Wołoszański Bogusław Ten okrutny wiek


Ten

okrutny

wiek

Q

Świat Książki

Projekt okładki Piotr Jezierski

Redaktor prowadzący Lidia Ratajczak

Opracowanie redakcyjne Grażyna Gołąb

Redakcja techniczna Elżbieta Bochacz

Korekta

Maria Węsierska Donata Zielińska

Licencyjne wydanie Bertelsmann Media Sp. z o.o. za zgodą Wydawnictwa Colori Sp. z o.o.

Copyright © by Bogusław Wołoszański, Warszawa 1995

Świat Książki Warszawa 2003

Skład i łamanie Oficyna Wydawnicza „MH"

Druk i oprawa: Białostockie Zakłady Graficzne SA

ISBN 83-7311-881-0 Nr 4032

Drogi Czytelniku!

Arcyksiążę Franciszek Ferdynand przyjechał 28 czerwca 1914 roku do Sarajewa, gdyż gubernator generał Oskar Potiorek zagwarantował mu pełne bezpieczeństwo. Nikt nie wiedział, że gubernator był człowiekiem niespełna władz umysłowych. Arcyksiążę i jego małżonka zginęli w zamachu, co stało się bezpośrednią przyczyną wybuchu I wojny światowej. Tak śmierć dwojga ludzi spowodowała śmierć dziesiątek milionów żołnierzy i cywilów, którzy padli na polu bitwy lub zmarli z głodu, chorób, wycieńczenia. Taka jest historia XX wieku.

W tej książce znajdziesz, Drogi Czytelniku, opis sensacyjnych wydarzeń rozgrywających się w gabinetach szefów rządów, kazamatach tajnej policji, sztabach wojsk i na polach bitew. Będziesz mógł odpowiedzieć, czy Lenin był agentem niemieckim. Dlaczego w 1939 roku Stalin zlekceważył ostrzeżenia szpiega Richarda Sorgego, informującego o terminie niemieckiej agresji? Co uratowało marszałkaŻukowa w 1946 roku?Dlaczego komisja Warrena okłamała świat w sprawie śmierci Johna Kennedy'ego? Będziesz mógł poznać dwa najważniejsze dni z życia Nikity Chruszczowa, walczącego o zachowanie władzy, przebieg wielkiej akcji wojskowej i politycznej po nacjonalizacji Kanału Sueskiego w 1956 roku i bezwzględną walkę o władzę na Kremlu po śmierci Leonida Breżniewa.

Książka ta, oparta na scenariuszach telewizyjnych programów „Sensacje XX wieku", zawiera 24 obrazy sensacyjnych wydarzeń, które zadecydowały o historii dwudziestego stulecia.

Arcyhsiążę Franciszek Ferdynand

Franciszek Ferdynand (1863-1914), arcyksiążę austriacki, następca tronu, bratanek panującego cesarza Franciszka Józefa I (1830-1916). Małżeństwo z Zofią Chotek ściągnęło na niego niechęć cesarza uważającego to za mezalians, gdyż narzeczona była „tylko" hrabianką. Od 1913 r. generalny inspektor armii (wódz naczelny w czasie wojny). Dążył do przekształcenia dualistycznej monarchii Austro-Węgier w monarchię triałistyczną, obejmującą również państwo jugosłowiańskie (Chorwację, Bośnię, Dalmację i Słowenię). Zginął 28 czerwca 1914 r.

Zamach w Sarajewie

- Zabijecie arcyksięcia Franciszka Ferdynanda!

Gdy przywódca organizacji „Czarna ręka" wypowiedział te słowa do grupy kilkunastoletnich chłopaków, zebranych w piwnicy czynszowego domu w Sarajewie, na chwilę zapadła cisza. I nagle wszyscy zaczęli wrzeszczeć, skakać, obejmować się. Czynili tyle hałasu, że dowódca, pułkownik Dragutin Dimitri-jević, musiał huknąć pięścią w stół, aby uciszyć gromadkę gimnazjalistów. Od dawna wiedzieli, że przygotowują się do ważnej akcji. Szkolono ich na terenie Serbii. Tam 26 maja 1914 r. otrzymali pieniądze i broń: granaty ręczne i pistolety browning z magazynów serbskiej armii. 3 czerwca przeszli przez granicę z Bośnią, prowadzeni przez agentów serbskiego wywiadu. Domyślali się, że będą musieli dokonać zamachu. Nie wiedzieli jednak, na kogo. Nie wiedzieli również, jak bardzo ich czyn zmieni historię świata...

Uczeń gimnazjum Gavrilo Princip, uczeń gimnazjum Trifko Grabeż i czeladnik drukarski Nedeljko Ćabrinović mieli odegrać główną rolę. Towarzyszyć im miało pięciu innych zamachowców. Plan, opracowany przez szefa tajnej organizacji, pułkownika Dimitrijevicia, przewidywał, że staną wzdłuż ulicy, którą miał przejeżdżać arcyksiążę. Ten, który znalazłby się najbliżej, w najbardziej dogodnej pozycji, miał rzucić granat lub strzelić z pistoletu i zabić znienawidzonego następcę tronu monarchii austro-węgierskiej.

Z chęcią dokonaliby zamachu na samego cesarza Franciszka Józefa, ale stary monarcha z rzadka opuszczał wiedeński pałac i zamachowcy nie mogli nawet marzyć o posłaniu go na tamten świat. Poza tym miał 84 lata i było oczywiste, że lada moment może zastąpić go na tronie jego bratanek, Franciszek Ferdynand*. Powszechnie wiedziano, że po objęciu władzy doprowadzi do głębokich zmian w monarchii, a to utrudniłoby zjednoczenie południowych Słowian pod przewodem Serbii, o czym marzył Gavrilo Princip i jego koledzy.

Oczywiście, ci młodzi ludzie byli tylko wykonawcami, narzędziem w rękach serbskiego wywiadu. Entuzjazm i patriotyzm kazały im zawiązać organizację „Młoda Bo- Cesarz Franciszek Józef I przed Hofbur-śnia", która szybko znalazła się pod kontrolą giem

SENSACJE XX WIEKU

Arcyhsiążę z żoną przybywa do Sarajewa. Towarzyszy im gen. Oskar Potiorek (z prawej strony fotografii, z pióropuszem)

wywiadu serbskiego. Było to w czasie, gdy oficerowie skupieni w nielegalnym stowarzyszeniu „Czarna ręka" podjęli decyzję o zamachu na arcy-księcia Franciszka Ferdynanda, zaplanowali ten akt i wykorzystali chłopaków z organizacji „Młoda Bośnia".

Uznali, że najlepszą okazją będą wielkie manewry w Bośni. Było oczywiste, że główny inspektor wojskaustro-węgierskich przybędzie na manewry, a po ich zakończeniu złoży wizytę w Sarajewie - stolicy Bośni i Hercegowiny. W tym czasie siły bezpieczeństwa w mieście będą osłabione wskutek odesłania większości żołnierzy na poligon, gdzie mieli pozostać jeszcze kilka dni po zakończeniu manewrów. Policjantów zaś nie było wielu.

Te przewidywania i oceny sprawdziły się. Do ochrony arcyksięcia władze miasta mogły oddać tylko kompanię (około stu żołnierzy). Było więc ich zbyt mało, aby mogli po obydwu stronach ulic utworzyć szpalery oddzielające tłum od arcyksięcia. Policjanci zaś mogli stanąć w odległości 100 metrów jeden od drugiego. Tak niewystarczające środki ostrożności budziły zastrzeżenia i obawy wielu osób z bezpośredniego otoczenia arcyksięcia. Tym bardziej że wiedziano, jaką niechęć, a nawet nienawiść Bośniacy żywią do austriackiego następcy tronu. Arcyksiążę zdawał się podzielać te obawy. Jednakże sprawę przesądził gubernator, generał Oskar Potiorek. Zapewnił on, że bierze całkowitą odpowiedzialność za bezpie-

8

ZAMACH W SARAJEWIE

czeństwo arcyksięcia i jego żony. Skąd taka odwaga i taka ocena? Odpowiedź jest szokująca. Generał Potiorek od wielu lat cierpiał na chorobę weneryczną, która atakowała jego mózg. Decyzje, jakie podejmował, nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. O tej przypadłości generała nie wiedział nikt, gdy jego rękojmia bezpieczeństwa przesądzała o podtrzymaniu przez księcia planu przyjazdu do Sarajewa.

A jednak władze austriackie wiedziały o przygotowaniach do zamachu i to co najmniej z dwóch źródeł.

Jeden z zamachowców został schwytany w czasie przekraczania granicy między Serbią i Bośnią. Było to 3 czerwca, a więc ponad trzy tygodnie przed zaplanowanym zamachem. Znaleziono przy nim broń, truciznę oraz zapiski, które wyraźnie wskazywały, że jest członkiem nielegalnej organizacji. Torturowany, przyznał się do wszystkiego. Powiedział, że należy do „Młodej Bośni", opowiedział o przeszkoleniu, jakie członkowie tej organizacji przeszli w Serbii. Z opisu treningu, uzbrojenia, sposobu przerzutu przez granicę łatwo można było wyciągnąć wniosek, że prze-słuchiwanyjest jednym z kilku zamachowców, którzy wkrótce zaatakują. Co prawda, torturowany chłopak nie wiedział, kto ma być celem, ale oficer śledczy z łatwością się tego domyślił. Musiał powiadomić swoich przełożonych. Dlaczego więc arcyksiążę nie został ostrzeżony? Jest to pytanie, na które dzisiaj nie ma odpowiedzi.

Rodzina arcyksięcia: (od lewej) Zofia, Franciszek Ferdynand, synowie Ernst i Max oraz córka Zofia

SENSACJE XX WIEKU

Panorama Sarajewa

Co więcej: zamach przygotowywany był przez oficerów wywiadu serbskiego bez zgody i wiedzy rządu serbskiego. Jednakże premier Nikola Paśić dowiedział się o tej akcji. Nie bardzo wiadomo, co zrobił dalej, gdyż istnieje kilka wersji. Według jednej zachował całą sprawę w tajemnicy, gdyż obawiał się zemsty oficerów. Według innej (najbardziej prawdopodobnej) polecił Jovanowi Jovanowiciowi, ambasadorowi Serbii w Wiedniu, aby dyskretnie przekazał sygnał alarmowy. Ambasador, zgodnie z poleceniem, zrezygnował z drogi oficjalnej, lecz podczas rozmowy z Leonem Bilińskim, wielkorządcą Bośni i Hercegowiny, wspomniał o niebezpieczeństwie, na jakie może się narazić arcyksiążę przybywając do Sarajewa. Tak zakamuflowane ostrzeżenie nie zrobiło na austriackim urzędniku większego wrażenia, tym bardziej że dość często dochodziły go informacje o planowanych zamachach, i zlekceważył słowa serbskiego posła.

Rankiem 28 czerwca 1914 r. arcyksiążę i jego małżonka Zofia przybyli do Sarajewa i wjechali na ulicę prowadzącą do ratusza. Trasy przejazdu strzegło 120 policjantów. Stali bardzo oddaleni jeden od drugiego. Zbyt daleko, aby mogli przeszkodzić lub powstrzymać zamachowca. Tylko przypadek sprawił, że w jednym miejscu policjant stanął tak blisko ukrytego w tłumie młodego człowieka z pistoletem, że ten nie odważył się zaatakować.

Drugi z zamachowców nie zdołał przecisnąć się przez tłum. Trzeciego zawiodły nerwy i nie wydobył pistoletu. Dopiero czwarty - Ćabrinović -ruszył do akcji.

Samochód z arcyksięciem podjechał na odległość kilkunastu metrów i wtedy Ćabrinović rzucił bombę. Co stało się dalej? Dotychczas nie zostało to całkowicie wyjaśnione.

10

ZAMACH W SARAJEWIE

Według jednej z wersji zamachowiec chybił i wybuch nastąpił w takiej odległości, że tylko odłamek zranił oficera eskorty. Według innych świadków bomba upadła na maskę samochodu, lecz arcyksiązę zdołał zrzucić ją i wówczas wybuch zranił oficera. Zamachowiec otoczony tłumem, widząc biegnących w jego stronę policjantów, przegryzł kapsułkę z trucizną, ale ta nie zadziałała. Skoczył więc do rzeki, ale o tej porze roku nie było w niej zbyt dużo wody i szybko wyciągnięto go na brzeg i skuto kajdankami.

Princip, słysząc wybuch uznał, że zamach udał się, i poszedł do pobliskiej kawiarni, gdzie spiskowcy mieli spotkać się po akcji, aby uczcić wielki sukces.

Tymczasem arcyksiązę, po oficjalnym powitaniu przez władze i po krótkim pobycie w ratuszu, postanowił pojechać do szpitala, aby odwiedzić rannego oficera. Jego kierowca zmylił drogę i wjechał w ulicę, przy której znajdowała się kawiarnia, gdzie Princip oczekiwał swoich kolegów.

Widząc przez okno nadj eżdżaj ący samochód, Princip wybiegł z kawiarni. Podbiegł do toczącego się powoli po kocich łbach

kabrioletu i strzelił dwukrotnie. Pierwsza

Para książęca opuszcza ratusz, aby udać się do szpitala

Moment schwytania Gavrilo Principa

Gairrilo Princip

kula trafiła Franciszka Ferdynanda w szyję i rozerwała tętnicę. Druga - raniła śmiertelnie

Zofię, która osunęła się na kolana męża. Arcyksiązę, usiłując ręką zatamować krew wypływającą z rany, tulił żonę i krzyczał:

- Sofrel! Sofrel! Nie umieraj! Musisz żyć dla naszych dzieci!

Lekarz był na miejscu, ale nic nie mógł zrobić. Książęca para skonała po kilku minutach.

Princip, który wyrzucił pistolet i odbiegł na kilkanaście kroków, zobaczył, że ucieczka się nie powiedzie. Za nim biegli żołnierze z eskorty arcy-

1 1

SENSACJE XX WIEKU

księcia, a z przodu zagradzali drogę policjanci. Z boku wysoki, żelazny parkan uniemożliwiał przedostanie się do parku, gdzie mógłby się uratować. Jeden z policjantów schwycił Principa za rękę. Ten wyszarpnął się i włożył do ust ampułkę z cyjankiem, którą trzymał przygotowaną w dłoni. Przegryzł szkło. W tym czasie policjanci i żołnierze wykręcili mu ręce i popchnęli w stronę słupa ogrodzeniowego. Princip nie stawiał oporu. Był przekonany, że lada moment umrze. Mijały sekundy. Zamiast śmierci przyszły gwałtowne torsje. Zwietrzała truciznanie działała. Policjanci wepchnęli kulącego się w boleściach zamachowca do karetki, która ruszyła w stronę miejskiego więzienia.

4 lipca 1914 r. odbył się pogrzeb arcyksięcia. Była to bardzo skromna uroczystość. Następcy tronu i generalnemu inspektorowi armii nie towarzyszyła w ostatniej drodze honorowa eskorta wojskowa. Zwłoki spoczęły w kościele Artstetten, a nie w rodowej krypcie Habsburgów, w kościele Kapucynów w Wiedniu.

Tak, stary cesarz Franciszek Józef pozostał do końca niechętny swojemu bratankowi. Nawet po śmierci nie wybaczył mu, że przed laty nie posłuchał monarszego zakazu i ożenił się ze zwykłą hrabianką Zofią Cho-tek. Jednakże wtamtym czasie szeptano, że o przesadnej skromności uroczystości pogrzebowych przesądziły zabiegi ochmistrza dworu, księcia Alfreda Montenuovo, który brał na zmarłym odwet za krzywdy, jakie ten wyrządził mu za życia.

Wydawałoby się, że sprawa dobiegła końca. Zamachowcy byli wwiezieniu. Ofiary pogrzebano.

Pogrzeb arcyksięcia Franciszka Ferdynanda

12

ZAMACH W SARAJEWIE

Tymczasem w stolicach państw europej skich zaczynała działać straszliwa machina...

W Wiedniu 7 lipca 1914 r. zebrała się rada ministrów. Śmierć następcy tronu ugodziła w autorytet monarchii i rząd austriacki postanowił działać zdecydowanie. Problemem pozostawało tylko określenie granic austriackiej interwencji. Minister spraw zagranicznych, hrabia Leopold Berchtold opowiadał się za wypowiedzeniem wojny Serbii. Powoływał się przy tym na stanowisko Niemców, którzy z góry poparli wszelkie działania austriackie:

Im bardziej Austria wykaże swe zdecydowanie, im energiczniej ją poprzemy, tym bardziej Rosja zachowa spokój - pisał sekretarz stanu w niemieckim Urzędzie Spraw Zagranicznych, charakteryzując stanowisko swojego rządu. -Jeżeli konfliktu nie uda się zlokalizować i Rosja zaatakuje Austrię, nastąpi casus foederis*, a wówczas nie możemy opuścić Austrii. (...) Me chcę wojny prewencyjnej, ale jeżeli walka się rozpocznie, nie wolno nam usunąć się.

Władze Austrii, planując rozprawę z Serbią, co dawałoby szansę ugruntowania swoich wpływów na Bałkanach, dostrzegały niebezpieczeństwo konfrontacji z Rosją. Jednakże w Wiedniu wiedziano, że Rosjanie dążą do utworzenia związku państw bałkańskich i skierowania go przeciwko Austrii. Rozprawa z Serbią przekreśliłaby rosyjskie plany i bardzo podbudowała autorytet monarchii wśród Słowian południowych. Uczestnicy narady uznali, że działania dyplomatyczne będąbezużyteczne; liczyło się tylko rozwiązanie militarne, które należało poprzedzić pewnymi działaniami dyplomatycznymi, ale tylko po to, aby stworzyć ostateczny pretekst do wojny.

Po południu 23 lipca 1914 r. poseł austriacki, baron Vladimir Giesl von Gieslingen, złożył na ręce przedstawiciela rządu serbskiego notę zawierającą dziesięć żądań, które zmierzały do zlikwidowania w Serbii jakichkolwiek ognisk działań antyaustriackich.

Odpowiedź rządu serbskiego, będąca szczytem mistrzostwa dyplomacji, wyrażała właściwie zgodę na żądania, ale baron Giesl uznał, że tak nie jest i razem ze swoim personelem opuścił Belgrad. 28 lipca Austro-Węgry wypowiedziały wojnę Serbii. I wtedy runęła lawina.

Car Rosji Mikołaj II nie miał ochoty bezczynnie patrzeć, jak na Bałkanach wojska austriackie panoszą się i nikną rosyjskie wpływy. Wydał rozkaz częściowej mobilizacji w czterech z trzynastu okręgów wojskowych.

To zaniepokoiło Niemców i niemiecki ambasador ostrzegł rosyjskiego ministra spraw zagranicznych, że dalsze działania skłonią jego kraj do ogłoszenia mobilizacji. Aby złagodzić wojowniczy charakter swojej wypowiedzi, dodał, że nie jest to pogróżka, lecz przyjacielska opinia.

Car nie posłuchał jej i 30 lipca ogłosił powszechną mobilizację.

* Casus foederis - zdarzenie, które na mocy traktatu zobowiązuje państwo sprzymierzone do akcji.

13

SENSACJE XX WIEKU

Niemcy odpowiedziały wysyłając ultimatum, w którym żądały odwołania przygotowań wojennych.

Car nie mógł tego uczynić, gdyż upokorzyłby się w oczach światowej opinii publicznej i przed własnym narodem.

Niemcy, 1 sierpnia w godzinach popołudniowych, ogłosiły mobilizację i wypowiedziały wojnę Rosji.

Natychmiast do dyplomaty czno-wojennej gry włączyła się Francja, związana z Rosją przymierzem obronnym z lat 1891-1893 (uzupełnianym postanowieniami z lat 1899,1900,1911,1912) i rozpoczęła przygotowania do wojny. Było to dziwne, gdyż umowy zobowiązywały rząd francuski do działaniatylko w przypadku niemieckiej agresjinaRosję, anictakiegonie zaszło. Co więcej, to Rosj a pierwsza podj ęła kroki woj enne przeciwko Niemcom, ogłaszając mobilizację, a więc Francuzi mieli wszelkie podstawy, aby uznać, że umowy z Rosją nie obowiązują. Dlaczego więc rząd tego państwa, nigdy zbyt skory do dotrzymywania zobowiązań, tym razem postąpił tak honorowo?

Rząd francuski słusznie przewidywał, że Niemcy, przystępując do wojny na wschodzie Europy, uderzą również na zachód. Od 1904 r. Francuzi mieli dość dokładne informacje na temat niemieckich planów wojennych. Podobno dostarczył je wysoki oficer niemiecki ukrywający się pod pseudonimem „Mściciel". Nie wiadomo, czy rzeczywiście człowiek ten istniał, czy też wywiad francuski wymyślił go, aby zakamuflować właściwe źródło wiadomości. Możliwe jest również, że wywiad chciał przekonać wła-

Niemieccy rezerwiści otrzymali mundury 14

ZAMACH W SARAJEWIE

Tłumy na ulicach Paryża radują się z wybuchu wojny

dze Francji do swojej koncepcji niemieckich zamiarów, która powstała w wyniku analizy setek raportów wywiadowczych: zawsze to lepiej brzmiało, że wywiad uzyskał wgląd w główny plan wojenny.

We francuskim planie operacyjnym, oznaczonym kryptonimem „Plan XVII", współdziałanie z Rosją zajmowało bardzo istotne miejsce, gdyż doceniano, że wschodni sojusznik może rzucić do walki co najmniej 800 tysięcy żołnierzy. Z tych właśnie względów 1 sierpnia, kilka godzin po ogłoszeniu mobilizacji w Niemczech, Francja rozpoczęła przygotowania do wojny.

Wielka Brytania, choć związana luźnym przymierzem z Frań ej ą (Enten-te cordiale - serdeczne porozumienie, 1904 r.), spokojnie obserwowała rozwój sytuacji na kontynencie, uznając, że nie powinna wtrącać się do walki o hegemonię na Bałkanach.

2 9 lipca taką opinię przekazał minister spraw zagranicznych, sir Edward Grey francuskiemu ambasadorowi. Jednakże sytuacja uległa gwałtownemu zwrotowi, gdy 2 sierpnia wojska niemieckie weszły na terytorium Wielkiego Księstwa Luksemburga, co zapowiadało, że wkrótce naruszą neutralność Belgii i dojdą do kanału La Manche. To stanowiło poważne zagrożenie dla Wielkiej Brytanii. W nocy 4 sierpnia wojska niemieckie przekroczyły granicę belgijską. Tego samego dnia, o godzinie 23.00 Win-ston Churchill, Pierwszy Lord Admiralicji, poinformował członków rządu, że rozkazał flocie przygotować się do walki. Rozpoczęła się mobilizacja armii lądowej. Godzinę później Niemcy znalazły się w stanie wojny z Wielką Brytanią.

Europa pogrążyła się w chaosie, którego ogromu nie przewidywał jeszcze żaden z polityków ani dowódców. Szybkość, z jaką wojna ogarnęła kontynent, była wynikiem erupcji sprzeczności i konfliktów, jakie narastały w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.

Na początku XX wieku Niemcy stały się największą europejską potęgą gospodarczą i to zmieniało całkowicie układ sił. Mocarstwo gospodarcze wymagało wielkiej armii i Brytyjczycy nagle zauważyli, że siła floty cesar-

15

SENSACJE XX WIEKU

skiej rośnie i to tak dalece, że lada moment stanie się rywalem dla niezwyciężonej dotychczas Royal Navy, strzegącej brytyjskiego skarbca - kolonii, choć Niemcy wyraźnie dawały do zrozumienia, że chętnie przejęłyby kolonie mniejszych państw - Belgii i Portugalii.

Wzrost potęgi gospodarczej Niemiec bardzo niepokoił Francję, która zawierając umowy z Wielką Brytanią i Rosją umacniała swoją pozycję polityczną i chętnie wzięłaby odwet za klęski i upokorzenia, jakich zaznała w wojnie w 1870 r. i następnych latach XIX i XX wieku.

Na drugim krańcu Europy zaogniały się stosunki rosyjsko-austriackie. Ekspansja rosyjska na Bałkanach stanowiła zagrożenie dla monarchii habsburskiej, a na to nie mogły zgodzić się Niemcy, które same coraz śmielej poczynały sobie na Bliskim Wschodzie (np. rozpoczęto budowę linii kolejowej Berlin-Bagdad), co z kolei bardzo niepokoiło Rosję.

I tak zabójstwo arcyksięcia i jego żony skierowało przeciwko sobie milionowe armie. Europa pogrążyła się w wojnie... Co się stało z zamachowcami?

29 października 1914 r. stanęli przed sądem i wszyscy trzej: Princip, Ćabrinović i Grabeż zostali skazani na 20 lat więzienia. Uniknęli wyroku śmierci tylko dlatego, że w chwili zamachu nie ukończyli osiemnastu lat (główny oskarżony osiągnął pełnoletność 30 czerwca 1914 r., a więc dwa dni po zamachu), a prawo w Bośni i Hercegowinie nie pozwalało skazywać nieletnich na kary cięższe niż 20 lat więzienia. Jednak żaden z nich nie doczekał wolności. Wszystkich zakatowano w więzieniu, zanim zakończyła się wojna...

Wojny nie przeżył również człowiek będący mózgiem całej operacji przeciwko arcyksięciu Franciszkowi Ferdynandowi - pułkownik Dimi-trijević. Był zbyt niebezpieczny dla rządu serbskiego, tym bardziej że oficerowie zamierzali rozliczyć serbskiego premiera Nikola Paśicia za

klęskę w 1914 r. Nie czekając na dalszy rozwój wypadków, premier, popierany przez regenta, księcia Aleksandra, przystąpił do likwidacji niebezpiecznej grupy. Dimitrije-vić i kilkunastu innych oficerów zostało oskarżonych o przygotowanie zamachu stanu. Sąd wydał wyroki śmierci i długoletniego więzienia. Oczywiście książę Aleksander

Serbowie wymordowani przez wojska austriackie w odwecie za ułaskawił skazanych zabójstwo arcyhsięcia Franciszka Ferdynanda na karę śmierci, z wy-

16

ZAMACH W SARAJEWIE

Ruiny belgijskiego miasta Ypres

jątkiem Dimitrijevicia i dwóch innych oficerów, najbliżej z nim związanych. Oni musieli zginąć, gdyż wiedzieli za dużo. Wyrok wykonano 26 czerwca 1917 r.

17

SENSACJE XX WIEKU

Sprawa sarajewska zakończyła się, ale nigdy do końca nie została wyjaśniona...

Od 1914 do 1918 r. walczące państwa zmobilizowały 67438 810 żołnierzy. Zginęło 5152 115,zaginęło-4121090, rany odniosło 12 831 004 żołnierzy. Wojna pochłonęła również około 50 milionów ofiar cywilnych, zabitych, zmarłych z głodu i wskutek epidemii, będących bezpośrednim następstwem wojny.

Liczba ofiar głównych państw - uczestników I wojny światowej

Zmobilizowani Zabici Ranni Zaginieni i jeńcy

Rosja 12000000 1700000 495000 (w tym 145000 inwalidów) 2500000

Francja 8410000 1375800 4266000 (w tym 690000 kalek) 537000

W. Brytania 8904467 908371 2090200 191000

Włochy 5615000 650000 947000 600000

Stany Zjednoczone 4355000 126000 234000 45000

Niemcy 11000000 1773700 4216058 1152800

Austro-Węgry 7800000 1200000 3620000 2200000

Serbia 707343 45000 133148 152958

Największa tajemnica I wojny światowej

Tuż przed świtem 5 sierpnia 1914 r. brytyjski okręt Telconia dopłynął do holenderskiego wybrzeża w pobliżu Emden. Załoga opuściła za burtę haki pokładowych dźwigów i do wody zeszli nurkowie. Po kilkudziesięciu minutach przekazali z dna sygnał, że zadanie wykonali. Liny naprężyły się i z wody zaczął się wyłaniać gruby, pokryty wodorostami i mułem kabel. Z trudem przyciągnięto go na pokład, gdzie dwóch ludzi zaczęło walić w niego siekierami. Gdy tylko ostrza przecięły ostatnie wiązki drutów, rozdzielone części ześlizgnęły się z pokładu i z powrotem opadły na dno. Kabel telefoniczny łączący Niemcy z Ameryką Północną i Południową przestał działać. Od tego momentu Niemcy musieli korzystać z linii telekomunikacyjnych państw neutralnych, a wszystkie one biegły przez Londyn. Oznaczało to, że Anglicy mogli rejestrować wszystkie szyfrogramy, jakie rząd niemiecki wysyłał do swoich przedstawicieli iv Stanach Zjednoczonych.

Rozpoczynała się jedna z najbardziej sensacyjnych intryg wywiadowczych, która zaważyła na przebiegu I wojny światowej bardziej niż milionowe armie, walczące na wielu frontach świata.

Tego samego dnia, gdy załoga Telconii wykonała swoje zadanie u wybrzeży Holandii, szef brytyjskiego wywiadu morskiego, kontradmirał Henry F. Oliver umówił się na lunch ze swoim przyj acielem, sir Alfredem Ewingem. Pogoda była piękna, więc zrezygnował z dorożki i postanowił niewielki odcinek drogi z gmachu Admiralicji do klubu na Piccadilly Cir-cus pokonać na piechotę.

Big Ben zaczął wybijać godzinę 12.00, gdy stanął przed masywnymi, mahoniowymi drzwiami klubu, co wskazywało, że przybył stanowczo za wcześnie. Zostawił u portiera wiadomość, że będzie czekał w sali klubo-

Floła brytyjska w bazie Scapa Flow

19

SENSACJE XX WIEKU

wej na pierwszym piętrze, gdzie o tej porze powinno być jeszcze pusto. Czas, jaki mu pozostał do spotkania z przyjacielem, pozwalał na spokojną refleksję nad wydarzeniami ostatnich dni, które oszałamiały niezwykłym tempem i skalą zmian na Starym Kontynencie. Kontradmirała Olivera, który usiadł przy stoliku w rogu sali, w miejscu zamaskowanym przez rozłożystą palmę, najbardziej interesowała sytuacja na morzu. Rozłożył przed sobą raporty dotyczące śmiałego rajdu dwóch niemieckich jednostek: krążownika liniowego Goeben i krążownika Breslau. Wywiad doniósł z Philippenville w Afryce Północnej, że dwa okręty wyszły z portu, i należało sądzić, że kierują się na Morze Północne. Gdyby udało się je odnaleźć, mogłaby to być piękna zdobycz na początek wojny. Doświadczenie wilka morskiego podpowiadało kontradmirałowi, że cała ta sprawa jest o wiele poważniejsza, choć nie miał pojęcia, o co może chodzić dowódcom dwóch niemieckich okrętów. Jednakże Oliver miał przed sobą pękatą teczkę z dokumentami, w których kryła się odpowiedź na pytanie, dokąd, jaką trasą i po co zmierzają niemieckie okręty. Były to rozkazy wysyłane przez radiostację dowództwa niemieckiej marynarki. Zarejestrowała je stacja nasłuchowa w Hunstanton, jednakże Brytyjczycy nie potrafili odczytać kodu.

Rozmyślania Olivera przerwało przybycie sir Alfreda Ewinga - krępego, pięćdziesięciodziewięcioletniego Szkota, w którym szef wywiadu morskiego pokładał duże nadzieje.

Sir Alf red był człowiekiem o bardzo rozległych zainteresowaniach, a największą sławę przyniosły mu badania nad trzęsieniami ziemi w Japonii, magnetyzmem ziemskim i wytrzymałością materiałów, za co król nadał mu tytuł szlachecki. Pociągała go również kryptologia, choć były to zainteresowania zupełnie amatorskie.

Oliver wiedział o przecięciu niemieckiego kabla i spodziewał się, że najbliższe tygodnie przyniosąbogaty zbiór niemieckich dyplomatycznych szyfrogramów. Były one jednak bezużyteczne, dopóki ich treść pozostawała ukryta w niezrozumiałych kolumnach cyfr.

Oliver nie pomylił się uważając, że Ewinga zainteresuje propozycja zorganizowania zespołu kryptologów, którzy podjęliby trud złamania niemieckich szyfrów i kodów.

Jednakże między rozwiązaniem łamigłówki a złamaniem szyfru była taka różnica, jak między kałużą a morzem.

Ewing zabrał się energicznie do pracy, ale niewiele udało mu się zdziałać. Wizyty w British Museum, gdzie kolekcjonowano maszyny szyfrujące, nie przyniosły żadnych rezultatów. Równie bezskuteczne wydawało się wertowanie ksiąg kodowi szyfrów handlowych, gromadzonych w głównym budynku Królewskiej Poczty.

Czterej przyjaciele, których namówił do współpracy, również niczego nie osiągnęli. Zagłębiali się w papiery zapisane kolumnami cyfr, przekonani, że są tam ukryte najgłębsze tajemnice, których rozwikłanie mogłoby mieć wpływ na przebieg krwawych kampanii, ale mijały dni, a rozwiązanie wydawało się równie odległe, jak na początku.

20

NAJWIĘKSZA TAJEMNICA I WOJNY ŚWIATOWEJ

Oliver miał rację, gdy w rajdzie dwóch niemieckich okrętów dopatrywał się czegoś więcej niż tylko wojennych manewrów silnych jednostek.

Stacja radiowa w Nauen pod Berlinem wysłała rozkaz do admirała Wilhelma Souchona, dowódcy niemieckiej floty śródziemnomorskiej: Sojusz z Turcją zawarty 3 sierpnia. * Płynąć natychmiast do Konstantynopola.

Souchon pośpiesznie wyruszył we wskazanym kierunku, a tymczasem brytyjska eskadra usiłowała zablokować drogę na zachód, krążąc między Sycylią i Sardynią. Goeben i Breslau przemknęły przez Cieśninę Mesyńską i skierowały się w stronę Dardaneli. Anglicy zauważyli je i ruszyli w pościg, ale stracili trop wśród greckich wysp.

Niemieckie okręty wyruszają do boju

Niemieckie okręty weszły do Konstantynopola i... przeszły na służbę w tureckiej marynarce wojennej. Goeben jako Sułtan Selimjawuz, a Breslau jako Midilli zaatakowały Sewastopol i Odessę, prowokując Rosję do przystąpienia do wojny z Turcją. Był to bolesny cios dla Ententy. Udział Turcji w wojnie po stronie państw centralnych oznaczał zablokowanie morskich dróg zaopatrzenia dla ogromnej, ale źle wyposażonej armii rosyjskiej, której funkcjonowanie było w dużej mierze uzależnione od dostaw z Wielkiej Brytanii i Francji przez Morze Śródziemne i Morze Czarne. Historia potoczyłaby się inaczej, gdyby 3 sierpnia zaszyfrowana depesza do admirała Souchona została odczytana, a brytyjskie okręty, znając zamiary niemieckich jednostek, uniemożliwiły ich rejs do Konstantynopola. Jednak-

Traktat z Turcją został zawarty 2 sierpnia 1914 r. Nie wiadomo, dlaczego rozkaz zawierał błędną datę.

21

SENSACJE XX WIEKU

że szczęście, które nie dopisało na początku, szybko pomogło brytyjskim kryptologom.

Tuż po północy 26 sierpnia 1914 r. niemiecki krążownik Magdeburg wpadł we mgle na przybrzeżne skały w odległości około 5 mil od Odens-holmu w Zatoce Fińskiej. Załoga okrętu nie zdawała sobie sprawy z bliskości rosyjskich posterunków, które początkowo nie zauważyły awarii okrętu. Dopiero wrzawa na pokładzie i głośne komendy zaalarmowały Rosjan, którzy wysłali wrejon Odensholmu dwa małe kontrtorpedowce, a później dwa krążowniki. W tym czasie do unieruchomionej na skałach jednostki dotarł niemiecki okręt V26, któremu jednak nie udało się ściągnąć krążownika na głęboką wodę. Dowódca Magdeburga uznał, że należy okręt wysadzić w powietrze, ale przedtem postanowił ostrzelać latarnię morską. Huk dział naprowadził na trop rosyjskie kontrtorpedowce i krążowniki, które po wstępnym zamieszaniu skoncentrowały ogień na łatwym celu, jakim był nieruchomy Magdeburg. Po kilku trafieniach pociskami kal. 152 mm niemiecka jednostka stała się wrakiem, a jej dowódca, kapitan Habenicht uznał, że dalszy opór jest bezcelowy i wydał rozkaz wysadzenia okrętu. Wkrótce z pięćdziesięcioma sześcioma członkami załogi dostał się do niewoli. Jednakże dla Anglików znacznie cenniejszą zdobyczą niż jeńcy była księga kodów. Nie sposób dzisiaj określić, jak trafiła w ręce Rosj an. Według najbardziej prawdopodobnej wersji, w kilka godzin po zakończeniu bitwy, a więc 26 sierpnia po południu, Rosjanie wyłowili z morza zwłoki niemieckiego marynarza, który w zaciśniętej w śmiertelnym skurczu dłoni trzymał tajną księgę. 6 września rosyjski attache morski poinformował o tym znalezisku Pierwszego Lorda Admiralicji, Winstona Churchilla. Zaproponował, aby natychmiast wysłano do Aleksandrowa okręt, który przywiózłby do Londynu rosyjskiego oficera z bezcennymi dokumentami. Anglicy nie tracili czasu. 13 października mieli już u siebie księgę stanowiącą klucz do niemieckich depesz. Tyle że przymierzony do niemieckiego zamka - nie chciał go otworzyć. Dopiero po kilku tygodniach jeden z pracowników zespołu Ewinga wykrył, że w depeszach kod jest dodatkowo szyfrowany. Odtąd praca ruszyła żwawiej. Trzy tygodnie później ludzie Ewinga potrafili odczytywać niektóre z niemieckich rozkazów kierowanych do dowódców okrętów wojennych.

Szczęście w dalszym ciągu nie opuszczało kryptologów. 28 sierpnia, w czasie pierwszej bitwy morskiej okrętów brytyjskich z niemieckimi, w Zatoce Helgolandzkiej na dno poszedł niszczyciel V187 oraz 3 krążowniki: Mainz, Ariadnę i Cóln. Z jednego z tych okrętów wypadła za burtę drewniana skrzynia i przez kilka miesięcy gnana wiatrem dryfowała po Morzu Północnym. W końcu grudnia 1914 r. wyłowił ją brytyjski trawler. Wewnątrz znaleziono księgi kodowe i dokumenty, które natychmiast przesłano do Londynu. Było to wspaniałe uzupełnienie księgi kodowej T.Magdeburga. Niemalże natychmiast kryptolodzy zaczęli odczytywać rozkazy przeznaczone dla niemieckich okrętów. Kilka miesięcy później przekonali się, że attachaty morskie używają tego samego kodu.

22

NAJWIĘKSZA TAJEMNICA I WOJNY ŚWIATOWEJ

Tymczasem zespół kryptologów, liczący początkowo 5 osób, rozrastał się i wkrótce gabinet dyrektora Ewinga stał się za ciasny. Biurka stały tak blisko, że z trudem można było się między nimi przecisnąć. Kryptolodzy przeszkadzali sobie nawzajem, dochodziło do kłótni i swarów, ale prawdziwym kataklizmem stawała się wizyta kogoś z zewnątrz. Wówczas wszyscy pracownicy musieli składać papiery i ukrywać je starannie przed wzrokiem ludzi nawet najbardziej godnych zaufania.

Po wielu interwencjach Ewinga Admiralicja zdecydowała się na stworzenie kryptologom lepszych warunkach lokalowych i w połowie listopada wprowadzili się oni do pokoju nr 40 w tzw. Starym Budynku (Old Building). Zespół otrzymał też nową nazwę „ID 25" (sekcja 25 Intelligence Division ), ale przylgnęło do niego nieformalne określenie „Pokój 40".

Zespół „Pokoju 40" wykonał tytaniczną robotę. Od października 1914 r. do końca wojny odczytał ponad 15 tysięcy niemieckich szyfrogramów. Jednakże twórcy tej komórki, sir Alfredowi Ewingowi nie dane było doczekać sukcesu największego. Historia spłatała złośliwego psikusa, pozbawiając go miana człowieka, który wpłynął na losy I wojny światowej.

W maju 1916 r. zaproponowano mu stanowisko rektora Uniwersytetu Edynburskiego. Była to niesłychanie kusząca propozycja. Mógł powrócić do swojej największej pasji - nauki, którą porzucił rozumiejąc stan wyższej konieczności, jaki stworzyła wojna. 1 października 1916 r. twórca zespołu kryptologów wyjechał do deszczowego Edynburga. Co pewien czas odwiedzał przyjaciół z „ID 25", ale w najważniejszej akcji nie wziął udziału.

Jego miejsce zajął kapitan William Reginald Hali, o którym mówiono, że urodził się, aby pracować w wywiadzie. I w tej opinii nie było ani krzty przesady.

Jego ojciec był pierwszym dyrektorem wydziału wywiadowczego Admi-ralicji. On sam zaczął służbę w Marynarce Wojennej mając lat 14. Gdy skończył lat 35 - doszedł do stopnia kapitana, a potem dowodził kolejno krążownikiem i pancernikiem.

Nerwowy tik lewego oka sprawił, że przylgnął do niego przydomek „Blinker" („Mrugacz").

Wszyscy, którzy się z nim stykali, ulegali jego hipnotycznemu czarowi. Amerykański ambasador Walter Hi-nes Page pisał: Ten człowiekjest geniuszem - czystym przypadkiem geniuszu. Wszyscy inni ludzie z tajnych służb są amatorami w porównaniu z nim. Historia to potwierdziła... Kapitan William Reginald Hali (w środku)

23

SENSACJE XX WIEKU

r

Nigel de Grey

17 stycznia 1917 r., o 10.30, pastor William Montgomery, pracującyjako

kryptolog w zespole „Pokoju 40", położył na stole przed Hallem kartkę.

- Jest to prawdopodobnie bardzo ważna wiadomość wysłana z Berlina

za pośrednictwem ambasady amerykańskiej 16 stycznia o godzinie 15.00

- wyjaśnił.

Hali nie pytał o nic więcej. Wiedział, że jeżeli jego pracownik nie przekazuje dalszych informacji, to znaczy, że ich nie ma.

Przyjrzał się oryginałowi. Był to długi tekst, zawierający około tysiąca znaków. Wszystko wskazywało na to, że Niemcy użyli dyplomatycznego „Kodu 0075". Wprowadzono go w lipcu 1916 r. dla niemieckich przedstawicielstw w Wiedniu, Sofii, Konstantynopolu, Bukareszcie, Kopenhadze i kilku innych stolicach Europy. Brytyjscy kryptolodzy zwrócili uwagę na ten kod na początku listopada 1916 r. w depeszach wysyłanych do ambasady niemieckiej w Waszyngtonie. Przez wiele miesięcy usiłowali go złamać, ale z bardzo miernym skutkiem.

Montgomery odczekał, aż szef przeanalizuje zawartość pierwszej kartki, i wtedy położył na biurku drugą.

- Nigel de Grey i ja odczytaliśmy pewne fragmenty. To jest depesza Zimmermanna do Bernstorffa. Wnawiasach, ze znakami zapytania umieściliśmy wyrazy odczytane częściowo lub dobrane logicznie do treści - uzupełnił.

Arthur Zimmermann był ministrem spraw zagranicznych. Depesza adresowana była do niemieckiego ambasadora w Stanach Zjednoczonych, hrabiego Johanna Heinricha Andreasa Bernstorffa. Już sam ten fakt nakazywał najwyższą uwagę.

Najbardziej tajne do osobistej wiadomości Waszej Ekscelencji w celu wręczenia Imperialnemu Ministrowi [Meksyku ?] telegramem, nrl... bezpieczną drogą. Proponujemy rozpoczęcie w dniu 1 lutego nieograniczonej wojny podwodnej. Czyniąc to jakkolwiek będziemy zachęcać do utrzymania Ameryki neutralnej [?]. Jeżeli nie [uda nam się to ?] proponujemy [Meksykowi?] sojusz na następujących podstawach: [wspólne?] prowadzenie wojny [wspólne?] zawarcie pokoju

Wasza Ekscelencja powinien obecnie poinformować prezydenta [Meksyku?] poufnie [że oczekujemy?] wojny z USA [prawdopodobnie?] [...][Japonia?] i w tym samym czasie negocjacji między nami i Japonią. [Proszę powiedzieć prezydentowi?], że [...] lub okręty podwodne [...] zmuszą Anglię do zawarcia pokoju w ciągu paru miesięcy. Proszę potwierdzić odbiór. Zimmermann.

Hali nie miał wątpliwości, że kryptologom udało się odtworzyć treść bardzo bliską oryginałowi. A więc depesza była ogromnie ważna. Była bronią, która mogła zmie-

Minister Arthur Zimmermann

24

NAJWIĘKSZA TAJEMNICA I WOJNY ŚWIATOWEJ

nić losy wojny. Zadanie, które Telconia wykonała trzy lata wcześniej, pro-fitowalo w niesłychany sposób.

Niemcy, pozbawieni podwodnego kabla łączącego ich z Ameryką, zwrócili się o pomoc do neutralnej Szwecji. Rząd tego państwa zgodził się przesyłać niemieckie depesze do Stanów Zjednoczonych, jako swoje własne. Anglicy bardzo starannie kontrolowali łącza kablowe i szybko odkryli w szwedzkich depeszach dość nieudolnie zamaskowany niemiecki kod dyplomatyczny.

W1915 r. ambasador Szwecji poskarżył się w Foreign Office, że Londyn wstrzymuje depesze. Anglicy odpowiedzieli, że boleją nad tym, ale proszą, żeby neutralne państwo przestało wyświadczać uprzejmości wrogiemu mocarstwu. Rząd szwedzki przeprosił i obiecał, że więcej nie będzie udostępniał Niemcom swoich kanałów łączności ze Stanami Zjednoczonymi. Dotrzymał słowa. Niemieckie depesze w szwedzkim opakowaniu przestały płynąć do Waszyngtonu. Pojawiły się natomiast w depeszach do Buenos Aires i były bardziej starannie ukrywane. Angielscy specjaliści szybko się w tym zorientowali, ale tym razem Londyn nie zaprotestował. Hali wolał mieć wgląd do niemieckich depesz niż kolejne przeprosiny.

Druga droga, jaką wykorzystywali Niemcy, była bardziej perfidna. W grudniu 1916 r. niemiecki ambasador, hrabia Bernstorff, dyskutując z prezydentem Thomasem Woodrowem Wilsonem* i jego doradcą, pułkownikiem Edwardem M. Housem, możliwości pokojowego porozumienia, wskazał, że dobrze byłoby ustanowić bezpośredni kontakt obydwu rządów. Następnego dnia Wilson wyraził zgodę. Odtąd Niemcy mogli wysyłać depesze dotyczące stosunków między obydwoma państwami z ambasady amerykańskiej w Berlinie. Ta linia również biegła przez Londyn i znowu angielscy cenzorzy zobaczyli niemiecki kod dyplomatyczny, tym razem w telegramach ambasady amerykańskiej. Nikt j ednak przeciwko temu nie zaprotestował. Neutralna Ameryka to nie neutralna Szwecja i żaden z angielskich urzędników nie odważyłby się wytknąć Waszyngtonowi, że zachowuje się nieneutralnie. Poza tym Hali mógł teraz kontrolować obydwa niemieckie kanały łączności dyplomatycznej -szwedzki i amerykański.

Hrabia Bernstorff, ambasador Niemiecw Waszyngtonie

Thomas Woodrow Wilson (1856-1924), polityk ameryk. Dwudziesty ósmy prezydent Stanów Zjednoczonych (1913-1921). Przeciwnik włączenia się USA do I wojny światowej, ostatecznie w 1917 r. podjął decyzję o wypowiedzeniu wojny Niemcom. W 1918 r. opracował program tzw. 14 punktów, będących podstawą późniejszego porozumienia pokojowego (punkt 13 przewidywał przyznanie Polsce niepodległości oraz dostępu do morza). Po zakończeniu wojny, jako pierwszy w dziejach USA prezydent, opuścił granice kraju i udał się na konferencję pokojową do Wersalu. Jego program tylko częściowo uwzględniono w traktacie pokojowym, który nie został ratyfikowany przez Kongres USA.

25

SENSACJE XX WIEKU

Depesza Zimmermanna stanowiła dowód niemieckiej wiarołomnoś-ci. Hali mógł więc przypuszczać, że ujawnienie jej treści Stanom Zjednoczonym zachęci je do przystąpienia do wojny po stronie państw Koalicji.

Od początku wojny Amerykanie nie chcieli się mieszać do spraw Starego Kontynentu. Tyle że nie była to neutralność pełna. Sympatie wyraźnie przesuwały się w stronę państw Koalicji. Decydowały o tym bardzo silne przedwojenne powiązania finansowe banków amerykańskich, angielskich i francuskich. Do połowy 1917 r. państwa Ententy otrzymały pożyczki w wysokości 2,3 mld dolarów, gdy Niemcy mogli skorzystać tylko z kredytów w wysokości 27 min dolarów.

W pierwszym roku wojny neutralność była bardzo dochodowa. Wartość eksportu do państw Ententy wyniosła 825 min dolarów, do państw centralnych 179 min dolarów. Później kokosowe interesy robił przemysł zbrojeniowy. Wartość sprzedanych do Europy materiałów wybuchowych wzrosła z 6 min dolarów w 1914 r. do 467 min dolarów w 1916 r.

Jednakże sympatia wobec Anglii i Francji i biznes nie oznaczały, że Amerykanie chcieliby wysyłać setki tysięcy żołnierzy, aby ginęli w okopach w Europie.

Prezydent musiał się liczyć z bardzo silnymi nastrojami izolacjonistycz-nymi w społeczeństwie amerykańskim, umacnianymi przez wpływowe grupy ludności niemieckiej. Do nich dołączyli Irlandczycy, którzy w zwycięstwie Niemiec widzieli szansę na pokonanie swojego największego wroga - Anglii. Żydzi zaś byli przeciwni udzieleniu pomocy caratowi.

Sam prezydent Thomas Woodrow Wilson też nie chciał wojny. Jeszcze w czasie kampanii wyborczej w listopadzie 1916 r. jego partia reklamowała swojego kandydata jako człowieka, który trzymał nas z dala od wojny.

Wkrótce potem powiedział do swojego przyjaciela, pułkownika Hou-se'a: - Kraj nie ma zamiaru dać się wciągnąć w wojnę. Przystąpienie do wojny byłoby z naszej strony zbrodnią przeciwko cywilizacji.

Niemcy niepotrafilijednakdocenićpożytkówjakiepłynęłydlanichz faktu, że Ameryka pozostawała neutralna. Popełnili ogromny błąd, który zmienił antywojenne nastroje rządu i społeczeństwa amerykańskiego. W lutym 1915 r. ogłosili strefę wód dookoła Wielkiej Brytanii obszarem wojny i zapowiedzieli, że statki neutralne mogą tam wpływać na własne ryzyko.

W maju, w pobliżu Irlandii niemiecki okręt podwodny U-20 storpedował angielski statek Lusitania; zginęło 1198 osób, w tym 128 obywateli amerykańskich. Waszyngton zareagował bardzo ostro. W kołach rządzących odezwały się głosy za przystąpieniem USA do wojny.

16 sierpnia torpedy niemieckiego okrętu podwodnego posłały na dno inny statek angielski, Arabie, na którym zginęli dwaj obywatele amerykańscy. Tym razem władze Niemiec, przestraszone reakcj ą Stanów Zj ed-noczonych, zdecydowały się, przynajmniej oficjalnie, zrezygnować z prowadzenia podwodnej wojny przeciwko nie uzbrojonym statkom pasażerskim. Na początku września 1915 r. hrabia Bernstorff złożył na ręce przedstawiciela Departamentu Stanu USA zobowiązanie, że niemieckie

26

NAJWIĘKSZA TAJEMNICA I WOJNY ŚWIATOWEJ

Statek handlowy trafiony torpedą U-boota

okręty podwodne nie będą zatapiały statków bez wcześniejszego uprzedzenia.

Nie trwało to długo. 24 marca 1916 r. zatopiono na kanale La Manche parowiec Sussex. Waszyngton ponownie zażądał zaprzestania pirackiej działalności U-boo-tów. Ponownie rząd niemiecki zapewnił, że nie dopuści do powtórzenia się takiej sytuacji. Najwyżsi dowódcy mieli jednak inne zdanie. Generał Erich Ludendorff* doszedł do wniosku, że nieograniczona akcja okrętów podwodnych jest ostatnim środkiem, który w niedługim czasie pozwoli zwycięsko zakończyć wojnę.

Szef sztabu admiralicji, admirał Henningvon Holtzen-dorff pisał w memoriale z 22 grudnia 1916 r.: Jeśli uda nam się złamać kręgosłup Anglii, wojnę zakończymy szczęśliwie. Kręgosłupem Anglii jest okręt, który WyspomBrytyj- Generat Erich Ludendorff skim przywozi żywność i surowce i zapewnia im zdolność płatniczą wobec zagranicy. Admirał dowodził dalej, że 111 U-bootów krążących po morzach będzie zatapiać miesięcznie statki o łącznej pojemności 600 tysięcy BRT. Ponadto wiele neutralnych statków nie odważy się wyruszyć w stronę Anglii. W rezultacie dostawy morskie spadną w ciągu kilku miesięcy o 3 9% i wyczerpana Anglia zmuszona będzie poprosić Niemcy o zawarcie pokoju.

9 stycznia 1917 r. w Pszczynie odbyła się narada, w której wziął udział sam cesarz Wilhelm II. Dyskutowano nad korzyściami i niebezpieczeństwami płynącymi z ogłoszenia nowej wojny podwodnej.

Erich von Ludendorff (1865-1937), generał niem. W czasie I wojny światowej szef sztabu 8. armii w Prusach Wschodnich, a następnie wojsk frontu wschodniego. Odniósł wielkie zwycięstwo w bitwie pod Tannenbergiem. W 1916 r. objął stanowisko I kwatermistrza generalnego. Wysoka pozycja i autorytet w armii pozwalały mu (wraz z głównodowodzącym wojskami niemieckimi generałem Hindenburgiem) wywierać istotny wpływ na polityczne i militarne decyzje cesarza. Po wojnie związał się z Hitlerem i brał udział w nieudanym puczu monachijskim w 192 3 r. Po 192 5 r., po konflikcie z Hitlerem, zajmował się pisarstwem i działalnością w organizacjach kombatanckich.

27

SENSACJE XX WIEKU

Kanclerz Theobald Bethmann-Hollweg był przeciwny rozpoczynaniu takiej operacji. Szef sztabu generalnego Paul von Hindenburg i I kwatermistrz generał Erich Ludendorff zbili wszystkie jego argumenty, stwierdzając autorytatywnie, że nie mogą przyjąć odpowiedzialności za rozwój sytuacji na froncie, jeżeli okręty podwodne nie wyruszą do walki z flotą handlową Ententy.

Cesarz wahał się, ale ostatecznie ustąpił, słysząc z ust Ludendorffa, że naród niemiecki nie darowałby mu słabości. W Pszczynie zapadła decyzja o rozpoczęciu nieograniczonej wojny podwodnej, o której minister Zim-mermann powiadomił natychmiast ambasadora w USA.

Bernstorff był mądrzejszym politykiem niż ci, którzy kazali mu poinformować rząd Stanów Zjednoczonych o wojnie podwodnej. Gwałtownie zaprotestował przeciwko decyzji podjętej w Pszczynie. Dowodził, że w nowej sytuacji Stany Zjednoczone mogą przystąpić do wojny.

Miał rację, choć tylko częściowo. Co prawda, 3 lutego, na wieść o ogłoszeniu nieograniczonej wojny podwodnej Stany Zjednoczone zerwały stosunki dyplomatyczne z Niemcami, ale tego samego dnia wieczorem ambasador amerykański w Berlinie przyjął na kolacji ministra Zimmer-manna.

- Zobaczy pan, wszystko pójdzie dobrze. Ameryka nic nie uczyni, ponieważ Wilson pragnie tylko pokoju i niczego innego - zapewniał swojego gościa.

3 lutego 1917 r. prezydent W. Wilson ogłasza na forum Kongresu zerwanie stosunków dyplomatycznych z Niemcami

28

NAJWIĘKSZA TAJEMNICA I WOJNY ŚWIATOWEJ

Rzeczywiście. Prezydent traktował zerwanie stosunków dyplomatycznych jako formę nacisku na Niemcy i nie miał zamiaru posunąć się dalej. Wystąpił tylko z projektem ustawy o uzbrojeniu statków handlowych. Ale statki nie chciały wychodzić z portów. Armatorzy bali się, że na Atlantyku stracą swój dobytek. Ruch w portach zamierał. W magazynach piętrzyły się stosy nie sprzedanych towarów. W południowych stanach plantatorzy bawełny zbierali plony z pól, nie wiedząc, co z tym dalej robić. Amerykańskiej gospodarce zagroził kryzys. Prezydent nie mógł tego nie zauważyć. Niepokoił go również gwałtownie pogarszający się stan brytyjskiej gospodarki, która, pozbawiona dostaw morskich, słabła. Już w pierwszym okresie nieograniczonej wojny podwodnej Wielka Brytania traciła miesięcznie 107 statków o łącznym tonażu 500 tys. BRT.

Zapasy zboża kurczyły się gwałtownie. W kwietniu wystarczały tylko na 6 tygodni. Brak dostaw drewna z Norwegii, używanego w kopalnianych chodnikach, groził całkowitym wstrzymaniem wydobycia węgla.

Ameryka stawiała sobie pytanie, jak będzie wyglądał świat po upadku Ententy, i dochodziła do wniosku, że musi te państwa wspomóc.

I w takiej sytuacji kryptolodzy kapitana Halla otrzymali depeszę ministra Zimmermanna, której ujawnienie mogło jednoznacznie przeciąć spory między zwolennikami i przeciwnikami przystąpienia USA do wojny. Tylko czy można było ujawnić tę depeszę?

To było pierwsze pytanie, na które musiał odpowiedzieć William Hali, trzymając w ręku wstępnie odczytany tekst.

Brakowało wielu słów, które mogły całkowicie zmienić sens depeszy. Było to mało prawdopodobne, ale przystępując do wielkiej gry, należało takie niebezpieczeństwo uwzględnić.

Co więcej: Anglicy, ujawniając depeszę, przyznaliby się, że kontrolowali amerykańską łączność dyplomatyczną, co natychmiast wykorzystałaby niemiecka propaganda.

Hali dostrzegał także inne niebezpieczeństwo. Niemcy dowiedzieliby się, że ich kody dyplomatyczne nie stanowią już tajemnicy i, oczywiście, natychmiast zmieniliby je, odcinając Anglików od źródła bezcennych informacji o ruchach wojsk i okrętów.

Na razie jednak Hali nie musiał rozstrzygać wszystkich wątpliwości. Postanowił czekać, aż otrzyma tekst całkowicie odszyfrowany.

Mijały tygodnie, a specjaliści z „Pokoju 40" nie potrafili sobie poradzić ze skomplikowanym „Kodem 0075", za pomocą którego utajniono depeszę Zimmermanna.

Praca nad odczytaniem szyfru rozpoczynała się z reguły od zidentyfikowania liczb wyrażających słowo STOP. Można je było zamaskować za pomocą bardzo wielu grup liczbowych, ale szyfranci nie mieli zamiaru co chwilę zerkać do księgi i posługiwali się jedną lub dwiema grupami, które udało im się zapamiętać. Ogromną pomocą dla łamaczy szyfrów i kodów były utarte zwroty, z lubością stosowane przez dyplomatów, na przykład pojawiające się na początku depesz Mam honor poinformować Waszą Ekscelencję...

29

SENSACJE XX WIEKU

„Kod 0075"byłjednak wyjątkowo trudny: zawierał 10 tysięcy słów i zwrotów ponumerowanych od 0000 do 9999. Odczytanie nawet kilkuset nie umożliwiało jeszcze poznania treści całego dokumentu.

Hali czekał niecierpliwie, a Nigel de Grey i Montgomery nie byli w stanie przekazać mu całego tekstu. I wtedy przyszedł mu do głowy prosty i genialny pomysł.

130 l«14~

Ł357J

1553

M 5?'.'

8I1C0

N LIGA7IC*

¦MJCC CI TT

13043? 13401 1S222 21S« 59CS- 11311 !?•=¦<. # 11CS 2L&6 1945* 4726 445«

tr?24 e<>29

:?'!,," ŁL€**6 1HI4C 2?g^C

14«14 41VH

21F72 934f 537« T381 L831 1751,

85C1 115 3528 41fl 17214 6491 11S10 10247 11518 23i77 13605 3494 14936

1.

5*5

21«C»4

j>t;-4

14341

serc

10571 0302 21290 5101 39C95 18101 0317 0228 17694 4473 ;

mm% itm 1391P b958 12137

17iee IW&ł 4456 17149 14471 6700 7382 158S7 C7893 14218 36477 1*21? 22801 171S8

14131 1&C21 23H4& 2i4C! SOV» 4377 396U9 13752 8008? I34C 22019 13330 11266 22295 «784 7P32 73St 8926 528BŻ 11^7 224f4 1W74 18502 18500 15857 3«"tr, 134«C 9350 *22C 76050 14219 1714E 111*4 7et? 7762 15099 91tó

BEPhSTOPKI,

9

Zaszyfrowany telegram Bernstorffa do ambasadora w Meksyku 30

NAJWIĘKSZA TAJEMNICA I WOJNY ŚWIATOWEJ

Depesza była adresowana do ambasadora Bernstorffa w Waszyngtonie. Ten miał ją przekazać prezydentowi Meksyku przez niemieckiego ambasadora w tym państwie. Ambasada w Mexico City nie używała „Kodu 0075", lecz starszego i łatwiejszego do złamania „Kodu 13040". W Waszyngtonie szyf rant ambasady niemieckiej musiał więc zmienić kod i wysłać depeszę do Meksyku, korzystając z normalnej drogi łączności za pośrednictwem firmy telekomunikacyjnej Western Union. Należało więc przechwycić telegram w „Kodzie 13040" wysłany z Waszyngtonu do Meksyku.

Na poczcie w Mexico City pracował angielski agent o pseudonimie „T". W kilka dni po otrzymaniu polecenia wykradł on kopię telegramu i przesłał ją do „Pokoju 40".

Hali się nie mylił. Telegram utajniony był za pomocą „Kodu 13040". Co prawda ambasador Bernstorff, przekazując depeszę Zimmerman-na do Meksyku, mógł wprowadzić pewne poprawki stylistyczne, ale nie mógł zmienić sensu oryginału. W pierwszych dniach lutego na biurku kapitana Halla znalazł się pełny tekst telegramu ministra Zim-mermanna:

Zamierzamy rozpocząć w dniu 1 lutego nieograniczoną wojnę podwodną. Pomimo to będziemy usiłowali utrzymać Stany Zjednoczone Ameryki w neutralności. W przypadku jeżeli to się nie powiedzie, przedłożymy Meksykowi propozycję sojuszu na następujących podstawach:

Wspólnego prowadzenia wojny, wspólnego zawarcia pokoju, hojnego finansowego wsparcia i zrozumienia z naszej strony, że Meksyk odbije stracone terytoria w Teksasie, Nowym Meksyku i Arizonie. Ustalenie szczegółów porozumienia pozostawiamy panu. Poinformuje pan prezydenta o powyższym najbardziej tajniejak tylko wojna ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki stanie się oczywista (...).

Proszę zwrócić uwagę Prezydenta, że bezwzględne zaangażowanie naszych okrętów podwodnych stwarza perspektywę zmuszenia Anglii do zawarcia pokoju w ciągu paru miesięcy. Zimmermann.

Hali miał wszystko, ale rząd brytyjski postanowił czekać do chwili, aż establishment amerykański przekona się, że nieograniczona wojna podwodna przyniesie Ameryce załamanie gospodarcze. Ten czas nadszedł szybko.

22 lutego 1917 r. Hali, za zgodą (o ile nie na polecenie) Ministerstwa Spraw Zagranicznych, pokazał depeszę Zimmermanna Edwardowi Bel-lowi - sekretarzowi ambasady USA w Londynie, utrzymującemu stałe kontakty z angielskimi służbami wywiadowczymi.

Bell, zaszokowany treścią, początkowo nie uwierzył w autentyczność dokumentu. Hali przekonał go bez większych trudności i Bell schwycił za słuchawkę telefonu, by zadzwonić do ambasadora Page'a z prośbą o natychmiastową rozmowę. Po 20 minutach Bell i Hali wchodzili do gabinetu ambasadora w budynku przy Grosvenor Sąuare.

Ambasador od dawna doradzał prezydentowi przystąpienie do wojny. Teraz, gdy trzymał w ręku depeszę Zimmermanna, zrozumiał, że łatwo będzie usunąć wszelkie opory prezydenta. Należało tylko rozważyć, jak przekonać Waszyngton, że telegram jest prawdziwy, ijakunik-

31

SENSACJE XX WIEKU

nąć kontrakcji przeciwników przystąpienia do wojny. Uznał, że będzie najlepiej, jeżeli następnego dnia przedstawiciel rządu brytyjskiego oficjalnie wręczy mu tekst telegramu w siedzibie Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Przez całą noc Page przygotowywał treść depeszy do swoich zwierzchników, w której wyjaśniał, jak telegram Zimmermanna trafił do rąk brytyjskich kryptologów. 24 lutego, o godzinie 2.00 w nocy czasu londyńskiego nadał do Waszyngtonu: Za około trzy godziny wyślę do prezydenta i sekretarza stanu telegram ogromnej wagi. Zrobił to dopiero o 13.00.

W Waszyngtonie, pod nieobecność sekretarza stanu Roberta L. Lansinga, wiadomość z Londynu trafiła do rąk radcy departamentu Franka L. Polka. Natychmiast powiadomił on prezydenta i wyruszył do Białego Domu.

Wilson był wyraźnie poruszony. Najbardziej bulwersował go fakt, że propozycja przystąpienia Meksyku do wojny ze Stanami Zjednoczonymi została przekazana za pośrednictwem ambasady amerykańskiej. Prezydent mógł czuć się osobiście dotknięty, gdyż to właśnie on zezwolił rządowi niemieckiemu na korzystanie z amerykańskich kanałów łączności. Oburzająca była propozycja oddania Meksykowi trzech amerykańskich stanów.

Wilson, nie zastanawiając się dłużej, postanowił opublikować telegram Zimmermanna, ale Polk doradził mu skonsultowanie się z sekretarzem stanu, gdy ten powróci z weekendu. Sam musiał mieć czas na ostateczne sprawdzenie autentyczności dokumentu.

Do wtorku odnalazł w archiwum Departamentu Stanu zakodowany telegram przesłany z Berlina do hrabiego Bernstorf f a. Był przekonany, że to jest właśnie oryginał, który odczytali Brytyjczycy.

Następnego dnia agencja AP rozesłała tekst telegramu wraz z komentarzem do wszystkich gazet. To była sensacja, która zrobiła ogromne wrażenie nawet na tych, którzy dotychczas byli zagorzałymi przeciwnikami przystąpienia Stanów Zjednoczonych do wojny. Izba Reprezentantów ogromną większością głosów (403 do 13) uchwaliła ustawę o uzbrojeniu statków handlowych. Senat był bardziej wstrzemięźliwy. Domagał się dowodu prawdziwości telegramu, podejrzewając, że cała sprawa jest chytrym podstępem Brytyjczyków.

W tym czasie Frank Polk usiłował uzyskać od prezesa Western Union zgodę na wydanie kopii telegramu przesłanego przez ambasadora niemieckiego z Waszyngtonu do Meksyku. Prezes bronił się. Prawo zabraniało mu naruszania tajemnicy korespondencji. Nie wiadomo, jakich metod użył Polk, ale ostatecznie wydostał kopię.

Sekretarz stanu Lansing przesłał ją natychmiast do Londynu nakazując, aby ktoś z pracowników ambasady amerykańskiej osobiście odczytał zakodowaną treść, używając brytyjskich metod dekryptażu.

Wkrótce potem ambasador Page odpowiedział z Londynu: Bell wziął zakodowany tekst niemieckiej depeszy (...) do Admiralicji i tam odczytał według niemieckiego kodu będącego w posiadaniu Admiralicji.

To nie była całkowita prawda. Tekst odczytał Nigel de Grey, ale to już nie miało znaczenia. Prezydent Wilson otrzymał potwierdzenie autentycz-

32

NAJWIĘKSZA TAJEMNICA I WOJNY ŚWIATOWEJ

ności telegramu, której domagali się senatorzy. Ostateczne zaś potwierdzenie nadeszło od samego Zimmermanna.

W czasie konferencji prasowej w Berlinie, która odbyła się 2 marca 1917 r., amerykański dziennikarz William Bayard Hale zapytał ministra:

- Czy ekscelencja zdementuje całą tę historię?

- Nie - odparł Zimmermann, unosząc się honorem. - Nie mogę temu zaprzeczyć. To jest prawda.

Niemcy gorączkowo starali się ustalić sposób, w jaki telegram znalazł się w rękach Brytyjczyków. Tekst zamieszczony w prasie amerykańskiej wskazywał, że telegram przechwycono na linii Waszyngton-Mexico City lub w samym Mexico City, ale urzędnicy prowadzący śledztwo popełnili podstawowy błąd. Z góry odrzucili możliwość złamania kodu i uznali, że brytyjscy agenci wykradli odkodowany już tekst telegramu.

Ambasador w Meksyku, T. von Eckardt usiłował całą winę zrzucić na Bernstorf f a. Berlin doszedł j ednak do wniosku, że zdrada nastąpiła w Meksyku. Nie obwiniano wprost Eckardta, ale poinformowano go, że różne wskazania sugerują, iż zdrada została popełniona w Meksyku. Zaleca się największą ostrożność. Spalić wszystkie kompromitujące materiały.

Eckardt usiłował się bronić. Zapewniał Berlin: Obydwie przesyłki zostały odkodowane zgodnie z moimi specjalnymi instrukcjami przez Magnusa [szyfrant ambasady - BW]. Obydwie, tak jak w przypadku wszystkiego, co ma charakter sekretu politycznego, były trzymane poza wiedzą urzędników kancelarii. Oryginały zostały spalone przez Magnusa i popiół rozrzucony. Obydwie przesyłki były przechowywane w absolutnie bezpiecznym stalowym sejfie zainstalowanym specjalnie dla takich potrzeb w sypialni Magnusa, do czasu gdy nie zostały spalone...

Wyjaśnienia ambasadora były tak przekonujące, że niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zdecydowało się pocieszyć strapionego dyplomatę, informując go: W świetle pana wyjaśnień wskazania w tym kierunku [tj. ambasady w Meksyku - BW] straciły swoją moc. Żadna wina nie spoczywa na panu ani na Magnusie.

Tymczasem Niemcy, podekscytowani sukcesami U-bootów, zupełnie nie zwracali uwagi na atmosferę w USA. 19 marca zatopili amerykański statek handlowy Vigilentia, który poszedł na dno z całą załogą.

2 kwietnia prezydent Thomas Woodrow Wilson wygłosił przemówienie na specjalnej sesji Kongresu, domagając się zaakceptowania stanu wojny między USA i Niemcami.

- Z głębokim zrozumieniem powagi, a nawet tragicznego charakteru kroku, jaki podejmuję, i poważnej odpowiedzialności, jaka się z tym łączy, doradzam, aby Kongres zadeklarował, że ostatnia polityka Imperialnego Rządu Niemieckiego jest faktycznie niczym innym, jak wojną przeciwko rządowi i ludziom Stanów Zjednoczonych - mówił prezydent.

6 kwietnia obie izby Kongresu zdecydowaną większością głosów podjęły rezolucję w tej sprawie.

Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny, choć były do tego zupełnie nie przygotowane.

33

SENSACJE XX WIEKU

Niemiecki okręt podwodny przyjmuje zaopatrzenie na pełnym morzu

Armia lądowa liczyła tylko 150 tys. żołnierzy, co na potrzeby europejskich frontówbyło kroplą w morzu. Angliabardziej liczyła na amerykańską marynarkę wojenną, która mogła oddać bezcenne usługi w zwalczaniu niemieckich okrętów podwodnych.

I wtedy zza oceanu zaczęli napływać amerykańscy chłopcy. Dowódca woj sk amerykańskich, generał John „Black Jack" Pershing, schodząc z okrętu we francuskim porcie, zawołał:

- Lafayette, jesteśmy tutaj!

