyjnej moralności.

Ci postępowi ludzie mówią: - Boga nie ma;

- człowiek jest niezależny;

- człowiek jest bogiem dla samego siebie;

- każdy jest wolny i może sobie stworzyć własną prawdę i własną mo­ralność.

· Powiedziałbym tym domniemanym «postępowcom»: wasze idee są przestarzałe.

Biblia przedstawia je, kiedy mówi (posługując się symbolicznym opo­wiadaniem) o grzechu pierworodnym:

- Adam chciał ustanowić swoją własną niezależność od Boga; - chciał stać się bogiem dla samego siebie;

- chciał stworzyć sobie własną prawdę i własną moralność.

Biedni postępowcy: nazywają nowymi idee Adama i nie spostrzegli się, że przywołują najstarsze idee świata.

· Jeżeli chodzi o współczesny ateizm, powiedziałbym tak: mamy tu do czynienia z modą nie do utrzymania, ponieważ sprzeciwia się religij­nej historii ludzkości.

Człowiek, który chce oddzielić się od Boga jest podobny - do promienia, pragnącego oddzielić się od słońca;

58

do strumyka, pragnącego oddzielić się od źródła; _ do drzewa, pragnącego oddzielić się od korzeni.

34

Chciałbym więc otrzymać ogólną odpowiedź na pytanie: «Co jest moralne, a co nie jest moralne?»

Oto odpowiedź:

«Moralne jest wszystko to, co jest zgodne z wolą Boga, a niemoralne jest wszystko to, co z tą wolą jest niezgodne. A ponieważ Bóg chce tylko i wyłącznie dobra człowieka, moralne jest wszystko to, co człowieka bu­duje, a niemoralne wszystko to, co go zubaża, umniejsza i niszczy».

35

Skąd czerpać zasady moralne?

Ze współczesnej kultury czy z jakiegoś innego źródła?

Pewna dziewczyna mówi do swojej mamy: «Jadę na wakacje, nad mo­rze, z moim narzeczonym». Mama odpowiada: «Kiedyś nie robiło się ta­kich rzeczy». A córka na to: «Jesteś staroświecka. Dziś się tak robi». Która z nich ma rację?

Z punktu widzenia moralnych racji obydwie się mylą.

Mama odwołuje się do moralności swoich czasów, a córka do swoich. Moralności nie wolno czerpać z aktualnie panującej mentalności (kultu­ry), ponieważ mentalność ulega zmianom, podczas gdy człowiek w swej istocie pozostaje niezmienny.

59


36

Powtarzam pytanie: z jakiego źródla mamy czerpać moralność?

1. To pytanie przynagla mnie do pewnego wyjaśnienia. Musimy umieć rozróżniać

- prawo naturalne;

- prawo ewangeliczne;

- prawo pozytywne (to znaczy ustanowione przez Kościół lub Pań­stwo).

t Prawo naturalne jest prawem zakorzenionym w samej strukturze istoty ludzkiej.

Przykład prawa naturalnego: «Jestem stworzony, aby prowadzić dialog z innymi ludźmi oparty na szacunku, zrozumieniu i miłości. Jeśli prowa­dzę dialog z innymi, szanuję strukturę mojej istoty. Jeżeli nie prowadzę dialogu z innymi ludźmi, dopuszczam się pogwałcenia struktury moje­go istnienia».

t Prawo ewangeliczne jest prawem przedstawionym nam przez Ewan­gelię: prawo ewangeliczne z jednej strony przewyższa prawo natural­ne; z drugiej strony wychodzi na spotkanie najgłębszej potrzebie ludz­kiej istoty, potrzebie samoprzewyższenia, pójścia dalej, bycia więcej.

Przykład prawa ewangelicznego brzmi: Jezus przykazuje swoim ucz­niom: «Miłujcie się tak, jak Ja was umiłowałem».

t Prawo pozytywne jest prawem nadanym przez Kościół lub przez pań­stwo.

Prawo pozytywne zobowiązuje tylko wtedy, kiedy jest sprawiedliwe. Legalizacja aborcji - na przykład - powinna być zwalczana, ponieważ występuje przeciwko człowiekowi, ponieważ zezwala i sprzyja milionom zabójstw.

Przykład prawa kościelnego: «Nie spożywaj mięsa we wszystkie piątki, aby poprzez to drobne poświęcenie uczestniczyć w wielkiej ofierze Chrystusa».

Źródłami moralności są człowiek i Bóg, tzn.prawo naturalne (które obo­wiązuje wszystkich), prawo ewangeliczne (które obowiązuje chrześci­jan), prawo kościelne (które obowiązuje katolików).

60

Źródłem moralności jest również w jakimś stopniu prawo państwowe, kiedy wykazuje poszanowanie dla człowieka i społeczeństwa.

2. Co się tyczy moralności seksuałnej, o której teraz mówimy, wołałbym wywieźć j+ z samej struktury człowieka, lub jesli chcemy to tak ująć, z konstytutywnych elementów seksualności człowieka. Dlaczego? Dla­tego, że prowadzone przez nas rozwaźania mogą się dostać również do rąk czytelników nie-chrześcijan.

37

Jaka cnota kieruje moralnością seksualną?

Moralnością seksualną kieruje cnota czystości.

38

Czy nie wydaje się dziś anachronizmem mówienie o czystości?

W żadnym wypadku.

Nie sprzedałem mojej inteligencji panującej kulturze: jeżeli inteligencja mi mówi, że czystość jest cnotą trwałą, która wynosi człowieka, nie wstydzę się o niej mówić.

39

Co to jest czystość?

Czystość jest tą cnotą, która pomaga człowiekowi w przeżywaniu w sposób uporządkowany własnej seksualności: to znaczy, pomaga człowiekowi w przeżywaniu seksualności dla celów, do których ona ist­nieje:

61


- komunii małżonków (którą trzeba wyrazić i pogłębić); - odpowiedzialnej prokreacji.

40

Czy miłość i czystość są ze sobą zgodne?

Są bardzo zgodne.

Czystość może być wręcz zdeimiowana jako miłość.

Jest to miłość do siebie samego (w stopniu, w jakim przyczynia się do mojego wzrostu).

Jest to miłość do mojego «szczególnego-ty» (w stopniu, w jakim pomaga mi wejść w komunię z nim i powstrzymać się od wszyst­kich tych zachowań, które mogłyby zarysować lub zniszczyć tę komunię).

Jest to miłość do dzieci (w stopniu, w jakim pomaga mi przeżywać odpowiedzialną prokreację).

t Jest to miłość do Boga (w stopniu, w jakim odpowiada Jego woli).

41

Czy czystość dotyczy tylko jakiegoś stanu życia, czy wszystkich jego stanów?

Dotyczy wszystkich stanów życia.

Możemy zatem mówić o czystości przedmałżeńskiej, małżeńskiej i kon­sekrowanej.

t Czystość przedmałżeńska

Chłopiec i dziewczyna mówią sobie: Przygotowuję się, aby w odpowie­dnim czasie złożyć całkowity i pełen miłości dar mojemu szczególne­mu-ty i moim dzieciom.

A zatem wykluczam używanie seksualności płciowej

- ponieważ poza małżeństwem jest ono nieuporządkowane;

62


- ponieważ jeszcze nie mogę zrealizować celów seksualności;

- ponieważ chcę być wierny jeszcze przed małżeństwem mojemu przy­szłemu ty.

Wykluczenie używania seksualności płciowej nie jest zdeterminowane strachem, ale mitością do partnera, z którym będziemy dzielić całe ży­cie, oraz do dzieci, którym będziemy chcieli podarować czyste fizycznie i psychicznie życie.

t Czystość matżeńska

Ten, kto wybrał już własne ty, mówi sobie samemu:

- oddaję się jemu całkowicie, niczego w zamian nie oczekując; - w znaczeniu małżeńskim nie oddaję się nikomu innemu;

- dar z mojego ciała jest wyrazem mojej małżeńskiej miłości oraz mo­jej ojcowsko-macierzyńskiej miłości do dzieci, którym dałem lub dam życie, zgodnie z zasadami odpowiedzialnej prokreacji.

t Czystość konsekrowana

Osoba konsekrowana poprzez swój szczególny stan mówi sobie: - Bóg wybrał mnie swoją oblubieńczą miłością.

- Odpowiadam na miłość Boga, wybierając Go na małżeńskie-Ty mo­jego życia.

- Nie wybiorę w znaczeniu miłości małżeńskiej żadnego innego ludz­kiego-ty.

- Oddaję i będę oddawał mojemu Bogu całe moje ciało, całe moje ser­ce i całą moją duszę.

- Z tej komunii z Boskim Ty powstanie ogromne nadnaturalne ojco­stwo-macierzyństwo: dam Bogu dzieci.

42

Jeżeli seksualność jest rzeczą naturalna, to po co mamy się kontrolować?

t Twoje pytanie jest dla mnie okazją do wyjaśnienia pewnego nieporo­zumienia: uważa się, że to, co naturalne, pokrywa się z tym, co in­stynktowne. Ale tak nie jest.

64


Instynktowne jest to, co pokrywa się z instynktownym bodźcem pod­miotu.

Naturalne jest to, co odpowiada pełnej naturze człowieka.

To, co instynktowne i to, co naturalne, pokrywa się tylko u zwierzęcia, ponieważ dla niego regułą najwyższą jest instynkt.

W człowieku obie te cechy się nie pokrywają.

Człowiek dziala zgodnie z naturą, kiedy włącza do działania całą swoją istotę, całą swoją naturę:

- posługując się inteligencją, mysli; - posługując się wolą, wybiera;

- posługując się uczuciem i instynktami, wibruje.

Człowiek postępuje zgodnie z naturą, jeżeli kontroluje swój instynkt, (który jest siłą pozytywną, aczkolwiek irracjonalną) i pomaga mu za­działać wyłącznie dla celów, do których jest przeznaczony.

Jeżeli człowiek pozwala na irracjonalne rozluźnienie swoich instynk­tów, stają się one siłą destrukcyjną.

· Naleiy dodać jeszcze jedno: tak wiara jak i ludzka nauka podkresla­ją sprzeczność ludzkiej natury, a zatem i seksualności.

Człowiek doświadcza:

- bodźców progresywnych skierowanych ku wzrostowi i bodźców re­gresywnych ku autodestrukcji;

- dążenia do bezinteresownej miłości oraz dążenia do miłości zabor­czej i egoistycznej;

- dążenia do komunii oraz dążenia do aspołeczności...

Ta sprzeczność objawia się szczególnie wyraźnie na poziomie seksual­nym.

Pozbawiona kontroli seksualność staje się realizacją tej sprzeczności i traci zdolność urzeczywistnienia swojego pozytywnego znaczenia. Kontrola seksualności jest zatem konieczna w okresie przygotowań do jej wprowadzenia w życie.

Lecz jest ona również konieczna w życiu małżeńskim:

- aby nie zmienić drugiego człowieka w przedmiot przyjemności;

- aby z szacunkiem przystosować się do psychologicznych i psychicz­nych różnic współmałżonka;

- aby utrzymać w całości dar z samego siebie;

- aby umieć rezygnować z bodźców seksualnych odbieranych poza małżeństwem;


- aby sprzyjać innym formom komunii: komunii, która nigdy nie po­winna się wyczerpać w relacji płciowej.

43

Teraz chciałbym się dowiedzieć,

jakie są elementy stanowiące seksualność człowieka, aby móc z nich wydobyć właściwe normy zachowania.

Istnieją następujące elementy składające się na seksualność człowieka: relacyjność: seksualność oznacza związek ja i ty;

prawda: związek pomiędzy ja i ty musi być prawdziwy, to znaczy szczery i autentyczny;

jedność: seksualność przynosi związek jednego ja z tylko jednym ty; glębokość: związek, który przynosi seksualność, nie może być płyt­ki, ale głęboki;

gotowość ofiary i gotowość przyjęcia: aby związek był głęboki, part­nerzy muszą nauczyć się wzajemnego oddania i wzajemnego przyję­cia;

komplementarność: wiążąc się prawdziwie i głęboko, ja i ty wzaje­mnie się uzupełniają;

prokreacyjność: związek małżonków, realizowany na poziomie fi­zycznym, jest nastawiony nie tylko na wyrażanie-pogłębianie wza­jemnej miłości, lecz również na prokreację.

Aby zachowania seksualne byly moralnie ważne, musza odpowiadać tym elementom składowym.

Jeżeli są z nimi sprzeczne, są niemoralne.

Należy zauważyć jedno: jeżeli zachowanie seksualne jest sprzeczne z jednym elementem składowym, to jest sprzeczne ze wszystkimi. Każdy element składowy, o którym mówiliśmy wyżej, ma swoje szcze­gólne zaprzeczenia.

44

Jakie zachowania seksualne, przeciwstawiające się relacyjności?

Jest ich wiele:

_ prostytucja: w akcie prostytucji nie ma związku pomiędzy ja i ty, ist­nieje związek pomiędzy jednym cialem, a drugim;

- przygody miłosne: nie ma w nich poważnego związku, a jedynie wza­jemna instrumentacja;

- masturbacja.

45

Chciałbym otrzymać jakieś wyjaśnienie na temat masturbacji. Co to jest i dlaczego jest niedopuszczalna?

Masturbacja polega na wywoływaniu w swoim ciele przyjemności se­ksualnej poprzez różnego rodzaju działania.

Masturbacja jest nie do przyjęcia, ponieważ przeciwstawia się podsta­wowemu elementowi skladowemu seksualności, którym jest relacyjność: w akcie masturbacji nie tylko brakuje związku pomiędzy ja i ty, ale bra­kuje również samego ty.

Nie realizuje żadnego celu seksualno+fici, a jej jedynym celem jest przy­jemność.

Jest ona ponadto:

- doświadczeniem samotności fizycznej, która wyraża i pogłębia sa­

motność wewnętrzną;

- doświadczeniem egoistycznym, które może wyłącznie hamować psychoseksualny rozwój podmiotu;

- aktem, wywołującym smutek i rozczarowanie, i może stać się po­czątkiem długotrwałego i okrutnego przyzwyczajenia.

68 69


46

Wiem, że niektórzy lekarze i psycholodzy mówią, że masturbacja jest rzeczą normalną.

Ci lekarze i psycholodzy mylą dwa pojęcia: normalne i powszechne. Normalnym jest to, co odpowiada idealnej normie seksualności. Powszechnym natomiast jest wszystko to, co jest powszechnie praktyko­wane.

Twierdzenie o powszechności masturbacji jest słuszne: jest ona istotnie (biorąc pod uwagę brak wychowania seksualnego lub jego destrukcyjną formę) w szerokim użyciu. Twierdzenie o normalności masturbacji jest niesłuszne; jest ona bowiem niezgodna z fundamentalną zasadą seksual­ności, którą jest relacyjność ja i ty.

47

Slyszalem coś takiego: ten, kto się nie masturbuje, może mieć potem trudności podczas aktu seksualnego.

Wręcz przeciwnie: jeżeli masturbacja staje się częstą i trwałą praktyką, może stać się przykrym wstępem do seksualnego związku: istnieje bo­wiem ryzyko, że związek seksualny będzie się realizował później w du­chu masturbacji: zmieni się tylko obiekt przyjemności.

48

Jak powinien zachowywać się wychowawca

w stosunku do chlopcaldziewczyny, którzy się masturbują?

Proponuję następujące zachowania. Szacunek wobec mlodego czlowieka.

Osobę szanuje się nie za to, co robi, ale za to, czym ona jest.

Często w tym przypadku mamy do czynienia z młodym człowiekiem, - który jest niedojrzały;

który nie otrzymał żadnego wychowania seksualnego;

który znajduje się pod wpływem środowiska erotycznego i seksual­nego;

- który nie znalazł żadnego wychowawcy, jaki mógłby mu pomóc. Miłość wobec młodego człowieka: trzeba kochać go tak, aby czuł, że jest kochany.

Wzbudzenie jego zaufania: niewielu młodych ludzi znajduje odwa­gę na zwierzenia, dotyczące tego tematu, nawet podczas spowiedzi: trzeba pomóc im się otworzyć.

Nie należy dramatyzować problemu: im bardziej dramatyzujemy, tym bardziej zmniejsza się możliwość, aby młody człowiek rozwią­zal swój problem.

Nie należy banalizować problemu: mamy do czynienia z problemem poważnym, trzeba go rozważyć i rozwiązać.

Należy okazać pomoc młodemu człowiekowi: poprzez łagodne i nie­ugięte działanie trzeba pomóc mu w osiągnięciu dojrzałości, prze­zwyciężając praktykę masturbacji pogodną i umotywowaną samo­kontrolą.

49

Jaka jest moralna ocena masturbacji?

Aby w sposób wyważony stawić czoło temu problemowi, należy wpro­wadzić pewne rozróżnienia.

Z moralnego i psychologicznego punktu widzenia nie możemy postawić na równi wszystkich rodzajów masturbacji.

Należy stwierdzić, czy masturbacja:

- jest praktykowana w wieku dojrzewania czy w wieku dorosłym;

- jest praktykowana z czysto egoistycznych pobudek, czy też w celu ugaszenia napięcia, które wydaje się nie do zniesienia;

- jest praktyką systematyczną, akceptowaną i kultywowaną, czy też epizodyczną i zwalczaną;

- jest praktyką wywołaną brakiem psychoseksualnego rozwoju, regre­sją charakterystyczną dla wieku dojrzewania, frustracjami prowadzą­cymi do tego rodzaju rekompensaty, czy też jest praktyką stosowaną dla czysto hedonistycznych celów itp.

70 71


Te różne rodzaje masturbacji muszą posiadać zróżnicowaną ocenę mo­ralną.

Posłużmy się kilkoma przykładami.

Bardziej zrozumiała, jakkolwiek nie usprawiedliwiona, jest praktyka masturbacyjna stosowana w okresie dojrzewania lub wczesnej młodości niż w wieku dorosłym.

Masturbacja jest zachowaniem seksualnie niedojrzałym; a młody czło­wiek jest również niedojrzały!

Natomiast w przypadku człowieka dorosłego utrzymywanie się tego zwyczaju przedstawia moralnie poważniejsze aspekty.

Tak samo z subiektywnego punktu widzenia mniej obciążająca jest ma­sturbacja dokonywana w celu obniżenia napięcia (jakkolwiek nie jest to metoda właściwa, ponieważ wraz z przeciąganiem się tej praktyki napię­cie wzrasta) niż masturbacja dokonywana w celu osiągnięcia egoistycz­nej i wyszukanej przyjemności.

Należy zatem wziąć pod uwagę cały kontekst, w jakim dokonuje się ma­sturbacja, aby móc wypowiedzieć wyważony moralnie osąd.

50

Jakie zachowania seksualne przeciwstawiają się prawdzie?

Jest ich wiele.

Możemy ponownie przypomnieć prostytucję, przygody miłosne, cudzo­łóstwo, stosunki przedmałżeńskie...

We wszystkich tych zachowaniach pomiędzy partnerami nie ma miejsca na prawdziwy związek: to znaczy taki, w którym związek fizyczny był­by wyrazem całkowitego i ostatecznego zjednoczenia.

51

Jeżeli chodzi o przygody miłosne lub stosunki przedmałżeńskie, często dzieje się tak: chłopak mówi do dziewczyny:

«Albo się zgodzisz, albo cię zostawię».

Co w takim wypadku dziewczyna powinna odpowiedzieć?

Pierwsza odpowiedź, która spontanicznie ciśnie mi się na usta, brzmi następująco: «Lepiej cię zgubić, niż znaleźć!».

Odpowiedź ta może wydawać się twarda lub przesadna, ale jest dosko­nale dopasowana do propozycji, będącej zwykłym szantażem: «Albo bę­dziesz robić tak, jak mi jest wygodnie, albo cię zostawię!».

Czy można zaakceptować związek oparty na szantażu?

Czy moim zaakceptować związek, u podstaw którego nie leży miłość? (Chłopak jest przecież gotowy zostawić dziewczynę).

Czy można zaakceptować związek, w którym dziewczyna staje się wy­łącznie rzeczą?

Być wzajemnie ze sobą, oznacza stworzyć związek parytetyczny, opar­ty na szacunku, uwadze i poszanowaniu.

Być dla drugiej osoby rzeczą to:

- zaakceptować fakt, że jest się używanym,

- zaakceptować fakt, że jest się pozbawionym godności,

- zaakceptować fakt, że jest się poddanym decyzjom drugiego czło­wieka.

Czy jakakolwiek pełna godności dziewczyna może zgodzić się na bycie rzeczą poddaną zachciankom chłopaka?

A jednak wiele dziewcząt poddaje się w obawie, że zostaną porzucone. Jednakże również przed dziewczyną staje problem nieposługiwania się chłopakiem.

Także ona posługuje się chłopakiem - aby nie czuć się samotną;

- aby mieć kogoś, z kim można wyjść;

- aby pokazać się przed przyjaciółkami...

Dziewczyna musi umieć zadać sobie pytanie na temat własnej przyszło­ści:

«Czego chcę Kogo chcę? Czy chcę męża, który będzie mnie brat wte­dy, kiedy będzie miał na to ochotę? A może chcę męża, który będzie się mi dawał w pełen szacunku i miłości sposób?».

72


52

Sadzę, że wielu mlodych ludzi nie akceptuje zwic+zków utrzymywanych dla zabawy lub wzajemnej instrumentalizacji. Nie wszyscy jednak uważajct, iż należy powiedzieć «nie»

stosunkom przedmalżeńskim.

przede wszystkim należy wyjaśnić sobie jedno: kiedy stosunek możemy nazywać przedmałżeńskim?

Istnieje dziś zwyczaj «posiadania chłopaka lub dziewczyny» (tak zwy­kło się mówić w pewnych stronach, gdzie indziej mówi się: «mam na­rzeczonego lub narzeczoną»).

Mieć chłopaka lub dziewczynę oznacza praktykowanie pettingu, utrzy­mywanie stosunków seksualnych lub czegoś w tym rodzaju.

Od razu też trzeba zastrzec, że ta dziewczyna (lub ten chłopiec) nie jest tym ty, z którym chce się zrealizować harmonijną, trwającą całe życie, jedność.

Jest to tylko i wyłącznie kolejny partner. Po nim będzie inny, a potem wielu innych.

Potrzebna jest odwaga, aby nie nazywać «przedmałżeńskimi» stosun­ków, które się utrzymuje z «kolejnym partnerem».

Nie zasługują one na to miano.

Są one wyłącznie stosunkami instrumentalnymi, a ich celem jest czysta przyjemność.

53

Kiedy zwicizek seksualny możemy nazywać «przedmalżeńskim»?

Wtedy, kiedy ma on miejsce pomiędzy dwoma osobami, żyjącymi w stanie prawdziwego narzeczeństwa:

- osobami, które spotkały się; - spodobały się sobie;

- znają się i kochają;

- postanowiły się pobrać;

75


- przed slubem pragną jednak wejść na ostateczną drogę poznania i miłości.

54

Czy stosunki przedmalżeńskie dozwolone pomiędzy prawdziwymi narzeczonymi?

Problem tkwi w tym, że związek seksualny musi być związkiem praw­dziwym, ponieważ prawda jest konstytutywnym elementem seksualno­ści człowieka.

Teraz zadamy sobie pytanie: «jaki rodzaj miłości powinien wyrażać i pogłębiać związek seksualny?».

Myślę, że to jest jasne: związek seksualny powinien wyrażać wyłącznie mitość małżeńską.

Istnieją różne rodzaje miłości; miłość ojcowska, miłość macierzyńska, miłość synowska, miłość braterska, miłość przyjacielska, miłość uni­wersalna, miłość narzeczeńska, miłość małżeńska...

Jest zatem logiczne to, że dyskusyjny pozostaje jeden problem: czy związek seksualny wyraża tylko i wyłącznie miłość małżeńską, czy rów­nież miłość narzeczeńską?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy poznać charakterystyczne ce­chy miłości małżeńskiej.

Jakie to są cechy?

1. Miłość małżeńska jest miłością całkowitą, ponieważ angążuje dwie osoby w ich całkowitej pełni.

Dwie dusze stają się jedną duszą. Dwa serca stają się jednym sercem. Dwa ciała stają się jednym ciałem.

2. Miłość małżeńska jest miłością ostateczną.

Osoba nie jest częścią zamienną: można wymieniać rzeczy, nie osoby. Dwoje ludzi, którzy wzajemnie się sobie seksualnie oddali i przyjęli (to znaczy całkowicie) nie mogą już wypowiedzieć sobie tej swojej wza­jemnej przynależności.

Miłość pełna jest miłością całkowitą.

3. Miłość małżeńska jest miłością wyłączną i jedyną.

76

Całkowitość i ostateczność miłości wprowadzają również jej wyłącz­ność i jedyność: doświadczenie «dzielone przez wielu» traci swój cha­rakter całkowitości.

4. Miłość małżeńska jest miłością, która dąży do płodności, ponieważ prokreacja jest jednym z celów seksualności.

Dziecko jest wyrazem jedności małżonków, jedności, która stała się oso­bą.

Dziecko krzyczy, - żąda, _ wymaga

jedności tych, którzy w nim stali się jedno.

5. Jest to miłość, która związek stwarza z niczego: to wydarzenie zdeter­minowane przez wzajemny wybór jest tak wielkim wydarzeniem, że można je tylko porównać z narodzinami i śmiercią.

6. Jest to miłość, która musi być ogłoszona publicznie, ponieważ tworzy związek.

Wraz z publiczną celebracją związku małżeńskiego dwie pojedyncze osoby wchodzą jako para w świecką i religijną komunię.

I właśnie «jako para, związek», będą mieli prawa i obowiązki w życiu wspólnoty.

7. Jest to miłość dzielenia się.

Miłość małżeńska jest nie tylko sentymentalna, skłania ona partnerów do dzielenia z sobą całego życia: radości, cierpienia, zmartwień, domu, dzieci...

