Cyprian Norwid, Pierścień Wielkiej Damy


Cyprian Norwid, Pierścień Wielkiej Damy

BN I, 274, oprac. Sławomir Świontek

WSTĘP:

Pierścień Wielkiej Damy (1872) to ostatni większy utwór dramatyczny Norwida. W piętnastoleciu 1857-1872 poeta wielokrotnie wypowiadał się na temat dramatu i teatru (Białe kwiaty, O Juliuszu Słowackim, O deklamacji).

Na początku roku 1872 Norwid pisał do Józefa Bogdana Zaleskiego o swojej kiepskiej sytuacji finansowej. Pod koniec 1871 podjął, celem zdobycia środków do życia, ponowną próbę wydania tomu swoich poezji. Usiłował zarabiać na chleb, tłumacząc teksty z języka angielskiego i próbując sprzedać swoje akwaforty. Mimo problemów materialnych, Norwid uczestniczył aktywnie w życiu towarzyskim. W czasie jednego z przyjęć uzyskał od Bronisława Zaleskiego informację o ogłoszonym przez nowego dyrektora teatru krakowskiego, Stanisława Koźmiana, konkursie dramatycznym, w którym postanowił wziąć udział. Na jego decyzji najprawdopodobniej zaważyły względy materialne, o członkach jury pisał bowiem z pogardą, zarzucając im brak kompetencji. Przewidywał też możliwość niedocenienia swojego dzieła. Rekompensował sobie z góry ewentualną porażkę, upatrując w takim niepowodzeniu specjalny powód do przypisania odrzuconemu utworowi szczególnej wartości.

Norwid postanowił stworzyć i przedstawić publiczności polskiej formę utworu dramatycznego, jakiej w literaturze naszej jeszcze nie było, jakiej trudno byłoby przypisać nawet jakąś nazwę gatunkową, bo „rzeczy jeszcze nie ma”. (Podobna idea - stworzyć dzieło, jakiego literatura polska jeszcze nie miała - patronowała poecie przy komponowaniu zbioru Vade-mecum.) Postanowił więc napisać całkiem nowy utwór, mimo że miał na to tylko cztery miesiące i posiadał już niemal gotowe dramaty: Aktora, Za kulisami-Tyrteja, Kleopatrę i Cezara.

19 listopada 1872 Norwid informował w liście Bohdana Zaleskiego, że utwór jest ukończony. Niewiadomo, jak potoczyły się dalsze losy Pierścienia, nie ma nawet informacji, czy Norwid wysłał utwór na konkurs. Rękopis dramatu został odnaleziony w papierach po Teofilu Lenartowiczu i opublikowany po raz pierwszy przez Zenona Przesmyckiego w 1933 roku.

Mało jest wiadomości o rodzaju i charakterze kontaktów Norwida z życiem teatralnym. Sztuka teatralna interesowała go jednak do tego stopnia, że uczynił ją tematem jednego z utworów dramatycznych - Aktora. Aktorstwo w dramacie tym staje się czynnikiem umożliwiającym duchowe i społeczne wyzwolenie jednostki; przeciwstawione zostaje też „aktorstwu”, jakie narzucane jest człowiekowi przez formy życia społecznego. Teatr miał według poety spełniać określone zadania wobec społeczeństwa, w którym doszło do zastąpienia wartości istotnych wartościami pozornymi. Ich konflikt przedstawił Norwid w dyptyku Tyrtej-Za kulisami. Jego bohaterowie nie potrafią wyzbyć się przypisywanych im przez formy życia społecznego masek. Paradoksalnie - teatr, jako rzeczywistość fikcyjna, ma za zadanie obnażyć pozorność rzeczywistości autentycznej. „Kłamstwo sztuki” ma ujawnić „kłamstwo życia”. „Teatralność” świata może być według Norwida zdemaskowana środkami sztuki teatralnej, inicjującej w ten sposób proces samouświadomienia jednostek i społeczeństwa.

Norwid przypisywał atrybut dramatyczności dziejom ludzkości i roli, jaką odgrywał człowiek w historii oraz w życiu codziennym. Dramatyzm charakteryzuje też według niego stosunek między świadomością ludzką a światem. Przede wszystkim zaś dramatyczne są stosunki międzyludzkie i mowa, która „dlatego, że jest mową, musi być nieodzownie dramatyczną!”, oparta jest bowiem na sukcesywnym ciągu przemilczeń warunkującym twórczy akt odbioru niesionych przez nią znaczeń.

