HISTORIA RÓŻAŃCA ŚWIĘTEG1


HISTORIA RÓŻAŃCA ŚWIĘTEGO

Od wieków chrześcijanie próbowali odpowiedzieć na wezwanie św. Pawła do nieustannej modlitwy. Jednym ze sposobów było powtarzanie różnych modlitw.

Pierwszą i najstarszą modlitwą chrześcijan jest modlitwa, której nauczył sam Jezus - „Ojcze nasz”. Dlatego też pierwsze reguły zakonne zobowiązywały mnichów do wielokrotnego powtarzania właśnie tej modlitwy. Na przykład reguła benedyktyńska jeszcze w XI wieku nakazywała braciom zakonnym codziennie odmawiać 150 razy „Ojcze nasz” na wzór kapłańskiego oficjum złożonego ze 150 psalmów.

Od pierwszych wieków chrześcijaństwa odczuwano także potrzebę proszenia o wstawiennictwo Najświętszą Maryję Pannę. Dlatego w XII wieku utrwalił się w Kościele zwyczaj odmawiania pozdrowienia, którym w scenie zwiastowania Anioł przywitał Maryję. Z czasem dodano do nich słowa wypowiedziane przez świętą Elżbietę w czasie nawiedzenia. Obecna forma „Zdrowaś Maryjo” ostatecznie ukształtowała się w XV wieku. Zatwierdził ją Pius V w 1566 roku. Z czasem do modlitwy „Ojcze nasz” zaczęto dodawać „Zdrowaś Maryjo”. I tak te dwie modlitwy dały początek różańcowi.

Wieniec z róż

Za ojca Różańca świętego uważa się św. Dominika, któremu miała się objawić Matka Najświętsza i przykazać rozpowszechnianie tej modlitwy na całym świecie. Nie był to jednak Różaniec w dzisiejszej formie.

Różaniec stał się dla św. Dominika skuteczną bronią w walce z herezją albingensów. Legenda głosi, że to właśnie w czasie jednej z jego wypraw, w trakcie której zwalczał tę herezję, zrodziła się modlitwa różańcowa. Pomimo postów i modlitw posługa św. Dominika nie przynosiła owoców. Wówczas objawiła się Matka Boża i poleciła Dominikowi, by nie tylko głosił kazania, lecz by połączył je z odmawianiem tzw. Psałterza Maryi, czyli 150 Zdrowaś Maryjo i 15 Ojcze nasz. Od tej pory św. Dominik przeplatał swoje nauki modlitwą różańcową, w której rozważał wraz ze słuchaczami treści zawarte w głoszonych naukach.

Nazwa Różańca wywodzi się ze średniowiecza. W ówczesnej mentalności świat stworzony traktowano jako księgę o Panu Bogu, a w przyrodzie dopatrywano się rzeczywistości duchowych. Szczególną rolę pełniły kwiaty, symbolizowały one różne cechy. Często też ofiarowywano kwiaty Bogu i ukochanym osobom. Modlitwy traktowane były jako duchowe kwiaty. I dlatego odmawianie różańca porównywano z dawaniem Matce Bożej róż. Stąd modlitwę tę nazwano wieńcem z róż, czyli różańcem.

Ostateczny kształt modlitwy różańcowej ustalił się w XV dzięki dominikaninowi Alamusowi a la Roche (1428-1475). On ustalił liczbę 150 „Zdrowaś Maryjo” na wzór 150 psalmów, które podzielił na dziesiątki poprzeplatane modlitwą „Ojcze nasz”. Dla rozpowszechniania tej modlitwy założył pierwsze bractwo różańcowe. Dzięki zakonowi dominikańskiemu modlitwa różańcowa już w XV wieku stała się znana w całym Kościele.

Modlitwa Kościoła

Modlitwa różańcowa bardzo szybko zyskała aprobatę Kościoła i była traktowana jako oręż przeciw wrogom wiary. Jednym z przykładów skuteczności tej modlitwy była zwycięska bitwa morska pod Lepanto w 1571 roku.

Szesnastowieczna Europa była zagrożona napaścią muzułmanów. Od VII wieku, kiedy kalif Oman zdobył Jerozolimę i Ziemia Święta przestała należeć do chrześcijan, islam dążył do narzucenia siłą swojej religii światu. W VIII w. muzułmanie, po opanowaniu Afryki Północnej, zajęli Hiszpanię. Przez krótki czas inwazja Mahometan była powstrzymywana przez wyprawy krzyżowe. W XVI wieku imperium muzułmańskie wybudowało ogromną flotę, planowało bowiem zająć chrześcijańskie porty śródziemnomorskie i ruszyć na podbój Rzymu, a potem Europy. Wtedy papież Pius V, dominikanin i gorący propagator różańca, wezwał wszystkich katolików do modlitwy różańcowej. 7 października 1571 roku w okolicach Lepanto miała miejsce decydująca bitwa morska, w której starły się ze sobą flota chrześcijańska i turecka. Zacięta walka trwała wiele godzin, a o zwycięstwie Świętej Ligii przesądziła nieoczekiwana zmiana pogody — wiatr uniemnożliwił manewry wojskom tureckim.

Zwycięska bitwa zatrzymała inwazję muzułmanów na Europę. W dowód wdzięczności Wenecjanie nowowybudowanej kaplicy dziękczynnej napisali: „Non virtus, non arma, non duces, sed Mariae Rosiae victores nos fecit”, „Nie odwaga, nie broń, nie dowódcy, ale Maria różańcowa dała nam zwycięstwo”. Pius V, świadom, komu zawdzięcza cudowne ocalenie Europy, uczynił dzień 7 października świętem Matki Bożej Różańcowej. W encyklice napisał: „Pragniemy szczególnie, aby nigdy nie zostało zapomniane wspomnienie wielkiego zwycięstwa uzyskanego od Boga przez zasługi i wstawiennictwo Najświętszej Maryi Panny w dniu 7 października 1571 r., odniesione w walce przeciw Turkom, nieprzyjaciołom wiary katolickiej”.

Papież Klemens XI po zwycięstwie odniesionym nad Turkami pod Belgradem, w 1716 roku, rozszerzył święto Matki Bożej Rożańcowej na cały Kościół. W roku 1885 papież Leon XIII polecił odmawiać Różaniec przez cały październik i wprowadził do Litanii Loretańskiej wezwanie „Królowo różańca świętego módl się za nami”.

Do rozpropagowania Różańca przyczyniła się też sama Maryja. W swoich objawienia w Lourdes, Fatimie i w polskim Gietrzwałdzie wzywała do modlitwy różańcowej.

Cud w Hiroszimie

Znane są również we współczesnej historii cuda związane z modlitwą różańcową. Jednym z nich jest cud ocalenia kilkunastu osób w Hiroszimie i Nagasaki. Na sześć miesięcy przed atomowym atakiem lotnictwa USA w tych miastach pojawiło się dwóch mężczyzn, którzy trzem milionom katolików głosili konieczność nawrócenia, odmawiania Różańca i pokuty jako jedynego ratunku przed zbiżającym się nieszczęściem. Nawoływali do życia w stanie łaski uświęcającej, częstego przyjmowania sakramentów, do noszenia sakramentaliów, do trzymania w swoich domach wody święconej oraz gromnicy i do codziennego odmawiania Różańca (przynajmniej jednej części).

Po ataku atomowym okazało się, że w Hiroszimie i Nagasaki prawie wszystko zostało zrównane z ziemią — z wyjątkiem dwóch budynków. W jednym było 12 osób, a w drugim 18. Oni przeżyli. Otaczające dom podwórka, a nawet trawa, również pozostały niezniszczone. Nie została zniszczona ani jedna szyba czy dachówka! Specjaliści Armii Stanów Zjednoczonych przez kilka miesięcy obserwowali ten niezwykły fenomen i próbowali zrozumieć, w jaki sposób oba domy wraz z ich mieszkańcami i otaczającym je dobytkiem mogły ocaleć. W końcu doszli do przekonania, że nie było tam niczego, co po ludzku mogłoby ocalić te domy przed zburzeniem. Stwierdzili, że musiała tam zadziałać jakaś siła nadprzyrodzona.

Natomiast sami uratowani opowiadali, że w noc poprzedzającą atak bombowy usłyszeli puknie do drzwi. Twierdzą, że ukazał się im Anioł, który zaprowadził ich do domu, w którym mieszkała rodzina wierna wezwaniom Matki Bożej i wypełniająca Jej polecenie, by codziennie, przez sześć miesięcy odmawiać różaniec. Oceleni żyli jeszcze przez wiele lat. Jeden z nich został księdzem (ks. Hubert Schiffler). Powiedział, że od czasu ataku atomowego setki ekspertów zastanawiało się, czym mógłby różnić się ów ocalały dom od kompletnie zburzonych. Ks. Schiffler twierdził, że różnił się jednym: w tym domu posłuchano wezwań Matki Bożej do codziennego odmawiania Różańca!

Inne cuda modlitwy różańcowej

Kolejnym przykładem mocy modlitwy różańcowej może być sytuacja Portugalii w czasie II wojny światowej. Większość mieszkańców przejęła się objawieniami w Fatimie i orędziem przekazanym przez Matkę Bożą i Portugalia prawie nie ucierpiała w czasie II wojny światowej.

Moc modlitwy różańcowej objawiła się także na Filipinach. W latach 80. XX wieku dyktator F. Marcos rozwiązał parlament i rozpoczął aresztowania. Część ludzi zbuntowała się i odmówiła mu posłuszeństwa. Wiedzieli jednak, że sami nie mają szans. Poprosili o pomoc kard. J. Sina, prymasa Filipin. Kardynał zamknął się na półtorej godziny w swojej kaplicy. Kiedy wyszedł, wezwał ludzi przez katolickie radio, aby wyszli na ulicę i bronili przyjaciół. Ludzie usłyszeli i odpowiedzieli. W ciągu kilku godzin w Alei Objawienia stanęły 2 mln. ludzi. Przyszli całymi rodzinami z różańcami w rękach. Po 4 dniach na ulicę wyjechały czołgi, które ruszyły wprost na tłum. Zebrani modlili się głośno na różańcu. Czołgi zatrzymały się, a po chwili sami żołnierze przyłączyli się do modlitwy. Gdy nadszedł rozkaz rozpędzenia tłumu gazem, zmiana wiatru sprawiła, że ci, którzy go wykonali, sami zaczęli kaszleć i uciekać. I tak w dniach 22-25 lutego 1986 r. w stolicy Filipin Manili, w Alei Objawienia się Świętych dokonała się pokojowa rewolucja, a moc modlitwy przyczyniła się do pokonania dyktatora.

skuteczności tej modlitwy można przekonać się patrząc na codzienne życie wielu osób. Mogą świadczyć o tym choćby liczne wota w kościołach zawieszane przy obrazach Matki Bożej Różańcowej. Świadkiem mocy tej modlitwy jest też Jan Paweł II, który w czasie wspólnej modlitwy różańcowej w Ludźmierzu powiedział: „Zawsze mogłem na nią liczyć, szczególnie w momentach trudnych bardzo jej potrzebuję i nadal was o nią proszę”.

Oprac. Beata Ciastoń

Różaniec - historia i teraźniejszość

Jan Paweł II 16.10.2002 roku ogłosił list apostolski do biskupów, duchowieństwa i wiernych o różańcu świętym - rosarium virginis mariae - a czas od października 2002 do października roku 2003 ogłosił rokiem różańca, warto choć w kilku słowach przypomnieć sobie co to jest różaniec, jego genezę i związaną z tym historię życia religijnego, oraz znaczenie modlitwy różańcowej w życiu kościoła i naszym osobistym.

Zwyczaj odmawiania różańca jest bardzo dawny. Sięga czasów przed narodzeniem Chrystusa. Różaniec powszechnie stosowali w Indiach wyznawcy Wisznu i Siwy, także wyznawcy Buddy, Lamowie w Tybecie, a nawet Mahometanie w Syrii i Afryce Północnej. Jakie zdziwienie było św. Franciszka Ksawerego, kiedy zobaczył w Japonii coś podobnego do katolickich różańców.

Jak widzimy różaniec jako taki nie powstał w Kościele Katolickim, ale istniał dawno przed nim i jest własnością wielu narodów i religii. Miał on też różne formy: w Chinach były nim sznury z węzłami, podobną formę miały sznury bramińśkie. Różaniec indyjskich Siwitów miał formę sznurków z nanizanymi perełkami owocu aksza i składał się z 32, 64, 84,108 paciorków. Podobne różańce mieli i mają dotąd mnisi buddyjscy. Różańce te ułatwiały modlitwę, zwłaszcza gdy pewne formuły się często powtarzały.

Czytamy o pierwszych pustelnikach, że wyznaczali sobie do codziennego odmawiania 100 i więcej ojcze nasz - czy też innych pacierzy. Metodę doskonalono, posługując się sznurkami z węzłami, lub sznurkami z nanizanymi na nich pętelkami czy kawałkami drewna. Taki różaniec miał posiadać św. Pachomiusz i św. Benedykt z Nursji. Najdawnieszy z zachowanych różańców pochodzi dopiero z XIII wieku. Sznur przedstawia 158 nanizanych na nim paciorków.