8. Jest miłością sakramentalną.

Obowiązuje to chrześcijan, którzy stają się mężem i żoną poprzez sakra­ment małżeństwa: sakramentu udzielanego przez samego Chrystusa. Takie są charakterystyczne cechy miłości małżeńskiej.

Miłość narzeczeńska nie posiada jeszcze tych cech, a zatem nie może być wyrażona przez akt seksualny który sam przez się wymaga miłości po­siadającej wyżej wymienione cechy.

Miłość narzeczeńska

- nie jest całkowita: nie angażuje jeszcze całego istnienia narzeczo­nych;

- nie jest ostateczna: mogą się jeszcze rozmysleć, zawrócić ze wspól­nej drogi;

- nie jest wyłączna i jedyna: mogą wybrać jeszcze kogoś innego;

77


- nie dąży do płodności: robią wszystko, aby nie dopuścić do prokrea­cji i nie wolno im do niej dopuścić, ponieważ dziecko ma prawo do rodziny;

- nie stwarza związku z niczego: narzeczeni mogą jeszcze stworzyć in­ny związek;

- ,nie została publicznie ogłoszona: narzeczeni nie dzielą jeszcze całe­go swojego życia;

- nie jest miłością sakramentalną: narzeczeni nie otrzymali jeszcze sa­kramentu małżeństwa.

Z tych wszystkich powodów, jeżeli narzeczeni rozpoczynają życie se­ksualne, przemawiają do siebie fałszywym językiem, ponieważ okazują sobie miłość małżeńską, której «jeszcze nie ma», i której być może «nig­dy nie będzie»: nikt nie jest przecież panem swojej przyszłości.

55

A zatem nie ma znaczenia to, co wszędzie dyszymy: «Kochamy się, więc sobie to okazujemy»?

Niestety wszędzie są jeszcze ludzie posiadający odpowiednie kwalifika­cje, osoby, które powinny być ekspertami w dziedzinie problemów mo­ralnych, a które mówią narzeczonym: «Najważniejsza jest miłość». Jest to stwierdzenie banalne i powierzchowne.

Miłość nie wystarczy.

Potrzebna jest miłość małżeńska. Nie wystarczy intensywność miłości. Liczy się jej rodzaj.

Każdy rodzaj miłości wymaga swoich gestów.

Gesty wyrażające miłość macierzyńską są inne niż gesty wyrażające mi­łość ojcowską.

Gesty wyrażające miłość przyjacielską różnią się od gestów wyrażają­cych miłość narzeczeńską.

Akt seksualny (i te gesty, które przygotowują do niego duszę, serce i cia­ło) wyraża wyłącznie miłość małżeńską.

56

Czy istnieją jakieś inne powody, dla których stosunki przedmałżeńskie

powinny być uznane za nie do przyjęcia?

Aby za bardzo się nad tym nie rozwodzić, wymienię tylko niektóre

z nich.

1. Stosunki przedmałżeńskie mogą być przesłanką do wstępowania w niewłaściwe związki małżeńskie: wielu młodych ludzi nie czuje się już na siłach, aby się wycofać (nawet jeżeli są przekonani, że tak powinni uczynić), ponieważ są uzależnieni od praktykowanych wcześniej sto­sunków seksualnych.

Pisze D. Tettamanzi: «Wolność wyboru i decyzji jest poważnie zagrożo­na, zwłaszcza w przypadku kobiety, przez stosunki przedmałźeńskie: powiększają one niebezpieczeństwo błędnej decyzji, podjętej pod presją istniejącego już związku».

Inni pospiesznie wstępują w związek małżeński w stanie zatrważającej niedojrzałości.

2. Stosunki przedmałżeńskie nie pozwalają na dobre poznanie się oraz na sprawdzenie tego, czy miłość wytrzyma trudności, przeciwieństwa oraz nudę życia codziennego.

Życie małżeńskie nie zawsze jest poetyczne. Często jest ciężkie i naje­żone trudnościami.

Trzeba być zdolnym do miłości również w napotykanych kłopotach i przeciwnościach losu.

Związek fizyczny z uwagi na stwarzaną przez siebie psychologię unie­sienia

- uniemożliwia to sprawdzenie;

- nie przyczynia się do wzajemnego wewnętrznego poznania;

- stwarza prawdopodobieństwo wzajemnego odnalezienia się nie taki­mi, jakimi to sobie wyobrażaliśmy.

3. Stosunki przedmałżeńskie mogą być przyczyną niechcianego macie­rzyństwa: macierzyństwo takie może skłonić wielu młodych ludzi do wstąpienia w związek małżeński nawet wtedy, kiedy odkryją, że nie po­winni tego robić.

4. Z drugiej strony - w przypadku macierzyństwa - istnieje również nie­bezpieczeństwo (jeżeli nie wstępuje się w związek małżeński) wydania

79


nn świat dziecka, które będzie wychowywało się bez ojca; to wielka nie­sprawiedliwość!

5. W przypadku niechcianego macierzyństwa podejmuje się również tragiczną decyzję aborcji, aby nie zmagać się z trudnościami rodzinny­mi lub społecznymi: w takich przypadkach stosunki przedmałżeńskie są przyczyną ciężkiego przestępstwa.

6. Stosunki przedmałżeńskie z uwagi na kontekst, w którym się dokonu­ją, pozostawiają często w «partnerach» głębokie poczucie braku psycho­logicznej pełni.

7. Istnieje również ryzyko, że stosunki przedmałżeńskie wytworzą w młodych ludziach banalną, nic nie znaczącą i fizjologiczną koncepcję aktu seksualnego.

8. Akt seksualny pomiędzy narzeczonymi jest intencjonalnie oddzielony od celu prokreacji (będącej podstawowym celem seksualności), podczas gdy w małżeństwie akt seksualny, nawet jeżeli intencjonalnie niepłodny, pozostaje zawsze wpisany w kontekst globalnej płodności małżeństwa. 9. Dla chrześcijan liczy się również taka głęboka motywacja: związek chrześcijańskich małżonków jest symbolem zaślubin pomiędzy Chry­stusem, a Kościołem: a nawet więcej, bo jest wejściem w te zaslubiny! Jednakże narzeczeni, którzy nie zawarli jeszcze sakramentu małżeństwa, nie są uprawnieni do tej znaczącej komunii. Nowy Testament wyraźnie wiąże życie seksualne z małżeństwem. Narzeczeni natomiast łączą się «poza mistycznym Ciałem Chrystusa».

57

Dlaczego narzeczeni tak bardzo się opierają przed przyznaniem, iż stosunki przedmałżeńskie są nieprawomocne?

Ponieważ stosunki seksualne podobają się im.

Gdyby stanowiły swego rodzaju poświęcenie, narzeczeni nie mieliby żadnych trudności w stwierdzeniu ich nieprawomocności. Powiedzieli­by: «Trzeba odłożyć to do chwili zawarcia małżeństwa».

58

Jakie gesty w przypadku narzeczonych

są moralnie i psychologicznie prawomocne?

przede wszystkim należy powiedzieć, że znaki miłości narzeczeńskiej +e powinny się ograniczać do gestów natury fizycznej. Jest wiele in­nych znaków, które mogą i powinny wyrażać miłość narzeczeńską.

W przypadku gestów fizycznych powiedziałbym tak: są gesty czułości, tkliwości, miłości, przypodobania..., które bardzo dobrze służą wyraża­niu tego rodzaju miłości.

Chodzi tu o gesty, które powinny być kontynuowane w małżeństwie. Niestety bardzo często są one w małżeństwie nieobecne, ponieważ part­nerzy nie nauczyli się ich.

Dziś chce się mieć wszystko natychmiast.

Jest to postępowanie błędne, ponieważ być może na zawsze pozostanie pusta pewna sfera uczuciowa, która jest piękna, uspokajająca i niosąca

zadowolenie. Wielu ludzi nie zna świata czułości.

Powtarzam: akt seksuałny i wszystkie te wyrazy wewnętrzne, które same przez się przygotowują duszę, psychikę oraz ciało do związku fizyczne­go, powinny być odłożone do czasu zawarcia małżeństwa.

Gesty te tworzą całość razem ze związkiem seksualnym; podczas gdy gesty, o których mówiłem wcześniej, mogą istnieć niezależnie.

59

Chciałbym wiedzieć, jakie zachowania przeciwstawiają się innym konstytutywnym elementom seksualności?

Powiem o tym pokrótce, ponieważ sam temat jest łatwo przyswajalny.

+ Przeciwko jedności występują: - przygody miłosne,

- cudzołóstwo,

- poligamia symultaniczna,

81


- poligamia sukcesywna, - prostytucja...

Związek catkowity, jakim jest związek małżeński, może być wylącznie jedyny: jeżeli jest dzielony z kimś innym, nie jest już całkowity.

· Głębokości przeciwstawiają się wszystkie te stosunki seksualne (ma­jące miejsce również w małżeństwie), które nie wyrażają i nie pogłę­biają komunii wewnętrznej.

60

Czy także dziś cudzołóstwo jest szczególnie ciężkim wykroczeniem moralnym?

Trzeba by było mówić o tym długo. Ograniczę się tylko do kilku spostrzeżeń. Cudzołóstwo:

- jest niedotrzymaniem danego stowa: po słowie danym Bogu, nie ist­nieje bardziej zobowiązujące słowo od tego, które daje się współmał­żonkowi:

- jest brakiem miłości do własnego ty: ty «wybranego» na zawsze i «je­dynego» na świecie (tak jak jedyne na świecie jest to określone mał­żeństwo);

- jest brakiem szacunku: osoba jest wyjątkowa, niepowtarzalna i nie­wymienialna. Nie można brać i odkładać osoby tak, jakby była rze­

czą; - jest zerwaniem jedynego na świecie języka.

Podczas, gdy słowo i inne środki ekspresyjne są językiem wszystkich lu­dzi, język seksualny jest tajemnym językiem małżonków.

Jest to tylko ich język.

Jest to język, który chroni jedność związku.

Jest to język, którym się posługują, kiedy chcą wyrazić się jako «jedy­ny na świecie związek», jako «niepowtarzalna cząsteczka», jako «dua­lizm w jedności».

Jest to język, którym się posługują, kiedy pragną pogłębić tę tajemnicę miłości, która doprowadziła ich do podzielenia pomiędzy siebie całego ich ziemskiego życia.

Związek pozamałżeński jest jak gdyby «powieleniem gestu», który ze swojej natury powinien charakteryzować jedyną na świecie miłość.

- Jest to bardzo brzydki wstęp:

do zawziętych starć z własnym małżonkiem;

do bardzo głębokich i długotrwałych cierpień obydwu małżonków, a często również i dzieci;

do niechcianego macierzyństwa; do przestępstwa aborcji.

- Jest to wiwisekcja własnej istoty.

Ten, kto dopuszcza się cudzołóstwa, dzieli się wewnętrznie:

daje współmałżonkowi to uroczyste słowo, którym go wybiera, a drugiej osobie daje własne ciało;

daje małżonkowi ciało, a drugiemu partnerowi - serce; albo daje małżonkowi serce, a drugiej osobie - ciało.

- Dla chrześcijan, dla których małżeństwo jest sakramentem (to zna­czy znakiem zaślubin Chrystusa z wspólnotą Kościoła), jest rozła­mem w sercu Chrystusa i Kościoła.

Należy dodać, że cudzołóstwo naraża na grzech ciężki również drugą osobę oraz stawia w niebezpieczeństwie stabilność jej rodziny.

61

Mówiąc o konstytutywnych elementach seksualności (z których potem czerpie się moralność seksualną),

mówiliśmy również o «gotowości do ofiary i przyjęcia». Jakie zachowania przeciwstawiają się tym dwóm wymiarom seksualności?

Gotowość ofiary oznacza: «jestem zdolny oddać się tobie aż do poświę­cenia samego siebie».

Gotowość przyjęcia oznacza: «Jestem zdolny przyjąć cię jako osobę do mojego życia: to przyjęcie sprawia, iż nie chcę czynić cię na moje podo­bieństwo i mój wzór, ale że chcę ci pomóc w stawaniu się coraz bardziej tobą».

Przeciwko tym dwóm składnikom seksualności występuje: - każdy brak małżeńskiej miłości;

82 83


- każde odrzucenie drugiego;

- każda próba zawłaszczenia drugiego człowieka;

- każdy brak pomocy drugiemu człowiekowi, aby mógł stawać się co­raz lepszym;

- każdy akt seksualny dokonany z czystego egoizmu;

- każdy akt seksualny, który nie będzie miał w poszanowaniu słu­sznych wymagań drugiego człowieka.

62

Dlaczego Kościól potępia homoseksualistów?

Kościół nie potępia homoseksualistów, to znaczy osób, mających skłon­ność do dewiacji, zorientowanych seksualnie w stronę własnej płci. Potępia praktyki homoseksualne.

· Kościól nie potępia homoseksualistów.

Jeżeli ktoś jest homoseksualistą ze względu na zakorzenioną w swoim temperamencie skłonność, to nie jest on winny wobec Boga tej inklina­cji, jeśli utrzymuje ją na poziomie skłonności i nie wprowadza jej w ży­cie. Kościół nie może go zatem potępić, ale musi być mu matką i nau­czycielką. Musi:

- szanować go jako osobę;

- kochać go tą szczególną miłością, ponieważ on potrzebuje być ko­chanym;

- pobudzać jego wiarę w nieskończoną miłość i dobroć Boga;

- pomagać w zrozumieniu jego dewiacji, a jednocześnie w jej kontro­lowaniu;

- wlewać w jego serce wielkie ideały, które nadadzą sens jego życiu; - sprawić, aby przyjął za własne następujące przekonanie; mam swoją wartość, bo jestem osobą i dzieckiem Bożym;

- ewangelizować go i tłumaczyć mu, że wielkość osoby nie zależy od jej skłonności, ale od jej miłości wobec Boga i innych ludzi;

- pomóc mu zrozumieć wielkie powołania biblijne, ponieważ został wezwany do odpowiadania na nie: powinien wychwalać Boga, wejść z Nim w komunię, wejść w komunię z innymi ludźmi, osiągać doj­rzałość, (która polega na ogromnej zdolności kochania) itd.;

_ wprowadzić go do grup chrześcijańskich, w których będzie się czuł szanowany, kochany i zintegrowany.

1 Kościót potępia jednak aktywność seksualna z osobami tej samej pici:

ponieważ jest to prawdziwa zdrada pierwotnego planu Boga, który stworzył mężczyznę i kobietę, aby sobie wzajemnie pomagali i aby się uzupełniali;

ponieważ praktyka homoseksualna przeciwstawia się prawdzie se­ksualnej: prawdzie, która wymaga pełnego daru na wszystkich po­ziomach, daru mężczyzny i kobiety;

- ponieważ praktyka homoseksualna nie realizuje fizycznej, psycholo­gicznej i duchowej komplementarności, która wnosi podwójną bie­gunowość płci;

- ponieważ w ostatecznej analizie jest ona destrukcyjna, jakkolwiek sprawia wrażenie emocjonalnej pełni, która nie jest długotrwała;

- ponieważ nie pozwala na zrealizowanie prokreacji, będącej istotnym celem seksualności.

Te racje, wypływające z prostej ludzkiej moralności, każą Kościołowi powiedzieć nie stosunkom homoseksualnym.

Aktualny permisywizm w tej kwestii jest wynikiem błędnej koncepcji człowieka na temat przyjemności seksualnej; człowiek ma prawo do wzrostu jako osoba i ma również obowiązek unikać tego wszystkiego, co go umniejsza i czyni uboższym.

84 85


ROZDZIAŁ IV

ŚRODKI ANTYKONCEPCYJNE CZY METODY NATURALNE?

(przy współpracy dr. Mańo Campanella)

63

Jaka istnieje różnica pomiędzy metodami naturalnymi a środkami antykoncepcyjnymi?

Metoda jest słowem pochodzącym z języka greckiego i oznacza: drogę, poprzez którą osiąga się określony cel.

Środek jest słowem pochodzącym z łaciny i oznacza instrument, narzę­dzie.

Metody naturalne są drogą, jaką przebywa kobieta, aby poznać okresy płodności i niepłodności. W konsekwencji jeżeli kobieta stosuje metody naturalne, to wie ona bardzo dokładnie, kiedy poczęcie jest możliwe, a kiedy nie.

W tym przypadku kobieta nie boi się swojej ptodności, ponieważ zna jej przebieg.

Natomiast środki antykoncepcyjne nie są drogą prowadzącą do pozna­nia własnego ciała i własnej płodności.

Ten, kto je stosuje, nie zna rytmów swojej płodności i kroczy «po omac­ku».

Środki antykoncepcyjne są technicznymi narzędziami (farmakologicz­nymi, mechanicznymi lub chemicznymi), starającymi się usunąć płod­ność.

Najśmieszniejsze jest jedno: kobieta, nie znając rytmów własnej płod­ności, stosuje środki antykoncepcyjne nawet wtedy, kiedy nie jest płodna.

Boi się ona własnej płodności, o której w praktyce zupełnie nic nie wie.

64

Do czego dużą metody naturalne, a do czego środki antykoncepcyjne?

1 Metody naturalne służą do tego, aby małżonkowie, znając dokładnie rytm płodności kobiety, mogli wybrać pomiędzy poczęciem za po­średnictwem stosunku małżeńskiego dokonanego w okresie płodno­ści, a odłożeniem poczęcia za pośrednictwem aktu małżeńskiego do­konywanego wyłącznie w okresie niepłodności.

1 Środki antykoncepcyjne służą do tego, aby akt seksualny mógł się odbyć, nie pociągając za sobą przypuszczalnego poczęcia.

65

Jakie są konsekwencje stosowania metod naturalnych, a jakie są konsekwencje stosowania

środków antykoncepcyjnych?

1 Jest wiele konsekwencji stosowania metod naturalnych.

Metody naturalne:

- sprzyjają wolnemu wyborowi rodziców, którzy w oparciu o dokład­ne poznanie płodności, podejmują decyzję o próbie poczęcia lub o jego odłożeniu w czasie;

- mają w poszanowaniu własną osobę oraz osobę współmałżonka;

- mają w poszanowaniu jednoczący proces aktu seksualnego, który, aby był pełen miłości, radości, piękna i zadowolenia musi odbywać się zgodnie z naturą;

- sprzyjają dialogowi oraz ofiarnej miłości;

- skłaniają małżonków do zaakceptowania siebie takimi, jakimi sg w tym określonym czasie («przyjmuję cię takim, jakim jesteś»).

W praktyce, jeżeli wybierze się metody naturalne, mąż musi często py­tać swoją żonę: «Jaka dziś jesteś?». Takie pytanie bardzo ułatwia we­wnętrzny dialog.

+ Zupełnie inne natomiast są konsekwencje stosowania środków anty­koncepcyjnych.

87 86


Środki antykoncepcyjne:

- mogą poważnie zaszkodzić zdrowiu;

- skłaniają małżonków do przywiązywania większej wagi do ilości ak­tów seksualnych, a nie do ich jakości;

- kształtują w partnerach psychologię posiadania: każde z nich pragnie posiadać ciało drugiego, aby odczuwać egoistyczną rozkosz (konsu­mum seksualny);

- powodu, że małżonkowie zamykają się na życie, które jest podstawo­wym darem, największym, jaki można dać własnym dzieciom;

- nie mają w poszanowaniu jednoczącego procesu aktu seksualnego (stosunek przerywany) oraz bezpośredniego związku ciał (prezerwa­tywa);

- ujawniają antyekologiczną mentalność, ponieważ nie mają w posza­nowaniu natury;

- ujawniają brak wartości i poszanowania w związku seksualnym;

- kształtują w mężczyźnie mentalność nie-przyjęcia (mężczyzna, nie mówiąc tego wyraźnie, przyjmuje następującą postawę: «W tych dniach możesz być płodna! Nie podobasz mi się. Nie chcę cię takiej. Nie przyjmuję cię takiej, jaką jesteś. Uczyń się niepłodną, bo ja pra­gnę twojego ciała»);

- przyzwyczajają małżonków do zwracania większej uwagi na egoi­styczne pragnienie niż na dar z siebie oraz przyjęcie współmałżonka. Należy dodać, że przywiązywanie uwagi do liczby stosunków skłania często małżonków do praktykowania wzajemnej masturbacji: aktu wy­stępującego przeciwko naturze związku, będącego wyrazem wielkiej niedojrzałości seksualnej.

66

Pomijając kwestię egoizmu (który zawsze ponosi winę), czy istnieje jakaś różnica pomiędzy stosowaniem metod

naturalnych, a stosowaniem środków antykoncepcyjnych?

Jest wiele różnic. Powtarzając częściowo to, co już powiedziałem wcze­śniej, odpowiem w ten sposób:

- metody naturalne prowadzą drogą poznania ptodności; środki anty­koncepcyjne nie;

- metody naturalne prowadzą drogą spokoju, płynącego z dokładnego poznania stanu własnej płodności; środki antykoncepcyjne nie;

- metody naturalne prowadzą drogą świadomego i odpowiedzialne­go wyboru, który skłania małżonków do zadania sobie pytania na temat prawdziwych motywów ich wyboru; środki antykoncepcyj­ne nie;

- metody naturalne wychowują do akceptacji i przyjęcia małżonka ta­kim, jakim jest; środki antykoncepcyjne nie.

67

Ile dzieci powinno mieć malżeństwo?

Każde małżeństwo powinno ocenić swoją rzeczywistą sytuację pod wa­runkiem, że ocena ta będzie wolna od elementów egoizmu.

Jeżeli małżeństwo jest wierzące (proszę wziąć pod uwagę, że 90% Wło­chów deklaruje się jako ludzie wierzący), musi rozumnie rozpoznać wo­lę Boga w stosunku do własnej rodziny.

Innymi słowy musi zadać sobie pytanie: «Panie, biorąc pod uwagę nasz wiek, nasze zdrowie fizyczne i psychiczne, nasze możliwości ekono­miczne..., ile chcesz, abyśmy mieli dzieci?».

Jeżeli chrześcijanin musi rozumnie rozpoznać wolę Boga w drobnych, codziennych sprawach, o ileż bardziej musi to czynić w przypadku, gdy chodzi o danie życia nowej istocie ludzkiej.

Oczywiście nie można kazać Bogu, by mówił to, co nam się podoba.

88 89


68

Metody naturalne zmuszają

do miłości fizycznej wedlug kalendarzyka. Czy programowanie aktów seksualnych nie wpływa negatywnie na pogodne

i swobodne korzystanie z seksualności?

Udzielę kilku odpowiedzi.

- Oczywiście, że fizyczne korzystanie z seksualności jest źródłem przyjemności, radości i odpoczynku.

Ale, jak już mówiłem, wspominając o seksualności, przyjemność, ra­dość i odpoczynek nie są jej celem.

Celem seksualności jest wewnętrzna komunia małżonków (którą trzeba wyrażać i pogłębiać) oraz prokreacja.

- Niestety, wielu osobom seksualność służy tylko do rozładowania na­pięcia, doświadczenia przyjemności i rozluźnienia.

Łatwo możemy zrozumieć, że w tych przypadkach małżonkowie wzaje­mnie się używają wtedy, kiedy majcł na to ochotę, a motywacją ich dzia­łań nie jest miłość do własnego partnera.

Trzeba mieć odwagę, aby przyznać, że ten sposób przeżywania seksual­ności kryje w sobie wewnętrzną postawę masturbacji: kiedy ma się na to ochotę, szuka się satysfakcji i znajduje się ją.

- Trzeba natomiast posiadać przekonanie, że seksuałność jest językiem miłości.

Zanim podejmie się decyzję dotyczącą aktu seksualnego, nie wolno py­tać: «Czy mam na to ochotę?», ale raczej: «Czy jest to właściwy mo­ment, abym się oddał również fizycznie mojemu ty? Czy moje ty jest w odpowiedniej sytuacji fizycznej, psychologicznej i duchowej, aby przyjąć mój dar?».

Takie jest podstawowe przekonanie, które trzeba zrozumieć i wprowa­dzić w życie: zwictzek małżeński jest gestem, który musi wyrażać i pogłę­biać miłość, nie jest gestem, w którym łudzie nawzajem się instrumenta­lizują, aby wziąć to, na co maja ochotę.

- Czy prawdziwa miłość może żądać, aby współmałżonek sterował swoją płodnością, posługując się środkami mechanicznymi lub far­makologicznymi, które na dodatek stanowią zagrożenie dla zdro­

wia?

Czy prawdziwa miłość może żądać, aby akt seksualny był sterowany, tracąc w ten sposób znaczenie wewnętrznego i głębokiego związku oraz sprowadzając się do czystego kontaktu fizycznego tylko dlate­go, że ma się na to ochotę?

prawdziwa miłość skłania raczej do takiego myślenia: «Przyjmuję cię takim, jakim jesteś. Dlatego, kiedy nie możemy się otworzyć na nowe Tycie,

wyrażam ci moją miłość aktem seksualnym wtedy, gdy nie jesteśmy płodni;

rezygnuję z wyrażania ci mojej miłości - która jest ciągle ogromna - jeżeli jesteśmy płodni.

Czy to jest program?

Nie! Jest to raczej szacunek i prawdziwa miłość.

Wszyscy jesteśmy bardzo zręczni w wynajdywaniu usprawiedliwień, tłumaczących nasze wybory.

Kaidy z nas musi jednak jasno to sobie powiedzieć: «Jeżeli nie jestem nawet zdolny do szacunku, to tylko łudzę się, że kocham, nawet jeżeli nieustannie używam słowa miłość».

69

Czy programowanie stosunków seksualnych nie wyklucza spontaniczności?

Trzeba, abyśmy umieli rozróżnić spontaniczność od spontaneizmu.

- Spontaneizm jest postawą (a w konsekwencji zachowaniem), kiedy bez zastanowienia i decyzji podąża się za instynktem lub bodźcami emocjonalnymi.

- Spontaniczność jest postawą i zachowaniem tego, który całą swoją istotę uczynił spontaniczną.

Człowiek musi być tak przyzwyczajony do korzystania ze swojej inteli­gencji, że jego refleksja stanie się spontaniczna.