Wstęp do Pierścienia Wielkiej Damy skupia wiele rozważań Norwida na temat dramatu z innych jego pism. Wstęp jest zarazem teorią dramatu w rozumieniu jego autora, jak i programem artystycznym. Norwid usiłuje przede wszystkim znaleźć nazwę gatunkową dla swojego utworu, który ma być swoistego rodzaju uzupełnieniem ewolucji tragedii europejskiej; jej kolejnym stadium. Norwid zwraca uwagę na oryginalność swojego utworu wobec współczesnej mu literatury polskiej - epigońskiej w stosunku do romantyzmu. Poeta waha się, jaką nazwę gatunkową przyjąć dla swojego utworu: „dramat”, „tragedia biała”, „komedia wysoka”, „komedia serio”. Określenie „biała” tłumaczyć miałoby, dlaczego Pierścień, pozostając tragedią, nie kończy się cierpieniem czy zgonem bohatera. Oczyszczający cel nowej tragedii dotyczyć ma „zwrotu sumienia”, jaki winien się dokonać pod jej wpływem we współczesnej „cywilizayjnej-całości-społecznej”.

Cyprian Norwid podziwiał mistrzostwo Friedricha Schillera w stosowaniu milczenia dramatycznego, „bezmownych chwil dramy”, do których polski poeta przywiązywał wielką wagę jako do momentów, gdzie „drama w rzeźbę przechodzi”. We Wstępie wyróżnił dwie odmiany gatunkowe jako opozycyjne w stosunku do swojego dramatu: „fantastyczno-filozoficzne dramata” wyrosłe z ducha romantyzmu oraz komedia buffo. Ta druga wyraźnie różniła się od komedii wysokiej, która powinna być umieszczana na linii rozwojowej tragedii, a nie komedii.

Rozróżniając komedię i tragedię, Norwid nie zwracał uwagi na tematykę, lecz na środki wyrazowe. Obydwa gatunki przedstawiają według niego „jedną i tęż samą prawdę”, choć tragedia w „charakterze mistycznym”, a komedia w „stronie obyczajowej”.

Przedmowę do utworu Norwid rozpoczął historią o małomiasteczkowym księgarzu, który sprzedając bajki La Fontaine'a, wyjaśniał alegoryczny sens bajkowych bohaterów zwierzęcych w obawie, by nabywcy nie przypisywali ich cech sobie nawzajem. Następnie przestrzega Norwid przed próbami podobnego przypisywania postaci swojego dramatu. Czytelnika przestrzega również poeta przed interpretowaniem postaci dramatycznych w, charakterystycznych dla realizmu, kategoriach typowości, którą mogłyby narzucać nazwiska bohaterów czy ich pochodzenie społeczne.

Postacie utworu nie odbiegają jednak od typowych konwencji. Mamy do czynienia z dwoma konkurentami zabiegającymi o względny pięknej, acz niedostępnej hrabiny: biednym, ale wrażliwym młodzieńcem oraz bogatym arystokratą. Hrabina ma swoją zaufaną pannę do towarzystwa. Dalej - małżeństwo snobistycznych mieszczan. Głównym bohaterem Pierścienia jest poeta, skłócony ze światem, ale niezbyt przeciwko niemu zbuntowany, a przy tym beznadziejnie zakochany w wyidealizowanej przez siebie kobiecie, od której dzieli go różnica majątku i pozycji społecznej. Obiektem jego uczuć jest hrabina-wdowa, tyleż piękna, ile powierzchownie pobożna, filantropka i fundatorka pensji dla panien. Para mieszczan ujęta jest w sposób satyryczny.

Wybór techniki realistycznej umożliwił Norwidowi przedstawienie zdarzeń i sytuacji jakby „wziętych z życia”, ale przy jednoczesnym nadaniu im sensów i znaczeń, które wykraczałyby poza ich zwykłą, życiową, okazjonalną interpretację. Zwykłe wypadki dziejące się na tym świecie mogą nabierać szczególnych sensów dla tego, kto potrafiłby je odczytać. „Parabolizują się”. Przypisywanie rzeczywistości sensów parabolicznych było dla Norwida swoistym aktem poznawczym - zadaniem człowieka jest „lektura znaków rozsianych przez Opatrzność w rzeczywistości”. Zdarzenia przedstawione w dramacie mają więc stanowić jedynie element przemilczający sens narzucony im przez samą decyzję ich przedstawienia. Wymagają od czytelnika wysiłku interpretacyjnego.

Zakończenie utworu jest dwuznaczne, zmusza do uświadomienia sobie relatywizmu i złożoności rzeczywistości. Interpretowane było jako „rozbudzenie prawdziwej kobiecości” Hrabiny w zetknięciu ze wstrząsającym cierpieniem Mak-Yksa (Irena Sławińska), ale też jako gest mający zrehabilitować Hrabinę w oczach zebranego towarzystwa (Juliusz Gomulicki). Zakończenie „tłumaczy” niejako Sędzia Durejko, który wygłasza do publiczności swój „głęboki monolog”, który ma wyjaśnić „moralny sens komedii”. Durejko w megalomańskiej pochwale przypisuje sobie zasługę w szczęśliwym zakończeniu sztuki i rozwiązaniu losu Mak-Yksa. Durejko ma rację - był powodem wszystkiego i inscenizatorem zdarzeń. To on eksmitował Mak-Yksa i rzucił na niego oskarżenie o kradzież pierścienia, a na koniec sprowokował Hrabinę do oddania ręki ubogiemu krewnemu.