Niewielu ich było. Na początek 9 dywizji, ale do października 1917 r. siły amerykańskie urosły do 42 dywizji. Przywieźli ze sobą wiarę w zwycięstwo i potęgę gospodarczą państwa, które nie odczuło straszliwych skutków wojny niszczącej Europę.

Jeden z brytyjskich dyplomatów powiedział później:

- Amerykańska machina wojennajestjak ogromny kocioł. Gdy raz rozpali się pod nim ogień, nikt nie zdoła zatrzymać wytworzonej tam pary.

34

NAJWIĘKSZA TAJEMNICA I WOJNY ŚWIATOWEJ

„Broń swojej ojczyzny!" - plakat amerykański z 1917 r.

35

SENSACJE XX WIEKU

Żołnierze amerykańscy idą do ataku w rejonie Coutigny

Trzej pracownicy z małego pokoju w gmachu Admiralicji - Nigel de Grey i William Montgomery, którzy odczytali depeszę Zimmermanna, oraz kapitan William Reginald Hali, który kierował całą akcją, zmienili bieg wielkiej wojny...

Zamach na Lenina

Włodzimierz Iljicz Lenin* niechętnie opuszczał Kreml, gdzie strzegły go oddziały łotewskich strzelców, których bolszewiccy przywódcy uznali za najbardziej oddanych rewolucji. Jednakże nie mógł całkowicie unikać kontaktu z robotnikami. Dlatego w każdy piątek po południu starał się przemawiać w różnych zakładach Moskwy. Tak też było i 30 sierpnia 1918 r., gdy pojechał do gmachu Giełdy Zbożowej, a następnie do fabryki Michelsona. Tam, na fabrycznym dziedzińcu czekała na niego kobieta, która w torebce ukryła pistolet...

Po zakończeniu wiecu przeszedł przez długi korytarz budynku administracji i skierował się do drzwi wychodzących na dziedziniec, gdzie w odległości kilkunastu metrów stał jego samochód. Pierwszy przeszedł przez drzwi, za nim przecisnęło się kilka osób i nagle ktoś poślizgnął się i upadł. Wyglądało to na całkowicie naturalny wypadek, ale mężczyzna leżący na kamiennej posadzce i niezbornie zbierający się do wstawania oraz parę osób usiłujących mu pomóc całkowicie zablokowali przejście. W efekcie szedł w stronę swojego samochodu tylko w otoczeniu trzech, czterech osób. Gdy postawił nogę na stopniu kabiny, podeszła do niego kobieta skarżąc się, że wojsko konfiskuje chleb na dworcach kolejowych. Lenin odpowie-

Włodzimierz Lenin (prawdziwe nazwisko Uljanow) (1870-1924), rewolucjonista i polityk radź. W 1895 r. skazany na zesłanie na Syberię. Po powrocie z zesłania, w 1900 r. przebywał w Szwajcarii, Niemczech i Anglii. W1902 r. dokonał rozłamu w Socjaldemokratycznej Partii Robotników Rosji (SDPRR), tworząc partię bolszewików. Powrócił do Rosji w kwietniu 1917 r., po obaleniu cara w wyniku rewolucji lutowej. Przez pewien czas po nieudanym puczu lipcowym bolszewików musiał się ukrywać. W październiku doprowadził do podjęcia przez KC SDPRR(bolszewików) decyzji o przejęciu władzy w drodze zbrojnego powstania, lecz nie brał bezpośredniego udziału w organizowaniu rewolucji. 6 listopada 1917 r. przybył do Smolnego w Piotrogrodzie, przejmując kierownictwo powstania. 8 listopada stanął na czele sowieckiego rządu (Rady Komisarzy Ludowych). Za najważniejsze zadanie uznał utrzymanie władzy, bez względu na koszty społeczne i polityczne. W efekcie doprowadził do kompromitującego Rosję pokoju z Niemcami, podpisanego w Brześciu 3 marca 1918 r. Był zwolennikiem stosowania bezwzględnego terroru wobec opozycji politycznej i rzeszy ludzi uważanych za „wrogów klasowych". Jego polityka, wsparta talentem organizacyjnym komisarza do spraw wojskowych Lwa Trockiego, przyniosła bolszewikom zwycięstwo w wojnie domowej. Jednakże tragiczne następstwa komunizmu wojennego doprowadziły w 1921 r. do poważnego kryzysu, którego przejawami było powstanie marynarzy Floty Bałtyckiej i powstanie Antonowa w guberni tombowskiej. Lenin został zmuszony do wprowadzenia tzw. Nowej Polityki Ekonomicznej (NEP), będącej próbą powrotu do gospodarki rynkowej, jednakże przy zachowaniu dominującej pozycji państwa. Od końca 1921 r., nękany wylewami krwi do mózgu, utracił wpływ na sprawy państwowe i wkrótce został ubezwłasnowolniony przez Józefa Stalina. Po śmierci, wbrew jego woli, zwłoki zabalsamowano i wystawiono na widok publiczny w mauzoleum na Placu Czerwonym w Moskwie.

37

SENSACJE XX WIEKU

m

dział, że wie o tym i że wydał polecenie wstrzymania takich działań. W tym momencie kierowca Siergiej Gil zwrócił uwagę na kobietę w roboczym kombinezonie, której twarz wydała mu się znajoma. Miała kruczoczarne włosy, gładko upięte z tyłu głowy i charakterystyczne ciemne, głęboko osadzone oczy o dziwnym, niepokojącym wyrazie. Zapewne dlatego zapamiętał, że ta kobieta podeszła do niego, gdy czekał na Lenina pod gmachem Giełdy Zbożowej i zapytała, gdzie odbędzie się następne spotkanie. Udzielił jej wówczas wymijającej odpowiedzi. Teraz wydało mu się dziwne, że widzi ją ponownie.

- A wy obywatelko, co tu robicie? - podniósł się ze swojego miejsca zza kierownicy, otworzył drzwi, aby podejść do dziwnej kobiety, i wtedy usłyszał trzy strzały. Grupka ludzi rozpierzchła się i widać było, jak Lenin osuwa się na ziemię. Gil wyszarpnął z kabury pistolet i rzucił się w stronę zamachowczyni, jednakże nie mógł strzelać, ponieważ kobieta skryła się

za grupkąludzi, którzy wyszlijuż z budynku biurowego i zbliżali się do samochodu. Ale nie uszła daleko, gdyż w pogoń rzuciło się kilku mężczyzn. Schwytali ją, zanim zdołała dotrzeć do stojącej na uboczu dorożki.

Nieprzytomnego Lenina wniesiono do samochodu. Z trzech wystrzelonych kul dosięgły go dwie: jedna ledwie drasnęła ramię, ale druga, trafiając w lewe płuco, spowodowała bardzo groźną ranę. Trzecia kula zabiła kobietę, która skarżyła się, że wojsko rekwiruje chleb.

Lenin, choć ciężko ranny, zadziwiaj ąco szybko wrócił do zdrowia. Już 25 września wyjechał na rekonwalescencję do posiadłości w Górkach. Po trzech tygodniach ¦wrócił do Moskwy i brał udział w pracach Komitetu Centralnego i Rady Komisarzy Ludowych. 17 października 1918 r. operator „Kinokroniki" sfilmował go, jak przechadzał się po kremlowskim dziedzińcu ze swoim sekretarzem Władimirem Bonczem-Lenm z Władimirem Bonczem-Brujewiczem na krem- _, . . , , . x

lowskim dziedzińcu. Kadr z kroniki filmowej, mający Brujewiczem, aby pokazać społe-przekonać społeczeństwo radzieckie, że wódz czuje się czenstwu, ze „wódz rewolucji już dobrze czuje się już dobrze.

38

ZAMACH NA LENINA

Ozdrowienie ze śmiertelnej niemalże rany zapoczątkowało kult Lenina. Prasa pisała: Lenin trafiony dwiema kulami, z przeszytym płucem, odmawia przyjęcia pomocy i wstaje o własnych siłach. Następnego ranka, choć jeszcze zagrożony śmiercią, czyta gazety, słucha, uczy się, obserwuje, aby się upewnić, że parowóz wiodący nas ku światowej rewolucji nadal działa.

We wrześniu, w milionie egzemplarzy rozpowszechniano pean na cześć Lenina, pióra jego najbliższych współpracowników: Lwa Trockiego i Lwa Kamieniewa.

Tej apoteozie towarzyszyły narodziny terroru. 4 i 5 września opublikowano dwa dekrety. Komisarz spraw wewnętrznych rozkazywał: Spośród burżuazji i oficerów należy wziąć licznych zakładników. W przypadku najmniejszych prób oporu należy natychmiast stosować masowe egzekucje.

Zamachowczyni, po pierwszym odruchu ratowania się, zrezygnowała z ucieczki. Przewieziono ją natychmiast do siedziby tajnej policji - Nadzwyczajnej Komisji do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem (WCzeKa) i poddano pięciokrotnemu przesłuchaniu w ciągu kilku godzin. Nie stosowano tortur, gdyż kobieta, choć mówiła niechętnie, odpowiadała na wszystkie pytania i nic nie wskazywało, że cokolwiek ukrywa.

Nazywała się Fanni Jefimowna Kapłan. Jej rodowe nazwisko brzmiało Fejga Rojdman lub Rojtblat. W wieku 16 lat związała się z ruchem anarchistycznym. Za próbę zamachu na życie kijowskiego generał-gubernatora skazano ją na śmierć, ale wyrok zamieniono na dożywotnią katorgę. Z Syberii powróciła w 1917 r. Decyzję o zabiciu Lenina podjęła w lutym 1918 r. Dlaczego? Odpowiedziała w ten sposób:

- Strzeliłam do Lenina, bo wierzę, że jest zdrajcą. Jeżeli pożyje, realizacja idei socjalizmu odwlecze się na całe dziesięciolecia.

Żeby zrozumieć ten zarzut, musimy cofnąć się do roku 1914, gdy Europa pogrążyła się w wojnie.

Armia rosyjska wyruszyła na front, aby rozprawić się z wojskami Niemiec i Austro-Węgier. Rosja była nieźle przygotowana do wojny: jej stała armia, licząca 1,4 milionów żołnierzy, była największa na świecie. W ciągu kilku tygodni można było wysłać na front dodatkowo 5 milionów żołnierzy, a na tyłach pozostałoby jeszcze wiele milionów mężczyzn, których w razie potrzeby można było powołać pod broń. Niemcy obawiali się liczebności armii rosyjskiej i jej wielkich rezerw. Tym bardziej że wysoko oceniali rosyjskich żołnierzy: karnych, odważnych, wytrzymałych i mało wymagających. Jednakże nic tak nie osłabia armii na froncie, jak rewolucja na tyłach: strajki i zamieszki mogły sparaliżować transport, zakłócić mobilizację rezerw i zaopatrzenie wielkiej armii. Niemieckiemu sztabowi generalnemu potrzebny był wichrzyciel, który mógłby wywołać rewolucję w Rosji. Lenina mieli już na oku.

Ten, przebywając od wielu lat na emigracji, w chwili wybuchu I wojny światowej, w sierpniu 1914 r. schronił się w Krakowie, gdzie nawiązał kontakt ze Związkiem Wyzwolenia Ukrainy, organizacją finansowaną przez rząd austriacki, i brał od tej organizacji pieniądze. Powiązania z rządem austriackim okazały się bardzo przydatne, bowiem, gdy w sierpniu 1914 r.

39

ZAMACH NA LENINA

Ozdrowienie ze śmiertelnej niemalże rany zapoczątkowało kult Lenina. Prasa pisała: Lenin trafiony dwiema kulami, z przeszytym płucem, odmawia przyjęcia pomocy i wstaje o własnych siłach. Następnego ranka, choć jeszcze zagrożony śmiercią, czyta gazety, słucha, uczy się, obserwuje, aby się upewnić, że parowóz wiodący nas ku światowej rewolucji nadal działa.

We wrześniu, w milionie egzemplarzy rozpowszechniano pean na cześć Lenina, pióra jego najbliższych współpracowników: Lwa Trockiego i Lwa Kamieniewa.

Tej apoteozie towarzyszyły narodziny terroru. 4 i 5 września opublikowano dwa dekrety. Komisarz spraw wewnętrznych rozkazywał: Spośród burżuazji i oficerów należy wziąć licznych zakładników. W przypadku najmniejszych prób oporu należy natychmiast stosować masowe egzekucje.

Zamachowczyni, po pierwszym odruchu ratowania się, zrezygnowała z ucieczki. Przewieziono ją natychmiast do siedziby tajnej policji - Nadzwyczajnej Komisji do WalkizKontrrewolucjąiSabotażem(WCzeKa)i poddano pięciokrotnemu przesłuchaniu w ciągu kilku godzin. Nie stosowano tortur, gdyż kobieta, choć mówiła niechętnie, odpowiadała na wszystkie pytania i nic nie wskazywało, że cokolwiek ukrywa.

Nazywała się Fanni Jefimowna Kapłan. Jej rodowe nazwisko brzmiało Fejga Rojdman lub Rojtblat. W wieku 16 lat związała się z ruchem anarchistycznym. Za próbę zamachu na życie kijowskiego generał-gubernatora skazano ją na śmierć, ale wyrok zamieniono na dożywotnią katorgę. Z Syberii powróciła w 1917 r. Decyzję o zabiciu Lenina podjęła w lutym 1918 r. Dlaczego? Odpowiedziała w ten sposób:

- Strzeliłam do Lenina, bo wierzę, że jest zdrajcą. Jeżeli pożyje, realizacja idei socjalizmu odwlecze się na całe dziesięciolecia.

Żeby zrozumieć ten zarzut, musimy cofnąć się do roku 1914, gdy Europa pogrążyła się w wojnie.

Armia rosyjska wyruszyła na front, aby rozprawić się z wojskami Niemiec i Austro-Węgier. Rosja była nieźle przygotowana do wojny: jej stała armia, licząca 1,4 milionów żołnierzy, była największa na świecie. W ciągu kilku tygodni można było wysłać na front dodatkowo 5 milionów żołnierzy, a na tyłach pozostałoby jeszcze wiele milionów mężczyzn, których w razie potrzeby można było powołać pod broń. Niemcy obawiali się liczebności armii rosyjskiej i jej wielkich rezerw. Tym bardziej że wysoko oceniali rosyjskich żołnierzy: karnych, odważnych, wytrzymałych i mało wymagających. Jednakże nic tak nie osłabia armii na froncie, jak rewolucja na tyłach: strajki i zamieszki mogły sparaliżować transport, zakłócić mobilizację rezerw i zaopatrzenie wielkiej armii. Niemieckiemu sztabowi generalnemu potrzebny był wichrzyciel, który mógłby wywołać rewolucję w Rosji. Lenina mieli już na oku.

Ten, przebywając od wielu lat na emigracji, w chwili wybuchu I wojny światowej, w sierpniu 1914 r. schronił się w Krakowie, gdzie nawiązał kontakt ze Związkiem Wyzwolenia Ukrainy, organizacją finansowaną przez rząd austriacki, i brał od tej organizacji pieniądze. Powiązania z rządem austriackim okazały się bardzo przydatne, bowiem, gdy w sierpniu 1914 r.

39

I

SENSACJE XX WIEKU

Rosyjscy żołnierze w okopach w Galicji

Lenin w 1916 r.

został aresztowany jako obywatel wrogiego mocarstwa, z Wiednia nadeszło polecenie zwolnienia i odwiezienia go do Szwajcarii. Musiał wiele znaczyć dla rządu austriackiego, gdyż drogę do Szwajcarii odbył w specjalnym pociągu podstawionym przez wojsko austriackie.

30 listopada 1914 r. Niemcy zwrócili uwagę na Lenina w wyniku raportu, jaki z Rosji nadesłał niemiecki agent, Estończyk z pochodzenia - Aleksander Keskiila. Od tego momentu wywiad niemiecki zaczął bacznie obserwować Lenina, wiodącego w Szwajcarii życie ubogiego emigranta.

Na froncie wschodnim Niemcy musieli zaangażować poważne siły, aby powstrzymać ofensywę Rosjan. Co prawda pod Tannenbergiem 30 sierpnia 1914 r. 2. armia rosyjska została zniszczona, jednakże to zwycięstwo Niemcy okupili poważnymi stratami, a powstrzymywanie innych armii rosyj skich wiązało poważne siły, których brak odczuwali coraz bardziej na froncie we Francji.

Co gorsza, do końca 1915 r. Niemcom nie udało się odnieść na Wschodzie rozstrzygającego zwycięstwa, a w 1916 r., aby odeprzeć uderzenia rosyj skich armii, musieli przerzucić z Francji duże oddziały wojska.

Dalsza obserwacja Lenina, prowadzona przez niemieckich agentów, wykazała, że ten człowiek rzeczywiście może się przydać do zrealizowania niemieckich planów rozpętania rewolucji. W deklaracji programowej Lenin pisał: Z punktu widzenia klasy robotniczej i mas pracujących wszystkich ludów Rosji, najmniejszym złem byłaby klęska monarchii carskiej i jej wojsk, uciskających Polskę, Ukrainę i wiele innych ludów Rosji. To musiało spodobać się niemieckiemu rządowi. Bezpośredni kontakt z Leninem utrzymywał Keskiila. Na jego prośbę Lenin opra-

40

ZAMACH NA LENINA

cowal siedmiopunktowy dokument precyzuj ący warunki, na j akich rewolucyjna Rosja gotowa byłaby zawrzeć pokój z Niemcami. To dowodzi, że Lenin musiał zdawać sobie sprawę, kim byl Keskula. Tym bardziej że chętnie informował niemieckiego agenta o sytuacji w Rosji, o czym dowiadywał się od swoich ludzi. Prawdopodobnie Keskula płacił za to Leninowi. Taki wniosek wynika z depeszy z 8 maja 1916 r., skierowanej przez niemiecki Sztab Generalny do Ministerstwa Spraw Zagranicznych:

Keskula nawiązał wiele nowych kontaktów z Rosją (...) Utrzymuje także bardzo pożyteczną łączność z Leninem i przekazał nam treść raportów o sytuacji w Rosji dostarczanych Leninowi przez jego zaufanych agentów. Keskula musi w przyszłości nadal otrzymywać niezbędne środki (...)20 tysięcy marek miesięcznie powinno wystarczyć.

Naród rosyjski niecierpliwił się. Klęski na froncie, głód, załamująca się sytuacja gospodarcza w kraju, potęgowana przez falę dokuczliwych mrozów wywołała strajki i demonstracje.

24 lutego 1917 r. na ulice Piotrogrodu wyległo prawie 200 tysięcy bezrobotnych. Doszło do starć z policją.

10 marca (25 lutego według kalendarza rosyjskiego) car wydał rozkaz użycia wojska do spacyfikowania tłumu. Wybuchła strzelanina, jednakże wkrótce żołnierze odmówili wykonywania rozkazów. Rewolta objęła stolicę.

15 marca car Mikołaj II zrzekł się tronu na rzecz swojego brata Michała, ale ten szybko zrezygnował, nie widząc możliwości opanowa-niasytuacji. Władza przeszła w ręce Rządu Tymczasowego.

W takiej sytuacji, w Zurychu rozpoczęły się rokowania między Leninem a niemieckim ambasadorem w Szwajcarii, margrabią Rombergiem. Lenin znał swoją wartość i zażądał, aby pociąg, którym miał podróżować do Rosji, potraktowano jako eksterytorialny: nikt nie miałby prawa wejść do wagonów ani sprawdzać paszportów. Rząd niemiecki przyjął warunki biednego rewolucjonisty. 9 kwietnia z Zurychu wyjechało 32 emigrantówrosyjskich; wśród nich Lenin z żoną oraz jego dwaj najbliżsi współpracownicy: Grigorij Zinowiew i Karol Radek. Na granicy przesiedli się zrewoltowane oddziały wojskowe wkraczają do cen-do pociągu podstawionego przez trum Piotrogrodu w pierwszych dniach marca 1917 r.

41

SENSACJE XX WIEKU

Niemców: do jednego wagonu wsiedli podróżni, do drugiego - żołnierze eskorty.

Gdy dojechali do Berlina, wagonyprzetoczono na bocznicę i tam podróżni oczekiwali przez 20 godzin. Dlaczego tak długo? Czy doszło do spotkania Lenina z władzami niemieckimi? Tego nie wiemy. Jednakże gdy Rosjanie dojechali do Sztokholmu, przedstawiciel Lenina, Radek spotkał się z Parvusem (właściwe nazwisko: Alexander Israel Helphand), rewolucjonistą utrzymującym stałe kontakty z rządem niemieckim. O czym rozmawiali? Nie wiadomo, gdyż nie zachowały się żadne zapiski. Jednakże nie można mieć najmniejszych wątpliwości, że głównym tematem były stosunki między rządami niemieckim i rosyjskim po rewolucji, gdyż po tym spotkaniu Parvus wyjechał natychmiast do Berlina i tam rozmawiał z ministrem Arthurem Zimmermannem. Z tej rozmowy również nie zachował się stenogram, aczkolwiek można sądzić, że rozmowa dotyczyła finansowania bolszewików w Rosji.

16 kwietnia 1917 r. pociąg z Leninem wjechał na peron Dworca Fińskiego w Piotrogrodzie. Agent niemiecki przekazał informację: Przyjazd Lenina do Rosji udany. Działa dokładnie tak, jak sobie tego życzymy.

Mylił się. Nie słyszał, jak Lenin stojąc na peronie mówił o Niemcach:

- Pozdrawiam was jako awangardę światowej rewolucji (...). W Niemczech wrze. Niedaleka jest godzina, w której na wezwanie towarzysza Karola Liebknechta* narody zwrócą swoją broń przeciwko kapitalistycznym wyzyskiwaczom.

Lenin nie był szpiegiem ani zdrajcą. Gdy przyjmował pomoc rządu niemieckiego, był biednym jak mysz kościelna rewolucjonistą, który często głodował w skromnym mieszkanku w Zurychu. Jednakże nie to było dla niego najważniejsze. Niemcy dawali mu możliwość realizacji wielkiego planu rewolucji, któremu poświęcił życie, postanowił więc wykorzystać okazję, jaką stwarzała niemiecka pomoc. Uważał, że jego sponsorzy są krótkowzroczni i naiwni: nie mogli przecież żądać spłaty długu po zwycięstwie rewolucji od człowieka, który przejąłby władzę w Rosji.

Na froncie 16 czerwca 1917 r. armia rosyjska uderzyła na wojska austriackie we Lwowie. W kraju narastała fala patriotyzmu. Piotrogród oczekiwał wieści o zwycięstwach. Tym większe było rozczarowanie. Po dwóch dniach wojska rosyjskie stanęły, a potem rzuciły się do panicznej ucieczki, gdy Austriakom przybyły z odsieczą wojska niemieckie. Lenin uznał, że nadszedł czas, aby podjąć próbę przejęcia władzy i obalić Rząd Tymczasowy. Mimo że w Piotrogrodzie bolszewikom udało się zgomadzić liczne oddziały wojska (ok. 15 tysięcy marynarzy i żołnierzy z Twierdzy Pietropawłowskiej), wsparte przez 10-25 tysięcy robotników z Zakładów Putiłowskich, pucz zakończył się niepowodzeniem; zbuntowani żołnie-

KarolLiebknecht( 1871-1919), działacz niemieckiej lewicy socjaldemokratycznej, współ-1 założyciel niemieckiej partii komunistycznej.

42

ZAMACH NA LENINA

rze rozpierzchli się na widok wojsk rządowych. Organizatorom puczu zabrakło zdecydowania i woli walki.

Lenin nie powtórzył tego błędu w czasie następnej próby. 6 listopada oddziały Gwardii Czerwonej, napotykając na znikomy opór, opanowały strategiczne punkty Piotrogrodu. W nocy z 6 na 7 listopada opanowano bez strat siedzibę Rządu Tymczasowego - Pałac Zimowy. Tej samej nocy Lenin stanął na czele nowego rządu - Rady Komisarzy Ludowych. Zmobilizował tłumy do walki z legalnymi władzami Rosji, obiecując pokój, chleb i ziemię. Gdy zwyciężył, musiał zrealizowaćte obietnice, gdyż obróciłby przeciwko sobie miliony żołnierzy i ich rodziny. Ponadto pokój był mu niezbędnie potrzebny do utrwalenia władzy bolszewickiej, która po październiku 1917 r. opanowała zaledwie niewielkie przyczółki ogromnego państwa rosyjskiego. Pokój za każdą cenę. Jednakże Lenin nie mógł otwarcie zaproponować dotychczasowym wrogom - państwom centralnym, podpisania traktatu pokojowego. Spodziewał się, że wobec słabej pozycji Rosji, Niemcy zażądaj ą poważnych ustępstw, a zaakceptowanie ich wywołałoby zarzut zdrady, tym bardziej że jego kontakty z mocarstwami centralnymi i sponsorowana przez Niemców podróż ze Szwajcarii stały się już publiczną tajemnicą. Lenin zagrał bardzo przebiegle: napisał Dekret o Pokoju, uchwalony przez II Zjazd Rad, w którym proponował wszystkim walczącym państwom trzymiesięczne zawieszenie broni. Nie był oczywiście tak naiwny, żeby uwierzyć, że Francja i Wielka Brytania przyjmą tę propozycję, dostarczoną ich posłom w Moskwie 22 listopada 1917 r. Ale skoro rządy sprzymierzonych dekret odrzuciły, Lenin uzyskał pretekst do podjęcia rokowań z Niemcami i Austro-Węgrami.

Na wszelki wypadek 28 listopada 1917 r. bolszewicy ponowili apel do państw uczestniczących w wojnie i już 1 grudnia ze spokojnym sumieniem mogli wysłać swoją delegację do Brześcia nad Bugiem, gdzie 3 grudnia rozpoczęły się rokowania*.

Niemcy, rozumiejąc jak słaba jest pozycja bolszewickich negocjatorów, żądali wiele: przekazania ziem znajdujących się pod ich okupacją wojskową: Polski, Inflant i Litwy. Rosjanie odpowiadali, przedkładając mgliste i nierealne kontrpropozycje wzywające do pokoju bez aneksji i kontrybucji.

Rokowania się przeciągały. 9 stycznia przewodnictwo rosyjskiej delegacji objął LewTrocki. Ten, wbrew Leninowi, ani myślał o zawieraniu pokoju. Odtąd czas w Brześciu zaczął upływać na długotrwałych popisach ora-torskich. Tymczasem pozycj a bolszewików pogarszała się z dnia na dzień. 9 lutego 1918 r. mocarstwa centralne podpisały pokój z Republiką Ukraińską i wprowadziły tam swoje wojska. Trocki mógł jedynie krzyczeć, że

Delegacji radzieckiej przewodniczył Abram Joffe, a w jej skład weszli przedstawiciele ludu: żołnierz, marynarz, robotnik, chłop i kobieta, którzy oczywiście nie zabierali głosu w czasie negocjacji. Niemieckiej delegacji przewodniczył Richard von Kuhlmann, austriackiej - hrabia Ottokar Czernin, obecni byli także ministrowie spraw zagranicznych Bułgarii i Turcji.

43

SENSACJE XX WIEKU

Radziecka delegacja na rokowania pokojowe w Brześciu: Abramjoffe (siedzi pośrodku), Lew Trocki (stoi drugi od prawej)

jest to sprzeczne z zasadą samostanowienia narodów, ale nikt go nie słuchał. Tego samego dnia Niemcy przeszli do ofensywy. Wręczyli Rosjanom ultimatum:

Do godziny 20.00 dnia jutrzejszego, 10 [lutego - BW], Trocki musi niezwłocz-niepodpisaćpokójnanaszychwarunkach(...).Wprzypadkuodmowylubpróby zwlekania czy uciekania się do innych pretekstów, rokowania należy zerwać

0 8.00wnocylO. i zakończyć zawieszenie broni. Wtakimwypadkuarmiefrontu wschodniego rozpoczną pochód w kierunku z góry upatrzonych pozycji.

Trocki odmówił podpisania traktatu pokojowego, wsiadł do pociągu

1 wyjechał do Moskwy, pozostawiając niemiecką delegację całkowicie zaskoczoną tak niekonwencjonalnym zachowaniem. Zaskoczenie nie trwało długo. 17 lutego w Bad Homburg cesarz Wilhelm II zaakceptował propozycję wojskowych, że należy wznowić działania wojenne. Tego dnia wojska niemieckie dotarły do Dwinska. Lenin przyjął to jako najpoważniejszy sygnał ostrzegawczy, tym bardziej że żołnierze rosyjscy nie stawiali specjalnego oporu. Dzień później, na posiedzeniu Komitetu Centralnego partii bolszewickiej, usiłował przeforsować rezolucję nakazującą przyjęcie niemieckich propozycji. Bezskutecznie: poparło go tylko sześciu członków, a siedmiu wypowiedziało się przeciw. Sytuacja doszła do granicy rozłamu w partii. Lenin zagroził rezygnacją. I nagle Lew Trocki, przeciwny dotychczas zawarciu pokoju na warunkach proponowanych przez Niemców, zmienił zdanie i poparł Lenina. Prawdopodobnie uwierzył, że „wódz rewolucji" rzeczywiście może się wycofać z działalności politycznej, co oznaczałoby kres państwa sowieckiego. W kolejnym głoso-

44

ZAMACH NA LENINA

waniu Lenin uzyskał większość jednego głosu (siedem za jego propozycją, sześć - przeciw). Natychmiast ułożył treść telegramu do Niemców i nakazał wysłać go do Berlina. Czekała go przykra niespodzianka: na froncie wojska niemieckie nie zatrzymały się, lecz wkroczyły do Inflant i posuwały się szybko w stronę Piotrogrodu. Na południu ofensywne działania prowadzili Austriacy i Węgrzy.

Odpowiedź z Berlina nadeszła dopiero 22 lutego, gdy spanikowany rząd radziecki zaczął szukać pomocy Francji. Niemcy usztywnili swoje stanowisko: zażądali przyznania im nie tylko terytoriów zajętych w czasie wojny, ale dodatkowo ziem, na które ich wojska wkroczyły po zerwaniu rokowań w Brześciu. Rosjanie powinni wycofać się z Ukrainy i Finlandii, zdemobilizować swój e woj ska oraz zgodzić się na daleko idące ustępstwa gospodarcze. Na dodatek niemieckie żądania przybrały formę ultimatum: bolszewicy mieli 48 godzin na przyjęcie propozycji, a 72 godziny na podpisanie traktatu.

- Ultimatum niemieckie musi być przyjęte bez żadnych warunków! Polityka żonglowania rewolucyjnymi frazesami dobiegła końca! - argumentował Lenin na posiedzeniu Komitetu Centralnego. Ponownie zagroził rezygnacją, gdyby piętnastu członków Komitetu odrzuciło jego rezolu-

Ranny żołnierz niemiecki niesiony do niewoli przez Rosjanina

45

SENSACJE XX WIEKU

cję. Ponownie groźba poskutkowała i za poparciem siedmiu członków, wobec sprzeciwu czterech przyjęto główną rezolucję o zaakceptowaniu niemieckiego ultimatum.

Dwa dni później Komitet Centralny wybrał delegację, która miała podpisać traktat pokojowy. Było to niezwykle trudne zadanie, gdyż nikt nie chciał stawiać swojego nazwiska pod haniebnym traktatem. Ostatecznie udało się namówić starego bolszewika Grigorija Sokolnikowa, aby stanął na czele delegacji, która 24 lutego 1918 r. wyjechała do Brześcia.

Tymczasem Niemcy parli do przodu i doszli na odległość 250 km od Piotrogrodu: zajęcie stolicy stało się bardzo realne. Lenin zarządził ewakuację urzędów centralnych do Moskwy i sam w nocy z 10 na 11 marca w towarzystwie żony i sekretarza Boncza-Bruj ewicza potajemnie wymknął się z Piotrogrodu.

Traktat podpisany w Brześciu 3 marca był ogromnym brzemieniem dla bolszewików. Rosja musiała oddać Polskę, Finlandię, Estonię, Łotwę, Litwę i Zakaukazie oraz uznać Ukrainę za niepodległą republikę. Traciła ziemie o łącznym obszarze 750 000 km2, zamieszkałe przez 25% ludności dawnego imperium, na których funkcjonowała jedna czwarta rosyjskich przedsiębiorstw przemysłowych i gdzie znajdowało się trzy czwarte złóż węgla i żelaza. Ponadto Niemcy uzyskali wiele przywilejów gospodarczych, które w praktyce wyłączały przedsiębiorców tego państwa spod władzy radzieckiej.

Delegacje niemiecka i austriacka podpisują traktat pokojowy 46

ZAMACH NA LENINA

Przez pewien czas władze bolszewickie wzbraniały się przed opublikowaniem warunków traktatu. Gdy stały się znane społeczeństwu, Rosją wstrząsnęła fala oburzenia. Dla ogromnej większości działaczy politycznych, od skrajnej lewicy po skrajną prawicę, Lenin stał się znienawidzonym człowiekiem, który upokorzył Rosję.

Dlatego Fanni Kapłan podjęła decyzję, że go zabije. Jednakże nie działała sama. Była członkinią 14-osobowej Organizacji Bojowej Socjalistów-Rewolucjonistów, zdecydowanej likwidować najwyższych przywódców bolszewickich. Początkowo chcieli dokonać zamachu na komisarza spraw zagranicznych Lwa Trockiego. Uważali, że zabicie właśnie tego człowieka będzie szczególnie silnym ciosem dla bolszewizmu. Jednak z bliżej nie znanych powodów zamach ten nie został przeprowadzony. Prawdopodobnie zamachowcom nie udało się ustalić, gdzie będą mogli zaskoczyć Trockiego, i zdecydowali się zabić Lenina, który wydawał się łatwiejszym celem z powodu swoich piątkowych spotkań z robotnikami. Należało tylko zawczasu dowiedzieć się, gdzie Lenin będzie wygłaszał przemówienie.

Grigorij Siemionow, przywódca Organizacji Bojowej podzielił Moskwę na 4 dzielnice, i do każdej wysłał dwóch ludzi: obserwatora i uzbrojonego zamachowca. Gdy obserwator ustali, gdzie Lenin przybędzie, ma zawiadomić zamachowca, oczekującego w centralnym punkcie strefy, aby ten przystąpił do działania.

Pierwsza próba zamachu, 23 sierpnia, nie powiodła się, gdyż egzekutora zawiodły nerwy i nie odważył się strzelać do Lenina przemawiającego w Muzeum Politechnicznym. Rozzłoszczony Siemionow wykluczył nieudolnego zamachowca z organizacji, a zadanie wykonania wyroku przekazał Fanni Kapłan, którą uznał za bardziej zdecydowaną. Wkrótce organizacja otrzymała wiadomość, że w piątek 30 sierpnia Lenin odbędzie spotkanie z robotnikami w południowej części Moskwy. Siemionow wysłał tam dwoje najbardziej doświadczonych terrorystów: Nowikowa - robotnika od wielu lat związanego z ruchem anarchistycznym oraz Fanni Kapłan.

Nowikow dowiedział się, że Lenin przybędzie do gmachu Giełdy Zbożowej. Fanni Kapłan oczekiwała w Pałacu Sierpuchowskim. W torebce miała pistolet browning z trzema nabojami. Pociski były nacięte na krzyż, w którego rowki napuszczono kurarę*. Nie wiadomo, na jaki sygnał Kapłan przybyła do gmachu Giełdy. Rozmawiała z Siergiejem Gilem, ale nie udało jej się dotrzeć w pobliże Lenina. Potem, na sygnał Nowikowa, pojechała do fabryki Michelsona. Gdy Lenin wyszedł z budynku, Nowikow -symulując upadek- zablokował drzwi i powstrzymał tłum, co dawało Fanni Kapłan większe możliwości działania. Po oddaniu strzałów zamachow-czyni odruchowo rzuciła się do ucieczki. Wiedziała, że w pobliżu czeka dorożka, która miała zabraćją wbezpieczne miejsce. Wpewnym momencie zrezygnowała jednak z ucieczki i oddała się w ręce ścigających ją ludzi.

Z nie znanych powodów trucizna nie zadziałała.

47

SENSACJE XX WIEKU

Lenin postanowił oszczędzić Fanni Kapłan, aby w więzieniu mogła przekonać się, jak rozkwita państwo radzieckie. Nie wiadomo, dlaczego to polecenie Lenina nie zostało wykonane. Prawdopodobnie przyczynąbyły objawy choroby umysłowej terrorystki, pozwalaj ące uznać, że więźniarka nie będzie mogła docenić wielkości przemian w Rosji Radzieckiej i uzmysłowić sobie, jak straszny popełniła czyn, decydując się zamordować człowieka, który tak wiele zrobił dla Rosjan.

3 września 1918 r. dowódca ochrony Kremla, były marynarz o nazwisku Małkow, otrzymał rozkaz zabicia Fanni Kapłan. Bez sądu, bez wyroku. Wyprowadził ją na wąski dziedziniec przy jednym z kremlowskich budynków, który wykorzystywano jako parking dla samochodów. Włączono silniki samochodów, aby ich warkot zagłuszył krzyk kobiety. Wspominał później:

Do wozu! Rzuciłem ostry rozkaz. Wskazałem na auto stojące u wejścia do ślepego zaułka. Fanni Kapłan, spazmatycznie kuląc ramiona poczyniła jeden krok, potem drugi, podniosłem pistolet...

Jak hartowała się stal.

Nazwisko człowieka, który zjawił się w warszawskim mieszkaniu szefa anty-bolszewickiej organizacji Borysa Sawinkowa, brzmiało dziwnie: Opperput. Ani Sawinkow, ani żaden z zachodnich wywiadów nie skojarzył, że może to być skrót dwóch rosyjskich słów: „Operacja putat", czyli „Operacja gmatwania". Tak było w istocie. Prawdziwe nazwisko Opperputa brzmiało Paweł Iwanowicz Sieljanow i był on agentem Komisji do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem, WCzeKi.

W Warszawie Opperput szybko zdobył zaufanie doświadczonego konspiratora Borysa Sawinkowa i stał się jego prawą ręką. Poznał wielu ludzi, prowadzących walkę z bolszewizmem poza granicami Rosji, namówił ich do wyjazdu do Moskwy, gdzie wsadzono ich do więzienia i zamordowano. Przesądził również o losie Sawinkowa. Wielka operacja radzieckiej tajnej policji zakończyła się całkowitym sukcesem...

Lenin uważał, że w nowym państwie radzieckim nie będzie potrzebna policja, gdyż miliony robotników i chłopów strzegących nowego państwa dobrobytu i sprawiedliwości bez trudu pozbędą się garstki wyzyskiwaczy, stawiających opór nowej władzy. Ta utopia prysła w zderzeniu z rzeczywistością. Bolszewicy nie zdobyli poparcia większości społeczeństwa. Rewolucja październikowa była zamachem stanu, obaleniem niepopularnego rządu, który upierał się, żeby prowadzić wojnę, i nie potrafił dać chleba milionom ludzi.

Wkrótce okazało się, że bolszewicy nie zachowają władzy postępując legalną drogą. W wyborach do Zgromadzenia Ustawodawczego, które odbyły sięwgrudniu 1917 r., mimo bardzo szeroko prowadzonej kampanii propagandowej, wygrali tylko w dwóch miastach: Moskwie i Piotrogrodzie.

W całej Rosji, z 36 milionów głosujących opowiedziało się za nimi tylko 9 milionów, a więc niecałe 2 5%, co dało nowej władzy 175 mandatów w parlamencie, gdzie zdecydowaną większość zdobyli rewolucyjni socjaliści: 370 miejsc.

18 stycznia 1918 r., na pierwszym posiedzeniu Konstytuanty Lenin zgłosił wniosek o przyznanie rządowi specjalnych uprawnień. Zostało to odrzucone przez większość posłów uznających, że zadaniem Zgromadzenia Ustawodawczego jest uchwalenie konstytucji. Dzień później bolszewicki rząd rozwiązał Konstytuantę. Wejścia do sali obrad zostały obstawione przez żołnierzy, którzy odpędzili posłów. To był początek końca parlamentaryzmu w Rosji Radzieckiej.

Zwróćmy uwagę na daty: wybory, które nie dały bolszewikom przewagi w Zgromadzeniu Ustawodawczym, odbyły się 8 grudnia 1917 r. Zaś 20 grudnia, a więc niecałe 2 tygodnie później, Rada Komisarzy Ludowych powo-

49

SENSACJE XX WIEKU

Propagandowy samochód bolszewicki w czasie wyborów w 1917 r.

łała Wszechrosyjską Nadzwyczajną Komisję do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem (Wsierossijskaja Czriezwyczajnaja Komissija po Bor'bie s Kontr-riewolucyęj i Sabotażom, w skrócie WCzeKa). Szef WCzeKi - Feliks Dzier-żyński* powiedział tego dnia na posiedzeniu Rady:

- Nie myślcie, że będę poszukiwał form rewolucyjnej sprawiedliwości: teraz nie potrzebujemy sprawiedliwości. Jest wojna -twarzą wtwarz, walka do końca. Życie albo śmierć!

Lenin nie mógł wybrać lepszego organizatora aparatu terroru: Feliks Ed-mundowicz Dzierżyński, potomek polskiej rodziny szlacheckiej, okazał się

Feliks Dzierżyński (1877-1926), polityk radź. Polak z pochodzenia, jeden z założycieli Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy w 1900 r. Po rewolucji lutowej w 1917 r. włączył się do działalności Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosyji (bolszewików). Tuż po zwycięstwie rewolucji stanął na czele policji politycznej, którą kierował do 1926 r. Terror, jaki rozpętał, był jednym z istotnych czynników, który pozwolił bolszewikom utrzymać się przy władzy. Po śmierci Lenina, poparł Stalina, rezygnując z ubiegania się o naczelne stanowisko w państwie.

50

JAK HARTOWAŁA SIĘ STAL.

administratorem bezwzględnym, całkowicie oddanym rewolucji i bardzo utalentowanym. Pod jego rządami WCzeKa szybko rozrastała się liczebnie i rozbudowywała swoje struktury. W 1921 r. liczyła już 31 tysięcy starannie dobranych funkcjonariuszy. Wyodrębniono Tajny Departament Polityczny do nadzorowania ludności, Specjalny Departament do kontrolowania wojska, powołano branżowe oddziały do kontroli transportu i komunikacji.

Dzierżyński sam wpadł na pomysł wychowywania czekistów od małego. W tym celu zaczął zakładać sierocińce, w których gromadzono dzieci, aby odpowiednio je przysposobić do służby w aparacie śledczym. Jedna z nauk polegała na asystowaniu przy torturach, powszechnie stosowanych od grudnia 1918 r. w czasie przesłuchań.

Jeden z szefów WCzeKi, Moroz, chełpił się:

- Nie ma kąta w naszym życiu, gdzie nie zajrzałoby orle oko CzeKi. W czasopiśmie „Krasnyj Terror" Martyn Latsis, zastępca Dzierżyńskie-

go, radził czekistom:

Me prowadzimy wojny z pojedynczymi osobami. Likwidujemy burżuazje jako klasę.

W czasie śledztwa nie szukaj dowodów, że oskarżony słowami i czynem występował przeciwko władzy radzieckiej. Pierwsze pytanie, jakie powinieneś sobie zadać to: do jakiej klasy należy oskarżony? Skąd pochodzi?Jakie jest jego wykształcenie lub zawód? Odpowiedzi na te pytania powinny określić los oskarżonego. W tym leży znaczenie i istota Czerwonego Terroru.

Dzierżyński doskonale potrafił oddzielać masowe akcje, skierowane przeciwko dużym grupom społecznym, których celem było zastraszenie ludzi, od walki z ośrodkami przywódczymi opozycji.

Początkowo wzbraniał się przed używaniem prowokatorów i wprowadzaniem własnych agentów do organizacji opozycyjnych, gdyż uważał to za działanie niegodne rewolucjonisty. Szybko jednak doszedł do wniosku, że jest to bardzo skuteczna broń. Być może utwierdził go w tym przekonaniu Lenin, który wiele lat wcześniej na własnej skórze poznał, jak groźni mogą być agenci carskiej tajnej policji politycznej - Ochrany. W1912 r. jednym z sześciu posłów bolszewickich do carskiego parlamentu - Dumy był robotnik, Roman Malinowski. To o nim Lenin pisał: Mamy nadzwyczajnego przywódcę wśród robotników reprezentujących nas w Dumie.

Nawet do głowy mu nie przyszło, że od 1910 r. Malinowski był agentem Ochrany. To na podstawie jego informacji policja aresztowała w 1913 r. Józefa Stalina i innego wybitnego działacza komunistycznego, Jakowa Swierdłowa.

Lenin, przerażony skutecznością działań policji, przyszedł po radę do... Malinowskiego.

- Co robić, aby uniemożliwić dalsze aresztowania? Malinowski szczerze odpowiedział:

- Wśród deputowanych bolszewickich do Dumy musi być agent Ochrany. Powinniśmy postępować bardziej konspiracyjnie!

Po latach Lenin nie chciał uwierzyć, że to Malinowski był agentem. Nawet gdy bolszewicy zdobyli kartoteki tajnej policji. Dopiero wobec niezbitych

51

SENSACJE XX WIEKU

Sidney Reilly

52

dowodów zgodził się na proces, po którym, 6 listopada 1918 r., rozstrzelano Malinowskiego w kremlowskich ogrodach.

Dzierżyński bardzo szybko i sprawnie opanował technikę prowokacji. Pierwszy wielki sukces osiągnął już na początku 1918 r., gdy do opozycyjnego Związku Walki Przeciwko Bolszewikom wprowadził swojego agenta. Czekista o nazwisku Gołubiew, udając byłego carskiego oficera, zyskał zaufanie przywódców i szybko rozszyfrował sposób działania tej organizacji. W rezultacie jego denuncjacji, w lutym 1918 r. aresztowano i stracono około 4000 członków związku.

Przywódcy bolszewiccy skłonni byli doszukiwać się wszelkich przejawów oporu wobec ich władzy w knowaniach rządów mocarstw zachodnich, choć te, zajęte sytuacją na froncie, pozostawiały walkę z bolszewi-zmem amatorom i romantycznym awanturnikom. Wynikało to również z wątłości sił wywiadów państw zachodnich.

Brytyjska tajna służba (Secret Intelligence Service - SIS) powstała w 1909 r., a na początku I wojny zatrudniała niewielki sztab ludzi w Londynie, nie mając żadnej stałej placówki za granicą. W czasie wojny rozbudowała swoje siły, organizując siatkę około 400 agentów, ale działali oni głównie w Belgii i Francji, zdobywając informacje o ruchach wojsk niemieckich. Dopiero na początku 1918 r. do Moskwy przysłano szefa placówki wywiadowczej, porucznika Ernesta Boyce'a, lecz jego zespół był bardzo nieliczny. Ludzie, którzy przyjeżdżali z Londynu, mieli dobre chęci, ale brakowało im podstawowego wyszkolenia. WCzeKa radziła sobie z nimi szybko i parę tygodni po podjęciu działalności niemalże wszyscy znaleźli się pod kontrolą agentów Dzierżyńskiego.

Wtamtym okresie, na początku 1918 r., do Moskwy przyjechał brytyjski dyplomata Robert Bruce Lockhart z zadaniem namówienia bolszewików do prowadzenia wojny z Niemcami. Oczywiście to się nie udało, ale pozostał na miejscu, aby doprowadzić do obalenia rządu Lenina. W połowie maja 1918 r. nawiązał kontakt z jednym z głównych organizatorów anty-bolszewickiego podziemia, Borysem Sawinkowem. Szybko uznał, że ten człowiek umożliwi zmianę rządów w Moskwie i razem opracowali równie śmiały, co naiwny plan wymordowania wszystkich przywódców bolszewickich w ciągu nocy, w której w Rosji wylądują wojska alianckie, oraz sformowania nowego rządu, będącego w rzeczywistości dyktaturą wojskową. Te słowa pochodzą z depeszy wysłanej przez Lockharta 28 maja 1918 r. do brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jego działania wspierał inny agent - Sidney Reilly. Ciekawy człowiek: j ego prawdziwe nazwisko brzmiało Sigmunt Rosenblum, urodził się w Polsce w 1874 r., był synem bogatej żydowskiej rodziny, z którą w wieku 16 lat zerwał wszelkie kontakty i wyemigrował do Londynu. Tam prowadził awanturnicze życie oscylujące między niespodziewanie zdobywanymi fortunami i równie szybkim ich traceniem. Miał 11 paszportów

JAK HARTOWAŁA SIĘ STAL...

i 11 żon równocześnie. Tuż po przyjeździe do Moskwy udał się na Kreml i, przedstawiając się jako wysłannik rządu brytyjskiego, zażądał spotkania z Leninem. Choć oczywiście wszystko było blagą, udało mu się dotrzeć bardzo wysoko, do sekretarza Lenina, Włodzimierza Boncza-Brujewicza.

Mimo oczywistej odwagi, obydwaj agenci mieli niewielkie doświadczenie i nie przysporzyli Dzierżyńskiemu wielu kłopotów. Już w czerwcu 1918 r. podsunął im dwóch swoich agentów: Łotyszy o nazwiskach Jan Buikis i Jan Sprogis, którzy przedstawiając się jako Szmidken i Bredis, oświadczyli, że reprezentują łotewskie wojska, gotowe do rewolty przeciwko komunistom.

Lockhart zacierał ręce. Wiedział, że żołnierze łotewscy, nazywani w Moskwie „żołnierzami rewolucji", pełnią służbę wartowniczą w głównych miejscach bolszewickiej władzy.

Łotysze są jedynymi żołnierzami w Moskwie. Kto kontroluje Łotyszy -kontroluje stolicę! Łotysze nie są bolszewikami, stali się sługami bolszewików, gdyż nie mieli innego wyjścia. Są zagranicznymi najemnikami. Zagraniczni najemnicy służą za pieniądze. Gdybym mógł kupić Łotyszy, moje zadanie byłoby łatwe - pisał w raporcie dla rządu brytyjskiego.

20 sierpnia wysłał następny raport, w którym relacjonował przebieg spotkania z dowódcą pułku łotewskiego. Ten zapewniał, że jego żołnierze gotowi są do przyłączenia się do antybolszewickiej rewolty i że wszystko da się zorganizować w ciągu 5-6 tygodni. Lockhart był zachwycony. Z jego rekomendacji Reilly wypłacił Łotyszowi 1,2 min rubli, jako wsparcie przygotowań do rewolucji. W rzeczywistości „dowódca pułku", który przyjął pieniądze, nazywał się Edward Berzin i był agentem WCzeKi. Pieniądze, które otrzymał od Brytyjczyków, zasiliły kasę tajnej policji.

Sukcesy, o jakich raportowali z Moskwy agenci brytyjscy, zachęciły do współdziałania tajne służby Stanów Zjednoczonych i Francji.

2 5 sierpnia, w Moskwie, w biurze konsula generalnego Stanów Zj edno-czonych, Witta Poola odbyło się zebranie, podczas którego dyskutowano nad formami walki z władzami komunistycznymi. Wśród dyplomatów z Wielkiej Brytanii, Francji i Stanów Zjednoczonych znalazł się francuski dziennikarz Renę Marchand, który był bolszewickim agentem. Dzierżyń-ski otrzymał raport z tej narady, zanim podobne sprawozdania dotarły do Londynu, Waszyngtonu i Paryża.

Ta gra w „kotka i myszkę" została raptownie przerwana 30 sierpnia 1918 r., tuż po zamachach, w czasie których Lenin odniósł rany i zginął szef piotrogrodzkiej WCzeKi, Michaił Uritski. W odwecie bolszewicy wymordowali w Piotrogrodzie 500 więźniów politycznych w ciągu dwóch dni. Aresztowano również wszystkich podejrzewanych o współpracę z wywiadami państw zachodnich, uznając, że to oni zorganizowali zamach na „wodza rewolucji".

Dzierżyński protestował. Nie miał oczywiście nic przeciwko mordowaniu więźniów i przeciwników politycznych, ale aresztowanie szpiegów, takich jak Lockhart i Reilly, niszczyło misterną sieć, jaką od paru miesięcy tkali jego agenci, a w którą mieli wpaść przywódcy organizacji opozycyj-

53

SENSACJE XX WIEKU

nych. Musiał jednak wykonać rozkaz Kremla: zemsta, bez względu na to, kto znalazł się w jej zasięgu.

31 sierpnia czekiści przystąpili do likwidacji siatki Lockharta. O 3.30 nad ranem wpadli do jego mieszkania. Przeprowadzili rewizję, lecz nie znaleźli nic interesującego. Nie zrewidowali natomiast samego Lockharta, który, wyciągnięty z łóżka, ubrał się w pośpiechu, zachowując w kieszeni spodni notes z nazwiskami konspiratorów. Między innymi było tam nazwisko Borysa Sawinkowa.

Przesłuchania prowadził Łotysz, Jaków Peters. Dopytywał się głównie o związki z Fanni Kapłan. W pewnym momencie Lockharta wyprowadzono do innego pokoju i pozostawiono samego. Po kilku minutach żołnierze wprowadzili kobietę o kruczoczarnych włosach. Bacznie obserwowano, jakzachowająsięoboje. Jednakże ani Lockhart, ani Fanni Kapłan nie znali się. Ona podeszła do okna i przez wiele minut bezmyślnie przyglądała się kratom, a Lockhart krążył po celi zastanawiając się, jak pozbyć się notatnika, który wciąż tkwił w jego kieszeni. Zdawał sobie sprawę, że czekiści lada moment mogą naprawić błąd, jaki popełnili nie poddając go rewizji osobistej.

Po nieudanej konfrontacji Peters wznowił przesłuchania, ale Lockhart wiedział już, co zrobić. Narzekając na ból brzucha uzyskał zgodę na skorzystanie z toalety. Wydawało się, że ten wybieg niewiele pomoże, gdyż cały czas stali nad nim dwaj żołnierze, ale w pewnym momencie Lockhart poprosił ich o papier toaletowy. Żołnierze wzruszyli ramionami i powiedzieli, aby sobie poradził w inny sposób. Nie byli więc zdziwieni, gdy aresztowany wyciągnął z kieszeni spodni notes i użył jego kartek.

Zwolniono go już o 9.00. Był dyplomatą i zapewne dlatego uniknął brutalnych przesłuchań i śmierci lub deportacji na Syberię. Co prawda, aresztowano go ponownie, podobnie jak i Reilly'ego, ale w październiku wymieniono ich na radzieckich dyplomatów, których w ramach retorsji zatrzymała w Londynie brytyjska policja.

Czy rzeczywiście Lockhartowi, który wyrzucił do sedesu kartki z notatnika, udało się zatrzeć ślady prowadzące do Borysa Sawinkowa? Może nie docenił funkcjonariuszy WCzeKi? Może z sedesu lub rury kanalizacyjnej wydobyto kartki i odczytano nazwiska? Faktem jest, że tuż po zwolnieniu Lockharta, WCzeKa przystąpiła do likwidacji Borysa Sawinkowa, uznając go za bardzo przebiegłego i niebezpiecznego wroga. Dzierżyński zaaprobował plan akcji pod kryptonimem „Syndykat".

Borys Sawinkow, urodzony w 1879 r. w Charkowie, ukończył szkołę średnią w Warszawie. Jako członek partii eserowców, organizował w 1904 r. zamach na Wiaczesława Plehwego, znanego z okrucieństwa ministra spraw wewnętrznych. W1905 r. przygotował atak na wielkiego księcia Siergieja Aleksandrowicza. Zdradzony przez agenta policji Jewno Azefa, został schwytany i skazany na śmierć, ale zdołał umknąć za granicę. Po rewolucji lutowej wrócił do Rosji i pracował w Rządzie Tymczasowym. W grudniu 1917 r. przedostał się nad Don, gdzie tworzył Armię Ochotniczą. Następnie wrócił do Moskwy, aby tam organizować antybolszewickie podzie-

54

JAK HARTOWAŁA SIĘ STAL.

Jeden z pierwszych oddziałów Armii Czerwonej

mie. Wtedy właśnie zetknął się z agentami brytyjskimi. Jego największym problemem było zgromadzenie funduszy, które umożliwiłyby funkcjonowanie podziemnej organizacji, zakup broni i przygotowanie powstania. Wiedział, że z Zachodu nie uzyska ani grosza na walkę z rządem komunistycznym, gdyż Wielka Brytania i Francja były zainteresowane jedynie wojną z Niemcami. Sytuacja w Moskwie była dla nich ważna o tyle, że niepokoiły się, czy nowe władze nie wycofają swoich wojsk z frontu. Francja pomagała bolszewikom budować Armię Czerwoną. Sawinkow, zręczny polityk, wykorzystał takie nastawienie i zaczął przekonywać swoich partnerów, że potrzebuje pieniędzy na organizację Armii Ochotniczej, która walczyć będzie z Niemcami. Dzięki temu udało mu się nakłonić czeskiego przywódcę Tomaśa Masaryka* do wypłacenia 200 tysięcy rubli, a następnie francuskiego posła Josepha Noulensa do wypłacenia aż 2,5 miliona rubli. Nie wiadomo, jakie sumy przekazał Sawinkowowi Lockhart, należy jednak sądzić, że też zasilił kasę przywódcy ruchu antybolszewic-kiego. Dzięki tym funduszom Sawinkow zbudował doskonale zakonspirowaną organizacj ę Związek Obrony Oj czyzny i Wolności, skupiaj ącą około 5000 członków. Mieli oni wzniecić powstanie po wylądowaniu w Rosji wojsk aliantów. Sawinkow uznał, że odpowiedni moment nadszedł w po-

Tomaś Garrigue Masaryk (1850-1937), polityk czechosł. W czasie I wojny światowej działał w Londynie na rzecz niepodległości Czech. W1918 r. został prezydentem niepodległej Czechosłowacji. Ustąpił w 1935 r., wobec zagrożenia ze strony Niemiec.

5 5

SENSACJE XX WIEKU

łowię 1918 r. Rosja pogrążała się w wojnie domowej. Rozpoczął ją bunt Korpusu Czechosłowackiego, utworzonego w byłej armii carskiej, który bolszewicy chcieli rozbroić. W maju 1918 r. 50 tysięcy żołnierzy korpusu opanowało południową część Uralu i przejęło kontrolę nad transsyberyj-ską linią kolejową. W tym czasie obszar kontrolowany przez rząd Lenina nie był większy niż w XV wieku zajmowało Księstwo Moskiewskie. Sytu-acj a bolszewików była beznadziejna i wszystko wskazywało na ich szybką klęskę.

Na zachodzie Niemcy, mimo podpisania paktu w Brześciu, nie zaprzestali walk.

Na południowym zachodzie generał Anton Denikin, na czele Armii Ochotniczej i współdziałając z kozakami Piotra Krasnowa, zajął Ukrainę od frontu niemieckiego do Wołgi.

W Omsku powstał rząd admirała Aleksandra Kołczaka, który ogłosił się dyktatorem i Najwyższym Naczelnikiem Państwa Rosyjskiego. W 1919 r. podjął ofensywę w stronę Moskwy i zaczął odnosić sukcesy.

W Murmańsku wylądowały wojska brytyjskie, aby nie dopuścić do opanowania przez Niemców składów amunicji. W maju piętnastotysięczny brytyjski korpus ekspedycyjny przejął kontrolę nad półwyspem Kola i Ar-changielskiem. We Władywostoku wylądowały wojska brytyjskie i japońskie.

Wydawałoby się, że wobec takich potęg władza bolszewicka ma niewielkie szansę przetrwania, ale okoliczności jej sprzyjały: żołnierze z niewielkich oddziałów nie kwapili się do wychylania nosa poza rejony portów, które łatwo i szybko opanowali. A wystarczyłoby przysłanie trzech dywizji, które łatwo przełamałyby opór bolszewików i doszły do Moskwy. Jednakże zakończenie wojny w Europie, w listopadzie 1918 r., podziałało tak demobilizująco na armię brytyjską, że żaden polityk ani dowódca nie odważyłby się zaproponować ponownej mobilizacji wojsk i wysłania ich daleko od brzegów rodzimej wyspy.

Bolszewicy potrafili sprostać dramatycznemu wyzwaniu i w niewiarygodnie krótkim czasie zorganizowali poważne siły zbrojne. Była to przede wszystkim zasługa Lwa Trockiego.

Mianowany wmarcu 1918 r. komisarzem sprawwojskowych i morskich, okazał się bardzo zdolnym organizatorem. Pod koniec roku 1918 wcielono do Armii Czerwonej 800 tysięcy ludzi. W szczytowym okresie 1920 r. liczyła ona ponad 2 miliony żołnierzy. Tej siły skłóceni ze sobą Biali powstrzymać nie mogli, choć mieli pod swoimi rozkazami około miliona żołnierzy. Nie potrafili skoordynować działań swoich wojsk, nie potrafili również zawrzeć sojuszu z Polską. Bolszewicy zwyciężyli, choć cena wojny domowej była straszna: zginęło około 15 milionów ludzi, 16 milionów zmarło z głodu, zimna i chorób. Dziesiątki tysięcy białogwardzistów uciekło za granicę.

Sawinkow podzielił ich los. Doskonale przygotowana rewolta, którą członkowie jego organizacji wzniecili 6 lipca 1918 r. w Jarosławiu, a następnie w kilku innych miastach, upadła. Sawinkowowi udało się zbiec do

56

JAK HARTOWAŁA SIĘ STAL...

wojsk admirała Aleksandra Koł-czaka, a następnie do Warszawy. Tam w 1920 r. zorganizował Komitet Polityczny, rekrutujący żołnierzy do Rosyjskiej Armii Ludowej, walczącej przeciwko Armii Czerwonej.

Lenin uznał, że WCzeKa spełniła swoje zadanie na terenie Rosji i w walce z opozycją musi skoncentrować się na tropieniu i likwidacji zagranicznych ośrodków antybolszewickich. Ich bowiem obawiał się najbardziej. Znajdowały się poza zasięgiem jego władzy. Mówił na zjeździe Kominternu*:

- Teraz, gdy odparliśmy atak międzynarodowej kontrrewolucji, za granicą sformowano organizacje rosyjskiej burżuazji i wszystkich rosyjskich partii kontrrewolucyjnych. Liczba emigrantów rosyjskich rozrzuconych w obcych państwach wynosi od półtora do dwóch milionów (...). Sprytnie wykorzystują każdą okazję w celu zaatakowania Rosji Radzieckiej i rozbicia jej. (...) Ci kontrrewolucyjni emigranci są bardzo dobrze poinformowani, doskonale zorganizowani i są dobrymi strategami.

Nie bez kozery Lenin wypowiedział te słowa na forum Kominternu, gdyż jednocześnie zaapelował do „zagranicznych towarzyszy", aby bacznie obserwowali w swoich krajach białogwardyjskie organizacje.

W lipcu 1921 r. wezwał Dzierżyńskiego. - Feliksie Edmundowiczu -powiedział - musicie skoncentrować uwagę swojego urzędu na aktywności Białych, którzy uciekli z Rosji. Wojna nie skończyła się. Białogwardziści są groźną bronią w rękach rządów Zachodu. Znają teren, zwyczaje, pozostawili tutaj zaplecze. Oczekuję od was konkretnego planu działań, który ostatecznie rozwiąże ten problem.

Cztery dni później Dzierżyński przedstawił taki plan.

Trocki (salutuje) i Lenin przyjmują defiladę wojska na Placu Czerwonym

Komintern, potoczna nazwa organizacji, powołanej w Moskwie jako ośrodek integracji i koordynowania światowego ruchu komunistycznego. Szybko stał się głównym ośrodkiem wywiadu i dywersji wobec państw zachodnich.

57

JAK HARTOWAŁA SIĘ STAL...

wojsk admirała Aleksandra Koł-czaka, a następnie do Warszawy. Tam w 1920 r. zorganizował Komitet Polityczny, rekrutujący żołnierzy do Rosyjskiej Armii Ludowej, walczącej przeciwko Armii Czerwonej.

Lenin uznał, że WCzeKa spełniła swoje zadanie na terenie Rosji i w walce z opozycją musi skoncentrować się na tropieniu i likwidacji zagranicznych ośrodków antybolszewickich. Ich bowiem obawiał się najbardziej. Znajdowały się poza zasięgiem jego władzy. Mówił na zjeździe Kominternu*:

- Teraz, gdy odparliśmy atak międzynarodowej kontrrewolucji, za granicą sformowano organizacje rosyjskiej burżuazji i wszystkich rosyjskich partii kontrrewolucyjnych. Liczba emigrantów rosyjskich rozrzuconych w obcych państwach wynosi od półtora do dwóch milionów (...). Sprytnie wykorzystują każdą okazję w celu zaatakowania Rosji Radzieckiej i rozbiciajej. (...)

Ci kontrrewolucyjni emigranci są bardzo dobrze poinformowani, doskonale zorganizowani i są dobrymi strategami.

Nie bez kozery Lenin wypowiedział te słowa na forum Kominternu, gdyż jednocześnie zaapelował do „zagranicznych towarzyszy", aby bacznie obserwowali w swoich krajach białogwardyjskie organizacje.

W lipcu 1921 r. wezwał Dzierżyńskiego. - Feliksie Edmundowiczu -powiedział - musicie skoncentrować uwagę swojego urzędu na aktywności Białych, którzy uciekli z Rosji. Wojna nie skończyła się. Białogwardziści są groźną bronią w rękach rządów Zachodu. Znają teren, zwyczaje, pozostawili tutaj zaplecze. Oczekuję od was konkretnego planu działań, który ostatecznie rozwiąże ten problem.

Cztery dni później Dzierżyński przedstawił taki plan.

Trochi (salutuje) i Lenin przyjmują defiladę wojska na Placu Czerwonym

Komintern, potoczna nazwa organizacji, powołanej w Moskwie jako ośrodek integracji i koordynowania światowego ruchu komunistycznego. Szybko stał się głównym ośrodkiem wywiadu i dywersji wobec państw zachodnich.

1

57

SENSACJE XX WIEKU

Punkt pierwszy: brać zakładników wśród członków rodzin Białych, którzy uciekli za granicę. Przetrzymywać ich w specjalnych obozach i rozstrzeliwać w przypadku podjęcia przez ich krewnych jakiejkolwiek działalności kontrrewolucyjnej.

Punkt drugi: utworzyć specjalny oddział dokonujący zamachów na działaczy emigracyjnych.

Punkt trzeci: wprowadzić na większą skalę agentów do organizacji antybolszewickich.

Lenin zaakceptował wszystkie punkty tego planu.

- Kto jest najgroźniejszy? Kogo weźmiecie na pierwszy ogień? - zapytał, gdy skończył lekturę krótkiego dokumentu.

- Sawinkow! - odpowiedział bez wahania Dzierżyński. - Najgroźniejszy z białogwardzistów. Doświadczony, doskonały organizator. Jest teraz w Warszawie i kieruj e organizacj ą, którą nazwał Ludowy Związek Obrony Kraju i Wolności.

Operacja „Syndykat" rozpoczęła się.

W grudniu 1921 r. do warszawskiej siedziby Sawinkowa przybył Aleksander Edwardowicz Opperput przywożąc ze sobą walizkę tajnych dokumentów, rzekomo wykradzionych bolszewickiemu rządowi. Były fałszywe, ale dzięki nim zdobył zaufanie Sawinkowa. Stał się jego bliskim współpracownikiem. Śledził każdy krok, poznawał ludzi, strukturę organizacji.

Informacje, które wysyłał do Moskwy, umożliwiły rządowi radzieckiemu wystąpienie z ostrym protestem wobec władz polskich, że wspierają działalność antyradziecką. WrezultacieSawinkowmusiałwyjechaćz Warszawy. Przeniósł się do Pragi, a następnie do Paryża.

Dzierżyński odniósł pierwszy sukces i przystąpił do realizowania drugiego etapu operacji „Syndykat": likwidacji Sawinkowa. Być może na początku Dzierżyński planował wysłanie zamachowca, który zadźgałby Sawinkowa gdzieś w paryskiej uliczce. Jednak szybko porzucił ten pomysł. Zamordowanie znanego działacza opozycji naruszyłoby dobre stosunki z Francją, na których rządowi Rosji Radzieckiej bardzo zależało. Poza tym, o wiele więcej korzyści odniosłaby władza radziecka stawiając Sawinkowa przed sądem. Tak,SawinkowpowinienwrócićdoMoskwy!Sam,z własnej woli! To było niezwykle trudne zadanie, zważając, że człowiek, który miał być zwabiony do więzienia GPU*, był doświadczonym konspiratorem i doskonale wiedział, na co stać radziecką policję polityczną i jak sprawnie potrafi ona działać. Jednakże nie przewidział wszystkiego.

Opperput zidentyfikował 44 członków Ludowego Związku, działających w Moskwie, i w sierpniu 1921 r. postawiono ich przed sądem. Sam też zasiadł na ławie oskarżonych, gdyż w przeciwnym wypadku zostałby zdemaskowany i naraziłby na szwank dalszą akcję. Oczywiście wyrok,

4

W1922 r. przekształcono WCzeKę w GPU (GosudarstwiennojePoliticzeskoje Uprawlenije) - Państwowy Zarząd Polityczny, w latach 1922-1934 naczelny organ radzieckich władz bezpieczeństwa.

5 8

JAK HARTOWAŁA SIĘ STAL...

jaki otrzymał, był czystą fikcją, ale jego kariera agenta dobiegła końca. Jednakże informacje, jakie zdobył o ludziach Sawinkowa, trasach ich przerzutów do Rosji i miejscach, gdzie znajdowali schronienie, umożliwiły dalsze aresztowania. W zasadzkę wpadł adiutant Sawinkowa, oficer o nazwisku Szeszenija, który latem 19 2 2 r. usiłował przekroczyć granicę. W więzieniu poddany torturom, zgodził się wysłać do pozostających w Polsce członków organizacji Sawinkowa informację, że udało mu się nawiązać kontakty z dobrze zorganizowaną grupą antybolszewicką. Tę informację zawiózł Fiodorow, posługujący się pseudonimem Muchin, agent radzieckiej tajnej policji. W lipcu 1923 r. Muchinowi, który zdobył zaufanie ludzi Sawinkowa, udało się dotrzeć do samego szefa w Paryżu. Przekonywał go, że sytuacja w Moskwie dojrzała do wybuchu, że tysiące rewolucjonistów czeka na przyjazd Sawinkowa, aby poprowadził ich do walki ze znienawidzonymi bolszewikami. Sawinkow uwierzył, ale natura konspiratora nakazywała mu zachować ostrożność. Wysłał do Moskwy swojego współpracownika, pułkownika Siergieja Pawłowskiego. I on, schwytany, pod wpływem tortur zdecydował się współpracować z OGPU* i wysyłać do Sawinkowa fałszywe raporty. Potwierdzał w nich wszystkie fałszywe informacje, jakie wcześniej dostarczali Sawinkowowi agenci OGPU: Moskwa i największe miasta Rosji gotowe do rebelii! Ludzie chwytają za broń przeciwko bolszewikom! Podziemna opozycja jest bardzo silna! Brakuje tylko przywódcy, który zjednoczy te organizacje i poprowadzi do zwycięstwa nad słabym i znienawidzonym reżimem!

Doniesienia z Moskwy potwierdzały inne „fakty". OGPU działało bardzo chytrze i wieloma kanałami, z wielu różnych źródeł wysyłało do emigracyjnych organizacji fałszywe informacje.

W Paryżu, Berlinie, Warszawie i Pradze emigranci z radością słuchali o powstających w ZSRR tajnych grupach opozycyjnych, nie podejrzewając nawet, że większość z tych grup zakładali agenci OGPU. Tak było z Monar-chistycznym Związkiem Centralnej Rosji (MOR), założonym na polecenie Dzierżyńskiego w 1921 r. Przez wiele lat organizacja ta tworzyła filie w Rosji Radzieckiej i w stolicach wielu państw zachodnich. Zwabiała przeciwników komunizmu i nawiązywała kontakty z organizacjami emigracyjnymi.