W taki sam sposób człowiek musi być tak przyzwyczajony do podejmo­wania właściwych decyzji (wskazanych przez inteligencję), że proces ten stanie się spontaniczny.

90 91


Człowiek jest spontaniczny tylko wtedy, kiedy cała jego istota stała się spontaniczna.

Wiele osób natomiast jest wewnętrznie podzielonych: myślą coś innego, mówią coś innego; myślą coś innego i postanawiają coś innego; posta­nawiają coś innego i robią coś innego; albo mówią bez zastanowienia i podjęcia decyzji.

Zdarza się to, kiedy człowiek pozwala się spontaneistycznie (emocjo­nalnie) prowadzić instynktom i emocjom.

Człowiek jest jedną całościct.

A zatem, zanim zacznie działać, musi zawsze zastanowić się i wybrać, jeżeli nie chce zaprzeczyć swojemu «byciu człowiekiem».

Nawet, jeżeli wykonuje czynności materialne, musi uruchomić inteli­gencję, która mysli i wolę, która wybiera.

Przejdźmy do aktu seksualnego.

W tym wielkim i ważnym akcie musi uczestniczyć cała ludzka istota: refleksja inteligencji, decyzja woli, wibracja uczucia, instynkt ciała; w akcie seksualnym całe ja musi w najgłębszy sposób związać się z ca­łym ty.

Jedynie metody naturalne sprzyjają temu caLkowitemu spotkaniu dwóch partnerów, którzy zostają w nie zaangażowani nie tylko w swojej in­stynktowności, lecz w całej swojej istocie.

Rezygnuje się ze spontaneizmu, aby wybrać spontaniczność; rezygnuje się z paru dodatkowych aktów, aby w gest miłości włożyć całą swoją istotę; rezygnuje się z jakiejś przyjemności ciała, ale osiąga się satysfak­cję caLego ja, które ofiarnie zatapia się w całe ty.

Co jest naturalnego w metodach naturalnych, jeżeli tak samo jak środki antykoncepcyjne

slużcL one do tego, aby nie mieć dzieci?

Przede wszystkim powiedzmy jedno: metody naturalne nie służą same przez się temu, aby nie mieć dzieci, ale służą poznaniu własnej płodno­ści: to znaczy poznaniu (jak już wcześniej mówiłem) dni płodności i nie­płodności.

Skoro już jednak to powiedziałem, trzeba się zastanowić nad określe­niem naturalne.

- Naturalne oznacza przede wszystkim «nie-sztuczne»: jest to już wielka zaleta, ponieważ płodność nie jest chorobą, którą trzeba le­czyć, ale jest nieocenionym darem Boga i natury.

Podczas gdy środki antykoncepcyjne wprowadzają element sztuczności, aby uniemożliwić poczęcie, metody naturalne pozostawiają płodność ta­tą, jaką ona jest.

Jest to logika ekologii, poszanowania natury także własnej, która staje się również poszanowaniem planu Boga-Stwórcy w taki sposób rozpo­rządzającego płodnością.

- Naturalne oznacza też coś więcej. Metoda naturalna to «droga ak­tywności w zakresie płodności, zgodna z naturą człowieka».

Często mylimy to, co instynktowne, z tym, co naturalne. Instynktowne i naturalne zbiega się tylko w zwierzęciu.

W człowieku te dwie tendencje się nie schodzą, ponieważ natura ludzka jest dużo bardziej złożona i harmonijna.

Czy inteligencja, która myśli, nie jest częścią natury ludzkiej? Czy wola, która wybiera, nie jest częścią natury ludzkiej? Oczywiście, że tak.

Inteligencja i wola są zdolnościami typowo ludzkimi, dzięki którym mo­żemy odróżnić człowieka od zwierzęcia.

Metody naturalne są naturalne właśnie dlatego, że nie ufają samemu in­stynktowi, ale angażują inteligencję, wolę, wolność, uczucie i instynkt: to znaczy całą ludzką istotę.

Podczas gdy u wszystkich gatunków zwierząt kopulacja seksualna jest ograniczona wyłącznie do okresu płodności (tylko w okresie płodności samica jest gotowa do kopulacji), to u człowieka istnieje wolność utrzy­mywania związków seksualnych poza okresem płodnym jak również podczas jego trwania.

Kiedy wolność ta jest realizowana w sposób świadomy, sprawia, że se­ksualność staje się w pełni uczłowieczona.

92 93


71

Jakie są najpewniejsze i najnowsze metody naturalne?

Najpewniejszymi i najnowszymi metodami są: metoda Billings'a (lub owulacji) oraz metoda objawowotermiczna.

Pomiędzy nimi istnieje ta różnica: metoda Billings'a opiera się na oce­nie jednego objawu (codziennej obserwacji śluzu z pochwy oraz ocenie wywoływanych przez niego objawów na poziomie zewnętrznych narzą­dów płciowych); metoda objawowotermiczna oparta jest na ocenie róż­nych symptomów (śluzu z pochwy, temperatury podstawowej itd.). Oprócz tych dwóch metod istnieje również metoda temperatury podsta­wowej, tzn. mierzenie temperatury ciała, będącej wskaźnikiem do wyo­drębnienia okresu płodności.

72

Czy może ksiądz krótko przedstawić metodę Billings'a oraz metodę symptotermiczną?

· Metoda owulacji lub metoda Billings'a (od nazwiska odkrywcy) opiera się na następującym, popartym naukowo twierdzeniu: każda kobieta jest w stanie rozpoznać dni płodności i niepłodności swoje­go cyklu menstruacyjnego' poprzez obserwację śluzu z pochwy oraz szczególnych odczuć doznawanych na poziomie zewnętrznych narzą­dów płciowych.

· Poczc+tek okresu ptodności sygnalizują następujące objawy:

- zmiana rodzaju śluzu w stosunku do okresu niepłodności (u każdej kobiety może przebiegać inaczej), staje się on coraz bardziej podob­ny do białka jaja kurzego, to znaczy płynny, przezroczysty, rozciągli­wy;

' Cykl menstruacyjny - okres pomiędzy pierwszym dniem miesiączki, a dniem poprze­dzającym następny cykl.

_ zmiana w odbieranych odczuciach, wywołanych zmianą śluzu na po­ziomie zewnętrznych narządów płciowych; również tu może prze­biegać ona inaczej.

przy najmniejszej zmianie rodzaju s'luzu z pochwy i przy najmniejszej zmianie odbieranych odczuć (w stosunku do okresu niepłodności) ko­bieta wchodzi w swój okres płodności. W tym okresie należy zaniechać stosunków seksualnych, jeżeli w sposób odpowiedzialny podjęło się de­cyzję o odłożeniu poczęcia.

1 Moment najwyższej plodności («szczyt») nie odpowiada wydzielaniu największej ilości sluzu; wypada on w ostatnim dniu obecności cech charakterystycznych płodności, poprzedzony przez okres typowo płodny, po którym wszystko nagle ulega zmianie.

Owulacja ma miejsce najczęściej po szczycie: średnio po 21 godzinach. Biorąc pod uwagę długość życia jajeczka (24 godziny). Trzeba pocze­kać aż do czwartego dnia po szczycie, aby okres płodności uznać za za­kończony.

- Metoda (szeroko stosowana na świecie) jest pewna w 99%. Odpowiada ona ponadto charakterystykom metody idealnej:

- fest prosta,

- nieszkodliwa, - wiarygodna, - ekonomiczna,

- akceptowana przez sumienie,

- możliwa na różnych poziomach kulturowych,

- możliwa w zróżnicowanych warunkach fizjologicznych,

- pewna w przypadku rozpoznania okresów płodności i niepłodności, - nie niesie ze sobą interwencji nastawionych na modyfikację aktu se­ksualnego,

- higieniczna,

- wiążąca dla małżeństw, pragnących doprowadzić do poczęcia. Pomimo swojej prostoty konieczna jest w pierwszych cyklach pomoc au­toryzowanej instruktorki metody Billings'a, w celu uniknięcia jej błęd­nego i powierzchownego poznania. Sieć dyplomowanych instruktorek powiększa się coraz bardziej.

+ Metoda objawowotermiczna opiera się na porównaniu dwóch lub więcej wskaźników, w celu rozpoznania okresu płodności: długości

94 95


poprzednich cykli, obecności lub braku śluzu z pochwy, wzrostu temperatury ciała oraz pewnych "pomniejszych" objawów, takich jak: bóle brzucha, kłucie w jajnikach, napięcie w piersiach itd. Ko­bieta może również ocenić zmiany w położeniu, stopniu rozwarcia i konsystencji szyjki macicy.

Zazwyczaj początek okresu płodności zostaje rozpoznany przy pomocy statystycznego obliczenia (w stosunku do długości cykli poprzednich) pod warunkiem, że nie nastąpiło pojawienie się sluzu z pochwy; koniec okresu płodności zostaje rozpoznany przez wyodrębnienie wzrostu tem­peratury; doliczając cztery dni od wzrostu temperatury, trafiamy na pierwszy dzień niepłodności poowulacyjnej pod warunkiem, że śluz z pochwy zaniknął.

Objawy pomniejsze mają za zadanie ułatwić rozpoznanie okresu płod­ności, potwierdzając znaczenie innych wskaźników.

73

Jaka jest skuteczność metod naturalnych?

Podkreślam, że metody naturalne nie mają na celu egoistycznego ograniczenia liczby narodzin, ale poznanie własnej płodności w taki sposób, aby małżonkowie mogli przeżywać odpowiedzialną prokre­ację.

Metoda objawowotermiczna oraz metoda Billings'a okazały się metoda­mi wyjątkowo skutecznymi: wynika to z różnych poważnych zestawień statystycznych.

Skuteczność obu tych metod jest bardzo zbliżona, małżeństwa mogą więc wybrać dowolnie jedną z nich.

Należy uściślić, że statystyki dotyczą skuteczności metody jako ta­kiej i nie powinny być mylone ze statystykami, dotyczącymi błędne­go jej zastosowania, oraz świadomego odrzucenia przez małżonków jej zasad.

Za «ciąże korelujące z metodą» uznajemy zatem te, wynikłe w sytuacji, w której metoda została zastosowana w sposób właściwy w celu odłoże­nia poczęcia.

Poniższa tabela przedstawia:

_ w pierwszej kolumnie autorów statystyki;

_ w drugiej kolumnie liczbę małżeństw stosujących tę metodę; w trzeciej kolumnie brane pod uwagę cykle menstruacyjne; w czwartej kolumnie ciąże korelujące z metodą.

SKUTECZNOŚĆ METOD NATURALNYCH

Autor Liczba Badane Ciąże korelujące

małżeństw cykle z metodą

METODY SYMPTOTERMICZNE

Roetzer, 1978 491 17.026 R=0

(Austria)

Price, Lanctot,

Garda, Devesa, 1979 637 13.653 R=0.75

METODA BILL INGS'A

Mascarenhas, 1978 3530 39.967 R=0,06

(Indie)

C. Bernard, 1979 3275 39.300 R=0

O.M.S., 1981 869 10.215 R=2.2

A. Dede, 1985 1038 4.040 R=0.59

W celu dokładnego poznania METOD NATURALNYCH można za­wsze zwrócić się do parafialnych lub diecezjalnych poradni rodzinnych.

96 97


74

Czy to prawda, że niektóre sztuczne środki antykoncepcyjne przepisywane i sprzedawane jako zwykłe środki,

podczas gdy w rzeczywistości mają dziabanie aborcyjne?

Niestety jest to prawdą.

· Dzialanie aborcyjne ma spirala czyli IUD.

Wprowadzenie spirali do wnętrza macicy powoduje rozległy stan zapal­ny (lub zapalenie błony s'luzowej macicy), który uniemożliwia przyjęcie zapłodnionego już jajeczka; zostaje więc ono wydalone. Ten sam efekt otrzymuje się przy zastosowaniu najnowszych IUD, tak zwanych «opa­trunków».

· Działanie aborcyjne ma również spirala zatożona następnego dnia.

Wprowadzenie spirali do macicy (w ciągu 5-7 dni od stosunku, wobec którego istnieją obawy, iż był płodny) ma działanie aborcyjne

- ponieważ czyni niegościnna jamę macicy;

- ponieważ wywołuje w embrionie zakażenie, co uniemożliwia jego

regularny rozwój.

· Mogą mieć działanie aborcyjne środki plemnikobójcze sprzedawane pod postacią globulek, kremów, żeli i pianek.

Środki plemnikobójcze powinny zabijać plemniki, ale często je tylko zniekształcają. Zapłodnienie jajeczka przez zniekształcony plemnik mo­że przyczynić się do powstania tak zdeformowanego embrionu, że nie będzie on w stanie przeżyć wewnątrz macicy. Według pisma Medical Tribune (kwiecień 1984) spośród wszystkich kobiet, które zaszły w cią­żę w czasie stosowania środków plemnikobójczych, 28,8% miało natu­ralne poronienie.

· Działanie aborcyjne może mieć najnowsza pigułka.

Najnowsze pigułki bardzo różnią się od tych z poprzedniej generacji. Tradycyjne pigułki składały się z wysokich dawek hormonalnych (pro­gesteronów i estrogenów), które w konsekwencji zatrzymywały owula­cję i uniemożliwiały poczęcie.

Dziś skuteczność pigułki antykoncepcyjnej «jest osiągalna przez stosun­

kowo niższe dawki od wcześniej wymaganych, aby z całą pewnością na­stąpiło zatrzymanie owulacji».

To oznacza, że:

- pigułka nie zawsze zatrzymuje owulację;

- nie zatrzymując owulacji, umożliwia w pewnych przypadkach po­

częcie; - zmieniając wewnętrzną błonę śluzową macicy (powodując jej zapa­

lenie), utrudnia zagnieżdżenie się embrionu, który może być wyda­lony.

1 Jeszcze większe prawdopodobieństwo działania aborcyjnego mają: - progesteron podawany domięśniowo;

- minipigulka.

Zbyt wiele miejsca zajęłoby przedstawienie aborcyjnego w skutkach działania tych środków antykoncepcyjnych.

· Ponad wszelka wątpliwość działanie aborcyjne mają: - pigułka R.U. 486 na bazie sulprostonu;

- pigułka przyjmowana następnego dnia na bazie estrogenów (w prze­ciągu 5 dni podaje się kobiecie etinilestriadiolum w ilości 800 razy przewyższajacej zawartość pojedynczej pigułki!);

- pigułka przyjmowana następnego dnia na bazie progesteronu;

- pigułka przyjmowana dnia następnego na bazie mieszanki estroge­nów i progesteronów.

75

Często dyszy się o nieszkodliwości pigulki. Czy można temu wierzyć, czy też wiadomo,

że pigutka szkodzi zdrowiu?

· Zadawanie sobie pytania, poddającego w wątpliwość nieograniczo­ne zastosowanie pigułki, jest przeciwstawieniem się mys'li, która uczyniła z tego środka antykoncepcyjnego (a często aborcyjnego) cel nie do ominięcia.

Potrzeba do tego trochę odwagi, ale przez miłość do prawdy należy się na nią zdobyć. Spontanicznie nasuwa się pytanie: «Jak to możliwe, że

98 99


od jakiegoś czasu często w naszym kraju mają miejsce debaty telewizyj­ne, artykuły prasowe oraz kongresy, które zwykle wnoszą niewiele, a ich celem jest wzmacnianie tej samej koncepcji?».

Chodzi o to, że znaleźliśmy się w kręgu manipulacji informacji, których celem jest stworzenie mentalności bardziej przychylnej dla pigułki.

Dlaczego tak się dzieje?

Dłatego, że nie przywiązuje się wagi do prawdziwego dobra człowieka i małżeństwa, lecz raczej do miliardowych dochodów, które przynoszc+ produkcja i sprzedaż środków antykoncepcyjnych.

· Tytułem informacji przytaczam ogólnie przyjętą tabełę komplikacji, które mogą powstać w wyniku stosowania pigułki:

- wzrost ryzyka zakrzepicy; - wzrost ryzyka zatorów;

- podwyższenie ryzyka potencjalnej cukrzycy; - wzrost ciśnienia tętniczego;

pojawienie się niewydolności wątroby do żółtaczki włącznie;

- zmiany w metabolizmie tłuszczowym (wzrost poziomu tłuszczy,

a zwłaszcza cholesterolu);

- zanik miesiączki;

- pojawienie się pigmentacji skórnej;

- podwyższenie ryzyka trwałej patologii ginekologicznej (włóknia­ków, mastopatii torbielowatej);

- pojawienie się symptomów neurodepresyjnych; - utrata libido;

- nawroty psychozy;

- pojawienie się intensywnych i długotrwałych bólów głowy; - znaczny wzrost wagi ciała...

76

Dlaczego większość lekarzy nie zaleca metod naturalnych?

Jest pewna grupa lekarzy poinformowanych i świadomych, którzy zale­cają metody naturalne.

Ci, którzy ich nie zalecają, być może:

- nie znają metod naturalnych, ponieważ się o nich nie uczyli;

- idą na łatwiznę: wypisanie recepty jest sprawą dużo prostszą niż skierowanie pacjentki do instruktorki metod naturalnych;

- są bezkrytycznie ulegli antykoncepcyjnej i aborcyjnej mentalności; - są nieuczciwi: nie stosują się do kodeksu lekarskiego, który każe im

być obrońcami życia i nie szkodzić człowiekowi.

77

Czy odpowiedzialne zastosowanie praktyk antykoncepcyjnych nie byloby środkiem do ograniczenia liczby aborcji?

Ograniczenie liczby aborcji nie wiąże się z szerokim rozpowszechnie­niem środków antykoncepcyjnych (jak pokazuje praktyka), ale ze zmia­ną mentalności.

- Ten, kto posługuje się aborcją, posiada wrogą życiu mentalność, go­tową zgasić każde istnienie.

- Ten, kto stosuje środki antykoncepcyjne, posiada również wrogą ży­ciu mentalność (za wyjątkiem przypadków licznego potomstwa, kie­dy to małżeństwo stosuje środki antykoncepcyjne bądź to w wyniku niewiedzy o skuteczności metod naturalnych, bądź też w wyniku nie­wiedzy gdzie i do kogo można się zwrócić, aby nauczyć się popraw­nego stosowania tych metod).

A zatem osoba, która stosując środki antykoncepcyjne kształtuje w so­bie wrogą życiu mentalność, łatwiej wyraża zgodę na aborcję.

Jeżeli chcemy wyplenić mentalność śmierci, musimy szerzyć nową kul­turę, kulturę miłości, w której oczywistymi byłyby następujące zasady: - jeden człowiek jest wart więcej niż wszystkie rzeczy;

- jeden człowiek jest wart więcej niż cały fizyczny wszechświat; - życie jest najwyższym darem;

- aby ocalić życie, musimy być gotowi na każde poświęcenie; - liczy się miłość i wzajemna służba...

100 101


78

Dlaczego Kościół chce, aby stosowano metody naturalne? Gdzie mówi o tym Ewangelia?

Deząprobata dla środków antykoncepcyjnych sama przez się nie należy do moralności ewangelicznej - która jest bardzo wzniosła - ale do zwy­kłej moralności ludzkiej.

W ocenie środków antykoncepcyjnych specjalnie przytoczyłem wy­łącznie argumentację i motywację, odnoszące się do moralności ludz­kiej: to znaczy do tej moralności, która jest zapisana w samej istocie człowieka.

Dekalog dany człowiekowi przez Boga to norma moralności ludzkiej: wyraża on istotnie tylko to, co zostało już zapisane w istocie człowieka. Ten, kto chce wzrastać, dojrzewać, stawać się arcydziełem, musi prze­strzegać dziesięciorga przykazań, z których szóste brzmi: «Nie cudzo­łóż!».

Kościół, ustanowiony przez Jezusa Chrystusa, musi przywiązywać szczególną uwagę do moralności ewangelicznej, która przewyższa mo­ralność ludzką.

Ale nie można żyć jak po chrześcijańsku, to znaczy jak dziecko Boże, je­żeli nie żyje się jak człowiek.

Z tego powodu Kościół zajmuje się również moralnością ludzką: nieu­stannie proponując człowiekowi, aby pozostał wierny samemu sobie, swojej osobie, najgłębszej strukturze własnego istnienia..., po to, aby mógł żyć jak chrześcijanin, to znaczy jak dziecko Boże.

Nieustannie mówi on człowiekowi: «Staraj się wzrastać. Do wyższych rzeczy zostałeś powołany».

79

Czy to prawda, że Kościól stawia na równi antykoncepcję i aborcję?

Kościół opowiedział się po stronie istoty ludzkiej i życia.

- Kościół wie, że każda istota ludzka zostaje poczęta przez stwórczci interwencję Boga.

Wie, że mężczyzna i kobieta poprzez płodność są powołani do bycia współpracownikami Boga w dawaniu życia.

A zatem każdy zamach na życie przeciwstawia się Bogu, który jest Ży­ciem i Stwórcą życia.

- Życie jest ponadto dobrem, które należy do osoby i żadna inna istota ludzka nie może decydować o jej przeznaczeniu: ani pojedynczy człowiek, ani ojciec, ani matka, ani grupa, ani społeczeństwo, ani władza, ani Państwo...

Nietykalność osoby jest odbiciem najwyższej nietykalności Boga.

- Aborcja objawia i realizuje wrogą życiu wolę: dlatego jest ona zbro­dnią przeciwko prawom Boga i prawom drugiej, poczętej już malej i bezbronnej istoty, która w niczym nie zawiniła.

- Jeżeli jest rzeczą oczywistą, że aborcja to zamach na życie, nie moż­na tego samego powiedzieć o antykoncepcji, ponieważ nie niesie ona ze sobą usunięcia życia, lecz tylko zabezpieczenie przed ewentual­nym poczęciem.

W konsekwencji jest rzeczą jasną, że mamy do czynienia z dwoma ro­dzajami odpowiedzialności i z dwoma różnymi rodzajami winy: to Ko­ściół podkreśla bardzo wyraźnie.

- Jednakże pomiędzy tymi dwoma rodzajami winy istnieje pewne po­dobieństwo.

Poprzez antykoncepcję wyraża się przekonanie, że płodność jest bar­dziej «kłopotem» niż darem, i że prokreacja nie jest wcale tak wielkim dobrem, jak zwykło się mówić.

Aborcja jest «usunięciem istniejącego już życia»; antykoncepcja jest «niedopuszczeniem, aby to życie powstało».

«Głęboką logiką antykoncepcji... jest logika wrogości wobec życia». Wolność wyboru małżonków musi dokonywać się w przestrzeni mądro­ści Boga, który podarował kobiecie rytmy płodności. W ten sposób mał­żonkowie zachowują się jak zarz+dcy płodności. Kiedy natomiast zaczy­nają rościć sobie prawo do wyeliminowania płodności, uciekając się do antykoncepcji, czynią się w sposób niewłaściwy sędziami życia (por. Humane vitae, nr 13).

102 103


ROZDZIAŁ V

MAŁŻEŃSTWO TAK, MAŁŻEŃSTWO NIE

g0 Współżycie i małżeństwo: w gruncie rzeczy

jaka jest między nimi różnica?

Pomiędzy małżeństwem a "tylko" współżyciem istnieje jedna podsta­wowa różnica.

Podczas gdy w małżeństwie dajemy się całkowicie, ostatecznie, jedynie i jakby w prezencie własnemu współmałżonkowi, we współżyciu odda­nie to nie jest ani całkowite, ani ostateczne, ani jedyne, ani bezintere­sowne.

· We współżyciu nie ma catkowitego oddania: nie oddajemy całkowi­cie swojej duszy, ponieważ nasza wola (zdolność duszy) pozostawia w zawieszeniu ostateczny wybór: taka sytuacja wprowadza do osoby obojga partnerów podziai wewnętrzny, wiwisekcję istoty oraz zafał­szowanie samego aktu seksualnego.

Akt seksualny, który sam przez się (stanowiąc najpełniejszy związek fi­zyczny) powinien zarazem wyrażać najpełniejszy związek wewnętrzny, staje się aktem fałszywym. Nie może bowiem wypełnić swojego powo­tania: powinien być związkiem catkowitym, a przecież nim nie jest. Współżycie umniejsza cudowne doświadczenie miłości, które powinno być doświadczeniem całkowitym, na poziomie fragmentaryczności.

· We współżyciu nie ma bezinteresownego oddania.

Dzisiaj utraciliśmy znaczenie bezinteresowności, podczas gdy miłość w swej istocie jest bezinteresowna.

Niestety również w małżeństwie miłość bezinteresowna jest często nie­obecna: ale to zależy od niedojrzałości podmiotów.

We współżyciu natomiast miłość niebezinteresowna jest konstytutywna: to znaczy jest częścią samego doświadczenia.

Dwoje ludzi wyczuwa to podstawowe nastawienie: «Wypróbowuję cie­bie, żeby zobaczyć, czy mi pasujesz».

I nawet jeżeli jest także obecne nastawienie: «i ty mnie wypróbowujesz, żeby zobaczyć, czy ci pasuję», brakuje bezinteresownej miłości, ponie­waż nie istnieje wzajemny szacunek: jest tylko wzajemne wypróbowy­wanie się.

Ludzi natomiast się nie wypróbowuje: można wypróbowywać rzeczy (samochód, ubranie, parę butów), ale nigdy nie powinno się wypróbo­wywać osób.

1 We współżyciu nie ma ostatecznego oddania.

Oddanie małżeńskie jest samo przez się ostateczne. Nie można powie­dzieć drugiej osobie:

«Będę cię kochać przez jakiś czas». HBędę cię kochać przez kilka lat».

«Będę cię kochać, jeżeli wszystko będzie się dobrze układać».

Miłość dana z pewnym zastrzeżeniem nie jest miłością nawet na samym początku.

Nie wystarczy powiedzieć: «Być może nasza miłość będzie trwała na wieki».

Prawdziwa miłość nie opiera się na «być może...».