Cóż to za świat - zdaje się pytać Norwid - w którym mieszczańscy Durejkowie stają się siłą decydującą o jego obrotach, gdzie oni właśnie spełniają funkcję deus ex machina (drugi człon tytułu dramatu brzmi: Ex-machina-Durejko). Durejko jako deus ex machina w rzeczywistości społecznej - taka ironiczna diagnoza postawiona przez poetę odzwierciedla „ironię czasów” mu współczesnych.

„Nagie, wielkie Serio”, mające zastąpić krwawe wydarzenia tradycyjnej tragedii, nie objawia się w zewnętrzności wypadków przedstawionych. Tragizm przestaje być kategorią wpisaną w dzieło, jest on cechą rzeczywistości - rzeczywistości fałszu i pozoru, w którą wplątani są bohaterowie, ale którą przecież oni sami tworzą. Jest to śmieszne i tragiczne zarazem.

Niemożliwe jest według Norwida oddanie prawdy o świecie współczesnym inaczej niż za pomocą ujęcia ironicznego. Wystarczy być realistą, by ironia narzuciła się sama jako środek wyrazu. Paraboliczność fabuły Pierścienia… realizuje się w istnieniu stałego napięcia między ironicznie przedstawianym światem a znaczeniem przenośnym zdarzeń, między ich dosłownością a symbolicznym sensem. Rzeczywistość jest nasycona sensami nadbudowanymi, a zadaniem człowieka jest jej lektura pozwalająca na ich zrozumienie.

Utwór Norwida ma być dla odbiorcy jedynie inicjacją prowokującą rozszyfrowanie przemilczeń, jakie wpisane są w parabolę i ironię jako środki wyrazu. Ironia wyklucza właściwą alegorii jednoznaczność interpretacji. Norwid zespolił więc dwa obce sobie sposoby wypowiedzi. Było to możliwe ze względu na ich cechę wspólną: niejednoznaczność.

Czas, rytm i sposób życia ukazany w dramacie są nasycone konwencjonalnością rodem z XIX-wiecznego dramatu realistycznego, ale jednocześnie są obrazem konwencjonalności i przerostu formy w życiu towarzyskim i w stosunkach międzyludzkich. Konwencje teatralne nie są tutaj narzędziem stwarzania iluzji, ale środkiem służącym ujawnieniu identyczności funkcjonowania konwencji w życiu i sztuce. Katharsis wywołane dramatem Norwida ma uświadomić brak autentyczności w życiu społecznym, w którym o czynach, zachowaniach i losach ludzkich decyduje „durejkowatość”, czyli zniewolenie społeczności i jednostki.

„Oto pierwszy promień z tych, co rażą” - tymi słowami Mak-Yksa zaczyna się dramat. Zdanie to nie jest tylko prostym oznajmieniem sytuacji, implikuje bowiem kompleks znaczeń poza nią wychodzących - cała akcja utworu składać się będzie z kolejnych „rażeń” głównego bohatera. W akcie I Durejko wyrzuca go z mieszkania, w akcie II zostaje głęboko zraniony mimowolną obelgą Hrabiny, w akcie III będzie posądzony o kradzież pierścienia. W ten sposób pierwsze zdanie sztuki antycypuje w zmetaforyzowany sposób całość akcji scenicznej.

Cały język Pierścienia… nasycony jest gnomicznością. Wszystkie uogólnione sformułowania są odniesieniem do ukrytego znaczenia sytuacji, w jakiej zostały wygłoszone: w intencjach bohaterów dotyczą konkretnego wydarzenia, w intencji dramaturga są aluzją do naddanych sensów sytuacji, mają więc charakter apoftegmatów.

Rozmowy, jakie prowadzą między sobą główni bohaterowie Pierścienia…, mają swój wzór w XIX-wiecznej konwersacji salonowej, która została jednakże w dramacie „wycieniowana” przez ujęcie w ramy nierymowanego wiersza 10-zgłoskowego, przez nasycenie środkami stylistycznymi właściwymi mowie poetyckiej oraz przez wpisanie w dialog znaczącego milczenia i znaczeń niedopowiedzianych.