Modlitwą najczęściej i najpowszechniej odmawianą była Modlitwa Pańska, której nas nauczył sam Jezus Chrystus; modlitwa z wszystkich modlitw najczcigodniejsza i Panu Bogu najmilsza.

Kiedy powstały zakony, kapłanów obowiązywała reguła do codziennego odmawiania 150 psalmów. Natomiast innych, czyli braci laików zakonnych zobowiązano do odmawiania 150 ojcze nasz. Dlatego tak ułożone modlitwy nazwano Psałterzem Braci. Tak było u benedyktynów jeszcze w wieku XIII.

Od XII wieku upowszechnia się w kościele zwyczaj odmawiania Pozdrowienia Anielskiego i do nich dodano słowa św. Elżbiety ... I błogosławiony owoc żywota Twojego. A jeszcze później imię Jezus. W wieku XVI uzupełniono słowami - Święta Maryjo Matko Boża módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej amen. (rok 1515) od średniowiecza pochodzi zwyczaj częstego odmawiania Pozdrowienia Anielskiego.

Różaniec w postaci wielokrotnego odmawiania Pozdrowienia Anielskiego upowszechniał św. Dominik.

Jednak różaniec w obecnej formie ustalił się dopiero w wieku XV dzięki Dominikaninowi błogosławionemu Alanusowi a la Roche.

W wieku XV ustalono ostatecznie 15 tajemnic i podzielono je na 5 tajemnic radosnych, pięć tajemnic bolesnych i pięć tajemnic chwalebnych. I tak było do roku 2002. Bulle papieskie począwszy od papieża Sykstusa IV wspominają o różańcu złożonym jedynie z 15 Ojcze Nasz i 150 Zdrowaś. Dopiero Pius V bullą z dnia 17 marca 1569 r. Po raz pierwszy zwraca uwagę, że rozważanie tajemnic z życia Pana Jezusa jest warunkiem koniecznym do otrzymania odpustów. Różaniec, więc uzupełniono rozważaniem tajemnic.

Papież Jan Paweł II 16 października 2002 roku dodał część IV różańca św. Tajemnice Światła.

Mimo, że różaniec powstał przed chrześcijaństwem, tak naprawdę różaniec jest własnością chrześcijaństwa, bo dopiero w kościele katolickim stał się powszechną własnością jego wyznawców i przybrał formę oryginalną, własną wyróżniającą się od innych różańców, wśród innych religii świata.

Nosi on różne nazwy: Psałterz Maryjny, Saluciones (pozdrowienia), czy wreszcie rosarium - różaniec, to znaczy - wieniec z róż.

Różaniec, najpopularniejszą modlitwą wiernych Kościoła Katolickiego.

Nie jest to modlitwa urzędowa kościoła. Nie wchodzi do oficjalnej liturgii, jest natomiast modlitwą prywatną wiernych. A jednak bez przesady można uznać ją za najpopularniejszą modlitwę wiernych kościoła. Zna tę modlitwę każdy katolik, nawet dziecko. Jest własnością setek milionów rzesz katolików.

Co zadecydowało o tym ?

Przede wszystkim łatwość i prostota różańca.

Składa się on przecież z modlitw codziennych, najpowszechniej używanych. Modlitwy Pańskiej i Pozdrowienia Anielskiego. Można go odmawiać prawie w każdym czasie i prawie w każdym miejscu. Rozważanie tajemnic z życia Pana Jezusa i jego matki dodane w wiekach późniejszych (XVI w.) nadało różańcowi formę rozmyślania, kontemplacji Ewangelii, co pozwala nie tylko lepiej poznać życie Chrystusa, ale je także naśladować.

Spopularyzowali tę modlitwę Święci Pańscy, gdyż była ona ich ulubioną modlitwą i nie rozstawali się z nią nigdy.

Najbardziej do rozpowszechnienia tej modlitwy przyczynili się sami papieże. Zachęcając wiernych do odmawiania, ustanawiając nabożeństwa różańcowe, (w miesiącu październiku) i święto różańcowe . Pius V ustanowił Święto Matki Boskiej Różańcowej 7 października po zwycięskiej bitwie pod Lepanto w roku 1571.

Wreszcie do spopularyzowania tej modlitwy przyczyniły się bardzo objawienia N. M. Panny z różańcem w ręku, polecającej usilnie odmawianie tej modlitwy. Tak było w Lourdes 1858 r., w Fatimie 1917 r., w Pompejach koło Neapolu w r. 1875 i w wielu innych miejscach (np. Kanada, Filipiny, Meksyk).

Do spopularyzowanią tej wyjątkowo pięknej modlitwy przyczyniły się też bractwa różańcowe. Miały one ongiś w polsce wielkie znaczenie. W księgach bractw różańcowych można oglądać imiona królów polskich: Zygmunta Starego, Zygmunta II Augusta, Stefana Batorego, Władysława IV, Jana III Sobieskiego i Stanisława Leszczyńskiego. Są też wpisani znani wodzowie i hetmani polscy, jak np.: Stefan Czarniecki, Stanisław Żółkiewski, Karol Chodkiewicz, Tadeusz Kościuszko, czy Kazimierz Pułaski.

Nim powstał żywy różaniec, znany był tzw. wieczny różaniec został on założony w Bolonii w 1635 roku przez o. Tymoteusza Ricci. Obliczył on że rok ma 8760 godzin. Wierni na ochotnika zgłaszali się, wyznaczjąc sobie godzinę dnia czy też nocy raz w roku. Raz w roku odmówić różaniec to nie taka znowu wielka ofiara. Zgłosiło się bardzo wielu. W drodze losowania wybierano dzień i godzinę. Na przykład, papież Urban VIII wylosował dla siebie godzinę 11 w nocy 22 maja 1643 roku.

Żywy różaniec - dziś tak popularny - założyła sługa boża Paulina Maria Jaricot, w Lionie 1926 roku. Zatwierdził go papież Grzegorz XVI w 1832 roku. Licząc się z sytuacją współczesnego człowieka, że jest on wieczne zagoniony i zapracowany, wpadła założycielka na pomysł, aby zobowiązać członków do odmawiania jednej tylko dziesiątki różańca każdego dnia. Na to stać każdego, nawet najbardziej zajętego pracą chrześcijanina. Członkowie są tak zorganizowani, że razem tworzą grupy dotychczas po 15 osób, od roku 2002 po 20 osób tak, by był przez nich odmówiony cały różaniec - 4 części - 20 tajemnic. Obecnie do żywego różańca należą miliony osób w Polsce. Setki w naszej parafii. Istnieje około 66 róż żywego różańca w parafii siedleckiej. W czasie kolędy w każdej rodzinie zostawiłem książeczkę różańca z 20 tajemnicami, prosząc usilnie ojców i matki, mężów i żony, do wstępowania do żywego różańca.

Jan Paweł II w liście apostolskim skierowanym do biskupów, duchowieństwa i wiernych "rosarium virginis mariae" modli się ....

"O błogosławiony Różańcu Maryi, słodki łańcuchu, który łączysz nas z bogiem" więzi miłości, która nas jednoczysz z aniołami; wieżo ocalenia od napaści piekła; bezpieczny porcie w morskiej katastrofie! Nigdy cię nie porzucimy. Będziesz nam pociechą w godzinie konania. Tobie ostatni pocałunek gasnącego życia. A ostatnim akcentem naszych warg będzie twoje słodkie imię, Maryjo, o Królowo Różańca z Pompei, o matko nasza droga, o ucieczko grzeszników, o władczyni, pocieszycielko strapionych. Bądź wszędzie błogosławiona, dziś i zawsze, na ziemi i w niebie".

Kończę refleksję o różańcu słowami listu apostolskiego Jana Pawła II rosarium virginis mariae, "Proszę weźcie znów ufnie do rąk koronkę różańca, odkrywając na nowo w świetle pisma świętego jego przeogromną moc".

Nim włożą do naszych zimnych już rąk różaniec- dziś weźmijmy go sami i zacznijmy się znów na różańcu modlić.

Pamiętajmy - różaniec pochodzi z nieba i do nieba prowadzi.

Królowo różańca świętego, módl się za nami.

Opracował: Ks. Krzysztof Apiecionek

JÓZEF KLIMURCZYK OP

Moc różańca

Można śmiało powiedzieć, że członkowie bractw różańcowych byli grupą najbardziej prężną i najbardziej widoczną w Kościele japońskim. Wielu z nich ryzykowało życie i życie dla Chrystusa i Maryi oddało, wyznając publicznie swoją wiarę.

Wielki wpływ na rozwój dzieła misyjnego dominikanów w XVI i XVII wieku miały na pewno odkrycia geograficzne dokonane przez Portugalczyków i Hiszpanów. Duże znaczenie dla tych misji miała też reformacja, która przyczyniła się — zresztą nie tylko wśród dominikanów, ale w szerokich kręgach katolickich — m.in. do wzrostu kultu Matki Bożej oraz dała nowy impuls do ożywienia modlitwy różańcowej i bractw różańcowych.

Widać to w nazewnictwie prowincji, klasztorów, domów zakonnych czy też w ówczesnych imionach zakonnych. Najpotężniejszą prowincją misyjną, która powstała w XVI wieku, była Hiszpańska Prowincja M. B. Różańcowej. Taką nazwę przyjął także dominikański wikariat Filipin, który już na początku XVII wieku przekształcił się w Prowincję Naszej Pani Różańcowej, popularnie zwaną Prowincją M. B. Różańcowej. Na terenie Japonii, gdzie dominikanie z Filipin w 1602 roku rozpoczęli swoją działalność misyjną, widać nawet pewną rywalizację w nazewnictwie dotyczącą św. Dominika i M. B. Różańcowej. Drugi kościół, który dominikanie wybudowali w Kyodomari koło Sendai na południu wyspy Kiusiu, według jednych źródeł był pod wezwaniem św. Dominika, według drugich pod wezwaniem M. B. Różańcowej.

Pierwsza Msza święta odprawiona przez dominikanów na wysepce Kosikijima była skierowana do M. B. Różańcowej i stanowiła podziękowanie za szczęśliwe dotarcie do Japonii oraz prośbę o błogosławieństwo w nowym dziele misyjnym. I dzieło rzeczywiście imponująco się rozwijało.

Dynamika bractw różańcowych

Ojciec Franciszek Morales, który w lutym 1604 roku podczas pobytu w Nagasaki wygłosił cykl kazań o nadzwyczajnej mocy różańca, odpustach i łaskach związanych ze wstąpieniem do bractwa różańcowego, zanotował w swoim sprawozdaniu:

W ciągu kilku dni w księdze bractwa [różańcowego w Nagasaki] zapisało się ponad dwadzieścia tysięcy nowych członków i w sercach wszystkich umocniła się pobożność do świętej Panienki i świętego różańca.

Grunt do rozwoju bractw przygotowali ojcowie jezuici, których ewangelizacja prowadzona od 1549 roku zaowocowała rozkwitem chrześcijaństwa w Japonii. Kościół dominikanów pod wezwaniem św. Dominika, erygowany w Nagasaki 8 maja 1610 roku, stał się centrum bractw różańcowych rozsianych po Japonii. Dominikanie mieli na mocy bulli papieskich prawo wyłączności do ich zakładania.

Znaczenie dominikańskiego centrum w Nagasaki wzrosło po rozpoczęciu przez szoguna Tokugawę Ieyasu kolejnych 1 prześladowań w latach 1612- -1613. Zlikwidowano wówczas klasztor w Kioto i Osace, a także misję w Sadze. Większość dominikanów znalazła się wówczas w Nagasaki. Warto zaznaczyć, że klasztor w Kioto był pod wezwaniem Naszej Panienki Świętego Różańca.

Kiedy w latach 1614-1616 pojawiły się w Nagasaki bractwa nieróżańcowe i zaczęto podważać sens istnienia bractw różańcowych, dominikanie rozpoczęli uwieńczony sukcesem apostolat różańcowy. Włożyli wiele wysiłku, by ukazać obfite korzyści płynące z odmawiania różańca. Wydali także w języku japońskim książkę Zarys bractwa różańcowego i jego łaski. Ojciec Jacinto Orfanell, uczestnik tych wydarzeń, tak to opisuje:

Japończycy zobaczyli prawdę i doskonałość tej świętej modlitwy oraz doznali łask, które są dane członkom bractwa. U wiernych wystąpiła dziwna pobożność, liczyło się tylko odmawianie świętego różańca. Nie tylko w Nagasaki istniała ta forma pobożności. Rozpowszechniła się ona stąd na wioski, dalekie królestwa, gdzie do dziś (do 1619 roku) jeszcze istnieje. Z każdym dniem wierni coraz częściej odmawiali różaniec. Pobożność taka stała się od tej pory już zwyczajem. Ojcowie musieli wystawiać na widok publiczny wizerunki Matki Różańcowej, a także rozpowszechniać je wydrukowane.

Obrazy czczone i deptane

Ojciec Rueda w liście z listopada 1617 roku z Nagasaki opisuje kilka najpopularniejszych wizerunków różańcowych. Wśród nich najbardziej rozpowszechniony był ten, na którym widnieje Dziewica z Dzieciątkiem Jezus trzymanym na lewym ramieniu. Prawą ręką Matka Boska podaje różaniec św. Dominikowi, który klęczy u Jej stóp. Są przy nim postaci papieża, kardynała i króla. Po lewej stronie obrazu przed Matką Boską klęczą św. Katarzyna, jakaś królowa i przeorysza. Obraz otoczony był scenami przedstawiającymi tajemnice różańca, na dole zaś opisano, jak św. Dominik wymyślił tę modlitwę.