We współżyciu oddajemy się drugiej osobie na zasadzie: «Zobaczymy, jak to się skończy. Jeżeli eksperyment się nie powiedzie, to się z niego wycofam».

Stawiamy więc na płaszczyźnie prowizoryczności to, co w swojej isto­cie jest ostatecznością.

· We współżyciu nie ma jedynego oddania.

Osoby, które ze sobą współżyją, mówią pośrednio swojemu partnerowi: «Być może, że wszystko pójdzie dobrze i że będziesz jedynym partne­rem mojego życia. Jeżeli jednak nie wszystko dobrze się ułoży, zmienię ciebie na innego».

Intencja współżyjących ze sobą ludzi jest głęboko niemoralna, ponieważ traktuje ludzi jak «wymienialne rzeczy».

Każdy człowiek jest natomiast: - jedyny na świecie,

- niepowtarzalny,

- a zatem i niewymienialny.

104 105


Ten, kto wybiera drugą osobę na wspótmalżonka (to znaczy dokonuje najbardziej zobowiązującego wyboru, jaki istnieje na ziemi, po wyborze Boga), wybiera ją na zawsze.

· Można dołączyć jeszcze inne racje, przemawiające na niekorzyść współźycia jako formy «nie mającej w poszanowaniu» człowieka.

- Współżyjctcy ze sobct ludzie albo chcą, albo nie chcct mieć dzieci. Jeżeli ich nie chcą, przeciwstawiają się podstawowemu celowi seksual­ności, jakim jest prokreacja, ryzykując przeżywanie seksualności w kategońach «czystej przyjemności».

Jeżeli zaś chcą, to wciągają dzieci w związek nie dający żadnych gwa­rancji trwałości, podczas gdy dzieci do normalnego wzrostu potrze­bują rodziny, w której będzie panować czuła, silna i trwała miłość.

- Współżyjący ze sobą ludzie nie biorą ponadto absolutnie pod uwagę wspólnoty cywilnej lub wyznaniowej, do której należą i z którą po­winni być powiązani szeregiem praw i obowiązków nie tylko jako

pojedyncze osoby, lecz również jako malżeństwo.

81

Dlaczego wspólnota cywilna lub wyznaniowa musi ingerować w życie dwojga ludzi?

Czy nie jest ono ich całkowicie prywatną sprawą?

Rozumiem to pytanie.

Dziś żyjemy w kulturze, która jest skrajnie indywidualistyczna, a zatem łatwo przyswajamy te idee. Powinniśmy jednak pomyśleć w ten sposób: osoba ludzka posiada fundamentalnie społeczny wymiar: powinna zatem brać go pod uwagę, ponieważ jest on konstytutywną cechą jej istnienia. Powinni przede wszystkim mieć go na uwadze partnerzy, którzy zdecy­dowali się stworzyć wspólne życie.

Ustanowienie wspólnego życia, jak już mówiłem, nie jest formalnością, ale wydarzeniem, ewenementem, faktem decydującym (porównywanym tylko do narodzin i śmierci).

Ten decydujący fakt dotyka wspólnotę cywilną i wyznaniową aż do sa­mej ich głębi. Mają one zatem prawo ustanawiać przeszkody do zawar­cia małżeństwa pod warunkiem, że są one słuszne (np.: zakaz zawiera­

nia małżeństw pomiędzy bliskimi krewnymi: w przeciwnym razie mo­głyby zaistnieć poważne konsekwencje w zakresie dziedziczenia); mają prawo wiedzieć, że ten mężczyzna i ta kobieta wchodzą do wspólnoty jotko małżeństwo; mają prawo żądać, aby wychowanie dzieci odbywało się w sposób właściwy, zapobiegając w ten sposób przed włączaniem się do społeczeństwa podmiotów niebezpiecznych itd. Mają ponadto obo­wiązek przyjęcia małżeństwa, udzielania mu wsparcia, pomocy we wzroście, zapewnienia mu pracy, wspomagania go w wychowaniu dzie­ci, bycia przy nim w sprawach nagłych i trudnych itd.

Wybór partnera powinien być zatem osobisty, ale nie prywatny: kiedy kobieta i mężczyzna decydują się na zawarcie małżeństwa, muszą zro­bić to w ramach wspólnoty. Celebracja małżeństwa nie jest więc nigdy tylko formalnością, ale jest wydarzeniem (również na zwykłym po­ziomie ludzkim), które wprowadza małżeństwo we wspólnotę cywilną i wyznaniową.

82

Odlóżmy na razie wspólżycie, będące wyborem z przekonania. Ale czy nie byloby wskazane pelne wspólżycie

przez pewien czas przed zawarciem malżeństwa, aby przekonać się, czy partnerzy do siebie pasują?

· Również w tym przypadku liczą się podstawowe argumenty, które wymieniliśmy w poprzednim rozdziale: we współżyciu przedmał­żeńskim

- «wypróbowuje się» drugą osobę, podczas gdy wypróbowywać moż­na wyłącznie rzeczy;

- przeżywa się okres współżycia w perspektywie fragmentaryczności, podczas gdy miłość małżeńska - ze swej natury - wymaga całkowi­tości;

- przeżywa się współżycie w perspektywie prowizoryczności, podczas gdy miłość małżeńska ze swej natury wymaga ostateczności.

· Ale być może byloby lepiej, gdybyśmy od zasad przeszli do praktyki. Gdyby współżycie przedmałżeńskie (zawierające pełne korzystanie z se­ksualności fizycznej, a często i wspólne życie) «cokolwiek udowodniło»,

106 107


powinno się wyciągnąć z tego następujące wnioski: ci, którzy po wcze­śniejszym doświadczeniu współżycia dochodzą do małżeństwa, tworzą «bardzo silne», wręcz «nierozerwalne» związki. Praktyka pokazuje nie­stety coś dokładnie odwrotnego: te związki są najbardziej kruche. Głęboka przyczyna tych katastrofalnych skutków leży w postawie tego, kto tego rodzaju związek wprowadza w życie.

Zadajmy sobie pytanie: «Jaką postawę reprezentuje ten, kto wybiera współżycie, mając w perspektywie zawarcie małżeństwa?». Reprezentuje postawę, która charakteryzuje się eksperymentalną kon­cepcją i praktyką miłości, zupełnie jak gdyby miłość była matematycz­ną teorią, którą możemy zweryfikować.

Miłość nie jest teorią: jest życiowym faktem.

Nie można prawdziwie kochać, zachowując jednak rezerwę umysłową tego, który patrzy, jak ułożą się sprawy, aby potem wyciągnąć z tego konsekwencje.

Zatapiamy się w miłości i pozwalamy się jej ogarnąć: oczywiście, że nie robimy tego powierzchownie, ani też nie improwizujemy, ale jesteśmy świadomi, że rzucenie się w ramiona innej osoby - również w małżeń­stwie - jest zawsze przygodą i ryzykiem, które mimo wszystko warto jest ponieść i na które warto się wystawić, paląc za sobą wszystkie mosty. Tylko wtedy, jeżeli ma się tę wewnętrzną postawę całościowości, wyko­nalności i ostateczności, doświadcza się małżeństwa.

«Współżycie przedmałżeńskie» nie udowadnia nic z tego, co chciałoby udowodnić, bo poddaje próbie coś «zupełnie innego»: poddaje próbie współżycie, a nie matżeństwo.

A żadne małżeństwo nie może być poddane «próbie», dopóki nie jest ono prawdziwie przeżywane, jako ostateczny i nieodwołalny dar złożo­ny drugiej osobie, na dobre i na złe.

83

Czy wierność w małżeństwie ma dziś jeszcze sens?

Jeżeli mówimy o goniących za skandalami czasopismach czy telenowe­lach, zdaje się, że wierność nie ma już dziś żadnego znaczenia. Przesłanie najpotężniejszych środków komunikacji społecznej (które

j sprzeniewierzają się swojemu edukacyjnemu powołaniu) jest następują­ce: «wykroczenie» jest lepsze od «normalności».

Jest to jednak przesłanie błędne, które deformuje mentalność, zubaźa małżeństwo i odbija się strasznie piętnem na potomstwie.

· Musimy natomiast powiedzieć, że wierność jeszcze dziś reprezentuje głęboką duszę miłości, a zwłaszcza miłości małżeńskiej.

Oczywiście, nie trzeba odczytywać wierności w kontekście negatyw­nym tak, jakby ograniczała się ona do zamknięcia własnego ciała i wła­snego serca na inne możliwe doświadczenia.

Wierność musi być odczytywana pozytywnie jako postawa wewnętrzna, która pomaga ludziom

- dotrzymać danego słowa, - nie zdradzać partnera,

- nie stawać się coraz większym egoistą,

- wzrastać «z partnerem» do coraz silniejszej komunii.

Poprzez wierność praktycznie uznajemy, że nasze własne życie jest cał­kowicie zajęte przez drugą osobę, którą kochamy, i to dlatego nie ma w nim już miejsca dla innych ludzi czy innych doświadczeń o charakte­rze seksualnym.

Pokusa niewierności rodzi się, kiedy związek nie jest pełnią, lecz pust­ką.

W momencie, kiedy zdajemy sobie sprawę z tej pustki, pojawia się po­kusa zapełnienia jej w inny sposób, poprzez spotkanie z inną osobą. Podstawowy problem wierności małżeńskiej tkwi więc w niedopuszcze­niu do powstania tej pustki.

Idealnym środkiem, aby nie dopuścić do wytworzenia się tej pustki, jest realizowanie bogatego, pełnego i głębokiego związku tak, że faktycznie nie pozostawia się w nim miejsca dla innych.

To doświadczenie wierności - wzbogacone i wzmocnione przez do­świadczenie ojcostwa oraz macierzyństwa - wymaga długiego czasu i w praktyce występuje dużo częściej, niż zwykło się sądzić.

t Aby nie doszło do powstawania pustki, ważna jest natychmiastowa interwencja, skoro tylko w związku dwojga ludzi pojawi się jakaś

rysa. Natychmiastowa interwencja oznacza: - intensywne życie duchowe;

108 109


_ próby kierowane do Boga o siłę wytrwania; - niewymawianie doznanych krzywd;

- niepolemizowanie;

- zmianę błędnych zachowań wobec partnera bez jednoczesnego wy­magania, aby i on się zmienił;

- okazywanie wszelkiej możliwej pomocy partnerowi w jego wzrasta­niu;

- zwrócenie się o pomoc do osób zrównoważonych i kompetentnych, unikając konsultantów, którzy są bardziej zdezorientowani od swo­ich pacjentów.

· Istniejci jeszcze inne elementy które pomagajci w realizacji doświad­czenia wierności.

1. Posłuszeństwo woli Boiej.

W chwilach kryzysu człowiek wierzący powinien jeszcze bardziej zde­cydowanie stosować się do woli Bożej i mówić samemu sobie: «Bóg pragnie, abym za wszelką cenę pozostał wierny».

2. Niewzruszona miłość.

Bardzo łatwo jest być wiernym, kiedy «wszystko idzie dobrze».

Jednak nasuwa się wątpliwość: «Czy prawdziwa jest taka miłość, która trzyma się tylko wtedy, kiedy wszystko układa się dobrze? Czy miłość nie powinna mieć swojej chwili próby? Czy miłość nie powinna się mocno trzymać nawet wtedy, gdy wszystko zdaje się walić?».

Trzeba wtedy sobie powiedzieć: «Kocham miłością niewzruszoną..., chociaż znajduję się w nieprzewidzianych i nie dających się przewidzieć trudnościach».

3. Pamięć szczęśliwych chwil.

Małżeństwo przeżywa zwykle wiele szczęśliwych chwil: wspomnienie tych chwil może stać się «pozytywną rezerwą», która pomaga w prze­zwyciężaniu momentów kryzysu.

4. Nadzieja.

W chwilach trudnych świadomość często podpowiada: «To, co było wczoraj, może być również i jutro».


84

Co należy robić, żeby przyzwyczajenie nie zabiło miłości?

Zwykło się utrzymywać, że małżeństwo jako «przyzwyczajenie» jest «grobem miłości», ponieważ w momencie próby życia codziennego partner traci większą część swojej atrakcyjności, swojego uroku i osobi­stego czaru. Ktoś stworzył teorię oddalenia, będącego podstawą miło­ści. Według tej teorii miłość jest w pewien sposób zawsze «miłością z daleka» i przestaje nią być, kiedy staje się (tak jak w małżeństwie) «miłością z bliska».

Powszechnie wiadomo, że łatwiej jest kochać tych, którzy są daleko ­mężczyzn, kobiety, dzieci z dalekich krajów, dziesiątkowanych przez wojny czy narażonych na głód - niż tych, którzy są blisko, tych niewy­godnych, których spotykamy na klatkach naszych domów, na różnych zebraniach, w autobusie lub też w czterech ścianach naszych mieszkań. Miłość natomiast (a zwłaszcza miłość chrześcijańska) jest nie tylko «miłością tego, co daleko», ale «miłością tego, co blisko», ponieważ to właśnie jest miłość bliźniego; a nikt nie jest bardziej naszym bliźnim niż osoba, którą dobrowolnie wybraliśmy do małżeństwa, oraz dzieci, które zrodziliśmy dla potwierdzenia naszej miłości.

Ta miłość «z bliska» jest w każdym razie - i tu teoretycy miłości roman­tycznej słusznie zauważyli - nieustannie narażona na niebezpieczeń­stwo korozji przyzwyczajenia. Jeżeli przyzwyczajenie zajmuje miejsce miłości, małżeństwo staje się jej prawdziwym «grobem». Chodzi więc o to, aby tej korozji, tej degradacji miłości do poziomu przyzwyczajenia unikać.

To oczywiście nie wyklucza faktu, że można i powinno się «przyzwy­czaić» do drugiego człowieka w tych formach porozumiewania się bez stów i okazywania sobie mitości beZ efektownych i hałaśliwych gestów, będących najpiękniejszym owocem miłości, która potrafiła pokonać wy­zwanie «czasu».

Otwiera się tu szerokie pole odkrywania «nowości życia», które każda małżeńska egzystencja (również ta najbardziej płaska i banalna) może zawsze objawić: gest uczucia, wspólnie spędzony wieczór, podróż we dwoje, uważne i niebanalne spojrzenie. Tysiące rzeczy, z których utka­na jest codzienna rzeczywistość, mogą otworzyć niewyobrażalne prze­

strzepie dla tej erupcji «nowości». W ten sposób tak naprawdę nigdy nie przyzwyczajamy się do drugiego człowieka, ponieważ spostrzegamy, że jest on niewyczerpaną kopalnici, że przedstawia coraz to nowe oblicze, że otwiera coraz to nowe możliwości dialogu i spotkania. Docieramy do końca życia i zdajemy sobie sprawę, że (spędziwszy tyle lat razem z dru­gą osobą) nie byliśmy zdolni zrozumieć i pokochać jej tak, jak na to za­sługiwała.

Kiedy kochamy i nasze uczucie jest odwzajemniane, druga osoba nigdy ttie stanie się obiektem «przyzwyczajenia», ale ciągłego i radosnego od­krywania tajemnicy miłości.

85

Chciałbym otrzymać dokładna odpowiedź na pytanie: «Co to jest małżeństwo?»

Trzeba rozróżnić małżeństwo naturalne od małżeństwa sakramentalne­go.

1 Matżeństwo czysto naturalne jest związkiem zawartym pomiędzy dwoma nie ochrzczonymi osobami, zgodnie z przepisami różnych kodeksów prawa cywilnego.

Można je zdefiniować w następujący sposób: «Jest to umowa, poprzez którą mężczyzna i kobieta ustanawiają pomiędzy sobą wspólnotę catego życia: w swojej naturze ma ono na celu dobro małżonków, prokreac­ję oraz wychowanie potomstwa» (kap. 1055 Kodeks Prawa Kanonicz­nego).

1 Małżeństwo sakramentalne jest związkiem zawartym pomiędzy ochrzczonymi poprzez udzielenie i przyjęcie sakramentu małżeń­stwa.

112 113


86

Zatrzymajmy się na razie na małżeństwie «czysto naturalnym», którego udziela się wobec władzy cywilnej.

Czy nie jest to czysta formalność?

Małżeństwo naturalne nie jest formalnością, lecz wypadkiem, wydarze­niem, wręcz tworzeniem.

Małżeństwo to poprzez zgodę woli łączy dwoje ludzi nieodwołalną umową. Pozostaną oni na zawsze malżeństwem: jedynym małżeństwem w historii ludzkości.

Małżeństwo jest w pewnym sensie aktem twórczym, ponieważ nadaje istnienie parze, której wcześniej nie było.

Jest ono porównywalne z poczęciem: tak samo jak przy poczęciu jaj­nik męski i jajeczko żeńskie dają życie nowej istocie ludzkiej, tak też i w małżeństwie partnerzy poprzez wzajemną zgodę (dar dla drugiej osoby oraz jej przyjęcie) tworzą nową parę.

87

Czy małżeństwo naturalne może zostać rozwiązane?

Absolutnie nie.

Podstawami małżeństwa naturalnego są jedność i nierozerwalność. Małżeństwo samo przez się wymaga związku jednego tylko mężczyzny z jedną tylko kobietą, związku na całe życie.

Jeżeli miłość małżeńska jest milością całkowitą, nie może być ona dzie­lona z innymi osobami. Należy dodać: aby miłość małżeńska była cał­kowita, musi być również ostateczna, a zatem nieodwoialna: człowiek nie może być nigdy częścią zamienną. Nigdy nie powinniśmy przestać tego powtarzać: zmienia się rzeczy, ale nie ludzi.

88

Czy rozwód jest niezgodny tylko z prawem chrześcijańskim, czy także z prawem ludzkim?

Rozwód jest nie tylko niezgodny z prawem chrześcijańskim, lecz także z prawem ludzkim, ponieważ traktuje ludzi jak «towar do wymiany». Czymś zupełnie innym jest separacja: dopuszczalna w przypadkach bar­dzo poważnych lub nierozwiązywalnych, to znaczy wtedy, kiedy jest ona lepsza od bycia razem.

89

Dlaczego zatem przeciwnicy rozwodów są uważani za ludzi o wstecznych poglądach?

Dlatego, że w dzisiejszej kulturze zatracił się sens godności człowieka, godności małżeństwa, doniosłości prokreacji oraz odpowiedzialności wobec dzieci.

We współczesnej kulturze nie liczy się: własna osoba, osoba partnera, czy dzieci, liczą się tylko: przyjemność, seks, uczuciowe wibracje, do­bre samopoczucie...

To stawianie instynktów, emocji i zadowolenia przed osobami jest de­strukcyjne moralnie i psychicznie.

Świat zachodni stwarza istotnie społeczeństwo pełne psychopatów. Zawsze mówiło się: «Bóg przebacza, ale natura nie przebacza».

Jeżeli postępujemy wbrew naturze, ona się mści, tworząc istoty nie­szczęsliwe i neurotyczne.

Dlatego jeżeli chcemy moralnie i psychicznie ocalić nasze społeczeń­stwo, niezbędnie potrzebna jest jak najszybsza zmiana aktualnej kultu­ry.

114 115


90

Czym różni się malżeństwo naturalne od malżeństwa chrześcijańskiego?

Kanon 1055 Kodeksu Prawa Kanonicznego głosi: «Umowa małżeńska... pomiędzy ochrzczonymi została wyniesiona przez Chrystusa Pana do godności sakramentu. Dlatego pomiędzy ochrzczonymi nie może istnieć ważna umowa małżeńska, która sama nie byłaby sakramentem».

91

Co oznacza stwierdzenie,

że malżeństwo jest sakramentem?

Najłatwiej mogę to wyjaśnić w następujący sposób. Człowiek jest istotą duchowo-cielesną.

Jako taka komunikuje się z innymi ludźmi.

- za pośrednictwem słów (język jest najwyraźniejszym środkiem ko­munikacji);

- za pośrednictwem znaków obiektywnych (takich jak pismo, muzyka, malarstwo, rzeźba...);

- za pośrednictwem gestów subiektywnych (takich jak skinienie głową, uśmiech, uścisk dłoni, pocałunek, przytulenie, akt seksualny...). Jezus, zdając sobie sprawę z duchowo-cielesnej natury człowieka, po­stanowił oznajmić mu swoje przebaczenie, zbawienie oraz samo życie Boże za pośrednictwem stów, znaków i gestów.

Sakramenty są zbiorem stów, znaków i gestów, za pośrednictwem któ­rych Bóg objawia zbawienie, otwartemu na nie czLowiekowi.

Faktem niezwykłym jest to, że Jezus dostosował się do ludzkiego świa­ta komunikacji.

92

W jakim znaczeniu malżeństwo jest sakramentem?

1 Nowy Testament ciągle przedstawia Chrystusa jako Oblubieńca, a zbawioną ludzkość (tj. Kościół) jako Oblubienicę.

Kiedy Jezus Chrystus, Syn Boży, stał się człowiekiem, poślubił ludz­kość: a łącząc się z nią, zbawił ją.

Umierając potem na krzyżu dla zbawienia ludzi, powiedział tak ludzko­ści w oczekiwaniu, że ona odpowie Mu to samo.

To małżeństwo pomiędzy Chrystusem a Kościołem będzie się wypeł­niać na wieki.

1 Małżeństwo chrześcijańskie jest sakramentem, ponieważ wprowadza dwoje ochrzczonych ludzi w małżeństwo Chrystusa z Kościołem.

Słowo «sakrament» oznacza «symbol», «znak».

Kiedy dwoje chrześcijan wstępuje w związek małżeński, to staje się on «znakiem» zaślubin Chrystusa i Kościoła.

Mężczyzna przedstawia Chrystusa, a kobieta Kościół (dwie symbolicz­ne role są nawzajem wymienialne).

Musimy jednak powiedzieć więcej: małżeństwo dwojga chrześcijan nie jest tylko wyobrażeniem małżeństwa Chrystus-Kościół, ale jest jego «spetnieniem w pomniejszeniu». Można powiedzieć, że Chrystus i Ko­ściół pragną kontynuować i ponownie przeżywać swoją przygodę miło­sną w sposób jedyny, i niepowtarzalny w małżeństwie tych dwojga chrześcijan.

Małżeństwo pojmowane po chrześcijańsku staje się zatem wydarzeniem i stanem życia, które muszą być przeżywane na najwyższym poziomie. To sam Chrystus łączy w małżeństwo dwoje ochrzczonych, którzy stają się jego wykonawcami.

116 117


93

Jakie konsekwencje małżeństwa chrześcijańskiego?

Jest ich wiele. Zanim je wymienię, pragnę uścislić jedno: małżonkowie chrześcijańscy otrzymują w sakramencie małżeństwa specjalną łaskę, aby kochać, pozostać sobie wiernymi i wychować po chrześcijańsku swoje potomstwo.

Oto niektóre konsekwencje.

1. Tak jak Chrystus i Kościół są jednym stworzeniem (Chrystus jest Gło­wą, my jesteśmy członkami: por. 1 Kor 12), tak też mężczyzna i kobie­ta, którzy zdecydowali się połączyć sakramentalnie, są jednym stworze­niem: są w pewnym sensie Chrystusem i Kościołem!

2. Tak jak Chrystus i Kościół nie mogą się rozdzielić (bo czy można od­dzielić Głowę od Ciała?) tak też mężczyzna i kobieta, którzy zostali so­+bie sakramentalnie poślubieni, nie mogą się rozdzielić, ani nie mogą zo­stać rozdzieleni!

3. Tak jak Chrystus i Kościół kochają się miłością nieprzemijającą, tak też powinni się kochać małżonkowie chrześcijańscy: mężczyzna musi kochać kobietę tak, jak Chrystus kocha Kościół: kobieta musi kochać mężczyznę tak, jak Kościół (Kościół Świętych!) kocha Chrystusa (jak już mówiłem te dwie symboliczne role są wymienialne).

4. Tak jak Chrystus i Kościół zradzają nowe dzieci Boże, tak też małżon­kowie chrześcijańscy są powołani do zradzania nowych dzieci Bożych, do przygotowywania nowych członków Ciała Chrystusa oraz nowych obywateli Królestwa niebieskiego.

5. Tak jak Chrystus i Kościół są złączeni na wieki, tak też i małżonko­wie chrześcijańscy są na wieki zjednoczeni tym szczególnym rodzajem miłości.

Bóg nie pogrąży i nie zatopi w nicości najpiękniejszej rzeczy, jaką stwo­rzył: miłości!

«Miłość nigdy nie ustaje!» (1 Kor 13,8).

Tak życie małżeńskie staje się cudownym oczekiwaniem na ucztę weselną, obiecaną przez Jezusa tym, którzy przyjmą zaproszenie Ojca.

Uczestnicy tej uczty weselnej, małżonkowie chrześcijańscy będą przeżuwać swój związek małżeński w kontekście nieustającej taje­

118

mnicy zaślubin, która w sposób nieprzemijający połączy Kościół Chrystusa.

94

To wyobrażenie malżeństwa jest bardzo piękne, ale zobowiązujdce. Jak trzeba się przygotować do tak wielkiego wydarzenia?

Nie można nic improwizować. Wszystko trzeba przygotować.

Nasze jutro będzie takie, jakie je sobie dzisiaj przygotujemy. Odpowiedź na twoje pytanie powinna być zatem bardzo długa. Ograniczę się do udzielenia ci kilku wskazówek.

1 Przygotuj własną ludzl+ osobowość. To oznacza:

- rozwijaj swoje umiejętności; - dobrze je harmonizuj;

- osiągaj równowagę wewnętrzną...

Aby wstąpić w związek małżeński, trzeba przygotować dojrzałą osobo­wość.

· W kształtowaniu osobowości ogromne znaczenie ma uczuciowość, będącą zbiorem doświadczanych przez nas uczuć i emocji.

Rzeczą bardzo ważną jest wychowanie siebie samego do uczuciowości żywej, głębokiej, czułej, trwałej i zrównoważonej.

· Ponieważ małżeństwo niesie ze sobą nieustanny dialog dwojga part­nerów, trzeba również ukształtować zdolność dialogu.