Sawinkow, mając całkowicie fałszywy obraz sytuacji w Moskwie, wahał się. Chciał tam jak najszybciej pojechać, aby poprowadzić do walki przeciwników komunizmu i przejąć władzę. Z drugiej strony, odczuwał jakiś lęk, choć nic nie wskazywało, że jego powrót może zakończyć się tragedią. Postanowił naradzić się ze starym przyjacielem, Sidneyem Reillym, dobrze znającym konspiracyjne środowiska w Moskwie. Pod koniec lipca 1924 r. ściągnął go do Paryża z Nowego Jorku i przez 3 tygodnie dyskutowali na temat zorganizowania wyjazdu do Moskwy.

W styczniu 1923 r. GPU przekształcono w OGPU - Objedinionnoje Gosudarstwiennoje Politiczeshoje Uprawlenije - Zjednoczony Państwowy Zarząd Polityczny.

59

SENSACJE XX WIEKU

Nie mógł znaleźć gorszego doradcy! Reilly uważał, że sytuacja w największych miastach sowieckich jest tak napięta, iż Sawinkow musi niezwłocznie pojechać i wzniecić powstanie. Nawet nie podejrzewał, że rady, jakich udzialał, opierały się na błędnych informacjach dostarczanych mu przez agentów OGPU, których znał jako działaczy Monarchistycznego Związku Centralnej Rosji (MOR). To zakończyło się również dla niego tragicznie, ale zanim to się stało, przekonał Sawinkowa. 15 sierpnia 1924 r. przekroczył on granicę polsko-radziecką i trafił prosto w zasadzkę.

Proces rozpoczął się bardzo szybko. Już 27 sierpnia Sawinkow stanął przed radzieckim sądem. Świat z niedowierzaniem słuchał, jak czołowy przywódca antybolszewickiego podziemia przyznaje się do winy i żebrze o łaskę.

- Bezwarunkowo uznaję radziecką władzę i nic innego. Każdemu Rosjaninowi, który kocha swój kraj, ja, który przeszedłem całą drogę krwawej, ciężkiej walki przeciwko krajowi, ja, który obalałem ten kraj jak nikt inny, ja mówię mu, że jeżeli jesteś Rosjaninem, jeżeli kochasz swój naród, powinieneś pokłonić się przed siłą robotniczo-chłopską i uznać ją bez żadnych zastrzeżeń.

Dlaczego Sawinkowprzyjął takąpostawę? Być może katowano go, aczkolwiek w tamtych latach radziecka tajna policja nie stosowała w głośnych sprawach, powszechnego w latach trzydziestych wymuszania torturami, szantażem lub środkami farmakologicznymi oświadczeń przed sądem. Prawdopodobnie Sawinkow zdecydował się na złożenie oświadczenia popieraj ącego władzę bolszewicką w zamian za zachowanie życia. Rzeczywiście, potulna postawa przed sądem została nagrodzona stosunkowo łagodnym wyrokiem dziesięciu lat więzienia. Być może Dzierżyński chciał w ten sposób pokazać działaczom emigracyjnym, że mogą liczyć na wyrozumiałość „ludowej sprawiedliwości", gdy zechcą zerwać z aktywnością antybol-szewicką i wrócić do ojczyzny. Jednakże Sawinkowowi nie dane było przeżyć kary. W maju 1925 r. wyskoczył z okna więzienia. Taka była oficjalna wersja. W rzeczywistości zginął na Łubiance zepchnięty ze schodów.

Wkrótce podobny los spotkał innego konspiratora, który nie przejrzał przebiegłości OGPU, a który tak serdecznie doradzał Sawinkowowi powrót do ojczyzny.

25 września 1925 r. Sidney Reilly przekroczył granicę między Finlandią a Związkiem Radzieckim. Prowadzony przez działacza Monarchistycznego Związku, a w rzeczywistości agenta OGPU, dotarł do Moskwy. Tam spotkał się z „działaczami" tej organizacji, którym przedstawił plan powstania i źródła finansowania. Wówczas został aresztowany. Usiłował ratować życie proponując współpracę. W liście do Dzierżyńskiego pisał, że gotów jest dostarczyć wszystkie informacje na temat brytyjskich tajnych służb. Czy tak się stało? Nie wiemy. Sidney Reilly zginął rozstrzelany 3 listopada 1925 r.

6 0

Sprawa towarzysza Kirowa

1 grudnia 1934 r., w Leningradzie, tuż po godzinie 16.00 Siergiej Kirów, przewodniczący miejskiego komitetu partii komunistycznej, przyjechał do gmachu Smolnego, gdzie mieściło się jego biuro.

Człowiek z obstawy, były żołnierz o nazwisku Borisow, pozostał przy samochodzie. Kirów nie zwrócił na to uwagi. Nie zdziwiło go również, że na trzecim piętrze, w pobliżu jego gabinetu nie było warty. Minął ciężkie, obite skórą drzwi i wszedł do pokoju swojego współpracownika, Michaiła Czudowa. Spędził tam kilkanaście minut, a następnie wyszedł na korytarz i skierował się w stronę swojego gabinetu. Minął wnękę okna. Przez moment wydało mu się, że dostrzega tam sylwetkę człowieka, odcinającą się od jasnego tła nieba widocznego za oknem. Przystanął, aby sprawdzić, czy wzrok go nie omylił, i w tym momencie z ciemności wyszedł mężczyzna. Kirów nie zdążył się odwrócić, gdy zamachowiec strzelił z rewolweru w jego kark. Oddał też drugi strzał, ale chybił. Kirów ciężko ranny osunął się na ziemię. Obok niego upadł morderca, który... zemdlał z wrażenia.

Z pokojów wybiegli ludzie zaalarmowani hukiem wystrzałów. Było już za późno, aby udzielić pomocy. Siergiej Kirów zmarł. Jak zamachowiec dostał się do Smolnego?

Dlaczego na trzecim piętrze nie było warty, a ochroniarz Kirowa mu nie towarzyszył?

Czy zabójca działał sam, czy też był członkiem wywrotowej lub przestępczej organizacji?

Szybko i bez kłopotu ustalono, że zabójca nazywał się Leonid Wasilie-wicz Nikołajew, urodzony w 1904 r., żonaty, dwoje dzieci. Od 1920 r. był członkiem partii komunistycznej. Nigdy nie zetknął się z Kirowem. Nie działał z motywów osobistych.

Dlaczego strzelał?

Najpierw musimy odpowiedzieć na pytanie, kim był Siergiej Kirów i komu mogło zależeć na jego śmierci.

Jego prawdziwe nazwisko brzmiało Kostrikow. W 1904 r. związał się z socjaldemokracją, brał udział w rewolucji 1905 r. W czasie rewolucji październikowej poparł Lenina. Od 1919 r. z krwawą bezwzględnością zaprowadzał władzę radziecką w Kraju Astrachańskim.

Szybką karierę partyjną rozpoczął w połowie lat dwudziestych, gdy stanął na czele Komitetu Obwodowego partii bolszewickiej w Leningradzie. Później doszedł do stanowiska członka Biura Politycznego Wszechzwiąz- Siergiej Kirów w 1932 r.

61

SENSACJE XX WIEKU

Straszliwy shuteh kolektywizacji: głód

kowej Komunistycznej Partii (bolszewików) - WKP(b), a w 1934 r. został sekretarzem Komitetu Centralnego WKP(b).

Na początku lat trzydziestych popierał Stalina całym sercem. Jednakże z wolna sprawa kolektywizacji stała się przyczyną załamania się ich przyjaźni. Kirów nie protestował przeciwko gruntownym zmianom na wsi, ale nie godził się z metodami, jakie kazał zastosować Stalin: straszliwym terrorem, który objął ogromne połacie Ukrainy, Białorusi i Rosji, głodzeniem milionów ludzi, masakrami dokonywanymi przez specjalne oddziały wojska, które rozstrzeliwały ludność całych wsi. Nikt do dzisiaj nie obli-

62

SENSACJE XX WIEKU

Straszliwy skutek kolektywizacji: głód

i

kowej Komunistycznej Partii (bolszewików) - WKP(b), a w 1934 r. został sekretarzem Komitetu Centralnego WKP(b).

Na początku lat trzydziestych popierał Stalina całym sercem. Jednakże z wolna sprawa kolektywizacji stała się przyczyną załamania się ich przy-j aźni. Kirów nie protestował przeciwko gruntownym zmianom na wsi, ale nie godził się z metodami, jakie kazał zastosować Stalin: straszliwym terrorem, który objął ogromne połacie Ukrainy, Białorusi i Rosji, głodzeniem milionów ludzi, masakrami dokonywanymi przez specjalne oddziały wojska, które rozstrzeliwały ludność całych wsi. Nikt do dzisiaj nie obli-

62

SPRAWA TOWARZYSZA KIROWA

czył, ile ofiar pochłonęła kolektywizacja. Ocenia się, że zginęło co najmniej 10 milionów chłopów.

W tym czasie mówiło się, że Leningrad, gdzie rządził Kirów, stał się centrum opozycji antystalinowskiej. Była to duża przesada, ale rzeczywiście Kirów przeciwstawiał się zapędom dyktatora, zdecydowanego zlikwidować opozycję.

Do decydujących wydarzeń doszło na XVII Zjeździe WKP(b). Już samo otwarcie Zjazdu zaniepokoiło Stalina. Każdy członek partii komunistycznej wiedział, że towarzysza Stalina trzeba witać dziesięciominutowymi oklaskami, a pozostałych dostojników - dwuminutowymi. Tymczasem w czasie pierwszego dnia zjazdu Kirowa fetowano dłużej niż Stalina!

Ale to był tylko początek skandalu, który miał nastąpić. Grupa delegatów zaproponowała Kirowowi stanowisko sekretarza generalnego, zajmowane dotychczas przez Stalina. Kirów otrzymał 300 głosów więcej, ale nie przyjął wyboru, a nawet sam poinformował o tym Stalina. I to był jego największy błąd. Wkrótce zadarł też z ludźmi ochranianymi przez Stalina.

Siergiej Kirów na trybunie XVII Zjazdu

Stalin przemawia na XVII Zjeździe

Grigorijewowi „Sergo" Ordżonikidze, najbliższemu współpracownikowi i przyj acielowi Stalina, zarzucił nieudolność w prowadzeniu industrializacji rejonu leningradzkiego. Potem rozpalił się konflikt z drugim pupilem Stalina - Klimentem Woroszyłowem, komisarzem spraw woj skowych, człowiekiem prymitywnym i głupim. Poszło o polecenie skorzystania z wojskowych zapasów żywności, które Kirów wydał wbrew woli władz wojskowych, aby zapobiec głodowi w mieście.

Kirów nie był jednak sprawiedliwym wśród gangsterów. To na jemu podległym terenie trwała jedna z najbardziej krwawych budów Związku Radzieckiego - Kanał Białomorski. W nieludzkich warunkach pracowało tam 200-300 tysięcy więźniów, a dziesiątki tysięcy zginęło z głodu i wycieńczenia, zakatowanych przez strażników.

Jednakże o tych zbrodniach wiedziało bardzo niewielu, a miliony ludzi ceniły Kirowa za odwagę w prezentowaniu własnych poglądów, bezkom-promisowość w walce z głupotą urzędników partyjnych z Moskwy, opiekę nad ludźmi. Kirów potrafił zadbać o swój wizerunek dobrego przywódcy,

63

SENSACJE XX WIEKU

wsłuchującego się w głosy społeczeństwa, starającego się pomagać ludziom.

Dlatego, popularny i lubiany, był dla dyktatora bardzo trudnym przeciwnikiem. Początkowo Stalin starał się zneutralizować wpływy rywala z Leningradu. Zaproponował mu stanowisko w Biurze Organizacyjnym WKP(b) w Moskwie, które oderwałoby Kirowa od własnego środowiska i pozbawiło zaplecza silnej organizacji partyjnej. Ale Kirów odmówił. Stalin, który na Zjeździe bardzo wyraźnie zobaczył, jaką przewagą dysponuje szef partii leningradzkiej, nie mógł dłużej zwlekać i obserwować, jak rosną wpływy i potęga rywala. Zdecydował się na fizyczną likwidację. Jednakże sekretarz partii w Leningradzie nie był naiwnym pastuszkiem, który nie wiedział, co mu grozi. Naczelną zasadą postępowania każdego lokalnego satrapy było otoczenie się murem najbardziej oddanych ludzi w wojsku i służbie bezpieczeństwa. W Leningradzie, na czele NKWD stał przyjaciel Kirowa - Filip Miedwied. Stalin, skoro chciał dosięgnąć Kirowa, musiał najpierw usunąć Miedwiedia i dlatego nakazał przeniesienie go do Mińska. Jednakże podstęp się nie udał; czujny Kirów zaprotestował i wywalczył pozostawienie swojego sojusznika na miejscu. Wtedy Mie-dwiedowi dodano zastępcę - Iwana Zaporożca. Ten podlegał bezpośrednio szefowi NKWD w Moskwie i to on otrzymał rozkaz znalezienia odpowiedniego człowieka do wykonania zamachu.

Jego wybór padł na młodego komunistę, protestującego przeciwko biurokracji partyjnej, Nikołajewa. Do dzisiaj nie wiadomo, wjaki sposób skłoniono go do dokonania morderstwa. Był zamachowcem-amatorem. Nie umiał ukryć swoich przygotowań i szybko wpadł w oko ochroniarzowi Kirowa, gdy zbyt często kręcił się w pobliżu Smolnego. Wybierał godziny, w których Kirów przyjeżdżał do pracy lub wracał do domu, co oczywiście zrodziło podejrzenie, że szykuje zamach. Zanim jednak przesłuchano aresztowanego Nikołajewa, z NKWD z Moskwy nadeszło polecenie wypuszczenia go na wolność. Sytuacja powtórzyła się kilka tygodni później, chociaż tym razem przy Nikołąjewie, wałęsającym się w pobliżu Smolnego, znaleziono rewolwer. I tym razem Moskwa poleciła natychmiastowe zwolnienie.

Po zabójstwie Kirowa, II sekretarz komitetu leningradzkiego Michaił Czudow zadzwonił do Stalina i poinformował go o wydarzeniach.

Jeszcze tego samego wieczoru wydano dekret stanowiący: Organom sądowym poleca się nie wstrzymywać wykonania wyroków śmierci w związku z prośbą przestępców o zastosowanie prawa łaski. Organom NKWD poleca się wykonywać wyroki śmierci (...) natychmiast po wydaniu wyroku.

Tak szybkie wydanie aktu prawnego wskazywało jednoznacznie, że był przygotowany wcześniej, a wprowadzono go w życie j edynie na podstawie decyzji Stalina, bez wiedzy i aprobaty członków Biura Politycznego, co i tak było czystą formalnością.

16 godzin później, rankiem 2 grudnia, do Leningradu przybył specjalnym pociągiem Józef Stalin. Było to wydarzenie niezwykłe. Stalin był chorobliwie przeczulony na punkcie swojego bezpieczeństwa. Nigdy nie jeź-

64

SPRAWA TOWARZYSZA KIROWA

Siergiej Kirów -fotografia zrobiona kilka dni przed zamachem

dził do żadnego zakładu pracy w czasie gdy trwała tam normalna praca. Nigdy nie schodził do tłumu, nie witał się z ludźmi wiwatującymi na jego cześć w czasie państwowych świąt. Bał się ich.

Najlepiej czuł się w zamkniętych salach, gdzie publiczność była dokładnie dobrana, sprawdzona i pouczona, jak reagować na widok „wodza narodu" i na jego słowa, gdzie jego życiu nie zagrażało najmniejsze niebezpieczeństwo. Mimo to, stając przed ludźmi choćby najstaranniej dobranymi, miał zawsze na sobie kamizelkę kuloodporną, wykonaną na specjalne zamówienie w Niemczech. Gdy w czasie oficjalnych uroczystości państwowych musiał stanąć na trybunie na Placu Czerwonym, od tłumów manifestujących na jego cześć odgradzały go rzędy tajniaków i żołnierzy NKWD, a często jego miejsce zajmował sobowtór. W swoim gabinecie nigdy nie otwierał okna w obawie przed kulami snajpera. Pił wodę z karafki, której korek zamykany był na kluczyk.

Z pobliża drogi, prowadzącej do jego daczy w Kuncewie pod Moskwą, wysiedlono ludność i sprowadzono tam enkawudzistów. Dzień i noc 1200 żołnierzy pełniło straż wzdłuż 35-kilometrowej trasy.

Wobec takich zwyczajów, gwałtowny, pośpieszny, nie zorganizowany pod względem bezpieczeństwa przyjazd do Leningradu wzbudzał zdziwienie.

Stalin, gdy tylko wysiadł z salonki na leningradzkim dworcu, wymierzył policzek Miedwiedowi. Chciał w ten sposób zademonstrować swój ból i wzburzenie „po utracie wiernego towarzysza" oraz dezaprobatę dla urzędników bezpieczeństwa, którzy nie zapobiegli zamachowi. Potem, zwyczajem cara Mikołaja I, postanowił sam poprowadzić śledztwo.

Gdy doprowadzono przed jego oblicze zamachowca, zapytał:

- Dlaczego to zrobiłeś?

I wtedy stało się coś nieprzewidzianego. Chłopak zaczął płakać. Ukląkł i wskazując na stojących za nim enkawudzistów, krzyknął:

- Przecież oni mi kazali!

Kilku żołnierzy rzuciło się na niego, powalili go na podłogę i zaczęli okładać kolbami pistoletów, a gdy stracił przytomność, wywlekli go z pokoju. Stalin nie zareagował.

W tym samym czasie zginął w wypadku samochodowym ochroniarz Kirowa - Borisow, którego już wcześniej aresztowano. Podczas transportu z więzienia do budynku Smolnego samochód uderzył o ścianę domu, co, według oficjalnej wersji, było przyczyną śmierci Borisowa. W rzeczywi-

65

SPRAWA TOWARZYSZA KIROWA

TŚtm ' "...

Siergiej Kirów -fotografia zrobiona kilka dni przed zamachem

dził do żadnego zakładu pracy w czasie gdy trwała tam normalna praca. Nigdy nie schodził do tłumu, nie witał się z ludźmi wiwatującymi na jego cześć w czasie państwowych świąt. Bał się ich.

Najlepiej czuł się w zamkniętych salach, gdzie publiczność była dokładnie dobrana, sprawdzona i pouczona, jak reagować na widok „wodza narodu" i na jego słowa, gdzie jego życiu nie zagrażało najmniejsze niebezpieczeństwo. Mimo to, stając przed ludźmi choćby najstaranniej dobranymi, miał zawsze na sobie kamizelkę kuloodporną, wykonaną na specjalne zamówienie w Niemczech. Gdy w czasie oficjalnych uroczystości państwowych musiał stanąć na trybunie na Placu Czerwonym, od tłumów manifestujących na jego cześć odgradzały go rzędy tajniakow i żołnierzy NKWD, a często jego miejsce zajmował sobowtór. W swoim gabinecie nigdy nie otwierał okna w obawie przed kulami snajpera. Pił wodę z karafki, której korek zamykany był na kluczyk.

Z pobliża drogi, prowadzącej do jego daczy w Kuncewie pod Moskwą, wysiedlono ludność i sprowadzono tam enkawudzistów. Dzień i noc 1200 żołnierzy pełniło straż wzdłuż 35-kilometrowej trasy.

Wobec takich zwyczajów, gwałtowny, pośpieszny, nie zorganizowany pod względem bezpieczeństwa przyjazd do Leningradu wzbudzał zdziwienie.

Stalin, gdy tylko wysiadł z salonki na leningradzkim dworcu, wymierzył policzek Miedwiedowi. Chciał w ten sposób zademonstrować swój ból i wzburzenie „po utracie wiernego towarzysza" oraz dezaprobatę dla urzędników bezpieczeństwa, którzy nie zapobiegli zamachowi. Potem, zwyczajem cara Mikołaja I, postanowił sam poprowadzić śledztwo.

Gdy doprowadzono przed jego oblicze zamachowca, zapytał:

- Dlaczego to zrobiłeś?

I wtedy stało się coś nieprzewidzianego. Chłopak zaczął płakać. Ukląkł i wskazując na stojących za nim enkawudzistów, krzyknął:

- Przecież oni mi kazali!

Kilku żołnierzy rzuciło się na niego, powalili go na podłogę i zaczęli okładać kolbami pistoletów, a gdy stracił przytomność, wywlekli go z pokoju. Stalin nie zareagował.

W tym samym czasie zginął w wypadku samochodowym ochroniarz Kirowa - Borisow, którego już wcześniej aresztowano. Podczas transportu z więzienia do budynku Smolnego samochód uderzył o ścianę domu, co, według oficjalnej wersji, było przyczyną śmierci Borisowa. W rzeczywi-

65

SENSACJE XX WIEKU

stości konwojenci zatłukli go stalowymi prętami. Dlaczego? Wiedział, że z NKWD nadesłano polecenie zwolnienia Nikołajewa z aresztu, gdy dwukrotnie zatrzymywał go, podejrzewając o przygotowywanie zamachu. Być może gotów był wyjawić, dlaczego krytycznego wieczora nie towarzyszył Kirowowi w drodze do gabinetu, lecz pozostał przy samochodzie. Zapewne otrzymał takie polecenie lub w inny sposób odwrócono jego uwagę. Tych spraw nie mógł wyjawić i dlatego musiał zginąć. Kilka tygodni później zginęli konwojenci, którzy zamordowali Borisowa. Ten trop został całkowicie wymazany.

4 grudnia przewieziono zwłoki Kirowa do Moskwy, gdzie miały odbyć się główne uroczystości pogrzebowe.

Zamordowanemu oddano najwyższe honory państwowe.

Ściągnięto tysiące ludzi z całego Związku Radzieckiego. Zaproszono delegacj e zagraniczne. Prasa zamieszczała artykuły o nieodżałowanej stracie najlepszego syna narodu.

Pogrzeb odbył się oczywiście na Placu Czerwonym, a za trumną, wiezioną na lawecie, szli najwyżsi dostojnicy partyjni.

Józef Stalin przy katafalku Siergieja Kirowa (z jego prawej strony - Łazar Kaganowicz) 66

SPRAWA TOWARZYSZA KIROWA

Po spopieleniu zwłok, urnę z prochami niósł sam Stalin, by złożyć ją w niszy kremlowskiego muru.

Tak wystawna ceremonia była mu potrzebna. Wszyscy musieli zobaczyć i przekonać się, jak bardzo partia boleje nad stratą. To miało uzasadnić bezwzględność w poszukiwaniu winnych zamachu i ukaraniu ich.

Wtym samym czasie, w Leningradzie i Moskwie trwało śledztwo w sprawie okoliczności zamachu na Kirowa. Jednakże oficerowie śledczy nie starali się dociec prawdy. Z Moskwy, bezpośrednio od Gienricha Jagody, komisarza spraw wewnętrznych, otrzymali polecenie, co śledztwo ma wykazać. Ich obowiązkiem było udowodnienie, że Nikołajew był członkiem „tajnego związku zinowiewowców".

Kim był Grigorij Zinowiew?

Od 1908 r. blisko współpracował z Leninem, aczkolwiek nie zyskał wielkiego uznania „wodza rewolucji", który zwykł o nim mówić: - on kopiuje moje błędy. W czasie rewolucji Zinowiew, który stanął na czele Piotrogradzkiej Rady Delegatów Robotniczych i Żołnierskich, a później Związku Komun Obszaru Północnego, stosował straszliwy, ślepy terror wobec wszystkich, na których padł choć cień podejrzenia, że nie popierają bolszewików. Zawsze kierowała nim żądza władzy. Dlatego, gdy w 1924 r. zmarł Lenin, wraz z nieodłącznym Lwem Kamieniewem zawarł sojusz ze Stalinem przeciwko najpoważniejszemu pretendentowi do władzy-Lwu Trockiemu, choć łączyły ich więzy rodzinne: żoną Kamieniewa była siostra Trockiego, Olga Bronstein. Pokonali go w 1925 r. Wtedy Stalin był jeszcze słaby, a jego wpływy w partii komunistycznej - niewielkie. Zinowiew i Kamieniew uznali, że mogą rzucić mu wyzwanie i zagarnąć władzę. Stanęli do walki przeciwko Stalinowi

Grigorij Zinowiew

Lew Kamieniew

67

SENSACJE XX WIEKU

i przegrali. W 1926 r. stracili stanowiska, a wkrótce zostali wykluczeni z partii.

Stalin triumfował, ale wiedział, że zwycięstwo jest nietrwałe, gdyż wrogowie żyli i działali. Choć zostali pozbawieni stanowisk i wpływów, nadal byli groźni, gdyż mieli sojuszników i zwolenników. Mogli podjąć walkę. Czekał więc cierpliwie na sprzyjającą okazję, aby pozbyć się ich raz na zawsze.

Tymczasem stało przed nim znacznie poważniejsze wyzwanie: pokonać wroga stokroć potężniejszego niż Zinowiew i Kamieniew. Towarzyszy partyjnych, starych bolszewików, którzy wiele lat życia spędzili na katordze lub w carskich więzieniach, którzy wiele oddali w walce z samo-dzierżawiem cara. Oni nie byli skłonni zaakceptować nowego samodzier-żawia sekretarza generalnego partii komunistycznej. Dlatego pierwszy ruch Stalina polegał na rozluźnieniu ich szeregów. Już w 1924 r. ogłosił tzw. zaciąg leninowski. Chodziło o to, aby maksymalnie zwiększyć liczebność partii i zniszczyć siłę, powiązania i wpływy starych bolszewików. Później, w 1935 r., wydał polecenie rozwiązania Stowarzyszenia Starych Bolszewików, a miesiąc później kazał rozwiązać Stowarzyszenie Byłych Uchodźców Politycznych i Więźniów Katorgi.

Nieoczekiwanie pojawiła się możliwość ponownego uderzenia w rywali, którzy odbudowywali siły: Zinowiewa i Kamieniewa. W sierpniu 1932 r. obydwaj związali się z niewielką organizacją, na czele której stanął stary bolszewik Martemjan Riutin. Jej celem było przeciwstawienie się dyktatorskim zapędom Stalina, ale ten łatwo przekonał towarzyszy, że jest to wywrotowa grupa godząca w socjalizm i porządek w państwie. Plenum Centralnego Komitetu, które obradowało od 28 września do 2 października 1932 r. zdecydowało o wykluczeniu członków grupy Riutina z partii jako degeneratów, którzy stali się wrogami komunizmu i radzieckiej władzy, jako zdrajców partii i klasy robotniczej, którzy pod flagą rzekomego «Marksi-zmu-Leninizmu» usiłowali utworzyć burżuazyjno-kułacką organizację mającą na celu odbudowanie kapitalizmu, a zwłaszcza kułactwa w ZSRR.

Stalin, choć miał wielką ochotę wymordować wszystkich, był jeszcze na to za słaby; Biuro Polityczne WKP(b) zatwierdziło jedynie wyroki wieloletniego więzienia. Zinowiew i Kamieniew, ponownie wykluczeni z partii, zostali zesłani na Ural. Zsyłka nie trwała długo. Wiedzieli, jak się bronić. Zinowiew pisał do Komitetu Centralnego: Uwierzcie mi proszę, że piszę prawdę i tylko prawdę. Proszę was o przywrócenie mnie do szeregów partyjnych i danie mi możliwości pracy dla wspólnego dobra. Daję moje słowo rewolucjonisty, że będę najbardziej oddanym członkiem Partii.

Partia lubiła marnotrawnych synów. Wkrótce dano mu możliwość opublikowania w gazecie „Prawda" artykułu potępiającego opozycję i chwalącego Stalina. Samokrytykę i ukorzenie się nagrodzono prawem powrotu do partii. Stalin nie mógł nic zrobić. Nie miał jeszcze takiej pozycji ani tak wielu zwolenników, aby temu przeciwdziałać. Czekał na okazję kolejnego uderzenia. Sprawa Kirowa dała mu taką szansę.

22 grudnia 1934 r. Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych (NKWD) ogłosił, że zakończono śledztwo w sprawie zabójstwa Kirowa. Wynikało

68

SPRAWA TOWARZYSZA KIROWA

Stalin w 1934 r.

z niego, że czynu dokonał Nikołajew z rozkazu nielegalnego terrorystycznego ośrodka leningradzkiego, w którego skład wchodzili członkowie byłej opozycji zinowiewowskiej. Po krótkim tajnym procesie skazano na karę śmierci i stracono Nikołajewa oraz jego żonę. Nadszedł czas rozprawy ze wszystkimi, których Stalin rozkazał objąć oskarżeniem o współudział w organizowaniu zamachu.

W styczniu 1935 r. Zinowiew i Kamieniew stanęli przed sądem, ale nie zdołano im udowodnić związku między działalnością organizacji, rzekomo przez nich kierowanej, a zabójstwem Kirowa. Jeszcze wtedy w śledztwie wobec funkcjonariuszy partyjnych nie stosowano tortur i oskarżeni nie przyznali się do winy. Sąd musiał uznać, że „jedynie" podżegali do zabójstwa, i skazał Zinowiewa na 10 lat, a Kamieni ewa na 5 lat więzienia. Ale Stalina to nie satysfakcjonowało. Osobiście wybrał oficerów NKWD, którzy mieli zgromadzić niepodważalne dowody, a przede wszystkim zmusić obydwu skazanych do przyznania się do udziału w zamachu; takie zadanie otrzymali Agranow, Mołchanow i Mi-ronow. Zezwolono im stosować brutalne metody. To jednak okazało się niewystarczające.

Śledztwo przeciągało się, a żaden z oskarżonych nie miał zamiaru przyznać się do absurdalnego zarzutu. Konfrontacje ze świadkami niewiele

69

SENSACJE XX WIEKU

przynosiły, gdyż sprawa była szyta tak grubymi nićmi, że Kamieniew i Zi-nowiew łatwo zbijali zeznania rzekomych świadków. Stalin często wzywał śledczych do siebie, aby dowiedzieć się, jakprzebiega śledztwo. W czasie jednej z konferencji Mironow stwierdził, że Kamieniew stawia opór i nie należy się spodziewać, że uda się go złamać.

- Myślicie, że Kamieniew może się nie przyznać? - zapytał Stalin.

- Ja nie wiem - odpowiedział Mironow. - On nie poddaje się perswazji.

- Nie wiecie? - Oczy Stalina zwęziły się, co dla znających go ludzi było nieomylnym znakiem wzbierającej wściekłości. - A wiecie, ile waży nasz kraj, ze wszystkimi fabrykami, maszynami, armią, z całym uzbrojeniem i marynarką?

Mironow nie odpowiadał, patrząc zaskoczony na Stalina.

- Przemyślcie to i odpowiedzcie mi - mówił dalej Stalin. - Pytam was, ile to wszystko waży?

Mironow, który przez chwilę miał jeszcze nadzieję, że sekretarz żartuje, zaczął się denerwować.

- Nikt tego nie wie, Józefie Wissarionowiczu - wyjąkał wreszcie. - To jest jakaś astronomiczna cyfra...

- Dobrze, a czy ktoś może wytrzymać nacisk astronomicznego ciężaru?

- Nie - odpowiedział Mironow.

- Wobec tego, nie mówcie mi nigdy więcej, że Kamieniew, czy też inny więzień, jest wstanie wytrzymać presję. Nie przychodźcie do mnie, zanim Kamieniew się nie przyzna!

Po skończonej naradzie Stalin podszedł do Mironowa.

- Powiedzcie mu [Kamieniewowi - BW], że jeżeli odmówi stawienia się przed sądem, znajdziemy odpowiedniego zastępcę: jego własnego syna, który zezna przed sądem, że na polecenie ojca przygotowywał terrorystyczny akt przeciwko przywódcom partii - mówił cicho. - Powiedzcie mu, że macie informacje, iż jego syn razem z Reingoldem śledził samochody Woroszyłowa i Stalina na drodze Możajskiej. To przywróci mu poczucie rzeczywistości.

Stalin odwrócił się i odszedł, pozostawiając osłupiałego Mironowa. Sam popełnił w życiu niej edno draństwo, ale słowa przywódcy partii oszołomiły go. Zdawał sobie sprawę, że Stalin miał rację. Zagrożenie bezpieczeństwa rodziny z reguły łamało opór najbardziej zatwardziałych więźniów. Wobec Kamieniewa i Zinowiewa zastosowano ponadto presję fizyczną. W upalne dni ogrzewano ich celę do tak wysokiej temperatury, że leżeli półprzytomni na podłodze. Wyprowadzano ich na krótko, aby mogli się pożywić i napić wody. A potem poddawano ich wielogodzinnym przesłuchaniom, w czasie których wyzywano ich i poniżano, ale nie bito. Przesłuchaniom asystował Nikołaj Jeżów. Czasami pojawiał się nocami w gabinetach innych oficerów śledczych, aby przyjrzeć się, jak można łamać ludzi. Szczególnie interesowały go przypadki sukcesów w wymuszaniu zeznań od więźniów uchodzących za wyjątkowo twardych. Wówczas Jeżów skrupulatnie rozpytywał o szczegóły śledztwa i metody, które doprowadziły do złamania oporu oskarżonych. Zapewne już wtedy przypuszczał, że wie-

70

SPRAWA TOWARZYSZA KIROWA

Nikolaj Jeżów

dza ta przyda mu się na nowym stanowisku. Zinowiew i Kamieniew ostatecznie zdecydowali przyznać się do udziału w zorganizowaniu zamachu na Kirowa. Prawdopodobnie zaważyła groźba, że jeżeli odmówią, ich proces odbędzie się przed specjalnym sądem, za zamkniętymi drzwiami, bez żadnej szansy na sprawiedliwy wyrok i uratowanie życia.

19 sierpnia 1936 r., w sali Domu Związków Zawodowych w Moskwie rozpoczął się tzw. proces przywódców opozycji. Na ławie zasiadło 16 oskarżonych, którzy rzekomo zorganizowali trockistowsko-zinowiewowski ośrodek terrorystyczny.

Kamieniew i Zinowiew byli dobrze przygotowani do roli, jaką kazano im odegrać przed sądem.

- Mój zamierający bolszewizm zamienił się w antybolszewizm, a za pomocą trockizmu doszedłem do faszyzmu - mówił Zinowiew.

- Czy to przypadek, że obok mnie i Zinowiewa siedzą emisariusze zagranicznych tajnych służb politycznych (...) bez wątpienia utrzymujący kontakty z Hitlerem i Gestapo. To nie przypadek! - wołał Kamieniew.

Obydwaj opowiedzieli o przygotowaniach do zabójstwa Kirowa oraz

0 planach zamordowania Stalina i innych przywódców sowieckich.

Stalin nie dotrzymał danej im obietnicy, że przyznając się do winy, uratują życie. 24 sierpnia zostali skazani na śmierć. Rozstrzelano ich. A cały kraj czytał w gazetach o wielkim spisku, organizowaniu zamachów, próbach zamordowania najwyższych przywódców. I ludzie wierzyli, że w Związku Radzieckim powstała wielka organizacj a, kierowana przez imperialistów z zagranicy, która chciała zniszczyć socjalizm i przywrócić władzę kapitalistom i kułakom.

W ten sposób Stalin stworzył podstawy wielkiego terroru, dzięki któremu mógł wyeliminować wszystkich wrogów i zdusić jakąkolwiek opozycję przeciwko jedynowładztwu sekretarza generalnego.

Potrzebny był tylko sprawny administrator wielkiego aparatu śmierci.

Stalin z niechęcią zaczął patrzeć na człowieka, który dotychczas zarządzał aparatem terroru, Gienricha Jagodę. Urodzony w 1891 r., gdy miał 16 lat, związał się z ruchem komunistycznym. Od 1924 r. był zastępcą komisarza spraw wewnętrznych, Feliksa Dzierżyńskiego

1 szefem Głównego Zarządu Bezpieczeństwa Państwowego. W 1934 r. został komisarzem spraw wewnętrznych. Był bezwzględnym wykonawcą wszystkich poleceń. Zręcznie przeprowadził sprawę Kirowa i śledztwo wobec ludzi, których Stalin zdecydował się zniszczyć. Wydawałoby się, że zyskał uznanie i zaufanie zwierzchnika, aż nagle 25 września 1936 r. Stalin, przebywając

na urlopie w Soczi, przysłał do Moskwy telegram: Gienrich Jagoda

71

SENSACJE XX WIEKU

f

Uważamy to za absolutnie konieczne i natychmiastowe, aby towarzysz Jeżów otrzymał nominację na stanowisko ludowego komisarza spraw wewnętrznych. Jagoda ostatecznie udowodnił, że nie jest zdolny zdemaskować grupy trockistowsko-zinowiewowskiej.

Bardzo szybko spełniono to życzenie i na początku października Gien-rich Jagoda przestał być szefem NKWD, a objął mało znaczące stanowisko komisarza poczt i telegrafów.

Najdziwniejsze było to, że jego upadek nastąpił ledwie miesiąc po sukcesie NKWD, jakim było zgromadzenie dowodów winy, na podstawie których Stalin mógł ostatecznie rozprawić się z Zinowiewem i Kamienie-wem. Dlaczego tak się stało?

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Według jednych - za dużo wiedział. Według innych - zrozumiał, że Stalin zmierza do wyniszczenia starej kadry bolszewików i zaczął utrudniać realizację tego planu. A być może obydwa wyjaśnienia są prawdziwe. Jednakże usunięcie Jagody dawało jeszcze inne korzyści w sytuacji, w której w Moskwie zaczęto szeptać, że zamach na Kirowa był dziełem NKWD. Dlatego ludzie z leningradzkiego NKWD - Miedwied, jego zastępca Zaporożec oraz dziesięciu innych oficerów stanęło przed sądem i zostało skazanych na kary więzienia za to, że choć otrzymywali informacje o przygotowaniach do zabójstwa S.M. Kirowa (...) nie podjęli niezbędnych kroków, aby zapobiec zamachowi.

Prasa, informując o tajnym procesie, nie podała wysokości wyroków, co było dość dziwne w atmosferze rozpoczynającej się nagonki, gdy gazety wielkimi czcionkami informowały o karach śmierci lub wieloletniego więzienia dla wrogów ludu, spiskowców lub zdrajców z partii i organów bezpieczeństwa. Okazało się, że tylko jeden funkcjonariusz otrzymał wyrok 10 lat więzienia, gdy pozostali, na których też ciążył poważny zarzut zlekce-ważenia bezpieczeństwa wysokiego funkcjonariuszapartyjnego,zostali skazani na 2 do 3 lat więzienia. Karę odbywali w bardzo luksusowych warunkach, pozwalano im odbierać paczki z domów i na widzenia z rodziną.

Usunięcie szefa NKWD jeszcze bardziej umacniało przekonanie społeczeństwa, że Stalin nie mógł mieć nic wspólnego z zamachem. Dla pracowników służby bezpieczeństwa upadek ich szefa był jednoznacznym ostrzeżeniem, że w tym państwie decyduje tylko wola sekretarza generalnego i nikt nie może uchronić się przed niełaską, nawet wydawałoby się wszechwładny szef NKWD. W kwietniu 1937 r. Jagoda został aresztowany. W marcu 1938 r. skazano go na śmierć.

Nikołaj Jeżów, urodzony w 1895 r., do partii komunistycznej wstąpił dopiero w maju 1917 r. Szybką karierę zrobił w czasie kolektywizacji rolnictwa, gdy zwrócił uwagę Stalina sprawnością i bezwzględnością w tworzeniu kołchozów i łamaniu oporu chłopów. Na początku października 1936 r. objął stanowisko komisarza spraw wewnętrznych.

Stalin nie mylił się - Jeżów był sprawniejszy od Jagody i bardziej bezwzględny.

W marcu 1937 r. wezwał na naradę najwyższych urzędników NKWD. Poinformował ich, że z rozkazu partii mają bezzwłocznie wyruszyć do

72

SPRAWA TOWARZYSZA KIROWA

odległych rejonów Związku Radzieckiego, aby tam sprawdzić lojalność lokalnych władz. Ze wszystkich wysokich urzędników NKWD, w Moskwie pozostało tylko czterech: Michaił Frinowski - nowo mianowany zastępca szefa NKWD, Abram Słutski - szef Departamentu Zagranicznego, Karl Pauker - szef ochrony Stalina i Stanisław Redens - szef moskiewskiego NKWD, mąż siostry żony Stalina. Delegowani wsiedli do pociągów ale nie ujechali daleko. Na pierwszej stacji zostali wyciągnięci z wagonów, przywiezieni do Moskwy i rozstrzelani. Jeżów mógł wprowadzić na ich miejsce swoich ludzi. Już wkrótce, w ten sam sposób jego następca postąpił z nim i jego zaufanymi.

Aby funkcjonariuszom wiernym poprzedniemu szefowi uniemożliwić ucieczkę za granicę, Jeżów polecił zamknąć wydział paszportowy oraz wymienił dowódców jednostek lotniczych, by któryś z enkawudzistów, czując się zagrożony, nie mógł porwać samolotu.

Czterdziestu enkawudzistów zatrudnionych w placówkach zagranicznych otrzymało polecenie powrotu do kraju. Jednakże pięciu z nich, zapewne dobrze poinformowanych o losie kolegów, obawiając się o swoje życie odmówiło powrotu. Jeżów przewidział i taką ewentualność. W grudniu 1936 r. utworzył Zarząd Zadań Specjalnych, organizujący lotne grupy, które miały mordować ludzi odmawiających powrotu do Związku Radzieckiego.

Jednym z tych, którzy nie wrócili z Paryża na wezwanie centrali, był lgnące Reiss. W połowie lipca 1937 r. wysłał list do ambasady radzieckiej w Paryżu pisząc, że zerwał z kontrrewolucyjnymi działaniami Stalina i wybiera wolność. Na osobiste polecenie Stalina, do Szwajcarii, gdzie przeniósł się Reiss, wyruszyli ludzie z lotnej grupy. Na miejscu miała im pomóc Gertruda Schildbach, bliska znajoma uciekiniera. 4 września 1937 r. znaleziono ciało Reissa na poboczu autostrady prowadzącej do Lozanny. W hotelu, gdzie zatrzymali się zamachowcy, policja znalazła pudełko czekoladek zatrutych strychniną. Prawdopodobnie były przeznaczone dla dzieci Reissa, lecz Gertruda Schildbach nie odważyła się zabić dzieci lub też nie starczyło jej czasu.

Dwa miesiące później Walter Kriwicki, agent wywiadu wojskowego, odmówił powrotu z Hagi i przeniósł się do Paryża. Miał szczęście. Na miejsce przybyli mordercy z Zarządu Specjalnych Zadań, jednakże w ostatniej chwili rozkaz likwidacji odwołano, gdyż wcześniej rząd francuski bardzo energicznie zareagował na porwanie w biały dzień z paryskiej ulicy generała Millera, szefa emigracyjnej organizacji o nazwie Wojskowy Związek Byłych Oficerów Carskich, i zagroził sankcjami dyplomatycznymi. Jednakże NKWD nie zapominało o swoich ofiarach. W 1941 r. Walter Kriwicki zginął zastrzelony w hotelu w Waszyngtonie.

Wielki terror rozprzestrzeniał się tak bardzo, że pretekst, jakim było zamordowanie Kirowa, przestawał wystarczać. Ilu ludzi mogło być zamieszanych w spisek przeciwko szefowi leningradzkiej organizacji partyjnej? 10, 20 osób, może 50. Jak więc uzasadnić aresztowania tysięcy rzekomych spiskowców?

73

SENSACJE XX WIEKU

Należało przekonać społeczeństwo, że w Związku Radzieckim istnieje ogromna dywersyjna organizacja, a zamach na Kirowa był tylko jednym z wielu. Należało znaleźć inne ofiary. Oczywiście najlepiej, gdyby ofiarami morderczej organizacji padli ludzie powszechnie znani. Takim człowiekiem był na przykład Maksim Górki, pisarz znany w Związku Radzieckim i za granicą, który w 1928 r. powrócił z Włoch do Moskwy. Stalinowi zależało, aby „niezależny pisarz", stał się piewcą komunizmu i stalinizmu. Wsadzono go więc do „złotej klatki" i obwożono po odpowiednio przygotowanych kołchozach i fabrykach. Spotykał się z ludźmi, którzy pod niebiosa wychwalali dobrodziejstwa komunizmu i skandowali Niech żyje nasz nauczyciel Maksim Górki! Jego imieniem nazywano ulice, fabryki i miasta. A Gorkiemu to się podobało. I trudno się dziwić. Jednakże z wolna, zza teatralnej scenografii zaczął docierać do jego oczu prawdziwy obraz jego kraju: nędza, terror, nietolerancja. Zaczął protestować przeciwko aresztowaniom, stawał w obronie ludzi skrzywdzonych przez NKWD. Tak było w 1931 r., gdy przeczytał w prasie, że skazano na śmierć 48 osób oskarżonych o „spowodowanie głodu" w jednym z okręgów Związku Radzieckiego. Natychmiast zadzwonił do szefa policji politycznej Wia-czesława Mienżynskiego, krzycząc na niego, że rząd obarcza odpowiedzialnością za głód niewinnych ludzi. Niewiele to pomogło, ale takie interwencje w obronie nieszczęśników zaczęły powtarzać się coraz częściej. Górki zaczął przeciwstawiać się Stalinowi. Włistopadzie 1934 r. odmówił j ego prośbie napisania rocznicowego artykułu do „ Prawdy" o Leninie i Stalinie. W grudniu Jagoda przekazał mu prośbę Stalina o napisanie artykułu, potępiającego indywidualny terror, co w rozumieniu sekretarza generalnego miało być jednoznaczne z potępieniem Zinowiewa i Kamieniewa

Maksim Górki i Józef Stalin

74

SPRAWA TOWARZYSZA KIROWA

Maksim Górki czyta swoją powieść „Dziewczyna i śmierć" na daczy w Kuncewie (obraz A. Jar--Krawczenki)

jako organizatorów terrorystycznego zamachu na Kirowa. Górki ponownie odmówił, stwierdzając:

- Ja potępiam nie tylko terror indywidualny, ale państwowy również! Wreszcie Górki zdecydował się wrócić do Włoch i poprosił o paszport.

Nie dostał go. Zmarł w czerwcu 1936 r. Po jego śmierci Jagoda, przeglądając rzeczy wielkiego pisarza, znalazł notatnik. Czytał go długo i starannie. Wreszcie powiedział:

- Nieważne jak dobrze będziesz żywił wilka, on zawsze będzie chciał wrócić do lasu.

Notatki wielkiego pisarza nie zostały nigdy opublikowane.

Czy Górki zmarł śmiercią naturalną? Istniej ą podejrzenia, że został otruty osobiście przez Jagodę, oczywiście na polecenie Stalina. Jednakże j est to mało prawdopodobne. Pamiętajmy, że miał 68 lat i był ciężko chory na gruźlicę, a po śmierci sekcja wykazała, że jego płuca były niemalże całkowicie zniszczone.

Czy odpowiedzialnością za śmierć pisarza można było obarczyć członków wyimaginowanych organizacji spiskowych? Wydawałoby się to niemożliwe, gdyż w ostatnich dniach życia pisarza każdego dnia publikowano biuletyny informujące o stanie jego zdrowia. Przekonywano naród, jak troskliwie Stalin zajmuje się wielkim Gorkim. Jednak śmiercią pisarza

75

SENSACJE XX WIEKU

można było obarczyć lekarzy, będących członkami tajnej organizacji. Wówczas łatwo można byłoby wytłumaczyć pochodzenie informacji w biuletynach o stanie zdrowia wielkiego pisarza: mordercy publikowali fałszywe dane.

Było trzech lekarzy, którzy leczyli zarówno Gorkiego, jak i dwóch innych dostojników zmarłych wtym czasie: szefa NKWD, WiaczesławaMien-żynskiego oraz członka Biura Politycznego i wicepremiera, Waleriana Kujbyszewa. Byli to profesor Dmitrij Pletniow - konsultant Wydziału Medycznego na Kremlu, doktor Lewin i znany specjalista, profesor Ignatij Kazakow. Stalin ani przez chwilę nie wahał się przed poświęceniem tych ludzi.

Jeżów opracował bardzo sprytny plan. Najpierw należało zniszczyć autorytet wybitnych lekarzy, pokazać społeczeństwu, że mimo wysokich kwalifikacji zawodowych, byli ludźmi amoralnymi. Dlatego wysłał do profesora Pletniowa swoją najzdolniejszą agentkę, wykorzystywaną do kompromitowania zachodnich dyplomatów. Tuż po wizycie kobieta zgłosiła się do prokuratury i oskarżyła lekarza, że ją związał i znęcał się nad nią. Prasa pisała: Sadysta Pletniow zhańbił radziecką medycynę. Nikt nie wierzył jego oświadczeniom, że kobieta kłamie. 18 lipca 1937 r. sąd skazał go na 2 lata więzienia. Czy więc taki sadysta nie mógł być członkiem tajnej organizacji, która planowała zabicie Gorkiego, Kujbyszewa i Mienżyn-skiego?

Aresztowano również pozostałych lekarzy, którzy przyznali się, że były szef NKWD, Jagoda wezwał ich do siebie i polecił zabić pacjentów, stosując nieprawidłowe leczenie.

Dlaczego tak łatwo i szybko przyznali się do niedorzecznego oskarżenia i w dodatku obciążyli człowieka, który, choć miał zbrukane sumienie, w tym wypadku był niewinny? Od 7 kwietnia 1935 r. w Związku Radzieckim obowiązywała ustawa, pozwalająca stosować wobec dzieci od lat 12 identyczne kary jak wobec dorosłych, z karą śmierci włącznie. I Lewin, i Kazakow mieli dzieci. Zagrożono im, że jeżeli się nie przyznają, wówczas ich dzieci znajdą się w więzieniu.

13 marca 1938 r. o godzinie 4.00 nad ranem sąd ogłosił wyrok skazujący Pletniowa na 25 lat więzienia. W innym procesie, dwaj pozostali lekarze otrzymali wyroki wieloletniego więzienia. Przebywając w obozie w Wor-kucie Pletniow powiedział więzionej tam dziennikarce, że Górki został zamordowany za pomocą zatrutych czekoladek. Zginęły również dwie pielęgniarki, które się nim opiekowały. Czy była to prawda?

Zapewne nigdy się tego nie dowiemy. Straszliwa machina terroru uruchomiona przez Stalina po zamachu na Kirowa starannie zacierała wszystkie ślady po zbrodniach dokonanych na milionach ludzi...

76

Trocki

Lew Trocki wszedł do gabinetu wraz ze swoim współpracownikiem, młodym rewolucjonistą, którego znał pod nazwiskiem Frank Jacson. Podszedł do biurka, usiadł, zgarnął na bok papiery, aby zrobić miejsce dla artykułu przyniesionego przez Jacsona. Ten stanął po jego lewej stronie, aby zerkać mu przez ramię na ewentualne poprawki, które mistrz mógł wprowadzić do tekstu. Było to całkowicie naturalne zachowanie i nie mogło wzbudzić podejrzeń. Trocki nie pamiętał, że przycisk alarmu, za pomocą którego mógł wezwać ludzi z osobistej ochrony, znajdował się właśnie po lewej stronie biurka i Jacson zasłonił dostęp do guzika. Pochylił się nad kartkami i zaczął czytać.

Jacson przyszedł w długim deszczowym płaszczu, który zdjął i przerzucił przez rękę po wejściu do pokoju. Nagle wydobył spod płaszcza czekan, którego używał wspinając się na zbocza wulkanicznych gór w pobliżu Mexico City. Trocki dostrzegł kątem oka gwałtowny gest i instynktownie odchylił się. Ruch ten sprawił, że cios, choć dosięgną! głowy, nie roztrzaskał mu czaszki. Wyjąc przeraźliwie, zasłonił się rękami przed następnymi razami. Do pokoju wpadli strażnicy i rzucili się na zamachowca. Wytrącili mu czekan uniesiony do następnego ciosu, powalili na podłogę i zaczęli kopać ciężkimi podkutymi butami w głowę, żebra i krocze.

- Czy mamy go zabić?

- Nie! - wyjąkał Trocki, który wciąż zachowywał przytomność. - Nie wolno go zabijać... Trzeba zmusić go do mówienia...

Zamachowiec działał na rozkaz Stalina.

Dlaczego sowiecki dyktator, będąc u szczytu potęgi, kazał zamordować starego rewolucjonistę, który nic złego nie mógł mu już zrobić i który, wydalony ze Związku Radzieckiego, po wielu latach tułaczki po świecie, schronił się w odległym Meksyku? Musimy cofnąć się o wiele lat...

Prawdziwe nazwisko Trockiego brzmiało Lejb Bron-stein. Urodził się w 1879 r. w bogatej rodzinie żydowskiej. Już w 1898 r. przyłączył się do ruchu socjaldemokratycznego. Długo nie chciał mieć nic wspólnego z bolszewikami. Krytykował Lenina, a ten nazywał Trockiego „najpodlejszym karierowiczem", „intrygantem" i „awanturnikiem".

Do Rosji powrócił z emigracji w Stanach Zjednoczonych dopiero po rewolucji lutowej w 1917 r. Tuż przed rewolucj ą październikową zdecydował się oddać bolszewikom swój talent organizatora i mówcy.

Lew Trocki

77

SENSACJE XX WIEKU

Gdyby w Piotrogrodzie nie było mnie ani Lenina - nie byłoby rewolucji październikowej - pisał o swoim udziale w przejęciu władzy przez komunistów. Jednakże największe zasługi odniósł później, w 1919 r., gdy w Rosji wybuchła wojna domowa.

Wojska bolszewickie nie były liczne, a ich siła bojowa nie była duża. Trocki, który od marca 1918 r. był komisarzem spraw wojskowych i morskich, potrafił przeciągnąć na stronę rewolucji i wcielić do armii dziesiątki tysięcy carskich oficerów, zaprowadzić bezwzględną dyscyplinę, ogłosić masowy zaciąg i ze zbieraniny awanturników, idealistów i rabusiów stworzyć potężną armię. Sam był dla żołnierzy przykładem męstwa i bez-kompromisowości. Także - okrucieństwa.

Na wieść, że 6 sierpnia 1918 r. oddziały bolszewickie opuściły Kazań, ważny rejon strategiczny, Trocki natychmiast wsiadł do pociągu i pojechał na front. Tam osobiście poprowadził żołnierzy do ataku.

W Riażku zebrano kilka tysięcy dezerterów z Armii Czerwonej. Otoczyli ich żołnierze z karabinami i poprowadzili na duży plac, pośrodku którego stała niewielka, naprędce sklecona trybuna. Dezerterzy - chałastra obe-rwańców, zbirów, awanturników, którym znudziła się wojaczka, wrzeli, gotowi w każdej chwili rzucić się na konwojentów. Ci trzymali karabiny uniesione, gotowe do strzału. W pewnym momencie na plac wjechał odkryty samochód, w którym obok kierowcy siedział mężczyzna w czarnym skórzanym płaszczu. Wszedł na trybunę. Dezerterzy wrzeszczeli:

- Precz! Zmykaj, pókiś cały! Sam pokarmiłbyś wszy w okopach! Konwojenci przyłożyli kolby karabinów do ramion, aby oddać salwę

ostrzegawczą, gdy nagle rozległ się głos Trockiego, który wskazywał na nich:

- Co to za ludzie? Pytam, co to za ludzie z bronią?

- To jest konwój, towarzyszu komisarzu - odpowiedział dowódca, który podbiegł do samochodu.

- Rozkazuję usunąć konwój! Przed wami nie białogwardyjska swołocz, lecz żołnierze rewolucji! Odesłać konwój!

Na placu zapadła cisza. Żołnierze eskorty opuścili karabiny i zaczęli się wycofywać, pozostawiaj ąc człowieka w skórzanym płaszczu otoczonego przez setki oberwańców. Nagle przez cały plac przetoczył się okrzyk „hurra".

Taki był Trocki. Potrafił panować nad tłumem. Potrafił porwać tłum, ale nie potrafił walczyć o swoje sprawy. A taka konieczność pojawiła się, gdy stan zdrowia Lenina, rannego w zamachu 30 sierpnia 1918 r. zaczął gwałtownie się pogarszać. Choć szybko wrócił do zdrowia, już w połowie 1921 r. zaczął cierpieć na dotkliwe bóle głowy.

4 czerwca 1921 r. Biuro Organizacyjne zaleciło mu, aby przerwał pracę. Można uznać, że była to godna pochwały troska partii o swojego szefa. Czy może za tym poleceniem stał Stalin, który zmierzał do jak najszybszego odsunięcia Lenina od spraw partyjnych? Tego nie wiemy.

Na początku grudnia stan zdrowia Lenina gwałtownie się pogorszył. 25 maja 1922 r. nastąpił pierwszy wylew krwi do mózgu. Chory powrócił do pracy dopiero 2 października. Partia znowu narzuciła mu bardzo

78

TROCKI

surowy reżim. Już nie było wątpliwości: za opiekuńczymi decyzjami krył się Stalin, który 18 grudnia 192 2 r. ogłosił się nadzorcą zdrowia przywódcy partii. Lenin wyczuwał zagrożenie i bezwzględność Stalina, który chciał go ubezwłasnowolnić, a potem uniemożliwić kontakt z najbliższym otoczeniem, tak aby „wódz rewolucji" nie mógł wskazać swojego następcy.

Lenin i Nadieżda Krupska - odpoczynek w Górkach, wrzesień 1922 r.

79

SENSACJE XX WIEKU

Lenin i Stalin w Górkach w 1922 r.

Lenin zwrócił się do Trockiego. Już raz, wkwietniu 1922 r., zaproponował mu, aby ten został zastępcą przewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych, czyli premiera. Trocki odmówił. Kilka miesięcy później Lenin ponowił propozycję:

- Musicie być zastępcą - mówił do Trockiego. - Sytuacja jest taka, że konieczne są przetasowania personalne.

Dodał: - Proponuję wam sojusz przeciwko biurokracji w ogóle i przeciwko Biuru Organizacyjnemu w szczególności.

Szefem Biura Organizacyjnego Komitetu Centralnego był Stalin. Tak więc Lenin proponował Troc-kiemu sojusz przeciwko Stalinowi. Trocki ponownie odmówił. Później odmówił wygłoszenia referatu otwierającego XII Zjazd RKP(b). Usuwał się w cień życia politycznego i partyjnego. Nie rozumiał, że wten sposób oddaje pole Stalinowi i żebędzie to miało dla niego śmiertelne konsekwencje.

Wtedy doszło do znamiennego incydentu. Stalin zadzwonił do żony Lenina - Nadieżdy Krupskiej i zwymyślał ją w bardzo niewybrednych słowach za to, że nie chciała dopuścić go do Lenina. Ten ujął się za żoną i wysłał list do Stalina, żądając przeprosin. Nie wiadomo, czy one nastąpiły, ale ten incydent miał brzemienne skutki. Lenin uznał, że Stalin nie może zająć jego miejsca przywódcy narodu. Uważał, że jego następcą powinien zostać Trocki. W liście do członków Komitetu Centralnego partii komunistycznej napisł:

W chwili zajęcia stanowiska sekretarza generalnego KC Stalin skupił w swych rękach wielką władzę i nie jestem pewien, czy potrafi zawsze tej władzy użyć z należytą starannością. Towarzysz Trochi natomiast odznacza się nie tylko niezwykłymi zdolnościami (...) lecz jest z pewnością najbardziej uzdolnionym członkiem obecnego Komitetu Centralnego [podkreślenie moje - BW].

Dalej Lenin charakteryzował innych zdolnych: Kamieniewa, Zinowie-wa,Piatakowa, Rykowa i Bucharina.

Tuż przed śmiercią uzupełnił swój list słowami: Stalin jest zbyt wielkim grubianinem i ta wada, zupełnie znośna wśród komunistów, w biurze Sekretarza KCjest nie do zniesienia.

Dlatego proponuję towarzyszom znalezienie sposobu na usunięcie Stalina z tego stanowiska i powołanie kogo innego.

80

TROCKI

Stalin w 1917 r.

Ta refleksja nadeszła za późno. To przecież Lenin wykreował Stalina. Spotkał go po raz pierwszy na peronie Dworca Fińskiego w Piotrogrodzie, gdzie 16 kwietnia 1917 r. wysiadł z pociągu, który przywiózł go do Rosji. Wówczas nawet nie zwrócił uwagi na niewysokiego mężczyznę, chowającego za plecami chromą rękę. Od razu skierował się do stojącego dalej Kamieniewa, któremu miał za złe jakiś artykuł opublikowany na łamach partyjnej gazety „Prawda". Jednak później spodobałmusię Stalin, który doskonale pasował do roli skrupulatnego administratora, drobiazgowego wykonawcy planów budowy doskonałej machiny biurokratycznej,przejmującej kontrolę nad życiem i śmiercią wszystkich swoich członków. Dlatego Lenin wyznaczał mu funkcje administracyjne, a na XI Zjeździe partii komunistycznej mianował go sekretarzem generalnym, dając stanowisko, które ten mógł wykorzystać do budowy swojej potęgi. Lenin nie pisał osobiście listu dyskredytującego Stalina, gdyż był już sparaliżowany. Dyktował go swojej sekretarce - Fotijewej. Ona poinformowała o tym Stalina. Ten list był bombą, która mogła go zniszczyć, jednak nie musiał się go obawiać, dopóki pozostawał w gabinecie Lenina.

Tymczasem szef partii bolszewickiej tracił kontakt z rzeczywistością. Kolejne wylewy czyniły zeń bezwolną kukłę, całkowicie zależną od otoczenia. Wiele lat później Lew Trocki zeznał, że Stalin w przypływie humoru zwierzył mu się, iż Lenin poprosił go o dostarczenie trucizny. Czy to była prawda? Czy w tym stanie mógł poprosić Stalina o truciznę?

24 stycznia 1924 r. zmarł Lenin, a trzy dni później trumnę z jego ciałem przewieziono z Górek do Moskwy, gdzie odbyły się uroczystości pogrzebowe. Przy katafalku stali Krupska i Stalin.

Testament wodza miał być odczytany podczas obrad XIII Zjazdu RKP(b). Larwo przewidzieć, co by się stało dalej: Stalin, którego pozycja we władzach była jeszcze bardzo słaba, zostałby pozbawiony stanowisk i być może skończyłby gdzieś daleko na Wschodzie, jako powiatowy urzędnik.

On jednak był na to za sprytny. Delegaci na XIII Zjazd nie poznali Lenin wiosną 1923 n za fotelem stoi jego siostra treści listu Lenina. Maria Uljanowa, oboh - lekarz

1

SENSACJE XX WIEKU

Jak to zrobił?

Krupska po śmierci Lenina przekazała list do Komitetu Centralnego. Tam trafił zgodnie z rozdzielnikiem do rąk sekretarza generalnego -Stalina. Ten, znając treść testamentu wcześniej, ustalił ze swoimi najbliższymi współpracownikami Zinowiewem i Kamieniewem, że decyzję o odczytaniu listu delegatom zjazdu podejmie wąskie grono Komitetu Centralnego, gdzie Stalin miał duże wpływy. Zgodnie z jego życzeniem, stosunkiem głosów 30 do 10 zdecydowano, że list nie zostanie odczytany wszystkim delegatom, lecz tylko wybranym towarzyszom, jako dokument poufny, a więc o którego istnieniu i treści nie mogli szerzej

poinformować. W ten sposób testament Lenina pozostał tajemnicą grupki wybranych i posłusznych Stalinowi, a on sam w oczach społeczeństwa radzieckiego pozostał przyjacielem i kontynuatorem dzieła „wodza rewolucji". To dało mu mocną pozycję w walce o dyktatorską władzę.

Stalin nie mógł zniszczyć listu Lenina, lecz mógł zniszczyć ludzi, których Lenin wymienił jako swoich sukcesorów. Na pierwszym miejscu był Lew Trocki.

Wbrew pozorom nie był to trudny przeciwnik. Chorowity i przez to często nieobecny na zebraniach, podczas których podejmowano ważne decyzje, nie umiał dbać o własne sprawy. Stalin podjął próbę zniszczenia go jeszcze za życia Lenina, w 1923 r. Został do tego zmuszony przez samego Trockiego, który w październiku 1923 r. opublikował list bardzo ostro krytykujący politykę ekonomiczną partii, zwłaszcza próby centralnego sterowania cenami, co nazwał powrotem do komunizmu wojennego. List poparło 46 członków Komitetu Centralnego RKP(b). To już było oczywiste zagrożenie. Ale Stalin był za słaby, aby po prostu wsadzić Trockiego do więzienia pod zarzutem zdrady czy szpiegostwa. Sprzymierzył się więc z dwo-Stalin przed drzwiami swojego gabinetu w 1924 r. mapartyjnymitowarzyszami: Lwem

82

TROCKI

Stalin (wfutrzanej czapce i kożuchu) niesie trumnę ze zwłokami Lenina podczas pogrzebu 27 stycznia 1924 r.

Kamieniewem i Grigorij em Zinowiewem, i razem zaatakowali Trockiego, oskarżając go o odstępstwo od linii leninowskiej. Trocki, właśnie chorując, nie bronił się i gdy trwała walka o jego przyszłość, nie pokazywał się publicznie.

Nie było go w Moskwie w czasie pogrzebu Lenina. Wyjechał kilka dni wcześniej do sanatorium na Krymie i jak dziecko dał się zwieść Stalinowi, który zapewniał go, że Lenin czuje się dobrze i nie ma powodu, aby schorowany towarzysz Trocki rezygnował z kuracji.

W wyniku ataków Stalina, Zinowiewa i Kamieniewa, władze partyjne pozbawiły Trockiego stanowiska komisarza obrony, a dwa lata później usunięto go z Połitbiura. Stalin ciągle jeszcze za słaby, aby zabijać, musiał pozostawić go przy życiu.

Natomiast zadziwiaj ące wydarzenie miało miej sce w 19 2 5 r. Amerykański komunista Eastman, który spędził w Moskwie zimę 1923-1924 r., opublikował w USA książkę pod tytułem Gdy Lenin umarł, w której zawarł testament Lenina i opisał, jak to Stalin ukrył ten dokument przed światem. Książka stała się sensacją. Komuniści z Wielkiej Brytanii i Francji zaczęli dobijać się do Trockiego, aby przedstawił prawdę. I co zrobił czło-

83

SENSACJE XX WIEKU

wiek pokonany przez Stalina? Człowiek, który miał w ręku tak potężną broń jak oskarżenie przeciwko Stalinowi, że ukrył testament „wodza rewolucji"? Człowiek ten, 1 lipca 1925 r., podpisał oświadczenie, w którym stwierdzał, że Lenin nie pozostawił żadnego testamentu, lecz jedynie list zawierający rady o charakterze organizacyjnym i list ten został przedstawiony delegatom na zjazd partii. Oświadczenie Trockiego opublikowała brytyjska gazeta „Sunday Worker", a tuż potem radziecki „Bolszewik".

Dlaczego Trocki zrezygnował z możliwości wygrania walki ze Stalinem i tym samym walki o życie? Uznał, że nie może naruszać dyscypliny partyjnej. W ten sposób utracił ostatnią szansę obrony. Gdy próbował to zrobić rok później, Stalin był już za silny.

Obsadził swoimi ludźmi kluczowe stanowiska w państwie, ci zaś zamknęli Trockiemu dostęp do prasy. Redaktorzy naczelni głównych gazet byli ludźmi Stalina i żaden z nich nie przyjąłby do wydrukowania artykułu pióra Trockiego. Policj a polityczna kontrolowana przez Dzierżyńskiego, zwolennika Stalina, tropiła zwolenników Trockiego i rozpędzała ich manifestacje. Wszelkie próby wydrukowania ulotek, które miały być rozprowadzane wśród delegatów na zjazd partii komunistycznej, kończyły się zamknięciem drukarń przez policję. Jednocześnie z wielkim rozmachem organizowano demonstracje „ludzi pracy" wyrażających swoje oburzenie z powodu rozbijackiej działalności Trockiego, którego nazwano byłym mienszewikiem i sojusznikiem Churchilla.

Trocki nie miał już głosu. W1928 r. skazano go na zesłanie do Ałma-Aty. 17 stycznia do jego mieszkania wdarło się kilku funkcjonariuszy OGPU. Było wcześnie rano i Trocki, zaniepokojony hałasami, wybiegł do przedpokoju w piżamie. Widząc funkcjonariuszy policji politycznej uciekł do swojego pokoju i się zabarykadował. Żadne perswazje nie pomogły, więc dowodzący akcją oficer wydał rozkaz wyłamania drzwi. Gdy futryna runęła i napastnicy znaleźli się oko w oko z byłym komisarzem, ten rozpoznał w dowódcy swego byłego ochroniarza. Policjant ukląkł przed Troc-kim i zaczął płakać.

- Zastrzelcie mnie, towarzyszu Trocki. Zastrzelcie mnie! - wołał.

- Wstańcie i czyńcie swoją powinność! - dumnie odpowiedział Trocki, ale odmówił włożenia ubrania.

Rozgrzeszony dowódca nakazał, aby jego ludzie siłą przebrali aresztowanego, a następnie wyprowadzili go do samochodu i odwieźli na dworzec, gdzie na oczach setek podróżnych zapakowano go do wagonu trans-syberyjskiego ekspresu. Rok później OGPU zrobiło wszystko, aby wydalenie Trockiego i jego rodziny ze Związku Radzieckiego nastąpiło bez zbędnego hałasu ani rozdzierających scen. Dwaj funkcjonariusze OGPU wyprowadzili Trockiego, jego żonę i starszego syna, Lwa Siedowa, do samochodu i zawieźli do portu w Odessie, gdzie wprowadzono ich na pokład statku Ejicz. Gdy statek przepłynął Bosfor, oficerowie z eskorty wręczyli banicie 1500 dolarów i łodzią powrócili na brzeg. Trocki zgłosił się do ambasady radzieckiej w Istambule, gdzie mieszkał przez sześć tygodni, a następnie przeniósł się na turecką wyspę Prinkipo.

84

TROCKI

Stalin długo żałował błędu, jakim w jego mniemaniu było wypuszczenie Trockiego żywego. Tym bardziej że wkrótce opanowała go obsesyjna obawa przed zagrożeniem ze strony starego bolszewika. To dlatego kazał zawzięcie ścigać i uśmiercać rzeczywistych i urojonych sojuszników Trockiego. Dlatego kazał zabić samego Trockiego, choć jego wpływy i znaczenie malało z roku na rok. Tułał się po świecie, nigdzie nie mogąc znaleźć sobie miejsca. W listopadzie 1932 r. wyruszył z Turcji w poszukiwaniu lepszego locum w stolicy jakiegoś europejskiego państwa, ale cztery tygodnie później wrócił jak niepyszny, gdyż żaden z rządów nie zdecydował się dać mu więcej niż wizę tranzytową. Ostatecznie, latem 1933 r., mógł pojechać do Francji, ale bez możliwości zamieszkania w Paryżu. Z Francji pojechał do Norwegii, skąd wyrzucono go w końcu 1936 r. do Meksyku. Cały czas deptali mu po piętach agenci OGPU (NKWD)*.

Już w Istambule zwrócili uwagę, że Trocki spotkał się z miejscowym rezydentem OGPU, Jakowem Blumkinem. W centrali w Moskwie zapadła decyzja o ściągnięciu Blumkina do kraju. Zadanie to powierzono pięknej agentce Lizie Gorskoj. Szef wydziału zagranicznego powiedział do niej:

- Towarzyszko, musicie porzucić uprzedzenia burżuazyjne, omotać Blumkina, knującego z Trockim, i doprowadzić do tego, że wróci do Moskwy.

Gorskoj a wykonała to zadanie przy pomocy innego agenta OGPU, Na-huma (Leonida) Aleksandrowicza Eitingtona. Gdy wMoskwie do mieszkania Blumkina wpadli agenci tajnej policji, ten zrozumiał, że było to dzieło jego kochanki.

- Liza, zdradziłaś mnie! - krzyknął, gdy zabierano go do więzienia. Po krótkim procesie, skazany na rozstrzelanie, stanął przed więziennym murem i zanim przeszyły go kule, krzyknął:

- Niech żyje Trocki!

Inny agent OGPU, Mark Zborowski (alias Etienne) zyskał przyjaźń syna Trockiego, Lwa Siedowa, któremu ojciec powierzył ważne dokumenty i który wydawał „Biuletyn Opozycji". Naiwność Siedowa była tak wielka, że nowemu przyj arielowi oddał klucze do swojego mieszkania, w którym przechowywał taj ne papiery ojca. Prawdopodobnie to Zborowski wskazał miejsce pobytu Siedowa przysłanemu z Moskwy zabójcy. Ta śmierć pozostaje do dzisiaj tajemnicą: syn Trockiego zmarł w nie wyjaśnionych okolicznościach, 14 lutego 1938 r., w paryskim szpitalu.