Wszystko w utworze podporządkowane jest wielkiemu finałowi, rozpoczynającemu się od 3 sceny III aktu, od momentu zgubienia tytułowego pierścienia. Niepowiązanym logicznie wypadkom narzucone zostają znaczenia wiążące je z mającym nastąpić zakończeniem. Wypowiedzi bohaterów są jak gdyby nasycone odautorskim dyskursem na temat znaczenia sztuki. Przypadkowość zaręczyn Hrabiny i Mak-Yksa miała dla Norwida szczególne znaczenie; niejednokrotnie zwracał on uwagę na rolę zdarzeń przypadkowych w historii i w życiu pojedynczego człowieka. Starał się doszukiwać w nich symbolicznego lub parabolicznego sensu, dostrzegał ich niezależność od świadomych wyborów i działań człowieka. Dlatego mówił o „ironii-czasów” czy „ironii-zdarzeń”. W Pierścieniu… spełnienie się dzięki przypadkowi marzeń bohatera zironizowane zostaje kontekstem wydarzeń, jakie do niego doprowadziły.

Docieranie do prawdy urzeczywistnionej jest odkrywaniem utajonego sensu wypadków, który pozwala zakwestionować ich zewnętrznie objawiającą się przypadkowość. Brak motywowanego dramaturgicznie związku między wydarzeniami dramatu staje się więc pozorny, kiedy odkryje się ich sparabolizowane sensy. Ujawnia się wtedy też patos powszedniości - to, co poeta we Wstępie nazywa „samym nagim, wielkim Serio”, które w wysokich komediach przejąć powinno rolę, jaką w tragedii spełniały obrazy cierpień czy śmierci bohaterów.

Dramaturgiczna rola zdarzeń z I i II aktu nie ogranicza się do sparabolizowania fabuły utworu. Stanowią one też rodzaj ekspozycji, w której zaprezentowana zostaje postać głównej bohaterki. Żadna z innych postaci nie jest przedstawiona w sposób tak wszechstronny, wręcz „panoramiczny”. Wiąże się to z pragnieniem wypełnienia szczególnego braku charakteryzującego według pisarza literaturę polską; braku „kobiet istotnych i całych”. Norwid uznaje ten brak za osobliwy mankament artyzmu polskiego i próbuje go wypełnić w Pierścieniu… Rozliczne i przeciwstawne punkty widzenia i oceny Hrabiny stwarzają szeroki i różnorodny kontekst, w którym przebiegać ma interpretacja jej decyzji o związku z Mak-Yksem. W efekcie interpretacja ta nie może być jednoznaczna, stworzony został bowiem tak duży profil psychologiczny, że motywy postępowania kobiecego nie mogą być do końca wyjaśnione.

Duże znaczenie mają w dramacie gesty bohaterów. Często na pozór błahy gest staje się przyczyną brzemiennych w skutki wydarzeń (np. rozdarcie sukni przez Hrabinę, splecenie rak Magdaleny i Szeligi…). Gestyka i ruch sceniczny współuczestniczą ze słowami w procesie parabolizacji znaczeń dramatu. Norwid istotę „dramatyzowania” upatrywał w konstrukcji współzależności między znaczącym słowem a znaczącym milczeniem, w dialektycznej opozycji między mową a równie nasyconymi znaczeniem pauzami. Dialektyka tego, co wyrażone i tego, co przemilczane, jest dla dzieła dramatycznego tym, „czym w obrocie planety niedotkliwa i niewidzialna planety oś”. Przemilczenie uważał Norwid wręcz za pominiętą przez wszystkie gramatyki część mowy. Specjalnych sposobów graficznego wyodrębnienia ciszy dramatycznej używał Norwid w sytuacjach, na której chciał zwrócić uwagę jako na momenty szczególnego nasilenia ekspresji dramatycznej i poetyckiej. Określał je jako chwile „najwyższych poetycznych polotów”, w których „drama w rzeźbę przechodzi”, to znaczy w sztukę przemawiającą przede wszystkim „monumentalną powagą” milczenia.

Do mowy potocznej zbliżają wiersz Pierścienia…: brak rymu, liczne przerzutnie, brak średniówki i stałego wzorca metrycznego, zachwiania porządku składniowego. Sprawia to, że wiersz utrzymany jest jakby w stanie chwiejnej równowagi między mową poetycką a potocznym dialogiem konwersacyjnym. We wstępach do Kleopatry i Cezara oraz do Pierścienia… podkreślał Norwid szczególny stopień komplikacji i mistrzostwa, jakich wymaga zastosowanie wiersza białego.

TREŚĆ:

Pierścień Wielkiej Damy, czyli Ex-machina-Durejko. Tragedia we trzech akrach - z opisaniem dramatycznego ciągu scenicznych gestów - i ze wstępem

Wstęp: Historia księgarza, który sprzedając w małym miasteczku ryciny do bajek La Fontaine'a, eksplikował ich sens alegoryczny, ponieważ społeczność mieszczańska mogłaby we lwach, zającach, lisach i żabach z bajek domniemywać się obywateli własnego miasta. Tak samo Norwid tłumaczy Pierścień: Mak-Yks nie ma urągać Irlandii czy Szkocji, Hrabina nie ma zniesławiać hrabin, a Durejko - Litwy.