To oznacza:

- wydobywanie bogactwa treści wewnętrznych (ten, kto w środku nie ma nic, nie może prowadzić dialogu);

- osiąganie nie tylko zdolności komunikacji, lecz także autokomunika­cji;

- ukształtowanie cnót, bez których prowadzenie dialogu jest niemożli­we: szacunku, szczerości, zaufania, otwartości, zażyłości, altruizmu, siły, łagodności, umiejętności słuchania itd.

119


· Ponieważ dialog jest spotkaniem podwójnego «otwarcia» i dwóch «miłości», sprawą podstawową jest ukształtowanie się do zdolności kochania.

Zakochujemy się spontanicznie.

Zdolność kochania (to znaczy pragnienia prawdziwego dobra dla dru­giej osoby aż do ofiary z samego siebie) trzeba budować dzień po dniu. Kto nie jest zdolny do kochania własnych rodziców, braci, przyjaciół, sąsiadów czy kolegów... nigdy nie będzie zdolny pokochać własnego partnera.

Kto jest egoistą w stosunku do własnej rodziny oraz przyjaciół, będzie nim również wobec własnego współmałżonka.

· Inne wskazania:

- uformuj sobie właściwe pojęcie na temat seksualności;

- ukształtuj siebie do czystości przedmałżeńskiej, która jako cnota po­maga już teraz pokochać twoje przyszłe ty, nawet jeżeli go jeszcze nie znasz: a więc powstrzymać się od tych wszystkich zachowań, które mogą zaszkodzić pełni twojego przyszłego daru;

- poznawajcie się wzajemnie, pamiętając, że łatwo jest poznać ciało (rzecz do odłożenia aż do zawarcia związku małżeńskiego), ale trud­no jest poznać serce i duszę (rzecz, którą należy zrobić przed mał­żeństwem);

- pielęgnujcie głęboką przyjaźń: przyjaźń, która z dwojga czyni «jed­ną duszę»;

- pomagajcie sobie we wzrastaniu: tzn. pomagajcie drugiemu, aby sta­wał się lepszym i nie żądajcie w zamian, aby stał się taki, jak wy by­ście chcieli;

- kształtujcie w sobie silną osobowość chrześcijańską, wzmacniając cnoty wiary, nadziei i miłości.

95

Jak należy przeżywać seksualność przed małżeństwem?

Aby w sposób odpowiedni odpowiedzieć na to pytanie, trzeba odwołać się do rozróżnienia «płciowości» od «seksualności».

· Płciowość jest dążeniem do przeżywania seksualności na płaszczy­źnie fizycznej. Ma ona, jak mówiliśmy, dwa cele:

wyrażanie i pogłębianie wewnętrznego związku z własnym małżon­kiem;

- prokreację.

Ponieważ te dwa cele nie mogą zostać spełnione poza rzeczywistością małżeńską, należy przed małżeństwem powstrzymać się od używania własnej płciowości.

I niech nikt nie mówi, że to niemożliwe: ponieważ mamy tu do czynie­nia ze skłonnością, a nie koniecznością, należy stwierdzić, że jest moż­liwe kontrolowanie tej skłonności tak, jak i wszystkich innych skłon­ności.

Z drugiej strony nieuporządkowane korzystanie z płciowości (masturba­cja lub kontakty z różnymi partnerami) naraża tylko na niebezpieczeń­stwo symbolikę seksualną z naszym przyszłym partnerem: symbolikę seksualną, która powinna być «doświadczeniem jedynym na świecie» tak, jak jedynym na świecie jest to określone małżeństwo.

- «Seksualność» jest natomiast, jak mówiliśmy, «skłonnością ja do wejścia w głęboki związek z własnym i szczególnym ty».

Trzeba więc powiedzieć, że przeżywanie seksualności (jakkolwiek czę­ściowej) jest możliwe jeszcze przed małżeństwem.

W jaki sposób?

- Przez realizowanie głębokiego związku z Bożym Ty;

- przez realizowanie głębokich związków z rodzicami, rodziną, przy­jaciółmi...;

- przez realizowanie zdrowych i wartościowych przyjaźni;

- przez przygotowywanie własnej osobowości do uczynienia pełnego daru własnemu przyszłemu ty;

- przez kultywowanie cnoty prowadzenia dialogu...

Realizując głębokie związki z Bogiem i innymi ludźmi, młody czło­

120 121


wiek przygotowuje się do urzeczywistnienia tego najgłębszego związ­ku z własnym współmałżonkiem, związku, stanowiącego istotę seksu­alności.

96

Jeżeli osoba rozwiedziona ponownie wstępuje w związek małżeński, to w jakiej sytuacji

znajduje się ona wobec Kościoła?

Udzielę zwięzłej odpowiedzi, odwołując się do Duszpasterskiej Instruk­cji Rodzinnej opublikowanej przez Konferencję Episkopatu Włoch. Szanując prawa Autora pozycji przytaczamy poniżej fragmenty Instruk­cji Konferencji Episkopatu Włoch, zaznaczając jednocześnie, że wAne­ksie podajemy całościowe treści dwóch Instrukcji wydanych przez Kon­ferencję Episkopatu Polski.

- «Przede wszystkim uznaje się i stwierdza, że ich sytuacja życiowa pozostaje w sprzeczności z Ewangelią, która głosi i domaga się jedy­nego i nierozerwalnego małżeństwa: ich ponowny związek nie może rozerwać poprzednich małżeńskich więzów małżeńskich i pozostaje w sprzeczności z przykazaniem Chrystusa».

To jednak nie wyklucza obowiązku mądrego rozróżnienia w ocenie róż­nych sytuacji, a zwłaszcza pojedynczych osób. Duszpasterze jako pie­rwsi niech wiedzą, że przez miłość do prawdy są zobowiązani do doko­nania takiego rozróżnienia...

- Duszpasterze muszą jednak umieć rozróżnić poszczególne sytuacje i zróżnicowane warunki pojedynczych osób: są tacy, którzy ze swej winy porzucili współmałżonka; są tacy, którzy zostali porzuceni; są tacy, którzy wstąpili w ponowny związek małżeński po staraniach, mających na celu ocalenie pierwszego małżeństwa; są tacy, którzy zawarli ponowny związek małżeński, mając na uwadze wychowanie dzieci; są tacy, którzy to zrobili, ponieważ osobiście byli przekonani o nieważności zawartego wcześniej małżeństwa itd.

- Mając na uwadze, że osoby rozwiedzione, które ponownie wstąpiły w związek małżeński, nie są wyłączone z łączności z Kościołem, jakkolwiek w pełni w niej nie uczestniczą, niech wspólnota chrześci­

jańska unika stosowania wobec nich jakiejkolwiek formy braku za­interesowania czy opuszczenia.

Niech zatem:

i + nadal uważa je za swoje dzieci; i traktuje je z matczyną miłością;

+ powstrzymuje się od osądzania ich sumienia, które tylko Bóg może zobaczyć i osądzić;

+ będzie blisko nich poprzez pełen miłości dialog;

+ zachęca je do słuchania Słowa Bożego, do brania udziału w kate­chetycznych spotkaniach, do trwania w modlitwie, do wypełniania uczynków miłosierdzia, do wiernego uczestnictwa w niedzielnej Mszy św. ...

- Nie mogą one jednak przystępować do sakramentów pojednania i Komunii eucharystycznej. Powód jest następujący: sakramenty wy­rażają pełnię komunii z Chrystusem, a osoby rozwiedzione, które po­nownie wstąpiły w związek małżeński, żyją w stanie niepełnej ko­munii z Panem, i w tym przypadku w sprzeczności z Ewangelią».

- Niektórzy sądzą, że osoba rozwiedziona, która ponownie wstąpiła w związek małżeński, może przystępować do sakramentów, kiedy jest głęboko przekonana, że jej małżeństwo jest nieważne, a nie mo­że tego prawnie udowodnić przed sądem kościelnym. W takich przy­padkach może ona poprzez szczerą rozmowę z kompetentnym kapła­nem znaleźć decyzję sumienia, którą Kościół musi uszanować.

Bez szczerej rozmowy z kapłanem, który pomoże także w pokucie i na­wróceniu, udział w Komunii eucharystycznej nie może mieć miejsca. Komunia musi jednak odbywać się w miejscu, w którym osoba ta jest nieznana, aby nie wywoływać zamieszania czy zgorszenia w eklezjalnej wspólnocie: ktoś mógłby przecież pomyśleć, że Kościół zaniedbał swo­je nauczanie na temat nierozerwalności małżeństwa.

Niech wspólnota chrześcijańska i wszyscy jej wierni - pomimo uznania sytuacji tych osób za nieuporządkowaną - powstrzymają się od oceny sumień, które wyłącznie Bóg widzi i osądza.

Niech kapłani, bliscy, sąsiedzi oraz inne szczególnie wrażliwe i przygo­towane małżeństwa umieją przybliżyć się do nich z ogromną delikatno­ścią oraz wykorzystując różne sprzyjające temu okazje (takie jak: naro­dziny dziecka oraz ewentualna prosóa o jego ochrzczenie, cierpienie lub żałoba po kimś z rodziny, wizyta duszpasterska...) niech zainicjują z ni­mi «ten dialog», który mógłby pomóc im w zrozumieniu stanowiska zaj­

122 123


mowanego w stosunku do nich przez Kościół, niech nie wprowadzają ich w błąd co do ich położenia, ale niech razem dają świadectwo szcze­rego braterstwa.

Niech prezbiterzy ze szczerym duszpasterskim zapałem oraz cała wspólnota chrześcijańska pomagają tym braciom i tym siostrom, aby nie czuli się oddzieleni od Kościoła; niech ich zapraszają i zachęcają do ak­tywnego udziału w życiu Kościoła.

W szczególności do słuchania Słowa Bożego, aby zachowywali otrzy­maną na chrzcie wiarę oraz postępowali według jej dynamiki nawróce­nia: w tym znaczeniu osoby rozwiedzione, które ponownie wstąpiły w związek małżeński, niech będą zapraszane do udziału w spotkaniach katechetycznych oraz we wspólnotowych niesakramentalnych celebra­cjach pokutnych.

Niech pomagają im wytrwać w modłitwie, upewniając, że właśnie w niej znajdą konieczną pomoc duchową w życiu; a zwłaszcza niech przypo­minają im o wiernym uczestnictwie we Mszy św., jakkolwiek przyjmo­wanie Komunii eucharystycznej jest dla nich niemożliwe.

Niech zachęcają ich do moralnego życia opartego na miłosierdziu, w którym jest miejsce na uczestnictwo w materialnych oraz duchowych dziełach miłosierdzia i w inicjatywach na rzecz sprawiedliwości; niech będzie im ofiarowana szczególna pomoc, aby mogli w pełni przeżywać swą wychowawczą służbę wobec własnych dzieci.

97

Wiadomo, że Kościół «unieważnia» niektóre małżeństwa Na podstawie jakich przesłanek Kościół może «unieważnić» małżeństwo?

Jest rzeczą bardzo ważną, aby natychmiast wyjaśnić pewne szeroko roz­powszechnione pojęcie: że Kościół unieważnia małżeństwa.

Nawet Kościół nie może unieważnić małżeństwa, którego partnerzy zo­

stali połączeni przez samego Chrystusa.

Kościół może natomiast uznać małżeństwo za «nieważne»: innymi sło­wy może ogłosić na podstawie wiarygodnych zeznań, że «to określone małżeństwo nigdy nie istniało», ponieważ zabrakło warunków do pra­womocnego jego zawarcia.

98

Chodzi tu o bardzo przydatne wyjaśnienie. Istotnie uważa się powszechnie,

że Kościół uunieważnia małżeństwa».

Pytam więc: w jakich warunkach Kościół może ogłosić

małżeństwo za «nieważne»?

Moja odpowiedź powinna być bardzo długa. Aby otrzymać pełną odpo­wiedź, trzeba odwołać się do szerszych opracowań. Ja ograniczę się tyl­ko do krótkich wskazań.

1 Małżeństwo jest nieważne, kiedy jedno z małżonków nie jest w peł­ni władz umystowych. Zdarza się to np. przy schizofrenii.

Jeżeli schizofrenia została orzeczona przed małżeństwem lub jeżeli ist­nieją objawy ukrytej psychozy, osoba taka może być uznana za niezdol­do wyrażenia prawomocnej zgody na zawarcie związku małżeńskie­go.

Oprócz schizofrenii mogą unieważnić małżeńskie «tak» inne choroby psychiczne: opóźnienia lub zahamowania w rozwoju psychicznym, psy­chozy zaburzeniowe, psychozy alkoholowe, narkomania, psychozy epi­leptyczne, psychozy maniakalno-depresyjne...

Aby małżeństwo zostało uznane za niebyłe, wszystkie te choroby lub ich objawy muszą wystąpić przed zawarciem związku małżeńskiego.

t Małżeństwo jest nieważne, kiedy jedno ze wspóhnałżonków jest po­zbawione «umiaru oceny»: to znaczy, kiedy jest niezdolne zrozumieć wypełnianego przez siebie aktu (zgody małżeńskiej) oraz związa­nych z nim praw i obowiązków, które musi przyjąć na siebie na re­sztę swojego życia. Chodzi tu o osoby amoralne, maniaków, fanaty­ków, narkomanów, alkoholików itd.

1 Innym powodem ogłoszenia małżeńsriva za nieważne jest «niezdol­ność wzięcia na siebie podstawowych obowiązków życia małżeńskie­go».

Można dysponować «umiarem oceny», a więc rozumieć przyjmowane przez siebie obowiązki, ale nie być faktycznie zdolnym do ich wypełnie­nia; nikt przecież nie może zobowiązać się do czegoś, czego nie może

124 125


wykonać (chodzi tu o histeryków, maniaków, homoseksualistów, nimfo­manki, sadystów, transeksualistów itd.).

Na przykład kobieta nimfomanka odczuwa niepohamowaną potrzebę doznań seksualnych z coraz to nowymi partnerami, a zatem jest niezdol­na do wierności, będącej podstawowym elementem małżeństwa.

· Jest uznane za nieważne małżeństwo osoby, która wyraziła zgodę małżeńską w warunkach poważnego zaburzenia zdolności krytyki lub oceny: a zatem w warunkach, w których zabrakło wolności we­wnętrznej. (Głębokie poruszenie, ogromne napięcie, głębokie nie­zdecydowanie, skłonność do ciągłej zmiany zdania, konflikty uczu­ciowe, stany wzburzenia i niepokoju: chodzi tu o warunki psycholo­giczne, które mogą unieważnić małżeńskie «tak»).

· Małżeństwo jest nieważne, kiedy popełnia się błąd co do przymiotu osoby. Ten określony przymiot musi być jednak bezpośrednio poj­mowany jako fundamentalna cecha prawomocności małżeństwa. Przykład: «Chcę postubić dziewicę i to, że Tycjana jest dziewicą, jest dla mnie cechą fundamentalną, abym moje małżeństwo uważał za

prawomocne».

· Ma+żeństrvo jest nieważne, kiedy dla uzyskania zgody drugiej osoby, zostało popełnione oszustwo: chodzi tu oczywiście o prawdziwe oszustwo, dotyczące przymiotu, na którym szczególnie partnerowi zależy i którego brak może poważnie zakłócić życie małżeńskie.

Przykład: Patrycja, wiedząc, że Karol chce mieć dzieci, ukrywa przed nim swoją bezpłodność, aby skłonić go do małżeństwa.

· Zawarte małżeństwo jest nieważne, jeżeli jedno z partnerów lub oby­dwoje nie wierzą w instytucję małżeństwa i «udają, że w nią wierzą», aby uniknąć trudności rodzinnych lub społecznych.

Przykład: Zuzanna i Luigi nie wierzą w instytucję małżeństwa, ale, że­by zadowolić rodziców, wypowiadają przed ołtarzem swoje tak, podczas gdy wewnętrznie mówią nie.

· Zawarte małżeństwo jest nieważne, kiedy jedno z partnerów lub oby­dwoje nie wierzą w małżeństwo jako sakrament.

Osoba niewierząca może np. wierzyć w małżeństwo cywilne i nie wie­rzyć w małżeństwo jako sakrament ustanowiony przez Jezusa Chrystu­

sa. Jeżeli pomimo to je zawiera (aby sprawić przyjemność narzeczonej lub rodzicom), zawiera małżeństwo nieważne.

1 Małżeństwo jest nieważne, kiedy jedno z partnerów lub obydwoje wykluczają przed zawarciem związku małżeńskiego posiadanie ja­kiegokolwiek potomstwa lub uzależniają to od różnych warunków, np. od szczęśliwego pożycia: «Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, bę­dziemy mieli dzieci».

Wykluczając posiadanie dzieci, wykluczają podstawowy cel seksualno­ści, a zatem czynią nieważnym związek małżeński.

· Zawarty związek ma+żeński jest nieważny, kiedy jedno z partnerów lub obydwoje wykluczają podstawowe konstytutywne elementy mał­żeństwa, tj. nierozerwalność i wierność.

Przykład: Paweł przed zawarciem związku małżeńskiego mysli: «Jeżeli bę­dziemy się zgadzać, w porządku, w przeciwnym razie się rozwiedziemy» (wykluczenie nierozerwalności). Albo mysli: «Żenię się z Patrycją, ale nadal będę utrzymywał mój związek z Julianną» (wykluczenie wierności).

1 Jest nieważne matżeństwo tego, kto wyklucza prawo do wspólnoty ży­cia i miłości.

Dobro małżonków, polegające na ich wspólnocie życia i miłości, jest jednym z celów małżeństwa. Ten, kto ten cel wyklucza, zawiera małżeń­stwo nieważne. Jest zatem nieważne małżeństwo zawarte z powodów wyłącznie ekonomicznych, z chęci posiadania w domu gosposi, kobie­ty, którą można wykorzystać seksualnie lub w celu otrzymania obywa­telstwa; jest także nieważne małżeństwo tego, kto nie wykluczając wspólnoty życia i miłości ze współmałżonkiem, jest do niej niezdolny.

· Zawiera matżeństwo nieważne ten, kto wstępuje w związek małżeń­ski pod wpływem strachu pochodzącego z zewnątrz (może to być również strach rewerencyjny, to znaczy taki, który skłania do mał­żeństwa po to tylko, aby nie sprawiać bólu np. rodzicom).

Aby strach uczynił nieważnym małżeństwo, musi być - ciężki;

- pochodzący z zewnątrz, to znaczy od osoby, która wywiera nacisk, aby popchnąć do zawarcia małżeństwa;

- bez żadnej alternatywy, w związku z czym zawierający małżeństwo nie jest w stanie uciec od nakazu.

126 127


Przykład: ojciec, ponieważ jego córka jest w ciąży, popycha ją do mał­żeństwa, grożąc w razie odmowy wypędzeniem z domu, dręczeniem, szantażem.

Córka wstępuje w związek małżeński, którego bez tego strachu przed oj­cem nigdy by nie zawarta.

· Matżeństwo jest nieważne, kiedy partner grozi popełnieniem samo­bójstwa w przypadku opuszczenia go i te groźby tak wpływają na drugą osobę, że postanawia zawrzeć małżeństwo, którego bez tej obawy nigdy by nie zawarła.

· Zawarte małżeństwo jest nieważne, kiedy mężczyzna lub kobieta są jeszcze przed zawarciem związku małżeńskiego dotknięci impoten­cją o+ganiczn+ (tzn. kiedy są niezdolni do wypełnienia aktu seksual­nego z powodu anomalii organów męskich lub żeńskich).

· Małżeństwo jest nieważne, kiedy mężczyzna lub kobieta lub też oby­dwoje cierpią na impotencję funkcjonalną, istniejącą jeszcze przed zawarciem związku małżeńskiego i nieuleczalną: jakkolwiek nie są oni dotknięci żadnymi anomaliami organicznymi, nie mogą wypeł­nić aktu seksualnego.

Przykłady impotencji funkcjonalnej: - brak erekcji u mężczyzny;

- pochwica (lub kurcz kanału pochwowego) u kobiety.

99

Jaka istnieje różnica pomiędzy zalegalizowanym przez państwo rozwodem, a ogłoszeniem przez Kościół nieważności małżeństwa?

Jest to fundamentalna róźnica.

Rozwód rości sobie prawo do zerwania zawartych prawomocnie wię­zów.

Ogłoszenie nieważności małżeństwa jest aktem, poprzez który Kościół w oparciu o bardzo poważne dowody stwierdza, że związek małżeński nie istniat już od samego poczcitku, ponieważ zabrakło istotnych warun­ków do jego zawarcia.

ROZDZIAŁ VI PYTANIA RÓŻNE «NIE» KOŚCIOŁA 1

Dlaczego Kościół zawsze mówi «nie»:

«nie» stosunkom przedmałżeńskim, «nie» rozwodom, «nie» antykoncepcji, «nie» aborcji...

Kultura negacji nie należy do Kościoła: jest to szata, w którą przyodzia­ły go środki komunikacji społecznej.

· Przyjrzyjmy się najpierw, czemu mówi tak i czemu mówi nie współ­czesna laicka i materialna kultura.

· Współczesna kultura mówi: - tak pieniądzom;

- tak przyjemności, nawet jeżeli niszczy ona człowieka;

- tak wolności, która jest kaprysem, nawet jesli jest ona sprzeczna z prawami innych ludzi;

- tak pokazywaniu się, nawet jeżeli nic poza tym się nie kryje;

- tak władzy, nawet jeżeli jej konsekwencje ponoszą ludzie ubodzy; - tak rozwodom, tzn. niszczeniu małżeństw i rodzin;

- tak aborcji, tzn. mordowaniu niewinnych i bezbronnych istot ludz­kich.

· Współczesna kultura mówi: - nie życiu;

- nie sensowi życia;

- nie sprawiedliwości społecznej; - nie poświęceniu na rzecz innych; - nie wierze;

- nie nadziei...


· Zobaczmy teraz, czemu Kościół mówi tak, a czemu mówi nie.

· Kościół mówi «tak» wartościom:

- Bogu, który jest ostatecznym sensem naszej egzystencji;

- człowiekowi, który ma prawo wzrastać na wszystkich poziomach; - życiu, które ma prawo rozwijać się w łonie matki;

- małżeństwu, którego partnerzy muszą być zjednoczeni w miłości i radości;

- rodzinie, która jest pierwszą komórką społeczną;

- równości społecznej pomiędzy biednymi i bogatymi; - solidarności;

- wierze, nadziei, miłości.

Kościół nauczył się mówić tak wartościom pochodzącym od samego Boga, który powiedział tak ludzkości, aż do ofiary swojego Syna.

· Mówienie «tak» tym wartościom oznacza oczywiście mówienie «nie» temu wszystkiemu, co je niszczy. Zadaniem Kościoła jest demasko­wanie sprzeczności, ukrywających się za wzorcami fałszywego szczęścia, wolności i prawdy.

Wzburzona rzeka nie może płynąć bez obwarowań jej brzegów. Pędzący pociąg nie może mknąć naprzód bez szyn.

Rozważny podróżny nie może na każdym skrzyżowaniu wybierać ja­kiejkolwiek drogi...

Oto, dlaczego Kościół mówi nie: aby móc powiedzieć tak wartościom. - Mówi on: «nie» stosunkom przedmałżeńskim, ponieważ nie mogą one jeszcze wyrazić całkowitego związku małżeńskiego, przezna­czonego (poprzez sakrament małżeństwa) do wyrażenia związku po­między Chrystusem, a Kościołem. Mówiąc nie stosunkom przedmał­żeńskim, mówi tak miłości prawdziwej, poważnej i trwałej.

Mówi on «nie» rozwodom, aby małżonkowie powiedzieli tak wier­ności przyobiecanej w dniu zawarcia małżeństwa: wierności, która jest znakiem miłości i wierności Boga względem ludzkości.

- Mówi on «nie» antykoncepcji, aby małżonkowie powiedzieli tak mi­łości mocniejszej, bardziej ofiarnej i jednoczącej, a nie oddzielonej od prokreacyjnego celu seksualności.

- Mówi on «nie» aborcji, aby małżonkowie powiedzieli tak życiu i osobie dziecka, żyjącego już w łonie matki.


Jeżeli zagłębisz się w kwestię bez ideologicznych ograniczeń, zauwa­żysz, że nie Kościoła są jednocześnie powiedzeniem tak wyższym war­tościom.

101

Wielu ludzi myśli, że seksualne aspekty ich życia sprawą całkowicie prywatną i, że wiara nie ma tu nic do tego.

Teoria ta wyraża aktualną tendencję, dążącą do wiwisekcji człowieka. Wiara w przesłanie Chrystusa jest natomiast wymiarem, którego celem jest zjednoczenie człowieka poprzez połączenie wszystkich aspektów życia: myśli, decyzji, działania, życia społecznego, rodzinnego i mał­żeńskiego.

Wiara jest zgodą na plany Boga: w konsekwencji trzeba przystać na pro­jekt wyzwolenia we wszystkich aspektach życia.

Wiara jako odpowiedź na plan Boga ma zawsze na celu prawdziwe do­bro człowieka oraz jego awans w społeczeństwie: jest ona więc pełnia ogarniająca której nie można umknąć żadna dziedzina życia. W prze­ciwnym razie człowiek musiałby żyć w warunkach destrukcyjnej dla je­go osobowości dysharmonii wewnętrznej.

Psychologia mężczyzny i psychologia kobiety

102

Aby małżeństwo było udane, czy ważne jest, żeby mężczyzna poznał psychikę kobiety,

a kobieta psychikę mężczyzny?

Jest to bardzo ważne.

Niektóre braki we wspólnym zrozumieniu i dialogu są uzależnione od stopnia wiedzy na temat psychologii partnera.

Ktoś mógłby stwierdzić: mężczyzna i kobieta są równi wobec siebie, a zatem «utrzymywanie, iż mają oni odmienne psychiki» jest dyskrymi­nujące.