Tylko dla Nagasaki namalowano 100 obrazów, a dla innych królestw o wiele więcej. Każdego dnia jest bardzo dużo zamówień. Obrazy maluje w Japonii tylko trzech albo czterech malarzy, którzy nie nadążają z robotą. Jest już namalowanych półtora tysiąca obrazów różańcowych. Nawet w Hiszpanii ani Włoszech bractwo różańca nie działa tak dobrze, jak w niektórych regionach Japonii.

Część tych obrazów została wykorzystana do próby fumi-e podczas prześladowań w latach 20. XVII wieku, a także po roku 1637, kiedy Japonia definitywnie zamknęła swoje granice dla Europejczyków, a chrześcijaństwo zostało wytępione. Fumi-e polegało na zmuszaniu chrześcijan do deptania świętych obrazów; było sprawdzianem, czy dany Japończyk jest katolikiem, czy też buddystą lub szintoistą.

Bractwa różańcowe miały olbrzymie znaczenie w wielu istotnych sprawach Kościoła japońskiego. Przede wszystkim zacieśniały więzy braterskiej miłości między ich członkami. Wielu ich członków pomagało w czasie prześladowań ukrywać się ojcom misjonarzom czy też poszukiwanym przez władzę chrześcijanom-Japończykom. Dzięki bractwom wielu odstępców od wiary wracało do Kościoła i przystępowało do spowiedzi. Członkowie bractw docierali także do więzień, przemycając nie tylko jedzenie i picie, ale także różne paramenty liturgiczne potrzebne do sprawowania Eucharystii czy innych sakramentów. Można śmiało powiedzieć, że członkowie bractw różańcowych byli grupą najbardziej prężną i najbardziej widoczną w Kościele japońskim. Wielu z nich ryzykowało życie i życie dla Chrystusa i Maryi oddało, wyznając publicznie swoją wiarę.

W Nagasaki, na wyspie Kiusiu i w całej Japonii liczba członków bractw wzrosła do kilkunastu tysięcy. Prowadzili je i opiekę nad nimi sprawowali dominikanie.

Według ojca Orfanella bractwa różańcowe stanowiły klucz do chrześcijaństwa japońskiego. Zdarzało się że więźniowie oczekujący na męczeńską śmierć wykonywali różańce ręcznie, a później przekazywali je chrześcijanom znajdującym się na wolności. Różańce te traktowano jak relikwie.

Bracia od Różańca

7 lipca 1867 roku papież Pius IX ogłosił błogosławionymi grupę 205 męczenników. Wśród nich warto zwrócić uwagę na dwóch młodych Japończyków. Pierwszy to błogosławiony Dominik od Różańca. Został ścięty przez katów (w roku 1622, gdy miał 21 lat). Był bratem kooperatorem zakonu św. Dominika. Organizował kryjówki dla ojców. Do więzienia trafił w grudniu 1618 roku. Tutaj w roku 1621 złożył śluby zakonne, znosząc cierpliwie i z pogodą ducha wszelkie rygory życia więziennego. Jego prawdziwe imię i nazwisko to Juan Magoshichiro Nagata. Misjonarze nazywali go Ko-Juan, czyli Jasiek.

Drugi młody Japończyk, który oddał swoje życie dla Chrystusa, to bł. Tomasz od Różańca. Urodzony w 1602 roku, wcześnie utracił ojca i matkę. Dominikanie przygarnęli sierotę do siebie i przez 13 lat solidnie go kształcili i wychowywali. Zaczął pełnić funkcję katechety. Mając 16 lat, zastał aresztowany wraz z dwoma dominikanami hiszpańskimi. Gubernator chciał go uratować ze względu na jego młody wiek. Nakłaniał go, by zeznał, że nie służył misjonarzom hiszpańskim, lecz handlarzom. Tomasz od Różańca odpowiedział jednak odważnie, że znał bardzo dobrze obu księży jako dominikanów i misjonarzy Kościoła katolickiego i służył im od wielu lat. Gubernator wysłał go wraz z zakonnikami do więzienia. Tam Tomasz spotkał innych dominikanów. Wiosną 1622 roku złożył śluby zakonne, przyjmując imię Tomasz od Różańca. Nazywano go „eleganckim łacinnikiem”, gdyż w więzieniu opanował język łaciński. 10 września 1622 roku został zaprowadzony wraz z 24 innymi do doliny Nishizaka, w pobliżu Nagasaki. Byli oni przeznaczeni na spalenie. Został jednak od nich oddzielony i ścięty wraz z 31 więźniami.

Wspominam o tych dwóch młodych Japończykach, gdyż ich zakonne imiona ukazują, jak ważne miejsce w życiu dominikanów i chrześcijan japońskich zajmował różaniec i Maryja.

Czekali dwieście lat

Po strasznych prześladowaniach zakończonych w roku 1637 wielu Japończyków-katolików wyznawało swoją wiarę potajemnie. Sam widziałem figurkę Buddy, w której wnętrzu ukryty był krzyż.

Z chwilą kiedy w 1853 roku amerykański komandor Perry pojawił się ze swoimi okrętami w Zatoce Edo (dziś: Tokijskiej), Japonia zakończyła ponaddwustuletni okres izolacji. Wkrótce do Nagasaki dotarli francuscy misjonarze. Po jedenastu latach od otwarcia japońskich granic poświęcono pierwszą katolicką świątynię, przed którą postawiono figurkę Matki Bożej. To właśnie dzięki niej ujawnili się ukryci chrześcijanie. Rodzice i dziadkowie opowiadali im, że gdy pojawią się misjonarze, którzy czcić będą Maryję i uznawać papieża, mogą mieć do nich pełne zaufanie 2

I tak w drugiej połowie XIX w. rozpoczął się kolejny etap ewangelizacji Japonii, który owocuje nowymi rodzinnymi powołaniami. Dzisiaj wielu Japończyków jest księżmi diecezjalnymi. Istnieje prężny zakon franciszkanów złożony z Japończyków, któremu nowy impuls dał ojciec Maksymilian Kolbe. Są rodzime powołania japońskie wśród werbistów, jezuitów, salezjanów i innych. Także dominikanie rozpoczęli w Japonii ponowną misję: w roku 1904 hiszpańscy, a w roku 1927 kanadyjscy. W obu wikariatach są już rodzime japońskie powołania. I jak zapewniał mnie dominikański mistrz nowicjatu w Tokio, każdy nowicjusz wie, co to jest różaniec, i modli się nim.

* *

Myślę, że i wielu Japończyków zna modlitwę różańcową. Przekonałem się o tym tuż po przyjeździe, na lotnisku. Wiozłem z kraju wędliny dla polskich ojców, którzy współpracują z braćmi Kanady i z miejscowymi dominikanami. Celnik japoński nie chciał mięsiwa przepuścić i bardzo głośno coś mi tłumaczył, pokazując, że nic z tego. Nagle wśród moich rzeczy znajdujących się w podróżnej torbie odnalazł duży różaniec, który noszę przy habicie. Obejrzał go, uśmiechnął się, zamknął torbę i wpuścił mnie do Japonii z polską kiełbasą i szynką. Było to dokładnie 2 lutego 2002 roku, w dzień Matki Bożej Gromnicznej. I jak tu nie wierzyć w moc różańca i wstawiennictwo Maryi, która troszczy się o swoje dzieci nawet w tak prozaicznych sprawach.

JÓZEF KLIMURCZYK ur. 1948, dominikanin, promotor różańca, mieszka w Lublinie.

1 Chrześcijaństwo zostało objęte w Japonii zakazem już w 1587 roku.
2 Dnia 17 marca 1865 roku do francuskiego misjonarza o. Petitjeana podeszły po Mszy św. trzy Japonki. „Serce nas wszystkich nie jest inne niż twoje” - powiedziały i skłoniły się głęboko. „W naszej wiosce prawie wszyscy są tacy jak my”. Były to przedstawicielki wioski, której mieszkańcy przez ponad dwa wieki, bez kapłanów i w tajemnicy przed władzami, zachowali żywą wiarę katolicką.

KS. TOMASZ STROYNOWSKI

Różaniec

W tym krótkim tekście chciałbym przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie dlaczego Maryja wzywa nas do odmawiania różańca i przy okazji nakreślić krótką historię tej modlitwy oraz dać kilka prostych wskazówek do jej praktykowania.

Powstanie różańca

Modlitwa różańcowa powstała w XII w., w trudnych czasach rozkwitu herezji albigensów. Warto tu nadmienić, że owi heretycy nie byli tylko ludźmi o odmiennych zapatrywaniach religijnych, jak to sobie dziś myślimy i jak niestety bywają pokazywani. Katarzy, zwani Albigensami (od miasta Albi, które było ich głównym centrum), odrzucali cały dorobek chrześcijańskiej kultury. W nauce katarów dominował skrajny pesymizm, wszystko co jest na świecie uważali za złe, ponieważ - jak nauczali - świat materialny jest dziełem diabła. Albigensi zalecali więc całkowite wyrzeczenie się dóbr materialnych, zakazywali małżeństwa i posiadania potomstwa (był to wg nich największy grzech). Ideałem katara był człowiek, który wyrzekł się nie tylko dóbr materialnych, ale nawet jedzenia i picia, co oczywiście prowadziło to do śmierci, ale umrzeć w ten sposób katarzy uważali za największe poświęcenie i nazywali takiego człowieka męczennikiem. Nauka ta prowadziła w oczywisty sposób do zagłady społeczeństwa, a była nie tylko bałamutnie głoszona , ale także wymuszana. Opornych najzwyczajniej mordowano, „oczyszczając” ich przez spalenie lub zamurowanie żywcem. Naukę katarów wykorzystywało wielu panów feudalnych, by zerwać zobowiązania wobec zwierzchnika oraz napadać na kupców i klasztory. Odpowiedzią na te herezje był ruch mniszy św. Franciszka i św. Dominika. Fałszywie pojętemu ubóstwu katarów, głoszonemu z pogardy dla materii i ze strachu przed potępieniem, franciszkanie i dominikanie przeciwstawili pełną akceptacji dla świata materialnego katolicką naukę o ubóstwie , polegającą na wolności wobec dóbr tego świata. To właśnie podczas misji św. Dominika narodziła się modlitwa różańcowa. Podczas jednej z wypraw, w Prouille, pomimo żarliwości, postów i modlitw występowała bardzo nikła owocność. Św. Dominik modlił się, skarżąc się że jego starania nie przynoszą owoców, wówczas zjawiła się mu Matka Boża i  poleciła, aby nie tylko głosił kazania, lecz połączył je z odmawiania Psałterza NMP, czyli modlitwy złożonej ze 150 Zdrowaś (tyle jest Psalmów w Piśmie św.) i 15 Ojcze nasz. Dominik posłuchał Maryi, głosił słowo i przeplatał je rozważaniem połączonym z odmawianiem różańca.

Nazwa

Nazwa różaniec wywodzi się od św. Dominika i z romantyzmu średniowiecza. Było wówczas powszechnym zwyczajem dopatrywać się związków między światem duchowym i materialnym. Świat stworzony uważano za księgę opowiadającą o Bogu, w przyrodzie dopatrywano się znaków rzeczywistości duchowych. Uprzywilejowane pod względem były kwiaty. Osobom ukochanym nadawano nazwy kwiatów np. Viola, czyli fiołek, cechy ludzi określano przez porównanie do kwiatów, np. czystość - symbolizowała lilia lub róża; ofiarowywano kwiaty Bogu i ukochanym, praktyki pobożne też traktowano jako Kwiaty duchowe. Odmawianie Psałterza NMP, porównywano do ofiarowania Matce Bożej 150 róż, dlatego tę modlitwę nazwano wieńcem z róż czyli różańcem.

Owoce różańca

Modlitwa różańcowa jest niezwykle skuteczna. Okazała się wspaniałą bronią przeciw błędom herezji.  Po włączeniu jej do praktyki kaznodziejskiej Dominik zaczyna odnosić wielkie sukcesy w walce z herezją. Wypada tu wyjaśnić na czym polegały misje Świętego. Dominik i jego

towarzysze wędrowali od miejscowości do miejscowości ucząc podstawowych prawd wiary katolickiej, prostując błędy, a także wzywając katarów i innych heretyków do porzucenia nauki herezji. Kazania-nauki były złożone z kilku części i oczywiście nie tak krótkie jak to ma miejsce obecnie podczas mszy św. Różaniec Dominika polegał na tym, że po każdej części kazania ludzie modlili się wspólnie i rozważali usłyszane treści. Wspólna modlitwa okazała się konieczną pomocą dla łaski Bożej do przyjęcia głoszonej Prawdy. Różaniec jednak to nie tylko skuteczny oręż w walce z błędami, ale również wielka obrona przeciw wrogom wiary. Kiedy w XVI wieku Europa stanęła przed niebezpieczeństwem podboju muzułmańskiego Papież Pius V wezwał wszystkich katolików do modlitwy różańcowej. 7 października 1571 w okolicach Lepanto spotkały się ze sobą flota turecka i chrześcijańska. Bitwa skończyła się wielkim zwycięstwem katolików, zatrzymała inwazję tureckich muzułmanów na Europę, a na pamiątkę tego zwycięstwa Papież ustanowił 7 października świętem MB Różańcowej. Podobnej obrony doznała  Portugalia, która przejęła się orędziem z  Fatimy i była jedynym krajem Europy, który nie doznał cierpień II wojny światowej. Różaniec stał się także bronią w obaleniu dyktatora Marcosa na Filipinach.