Kiedy Stalin wydał rozkaz zamordowania Trockiego? Tego nie wiemy. Wiadomo z całą pewnością, że zadanie to zostało zlecone agentowi NKWD, Leonidowi Eitingtonowi.

W Hiszpanii, gdzie pod pseudonimem Kotów pełnił funkcję doradcy rządu republikańskiego, poznał komunistkę Caridad Mercader del Rio.

W 1934 r. OGPU przekształcono w NKWD {Narodnyj Komissariat Wnutriennych Diel Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych).

SENSACJE XX WIEKU

Została jego kochanką i zdecydowała się namówić swojego syna Ramona Mercadera, aby też podjął służbę w NKWD.

W tym czasie pracownicy NKWD działający w biurach werbunkowych zbierali paszporty ochotników zgłaszających się do brygad międzynarodowych. Znalazł się wśród nich dokument amerykańskiego komunisty Jacsona. Eitington alias Kotów wręczył ten paszport Ramonowi Mercade-rowi, którego wysłał do Meksyku w ślad za Trockim.

Trocki od pierwszych chwil pobytu w Meksyku był śledzony przez agentów NKWD. Zrobili setki zdjęć jego domu, gości, samochodu. Ustalili, że willa Trockiego w Coyoacan jest fortecą okoloną wysokim murem, nad którym piętrzyły się wieżyczki ze stanowiskami karabinów maszynowych, a dziesięciu strażników pilnuje podwórza i pomieszczeń przestronnego domu.

Pierwszym zadaniem Ramona Mercadera było przeniknięcie do wnętrza tej twierdzy. Udało mu się to dzięki pomocy Sylwii Ageloff - byłej sekretarki Trockiego z czasów pobytu w Norwegii, która od wielu lat pracowała dlaNKWD.Wpaździerniku 1939r.nawiązalizesobąkontaktw Nowym Jorku i w styczniu 1940 r. razem pojechali do Meksyku. Tam Sylwia bez kłopotu odnowiła znajomość z Trockim i podjęła obowiązki jego sekretarki. Każdego ranka Ramon Mercader odwoził ją do pracy i zabierał wieczorem. Nie wchodził do domu Trockiego, lecz oczekiwał w samochodzie zaparkowanym na drodze, pod murem willi. Wkrótce zwrócili na niego uwagę strażnicy. Początkowo przyglądali mu się bacznie, a potem widząc, że odwozi sekretarkę ich szefa, przysiadali na siedzeniu jego kabrioletu, przyjmowali papierosy i meksykańską wódkę. Tak usypiał ich czujność i wkradał się w ich łaski.

Poznawał również ludzi, którzy bywali w domu Trockiego, a wśród nich Margerite Rosmer. Ona właśnie wprowadziła go do domu wygnańca, przedstawiając jako bardzo zdolnego pisarza i gorącego komunistę. Trocki przyjął młodego człowieka bardzo serdecznie i znajdując w nim chętnego słuchacza, często zatrzymywał go na długie wieczorne dyskusje. W ten sposób Mercader mógł łatwo zorientować się w rozkładzie pomieszczeń, zwyczajach gospodarza i jego rodziny. Jednakże nie zaatakował; pomógł tylko zaplanować i przygotować pierwszy zamach.

Zadanie zamordowania Trockiego NKWD zleciło szefowi meksykańskiej partii komunistycznej, malarzowi o nazwisku Siąueiros. Razem z dwoma pomocnikami przygotował on pistolety maszyn owe, granaty zapalające, ładunki dynamitu, mundury wojskowe ipolicyjne, drabiny, a także wybrał 17 zamachowców. 23 maja 1940 r. grupa wyruszyła w stronę willi Trockiego. O godzinie 2.00 nad ranem cztery samochody podjechały do bramy. Strażnicy, zaspani i zdezorientowani widokiem mundurów po-licyjnych, nie stawiali oporu. Zamachowcy błyskawicznie wdarli się do domu. Wydawałoby się, że już nic nie może uratować Trockiego, ale napastnicy działali bardzo chaotycznie. Nie szukali ofiary, lecz w pośpiechu przemierzali pokoje, strzelając na oślep i rzucając granaty zapalające. Wpadli do sypialni, ale widząc puste łóżko, oddali kilka serii z automatów

86

TROCKI

Lew TYocki po zamachu

i czym prędzej umknęli na podwórko. W zamieszaniu zginął tylko jeden ze strażników. Jego ciało zamachowcy zapakowali do samochodu i potem pogrzebali przed domem Siąueirosa. Trocki, który w czasie napadu skrył się z żoną i wnuczkiem pod łóżkiem, odniósł niegroźną ranę uda, lekko ranny został dziesięcioletni wnuczek, a żonę poparzył wybuch granatu.

Cała akcja była przeprowadzona tak partacko, że już 17 czerwca policja ustaliła tożsamość zamachowców i na początku września aresztowała Siąueirosa. Wkrótce jednak wypuszczono go z więzienia za kaucją.

Przyszedł czas na Mercadera, któremu już udało się zdobyć zaufanie Trockiego.

20 sierpnia 1940 r. wszedł do jego gabinetu pod pretekstem pokazania swojego artykułu...

Lew Trocki, ciężko ranny w głowę, zmarł w szpitalu 26 godzin po zamachu.

87

SENSACJE XX WIEKU

Mercader nie zdołał zbiec, choć bardzo starannie przygotował trasę ucieczki. Przed domem postawił samochód, skierowany maską w stronę bramy. Za murem ulokował drugi, w którym czekała jego matka oraz jeden z agentów NKWD. Mieli ułatwić ucieczkę zamachowcowi, gdyby nie udało mu się dotrzeć do swój ego samochodu. Dalej stało trzecie auto, w którym siedział Eitington. Jego zadaniem było zablokowanie drogi samochodom ścigającym Mercadera.

Ta część planu nie powiodła się. Mercader, skatowany przez strażników, wrócił do zdrowia, ale nie zdradził swoich mocodawców. Skazany na 20 lat więzienia, wyszedł na wolność w 1960 r. i wyjechał na Kubę.

Było to już 7 lat po śmierci Stalina, ale czyn Ramona Mercadera znalazł pełne uznanie w oczach następców dyktatora. W czasie wizyty w Moskwie Mercader otrzymał tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. Zmarł w Hawanie w roku 1978...

No passaran.

Szef radzieckiej tajnej policji, Nikołaj Jeżowr, uznał, że należy powołać specjalny oddział, który zajmowałby się planowaniem i wykonywaniem zamachów na „wrogów" państwa radzieckiego, którzy schronili się poza granicami ZSRR. Powstał on w grudniu 1936 r. jako Zarząd Operacji Specjalnych NKWD. Ta data nie jest przypadkowa. W Hiszpanii trwała krwawa wojna domowa, a właśnie Hiszpania miała być głównym terenem działalności agentów z Zarządu...

Do 1931 r. Hiszpania była monarchią, w której formy sprawowania władzy nawiązywały do tradycji feudalnych. W jej historii cały XIX i początek XX w. to okres ponawianych zrywów rewolucyjnych, których celem było utworzenie państwa o ustroju nawiązującym do demokracji parlamentarnych Francji czy Anglii. W tym okresie Hiszpania przeżyła 3 wojny domowe, 8 powstań ludowych, 43 wojskowe zamachy stanu, 104 zmiany rządu oraz 6 zabójstw prezydentów. W obronie starego porządku, silniejsze niż gdziekolwiek, stały armia i Kościół. Po niepomyślnych dla monarchii wyborach samorządowych 14 kwietnia 1931 r. abdykował król Alfons XIII i powstał pierwszy rząd republikański. 5 lat później, 16 lutego 1936r., w wyborach parlamentarnych do Kortezów zwyciężył Front Ludowy, w którego skład weszły partie Socjalistyczna, Unii Republikańskiej, komunistyczna, lewicy katalońskiej i republikańskiej.

Na sukces lewicy patrzyła z niepokojem kadra oficerska, będąca tradycyjną podporą prawicy. Tym bardziej że połączyły się młodzieżowe organizacje socjalistyczne i komunistyczne, co oznaczało, że komunistom przybyło 40 tysięcy bojowników.

Przegląd w wojsku ujawnił, że 25% poborowych należy do partii lewicowych, a to wskazywało na niebezpieczeństwo szybkiej radykalizacji wojska.

Opór prawicy potęgował agresję lewicy. W czerwcu 1936 r. przewodniczący głównego ugrupowania prawicowego odczytał w parlamencie listę gwałtów i aktów przemocy: 160 spalonych kościołów, 269 politycznych morderstw, 1287 napadów, 69 zniszczonych lokali partii politycznych, 113 strajków generalnych, 10 splądrowanych redakcji gazet.

11 czerwca znaleziono ciało prawicowego działacza Calvo Sotelo, zamordowanego przez republikańską policję w odwecie za zabicie dwóch jej członków przez prawicową bandę. To była kropla, która przepełniła czarę. Kadra oficerska, która już od 1931 r. planowała przejęcie rządów, przystąpiła do działania.

W nocy z 17 na 18 lipca 1936 r., na sygnał radiowy z Ceuty wybuchło powstanie. Rebeliantów poparła większość oficerów i żołnierzy wojsk lądowych, ale były to szczupłe siły. Wojska hiszpańskie liczyły 115 tysięcy

89

SENSACJE XX WIEKU

żołnierzy w 8 dywizjach, po jednej w każdym z okręgów wojskowych. Na niekorzyść buntowników przemawiał fakt, że około jedna trzecia oddziałów stacj onowała w Afryce. Należało j ej ak naj szybciej przetransportować do kontynentalnej Hiszpanii, a to było praktycznie niemożliwe, gdyż silna marynarka wojenna (dywizjon pancerników, dywizjon krążowników, flotylla niszczycieli, flotylla okręt ów podwodnych - łącznie 57 jednostek, 15 tysięcy marynarzy) opowiedziała się po stronie rządu republikańskiego i zablokowała porty oraz szlaki morskie. Również wojska lotnicze dysponujące 154 samolotami (w większości przestarzałymi i zużytymi) nie poparły rebelii. Rząd wydał polecenie uzbrojenia robotników i w krótkim czasie wystawił dość pokaźną armię, choć słabo uzbrojoną i wyszkoloną.

W pierwszych dniach walk powstańcy odnieśli sukcesy tylko w niektórych prowincjach, ale nawet tam, gdzie zwyciężali, ich sytuacja była trudna, gdyż brakowało amunicji. Położenie buntowników pogorszyło się jeszcze bardziej po 20 lipca, gdy w wypadku lotniczym zginął generał Jose Sanjurjo, typowany na stanowisko przywódcy. Dalszy los powstania zależał od pomocy Niemiec i Włoch.

Generał Francisco Franco* 19 lipca 1936 r. wysłał do Rzymu prośbę o dostarczenie tuzina bombowców, a trzy dni później poprosił Hitlera o przysłanie transportowców. Dyktatorzy faszystow-Generał Francisco Franco (pierwszy zlewej) skich Państw zdecydowali się poprzeć przyjmuje defiladę buntowników, dostrzegając w tym moż-

Francisco Bahamonde Franco (1892-1975), polityk hiszp. Gubernator Wysp Kanaryj-skich. W lipcu 1936 r. wzniecił rewoltę przeciwko rządowi republikańskiemu Hiszpanii i po jego obaleniu objął władzę jako szef państwa. W czasie II wojny światowej, choć wyrażał sympatię dla Hitlera, wobec którego musiał zachować wdzięczność za pomoc w czasie wojny domowej, nie zgodził się na udział wojsk hiszpańskich w planowanej przez Hitlera inwazji na Gibraltar, ani na przeprowadzenie ataku z terytorium Hiszpanii. 22 czerwca 1941 r. zadeklarował gotowość do zaangażowania się w wojnę przeciw „rosyjskiemu komunizmowi", ale na front wschodni wysłał tylko jedną dywizję ochotników. Wobec zarysowującej się przewagi mocarstw sprzymierzonych, zmienił kierunek polityki swojego rządu na bardziej przychylny aliantom. 7 maja 1945 r. Hiszpania zerwała stosunki dyplomatyczne z Niemcami. W okresie zimnej wojny wrogość, jaką Franco żywił wobec komunizmu, zyskała mu przychylność mocarstw zachodnich, które złagodziły krytykę jego dyktatorskich rządów i łamania praw człowieka. Jego polityka wewnętrzna ulegała stopniowej liberalizacji, aczkolwiek demokracja powróciła do Hiszpanii dopiero po jego śmierci.

9 0

HBb^hh

NO PASSARAN...

Samoloty Legionu „Condor"

liwość rozciągnięcia swoich wpływów na Półwysep Iberyjski i uzyskania możliwości szachowania Francji od zachodu, gdzie do tego czasu mogła czuć się bezpiecznie. Ponadto Wehrmacht przygotowywał się do wojny i trzeba było sprawdzić nowe typy samolotów, czołgów i dział w warunkach bojowych. Dlatego Hitler i dowódca lotnictwa Hermann Góring natychmiast spełnili prośbę generała Franco. Już 28 lipca do Tetuan w Maroku, gdzie stacjonował silny kontyngent hiszpańskich wojsk, przybył pierwszy samolot transportowy Ju 52/3m. Błyskawicznie zorganizowano most powietrzny. Na początku sierpnia rebe-lianci w ciągu j ednego dnia przetransportowali do Hiszpanii 3 tysiące żołnierzyi 600 tysięcy sztuk amunicji.

Niemcy szybko rozbudowywali siły popieraj ące woj ska generała Franco. Do listopada 1936 r. niemiecki kontyngent stał się tak liczny, że nadano mu nazwę Legionu „Condor": dysponował on wówczas 3 0 samolotami/u 52/3m, 27 dwupłatowymi myśliwcami

He 51,12- He 70 oraz 16 innymi samolotami. Wkrótce dosłano do Hiszpanii myśliwce Messerschmitt B/109B . Na polach bitew w Hiszpanii testowano doskonałe armaty przeciwlotnicze Flak 36. Tam po raz pierwszy użyto ich do zwalczania czołgów, co później, w czasie II wojny światowej, z powodzeniem powtórzono w czasie walk w Afryce i Europie.

Natomiast Francja i Wielka Brytania zdecydowały się nie interweniować w konflikcie na Półwyspie Iberyjskim. Brytyjczycy nie lubili rządu republikańskiego, a zdecydowana większość dyplomatów w Madrycie po cichu popierała Franco. Francuzi obawiali się, że wojna domowa, do której włączą się mocarstwa, może zamienić się w krwawy konflikt, który obejmie całą Europę.

Rząd polski, choć oficjalnie zachowywał neutralność, po cichu sprzedał republice dość dużo uzbrojenia, za niebagatelną kwotę ponad 118 milionów złotych. Do Hiszpanii dopłynęło m.in. 110 tysięcy karabinów, 290 dział, 2393 ciężkie karabiny maszynowe, 64 przestarzałe czołgi Renault R-17,515 tysięcy pocisków artyleryjskich i wiele innego uzbrojenia, co wystarczało na wyekwipowanie kilkunastu dywizji. Jednakże nie było to uzbrojenie najwyższego gatunku, a raczej wyeksploatowany sprzęt, który ochoczo Polska upłynniała, czego najlepszym przykładem były leciwe czołgi R-17 z I wojny światowej. Równocześnie sprzedano trochę broni rebeliantom, za sumę 2,7 milionów złotych, które zapłacono za 22 samoloty PWS10 i RWD13 oraz naboje karabinowe i pociski artyleryjskie.

91

SENSACJE XX WIEKU

Stalin początkowo zlekceważył wojnę w Hiszpanii. Zapewne był przekonany, że wojska republikańskie szybko stłumią rewoltę. Gdy zorientował się, że pomoc Włochów i Niemców bardzo wzmocniła siły rebeliantów, postanowił włączyć się do konfliktu. Nowy sowiecki ambasador, Marcel Rosenberg, który przybył do Madrytu 27 sierpnia 1936 r. otoczony był gromadą doradców woj skowych. Wśród nich znajdował się generał Jan Berzin - szef wywiadu wojskowego. Tuż potem, we wrześniu przybył Aleksander Orłów, który objął stanowisko szefa oddziału NKWD w Hiszpanii.

Podobno za radziecką pomoc rząd republikański zapłacił w złocie, wysyłając do Odessy transport sztab o ogromnej na owe czasy wartości 500 mlionów dolarów. Podobno bogactwo to zostało złożone w depozycie,

nikt jednak nie słyszał, aby Związek Radziecki zwrócił złoto. Czy republikanie otrzymali za te pieniądze pomoc, jakiej oczekiwali? Bez wątpienia jej rozmiary zostały wyolbrzymione w późniejszych czasach. Rosjanie przysłali do Hiszpanii 362 czołgi, 120 samochodów pancernych, 806 samolotów, ponad 60 tysięcy karabinów, 1555 dział i 20 486 karabinów maszynowych. Nie było to mało, ale pomoc włoska i niemiecka dla Franco była o wiele większa. Na przykład Włosi dostarczyli wojskom rebeliantów 950 czołgów, 1930 dział, 1426 moździerzy, ponad 240 tysięcy karabinów i 7668 samochodów ciężarowych. Ponadto w Hiszpanii walczyło podczas wojny domowej około 300tysięcy włoskich żołnierzy. W 1938 r. w Hiszpanii stacjonował cały korpus włoski w składzie czterech dywizji, grupy czołgów, grupy cekaemów i grupy artylerii. Lotnictwo włoskie rzucało do walki 340 samolotów, wtym 117bombowcówi 192 myśliwce. W tym samym roku niemiecki Legion „Condor" dysponował 130 nowoczesnymi samolotami bojowymi (m.in. 48 bombowcami He 111,48 myśliwcami Mes-serschmitt BflO9,12 bombowcami nurkującymi/wS7), które panowały na hiszpańskim niebie.

Choć propaganda radziecka eksponowała masowe poparcie, jakiego w tamtych latach społeczeństwo udzielało rządowi republikańskiemu, ze Związku Radzieckiego wypuszczono do Hiszpanii zaledwie około 2 tysięcy obywateli. W wojnie w Hiszpanii brało udział około 45 tysięcy ochotników z wielu państw świata (tworzyli 6 brygad międzynarodowych oraz 3 samodzielne bataliony piechoty, 4 dywizjony artylerii oraz kilka oddziałów specjalnych), a więc radzieccy obywatele stanowili tylko niespełna 5% liczebności wojsk międzynarodowych.

Hiszpański port - dostawa radzieckiej broni dla wojsk rządowych

NO PASSARAN...

Dla Stalina pomoc dla lewicowego rządu Hiszpanii była jedynie zagraniem propagandowym. W rzeczywistości bał się, że obywatele, którzy tam pojechali, przywloką z powrotem do Kraju Rad T.2L\aa.ą trockizmu i demokracji. Uznał, że należy bardzo ściśle kontrolować brygady międzynarodowe i wykorzystać je do likwidowania działaczy lewicowych, którzy występowali przeciwko stalinizmowi. W jaki sposób?

W centrum rekrutowania ochotników do brygad międzynarodowych w Paryżu działali agenci NKWD. Już w czasie zaciągu mogli oni zorientować się w poglądach ochotników i co znaczniejszych wskazać jako cele dla grup likwidacyjnych NKWD działających w Hiszpanii. Ponadto ochotnicy zostawiali w biurze werbunkowym paszporty, które przesyłano do Moskwy. W ten sposób około 2 tysiące paszportów amerykańskich trafiło do wywiadu radzieckiego. Żołnierze, którzy przeżyli wojnę, dostawali paszporty z powrotem, ale w Moskwie pozostało 900 paszportów obywateli amerykańskich, którzy zginęli w Hiszpanii. Te paszporty otrzymali później szpiedzy wysyłani do Stanów Zjednoczonych.

W każdej z międzynarodowych brygad działał człowiek dbaj ący o eliminację żołnierzy o poglądach odbiegających od stalinizmu. W niemieckich oddziałach polowania na „odszczepieńców" prowadził Walter Ulbricht*, późniejszy przywódca partii komunistycznej w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Nad prawomyślnością Węgrów czuwał Ernó Geró, późniejszy przywódca służby bezpieczeństwa i partii komunistycznej w Węgierskiej Republice Ludowo-Demokratycznej. W każdej brygadzie komisarze dbali o ideową czystość żołnierzy.

Jednakże Stalin, opętany obsesją zagrożenia ze strony Trockiego i trockistów, nakazywał ich niszczyć ze szczególną zaciekłością. Wywiad NKWD wskazywał na szczególne niebezpieczeństwo ze strony katalońskiej marksistowskiej partii POUM (Partido Obrero de Unificación Marxista), wsławionej szczególną aktywnością przed wybuchem wojny domowej, gdy partia ta inicjowała przejmowanie fabryk przez robotników oraz odbieranie ziemi wielkim posiadaczom. Już w grudniu 1936 r. prasa radziecka zaczęła pisać o konieczności wyeliminowania POUM, oskarżając ją o... powiązania z faszystami. Ambasador radziecki otrzymał polecenie skłonienia premiera rządu hiszpańskiego, Largo Caballero do zlikwidowania niepokornej partii.

- Wynosić się! Wynosić się! - krzyczał Caballero na Rosenberga, gdy ten przedstawił mu projekt Stalina. - Hiszpania może być biedna, ale nie będzie tolerowała, by zagraniczny ambasador próbował narzucić swój ą wolę głowie rządu hiszpańskiego!

Walter Ulbricht (1893-1973), polityk niem., z zawodu stolarz, współzałożyciel w 1919 r. Komunistycznej Partii Niemiec (KPD). Po wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej kierował w Związku Radzieckim komitetem „Wolne Niemcy". Jeden z twórców Niemieckiej Republiki Demokratycznej, od 1960 r. przewodniczący Rady Państwa. W1961 r. nakazał budowę muru berlińskiego.

93

SENSACJE XX WIEKU

Ulica Madrytu przygotowana do obrony

To przesądziło o losie obydwu: Rosenberg został odwołany do Moskwy i zamordowany, a radziecki konsul generalny Antonow-Owsiejenko otrzymał polecenie obalenia Caballero.

Decyzja o usunięciu premiera zapadła na posiedzeniu egzekutywy partii komunistycznej. Tylko sekretarz generalny Jose Diaz i minister edukacji protestowali przeciwko zamachowi.

Nowy premier, Juan Negrin, oficjalnie nie miał żadnych związków z partią komunistyczną, ale bał się konfliktu i prowadził bardzo ugodową politykę, o co chodziło Stalinowi.

Szef NKWD w Hiszpanii, Aleksander Orłów, wydał polecenie nowemu szefowi hiszpańskiej bezpieki, pułkownikowi Antonio Ortedze rozbicia POUM. Ten podjął zadanie, nie informując o tym ministra spraw wewnętrznych. 16 czerwca aresztowano Andreasa Nina - sekretarza politycznego POUM. Przewieziono go do więzienia w Alcala, gdzie oddano w ręce Aleksandra Orłowa i Vittorio Vidaliego. Ci zabrali Nina do więzienia

94

NO PASSARAN...

NKWD w El Pardo. Pierwsze przesłuchanie trwało bez przerwy przez 30 godzin. Potem torturowano go w tak straszliwy sposób, że podobno jego twarz wyglądała jakbezkształtna masa. Nie wiadomo, czy go zastrzelono, czy zmarł podczas tortur. Ciało pogrzebano na więziennym podwórzu.

Taki los spotkał wielu członków partii katalońskiej, których wymordowano w specjalnych więzieniach NKWD, zakładanych na terenie Hiszpanii. Najgorszą sławę zyskała katownia w podziemiach klasztoru św. Urszuli, nazwana później „Dachau republikańskiej Hiszpanii".

Liczba ofiar nie jest znana, ale ocenia sieją na kilka tysięcy. Wśród naj-znaczniejszych znaleźli się były sekretarz Trockiego, Erwin Wolff i austriacki socjalista Kurt Landau. Szczęście sprzyjało Orwellowi, autorowi powieści demaskujących totalitaryzm i Willemu Brandtowi, późniejszemu kanclerzowi Republiki Federalnej Niemiec; zdołali zachować życie, choć wydano rozkazy, żeby ich zlikwidować.

Terror w rękach Stalina był bronią obosieczną. Ci, którzy mordowali, musieli zostać sami wymordowani, aby nie było świadków. NKWD stosowało rozliczne metody usuwania swoich agentów i funkcjonariuszy, którzy za dużo wiedzieli. Dominowała zasada zachowania maksimum ostrożności, aby nie wywoływać paniki w szeregach agentów tajnej policji, działających za granicami ZSRR. Dlatego Stalin i szef NKWD, Nikołaj Jeżów zdecydowali się nie dokonywać żadnych zmian w Departamencie Zagranicznym, który kierował agentami w innych państwach. Gdy w lutym 1938 r. postanowili wreszcie uderzyć i w tę komórkę, zrobili to po kryjomu. Szef departamentu Abram Słucki został wezwany do gabinetu zastępcy szefa NKWD, Michaiła Frinowskiego i tam otruty. Jego koledzy dowiedzieli się, że zmarł na atak serca.

Niemalże wszystkich funkcjonariuszy NKWD odwoływano do Moskwy pod pretekstem wynagrodzenia za wierną służbę. Jechali więc do centrali dumni, nie podejrzewając nawet, że jadą po śmierć. Jednak pozostawiano ich przy życiu przez pewien czas, aby zachować pozory, że wszystko jest w porządku. W Moskwie otrzymywali odznaczenia i byli informowani o nowejtajnej misji,jakiej się mieli podjąć po solidnym wypoczynku w luksusowym hotelu, gdzieś na wybrzeżu Morza Czarnego. Wyjeżdżali tam zadowoleni. Odpoczywali. Pisali pełne zachwytów listy do przyjaciół w Hiszpanii. Potem przestawali się odzywać, co nie wzbudzało podejrzeń, gdyż w tym fachu często nowa misja wymagała zachowania absolutnej tajemnicy. Rodziny i przyjaciele nie podejrzewali nawet, że bohaterowie z Hiszpanii ginęli rozstrzeliwani pod murami moskiewskiego więzienia.

Taki los spotkał Władimira Antonowa-Owsiej enkę, który przygotował obalenie Caballero. Wrócił do Moskwy w 1937 r. przekonany, że obejmie stanowisko ministra sprawiedliwości; zginął w kilka dni po powrocie.

Jednak mimo nadzwyczajnych środków ostrożności, z wolna zaczęły przenikać do Hiszpanii informacje, że ludzie wracający do Moskwy znikają w tajemniczy sposób. Kurierzy dyplomatyczni docierający do Hiszpanii mówili o fali aresztowań i egzekucji. Docierały wiadomości o losie odwoływanych agentów. Tak było z rezydentem NKWD we Francji,

95

SENSACJE XX WIEKU

Nikołajem Smirnowem (prawdziwe nazwisko - Glinski). W lipcu 1937 r. wrócił do Moskwy. Po tygodniu jego żona, która pozostała we Francji, otrzymała list informujący, że wyjeżdża w ważnej misji do Chin i prosił, aby natychmiast wróciła do Moskwy. Tymczasem do Paryża przyjechała żona innego agenta, która przywiozła zastraszającą opowieść. W Moskwie, wiedząc, że Smirnow zatrzymał się w hotelu „Moskwa", poszła tam, aby się z nim spotkać. Gdy wchodziła na piętro, zobaczyła, jak dwaj cywile wywlekają go z pokoju. Nie mogąc w to uwierzyć, żona Smirnowa wróciła do Moskwy. Już nikt nigdy jej nie zobaczył.

Jednakże nawet ci, którzy zaczynali podejrzewać, że odwołanie oznacza wyrok śmierci, nie mogli się sprzeciwić. Wiedzieli, że odmowa powrotu

oznaczać będzie wyrok dla ich rodzin, które pozostały wkraju. Dekret z 8 czerwca 1934 r. pozwalał skazać na zesłanie do obozu rodzinę uciekiniera, nawet jeżeli nic nie wiedziała o odmowie powrotu. W przypadku funkcjonariusza NKWD rodzina podlegała dziesięcioletniej karze więzienia, a w przypadku zdradzenia tajemnicypaństwowej przezpra-cownika NKWD, co łatwo było wykazać - karze śmierci.

Gdyby groźba represji wobec najbliższych nie powstrzymała przed odmową powrotu do kraju - do działania przystępowały lotne grupy Zarządu Akcji Specjalnych.

Evhen Konowałe, który organizował przerzuty broni do Hiszpanii, został zamordowany w Rotterdamie w 1938 r. Taki sam los spotkał wielu innych, którzy nie mieli rodzin lub pogodzili się z utratą najbliższych i pozostali za granicą, aby ratować swoje życie.

Jedynie szef NKWD w Hiszpanii, Aleksander Orłów, przechytrzył Stalina. Spisał wszystko, co wiedział, i gdy otrzymał odwołanie do Moskwy, odmówił powrotu. Jednocześnie wysłał list do Stalina, grożąc, że jeżeli zginie, to jego rewelacje zostaną opublikowane. Stalin przestraszył się tej groźby i nie zezwolił na

Trumny wyrzucone z kościelnych krypt

96

likwidację Orłowa, który dotrzymał

¦'•"-¦_,

NO PASSARAN...

Jedna z band po zbezczeszczeniu kościoła

słowa i opublikował swoje rewelacje dopiero po śmierci Stalina w czerwcu 1953 r.

To była okrutna wojna. Nikt nie oszczędzał ludności cywilnej. Lotnicy z Legionu „Condor" trenowali atakowanie otwartych miast, ulic zapełnionych ludźmi, cywilnych obiektów. Uczyli się wojny totalnej, którą potem prowadzili wobec Warszawy, Londynu, Moskwy.

Republikanie nie pozostawali dłużni; formowali bandyzbójców,

które przybierały wymowne nazwy: „Furie", „Rysie Republiki", „Czerwone Lwy". Ocenia się, że republikańskie bojówki zamordowały, zwykle w bardzo okrutny sposób, 55 tysięcy cywilów, w tym 4 tysiące kobiet i kilkaset dzieci. Szczególnym celem dla lewackich bojówek były kościoły i duchowni; ich ofiarą padło 11 biskupów, 16 tysięcy księży, 283 zakonnice. Skala gwałtu po stronie nacjonalistów była podobna.

Generał Mola oświadczył 19 lipca 193 6 r. - Niezbędne jest, aby atmosfera terroru rozprzestrzeniała się. Każdy, kto jest jawnym lub ukrytym zwolennikiem republiki, musi zostać zastrzelony.

Najsławniejszą ofiarą nacjonalistów był poeta Garcia Lorca, zastrzelony 18 sierpnia 1936 r. Oblicza się, że żołnierze generała Franco zamordowali 50 tysięcy osób.

W 1939 r. wojna domowa w Hiszpanii zakończyła się zwycięstwem rebeliantów Franco. Zginęło 90 tysięcy jego żołnierzy i 110 tysięcy republikanów.

Śmierć zebrała jednak o wiele krwaw-sze żniwo wśród cywilów. Około 400 tysięcy ludzi zmarło z głodu, chorób lub zostało zamordowanych przez oprawców z jednej lub drugiej strony. Pół miliona Hiszpanów pozostało na wygnaniu.

Los zwyciężonych był straszny. Zięć Mussoliniego, hrabia Ciano donosił z Hi-szpani: Procesy odbywają się codziennie w trybie, którynazwalbympobieżnym. Ciągle mnóstwo strzelaniny. W samym Madrycie ginie od 200 do 250 osób dziennie, w Barcelonie 150, w Sewilli - 80.

Setki tysięcy osób zostało skazanych na Generai Mola, jeden z dowódców wojshrebe-długoletnie więzienie, a Franco wykluczył Uantów

97

SENSACJE XX WIEKU

możliwość objęcia ich amnestią. W1941 r., w więzieniach przebywało jeszcze blisko ćwierć miliona ludzi.

Tych, którzy uciekając przed klęską i terrorem Franco, usiłowali znaleźć schronienie w Związku Radzieckim - czekała straszna przyszłość. Witano ich jako bohaterów. Maszerowali przez Plac Czerwony. Tłumy skandowały na ich cześć. A potem wysyłano ich do obozów na Syberii. Stalin nie potrzebował w Moskwie bohaterów. Generała Gonzalesa „El Campesino" po raz ostatni widziano, jak w więziennym drelichu pracował przy budowie jednej z linii moskiewskiego metra. Potem słuch o nim zaginął. Diaz, sekretarz generalny hiszpańskiej partii komunistycznej, zmarł w nie wyj aśnionych okolicznościach. Taki był los tysięcy bohaterów strasznej wojny...

Los marszałka

22 maja 1937 r. do gabinetu szefa organizacji partyjnej w Kujbyszewie, gdzie przebywał marszałek Michaił Tuchaczewski, weszli trzej enkawudziś-ci. Dowodzący, starszy major Papaszew, powiedział: - Obywatelu Tuchaczewski, jesteście aresztowani.

Dwaj inni schwycili go za ręce, wykręcili je do tyłu, uniemożliwiając obronę. Papaszew podszedł do Tuchaczewskiego, zerwał z jego munduru pagony i odznaki marszałkowskie. Wyprowadzili go z budynku tylnym wyjściem i wsadzili do samochodu. Bezzwłocznie przewieziono go do Moskwy. Wszystko to, co działo się później: przesłuchanie, tortury, proces i rozstrzelanie marszałka - było realizacją wyroku, jaki na najwybitniejszego radzieckiego dowódcę i stratega wydał Józef Stalin.

Tuchaczewski po dwóch dniach tortur w NKWD załamał się. Być może nie mógł znieść myśli, że jeżeli się nie przyzna, podobny los spotka jego żonę i dzieci. Zeznał, że stał na czele spisku zmierzającego do zabicia Stalina, ustanowienia dyktatury wojskowej i oddania Niemcom Ukrainy w zamian za pomoc w spisku. To wszystko było nieprawdą. Tuchaczewski padł ofiarą bardzo sprytnej intrygi. Znamy jej przebieg, ale nie wiemy, kto zaplanował osaczenie marszałka: Hitler i jego Służba Bezpieczeństwa (Sicherheitsdienst) czy ... Stalin i jego służba bezpieczeństwa - NKWD...

Rok 1914. Wśród setek tysięcy żołnierzy, których załadowano do wagonów i skierowano na front, był porucznik Michaił Tuchaczewski - potomek starego szlacheckiego rodu, absolwent słynnej Aleksandrowskiej Szkoły Wojskowej i żołnierz elitarnego Siemionowskiego Pułku Gwardii, nazywanego Gwardią Piotra I.

Już w czasie pierwszych walk dwudziestojednoletni oficer wykazał się niebywałym męstwem i zdyscyplinowaniem. Brał udział w walkach pod Lublinem, pod Dęblinem i Krakowem, a w 1915 r. pod Łomżą. Dowodził plutonem, ale szybko oddano mu pod komendę kompanię. Był to nie tylko wyraz uznania dla dowódczych umiejętności Tuchaczewskiego, lecz przede wszystkim następstwo ogromnych braków w kadrze oficerskiej. Wojska rosyjskie Rodzinny dom Michaiła Tuchaczewskiego

99

SENSACJE XX WIEKU

ponosiły bowiem wielkie straty na froncie. Ogromne liczebnie armie nie miały odpowiedniej ilości wyposażenia, pocisków, a nawet jedzenia dla swoich żołnierzy. 19 lutego 1915 r. wojska niemieckie rozpoczęły ofensywę w rejonie, gdzie walczył pułk siemionowski. Tuchaczewski znajdował się w 7. kompanii, która została zdziesiątkowana. On sam dostał się do niewoli.

Czterokrotnie usiłował uciekać. Łapano go i za każdym razem zsyłano do coraz lepiej strzeżonych obozów, o coraz ostrzejszym reżimie. Aż trafił do twierdzy Ingolstadt w Bawarii. Tam spotkał francuskiego kapitana Charlesa de Gaulle'a, od którego w dowód przyjaźni otrzymał krzyżyk wysadzany brylantami. De Gaulle nie był bogatym człowiekiem, a więc krzyżyk musiał być rodzinną pamiątką.

Piąta ucieczka Tuchaczewskiego udała się. Wyrwał się z twierdzy Ingolstadt i przez Szwajcarię powrócił do Rosji.

Po krótkim odpoczynku podj ął służbę w rezerwowym pułku siemionowskim. Podobno wówczas zmienił swoje poglądy polityczne. Czy tak było w istocie, czy też zmianę tę dopisali mu historycy radzieccy - tego nie wiemy. Faktem jest, że miał wystarczająco dużo powodów, aby inaczej patrzeć na armię carską i jej dowódców. Widział nieudolność oficerów i ogromną daninę krwi, jaką Rosja płaciła za niekompetencję i głupotę generałów. Potem przeszedł niewolę w najcięższych niemieckich obozach. To musiało pozostawić bardzo głębokie rysy w jego psychice. Powrócił do służby, ale w jego opinii w Rosji nie zmieniło się nic, co by mogło przynieść jego krajowi zwycięstwo nad Niemcami.

Co prawda car Mikołaj II odwołał ze stanowiska głównodowodzącego wojskami rosyjskimi swojego brata, wielkiego księcia Michała, ale na wiele to się nie zdało. Armia, źle dowodzona i źle zaopatrzona, nie mogła tej wojny wygrać. Żołnierze mieli już dość czterech lat walk, życia w okopach, krwi, wszy, brudu. Jednakże ani car, ani nowy Rząd Tymczasowy, który przejął władzę po abdykacji cara, nie miał ochoty zakończyć wojny. To zaś obiecywali wymęczonemu społeczeństwu Lenin i bolszewicy i to był jeden z głównych powodów, dla których armia opowiedziała się za bolszewikami.

Michaił Tuchaczewski uznał, że rewolucje, najpierw lutowa, a potem październikowa, stwarzają dla niego szansę działania, służby dla ojczyzny, walki z Niemcami, których szczerze nienawidził, i wreszcie - osobistej kariery. Bez wątpienia ten ostatni powód we wszystkich późniejszych działaniach Tuchaczewskiego miał decydujące znaczenie. W marcu 1918 r., gdy bolszewicy ogłosili mobilizację wojskowych specjalistów, zgłosił się do służby. Wkrótce potem wstąpił do partii bolszewickiej. Carski porucznik w wieku zaledwie 25 lat został komisarzem Moskiewskiego Rejonu Zachodniej Strefy Obronnej.

Michaił Tuchaczewski, fotografia z 1919 r.

100

LOS MARSZAŁKA

Wkrótce mianowano go dowódcą 1. armii i skierowano na front wschodni, gdzie w rejonie środkowej Wołgi trzeba było zdławić powstanie Korpusu Czechosłowackiego, który władze sowieckie, wbrew wcześniejszym ustaleniom, chciały rozbroić. W marcu 1919 r. Tuchaczewski objął dowodzenie 5. armią, która na Syberii walczyła z wojskami admirała Aleksandra Kołczaka*. Ten okres w życiu Tuchaczew-skiego był o tyle ważny, że poznał i zaprzyjaźnił się on z ludźmi, którzy w przyszłości zajęli wysokie stanowiska w wojsku i partii i pomogli w karierze ambitnego

oficera - byli to Michaił Frunze,* * późniejszy komisarz spraw wojskowych i Grigorij Sergo Ordżonikidze*** - przyjaciel Stalina.

Przełomowym okresem w życiu Tuchaczewskiego stała się wojna z Polską w latach 1919-1920.

Gdy Rosja pogrążyła się w wojnie domowej, Józef Piłsudski uznał, że jest to szczególna okazja, aby zabezpieczyć Polskę przed skutkami odrodzenia się wielkoruskiego imperializmu. W jego planie miało do tego doprowadzić utworzenie sfederalizowanych z Polską Litwy i Białorusi oraz ścisły sojusz z Ukrainą, uzależnioną od Polski.

W tym samym czasie Armia Czerwona rozpoczęła marsz na Zachód, aby objąć Europę pożogą rewolucji. Działania wojenne rozpoczęły się w lutym 1919 r., ale szybko je przerwano. Nastąpiły próby rozmów pokojowych, podejmowane w grudniu 1919 r. oraz w styczniu i marcu 1920 r.,

Michaił Tuchaczewski i Grigorij Sergo Ordżonikidze -wojenna przyjaźń, która ułatwiła karierę młodemu oficerowi

Aleksander Kołczak (1873-1920), admirał i polityk ros. W czasie I wojny światowej dowodził Flotą Czarnomorską. Po rewolucji lutowej podał się do dymisji. W listopadzie 1918 r. ogłosił się Najwyższym Naczelnikiem Państwa Rosyjskiego. Ofensywa jego wojsk na Moskwę w 1919 r. zakończyła się klęską. W 1920 r., wydany władzom radzieckim, został skazany na karę śmierci i rozstrzelany.

Michaił Frunze (1885-1925), w czasie I wojny światowej podoficer wojsk carskich, po 1918 r. dowodził bolszewickimi armiami i frontami. Od 1924 r. zastępca komisarza obrony, a od 1925 r. - komisarz. Położył ogromne zasługi w modernizacji Czerwonej Armii. Zmarł w wyniku niepotrzebnej operacji żołądka, zgładzony na polecenie Stalina.

Grigorij Ordżonikidze, pseud. Sergo (1886-1937), polityk radź. Jeden z najbliższych przyjaciół i współpracowników Stalina, uczestnik rewolucji październikowej i wojny domowej. Od 1930 r. przewodniczący Rady Najwyższej Gospodarki Narodowej ZSRR, a od 1932 r. komisarz przemysłu ciężkiego. Zmarł w nie wyjaśnionych okolicznościach, przypuszczalnie zamordowany na polecenie Stalina.

101

SENSACJE XX WIEKU

zakończone niepowodzeniem. Obie strony wykorzystały ten okres do przygotowania swoich wojsk i rozpoczęły działania wojenne 2 5 kwietnia. Wojska polskie, liczące około 60 tysięcy żołnierzy w pierwszej linii, przełamały sowiecką obronę liczącą w pierwszej linii około 15,5 tysiąca żołnierzy. 7 maja 1920 r. Polacy zajęli Kijów, ale nasze siły wyczerpywały się; Rosjanie stale wzmacniali swoje woj ska. 2 6 maj a przystąpili do kontruderzenia na Ukrainie, zmuszając Polaków 10 czerwca do opuszczenia Kijowa. Na północy wojska radzieckie czyniły szybkie postępy, zajmując w lipcu Wilno, Grodno, Białystok. Tam walczyły armie Frontu Zachodniego, którym dowodził Michaił Tuchaczewski.

Głównym celem Tuchaczewskiego było zdobycie Warszawy. Takie zwycięstwo w karierze młodego, 27-letniego dowódcy byłoby niezwykłym trofeum, ale był pewny, że mu się to uda. W odezwie do żołnierzy oświadczał:

Czerwonoarmiści! (...) Wielki pojedynek rozstrzygnie losy wojny i narodu rosyjskiego, i ludności polskiej. Wojska spod znaku Czerwonego Sztandaru i wojska łupieżczego białego orła oczekuje śmiertelny pojedynek. (...) Na Zachodzie rozstrzygają się losy światowej rewolucji. Ponad trupem białej Polski wiedzie droga do ogólnoświatowej pożogi. Poniesiemy na bagnetach szczęście i pokój pracującej ludzkości.

Główne siły postanowił rzucić od północy na Warszawę. Tam zgrupował cztery armie. Znacznie gorzej przedstawiały się radzieckie siły w centrum, gdzie na froncie o długości 160 km działała słaba grupa mozyrska, a na

Stalin i 1. Armia Konna (rysunek M. Dwilowa) 102

—___

LOS MARSZAŁKA

lewym skrzydle nie było żadnych oddziałów. Tuchaczewski liczył, że naczelny dowódca Armii Czerwonej, Lew Kamieniew, zdecyduje się wydać rozkaz przesunięcia 1. Armii Konnej i 12. armii z Frontu Południowo-Zachodniego. Kamieniew obiecywał to Tuchaczewskiemu, ale nie kwapił się do wydania takiego rozkazu dowódcy Frontu Południowo-Zachodniego, Aleksandrowi Jegorowowi. Dlaczego? Lenin początkowo nie był zainteresowany w zdobyciu Warszawy i większą wagę przywiązywał do walk z wojskami Białych. Dopiero później uznał, że podbój Polski i ustanowienie tam rządów podporządkowanych Moskwie może być użyteczne do rozprzestrzenienia rewolucji na inne państwa Europy i nakazał wspomóc wojska Tuchaczewskiego. Jednak dowódca Frontu Południowo-Zachodniego, Aleksander Jegorow, i członek rady rewolucyjnej tego Frontu, Józef Stalin, nie mieli zamiaru podporządkować się takiemu poleceniu. Oni marzyli o zdobyciu Lwowa, a wycofanie spod miasta konarmii Budionnego i 12. armii i przekazanie tych wojskpod rozkazy Tuchaczewskiego przekreślało wszelkie na to nadzieje. Dlatego zaczęli sabotować rozkazy z Moskwy.

Tymczasem, mimo tak niekorzystnej sytuacj i w centrum i na południu, Tuchaczewski, licząc na szybkie nadejście wojsk spod Lwowa, wydał rozkaz ataku.

O świcie 13 sierpnia 1920 r. armie Frontu Zachodniego ruszyły ku Wiśle. Dysproporcja w rozłożeniu sił i słabość lewego skrzydła wojsk bolszewickich nie mogły uj ść uwadze polskiego dowództwa. Desperacka obrona wojsk polskich pod Radzyminem, Zielonką i Ossowem powstrzymała postępy Armii Czerwonej i umożliwiła manewr zaczepny. 16 sierpnia znad Wieprza uderzyła 2. armia generała Edwarda Rydza-Śmigłego. Jej oddziały wdarły się od południa w najsłabszą część radzieckiego frontu i zaczęły szybko posuwać się na północ.

17 sierpnia w Mińsku Mazowieckim wojska 2. armii połączyły się z 5. armią generała Władysława Sikorskiego. Tuchaczewski nie miał już żadnych złudzeń. Dalsze postępy polskich wojsk groziły okrążeniem jego oddziałów. Armia Czerwona, która straciła w bitwie warszawskiej około 80 tysięcy żołnierzy, rozpoczęła szybki i bezładny odwrót. Około 60 tysięcy żołnierzy sowieckich zbiegło do Prus Wschodnich.

Armia Konna i 12. armia z Frontu Południowo-Zachodniego włączyły się do walk 20 sierpnia, ale było już za późno, aby mogło to zmienić sytuację na froncie.

Klęska pod Warszawą nie przeszkodziła w dalszej karierze Michaiła Tuchaczewskiego. Stało się takza sprawą Lenina, przekonanego, że mniej winy spoczywa na młodym dowódcy Frontu Zachodniego niż na Stalinie. Ponadto Lenin doskonale rozumiał, że siły zbrojne Rosji Sowieckiej powinni tworzyć fachowcy wykształceni w szkołach wojskowych, z doświadczeniem bojowym nabytym na frontach I wojny światowej i wojny domowej. Dlatego wkrótce osobiście polecił Tuchaczewskiemu stłumienie buntu marynarzy w Kronsztadzie, a następnie buntu Antonowa w guberni tombowskiej. Z obydwu zadań Tuchaczewski wywiązał się bez zarzutu, stosując najkrwawsze środki. Partia zapomniała o jego szlachec-

103

SENSACJE XX WIEKU

kim pochodzeniu i, doceniając zasługi, ofiarowała mu stanowisko szefa sztabu Armii Czerwonej.

Stalin nigdy nie zapomniał, że w 1920 r., oskarżony o sabotowanie dyrektyw partii i dowództwa, musiał ustąpić ze stanowiska członka Rady Wojennej. Był bardzo mściwy. Nigdy nie wybaczał krzywd, rzeczywistych lub urojonych. Cierpliwie czekał.

Przez wiele lat nie szkodził Tuchaczewskiemu. Znał jego wartość jako doskonałego organizatora i wybitnego stratega. Wiedział również, że nie tak łatwo zniszczyć bohatera wojny domowej, który miał wielu wysoko postawionych przyj aciół. Czekał więc na najbardziej odpowiedni moment i na odpowiedni pretekst.

W1924 r. komisarz spraw wojskowych Michaił Frunze, zaprzyjaźniony z Tuchaczewskim, ściągnął go do Moskwy na stanowisko zastępcy szefa sztabu generalnego. Zaniepokoiło to Stalina, który obawiał się takich układów w najwyższych władzach wojskowych. Bał się również Frunze-go. Spowodował odesłanie Tuchaczewskiego do Leningradu, a Frunze... nagle otrzymał polecenie partyjne, że musi poddać się operacji wrzodu żołądka, którego nie miał. Operacja nie udała się. Frunze zmarł, co było oczywistym morderstwem na polecenie Stalina.

Stalin i Woroszyłow na Kremlu (obraz M. Gierasimowa) 104

LOS MARSZAŁKA

W końcu 1927 r., gdy Stalin był już sekretarzem generalnym partii bolszewickiej uznał, że może zaatakować....

Akurat wtedy Tuchaczewski wystąpił z memoriałem, domagającym się przyznania większych funduszy na zakup sprzętu dla armii. Jednak przestarzały i bardzo słaby przemysł ZSRR nie był w stanie dostarczyć armii samochodów, czołgów, samolotów. Stalin uznał raport Tuchaczewskiego za „brednie" i odesłał niefortunnego autora do Leningradu na stanowisko dowódcy tamtejszego okręgu. W1929 r. Tuchaczewski, ośmielony uchwałą Komitetu Centralnego WKP(b) O stanie obrony ZSRR, ponowił propozycję unowocześnienia armii. I wówczas Stalin przeszedł do ataku. Nazwał projekty Tuchaczewskiego „militarystycznymi", co miało oznaczać, że dąży on do zmilitaryzowania kraju, a przez to zniszczenia gospodarki, przez co zasługuje na śmierć. Nie posunął się jednak tak daleko, aby postawić Tuchaczewskiego przed sądem. Wycofał się w ostatniej chwili. Dlaczego? Być może sam Tuchaczewski zorientował się w grozie sytuacji i zdołał złagodzić gniew Stalina.

Prawdopodobnie j ednak chodziło o coś innego. Stalin cenił byłych carskich of icerów, oczywiście tych, którzy udowodnili swoje oddanie nowemu ustrojowi. Byli wykształceni w uczelniach wojskowych, mieli doświadczenie bojowe. I co szczególnie ważne dla Stalina - byli apolityczni. Jeżeli wstąpili do partii komunistycznej, to pozostawali szeregowymi członkami i nie angażowali się w rozgrywki partyjne. Nie zagrażali Stalinowi. Dopuszczał ich nawet do wysokich stanowisk wojskowych, ale nie najwyższych. Te były zarezerwowane dla ludzi, nawet nieudolnych i głupich, ale oddanych. Takim był komisarz spraw wojskowych Kliment Woroszyłow*, o którym Stalin mówił: - Dureń, ale nie pcha się między przywódców.

Tuchaczewski był ciągle potrzebny i wspinał się po drabinie wojskowej kariery. W czerwcu 1931 r. mianowano go wiceprzewodniczącym Rady Wojennej, wicekomisarzem do spraw wojskowych i morskich oraz szefem uzbrojenia armii. Na tych stanowiskach mógł kształtować Armię Czerwoną jako siłę uderzeniową zdolną zmiażdżyć każdego wroga, zarówno tego, który usiłowałby wedrzeć się w granice Związku Radzieckiego, jak i każdego innego, przeciwko któremu partia komunistyczna zdecydowałaby się skierować swoje zbrojne ramię. I robił to doskonale.

W 1935 r. na poligonie pod Kijowem odbyły się manewry, których rozmach zaskoczył zachodnich obserwatorów. Wzięło w nich udział ponad 1000 czołgów, które przyjechały z jednostek oddalonych o ponad 600 km. Na zagranicznych obserwatorach, a wśród nich niemieckich oficerach, najsilniejsze wrażenie zrobił desant 1000 spadochroniarzy, którzy po wy-

Kliment Woroszyłow (1881-1969), marszałek radź. Dowódca oddziałów Armii Czerwonej w czasie wojny domowej, w 1925 r. objął stanowisko komisarza spraw wojskowych, które sprawował do 1940 r., gdy został usunięty w wyniku nieudolnych działań wojsk radzieckich w Finlandii. Do 1944 r. pozostał członkiem Komitetu Obrony.

105

SENSACJE XX WIEKU

Manewry pod Kijowem w 1935 r.: wielki pokaz sprawności Armii Czerwonej

lądowaniu dołączyli do 2,5 tysiąca żołnierzy dowiezionych samolotami transportowymi.

Wiedziano, że organizatorem nowoczesnych sił zbrojnych był Tuchaczewski. Niemcy bardzo uważnie przypatrywali się jego działalności i obawiali się go. Wiedzieli, że jest wrogo do nich nastawiony ze względu na swoje przeżycia na froncie podczas I wojny światowej i potem w niemieckich obozach jenieckich. Wiedzieli, że opowiadał się za sojuszem Związku Radzieckiego z Francją przeciwko Niemcom, a szacuneki uznanie ze strony generalicji francuskiej oraz osobiste znajomości ułatwiały mu działanie na rzecz wojskowego zbliżenia obydwu państw. Mieli więc wystarczająco dużo powodów, aby planować jego usunięcie.

W styczniu i lutym 1936 r. wywiad niemiecki zdobył bardzo dokładne relacje z rozmów, jakie Michaił Tuchaczewski przeprowadził w czasie pobytu radzieckiej delegacji wojskowej wLondynie i Paryżu. Było oczywiste, że usunięcie marszałka spowolni rokowania francusko-radzieckie. Należało więc go zniszczyć.

W tym samym czasie Józef Stalin też doszedł do wniosku, że należy zniszczyć Tuchaczewskiego. Dwie tajne służby: radzieckai niemiecka rozpoczęły osaczanie marszałka.

Pewnego grudniowego popołudnia w 1936 r. do pokoju hotelu „Ambasador" w Berlinie przyszedł ubrany po cywilnemu szef niemieckiej Służby Bezpieczeństwa - SD (Sicherheitsdienst) Reinhard Heydrich*. Umówiony był ze swoim agentem, generałem Nikołajem Skoblinem. To był cenny agent. Zrobił szybką karierę w Armii Ochotniczej generała Ławra Korni-łowa, gdzie wstąpił w 1917 r. W ciągu kilku miesięcy awansował ze stopnia sztabskapitana do generała-majora. Od 1921 r. przebywał na emigracji. Do Paryża przeniósł się w 1930 r. i tam wstąpił do emigracyjnej organizacji Rosyjski Powszechny Związek Wojskowy (ROWS), gdzie pełnił funkcję

Reinhard Heydrich (1904-1942), Obergruppenfuhrer SS. Usunięty w 1931 r. z korpusu oficerskiego marynarki wojennej za niehonorowe zachowanie, wstąpił do SS. Zorganizował służbę bezpieczeństwa SS (Sicherheitsdienst), której został szefem w 1932 r. Był najbliższym współpracownikiem Reichsf iihrera SS, Heinricha Himmlera, co przesądziło ojego szybkiej karierze. W1936 r. objął swojąkontrolącałą cywilnąi polityczną policję (Gestapo i Kripo). W 1941 r. przystąpił do realizowania tzw. ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej. W tym samym roku obj ął urząd zastępcy protektora Czech i Moraw, gdzie szybko się wsławił brutalnym terrorem. Zmarł w wyniku ran odniesionych w zamachu przeprowadzonym przez czechosłowackich cichociemnych, przerzuconych z Anglii.

106

LOS MARSZAŁKA

Obergruppenfiihrer SS, Reinhard Heydrich (drugi od prawej)

szefa służby informacyjnej. Na przełomie lat 1935/1936 nawiązał kontakt z niemiecką tajną służbą SD. Głównym powodem był zapewne antykomunizm i oczywiście pieniądze. Heydrich zdawał sobie sprawę, że Skoblin był również agentem wywiadu radzieckiego. W istocie, od 1921 r. współpracował on z radzieckim wywiadem wojskowym GRU. Złożył wówczas deklarację: 12lat aktywnej działalności przeciw władzy sowieckiej udowodniło żałosny błąd, jaki popełniłem w moich rachubach. Uznając ten gruby błąd i spowiadając się z moich czynów przeciwko ludowi pracującemu w ZSRR, proszę o osobistą amnestię i darowanie mi praw obywatela ZSRR. Dalej następowała deklaracja woli współpracy z wywiadem.

Heydrichowi nie przeszkadzała świadomość podwójnej roli Skoblina. Uważał, że to nawet pożyteczne, gdyż zyskiwał dzięki temu możliwość poznania metod działania wroga. Ponadto, mógł w najprostszy sposób podsuwać wywiadowi radzieckiemu fałszywe wiadomości.

W grudniu 1936 r. Skoblin przekazał mu informację, że w Moskwie zawiązał się spisek przeciw Stalinowi. Na czele spisku stoi marszałek Tucha-czewski. Heydrich docenił, jak ważna jest to informacja. Natychmiast wezwał Skoblina na spotkanie. W berlińskim hotelu generał stwierdził, że podczas pobytu w Paryżu Tuchaczewski spotkał się z szefem emigracyjnej organizacji, generałem Jewgienijem Milłerem, którego wtajemniczył w przygotowania do obalenia Stalina. Skoblin twierdził również, że Tuchaczewski konferował na ten temat z władzami Francji.

Czy Skoblin rzeczywiście przekazywał informacje, które uzyskał od generała Millera i francuskich marszałków, czy też działał na polecenie NKWD i świadomie kłamał? Dla Heydricha nie miało to znaczenia. Jeżeli informacje Skoblina były prawdziwe, należało wspomóc Tucha-czewskiego, aby rzeczywiście obalił Stalina. Jednakże ta możliwość nie wchodziła w grę, gdyż kontakt ze spiskowcami w Związku Radzieckim był absolutnie niemożliwy. W państwie Stalina funkcjonowanie obcego wywiadu nie wchodziło w rachubę. Heydrich musiał więc przystąpić do realizacji drugiego wariantu: dostarczyć Stalinowi i NKWD dowody zdrady Tuchaczewskiego, aby Rosjanie go rozstrzelali. Co to dawało Niemcom? Zniszczono by bardzo utalentowanego organizatora Armii Czerwonej i człowieka bardzo im nieprzychylnego, ponadto utrudniłoby rokowania radziecko-francuskie. Motywy działania Heydricha, szefa niemieckich tajnych służb, były całkowicie zrozumiałe. Ale dlaczego NKWD wydało swojemu agentowi, generałowi Skoblinowi, nakaz rozpo-

107

SENSACJE XX WIEKU

częcia całej intrygi. Czy Stalinowi chodziło tylko o zemstę za upokorzenie z 1920 r.?

Stalin, budując absolutną władzę, obawiał się najbardziej dwóch środowisk. Przede wszystkim starych bolszewików, którzy przeszli carskie więzienia, współpracowali z Leninem i potem tworzyli władzę sowiecką. Ci ludzie nie oszczędzali się w walce z samodzierżawiem cara. Wielu z nich było idealistami, przekonanymi, że budują nowy ustrój, w którym każdy człowiek będzie szczęśliwy. Tacy mogli nie zaakceptować nowego samo-dzierżawia, Stalinowi zaś potrzebni byli wierni i posłuszni, bez przeszłości, zawdzięczający wszystko jemu.

Sposobu rozprawienia się z ludźmi, którzy mogli stanąć na drodze do władzy, dostarczył Adolf Hitler, który w ciągu jednej nocy, w czerwcu 1934 r. zlikwidował najgroźniejszą opozycję w SA. Kilka miesięcy później Stalin był już gotów do działania zgodnie z niemieckim wzorcem. 1 grudnia 1934 r. w Leningradzie zamordowano szefa miejscowego komitetu partii, członka Biura Politycznego, Siergieja Kirowa, którego uważano za najpoważniejszego rywala Stalina. Ten zamach, przeprowadzony na polecenie dyktatora, umożliwił rozpętanie nagonki. Ludzie, aresztowani za rzekomy udział w spisku, poddani torturom przyznawali się do udziału w organizacji kontrrewolucyjnej. Podawali nazwiska innych uczestników. Wśród nich były nazwiska najwyższych dowódców wojskowych.

To była następna grupa, której obawiał się Stalin. Postanowił zniszczyć najwyższych oficerów, samodzielnych, opromienionych sławą bohaterów wojny domowej, cieszących się zaufaniem kadry dowódczej i żołnierzy. Bez wątpienia takim człowiekiem był Tuchaczewski.

Być może Stalin wydał NKWD polecenie dostarczenia żelaznych dowo-dówzdradyTuchaczewskiego. NKWD uznało, że najlepiej zrobią to Niemcy, i przez Skoblina podsunęli całą sprawę Heydrichowi. Ten uzyskał zgodę samego Hitlera i zaangażował najlepszych fałszerzy, którzy mieli przygotować dowody. Miały to być raporty wywiadu wojskowego Abwehry, śledzącego oficerów niemieckich rzekomo współpracujących z oficerami radzieckimi nad przygotowaniem zamachu stanu. Wśród tych dokumen-tówmiał się znaleźć listTuchaczewskiego do niemieckiego generała, w którym prosił o pomoc i radę w zorganizowaniu zamachu stanu. Sfabrykowanie takiego dokumentu nie było trudne. W archiwum ministerstwa wojny znajdowały się dokumenty podpisywane przez Tuchaczewskiego. Pochodziły z lat dwudziestych, gdy Reichswehra i Armia Czerwona ściśle ze sobą współpracowały. Ludzie z SD wykradli te papiery, a w archiwum podłożono ogień, aby zatrzeć ślady. Na podstawie oryginałów niemiecki grawer Franz Putzig sporządził fałszywe dokumenty. Aby nadać im pełną wiarygodność, Hitler złożył swój podpis na jednym z dokumentów, nakazującym SD podjęcie śledztwa w tej sprawie. Pozostał teraz problem, jak przekazać te dokumenty Rosjanom. Heydrich uznał, że powinni otrzymać je z wiarygodnego źródła, najlepiej od wywiadu lub rządu innego państwa. Wybór padł na polityka stojącego bardzo wysoko, na prezydenta Czechosłowacji.

108

LOS MARSZAŁKA

Prezydent Eduard Beneś* bardzo podejrzliwie patrzył na wszelkie kontakty niemiecko-radzieckie. Obawiał się, że sojusz między tymi mocarstwami oznaczać będzie zgubę dla Czechosłowacji. Był jednak przekonany, że dopóki w Moskwie rządzi Stalin, nie dojdzie do zbliżenia niemiec-ko-radzieckiego.

Tę politykę i poglądy głowy państwa czechosłowackiego postanowił wykorzystać Heydrich. W czasie rokowań niemiecko-czechosłowackich przedstawiciel strony niemieckiej, hrabia Maximilian Carl von Trautt-mannsdorff, powiadomił czeskiego negocjatora, ambasadora Vojtecha Mastnego, że dalsze rozmowy należy zawiesić, gdyż Hitler oczekuje poważnych zmian w stosunkach międzynarodowych. Mastny poinformował natychmiast Beneśa. Jakie to mogły być zmiany? Czyżby chodziło o stosunki niemiecko-radzieckie? Odpowiedź mogła być tylko jedna: „poważne zmiany" mogły oznaczać tylko istotne przesunięcia we władzach radzieckich. W lutym 1937 r. hrabia Trauttmannsdorff pozwolił sobie na pewną niedyskrecję wobec czeskiego kolegi. Stwierdził, że Hitler oczekuje na zmianę władzy w Moskwie, co ma nastąpić w wyniku spisku wojskowych. Mastny nie uwierzył wtę informację, ale musiał ją przekazać prezydentowi. Beneś zaś uwierzył i dostrzegł w niej zagrożenie dla pozycji Czechosłowacji. Uznał, że musi ostrzec Stalina, aby nie dopuścić do zamachu stanu i objęcia najwyższego urzędu w państwie przez człowieka współpracującego z Niemcami. Rozpoczął rozmowy z radzieckim ambasadorem Siergiejem Aleksandrowskim, informując go, że Czechosłowacja pozostanie wierna Związkowi Radzieckiemu, nawet jeżeli poczyni on zmiany w polityce zagranicznej. Aleksandrowski od razu zrozumiał, o czym mówił prezydent: zmiany w polityce zagranicznej państwa radzieckiego mogły nastąpić tylko w wyniku zmiany sekretarza generalnego partii komunistycznej.

Tymczasem Niemcy, w czasie pobytu w Berlinie szefa czechosłowackiej policji, dr. Karela Novotnego, przekazali mu część dokumentów dotyczących „zdrady" Tuchaczewskiego. Zapewne w końcu kwietnia prezydent Beneś miał je na swoim biurku. Bez wątpienia przekazał je do Moskwy. Jednocześnie NKWD otrzymało sygnał od swojego rezydenta z Berlina, że w Sicherheitsdienst jest człowiek, który chce sprzedać bardzo ważne dokumenty. Do Berlina przyjechało dwóch agentów.

Eduard Beneś (1884-1948), polityk czeski. W 1918 r. współtwórca państwa czechosłowackiego. Wiatach 1918-1935 był ministrem spraw zagranicznych i dążył do ścisłego powiązania swego kraju z Francją i utrzymania poprawnych stosunków z Niemcami. W 1934 r. nawiązał stosunki dyplomatyczne ze Związkiem Radzieckim i rok później zawarł układ o pomocy wzajemnej. W 1935 r. objął urząd prezydenta Czechosłowacji, z którego ustąpił w październiku 1938 r. po układzie monachijskim. W tym samym miesiącu wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Po zajęciu Czechosłowacji przez Niemcy zorganizował Komitet Narodowy i objął urząd prezydenta na emigracji. W 1946 r. ponownie wybrany prezydentem Czechosłowacji. W czerwcu 1948 r. odmówił podpisania nowej konstytucji i został zmuszony do rezygnacji z urzędu przez tworzące się władze komunistyczne.

109

SENSACJE XX WIEKU

Skontaktowali się z pracownikiem SD, Alfredem Naujocksem, który stwierdził, że udało mu się sfotografować dokumenty dotyczące współpracy oficerów niemieckich i rosyjskich nad przygotowaniem zamachu stanu w ZSRR. Radziecki łącznik ukrywający się pod pseudonimem „Hans" spotkał się z Naujocksem w hotelu „Ambasador" i tam otrzymał fotokopie, za które podobno zapłacił 50 tysięcy marek. Według innych źródeł, Rosjanin przekazał mu 3 miliony rubli. Były autentyczne, gdyż pochodziły z mennicy państwowej, ale nosiły specjalne znaki. W czasie wojny SD wypłacała te pieniądze agentom w Związku Radzieckim, co bardzo ułatwiało radzieckiemu kontrwywiadowi identyfikowanie i chwytanie tych ludzi.

Prawdopodobnie 10 maja fotokopie fałszywych dokumentów znalazły się w Moskwie. Stalin mógł już zaatakować, lecz zrobił to bardzo ostrożnie. 9 maja 1937 r. Tuchaczewskiego odwołano ze stanowiska zastępcy komisarza spraw wojskowych i skierowano jako dowódcę do maleńkiego Nadwoł-żańskiego Okręgu Wojskowego, gdzie stacjonowały tylko 3 dywizje.

Tego samego dnia wyjechał z żoną na daczę w Pietrowskim. Wkrótce dojechała tam jego siostra Jelizawieta z mężem Mikołajem. Dostrzegła od

w razu.jakdużezmianyzaszływ bra-

cie. W ciągu kilku tygodni posiwiał, przygarbił się i postarzał. Widać było, jak bardzo przeżywa sytuację, w jakiej się znalazł i której nie potrafił zrozumieć. Jego pierwszym odruchem na wiadomość o odwołaniu ze stanowiska zastępcy komisarza było złożenie dymisji, ale nie została ona przyjęta. Był żołnierzem, musiał więc wykonać rozkaz i udać się do Samary. Żona i siostra starały się go prze-

Marszałek Tuchaczewski (pierwszy z lewej w dolnym rzędzie) na trybunie na Placu Czerwonym

konać, że zesłanie do pracy w okręgu wojskowym z dala od Moskwy nic nie znaczy. Nie raz w j ego życiu zdarzały się upadki, przecież nie tak dawno odesłano go do Leningradu, skąd powrócił na wysokie stanowisko. Tuchaczewski nie mógł się jednak uwolnić od najczarniejszych myśli. Chciał działać, bronić się, ale przeciwko czemu? Nikt nie sformułował oskarżenia.

21 maja Tuchaczewski zameldował się w nowym miejscu przeznaczenia.

Dlaczego od 9 do 21 maja Stalin nie kazał aresztować Tuchaczewskiego? Zapewne ciągle jeszcze obawiał się marszałka, bohatera wojny domowej, człowieka bardzo popularnego wśród żołnierzy i oficerów. Dokumentyprze-słane z Pragi i dostarczone z Berlina pozwalały na oskarżenie Tuchaczewskiego, ale Stalin nie miał zamiaru udostępniać ich sądowi. W Związku Radzieckim wypracowano już model procesu, w którym wyroki zapadały na podstawie zeznań świadków. Wprowadzanie dowodów rzeczowych

110

LOS MARSZAŁKA

utrudniałoby tylko działanie stalinowskich sądów, gdyż w ogromnej większości przypadków, nie dysponowały one żadnymi materialnymi śladami rzekomych zbrodni. Dowodów z Berlina Stalin potrzebował jedynie dla Biura Politycznego, aby przekonać zasiadających w nim towarzyszy o konieczności zwolnienia Tuchaczewskiego ze stanowiska i aresztowania go.

W katowniach NKWD już od wielu miesięcy więziono dowódców wojskowych, oskarżonych o działalność kontrrewolucyjną. Walczyli oni ramię w ramię z Tuchaczewskim w czasie wojny domowej. Znali go bardzo dobrze. W maju NKWD otrzymało polecenie wyciśnięcia z nich zeznań obciążających Tuchaczewskiego - wszelkimi środkami. Oznaczało to dla nich tortury. Odnajprymitywniejszych-biciegumowąpałką-ponajstraszliwsze, jakie tylko mogła wymyślić bestia ludzka. Katowanie fizyczne było wzbogacane innymi metodami. Straszono, że brak zgody na złożenie zeznań spowoduje aresztowanie najbliższych - żony, dzieci, rodziców. Często realizowano groźby i na oczach uwięzionych torturowano członków ich rodziny. To załamywało najsilniejszych. Jeden ze śledczych kazał zawiesić w pokoju przesłuchań lustro, aby przesłuchiwani mogli widzieć jak z biegiem dni zmieniają się, jak tracą siły, jak stają się strzępami ludzkimi. To ich dodatkowo załamywało.

6 maja NKWD aresztowało kombriga Michaiła Miedwiediewa, któremu wyznaczono rolę głównego świadka oskarżenia. Trzymał się przez dwa dni, aż wreszcie, zmasakrowany przez oficera śledczego przyznał, że Tu-chaczewski stoi na czele organizacji, która postawiła sobie za cel obalenie legalnych władz i wprowadzenie dyktatury. Ale to jeszcze było za mało, żeby stanowić niepodważalny „dowód zdrady" Tuchaczewskiego. Oficerowie, którzy przebywali w więzieniach, Primakow, Putna, oraz dopiero co aresztowani i zmaltretowani mieli dostarczyć następnych dowodów. Wszystko pozostawało kwestią czasu.

Witalij Primakow, zastępca dowódcy Leningradzkiego Okręgu Wojskowego (aresztowany po raz pierwszy w 193 5 r., a następnie 14 sierpnia 193 6 r. pod zarzutem udziału w „grupie trockistowsko-zinowiewowskiej") i Wi-towt Putna, attache wojskowy w Wielkiej Brytanii, ściągnięty w 1936 r. do Moskwy, załamali się w połowie maja. Metoda wydobycia z nich zeznań obciążających Tuchaczewskiego była prosta. Śledczy nakazywał zmasakrowanym ludziom wymienić nazwiska. Gdy padało nazwisko „Tucha-czewski", pytał:

- Czy to on stał na czele spisku kontrrewolucyjnego?