Należy odpowiedzieć: mężczyzna i kobieta są całkowicie równi wobec siebie, co się tyczy ich godności osobistej.

Obydwoje są «stworzeniami Boga». Obydwoje są «osobami».

Obydwoje mają te same prawa i te same obowiązki.

Jeżeli mężczyzna i kobieta są w swej istocie równi jako osoby, są rów­nież tak samo równi w swojej psychice.

Mówiąc jednak o psychologii mężczyzny i kobiety nie można nigdy po­sługiwać się logiką tak lub nie, lecz raczej logiką więcej lub mniej. Mówiąc na przykład o uczuciowości, nigdy nie powinno się mówić: «kobieta posiada uczucie, podczas gdy mężczyzna go nie posiada»; ale powinno się powiedzieć: «kobieta zwykle posiada więcej uczucia, a mężczyzna zwykle mniej»: lub też: «Mężczyzna i kobieta mają różne sposoby odczuwania».

Skoro już to powiedzieliśmy, trzeba jeszcze dodać: musimy mówić ra­czej o różnicach indywidualnych niż o różnicach ptciowych.

Jednakże różnice w psychice mężczyzny i kobiety nie mogą być niedo­ceniane.

103

Od czego zależci różnice psychologiczne pomiędzy obojgiem płci?

Zależą: 1. od róźnic anatomicznych i filozoficznych w takim stopniu, w jakim cielesność wpływa na psychikę;

2. od zróżnicowanego systemu hormonalnego, obecnego u mężczyzny i kobiety, będącego źródłem istotnych modyfikacji psychologicznych; 3. od środowiska społecznego i historycznego (kultury), które inaczej wychowuje chłopców, a inaczej dziewczęta.

Przypisywanie decydującej wagi współczesnej kulturze byłoby jednak błędem: psychologiczne różnice pomiędzy mężczyzną, a kobietą, jak­

132 133


kolwiek pozostające pod wpływem mentalności danego okresu histo­rycznego, są zakorzenione o wiele głębiej: tzn. w fakcie, iż mężczyzna jest całkowicie seksuałny w znaczeniu męskim, a kobieta jest całkowicie seksualna w znaczeniu źeńskim.

104

Czy psychologiczne różnice pomiędzy mężczyzną, a kobietcł dotyczcł całego świata psychiki, czy też odnoszcł się

do określonych warstw psychiki ludzkiej?

Dotyczą całej psychiki: - inteligencji,

- woli, - uczucia, - wyobraźni, - wrażliwości, - seksualności...

105

Czy można by posłużyć się przykładami, aby dowiedzieć się, jakie psychologiczne różnice zachodzcł

pomiędzy mężczyzncł, a kobietą?

Posługiwanie się przykładami jest niebezpieczne: potrzebne by tu było wyszczególnienie bardzo wyczerpujące.

Możemy jednak podjąć taką próbę, aby uzmysłowić konieczność wza­jemnego poznania na poziomie psychologicznym.

· Co się tyczy inteligencji

- Mężczyzna reprezentuje typ inteligencji + bardziej skłonnej do syntezy,

+ bardziej abstrakcyjnej, + bardziej racjonalnej,


+ prostszej,

+ pewniejszej lecz także bardziej zarozumiałej. - Kobieta reprezentuje typ inteligencji bardziej skłonnej do analizy,

+ bardziej konkretnej, bardziej intuicyjnej,

+ bardziej skomplikowanej,

+ bardziej zdolnej do samokrytyki.

Te cechy sprawiają, iż kobieta czuje się często niezrozumiana.

· Co się tyczy woli

- Mężczyzna reprezentuje typ woli

bardziej zdolnej do narzucenia jej innym, + bardziej ambitnej,

+ bardziej ukierunkowanej na zdobycze społeczne... - Kobieta reprezentuje typ woli

bardziej ustępliwej,

+ o wiele bardziej zdolnej do znoszenia cierpień ńzycznych, skłonnej do osiągania celów długimi i krętymi ścieżkami.

· Co się tyczy uczuciowości

Mężczyzna i kobieta mają inny sposób odczuwania. - Mężczyzna reprezentuje typ uczuciowości

+ mniej żywej i mniej wibrującej,

+ bardziej zrównoważonej i pogodnej, mniej trwałej...

- Kobieta reprezentuje typ uczuciowości intensywnej,

+ łatwo ulegającej wzruszeniu,

bardziej wrażliwej na uwagę innych ludzi,

+ zdolnej do wielkiej radości i wielkiego cierpienia,

+ otwartej na postrzeganie estetycznych aspektów ludzi i rzeczy, skłonnej do przeżywania dawnych radości i dawnych cierpień,

+ bardziej zbliżonej do nieoczekiwanej zmiany nastrojów, tzn. zdolnej do przechodzenia w bardzo krótkim czasie od radości do smutku i na od­wrót.

· Co się tyczy instynktu

W tym przypadku trzeba powiedzieć:

136


+ mężczyzna jest bardziej «ciałem», a kobieta «sercem»;

+ mężczyzna jest bardziej «namiętny», a kobieta «uczuciowa»; reakcje mężczyzny są silniejsze i natychmiastowe, nie wymagają za­tem większego przygotowania; reakcje kobiety są zwykle powolniejsze i bardziej rozwlekłe, a zatem wymagają przygotowania.

Te krótkie wzmianki na temat psychologii kobiety i mężczyzny (nie na­leży jednak brać ich pod uwagę w sposób ścisły i ogólny) mówią nam jednak o pewnych bardzo ważnych rzeczach: o tym, jak ważne jest, aby mąż i żona

- dobrze się znali także na poziomie psychologicznym;

- rozumieli się, biorąc pod uwagę psychologiczne uwarunkowania ka­żdego z nich;

- przeżywali różnice nie jako współzawodnictwo, lecz jako wzajemne uzupełnianie się:

= wychodzili naprzeciw potrzebom współmałżonka;

- nie interpretowali reakcji współmałżonka jako złośliwości, są one często podyktowane odmienną psychiką;

- z pokorą pomagali sobie wzrastać w równowadze psychologicz­nej;

- szanowali się w swojej psychologicznej tożsamości.

106

Do jakiego momentu jest duszne stawanie się takim, jakim pragnie tego osoba przez nas kochana?

Dziś popularne jest takie stwierdzenie: «Muszę pozostać sobą». Stwierdzenie to nie jest słuszne: nikt nie powinien pozostać takim, jakim byl na początku, ale każdy powinien starać się, aby być całkowicie tym, czym jest w zarodku.

Człowiek jest najwyższą istotą wszechświata, ale jest - niedokończony,

- niezrealizowany, - niepełny.

Musi on «zrealizować się, uzupełnić się, ukończyć się...», rozwijając i harmonizując wszystkie swoje zdolności.

To oznacza, że nie może on pozostać sobą, ale musi stać się sobą.

W drodze od ja-rzeczywistego do ja-idealnego podmiot musi dokonać pewnych operacji:

1. musi usunąć własne wady, mówiąc: «Wady nie są mną, ale tym, cze­go mi brakuje, abym się nim stał»;

2. musi rozwijać wszystkie swoje psychologiczne i moralne cnoty, które nosi w zarodku;

3. musi przede wszystkim rozwijać swoją zdolność do miłości: zdolność stanowiącą centralny punkt jego istnienia.

W ten obraz powinna zostać wprowadzona odpowiedź na zadane pyta­nie:

1. każde z małżonków musi stosować wobec swojego partnera prawo stopniowości i progresywności: partner nie może «zmienić się» tak na­gle;

2. każde z małżonków musi pragnąć, aby partner stawał się coraz lep­szy (nie wymagając jednak od niego, aby przystosował się do jego ocze­kiwań) i musi mu w tym pomagać;

3. każde z małżonków musi angażować się w poprawianie samego sie­bie, nie pokazując palcem partnera;

4. każde z małżonków musi umieć dostosować się do partnera w tych wszystkich sprawach, które nie narażają na niebezpieczeństwo jego wła­snego ogólnego wzrostu;

5. każde z małżonków musi umieć poświęcić się w tym wszystkim, co nie jest istotne, aby ocalić i wspierać własne małżeństwo.

Chodzi tu tylko o kierunki ogólne, które dopiero skonkretyzowane w co­dziennym życiu mogą naprawdę przyczynić się do wzrostu małżeństwa.

138 139


ROZDZIAŁ VII

DOJRZAŁOŚĆ: POZOSTAĆ SOBĄ

CZY STAĆ SIF SOBĄ?

107

Czy dojrzałość człowieka jest ważna, aby małżeństwo się udało?

Jest nie tylko ważna, ale istotna.

Dzisiaj nie mamy wyraźnego pojęcia na temat dojrzałości i samoreali­zacji. Powiedziałbym, że najczęstsze pomyłki są następujące:

- myli się dojrzałość (lub samorealizację) ze spełnieniem zawodowym; - myli się dojrzałość ze spełnieniem spotecznym;

- myli się dojrzałość z zadowoleniem.

· Pierwszy błąd: myli się dojrzałość ze spełnieniem zawodowym. Często słyszymy takie zdanie: «Jako lekarz, pomoc społeczna, pielę­gniarka, sędzia... czuję, że się realizuję».

Błąd, który się tu kryje, jest następujący: poszukujemy spełnienia poza sobą, w wykonywaniu jakiegoś zajęcia.

Samorealizacja nie dotyczy natomiast robienia czegoś ale bycia: robie­nie jest tylko możliwością, która powinna być wykorzystana, aby być «kimś więcej».

Jeżeli np. lekarz wykonuje swój zawód z powagą, kompetencją i miło­ścią wobec chorych, w duchu służby... wzrasta w swojej istocie, staje się ludzkim arcydzieiem.

· Drugi btąd: myli się dojrzałość ze spełnieniem społecznym, rozu­miejąc pod tym pojęciem taki stan życia, który wiąże nas z innymi ludźmi.

Sądzimy, że spełniamy się w małżeństwie, w stanie duchownym, ka­płańskim, w ojcowstwie-macierzyństwie, w roli, którą odgrywamy itd. W oparciu o ten błąd rodzi się następny: sądzimy, że być «ustawionym» oznacza «być kimś więcej».

141


Takie mys'lenie jest oczywiście błędne.

Możemy znajdować się na bardzo wysokim poziomie życia społeczne­go, a jednocześnie możemy być wielkimi dziećmi.

Tu także musimy powiedzieć: stan życia lub stan społeczny, w którym się znajdujemy, powinien stwarzać możliwość wzrostu, ale się do niego automatycznie nie przyczynia.

Ten, kto przeżywa swój stan małżeński w miłości, wierności, dialogu, zaangażowaniu wychowawczym... wzrasta, staje się arcydziełem-męż­czyzną lub arcydziełem-kobietą.

Ten kto wypełnia swoją funkcję «premiera» w sprawiedliwości, uczci­wości i służbie narodowi... wzrasta.

To, aby nasz stan życia lub nasz stan społeczny, w którym się znajduje­my, przyczyniał się do ciągłego wzrostu, zależy od naszego sposobu ży­cia.

· Trzeci bląd: myli samorealizację z samozadowoleniem. Sądzimy, że «realizacja» oznacza:

- «doświadczanie przyjemności»; - «odczuwanie emocji»;

- «dobre samopoczucie w danej sytuacji»;

- «odbieranie szacunku, zrozumienia i uczucia...».

Tu także musimy powiedzieć: fakt odbierania zadowolenia może być również okazją do wzrostu: często jednak jest on okazją do dziecinnie­nia.

Przyjemność można przeżywać z egoistycznych pobudek (wtedy staje­my się «dziećmi») lub też można ją przeżywać po to, aby dojrzewać w miłości małżeńskiej (wtedy wzrastamy).

Odbierany przez nas szacunek lub uczucie mogą być bodźcem do osta­tecznego egocentryzmu lub też mogą stać się możliwością:

- do pokonania znaczenia nieprzyjęcia siebie,

- do rozpoczęcia wzajemnego poszanowania i wzajemnej miłości w prawdzie,

- do nauczenia się szacunku i miłości wobec innych.

Sposób, w jaki przeżywamy zadowolenia, może przyczyniać się do na­szego wzrostu bądź też do naszego zubożenia.


1+g

Czy dojrzałość i samorealizacja to jedno i to samo?

Jeżeli oba te słowa są dobrze zrozumiane, oznaczają tę samą rzeczywi­stość: to, że osoba doprowadziła do dojrzaiości swoją istotę aż do zrea­lizowania jej w różnych możliwościach: nie chodzi tu zatem o zrealizo­wanie jakiegoś projektu życia (tak jak samorealizację tłumaczą niektóre psychologie), lecz o zrealizowanie własnej, jedynej na świecie istoty ludzkiej.

W tym znaczeniu każdy człowiek może się zrealizować, nawet taki, który od lat jest przykuty do inwalidzkiego wózka.

Droga ku dojrzałości sugeruje również inne drogi, które możemy wyra­zić w sposób następujący:

- wyzwolenie; - rozwój;

- hierarchizacja; - harmonia.

· Wyzwolenie

Osoba, która chce uformować do stanu dojrzałości swoją istotę, musi «wyzwolić się» od tych uwarunkowań zewnętrznych i wewnętrznych, które hamują drogę wzrostu. Uwolnienie się od uwarunkowań zewnę­trznych oznacza przyswajanie (tzn. czynienie własnymi) pozytywnych wpływów środowiska: tzn. tych wszystkich wpływów prawdy i miłości, które przyczyniają się do wzrostu mojej istoty, do osiągania przeze mnie dojrzałości, do stawania się coraz bardziej mną.

Wyzwolenie się od uwarunkowań zewnętrznych oznacza także neutrali­zowanie tych obecnych w środowisku negatywnych wpływów, których celem jest zniszczenie mojej istoty, stworzonej dla dobra i prawdy. Jednak ta praca nie jest wystarczająca: trzeba również wyzwolić się z blokujących rozwój uwarunkowań wewnętrznych: pychy, zawiści, za­zdrości, rozwiązłości, lenistwa, przemocy, nieśmiałości, egocentry­zmu...

Temu, kto by powiedział: «Trzeba być już dorosłym, żeby wyzwolić od tych wszystkich uwarunkowań», odpowiedziałbym: «Z jednej strony trzeba być już dorosłym, żeby chcieć się wyzwolić, żeby stać się doro­

słym: mamy tu do czynienia ze stopniową i progresywną interwencją, której na własnej istocie musi dokonać podmiot».

· Rozwój

Ta interwencja wyzwolenia nie wystarczy.

Aby dojrzeć, należy rozwijać wszystkie swoje pozytywne możliwości: inteligencję, wolę, wolność, pamięć, uczuciowość, zdolności wykonaw­cze...

· Hierarchizacja

Ten, kto pragnie osiągnąć dojrzałość, musi zhierarchizować własne umiejętności, mając w poszanowaniu ich doniosłość oraz ich wewnętrz­ne powiązania.

Trzeba więc przyznać:

- pierwsze miejsce inteligencji, której zadaniem jest wskazywanie ra­zem z prawdą tych wszystkich wartości, do jakich stworzony jest człowiek;

- drugie miejsce woli, której zadaniem jest wybór tych wartości, jakie wskazała inteligencja;

- trzecie miejsce uczciwości i instynktom, których celem jest wibrowa­nie na widok wartości;

- czwarte miejsce zdolnościom wykonawczym, które muszą działać, aby podmiot śledził wartości wskazane przez inteligencję i wybrane przez wolę.

Jeżeli np. podmiot pozwala się kierować instynktom i nie szanuje hie­rarchii swoich zdolności, nigdy nie osiągnie harmonii wewnętrznej.

· Harmonia

Zharmonizowanie lub zintegrowanie zdolności jest wynikiem poprze­dnich interwencji.

Zharmonizowanie zdolności pozwala stać się osobą wewnętrznie zjed­noczoną, a więc dorosłą.

Do osiągnięcia dojrzałości istnieje jedna prosta i bardzo krótka droga: rozwój centrum Ludzkiej istoty, tj. zdolności do kochania.

Dojrzewamy, kochając.

Ten, kto osiągnął zdolność kochać aż do gotowości zapomnienia i zło­żenia ofiary z samego siebie, jest człowiekiem dorosłym.

144 I 145


PIERWSZA INSTRUKCJA EPISKOPATU POLSKI DLA DUCHOWIEŃSTWA O PRZYGOTOWANIU WIERNYCH DO SAKRAMENTU MAŁŻEŃSTWA

I O DUSZPASTERSTWIE RODZIN

WPROWADZENIE

Położenie, w jakim znajduje się dziś małżeństwo i rodzina sprawia, iż tro­ska o nie wysuwa się na naczelne miejsce w duszpasterskich zadaniach każ­dego kapłana. Dlatego też wśród szczególnie ważnych zadań współcze­snych, ku którym zwraca się uwagę Kościoła, Sobór Watykański II umieścił na pierwszym miejscu, w Konstytucji duszpasterskiej, zagadnienia dotyczą­ce małżeństwa i rodziny. "Szczęście i dobro zarówno poszczególnej osoby jak społeczności ludzkiej oraz chrześcijańskiej wiąże się ściśle z pomys'lną sytuacją w małżeństwie i rodzinie" (Gaudium et spes, 47). Również encykli­ka Pawła VI Humanae vitae troskę o obronę i chrześcijańską pełnię małżeń­stwa nakazuje biskupom jako najpilniejsze dziś ich posłannictwo: "Zadanie to uważajcie za najważniejsze dzieło i obowiązek, nałożony na was w obe­cnych czasach" (30).

Według bowiem Bożego planu zbawienia rodzina jest siedliskiem rozwoju dwu największych wartości osobowych: życia i miłości. "Prawdziwa miłość chrześcijańska włącza się w miłość Bożą i jest kierowana oraz doznaje wzbogacenia przez odkupieńczą moc Chrystusa i zbawczą działalność Ko­ścioła, aby skutecznie prowadzić małżonków do Boga oraz wspierać ich, otuchy im dodawać we wzniosłym zadaniu ojca i matki. Dlatego osobny Sa­krament umacnia i jakby konsekruje małżonków chrześcijańskich do obo­wiązku i godności ich stanu" (Gaudium et spes, 48).

Tak więc duszpasterstwo każdej parafii powinno zaliczyć pracę nad małżeń­stwem i rodziną do stałych form duszpasterstwa zwyczajnego. Nie chodzi tu bowiem o pewną jednorazową akcję, lecz o trwałe urzeczywistnienie zawsze aktualnych zadań. Przemyslenie przeto i przeanalizowanie realizowania tej instrukcji obowiązuje każdego duszpasterza w sumieniu. Wprowadzenie jej w życie przyniesie owoce, które staną się najtrwalszym fundamentem dla in­nych zadań duszpasterzowania i dla dalekosiężnego dobra Ludu Bożego. Mając to na uwadze, wydajemy następującą instrukcję dla całego Ducho­wieństwa diecezjalnego i zakonnego w Polsce z poleceniem, by była jak naj­dokładniej wprowadzona w życie.

147


I. JEDNOLITE PRZYGOTOWANIE DZIECI I MŁODZIEŻY

Czynnikiem zasadniczym w trosce o małżeństwo i rodzinę jest wychowanie do małżeństwa. Musi być ono świadome, długofalowe, zaczęte od wczesne­go dzieciństwa (Pius XI w Casti connubii) i systematyczne. Polegać ono po­winno na ukazywaniu życia rodzinnego (zwłaszcza rodzicielstwa) jako po­wołania, a więc zadania Bożego, które trzeba odczytać, podjąć, wiernie wy­pełnić; na ukazaniu prawidłowego wzorca rodziny, a wreszcie na wyrabia­niu cnót ułatwiających dobre i szczęsliwe współżycie rodzinne, szczególnie cnót czystości i ofiarnej miłości.

1. Na poziomie szkół podstawowych

- Już w katechizacji przedszkolnej przysposobienie do wczesnej Komunii św. daje możność do wyrabiania u dziecka ducha pogody, skromności, po­szanowania autorytetu rodziców, ofiarnej miłości rodzeństwa i szczerej przyjaźni z Bogiem.

Od najwcześniejszych lat w lekcjach religii trzeba, przy różnych nadarzają­cych się okolicznościach, nawiązywać do problemów rodziny, uczyć sza­cunku do człowieka, do życia i ciała ludzkiego, do powołania, jakim jest każde życie (Populorum progressio, 15), do miłości, która jest naczelnym przykazaniem Chrystusa, do rodzicielstwa, które jest "bardzo wzniosłym zadaniem, do jakiego zostaje człowiek powołany" (Humanae vitae, 12).

W k a ż d e j k 1 a s i e na poziomie szkoły podstawowej należy czuwać w roku katechizacyjnym nad wyrabianiem właściwej postawy dzieci wobec własnej rodziny i wobec instytucji małżeństwa. Stosując zasadę stopniowa­nia, należy podać nie tylko wiedzę o tych zakresach, ale położyć również du­ży nacisk na wyrabianie cnót wiążących się ściśle z życiem rodzinnym. W najstarszych klasach celową jest rzeczą powierzyć niektóre katechezy kompetentnym osobom świeckim.

2. Na poziomie szkół średnich

Zarówno w odniesieniu do ostatnich klas podstawowych, jak i w nauczaniu na poziomie szkół średnich, należy jako zasadę stosować następujące po­lecenie Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym: "Młodych powinno się przede wszystkim na łonie samej rodziny odpowie­dnio i w stosownym czasie pouczyć o godności, zadaniu i dziele miłości małżeńskiej, aby nauczeni szacunku dla czystości, mogli przejść we właści­wym wieku od uczciwego narzeczeństwa do małżeństwa" (49).

Zakładając to, również w klasie na poziomie szkoły średniej należy poświę­cić w katechezach wiele uwagi dalszemu pogłębianiu (ewentualnie uzupeł­nianiu) wiedzy i formacji w tym zakresie, opierając wszystko o ducha mo­

dlitwy. Ważne znaczenie może tu mieć udzielanie szczerych i prostych od­powiedzi na wątpliwości młodzieży w świetle właściwej hierarchii wartości. Umożliwienie młodzieży wymiany myśli, dostarczanie odpowiednich mate­nałów - może być w ręku wielu katechetów szczególnie owocnym sposo­bem oddziaływania.

3. Mr`odzież pozaszkolna

O ile młodzież pozaszkolna jest objęta systematyczną katechizacją, odnieść do niej należy polecenie dotyczące młodzieży szkół średnich.

W innych przypadkach duszpasterz powinien przeprowadzić c y k 1 k a­t e c h e z f o r m a c y j n y c h o zagadnieniach małżeństwa i rodziny, nie mniej jednak niż dziesięć nauk.

Zapoczątkowane już w szkole podstawowej omawianie pewnych wybra­nych zagadnień przez kompetentne osoby świeckie powinno być w jeszcze szerszym zakresie stosowane w katechezach dla młodzieży szkół średnich i młodzieży pozaszkolnej.

II. PRZYGOTOWANIE PRZEDMAŁŻEŃSKIE

1. Katechizacja przygotowawcza do maiżeństwa

Objąć należy tą katechizacją całą młodzież powyżej siedemnastego roku ży­cia i w miarę możności starać się o organiczne związanie z całokształtem duszpasterstwa młodzieży dorastającej.

Główną formą katechizacji przygotowawczej do małżeństwa są tzw. kursy przedmałżeńskie. W ma+ych parafiach należy je przeprowadzić co najmniej co trzy lata. W parafiach natomiast powyżej 3000 wiernych co roku.

Ich tematyka powinna objąć pewien całokształt teologii rodziny i małżeń­stwa (szczególnie w kontekście Bożego planu zbawienia), poradnictwo cha­rakterologiczne, ogólne zagadnienia dzietności, higieny i seksuologii. Bar­dzo wskazaną jest rzeczą, by zagadnienia pozateologiczne przedstawiali u­poważnieni przez Władzę Diecezjalną ludzie świeccy.

Kurs taki powinien obejmować co najmniej dziesięć katechez, z których każda musi się łączyć z pewną formą nabożeństwa, wspólnych modlitw oraz odpowiedziami na zadawane pytania (pytania na kartkach).

W szczególnej mierze przygotowanie przedmałżeńskie ma stać się przedmiotem wielkiego zainteresowania duszpasterstwa akademickiego. Tam bowiem istnieje możliwość przeprowadzenia nie tylko tzw. kursów przedmałżeńskich, ale systematycznego prowadzenia konserwatoriów o ro­dzinie, małżeństwie i wychowaniu. Episkopat przeto zobowiązuje niniejszą Instrukcją wszystkie ośrodki duszpasterstwa akademickiego do przeprowa­

148 + 149


dzania stałych, systematycznych form przygotowania przedmałżeńskiego w taki sposób, by każdy student (-tka) mógł w toku swych studiów skorzy­stać ze stopniowego i pogłębionego studium problematyki rodzinnej i wyra­biać w sobie prawdziwie chrześcijańską postawę w tym zakresie. Uczestnikom kursów przedmałżeńskich, jak i akademickiego studium pro­blemów rodziny, którzy pomyślnie ukończyli powyższe formy katechizacyj­ne, należy wręczyć świadectwa (według wzorów uzgodnionych z Kurią Bi­skupią), które uwalniają w przyszłości od egzaminu przedślubnego, ale w żadnym wypadku od katechizacji przedślubnej.

2. Katechizacja przedślubna

Dla wszystkich nupturientów, niezależnie od tego, czy uczestniczyli w wy­żej wymienionych formach katechizacji przedmałżeńskiej, czy nie, należy obowiązkowo przeprowadzić trzy nauki przedślubne na tematy:

aj teologia i liturgia sakramentu małżeństwa; b) etyka małżeństwa;

c) odpowiedzialne rodzicielstwo (tę ostatnią naukę powinna przeprowadzić kompetentna osoba świecka, niekiedy może być nią doradczyni parafialna). Od przeprowadzania katechizacji przedślubnej nie mogą uwolnić duszpaste­rza żadne okoliczności. Jedynie w bardzo wyjątkowych wypadkach wolno treść tych trzech nauk przekazać w jednej, poszerzonej.