Istota Różańca

Każda modlitwa wymaga, aby modlić się o dobre rzeczy, tzn. o to co prowadzi nas do Boga oraz , aby modlić się dobrze, czyli z uwagą nakłaniać umysł, by trwał przy temacie modlitwy (walczyć z roztargnieniami), a także trwać przed Bogiem z ufnością,  wiarą i  pokorą. Specyfiką różańca jest odmawianie i rozmyślanie, równoczesne połączenie modlitwy ustnej z rozważanie Ewangelii. Papież Leon XIII w encyklice różańcowej „Iucunda semper” z 1894 r. uczy, że „bez rozważania tajemnic nie ma Różańca”. Jest to najlepsza odpowiedź na pytanie, które pojawiło się na początku. Rozważanie wydarzeń zawartych w tajemnicach różańcowych prowadzi do pogłębienia znajomości wiary. Jeśli Matka Boża przy każdej okazji prosi nas o Różaniec to prosi ans właśnie o poznanie tajemnic wiary i o życie tymi tajemnicami. Prosi  także dla tego, że Ona jest w Różańcu i chce nam pomagać wnikać w nie. Modląc się na różańcu należy próbować wyobrażać je sobie, ale także zastawiać się co, dlaczego i  po co, Bóg uczynił, co uczyniły osoby, o których mowa w tajemnicach, co mogły przeżywać, porównywać się z nimi, czy jak tak samo postępuję, jak postępuję w podobnych sytuacjach, przyrównywać się do Jezusa, Maryi i innych. Rozważaniom  mogą towarzyszyć poruszenie uczuciowe, jeśli trzeba prośmy, żałujmy, przepraszajmy, wyrażajmy naszą miłość.

Niebezpieczeństwa

W takim ujęciu Różańca jawią się pewne niebezpieczeństwa. Dotyczą one sposobu modlitwy i jej treści. Różaniec może się nie udać się jeśli będziemy próbowali w myślach odmawiać Zdrowaś  i równocześnie rozważać. Może się także nie udać na skutek rozproszenia, brak przygotowania i skupienia oraz nieznajomość treści tajemnic. Kłopoty mogą także wynikać z powodu małej ilości czasu na rozważanie. Zobaczmy zatem o jest treścią Różańca. Otóż porównując ze sobą tajemnice radosne, bolesne i chwalebne szybko zauważymy, że część I dotyczy dogmat wcielenia, czyli prawdy o tym , że Syn Boży stał się człowiekiem. Część II to dogmat o  odkupienia, czyli prawda o tym , że Syn Boży umarł za nasze grzechy na Krzyżu i w ten sposób uwolnił nas od przekleństwa i kary za grzech. Część III to dogmat o zbawieniu, czyli prawda o tym , że przez swoją Mękę śmierć i zmartwychwstanie  Jezus dał nam udział w życiu wiecznym, którego pełnia objawi się na sądzie ostatecznym i przez udział w zmartwychwstaniu zmarłych. Jest to zatem całe Wierzę, które odmawiamy każdej niedzieli , tylko bogaciej wyrażona. Aby te treści mogły być dla nas łatwiej poznane dołączam teksty z Pisma św. , które ukazują treści poszczególnych części i tajemnic różańca.

Ks. Tomasz Stroynowski

JACEK ŚWIĘCKI

Różaniec biblijny

Różaniec biblijny, który chciałbym czytelnikom Mateusza zaproponować, jest szczególnym sposobem modlenia się na różańcu. Nawiązuje on bezpośrednio do formy, która wykształciła się na początku XV-go wieku w opactwach kartuzów w Trewirze i Marienfloss za sprawą trzech błogosławionych: Adolfa von Essen, Małgorzaty Bawarskiej i Dominika z Prus. Polega on na tym, aby w trakcie odmawiania Różańca rozważyć w stu pięćdziesięciu dopowiedzeniach całe życie Pana Jezusa począwszy od Jego poczęcia w chwili Zwiastowania, a skończywszy na Jego Powtórnym Przyjściu w chwale. Tym samym każde ze stu pięćdziesięciu Zdrowaś Mario składających się na różaniec jest poświęcone jakiemuś wydarzeniu z życia Pana Jezusa, jakie znamy z Ewangelii, lub też Słowu, które wypowiedział. W trakcie odmawiania przechodzimy kolejno, od jednego zbawczego wydarzenia do następnego, wraz z Jezusem drogę, którą On sam przeszedł i prosimy nieustannie Jego Matkę, aby nam w niej towarzyszyła jako najlepsza przewodniczka ewangelicznych tajemnic. Owocem zaś modlitwy staje się coraz większe upodobnienie do Niego.

Skąd ten pomysł?

Czym proponowana przeze mnie forma różni się od formy będącej powszechnie w użyciu do października 2002, to jest do chwili kiedy to Ojciec Święty ogłosił list Rosarium Virginis Mariae?

Forma ta, zatwierdzona w breve papieża Piusa V Consueverunt Romani Pontifices z 1568 roku, polega na medytacji piętnastu tajemnic podzielonych na trzy grupy: radosną, bolesna i chwalebną, przy czym każdą tajemnicę rozważa się w trakcie odmawiania jednego Ojcze Nasz i dziesięciu Zdrowaś Mario. Jest to już w jakimś stopniu modlitwa medytująca wydarzenia opisane w Ewangelii, ale koncentruje się wyłącznie na misterium Wcielenia (tajemnice radosne) i na misterium Paschalnym (męka, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa - tajemnice bolesne i chwalebne). Owszem, są to niewątpliwie centralne tajemnice naszej wiary, niemniej wybór właśnie takich, a nie innych wydarzeń zbawczych rozważanych w ramach każdej z trzech grup mógł budzić przed październikiem 2002 sporo istotnych zastrzeżeń. Czy na przykład chrzest Pana Jezusa w Jordanie nie jest czymś bardziej centralnym dla naszej wiary niż odnalezienie w świątyni? Czy ustanowienie Eucharystii i umycie uczniom nóg nie są istotniejsze od biczowania i koronowania cierniem? A co z tak centralną prawdą jak powtórne przyjście Chrystusa - o ile istotniejsze od koronowania Maryi na królową nieba i ziemi, które w dodatku wcale dogmatem wiary nie jest?

Dopiero Rosarium Virginis Mariae ustanawiając nowe „tajemnice Światła”, uzupełnia w znacznym stopniu na „lukę” różańca z 1568 roku jaką był brak rozważania publicznej działalności Chrystusa. Niemniej rola papieskiego listu na tym się nie kończy: dodatkowo potwierdza on bowiem praktykę dopowiedzeń (stosowaną powszechnie w krajach niemieckojęzycznych) i w ogóle zachęca nas do twórczego rozwijania modlitwy różańcowej w oparciu o Tradycję Kościoła. Aby się o tym przekonać, wystarczy sięgnąć do następujących fragmentów listu:

Różaniec bowiem, choć ma charakter maryjny, jest modlitwą o sercu chrystologicznym. W powściągliwości swych elementów skupia w sobie głębię całego przesłania ewangelicznego, którego jest jakby streszczeniem. (1)

Jedno jest pewne: jeśli powtarzanie « Zdrowaś Maryjo » zwraca się bezpośrednio do Matki Najświętszej, to z Nią i przez Nią miłość odnosi się ostatecznie do Jezusa. Powtarzanie ożywiane jest pragnieniem coraz pełniejszego upodobnienia się do Chrystusa, co stanowi prawdziwy `program' życia chrześcijańskiego. Św. Paweł ogłosił ten program płomiennymi słowami: « Dla mnie żyć — to Chrystus, a umrzeć — to zysk » (Flp 1, 21). I jeszcze: « Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus» (Ga 2, 20). Różaniec pomaga nam wzrastać w tym upodabnianiu się aż do osiągnięcia celu, którym jest świętość. (26)

Istotnie, różaniec jest tylko metodą kontemplacji. Jako metodę należy go stosować mając na względzie cel, a nie może on stać się celem samym w sobie. Jednak również jako metody nie należy go lekceważyć, skoro jest owocem wielowiekowego doświadczenia. Przemawia za nim doświadczenie niezliczonych świętych. Nie wyklucza to jednak faktu, że można go ulepszyć. Do tego właśnie zmierza uzupełnienie cyklu tajemnic nową serią — mysteria lucis — wraz z pewnymi sugestiami dotyczącymi odmawiania różańca, które przedstawiam w niniejszym Liście. (28)

Centrum « Zdrowaś Maryjo », poniekąd zwornikiem między jego pierwszą a drugą częścią, jest imię Jezus. Czasami, przy pośpiesznym odmawianiu, to centrum uchodzi uwagi, a wraz z nim również nawiązanie do misterium Chrystusa, które jest kontemplowane. Ale to właśnie akcent, jaki kładzie się na imieniu Jezus i na Jego misterium, znamionuje znaczące i owocne odmawianie różańca. Już Paweł VI przypomniał w Adhortacji Marialis cultus praktykowany w pewnych regionach zwyczaj, by podkreślać imię Chrystusa, dodając do niego refren (tak zwane « dopowiedzenia ») nawiązujący do rozważanej tajemnicy. Jest to zwyczaj godny pochwały, zwłaszcza przy publicznym odmawianiu różańca. Wyraża on dobrze wiarę chrystologiczną, odnoszącą się do różnych momentów życia Odkupiciela. Jest to wyznanie wiary, a równocześnie pomoc w medytacji, która pozwala przyswajać i przeżywać misterium Chrystusa, w naturalny sposób związane z odmawianiem « Zdrowaś Maryjo ». Powtarzanie imienia Jezus — jedynego imienia, w którym dane nam jest mieć nadzieję na zbawienie (por. Dz 4, 12) — złączonego z imieniem Matki Najświętszej, pozwalając niejako, by to Ona sama nam je podsuwała, stanowi drogę asymilacji, której celem jest coraz głębsze wprowadzanie nas w życie Chrystusa. (33)

Propozycja ta jest z mojej strony jakby odpowiedzią na wskazania i apele zawarte w papieskim liście.

Zanim jednak przedstawię ją ze wszystkimi szczegółami, chciałbym wpierw krótko przedstawić historię owej niezwykłej modlitwy, aby ugruntować ją w autentycznej Tradycji Kościoła.

To właśnie zapoznanie się z historią różańca umożliwiło mi odkrycie, iż jego szczególna postać wypracowana wspólnie przez Trzech Błogosławionych z lotaryńskiego Marienfloss może stać się autentycznym źródłem i natchnieniem naszych współczesnych prób zmierzających do doskonalenia i dalszego rozwoju Psałterza Najświętszej Maryi Panny - jak to powszechnie nazywano tę modlitwę w średniowieczu.

Geneza modlitwy Różańcowej

Różaniec jest modlitwą, w której występuje połączenie trzech elementów: sznura modlitewnego, Psałterza Dawidowego i rozważania tajemnic wiary. Jest to niezwykła synteza, która dokonała się za sprawą tysięcy niekiedy zupełnie anonimowych świętych w ciągu prawie tysiąca lat dziejów chrześcijańskiej Europy - mniej więcej od siódmego, do szesnastego wieku.

Sznur modlitewny nie jest wcale chrześcijańskim wynalazkiem: występuje on we wszystkich niemal religiach i duchowych praktykach, gdzie stosuje się modlitwę polegającą na powtarzaniu jakiegoś świętego imienia, wezwania lub wersetu. Służy on do odmierzania ilości wypowiadanych modlitw 1. Tak też paciorki, węzełki lub też specjalne nacięcia mające na celu odliczanie modlitw pojawiają się już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Ponieważ Ojcowie Pustyni zalecali nieustanną modlitwę przez powtarzanie imienia Jezus, z czasem przyjął się na chrześcijańskim Wschodzie zwyczaj powtarzania tysiąc razy dziennie wezwania: „Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem” - i pojawiły się też odpowiednie sznury modlitewne z tysiącem węzełków.

Na chrześcijańskim Zachodzie sznurów modlitewnych zaczęto używać do odmawiania Modlitwy Pańskiej i dlatego nazywano je „paternostrami”. Otóż już we wczesnym średniowieczu w klasztorach irlandzkich przyjął się zwyczaj odmawiania wszystkich 150 psalmów w ciągu dnia: pięćdziesięciu rano, pięćdziesięciu w południe i pięćdziesięciu wieczorem. Nie wszyscy zakonnicy mogli psalmy czytać i rozumieć - tylko ci, którzy byli najbardziej wykształceni. Inni zastępowali każdy psalm odmawiany przez braci przez jedno „Ojcze Nasz”. Qui non potest psallere, debet patere 2 - nakazywał przeor. I ci właśnie zakonnicy jako pierwsi zaczęli używać sznurów modlitewnych z odpowiednią ilością paciorków - pięćdziesiąt albo sto pięćdziesiąt 3. Z czasem zaczęli się do nich przyłączać pobożne osoby świeckie, które zaczęły praktykować ten rodzaj modlitwy także prywatnie, poza oficjalnymi nabożeństwami. Nazywano ją po prostu Psałterzem Chrystusa...