Torturowany człowiek oczywiście nie mógł zaprzeczyć, gdyż to oznaczałoby nowe męki. Potem oficer śledczy sam spisywał zeznanie, a przesłuchiwany musiał je podpisać, nie czytając. Gdy po kilku dniach okazywało się, że należy dodać nowe nazwiska, lub nowe „fakty", przepisywano protokół, zgodnie z nowymi wytycznymi, a więzień podpisywał go. - Jak zaczną drzeć ci pasy z pleców, to zrozumiesz - tłumaczył Putna swoje postępowanie współwięźniowi.

Tuchaczewskiego przewieziono do więzienia w Moskwie. Przez dwa dni nie protokołowano jego zeznań. To znaczy, że się nie przyznawał.

111

SENSACJE XX WIEKU

26 maja załamał się i przyznał, że stał na czele spisku zmierzającego do zamordowania Stalina i innych czołowych działaczy partyjnych, nawiązania ścisłego sojuszu z Niemcami i oddania Niemcom Ukrainy. Na protokole podpisanym przez Tuchaczewskiego odkryto po latach krople krwi. Analiza wykazała, że ściekały z pejcza lub skrwawionego ciała marszałka.

Proces Tuchaczewskiego i siedmiu innych oficerów, aresztowanych pod podobnymi zarzutami, rozpoczął się 11 czerwca 1937 r. o godzinie 9.00. Tuż przed przewiezieniem marszałka do sądu poddano go jeszcze raz przesłuchaniu. NKWD musiało mieć pewność, że oskarżony nie zmieni zeznań. Byłby to niemiły zgrzyt w sprawnie funkcjonującej machinie policyjnej. Jednakże istniało wiele metod, aby człowiek, który uwierzył w bezstronność sądu, nie zechciał szukać tam sprawiedliwości. Gdy oskarżony nagle wypierał się zeznań złożonych w śledztwie, sędzia ogłaszał kilkugodzinnąprzerwę, a do roboty przystępowali oprawcy z NKWD, poddaj ąc nieposłusznego podsądnego torturom, aplikuj ąc narkotyk, a w szczególnie trudnych przypadkach podstawiając sobowtóra.

Proces, prowadzony bez udziału publiczności, zakończył się po godzinie 23.00. Oskarżeni nie zapierali się, nie odwoływali zeznań. Byli apatyczni, straszliwe śledztwo pozostawiło na nich wyraźne piętno.

Michaił Tuchaczewski i siedmiu innych of icerów zostali uznani winnymi i skazani na śmierć.

Następnego dnia Agencja TASS poinformowała:

Sąd uznał, że wyżej wymienieni oskarżeni byli na służbie wywiadu wojskowego jednego z państw prowadzących nieprzyjazną politykę wobec ZSRR, dostarczali wojskowym ośrodkom tych państw informacji szpiegowskich, dokonywali aktów szkodliwych w celu zmniejszenia siły Armii Czerwonej (...)i mieli na celu przyczynienie się do rozczłonkowania Związku Radzieckiego i powrotu władzy obszarników i kapitalistów. Specjalny Trybunał uznał oskarżonych winnymi złamania przysięgi wojskowej, zdrady Armii Czerwonej i Ojczyzny i postanowił pozbawić ich stopni wojskowych (...) i skazać wszystkich na najwyższy wymiar kary - rozstrzelanie.

Wyroki wykonano tej samej nocy. Tuchaczewski, stojąc przed plutonem egzekucyjnym, krzyknął:

- Nie do mnie strzelacie! Strzelacie do Armii Czerwonej!

Represje dotknęły wkrótce jego najbliższych. Bracia, Nikołaj i Aleksander, oraz szwagier, jako wojskowi zostali rozstrzelani. Matka, pozbawiona środków do życia, żebrała i wkrótce zmarła z głodu. Pozostali członkowie rodziny, jako tzw. CzSIR-y, czyli „członkowie rodziny zdrajcy ojczyzny" zostali na podstawie art. 58 kodeksu karnego skazani na 8 lat łagru. Ich dzieci umieszczono w różnych sierocińcach pod zmieniony-Michail Tuchaczewski, foto- mi nazwiskami. W 1946 r. siostry marszałka uzyskały grafia z 1936 r. możliwość osiedlenia się w Aleksandrowsku pod Mo-

112

LOS MARSZAŁKA

22 czerwca 1941 r., los setek tysięcy żołnierzy radzieckich

skwą, ale po dwóch latach zesłano je na Kołymę, skąd wróciły dopiero w styczniu 1956 r.

Nikt dzisiaj nie potrafi dokładnie określić, jak wielu oficerów rozstrzelano, uwięziono w łagrach lub, w najlepszym razie, zwolniono z wojska. Szacunki wahają się od 35 000 do 82 000. Kadra dowódcza została zdziesiątkowana. Armia Czerwona pozostała ogromną machiną, kierowaną przez całkowicie niedoświadczonych, niekompetentnych ludzi, za co Rosjanie zapłacili straszną cenę już w 1941 r., gdy rozpoczęła się wojna z Niemcami. Marszałek Tuchaczewski napisał w 1935 r. w jednej ze swoich prac, że na wiosnę 1941 r. Niemcy uderzą na ZSRR w sile 200 dywizji. Nie pomylił się...

Niemcy uderzą o świcie...

Był wieczór 4 maja 1941 r. Do hotelu w podtokijskiej dzielnicy przybył

Europejczyk, który podał nazwisko Trades. Portier nie zwykł przyglądać

się gościom ani zadawać im pytań. Szybko schował pieniądze do szuflady

i dał klucz do pokoju.

Po wejściu na górę mężczyzna starannie zamknął drzwi i przez chwilę stał

za nimi, nasłuchując odgłosów z korytarza. Uspokojony ciszą, zdjął płaszcz,

powiesił go na wieszaku przy wejściu i podszedł do okna. Długo lustrował

ulicę, ale nie dostrzegł nic niepokojącego. Położył się na łóżku i czekał,

zerkając co chwilę na zegarek.

Punktualnie o 21.00 otworzył walizkę i rozciągnął antenę radiową. Pięć

minut później włączył nadajnik i zaczął wystukiwać depeszę.

W Chabarowsku, w radzieckiej stacji nasłuchowej oznaczonej kryptonimem

„Wiesbaden", radiotelegrafista notował:

1. Hitler jest całkowicie zdecydowany rozpocząć wojnę i zniszczyć Związek Radziecki w celu zagarnięcia europejskiej części ZSRR i uzyskania surowców i zboża.

2. Termin agresji uzależniony jest od następujących warunków:

- zakończenia podboju Jugosławii

- zakończenia wiosennych siewów

- zakończenia negocjacji między Niemcami i Turcją.

3. Decyzję o terminie rozpoczęcia agresji Hitler podejmie w maju.

Podpisano: Ramsey

Był to pseudonim radzieckiego agenta działającego w Tokio - Richarda Sorgego. Kilka godzin później ta niezwykłej wagi wiadomość znalazła się na biurku szefa radzieckiego wywiadu wojskowego - GRU, generała Filipa Golikowa. Ten bardzo uważnie przeczytał depeszę. Potem ołówkiem napisał na marginesie: zaprzedał się Brytyjczykom.

Włożył kartkę do czarnej teczki i nakazał, aby natychmiast przekazano ją Stalinowi. Pamiętajmy: były pierwsze dni maja 1941 r. Agent z Tokio ostrzegał, że Niemcy za kilka tygodni rozpoczną wojnę, a szef wywiadu wojskowego uważał, że taka wiadomość jest dowodem zdrady. W dodatku chodziło o jednego z najlepszych radzieckich agentów, który uzyskał dostęp do informacji o najtajniejszych działaniach rządów niemieckiego i japońskiego...

1

Richard Sorge urodził się w 1895 r. w Baku nad Morzem Kaspijskim, gdzie jego ojciec pracował przy budowie szybów naftowych. Gdy miał cztery lata, rodzice powrócili z Rosji do Niemiec. Tam, w 1914 r. powołano go do wojska i wysłano na front.

Wojna przewróciła świat wartości dziewiętnastolatka. Lata spędzone w okopie pozostawiły pustkę i głębokie przekonanie, że krwawe zmaga-

114

NIEMCY UDERZĄ O ŚWICIE...

OFF

nia nie mają sensu. Na tym gruncie u Sor-gego, podobniejaku setek tysięcy innych żołnierzy, wyrastało przekonanie, że rewolucja, o której dochodziły wieści z Rosji, przyniesie światu lepsze jutro: bez wojny, głodu, bezrobocia, cierpienia. Komunizm zawładnął jego umysłem. Po demobilizacji włączył się w falę buntu, jaka zalała powojenne Niemcy. Upadek rewolucji uznał za zdradę klasy robotniczej i w dalszym ciągu zdecydowany był walczyć o swoje ideały.

Na studiach w Hamburgu wstąpił do partii komunistycznej. Wreszcie, w 1924 roku wyjechał do Moskwy, przyjął obywatelstwo radzieckie i zaczął pracować w Wydziale Współpracy Zagranicznej Ko-minternu - organizacji pełniącej funkcję kierowniczego ośrodka międzynarodowego ruchu komunistycznego. Wydawałoby się zwykłąkolejąlosu, że komunista z Niemiec podejmuje działalność wmiędzyna-rodowej organizacji. Ale OtdiełMieżduna- Richard Sor0e rodnych Swiaziej został założony w 1921 r. przez WCzeKę - Nadzwyczajną Komisję do Walki z Kontrrewolucją, tajną sowiecką policję polityczną. Od początku swojego istnienia był więc organizacją wywiadowczą. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że wtedy właśnie Sorge stał się agentem radzieckiego wywiadu. Wysyłano go kilkakrotnie do państw skandynawskich i Wielkiej Brytanii z misjami szpiegowskimi. Zadania zrealizował bez zarzutu i wlistopadzie 1928 r. generał Jan Berzin, szef wywiadu wojskowego Sztabu Generalnego, zaproponował mu pracę w tej organizacji.

Wkrótce Sorge, już jako agent radzieckiego wywiadu wojskowego, powrócił do Niemiec. Był to czas, gdy świat ogarniał kryzys gospodarczy. Być może ta sytuacja oraz niepokoje społeczne sprawiły, że policja i kontrwywiad miały ważniejsze problemy, niż zajmowanie się przybyszem ze Związku Radzieckiego. Wydaje się to jednak niezwykłe: Sorge, po okresie intensywnej działalności w niemieckiej partii komunistycznej i Kominternie w Moskwie bardzo szybko, w ciągu kilku miesięcy stał się cenionym dziennikarzem dwóch gazet niemieckich „Frankfurter Zeitung" i „Berliner Boersenzeitung", związanych z kołami niemieckiej finansjery. Po kilku miesiącach redakcje zdecydowały się wysłać nowego współpracownika do Szanghaju jako korespondenta.

Kryzys, który rozsadzał gospodarkę Stanów Zjednoczonych i państw europejskich, dotknął równie mocno Japonię. W tej sytuacji rząd tego państwa stanął na stanowisku, że jedyną drogą przezwyciężenia trudności i zaspokojenia oczekiwań społeczeństwa jest ekspansja militarna.

115

SENSACJE XX WIEKU

We wrześniu 1931 r. sabota-żyścijapońscy wysadzili odcinek torów południowo-mandżur-skiej linii kolejowej, a władze Japonii oskarżyły o ten akt Chińczyków. Pod tym pretekstem wojska japońskie wkroczyły do Mandżurii, gdzie, na początku 1932 r., utworzono marionetkowe państwo Mandżukuo. Miało się ono stać zapleczem dalszej ekspansji japońskiej wkierunku północnym i zachodnim.

Stalin miał wszelkie podstawy, aby przypuszczać, że wojska japońskie nie zatrzymały się na długo. Bał się tej potęgi. Przez wiele lat uważał, że Japonia jest większym zagrożeniem dla Związku Radzieckiego niż Niemcy. Dlatego żądał od swoich organizacji wywiadowczych bardzo szczegółowych raportów o tym, co dzieje się w Chinach. Takie też było zadanie Sorgego, które wykonał doskonale. Po zakończeniu misji w Szanghaju, powrócił do Berlina. Przebywał tam kilka miesięcy, do czasu gdy redakcje postanowiły wysłać go wcharak-

terze korespondenta do Tokio. Przed podróżą wydał w Berlinie obiad pożegnalny. Jednym z gości był minister propagandy, Joseph Goebbels. W jaki sposób Sorgemu udało się w ciągu tak niewielu miesięcy dotrzeć tak wysoko?

Kiedy przybył do Tokio we wrześniu 1933 r., był już uznanym specjalistą od spraw Dalekiego Wschodu. To otworzyło przed nim drogę do ambasady niemieckiej, gdzie zaprzyjaźnił się z attache wojskowym, pułkownikiem Eugenem Ottem. Z wielu znajomości, jakie Sorge zawarł w tym czasie, ta miała się okazać najbardziej owocna, gdyż w kwietniu 19 3 8 r. Ott objął stanowisko ambasadora. To dało Sorgemu dostęp do tajemnic ambasady, które były tajemnicami rządu niemieckiego.

Już wtedy dowodził dużą, doskonale zorganizowaną i zakamuflowaną siatką wywiadowczą. Wszyscy, którzy zdecydowali się działać dla niego, robili to z powodów ideologicznych. Byli zagorzałymi komunistami, wierzącymi, że pracując dla Związku Radzieckiego, działają dla dobra ludzkości, abyuchronićjąprzed wojną, głodem, nędzą. W tamtych latach nikt

Japońscy żołnierze wracający z wojny w Chinach na defiladzie w Tokio

116

NIEMCY UDERZĄ O ŚWICIE...

jeszcze nie wiedział o dziesiątkach tysięcy ludzi bestialsko torturowanych w więzieniach NKWD, o milionach więźniów konających z głodu, wycieńczenia i zimna w łagrach na Syberii.

Jednym z najbardziej cennych agentów Sorgego był Hotsumi Otzaki, zagorzały komunista, mimo że pochodził ze starej i bogatej rodzinyjapoń-skiej. Bliski współpracownik premiera rządu, księcia Fumimaro Konoye* - miał dostęp do największych tajemnic.

Z drugiej strony był ambasador Ott - darzący Sorgego zaufaniem i przyjaźnią, w ślad za czym szły informacje o planach Hitlera, o których Berlin informował swojego ambasadora w Japonii. Czego nie powiedział ambasador, powiedziała jego żona, która została kochanką Sorgego.

Szczególnie cennym członkiem siatki szpiegowskiej był niemiecki przemysłowiec Max Klausen. W czasie I wojny światowej służył w wojskach łączności i z tego okresu pochodziła jego wiedza, która pozwoliła mu w Tokio skonstruować nadajnik radiowy o dużej mocy. Od 1938 r. codziennie nadawał raporty, które odbierała radziecka stacja nasłuchowa o kryptonimie „Wiesbaden" w Chabarowsku, by dalej przekazywać je do Moskwy. Początkowo Sorge sam szyfrował depesze, ale po wypadku motocyklowym, gdy musiał przejść długą rekonwalescencję, uzyskał zgodę centrali wMoskwie na wyj awienie taj emnic szyfru Klausenowi. Ten w 19 3 9 r. wysłał 23 139 depesz, a rok później już 29 179. Robił to bardzo sprytnie. Każdego dnia nadawał z innego miejsca, co uniemożliwiało namierzenie jego radiostacji. Japoński kontrwywiad zdawał sobie sprawę, że w rejonie Tokio działa szpiegowska radiostacja, jednak nie potrafił rozszyfrować depesz ani zlokalizować nadajnika. Zbliżała się chwila, gdy raporty Sorgego mogły zmienić bieg historii świata.

Od lipca 1940 r. Niemcy zaczęły przerzucać woj ska z Francji nad granicę ze Związkiem Radzieckim. Rząd niemiecki informował Moskwę, że nad Bugiem Wehrmacht będzie się przygotowywać do inwazji na Anglię. Brzmiało to logicznie: Niemcy chcą, poza zasięgiem brytyjskich bombowców i samolotów rozpoznawczych, szkolić żołnierzy i sprawdzać nowe typy czołgów przystosowanych do pokonywania przeszkód wodnych. Ponadto przerzucenie wojsk niemalże na drugi kraniec kontynentu można było uznać za znakomity pomysł maskujący autentyczne przygotowania do agresji na Anglię. W tej sytuacji wywiad brytyjski odebrałby od swoich agentów z Francji informacje, że Niemcy wycofują wojska, co logicznie wykluczało akcję desantową. Jednakże wywiad radziecki dotarł do bardzo cennych i wiarygodnych źródeł informacji i nie dał się zmylić.

We Francji, Belgii i Niemczech istniała siatka szpiegowska ukrywająca się pod kryptonimem „Rotę Kapelle" - „Czerwona Orkiestra", kierowana

Fumimaro Konoye (1891-1945), polityk jap., premier rządu w latach 1937-1940 (do stycznia), rzecznik podboju Chin. Ponownie stanął na czele rządu w lipcu 1940 r. i zrezygnował w październiku 1941 r., gdy objął stanowisko doradcy cesarza. W 1945 r., działał na rzecz zawarcia pokoju. 16 grudnia 1945 r. obawiając się oskarżenia o zbrodnie wojenne, popełnił samobójstwo.

117

SENSACJE XX WIEKU

przez polskiego Żyda Leopolda Treppera. Jeden z jej członków, działający w Berlinie porucznik lotnictwa Harro Schulze-Boysen, już w styczniu 1941 r. dotarł do dokumentów określających datę i główne kierunki niemieckiego uderzenia.

W lutym 1941 r. Trepper poinformował szefa radzieckiej placówki wywiadu woj skowego w ambasadzie w Vichy, generała Susłoparowa, że woj-

I

TEAErPAMIAAj&fi'

Tokwo

Ii 17

«0

41

PA3Bmtn>ALJKHi0i n mcmi

&epjiłi mt.iopnpotu owero nooj* i Dnu OTT, mo netf«(U(oe nacTjns«nm npoT« CCCP »o rropoi nołOłiKe wmn. ,

HanOoiM cuunil j»ap 6jxet mku m%mm Juaaron rep^ancnoll ttpHMB.

OTT coMpaemio yiepei, rro aotai oiopo wotercii, nosrony oi norpedowu ot »o»mopo trrkM ¦a ntKruJiRfk imm sasma cooa«anl v«pei Ttpptto-p«o CCCP.

ou • fonro nair«Łi pt«»aHie

' ¦ r«pat-|

MMI

fe,....... . I-.-33. 18-15 -

Odszyfrowana depesza Sorgego z 30 maja 1941 r. Informująca, że agresja niemiecka na Związek Radziecki nastąpi w drugiej połowie czerwca

118

NIEMCY UDERZĄ O ŚWICIE...

na rozpocznie się 15 maja, a później uprzedził, że ze względu na walki na Bałkanach Hitler przesunął termin uderzenia na ZSRR na 22 czerwca.

21 czerwca Trepper uzyskał nowe dowody, że Niemcy uderzą nazajutrz o świcie. Pognał natychmiast do ambasady i zażądał spotkania z generałem Susłoparowem. Ten wysłuchał rewelacji i spokojnie odparł:

- Całkowicie się pan myli. Dzisiaj spotkałem japońskiego attache wojskowego, który właśnie wrócił z Berlina. Zapewnił mnie, że Niemcy nie przygotowują się do wojny. Możemy polegać na jego ocenie.

Trepper patrzył na radzieckiego oficera w osłupieniu. Jak to możliwe, że Rosjanie wierzą Japończykom, sojusznikom Niemiec? Ani podejrzewał, że generał ściśle wykonywał rozkaz z centrali. Tak kazano mu odpowiadać na wszelkie informacje o zbliżającej się wojnie.

Na drugim końcu świata Sorge, mając dostęp do dokumentów nadsyłanych z Berlina, mógł śledzić niemieckie przygotowania. Od lutego 1941 r. wysyłał raporty ostrzegające przed zbliżającą się niemiecką agresją. W Moskwie, szef wywiadu wojskowego, generał Filip Golikow, opatrywał je komentarzem: zaprzedał się Brytyjczykom albo podwójny agent. Dlaczego?

Golikow był typowym urzędnikiem tamtych czasów. Szefem GRU (Gław-noje Razwiediwatielnoje Uprawlenije - Główny Zarząd Wywiadu) został w lipcu 1940 r. Miał wówczas 40 lat. Wiedział, że aby pozostać na stanowisku i przy życiu, musi być absolutnie posłuszny i musi przekazywać Stalinowi tylko takie informacje, jakich dyktator oczekiwał. Był przekonany, że Stalin nie wierzy wmożliwośćwybuchuwojnyniemiecko-radzieckiej i uważa wszystkie informacje o przygotowaniach Niemiec do wojny za prowokację rządu brytyjskiego, którego celem było skłócenie sojuszników.

Golikow nie mógł schować do szuflady meldunków informujących o przygotowaniach Niemiec do wojny. Musiał przekazywać je bezpośrednio Stalinowi, ale starał się podkreślać, że on także nie wierzy w ich prawdziwość. Dlatego przed odesłaniem szpiegowskich raportów na Kreml pisał na marginesie swoje uwagi. Paradoksem jest fakt, że oceny, które Golikow wystawiał Sorgemu tylko po to, aby się przypodobać Stalinowi, były prawdziwe. Sorge był podwójnym agentem!

Tak twierdził Walter Schellenberg, szef wywiadu niemieckiej służby bezpieczeństwa, Sicherheitsdienst. W 1940 r. szef agencji prasowej BND, von Ritgen, dla którego pracował Sorge, zwierzył mu się ze swoich podejrzeń co do lewicowej przeszłości korespondenta. Schellenberg postanowił sprawdzić archiwa Gestapo i SD. Znalazł tam bardzo niewiele danych na temat przeszłości Sorgego: ani słowa o jego działalności w partii komunistycznej w Hamburgu, żadnej wzmianki, że przez wiele lat mieszkał w ZSRR. Jedynie doszukał się informacji o tym, że w kręgu znajomych Sorgego byli ludzie związani z ruchem lewicowym. Były tam natomiast doniesienia o działalności w ruchu nacj onalistycznym, toteż Schellenberg uznał, że Sorge, ze względu na znakomitą znajomość problematyki Dalekiego Wschodu, byłby doskonałym agentem służby bezpieczeństwa. Z taką propozycją udał się do swojego szefa, Reinharda Heydricha. Ten zgodził

119

SENSACJE XX WIEKU

się na zwerbowanie nowego agenta, ale zażądał, aby Sorgego poddać ścisłej inwigilacji. Zadanie to otrzymał bliski współpracownik Heydricha -Meisinger. To on przyczynił się do zguby Sorgego...

Stalin odrzucał wszystkie ostrzeżenia napływające od agentów. Nie chciał słuchać ostrzeżeń brytyjskiego ambasadora, sir Stafforda Crippsa. Nie uwierzył nawet w szokujące wyznanie niemieckiego ambasadora, hrabiego Friedricha Wernera von der Schulenburga, który na początku

czerwca 1941 r. spotkał się na obiedzie z Władimirem Diekanozo-wem, przebywającym w Moskwie ambasadorem radzieckim w Berlinie. W pewnym momencie Niemiec nachylił się do radzieckiego dyplomaty i cicho powiedział:

- Hitler podjął decyzję o rozpoczęciu wojny ze Związkiem Radzieckim 22 czerwca 1941 r. - i, uprzedzając pytanie zaskoczonego Diekanozowa, wyjaśnił: - Dlaczego was informuję? Byłem wychowany w duchu Bismarcka, który był zawsze przeciwny wojnie z Rosją.

Stalin, poinformowany przez Diekanozowa o wynurzeniach niemieckiego dyplomaty wytłumaczył, że Schulenburg prowadzi grę polityczną, której celem jest uzyskanie od Związku Radzieckiego większych ustępstw w stosunkach gospodarczych.

Gdy w połowie czerwca 1941 r. liczba raportów od agentów z różnych stron świata zaczęła gwałtownie rosnąć, zniecierpliwiony Stalin wezwał do siebie szefa Wydziału Wywiadu Zagranicznego NKWD, Pawła Fitina.

- Słuchaj szefie wywiadu! - powiedział Stalin. - Nie musicie przedstawiać mi ostatnich raport ów naszych agentów, znam je na pamięć. Zapamiętaj szefie wywiadu! Nie ma Niemców, którym można byłoby wierzyć, poza Wilhelmem Pieckiem*. Czy to jest jasne?

- Jasne, towarzyszu Stalin! - odpowiedział Fitin. Zrozumiał, że jeżeli od tej chwili prześle Stalinowi kolejny raport o niemieckich przygotowaniach do wojny, który pochodziłby od niemieckiej siatki wywiadowczej, to straci stanowisko, a może nawet życie.

Ambasador Władimir Diekanozow opuszcza gmach Kancelarii Rzeszy po złożeniu listów uwierzytelniających w grudniu 1940 r.

Wilhelm Pieck (1876-1960), polityk niem. Jeden z założycieli niemieckiej partii komunistycznej (KPD), do 1933 r. przebywał na emigracji w ZSRR, gdzie w 1935 r. stanął na czele KPD. W1946 r., w radzieckiej strefie okupacyjnej Niemiec, był jednym z założycieli partii komunistycznej SED. Od 1949 r. prezydent NRD.

120

NIEMCY UDERZĄ O ŚWICIE...

Richard Sorge 19 maja 1941 r. depeszował: 9 armii liczących 150 dywizji koncentrowanych jest na granicach ZSRR.

15 czerwca depeszował: Wojna rozpocznie się 22 czerwca]

Czy to ostrzeżenie dotarło do Moskwy? Prawdopodobnie nie. Radiotelegrafista Klausen, zaufany towarzysz Sorgego, z komunisty przeistaczał się w hitlerowca. Podziwiał Hitlera, radowały go sukcesy niemieckich wojsk, czuł się dumny, że jest Niemcem. To dlatego nie wysłał wielu depesz, które zostawiał mu Sorge. Jednakże do Moskwy dotarło wiele innych, bardzo ważnych meldunków.

Dlaczego Stalin im nie wierzył? Czyżby ten chytry i przebiegły Gruzin dał się tak łatwo podejść Hitlerowi? Czy człowiek, który później przez wiele lat wodził za nos prezydenta Stanów Zjednoczonych, Fran-klina D. Roosevelta, i przechytrzył brytyjskiego premiera, Winstona Churchilla, tak łatwo uwierzył w pokojowe zamiary Niemiec? I to wtedy, gdy zewsząd przekonywano go, że wojna wybuchnie lada chwila? To niemożliwe.

Stalin nigdy nie miał złudzeń, że uda mu się zawrzeć trwały sojusz z Hitlerem. Mógł się o tym przekonać najdobitniej, czytając Mein Kampf, gdzie Hitler bardzo jasno stawiał sprawę rozszerzenia niemieckiej przestrzeni życiowej na Wschód. Musiał pamiętać, że tuż po objęciu przez Hitlera urzędu kanclerza, w styczniu 19 3 3 r. kwitnąca dotychczas współpraca wojskowa między Armią Czerwoną i Reichswehrą* została raptownie przerwana. Oczywiście, Stalin nigdy nie rezygnował z nawiązania korzystnej współpracy z Niemcami i w latach trzydziestych często wysyłał tam sygnały dobrej woli. Przemawiając na XVII Zjeździe WKP(b) oświadczył:

- Jesteśmy dalecy od tego, aby zachwycać się reżimem faszystowskim. Ale nie chodzi tu o faszyzm, chociażby dlatego, że faszyzm we Włoszech nie przeszkodził Związkowi Radzieckiemu w nawiązaniu j ak najlepszych stosunków z tym krajem.

Prawdopodobnie pierwszym krokiem w kierunku zacieśnienia współpracy z Niemcami była sondażowa rozmowa przeprowadzona na przełomie lat 1935 i 1936 w Oliwie przez Karola Radka, konsultanta ds. międzynarodowych partii bolszewickiej, z pułkownikiem Walterem Nicolaiem, doradcą zastępcy Hitlera, Rudolfa Hessa. Ale równocześnie obydwa państwa prowadziły wobec siebie nieprzyjazną politykę. Niemcy 25 listopada 1936 r. zawarły pakt antykominternowski z Japonią, w którym obydwie strony zobowiązały się do współpracy w podejmowaniu środków zapobiegających rozwojowi komunizmu na świecie. Tajny aneks zobowiązywał sygnatariuszy paktu do niezawierania umów politycznych ze Związkiem Radzieckim.

* Reichswehrą - niemieckie siły zbrojne utworzone w 1919 r. W193 5 r., gdy Hitler odrzucił ograniczenia traktatu wersalskiego i wprowadził powszechny obowiązek służby wojskowej, w miejsce Reichswehry utworzono Wehrmacht.

]

121

SENSACJE XX WIEKU

y

„Kmo xovem mtpa u 4o6uBaemcn jeAOBbit CBX3eu ć homu, mo/r ecei4a Hau4em y nac no44epniKy. A me, Komopwe mmimatomeA nanaemb na Hawy empany, — noAgtam coKpywumeAbHbiu omrmp, •tmoóbi anpeab ne uoboaho 6maq um coeamb ceoe ceunoe Pbuo a Ham coeemcKuu oiopoA". (

OTHETHblH flOKHAA t. CTA71MHA

XVII-OMy c'e3fly napTHH o pa6oTe l(K BKn(6).

npmnc mhpoboj-o KanHTanH3Ma m BHetiiHee nonomeHMe CoaeTCKoro CoK>3a.

t /lamncHMe SKOHOMMHecHoro HpH3Hcą

8 HanHTEU1HCTHH0CHMX

2. 06ocTp6HMe noflMTMHeCKoro noiio-meHMfi s KanMTa/iMciMMecHMx CTpanax.

mi iiiim Ml

Tytułowa strona gazety „Prawda "z przemówieniem Stalina wygłoszonym naXVII Zjeździe WKP(b)

122

NIEMCY UDERZĄ O ŚWICIE.

Jednocześnie Stalin poszukiwał możliwości zawarcia sojuszu antynie-mieckiego z Wielką Brytanią i Francją. Jednak wydarzenia lat 1938i 1939 sprawiły, że zmienił politykę.

12 marca 1938 r. wojska niemieckie wkroczyły do Austrii i państwo to zostało wchłonięte przez Trzecią Rzeszę. Świat zachodni nie zareagował. Kilka tygodni później stało się jasne, że następnym celem Hitlera będzie Czechosłowacja. Początkiem miało być wprowadzenie woj sk niemieckich do tzw. Sudeten-landu, górzystej części Czechosłowacji, zamieszkałej przez 3 miliony Niemców. Cze-chosłowacjabyłagotowazbrojnie przeciwstawić się próbom oderwania części swojego terytorium, tym bardziej że tam znajdowały się najsilniejsze fortyfikacje, które na długo mogłyby zatrzymać niemieckie dywizje. 23 września 1938 r. ogłoszono mobilizację i postawiono pod broń 2 miliony żołnierzy, dysponujących nowoczesnym lotnictwem i bronią pancerną. 36 dywizji w pierwszej linii stanowiło siłę, z którą Niemcy musieli się liczyć, tym bardziej że dywizje te miały oparcie w dobrze przygotowanych umocnieniach i mogły korzystać z solidnych zapasów.

Jak zachowały się mocarstwa ówczesnego świata?

Stany Zjednoczone nie miały zamiaru mieszać się do europejskich awantur.

Francja zajęta była swoimi kłopotami wewnętrznymi, a tak w ogóle, to nie po to budowała linię Maginota, aby wysyłać swoje wojska do Czechosłowacji.

W Wielkiej Brytanii premier Neville Chamberlain* nie chciał drażnić Hitlera, a poza tym uważał, że pomoc udzielona Czechosłowacji na nic się

_ M

Neville Chamberlain (pierwszy z lewej) i Adolf Hitler w Hotelu „Dresden" w Bad Godesberg

Neville Chamberlain (1869-1940), politykbryt., od 1937 r. premier rządu brytyjskiego. Przekonany o potędze militarnej i gospodarczej Rzeszy, wybrał politykę ustępstw (ap-peasement) licząc, że zapobiegnie wojnie, do której Wielka Brytania nie była przygotowana. Dążenie do zachowania pokoju za wszelką cenę i obawa przed komunizmem kierowały działaniami Chamberlaina w czasie negocjacji w Monachium, które dały Hitlerowi część Czechosłowacji tak łatwo, że sam był zaskoczony brakiem oporu szefów rządów mocarstw zachodnich. Nasilająca się krytyka ze strony opozycji skłoniła Chamberlaina do zmiany dotychczasowej polityki i podjęcia działań politycznych i militarnych, które miały przygotować państwo do obrony przed Niemcami. 31 marca 1939 r. ogłosił w parlamencie gwarancję niepodległości Polski. 25 sierpnia został zawarty pol-sko-brytyjski traktat o pomocy wzajemnej. 3 września rząd brytyjski wystosował ultimatum żądające zaprzestania agresji niemieckiej, a wobec jego odrzucenia wypowiedział wojnę Trzeciej Rzeszy. 10 maja 1940 r. wobec bardzo ostrej krytyki na forum parlamentu i zmniejszenia się większości parlamentarnej konserwatystów z 250 do 81 głosów, Chamberlain zrezygnował ze stanowiska premiera. Chory na raka, zmarł 9 listopada 1940 r.

123

SENSACJE XX WIEKU

zda. 2 O marca 19 3 8 r. pisał w liście do siostry: Wystarczy spojrzeć na mapę, aby zobaczyć, że ani Francja, ani my nie możemy zrobić niczego, aby uratować Czechosłowację przed niemieckim najazdem, jeżeli Niemcy zechcą tego dokonać. Dlatego porzuciłem ideę udzielenia gwarancji Czechosłowacji.

Bardzo się mylił. W tamtym czasie Hitler był jeszcze słaby, wielu najwyższych oficerów Wehrmachtu było przeciwnych zajmowaniu Czechosłowacji. Wystarczyło, aby Brytyjczycy wysłali swą flotę na Bałtyk, a w Niemczech mogłoby dojść do zamachu stanu i obalenia Hitlera. Cham-berlain wolał jednak nie ryzykować. Dla niego Hitler był mniejszym złem niż Stalin. Powiedział kiedyś do premiera Francji, Edouarda Daladiera:

- W przypadku obalenia Hitlera, kto nam zagwarantuje, że Niemcy nie staną się bolszewickie?

Na posiedzeniu swojego rządu stwierdził:

- Gabinet jest zgodny w poglądzie, że nie powinniśmy wyrażać groźby pod adresem Herr Hitlera, iż jeżeli wkroczy do Czechosłowacji, to wypowiemy mu wojnę. Jest sprawą najwyższej wagi, aby decyzja ta została zachowana w tajemnicy.

A jak w czasie kryzysu czechosłowackiego zachował się Związek Radziecki? 21 września 1938 r. ludowy komisarz obrony Kliment Woroszy-łow wydał rozkaz postawienia w stan gotowości boj owej jednostek Kij ow-skiego Okręgu Wojskowego. Dwa dni później postawiono w stan gotowości wojska Białoruskiego Okręgu Wojskowego. Do 2 5 września przesunięto do granic zachodnich 30 dywizji. Planowano przerzucenie do Czechosłowacji 548 samolotów. Radziecki minister spraw zagranicznych Maksym Litwinów wystąpił do rządów Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji z propozycją podjęcia wspólnej akcji przeciwko Niemcom. Jednakże nieufność mocarstw demokratycznych wobec Stalina była tak głęboka, że o wspólnym działaniu nie mogło być mowy. Neville Chamberlain nienawidził komunizmu. Pisał: Muszę się przyznać do zasadniczego braku zaufania do Rosji. Nie wierzę w jej możliwość kontynuowania efektywnych działań ofensywnych [w przypadku podjęcia decyzji o udzieleniu Czechosłowacji pomocy zbrojnej - BW], jeżeli nawet chciałaby to zrobić. Nie wierzę w motywy jej działania, które mają mało wspólnego z naszym rozumieniem pojęcia wolność.

Premierzy Wielkiej Brytanii i Francji wybrali inną drogę.

29 września 1938 r. Neville Chamberlain, premier Francji -Edouard Daladier oraz dyktator Włoch - Benito Mussolini i Hitler spotkali się w Monachium, aby za-

PremierNeville Chamberlain podpisuje układ oddają- decydować o losie części teryto-cy Niemcom część Czechosłowacji rium Czechosłowacji, choć nie za-

124

NIEMCY UDERZĄ O ŚWICIE...

Niemcy sudeccy witają Hitlera

proszono przedstawiciela władz tego państwa. Nie było również przedstawiciela Związku Radzieckiego.

W Monachium osiągnięto porozumienie: zdecydowano, że od 1 października Niemcy mogą rozpocząć okupację Sudeten-landu.

Poseł czeski w Londynie, JanMa-saryk, powiedział do brytyjskiego ministra spraw zagranicznych:

- Jeżeli poświęcicie mój naród, aby zachować pokój na świecie -będę pierwszym, który wyrazi

wam uznanie. Ale jeżeli nie - niech Bóg ma was w opiece.

Hitlera nie zadowoliło zajęcie Sudetenlandu; on chciał całej Czechosłowacji. 15 marca 1939 r. grożąc zbombardowaniem czeskich miast przez 800 samolotów zmusił w Kancelarii Rzeszy w Berlinie prezydenta Emila Hachę do podpisania dokumentu likwidującego niepodległość Czechosłowacji. Wkroczenie wojsk niemieckich do Pragi Chamberlain skwitował na posiedzeniu gabinetu 15 marca:

- Państwo, którego nienaruszalność granicwobecnie sprowokowanej agresji gwarantowała Wielka Brytania, przestało istnieć.

Rząd brytyjski ograniczył się do złożenia protestu przeciwko złamaniu traktatu.

Konferencja w Monachium i przebieg kr yzysu czechosłowackiego przekonały Stalina, że nie ma czego szukać na drugim krańcu Europy i musi ułożyć sobie przyjazne stosunki z Hitlerem, dopóki nie będzie na tyle silny, aby go zniszczyć i podbić Niemcy, podobnie jak inne państwa Europy. Idea, która w 1920 r. wiodła oddziały Armii Czerwonej przeciwko Polsce, ani na moment nie straciła na aktualności, tyle że Rosjanie zrozumieli, iż do podboju Europy muszą się lepiej przygotować.

Od końca lat dwudziestych zbroili się bardzo intensywnie. WI pięciolatce Związek Radziecki wydał na zbrojenia 12,6% budżetu, a w rozpoczętym w 19 3 8 r. trzecim planie pięcioletnim - bez mała 30%!Odl930dol937 roku trzykrotnie wzrosła produkcja samolotów, czołgów i dział.

Żołnierze niemieccy na moście Karola w Pradze

125

SENSACJE XX WIEKU

I tli i

Defilada z okazji 15. rocznicy utworzenia Armii Czerwonej

W rezultacie powstała pięciomilionowa armia-monstrum, którą mogło utrzymać tylko państwo nie liczące się z potrzebami swoich obywateli. W 1939 r. Armia Czerwona miała ponad 20 tysięcy czołgów (Niemcy -3255), flota radziecka miała 208 okrętów podwodnych (Niemcy - 59), siły powietrzne liczyły około 6-8 tysięcy samolotów, wśród których 51% stanowiły samoloty bombowe, a 38% - myśliwskie (Niemcy - 4161 samolotów, wtym: 1179 myśliwców, 1180 bombowców). Takie uzbrojenie Armii Czerwonej jednoznacznie świadczyło ojej agresywnym charakterze; państwo, które szykuje się do obrony, nie buduje czołgów, okrętów podwodnych i bombowców.

Stalin nie miał zamiaru uderzać na Niemcy i Zachodnią Europę ani w 1939, ani 1940 r. Wiedział, że jego armia jest jeszcze słaba. „Wielka czystka", jaką przeprowadził w wojsku, sparaliżowała je, pozbawiła siły: w latach 1937-1938 zginęli wszyscy dowódcy i komisarze armii, 48 spośród 55 dowódców korpusów, 125 spośród 199 dowódców dywizji, 200 spośród 389 dowódców brygad. Ich miejsce zajęli ludzie niedoświadczeni, bez odpowiedniego przygotowania i wyszkolenia. Stalin musiał zdawać sobie z tego sprawę. Wiedział, że minie kilka lat, zanim uda się wykształcić nową kadrę.

Dlatego, odrzucony przez Zachód, wyciągnął rękę do Hitlera. Historia zanotowała bardzo dokładną datę, kiedy to się stało.

Przemawiając naXVIII Zjeździe WKP(b), 10 marca 1939 r. Stalin oświadczył, że rozpoczęła się nowa wojna imperialistyczna.

- Wielka Brytania i Francja odrzuciły politykę bezpieczeństwa zbiorowego, zbiorowego oporu i przyjęły politykę nieinterwencji. Polityka nieinterwencji zaś, to polityka przymykania oczu na agresję i rozpasanie. Związek Radziecki pozostanie wierny polityce pokoju - mówił Stalin. -Jego główną zasadą jest być ostrożnym i nie pozwolić się wciągnąć w konflikt przez podżegaczy wojennych, którzy przyzwyczajeni są do tego, że inni wybierają za nich kasztany z ognia.

To przemówienie było jednoznacznym sygnałem, że droga do ścisłego sojuszu niemiecko-radzieckiego stanęła otworem.

126

NIEMCY UDERZĄ O ŚWICIE...

I

OTHETHMH TOKJIAJi; t. CTAJIHHA Ha XYIII-om cte3fle napraH o paóote WtL BKI1(6).

MEJKflyHAPOflHOE IIOJIOHCEHHE COBETCKOfO C0W3A.lra,,S^SreSEn„o„S,H?„HS.MU S-HSBrrSf"2

rmt itr™ i •*,. i mmphwx

1. HOShtft SKnHOHKMBCKHR KPK3HC

S KX CTPAHAX.

(ffiOCTPEHHE SOPtrBbl 3A PblHKH

Cm>TTA. 3A MCT04HHKM CWPbH,

3* HOBWR nEPE^IE.1 MHPA.

Przedruk w radzieckiej „Prawdzie" przemówienia Stalina wy głoszona

127

SENSACJE XX WIEKU

17 kwietnia 193 9 r. doszło do pierwszego otwartego kontaktu radziecko--niemieckiego. Tego dnia w Berlinie spotkali się Aleksiej Mierekałow, radziecki ambasador, z niemieckim wiceministrem spraw zagranicznych, Ernstem von Weizsackerem.

- Rosjanie pytają mnie szczerze, co ja myślę o radziecko-niemieckich stosunkach - powiedział radziecki dyplomata. - Ja odpowiadam, że nie ma takiego powodu, dla którego nie moglibyśmy żyć na normalnych zasadach. A od normalnych stosunków można by przejść do lepszych i coraz lepszych.

To była konkretna oferta. Za nią poszły inne działania, które pomogły przekonać Hitlera, że Stalin gotów jest do zawarcia sojuszu.

W maju 1939 r. Stalin zwolnił ludowego komisarza spraw zagranicznych Maksima Litwinowa*, uważanego za zwolennika sojuszu z Anglią i Francją, a na jego miejsce postawił człowieka, który opowiadał się za współdziałaniem z Niemcami - Wiaczesława Mołotowa**. Tak więc zbliżenie niemiecko-radzieckie postępowało, gdy w tym samym czasie prowadzone dość ospale rozmowy rosyjsko-brytyjskie zamierały....

3 0 maja wiceminister Weizsacker telegraf bwał do ambasady niemieckiej w Moskwie: Przeciwnie do polityki uprzednio zaplanowanej, zdecydowaliśmy się teraz na podjęcie ostatecznych negocjacji ze Związkiem Radzieckim.

Już wtedy Hitler zrezygnował z agresji na zachód Europy uznając, że gdy skieruje swoje wojska na Francję, od wschodu uderzy Polska, wypełniając swoje zobowiązania sojusznicze wobec Zachodu. Nie sądził natomiast, aby Francja i Wielka Brytania zaatakowały, gdy Wehrmacht wkroczy do Polski. Musiał jednak liczyć się z niebezpieczeństwem zablokowania niemieckich portów przez flotę brytyjską, a w takiej sytuacji możliwość uzyskania strategicznych surowców drogą lądową ze Związku Ra-

Maksim Litwinów (1876-1951), polityk radź. Minister spraw zagranicznych (ludowy komisarz spraw zagranicznych) rządu radzieckiego w latach 1930-1939, zwolennik zbliżenia z Zachodem. W latach 1941-1943 był ambasadorem w USA i jednocześnie zastępcą ministra spraw zagranicznych, co miało podnieść jego rangę jako dyplomaty. Wiaczesław Mołotow (1890-1986), polityk radź., działacz rosyjskiego ruchu rewolucyjnego. W latach dwudziestych zdecydowanie poparł Stalina w walce o władzę, co później zagwarantowało mu najwyższe stanowiska państwowe. W 1930 r. objął urząd premiera Związku Radzieckiego (przewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych) i wiernie realizował stalinowską politykę kolektywizacji, a następnie wielkiej czystki w wojsku i partii. Od maja 1939 - minister spraw zagranicznych. W latach 1943-1945 brał udział we wszystkich najważniejszych konferencjach (w Teheranie - w 1943 r., Jałcie -w 1945 r. i Poczdamie - w 1945 r.). Był jednym z twórców tzw. ładu jałtańskiego, gruntującego hegemonię Związku Radzieckiego w Europie Wschodniej. Po wojnie popadł w niełaskę Stalina i został odwołany ze stanowiska ministra spraw zagranicznych. Po śmierci Stalina w 1953 r. wszedł w skład tzw. I triumwiratu (Beria, Malenkow, Mołotow) i ponownie objął stanowisko ministra spraw zagranicznych. W czerwcu 1957 r., na plenum KC KPZR podjął nieudaną próbę obalenia sekretarza generalnego, za co został usunięty z KC i wysłany jako ambasador do Mongolii. Później był szefem misji ZSRR przy Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej w Wiedniu. W 1961 r., za wysłanie krytycznego oświadczenia został usunięty z partii i wysłany na emeryturę.

128

NIEMCY UDERZĄ O ŚWICIE...

dzieckiego nabierała dla Niemiec znaczenia pierwszorzędnego. Stalin chętnie oferował bogactwa swojej ziemi, w zamian za najnowszą technologię i broń, dające możliwość unowocześnienia Armii Czerwonej.

27 lipca 1939 r., gdy kontakty radziecko-niemieckie były jeszcze dość luźne, wjednej z berlińskich restauracji spotkali się dr Karl Schnurre, szef Wydziału Wschodniej Europy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych oraz radzieccy dyplomaci: Gieorgij Astachow, radca ambasady Związku Radzieckiego w Berlinie i Jewgienij Babarin, zastępca radcy handlowego.

- Z przyjemnościąprzyjęliśmy zaproszenie do udziału wMoskiewskiej Wystawie Rolniczej - powiedział Schnurre. - Panowie Moritz, Meyer oraz hrabia Grotę wyjadą do Moskwy w sobotę. Jako symbol dobrej woli obydwu narodów - dodał z uśmiechem.

- Zapraszamy ich oraz oczywiście pana i pana Martina Schliepa [szefa departamentu politycznego Wydziału Wschodniej Europy Ministerstwa Spraw Zagranicznych - BW] jutro na obiad do radzieckiej ambasady -Astachow też się uśmiechał. Pierwsze lody zostały przełamane. Obydwie strony miały przystąpić do politycznego przetargu, choć żadna z nich zapewne nie zdawała sobie sprawy, jak decydujące dla świata znaczenie będzie miała ta rozmowa.

- Wiem, że Związek Radziecki szczególnie interesuje sprawa niemieckich zamierzeń wobec Polski - rozpoczął Schnurre. - Chciałbym zapewnić, że nasze zainteresowanie Polskąjest ściśle określone. Jeżeli okaże się, że polski problem trzeba będzie rozwiązać siłą, Niemcy chciałyby zawrzeć z Moskwą szerokie porozumienie, dotyczące poszanowania wzajemnych interesów. Oczywiście, jeżeli minister Mołotow zechce powiadomić nas, co uważa za podstawowe radzieckie interesy [w Polsce - BW], wówczas możemy podjąć dyskusję na temat konkretnych problemów.

- Niestety nie mam upoważnienia do podejmowania dyskusji na temat problemu Polski ani też sprawy negocjacji między Związkiem Radzieckim a Francją i Wielką Brytanią - zastrzegł się Astachow. - Proszę pamiętać, że negocjacje te rozpoczęły się w czasie, gdy nie było żadnych sygnałów, że Niemcy chciałyby zawrzeć porozumienie ze Związkiem Radzieckim. Rozpoczęliśmy je bez zbytniego entuzjazmu, ale czuliśmy, że musimy chronić się przed Niemcami i dlatego musieliśmy zaakceptować każdą pomoc.

Schnurre wydawał się zaskoczony tak jasnym przedstawieniem radzieckich intencji.

- Jeżeli o to chodzi, Niemcy są przygotowane dać Związkowi Radzieckiemu każdą gwarancję, jakiej zażąda - powiedział dobitnie. - Ponadto, różnica między układem z Niemcami i Wielką Brytanią polega na tym, że Niemcy mają wiele konkretnych ofert... - zawiesił głos, aby słowa zabrzmiały dobitniej - układ handlowy plus ziemie w Polsce, gdy zostanie podbita! Zaś pomoc brytyjska nigdy nie będzie efektywna we Wschodniej Europie.

- WyniknegocjacjizBrytyjczykamiiFrancuzamijestniepewny-Asta-chow podjął kierunek, w którym zmierzał Schnurre. - Jest bardzo możliwe, że mój rząd uzna sprawę [tj. kwestię z kim zawrzeć porozumienie -

129

SENSACJE XX WIEKU

BW] za całkowicie otwartą. Nasza dzisiejsza rozmowa oraz inne, które już przeprowadzono, będzie miała bez wątpienia wpływ na sposób rozumowania mojego rządu.

Był to oczywisty sygnał, że Związek Radziecki dokonuje gwałtownego zwrotu.

- Za jaką cenę? - otwarcie zapytał Schnurre. Astachow wzruszył ramionami.

- To bardzo skomplikowany problem - wykręcił się od odpowiedzi. -Na tym etapie rozmów to jest jak stawianie wozu przed koniem. Ajakie są wasze cele i ambicje w Polsce? Czy decyzje zostaną podjęte wkrótce?

Tym razem Schnurre nie udzielił odpowiedzi. Na ten temat mogli dyskutować tylko urzędnicy znacznie wyższego szczebla. Rozmowa w restauracji spełniła swoje zadanie. Szefowie dyplomacji Niemiec i Związku Radzieckiego: Joachim von Ribbentrop* i Wiaczesław Mołotow mieli otwartą drogę do zawarcia porozumienia.

Astachow natychmiast wysłał raport do Moskwy. Stało się oczywiste, że grunt został wstępnie przygotowany i muszą nań wkroczyć ministrowie spraw zagranicznych. Wkrótce Stalin opracował odpowiedź, którą przekazano niemieckiemu ambasadorowi w Moskwie. Proponował, aby zbliżenie między obydwoma państwami postępowało powoli: najpierw układ handlowy, a potem polityczny. Sugerował również, że wolałby, aby układ polityczny został zawarty dopiero po wybuchu wojny z Polską. Ribbentrop odpowiedział 18sierpnia 1939r.WdepeszydoMoskwypisał, że Hitler nie może już dłużej czekać i Stalin musi zdecydować się na podpisanie układu niezwłocznie, w przeciwnym razie, jeśli wojna wybuchnie wcześniej, radzieckie interesy mogą na tym ucierpieć.

Mołotow, poinformowany przez Schulenburga o twardym niemieckim stanowisku, potrzebował tylko pół godziny na opracowanie odpowiedzi: Rząd radziecki będzie zaszczycony witając pana Ribbentropa 26 lub 27 sierpnia.

Dla Hitlera było to za późno, gdyż chciał wkroczyć do Polski właśnie 26 sierpnia. Wysłał więc osobistą depeszę do Stalina z sugestią, że Ribbentrop musi być przyjęty najpóźniej 23 sierpnia. Stalin zgodził się.

Joachim von Ribbentrop (1893-1946), polityk niem. Działacz nazistowskiej partii NSDAP, minister spraw zagranicznych Rzeszy. Z zawodu był sprzedawcą szampanów (szlacheckie „von" kupił w 1925 r.). Odegrał dużą rolę w zawarciu porozumienia między Adolfem Hitlerem a Franzem von Papenem, co umożliwiło nazistom przejęcie władzy; dzięki temu po dojściu Hitlera do władzy zrobił szybką karierę polityczną. W 1934 r. został kierownikiem biura ds. polityki zagranicznej partii nazistowskiej. Dwa lata później wyjechał do Londynu jako ambasador Niemiec. W1938 r. objął stanowisko ministra spraw zagranicznych. Przez następne lata tworzył polityczne podstawy ekspansji Niemiec: odegrał istotną rolę w doprowadzeniu do Anschlussu Austrii i rozbioru Czechosłowacji, negocjował i zawierał sojusze wojskowe z Włochami(pakt stalowy), ze Związkiem Radzieckim (pakt Ribbentrop-Mołotow i radziecko-niemiecki układ graniczny), z Japonią (pakt trzech). W 1946 r. uznany przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze za winnego zbrodni przeciwko pokojowi, został skazany na karę śmierci i stracony 16 października.

130

NIEMCY UDERZĄ O ŚWICIE...

22 sierpnia, późnym wieczorem Joachim von Ribbentrop wsiadł do samolotu Immelmann III, którym zwykle podróżował Hitler, i wyruszył w podróż do Moskwy. Towarzyszyła mu świta około 30 osób, takłiczna, że trzeba było podstawić drugi samolot. Trasa przelotu prowadziła nad Bałtykiem, poza terytorium Polski, gdyż obawiano się, że samolot może zostać zestrzelony. Całkowicie bezpodstawnie: polski minister spraw zagranicznych Józef Beck informował Francję i Anglię, że pakt niemiecko-so-wiecki nie będzie miał wpływu na polską politykę!

Późno w nocy samolot Ribbentropa przekroczył granicę Prus Wschodnich. W dole podróżni mogli zobaczyć światła pancernika Schleswig Hol-stein, który zmierzał do portu w Gdańsku.

Po krótkim postoju w Królewcu wyruszyli w dalszą podróż.

2 3 sierpnia, punktualnie o 13.00 niemiecki minister wylądował na moskiewskim lotnisku bogato udekorowanym flagami ze swastyką.

Po kilku godzinach bardzo intensywnych negocjacji, o 2.00 w nocy 24 sierpnia ministrowie Ribbentrop i Mołotow podpisali układ o nieagresji. Do tego aktu dołączono taj ny protokół (którego istnieniu Związek Radziecki zaprzeczał przez kilkadziesiąt lat) ustalający podział Europy Środkowowschodniej między obydwa państwa; punkt 2. ustanawiał granicę stref interesów Niemiec i Związku Radzieckiego na obszarze państwa polskiego wzdłuż linii rzek Narwi, Wisły i Sanu.

Traktat dawał Hitlerowi pewność, że po rozpoczęciu wojny z Polską, Związek Radziecki nie udzieli jej pomocy. Droga do Polski stanęła otworem.

Kilkanaście minut po północy 25 sierpnia 1939 r. pancernik szkolny Schleswig Holstein na pełnym morzu zastopował maszyny. Po Komisarz spraw zagranicznych Wiaczesław Moło-j j i • v,w v tow (pierwszy z lewej) podpisuje uhlad o nieagresji. pewnym czasie w oddali błysnęła Zfl ^ pleJmi ^ p(o/lewJeJ): Boris Sza/osz^_

lampa. Z pomostu pancernika od- how RichardSchulze, Joachim von Ribbentrop, Józef powiedziano również sygnałami Stalin

Minister spraw zagranicznych Rzeszy, Joachim von Ribbentrop (whapeluszu)przybywa22sierpnial939r. do Moskwy; wita go niemiecki ambasador, hrabia Frie-drich Schulenburg (z prawej strony)

131

SENSACJE XX WIEKU

«

świetlnymi. Do burty zaczęłypodchodzićjeden po drugim trałowce,a z ich pokładów po trapie wspięli się na Schleswig Holstein żołnierze piechoty marynarki. 225 mężczyzn szybko znikało pod pokładem pancernika, który po zakończeniu operacji podjął rejs w stronę Gdańska, gdzie miał wejść nad ranem, aby rozpocząć kurtuazyjną wizytę z okazji 25. rocznicy zatonięcia na Bałtyku krążownika Magdeburg.

Nad ranem, zgodnie z planem, pancernik w asyście 4 trałowców skierował się do portu. Na wysokości Westerplatte trałowce wykonały zwrot o 180°, a pancernik, prowadzony przez dwa holowniki, wszedł do kanału portowego. Zatrzymał się w głębi portu, gdzie odbyła się oficjalna uroczystość powitania okrętu.

Około godziny 17.00 został przeholowany i zacumował naprzeciw Westerplatte.

W nocy z 25 na 26 sierpnia 225 żołnierzy piechoty marynarki potajemnie zeszło na brzeg. Pancernik miał zakończyć wizytę 28 sierpnia, jednak termin minął, a Schleswig Holstein nie wyszedł z portu. W dalszym ciągu tkwił przy nabrzeżu naprzeciw Westerplatte.

1 września 1939 r. Schleswig Holstein otworzył ogień o godzinie 4.45. Wojna rozpoczęła się.

Dwa dni później, o godzinie 9.00 Adolf Hitler wsiadł do swój ego nowiutkiego, specjalnego pociągu Amerika. Dwie lokomotywy ciągnęły 15 wagonów, wśród których znajdowały się dwie platformy z działkami przeciwlotniczymi, salonka, wagon kąpielowy, restauracyjny, dwa wagony bagażowe oraz wagony komunikacyjny i adiutantów.

Hitler chciał się znaleźć w bezpośredniej bliskości pól bitewnych w Polsce, ale jednocześnie obawiał się, że na Zachodzie mogą uderzyć wojska francuskie, wspierane przez brytyjski korpus ekspedycyjny. Wtej sytuacji podróż pociągiem dawała mu w razie konieczności możliwość szybkiego przeniesienia się na drugi front. Nie wierzył jednak, że zachodni sojusznicy Polski mogliby podjąć poważniejsze działania zaczepne, przewidywał raczej, że aktywność ich armii sprowadzi się do wysłania patroli i powietrznych ataków na niemieckie bazy. Niecierpliwił się natomiast oczekując, kiedy Rosjanie włączą się do wojny z Polską. Stalin obiecywał, że nastąpi to lada moment, ale nie kwapił się z wysłaniem wojsk. Bez wątpienia czekał na reakcję mocarstw zachodnich. I rzeczywiście. Dopiero 9 września o godzinie 15.00, gdywojska niemieckie podeszły pod Warszawę i było oczywiste, że zachodni alianci nie przyjdą Polsce z pomocą, komisarz spraw zagranicznych Wiaczesław Mołotow przekazał niemieckiemu ambasadorowi informację, że wojska radzieckie podejmą akcję przeciwko Polsce w ciągu kilku najbliższych dni.

17 września 40 dywizji radzieckich przekroczyło granicę Polski. Była to ogromna siła, której polska armia, krwawiąca po zażartych boj ach z Niemcami, przeciwstawić się nie mogła. Ta agresja przesądziła o losach wojny w Polsce.

Stalin i najwyższe dowództwo Armii Czerwonej miało jednak wszelkie podstawy, abyjak najgorzej ocenić działania swoich wojsk na terenie

132

NIEMCY UDERZĄ O ŚWICIE...

Wojska radzieckie wkraczają do Wilna

Polski. Następna wojna, z Finlandią, którą Rosjanie rozpoczęli 30 listopada 19 3 9 r. najdobitniej wykazała ogromną słabość wielkiej Armii Czerwonej.

Siły sowieckie w pierwszej fazie wojny liczyły 2 7 dywizji piechoty, 1 dywizję kawalerii, 1 korpus zmechanizowany, 3 brygady czołgowi około 800 samolotów. Finowie mogli wystawić do obrony 4 dywizje piechoty i brygadę kawalerii - łącznie 400 tysięcy żołnierzy wspieranych przez 200 samolotów, bez broni pancernej i ciężkiej artylerii. Mimo tak ogromnej dysproporcji sił, Rosjanie potrzebowali aż kilku miesięcy na przełamanie fińskiej obrony i to kosztem ogromnych strat: około 250 000 zabitych, rannych i zaginionych, zniszczonych 800 samolotów i około 2300 czołgów. Wojska fińskie straciły 2 4 923 żołnierzy zabitych i około 35 000 rannych.

Stalin nie miał już żadnych złudzeń: jego armia, pozbawiona do-

świadczonych dowódców, nie zwy- Towarzysze broni: zołnierze radzieccy t niemieccy cięży Niemców. Należało czekać. w czasie przygotowania do parady zwycięstwa Każdy miesiąc pozwalał Rosj anom w Brześciu

133

SENSACJE XX WIEKU

Zamarznięte zwłoki żołnierzy radzieckich padłych w walkach na froncie fińskim

wzmacniać siły. Ponadto Stalin mógł liczyć, że wojna Niemiec z Norwegią lub Francją zakończy się klęską Hitlera albo osłabi siły niemieckie tak bardzo, że będzie je można łatwiej pokonać.

Poza tym sojusz z Hitlerem nie był taki zły: Rosj anie zagarnęli ziemie sąsiadów w tym polskie i fińskie, anektowali Litwę, Łotwę, Estonię, Besarabię i Bukowinę, liczyli też na dostęp do nowoczesnych technologii w zamian za swoje bogactwa naturalne.

Umowa handlowa z 11 lutego 1940 r. przewidywała, że Związek Radziecki dostarczy Niemcom 1 milion ton zboża, 900 tysięcy ton ropy naftowej, pół miliona ton rudy żelaza, 100 tysięcy ton rudy chromu, 2,5 tony platyny i ¦wiele innych strategicznych surowców, bez których nie mógłby funkcjonować przemysł zbrojeniowy Trzeciej Rzeszy. W zamian Stalin żądał udostępnienia najnowocześniejszej techniki wojennej. Niemcy mieli dostarczyć Rosjanom kompletne plany pancernika Bismarck i dużego niszczyciela, dziesięć samolotów He 100, pięć dwusilnikowych myśliwców Bf 110, dwa Ju 88 i wiele innych, a ponadto działa, karabiny maszynowe, maszyny dla zakładów zbrojeniowych, kompletne zakłady chemiczne i metalurgiczne.

Zbliżał się czas ostatecznych rozstrzygnięć. 12 listopada 1940 r. do Berlina przybył komisarz spraw zagranicznych WiaczesławMołotow. W czasie jego wizyty szefowie dyplomacji radzieckiej i niemieckiej planowali omówienie zasad i warunków przystąpienia Moskwy do osi Berlin-Rzym-Tokio, czyli oficjalnego udziału ZSRR w wojnie po stronie państw faszystowskich. Dyskutowano o podziale świata po wojnie między cztery zwycięskie państwa: Niemcy, Włochy, Japonię i Związek Radziecki. Mołotow zaopatrzony w instrukcj e Stalina, przedstawił radzieckie apetyty: pierwszoplanowe obejmowały Bułgarię, Rumunię, Finlandię, drugoplanowe: Węgry, Jugosławię, zachodnią Polskę, Szwecję i wspólną kontrolę cieśnin prowadzących na Bałtyk.

Hitler zrozumiał, że Stalin chce za dużo, niebezpiecznie za dużo. Przeładunek radzieckich surowców dla Niemiec zg°da na radzieckie żądania w Przemyślu w 1940 r. oznaczałaby przyznanie Rosjanom

134

NIEMCY UDERZĄ O ŚWICIE...

Wiaczesław Mototow (z lewej) przybywa do Berlina. Wita go Joachim von Ribbentrop. Między nimi tłumacz Gustaw Hilger

uprzywilejowanej pozycji strategicznej i odcięcie Niemiec od dostępu do ropy naftowej w Rumunii i żelaza w Szwecji. Ale to już nie miało większego znaczenia.

Na początku grudnia 1940 r. Hitler wydał dyrektywę „Barbarossa" o przygotowaniu do wojny ze Związkiem Radzieckim.

Stalin nie dal się zwieść zapewnieniom, że obecność wojsk niemieckich nad Bugiem związana jest z przygotowaniami do inwazji na Wielką Bry-

135

SENSACJE XX WIEKU

tanie. Nie robiły też na nim wrażenia dopiski Golikowa czy Fitina na szpiegowskich raportach. Wiedział, że do wojny dojdzie i nie mógł temu zapobiec. Nie miał sojuszników. Po agresji na Polskę i Finlandię nie wierzył w możliwość współdziałania z Wielką Brytanią. Mógł tylko czekać. Nade wszystko zdawał sobie sprawę, że nie może drażnić Hitlera, ani dać mu pretekstu do szybszego uderzenia. Dlatego udawał, że nie wierzy ostrzeżeniom. A one napływały coraz obficiej, nie tylko od szpiegów.

2 czerwca dowództwo Wojsk Ochrony Granicy raportowało, że zidentyfikowano około 80-85 niemieckich dywizji piechoty, 7 dywizji pancernych, 65 dywizji artylerii i wiele innych jednostek skoncentrowanych wzdłuż granicy.

4 czerwca generał Dmitrij Pawłów, dowódca Zachodniego Okręgu Wojskowego, przesłał raport, z którego wynikało, że od 25 maja wojska niemieckie stacjonujące przy granicy wzmacniają swoje siły; przybyły 2 dywizje pancerne SS oraz 3 dywizje piechoty. Jednocześnie z nadgranicznego rejonu ewakuowano ludność cywilną. Raport kończyły słowa: Informacje o intensywnych przygotowaniach (...) i wzmacnianiu oddziałów skoncentrowanych w rejonie graniczącym z Zachodnim Okręgiem Wojskowym są całkowicie wiarygodne.

13 czerwcamarszałekSiemionTimoszenko*, ludowy komisarz obrony, zadzwonił do Stalina:

- W sytuacji, która panuje wzdłuż naszych granic, uważam za wskazane ogłoszenie alarmu w naszych oddziałach pogranicznych. Proszę o wyrażenie na to zgody.

- Przemyślimy to - odpowiedział Stalin i odłożył słuchawkę. Timoszenko nie rezygnował. Następnego dnia, wraz z Gieorgijem Żuko-

wem, szefem Sztabu Generalnego, stawił się w gabinecie na Kremlu. Ponowił propozycję.

- Proponujecie przeprowadzenie mobilizacji, zaalarmowanie oddziałów i przesunięcie ich nad zachodnią granicę? - Stalin był wściekły. - To oznacza wojnę! Rozumiecie to, czy nie?!

Timoszenko i Żuków milczeli.

Siemion Timoszenko (1895-1970), marszałek radź., uczestnik I wojny światowej, oficer kawalerii w wojnie domowej, w 1920 r., podczas wojny polsko-bolszewickiej, dowódca kawalerii 1. Armii Konnej. W 1939 r., jako dowódca Frontu Ukraińskiego, ruszył na Polskę. W drugim etapie wojny radziecko-fińskiej dowodził wojskami radzieckimi. Od maja 1940 r. był ludowym komisarzem obrony ZSRR. W lipcu 1943 r., wobec przejęcia przez Stalina naczelnego dowództwa, był zastępcą ludowego komisarza obrony oraz dowódcą Frontu i Kierunku Zachodniego. Dowodzone przez niego wojska nie mogły powstrzymać uderzeń 55 dywizji niemieckich; spychane na wschód, straciły około 400 tys. żołnierzy i 4000 czołgów. Od września objął dowództwo Kierunku Południowo--Zachodniego i wkrótce Frontu Południowo-Zachodniego. Od lipca 1942 r. dowodził Frontem Stalingradzkim i później Frontem Północno-Zachodnim. Brak sukcesów jego wojsk przesądził o przeniesieniu go w charakterze przedstawiciela Kwatery Głównej Naczelnego Dowództwa do sztabów 2. i 4. Frontu Ukraińskiego. Po wojnie dowodził kolejno kilkoma okręgami wojskowymi.

136

NIEMCY UDERZĄ O ŚWICIE.

- Ile dywizji mamy w zachodniej części kraju? - zapytał Stalin.

- 149 - odpowiedział Żuków.

- Czyjesttowystarczającasiła? - Stalin opanował się. - Według naszych informacji Niemcy nie mają tak wiele dywizji.

- To prawda - Żuków wysunął się o krok do przodu - ale niemieckie dywizje mają pełen stan, to znaczy po 14 do 16 tysięcy żołnierzy w dywizji, dobrze uzbrojonych i gotowych do walki. Natomiast stan naszych dywizji jest niepełny. Brakuje zapasów i sprzętu.

- Nie wierzcie we wszystko, co czytacie w raportach wywiadu -Stalin usiadł za biurkiem i opuścił głowę. Timoszenko i Żuków zrozumieli, że rozmowa jest skończona. Zasalutowali i wyszli z gabinetu.

22 czerwca 1941 r. uderzenie niemieckie spadło na sowieckie wojska jak grom z jasnego nieba. W ciągu pierwszych ośmiu i pół godziny walk lotnictwo niemieckie zniszczyło 1200 samolotów radzieckich (z czego 70-80% na lotniskach), uzyskując całkowite panowanie w powietrzu.

Radzieckie dywizje walczyły mężnie, ale źle uzbrojone, fatalnie dowodzone, bez zaopatrzenia i zaplecza, nie mogły wytrwać długo. Każdy dzień przynosił Rosjanom klęski i ogromne straty, a Niemcy z szybkością nie spotykaną w dotychczasowych kampaniach posuwali się na wschód. 9 lipca Niemcy ogłosiły, że w rejonie Grupy Armii „Środek" wzięli do niewoli 289 874 jeńców oraz zniszczyli 2585 czołgów i 246 samolotów.

W ciągu 3 tygodni walk oddziały niemieckie wdarły się na przeszło 600 km w głąb ZSRR. Do Moskwy pozostało około 300 km.

W Berlinie nikt nie wątpił, że zdobycie radzieckiej stolicy jest jedynie kwestią czasu. Nawet rząd radziecki nie ¦wierzył w możliwość zatrzymania Niemców i w pośpiechu ewakuował swoje urzędy do Kujbyszewa. Stalin zlecił swojemu najbliższemu współpracownikowi, szefowi NKWD, Ław-rentijowi Berii rozpoczęcie tajnych negocjacji z rządem niemieckim na temat zawarcia pokoju i proponował odstąpienie Białorusi i Ukrainy.

Generał GieorgijŻuhow i marszałek Siemion Timoszenko (z lornetką) na ćwiczeniach wojsk Kijowskiego Okręgu Wojskowego w 1940 r.

137

SENSACJE XX WIEKU

I wtedy nadszedł raport od Ri-charda Sorgego: Japonia nie rozpocznie wojny ze Związkiem Radzieckim.

Co prawda Związek Radziecki i Japonia zawarły 13 kwietnia 1941 r. układ o nieagresji, ale Stalin nie liczył, że będzie on przestrzegany. Zmuszało go to do trzymania na Dalekim Wschodzie wielu dywizji, dobrze wyposażonych i zaprawionych w bojach w 1938 i 1939 r. Gdy informacje od Sorgego zostały potwierdzone przez odczytane przez wywiad radziecki tajne depesze rządu japońskiego, Stalin mógł podjąć decyzję o wycofaniu z Syberii 15 dywizji piechoty, 3 dywizji kawalerii, 1700 czołgowi 1500 samolotów. To była ogromna siła. Gdyby Polska we wrześniu 1939 r. miała tyle sprzętu, wygrałaby wojnę. W listopadzie 1941 r. przed Stalinem, stojącym na trybunie Mauzoleum na Placu Czerwonym, przedefilowały pułki z Syberii. Żołnierze opuszczając Plac ładowali się na ciężarówki i wyruszali na front. W grudniu, gdy ważyły się losy wojny, dowodzący obroną Moskwy marszałek Gieorgij Żuków mógł rzucić do walki nowe siły i odeprzeć Niemców od stolicy.

Richardowi Sorgemu nie było dane dowiedzieć się, jak wielką rolę odegrał w zmaganiach dwóch potęg. Jego wielka misja szpiegowska zakoń-

Czerwiec 1941 r. Tylko desperacka, nie licząca się z ofiarami obrona mogła spowolnić marsz wojsk niemieckich

Defilada syberyjskich oddziałów na Placu Czerwonym 138

NIEMCY UDERZĄ O ŚWICIE...

czyła się, zanim pod Moskwą rozegrała się wielka bitwa, która przerwała pasmo niemieckich zwycięstw.