Utwór Norwida ma być „nowym tragedii rodzajem”. Tragiczność, nie dochodząc do rozlewu krwi, ma dawać tak zwaną „Tragedię-Białą”. Poeta wyraża też chęć napisania dramatu, który jednakowo nadawałby się do gry scenicznej i do cichego czytania. Co do moralnego zadania sztuki, ma ona „otwierać pole do budującego działania wobec Chrześcijańskiego społeczeństwa”; ma być „periodem obejrzenia-się-społeczności całej”. Norwid przeciwstawia swój utwór komedii buffo, w której jedna warstwa społeczna dostrzega śmieszność innej. U niego przeglądać ma się „cywilizacyjna-całość-społeczna”.

Tradycyjną tragiczność zastąpić ma u Norwida „nagie, wielkie Serio”, które zawarte powinno być w utworze za pomocą subtelnych cieniowań. Jeżeli taki utwór zwać ma się „komedią wysoką”, to tylko z tej samej przyczyny, dla której swój utwór komedią nazwał Dante (wesołe zakończenie).

Wiersz biały wymaga poprawniejszego czytania niż wiersz rymowany. Musi być też poprawniej napisany, ponieważ „rytmuje się na całą swą długość, nie zaś w końcowym jednym zebrzmieniu wyrazów”.

Norwid chce wskazać kierunek, w jakim powinna pójść sztuka dramatyczna. Zwraca też uwagę na różnicę między naśladownictwem a zbudowaniem. Drugie wpisuje się w ład postępu, gdy zaś pierwsze jest tylko kopiowaniem czegoś już istniejącego.

Ostatnią trudnością, na jaką napotkał Norwid, był brak skończonego, idealnego profilu postaci kobiecej w literaturze polskiej. „Wanda, co »nie-chciała Niemca«, nie wiemy, czego chciała?? […] Telimena nie jest dość transcendentalną […] Maria Malczewskiego rozwinąć się w zupełną postać nie miała czasu”.

Najważniejsze postaci:

Hrabina Maria Harrys (wdowa)

Mak-Yks, daleki krewny jej męża

Magdalena, poufna Hrabiny

Graf Szeliga

Sędzia Klemens Durejko

Klementyna, żona Sędziego

Salome, odźwierna

AKT I

Scena 1

Mak-Yks karmi na poddaszu gołębie, nazywając je powietrznymi braćmi, którzy nigdy nie brali od niego więcej, niż sam dawał. Dzieli się z nimi ostatnią kromką chleba.

Scena 2

Salome informuje Mak-Yksa, że Durejko (właściciel) będzie dziś zwiedzał cały dom. Służąca martwi się, że Mak-Yks ma pewne zaległości w płaceniu czynszu, pociesza go jednak tym, że główną właścicielką całego budynku jest Hrabina Harrys, daleka krewna Mak-Yksa. Ubogi poeta postanawia odwiedzić kuzynkę, zauważając mimochodem, że „tyle pełni usług miłosiernych, / […] Że się jej wydarza zapominać” o poszczególnych osobach: „Cny jest pośpiech, lecz powoduje stratę”. Salome mówi, że Sędzia Durejko chce oddać całe mieszkanie jakiemuś przybyszowi.

Scena 3

Monolog Mak-Yksa o wzniosłości dzielenia się ostatkami chleba; patrząc na swoje mieszkanie, widzi, ile ma dobrego: własny kąt, przez okno „Marii cień dostrzegalny z dala”, w swoich księgach „ciszę umarłych serc”. Ubolewa, że ludzie nazywają go „mało-czynnym”.

Scena 4

Rozmowa Durejki z Szeligą. Szeliga jest astronomem, potrzebuje mieszkania wysokiego Mak-Yksa, aby prowadzić obserwacje (jest to tylko pretekst, tak naprawdę chce podglądać przez okno Hrabinę, w której się kocha, a której nie widział od dwóch lat). Do rozmowy wtrąca się Mak-Yks, który przypomina o obowiązywaniu umów, na co Sędzia replikuje, że umowy powinny być dotrzymane przez obie strony. W tym czasie Szeliga wygłasza dwuznaczne wypowiedzi, które tyczą się tyleż astronomii, co Hrabiny („Promiennie tu musi jaśnieć Venus!”). Sędzia eksmituje Mak-Yksa na strych. Ten, zanim się wynosi, bierze ze sobą pistolet - jedyną pamiątkę po ojcu. Po jego wyjściu Sędzia tłumaczy Szelidze, że Mak-Yks bliski jest obłąkania („Książki może mózg zaniepokoiły”), po czym rozpoczyna kazanie o złych i dobrych książkach, które niosą „zdrowe-treści” lub „próżne-frazesy”. Przy okazji Durejko zwraca uwagę na czystość języka. Jest zwolennikiem używania polskich zamienników zamiast słów zapożyczonych, np. „jaźnio-wiedza” zamiast „jaźń” (Durejko to purysta, z czego później wielokrotnie będzie się naśmiewać jego żona).

