Pestka była wzburzona faktem, że ktoś ukrył się w miejscu ich spotkań. Ula próbowała namówić ją do powrotu do domu, lecz dziewczyna odważnie podeszła do leszczyny i zajrzała pod gałęzie. W cieniu krzewu spał młody chłopak. Cofnęły się zdziwione w stronę zarośli. Zagniewana Pestka była pewna, że nie zna intruza. Nie zważając na niemy protest przyjaciółki, postanowiła pobiec po Mariana i Julka. Po chwili Ulka została sama, nie wiedząc, co ma robić. Myśl, że musiałaby rozmawiać z nieznajomym, wzbudzała w niej paniczny strach. Sytuacja wydała się jej dość dziwna. Fakt, że przybysz zjawił się na wyspie w tak złą pogodę, budził jej niepokój. Okrążyła polanę i stanęła za leszczyną tak, aby w każdej chwili móc niepostrzeżenie się wycofać. Nieznajomy poruszył się i jęknął. Dostrzegła, że jego lewa stopa owinięta jest brudnym gałganem. Wówczas lęk ją opuścił i poczuła litość. Usiadła na trawie w pobliżu szałasu i pogrążyła się w rozmyślaniach. W pewnej chwili uświadomiła sobie, że chłopak nie śpi i wpatruje się w nią szeroko otwartymi oczami. Był zaskoczony jakby miał przed sobą jakąś zjawę. Spytał ją, co robi na wyspie. Ula zaczerwieniła się, wyjaśniając, że czekała aż się obudzi, sądząc, iż potrzebuje pomocy.
Uśmiechnęła się nieśmiało, dostrzegając, że twarz chłopaka jest nieprzychylna. Starała się zachować spokój i dodała, że przypuszcza, iż nieznajomy jest chory i ma gorączkę. Natychmiast ukrył chorą nogę pod zwisającymi gałęziami i odparł niedbale, że to nic wielkiego. Roześmiał się, tłumacząc, że stopę przebił szkłem trzy dni temu i wczoraj spuchła. Ula milczała, nie chcąc, by znów wyśmiał jej radę. Nieznajomy zwrócił uwagę na Dunaja. Wyjaśniła, że to nie jej pies, lecz czasem go dokarmia. Chłopak stwierdził, że zwierzę było najwyraźniej bite i dlatego jest nieufne. Ula zawołała psa i wyciągnęła ku niemu rękę. Kundel machał ogonem, nie podchodząc. Przybysz patrzył na nią i nagle spytał, jak ma na imię. Odpowiedziała, wahając się, czy nie spytać go o to samo. Opowiedział, że śniło mu się, iż spada w przepaść i bał się, lecz po przebudzeniu ujrzał ją.
Dziewczyna siedziała nieruchomo, ze spuszczonymi oczami, wzruszona jego słowami. Po dłuższym milczeniu spojrzała w jego stronę i dostrzegła, że leży skulony, z trudem powstrzymując wstrząsające nim dreszcze. Przestraszona, postanowiła rozpalić ognisko i pobiegła w stronę plaży. Z niewielkiej skrytki w spróchniałym pniu wierzby wzięła zapałki. Potem napełniła puszkę wodą i wrzuciła do niej kilka listków mięty. Pośpiesznie wróciła na polanę i zaczęła zbierać chrust. Z trudem rozpaliła ogień i zagotowała wodę w blaszance. Podała puszkę chłopakowi, przepraszając, że to nie herbata. Wypił wszystko, uśmiechając się. Pobiegła po kolejną wiązkę chrustu, a kiedy wróciła przybysz spał. Usiadła w pobliżu, zastanawiając się, dlaczego przyjaciele nie nadchodzą. Kilka minut później usłyszała kroki i wyszła naprzeciw towarzyszom. Wyjaśniła, że chłopak jest chory. Wiadomość ta zdziwiła ich. Chłopcy podeszli do szałasu i uważnie przyjrzeli się nieznajomemu. Marian stwierdził, że chłopak na pewno nie pochodzi z Olszyn. Ula wyznała, że przez jakiś czas rozmawiała z obcym, lecz nie spytała go, skąd przyszedł. Zaczęli zastanawiać się, w jaki sposób znalazł się na wyspie. Marian uznał, że powinni odprowadzić go do domu. Julek zaproponował, by chłopak przez jakiś czas pomieszkał z nimi u dziadków, ale Marian spojrzał na niego lekceważąco. Pestka stwierdziła, że powinni obudzić nieznajomego. Odwrócili się w stronę szałasu i dostrzegli, że chłopak już nie śpi i wpatruje się w nich oczami błyszczącymi gorączką.