18 października został aresztowany, a wkrótce policja schwytała 35 jego współpracowników. W jaki sposób policja japońska wpadła na trop siatki Sor-gego, nie wiemy do dziś. Prawdopodobnie uwagę kontrwywiadu i policji j apoń-skiej zwrócił na Sorgego wysłannik Si-cherheitsdienst - Meisinger. Wygadał się Japończykom, że przysłano go z Berlina, aby sprawdzić Sorgego. Jednakże ten fakt nie przesądził jeszcze o aresztowaniu, lecz jedynie zwrócił uwagę japońskiego kontrwywiadu na radzieckiego agenta. Ktoś zdradził Sorgego. Kto? Jego radiotelegrafista Klausen, który uwierzył w faszyzm? Na pewno nie. On sam został osądzony i skazany na karę dożywotniego więzienia.

Istnieją podejrzenia, że zdrajcą był Ritsu Itoh, japoński komunista, należący do siatki Sorgego. Aresztowany przez policję za swoją działalność polityczną, wskazał na jedną z kobiet należącą do radzieckiej siatki. Ona zdradziła innych. Czy tak było naprawdę? Losy agentów pozostają tajemnicą nawet przez dziesiątki lat. Szpiedzy odchodzą, giną, umierają, ale pozostają ich współpracownicy, organizacje, które stworzyli. Te czasami bardzo długo tkwią w bezczynności, uśpieniu, aby zaktywizować się w określonych okolicznościach, na przykład w chwili wybuchu wojny. Dlatego sekrety wywiadu są tak długo trzymane w tajemnicy.

Richard Sorge został skazany na śmierć i powieszony 7 listopada 1944 r. Taka jest oficjalna wersja. Dlaczego Japończycy zwlekali przez prawie trzy lata ze straceniem szpiega? A może nie zdecydowali się zgładzić Sorgego, lecz zawarli układ z Rosjanami. Być może... W każdym razie są ludzie, którzy zeznali, że spotkali Richarda Sorgego w Moskwie w 1947 r. To jeszcze jedna z wielkich tajemnic tamtej wojny...

Czerwiec 1941 r., droga do obozu jenieckiego

Kłopotliwy książę Windsoru

Anthony Blunt - opiekun malarskich zbiorów królowej brytyjskiej, Elżbiety II, przyznał się w 1964 r., że wyświadczył pewne usługi wywiadowi radzieckiemu. Minęło 14 lat, zanim w 1979 r. współpraca Anthony'ego Blunta z NKWD została podana do publicznej wiadomości. Dlaczego tak późno? Blunt nie był tuzinkowym agentem ani też człowiekiem, który w chwili słabości zdradził szpiegom jakąś tajemnicę państwową. Był on jednym z najlepszych agentów radzieckiego wywiadu, który wyrządził Brytyjczykom ogromne szkody. Pracował z takim poświęceniem, że jesienią 1945 r. szef wywiadu zagranicznego Paweł Fitin dał mu urlop stwierdzając: ten agent wykonał tak ogromną, tytaniczną pracę dla nas podczas wojny, że musi być wyczerpany. Powinniśmy zostawić go w spokoju przez okres pięciu lub dziesięciu lat.

Dlaczego więc nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Kto go chronił i dlaczego?

Wiele wskazuje na to, że sprawa Anthony'ego Blunta łączy się z jednym z najbardziej bulwersujących wątków historii brytyjskiego imperium - historią króla, który oddał koronę, aby poślubić panią Simpson.

Kim był Anthony Blunt i w jaki sposób stał się radzieckim agentem?

Gdy zmarł jego ojciec, szanowny pastor Arthur Vougham Stanley Blunt, królowa Maria, żona panującego wówczas króla Jerzego V, pisała do wdowy:/afeaż to będzie strata. Dlaczego musiał odejść ten, który wykonywał tak ważną pracę na ziemi, gdy żyją bezwartościowi, źli ludzie.

Tak, pastor Blunt miał bardzo szerokie koneksje, co przesądziło o karierze jego syna, który w 1926 r. rozpoczął studia matematyczne w Cambridge.

W elitarnych uczelniach Cambridge, Oxford i Eton rodziły się wielkie kariery. Tam synowie z dobrych domów poznawali synów z innych dobrych domów. Znajomości i koneksje liczyły się ogromnie, zwłaszcza że młodzież z elitarnych szkół tworzyła półjawne organizacje, w których członkostwo zobowiązywało do udzielania jak największej pomocy koledze ze studiów.

Na początku lat trzydziestych ta młodzież z dobrych domów dała się porwać fali marksizmu, a to za sprawą wydarzeń w Niemczech. Dojście Hitlera do władzy i represje wobec opozycji i Żydów były szokiem dla demokratycznych społeczeństw.

Krwawa rozprawa w łonie partii nazistowskiej w czerwcową noc 1934 r., gdy z rozkazu Hitlera zginęło około 200 osób, założenie obozów koncentracyjnych i utworzenie tajnej policji nie pozostawiały żadnych złudzeń co do dalszego biegu wydarzeń w tym państwie. Tymczasem rządy dwóch mocarstw - Wielkiej Brytanii i Francji, które zdawały się być gwarantami

140

KŁOPOTLIWY KSIĄŻĘ WINDSORU

Rok 1935 - żołnierze Wehrmachtu na stadionie w Norymberdze

pokoju, wyraźnie ustępowały Hitlerowi z drogi i nie wykazywały najmniejszej ochoty choćby potępienia wypadków w Niemczech.

W tej sytuacji intelektualiści brytyjscy i młodzież studencka zerkali w stronę ZwiązkuRadzieckiego uważając, że wobec deklarowanego przez Hitlera antykomunizmu, szybko dojdzie do konfliktu między tymi pań-

141

SENSACJE XX WIEKU

stwami i wówczas Związek Radziecki stanie się jedynym obrońcą demokracji i wolności w Europie. Tak też myślał Anthony Blunt. Homoseksual-ne skłonności zetknęły go ze zwerbowanym przez Rosjan innym studentem Cambridge - Guyem Burgessem. Szybko zgodził się współpracować z radzieckim wywiadem, jak tego wymagał jego kochanek i własne głębokie przeświadczenie, że tylko w ten sposób będzie działać dla dobra ludzkości.

Po studiach, mając doskonałe koneksje i rekomendacje, Blunt rozpoczął pracę w brytyjskim Secret Intelligence Service. I zapewne w tym momencie zbiegły się jego losy z losami księcia Walii, późniejszego króla Wielkiej Brytanii, Edwarda VIII. Wiele wskazuje, że Blunt odegrał poważną rolę w wielkiej aferze królewskiego domu: romansie i małżeństwie księcia z panią Simpson.

Książę Walii - urodzony w 1894 r, przystojny i bogaty, miał objąć tron po swoim oj cu, królu Jerzym V. Jednakże w 19 31 r. brytyj ska śmietanka towarzyska zawrzała od plotek: przy następcy tronu poj awiła się Amerykanka,

3 5-letnia Wallis Warfield Simpson. Wkrótce wyszło na jaw, że pani ta w 1916 r. poślubiła oficera marynarki, z którym rozwiodła się po jedenastu latach, a w 1928 r. wyszła za mąż za biznesmena rezydującego w Londynie. Co gorsza, w czasie gdy od pierwszego wejrzenia zakochała się w księciu, jej drugie małżeństwo nie było formalnie rozwiązane. Ponadto nie odznaczała się wielką urodą ani specjalnymi przymiotami charakteru. Jednak książę stracił dla niej głowę. Na dworze i okolicach szeptano, że pani Simpson potrafiła zaradzić męskim dolegliwościom następcy tronu i przez to zyskała sobie jego miłość. Wszystkich nurtowało pytanie: co się stanie z zakochanymi, gdy umrze stary król, a książę Walii wstąpi na tron? Jednakże Edward zdawał się o to nie dbać. Wyglądało, że narodził się kolejny dworski romans. Tyle, że mało prawdopodobny.

Tymczasem związkowi księcia z panią Simpson bardzo uważnie przyglądali się Niemcy...

Podobno brytyjski dziennik „Times" miał dowody, że pani Simpson pozostawała pod wpływem Joachima von Ribbentropa, doradcy Hitlera do spraw międzynarodowych, a od 193 6 r. - ambasadora Rzeszy w Londynie. Dowody te nie zostały opublikowane, gdyż taką decyzję podjęli właściciele gazety.

Jeżeli tak było w istocie i to Ribbentrop podsunął księciu swoją agentkę, lub też w jakiś sposób miał na nią wpływ, gdy była już konkubiną księcia, to był to strzał w dziesiątkę. Nikt lepiej od pani Simpson nie umiałby podsycać zamiłowania księcia do nazizmu, jakie ten od dawna hołubił w sercu.

Simpson i książę Edward w 1937 r.

142

KŁOPOTLIWY KSIĄŻĘ WINDSORU

Aż wreszcie nadszedł ten dzień. 20 stycznia 1936 r. zmarł król Jerzy V. Stało się to o godzinie 11.40, a kilkanaście minut później do pałacu San-dringham przybył bliski przyjaciel Edwarda - książę Coburg, aby złożyć kondolencje i gratulacje nowemu królowi. Jednak rzeczywisty cel jego wizyty był całkowicie inny...

Kilka dni później Joachim von Ribbentrop otrzymał raport od księcia Coburga. W tym samym czasie kopie raportu zdobył wywiad brytyjski. Dokument rozpoczynał się od słów: Tylko dla Fuhrera i Parteigenosse v. Rib-bentropa. Tuż potem następowało zdanie: z okazji wykonywania misji zleconej przez Fuhrera.

Nie mogło być żadnej wątpliwości: książę był niemieckim szpiegiem. Donosił, że odbył półgodzinną rozmowę z Edwardem, gdy zfajkami w ustach usiedli przy kominku. Następnie towarzyszył nowemu królowi na spotkaniu z królową matką, w apartamentach której wypił herbatę, a potem ponownie rozmawiał z Edwardem.

Rozmowa odbywała się w atmosferze rodzinnej szczerości - pisał książę Coburg. Dla króla sojusz niemiecko^brytyjskijest naglącą koniecznością i zasadą brytyjskiej polityki. To jest droga do zabezpieczenia pokoju w Europie.

Coburg wspomniał królowi, że spotkanie między brytyjskim premierem Stanleyem Baldwinem* a Hitlerem mogłoby być korzystne. Wtedy Edward krzyknął:

- Kto tu jest królem? Baldwin czyja?! Sam chcę rozmawiać z Hitlerem i zrobię to w Anglii lub w Niemczech. Proszę mu [Hitlerowi - BW] to przekazać!

Historia szybko dała Edwardowi szansę wykazania swojej sympatii do Hitlera. W marcu 193 6 r. wojska niemieckie wkroczyły do Nadrenii, rejonu który na mocy traktatu wersalskiego miał pozostać strefą zdemilitaryzo-waną. Ta akcja była wielkim blefem Hitlera, który w tym czasie mógł zmobilizować tylko niewielkie siły. Wystarczyło, aby jakakolwiek dywizja francuska wyszła z koszar i skierowała się do Nadrenii albo brytyjskie okręty ruszyły w stronę niemieckich portów, a dowodzący całą operacją generał Ludwig Beck wydałby rozkaz odwrotu. Ale tak się nie stało. Anglicy i Francuzi nie odważyli się interweniować, a Hitler przekonał się, że może sobie w Europie poczynać śmiało. Była to zasługa króla Edwarda VIII...

Król Edward VIII na balkonie pałacu Buckingham

Stanley Baldwin (1867-1947), polityk bryt, działacz Partii Konserwatywnej, premier rząduwlatach 1923-1924,1924-1929 i 1935-1937, krytykowany za brak zdecydowania w przygotowaniach Wielkiej Brytanii do wojny i przeciwdziałaniu rozwojowi nazizmu i faszyzmu w Europie.

143

SENSACJE XX WIEKU

Żołnierze niemieccy na Hohenzollernbriiche w Kolonii

W czasie gdy niemieccy żołnierze dość niepewnie maszerowali ulicami Kolonii, w Londynie niemiecki ambasador Leopold von Hoesch z niepokojem oczekiwał telefonu. Gdy zabrzmiał dzwonek, zerwał się z fotela i szepnął:

- To król...-podbiegł do telefonu i z wyraźnym napięciem podniósł słuchawkę.

- Dawid mówi - usłyszał. - Pan wie, kto mówi?

- Oczywiście wiem - od powiedział Hoesch. Król Edward VIII

miał 7 imion, a w prywatnych kontaktach chętnie używał imienia Dawid.

- Wysłałem po premiera i przekazałem mu swoje impresje - mówił król.-Powiedziałem staruszkowi taki tak, że abdykuję, jeżeli on wypowie wojnę. To była straszna scena. Ale niech pan się nie martwi. Nie będzie wojny.

Hoesch odłożył słuchawkę i nagle wybuchnął radością. Zaczął skakać i tańczyć.

- Dokonałem tego! - krzyczał. - Przechytrzyliśmy wszystkich. Nie będzie wojny!

Wkrótce wysłał depeszę do Berlina.

Dzisiaj [11 marca 1936 r. - BW] bytem, w bezpośrednim kontakcie z Dworem - pisał. - Spotkałem się nie tylko ze zrozumieniem niemieckich racji, ale dowiedziałem, się, że dyrektywa wydana rządowi przez Dwór stanowi, że bez względu na szczegóły, nie wolno dopuścić do poważniejszych następstw [wkroczenia wojsk niemieckich - BW].

Hitler, przeczytawszy raport z Londynu, powiedział:

- Król Anglii nie będzie inter weniować. Dotrzyma obietnicy. To znaczy że reszta będzie się rozwijać po naszej myśli.

Edward, który już tytułował się królem, choć jeszcze, z powodu żałoby, nie włożył korony, działał dalej na rzecz sparaliżowania oporu przeciwko niemieckim posunięciom. Zaprosił do swojego pałacu wielu wybitnych polityków i członków rządu.

- Wkrótce zaczną się moje rządy - Edward mówił o ceremonii koronacyjnej, wyznaczonej na 12 maja 1937 r. - Nie chcę słyszeć o wojnie.

Rząd obawiał się ambicji Edwarda. Wiedział, że nie chciał być „malowanym władcą", który pokazywałby się jedynie gawiedzi na balkonie z okazji państwowych świąt, wydawał przyjęcia, przyjmował ambasadorowi podawał rękę nowym premierom. On chciał rządzić. I chciał doprowadzić do sojuszu z Hitlerem. Minister spraw zagranicznych Anthony Eden, w czasie rozmowy z Janem Masarykiem, ambasadorem Czechosłowacji w Londynie, powiedział:

144

KŁOPOTLIWY KSIĄŻĘ WINDSORU

- Minister stwo obawia się coraz bardziej o narastaj ące i kłopotliwe mieszanie się króla do spraw międzynarodowych. Jeżeli to będzie trwało, są drogi i środki, aby zmusić go do abdykacji.

Czy myślał o pani Simpson?

Jednak Edward nie zwracał uwagi na zaniepokojenie rządu. Nadal dążył do zacieśnienia stosunków brytyjsko-niemieckich i wkrótce uznał, że ambasador von Hoesch jest za mało dynamiczny.

- Jest zapewne dobrym przedstawicielem Rzeszy Niemieckiej, ale nie jest dobrym reprezentantem Trzeciej Rzeszy - mówił Edward do swojego przyjaciela, księcia Coburga, wiedząc, że szybko te słowa dotrą do Hitlera. - Wolałbym, aby ambasadorem był człowiek, który reprezentowałby narodowy socjalizm, oficjalną politykę i byłby zaufanym Hitlera.

Czy za takimi poglądami Edwarda stała pani Simpson? Nie można tego wykluczyć, ale to los przesądził o kierunku zmian zgodnym z życzeniem księcia. Von Hoesch zmarł na atak serca, a 26 października 1936 r. do Londynu przybył... Joachim von Ribbentrop, jako nowy ambasador Trzeciej Rzeszy.

Mniej więcej w tym czasie król wyraził chęć poślubienia pani Simpson. Jest to dziwna zbieżność czasu. Dochodzimy do największej tajemnicy księcia Windsoru: czy rzeczywiście był on tak bardzo zakochany, że musiał poślubić panią Simpson nawet za cenę tronu. Czy też ślub z panią Simpson był tylko pretekstem, który miał posłużyć ukryciu przed opinią publiczną właściwego powodu abdykacji.

Premier Stanley Baldwin zapewne doskonale sobie zdawał sprawę z proniemieckich sympatii króla. Wiedział, jaką rolę odegrał Edward w czasie kryzysu nadreńskiego. Toteż mógł sobie łatwo wyobrazić dalszy rozwój sytuacji, gdyby sympatyzujący z nazizmem król pozostał na tronie. Musiał więc doprowadzić do abdykacji. Udało mu się to, choć do dzisiaj nie wiemy, jak. Opinia publiczna dowiedziała się, że Edward, zakochany bez pamięci w pani Simpson, zdecydował się zrezygnować z tronu, nie mogąc jako król poślubić rozwódki.

W czasie decydującej rozmowy Edward powiedział do premiera Bal-dwina: - Chcę, żeby pan pierwszy dowiedział się, że podjąłem decyzję i nic jej nie zmieni, gdyż przemyślałem ją ze wszystkich stron: abdykuję i poślubię panią Simpson.

10 grudnia 1936 r. król Edward VIII podpisał 9 kopii dokumentu abdy-kacyjnego i wyjechał do Wiednia. Natychmiast w ślad za nim ruszył Regi-nald „Rex" Benson, jeden z najbardziej znanych i wpływowych przedstawicieli londyńskiej śmietanki towarzyskiej. Znał dobrze Edwarda, ale tym razem nie kierowała nim sympatia, ani też współczucie dla upadłego monarchy. Benson był pracownikiem Secret Intelligence Service i to od swojego zwierzchnika otrzymał polecenie towarzyszenia i opiekowania się księciem. Z wiedeńskiego hotelu „Bristol" już razem wyruszyli do zamku Wasserleonburg. Książę nie zabawił tam długo i wkrótce przeniósł się do Chateau de Cande w pobliżu Tours de France, posiadłości francuskiego faszysty Charlesa Eugene'a Bedauxa.

145

SENSACJE XX WIEKU

Książęca para tuż po ślubie w Chateau Cande 146

KŁOPOTLIWY KSIĄŻĘ WINDSORU

Tam, 3 czerwca 1937 r. książę Windsoru, taki tytuł otrzymał po abdyka-cji Edward, poślubił panią Simpson. Jego żona otrzymała tytuł księżnej Windsoru i równocześnie dowiedziała się, że król Jerzy VI nie życzy sobie widziećjej na dworze ani też nie zezwala, aby tytułowano ją „jej królewską wysokością".

11 października 1937 r. spełniło się marzenie księcia. Jego francuski przyjaciel zaaranżował wizytę w Berlinie, gdzie spotkał się z Hitlerem. Korespondent amerykańskiego dziennika „New York Times" odnotował, że w czasie powitania książę dwukrotnie podniósł rękę w hitlerowskim pozdrowieniu.

To już nie była zabawa. Nadszedł czas, gdy upodobania byłego króla stały się groźne dla Brytyjczyków.

3 września 1939 r. Wielka Brytania wypowiedziała wojnę Niemcom. Hitler planował, że po pokonaniu Polski natychmiast skieruje swoje wojska na zachód Europy, aby nie dać czasu Belgom i Francuzom na zorganizowanie obrony. Ostatecznie najwyżsi dowódcy Wehrmachtu przekonali go, że po kampanii w Polsce wojsko jest zbyt wyczerpane, aby natychmiast rozpoczynać wojnę z Zachodem. Wobec tego Fiihrer zdecydował się opóźnić atak na Francję, ale nie zmienił planów wobec Wielkiej Brytanii. Nie chciał dokonać inwazji na wyspę. Uważał, że pokonanie Francji i rozbicie Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego zrobi na Anglikach wystarczająco przygnębiające wrażenie, aby stracili ochotę do samotnego przeciwstawiania się jego potędze. A wówczas przyjacielsko usposobiony książę, wracając na brytyjski tron, byłby doskonałym gwarantem lojalności wobec Hitlera i marionetkowego rządu, powołanego po kapitulacji.

Agresja niemiecka na Polskę, masowe egzekucje i zbrodnie, jakich dopuszczał się Wehrmacht i oddziały SS, nie zmieniły sympatii Edwarda. Można było nawet odnieść wrażenie, że jeszcze goręcej sprzyjał Hitlerowi i szczerze pragnął, aby odniósł on ostateczne zwycięstwo.

19 lutego 1940 r. Julius książę von Zech-Burkesroda, ambasador niemiecki w Hadze, informował ministra spraw zagranicznych Niemiec, że otrzymał wiadomość od księcia Windsoru, iż: Najwyższa Rada Sojusznicza odbyła długą dyskusję na temat sytuacji, jaka powstanie, gdy Niemcy uderzą na Belgię. Książę stwierdził, że armie anglo-francuskie ruszą do przodu i będą okupować tak dużą część Belgii, jak tylko jest to możliwe.

Ta informacja miała dla Niemców istotne znaczenie, a książę musiał zdawać sobie z tego sprawę; dopuścił się przecież zdrady narodu i państwa.

10 maja 1940 r. wojska niemieckie uderzyły na Belgię i Francję. W tym czasie książę z żoną przebywali pod Paryżem. Nowy premier rządu brytyjskiego, Winston Churchill, rozumiał, że jest to bardzo niezręczna sytuacja. Pozostawanie księcia we Francji stawało się niebezpieczne, gdyż mógł łatwo dostać się w ręce niemieckie. Zapewne nie zagroziłoby to jego życiu, ale wobec wszystkich jego dotychczasowych poczynań, łatwo można było sobie wyobrazić zdjęcia w niemieckich gazetach, przedstawiające byłego monarchę ściskającego Hitlera w Berlinie lub przypatrującego się defila-

147

SENSACJE XX WIEKU

**<*>

Książę z małżonką w czasie podróży poślubnej w Wenecji

dzie wojsk niemieckich w Paryżu. Jednakże w pewnym momencie Edward i jego żona zniknęli ze stolicy Francji. Zrobili to tak sprytnie, że nawet wierny Rex Benson, czujnie obserwujący przyjaciela nie zorientował się, co się z nim stało. Wszystkie brytyjskie urzędy konsularne wszczęły gorączkowe poszukiwania, ale bez rezultatu. Nagle książę i księżna pojawili się w Madrycie, skąd po krótkim czasie przenieśli się do Lizbony. Wydawałoby się, że Churchill może wreszcie odetchnąć i przestać się troszczyć o dobre imię monarchii, jednakże Edward nie miał zamiaru ułatwiać mu życia. Najpierw zatrzymał się w domu Ricarda Espirito Santo Silvy, portugalskiego bankiera, współpracującego z wywiadem niemieckim. Tuż potem prasa zamieściła jego słowa stwierdzające, że: Wielka Brytania stoi w obliczu klęski militarnej, której można uniknąć jedynie zawierając pokój z Niemcami.

Na scenę wydarzeń powrócił Joachim von Ribbentrop, który zdążył już awansować i obj ąć urząd ministra spraw zagranicznych Rzeszy. Gdy tylko poinformowano go o najnowszych wypowiedziach księcia, natychmiast udał się do Hitlera, aby mu przedstawić fantastyczny plan: należy porwać Edwarda i po udanej inwazji na Anglię osadzić go na tronie. On usunie tam Churchilla i króla Jerzego VI i przejmie władzę w swoje ręce.

Hitlerowi spodobał się ten plan. Wkrótce wydał polecenie uprowadzenia księcia.

Wykonawcą planu miał być Brigadefuhrer SS, Walter Schellenberg*, który wsławił się bardzo udaną akcją przeciwko wywiadowi brytyjskiemu, zakończoną uprowadzeniem 22 listopada 1939 r. z przygranicznego holenderskiego miasteczka Venlo dwóch agentów brytyjskiego wywiadu.

Walter Schellenberg (1910-1952), Brigadefiihrer SS, szef kontrwywiadu (Amt IVe) Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), od 1941 r. faktyczny szef wywiadu zagranicznego (Anit VI) RSHA. W styczniu 1948 r. skazany przez amerykański sąd na 6 lat więzienia, zwolniony w 1951 r.

148

KŁOPOTLIWY KSIĄŻĘ WINDSORU

Żołnierze niemieccy na ulicy francuskiego miasteczka, maj 1940 r.

Schellenberg postanowił wykorzystać swoje doświadczenia i w podobny sposób zwabić Edwarda w pułapkę, a następnie zmusić do udania się do Hiszpanii lub zawieźć go tam siłą.

Prawdopodobnie wywiad brytyjski dowiedział się o zamiarach Niemców, gdyż premier Winston Churchill wezwał księcia do natychmiastowego powrotu do Anglii. To nie była prośba. To był rozkaz wydany podwładnemu generałowi, gdyż taki stopień wojskowy miał książę. Odmowa oznaczałaby sąd wojenny. Natychmiast wkierunku Portugalii wystartowały dwa wodnosamoloty, które wylądowały przy portugalskim brzegu, gotowe natychmiast ewakuować książęcą parę. Ale Edward oświadczył, że nie ma ani domu, ani pracy w Anglii, a w dodatku król odmówił jego żonie prawa używania tytułu królewskiego, więc niech mu łaskawie dadzą spokój.

Wściekły Churchill nakazał zarekwirować paszporty i osadzić Edwarda i jego żonę w domowym areszcie. Jednocześnie wysłał telegram:

Wasza Królewska Mość pozostaje w czynnej służbie i odmowa wykonania rozkazu właściwych władz wojskowych może wywołać poważną sytuację. Mam nadzieję, że nie ma potrzeby wysyłania takiego rozkazu. Zmuszony jestem nakłaniać do bezpośredniego zastosowania się do życzeń rządu.

Telegram spełnił swoje zadanie. Były król przestał się dąsać i zgodził się wrócić. I wtedy, nagle, Churchill zmienił zdanie. Prawdopodobnie uznał,

149

SENSACJE XX WIEKU

że lepiej nie mieć w Anglii gorącego zwolennika Hitlera, który przy każdej okazji będzie występował przeciwko twardej polityce rządu, obiecującego Brytyjczykom tylko „krew, pot, łzy i trud". Zadecydował, że Edward powinien pojechać gdzieś bardzo daleko, żeby wszyscy o nim zapomnieli, i wynalazł mu posadę gubernatora na wyspach Bahama, na Oceanie Atlantyckim u wybrzeży Florydy.

Jednakże w lipcu, zanim rozpoczęła się podróż, do Lizbony dotarł Walter Schellenbergi na miejscu dopracował wszystkie szczegółyplanu, w którym centralna rola przypadła jednemu z wpływowych Hiszpanów, będących na usługach niemieckiego wywiadu. To na jego zaproszenie książę, nudzący się bardzo w Portugalii, miał udać się na polowanie w przygranicznych lasach. Tam pojawiłby się Schellenberg i „zaproponował" przejazd do Hiszpanii, gdzie książę miałby pozostać gościem rządu tego państwa i oczekiwać na dalszy rozwój sytuacji. Jednakże plan trzeba było zmienić, gdy Schellenberg dowiedział się, że nie uda się namówić Edwarda do opuszczenia Lizbony. Wówczas zaprosił go na spotkanie, podczas którego zamierzał, jak stwierdził, „poinformować o celu swojej wizyty". Chciał zaproponować azyl w Hiszpanii i wystarczająco wysoką pensję, aby książę mógł żyć na prawdziwie książęcej stopie. Nie miał jednak zamiaru słuchać, czy książę przyjmuje tę propozycję czy też nie, ale po prostu porwać go i zawieźć do Hiszpanii.

Książę nie chciał lub nie mógł przybyć na to spotkanie. Natomiast Schellenberg nie mógł spełnić swej misji, gdyż wkrótce zapadł na dziwną chorobę nerek, będącą wynikiem silnego zatrucia. Prawdopodobnie była to zasługa brytyjskiego wywiadu.

Złożony boleścią Schellenberg usiłował nie dopuścić do wyjazdu książęcej pary. Informował portugalskąpolicję, że na pokładzie statku zamontowano bombę, wysyłał anonimowe ostrzeżenia przed zamachem do Edwarda, nasyłał współpracujących z nim przyjaciół księcia, aby wyperswadowali mu podróż, jako bardzo niebezpieczną. Nadaremnie.

1 sierpnia 1940 r. książę i księżna wsiedli na pokład amerykańskiego statku Excalibur i wyruszyli w daleką podróż.

Wydawałoby się, że najgorsze minęło i romantyczna para nie będzie już mieszać w europejskiej polityce. Niestety wkrótce FBI, które opiekowało się książęcą parą, zauważyło, że ich wysokości utrzymują tajną korespondencję z Niemcami. Z dalekich wysp Bahama księżna pisywała do ministra Ribbentropa, a książę do Hitlera. Ponadto na wyspę przybył na pokładzie swojego luksusowego jachtu szwedzki milioner Axel Wenner-Gren, znany brytyjskiemu wywiadowi jako współpracownik niemieckich tajnych służb. Zapobiegliwy premier Churchill wysłał na Bahama pluton żołnierzy, niby dla zapewnienia bezpieczeństwa gubernatorowi i jego małżonce, a tak naprawdę po to, aby nie mogli oni uciec do Berlina.

Mijały lata i Anglia zapomniała o nieszczęsnej parze. Co prawda książę skompromitował się parę razy niepochlebnymi uwagami pod adresem Amerykanów, którzy w grudniu 1941 r. włączyli się do wojny, ale w tych strasznych czasach mało kto zwracał uwagę na dyplomatyczne niuanse.

150

KŁOPOTLIWY KSIĄŻĘ WINDSORU

W Berlinie, na który spadały brytyjskie i amerykańskie bomby, minister Ribbentrop obawiając się, że archiwum ministerstwa spraw zagranicznych spłonie, co uniemożliwiłoby przyszłym pokoleniom docenienie jego wkładu w budowę 1000-letniej Rzeszy, kazał w 1943 r. sfotografować wszystkie dokumenty, a mikrofilmy umieścić w bezpiecznym miejscu. Zostały one oddane pod opiekę urzędnika Karla von Loescha, który miał je zniszczyć w razie potrzeby.

Gdy w 1945 r. do Niemiec wkroczyły zwycięskie wojska, Amerykanie i Anglicy zaczęli starannie przetrząsać kraj w poszukiwaniu cennych materiałów. Specj alne oddziały przesłuchiwały j eńców i penetrowały naj dalsze zakątki, aby znaleźć tajne dokumenty najwyższej wagi: plany nowych samolotów i czołgów, wyniki prac nad bombą jądrową i nowymi typami broni, rysunki konstrukcyjne rakiet przeciwlotniczych i balistycznych, dział magnetycznych, raporty wywiadowcze i archiwa rządu hitlerowskiego.

Specjalna grupa armii amerykańskiej otrzymała polecenie odnalezienia archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Z równym zapałem dokumentów poszukiwali Rosjanie, którzy woleli, aby dyplomatyczna korespondencja między rządem niemieckim i radzieckim z okresu do 1941 r. pozostała jak najdokładniej utajniona. Karl von Loesch z nie znanych powodów nie zniszczył powierzonych mu filmów i dokumentów. Prawdopodobnie wyczuł w nich wielki interes i wskazał aliantom, gdzie ukrył archiwum. Zgodnie z jego wskazówkami Amerykanie znaleźli bezcenne dokumenty zakopane w kilkunastu miejscach. Wśród nich znajdowały się listy księcia do Hitlera. Co było ponadto?

Na skutek działania rządu brytyj skiego nie dopuszczono do uj awnienia kompromitujących materiałów. Na rozkaz głównodowodzącego wojskami alianckimi, generała Dwighta Eisenhowera, mikrofilmy dotyczące księcia Windsoru przesłano do ambasady amerykańskiej do Londynu, a następnie: wręczono władzom brytyjskim. I tu urywa się wszelki ślad. Dokumenty zniknęły, prawdopodobnie w archiwach Foreign Office (Ministerstwa Spraw Zagranicznych) lub zamku królewskiego w Windsorze.

Pojawiły się na nowo w zadziwiający sposób w 1952 r. Ktoś przesłał je do redakcji amerykańskiego pisma. Nie było w nich jednak listów księcia Windsoru do Hitlera. Wiele wskazuje na to, że człowiekiem, który wydobył dokumenty, był Anthony Blunt. Po wojnie opiekował się malarskimi zbiorami królewskimi zamku w Windsorze i z racji ogromnego zaufania, jakie zdobył i charakteru pracy mógł dowiedzieć się, gdzie przechowywane są najtajniejsze dokumenty dworu brytyjskiego. Jeżeli tak było, on, najcenniejszy radziecki szpieg czasu wojny, mógł kupić sobie nietykalność. Wysłał część materiałów do amerykańskiej gazety, zaś najbardziej kompromitujące listy, których dwór obawiał się szczególnie, pozostawił w dobrze ukrytym miejscu. Dlatego pozostał bezkarny, chociaż zdemaskowano go w 1964 r. Bez wątpienia dokumenty te trafiły do radzieckiego wywiadu. Jak je wykorzystał Stalin? Przecież nie wypuścił z rąk takiej gratki.

151

SENSACJE XX WIEKU

Jaka cenę zapłacili Brytyjczycy za polityczne upodobania księcia Wind-soru? Być może kiedyś się tego dowiemy...

Po wojnie książę i księżna nie musieli pozostawać na dalekich wyspach. Wrócili do Europy i zamieszkali w Paryżu. Według nie sprawdzonych informacji, Edward otrzymał tak duże pieniądze za zrzeczenie się tronu, że mógł wieść spokojne i dostatnie życie. Zmarł w Paryżu 28 maja 1972 r. Jego żona zmarła 14 lat później w samotności i zapomnieniu.

Pearl Harbor

Dochodziła 5.00 nad ranem, gdy stukot dalekopisu obudził porucznika Franci-sa Brotherhooda, drzemiącego w służbowym fotelu w pokoju sekcji dekrypta-żu OP-20-GYMinisterstwa Marynarki Wojennej w Waszyngtonie. To stacja nasłuchowa z Bainbridge w pobliżu Seattle przekazała ostatnio zarejestrowany japoński szyfrogram. Kolumny liter wskazywały, że jest to „Purpurowy" szyfr maszynowy. Brotherhood przeszedł w drugi koniec pokoju, gdzie stało urządzenie składające się z trzech części, zamontowanych na drewnianej ramie: elektrycznej maszyny do pisania, zespołu szyfrującego oraz drugiej maszyny do drukowania odszyfrowanego tekstu.

Po kilku minutach drukarka wyrzuciła kartkę z japońskim tekstem. O tej porze w sekcji tłumaczy za ścianą nie było nikogo. Brotherhood, czując, że depesza jest bardzo ważna, popędził do siedziby Signal Intelligence Service, gdzie trwał całonocny dyżur.

O 10.20 szef sekcji tłumaczy, komandor Alwin D. Kramer otrzymał przetłumaczony tekst. Była to ostatnia część długiej depeszy rządu japońskiego do ambasadora w Waszyngtonie, który miał przekazać tę depeszę sekretarzowi stanu. Ostatnie zdanie brzmiało:

Zwracamy się z prośbą, aby ambasador przedstawił rządowi Stanów Zjednoczonych naszą odpowiedź o godzinie 1.00 po południu 7 grudnia waszego czasu. Dlaczego podano tak kategoryczny termin? Skąd ten pośpiech? Dlaczego wyznaczono akurat godzinę 13.00, porę lunchu, i w dodatku w niedzielę? Kramer podszedł do mapy stref czasowych. Pierwszy rzut oka nie pozostawiał żadnych wątpliwości. Godzina 13.00 w Waszyngtonie oznaczała 7.00 na Hawajach i Malajach. Najlepsza pora na atak...

W październiku 1941 r. w Tokio ustąpił rząd księcia Konoye, opowiadającego się za ugodą z USA. Cesarz wezwał do stworzenia nowego rządu generała Hideki Tojo*. Nowy premier zdecydował się na krok, który wielu strategów uważało za szaleństwo: wojnę ze Stanami Zjednoczonymi. Dla-

HidekiTojo (1884-1948), politykjap.,uczestnikwojnyradziecko-japońskiej 1904-1905 r., absolwent elitarnej szkoły wojskowej, wiatach 1935-1937 dowódca żandarmerii, a następnie szef sztabu Armii Kwantuńskiej. Po powrocie do Japonii stanął na czele nacjonalistycznej organizacji Toseiha. Od 1938 r. wiceminister, a od 1940 r. - minister wojny; zwolennik podboju Chin i rozpoczęcia wojny ze Stanami Zjednoczonymi, działał na rzecz zacieśnienia współpracy politycznej i militarnej z Niemcami i Włochami. W październiku 1941 r. objął urząd premiera. Sprawował tę funkcję do 18 lipca 1944 r. Podał się do dymisji po zajęciu Wysp Mariańskich przez wojska amerykańskie. Po kapitulacji Japonii usiłował popełnić samobójstwo; odratowany stanął przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym dla Dalekiego Wschodu; uznany za przestępcę wojennego został skazany na śmierć i powieszony 23 grudnia 1948 r.

153

SENSACJE XX WIEKU

czego Japończycy mieliby wyzywać do boju i usiłować rozgromić mocarstwo zza oceanu? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, musimy cofnąć się do końca I wojny światowej. Gospodarka Japonii, uczestniczącej w wojnie po stronie państw Ententy, nabierała wówczas niesłychanego rozmachu. Eksport i import uległy potrojeniu, produkcja stali i cementu wzrosła dwukrotnie, w stoczniach wodowano statki i okręty o łącznym tonażu 650 tysięcy ton, co stanowiło siedem razy więcej niż w 1914 r.

Jednakże czas pokoju nie służył nowemu mocarstwu. Gospodarczy rozkwit wytracał tempo. Koszty produkcji były w Japonii większe niż u zachodnich konkurentów, a gospodarkę nękał brak podstawowych surowców: rudy żelaza, miedzi, węgla, ropy naftowej. Te bogactwa miały w nadmiarze sąsiednie państwa. Wystarczyło tylko sięgnąć ręką.

W 1931 r. Japończycy, po sprowokowanym przez siebie incydencie na szlaku kolei południowo-mandżurskiej, zajęli Mukden, stolicę chińskiej prowincji Mandżurii. Kilka miesięcy później, mimo międzynarodowych protestów i potępieniu przez Ligę Narodów, j apońska Armia Kwantuńska zaj ęła całą prowincj ę. W lutym 19 3 2 r. proklamowano powstanie państwa Mandżukuo, na czele którego stanął marionetkowy cesarz Puyi.

Wten sposób Japończycy objęli kontrolą ogromne państwo o powierzchni ponad 1,3 miliona km2, które stanowiło dogodną bazę wypadową do podboju północnych Chin.

Jednak agresja na Chiny nie przyniosła Japonii pożądanego rezultatu. W czasie walk zginęło 70 tysięcy żołnierzy japońskich, a 700 tysięcy pozostało uwikłanych w długotrwałe zmagania z wojskami Czang Kai-szeka. Każdy dzień obecności japońskiej armii w Chinach kosztował 5 milionów dolarów i pochłaniał cenne zasoby paliw i surowców.

Wkrótce Japończycy ponieśli dotkliwe porażki w starciach z Armią Czerwoną, która zagrodziła im drogę do Syberii. W 1938 r. zostali pobici nad jeziorem Chasan, a w lipcu i sierpniu 1939 r. ich wojska, uderzające na

radzieckie pozycje nad rzeką Chałchyn-goł, zostały całkowicie rozbite. Według danych radzieckich, straty japońskie wyniosły 61 tysięcy zabitych, rannych i wziętych do niewoli, 600 samolotów i 200 dział.

Ta klęska przesądziła o planach dalszej ekspansji. Stratedzy japońscy uznali, że na tym kierunku ich działania napotkają na zbyt duże siły radzieckie. Należało skierować się na południe Azji,

Jeńcy japońscy po bitwie nad Chałchyn-goł

gdzie opór byłby znacznie słabszy, a nagrodą za zwycięstwa byłyby cenne surowce: ropa naftowa, kauczuk i złoża metali kolorowych. I tak Japonia zaczęła się przygotowywać do podboju nowych obszarów. Mocarstwa panujące w tym rejonie świata - Francja i Wielka Brytania, a także Holan-

154

PEARL HARBOR

dia, były zbyt zajęte wojną w Europie i stało się oczywiste, że nie będą mogły zaangażować wystarczających sił na Dalekim Wschodzie do obrony swoich posiadłości. Największą przeszkodą pozostawały Stany Zj edno-czone, wobec których Japończycy nie mogli mieć cienia nadziei, że przymkną oko na ich działania zbrojne.

Rzeczywiście: każdy ruch Imperium wywoływał coraz bardziej dolegliwe kontrposunięcia Waszyngtonu.

Najpierw, gdy Japończycy toczyli krwawe boje w Chinach, Stany Zjednoczone zdecydowały się finansować chińskich obrońców i dostarczać im zaopatrzenie. Gdy w 1941 r. francuski rząd Vichy, niezdolny do obrony swoich zamorskich posiadłości uległ presji Japonii i zgodził się na jej tymczasową okupację Indochin, Stany Zjednoczone zamroziły japońskie aktywa w swoich bankach i ogłosiły embargo na eksport rudy żelaza i ropy naftowej do tego kraju. Do sankcji dołączyła się Wielka Brytania, zrywając z Japonią stosunki handlowe.

Japonia już cofnąć się nie mogła, ale czy mogła zaatakować mocarstwo zza oceanu? Dochód narodowy USA był 17 razy wyższy, potencjał przemysłowy 7-9 razy większy, produkcja stali - pięciokrotnie większa, węgla - siedmiokrotnie, produkcja samochodów ośmiokrotnie przewyższała japońską.

Oczywiście mowy nie było o tym, żebyj apońskie woj ska mogły przeprawić się przez Ocean Spokojny i dokonać inwazji na amerykańskie plaże, aby stamtąd uderzyć na miasta Zachodniego Wybrzeża. Ale to nie było Japończykom potrzebne. Im chodziło o uniemożliwienie Stanom Zjednoczonym ingerowania w sprawy Azji, gdzie chcieli rozbudowywać swoje imperium. Wydawałoby się, że aby to osiągnąć wystarczało zniszczyć amerykańską flotę i w ten sposób obezwładnić amerykańskiego kolosa na kilka miesięcy. Ten czas wystarczyłby Japonii na podbicie krajów Azji Południowo-Wschodniej, założenie baz, zapewnienie dostaw surowców do własnych zakładów zbrojeniowych, które produkowałyby broń dla floty morskiej i powietrznej, tworząc niezwyciężony potencjał militarny.

Admirał Isoroku Yamamoto* mówił:

- Jeżeli dojdzie do wojny ze Stanami Zjednoczonymi, nie będzie nadziei na wygranie, dopóki nie zostanie zniszczona amerykańska flota na wodach hawajskich.

Dlatego zdecydował się na zadanie jednego ciosu, ale tak celnego i dotkliwego, aby flota amerykańska przez wiele miesięcy nie mogła przeszkadzać w realizacji planów podboju.

Isoroku Yamamoto (1884-1943), admirał, najwybitniejszy japoński strateg i dowódca morski, uczestnik wojny rosyjsko-japońskiej 1904-1905 r., od 1926 r. attache morski w Waszyngtonie. W1928 r., po powrocie do Japonii, dowódca lotniskowcaAfeagri.uczestnik konferencji rozbrojeniowych w latach trzydziestych. W przededniu wybuchu II wojny światowej mianowany dowódcą floty japońskiej. 3 grudnia 1941 r. wydał rozkaz ataku na Pearl Harbor, co zapoczątkowało wojnę ze Stanami Zjednoczonymi. W czasie wojny był autorem wielu planów operacyjnych floty japońskiej i bezpośrednio dowodził flotą w bitwie o Midway. Zginął 18 kwietnia 1943 r. w czasie podróży inspekcyjnej, której plany rozszyfrował wywiad amerykański.

155

SENSACJE XX WIEKU

Czas naglił. Sztab Yamamoto oceniał, że przez najbliższe miesiące utrzyma się przewaga floty japońskiej nad amerykańską w stosunku 10:7. Spekulacja ta opierała się na wyliczeniach, że efektywność działania okrętów maleje o 10% na każde 1000 mil oddalenia od własnych baz. Japończycy obawiali się jednak, że sytuacja zmieni się diametralnie w najbliższych miesiącach, gdyż w 1940 r. Amerykanie przystąpili do szybkiej rozbudowy floty wojennej, po uchwaleniu przez Kongres Stanów Zjednoczonych ustawy Two-Ocean Naval Expansion Act, przewidującej zbudowanie do 1944 r. 7 pancerników, 18 lotniskowców, 2 7 krążowników, 115 niszczycieli i 42 okrętów podwodnych. Realizacja tego programu dałaby Amerykanom przewagę 10:3.

Dlatego admirał Isoroku Yamamoto wyznaczył termin uderzenia na koniec 1941 lub początek 1942 r.

Dokładny plan miała opracować grupa dowodzona przez komandora Minoru Gende, który bardzo dokładnie przestudiował atak angielskich samolotów torpedowych Swordfish na włoską bazę w Tarencie 11 listopada 1940 r. Wówczas 21 małych samolotów wyrządziło flocie włoskiej bardzo poważne szkody, zatapiając lub uszkadzając 4 duże okręty. Jednak atak na Pearl Harbor nie był łatwy.

W normalnych warunkach torpeda zwolniona przez samolot lecący na wysokości 70 m z prędkością 240 km/h zanurza się pod wodę na głębokość około 25 m i dopiero później wypływa na powierzchnię. Ale głębokość base-nów portowych Pearl Harbor nie przekraczała 15 metrów. Gende rozwiązał ten problem, opracowu-jąc odpowiednią do tych warunków technikę zrzucania torped. Druga przeszkoda była poważniejsza. Okręty w Pearl Harbor cumowane były w dwóch liniach. W tej sytuacji torpedy nie mogły dosięgnąć jednostek stojących przy nabrzeżu, osłoniętych przez kadłuby okrętów z pierwszej linii. Zdecydowano się więc na włączenie do akcji bombowców uzbrojonych w bomby zdolne przebijać 38- i 40-centymetrowe pancerze.

Plan zakładał, że w celu całkowitego zaskoczenia, flota japońska powinna wypłynąć z Wysp Kurylskich 11 dni przed terminem ataku, a jakikolwiek napotkany przez nią statek handlowy płynący pod banderą amerykańską, francuską lub brytyjską powinien być zatopiony.

Na wszelki wypadek trasę zaplanowano w ten sposób, aby omij ała uczęszczane linie żeglugowe, chociaż zmuszało to zespół uderzeniowy do rejsu przez obszary o gorszej pogodzie. Gdyby, mimo wszelkich środków ostrożności, armada została zauważona przez Amerykanów, okręty

156

Samolot lotnictwa morskiego „Swordfish " zrzuca torpedę

PEARL HARBOR

miały powrócić do bazy. Gdyby nie wystąpiły komplikacje, lotniskowce miały zbliżyćsię do PearlHarbor na odległość 230 mil morskich (tj. 368 km) i wtedy wypuścić samoloty z torpedami i bombami.

W październiku 1941 r. nowy minister spraw zagranicznych Japonii spotkał się z szefem łączności.

- Czy nasza łączność dyplomatyczna jest bezpieczna? - zapytał minister Shigenori Togo. Znał książkę amerykańskiego kryptologa H.O. Yar-dleya The American Black Chamber o metodach złamania japońskiego szyfru dyplomatycznego w 1920 r. i wiedział, że w realizacji planów nowego rządu tajne komunikowanie z placówkami zagranicznymi będzie miało kluczowe znaczenie.

- Tym razem jest całkowicie w porządku - zapewnił szef łączności MSZ. Bardzo się mylił. Nie mógł wiedzieć, że wywiad amerykański znał klucz

do najtajniejszego japońskiego szyfru - „Purpurowego".

Wywodził się on wprost z niemieckiego szyfru maszynowego, powstającego w „Enigmie". Japońska marynarka kupiła w 1934 r. handlową wersję tej maszyny i po pewnych zmianach przekazała Ministerstwu Spraw Zagranicznych, gdzie dodatkowo ją usprawniono.

Amerykanie szybko się zorientowali, że Japończycy zrezygnowali z dotychczasowego szyfru: „Czerwonego". Wszelkie próby złamania nowego kodu spaliły na panewce, dopóki nie zajął się tym zespół szefa kryptologów Army Signal Corps, Williama F. Friedmana*. Praca trwała 20 miesięcy i w sierpniu 1940 r. „Purpurowy" szyfr został złamany. Szef kryptologów opłacił ten sukces załamaniem nerwowym i trzymiesięcznym pobytem w szpitalu. Podobnego „cudu" dokonali znacznie wcześniej trzej polscy kryptolodzy: Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski z Biura Szyfrów, którzy zbudowali kopię niemieckiej maszyny „Enigma", a wdodatku opracowali urządzenie nazwane „bombą", umożliwiające odtworzenie ustawienia wirników, co było podstawowym zabiegiem niezbędnym do odczytania zaszyfrowanego tekstu. WilliamF.Friedmanw 1930r.

William Frederick Friedman (1891-1969), naukowiec, wybitny kryptolog amerykański. W 1929 r. objął stanowisko dyrektora Signal Intelligence Service, której zadaniem było przygotowywanie szyfrów i kodów dla armii oraz łamanie szyfrów używanych przez wojska i placówki dyplomatyczne innych państw. W sierpniu 1940 r. kierowany przez niego zespół złamał japoński szyfr maszynowy, tzw. szyfr „Purpurowy", dzięki czemu Amerykanie mogli poznać nąjtajniejsząjapońską korespondencję dyplomatyczną i wojskową, co miało znaczący wpływ na przebieg wielu bitew na Pacyfiku oraz umożliwiło zestrzelenie samolotu adm. Isoroku Yamamoto. W 1955 r., gdy zdecydował się przejść na emeryturę, rząd przyznał mu najwyższe odznaczenie dla cywilów - Medal for Merit. W tym samym roku Kongres Stanów Zjednoczonych przyznał mu nagrodę w wysokości 100 tys. dolarów uznając, że Friedman, pracując dla wojska, poniósł duże straty finansowe, nie mogąc sprzedawać swoich wynalazków (od 1933 do 1944 r. wynalazł 9 urządzeń, z których kilka było tak tajnych, że nie wydano nawet dokumentów patentowych).

157

SENSACJE XX WIEKU

Friedman nigdy się nie przyznał, że korzystał z ich osiągnięć i doświadczeń, które bardzo ułatwiły mu pracę.

Dzięki wynalazkowi Friedmana amerykańscy kryptolodzy mogli odszyfrować w czasie od 6 godzin do 6 dni każdą wiadomość wychodzącą w eter z dowództwa japońskiej marynarki lub Ministerstwa Spraw Zagranicznych i przechwytywaną przez amerykańskie stacje nasłuchowe.

Los spłatał jednak pracowitym kryptologom paskudnego figla. Gdy w pocie czoła, zarywajac noce biedzili się nad japońskim szyfrem, klucz do niego przeszedł koło nosa amerykańskiemu wywiadowi. Otóż ambasada japońska w Waszyngtonie zatrudniła do sprzątania starego Murzyna Roberta, któremu szyfrant zlecał odkurzanie najtajniejszych maszyn w swoim pokoju. Był jednak na tyle ostrożny, że zawsze Robertowi towarzyszył któryś z pracowników japońskiej ambasady. Wywiadowi zaś nie przyszło na myśl, że Amerykanin może być dopuszczony do najtajniejszego pomieszczenia, i nie zwerbował Roberta...

Dzięki odtworzeniu „Purpurowej" maszyny i rozpracowaniu szyfrów rząd amerykański uzyskał wgląd w najtajniejszą japońską korespondencję. Mógł śledzić krok po kroku przygotowania do wojny.

4 listopada 1941 r. admirał Yamamoto wydał Ściśle tajny rozkaz numer 1 - rozkaz ataku na Pearl Harbor. Dwa dni później wyznaczył Dzień Y- 8 grudnia (czasu tokijskiego), jako termin uderzenia na okręty w Pearl Harbor, i mianował wiceadmirała ChuichiNagumo* dowódcą zespołu uderzeniowego.

W następnych dniach 3 2 okręty, jeden po drugim, wymykały się z japońskich portów. Żaden z marynarzy nie wiedział, dokąd zmierzają. Dopiero z dala od brzegów dowódcy łamali pieczęcie na kopertach i wyciągali z nich kartki z rozkazami, kierującymi okręty do Zatoki Tankan na wyspie Eto-foru, gdzie jedynym świadectwem ludzkiej obecności były trzy chaty rybaków i niewielkie betonowe molo.

Późnym wieczorem 2 0 listopada do Zatoki Tankan wszedł ostatni okręt zespołu uderzeniowego, lotniskowiec Zuikaku. Wiceadmirał Nagumo czekał już tylko na rozkaz rozpoczęcia rejsu do Pearl Harbor.

Kilka godzin później, w Waszyngtonie, ambasador japoński, admirał Ki-chisaburo Nomura i nowo przybyły ambasador Saburo Kurusu przedstawili sekretarzowi stanu Cordellowi Hullowi** tekst ultimatum. Domagano się zmiany amerykańskiej polityki zagranicznej, wyrażenia zgody na dalsze

I

Chuichi Nagumo (1882-1944), wiceadmirał jap. Okryty sławą bohatera z Pearl Harbor, dowodził wieloma operacjami na południowym Pacyfiku, z których najbardziej spektakularny był zagon na wody Oceanu Indyjskiego w 1942 r. W czasie bitwy o Midway, w czerwcu 1942 r., dowodzone przez niego lotniskowce zostały zatopione. W 1944 r., jako dowódca sił Środkowego Pacyfiku, kierował obroną Marianów i popełnił samobójstwo, gdy klęska jego wojsk na Sajpanie stała się oczywista.

' CordellHull( 1871-1955), polityk ameryk., minister spraw zagranicznych Stanów Zjednoczonych od 1933 r. Swoją politykę koncentrował na tworzeniu dobrych stosunków

158

PEARL HARBOR

podboje, dostarczenia Japonii takich ilości ropy naftowej Jakich zażąda, i zrezygnowania z jakiegokolwiek zainteresowania sytuacją w Chinach.

Wkrótce rząd japoński przesłał swojemu ambasadorowi telegram nr 812: Są pewne powody poza pana możliwością odgadnięcia, dlaczego chcemy mieć jasność w sprawie stosunków japońsko-amerykańskich do 25. [listopada 1941 r. - BW], ale jeżeli w ciągu następnych trzech lub czterech dni będzie pan w stanie zakończyć rozmowy z Amerykanami, (...) zdecydowaliśmy zaczekać do tej daty. Tym razem uznajemy, że ostateczny termin nie może być zmieniony. Po nim sprawy nabiorą automatycznie biegu.

Po tygodniu konsultacji Hull przygotował odpowiedź na propozycje przekazane przez ambasadora. Amerykanie zażądali wycofania wojsk japońskich z Chin. W zamian obiecywali, że wznowią normalne stosunki handlowe z Japonią i zwolnią japońskie aktywa zamrożone w amerykańskich bankach. Tę notę Hull wręczył ambasadorowi Japonii 26 listopada.

26 listopada, o 6.00 rano, z Zatoki Tankan wyszła flota 32 okrętów. Wśród nich było 6 lotniskowców z 450 samolotami, 2 pancerniki, 3 krążowniki, 9 niszczycieli i 12 okrętów pomocniczych.

Tego samego dnia, o godzinie 23.27, japoński ambasador zadzwonił do Kumaichi Yamamoto, szefa Wydziału Amerykańskiego w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Gawędzili przez siedem minut, a amerykańscy fachowcy podsłuchujący rozmowę nie mieli żadnych trudności ze zrozumieniem dość prymitywnego szyfru.

- Jak rozwinęła się sprawa małżeńska? - zapytał Kumaichi Yamamoto. Chodziło oczywiście o rokowania z Amerykanami.

- Nie różni się od tego, co pani Fumeko powiedziała wczoraj - odparł ambasador.

„Pani Fumeko" oznaczała oczywiście sekretarza Hulla, a więc odpowiedź należało odczytać, j ako nie różni się od wyniku wczorajszych rozmów z Hullem.

- Jak tam biegną sprawy? Czy wygląda na to, że dziecko urodzi się? -zapytał ambasador, który chciał dowiedzieć się o plany swojego rządu (Czy oznacza to, że kryzys jest blisko? - przetłumaczyli kryptolodzy).

- Tak, narodziny dziecka wydają się nieuniknione - stwierdził kategorycznie Yamamoto.

- Czy naprawdę urodziny nastąpią? - upewniał się Kurusu (Czy naprawdę kryzys wydaje sie nieunikniony?)

z państwami Ameryki Południowej i nie dostrzegał oznak narastającego kryzysu na Dalekim Wschodzie. Zlekceważył również doniesienia ambasadora Josepha C. Grewa o japońskich przygotowaniach do wojny. W 1941 r. prowadził bez efektu rokowania z Japonią. W czasie wojny był gorącym zwolennikiem utworzenia Organizacji Narodów Zjednoczonych. Brał udział w konferencjach w Moskwie w 1943 r. i w Dumbarton Oaks. W listopadzie 1944 r. zrezygnował ze stanowiska i przeszedł na emeryturę. W 1945 r., w uznaniu zasług dla utworzenia ONZ, otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla.

159

SENSACJE XX WIEKU

- W którym kierunku ... - dodał po chwili, ale natychmiast zorientował się, że chce zadać pytanie odbiegające od charakteru przyjacielskiej pogawędki i szybko poprawił się - czy będzie to chłopiec czy dziewczynka?

- Wydaje się, że będzie to silny, zdrowy chłopiec! - zaśmiał się Yamamoto. Każdy, kto przysłuchiwał się tej rozmowie, nie mógł mieć wątpliwości:

Japończycy szykują się do wojny i zaatakują bardzo szybko!

Do Waszyngtonu napływały szerokim strumieniem informacje świadczące jednoznacznie, że Japonia przygotowuje się do wojny.

Między innymi Amerykanie przechwycili depeszę z Berlina, w której japoński ambasador, baron Oshima pisał, że niemiecki minister spraw zagranicznych Joachim von Ribbentrop powiedział do niego:

- Jeżeli Japonia zaangażuje się w wojnę przeciwko Stanom Zjednoczonym, Niemcy, oczywiście, natychmiast przyłączą się do wojny.

Następnego dnia Tokio poinstruowało barona Oshimę: Przekaż im sekretnie, że istnieje szczególne niebezpieczeństwo wybuchu wojny między narodami anglosaskimi i Japonią w wyniku starć zbrojnych i dodaj, że wybuch wojny może nadejść szybciej, niż ktokolwiek marzy.

Treść tej depeszy prezydent Roosevelt poznał 1 grudnia i zażądał dodatkowej kopii, uznając szczególną wagę tej informacji.

3 grudnia, w prywatnym apartamencie prezydenta Roosevelta zameldował się jego doradca do spraw morskich, który przyniósł depeszę odszyfrowaną przez amerykańskich kryptologów.

- Panie prezydencie, to jest bardzo ważna przesyłka - powiedział, wyjmując kartki z teczki zamykanej na kłódkę. Było to polecenie dla personelu japońskiej ambasady w Waszyngtonie zniszczenia ksiąg szyfrów i maszyn szyfrujących.

- Jak pan sądzi, kiedy to się może stać ? - zapytał Roosevelt, gdy przeczytał polecenie dla ambasady. Myślał oczywiście o wybuchu wojny. Tylko wobec takiego zagrożenia rząd zleca swojemu przedstawicielstwu niszczenie sprzętu łącznościowego i ksiąg szyfrowych.

- W każdej chwili! - usłyszał odpowiedź.

Czy Amerykanie wiedzieli, że z Wysp Kurylskich wyszedł na Pacyfik potężny zespół okrętów? Nigdy się do tego nie przyznali. Jednakże Victor Cavendish-Bentinck, przewodniczący Połączonego Podkomitetu Wywiadu, stwierdził, że Brytyjczycy zauważyli, jak okręty admirała Nagumo zmieniły kurs i skierowały się na południe!

Wiedzieliśmy, że zmienili kurs. Pamiętani, jak przewodniczyłem, posiedzeniu J.I.C [Joint Intelligence Committee, w piątek, dwa dni przed atakiem na Pearl Harbor - BW] i poinformowano nas, że flota japońska płynie w kierunku Hawajów - wspominał po wojnie Cavendish-Bentinck. - Zapytano wówczas, czy poinformowaliśmy naszych transatlantyckich braci, i otrzymano potwierdzającą odpowiedź.

Brytyjczycy przesyłali ostrzeżenia także innymi kanałami. Kontrwywiad brytyjski MI-5 utworzył specjalną organizację XX-Committee, kontrolującą niemieckich agentów, którzy wpadli w ręce brytyjskie lub sami

160

PEARL HARBOR

zgłosili chęć współpracy. Jednym z nich byl Jugosłowianin Duśko Popów. Abwehra zwerbowała go na początku wojny i choć zgodził się pracować dla Niemców, tego samego dnia poinformował ambasadę brytyjską w Belgradzie o kontrakcie zawartym z hitlerowcami.

W grudniu 1940 r. przybył do Anglii, gdzie natychmiast zajęli się nim ludzie z XX-Committee, dostarczaj ąc mu odpowiednio spreparowane wiadomości, które mogły zainteresować Niemców.

W czerwcu 1941 r. rezydent Abwehry w Lizbonie przekazał Popowowi polecenie wyjazdu do USA, gdzie miał zbierać informacje o ... Pearl Har-bor. XX-Committee nie miał żadnych trudności w ustaleniu, że w tej misji Popów miał pracować nie dla Niemców, lecz dla Japończyków, którzy mieli kłopoty z rozpracowaniem systemu obrony portu na Hawajach. I w tym przypadku kontrwywiad amerykański został natychmiast poinformowany o szczególnym zainteresowaniu bazą na Hawajach.

3 grudnia admirał Yamamoto nadał do Nagumy sygnał Niitaka yama nobore (Wspiąć się na górę Niitaka). Był to rozkaz dokonania ataku w niedzielę 7 grudnia, o godzinie 8.00 czasu lokalnego, tj. o godzinie 13.00 czasu waszyngtońskiego.

6 grudnia ambasador japoński w Waszyngtonie otrzymał długą notę, którą polecono mu wręczyć rządowi amerykańskiemu. Było to w istocie wypowiedzenie wojny. Nota składała się z czternastu części. Trzynaście części zostało odszyfrowane przez wywiad amerykański do 6 grudnia. O 20.45 szef sekcji tłumaczy, komandor porucznik Alvin D. Kramer, postanowił nie czekać na ostatnią i natychmiast przekazać prezydentowi niepełny tekst noty. Do Białego Domu podwiozła go żona Mary. Była godzina 21.15, gdy oddał dokumenty doradcy prezydenta ds. morskich. Prezydenta nie było w Białym Domu. Brał udział w uroczystej kolacji, ale na wiadomość o ważnym dokumencie powrócił do Owalnego Gabinetu. Razem z nim przybył Harry Hopkins, zaufany doradca.

Roosevelt czytał notę przez 10 minut. Gdy dotarł do trzynastej części powiedział do Hopkinsa:

- To oznacza wojnę!

Ten przejrzał tekst i potwierdził zdanie prezydenta.

- Źle się stało, że nie uderzymy pierwsi, aby zapobiec niespodziewanemu atakowi japońskiemu w wojnie, która na pewno nastąpi - zauważył.

Kmdr Alvin D. Kramer (z lewej) w rozmowie z kpt. Saffordem

161

SENSACJE XX WIEKU

- Nie! - odpowiedział prezydent. - Nie możemy tego zrobić. Jesteśmy demokratycznymi i pokojowymi ludźmi.

Potem spróbował skontaktować się z szefem morskich operacji, admirałem Haroldem Starkiem*, ale ten był w teatrze, a później uznał, że nagłe wezwanie admirała do Białego Domu może wytworzyć atmosferę paniki.

Jeszcze nie nadeszła czternasta część noty.

W Pearl Harbor dochodziła godzina 6.00. Japońskie lotniskowce, które znalazły się 250 mil od Hawajów, ustawiały się dziobami do wiatru. Na pokładach windy podnosiły z hangarów samoloty. Pierwszą grupą uderzeniową, liczącą 170 maszyn, dowodził komandor Mitsuo Fuchida**.

W Waszyngtonie, 7 grudnia o godzinie 10.20, Kramer trzymał w ręku odszyfrowaną czternastą część depeszy rządu japońskiego. Uznał, że nie ma chwili do stracenia i niezwłocznie udał się do biura admirała Harolda Starka dowodzącego marynarką wojenną. Ten jednak był zajęty na jakiejś konferencji i sekretarka nie zgodziła się niepokoić szefa. Kramer pognał do kapitana McColluma, szefa Sekcji Dalekiego Wschodu Wywiadu Marynarki. Powiedział, że, jego zdaniem, wskazanie w depeszy godziny 13.00 oznacza, że właśnie wtedy na Oceanie Spokojnym Japończycy uderzą na amerykańskie bazy. McCollum zgodził się z nim i, nie zważając na protesty sekretarki, wdarł się do gabinetu, gdzie odbywała się konferencja i wyciągnął admirała z zebrania.

Stark uważał jednak, że wysłano już wystarczająco dużo ostrzeżeń i kolejne może tylko zdezorientować dowódców na Hawajach. Szef Sztabu Generalnego, generał George Marshall podzielał to zdanie. Sformułowali jednak ostrzegawczą depeszę, która brzmiała następująco:

O godzinie 13.00 czasu wschodnioamerykańskiego Japończycy przedstawią coś, co wydaje się być ultimatum, i mają rozkaz zniszczyć bezzwłocznie

* Harold R. Stark (1880-1972), admirał ameryk. Jako Szef Morskich Operacji (CNO), sprawował najwyższą funkcję w marynarce wojennej Stanów Zjednoczonych, gdy samoloty japońskie 7 grudnia 1941 r. zaatakowały Pearl Harbor. Wkrótce prezydent zdecydował się przywrócić stanowisko głównodowodzącego US Navy i powierzył je admirałowi Kingowi, a nie Starkowi, o czym zapewne przesądziła klęska w Pearl Harbor. Stark w marcu 1942 r. objął dowodzenie amerykańskimi siłami morskimi w Europie, które sprawował do sierpnia 1945 r. Ustalenia komisji śledczej w sprawie Pearl Harbor skłoniły dowódcę marynarki wojennej do wydania zakazu sprawowania przez niego stanowiska wiążącego się z dużą odpowiedzialnością. Choć później uznano ten zakaz za byt surowy, Stark nie powrócił do czynnej służby.

** Mitsuo Fuchida (1902-1976), komandor jap. W czasie ataku na Pearl Harbor dowodził wszystkimi grupami lotniczymi 1. Floty Powietrznej oraz, pilotując bombowiec Naka-jima B5N2 Kate, kierował bezpośrednio pierwszą falą samolotów. W marcu 1942 r. dowodził samolotami, które dokonały nalotu na Kolombo. W czasie bitwy o Midway, ze względu na chorobę, nie mógł usiać za sterami samolotu, ale przebywał na pokładzie lotniskowca Ahagi, gdzie został ranny w czasie ataku bombowców amerykańskich. W latach 1943-1944 był oficerem sztabowym przy nowym dowódcy Połączonej Floty. Po wojnie przeszedł na chrześcijaństwo. W 1966 r. uzyskał obywatelstwo amerykańskie.

162

PEARL HARBOR

maszyny szyfrujące [chodziło o ambasadę japońską w Waszyngtonie - BW] Stop Co do znaczenia wyznaczonej godziny nie mamy jasności, ale bądźcie w gotowości Stop

W bazie na Hawajach rozpoczynał się spokojny niedzielny dzień. Miejscowa stacja radiowa KGMB zapowiadała bardzo dobrą pogodę.

- Jest to wspaniały dzień na barbecues i plażowanie - zachęcał do aktywnego wypoczynku spiker. Co prawda o 6.45 zdarzył się niepokojący wypadek: niszczyciel patrolujący wejście do portu wykrył japoński miniaturowy okręt podwodny i zatopił go, jednakże dowódca niszczyciela nie powiadomił natychmiast dowództwa.

Nikt nie spodziewał się ataku z powietrza ani z morza. Mimo że z Waszyngtonu od paru tygodni nadchodziły ostrzeżenia o możliwości wrogiej akcji, dowódca woj składowych, generał-porucznik Walter Short, i dowódca Floty Pacyfiku, admirał Husband Kimmel*, uważali, że w grę wchodzi wyłącznie atak sabotażystów i dywersantów. Z tego względu zmniejszono zapasy amunicji wbateriach przeciwlotniczych do minimum, aby wprzy-padku dywersji nie doszło do dużego wybuchu. Resztę pociskówzamknięto w skrzyniach, do których klucze miał tylko dyżurny oficer. W bateriach dział kal. 127 mm w ogóle nie było pocisków ani obsługi. Na lotniskach poustawiano samoloty w dużych grupach, aby łatwiej było je chronić przed dywersantami.

Generał-porucznik Short poinformował Waszyngton o takim zabezpieczeniu bazy, a ponieważ nie dostał odpowiedzi, uznał, że spełnił swoje zadanie i dobrze przygotował Pearl Harbor do obrony.

Generał Marshall mógł przekazać ostrzeżenia dla Pearl Harbor przez telefon, łączący go bezpośrednio z dowództwem bazy. Nie wierzył jednak tej formie łączności, obawiał się podsłuchu. Dlatego kazał zaszyfrować rozkaz i przesłać go bardziej bezpieczną drogą.

Na Hawajach stacje radiolokacyjne pracowały między godziną 4.00 a 7.00, głównie po to, aby szkolić obsługę. O 6.45 jeden z operatorów zauważył na ekranie echo samolotu - ślad jednego z samolotów rozpoznawczych wysłanych z japońskiego lotniskowca. Zameldował przełożonemu, ale ten z niewiadomych przyczyn uznał, że nie warto się tym zajmować. O godzinie 7.00, zgodnie z harmonogramem, radary wyłączono, z wyjąt-

Husband Kimmel (1882-1968), admirał ameryk. Żołnierz I wojny światowej, w lutym 1941 r. objął stanowisko głównodowodzącego amerykańskiej Floty Pacyfiku stacjonującej w Pearl Harbor. Po japońskim ataku został odwołany do Stanów Zjednoczonych, gdzie stanął przed komisją badającą przyczyny dotkliwej klęski. Uznany winnym zaniedbań, odszedł z czynnej służby na początku 1942 r. Sprawę ponownie badała w 1946 r. komisja Kongresu, która oczyściła Kimmela z zarzutów. W 1955 r. opublikował książkę Admirał Kimmel's Story przedstawiającą jego punkt widzenia na przyczyny tragedii Pearl Harbor.

163

SENSACJE XX WIEKU

kiem jednego, którego operator nudził się, czekając na spóźniający się samochód dowożący śniadanie.

W Waszyngtonie pułkownik Edward French, który miał wysłać ostrzeżenie, stwierdził, że zakłócenia atmosferyczne są tak duże, iż nie sposób wykorzystać małego, 10-kilowatowego nadajnika w Ministerstwie Wojny. Wiedział, że firma RCA w San Francisco dysponuje 40-kilowatowym nadajnikiem, którego sygnał jest wystarczająco silny, aby dotrzeć do Hawajów. RCA dopiero co zainstalowała tam teleksowe połączenie z Ho-nolulu do kwatery dowódcy w Fort Shafter, postanowił więc skorzystać z tej drogi.

O godzinie 13.03 czasu waszyngtońskiego wiadomość dotarła do stacji RCA w Honolulu. Dalej już przesłać jej nie można było. Połączenie teleksowe z Fort Shafter istniało, ale jeszcze nie działało. Miało zostać uruchomione następnego dnia.

Urzędnik, który odebrał wiadomość z Waszyngtonu, włożył zaszyfro-waną depeszę do koperty, napisał na niej Dowódca bazy i odłożył na bok czekając na przybycie posłańca, który miał doręczyć przesyłkę. Wstawał piękny, upalny dzień. Nikt się nie śpieszył...