Scena 5

Durejko nakazuje Salome złożyć rzeczy Mak-Yksa jak do wyniesienia. Durejkowa oznajmia Sędziemu, że Hrabina zaprosiła dziś na „wieczorynek” wszystkie panny z pensji. Następuje wymiana zdań pomiędzy małżeństwem na temat doniosłości ich wiadomości: jego o astronomie i jej o zabawie u Hrabiny. Następnie kłócą się o swe zasługi: Durejkowa kształci panienki, Durejko zaś jest cenionym sędzią. Gdy oboje wychodzą, Salome narzeka, że podobnych kłótni musi wysłuchiwać co dnia. Porządkując rzeczy Mak-Yksa, stara służąca czuje się, jakby sprzątała mieszkanie po kimś zmarłym. Szeliga informuje ją, że porządkowanie jest zbędne; rzeczy Mak-Yksa nie będą mu wadzić. Wypytuje też o Hrabinę. Salome przypomina mu, że Maria jest już wdową. Wychwala też dobroć Hrabiny.

Scena 6

Rozmowa Szeligi z Mak-Yksem. Mak-Yks zauważa, że wszystko przygotowane już jest do jego wyprowadzki; Szeliga zachowuje się wobec niego przyjaźnie, ofiaruje mu nawet swoje usługi, jeśli ten zdecyduje się opuścić Europę i wyemigrować do Stanów Zjednoczonych. Mak-Yks: „są [chwile], w których nie samą Europę, / Lecz ziemski glob opuściłby człowiek!”. Szeliga wspomina, że na razie zajmuje się raczej badaniem okien niż ciał niebieskich (podgląda Hrabinę), na co Mak-Yks ożywia się, mówiąc, że okna również dla niego skrywają pewną ważną tajemnicę (mają w nich gniazda gołębie, które karmił w pierwszej scenie). Następuje żywa wymiana zdań, gdyż Szeliga podejrzewa, że Mak-Yks również wypatruje w oknie Hrabiny. Rzeczywiście, gdy nadjeżdża jej wóz, Mak-Yks wychodzi z mieszkania.

AKT II

Scena 1

Hrabina wspomina zmarłego męża, którego bawiła jej (pozorna) zabobonność: gdy zginął jej pewnego razu pierścień, miała przeczucie, że to nastąpi. Mimo tego posiada tyle filozofii, by „przyczyną nie nazwać trafu”. Magdalena mówi Hrabinie o Szelidze, który wielbi wdowę. Maria go nie kocha. Służąca informuje, że wrócił on z dalekiej podróży i na pewno zechce odwiedzić Hrabinę. Ta poleca Magdalenie, żeby odwodziła Szeligę od rozmowy z sobą oraz żeby nie dawała mu cienia nadziei na wzajemność Hrabiny. Jednakowoż ma go przyjąć bardzo grzecznie. W tym momencie Stary-Sługa anonsuje Mak-Yksa. Hrabina kontynuuje rozmowę z Magdaleną: informuje ją, że zamierza wyprawić przyjęcie, na które zaprosiła wszystkie panny z pensji. Sługa powtórnie anonsuje Mak-Yksa. Hrabina pozwala mu wejść, mimo iż się ubiera (jest to niezgodne z etykietą). Rzuca przy tym bezwiednie uwagę, iż jednostki pokroju Mak-Yksa „to nie są ludzie”. Mak-Yks słyszy to, czyni Hrabinie wyrzuty. Godzi ich Magdalena. Hrabina zaprasza Mak-Yksa na wieczorne przyjęcie.

Scena 2

Magdalena wydaje polecenia Staremu-Słudze, aby przygotował pomieszczenie do balu. Wtem Nowy-Sługa anonsuje Grafa Szeligę.

Scena 3

Rozmowa Magdaleny z Szeligą. Szeliga wypytuje o Hrabinę (podobno bliska ślubu - jest to tylko kłamstewko mające odwieść go od uczucia do niej). Magdalena udziela mu wymijających odpowiedzi. Kokietuje przy tym Szeligę. Oboje narzekają też na wychowanie europejskie (Magdalena: „Ręki podać nie można otwarcie, / Gdyż są inni, co źle to pojmą… / Nie można uśmiechnąć się, bo źli są, / Którzy uśmiech źle sobie wyłożą”). Zwyczaje takie nie panują na innych kontynentach. Gdy Szeliga podaje rękę Magdalenie, wchodzi Hrabina.