Z tym należy połączyć obowiązkowy egzamin przedślubny (uwalnia od nie­go jedynie świadectwo ukończenia katechizacji przedmałżeńskiej czyli tzw. kursu przedmałżeńskiego). Egzamin ten powinien być przeprowadzony w formie jak najbardziej swobodnej rozmowy, ale tak jednak, by sprawdził, czy nupturienci mają przyswojone podstawowe prawdy o etyce przedmał­żeńskiej i o nauce Kościoła w tym przedmiocie. Pomocą w egzaminie mo­że być krótki zbiór prawd i materiałów, które należy wręczyć narzeczonym w chwili zgłoszenia na zapowiedzi, o ile nie mogą się wykazać świadec­twem ukończenia katechizacji przedmałżeńskiej.

3. Wprowadzenie do liturgii sakramentu matżeństwa

Zarówno katechizacja przedmałżeńska, jak i katechizacja przedślubna ma­ją przygotować nie tylko intelektualnie, ale również moralnie i ascetycz­nie do życia małżeńskiego. Stąd ośrodkiem obydwu form przygotowania przedmałżeńskiego i przedślubnego - należy uczynić stałe wdrażanie mło­dych do modlitewnej i ascetycznej współpracy z sakramentem, do którego się przygotowują. Stałe nawiązywanie do różnych elementów liturgii mał­żeństwa i liturgii związanej z życiem rodzinnym może być najwdzięczniej­szą osnową przygotowania przedmałżeńskiego stosownie do nauki Soboru: "Chrystus Pan szczodrze ubłogosławił tę wielokształtną miłość, która po­

wstała z Bożego źródła miłości i została ustanowiona na obraz Jego jedno­ści z Kościołem. Jak bowiem niegdyś Bóg wyszedł naprzeciw swemu lu­dowi z przymierzem miłości i wierności, tak teraz Zbawca ludzi i Oblubie­niec Kościoła wychodzi naprzeciw chrześcijańskim małżonkom przez sa­kramem małżeństwa. I pozostaje z nimi nadal po to, aby tak jak On umiło­wał Kościół i wydał zań siebie Samego, również małżonkowie przez obo­pólne oddanie się sobie, miłowali się wzajemnie w wytrwałej wierności" (Gaudium et spes, 48).

Bardzo też wskazane jest przeprowadzenie dni skupienia lub rekolekcji zamkniętych dla narzeczonych, jako szczególnie dobra forma do uwydat­nienia sakramentalnego charakteru małżeństwa zawieranego między kato­likami.

III. DUSZPASTERSTWO RODZIN

1. Duszpasterstwo matżeństw, szczególnie mtodych

Sakramentalny akt zawarcia związku małżeńskiego nie kończy, lecz dopie­ro wprowadza małżonków w pełnię możliwości ich współpracy z duszpaste­rzem i Kościołem, a to wieloraką drogą: dalszej katechizacji, sakramentów pokuty i ołtarza oraz wspólnej troski o wychowanie dzieci, i młodzieży.

A. Katechizacja małżeństw powinna stopniowo obejmować następujące for­my:

a) cykle konferencji formacyjnych dla młodszych małżeństw łączone za­wsze ze wspólnymi modlitwami, a przeprowadzane przy czynnym współu­dziale świeckich;

b) nauki stanowe - nawiązujące do współczesnych zainteresowań i konkret­nej sytuacji współczesnego małżeństwa;

c) udostępnienie przez duszpasterza odpowiednich materiałów.

Treścią tej katechizacji mogą być róźnorodne życiowe problemy mał­żeństw, zwłaszcza młodych, rozważane w świetle nauki Chrystusowej, jak: rodzina w Bożym planie zbawienia, kultura pożycia małżeńskiego (odpo­wiedzialne rodzicielstwo), typologia charakterów i jej przystosowanie do życia małżonków, rozwój miłości i jego przeszkody, katolickie planowa­nie rodziny, życie z Kościołem, apostolstwo rodzin między sobą, kontakty z duszpasterzem itp.

B. Szczególnie ważnym odcinkiem zainteresowania dzisiejszego duszpaste­rzowania ma być troska o ulatwienie malżonkom częstego korzystania z Iask sakramentów pokuty i oparza. Papież Paweł VI tak zachęca kapłanów: "Małżonków zaś uczcie niezbędnej drogi modlitwy i przygotowujcie ich na­leżycie do tego, aby częściej, z głęboką wiarą przystępowali do sakramen­

150 + 151


tów Eucharystii i Pokuty oraz by nigdy nie upadali na duchu z powodu wła­snej słabości" (Humanae vitae, 29).

Mając to na uwadze, zobowiązujemy wszystkich spowiedników:

1. aby jednomyślnie i solidarnie przyjęli, i stosowali w praktyce konfesjo­nału normy etyczne życia małżeńskiego, podane przez encyklikę Humanae vitae, a uprzednio przez Konstytucję duszpasterska o Kościele w świecie wspólczesnym;

2. aby pomogli małżonkom w realizacji tych norm, wskazując na życiową możliwość ich wypełnienia oraz na liczne dobra płynące stąd dla ich mał­żeństwa, a urzeczywistniane w miarę współpracy z Bogiem;

3. aby przygotowali młodzież do oczekujących ją w małżeństwie zadań. Chodzi tu zwłaszcza o wychowanie do prawdziwej miłości i ukazywanie po­zytywnej wartości czystości, która będąc panowaniem nad sobc+ udoskona­la osobowość cz+owieka (trzeba siebie najpierw posiąść w pełni, by móc sie­bie w pełni dać);

4. by penitentów nie zorientowanych w moralnych sposobach planowania rodziny (odpowiedzialnej regulacji poczęć) skierowywali w razie potrzeby dó najłatwiej dostępnych punktów katolickiego pośrednictwa rodzinnego, stawiając to jako wymaganie konieczne do owocnego korzystania z sakra­mentów świętych.

Spowiednik powinien wiedzieć, że chrześcijańskie planowanie rodziny nie zawsze oznacza ograniczanie potomstwa, lecz nieraz nawet dyktuje obowią­zek ofiarnego przekazania życia dalszemu potomstwu. W razie potrzeby po­winien penitenta o tym pouczyć;

5. by realizować wymagania zawarte w poprzednim punkcie spowiednik za­nim zacznie spowiadać, powinien być uprzednio zorientowany w miejs­cowych możliwościach wskazania zainteresowanym penitentom (-tkom) najlatwiej dostępnego punktu katolickiego poradnictwa rodzinnego (czas i miejsce udzielania porad). - W razie gdyby wyjątkowo spowiednik nie znał adresu takich punktów, powinien zobowiązać penitenta do zapytania się o to swego duszpasterza.

Obowiązkiem każdego spowiednika i duszpasterza jest roztropnie wskazy­wać na wielkie łaski świadomie podejmowanej i rozumnie urzeczywistnia­nej wielodzietności, gdyż "dzieci są na pewno najcenniejszym darem mał­żeństwa" (Gaudium et spes, 50).

C. Bardzo wreszcie wdzięczną i chętnie przez rodziców podejmowaną for­mą pomocy duszpasterskiej jest współpraca kapłana z ich problemami wy­chowania dzieci. Tę formę zalecamy jako szczególnie ważny odcinek, pozo­stający pod opieką referatu katechetycznego, a szczególnie bardzo dogodny dla wykorzystania w ramach katechizacji samych małżonków.

2. Poradnictwo rodzinne

Pełne i owocne duszpasterstwo rodzin nie da się urzeczywistnić bez czyn­nego współudziału laikatu. Rozbudzenie apostolstwa świeckich w tej dzie­dzinie jest dziś jednym z pierwszych obowiązków duszpasterstwa. Różne będą tego formy. Jako pierwszoplanowa wysuwa się konieczność zaprowa­dzenia łatwo dostępnego dla potrzeb każdej parafii katolickiego poradnic­twa rodzinnego.

W tym celu zobowiązujemy wszystkich Rządców parani:

1. by w porozumieniu z księżmi dziekanami i diecezjalnym referentem duszpasterstwa rodzin przysposobili dla swych parafii kompetentnie przy­gotowane, i wyposażone w aprobatę Biskupa Ordynariusza osoby świec­kie, które prowadzić będą poradnictwo odpowiedzialnej regulacji poczęć dla wiernych danej parańi (lub środowiska);

2. by osoby te otaczali należytą opieką i wspólpracowali z nimi sami lub przez księży wikariuszy w zakresie objaśniania etycznych aspektów odpo­wiedzialnego rodzicielstwa;

3, by wszystkich spowiedników, zasiadających do konfesjonału na terenie ich parafii (również w kościołach zakonnych), informowali o czasie i miejscu udzielania porad w sprawach odpowiedzialnego rodzicielstwa (szczególnie przed spowiedzią odpustową i wielkopostną);

4. informacje o poradnictwie rodzinnym powinny być również umieszczane w gablocie ogłoszeń parafialnych, najlepiej obok ogłoszeń zapowiedzi. Duszpasterstwo i poradnictwo rodzinne należy stopniowo poszerzać o inne zakresy porad, np. psychologii, wychowania dzieci, prawne, życia wewnę­trznego. Szczególnie ofiarną opieką należy zawsze otaczać rodziny wielo­dzietne.

3. Liturgia i życie rodzinne

Bardzo ważnym środkiem duszpasterstwa rodzin jest ustawiczne wdrażanie małżonków do czynnego współuczestnictwa z tymi formami życia liturgicz­nego, które są specjalnie dla nich przeznaczone. Razem więc z rozbudza­niem życia eucharystycznego w rodzinie, należy budzić wśród małżonków radość kultycznej współpracy z sakramentem małżeństwa oraz zachęcać ich do chętnego korzystania z licznych sakramentaliów przeznaczonych dla umacniania życia łaski w rodzinach, głównie w ramach roku kościelnego, jak np. błogosławieństwo kolędowe, święcenie nowych mieszkań, nabożeń­stwa lub błogosławieństwa matek przed urodzeniem dziecka, po urodzeniu, doroczne błogosławieństwo niemowląt lub rocznica chrztu św., błogosła­wieństwo chorych dzieci, święcenie pokarmów, czy szczególnie przez litur­giczne uwypuklenie uroczystości rodzinnych (rocznic ślubu, imienin ojca

152 I 153


lub matki), niedzieli Świętej Rodziny oraz ściśle konkretyzowane modły wspólne w intencji małżonków i rodzin (np. orano fidelium).

IV. ŚRODKI ODDZIAŁYWANIA DUSZPASTERSKIEGO

Zadaniem krajowego duszpasterstwa rodzin i jego diecezjalnych referatów będzie stałe wspomaganie duszpasterzy w ich pracy nad małżeństwem i ro­dziną oraz systematyczne dostarczanie im przydatnych ku temu materiałów. Komisja Episkopatu dla spraw rodzin stopniowo wdrażać będzie również w dalsze zadania tego zakresu.

Wiadomo jednak, że najwięcej będzie zależeć od inicjatywy, gorliwości i zaangażowania samych duszpasterzy, i ich świeckich współpracowników. Ten przeto zakres wymaga już dziś szerszego uwzględnienia.

1. Przysposobienie duszpasterzy

Pierwszoplanowym zadaniem jest pogłębienie znajomości zagadnień zwią­zanych z duszpasterstwem rodzin przez samych kapłanów. Polecamy prze­to, by temu celowi poświęcać częściej rejonowe i dekanalne konferencje księży, łącząc to z twórczą dyskusją i stałą wymianą wzajemnych doświad­czeń duszpasterskich tego zakresu. "Zadaniem kapłanów - po otrzymaniu przez nich należytego wykształcenia w sprawach życia rodzinnego - jest wspieranie powołania małżonków w ich pożyciu małżeńskim i rodzinnym różnymi środkami duszpasterskimi, jak głoszeniem słowa Boźego, kultem liturgicznym i innymi pomocami duchowymi, a również umacnianie ich do­brocią i cierpliwością wśród trudności, i krzepienie wiary i miłości, aby two­rzyły się naprawdę promieniujące rodziny" (Gaudium et spes, 52).

W poleconej zaś niniejszą instrukcją katechizacji wprowadzenia do życia rodzinnego, na poziomie szkół podstawowych i średnich, należy na razie po­sługiwać się katechezami dostarczanymi przez Kurie Biskupie, aż do czasu pełnego wciągnięcia jej w całokształt krajowego programu przez Komisję Katechetyczną Episkopatu.

Przysposobienie duszpasterstwa rodzin powinno się rozpocząć już od stu­diów seminaryjnych (por. Dekret o formacji kapłańskiej, 10). Zagadnieniu temu Komisja Episkopatu dla spraw rodzin w porozumieniu z Komisją Stu­diów poświęci osobną instrukcję dla Seminariów.

2. Przysposobienie rodziców

Małżonkowie i rodzice mają być nie tylko przedmiotem chrześcijańskiego wychowania rodzinnego, ale i podmiotem, tzn. mają również sami zostać czynnie wprzęgnięci w apostolstwo tych zakresów. Stąd każdy duszpasterz ma w nich widzieć przedłużenie własnego oddziaływania, to oddziaływanie

inspirować i rozważnie je rozwijać (por. Deklaracja o wychowaniu chrześci­jańskim, 3; oraz Dekret o apostolstwie świeckich, 30). "Wśród owoców, które dojrzewają, gdy prawo Boże jest gorliwie przestrzegane, niezwykle cenny jest ten, że sami małżonkowie często pragną podzielić się z innymi wynikami swoich doświadczeń. Dzięki temu w szerokich ramach powoła­nia świeckich znajduje się nowa i niezwykle doniosła forma apostolatu, w której równi usługują równym. Wtedy bowiem sami małżonkowie podej­mują zadania apostolskie względem innych małżonków, pełniąc rolę ich przewodników. Wśród tylu form chrześcijańskiego apostolatu ta wydaje się obecnie najpotrzebniejsza" (Humanae vitae, 26).

3. Przysposobienie apostolstwa świeckich

Rodzina jest specjalnie wdzięcznym terenem dla apostolstwa świeckich, to­też duszpasterze niech ustawicznie poszerzają zakres oddziaływania Ko­ścioła na rodzinę tą szczególnie drogą, w duchu wskazań Soboru Watykań­skiego II, a więc ku czynnemu organizowaniu pomocy dla rodzin wielodziet­nych, opuszczonych, sierocych, ku zacieśnianiu współżycia rodzin między sobą.

Szczególnie zaś aktualną jest potrzeba współpracy świeckich w upowszech­nianiu i poglębaaniu praktycznej wiedzy o odpowiedzialnym planowaniu ro­dziny. "Specjaliści, zwłaszcza w dziedzinie biologii, medycyny, socjologii i psychologii, wiele mogą oddać usług dobru małżeństwa i rodzinie oraz spokojowi sumień, jeśli przez wspólny wkład swych badań będą się gorli­wie starać naświetlić różne warunki sprzyjające uczciwemu regulowaniu ludzkiej rozrodczości" (Gaudium et spes, 52; por. Humanae vitae, 27). Laikat też powinien stanowić główną obsadę osobową przyparafialnego po­radnictwa rodzinnego, pracującego w ścisłej zależności od diecezjalnego re­feratu duszpasterstwa rodzin (formy ustalają osobne wytyczne wydane dla tego pionu przez Komisję Episkopatu dla spraw rodzin). Do sprawowania tych zadań, podobnie jak i do wygłaszania katechez o rodzinie i małżeń­stwie dobierać należy tylko tych świeckich, którzy posiadają ku temu nale­źyte przygotowanie i aprobatę lub misję kanoniczną Biskupa Ordynariusza. Jest to podstawowym wymogiem roztropności duszpasterskiej.

Dalsze perspektywy

Instrukcja niniejsza ma stanowić jedno z pierwszych ogniw przeobrażenia nowoczesnego duszpasterstwa pod kątem jego zainteresowań rodziną w du­chu wskazań Soboru Watykańskiego II. Nastawić się więc należy na pracę długofalową, a zadania, których Instrukcja wytycza minimum, należy stale rozwijać w wielu nowych kierunkach, jakie zapewne samorzutnie, ofiarnie i różnorodnie wytyczy gorliwość samych duszpasterzy i laikatu.

154 I 155


Zadaniem Władz Diecezjalnych jest stała opieka nad tym oraz trwałe zao­patrywanie duchowieństwa i wiernych w odnośne pomoce duszpasterskie i materiały, a także synchronizowanie pracy między parafiami, urządzanie kursów, dni skupienia, wymiana doświadczeń itp.

Słowo Namiestnika Chrystusowego skierowane do biskupów należy uważać za obowiązujące cały Kościół: "zadanie to uważajcie za najważniejsze dzie­ło i obowiązek nałożony na was w obecnych czasach. Jak dobrze wiecie za­danie to wymaga pewnej koordynacji działalności duszpasterskiej we wszy­stkich dziedzinach aktywności ludzkiej, mianowicie ekonomicznej, kultu­ralnej i społecznej. Jesli nastąpi większy i jednoczesny rozwój w tych wszy­stkich dziedzinach, wówczas życie rodziców i dzieci na łonie rodziny bę­dzie nie tylko znośniejsze, lecz także łatwiejsze i radośniejsze. A życie spo­łeczne, wzbogacone braterską miłością i prawdziwym pokojem, stanie się bezpieczniejsze przy sumiennym zachowaniu tego planu, jaki Bóg powziął w odniesieniu do świata" (Humanae vitae, 30).

Warszawa, dnia 12 lutego 1969 roku 113 Konferencja Episkopatu Polski

DRUGA INSTRUKCJA EPISKOPATU POLSKI DOTYCZĄCA PRZYGOTOWANIA DO MAŁŻEŃSTWA

I ŻYCIA RODZINNEGO ORAZ WPROWADZENIA NOWEGO OBRZFDU SAKRAMENTU MAŁŻEŃSTWA

Część I - PRZYGOTOWANIE DO MAŁŻEŃSTWA I RODZINY

I. ZASADY OGÓLNE

1. - Według planu Bożego, ukazanego nam w Objawieniu, rodzina, powo­łana do istnienia stwórczym aktem Boga i ugruntowana na naturze - ludz­kiej, została w szczególny sposób uświęcona w zbawczym dziele Chrystusa Pana przez Jego narodzenie i życie oraz Jego naukę, i podniesienie małżeń­stwa do godności sakramentu. Rodzina jest tą wspólnotą, gdzie powstają i rozwijają się dwie wielkie wartości osobowe: życie i miłość; ma ona prze­to wielkie znaczenie tak dla jednostki, jak i społeczeństwa. Można powie­dzieć za Soborem Watykańskim II, że "szczęście osoby i społeczności ludz­kiej oraz chrześcijańskiej wiąże się ścisle z pomyslną sytuacją wspólnoty, małżeńskiej i rodzinnej" (KDK 47). Kościół obejmując troską duszpaster­ską małżeństwo i rodzinę przyczynia się do osiągnięcia szczęścia jednostki, i dobra społeczeństwa.

2. - Pracę nad ukształtowaniem religijnym małżeń­s t w a i r o d z i n y należy w życiu parafialnym zaliczyć do stałych form duszpasterstwa.

Episkopat Polski wydał na ten temat w dniu 12.11.1969 roku Pierwsza In­strukcję dla duchowieństwa o prrygotowaniu wiernych do sakramentu Mał­żeństwa i o duszpasterstwie rodzin. Instrukcja ta zachowuje nadal moc obo­wiązującą. Obecna natomiast Instrukcja w swej części duszpasterskiej jest uzupełnieniem pierwszej, poszerzeniem i zaktualizowaniem niektórych za­gadnień na tle dzisiejszych warunków, i potrzeb oraz zdobytego doświad­czenia w duszpasterstwie małżeńsko-rodzinnym.

Druga część Instrukcji podaje liturgiczne i duszpasterskie wskazania w związku z wprowadzeniem obecnie w Polsce nowego obrzędu zawierania sakramentu małżeństwa, opracowanego na podstawie zaleceń Soboru Waty­kańskiego II przez Radę do wykonania Konstytucji o Świętej Liturgii i za­twierdzonego przez Ojca św. Pawła VI.

3. - Szerokie i pogłębione przygotowanie młodzieży do małżeństwa i życia rodzinnego jest sprawą niezmiernie ważną i konieczną. Współczesny człowiek poświęca przygotowaniu do za­wodu przeciętnie kilkanaście lat nauki. Natomiast do małżeństwa często przystępuje bez należytego przygotowania, choć wiadomo, że zadania ro­dzinne są ważniejsze i bardziej decydujące o życiu ludzkim, niż nawet wy­bór zawodu. Ponadto nasilająca się laicyzacja, położenie punktu ciężkości na wartości ekonomiczne, konsumpcyjny styl życia i podważanie moral­nych zasad chrześcijańskich wytwarzają u wielu ludzi, a zwłaszcza u mło­dzieży, wypaczony pogląd na małżeństwo, jego trwałość i nierozerwalność, oraz na zasady moralne pożycia małżeńskiego. Dodać należy, że nie wszy­stka młodzież kończy katechizację w pełnym zakresie i na skutek tego brak jej właściwej wiedzy, i formacji religijnej.

Dobre przygotowanie do małżeństwa nie tylko daje możność ukazania mło­dzieży chrześcijańskiego spojrzenia na małżeństwo i rodzinę, ale stwarza ponadto sposobność do ukształtowania w niej dojrzałego podejścia do spraw wiary i praktyk religijnych. Tej okazji nie wolno w duszpasterstwie przeo­czyć i należy ją odpowiednio docenić.

4. - Przygotowanie do małżeństwa i życia rodzinnego obejmuje trzy eta­PY

- przygotowanie dalsze,

- przygotowanie bliższe, czyli katechizacja przedmałżeńska,

- przygotowanie bezpośrednie, czyli katechizacja przedślubna.

Zgodnie z poprzednią Instrukcją, przygotowanie dalsze odbywa się w ra­mach wychowania rodzinnego i normalnej katechizacji młodzieży w wieku

156 + 157


szkolnym. Obecna Instrukcja zajmie się drugim i trzecim etapem przygoto­wania do małżeństwa, i życia rodzinnego.

II. PRZYGOTOWANIE BLIŻSZE (Katechizacja przedmatżeńska)

5.-Przygotowanie bliższe obejmuje młodzież po l7-tym roku życia. Zadaniem tej katechizacji - jak i na poprzednim etapie - jest oddzia­tywanie formacyjne, a nie tylko informacyjne. Trzeba przekazać młodzieży pewną ilość najpotrzebniejszych wiadomości dotyczących małżeństwa i ro­dziny, ale przede wszystkim należy kształtować w niej chrześcijański po­gląd na te sprawy i postawę uzdalniającą do współpracy z łaską Bożą w sa­kramencie małżeństwa.

Należy ukazać młodym w katechizacji przedmałżeńskiej wybór stanu życia i dopomóc do podjęcia dojrzałej w tym kierunku decyzji. Przez wybór sta­nu rozumiemy nie tylko małżeństwo - ale i powołanie duchowne: kapłań­skie czy zakonne. Katechizacja powinna uwzględnić i omówić wszystkie te rodzaje chrześcijańskich powołań.

Przygotowanie do chrześcijańskiego życia w małżeństwie i rodzinie, w ra­mach katechizacji przedmałżeńskiej, wymaga uwzględnienia następujących zadań:

a) pogłębienie chrześcijańskiej nauki o małżeństwie i rodzinie, z uwzglę­dnieniem szerzonych dziś fałszywych teorii i poglądów;

b) przysposobienie do społecznego życia w grupie rodzinnej; do współod­powiedzialności i współpracy; do współdziałania z łaską przez kształtowa­nie moralnych i religijno-społecznych cnót, i postaw młodzieży oraz zwal­czanie wad i nałogów ciążących na dzisiejszym życiu;

c) wprowadzenie w głębsze życie kultyczne, tj. we wspólną modlitwę i ży­cie sakramentalne.

To potrójne zadanie wymaga, aby katechizacja przedmałżeńska łączyła w sobie trzy istotne elementy: kultyczny (modlitwa, słowo Boże, sakra­ment), konferencyjny (podanie nauki chrześcijańskiej), oraz dialogowy (py­tania i wątpliwości oraz odpowiedzi na nie).

6. - Szeroka skala poziomu wiedzy i świadomości religijnej naszej młodzie­ży oraz różnorodność zaangażowania w życie Kościoła, wskazują na ko­niecznośćprowadzenia różnych form przygotowania. Należy dążyć do tego, aby w parafiach było prowadzone systematycznie roczne przygotowanie do chrześcijańskiego życia w małżeństwie i rodzinie. Katechizacja przedmałżeńska prowadzona w sposób stały przez dłuższy czas ma głębsze oddziaływanie na formację młodzieży niż zgrupowanie konferencji w jeden krótkotrwały cykl.

Katechizacja przedmałżeńska powinna być zasadniczo prowadzona w każ­

dej parafii: w parafiach ponad 3000 wiernych - co roku, w parafiach mniej­szych - co dwa lata.

Każda diecezja odpowiednio do swych warunków i dotychczasowych dusz­pasterskich doświadczeń, określi dokładnie sposób, jak katechizacja ma być prowadzona.

W diecezjach, gdzie przeprowadza się regularnie dwu lub trzyletnią katechi­zację młodzieży pozaszkolnej, przygotowanie bliższe do małżeństwa może być włączone w plan tej katechizacji.

Należy prowadzić dziennik zajęć, a na zakończenie przekazać zaświadcze­nie o ukończeniu kursu, które przy załatwianiu formalności przeds'lubnych, wraz z ostatnim świadectwem z katechizacji, dołącza się do akt.

Młodzież, która w pełni ukończyła katechizację w zakresie szkoły średniej, może być zwolniona z katechizacji przedmałżeńskiej, jeżeli program ostat­niej klasy uwzględnił tę tematykę. W celu podtrzymania kontaktu duszpa­sterskiego z tą młodzieżą należy zachęcić ją, aby włączyła się do katolickich grup akademickich względnie w duchu oddziaływania apostolskiego brała udział w rocznym kursie katechizacji przedmałżeńskiej.