Od jedenastego wieku zaczęto praktykować także Psałterz Najświętszej Maryi Panny polegający na zastąpieniu Modlitwy Pańskiej poprzez Pozdrowienie Anielskie: Ave Maria gratia plena, Dominus tecum (Łk 1,28). Trzeba tu wspomnieć, że już w siódmym wieku przyjął się w Rzymie zwyczaj używania tych słów w refrenach hymnów śpiewanych w czasie mszy z okazji święta Zwiastowania i Bożego Narodzenia. Potem, gdy zaczęto czcić figury i obrazy Matki Bożej, też śpiewano Ave Maria, aby Ją w możliwie najpiękniejszy sposób powitać, tak właśnie, jak powitał Ją archanioł Gabriel. Stąd łatwo było przejść do swoistego nabożeństwa polegającego na odmawianiu przed figurą, którą chciano uczcić 50ciu Ave rano, 50ciu Ave w południe i 50 Ave wieczorem. W dwunastym wieku dodano do Pozdrowienia Anielskiego także pozdrowienia św. Elżbiety: Benedicta tu in mulieribus et benedictus fructus ventris tui (Łk 1,42). Wielcy mistrzowie duchowi tych czasów podają przepiękne uzasadnienie podobnej praktyki:

„Gdy pozdrawiamy Maryję, to nie jest chyba tak niewychowana (sic!), aby i nas w odpowiedzi nie pozdrowić. Elżbieta, gdy usłyszała pozdrowienie Maryi, została napełniona Duchem Świętym. Tak więc Maryję często pozdrawiać nam trzeba, abyśmy przez jej pozdrowienie byli napełnieni łaską.” (Hugo de Santa Clara - 1263)

“Pozdrawiajmy się nawzajem - my i Maryja. Pozdrawiajmy Ją tak, jakbyśmy chcieli, aby i Ona nas pozdrowiła.” (św. Albert Wielki)

“Zobacz, jak wielka jest moc pozdrowienia Maryi: daje nam ono radość, daje nam samego Ducha Świętego, daje nam objawienie Bożych tajemnic, daje nam moc prorokowania. Powinniśmy zatem ochoczo pozdrawiać Maryję za wszystko, co zyskujemy gdy Ona odwzajemnia nam je.” (Nicholas de Gorran)

Mniej więcej w tym samym czasie powstają pierwsze zakony żebracze, które rozpowszechniają Psałterz Najświętszej Maryi Panny: czynią to zwłaszcza dominikanie. Św. Dominik modlił się w ten sposób, aby wyprosić zwycięstwa nad heretyckimi katarami i w ogóle w intencji ich nawrócenia 4. Wśród ludu zakonnicy szerzyli różne nowe nabożeństwa do Matki Bożej, które polegały na odmawianiu określonej liczby Zdrowaś Mario ku czci radości czy też smutków Najświętszej Panienki. Tak więc wymieniano jako jej pięć radości: Zwiastowanie, Narodzenie, Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie i Wniebowzięcie. Dodając do tego Nawiedzenie i Zesłanie Ducha Świętego (niekiedy zastępowane przez pokłon Mędrców) franciszkanie zaczęli propagować nowe nabożeństwo zwane „Koroną Siedmiu Radości”.

Wymieniano też pięć boleści: Agonia w Ogrójcu, Biczowanie, Koronowanie Cierniem, Ukrzyżowanie i Przebicie Boku. Potem, w ramach „Korony Siedmiu Boleści”, dodano także rzeź niewiniątek i odnalezienie w świątyni (niekiedy zastępowane przez „miecz boleści” zapowiedziany Maryi w trakcie Ofiarowania w świątyni).

Odmawianie kolejnych Ave porównywano do róży, którą wierny ofiarowuje Maryi, jako wyłącznej Pani swojego serca. Każda wypowiedziana pięćdziesiątka stanowiła koronę róż, jaką wierny wieńczył skroń Matki Bożej, a całość 150ciu Pozdrowień stanowiła już cały ogród różany - rosarium. Stąd też wzięły się terminy „koronka” i „różaniec”... W zależności od praktykowanej formy modlitwy pojawiły się coraz to nowe sznury modlitewne - niekoniecznie z 50cioma czy też 150cioma paciorkami. Na przykład stosowano sznury z 63cioma paciorkami dla uczczenia wieku w jakim Maryja miała według rozlicznych tradycji zostać wzięta do nieba 5.

W XIVtym wieku Zdrowaś Mario zaczęto kończyć na imieniu Jezus, przypuszczalnie po to, aby móc dodawać krótkie dopowiedzenia do odpowiedniej radości lub boleści (np. błogosławiony owoc żywota Twego, Jezus, okrutnie pobity). Nie było jednak jeszcze mowy o rozważaniu tajemnic wiary. Wreszcie na początku XVgo wieku rozpowszechnił się zwyczaj przetykania każdych dziesięciu Zdrowaś Mario jednym Ojcze nasz z następującym uzasadnieniem:

„Zaleca się, aby po dziesięciu białych różach wpleść [w bukiet Maryi] jedną czerwoną różę, którą symbolizuje Pater Noster i poprzez którą przypominamy sobie o krwi Jezusa Chrystusa przelanej z woli Ojca dla naszego zbawienia” (Jacob Sprenger, dominikanin stojący na czele jednego z pierwszych w Europie bractw różańcowych)

Marienfloss - „Strumień Maryi”

Ta niezwykła historia zaczyna się od spotkania Adolfa z Essen, przeora kartuskiego opactwa św. Albana w Trewirze z księżną Lotaryngii, bł. Małgorzatą Bawarską. Małgorzata została w zasadzie wygnana przez swojego męża, Karola Drugiego, który znienawidził ją z powodu jej pobożności 6. Księżna Małgorzata schroniła się zatem w Trewirze, a bł. Adolf został jej kierownikiem duchowym. Wobec rozpaczliwej sytuacji osobistej, w jakiej się znajdowała zalecił jej, aby w trakcie odmawiania Psałterza Najświętszej Maryi Panny próbowała medytować całe życie Pana Jezusa opisane w Ewangeliach: od poczęcia w chwili Zwiastowania do Wniebowstąpienia i Zesłania Ducha Świętego. Dlaczego właśnie tak? Otóż przeor Adolf wierzył głęboko, że jedynym ratunkiem na wszelkie ludzkie tragedie i dramaty jest Słowo Ewangelii, a Maryja jest jedyną przewodniczką, które może znękanego człowieka do tego Słowa w pełni doprowadzić... Rada okazała się zbawienna: Małgorzata stopniowo doszła do siebie i po śmierci męża odzyskała wpływy w księstwie Lotaryngii na tyle, że mogła ufundować na skraju swej krainy - tak blisko Trewiru jak tylko się dało - nowe opactwo kartuzów. Nastąpiło to w roku 1415 na wzgórzu w pobliżu przełomu Mozeli o symbolicznej nazwie Marienfloss - „strumień Maryi” 7.

Zanim jednak fundacja nowego klasztoru miała miejsce, do opactwa św. Albana zapukał w 1409 roku pewien młodzian. Był to Dominik, były student Uniwersytetu Jagiellońskiego, który musiał uciekać z Krakowa i w ogóle z Polski z powodu długów i skandalicznych historii, w które wplątało go uprzednio prowadzone hulaszcze życie. Nie był on jednak rodem z Krakowa: urodził się na Pomorzu, które wtedy jeszcze było częścią państwa krzyżackiego i dlatego nazwano go „Dominikiem z Prus” 8. Dominika wysłali do Krakowa jego ubodzy rodzice za zachętą dominikanów kierujących szkołą parafialną, w której pobierał on pierwsze nauki,. Tam odznaczył się błyskotliwym umysłem, ale niestety uległ licznym pokusom czyhających na młodych prowincjuszy w wielkiej europejskiej stolicy. Po ucieczce z Krakowa tułał się Dominik po całej Europie, bo do rodzinnego domu bał się wrócić. Próbował nawet przystać do jakiegoś zakonu, ale z podobnym włóczykijem nikt już nie chciał rozmawiać. Zrobił to dopiero bł. Adolf z Essen. Powiedzielibyśmy dzisiaj: dał mu ostatnią szansę. Było to chyba jednak coś więcej: przeor Adolf musiał odczytać w sercu Dominika wielkie pokłady wielkoduszności i szlachetności, których nie zdołały zatrzeć namiętności i grzechy, w które się był ów nieszczęsny młodzieniec wplątał.

Dominik został zatem zakonnym nowicjuszem. Przeor Adolf polecił mu modlić się podobnie, jak uczynił to w przypadku księżnej Małgorzaty. Niestety Dominik zupełnie nie mógł się skupić na modlitwie: wydawało mu się wprost niemożliwe, aby rytmiczne powtarzanie Ave Maria móc połączyć z medytacją Ewangelii. Światło przyszło niespodziewanie w Adwencie A.D. 1409. Dominik uzmysłowił sobie, że do Imienia Jezus kończącego Pozdrowienie można dołączyć jakieś ewangeliczne wydarzenie. Spontanicznie ułożył pięćdziesiąt dopowiedzeń, które pozwalały mu przejść przez całe życie Chrystusa w trakcie pozdrawiania Jego Matki:

Różaniec bł. Dominika z Prus

To odkrycie zupełnie zmieniło Dominika. Przełożeni nie mogli nadziwić się, skąd wzięły się u niego nagłe pozytywne zmiany usposobienia, skąd wypłynęło tyle cnót, których istnienia nikt przedtem nie mógł nawet podejrzewać. On, który słynął z tego, że w ciągu paru dni potrafił przepuścić niezłą fortunę, został po paru latach ekonomem opactwa Marienfloss, i doprowadził je do rozkwitu. Tylko przeor Adolf znał jego sekret: po jakimś czasie zachęcił go do spisania dopowiedzeń i do udzielania odpowiednich porad modlitewnych porad najpierw dla współbraci, a potem dla coraz licznych rzesz ludzi, którzy masowo zaczęli napływać do Marienfloss, czując podświadomie, że tam się coś niezwykle istotnego dzieje. Różaniec bł. Dominika rozpowszechniał się w niesamowitym tempie. Aby zapamiętać wszystkie dopowiedzenia zaczęto nawet rzeźbić przedstawienia każdego z nich. Marienfloss stało się prawdziwym strumieniem wody żywej, danym wszystkim spragnionym Ducha Świętego ludziom za przyczyną Matki Bożej.

Od Marienfloss do „Rosarium Virginis Mariae”

Niemniej trzeba sobie uświadomić, że wspólne odkrycie naszej trójki Błogosławionych wprowadzało tak radykalne zmiany w stosunku do poprzednich praktyk, że musiało napotkać na pewne opory. Po pierwsze pięćdziesiąt dopowiedzeń trudno było zapamiętać. Wierni przekręcali je i tym samym wypowiadali publicznie sformułowania niezupełnie zgodne z przekazem wiary. Aby modlić się w ten sposób w czasie wspólnych nabożeństw trzeba było zawsze mieć kogoś, kto potrafiłby przeczytać dopowiedzenia, a to nie zawsze było w XV-tym wieku takie oczywiste. Poza tym Różaniec był uważany bardziej za modlitwę ku czci Matki Bożej, a nie za medytację Ewangelii...

W tym kontekście pojawił się w drugiej połowie XV-go wieku pewien dominikanin rodem z Bretanii: bł. Alain de la Roche, zwany z łacińska Alanusem de Rupe. Wobec narastającego zamieszania wokół kilku konkurujących ze sobą sposobów modlitwy różańcowej postanowił wypracować pewną syntezę: z poprzednich praktyk wziął radości i smutki Najświętszej Panienki, a z Marienfloss zapożyczył połączenie odmawiania Ave Maria z medytacją treści ewangelicznych. W wyniku tego powstał nowy różaniec, ogromnie zbliżony do różańca jaki znamy obecnie. Tak więc pierwszą pięćdziesiątkę bł. Alanus polecił odmawiać ku czci Wcielenia Chrystusa. Przy odmawianiu każdej dziesiątki wierny miał postawić sobie przed oczyma jakieś przedstawienie (obraz lub rzeźbę) dotyczące odpowiedniego wydarzenia związanego z Wcieleniem, wziętego jednak z listy „radości i smutków”. Były to właśnie: Zwiastowanie, Nawiedzenie, Narodzenie, Ofiarowanie i Odnalezienie. Podobnie drugą pięćdziesiątkę należało odmówić ku czci Męki Pańskiej stawiając sobie przed oczy przedstawinia Modlitwy w Ogrójcu, Biczowania, Koronowania Cierniem, Niesienia Krzyża i Śmierci na Krzyżu. Trzecią pięćdziesiątkę należało odmówić ku czci Zmartwychwstania Pańskiego, Wniebowstąpienia i Zesłania Ducha Świętego. Pozostałymi dwoma wydarzeniami były: Zaśnięcie Najświętszej Marii Panny 9 i Powtórne Przyjście Chrystusa.