Scena 4

Maria przeprasza zimno, że wchodzi nie w porę. Szeliga zauważa, że Hrabina wita go niechętnie. Hrabina pyta, dlaczego nie przywiózł z Palestyny różańca, na co Szeliga odpowiada, że sam utworzył jeden: z łez wylanych w Morze Martwe. Hrabina zastanawia się, czy różaniec jest rzeczą ludzką. Notuje w kalendarzyku, aby zapytać o to księdza. Szeliga twierdzi, że jego różaniec był w istocie rzeczą ludzką, bo utworzoną z łez. Hrabina i Magdalena zapraszają Szeligę na wieczorną zabawę.

Scena 5

Magdalena zatrzymuje Szeligę, który chce już wyjść. Podczas rozmowy Magdalena zwraca uwagę, że Graf bawi się rękawiczką Marii. Okazuje się jednak, że rękawiczka nie należy do Hrabiny, ale właśnie do służącej. Szeliga całuje rękę Magdaleny, przyodzianą już w rękawiczkę. Magdalena widzi, że dzięki rozmowie z nią Szeliga jest trochę weselszy niż przed kwadransem. Szeliga wychodzi.

Scena 6

Sztukmistrz ogni sztucznych przedstawił Hrabinie kilka wzorów fajerwerków (pawi ogon ugodzony strzałą Kupidyna; fontanna serc; słońca; gwiazdy; komety). Magdalena proponuje jednak inny wzór: ZERO (profesjonalnie zwane „pierścieniem” - ważne!). Gdy wchodzi Hrabina, Magdalena robi jej wyrzuty, że prawie zaprzepaściła starania służącej, aby zniechęcić Szeligę do Marii, swoją uwagę o połączonych dłoniach Magdaleny i Grafa („Tak niezręcznie zdradziłaś się, Pani!). Hrabina przyznaje, że kiedyś miała „kruszyneczkę ziemskiego uczucia” dla tego, kogo dziś odprawiła. Prosi Magdalenę, aby kontynuowała swoje zadanie. Służąca pyta, czy Hrabina nie ma na oku kogoś, kto zająłby miejsce wdowy w sercu Szeligi. Hrabina postanawia zeswatać go z którąś z panien, jakie mają pojawić się na wieczornym przyjęciu.

AKT III

Scena 1

Hrabina dziękuje Mak-Yksowi, że przyszedł. Goście wychwalają willę Hrabiny, która jest ozdobą prowincji. Szeliga pyta Magdalenę, kim jest Mak-Yks (dalekim krewnym Hrabiny). Magdalena próbuje zwrócić uwagę Grafa na dzieweczki, jakie przybyły na zabawę. Gdy Szeliga wspomina o większej piękności, którą widział, Hrabina go strofuje, co wzbudza entuzjazm służącej (chodzi o to, aby Maria ostatecznie zniechęciła do siebie Szeligę). Goście chwalą ogród Hrabiny. Gdy ta wspomina, że chce postawić „ogrodowy-grób, pozór jedynie”, Sędzia Durejko przyznaje, że i on „położył psu grobowy kamień”, na którym wyryto wiersze Durejkowej. Gdy Durejkowa się wypiera, Mak-Yks pyta retorycznie, czy wiersze uwłaczają temu, co je tworzy. Wracając do pomysłu Hrabiny, Szeliga ocenia go jako „smutny”, ponieważ „miewają go ludzie wyzuci / z pewnego uczucia żywotnego” (miłości).

Hrabina zarządza urządzenie gry dla dzieci, lub dwóch - adekwatnych do wieku. Wszystkie panienki chcą się bawić na werandzie. Durejkowa wygłasza sąd, iż podczas zabawy należy zachowywać się zgodnie z dobrymi manierami. W jej wypowiedzi pada słowo „essencja”, co Durejko chciałby poprawić na „wczech-wyskok” (purysta). Panienki postanawiają zagrać w pierścień (!). Mak-Yks ma przechowywać w koszyku fanty. Starsze mają zostać na werandzie, młodsze będą grać w salonie. Hrabina oddaje jako fant wstążkę i swój pierścień (obrączkę). Gdy Szeliga dowiaduje się o tym, postanawia przyłączyć się do gry, na co Maria kategorycznie nie przystaje. Magdalena pociesza Szeligę. Gdy wszyscy wychodzą, Mak-Yks pozostaje przez jakiś czas sam.

Scena 2

Mak-Yks wygłasza monolog. Pistolet, który wziął ze sobą z mieszkania, ciąży mu. Wtem wchodzi Durejkowa i nakazuje mu przystąpić do zabawy, zachęcając jednocześnie do przyjrzenia się kilku ładnym panienkom. Mak-Yks sądzi jednak, że jej uwagi „są dla ludzi szczęśliwszych”.

Scena 3

Hrabina zdradza gościom, że urządziła niespodziankę: zabawa zakończyć ma się pokazem ogni sztucznych. Nagle pada wieść, że coś stało się w salonie. Mak-Yks donosi, że pękła wstążka i zgubił się pierścień Hrabiny. Maria bierze to za znak (pierścień już raz ginął). Sługa-Stary informuje, że przeszukał cały salon i nie znalazł obrączki. Do akcji wkracza Sędzia Durejko. Postanawia znaleźć winnego i wymierzyć mu karę.