7. - Ponieważ przygotowanie do małżeństwa i życia rodzinnego musi uwzględniać poziom ogólnego wykształcenia grup młodzieżowych, zobo­wiązuje się samodzielne ośrodki duszpasterstwa akademickiego do przepro­wadzenia rocznego studium przedmatżeńskiego, którego specjalny program ustali Krajowe Duszpasterstwo Akademickie w porozumieniu z Komisją Episkopatu do spraw rodzin.

8. - Należy liczyć się z faktem, że część młodzieży z różnych powodów (np. łączenie pracy i szkoły, dalekie dojazdy do pracy czy szkoły, służba wojsko­wa, zaniedbanie itp.) nie weźmie udziału w rocznej katechizacji przedmał­żeńskiej. Najczęściej brak tego przygotowania ujawni się dopiero przy zgło­szeniu się narzeczonych w kancelarii parafialnej celem zawarcia małżeń­stwa.

Dla tej młodzieży należy urządzić skróconą katechizację przedmałżeńską w formie co najmniej 10 spotkań katechetycznych. Ponieważ będzie to za­zwyczaj młodzież mniej uświadomiona religijnie, trzeba położyć w katechi­zacji większy nacisk na kształtowanie jej życia religijnego, jak również przypomnieć podstawowe zasady wiary i moralności chrześcijańskiej. Kursy skróconej katechizacji przedmałżeńskiej powinny być urządzane przynajmniej w ośrodkach dekanalnych i rejonowych.

Zaświadczenie o uczęszczaniu na katechizację przedmałżeńską wręcza się po zakończeniu kursu.

9. - S p o s ó b i f o r m y przeprowadzania katechizacji przedmałżeń­skiej należy przemyśleć i dostosować do miejscowych wymogów, i okolicz­

158 I 159


ności. Główne zadanie przypada w tym zakresie miejscowemu duszpaste­rzowi, jego pomysłowości i roztropności. Wskazane jest zaprosić do pomo­cy innych kapłanów i katolików świeckich, zwłaszcza lekarzy, pedagogów, psychologów.

W związku z tym zaleceniem przypominamy jasno okreslone w Pierwszej In­strukcji wymaganie: "Do wygłaszania katechez o rodzinie i małżeństwie na­leży dobierać tylko tych świeckich, którzy posiadają ku temu należyte przy­gotowanie i aprobatę lub misję kanoniczną Biskupa Ordynariusza" (IV,3).

W diecezjach należy przeto zorganizować ciągłe dokształcanie prelegentów oraz duszpasterską opiekę nad nimi. Katolicy świeccy dobrze prowadzący konferencje nie tylko przekazują fachową wiedzę, ale wywierają dodatni wpływ swoim świadectwem wiary.

10. - Zakończenie katechizacji przedmatżeńskiej powinno być połączone ze Mszą św., wspólną Komunią św. i wręczeniem świadectw.

W kancelarii parafialnej lub rektorskiej należy prowadzić osobną księgę z wykazem wydanych świadectw ukończenia katechizacji przedmałżeń­skiej, aby w razie zagubienia świadectwa można było je odtworzyć.

III. PRZYGOTOWANIE BEZPOŚREDNIE (katechizacja przedślubna)

11. - Kandydaci do małżeństwa powinni obowiązkowo zgłosić się do kan­celarii parafialnej na trzy miesiące przed s'lubem w celu rozważnego i spo­kojnego podjęcia bezpośredniego przygotowania do ślu­bu, ewentualnego uzupełnienia katechizacji przedmałżeńskiej i załatwienia formalności przeds'lubnych.

W czasie pierwszego spotkania w kancelarii z parą narzeczonych, duszpa­sterz nie może ograniczyć się do pytań związanych z wypełnieniem proto­kołu przedślubnego, lecz powinien przeprowadzić z nimi rozmowę dusz­pasterską, celem zorientowania się co do poziomu ich życia religijnego, a przez to właściwego pokierowania ich przygotowaniem do małżeństwa. Duszpasterz winien uświadomić narzeczonych, że do wygłoszenia zapowie­dzi można będzie przystąpić dopiero po przedstawieniu przez nich świadec­twa katechizacji przedmałżeńskiej i wykazaniu się znajomością podstawo­wych prawd wiary oraz modlitwy i życia chrześcijańskiego.

12. - Jeżeli przy zgłaszaniu się narzeczonych okaże się, że któryś z nich lub obydwoje nie uczęszczali na normalną katechizację przedmałżeńską, nale­ży taką osobę skierować na skrócony kurs tejże katechizacji (por. nr 8).

W najbardziej wyjątkowych i uzasadnionych wypadkach naglących, gdy nie ma już możliwości odbycia nawet skróconej katechizacji przedmałżeńskiej, duszpasterz zobowiązany jest w sumieniu do przygotowania kandydata do

małżeństwa w formie osobistych z nim rozmów i pouczeń, posługując się także odpowiednią literaturą religijną i pomocami duszpasterskimi. W za­kończeniu tego przygotowania należy przeprowadzić z daną osobą egzamin w celu sprawdzenia, czy jest ona należycie przysposobiona do ważnego i godnego zawarcia sakramentalnego związku małżeńskiego. Egzamin ten należy potwierdzić wystawionym zaświadczeniem, które załącza się do pro­tokołu przedślubnego.

13. - Jeżeli do małżeństwa zgłosi się osoba nieochrzczona i wyrazi pra­gnienie przyjęcia chrztu, lub osoba tylko ochrzczona a nie wprowadzona w życie eucharystyczne i pragnąca założyć rodzinę chrześcijańską, należy ją skierować do diecezjalnego czy rejonowego ośrodka katechumenatu do­rosłych w celu właściwego przygotowania do chrztu i chrześcijańskiego życia.

Tym, którzy uczestniczyli już w życiu eucharystycznym, ale nie przyjęli je­szcze sakramentu bierzmowania, należy po odpowiednim przygotowaniu umożliwić przyjęcie tego sakramentu, kierując ich do biskupa z pismem, że zostali odpowiednio przygotowani.

W małżeństwach katolików z niekatolikami można i naIeźy zachęcać, stro­nę niekatolicką do wzięcia udziału w katechizacji przedmałżeńskiej, a szczególnie przedślubnej, motywując to wzrostem wzajemnego zrozumie­nia i współdziałania dla dobra przyszłego ogniska rodzinnego.

14. - W s'lad za zobowiązaniem zawartym w Pierwszej Instrukcji (II,2), za­leca się niezależnie od udziału w katechizacji przedmałżeńskiej - przepro­wadzić z narzeczonymi przygotowanie przedślubne, podczas którego nale­ży omówić teologię i liturgię małżeństwa oraz etykę życia małżeńskiego. Dla młodzieży uczęszczającej przed ślubem na skrócony kurs katechizacji przedmałżeńskiej można przygotowanie przedslubne włączyć w ramy tego kursu.

Wszyscy narzeczeni powinni odbyć przed ślubem obowiązkowo konsultację w parafialnym poradnictwie życia rodzinnego.

Naukę o odpowiedzialnym rodzicielstwie powinna przeprowadzić osoba świecka należycie przygotowana i upoważniona przez władzę kościelną. Rzeczą godną zalecenia jest przeprowadzenie katechizacji przedślubnej w ramach wspólnego skupienia dla narzeczonych, podczas którego oprócz omówienia wyżej wymienionych tematów młodzież bierze udział we wspólnej Mszy św., modlitwach i dyskusji pod kierunkiem kapłana. Tego rodzaju dni skupienia cieszą się zazwyczaj liczną frekwencją i wielkim za­interesowaniem. Zaleca się ich organizowanie szczególnie przed świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy oraz w okresach większej ilości s'lubów. Przy tym trzeba zadbać o nadające się do tego miejsce: najodpowiedniej­

160 + 161


Bzym zaś dniem tygodnia dla takiego skupienia jest niedziela lub inny dzień wolny od pracy.

15.-Jednolite i poważne potraktowanie przezwszyst­kich duszpasterzy przygotowania do sakramentu małżeństwa i życia rodzin­nego podniesie religijny poziom młodego pokolenia i będzie skutecznym czynnikiem odrodzenia polskich rodzin.

Przygotowanie to powinno także prowadzić konsekwentnie do duszpaster­stwa młodych rodzin.

CZĘŚĆ II - LITURGIA SAKRAMENTU MAŁŻEŃSTWA

16. - "Głęboka wspólnota życia i miłości małżeńskiej, ustanowiona przez stwórcę i unormowana Jego prawami, zawiązuje się przez przymierze mał­żeńskie, czyli przez nieodwołalną osobistą zgodę" (KDK 48). Tę nierozer­walną umowę między ochrzczonymi Chrystus podniósł do godności sakra­mentu. Ponieważ związek małżeński jest podstawą wszelkiej społeczności ludzkiej, a rodzina jakby domowym Kościołem (por. KK 11; DA 11), dlatego liturgiczny obrzęd tego sakramentu musi znaleźć właściwe sobie miej­sce w duszpasterstwie.

Z tego względu ogólnokościelne przepisy wstępne do Obrzędów Sakramen­tu Małżeństwa i rubryki normujące sprawowanie tego sakramentu wymaga­ją wiążących wyjaśnień i uzupełnień w celu jednakowej ich interpretacji i poprawnej realizacji na terenie całego kraju.

17.-Dobrze przygotowany i sprawowany obrzęd sakramentu małżeństwa, spełniający - jak cała liturgia - funkcję służebną wobec ludzkiego życia, ukazuje wszystkim zgromadzonym, a oblubieńcom przede wszystkim, jak nowo powstająca rodzina jest włączana mocą sakra­mentu w plan Bożego zbawienia, a wzajemna miłość małżonków staje się obrazem miłości Chrystusa i Kościoła oraz w niej uczestniczy.

18. - Podczas sprawowania sakramentu małżeństwa Kościół często spoty­ka wśród nowożeńców i innych uczestników zgromadzenia takie swoje dzieci, które od dawna nie miały z nim żadnego kontaktu; spotyka także braci odłączonych, wyznawców innych religii i niewierzących w ogóle. W zgromadzeniu mogą się znajdować małżonkowie, którzy ze względu na przeżywane trudności małżeńskie pragną ponownie zaczerpnąć światła i mocy do przestrzegania złożonych kiedyś przyrzeczeń wzajemnej wierno­ści i miłości. Na pewno są też ludzie młodzi, którzy niebawem wkroczą na drogę wiodącą ku małżeństwu, a których pojęcia o chrześcijańskiej wspól­nocie życia w miłości są dość powierzchowne. Korzystając z tak znakomi­tej okazji, duszpasterze powinni z o j c o w s k ą t r o s k ą wyciągnąć

pomocną dłoń do każdego, głosząc radosne i życiodajne orędzie zbawienia (OSM 9).

19. - Liturgiczne obrzędy sakramentu małżeństwa powinna cechować d o­s t o j n a r a d o ś ć. Okazałość zewnętrzna nie może jednak przesunąć na dalszy plan szlachetnej prostoty samych obrzędów (por. Jk 2,1-4; KI 32; OSM 10). Względy materialne w żadnym wypadku nie mogą decydować o udzia­le w obrzędach większej liczby duchownych czy o specjalnych dekoracjach lub oświetleniu kościoła.

20.-Poprawne sprawowanie liturgii małżeństwawyma­ga przygotowania nie tylko ze strony celebransa i służby liturgicznej, lecz także samych narzeczonych. "Ponieważ sakrament małżeństwa zakłada ist­nienie wiary i jej się domaga" (OSM), dlatego podczas spotkań z narzeczo­nymi, oprócz rozważań nad doktrynalnymi zasadami nauki chrześcijańskiej w ogóle, a o małżeństwie i rodzinie w szczególności, nie może zabraknąć uważnej refleksji nad treścią czytań biblijnych i tekstów liturgicznych, oraz nad znaczeniem i przebiegiem samych obrzędów (OSM 5).

21. - Powstanie nowej rodziny chrześcijańskiej nie jest wydarzeniem inte­resującym jedynie dwie rodziny, lecz wydarzeniem niezmiernie ważnym dla całego Kościoła i miejscowej wspólnoty. Dlatego zapowiedzi, oprócz spełnienia wymagań prawa, powinny przez uwydatnienie eklezjalnego wy­miaru mającej powstać rodziny (KK 11) uwrażliwiać całą wspólnotę para­fialną na modlitwę w intencji narzeczonych i na późniejsze jej uczestnictwo w samej liturgii sakramentu małżeństwa.

22. - L i t u r g i ę m a ł ż e ń s t w a można sprawować przez capy rok, z wyjątkiem Triduum Paschalnego. Ponieważ w naszym kraju pozakościel­ne uroczystości weselne przebiegają zwykle w atmosferze okazałości i wy­stawności, dlatego duszpasterze, respektując głęboko zakorzeniony w świa­domości wiernych zwyczaj, z dużą roztropnością i tylko w wyjątkowych wypadkach korzystać będą z prawa błogosławienia związków małżeńskich w Adwencie i Wielkim Poście, a zwłaszcza w Środę Popielcową i w Wielkim Tygodniu (por. OSM 11).

23. - W miarę potrzeby należy zalecać tę formę obrzędową, kiedy kilka par zawiera związek małżeński w czasie jednej akcji liturgicznej, co w dużych parafiach wielkomiejskich wydaje się praktyczną koniecznością. Udziału w takiej formie zawierania małżeństwa nie można jednak nikomu narzucić.

24. - Nowe wskazania obrzędowe zalecają katolikom sprawować liturgię małżeństwa p o d c z a s M s z y ś w. (KL 78; OSM 6). Między Euchary­stią, która realizuje "nowe i wieczne przymierze" Boga ze swym ludem,

162 + 163


a małżeństwem, "objawiającym tajemnicę zas'lubin Chrystusa z Kościo­łem", istnieją głębokie powiązania (por. OSM s. 84,89).

Sprawowanie małżeństwa podczas Mszy św. jest niewskazane w przypadku nowożeńców religijnie obojętnych.

25. - Ponieważ małżeństwa są zawierane przeważnie w sobotę wieczorem lub w przeddzień obowiązujących uroczystości i świąt, a w następującym dniu świątecznym znikoma liczba nowożeńców oraz gości weselnych ucze­stniczy w Eucharystycznej ofierze, dlatego duszpasterze będą zachęcać wiernych do zawierania związków małżeńskich w niedzielę, święta nakaza­ne i inne dni wolne od pracy. Dla właściwego przeżycia tajemnic Pańskich Bożego Narodzenia i Zmartwychwstania, należy dążyć do udzielenia ślu­bów w drugie dni tych uroczystości.

26. - Kiedy małżeństwo jest zawierane podczas Mszy św., należy posłużyć się - zgodnie z rubrykami (OSM 11) - formularzem za nowożeńców. Modli­twy tej Mszy są przepojone macierzyńską troską Kościoła o nowożeńców, o wszystkich małżonków, o całą ludzkość i świat. Jest w nich bowiem mo­wa o roli małżeństwa w Bożym planie zbawienia, o wzajemnej miłości mę­ża i żony, o ich świadectwie wiary względem ludzi, a szczególnie względem własnych dzieci.

27. - Nie wyklucza się jednak sprawowania sakramentu małżeństwa poza Mszd św (KL 78). Forma ta obowiązuje, kiedy jedna ze stron jest niekatolic­ka, nieochrzczona lub niewierząca (OSM 8).

Katolikom, zawierającym związek małżeński poza Mszą św., można w ra­mach obrzędu udzielić Komunii św., zgodnie z n. 60 Obrzędów Sakramen­tu Małżeństwa.

28. - Ponieważ powitanie narzeczonych przez kapłana u wejścia do kościo­ła (OSM 19, 41,62) nie zawsze będzie możliwe lub wskazane, dlatego obrzęd ten należy zawsze pomijać, zachowując jedynie liturgiczne powitanie przy ołtarzu.

29. - W każdej formie obrzędowej sakramentu Małżeństwa musi być litrcr­gia stowa: przynajmniej dwa czytania (w tym ewangelia), psalm responso­ryjny, śpiew przed ewangelią, homilia i modlitwa powszechna (KL 78; OSM 5,6,45); czytania biblijne można ograniczyć do jednego tylko wtedy, kiedy jedna ze stron jest nieochrzczona (OSM 64).

30. - Podczas liturgii sakramentu małżeństwa można wykonywać jedynie śpiewy funkcjonalne, związane z poszczególnymi obrzędami. Instrumental­no-wokalne utwory muzyki religijnej, mogel być wykonywane przed rozpo­częciem obrzędów i po ich zakończeniu.

31. - Ponieważ zgromadzona wspólnota jest równocześnie uczestnikiem i świadkiem sprawowanej tajemnicy, dlatego wszystkie teksty wypowiada­ne przez celebransa i nowożeńców powinny być dobrze słyszalne i wykony­wane w rytmie spokojnym, bez pośpiechu czy zamieszania.

32. - Kapłan błogosławi obrączki nie kropiąc ich wodą święconą. Ponieważ słowa towarzyszące wzajemnemu nakładaniu obrączek, wypowiadają sami nowożeńcy (nie powtarzają słów za kapłanem), dlatego uprzednio należy ich o tym pouczyć, a podczas samego obrzędu udostępnić im tekst.

33. - Nad nowożeńcami kapłan odmawia zawsze specjalne błogostawień­stwo (także w Adwencie i Wielkim Poście, i gdy zaślubiona jest wdową), według jednej z trzech formuł podanych w rytuale (OSM s. 83,89 i 94). Jeśli małżeństwo zawiera się w czasie Mszy św., błogosławieństwa tego udziela kapłan po Ojcze nasz; w obrzędach poza Mszą św. łączy się błogosławień­stwo z modlitwą powszechną (OSM 55). Błogosławieństwo można opuścić tylko wtedy, gdy jeden z małżonków jest nieochrzczony (OSM 74); gdyby się go udzielało, należy zastosować specjalną formułę (OSM 75).

34. - Na zakończenie obrzędów sakramentu małżeństwa, sprawowanych za­równo podczas Mszy św. jak i poza Mszą, kapłan udziela nowo zaślubionym i pozostałym uczestnikom liturgii błogosławieństwa: albo w formie uroczy­stej (OSM s.86,91 i 96), albo zwyczajnej ("Niech was błogosławi..:'). Po błogosławieństwie zas'lubieni nie całują krzyża, ani nie są pokrapiani wodą święconą.

Warszawa , dnia 1 I marca 1975 roku 147 Konferencja Plenarna Episkopatu

164


SPIS TREŚCI

Przedmowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 Rozdział I: Miłość prawdziwa, miłość fałszywa . . . . . . . . . . . 9 Rozdział II: Seksualność: czy wiesz co to jest? . . . . . . . . . . . . 31 Rozdział III: Czy istnieje moralność seksualna? . . . . . . . . . . . 56 Rozdział IV: Środki antykoncepcyjne, czy metody naturalne? . . . . 86 Rozdział V: Małżeństwo tak, małżeństwo nie . . . . . . . . . . . . . 104 Rozdział VI: Pytania różne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 129 Rozdział VII: Dojrzałość: Pozostać czy stać się sobą? . . . . . . . . 141

Aneks: - Pierwsza Instrukcja Episkopatu Polski dla duchowieństwa o przygo­

towaniu wiernych do skramentu małżeństwa i o duszpasterstwie rodzin . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 147 - Druga Instrukcja Episkopatu Polski dotycząca przygotowania do

małżeństwa i życia rodzinnego oraz wprowadzenia nowego obrzę­

du sakramentu małżeństwa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 156

Pozycje autorstwa NICOLA DE MARTWI

· Wydane nakładem wydawnictwa Elle Di Ci

- Un Dio amicizia, Leumann 1979.

- Gesic l'amico di tutti, Leumann 1989.

- La preghiera rivoluzione dell'uomo e del mondo, Leumann 1988. - Maturita e Besso, Leumann 1991.

- Qaulcuno mi ha chiamato. Teologia delia vita religiosa, Leumann 1990. - Parrocchia nuova, comunita di amici, Leumann 1982.

- L'uomo slancio di amicizia. 1. La vita: chiamata o assurdo?, Leumann 1984.

- L'uomo slancio di amicizia. 2. La vita: vicenda di peccato e di salvezza, Leumann 1985.

- Parrocchia nuova per tempi nuovi, Leumann 1985.

- Don Giorgio: prete felice. Una vita scritta dal popolo, Leumann 1985. - Induismo e Cristianesimo, Leumann 1988.

- Celibato e verginita, Leumann 1987.

- Maturita problema decisivo, Leumann 1991. - Fatti per dialogare, Leumann 1987.

- Uiaggio intorno alfa Coppia, Leumann 1988. - Dialogare, Leumann 1987.

- Problemi di copia e di famiglia, Leumann 1989.

Wydane w języku polskim: Problemy narzeczeństwa i malżeństwa, Wydawnictwo Salezjańskie, Warszawa 1997.

- Rocco, Antonia e il professore. Tutto il messaggio cristiano in 400 pagine, Leu­mann 1989.

- lioglio sapere se Bono maturo, Leumann 1990.

Wydane w języku polskim: Być dojrzałym, Wydawnictwo Salezjańskie, Warszawa 1993.

- Gesu mi guarisce, Leumann 1991. - Parrocchia 2000, Leumann 1993. - Educare e bello, Leumann 1993.

Wydane w języku polskim: Wychowanie jest piękne, Wydawnictwo Salezjańskie, Warszawa 1996.

· Wydane nakładem innych wydawnictw

- L'indole escatologica delia Chiesa peregrinante, Brescia 1972, Editrice Mor­celliana.

- Sessualita linguaggio i'amore, Cinisello Balsamo 1988, Edizioni Paoline.


100 PYTAŃ O SEKSUALNOŚCI, MIŁOŚCI I MAŁŻEŃSTWIE

Książka ta zawiera dokładnie 108 pytań, które młody człowiek zadaje nauczycielowi, instruktorowi o miłości i seksualności. Co rozumiemy pod pojęciem miłości prawdziwej, jak ją odróżnić od miłości fałszywej; co to jest seksualność i jaki jest jej cel; jak ocenić współczesne pojęcia i zachowania dotyczące miłości, seksualności, stosunków pozamałżeńskich, masturbacji, prostytu­cji itp. A czystość? Czy można jeszcze o niej mówić? Jak przygo­tować się do małżeństwa, do odpowiedzialnej prokreacji, jak oce­nić środki antykoncepcyjne i stosować metody naturalne. Proble­my aborcji, rozwodów, «nieważnych małżeństw». Czy w przypadku problemów seksualnych Kościół zawsze pozostaje w tyle, czy umie mówić wyłącznie «nie»?

To bardzo poważne problemy, omawiane już w wielu dziełach. Zaletą niniejszej książki jest fakt, że mówi ona o samej ich istocie, wskazując rozwiązania w jasnych, dokładnych i przekonywających odpowiedziach, naznaczonych charakterystycznym dla Autora stylem.

Jest to książka dla młodych ludzi, nastolatków, narzeczonych, małżonków, rodziców i wychowawców, dla osób prowadzących spotkania i wykłady na ten temat.

Redakcja Maria D. Śpiewnkowskn ks. Roman Szpakowski sdb Przekład zjęzyka włoskiego Alicja Lis

Tytuł oryginału

100 Domande su sessualita e dintorni Editrice Elle Di Ci, Torino 1994

Rysunki Santa Tessera

© for the Polish edition

by Wydawnictwo Salezjańskie, Warszawa

ISBN 83-7201-020-X

IMPRIMI POTEST

ks. Józef Slruś sdb Inspektor Salezjańskiej Inspektorii Warszawskiej

ks. Waldemnr Niedziólka sdb Sekretarz inspektorialny, Warszawa, 26.08.1997 r. L. dz. 187/WSI/97

IMPRIMATUR Kuria Diecezjalna Warszawsko-Praska z dn. 26.08.1997 r., nr 1246/K/97

bp Stnni.slaw Kędziora Wikariusz Generalny, k,s. Marcin Wójtowicz Notariusz

Podziękowania:

dla dr. Mario Campanella lekarza ginekologa z Saluzzo (Cuneo),

dla prof. Giorgio Campanini dr. hab. historii doktryn politycznych

na Uniwersytecie w Parmie,

dla dr. Achille Dede lekarza pediatry i konsultanta-seksuologa

(obecnie zaginionego),

dla prof. Sergio Songa psychopedagoga z Mediolanu,

dla dr Santa Tessera konsultan tki w dziedzinie komunikacji dydaktycznej z Mediolanu,

oraz dla wszystkich tych, którzy dzięki swojej współpracy przyczynili się do realizacji

niniejszego tekstu.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ks. Dziewiecki - Nieszczęsne mity o ludzkiej seksualności, Miłość, narzeczeństwo i małżeństwo, Miłoś
ks. Dziewiecki - Dojrzała seksualność, Miłość, narzeczeństwo i małżeństwo, Miłość, narzeczeństwo i m
ks. Dziewiecki - Typowe pytania młodzieży na temat sfery seksualnej, Miłość, narzeczeństwo i małżeńs
LA- prawie 100 pytan do pana Boga ;), Prywatne, Studia
100 pytań do Jeremiaszka
100 pytań z wytrzymałości
Miłość małżeńska nierozerwalna wierna
100 pytań na egzamin[1]
Opracowanie Petrografia 100 pytań
Petrografia egzamin, opracowanie 100 pytan
Blisko 100 pytań egzaminacyjnych., Prawo, Prawo2
Ślubuję ci miłość, MAŁŻEŃSTWO
Nauka administracji 100 pytan, 1
Przyczyny i skutki nieładu seksualnego (J. PULIKOWSKI), Małżeństwo
100 pytan (2)
PRAWO PRACY I ZUS NR 2 100 PYTAŃ O WYNAGRODZENIA W 2015 R wydanie internetowe ebook demo

więcej podobnych podstron