W 1464 roku Alanus rozpoczął swoje przepowiadanie nowej formy Psałterza Najśw. Marii Panny z dużym sukcesem. Aby uniknąć zbyt wielu pytań, czemu właśnie tak go należy odmawiać, a nie inaczej, Alanus powoływał się na własne doświadczenia mistyczne: twierdził że tak właśnie modlili się wszyscy wielcy święci poczynając od św. Augustyna (sic!), a ponadto Matka Boża sama objawiła św. Dominikowi tę modlitwę, jako niezawodny sposób na zwyciężanie wszelkich herezji 10. Alanus był w swych staraniach niezwykle energiczny: zjeździł praktycznie całą Europę i uzyskał dla swojego nowego Psałterza liczne odpusty - co w owych czasach było decydującym przywilejem. Po jego śmierci w 1475 forma wypracowana w Marienfloss zaczęła szybko zanikać, a dopowiedzenia (dotyczące już tylko piętnastu zbawczych wydarzeń) utrzymały się jedynie w krajach niemieckojęzycznych 11.

Wyrastające spontanicznie niczym grzyby po deszczu w całej Europie bractwa różańcowe wprowadziły już tylko niewiele nowych elementów. I tak w 1521 wyszedł modlitewnik dla użytku jednej z takich bractw Rosano della gloriosa Vergine, autorstwa dominikanina Alberto da Castello. Wprowadza on termin Różaniec w miejsce Psałterza Najśw. Marii Panny, zbawcze wydarzenia, ku czci których należało odmawiać kolejne dziesiątki nazywa „tajemnicami” i ustala, że tajemnice te należy odtąd medytować. Pierwszą pięćdziesiątkę nazywa tajemnicami Radosnymi 12, drugą - Bolesnymi, a Trzecią - Chwalebnymi. Ponadto zamienia dwie ostatnie tajemnice na Wniebowzięcie i Koronowanie Matki Bożej na Królową nieba i ziemi (zgodnie z tradycją hiszpańską) i wprowadza Credo oraz trzy Ave na początku Różańca, aby uprosić wiarę, nadzieję i miłość. Wreszcie w 1568 roku papież Pius V, dominikanin, zatwierdza tę formę jako jedyną w całym Kościele powszechnym listem Consueverunt Romani Pontifices. Dopiero tam pojawia się też wezwanie kończące Pozdrowienie: „Sancta Maria, Mater Dei, ora pro nobis, peccatoribus, nunc et in hora mortis nostrae” (Święta Mario, Matko Boża...) przypisywane św. Bernardino ze Sieny (który zmarł w 1564) oraz „Gloria Patri et Filio et Spiritui Sancto” (Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu) na zakończenie każdej dziesiątki.

Trzy lata później miała miejsce jedna z bitew decydujących o losach cywilizacji europejskiej: siódmego pażdziernika 1571 pod Lepanto połączona flota kilku chrześcijańskich państw rozgromiła zagrażającą bezpośrednio Rzymowi flotę turecką. W dniu bitwy modliło się tysiące bractw różańcowych, a sam papież miał wizję Matki Bożej z różańcem w ręku, która miała osłaniać flotę chrześcijańską przed nieprzyjacielskimi pociskami. Natychmiast kazał bić w dzwony w całym Rzymie, chociaż wieść o zwycięstwie dotarła do niego dopiero po tygodniu, i zaraz też ustanowił święto Matki Boskiej Różańcowej (rozszerzone na cały Kościół powszechny w 1716).

Odtąd forma Różańca już nie ewoluowała, a raczej starano się zgłębić jego treść. Najwybitniejszy wkład wniósł w tej materii św. Ludwik Grignon de Monfort, który na początku XVIII w swych licznych misjach upowszechnił go wśród zaniedbanej duchowo ludności zachodniej Francji, sprowadzając go tym samym z orbity dość elitarnych bractw różańcowych dosłownie „pod strzechy”. Jego traktaty maryjne stały się natchnieniem całej rzeszy propagatorów modlitwy różańcowej 13.

W dziewiętnastym wieku i na początku dwudziestego decydujące znaczenie miały liczne objawienia Matki Bożej, w których prosi ona nieustannie o modlitwę różańcową (la Salette, Lourdes, Gietrzwałd, Fatima...). Wtedy też zaczęły pojawiać się dodatkowe akty strzeliste na zakończenie każdej dziesiątki. Najbardziej znane jest wezwanie z Fatimy: „O, mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, wyrwij nas od ognia piekielnego, doprowadź wszystkie dusze do nieba, a zwłaszcza te, które najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia. Ponadto papieże, począwszy od Leona XIII, wydają wiele encyklik i listów zachęcających wiernych do odmawiania Różańca i potwierdzających nadane wcześniej odpusty.

Adhortacja papieża Pawła VI Marialis cultus, napisana już po Drugim Soborze Watykańskim (w 1974), kładzie akcent na tym, że modlitwa różańcowa jest skierowana przede wszystkim do Chrystusa i powinna wiązać się z medytacją całej Ewangelii. Ale jej formy w niczym jednak nie zmienia. Dopiero papież Jan Paweł II w liście Rosarium Virginis Mariae (z 2002) wprowadza nowe tajemnice światła, potwierdza użycie dopowiedzeń i zachęca nas do kontynuacji rozwoju Różańca, zgodnie z tysiącletnią tradycją tej jedynej w swoim rodzaju modlitwy, gdzie dajemy się Matce Bożej prowadzić do Jej Syna..

Różaniec jako medytacja Ewangelii

Teraz dopiero pozwolę sobie przedstawić swoją propozycję, która nawiązuje bezpośrednio do dziedzictwa Marienfloss. Polega ona na przejściu każdej z Czterech Ewangelii w stu pięćdziesięciu krokach-dopowiedzeniach, i to dokładnie w kolejności w jakiej dana Ewangelia relacjonuje poszczególne słowa i czyny Chrystusa. Czyniąc to otrzymuje się w bardzo naturalny sposób niezwykle gęstą i pożywną syntezę każdej z nich.

Jeśli komuś z Was takie czy inne sformułowanie wyda się niezbyt szczęśliwe i ma propozycję ulepszenia lub zastąpienia czymś innym - to zapraszam go serdecznie do współpracy. Być może wtedy właśnie wspólnie dojdziemy do dojrzałej wersji, która z czasem będzie mogła upowszechnić się w całym Kościele Chrystusowym, przekraczając nawet granice Kościoła rzymsko-katolickiego 14...

Pragnę też od razu zastrzec się, że moja propozycja nie zmierza w żadnym wypadku w kierunku zastąpienia tradycyjnego Różańca jakąś nową, bardziej wyrafinowaną formą, ponieważ nie w każdej sytuacji będzie ją można stosować. Osoby jadące zatłoczonym autobusem, prowadzące samochód czy też obłożnie chore z pewnością nie będą mogły modlić się w taki sposób, chyba, że zdołają zapamiętać wszystkie 150 dopowiedzeń. Niemniej każda wspólnota parafialna i rodzinna może podjąć ryzyko wypróbowania różańca biblijnego dostosowując go ewentualnie do swoich potrzeb.

I jeszcze jedno: Pozdrowienie Anielskie zamieściłem o obu wersjach; obok wersji tradycyjnej Zdrowaś Mario zamieściłem też tytułem informacji tekst odmawiany przez niektóre francuskojęzyczne wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym. Tekst ten tłumaczy prawie dosłownie z oryginału zwroty zapisane w odpowiednich miejscach łukaszowej Ewangelii i zaczyna się od Raduj się, Miriam, łaską przepełniona 15. Czyniąc to nie chcę bynajmniej „poprawiać” uświęconej tradycją i znanej nam wszystkim staropolskiej wersji. Powodowała mną jedynie obserwacja faktu, iż wiele osób nie jest w stanie przełamać rutyny przy odmawianiu kolejnych „zdrowasiek” i zaczyna łapać się na tym, że je bezmyślnie „klepie”. Dostarczenie im jakiejś alternatywnej wersji może im pomóc przezwyciężyć uczucie znużenia i monotonii, które niemal zawsze daje o sobie znać przynajmniej na początku praktykowania modlitwy różańcowej.

Różaniec Ewangelii wg św. Mateusza

Różaniec Ewangelii wg św. Marka

Różaniec Ewangelii wg św. Łukasza

Różaniec Ewangelii wg św. Jana

Różaniec albo będzie kontemplacją Ewangelii, albo też zdegeneruje się do jakiejś niechrześcijańskiej mantry, rytmicznego acz bezmyślnego recytowania magicznych zaklęć. List papieski mówi o tym niezwykle wyraźnie:

Różaniec, właśnie wychodząc z doświadczenia Maryi, jest modlitwą wyraźnie kontemplacyjną. Pozbawiony tego wymiaru, okazałby się wyzuty ze swej natury, jak podkreślał Paweł VI: « Jeśli brak kontemplacji, różaniec upodabnia się do ciała bez duszy i zachodzi niebezpieczeństwo, że odmawianie stanie się bezmyślnym powtarzaniem formuł, oraz że będzie w sprzeczności z upomnieniem Chrystusa, który powiedział: `Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani' (Mt 6, 7). Różaniec bowiem z natury swej wymaga odmawiania w rytmie spokojnej modlitwy i powolnej refleksji, by przez to modlący się łatwiej oddał się kontemplacji tajemnic życia Chrystusa, rozważanych jakby sercem Tej, która ze wszystkich była najbliższa Panu, i by otwarte zostały niezgłębione tych tajemnic bogactwa ». (12)

(...)W przeciwnym razie zachodziłoby niebezpieczeństwo, że różaniec nie tylko nie przyniesie pożądanych skutków duchowych, ale dojdzie nawet do takiej sytuacji, że koronkę, na której zazwyczaj się go odmawia, będzie się traktować na równi z jakimś amuletem czy przedmiotem magicznym, co byłoby radykalnym wypaczeniem jego znaczenia i funkcji. (28)

Proponując to, co proponuję pragnę zbliżyć się możliwie jak najbardziej do ideału, na który wskazuje Rosarium Virginis Mariae. Różaniec biblijny i jego dalsze losy składam w ręce bł. Dominika z Prus, naszego wielkiego, choć tak mało nam znanego Rodaka: Błogosławiony Dominiku, módl się za nas wszystkich, którzy staramy się iść Twoimi śladami w zgłębianiu ewangelicznych tajemnic! Módl się, aby ten Rok Różańca Świętego wprowadził nas na drogę, na którą Ty wstąpiłeś sześć wieków temu! Amen.

Jacek Święcki

Różaniec, modlitwa osób przeciwstawiających się

Kiedyś istniał miesiąc maj.
Może jeszcze istnieje. Przynajmniej mam taką nadzieję, choć nie domagam się, by był tym z dawnych lat. W każdym razie z odrobiną nostalgii wspominam majowe miesiące z czasów mojego dzieciństwa.
W domu przyspieszało się nieco godzinę wieczerzy. Moja matka nie sprzątała ze stołu, poganiała ojca; trzeba było „iść na różaniec”.
Wieś znajdowała się na górze, była obwarowana, strzeżona przez zamek z wieżą i barokowy, majestatyczny kościół parafialny. Potem domy zaczęto budować niżej. Krańcowy punkt stanowił ładny kościół poświęcony Madonnie, otoczony polami. Tam, „u Madonny”, spotkania odbywały się w maju.
My, dzieci, biegaliśmy pośród łąk albo goniliśmy świetliki wzdłuż rowów. Proboszcz w komży i stule wychodził z kościoła, by nas „wyłowić”, zapowiadając: „ Szybko, śpiewają już Salve Regina!”

My natomiast wiedzieliśmy, że nie ukończono jeszcze odmawiać trzeciej dziesiątki różańca. Ale i tak byliśmy zadowoleni, że został nam udzielony rabat z połowy modlitwy różańcowej.
Stojąc w maleńkim prezbiterium, nie spuszczałem oczu z ławek po lewej stornie, gdzie siedziało kilka znanych mi osób. Była tam Tina ze sklepu monopolowego, Maria od piekarza, praczka Antonietta, Pinota, Esterina ze sklepu z wędlinami i serami, moja dawna nauczycielka… Wszystkie przesuwały paciorki na swych ogromnych różańcach. Czasami słychać było nawet szelest uderzania różańca o ławkę.
Dzisiaj myślę o tych kobietach. Wszystkie nosiły na ramionach nieludzki trud, bolesne przeżycia, poświęcenia, których nie da się opisać, drogo opłacone oddanie, wierność przewyższającą wszystkie doznane krzywdy.
W kilka lat później wieś miała stać się punktem strategicznym partyzantów, a okoliczne pagórki były kontrolowane przez ludzi oporu. Sądzę jednak, że te kobiety „stawiały opór” od zawsze. I nie mogę powiązać ich wzruszającego zachowania z odmawianiem różańca.