Scena 4

Sędzia sprowadza naczelnika policji i straż. Magdalenę martwi pośpiech Durejki („Niepokoję się o nerwy Marii”). Podejrzenie pada na Nowego Sługę (tylko dlatego, że nie zdążył zaskarbić sobie jeszcze zaufania). Opowiada on, że gdy podobny wypadek zdarzył się w Hamburgu, przeszukani zostali wszyscy bez wyjątku. Maria nigdy jeszcze nie doznała w swoim domu podobnego afrontu, co kradzież pierścienia.

Scena 5

Przeszukani zostali już wszyscy poza Mak-Yksem. Gdy przychodzi jego kolej, nie pozwala się zrewidować. Sędzia odkrywa, że ma on za pazuchą pistolet. Urzędnik postanawia wprowadzić straż. Hrabina próbuje ratować Mak-Yksa („Mnie się podobało zgubić pierścień…”). Sędzia podsuwa Hrabinie inny sposób uniewinnienia krewnego: uznanie go za umysłowo chorego. Mak-Yks ostro oponuje. Przystępuje potem do tłumaczeń: cały dzień spadały na niego ciosy, pozbawiono go mieszkania. Hrabina próbuje przekonać, że to ona podarowała mu pierścień, lecz on ją ucisza. Wyznaje, że chciał popełnić samobójstwo, a nie dał się przeszukać, ponieważ ukradł ze stołu jedzenie (w pierwszej scenie pierwszego aktu dzielił się ostatnim kawałkiem chleba z ptakami). W ten sposób oczyszcza się z podejrzenia o kradzież pierścienia. Nagle wbiegają Anielka, Stary-Sługa i inni, oznajmiając, że odnalazł się pierścień Marii („Na świecznika gałązce brązowej, / Przy złamanej i zgasłej tam świecy / Zawisnął jak gwiazda!”).

Scena 6

Szeliga, podczas gdy wszyscy zajęci są trafem, chce zająć się Człowiekiem: pyta Mak-Yksa, czy nie jest mu potrzebny doktor. Mak-Yks czuje się po prostu znużony; postanawia natomiast przyjąć niedawną ofertę Szeligi i odpłynąć z nim do Ameryki. Hrabina jednak postanawia oddać mu pierścień, oświadcza mu się. Magdalena jest poruszona jej czynem („o całą kobiecość jesteś / Wyższa od siebie samej”). Mak-Yks uważa, że Hrabina robi to pod naciskiem skandalu. Maria wyznaje, że wie, iż Mak-Yks od dawna się w niej kochał. Ten odpowiada, że „tych, co kochają tak [jak on], lub nie ma dziś, / Lub nie z tego są świata”, lecz Hrabina uważa, że „WŁAŚNIE ONI SĄ LUDŹMI”. Wtem na niebie ukazują się ognie sztuczne w kształcie dwóch pierścieni. Durejkowa kwituje je słowami „fikcja wyśmienita!”, inni goście: „udanie-ogniste”. Sędzia wygłasza do publiczności monolog, w którym stwierdza, że to on jest powodem, sprężyną wszystkiego, co się wydarzyło, nazywając siebie „Ex-machiną”.

Dr Lijewska twierdzi, że Świontek nie ma racji. Rzekomo istnieją dokumenty, które stwierdzają, że Norwid wysłał dramat na konkurs. Oczywiście, nie został laureatem. Pierścień Wielkiej Damy odrzucono przy pierwszym czytaniu.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Cyprian Norwid Pierścień Wielkiej damy czyli Ex machina du
Norwid Cyprian Kamil Pierścień wielkiej damy czyli Ex Machina Dureyko
CYPRIAN KAMIL NORWID pierścień wielkiej damy
Cyprian Kamil Norwid Pierścień Wielkiej Damy
Cyprian Kamil Norwid, Pierścień Wielkiej Damy czyli ex machina Durejko Opracowanie Wstępu BN
Cyprian Kami Norwid Pierścien Wielkiej Damy
C.K.Norwid, Pierścień Wielkiej Damy- Opracowanie Wstępu BN
norwid pierścień wielkiej damy 02, UAM, things
Norwid Pierscien Wielkiej Damy
Norwid Pierścień Wielkiej Damy
C.K Norwid - Pierścień Wielkiej- Damy czyli ex-machina Durejko, C
C K Norwid, Pierścień Wielkiej Damy Opracowanie Wstępu BN
Norwid Pierścień wielkiej damy
Norwid C K , Pierścień Wielkiej Damy (streszczenie)
Norwid Pierścień wielkiej damy
Norwid Pierscien Wielkiej Damy
C Norwid Pierścień Wielkiej Damy

więcej podobnych podstron