Grzegorz Górny Czy można zostać księdzem po trzymiesięcznym kursie


Grzegorz Górny Czy można zostać księdzem po trzymiesięcznym kursie?

Kilkanaście lat temu, gdy mieszkałem we Lwowie, miałem znajomego, który był aktywnym monarchistą. Jako kandydata do ukraińskiego tronu popierał Olelka II, generała armii hiszpańskiej, urodzonego w Kongu Belgijskim. Pewnego razu zaproponował mi przyjęcie tytułu szlacheckiego z rąk wspomnianego Olelka. Trzymał już w dłoni akt nobilitacji z wykropkowanym miejscem na wpisanie mego nazwiska i był wyraźnie zawiedziony, gdy odmówiłem.

Kiedyś spotkałem go przypadkowo na lwowskim rynku i zapytałem zdziwiony, dlaczego nosi koloratkę.

— Zostałem księdzem greckokatolickim — odpowiedział.

— Jak to? Przecież masz żonę, dzieci. Widzieliśmy się niedawno i nic o tym nie wspominałeś.

— Skończyłem trzymiesięczny kurs i zostałem wyświęcony — wyjaśnił.

Nie kłamał. W tym czasie, niemal z dnia na dzień, kilka milionów grekokatolików, którzy do tej pory musieli ukrywać się ze swym wyznaniem, nagle uzyskało możliwość swobodnego praktykowania wiary. Na Ukrainie zaś było wówczas zaledwie kilkuset kapłanów greckokatolickich — część wyszła z katakumb, część przeszła z prawosławia, a część przyjechała z emigracji. Było ich jednak zbyt mało, by zaspokoić duszpasterskie potrzeby wiernych. Do kurii na Górze św. Jura przychodziły delegacje z galicyjskich wiosek i prosiły: — Dajcie nam księdza.

Gdy słyszeli, że księży nie ma, grozili: — Bo pójdziemy do prawosławnych.

Wtedy pojawił się pomysł, by wyświęcać kapłanów po trzymiesięcznych kursach.

Kiedy znów spotkałem mojego znajomego po paru miesiącach, na jego palcu spostrzegłem okazały pierścień.

— Co to jest? — zapytałem.

— Zostałem biskupem — odpowiedział.

— Greckokatolickim?

— Nie, prawosławnym.

Opowiedział, jak zgłosili się do niego rosyjscy monarchiści reprezentujący jedyny w prawosławiu zakon rycerski — św. Michała Archanioła, który wrócił właśnie z emigracji z Paryża do Rosji i poszukiwali swego przedstawiciela na Ukrainie. Porozumiał się z nimi szybko i wyświęcili go na biskupa.

Wkrótce po tym spotkaniu znalazłem się w Armenii, gdzie świeżo odzyskaną wolnością religijną zaczął cieszyć się Ormiański Kościół Apostolski. Podróżując po tym kraju, wszędzie natykałem się na puste świątynie i brak księży. W Sewanie rozmawiałem z tamtejszym arcybiskupem Arakełem, który w swojej diecezji miał zaledwie pięciu kapłanów.

Do ormiańskiego katolikosa wciąż zwracały się delegacje wiernych proszących o przysłanie do ich miejscowości proboszcza. Nie było to jednak w stanie zmienić obowiązującego systemu nauczania księży. Chociaż co roku do wyższego seminarium duchownego w Eczmiadzynie zgłaszało się od czterystu do siedmiuset chętnych, przyjmowano zaledwie kilkunastu. Ich formacja w surowym, na wpół monastycznym rygorze trwała sześć lat, a wśród dwudziestu czterech przedmiotów, których nauczano, znajdowały się m.in. takie języki, jak: angielski, niemiecki, starogrecki oraz grabar — nieużywana dziś w życiu codziennym mowa staroormiańska, w której odprawiana jest jedynie liturgia.

Kiedy zapytałem archimandrytę Arakeła, dlaczego kształci się tak małą liczbę księży, choć potrzeby duszpasterskie są znacznie większe, odpowiedział: — Lepiej przekazywać mniejszej liczbie osób prawdziwą wiarę, niż dopuścić do tego, by w pogoni za ilością zagubić jej sens.

Jego zdaniem, przyjęcie większej liczby kleryków musiałoby się odbić na jakości ich formacji.

O tym wszystkim przypomniałem sobie, będąc niedawno na Ukrainie. Kościół greckokatolicki zdołał już okrzepnąć, dysponuje seminariami duchownymi z prawdziwego zdarzenia, kształcenie nowych kapłanów rozłożone jest na lata. A jednak co jakiś czas dają znać o sobie owi księża wyświęceni po trzymiesięcznych kursach — wychodzi na jaw ich brak przygotowania, luki teologiczne, niedostatki formacyjne, niekiedy sposób życia gorszący parafian, np. gdy proboszcz rozwodzi się ze swoją żoną. W Armenii takich problemów raczej nie ma, ale w dalszym ciągu dotkliwie brakuje kapłanów.

Na to samo wyzwanie hierarchowie ukraińscy i ormiańscy postanowili odpowiedzieć zupełnie inaczej. Nie podejmuję się rozstrzygnąć, którzy z nich postąpili lepiej.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Czy można normalnie podróżować po zawale serca
Grzegorz Kornacki Czy muzyka mozna leczyc
Czy można oszukać przeznaczenie czyli po co człowiekowi dusza Sławomir Bączkowski fragment
KATECHEZA LO.T.Czy mozna umawiac sie na spowiedz., KATECHEZA
Czy należy być logicznym i po co
17 Jeśli umysł ludzki jest tworem ewolucji, to czy można wierzyć, że poprawnie ujmuje on rzeczywisto
CZY MOŻNA KŁAMAĆ W DOBREJ WIERZE ARGUMENTY ZA I PRZECIW KAMILZELKA
Są dwa sposoby walki czy można być lisem i lwem Rozwiń myśl odwołując sie do postaci Konrada Wallenr
Czy można odbudować utracone zaufanie
fizyka, SAMOZAPŁON, SAMOZAPŁON - CZY MOŻNA POWIEDZIEĆ COŚ JESZCZE
Czy można dokonać korekty protokołu powypadkowego
02 Czy można mieć zaufanie do Biblii w Przekładzie Nowego Świata, NOWE !!!
1 czy można mówić o narodzinach Europy
Cukrzyca czy można jej uniknąć
Bielawska - Czy można wypalić się w zawodzie nauczyciela, Wypalenie zawodowe
kłopotliwe, niepraktykujący, Czy można być wierzącym, ale nie praktykującym
CZY MOŻNA WOGÓLE POKOCHAĆ EGOISTĘ
Czy można poznać, że ktoś nas okłamuje
MAŁY KSIĄŻE CZY MÓGŁBY ZOSTAC MOIM PRZYJACIELEM

więcej podobnych podstron