Różaniec stanowił ich dodatkowy sakrament. Sakrament, który tłumaczył ich niewiarygodną zdolność wytrzymywania trudów, nie poddawania się, nie wycofywania się, stawiania czoła twardym zobowiązaniom życia, przechodzenia pośród najbardziej wstrząsających zawieruch.
Ich wiara i ich szorstka materia ludzka były zszyte i związane silną nicią, lekko pogrubioną przez dziesiątki tysięcy Ave Maria.
Regularnie odmawiały również tajemnice radosne i chwalebne, ale niektóre z nich w życiu codziennym przesuwały ziarenka różańca, pozwalając sobie tylko na krótką przerwę, w jedynej formie protestu, w niekończącej się serii bolesnych tajemnic. Wydawało się, że Pan nieustannie wymyśla jakąś nową, specjalnie dla nich.
W Kościele moja matka zawsze miała pochyloną głowę. A ja, przysłuchując się pewnym wieczornym opowiadaniom, odniosłem wrażenie, że nie mogła pozbyć się tej niewygodnej pozy odkąd pracowała na polach ryżowych i była zmuszona pochylać się tak nisko, że czoło nieomal dotykało wody.
Różaniec mojej matki wymagałby osobnego opowiadania. Nigdy się nie zerwał. A przecież nie miała delikatnych rąk (gdyby istniały odpowiednie instrumenty, wykryłyby na mojej skórze, w niektórych punktach ciała, niedwuznaczne ślady matczynych palców …).

Gdy była ze mną na audiencji u Pawła VI, papież podarował jej cenny różaniec. Pokazywała go z dumą przyjaciółkom. Ale nigdy go nie używała. Zbyt był delikatny, bała się go uszkodzić. Miała zaufanie jedynie do swojego mocnego różańca, wytrzymałego na szarpnięcia, z ciemnymi lekko wyszczerbionymi ziarenkami o szarawym odcieniu.
Tę koronkę włożyłem jej do trumny. Była to ciągle ta sama, jaką widywałem w jej ręku, jako dziecko, w maju.
Gdy już jako kapłan wracałem do domu, zawsze pytała, ile części brewiarza już odmówiłem. Gdy wieczorem leżałem już w łóżku, brała moje spodnie, by koniecznie je wyprasować. Był to jej dyskretny sposób na upewnienie się, czy w kieszeni znajduje się różaniec. Gdyby go nie znalazła, obawiam się, że na mojej skórze „namaszczonej przez Pana”, znalazłyby się inne ślady…
Zdarzało mi się często, szczególnie w ostatnim okresie, że powracałem do domu w sercu nocy, oszołomiony autostradą, zmęczeniem i sennością, z podróży wręcz dramatycznej z powodu  nieprzeniknionej mgły.

Gdy tylko przekraczałem próg, gasło światło w jej pokoju i wydawało mi się, że słyszę charakterystyczne pobrzękiwanie wielkiego różańca odkładanego na nocny stolik. Mogła wreszcie zasnąć, westchnąwszy z ulgą. Również i tym razem wszystko poszło dobrze… Nie traciła mnie z oczu w ciemności nocy i mgły, co więcej, była moim pilotem z tym domowym radarem, przesuwanym, kto wie ile razy, przez kościste, drżące palce.
Radar. A może smycz. Tak, gdyż mam wrażenie, dzisiaj bardziej niż wówczas, że moja matka używała różańca jako smyczy. I z całych sił swej modlitwy ciągnęła mnie, bym nie zboczył z drogi. Ona wiedziała, że jest silniejsza ode mnie, pomimo moich studiów, przeczytanych książek, pielgrzymek po świecie, gdyż trzymała w ręce koronkę i wiedziała, jak jej używać.

Mogłem znajdować się nawet w Afryce. Ona rozciągała sznur i umieszczała na nim kilka tysięcy więcej czarnych, trochę zniszczonych, postarzałych ziarenek.
Ja z mojej strony posiadałem zadrukowany papier. Ona ziarenka Ave Maria. Brakowało propozycji. Nie muszę mówić, że na wadze to góra ziarenek przeważała całe tomy papieru zapisanego atramentem.
Mam prawo podejrzewać, że w niebie mojej matce udało się odzyskać stary, nierozłączny różaniec z linką, która nigdy się nie zerwała. Przyznano go jej jako nagrodę i jako narzędzie pracy. I rzeczywiście, czasami gdy próbuję zboczyć z drogi, czuję silne szarpnięcie…
I zdumiewam się, wyobrażając sobie, jak długa musi być ta opatrznościowa linka.
Uśmiechając się, szepczę: „Nawet tam w górze nie przekonano jej, by stosowała wobec mnie delikatniejsze metody”.

Na szczęście.
W ostatnich czasach nie brakowało ataków, prowadzonych przez pewnych zarozumialców, przeciwko różańcowej praktyce, określanej jako „przestarzała”, „anachroniczna”, „niwecząca poprawną pedagogię modlitwy”, „nie dającą się pogodzić z nowoczesną wrażliwością”, „o męczącej powtarzalności” i o „niewybaczalnej monotonii”.
Różaniec wyśmiany i szkalowany albo narażany na podejrzenia i pogardę.
Osobiście nigdy nie pozwoliłem się zastraszyć tymi mistrzami wiary „wypróbowanej w laboratorium teologicznym”.
Słuchając ich, myślałem zawsze, że potrzeba by było czegoś innego, by rozgromić nieustraszony zastęp kobiet, uszeregowanych w „formacje oporu”, razem z moją matką na czele.

Stara koronka „trzyma się” doskonale. Wytrzymała najbardziej wstrząsające uderzenia, jakie spadały na te istoty. I z pewnością znakomite formułki, wypowiedziane przez osoby kręcące nosem, nie zdołają zerwać tej cienkiej nici, mocniejszej od niejednej stalowej liny.
Również nasze życie wiary „trzyma się” dzięki tej koronce.
Przesuwając ziarenka, możemy odnaleźć sens naszej egzystencji, doczepić ją do tajemnicy, badać nowe terytoria, być „chronionymi” przez matczyną obecność, prowadzonymi na drodze przez tę niewidzialną linkę (chodzi o linkę, która nie ogranicza naszej wolności i nie pozwala wejść w niezliczone zniewolenia dzisiejszego społeczeństwa).

Różaniec może uczynić nas ludźmi stawiającymi opór. Opierającymi się modzie, postępującemu barbarzyństwu, głupocie, łajdactwu, propagandzie, powierzchowności.
Pozwólmy, by niektórzy wyśmiewali się czy uśmiechali pobłażliwie.
Wydaje się, że życie jest nadal sprawą poważną.
Był kiedyś miesiąc maj.
Może jest jeszcze dzisiaj.
Nie powinno być trudno znaleźć osoby posiadające nieugiętą wolę „oporu”.

Historia
Różańca Świętego

Zwyczaj odmawiania konkretnej liczby tych samych modlitw, odliczanych za pomocą sznurka z koralikami lub węzełkami, jest bardzo stary i nie został wymyślony przez chrześcijan. W ruinach starożytnej Niniwy archeolodzy znaleźli pochodzący z VIII lub IX wieku przed Chrystusem posążek kobiety, trzymającej w dłoniach przedmiot bardzo podobny do różańca.


Palce, kamyki, sznury


Wśród chrześcijan jako pierwsi sposób modlitwy zbliżony do Różańca zastosowali pustelnicy. Pierwsi chrześcijanie początkowo liczyli modlitwy na palcach, jednak gdy wyznaczali sobie na przykład do odmówienia codziennie 100 razy "Ojcze nasz", trzeba było znaleźć inne rozwiązanie. Dlatego, żeby się nie pomylić, przygotowywali 100 kamyków, które przekładali z miseczki do miseczki. Stopniowo sposób liczenia pacierzy udoskonalano, przygotowując sznury z odpowiednią liczbą węzłów, pętelek albo nanizanych kawałków drewna. Takimi prototypami różańca posługiwali się np. św. Pachomiusz (+346) i św. Benedykt z Nursji (+547).
Za najstarszy chrześcijański "różaniec" uważa się sznurek z nawleczonymi kulkami, znaleziony w grobie św. Gertrudy z Nivelles (+658). Najstarszy zachowany wizerunek różańca pochodzi z XIII stulecia. Jest on wy¬rzeźbiony na nagrobku zmarłego w roku 1273 rycerza Gerarda, należącego do zakonu templariuszy. Liczy 158 pa¬ciorków. Dopiero na początku XVI wieku zaczęto paciorki grupować w dziesiątki.


Wieniec z róż


Wiele wskazuje na to, że różaniec zawdzięcza swa nazwę średniowiecznej poezji maryjnej. Róża była w tym okresie ulubionym symbolem Matki Bożej. W wielu utworach można znaleźć skierowane do Maryi wezwanie: "Witaj, Różo". Bardzo często używane było w "psałteriach", nawiązujących do 150 Psalmów zawartych w Piśmie Świętym. Nazwa różańca wywodzona jest także z rozpowszechnionego w niektórych krajach Zachodu elementu średniowiecznego stroju, a właściwie noszonej w tamtych czasach zarówno przez mężczyzn, jak i przez kobiety ozdoby. Niemieckie słowo Rosenkranz oznaczało wieniec lub wianuszek z klejnotów, szlachetnych metali albo po prostu z kwiatów, nakładany na głowę. W XIII wieku świecki zwyczaj został przeniesiony do kultu maryjnego. Czciciele Maryi zaczęli Jej wizerunki ozdabiać wieńcami z kwiatów. Zwyczaj ten można spotkać nadal w wielu parafiach, także w Polsce.
Istnieje legenda, opowiadająca o czcicielu Maryi (według niektórych wersji był to mnich, według innych człowiek świecki), który codziennie splatał wieniec z róż, aby nim przyozdobić figurę Madonny. Pewnego dnia otrzymał jednak widzenie, z którego dowiedział się, że Maryja znacznie bardziej ucieszyłaby się z innego wieńca - powtórzonej pięćdziesiąt razy modlitwy "Zdrowaś Maryjo". Modlitwy stawać się miały w dłoniach Matki Bożej różami, z których sama splatałaby sobie najpiękniejszy wieniec.


Nie od razu "Zdrowaś Maryjo"


Kamyki, sznury z węzełkami lub kulkami służyły do wielokrotnego powtarzania pacierzy. To słowo przypomina, że początkowo "na różańcu" nie odmawiano modlitwy "Zdrowaś Maryjo", lecz "Ojcze nasz". Termin "pacierz" utworzono od łacińskich słów Pater noster. To modlitwa uważana za najpiękniejszą i najcenniejszą w całym chrześcijaństwie, ponieważ sam Jezus nauczył jej swoich uczniów.
Najstarsze reguły zakonne zobowiązywały mnichów do wielokrotnego powtarzania modlitwy "Ojcze nasz" w ciągu dnia. Na przykład Reguła benedyktyńska jeszcze w XI wieku nakazywała braciom zakonnym codziennie odmawiać 150 "Ojcze nasz", na wzór kapłańskiego oficjum złożonego ze 150 psalmów. Podobny zwyczaj praktykowali do XIII wieku templariusze.
Od najdawniejszych czasów chrześcijanie czczący Matkę Zbawiciela modlili się za Jej wstawiennictwem. Jednak tak powszechna dzisiaj modlitwa "Zdrowaś Maryjo" pojawiła się dopiero w XI stuleciu, w formie antyfony o Najświętszej Maryi Pannie. W tym samym czasie stała się częścią modlitwy "Anioł Pański", a z niej wyodrębniła się jako osobna modlitwa. Została rozpowszechniona w Kościele dopiero w wieku XII.
W pierwotnej formie składała się jedynie ze słów Archanioła Gabriela. Następnie dołączono słowa Elżbiety, a później dodano prośbę, która już nie była tekstem biblijnym, a zaczynającą się od słów: "Święta Maryjo, Matko Boża...". Obecna forma "Pozdrowienia Anielskiego" ukształtowała się w XV wieku. Zatwierdził ją św. Pius V w 1566 roku. Od XIII wieku powszechne staje się łączenie "Modlitwy Pańskiej" i "Zdrowaś Maryjo" w jeden pacierz.
Potocznie za "ojca" Różańca w obecnej postaci uważa się św. Dominika, którego tej formy modlitwy miała nauczyć sama Maryja, polecając jej rozpowszechnianie na całym świecie. Dołączanie do wielokrotnego powtarzania "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Maryjo" rozważań ma źródło w późnym średniowieczu i łączy się z zakonem kartuzów. Na kształt tajemnic różańcowych wpływ wywarł również dominikanin bł. Henryk Suzo. W 1569 r. Pius V ustalił jednolitą formę Różańca, składającego się z trzech części po pięć tajemnic każda. Natomiast od około 1600 r. pojawił się zwyczaj odmawiania na początku trzech "Zdrowaś Maryjo" z prośbą o wiarę, nadzieję i miłość.
Do wielkiego rozpowszechnienia Różańca przyczynili się następcy św. Piotra. Szczególne zasługi ma Leon XIII, który poświęcił tej modlitwie wiele swych dokumentów, wskazując ją jako skuteczne narzędzie duchowe wobec bolączek społeczeństwa. W promowaniu Różańca wyróżnili się także bł. Jan XXIII i Paweł VI.
16 października 2002 roku Jan Paweł II wydał list apostolski Rosarium Virginis Mariae, w którym przypomniał ewangeliczny charakter Różańca i zaproponował dodanie pięciu nowych tajemnic - które nazwał tajemnicami światła - dotyczących publicznego życia Jezusa.
Do spopularyzowania Różańca przyczyniła się przede wszystkim sama Matka Boża. Prawie we wszystkich swoich ostatnich objawieniach Maryja trzymała w ręku różaniec i usilnie prosiła o jego odmawianie. Tak było np. w Lourdes (1858 r.), w Fatimie (1917 r.).