¦

Pierwsza fala 51 bombowców nurkujących, 49 bombowców horyzontalnych, 40 samolotów torpedowych i 43 myśliwców była już w odległości 66 kilometrów od celu. Za nimi miały wyruszyć samoloty drugiej grupy: 54 bombowce horyzontalne, 78 bombowców nurkujących, 36 myśliwców.

Mitsubishi A6M „Zero" startuje z pokładu lotniskowca „Akagi" do ataku na Pearl Harbor 164

M

PEARL HARBOR

Operator radaru, zły, że jeszcze nie ma śniadania, patrzył bezmyślnie w ekran, gdy nagle zauważył echo dużej grupy samolotów. Natychmiast zameldował o tym przełożonemu.

- Ile ich jest?-zapytał oficer.

- Nie zdołałem policzyć - żołnierz był zbyt niedoświadczonym operatorem. - Lecą z kierunku NW z prędkością 270 km na godzinę - dodał, aby nadrobić swój pierwszy błąd.

- To zapewne B-17 z Kalifornii. Mają nadlecieć z tego kierunku - odpowiedział oficer i zerwał się z miejsca słysząc, że przywieźli śniadanie. Operator wyłączył radar i podążył za dowódcą.

Dowódca grupy, komandor Mitsuo Fuchida, siedząc za sterami bombowca Nakajima B5N2 Kate, w dwie minuty przed rozpoczęciem ataku był pewien, że udało się osiągnąć całkowite zaskoczenie. Na niebie nie było widać amerykańskich samolotów ani wybuchów pocisków artylerii przeciwlotniczej. Chmury, które dotychczas znakomicie chroniły japońskie okręty przed obserwacją z powietrza, nagle rozproszyły się, ukazując wyspę. Komandor przerwał ciszę radiową i krzyknął do mikrofonu:

- Tora! Tora! Tora! (Tygrys! Tygrys! Tygrys!) - sygnał, który miał potwierdzić, że osiągnięto pierwszy cel wyprawy: zaskoczenie.

Widoh Pearl Harbor z kabiny japońskiego samolotu

165

SENSACJE XX WIEKU

Pierwsze bomby i torpedy spadły między godziną 7.56 a 7.59 na rampę hydroplanów na południowym końcu Ford Island. Lotnisko Hickham w ciągu pięciu minut zamieniło się w pobojowisko zasłane płonącymi wrakami samolotów. Ze 126 nowoczesnych myśliwców ocalało tylko 43. Japońscy piloci mieli ułatwione zadanie, atakując samoloty ustawione w grupy.

Alarm ogłoszono o godzinie 7.58:

- Atak powietrzny na Pearl Harbor! To nie są ćwiczenia! To nie są ćwiczenia! - ryczały głośniki w koszarach i porcie, ale ich głos ginął w całkowitym zamęcie, w huku bomb, eksplozjach płonących samolotów.

Zaledwie tuzin myśliwców zdołało wzbić się w powietrze, aby podjąć walkę z napastnikami.

W porcie największe spustoszenie czyniły zrzucane z powietrza torpedy. Okręty nie były chronione przez stalowe sieci, gdyż dowództwo bazy uznało, że baseny są za płytkie, aby napastnicy mogli użyć torped. Bomby okazały się mniej skuteczne, chociaż gdy trafiały w czułe miej sca okrętów, efekt wybuchów był straszny.

Jedna z bomb przebiła pokład USS Arizona i eksplodowała w magazynie amunicji. Osiem dalszych trafień rozerwało kadłub okrętu zabijając 1100 marynarzy.

Pierwszy atak na lotniska i okręty w porcie trwał do godziny 8.25. Po 15 minutach nadleciała druga fala japońskich samolotów, które zrzucały

Zbiorniki oleju i wodnosamoloty płonące na lotnisku w Pearl Harbor 166

PEARL HARBOR

Płonie Pearl Harbor - widok z bazy okrętów podwodnych

bomby z dużej wysokości. O 9.15 bombowce nurkujące ponownie zaatakowały okręty w porcie.

Dopiero o 9.45 nad Pearl Harbor zamilkł ryk silników samolotów, świst i wybuchy bomb, serie karabinów maszynowych. Słychać było tylko wycie syren ambulansów, eksplozje pocisków w kadłubach płonących okrętów i samolotów, łoskot załamujących się hangarów i magazynów.

Japończycy byli całkowicie przekonani o nokautującym efekcie ataku na Pearl Harbor.

Tuż po godzinie 13.00 pierwsza grupa uderzeniowa dowodzona przez Fuchidę powróciła na lotniskowce i złożyła entuzjastyczne meldunki. Radość była tym większa, że lotnicy meldowali o zatopieniu lotniskowca Sara-toga, który po trafieniu bombami i torpedami miał przewrócić się na bok.

Mylili się. W Pearl Harbor nie było żadnego lotniskowca; wcześniej wysłano je w morze, daleko od portu.

Admirał Chuichi Nagumo, słuchając raportów o wielkich sukcesach, popełnił niewybaczalny błąd: zrezygnował z następnego ataku, w czasie którego samoloty miały bombardować zbiorniki paliwa i instalacje portu. Był przekonany, że dwa pierwsze uderzenia spełniły cel niszcząc amerykańską Flotę Pacyfiku i obawiał się, że Amerykanie mogą przystąpić do kontrataku. Wolał nie ryzykować utraty któregoś z cennych lotniskowców i wydał rozkaz odwrotu.

Straty japońskie były niewielkie: 29 strąconych samolotów, 6 zatopionych okrętów podwodnych (w tym 5 miniaturowych).

167

SENSACJE XX WIEKU

i

Uszkodzony w czasie nalotu pancernik „Tennessee" oraz dwa niszczyciele w doku remontowym

Straty amerykańskie na pierwszy rzut oka wydawały się bardzo poważne. W Pearl Harbor zginęło 2403 żołnierzy, a 1178 odniosło rany. 6 pancerników osiadło na dnie, a 2 inne były uszkodzone. 3 niszczyciele, 3 lekkie

168

PEARL HARBOR

krążowniki i 4 inne jednostki zostały zniszczone lub uszkodzone. Na lotnisku płonęły 164 samoloty, a 128 wymagało naprawy. Japończycy pomylili się jednak w ocenie rozmiarów swojego sukcesu.

Atakna Pearl Harbor był jedynie bardzo efektownym fajerwerkiem. Tylko jeden pancernik, Arizona, nie nadawał się do remontu. Wszystkie pozostałe powróciły do służby zmodernizowane i lepiej przygotowane do działań w II wojnie światowej. Co najważniejsze, Japończycy nie zniszczyli w Pearl Harbor żadnego lotniskowca, gdyż ich tam po prostu nie było. Przed atakiem okręty Lexington i Enterprise odesłano z bazy. A właśnie te jednostki - lotniskowce miały do odegrania decydującą rolę w zmaganiach na Pacyfiku.

W Pearl Harbor pozostały nietknięte instalacje i zbiorniki paliwa oraz wszystkie urządzenia portowe. Baza, mająca ogromne znaczenie strategiczne, mogła być nadal zapleczem dla operacji na Pacyfiku.

Co by się stało, gdyby admirał Stark sięgnął po słuchawkę telefonu, zadzwonił do głównodowodzącego Flotą Pacyfiku, admirała Husbanda Kim-mela i wydał rozkaz:

- Przygotować się do odparcia japońskiego ataku, który może nastąpić lada moment!

Okręty wyszłyby w morze w szyku bojowym, samoloty wzbiłyby się w powietrze. Japońska eskadra złożona z 6 lotniskowców, 2 pancerników, 3 krążowników, 9 niszczycieli zapewne nie podjęłaby otwartej bitwy z całą amerykańską Flotą Pacyfiku: 8 pancernikami, 2 ciężkimi i 6 lekkimi krążownikami, 29 niszczycielami i dziesiątkami mniejszych jednostek, ze 126 nowoczesnymi myśliwcami startującymi z lotnisk na wyspie. Bez wątpienia Japończycy, powiadomieni o wyjściu w morze Floty Pacyfiku, musieliby zaniechać ataku. Jednakże historia potoczyła się innym torem.

Następnego dnia, 8 grudnia, prezydent Franklin D. Roosevelt wygłosił w Kongresie 7-minutowe przemówienie:

- Zwracam się do Kongresu, aby zadeklarował, że od chwili nie sprowokowanego i nikczemnego ataku japońskiego w niedzielę 7 grudnia zaistniał stan wojny między Stanami Zjednoczonymi i Imperium Japońskim.

Pierwszy zareagował Senat, oddając 82 głosy za przyjęciem proklamacji. Żaden z senatorów nie odważył się powiedzieć: nie. Wkrótce głosowała Izba Reprezentantów, gdzie tylko jedna osoba sprzeciwiła się przystąpieniu USA do wojny.

Amerykanie chcieli ukarać podstępnych Japończyków, którzy zaatakowali bez uprzedzenia i bez wypowiedzenia wojny. Chcieli też zmyć hańbę dotkliwej porażki. Chcieli iść na wojnę! Pearl Harbor zmieniło całkowicie ich dotychczasowe nastawienie. Do tego momentu ugrupowania izolacjo-nistyczne były zbyt silne i wpływowe, aby rząd mógł nie liczyć się z ich niechęcią do mieszania się USA w konflikty walczącej Europy. Prezydent Roosevelt mówił do rodaków 3 września 19 3 9 r., gdy Wielka Brytania i Fran-cja wypowiedziały wojnę Niemcom:

- Mam nadzieję, że Stany Zjednoczone będą się trzymać z dala od tej wojny. Wierzę, że tak się stanie. Zapewniam was, że rząd poczyni wiele starań, aby dopiąć tego celu.

169

SENSACJE XX WIEKU

Piątego dnia po ataku hitlerowskim na Polskę prezydent, zgodnie z ustawą z 1937 r., ogłosił neutralność Stanów Zjednoczonych i wydał zakaz eksportu broni, amunicji i sprzętu wojskowego dla walczących stron.

W 1940 r., w czasie kampanii wyborczej obiecywał wyborcom: - Wasi chłopcy nie będą walczyć w żadnej obcej wojnie.

Musiał prowadzić taką politykę i składać takie obietnice, gdyż znał siłę ugrupowań izolacjonistycz-nych i bierność społeczeństwa. Bez wstrząsu, jakim dla amerykańskiego społeczeństwa było Pearl Harbor, Ameryka nie poszłaby na wojnę.

Co więc zadecydowało, że do Pearl Harbor nie doszło ostrzeżenie? Niesprawność amerykańskiej machiny militarnej, która działała jeszcze na zwolnionych obrotach czasu pokoju, czy też przekonanie prezydenta, że za wszelką cenę musi skłonić społeczeństwo do zaakceptowania przystąpienia Stanów do wojny? Za wszelką cenę. Rozumiałjak poważnym zagrożeniemjestprzymierzeNiem-cy-Japonia-Włochy. Powoli, małymi etapami, usiłował wprowadzić Stany Zjednoczone do wojny. 21 września 193 9 r. zwołał specjalną sesję Kongresu w sprawie zniesienia embarga na broń. W marcu 1941 r. Kongres uchwalił ustawę Lend-Lease*, umożliwiającą udzielanie pomocy finansowej i militarnej państwom walczącym z faszyzmem.

We wrześniu 1941 r. prezydent podjął starania o dokonanie rewizji ustawy o neutralności. W październiku tego roku zażądał uzbrojenia statków handlowych żegluj ących w rej onach Atlantyku, gdzie działały niemieckie okręty podwodne. Każdy taki krok wywoływał gwałtowne ataki izolacjo-nistów, szczególnie silnie reprezentowanych w Kongresie.

Prezydent Franhlin D. Roosevelt podpisuje akt wypowiedzenia wojny

Lend-Lease, amerykańska pożyczka wojenna dla państw sprzymierzonych, udzielana na podstawie ustawy o pożyczce i dzierżawie (Lend-Lease Act), uchwalonej 11 marca 1941 r. Upoważniała ona prezydenta Stanów Zjednoczonych do sprzedaży, oddawania w dzierżawę lub pożyczania materiałów wojennych państwom, których obronę uznał za ważną dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. Pomoc realizowana była na podstawie dwustronnych porozumień. 1 października 1941 r. podpisano takie porozumienie z rządem Związku Radzieckiego. Rząd polski na emigracji podpisał porozumienia o dostawach Lend-Lease 1 lipca 1942 r.

Z amerykańskiej pomocy, której ogólna wartość w czasie wojny wyniosła 50,7 mld dolarów, skorzystało 38 państw; Wielka Brytania otrzymała sprzęt i kredyty na kwotę 38 mld dolarów, Związek Radziecki - ponad 11 mld dolarów, Chiny - 4 mld.

170

PEARL HARBOR

W takiej atmosferze prezydent nie mógłby wystąpić z propozycją wypowiedzenia wojny państwom Osi. Jednak po klęsce w Pearl Harbor już nikt nie śmiał się sprzeciwić przystąpieniu do wojny. Dziennik „St. Louis Star-Times" pisał w artykule zatytułowanym Kongresowy izolacjonizm znikł: Izo-lacjonistycznesentymentywKongresieznikłydzisiajbezśladu.Człowiek,który zwalczał politykę zagraniczną prezydenta Roosevelta, dołączył dzisiaj do jego zwolenników, wzywając do wojny, będącej odpowiedzią na japoński atak. Senator Burton K. Wheeler z Montany, przewodzący dotychczas opozycji, powiedział, żejapoiiskie bomby zrzucone na Pearl Harbor oznaczają wojnę (...) Większość członków bloku nieinterwencjonistycznego odłożyła na bok zastrzeżenia, teraz gdy Stany Zjednoczone zostały zaatakowane.

Czy porażka na Hawajach była efektem następstwa zdarzeń, na które rząd USA nie miał wpływu? Zapewne tak było, ale pozostaje wiele pytań.

Prezydent był informowany o krokach Japonii, zmierzaj ących do wojny (depesza do barona Oshimy, nakaz zniszczenia ksiąg kodowych, nota zrywająca rokowania). Jeśli wierzyć Victorowi Cavendish-Bentinckowi, prezydent wiedział również, że zespół japońskich okrętów zmierza w kierunku amerykańskiej bazy na Hawajach.

Dlaczego więc okręty i jednostki wojskowe w Pearl Harbor nie zostały postawione w stan pogotowia?

Porucznik Brotherhood dostarczył tłumaczowi odszyfrowany tekst japońskiej depeszy około godziny 5.00 rano. Zawierała 42 wyrazy i kilka cyfr. Dlaczego przełożenie jej na język angielski trwało do godziny 10.20 - ponad 5 godzin?!

6 grudnia porucznik Kramer zawiózł 13-częściową notę japońską do Roosevelta. Dopiął tego, że prezydenta wywołano z kolacji. Dlaczego nie zrobił tego następnego dnia, gdy miał w ręku znacznie ważniejszy dokument - ostatnią część noty, z której wynikało jasno, że atak nastąpi o godzinie 13.00 czasu waszyngtońskiego?

Generał George Marshall nie podniósł słuchawki telefonu łączącego go bezpośrednio z dowództwem bazy na Hawajach, aby przekazać ostrzeżenie, chociaż musiał zdawać sobie sprawę, że wskazana w depeszy godzina 13.00 jest terminem ataku. Obawiał się, że Japończycy mogą podsłuchać rozmowę i dowiedzieć się, że Amerykanie złamali „Purpurowy" szyfr. Oczywiście stałoby się tak, gdyby podał przez telefon godzinę spodziewanego uderzenia. Mógł jednak wydać rozkaz postawienia wszystkich jednostek w stan najwyższej gotowości bojowej, nie tłumacząc przyczyn. Dlaczego tak wybitny strateg, człowiek wielkiego intelektu, zachował się tak nierozważnie?

Pułkownik French, wiedząc, że liczy się każda minuta, nie podszedł do radiostacji, abyjaknajszybciej przekazać zaszyfrowane ostrzeżenie. Uznał co prawda, że nadajnik jest za słaby, jednak nie podjął próby nawiązania łączności.

Po wojnie wyszły na jaw jeszcze inne fakty potwierdzające, że prezydent wiedział o japońskich przygotowaniach do uderzenia na Pearl Harbor.

171

SENSACJE XX WIEKU

Swoje wiadomości przekazał mu premier Wielkiej Brytanii, Winston Churchill, poinformowany przez brytyjski oddział wywiadowczy działający na Dalekim Wschodzie - Far East Combined Bureau. Kryptolodzy z tej jednostki przechwycili i odszyfrowali japońskie rozkazy wskazujące, że atak nastąpi.

Również Holendrzy ostrzegali Amerykanów. Holenderska jednostka wywiadu o nazwie „Kamer 14", monitorująca ruchy japońskich okrętów, zauważyła koncentrację floty w rejonie Wysp Kurylskich. W połowie listopada zauważyli, że zapadła cisza radiowa, co zawsze jest nieomylnym znakiem poprzedzającym atak.

W czasie wojny sześciokrotnie podejmowano śledztwo w sprawie Pearl Harbor. Po wojnie Kongres ponownie powołał komisję, która miała odpowiedzieć na pytanie, czy prezydent umyślnie zataił wiadomości o przygotowaniach Japonii do wojny, aby wstrząsnąć amerykańskim społeczeństwem i uzyskać powód wypowiedzenia wojny. Żadne z tych dochodzeń nie potwierdziło winy prezydenta ani któregokolwiek z wysokich urzędników. Jednakże w wielu wypadkach komisji zabrakło dowodów. Tak było na przykład z matariałami brytyjskiego Far East Combined Bureau, które podobno uległy zniszczeniu w czasie wojny, czy dowodami holenderskiego „Kamer 14", spalonymi przez Japończyków po zdobyciu Jawy.

Tajemnica Pearl Harbor nie zostanie już nigdy wyjaśniona...

Kilka najdłuższych dni.,

Gdy 6 czerwca 1944 r. wojska alianckie wylądowały na plażach Normandii, premier Winston Churchill mógł to poczytać za... największą swoją porażkę polityczną. Dla niego najwyższym nakazem była ochrona imperium brytyjskiego, a to wymagało panowania nad Morzem Śródziemnym, przez które wiodły szlaki komunikacyjne do najcenniejszych i najważniejszych kolonii. Przez wiele lat zmierzał do realizacji tego celu. Jednakże, gdy już był blisko, przegrał tę bitwę przed bitwą...

W sierpniu 1941 r. Winston Churchill spotkał się z amerykańskim prezydentem, Franklinem Delano Rooseveltem, aby w Ameryce, nie zaangażowanej jeszcze w wojnę, szukać sojusznika do starcia z Hitlerem. Konferencja na pokładzie pancernika Prince ofWales, uwieńczona podpisaniem Karty Atlantyckiej*, ułatwiła mu zdobycie amerykańskiej pomocy, której podstawą była ustawa Lend-Lease, uchwalona przez Kongres amerykański w marcu tego roku.

Z amerykańskich portów wyszły konwoje statków przewożących amunicję, samoloty, czołgi i samochody. Sprzęt ten był absolutnie niezbędny wojskom brytyjskim,

w

Premier Winston Churchill

* Karta Atlantycka, deklaracja podpisana 14 sierpnia 1941 r. przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Franklina D. Roosevelta i premiera W. Brytanii, Winstona Churchilla, na pokładzie pancernika Prince of Wales na Atlantyku, zawierająca 8 podstawowych zasad polityki obydwu państw:

1. Żadnych terytorialnych zdobyczy; 2. Żadnych terytorialnych zmian bez zgody ludzi zamieszkałych na tych terytoriach; 3. Samostanowienie narodów; 4. Międzynarodowa współpraca gospodarcza; 5. Poprawienie warunków pracy, rozwój ekonomiczny i bezpieczeństwo socjalne dla wszystkich ludzi; 6. Wolność od strachu i niedostatku; 7. Wolność żeglugi na otwartych morzach; 8. Ogólne rozbrojenie po wojnie. Do sygnatariuszy Karty Atlantyckiej Związek Radziecki przystąpił w czasie konferencji w Londynie 24 września 1941 r. Jej ideały, ożywiające koalicję antyhitlerowską, stały się podstawą Deklaracji Narodów Zjednoczonych, podpisanej przez 26 państw sojuszniczych (w tym Polskę) w Waszyngtonie 1 stycznia 1942 r.

173

SENSACJE XX WIEKU

Obsługa brytyjskiego działa w walce pod El Alamejn

stawiającym czoła Niemcom i Włochom w Afryce Północnej. Tam, po serii zwycięstw nad wojskami włoskimi, sytuacja Brytyjczyków stała się krytyczna, gdy w lutym 1941 r. wTripolisie wylądował niemiecki korpus ekspedycyjny - Deutsches Af rika Korps. Wkrótce potężne uderzenia niemieckich oddziałów pancernych, po mistrzowsku kierowanych przez generała Erwina Rommla, odrzuciły Anglików na wschód. Największe brytyjskie bazy w Aleksandrii i Kairze znalazły się w zasięgu niemieckich czołgów. Bardzo realne stało się niebezpieczeństwo opanowania przez Niemców Kanału Sueskiego, głównej drogi morskiej świata. Jednakże Hitler, zajęty wojną w Związku Radzieckim, nie mógł wspomagać oddziałów Afrika Korps w takim stopniu, w jakim Churchill dbał o zaopatrzenie 8. armii generała Bernarda Law Montgomery'ego*. W wojnie na pustyni zaopatrzenie decydowało o zwycięstwie w równej mierze

Bernard Ław Montgomery (1887-1976), marszałek polny brytyjskich sił zbrojnych. Absolwent Akademii Wojskowej w Sandhurst, służył w brytyjskich wojskach kolonialnych w Indiach; w czasie I wojny światowej walczył we Francji. Od 1939 r. dowodził 3. dywizją piechoty brytyjskich wojsk ekspedycyjnych we Francji. Po ewakuacji spod Dunkierki dowodził V, a następnie XII korpusem w Wielkiej Brytanii. W1942 r., w Afryce Północnej objął dowództwo 8. armii, którą poprowadził do zwycięstwa w bitwie pod El Alamejn, przełomowej dla tego teatru działań wojennych. Zyskał wówczas opinię dowódcy ostrożnego, potrafiącego doskonale kształtować morale żołnierzy, decydującego się na atak po przygotowaniu zapasów. Niechętni mu twierdzili, że dowodzone przez niego wojsko zawdzięczało zwycięstwa przygotowaniom poczynionym przez poprzedniego głównodowodzącego wojskami brytyjskimi na Bliskim Wschodzie, gen. Clau-de'a Auchinlecka. W 1943 r. dowodził 8. armią podczas inwazji na Sycylię i Włochy, a w grudniu tego roku przejął dowództwo 21. Grupy Armii na Wyspach Brytyjskich.

174

KILKA NAJDŁUŻSZYCH DNI...

jak sprawność dowódców, męstwo żołnierzy i jakość sprzętu. W czasie przełomowej bitwy pod El Alamejn, w październiku 1942 r.,Niemcyi Włosi mieli 440 czołgów, Brytyjczycy - 700.

Gdy tylko wojska niemiecko-włoskie zostały odepchnięte od granic Egiptu, Churchill przystąpił do realizacji najważniejszego etapu strategicznego planu: inwazji na Europę. Musiał w tym celu najpierw przekonać Amerykanów o konieczności dokonania inwazj i na Afrykę północno--zachodnią. Tylko bowiem w ten sposób mógł ostatecznie rozbić wojska niemiecko-włoskie oraz stworzyć bazę dla wojsk, które chciał wysłać na podbój Europy. Prezydent Roosevelt zaakceptował jego plan.

Po północy 8 listopada 1942 r. wojska brytyjskie i amerykańskie rozpoczęły lądowanie po obu stronach Algieru, w rejonie Oranu i Casablanki. Walki były krótkie i już 10 listopada admirał Jean Darlan, głównodowodzący wojskami Vichy na tym terytorium, podpisał akt kapitulacji.

Amerykańscy żołnierze walczą w Tunezji

W czasie inwazji na Normandię dowodził alianckimi wojskami lądowymi. Od 1 września 1944 r. kierował działaniami 21. Grupy Armii w północnej Francji, Belgii i Holandii. Wśród zaplanowanych i dowodzonych przez niego operacji największym błędem był atak na Arnhem we wrześniu 1944 r. 4 maja 1945 r. przyjął kapitulację wojsk niemieckich w północno-zachodniej Europie. Do 1946 r. był dowódcą brytyjskich sił okupacyjnych w Niemczech.

175

SENSACJE XX WIEKU

Dla Churchilla była to zdobycz bezcenna. Jego koncepcja opanowania wybrzeży Morza Śródziemnego zaczęła przybierać realne kształty. Planował, że wojska alianckie wyruszą z Afryki na Sycylię, a po opanowaniu wyspy natychmiast przeprawią się na Półwysep Apeniński, gdzie ze względu na niechęć Włochów do dalszej wojny i ich nienawiść wobec Niemców, nie należało spodziewać się większego oporu. Wojska alianckie ruszyłyby na północ „włoskiego buta" i doszły do południowych Niemiec, a stamtąd do Berlina. Jednocześnie drugie zgrupowanie inwazyjne wylądowałoby na Bałkanach, prawdopodobnie w rejonie Salonik. Stamtąd żołnierze alianccy poszliby na północ, aż do Polski.

Poprzez takie działanie zrealizowano by dwa cele. Po pierwsze oddawało to pod brytyjską kontrolę Grecję, państwo na skutek swego położenia niezwykle ważne strategicznie. Po drugie, równie istotne, pozwalało wprowadzić woj ska anglo-amerykańskie na Węgry, do Czechosłowacji, Rumunii i Polski, zanim weszłyby tam wojska radzieckie. Wten sposób wpływy radzieckie zostałyby ograniczone do terenów, które należały do Związku Radzieckiego przed wojną. Być może, w nagrodę za udział w wojnie po stronie aliantów, Stalin dostałby republiki nadbałtyckie i trochę polskich ziem wschodnich -brytyjscy politycy bardzo chętnie rozdawali cudze terytoria.

Z takim planem Churchill udał się do Teheranu, gdzie ze Stalinem i Ro-oseveltem wspólnie mieli określić charakter i kierunek przyszłych operacji.

Pierwsza część podróży prowadziła do Kairu. Tam Churchill miał spotkać się z największym swoim sojusznikiem - prezydentem Stanów Zjednoczonych.

Franklin D. Roosevelt, który na pokładzie pancernika Iowa zmierzał do Kairu, spędzał czas na dyskusjach ze swoimi doradcami na temat amerykańskiego stanowiska, które, zważając na potencjał gospodarczy i militarny Stanów Zjednoczonych, miało przesądzić o dalszych działaniach aliantów. Nie podobała mu się wizja wzmocnienia brytyjskich wpływów w re-jonieMorza Śródziemnego i na Bliskim Wschodzie, gdzie chętnie widziałby amerykańskie firmy naftowe i bazy wojskowe.

Jego głównym celem było jak najszybsze pokonanie Niemiec, co byłoby ukoronowaniem trzeciej kadencji prezydenckiej i dawało pewność zwycięstwa w wyborach w 1944 r. Z amerykańskiego punktu widzenia najkrótsza droga do Berlina prowadziła z północnych wybrzeży Francji, przez Ren i przemysłowe serce Niemiec - Zagłębie Ruhry. Być może Roosevelt dostrzegał to, czego, zapatrzony w konieczność zachowania imperialnej potęgi Wielkiej Brytanii, nie widział Churchill: wojska alianckie lądując na Bałkanach i zdobywaj ąc góry Jugosławii, pastwiska Bułgarii i węgierską pusztę pozostawiłyby Armii Czerwonej wolną drogę do Berlina i gigantycznego centrum przemysłu niemieckiego w Zagłębiu Ruhry. Do tego Roosevelt dopuścić nie mógł, gdyż oznaczałoby to ogromne wzmocnienie potencjału gospodarczego Związku Radzieckiego.

Miał jednak wątpliwości, czy ma prawo skłonić Winstona Churchilla, najbliższego sojusznika i przyjaciela, do zmiany planów. Wątpliwości

176

KILKA NAJDŁUŻSZYCH DNI...

rozwiał szef Sztabu Generalnego amerykańskich sił zbrojnych, generał George Marshall* , wyraźnie niechętny angielskim zamierzeniom. W jego opinii należało zachować szczególnie ostrożne podejście do brytyjskich propozycji działań na Bałkanach.

- Brytyjczycy powinni zostać skłonieni do honorowania porozumień zawartych w czasie konferencji w Waszyngtonie i Quebecku - powtarzał w czasie rozmów z prezydentem. - Jedyną akcj ą odwracaj ącą uwagę Niemców od głównej inwazji powinna być operacja „Anvil" - lądowanie w południowej Francji, a nie na Bałkanach.

- Czy sądzisz, że możemy sprawę stawiać tak arbitralnie? - prezydent nie był przekonany.

- Panie prezydencie, 1 stycznia 1944 r. liczebność naszych sił zbrojnych zaangażowanych w walkach na całym świecie wyniesie 10,7 miliona żołnierzy. W tym czasie liczebnośćwojskbrytyjskichnieprzekroczy 4,4 miliona - twardo odpowiedział Marshall.

Roosevelt milczał przez chwilę, ale widać było, że ta odpowiedź zrobiła na nim duże wrażenie i ostatecznie rozwiała wątpliwości.

- Tak, generał Marshall powinien być naczelnym dowódcą alianckich wojsk walczących z Niemcami i wziąć pod swoją komendę oddziały brytyjskie, francuskie, włoskie i amerykańskie, które wezmą udział w tym przedsięwzięciu - wykrzyknął prezydent, wyraźnie zadowolony z rady szefa sztabu.

Nawiasem mówiąc tej rozmowie przysłuchiwał się Harry Hopkins**, doradca prezydenta, który najprawdopodobniej przekazał Rosjanom wiele bezcennych informacji, umożliwiaj ących Stalinowi wyprzedzanie posunięć Winstona Churchilla. Czy można jednak Hopkinsa nazwać radzieckim agentem? Po prostu uważał, że odkąd Rosja stalą się decydu-

George Catlett Marshall (1880-1959), polityk ameryk. 1 września 1939 r. mianowany szefem Sztabu Generalnego amerykańskich sił zbrojnych. Działał aktywnie na rzecz ich rozbudowy i ustanowienia ścisłej współpracy z Wielką Brytanią. W 1942 r. wszedł w skład Połączonego Komitetu Szefów Sztabów; opowiadał się za przyznaniem pierwszeństwa działaniom wojsk amerykańskich w Europie. Brał udział we wszystkich najważniejszych konferencjach państw sprzymierzonych. W latach 1947-1949 sekretarz stanu. Opracował plan pomocy gospodarczej dla państw Europy Zachodniej (nazwany jego imieniem), za który w 1953 r. otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. ' Harry Lloyd Hopkins (1890-1946), polityk ameryk, najbliższy i najbardziej zaufany doradca prezydenta Stanów Zjednoczonych, Franklina D. Roosevelta. W 1941 r., ze względu na stan zdrowia, musiał zrezygnować ze stanowiska ministra handlu, które sprawował od 1938 r. Wkrótce prezydent powierzył mu kierowanie dostawami materiałów wojennych w ramach ustawy Lend-Lease i z tej racji wielokrotnie przebywał w Londynie i Moskwie, konferując z Churchillem i Stalinem na temat amerykańskiej pomocy. Uczestniczył we wszystkich konferencjach sprzymierzonych. Po przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do wojny, został prezesem Zarządu Rozdziału Amunicji (Munitions Assignment Board), a później członkiem Rady Wojennej Pacyfiku (Pacific War Council) i Zarządu Produkcji Wojennej (War Production Board). Po śmierci Roose-velta w 1945 r. działał na rzecz utrzymania dobrych stosunków z ZSRR. Ze względu na chorobę nie wziął udziału w konferencji w Poczdamie.

177

SENSACJE XX WIEKU

Konferencja w Teheranie: (od lewej) Winston Churchill, Franklin D. Roosevelt, Józef Stalin

jącym czynnikiem w tej wojnie, musi otrzymać wszelką pomoc i należy podjąć wszelkie wysiłki, aby utrzymać przyjaźń tego kraju i robił wszystko, aby tak się stało.

Wydawałoby się, że w czasie spotkania w Kairze Roosevelt i Churchill uzgodnili wspólne stanowisko wobec Stalina, ale zaraz po przyjeździe do Teheranu sprawy przybrały niespodziewany obrót.

- Moi agenci ustalili, że Niemcy przygotowali zamach na pana - powiedział Stalin, gdy witał się z Rooseveltem. - Oddział, któremu przewodzi Otto Skorzeny, prawdopodobnie już jest w Persji i ukrył się w górach El-bruz, lub będzie tam niebawem.

Ostrzeżenie brzmiało groźnie. Obersturmbannf iihrer SS Otto Skorzeny* wsławił się we wrześniu 1943 r. błyskawiczną i bezkrwawą akcją uwolnienia Benito Mussoliniego, włoskiego dyktatora, uwięzionego w hotelu na szczycie niedostępnej góry Grand Sasso w masywie Abruzzów. Wskazanie Skorzeny'ego jako dowódcy grupy, która miała dokonać zamachu na prezydenta, zmuszało Amerykanów do podjęcia jak największych środków ostrożności,

Otto Skorzeny (1908-1975), oficer niem. W 1942 r. na polecenie Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) zorganizował specjalną jednostkę komandosów pod nazwą Friedenthaler Jagdverbande. We wrześniu 1943 r. brał udział w planowaniu i nadzorował z ramienia SS akcję 90 spadochroniarzy, którzy uwolnili uwięzionego po zamachu stanu dyktatora Włoch, Benito Mussoliniego. W październiku 1944 r. wdarł się do cytadeli węgierskiego dyktatora, admirała Miklósa Horthy'ego i zmusił go do odwołania zawieszenia broni w wojnie ze Związkiem Radzieckim. W grudniu 1944 r. dowodził w czasie ofensywy w Ardenach jednostką sabotażową działającą w mundurach alianckich. Po wojnie jeden z organizatorów ucieczek zbrodniarzy hitlerowskich z Europy.

178

KILKA NAJDŁUŻSZYCH DNI...

tym bardziej że zamachowcy mieliby ułatwione zadanie, gdyż budynki ambasady amerykańskiej położone były w odległości około 3 km od centrum Teheranu, gdzie sąsiadowały ze sobą ambasady brytyj ska i radziecka, a przejazd wąskimi, zatłoczonymi uliczkami Teheranu dawał dziesiątki okazji do ostrzelania samochodu prezydenta lub podłożenia bomby.

- Dlatego byłoby lepiej, gdyby pan prezydent zechciał zamieszkać w ambasadzie radzieckiej. To dawałoby gwarancję bezpieczeństwa - zakończył Stalin.

Churchill zareagował błyskawicznie proponując gościnę w równie bezpiecznej ambasadzie brytyjskiej. Jednakże Roosevelt, obawiając się, że przyjęcie zaproszenia Churchilla może postawić pod znakiem zapytania jego bezstronność i dać Stalinowi pretekst do oskarżenia zachodnich sojuszników o spisek, zdecydował się przenieść do ambasady radzieckiej. Zapewne decydujący wpływ na podjęcie takiej decyzji miało zdanie zaufanego doradcy - Hopkinsa. Nie bez powodu Stalin, widząc go w Teheranie, podszedł do niego i długo ściskał mu dłoń. Przy innej znowu okazji powiedział, że Hopkins jest jedynym Amerykaninem, z którym można porozmawiać po duszom...

Prezydent Roosevelt prawdopodobnie chciał zostać sam na sam ze Stalinem, aby bez świadków przedyskutować problemy podziału powojennego świata, i nie miało dlań znaczenia, czy ostrzeżenie przed zamachem było prawdziwe, czy też zagrożenie zostało wymyślone przez Rosjan. Doradca Churchilla, generał Allan Brooke, na wieść o decyzji Roosevelta westchnął: - Ta konferencja skończyła się, zanim się rozpoczęła.

Churchill zdecydowanie liczył, że uda mu się uzyskać poparcie sojuszników dla planu inwazji na Bałkanach, a nie w północnej Francji. Sądził nawet, że poprze go Stalin. Brytyjska misja wojskowa donosiła z Moskwy, że od początku wojny w Związku Radzieckim zginęło 7 milionów żołnierzy i ponad 10 milionów cywilów, 12 min ludzi odniosło rany, największe miasta legły w ruinach, fabryki, linie kolejowe, drogi, mosty zostały zniszczone. Churchill uznał więc, że dyktator, w obawie przed buntem doprowadzonego do ostateczności społeczeństwa, gotów będzie poprzeć każdy plan prowadzący do szybkiego zakończenia wojny.

Mylił się w dwójnasób.

Stalin mocno trzymał w ręku stery państwa i nie obawiał się, że ktokolwiek może zagrozić jego władzy. Zależało mu, co prawda, na jak najszybszym utworzeniu drugiego frontu, ale nie za każdą cenę. Doskonale zdawał sobie sprawę z zamiarów Churchilla i zupełnie nie odpowiadała mu koncepcja wkroczenia wojsk alianckich do Grecji, a później Bułgarii, Węgier, Rumunii, Czechosłowacji i Polski. W jego planach te państwa miała wyzwolić Armia Czerwona, aby zaprowadzić tam rządy komunistyczne. Równie niemiła radzieckiemu dyktatorowi była wizja umocnienia wpływów brytyjskich w basenie Morza Śródziemnego, a zwłaszcza w Grecji, gdzie Stalin chętnie widziałby swoich namiestników. Dlatego nie poparł Churchilla, gdy ten podczas pierwszej sesji rozmów w Teheranie przedstawił propozycję uderzenia na Bałkany.

179

SENSACJE XX WIEKU

Churchill brał pod uwagę sprzeciw wobec koncepcji lądowania na Bałkanach, był jednak zbyt wytrawnym politykiem, aby przy pierwszych trudnościach zrezygnować ze swoich planów, tak ważnych dla istnienia imperium brytyjskiego. Upierał się więc przy nich, ale widząc niechęć sojuszników, przekonywał, że akcja na Bałkanach mogłaby być jedynie działaniem odwracającym uwagę Niemców od głównego kierunku inwazji, czyli od lądowania aliantów w północnej Francji. Było to rozsądne tłumaczenie: pojawienie się wojsk anglo-amerykańskich na greckim brzegu zmusiłoby Niemców do odesłania tam wielu dywizji z Francji. Żadna z nich nie zdążyłaby już wrócić do Normandii w dniu, w którym pojawiłyby się tam główne siły inwazyjne. Jednakże ani Roosevelt, ani Stalin nie chcieli zaakceptować takiego planu, wyczuwając, że Churchil-lowi faktycznie chodzi o skupienie wszystkich sił w tamtym rejonie Europy. Amerykanie zgadzali się, że należy przeprowadzić operację odwracającą uwagę Niemców, ale uparli się, że powinno to nastąpić na południu Francji. Takiego zdania był również Stalin. Argumenty Churchilla trafiały w próżnię.

1 grudnia Churchill i Roosevelt odlecieli do Kairu, gdzie zamierzali dyskutować o wielu ważnych sprawach związanych z organizacją inwazji na kontynent europejski, a jedną z najważniejszych był wybór głównodowodzącego wojskami alianckimi. Generała Marshalla, który kilkanaście dni wcześniej miał pewność, że to on poprowadzi amerykańskich i angielskich żołnierzy do boju o wolność Europy, spotkał głęboki zawód. Przywódcy dwóch mocarstw uzgodnili w Kairze, że zaszczyt ten przypadnie generałowi Dwightowi Eisenhowerowi*. Dwight David Eisenhower Czyżby w ten sposób Churchill zemścił się na niechęt-

* Dwight David Eisenhower (1890-1969), generał ameryk. Absolwent szkoły wojskowej w West Point, w 1915 r. rozpoczął służbę w piechocie. W latach 1933-1939 służył pod komendą gen. Douglasa MacArthura na Filipinach, gdzie zyskał doskonałą opinię wśród żołnierzy. Po ataku japońskim na Pearl Harbor (grudzień 1941 r.), wezwany do sztabu w Waszyngtonie, prowadził studia nad zorganizowaniem operacji desantowej na Francję. W czerwcu 1942 r. został mianowany dowódcą sił amerykańskich na europejskim teatrze działań wojennych (ETOUSA). W listopadzie 1942 r. dowodził wojskami amerykańskimi podczas lądowania w Afryce Północnej (operacja „Torch"). Po zwycięstwie uczestniczył w planowaniu inwazji na Sycylię i dowodził wojskami amerykańskimi w pierwszej fazie walk we Włoszech. Po powrocie w grudniu 1943 r. do Waszyngtonu, wziął udział w decydującej fazie opracowywania planów inwazji na Europę. 15 stycznia 1944 r., jako najwyższy dowódca alianckich ekspedycyjnych sił zbrojnych w Europie, przybył do Londynu, gdzie zorganizował kwaterę główną alianckich sił ekspedycyjnych (SHAEF), której zadaniem było bezpośrednie planowanie, kierowanie przygotowaniami i dowodzenie inwazją. W czerwcu 1944 r. kierował operacją lądowania w Normandii, a następnie działaniami wojsk sprzymierzonych w Europie Zachodniej. Po wojnie sprawował funkcję naczelnego dowódcy amerykańskich sił zbrojnych w Europie. W grudniu 1949 r. objął stanowisko naczelnego dowódcy wojsk NATO. W1952 r. został wybrany prezydentem USA i sprawował ten urząd przez dwie kadencje, tj. do 1961 r.

180

KILKA NAJDŁUŻSZYCH DNI...

nym jego bałkańskim planom doradcy prezydenta Roosevelta? Jeżeli nawet tak było, to wybór Eisenhowera okazał się bardzo trafny.

Wielka machina ruszyła. Pierwszym warunkiem przeprowadzenia gigantycznej operacji inwazyjnej było oczyszczenie z niemieckich okrętów podwodnych oceanicznych szlaków komunikacyjnych. Dopóki panowały tam niemieckie okręty podwodne, nie można było przewieźć ze Stanów Zjednoczonych do baz w Wielkiej Brytanii milionów żołnierzy, dział, samolotów i czołgów oraz milionów ton amunicji, paliwa i żywności.

Atlantyk był niezwykle ważnym i bardzo trudnym polem bitewnym. Przez wiele lat panowali tam Niemcy. Wpierwszym półroczu 1941 r. alianci i państwa neutralne straciły 760 statków o łącznym tonażu blisko 3 milionów BRT, głównie wskutek ataków okrętów podwodnych.

W końcu 1942 r. Kriegsmarine dysponowała 393 okrętami podwodnymi. W tym samym roku alianci stracili 1664 statki o łącznym tonażu ponad 7,5 miliona BRT. Wszystko wskazywało na to, że Niemcy sparaliżują aliancką żeglugę. Propaganda niemiecka święciła triumfy. Ale nadchodził czas przełomu. Anglicy i Amerykanie naprawiali swoje błędy, wzmacniali osłonę konwojów, wysyłali w morze zespoły uderzeniowe polujące na niemieckie okręty. Jednak prawdziwym zwycięzcą w bitwie o Atlantyk był radar, który, zainstalowany na pokładach niszczycieli i samolotów, pozwalał wykrywać i niszczyć U-booty.

Obszar działania okrętów podwodnych zaczął się gwałtownie kurczyć, gdy nad środkowym Atlantykiem poj awiły się Liberatory * i Cataliny ** wy-

B-24, Liberator, Consolidated. Pierwszy prototyp bombowca został obłatany 29 grudnia 1939 r. Zastosowano w nim wiele innowacji: m.in. nową konstrukcję skrzydeł, komorę bombową tak wysoką, że mogła pomieścić pionowo ustawione bomby i wciąganą do góry roletę zastępującą drzwi bombowe, co eliminowało dodatkowy opór powietrza podczas zrzucania bomb. W 1940 r. Wielka Brytania zamówiła 164 samoloty, ale nie były one wykorzystywane jako bombowce, lecz jako samoloty transportowe. Na początku 1942 r. 139 Liberatorów MKII rozpoczęło służbę w Royal Air Force, ale nie zyskały najlepszej opinii. Samoloty B-24 były, pomimo wszystkich wad, masowo używane w Europie, Afryce Północnej i na Dalekim Wschodzie, gdzie do momentu wprowadzenia B-29 były podstawowymi ciężkimi bombowcami amerykańskich sił powietrznych. Liberatory miały związek również z historią Polski. W wyniku katastrofy samolotu tego typu (przyczyny nie zostały wyjaśnione) zginął w Gibraltarze Władysław Sikorski. B-24 latały do Polski przewożąc cichociemnych oraz zrzuty dla oddziałów partyzanckich i powstania warszawskiego.

Zakłady Consolidated wyprodukowały ponad 18 tys. samolotów B-24 w wersjach od A doM.

Danetaktyczno-techniczne(B-24M):silniki4xPratt&WhitneyR-1830-65omocyl200KM każdy, rozpiętość 33,53 m, długość 20,47 m, maks. prędkość483 km/h, zasięg3380km, uzbrojenie 10 km kal 12,7 mm (0,50 cala) i 3992 kg bomb.

* Catalina, Consolidated PBY. Latająca łódź, zaprojektowana w 1933 r. przez Isaaca Lad-dona na zamówienie US Navy, okazała się najbardziej udanym w historii lotnictwa samolotem tego typu. Pierwsze seryjnie produkowane PBY-1 wprowadzono do uzbrojenia w 1937 r. Dwa lata później Brytyjczycy zakupili 50 sztuk i dali im nazwę Catalina. Wiele egzemplarzy nabył także Związek Radziecki, który ostatecznie zdecydował się na zakup licencji. Kariera bojowa tych samolotów rozpoczęła się 26 maja 1941 r., gdy

181

SENSACJE XX WIEKU

Najgroźniejsza broń przeciwko U-bootom: samoloty i lotniskowce

patrujące U-bootów. Ściągały one niszczyciele tam, gdzie wykryły niemieckie okręty podwodne, atakowały U-booty bombami głębinowymi i ogniem z broni pokładowej.

Okręt podwodny potrzebował około 45 sekund, aby skryć się pod wodą, a więc pilot samolotu mógł przez 45 sekund strzelać z karabinów maszynowych i działek do łatwego celu. Nawet gdy nie udało mu się obezwładnić U-boota i ten skrył się pod wodą, samolot mógł jeszcze atakować przy użyciu bomb głębinowych. Z reguły to już wystarczało, aby zniszczyć wroga.

Straty Niemców gwałtownie rosły: w 1942 r. na dno poszło 87 U-bootów, w 1943 -już 238. Wmaju 1943 r. admirał Karl Dónitz*, dowódca Kriegsma-rine, wydał rozkaz wycofania U-bootów z Atlantyku. Uzasadnił to nastę-

pilot kanadyjskiej Cataliny odszukał na Atlantyku pancernik Bismarch, umożliwiając ostateczną rozprawę z niemieckim okrętem. Cataliny okazały się doskonałymi samolotami do ochrony konwojów, ratowania rozbitków i zwalczania okrętów podwodnych. Ostatni U-boot zatopiony w II wojnie światowej został zniszczony bombami rzuconymi przez Catalinę.

Dane taktyczno-techniczne (PBY-5A): silniki 2 x Pratt & Whitney R-1830-92 o mocy 1200 KM każdy, rozpiętość 31,7 m, długość 19,46 m, maks. prędkość 282 km/h, zasięg 3780 km, uzbrojenie 3 km kal. 7,62 mm i 2 nkm kal. 12,7 mm oraz 1815 kg bomb. Karl Donitz (1891-1980), admirał, oficer marynarki niemieckiej od 1910 r. W czasie I wojny światowej służył na krążowniku Breslau. Od 1916 r. pierwszy oficer na okręcie podwodnym U-39, a następnie dowódca UC-68, z którego wskutek nieprawdopodobne-

182

KILKA NAJDŁUŻSZYCH DNI...

pująco: Wróg, wprowadzając nowe urządzenia wykrywające, uczynił dalszą walkę okrętów podwodnych niemożliwą.

Nie oznaczało to jednak, że Niemcy całkowicie zrezygnowali z walki. Usiłowali przeciwdziałać nowym metodom zastosowanym przez aliantów. Sukces U-333, który wmarcu 1943 r. zestrzelił angielski samolot bombowy Wellington, skłonił Dónitza do wydania rozkazu wyposażenia niektórych okrętów w silne uzbrojenie przeciwlotnicze. W końcu maja pierwszy U-441 uzbrojony został w dwa poczwórne działka kal. 20 mm i jedno działo kal. 37 mm, ale żaden z tak wyposażonych okrętów nie odniósł większych sukcesów. Wprowadzono torpedy akustyczne T5 Zaunkónig, podążające za odgłosem śruby atakowanego okrętu, i chrapyumożliwiające korzystanie z silników spalinowych, gdy okręt płynął pod wodą. Ogromne nadzieje wiązano z nowymi U-bootami Typ XXI wyposażonymi w wiele nowatorskich urządzeń, pozwalających rozwijać bardzo dużą prędkość w zanurzeniu, długo przebywać pod wodą (do 11 dni) i atakować bez wystawiania peryskopu. W sierpniu 1943 r. U-booty powróci-

\

„Hedgehog" - „Jeż" - wyrzutnia miotająca 254 bomby głębinowe, bardzo groźna broń przeciwko okrętom podwodnym

J«*?**~'W^'

Wyładunek sprzętu ze statku „Liberty" w brytyjskim porcie

go zrządzenia losu uratował się po zatopieniu okrętu. We wrześniu 193 5 r. objął dowództwo pierwszej flotylli trzech okrętów podwodnych, a w styczniu 19 3 6 r. całości niemieckiej floty podwodnej. Uważał U-booty za jedyną skuteczną broń przeciwko Wielkiej Brytanii. Po upadku Francji przeniósł swoją kwaterę na zachodnie wybrzeże do Kerne-vel, aby stamtąd dowodzić działaniami U-bootów, które dzięki opracowanej przez niego taktyce „wilczych stad" zadawały aliantom coraz większe straty.

30 stycznia 1943 r.,po rezygnacji Ericha Raedera ze stanowiska głównodowodzącego Kriegsmarine, został mianowany wielkim admirałem i stanął na czele niemieckich sił morskich. 30 kwietnia 1945 r. wyznaczony przez Hitlera na szefa państwa, utworzył nowy rząd we Flensburgu. W 1946 r. stanął przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym wNorymberdze. Skazany za zbrodnie wojenne na 10 lat więzienia i osadzony w Spandau, wyszedł na wolność w 1956 r.

183

SENSACJE XX WIEKU

Działo hal. 380 mm w bunkrze w rejonie Calais

ły na Atlantyk, ale nie były już w stanie dorównać sukcesom, jakie odnosiły dwa lata wcześniej. Aliancka obrona była już zbyt silna. Kiedy droga do Europy dla amerykańskich żołnierzy i sprzętu została otwarta i podstawowy warunek wielkiego ataku na Fe-stung Europę został spełniony, od pierwszych dni 1944 r. do Wielkiej Brytanii zaczęły masowo docierać statki z amerykańskimi i kanadyjskimi wojskami inwazyjnymi, aby stąd runąć na północną Francję.

- Wielka Brytania utrzymuje się na powierzchni morza tylko dlatego, że do jej ziemi przyczepiono tak dużo balonów zaporowych - powiedział generał Dwight Eisen-hower, komentując liczbę żołnierzy i sprzętu zgromadzonego na brytyjskiej ziemi przed rozpoczęciem inwazji. Było oczywiste, że nie uda się ukryć przed Niemcami przygotowań do inwazji.

Z lotnisk we Francji każdego dnia startowały do lotów nad brytyjskimi portami samoloty z kamerami. Co prawda niewiele przedostawało się przez bardzo silną obronę przeciwlotniczą i docierało do miejsc zgrupowań wojsk inwazyjnych, ale te, które przeleciały nad obozami i portami Anglii, przywoziły zdjęcia okrętów, jednostek desantowych, zgrupowań czołgów, kolumn dział i ciężarówek.

Niemcy wiedzieli, że inwazja nastąpi, ale nie wiedzieli, kiedy i gdzie. To stanowiło szansę dla aliantów. Zależało im, żeby wprowadzić wroga w błąd, aby Niemcy przygotowywali się do odparcia inwazji winnym rejonie, niż ten, w którym miała nastąpić. Wywiad brytyjski informował, że Oberkomando der Wehrmacht uważa, iż rejonem najbardziej zagrożonym inwazją jest Pas deCalais. Przemawiało za tym wiele względów: wtym miejscu kanał LaMan-che był najwęższy i flota aliancka mogła przebyć go najłatwiej i najszybciej zarówno wczasie inwazji, jakipóźniej, gdy trzeba będzie dowozić setki tysięcy ton zaopatrzenia dla wojsk walczących na brzegu. W rejonie miasta Calais Niemcy wybudowali dużą liczbę wyrzutni pocisków VI oraz gigantyczne bunkry, z których miały startować rakiety V-2. Utwierdzało to ich w przekonaniu, że wojska alianckie zechcą jak najszybciej opanować właśnie ten rejon, aby przerwać ostrzał Londynu i zgrupowań wojsk inwazyjnych.

Brytyjczycy i Amerykanie postanowili umocnić Niemców w przekonaniu, że inwazja nastąpi w Pas de Calais.

Bardzo wielu niemieckich agent ów, którzy z okrętów podwodnych docierali na brytyjski brzeg, było natychmiast chwytanych przez policjantów i straże Home Guard. Źle wyszkoleni, nie znający terenu i miejscowych zwyczajów, nie mieli większych szans. Działo się tak dlatego, że szef

184

KILKA NAJDŁUŻSZYCH DNI...

Abwehry, Wilhelm Canaris, będący zagorzałym przeciwnikiem Hitlera, wysyłał do Anglii najgorszych swoich agentów, całkowicie nie przygotowanych do pracy. Ze 130szpiegów Abwehry działającychwAngliiw 1944 r. większość została zmuszona do współpracy pod brytyj skie dyktando i oni to wysyłali do Niemiec raporty, dezorientujące Hitlera co do rzeczywistych zamiarów aliantów.

Wszystkie informacje wywiadowcze stają się wtedy wiarygodne, gdy zostają potwierdzone przez inne źródła. Toteż Brytyjczycy musieli stworzyć pozory potwierdzające informacje przekazywane przez szpiegów.

Najbardziej skutecznym środkiem dezinformacji było budowanie fałszywych obozów wojskowych. Jaki był ich cel? Miejsce stacjonowania wojsk jest bardzo cenną wskazówką dla wroga. Wiadomo było, że wojska uderzą najkrótszą drogą prowadzącą od miejsca ich stacjonowania, przez kanał La Manche, do określonego miejsca na wybrzeżu Francji. Jeżeli więc w rejonie Dover poj awiłoby się szczególnie dużo oddziałów woj ska, magazyny i sprzęt inwazyjny, byłoby oczywiste, że te jednostki uderzą w najbliżej położonym rejonie francuskim - Pas de Calais.

W Dover ustawiono namioty, w których nikt nie spał, a kilkudziesięciu żołnierzy przestawiało każdego dnia tekturowe samochody, skrzynie i beczki, aby stworzyć wrażenie ruchu. Na łąkach ustawiono czołgi, które dwaj żołnierze bez trudu przestawiali na inne miejsce, gdyż zrobiono je z gumy. Prasalokalna zamieszczała listy mieszkańców, którzy żalili się na szkody wyrządzane przez żołnierzy, miejscowe dewotki pomstowały na Amerykanów, których swobodne obyczaje zagrażały moralności, a liczne kluby przyjaźni anglo-amerykańskiej zapraszały na wieczorki zapoznaw-cze. Niemiecki wywiad mógł na tej podstawie dość dokładnie ustalić, gdzie stacjonowały wojska inwazyjne.

Kontynuacj ą tej gry pozorów było rzekome utworzenie potężnego zgrupowania: Pierwszej Grupy Armii Stanów Zjednoczonych (FUSAG). Jej dowódcą mianowano generała George'a Pattona*, ale liczyła ona zale-

George Patton (1885-1945), generał ameryk. Absolwent Akademii Wojskowej West Point (1909 r.), w I wojnie światowej dowodził 304. brygadą czołgów, biorącą udział w ofensywie nad Mozą. W czasie II wojny światowej dowodził brygadą, a później 2. dywizją pancerną i I korpusem wojsk amerykańskich. W listopadzie 1942 r., w czasie inwazji na północno-zachodnią Afrykę dowodził zgrupowaniem, które wylądowało w Casablance. Wlutym 1943 r., wTunezji, przejął dowodzenie II korpusem; w czasie inwazji na Sycylię dowodził amerykańską 7. armią; wykazywał talent i fantazję w planowaniu operacji bojowych oraz niesubordynację wobec przełożonych. Jego kariera załamała się po spoliczkowaniu żołnierza. Od stycznia 1944 r. dowodził nowo sformowaną 3. armią, która w czasie operacji normandzkiej, 25 lipca, lądowała na wybrzeżu francuskim. Wkrótce ponownie wykazał swoje talenty dowódcze, prowadząc oddziały do walki pod Avranches, i później w pościgu do Loary, gdzie musiał zatrzymać swoje oddziały ze względu na brak paliwa. Jego armia odegrała ważną rolę w powstrzymaniu niemieckiej kontrofensywy w Ardenach, w grudniu 1944 r. W kwietniu i maju jego oddziały posuwały się w czołówce sił alianckich. Po zakończeniu wojny dowodził 15. armią stacjonującą w Niemczech. Zginął w wypadku samochodowym w grudniu 1945 r. w pobliżu Mannheim.

185

SENSACJE XX WIEKU

dwie paru żołnierzy, którym mógłby wydawać rozkazy. Patton był dowódcą Grupy Armii, która nie istniała, ale zastosowano rozliczne środki, które miały przekonać Niemców, że Pierwsza Grupa Armii rozłożyła się w rejonie Dover. Sam jej dowódca, agresywny, niezdyscyplinowany, co chwilę wywoływał jakieś skandale, co wbrew pozorom doskonale służyło aliantom, gdyż utwierdzało Niemców w przekonaniu, że FUSAG istnieje.

Jeden ze skandali o mało nie poróżnił aliantów. W czasie wizyty w niewielkiej miejscowości Knutsford, generał Patton powiedział:

- Odkąd stało się jasne, że przeznaczeniem Brytyjczyków i Amerykanów jest rządzić światem...

Zaraz, zaraz, a gdzie inni alianci: Rosjanie, Francuzi? Jak tylko prasa opublikowała niezręczną wypowiedź, Kreml zatrząsł się od gniewu Stalina, a w Algierze, w hotelu St. George zakipiał z gniewu generał Charles de Gaulle, przywódca Wolnych Francuzów. Patton o mało nie został usunięty z fikcyjnego stanowiska, ale w całej sprawie jedno pozostawało niejasne: skąd prasa dowiedziała się o gafie generała, skoro na spotkaniu z mieszkańcami Knutsford nie było żadnego dziennikarza. Było oczywiste, że nagłośnili to Brytyjczycy, aby zrobić jak najwięcej szumu wokół Grupy Armii, której nie było.

Te i dziesiątki innych akcji, organizowanych i prowadzonych przez London Controlling Section, utwierdzały Niemców w przekonaniu, że inwazja nastąpi w rejonie Calais, 250 kilometrów od Normandii.

Zbliżał się decydujący dzień...

Był poniedziałek 29 maja 1944 r. Nad Anglią niebo było czyste, wiał lekki wiatr, morze wokół wyspy było spokojne. Głównodowodzący woj-

Żołnierze amerykańscy w pełnym rynsztunku gotowi do wejścia na pokład okrętu desantowego LST

186

KILKA NAJDŁUŻSZYCH DNI...

skami inwazyjnymi generał Dwight Eisenhower przejrzał prognozy pogody, które wskazywały, że dobre warunki utrzymają się przez najbliższy tydzień. To zdecydowało, że generał wydał rozkaz „Ćwiczenia Hornpipe plus 6". Był to rozkaz rozpoczęcia inwazji na kontynent 5 czerwca.

Tymczasem w południe nadeszła wiadomość ze stacji meteo w Nowo-funlandii, że: nad wschodnim brzegiem Ameryki pogoda załamuje się. Zwrócono się więc do zespołu „L5" - meteorologów, którymi dowodził kapitan John Stagg z RAF-u: czy należy kontynuować przygotowania do inwazji, czyje odwołać? On jednak przedstawił pesymistyczną prognozę na najbliższe 24 godziny: gruba warstwa chmur zasłaniających księżyc, silny wiatr i deszcz.

Wielokrotnie w historii wojen pogoda wygrywała bitwy i zwyciężała całe floty i armie. W1281 r. tajfun rozpędził flotę Mongołów zbliżającą się do brzegów Japonii.

W1588 r. hiszpańska armada, licząca 130 okrętów wiozących 30 tysięcy marynarzy i żołnierzy, straciła w bitwie z Anglikami tylko 2 okręty, gdy 40 innych poszło na dno zatopionych przez burzę.

Można by powiedzieć, że to stare czasy, kiedy okręty żaglowe z drewnianymi kadłubami łatwo poddawały się pogodzie. Ale w 1943 r. amerykańska flota admirała Williama Halseya dwukrotnie znalazła się w centrum tajfunów i też straciła kilka okrętów. Nawiasem mówiąc, komisja wojskowa rozpatruj ąca tę sprawę stwierdziła winę admirała błędnie kieruj ącego okrętami, ale nie pociągnęła go do odpowiedzialności.

Generał Eisenhower miał pełną świadomość zagrożeń dla wojska ze strony pogody.

2 czerwca wieczorem, na konferencji dowódców oddziałów inwazyjnych, zapytał kapitana Stagga, gdy ten wszedł na salę:

- Stagg, co ma pan dla nas tym razem?

- Sytuacja jest pełna niebezpieczeństw - odpowiedział Stagg. - Do 6 lub 7 czerwca będzie silne zachmurzenie i zachodni wiatr o sile między 4 i 5.

- Jaka jest pana opinia?

- Gdybym odpowiedział na to pytanie, oznaczałoby, że zgaduję, a nie zachowuję się jak pana doradca meteorologiczny.

Decyzję musiał podjąć sam generał.

4 czerwca o godzinie 4.15 nad ranem wydał rozkaz Ripcord plus 24 -o odłożeniu inwazji na 24 godziny.

Zdawał sobie sprawę, że to jest fatalne rozwiązanie. Rozkaz do ataku psychicznie mobilizował żołnierzy, a nagłe jego odwołanie oznaczało rozluźnienie, zmniejszało gotowość do walki, która wtej operacji miała szczególne znaczenie. Poza tym czas, w jakim mogła nastąpić inwazja, nie był nieograniczony.

Następnego dnia musiała zapaść ostateczna decyzja: albo wojska uderzą 6 czerwca, albo operacja zostanie odłożona na 19 czerwca. Czekanie na ten termin było bardzo niekorzystne: morale żołnierzy uległoby dalszemu pogorszeniu, a Niemcy mogli rozpocząć ostrzeliwanie zgrupowań wojsk inwazyjnych za pomocą pocisków V-l.

187

SENSACJE XX WIEKU

Alianckie okręty na kanale La Manche

5 czerwca, o godzinie 4.15 nad ranem Stagg przybył na konferencję ze szczyptą optymizmu:

- Istnieje możliwość, że w nocy z 5 na 6 czerwca nastąpi kilkugodzinna poprawa pogody - powie-

: MHUBmc dział do zebranych oficerów i za-

^- uważył, że twarz Eisenhowera rozpłynęła się w szerokim uśmiechu:

- Stagg, jeżeli ta prognoza się sprawdzi, obiecuję panu, że uczcimy to w odpowiednim czasie. Jakiej est wasze zdanie? - zwrócił się do oficerów.

Większość uważała, że operację desantu na Normandię należy rozpocząć.

Eisenhower przemierzał niespokojnie pokój odpraw.

- Okay, płyńmy! - powiedział wreszcie.

Pierwsze ruszyły samoloty transportowe i szybowce ze spadochroniarzami, którzy mieli uderzyć na skrzydła planowanego rejonu desantu. Prawie 24 tysiące żołnierzy z dwóch amerykańskich (82. i 101.) i jednej brytyjskiej (6. dywizji powietrznodesantowej) na pokładach 1087 samolotów transportowych oraz 700 szybowców rozpoczęło wielką misję.

W tym czasie z Porthsmouth, Torbay, Brixham, Dartmouth, Salcomb i dziesiątków innych małych portów południowej Anglii wyszły okręty, które na kanale w miejscu oznaczonym kryptonimem „Piccadilly"* sformowały konwoje idące w stronę pięciu plaż w Normandii.

Na normandzkimbrzegu major WernerPluskatz 352. dywizji piechoty wszedł do bunkra obserwacyjnego w pobliżu Arromanches. Przez kilka minut lustrował przez silną lornetkę morze. Nie dostrzegł niczego. Żadnego okrętu, żadnej oznaki aktywności nieprzyjaciela. Nie zdziwiło go to, gdyż pogoda była niesprzyjająca. Wiał silny wiatr, a wysokość fal dochodziła do 2 metrów. W takich warunkach trudno się było spodziewać, żeby alianci zechcieli wysłać na wzburzone morze amfibie i niewielkie jednostki desantowe, które nie miały żadnych szans utrzymania się na tak wysokich falach. Dlatego Pluskat nie uwierzył informacjom, że w pobliżu Cherbourga dobiegały z morza odgłosy rzucania kotwicy przez nieprzyj a-cielski okręt. Podobnego zdania był admirał Theodor Krancke, dowódca niemieckiej marynarki woj ennej na Zachodzie, który zgodził się na odwołanie rejsów patrolowych.

Alarm kazał ogłosić jedynie generał Hans von Salmuth, dowódca 15. armii stacjonującej 250 km na wschód od Normandii, w rejonie Calais. Jego oficer poinformował, że nasłuch radiowy zarejestrował hasło nadane z An-

Nazwa placu i ulicy w centralnej części Londynu.

188

KILKA NAJDŁUŻSZYCH DNI...

glii dla francuskich oddziałów ruchu oporu, a niemiecki wywiad już wcześniej ustalił, że nadanie tego hasła oznaczać będzie, że inwazja nastąpi 5 lub 6 czerwca.

Żołnierze garnizonu w Calais obsadzili bunkry i stanowiska ogniowe. Ten rejon wybrzeża był doskonale przygotowany do odparcia inwazji. Gdyby tylko alianci zechcieli tam zaatakować...

W Normandii, dokąd zmierzały alianckie okręty, nikt nie zaalarmował 7. armii, której zadaniem była obrona brzegu. Dlaczego tak się stało? Pozostaje to do dzisiaj nie wyjaśnioną tajemnicą. Dowództwo 7. armii wiedziało, że w 15. armii ogłoszono alarm, ale tutaj sprawa postawienia żołnierzy w stan pogotowia rozmyła się między dowódcami zrzucającymi decyzję jeden na drugiego.

Nad ranem major Pluskat ponownie przytknął lornetkę do oczu. To, co zobaczył, wstrząsnęło nim: z porannej mgły wyłaniały się setki okrętów. Czarne punkty znaczyły horyzont, jak okiem sięgnąć. Tuż potem zobaczył błyski i po paru sekundach doleciał go głuchy odgłos wybuchów.

Z ogromnej floty 5339 okrętów, które wyszły z portów do kanału La Manche, do brzegów Francji zbliżała się pierwsza fala: 1213 jednostek atakujących najrozmaitszej wielkości: najmniejsze były barki desantowe, na pokładach których ustawiono wyrzutnie rakietowe. W jednej salwie wystrzeliwały one w stronę brzegu 792 rakiety kal. 127 mm. Te, spadając na brzeg, stawiały w ogniu obszar o powierzchni 120 tysięcy m2 (750 na 160 m).

Wuderzeniowej fali szło 7pancerników, 2 monitoryi 23 krążowniki. Na ich pokładach znajdowały się łącznie 52 działa kal. od 280 do 380 mm.

W każdej salwie pancernik wystrzeliwał w stronę celów na lądzie 8 ton stali i materiałów wybuchowych. 7 pancerników wjednej salwie kierowa-

Ohręty rakietowe LCT(R)(3)

189

SENSACJE XX WIEKU

Amerykański pancernik „Arkansas" ostrzeliwuje niemieckie pozycje

Żołnierze brytyjscy schodzą na plażę „Gold"

190

ło na niemieckie bunkry 56 ton żelaza...

Wszystkie siły, okręty, które miały osłaniać desant ogniem dział, oraz okręty desantowe i transportowe podzielono na 5 grup, których nazwy zaczynały się na pierwsze litery nazw kodowych, jakie nadano pięciu plażom w Normandii -głównym miejscomlądowania. Od zachodu były to: „Utah", „Omaha", „Gold", „Juno", „Sword".

Plaża w rejonie miasta Arro-manche otrzymała kryptonim „Gold". Bunkry i okopy obsadzone były tu przez 716. dywizję, dowodzoną przez generała-porucz-nika Waltera Richtera. Ta dywizja była słaba: miała tylko 4 bataliony o niskiej wartości bojowej.

KILKA NAJDŁUŻSZYCH DNI...

Pierwsze jednostki brytyjskie podeszły do plaży o 7.17. Niemcy byli zaskoczeni i nie bardzo sprawni w obronie. Huraganowy ogień z okrętów oszołomił ich i zdezorganizował ich działania.

Od świtu brytyj skie okręty wystrzeliły w stronę niemieckich stanowisk 500 pocisków kal. 380 mm, 3,5 tysiąca pocisków kal. 150 mm i tysiące mniejszych. Gdy okrętowe działa przeniosły ogień dalej od plaży, z barek desantowych dochodzących tuż do brzegu, wypełzły czołgi nazywane Crabami. Z przodu, przed gąsienicami, miały zamontowane kołowroty z łańcuchami, które młócąc piach powodowały eksplozje ukrytych tam min. W ten sposób do godziny 11.00 czołgi i saperzy oczyścili 7 szlaków przez plaże, którymi żołnierze mogli dotrzeć do niemieckich okopów. Uderzenie wspierały czołgi Crocodile, wyposażone w miotacze ognia wystrzeliwuj ące strumienie płomieni na odległość 12 0 m. Czołgi z moździerzami kal. 220 mm, przeznaczone specjalnie do niszczenia bunkrów, rozbijały jeden po drugim niemieckie punkty oporu.

Na plaży „Gold " i na trzech innych plażach alianci nie napotkali twardego oporu. Całkowicie inna sytuacja zaistniała na zachodzie, na plaży ozna-

Pointe du Hoc w rękach żołnierzy amerykańskich

191

SENSACJE XX WIEKU

czonej kryptonimem „Omaha". Tamjuż pierwsza akcja komandosów okazała się krwawym dramatem.

Na skalistym cyplu Pointę du Hoc, górującym nad plażą, Niemcy ustawili baterię złożoną z 6 dział kal. 150 mm. Aliancki zwiad lotniczy szybko wykrył te działa i amerykańscy dowódcy przestraszyli się ich. Mogły one razić cele odległe o 20 kilometrów, a więc każdy okręt desantowy mógłby zostać zatopiony, zanim zbliżyłby się tu do brzegu.

Najpierw dwa amerykańskie okręty, Texas i Arkansas, wystrzeliły w stronę Pointę du Hoc 600 najcięższych pocisków. Następnie do akcji wyruszyło 2 2 5 rangersów. W niewielkich łodziach mieli dotrzeć do podnóża skały, wspiąć się na nią za pomocą drabin i lin i zniszczyć działa, jeżeli te wytrzymałyby wybuchy pocisków z okrętowych dział. Jednak silny prąd zniósł łodzie komandosów daleko na wschód i, zanim zdołali dotrzeć do celu, inwazja już się rozpoczęła. W ogniu karabinów maszynowych i wśród wybuchów granatów, które z góry zrzucało 200 niemieckich żołnierzy broniących baterii, rangersi pięli się po skałach. Kilkudziesięciu z nich nie zdołało dotrzeć na szczyt. Ci, którzy przedarli się przez niemiecką obronę, zobaczyli na górze puste betonowe schrony, w których nie było armat. Wcześniej Niemcy, obawiając się zniszczenia dział pociskami okrętów, przenieśli je dalej, w głąb lądu. W ataku na Pointę du Hoc zginęło 90 amerykańskich komandosów.