Cuda różańcowe:

Zwycięstwo pod Lepanto


Był rok 1571. Historycy zgodnie twierdzą, że wtedy decydowały się losy chrześcijańskiej Europy. We wrześniu dotarła wiadomość, że wielka turecka flota opuściła Konstantynopol i wyruszyła, by opanować Stary Kontynent. Papieżem był wówczas Pius V. Zachęcał gorąco cały katolicki świat do modlitwy różańcowej w intencji uchronienia Europy od tureckiej nawałnicy. Sam podobno godzinami klęczał, prosząc Maryję ze łzami w oczach o wstawiennictwo.
Do decydującej bitwy między flotą chrześcijańską a turecką doszło 7 października 1571 roku pod Lepanto. Była to ostatnia w historii bitwa morska, którą toczono tak jak na lądzie. Po czterech godzinach walki zniszczonych zostało 60 galer tureckich, zginęło 27 tysięcy napastników. 5 tysięcy dostało się do niewoli. Zdobyto połowę tureckich okrętów. Uwolniono też kilkanaście tysięcy chrześcijan, którzy jako niewolnicy byli w nich przykuci do wioseł.
Wenecjanie na ścianie zbudowanej w swym mieście kaplicy dziękczynnej napisali: Non virtus, non arma, non duces, sed Mariae Rosiae victores nos fecit (Nie odwaga, nie broń, nie dowódcy, ale Maryja Różańcowa dała nam zwycięstwo). Przekonanie to potwierdził papież Pius V. Świadom, komu zawdzięcza cudowne ocalenie Europy, uczynił 7. dzień października świętem Matki Bożej Różańcowej.
W dokumencie napisał: "Pragniemy szczególnie, aby nigdy nie zostało zapomniane wspomnienie wielkiego zwycięstwa uzyskanego od Boga przez zasługi i wstawiennictwo Najświętszej Maryi Panny w dniu 7 października 1571 r., odniesione w walce przeciw Turkom, nieprzyjaciołom wiary katolickiej".


Hiroszima i
Nagasaki


6 VIII 1945 r. Hiroszimę zniszczył wybuch pierwszej bomby atomowej, zrzuconej przez Amerykanów. Wskutek wybuchu zginęło 78 tys. osób, 14 tys. uznano za zaginione, dalsze 38 tys. odniosło rany. Trzy dni później bombę taką zrzucono na Nagasaki. Sześć miesięcy przed atomowym atakiem w Hiroszimie i Nagasaki pojawiło się dwóch mistyków, którzy głosili konieczność nawrócenia, odmawiania Różańca i pokuty jako jedynego ratunku przed czekającymi dniami nieszczęść. Nawoływali japońskich katolików, aby przygotowali się, żyli w stanie łaski uświęcającej, w swoich domach trzymali poświęconą wodę i świecę (gromnicę) i odmawiali codziennie przynajmniej jedną część Różańca.
W obydwu miastach ocalało po jednym budynku. W jednym było 12 osób, a w drugim 18. Otaczające dom podwórka i trawa były również nietknięte. Przed domem na ganku w Hiroszimie ocalał kot, a za domem ogródek z pomidorami i winogronami. Nawet jedna szyba nie została wybita. Wiadomo, że w ocalałym budynku w Hiroszimie mieszkała katolicka rodzina, która codziennie przez 6 miesięcy odmawiała Różaniec. Katedra w Hiroszimie została całkowicie zniszczona z wyjątkiem dwóch figur: Najświętszego Serca Jezusowego i Niepokalanego Serca Maryi.

Obietnice dane przez Maryję bl. Alanowi de la Roche dla tych, którzy będą odmawiać Różaniec:

* Ktokolwiek będzie Mi służył przez odmawianie Różańca świętego, otrzyma wyjątkowe łaski.
* Obiecuję Moją specjalną obronę i największe łaski wszystkim tym, którzy będą odmawiać Różaniec.
* Różaniec stanie się bronią przeciw piekłu, zniszczy, pomniejszy grzechy, zwycięży heretyków.
* Spowoduje on, że cnoty i dobre dzieła zakwitną; otrzyma on od Boga obfite przebaczenie dla dusz; odciągnie serca ludu od umiłowania świata i jego marności; podniesie je do pożądania rzeczy wiecznych.
* Dusza, która poleci Mi się przez odmawianie Różańca, nie zginie.
* Ktokolwiek będzie odmawiał Różaniec i odda się rozmyślaniu nad jego świętymi tajemnicami, nigdy nie będzie pokonany przez niepowodzenia. Bóg nie będzie karał go w swojej sprawiedliwości, nie zginie śmiercią niespodziewaną; jeżeli będzie sprawiedliwym, wytrwałym w łasce Bożej i będzie godnym życia wiecznego.
* Ktokolwiek będzie miał prawdziwe nabożeństwo do Różańca - nie umrze bez sakramentów Kościoła.
* Wierni w odmawianiu Różańca będą mieli w życiu i przy śmierci światło Boże i pełnię Jego faski.
* Uwolnię z czyśćca tych, którzy mieli nabożeństwo do Różańca świętego.
* Wierne dzieci Różańca zasłużą na wysoki stopień chwały w niebie.
* Otrzymacie wszystko, o co prosicie przez odmawianie Różańca.
* Wszystkich, którzy rozpowszechniają Różaniec, będę wspomagała w ich potrzebach.
* Otrzymałam od Mojego Boskiego Syna obietnicę, że wszyscy obrońcy Różańca będą mieli za wstawienników cały Dwór Niebieski w czasie życia i w godzinie śmierci.
* Wszyscy, którzy odmawiają Różaniec, są Moimi synami i braćmi Mojego Jedynego Syna Jezusa Chrystusa.
* Nabożeństwo do Mojego Różańca jest wielkim znakiem przeznaczenia do nieba.

Bl. Alan de la Roche żył w latach 1428-1475. Przyczynił się do ustalenia obecnej formy Różańca: podzielił 150 "zdrowasiek"
na dziesiątki, które przeplótł "Modlitwą Pańską". On też założył pierwsze bractwo różańcowe w Douai w 1470 r.

RÓŻANIEC HISTORIA I TERAŹNIEJSZOŚĆ

Jan Paweł II 16.10.2002 roku ogłosił list apostolski do biskupów, duchowieństwa i wiernych o różańcu świętym - rosarium virginis mariae - a czas od października 2002 do października roku 2003 ogłosił rokiem różańca. Warto choć w kilku słowach przypomnieć sobie co to jest różaniec, jego genezę i związaną z tym historię życia religijnego, oraz znaczenie modlitwy różańcowej w życiu kościoła i naszym osobistym. Zwyczaj odmawiania różańca jest bardzo dawny. Sięga czasów przed narodzeniem Chrystusa. Różaniec powszechnie stosowali w Indiach wyznawcy Wisznu i Siwy, także wyznawcy Buddy, Lamowie w Tybecie, a nawet Mahometanie w Syrii i Afryce Północnej. Jakie zdziwienie było św. Franciszka Ksawerego, kiedy zobaczył w Japonii coś podobnego do katolickich różańców. Jak widzimy różaniec jako taki nie powstał w Kościele Katolickim, ale istniał dawno przed nim i jest własnością wielu narodów i religii.

Najdawniejszy z zachowanych różańców pochodzi dopiero z XIII wieku. Sznur przedstawia 158 nanizanych na nim paciorków. Modlitwą najczęściej i najpowszechniej odmawianą była Modlitwa Pańska, której nas nauczył sam Jezus Chrystus; modlitwa z wszystkich modlitw najczcigodniejsza i Panu Bogu najmilsza. Kiedy powstały zakony, kapłanów obowiązywała reguła do codziennego odmawiania 150 psalmów. Natomiast innych, czyli braci laików zakonnych zobowiązano do odmawiania 150 ojcze nasz. Różaniec w postaci wielokrotnego odmawiania Pozdrowienia Anielskiego upowszechniał św. Dominik. Modlitwa różańcowa w obecnej formie ustaliła się dopiero w wieku XV dzięki Dominikaninowi błogosławionemu Alanusowi a la Roche. W wieku XV ustalono ostatecznie 15 tajemnic i podzielono je na 5 tajemnic radosnych, 5 tajemnic bolesnych i 5 tajemnic chwalebnych. I tak było do roku 2002.

Papież Jan Paweł II 16 października 2002 roku dodał część IV różańca św. Tajemnice Światła. Mimo, że różaniec powstał przed chrześcijaństwem, tak naprawdę różaniec jest własnością chrześcijaństwa. Dopiero w Kościele Katolickim stał się powszechną własnością jego wyznawców i przybrał formę oryginalną, własną, wyróżniającą się od innych różańców wśród religii świata. Nosi on różne nazwy: „Psałterz Maryjny”, „Saluciones” (pozdrowienia), czy wreszcie rosarium - różaniec, to znaczy - wieniec z róż. Różaniec, (najpopularniejsza modlitwa wiernych Kościoła Katolickiego) nie wchodzi do oficjalnej liturgii, nie jest modlitwą urzędową, a jednak cieszy się ogromną popularnością wśród wiernych. Zna ją każdy katolik. Jest własnością setek milionów wyznawców Chrystusa.

Co o tym zadecydowało? Przede wszystkim łatwość i prostota. Składa się przecież z modlitw codziennych, najpowszechniej   używanych: Modlitwy Pańskiej i Pozdrowienia Anielskiego. Można je odmawiać prawie w każdym czasie i prawie w każdym miejscu.

Do popularności różańca przyczynili się Święci Pańscy, gdyż był ich ulubioną modlitwą, z którą nigdy się nie rozstawali. Upowszechnienie jej zawdzięczamy przede wszystkim papieżom. To oni zachęcali wiernych do jego odmawiania, to oni ustanowili nabożeństwo różańcowe (w miesiącu październiku) i święto różańcowe (7 października). Wpływ na popularność tej modlitwy miały także objawienia Najświętszej Maryi Panny z różańcem w ręku: Lourdes 1858, Fatimie 1917, Pompejach koło Neapolu 1875r.

W przeszłości Polski wielkie znaczenie miały bractwa różańcowe. W ich księgach znajdują się nazwiska królów, wodzów i hetmanów np.: Zygmunta Starego, Stefana Batorego, Stefana Czarneckiego, Tadeusza Kościuszki, Kazimierza Pułaskiego. Świadczy to również o potędze modlitwy różańcowej i jej popularności.

Żywy różaniec - dziś tak popularny - założyła Paulina Maria Jaricot, w Lionie 1926 roku. Zatwierdził go papież Grzegorz XVI. Licząc się z sytuacją współczesnego człowieka, że jest on wieczne zagoniony i zapracowany, wpadła założycielka na pomysł, aby zobowiązać członków do odmawiania jednej tylko dziesiątki różańca każdego dnia. Na to stać każdego, nawet najbardziej zajętego pracą chrześcijanina. Obecnie do żywego różańca należą miliony osób w Polsce.

Jan Paweł II w liście apostolskim skierowanym do biskupów, duchowieństwa i wiernych "rosarium virginis mariae" modli się "O błogosławiony Różańcu Maryi, słodki łańcuchu, który łączysz nas z Bogiem" więzi miłości, która nas jednoczysz z aniołami; wieżo ocalenia od napaści piekła; bezpieczny porcie w morskiej katastrofie! Nigdy cię nie porzucimy. Będziesz nam pociechą w godzinie konania. Tobie ostatni pocałunek gasnącego życia. A ostatnim akcentem naszych warg będzie twoje słodkie imię, Maryjo, o Królowo Różańca z Pompei, o matko nasza droga, o ucieczko grzeszników, o władczyni, pocieszycielko strapionych. Bądź wszędzie błogosławiona, dziś i zawsze, na ziemi i w niebie".

Kończę refleksję o różańcu słowami listu apostolskiego Jana Pawła II „rosarium virginis mariae”: "Proszę weźcie znów ufnie do rąk koronkę różańca, odkrywając na nowo w świetle pisma świętego jego przeogromną moc". Nim włożą do naszych zimnych już rąk różaniec- dziś weźmijmy go sami i zacznijmy się znów na różańcu modlić. Pamiętajmy - różaniec pochodzi z nieba i do nieba prowadzi. Królowo różańca świętego, módl się za nami.

52



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Królowo Różańca Świętego
Konspekt PAŹDZIERNIK MIESIĄCEM RÓŻAŃCA ŚWIĘTEGO
TAJEMNICE RÓŻAŃCA ŚWIĘTEGO, DO KATECHEZY
CUD RÓŻAŃCA ŚWIĘTEGO
przedziwny sekret rozanca swietego
Metody ddmawiania różanca świętego Św Ludwik de Montfort
Zawitaj Królowo Różańca Świętego
Zawitaj, Matko Różańca świętego
Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort PRZEDZIWNY SEKRET RÓŻAŃCA ŚWIĘTEGO
Zawitaj, Krolowo Rozanca swietego 304822 1
HISTORIA RÓŻAŃCA
TAJEMNICE RÓŻAŃCA ŚWIĘTEGO
Siła Różańca Świętego
20100705 CUD ROZANCA SWIETEGO
Zawitaj Królowo Różańca Świętego
Pażdziernik miesiącem różańca świętego

więcej podobnych podstron