W czasie gdy trwały walki o skalisty cypel, generał Omar Bradley dowodzący 1. armią amerykańską, której oddziały miały lądować na plaży „Omaha", wiedząc, że działa na Pointę du Hoc nie zostały zniszczone, wydał rozkaz, aby żołnierze przesiedli się z okrętów na barki, motorówki

i małe płaskodenne jednostki desantowe daleko w morzu, aż 11 mil od brzegu. W ten sposób chciał uchronić swojąflotę przed dalekosiężnymi pociskami.

Jednak przy sztormowej pogodzie i dwumetrowych falach ta operacja okazała się koszmarem. Część żołnierzy opuszczała się po trapach i sieciach do niewielkich barek desantowych. Większe okręty opuszczały na wzburzone morze barki z ludźmi i sprzętem. Niemal natychmiast 10 jednostek przewróciło się i 300 żołnierzy znalazło się w wodzie. Każdy z nich miał na sobie ekwipunek i zapasy ważące 40 kg. Niewielkie mieli szansę utrzymania się na powierzchni wzburzonego morza.

W tym samym czasie dowódca okrętu przewożącego 32 pływające czołgi wydał rozkaz spuszczenia ich na wodę w odległości około 6 km od brzegu; skutek był taki, że 27 z nich zatonęło natychmiast.

192

Żołnierze amerykańscy ranni na plaży „Omaha'

KILKA NAJDŁUŻSZYCH DNI...

Powoli do brzegu zbliżały się niewielkie jednostki z ludźmi, z których prawie wszyscy zapadli na chorobę morską. Żołnierze pragnęli jak najszybciej stanąć na lądzie, ale gdy tam docierali, byli tak wymęczeni, że z trudem posuwali się do przodu w piekielnym ogniu karabinów maszynowych, granatów, moździerzy i dział. Na domiar złego Amerykanie błędnie ocenili siły obrońców. Byli przekonani, że tego rejonu bronić będzie tysiąc żołnierzy ze słabej, źle wyszkolonej i wyposażonej 716. dywizji piechoty. Tymczasem na brzegu przywitali ich zaprawieni w bojach na froncie wschodnim żołnierze 352. dywizji. Na dodatek dopiero co ukończyli ćwiczenia w odpieraniu inwazji. Byli doskonale przygotowani, gdy słaniający się żołnierze amerykańscy docierali do brzegu.

Sytuację mogło uratować lotnictwo, niszcząc bombami niemieckie stanowiska. Jednak 360 bombowców wezwanych na pomoc, w obawie przed rażeniem własnych wojsk, zrzuciło 13 tysięcy bomb za daleko od celu. Co gorsza, dymy wybuchów zasłoniły niemieckie punkty oporu i utrudniły ostrzeliwanie ich przez okręty.

Do końca dnia żołnierze amerykańscy wdarli się na półtora do dwóch kilometrów w głąb lądu kosztem utraty 3 tysięcy żołnierzy.

Dowodzący wojskami inwazyjnymi generał Dwight Eisenhower wydał rozkaz:

Oczy całego świata skierowane są na was. Razem z naszymi dzielnymi sojusznikami i towarzyszami broni na innych frontach sprawicie, że rozpa-dnie się niemiecka machina wojenna, że ustanie nazistowska tyrania ciemiężąca ludy Europy i zapewnicie bezpieczeństwo w wolnym świecie. Głęboko wierzę w waszą odwagę, poświęcenie w imię obowiązku i w waszą sprawność bojową. Nie zadowolimy się niczym innym, jak tylko całkowitym zwycięstwem. Powodzenia! I błagajmy wszyscy Wszechmogącego Boga o błogosławieństwo dla tego wielkiego i szlachetnego przedsięwzięcia.

6 czerwca na normandzkich plażach znalazło się 57 500 żołnierzy amerykańskich, oraz 73 215 - brytyjskich i kanadyjskich. Ponadto na tyłach wojsk broniących brzegu wylądowało 15 500 amerykańskich i 7900 brytyjskich żołnierzy wojsk powietrznodesantowych. Łącznie tego dnia w Normandii znalazło się 156 tysięcy żołnierzy alianckich. Przełamali pierwsze umocnienia na brzegu, ale najgorsze mogło dopiero nadejść. W głębi lądu stały niemieckie dywizje pancerne. Ich uderzenia żołnierze pozbawieni ciężkiej broni przeciwpancernej i czołgów nie mogliby odeprzeć.

Alianccy dowódcy mogli obawiać się, że już kilka godzin po lądowaniu, gdy ich wojska będą jeszcze bardzo słabo umocnione na » brzegu, nadj adą niemieckie czół- Żołnierze brytyjscy przybywają na plażę Arromanches

193

SENSACJE XX WIEKU

gi. Rzeczywiście, o godzinie 4.30, a więc w czasie, gdy żołnierze alianccy przesiadali się do pojazdów amfibijnych i jednostek desantowych, głównodowodzący woj skami niemieckimi, feldmarszałek Gerd von Rundstedt wydał taki rozkaz. Nakazał dwóm dywizjom: 12. SS „Hitlerjugend" oraz „Panzer Lehr" wyruszyć w stronę normandzkich plaż. Jednakże nie był pewien, czy dobrze ocenia sytuację, czy rzeczywiście rozpoczęła się inwazja. Poza tym nie wolno mu było wydawać rozkazu dywizjom pancernym bez zgody Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu. Dlatego postanowił nie brać na siebie odpowiedzialności i wysłał do Oberkomando der Wehr-macht meldunek następującej treści:

OB-West zdaje sobie sprawę, że jeżeli jest to nieprzyjacielska operacja na pełną skalę, to może być zniszczona jedynie przez bezpośrednią akcję naszych sil. To wymaga zaangażowania tego dnia dostępnych strategicznych rezerw (...) 12. dywizji SS i „Panzer Lehr". Jeżeli wyruszą szybko, mogą przystąpić do bitwy na wybrzeżu w ciągu dnia.

Raport Rundstedta był bardzo niejasny, toteż w kwaterze Hitlera adiutant nie zdecydował się obudzić Fiihrera. O 6.30 obudził się szef sztabu wojsk lądowych, generał Alfred Jodl*. Oburzyła go decyzja Rundstedta wysłania do Normandii dwóch dywizji i wydał rozkaz zatrzymania czołgów. Rundstedt mógł odwołać się do Hitlera, ale tego nie zrobił. Do dzisiaj nie wiadomo, dlaczego. Zawsze z lekceważeniem odnosił się do Hitlera i może wydawało mu się poniżające, żeby on, feldmarszałek, dzwonił do austriackiego kaprala. A może nie zadzwonił dlatego, że miał słaby słuch i bardzo rzadko korzystał z telefonu. Na rozkaz Jodła 12. dywizja SS stanęła w rejonie Lisieux. Dywizja „Panzer Lehr" w ogóle nie zdążyła wyruszyć.

O godzinie 10.00 Hitler obudził się i zatwierdził decyzję Jodła. Był przekonany, że prawdziwa inwazja, w rejonie Calais, dopiero nastąpi. W ten sposób Niemcy stracili najcenniejsze godziny. Poranna mgła, która mogła ukryć czołgi przed ich najgorszym wrogiem - samolotami, uniosła się. Alianckie lotnictwo przystąpiło do polowania na kryjące się w cieniu drzew czołgi i do blokowania dróg.

Tę wielką akcję niszczenia dróg i linii kolejowych prowadzących do Normandii rozpoczęto na wiele miesięcy przed inwazj ą. Już od 9 lutego alianckie bombowce atakowały cele we Francji. Do 6 czerwca wykonały 21949 lotów, w czasie których zrzuciły 76 200 ton bomb, zadając Niemcom bardzo poważne straty. Z 80 wyznaczonych celów - 51 zostało całkowicie zniszczonych, 25 - poważnie uszkodzonych. Dzięki temu w dniu inwazji,

Alfred Jodl (1890-1946), generał niem. Wiatach 1938-1945 szef oddziału operacyjnego zarządu, a następnie sztabu dowodzenia w Oberkommando der Wehrmacht. Chociaż nie aprobował nazizmu - pozostawał wiernym wykonawcą planów Hitlera. Raniony w czasie zamachu na Hitlera. W maju 1945 r. podpisał bezwarunkową kapitulację Niemiec.

W 1946 r. stanął przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze oskarżony o udział w planowaniu wojny. Uznany winnym, został skazany na śmierć i stracony.

194

KILKA NAJDŁUŻSZYCH DNI...

6 czerwca, transport kolejowy był sparaliżowanynaobszarze250km wokół Normandii. Samoloty niszczyły drogi, wiadukty i mosty. Francuscy partyzanci wysadzali tory i blokowali parowozownie. Niemcy nie mogli już odrobić czasu, który stracili rano.

Generał Dwight Eisenhower zdecydował się na wprowadzenie w życie planu brytyjskiego dowódcy generała Montgomery'ego dotyczącego tworzenia „dławiących punktów". Setki bombowców zaatakowało francuskie wsie i miasteczka. St. Lo zostało zamienione w gruzowisko, w Lisieux ocalała tylko katedra, Caen stanęło w płomieniach, które strawiły najpiękniejszą zabytkową część miasta. Wieś Bocage licząca 1500 mieszkańców została zrównana z ziemią. W sześciotysięcznym Coun-tances latające fortece oszczędziły tylko piękną neogotycką katedrę. Ruiny tych miast miały zatarasować drogę niemieckim czołgom. Zmusić je do długich objazdów. I tak się stało. Np. 17. dywizja pancerna SS, stacjonująca w odległości 200 km od Normandii, mogła się posuwać z prędkością jedynie 30 km na dobę.

O godzinie 14.00 Hitler zgodził się na skierowanie do Normandii dwóch dywizji pancernych. Zabronił jednak skierowania tam jednostek 15. armii z rejonu Calais. Jeszcze przez wiele dni był przekonany, że prawdziwa inwazja nastąpi właśnie tam, na wschód od Normandii, we Flandrii. Uważał, że skoro po drugiej stronie kanału La Manche, w okolicach Dover stacjonuje wielka Grupa Armii generała Pattona, to musi ona uderzyć na Calais.

Jednakmusiał nadejść czas, wktórym Hitler dostrzegłby, że został oszukany przez aliantów, i rzucił wszystkie siły do walki w Normandii. Ciągle były to oddziały wystarczająco silne, aby zwyciężyć.

Najtrudniejszy czas miał dopiero nadejść, a wynik starcia zależał wyłącznie od tego, jak szybko i jak sprawnie aliantom uda się przerzucić do Francji ciężki sprzęt i zaopatrzenie dla żołnierzy. W ciągu 6 dni na brzegu francuskim wylądowało 326 tysięcy żołnierzy. Dostarczono 54 200 pojazdów.

Ślady amerykańskich bombowców...

195

SENSACJE XX WIEKU

Każdy żołnierz walczący na brzegu miał dziennie otrzymywać 10 kg żywności, amunicji i zaopatrzenia. Każdego dnia trzeba było dostarczać na normandzkie plaże 2500 pojazdów. Łącznie z zaopatrzeniem oznaczało to konieczność przesyłania 12 tysięcy ton dostaw każdego dnia. Aby tego dokonać, trzeba było wykorzystać duże statki. W brytyjskich portach zgromadzono bez mała 1200 statków handlowych. One jednak nie mogły podejść do plaży i wyładowywać swojego cargo wprost na piasek. Część z nich mogła kotwiczyć daleko w morzu i tam przeładowywać skrzynie na amfibie lub mniejsze jednostki, które byłyby w stanie dobić do samej plaży. Ten sposób był jednak pracochłonny i całkowicie uzależniony od pogody. Najbliższy port znajdował się w Cherbourgu, lecz Niemcy stawiali tam zaciekły opór. Dopiero 22 czerwca wojska amerykańskie przedarły się przez dwie linie obrony i doszły do przedmieść, gdzie Niemcy utworzyli trzecią linię. Opór ustał dopiero 27 czerwca, lecz portowe nabrzeża i tory wodne zostały zaminowane. Wiele dźwigów wysadziły w powietrze wycofujące się jednostki niemieckie. Dopiero we wrześniu port w Cherbourgu mógł przyjąć pierwszy aliancki statek.

Sztuczne porty-to było jedyne rozwiązanie. Ich budowa ruszyła wAnglii na początku 1944 r. Do skonstruowania elementów które doholowane do

Cztery kesony „Phoenix" ze stanowiskami dział przeciwlotniczych Bofors hal. 40 mm 196

KILKA NAJDŁUŻSZYCH DNI...

francuskiego brzegu mogły utworzyć port, zużyto 600 tysięcy ton betonu i 31 tysięcy ton stali. Nazwano je „Mulberries", a falochrony - „Goosber-ries".

W dniu inwazji flota złożona z 3 tysięcy holowników i barek wyruszyła z brytyjskich portów, ciągnąc lub pchając te wielkie betonowe bryły. 146 tych elementów miało różne rozmiary; było tam 10 najmniejszych, o wyporności 1672 ton i 60 największych, o wyporności 6044 ton. Po doholowa-niu do brzegu musiały być zatopione, ale w odpowiedniej kolejności, tak aby dopasować ich wielkość do głębokości wody. W czasie prób na Tamizie zatopienie jednego kesonu trwało półtorej godziny. Dzięki wprawie, do jakiej doszli saperzy, w Normandii zatapianie trwało już tylko 20 minut. Kesony spięte stalowymi klamrami tworzyły nabrzeża sztucznych portów. We wnętrzu największych bloków znajdowały się pomieszczenia dla załogi i magazyny mieszczące 2 0 ton amunicji dla dwóch działek przeciwlotniczych ustawionych na górze.

Pierwszy port zbudowano w rejonie Arromanches, gdzie jeszcze dzisiaj można zobaczyć wystające z morza betonowe kesony. Drugi, mniejszy, powstał w pobliżu plaży „Omaha", ale podczas sztormu trwającego od 19 do 22 czerwca został zniszczony. Trzydniowy huragan zatopił lub wy-

Sztuczny port w bejonie Arromanches

rzucił na brzeg 800 statków i zniszczył 140 tysięcy ton zaopatrzenia. Na szczęście dla aliantów, drugi port w rejonie Arromanches działał bez zarzutu. Tam, 500 oficerów i 10 tysięcy marynarzy wyznaczonych do obsługiwania portu przyjmowało dostawy. Podzielono ich na kilka organizacji, w tym „Buco" - nadzorującą rozbudowę portu, „Corep" - prowadzącą remonty i bieżące naprawy, „Cotug" - koordynującą ruch holowników, i inne.

Dzięki temu portowi, do 17 czerwca do Normandii dowieziono pół miliona żołnierzy i 2 5 0 tysięcy ton zaopatrzenia. Jednakpotrzeby wielkiej

197

SENSACJE XX WIEKU

machiny wojennej działającej na normandzkim brzegu rosły z dnia na dzień. Im więcej czołgów, ciągników artyleryjskich, jeepów, sanitarek dowożono do Normandii, tym więcej potrzebowały one paliwa. Początkowo rozważano projekt budowy ogromnych betonowych cystern, które, przeholowane przez kanał La Manche i zakotwiczone tuż przy brzegu, stałyby się pływającymi zbiornikami. Ostatecznie jednak zdecydowano się na ułożenie podwodnego rurociągu. Nazwano go „Pluto" i choć wpierw-szych dniach było z nim sporo kłopotu, później działał znakomicie, pompując każdego dnia tysiące ton paliwa z Liverpoolu przez pół Anglii, dnem kanału La Manche do Normandii.

Gigantyczna operacja udała się. W połowie czerwca siły obydwu stron wyrównały się: dwadzieścia alianckich dywizji przeciwko osiemnastu niemieckim. Hitler w dalszym ciągu czekał, kiedy Pierwsza Grupa Armii generała Pattona uderzy na Calais. Tymczasem we Francji i Niemczech nastąpiły wydarzenia, które mogły całkowicie zmienić bieg wielkiej wojny w Europie...

Najwierniejszy żołnierz Hitlera

Hitler przybył do bunkra W2 w podziemnej kwaterze dowodzenia w pobliżu Soissons we Francji 17 czerwca 1944 r. Kompleks bunkrów wybudowano tu w 1940 r., aby Fuhrer mógł stąd dowodzić inwazją na Anglię. W czerwcu 1944 r. sytuacja jednak była całkowicie inna. To Anglicy i Amerykanie dokonali inwazji na Francję.

W W2 Hitler miał spotkać się z dwoma najważniejszymi ludźmi: feldmarszałkiem Gerdem von Rundstedtem, głównodowodzącym wojskami niemieckimi we Francji, i feldmarszałkiem Erwinem Rommlem, głównodowodzącym Grupą Armii „B"> walczącą z alianckimi wojskami inwazyjnymi. Początkowo Hitler planował przybycie do siedziby Rommla w Chateau de La Ro-che Guyon, ale z nieznanych powodów zmienił zamiar. Czy kierowała nim intuicja, czy też go ostrzeżono? Tego nie wiemy. Gdyby przyjechał do Rommla, zostałby aresztowany i zapewne stracony, ponieważ Rommel - dawniej najwierniejszy żołnierz Hitlera, stał się jego najzacieklejszym wrogiem.

Konferencja w W2 byłabardzo burzliwa. Feldmarszałek Rommel zdecydował, że nie będzie już dłużej skrywał, jak poważna jest sytuacja w Normandii, gdzie 6 czerwca wylądowały wojska alianckie, a uchwyciwszy przyczółki, umocniły je i wdzierały się w głąb lądu. Wojska, które mógł rzucić do walki, były niewystarczaj ące, a ich sytuacj a pogarszała się z dnia na dzień, gdyż na plaże Normandii nieustannie przybywały nowe oddziały angielskie i amerykańskie, ciężki sprzęt, działa, czołgi. Jeszcze był czas, aby zatrzymać aliantów i zepchnąć ich do morza, ale Hitler musiał zrozumieć, że trzeba skierować do Normandii wszystkie rezerwy, a przede wszystkim ściągnąć z rejonu Calais stojącą tam bezczynnie 15. armię.

Rommel, podniecony, przez 30 minut tłumaczył Hitlerowi podniesionym głosem, jak poważna jest sytuacja.

- Żołnierze walczą z niewiarygodnym męstwem i poświęceniem! - niemalże krzyczał - ale dywizje topnieją. Niektóre już mają liczebność batalionu!

Mówił o sile ognia wojsk inwazyjnych, całkowitej bezczynności Feldmarszałek Erwin Rommel na linii frontu w Nor-Luftwaffe, Kriegsmarine i służb mandii

199

SENSACJE XX WIEKU

wywiadowczych. Hitler, blady, z oczami przekrwionymi z braku snu, słuchał w milczeniu, od czasu do czasu stukając nerwowo ołówkiem w stół. W pewnym momencie przerwał Rommlowi. Nie miał zamiaru z nim dyskutować. Uznał, że pora udać się na obiad.

Hitler nie chciał zrozumieć powagi sytuacji. Uważał, że do walki na normandzkich plażach alianci wysłali tylko część wojsk, aby ściągnęła główne siły niemieckie, a właściwej inwazji dokonają w zupełnie innym miejscu francuskiego wybrzeża. Rommel zaprotestował przeciwko takiemu poglądowi w czasie rozmowy przy obiedzie.

- Nasze wojska w Normandii są kierowane z fotela znajdującego się daleko od frontu - wybuchnął w pewnym momencie. Oficerowie przysłuchujący się tej rozmowie zamarli. Aluzja była wystarczająco jasna. Hitler przyjął to jednak niespodziewanie spokojnie.

- Żąda pan, żebyśmy mieli do pana zaufanie - powiedział spokojnie -ale pan nie wierzy nam.

Rommel miał rację. To Hitler ze swojej kwatery w Obersalzbergu, setki kilometrów od normandzkiego frontu, podejmował decyzje. To on nie zezwolił, aby w pierwszych godzinach inwazji czołgi uderzyły na wojska alianckie, które ledwo wdarły się na brzeg i nie miały broni przeciwpancernej ani pancernej. To on nie zgodził się, aby potężna 15. armia wyruszyła spod Calais na pomoc niemieckim wojskom. Uważał, że bombardowanie Londynu za pomocą nowej broni - pocisków V-l* pomoże

4

«

V-l (FZG-76), pocisk Vergeltungswaffe-1, broń odwetowa nr 1 - bezpilotowy samolot napędzany pulsacyjnym silnikiem odrzutowym skonstruowano w niemieckich zakładach Fieseler Werke na podstawie zamówienia Ministerstwa Lotnictwa z 5 czerwca 1942 r. Prototyp wypróbowano na poligonie w Peenemiinde 23 grudnia 1942 r. Do chwili bojowego wykorzystania tych pocisków przeprowadzono ok. 300 prób, a w czasie jednej z nich, w specjalnie przygotowanym pocisku, odbyła lot pilotka Hanna Reitsch, aby stwierdzić, jakie są przyczyny niewłaściwego zachowania się V-l w powietrzu.

0 pracach nad nową bronią rząd brytyjski został poinformowany przez wywiad Armii Krajowej, a po identyfikacji pocisków na zdjęciach lotniczych z Peenemiinde, w nocy z 17 na 18 sierpnia 1943 r. bombowce uszkodziły poważnie ośrodek rakietowy, co znacznie opóźniło prace nad budową V-l (oraz rakiet V-2). Produkcja seryjna rozpoczęła się w 17 zakładach na terenie Niemiec, a głównym producentem były zakłady Volkswagena w pobliżu Fallersleben.

Pocisk startował z wyrzutni (przypominającej skocznię narciarską) wypychany tłokiem poruszającym się pod wpływem pary powstającej w czasie reakcji nadtlenku wodoru

1 nadmanganianu potasu; na końcu wyrzutni tłok odpadał, a pocisk, osiągnąwszy prędkość 105 m/s, wznosił się do góry dzięki działaniu silnika odrzutowego. Do celu prowadził go automatyczny pilot. Na dziobie znajdowało się niewielkie śmigiełko, którego obroty pozwalały mierzyć przebyty dystans; po osiągnięciu zaplanowanej odległości autopilot wychylał stery powodując gwałtowne nurkowanie i przez to odcięcie dopływu paliwa do silnika (później zmieniono działanie autopiłota, aby wychylenie sterów następowało łagodnie i silnik mógł pracować do chwili uderzenia o ziemię).

W rejonie północnego wybrzeża Francji rozpoczęto budowę 64 wyrzutni. Alianci, poinformowani o tym we wrześniu 1943 r. przez francuskiego agenta Michela Hollarda, dokonali 24 grudnia nalotów na 24 z nich. Naloty były kontynuowane przez cały grudzień i, według ocen brytyjskich, 21 wyrzutni zostało zniszczonych, a 15 poważnie uszkodzonych. Do końca stycznia 1944 r. 25% wszystkich wyrzutni unieszkodliwiono.

200

NAJWIERNIEJSZY ŻOŁNIERZ HITLERA

zmienić sytuację. Mylił się. Feldmarszałek Rommel nie miał żadnych wątpliwości, że cudowna broń nie może w najmniejszym stopniu wpłynąć na sytuację na froncie. Już wtedy był zdecydowany rozprawić się z Hitlerem. Sądził, że narada odbędzie się w jego zamku, gdzie mógłby otoczyć swoją kwaterę wiernymi oddziałami, aresztować Fuhrera i zawrzeć pokój z Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi. Uważał, że alianci, którzy jeszcze słabo usadowili się w Normandii, za cenę przerwania walk i oszczędzenia życia tysięcy żołnierzy zgodzą się na pokój. Jednakże Hitler pokrzyżował plany Rommla wyznaczając konferencję w W2. Feldmarszałek musiał odwołać plan aresztowania Fuhrera i działać inaczej.

Dlaczego ten wierny żołnierz postanowił pozbyć się swojego wodza?

Wojskowa kariera Erwina Rommla rozpoczęła się w lipcu 1910 r. Na polach bitwy I wojny światowej wykazał ogromną odwagę, co zostało nagrodzone najwyższym pruskim odznaczeniem Pour le Merite i stopniem kapitana. Zasłużył się w walkach przeciwko Włochom pod Isonzo 24 października 1917 r. Wówczas, dowodzony przez niego oddział zdobył kluczową pozycj ę włoskiej obrony, co miało znaczący wpływ na ostateczne zwycięstwo w bitwie.

Po wojnie Rommel pozostał w wojsku, a w 1937 r. zwrócił na siebie uwagę Hitlera, któremu spodobała się jego książka Infan-terie greift an (Piechota atakuje).

We wrześniu 1939 r., gdy Niemcy uderzyli na Polskę, Rommel pełnił już służbę u boku Fuhrera jako komendant jego Kwatery Głównej. Nie miał wówczas okazji do wykazania swoich umiejętności dowódczych, gdyż jego żywiołem była broń pancerna. Jednakże już w październiku jego wierność została nagrodzona przyznaniem dowództwa

Komendant Kwatery Hitlera Erwin Rommel (z mapą pod ręką) towarzyszy Hitlerowi w drodze na lotnisko Maslowice pod Kielcami 10 września 1939 r.

Pierwszy pocisk V-l został wystrzelony na Londyn w nocy z 13 na 14 czerwca 1944 r. przez specjalny oddział Flakregiment 155 (W) dowodzony przez płk. Maxa Wachtela. Do końca wojny wyprodukowano około 30-32 rys. pocisków, z których wystrzelono 10 492; 3531 z nich dotarło do Anglii, a 2419 spadło na Londyn. W wyniku wybuchów pocisków w Anglii zginęły 6184 osoby, a 17 981 odniosło rany. Po zajęciu przez wojska alianckie rejonów nad kanałem La Manche, Niemcy kontynuowali ostrzeliwanie Anglii wykorzystując samoloty bombowe He-111; z wystrzelonych w powietrzu 142 pocisków, na cele w Anglii spadło 80. Za pomocą V-l Niemcy ostrzeliwali Antwerpię (z 8696 pocisków dotarło tam około 800) i Leodium (Liege), gdzie dotarło 341 pocisków. Dane taktyczno-techniczne: silnik Argus As 014, rozpiętość 5,30 m, długość 7,90 m, średnica 0,8 m, masa startowa 2180 kg, maks. prędkość 656 km/h, zasięg 240 km, uzbrojenie: głowica 850 kg mat. wybuchowego.

201

SENSACJE XX WIEKU

Erwin Rommel na pustyni

tworzącej się w Gerze 7. dywizji pancernej. Dla Rommla rozpoczynał się okres wielkich sukcesów. Zabłysnął wmaju 1940 r., gdyjego dywizja, w ramach XV korpusu pancernego odniosła wiele zwycięstw we Francji. W lutym 1941 r. otrzymał następne trudne zadanie. Hitler wysłał do Afryki korpus ekspedycyjny, aby pomóc Włochom, którzy nie potrafili wykorzystać wielkiej przewagi, jaką w początkowym okresie mieli nad wojskami brytyjskimi.izaczęliponosićkompromitujące porażki. Od 13 lutego 1941 r.

202

NAJWIERNIEJSZY ŻOŁNIERZ HITLERA

Rommel dowodził kolejno korpusem, grupą i armią pancerną, niemiec-ko-włoskimi wojskami pancernymi i Grupą Armii „Afryka".

Jego siłą stała się doskonała taktyka, oparta na doświadczeniach z działań woj ennych w Polsce i na zachodzie Europy; okazał się mistrzem w operowaniu oddziałami pancernymi i artylerią przeciwlotniczą, którą z powodzeniem wykorzystywał do niszczenia pojazdów pancernych, oraz lotnictwem. Zarzucano mu jednak, że nie liczył się z realnymi możliwościami swoich woj sk, podej mował ryzykowne decyzj e i owładnięty żądzą „dotarcia do piramid" zaniedbywał odpowiednie zabezpieczenie podejmowanych operacji, budowę zapleczaitp. Jednakże o klęsce jego wojsk przesądziły nie nadmierne ambicję, lecz brak wystarczających sił i zapasów. Hitler, zajęty wojną ze Związkiem Radzieckim, nie dbał o właściwe wyekwipowanie wojsk walczących na drugorzędnym, w ocenie Berlina, froncie w Afryce. Brytyjczycy zaś, dla których Północna Afryka miała ogromne strategiczne znaczenie dla ochrony morskich szlaków do kolonii na Bliskim i Dalekim Wschodzie, o wiele lepiej przygotowali swoje wojska. W sierpniu 1942 r., gdy nadchodził czas decydujących bitew, Rommel mógł wystawić 440 czołgów, w tym 200 słabo uzbrój onych i opancerzonych czołgów włoskich, podczas gdy alianci mieli 700 czołgów, w tym 200 nowoczesnych czołgów amerykańskich Grant.

Na początku października 1942 r. 8. armia brytyjska miałajuż 220tysię-cy żołnierzy, 1351 czołgów, 1400 dział przeciwpancernych i 900 samolotów. W tym samym czasie włoskie statki wiozące broń dla oddziałów Rommla były dziesiątkowane na Morzu Śródziemnym przez alianckie okręty i samoloty. W sierpniu poszło na dno 30% statków z zaopatrzeniem, we wrześniu 30%, w październiku 40%. Tak duże straty floty handlowej zaniepokoiły włoskiego dyktatora Benito Mussoliniego, który coraz nie-chętniej zgadzał się na wysyłanie konwojów z bronią*. Rommel zdawał sobie sprawę, że nie wygra z aliantami, jeżeli Hitler nie wyda rozkazu

Feldmarszałek Rommel na dachu swojego samochodu dowódczego „Mammut"

Wg raportu przedstawionego Mussoliniemu przez ministra komunikacji Vittorio Ci-niego 3 marca 1943 r., stan floty handlowej był następujący:

liczba statków tonaż BRT

stan floty 10.06.1940 772 3 292 584

do marca 1943 r. zwodowano 129 563 068

łącznie 901 3 855 652

straty do marca 1943 568 2 134 786

pozostało 333 1 720 866

Odliczając statki pływające na innych morzach, pozostające w stoczniach oraz używane wyłącznie do celów cywilnych, tonaż włoskiej floty handlowej na Morzu Śródziemnym wynosił około 300 tysięcy.

203

SENSACJE XX WIEKU

przysłania posiłków. Wprowadzony w błąd przez wywiad brytyj ski uznał, że nic złego się nie stanie, jeżeli na kilka tygodni uda się do Europy, aby apelować o większe dostawy i odpocząć trochę po dziewiętnastomiesięcz-nej morderczej służbie. Skierował część wojsk: niemiecką 21. dywizję pancerną i włoską dywizję pancerną „ Ariete" na południe, wrejon spodziewanej ofensywy Brytyjczyków, oddał dowództwo w ręce generała Georga Stummego i 2 3 września wyjechał do Rzymu, a następnie do Winnicy na Ukrainie, aby tam, w polowej kwaterze Hitlera, przedstawić mu sytuację w Afryce Północnej i uzyskać niezbędne dostawy broni i amunicji.

- Zdecydowałem wysłać do Afryki wszelką niezbędną pomoc - mówił Hitler, słysząc jak trudna jest sytuacja oddziałów niemieckich i włoskich. - W najbliższym czasie wyślę 10. dywizję pancerną oraz dywizję SS „Leibstandarte Adolf Hitler", która wtej chwilijest we Francji. Na Kretę przerzucana jest z Krymu 22. dywizja powietrz-nodesantowa i ona wkrótce znajdzie się pod pana rozkazami. Wprowadzę na Morze Śródziemne nowe statki. Tak szybkie, że angielskie okręty podwodne ich nie dopędzą. Dostarczę panu nowe czołgi Tiger. Nie widział pan ich zapewne, ale proszę to zrobić przy najbliższej okazji. Będzie pan oczarowany. Uzbrojone są w działa kał. 88 mm i mająpancerz 100 mm grubości. Nie dorównują im czołgi rosyjskie, amerykańskie ani brytyj skie razem wzięte. W najbliższym czasie otrzyma pan 40 tych czołgów. Angielską obronę zmieciemy w pył za pomocą wyrzutni 6-lufowych Nebelwerfer. Wyślę do Afryki brygadę tych wyrzutni. Może być pan spokojny. Dostaniemy Aleksandrię!

Gdy Rommel wyszedł z gabinetu Hitlera, ten odwrócił się do marszałka Keitla, i powiedział:

- Ten człowiek zmienił się. Obawiam się, że przestał wierzyć w zwycięstwo... - A po chwili dodał: - Nie powinno się trzymać tak długo człowieka na stanowisku związanym z tak dużą odpowiedzialnością. On chyba traci nerwy...

Rommel udał się do Semmering w Austrii, gdzie postanowił spędzić urlop. Czy wierzył w obietnice Hitlera? Chyba tak, chociaż podczas spotkania z żoną powiedział, że łaskawość Fiihrera wydała mu się podejrzana. 24 października, tuż po północy, zbudził go telefon z Berlina. Raportowano, że w Afryce Brytyjczycy przystąpili do ofensywy.

Pod El Alamejn, o godzinie 21.40, 1000 brytyjskich dział rozpoczęło ostrzeliwanie niemieckich pozycji. Wkrótce dowódca niemieckiej 21. dywizji pancernej zameldował, że na południu brytyjska piechota roz-

204

Erwin Rommel w gabinecie Hitlera otrzymuje awans do stopnia feldmarszałka

NAJWIERNIEJSZY ŻOŁNIERZ HITLERA

poczęła atak, co, jego zdaniem, wyglądało na główne uderzenie. Generał Georg Stumme był całkowicie zdezorientowany.

Rommel wyruszył natychmiast do Afryki. Wiedział już, że obietnice Hitlera nie zostały zrealizowane. W Rzymie zażądał bezzwłocznego wysłania do Afryki statków z amunicją i paliwem dla czołgów. Głównodowodzący siłami niemieckimi w rejonie Morza Śródziemnego, marszałek Albert Kes-serling, ustalił z Włochami wysłanie 7 statków i nadał szyfrogram do Romm-

r.

Czołgi brytyjskiej 22. brygady wyruszają w pościg za wycofującymi się oddziałami Afriha Korps

la, który opuścił już Rzym, informujący, że zaopatrzenie dlajego oddziałów dotrze w ciągu 72 godzin. Brytyjczycy przechwycili tę depeszę i odszyfrowali ją. W efekcie 4 statki poszły na dno trafione bombami brytyjskich samolotów. Piąty - Brioni dotarł do portu w Tobruku, ale został zatopiony, zanim zdążył wyładować broń. Brak paliwa, sprzętu i amunicji przesądził o losie wojsk niemiecko-włoskich. 5 listopada 1942 r. bitwa pod El Alamejn dogasała. Oddziały niemieckie wycofały się na zachód, a włoskie, pozbawione transportu samochodowego, dostały się do niewoli.

Według źródeł niemieckich, armia niemiecko-włoska, licząca 108 tysięcy żołnierzy, straciła 7800 rannych i zabitych, około 50 tysięcy dostało się do niewoli. Na polu bitwy pozostało 1000 dział i 450 czołgów. Straty brytyjskie wyniosły 13 500 zabitych i rannych, 500 czołgów i 100 dział zniszczonych i uszkodzonych. Był to dotkliwy cios, po którym woj ska Romm-la już nigdy nie odzyskały inicjatywy na afrykańskim froncie. Byłoby inaczej, gdyby Hitler wywiązał się ze swoich obietnic.

Zapewne to wtedy Rommel zaczął odwracać się od Hitlera, a ostatecznie dokonał tego w lutym i marcu 1943 r., gdy dowodził wojskami nie-miecko-włoskimi w Tunezji, broniącymi się przed inwazją aliancką.

205

SENSACJE XX WIEKU

Przed kapitulacją, w marcu 1943 r., opuścił Tunezję. Pozostawił w Afryce najlepszych żołnierzy i najlepsze jednostki. Od lutego 1941 r. zżył się z tymi żołnierzami, bywał wśród nich, spał w ich namiotach na pustyni. Wierzył, że może jeszcze walczyć. I nagle nadszedł rozkaz z Berlina, że musi natychmiast udać się do Włoch. Dla niego, żołnierza z krwi i kości, było to jak zdrada.

Po kilku miesiącach służby w Północnych Włoszech, w grudniu 1943 r. Rommel objął dowodzenie Grupą Armii „B", która w Normandii miała przejąć główny ciężar walki z wojskami inwazyjnymi.

Już wtedy było oczywiste, że alianci dokonają inwazji na Francję. Przedmiotem sporu wśród niemieckich dowódców na Zachodzie był spo-^^^^^^^^^^^^^^^^^^m sób użycia sił pancernych, które

miały odegrać decydującą rolę w odparciu ataku. We Francji stacjonowało dziesięć dywizji pancernych, z których trzy przydzielono do Grupy Armii „G" na południu i nie można ich było brać pod uwagę przy odpieraniu inwazji na północy. Jedna stacjonowała wrejonie Antwerpii. Pozostało więc sześć dywizji, stanowiących siłę wystarczającą do odrzucenia alianckich wojsk. Głównodowodzący wojskami niemieckimi na Zachodzie, feldmarszałek Gerd von Rund-stedt* uznawał, że najlepiej będzie rozmieścić je w rejonie Paryża, tj. w odległości około 150 km od wybrzeża, gdzie mogła nastąpić inwazja. Uważał, że podparyskie lasy stanowią dobrą ochronę przed atakami z powietrza. Ponadto czołgi mogłyby szybko uderzyć na wojska powietrzno-desantowe lądujące w głębi Francji, a w przypadku desantu morskiego pokonanie 150 km wydawało się sprawą kilku godzin. Rommel nie zga-

Erwin Rommel w czasie rozmowy z Hitlerem w maju 1944 r. W białym mundurze feldmarszałek Wilhelm Keitel

Gerd von Rundstedt (1875-1953), jeden z najwybitniejszych dowódców niemieckich, feldmarszałek. W czasie kampanii wrześniowej w Polsce dowodził Grupą Armii „Południe". W 1940 r. dowodził Grupą Armii „A", która odegrała istotną rolę w przełamaniu obrony alianckiej. W 1941 r. dowodził Grupą Armii „Południe" na Ukrainie; w grudniu tego roku odwołany ze stanowiska przez Adolfa Hitlera, powrócił do czynnej służby wmarcu 1942 r. obejmując dowództwo obszaru operacyjnego „Zachód" („West"). Od połowy 1943 r. podejmował energiczne działania w celu przygotowania wybrzeży Francji do odparcia spodziewanej inwazji wojsk alianckich. Po zamachu na Hitlera w lipcu 1944 r. został na krótko aresztowany; oczyszczony z zarzutów powrócił 9 września 1944 r. na stanowisko głównodowodzącego obszaru „Zachód", aczkolwiek jego kompetencje zostały przez Hitlera bardzo ograniczone. W marcu 1945 r. dostał się do niewoli brytyjskiej, a ponieważ nie znaleziono podstaw do oskarżenia go o zbrodnie wojenne, został zwolniony.

206

NAJWIERNIEJSZY ŻOŁNIERZ HITLERA

dzał się z tą decyzją. Jego doświadczenie nakazywało rozmieścić czołgi jak najbliżej spodziewanego miejsca ataku.

- Lepiej miećjedną dywizję w miejscu lądowania w dniu lądowania niż trzy dywizje trzy dni później - przekonywał Rundstedta. Bezskutecznie. Spór zaognił się do tego stopnia, że Hitler wysłał do Francji rozjemcę -inspektora wojskpancernych, generała Heinza Guderiana. Ten, przybywszy do kwatery feldmarszałka von Rundstedta w marcu 1944 r., wysłuchał jego argumentów i przyznał mu rację, co jednak nie zapobiegło dalszym sporom. Zdenerwowany Hitler pogodził strony, podejmując decyzję najgorszą z możliwych: 4 dywizje pancerne zostały wyjęte spod dowództwa Rundstedta i oddane pod bezpośrednią komendę Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu (OKW). Oznaczało to, że można je było skierować do boju tylko po uzyskaniu zgody Fiihrera. Ta fatalna decyzja przesądziła o losach walk w Normandii, gdy 6 czerwca o świcie wylądowały tam wojska alianckie.

Feldmarszałek von Rundstedt wysłał natychmiast dwie dywizje pancerne: 12. SS „Hitlerjugend" stacjonującą między Paryżem a Caen oraz „Panzer Lehr". Jednocześnie wysłał meldunek do dowództwa Wehrmachtu, informując dość niejasno o alianckim desancie na brzegu Normandii. Tymczasem Alfred Jodl, szef sztabu dowodzenia w Oberkommando der Wehrmacht, wściekły, że Rundstedt naruszył jego uprawnienia, wydał rozkaz zatrzymania dywizji. Głównodowodzący wojskami we Francji mógł odwołać się tylko do Hitlera, ale ten spał. Gdy obudził się o godzinie 10.00, zaaprobował rozkaz Jodła. W decydu-jącym momencie na normandz-kich plażach zabrakło czołgów, które mogły przesądzić o losach największej operacji desantowej w historii świata. Co prawda Hitler jeszcze tego dnia zmienił zdanie i zgodził się wysłać czołgi, ale straconych godzin nie udało się już odzyskać. Samoloty alianckie opóźniały ruchy niemieckich wojsk, a W tym czasie wojska de- feldmarszałek Gerd von Rundstedt (pierwszy z pra-santowe umacniały się na plażach, wej) w kwaterze Rommla (drugi z prawej)

207

SENSACJE XX WIEKU

2 9 czerwca Rommel wraz z feldmarszałkiem Rundstedtem podjęli ostatnią próbę uzyskania od Hitlera większych uprawnień i większej swobody w manewrowaniu wojskami w Normandii. Pojechali do kwatery Fiihrera w Obersalzbergu. Tam, przez 6 godzin czekali w przedpokoju. Sama zaś rozmowa była krótka: nie uzyskali nic! Hitler zaś uznał, że musi się ich pozbyć.

Utwierdził się w tym przekonaniu dwa dni później, gdy Niemcy, kontratakujący pod Odon, ponieśli klęskę.

- Jest to początek końca! - krzyczał Rundstedt przez telefon do szefa OKW, feldmarszałka Keitla*.

- Co pana zdaniem mamy robić? - zapytał Keitel.

- Zawrzeć pokój, durnie! - wypalił Rundstedt. - Co innego możecie zrobić?!

Hitler dowiedział się o tej rozmowie bardzo szybko. Nie na darmo feldmarszałka Keitla nazywano Lakeitel, ze względu na jego służalczy stosunek wobec Hitlera. Na miejsce głównodowodzącego wojskami niemieckimi we Francji przyjechał feldmarszałek Gunther von Kluge**.

Nie lubił Rommla, wiedział, że Hitler nie darzy go względami, jednakże zdecydował się zatrzymać dowódcę Grupy Armii „B" ze względu na jego doświadczenie i znajomość sytuacji na froncie.

Podczas pierwszego spotkania obydwaj nie ukrywali wzajemnej niechęci.

- Feldmarszałku Rommel, nawet pan musibezwzględnie wykonywać moje rozkazy - powiedział Kluge - To jest najlepsza rada, jaką panu mogę dać.

Rommel zrewanżował się inną radą:

- Proszę nie podejmować żadnych decyzji, zanim nie spotka się pan z dowódcami armii i żołnierzami i nie przeprowadzi inspekcji na froncie.

Wilhelm Keitel (1882-1946), feldmarszałekniem., oficer Reichswehry. Wiatach 1935-1938 szef Zarządu Ogólnego Wehrmachtu. W 1938 r. objął stanowisko szefa Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu (OKW). Służalczość wobec Hitlera zyskała mu przydomek „Lakeitel" (od Lakai - lokaj). Brał udział we wszystkich najważniejszych naradach dotyczących działań wojennych i podpisywał rozkazy operacyjne. W lipcu 1940 r. otrzymał stopień feldmarszałka. 8 września 1941 r. podpisał rozkaz dotyczący traktowania jeńców radzieckich; 16 września nakazał rozstrzeliwać 50-100 Rosjan w odwecie za każdego zabitego Niemca; 4 sierpnia 1942 r. wydał rozkaz przekazywania schwytanych spadochroniarzy alianckich w ręce Służby Bezpieczeństwa (SD). Po zamachu na Hitlera brał udział w sądzeniu i skazaniu na śmierć wielu wysokich oficerów niemieckich. 8 maja 1945 r. podpisał w Berlinie (Karlshorst) akt bezwarunkowej kapitulacji niemieckich sił zbrojnych. W1946 r. stanął przed Międzynarodowym Trybunałem wNorymber-dze, gdzie za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości został skazany na karę śmierci; powieszony 16 października 1946 r.

: Gunther Hans von Kluge(1882-1944),feldmarszałekniem. We wrześniu 1939r.,w czasie walk w Polsce, dowodził niemiecką 4. armią w składzie Grupy Armii „Północ"; w 1940 r. na czele tej armii walczył w Belgii i Francji. W 1941 r. prowadził 4. armię do ataku na Moskwę, a w grudniu tego roku, po dymisji gen. Fedora von Boćka objął dowództwo Grupy Armii „Środek". 4 listopada 1943 r. usunięty ze stanowiska, 2 lipca 1944 r. objął dowództwo wojsk niemieckich na Zachodzie. Zamieszany w zamach na Hitlera 18 sierpnia 1944 r. popełnił samobójstwo, zażywając truciznę.

208

NAJWIERNIEJSZY ŻOŁNIERZ HITLERA

Kluge zdecydował się zastosować do tej rady. Wyruszył na dwudniową inspekcję.

Na półwyspie Cotentin Amerykanie mieli już 14 dywizji, którym Niemcy mogli przeciwstawić tylko 6. Po drugiej stronie frontu, pod Caen, Brytyjczycy wznowili ataki na miasto, będące ważnym węzłem komunikacyjnym. Siły niemieckie wyczerpywały się w szybkim tempie. Do 7 lipca Niemcy stracili 80 783 żołnierzy: zabitych, rannych, zaginionych i wziętych do niewoli. Straty alianckie były niższe: 61732 żołnierzy, ale w tym czasie z Wielkiej Brytanii dosłano 79 tysięcy żołnierzy. Kluge zaczął pojmować, co chciał mu przekazać Rommel, proponując zapoznanie się z sytuacją na froncie.

I wtedy zdarzył się błahy incydent, który mógł mieć dla Rommla istotne następstwa. 3 lipca niemieccy żołnierze znajdujący się w rejonie Caumont usłyszeli, jak Amerykanie przez głośnik wzywali ich dowódcę. Okazało się, że w Cherbourgu, zdobytym 26 czerwca, pozostało kilkanaście niemieckich pielęgniarek.

- Czy można je odesłać? - pytali Amerykanie.

Niemieckie dowództwo zgodziło się. Walki ustały na 4 godziny i pielęgniarki przej echały przez linię frontu w samochodzie dostarczonym przez Amerykanów. Operacja przekazania kobiet zajęła 15-20 minut. Dlaczego więc rozejm trwał tak długo? Czyżby przekazanie pielęgniarek było tylko pretekstem do spotkania przedstawicieli dowództwa wojsk niemieckich we Francji i wojsk alianckich? Prawdopodobnie tak. Tym bardziej że 9 lipca przeprowadzono podobną operację, tym razem przekazania Niemcom dwóch pielęgniarek i siedmiu sekretarek. I tym razem wstrzymano walki na 4 godziny. Wygląda na to, że przedstawiciele obydwu stron kontynuowali dyskusję, która rozpoczęła się podczas pierwszego rozejmu. Ponad wszelką wątpliwość feldmarszałek Rommel wiedział i aprobował te rozmowy. Nie wiemy natomiast, czy brał w nich udział. Prawdopodobnie nie.

Co ustalono podczas dwóch czterogodzinnych rozejmów? Na co zgodzili się Amerykanie? Czy przyjęli propozycję złożenia przez Niemców broni na Zachodzie? To bardzo prawdopodobne. Alianckie wojska odnosiły sukcesy, ale ostateczne zwycięstwo w boju o Normandię było jeszcze odległe. W dalszym ciągu pod Calais stała potężna niemiecka 15. armia, w oczekiwaniu, że lada moment w tym rejonie, odległym od Normandii o 3 00 kilometrów, nastąpi druga, właściwa inwazja. Wystarczył rozkaz Hitlera, żeby wojska te runęły na Normandię i zgniotły słabsze oddziały alianckie. Dowódcy alianccy musieli pamiętać, że oddziały niemieckie mają większą siłę bojową. W armii niemieckiej jednostki bojowe stanowiły 54% stanu osobowego, zaś w amerykańskiej tylko 38%, gdy resztę stanowiły służby pomocnicze, sanitarne itp.

Od 12 czerwca Niemcy ostrzeliwali Londyn za pomocą pocisków V-1. Co prawda, pierwszego dnia wystartowało tylko 10 latających bomb, z których zaledwie jedna eksplodowała w londyńskiej dzielnicy Chiswick, ale już 13 czerwca Niemcy wystrzelili 244 pociski.

209

SENSACJE XX WIEKU

i

To wszystko mogło zachęcać rządy i dowództwa wojsk anglo-amery-kańskich do przyjęcia propozycji zakończenia walk na Zachodzie. Być może warunkiem było zabicie Hitlera. Coś musiało się stać w czasie tych dwóch rozejmów, gdyż Rommel zaktywizował swoją działalność antyhitlerowską. Udało mu się zyskać nowych sprzymierzeńców. Generał Heinz Eberbach, dowódca armii pancernej, oraz Sepp Dietrich, dowódca I korpusu pancernego, zgodzili się go poprzeć. Podobne deklaracje złożyli dowódca 7. armii oraz dowódca II korpusu pancernego SS.

Hitler przebywał w tym czasie w Obersalzbergu i ze swojej górskiej siedziby kierował walkami w Normandii. Rommel napisał list do niego, w którym zrezygnował z jakiejkowiek dyplomatycznej dwuznaczności:

Sytuacja na normandzkim froncie pogarsza się z każdym dniem i staje się kryzysowa - pisał. - Żołnierze wszędzie walczą bohatersko, ale nierówny bój zbliża się do końca. Jest pilną potrzebą wyciągnięcie ostatecznych wniosków. Jako dowodzący Grupą Armii czuję się w obowiązku mówić otwarcie na ten temat.

Ten list oznaczał dla jego autora sąd wojenny. Tymczasem do Rommla zbliżało się niebezpieczeństwo i z drugiej strony.

Już od 7 czerwca we Francji znajdował się oddział komandosów brytyjskich, liczący 118 oficerów i 136 żołnierzy. Zrzucono ich w odległości około 3 00 km na południe od Normandii. Tam przypadkowo nawiązali kontakt z agentem francuskim o nazwisku Defors, właścicielem zamku położonego obok kwatery Rommla. Twierdził on, że widywał feldmarszałka przechadzaj ącego się po parku, gdzie dobry snajper z odległości około 400 metrów mógłby go zastrzelić. Dowódca komandosów, podpułkownik William Fra-ser, zawiadomił o tym Londyn, prosząc o zgodę na przeprowadzenie zamachu. Stamtąd jednak przyszedł zakaz przeprowadzenia akcji. Wyjaśniano, że przedzieranie się komandosów przez okupowaną Francję jest zbyt niebezpieczne i łatwiej będzie wysłać z Londynu specjalny oddział, który wyląduje na spadochronach w pobliżu zamku Rommla. Dla pułkownika Frasera była to zaskakująca decyzja, gdyż uważał on, że dotarcie do Chateau de La Roche Guyon jest możliwe, musiał jednak podporządkować się rozkazowi z Londynu. W Wielkiej Brytanii, 15 lipca 1944 r., ZamekLaRocheGuyon-hwateraRommUi grupa komandosów gotowa do wykonania we Francji od marca 1944 r. zadania zaczęła przygotowywać się do lotu

210

NAJWIERNIEJSZY ŻOŁNIERZ HITLERA

na lotnisku Harrington. 18 lipca mieli wylądować na spadochronach w lesie w pobliżu zaniku i w nocy zaatakować. Jednak los inaczej pokierował rozwojem wypadków.

17 lipca Rommel wyruszył na inspekcję na froncie. Powodzenie jego działań mogło przesądzić o losach spisku zawiązanego w Berlinie.

Tam, od wielu lat powstawały plany zamachu opracowywane przez oficerów, którzy uważali, że polityka Hitlera doprowadzi Niemcy do zguby. Wkońculattrzydziestych szef wywiadu wojskowego, admirał Wilhelm Canaris, zawiązał tajną organizację antyhitlerowską „Czarna Orkiestra". Jednak spiskowcy nie odważyli się wystąpić otwarcie przeciwko Fiihrero-wi, przekonani, że ma on zbyt duże poparcie wśród wojska i społeczeństwa. Dopiero agresja na Polskę, która spowodowała przystąpienie do wojny Wielkiej Brytanii i Francji, uaktywniła działania spiskowców z „Czarnej Orkiestry" i innych oficerów Wehrmachtu.

Wkońcu 1939 r., gdy Niemcy przygotowywały się do agresji na Francję, generał Franz Halder*, szef Sztabu Generalnego woj składowych, przekonany, że operacja ta zakończy się klęską, zaczął nosić w kieszeni pistolet, oczekując sposobności, aby zastrzelić Hitlera.

Po zwycięstwie nad Francją były zastępca szefa berlińskiej policji, Fritz-Dietlof Graf von der Schulenburg* * postanowił zastrzelić Hitlera w czasie parady zwycięstwa, wyznaczonej w Paryżu na 27 czerwca, ale ze względu na niebezpieczeństwo brytyjskiego nalotu, defiladę odwołano.

Po klęsce stalingradzkiej, w styczniu 1943 r., gdy cała niemiecka 6. armia, 250 tysięcy żołnierzy, została zniszczona, wielu najwyższych oficerów uznało, że winę za to ponosi Hitler i on też musi ponieść odpowiedzialność. Grupa oficerów postanowiła aresztować Fuhrera podczas wizyty w dowództwie Grupy Armii „B" w Połtawie, wyznaczonej na 17 lutego, jednakże Hitler umknął przeznaczeniu, zmieniając plan i jadąc do Zaporoża, do dowództwa Grupy Armii „Południe".

* Franz Halder(1884-1972), generał niem. Potomek bawarskiej rodziny woj skowej, w latach 1914-1918 pełnił służbę w sztabach armii. Po wojnie pozostał w Reichswehrze i był m.in. wykładowcą taktyki, oficerem sztabu dywizji i szefem Truppenamt. W 1938 r. awansował na stanowisko szefa Sztabu Generalnego wojsk lądowych. Kierował pracami nad przygotowaniem planów operacyjnych działań przeciwko Polsce w 1939 r., Norwegii, Zachodniej Europie, Grecji, Jugosławii oraz części inwazji na Wielką Brytanię; pod jego kierownictwem opracowano plan agresji na Związek Radziecki. 24 września 1942 r. został zdymisjonowany przez Hitlera ze względu na odmienne koncepcje strategiczne. Po zamachu lipcowym aresztowany i zesłany do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie doczekał wyzwolenia przez wojska amerykańskie.

** Fritz-Dietlof Graf von der Schulenburg (1902-1944). Zwolennik Hitlera i członek nazistowskiej partii NSDAP, zrobił szybką karierę urzędniczą we Wschodnich Prusach. W 193 7 r. objął stanowisko zastępcy szefa berlińskiej policji. W1939 r. walczył w Polsce jako dowódca plutonu. Po zwycięstwie Niemiec nad Francją odesłano go do sztabu generała Unruha w Paryżu. Przekonany, że Hitler doprowadzi Niemcy do zguby, przygotowywał się do przeprowadzenia zamachu, a następnie związał się z grupą spiskowców. Aresztowany 20 lipca 1944 r. został skazany na śmierć i powieszony w więzieniu w Plótzensee.

211

SENSACJE XX WIEKU

13 marca 1943 r. spiskowcy, którym przewodził pułkownikHenningvonTresckow*, postanowili zabić Hitlera w czasie wizyty w kwaterze głównej Grupy Armii „Środek", wpobliżu Smoleńska. I ten zamach nie doszedł do skutku, gdyż feldmarszałek Giinther von Kluge nie zaaprobował planu przewidującego zastrzelenie Hitlera z pistoletów maszynowych w czasie obiadu, obawiając się, że kule trafią i jego, gdy jako gospodarz będzie siedział obok Fiihrera.

PułkownikvonTresckowpostanowił dokonać zamachu w inny sposób. Wręczył oficerowi towarzyszącemu Hitlerowi paczkę rzekomo zawie-rającą dwie butelki wódki, prosząc o przekazanie jej znajomemu w Berlinie. W rzeczywistości w paczce były dwa niewielkie ładunki wybuchowe, które miały eksplodować w pół godziny po starcie samolotu. Zamach nie udał się, gdyż niska temperatura w luku bagażowym sprawiła, że zapalniki zamarzły i nie zadziałały.

21 marca 1943 r. baron pułkownik Rudolph Christoph von Gersdorff, za namową pułkownika von Tresckowa, zgodził się dokonać samobójczego zamachu na Hitlera w czasie zwiedzania przez niego wystawy zdobycznego sprzętu. Do kieszeni płaszcza włożył bombę i tuż przed przy-byciemHitlera uruchomił zapalnik działającyz 10-minutową zwłoką. I tym razem szczęście dopisało Fuhrerowi, który w niebywałym pośpiechu przemknął przez wystawę i odjechał, a zamachowiec ledwo zdążył rozbroić bombę, zanim wybuchła.

W tym czasie decyzję o zabiciu Hitlera podjął też pułkownik Claus von Stauffenberg**. Jednak nie mógł wykonać swojego zamysłu; w kwietniu 1943 r., w czasie służby w Tunezji został ciężko ranny pociskami dwóch

Dowódca 6. armii niemiechiej,feldmar-szałeh Friedrich Paulus, oddaje się do niewoli

* Henning von Tresckow (1901-1944), generał niem. W chwili wybuchu wojny był oficerem sztabowym dywizji piechoty, a następnie oficerem sztabu Grupy Armii „Środek", walczącej na terenie ZSRR. Awansowany do stopnia generała-majora, objął stanowisko szefa sztabu 2. armii. Od pierwszych dni wojny opowiadał się za usunięciem Hitlera. Dzień po nieudanym zamachu popełnił samobójstwo, aby uniknąć aresztowania.

** Claus von Stauffenberg (1907-1944), pułkownik niem. Potomek arystokratycznej rodziny, po ukończeniu akademii wojskowej w 1939 r. służył w 6. dywizji pancernej w czasie walk w Polsce i Francji. Przeciwny Hitlerowi, w 1940 r. związał się z opozycyjną organizacją „Czarna Orkiestra", założoną przez Wilhelma Canarisa. W 1943 r. oddelegowano go do Tunezji. Tam odniósł bardzo ciężkie rany podczas ataku amerykańskich myśliwców. Po kilku miesiącach spędzonych w szpitalu wojskowym powrócił do Berlina z postanowieniem dokonania zamachu na Hitlera. Po dwóch nieudanych próbach, 20 lipca 1944 r., wezwany na odprawę do kwatery w Kętrzynie jako szef sztabu Armii Rezerwowej (od 1 lipca 1943 r.), podłożył bombę, której wybuch jedynie lekko zranił Hitlera. Schwytany 21 lipca o godz. 23.00 (broniąc się odniósł ranę) został rozstrzelany.

212

NAJWIERNIEJSZY ŻOŁNIERZ HITLERA

amerykańskich samolotów myśliwskich: stracił prawą rękę, dwa palce lewej ręki, lewe oko, ponadto odłamki uszkodziły mu kolano, ucho i prawe oko.

Wczerwcu 1943 r., gdy zaleczył rany i wrócił do służby wojskowej, mianowano go szefem sztabu Armii Rezerwowej. Nowe stanowisko stwarzało mu bardzo dogodną możliwość przeprowadzenia zamachu i przejęcia władzy w państwie. Stauffenberg, zapraszany na narady, uzyskał dostęp do Hitlera, zaś podlegająca jego rozkazom Armia Rezerwowa, powołana w celu przeciwdziałania wewnętrznym niepokojom i zwalczania alianckich desantów powietrznych, łatwo mogła w razie konieczności opanować sytuację po usunięciu Fuhrera.

Zgłaszali się ochotnicy. Kapitan woj sk pancernych, baron Axel von dem Bussche, zgodził się dokonać samobójczego zamachu w czasie demonstrowania Fiihrerowi nowego munduru i wyposażenia. W tym celu miał włożyć do ukrytej kieszeni kombinezonu silny ładunek wybuchowy, który miał zadziałać w 4 sekundy po uruchomieniu zapalnika. Jednak w styczniu 1944 r., zanim doszło do zamachu, Bussche stracił na froncie nogi, sprzęt zaś został zniszczony w czasie bombardowania Berlina. Jego misję przejął kapitan Eberhard von Brei-tenbuch. 11 marca, towarzysząc feldmarszałkowi Ernstowi Buschowi, przybył na konferencję do Hitlera z pistoletem ukrytym w kieszeni bluzy munduru. Jednak w ostatniej chwili nie wpuszczono go do gabinetu.

Nadszedł czas na Stauffenberga. 11 lipca 1944 r. wezwano go do willi Hitlera w Obersalzbergu, gdzie miał złożyć meldunek o tworzeniu nowych oddziałów Armii Rezerwowej. Rozkaz, jaki otrzymał od szefów „Czarnej Orkiestry", generała Ludwiga Becka* i Carla Górdelera**, mówił, że musi zabić równocześnie najbliższych współpracowników Hitlera: Heinricha Himmlera i Josepha Goebbelsa, co ułatwiłoby przejęcie władzy w Berlinie i złamanie oporu oddziałów, Claus von Stauffenberg

Ludwig Beck (1880-1944) generał niem. Uczestnik I wojny światowej, w 1935 r. objął stanowisko szefa Sztabu Generalnego OKH. Był przeciwny Hitlerowi i podjął działania zmierzające do pokrzyżowania jego agresywnych planów. W 1938 r. był jednym z założycieli tajnej organizacji „Czarna Orkiestra", która zamierzała dokonać zamachu stanu. W październiku 1938 r., zmuszony do rezygnacji ze stanowiska szefa Sztabu Generalnego, pozostał związany z opozycją antyhitlerowską, ale jego udział w lipcowym zamachu nie był znaczący; mimo to, na wiadomość o fiasku tego przedsięwzięcia, zdecydował popełnić samobójstwo. Próba nie powiodła się i został dobity przez swojego podwładnego.

: Carl Friedrich Gordeler (1884-1945). Żołnierz I wojny światowej, w latach dwudziestych popierał ruch nazistowski. Od 1920 do 1930 r. był zastępcą burmistrza Królewca. W latach 1930-1937 burmistrz Lipska. Wykorzystując rozległe koneksje, usiłował tworzyć opozycję wobec reżimu hitlerowskiego. Skazany na śmierć 7 września 1944 r., został stracony 2 lutego 1945 r.

213

SENSACJE XX WIEKU

4 *

które pozostawałyby wierne Hitlerowi. Ani 11 lipca, ani 2 dni później w otoczeniu Hitlera nie było j ego współpracowników. Stauf f enberg nie uruchomił zapalnika bomby.

15 lipca przyszło następne wezwanie. Tym razem miał się udać^do kwatery Hitlera w Gierłoży, aby zref erować postępy przy tworzeniu tzw. oddziałów zaporowych, które mogły być użyte na froncie wschodnim. Spiskowcy postanowili, że dłużej nie można zwlekać i zamach trzeba przeprowadzić, bez względu na to, czy w pobliżu będą Himmler i Goeb-bels. Jednakże ich nieobecność bardzo skomplikowałaby dalsze działania. Było oczywiste, że po uśmierceniu wodza, oni staną na czele państwa. Będą mieli do dyspozycji silne oddziały, bezgranicznie wierne nazizmowi: przede wszystkim ogorzałe w bojach i bezwzględne dywizje Waffen-SS, które mogły rozprawić się ze słabymi wojskami Armii Rezerwowej . Poza tym przeciwko spiskowcom wystąpiłyby tajne służby Gestapo i Sicherheitsdienst. Bez wątpienia powodzenie akcji przejęcia władzy zależało od wsparcia spiskowców przez frontowe oddziały Wehrmach-tu, a to gwarantował feldmarszałek Rommel. Zakończenie walk we Francji dawało mu możliwość szybkiego przerzucenia wojsk do Berlina oraz zablokowania lub rozbicia wojsk, które pozostałyby wierne martwemu Hitlerowi.

17 lipca feldmarszałek wyruszył w podróż inspekcyjną, której prawdziwym celem było zapewne sprawdzenie gotowości do zamachu stanu. Kiedy dzień później, po południu, wracał w odkrytym samochodzie do swojej kwatery, o godzinie 16.20 na niebie pojawiły się dwa brytyjskie myśliwce Typhoon. Piloci, widząc samotny samochód, zniżyli lot i otworzyli ogień z działek. Kierowca nie zdążył zahamować, aby z Rommlem skryć się za drzewami, gdy kamienie wzniesione wybuchami pocisków uderzyły feldmarszałka w lewą skroń i policzek, łamiąc kość policzkową i powodując pęknięcie czaszki. Bardzo szybko przewieziono go do szpitala. Lekarze uznali, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, ale przez trzy następne dni leżał nieprzytomny.

Czy Stauffenberg dowiedział się o wypadku Rommla? Gdyby ta wieść dotarła do niego, powinien odłożyć zamach. Być może spiskowcy zaufali swoim siłom i uznali, że gdy opanują Berlin, wszystkie oddziały się im podporządkują. To była naiwność. Dowódca Armii Rezerwowej, generał Fritz Fromm, wiedział o przygotowaniach do zamachu, ale pozostawał nieufny. Było oczywiste, że rozkaz użycia podległych sobie oddziałów do przejęcia kontroli nad Berlinem wyda tylko wtedy, gdy będzie miał pewność pełnego sukcesu. Stauffenberg postawił wszystko na jedną kartę. Uznał, że albo sam zginie zanim wykona zamach i wówczas operacja przejęcia władzy o kryptonimie „Walkiria" nie zostanie uruchomiona, albo zabije Hitlera, a wówczas wszyscy, w tym generał Fromm, przystąpią do współpracy, gdyż nie będą mieli innego wyjścia.

20 lipca 1944 r. pułkownik Stauffenberg wraz z towarzyszącym mu adiutantem, porucznikiem Wernerem von Haeftenem, wylądował o godzinie 10.00 na lotnisku w Gierłoży. O 11.00 miała rozpocząć się wstępna

214

NAJWIERNIEJSZY ŻOŁNIERZ HITLERA

konferencja w bunkrze szefa OKW, feldmarszałka Keitla. Gdy tylko się zakończyła, Stauffenberg poprosił o chwilę wolnego czasu, aby móc zmienić koszulę. W tym momencie jego adiutant, który przebywał w przedpokoju zteczkązawierającąładunekwybuchowy, omalże się nie zdekonspirował. Zdenerwowany odszedł do toalety, pozostawiając teczkę na krześle. Gdy wrócił, zobaczył, jak pochyla się nad nią esesman ze straży.

- Pułkownik von Stauffenberg potrzebuje dokumentów z tej teczki na konferencję u Fiihrera - zdołał powiedzieć na tyle spokojnym i naturalnym głosem, że esesman odszedł, nie podejrzewając niczego.

Z pokoju konferencyjnego wyszedł Stauffenberg i wziął teczkę. Oficer wskazał mu pomieszczenie, gdzie mógł się przebrać. Tam pułkownik wyciągnął niewielkie obcążki, aby zgnieść dwie szklane kapsułki z kwasem, który miał przeżreć miedziane druty zapalników dwóch ładunków wybuchowych. Po około dziesięciu minutach przerwany drut miał zwolnić iglicę, a ta, uderzając w spłonkę, spowodować wybuch bomb o wadze około pół kilograma każda.

Jego okaleczona dłoń, pozbawiona dwóch palców nie mogła utrzymać obcążek. Wyślizgiwały się raz po razie, spadając na dno teczki.

Na zewnątrz bunkra Keitel zaczynał się niecierpliwić. Do czasu rozpoczęcia konferencji pozostało już niewiele minut, a pułkownik nie wychodził z bunkra. Zniecierpliwiony Keitel wysłał wreszcie esesmana, aby pomógł Stauffenbergowi.

Pułkownikowi udało się zgnieść jedną z dwóch ampułek, gdy w drzwiach stanął sierżant. Stauffenberg uznał, że dalsze gmeranie w teczce mogłoby wydać się esesmanowi podejrzane. Zamknął ją szybko i ruszył w stronę wyjścia. Uważał, że wybuch jednego ładunku i tak spowoduje eksplozję drugiego, bez potrzeby uruchamiania drugiego zapalnika.

- Może pomóc panu? - Keitel wyciągnął rękę, aby wziąć teczkę.

- Nie, dziękuję, muszę dawać sobie radę sam - odpowiedział Stauffenberg.

Keitel nie nalegał, aby nie urazić kalekiego oficera. Ruszyli szybko w stronę bunkra Hitlera, odległego o około 400 metrów. Nagle Stauffenberg dostrzegł, że kierują się do murowanego baraku. Nie wiedział, że w bunkrze Hitlera trwały roboty przy wzmacnianiu stropów i Fiihrer przeniósł się do bunkra dla gości, zaś narady odbywały się w budynku nieopodal.

Co prawda w oknach były stalowe okiennice, mające chronić wnętrze przed odłamkami bomb, ale niebezpieczeństwa nalotu nie było, a okna szeroko otwarto. Było oczywiste, że w takim wnętrzu efekt działania fali podmuchowej będzie znacznie mniejszy, ale zamachowiec już cofnąć się nie7mógł. Zapalnik bomby w jego teczce już działał i nie można było go zatrzymać.

W pokoju konferencyjnym trwała już narada, gdy wszedł Stauffenberg. Oddał teczkę jednemu z adiutantów Keitla, prosząc, aby wskazał mu miejsce w pobliżu Hitlera.

215

SENSACJE XX WIEKU

- Mam słaby słuch i muszę być w pobliżu Fiihrera, abym słyszał jego pytania - wyjaśnił.

Hitler siedział na stołku przy dużym stole, na którym rozłożono mapy. Z jego prawej strony stanął generał Adolf Heusinger, relacjonujący sytuację na froncie wschodnim, dalej na prawo -adiutant generała, który rozkładał mapy.

Stauffenberg stanął na wskazanym miejscu między Heusinge-rem a jego adiutantem. Postawił teczkę na podłodze, po lewej stronie masywnej betonowej podpory stołu, skąd fala wybuchu powinna dotrzeć wprost do Hitlera i rozerwać go. Po minucie Stauffenberg odwrócił się i wyjaśniwszy adiutantowi Keitla, że musi zadzwonić, wyszedł z baraku. Tam czekali na niego porucznik Haeften oraz wtajemniczony w spisek szef wojsk łączności, generał Erich Fellgiebel. Odeszli na odległość 250 metrów, gdy potężny wybuch wstrząsnął powietrzem. Zobaczyli, jak płomienie wypełniły otwarte okna, a potworna fala uniosła dach do góry i rozrzuciła dachówki w promieniu setek metrów. Była godzina 12.50.

Stauffenberg z Haeftenem wskoczyli do samochodu i ruszyli w stronę wartowni. Panowało tam tak wielkie zamieszanie, że bez problemu wyje-

Adolf Hitler pokazuje Benito Mussoliniemu miejsce zamachu

mm

Wartownia nr 1 w Wilczym Szańcu. Żołnierze salutują przejeżdżającemu Hitlerowi 216

NAJWIERNIEJSZY ŻOŁNIERZ HITLERA

chali z pierwszej strefy. Minęli drugi punkt kontrolny, ale dowódca trzeciego posterunku otrzymał już rozkaz, że nikogo nie wolno wypuszczać. Szczęśliwie Stauffenbergowi udało się przekonać jednego z oficerów, że wykonuje rozkaz Hitlera i musi natychmiast lecieć do Berlina. Wypuszczono go. Na lotnisku wsiadł na pokład bombowca He 111, przystosowanego do przewozu pasażerów. Był przekonany, że Hitler nie żyje. Przecież nikt z 24 osób w tym baraku nie mógł przeżyć tak potężnej eksplozji! To było absolutnie niemożliwe!

Stało się jednak inaczej. Właśnie adiutant generała Heusingera miał rozłożyć następną mapę, gdy jego noga zaczepiła o teczkę, pozostawioną przez Stauf fenberga. Mechanicznie przestawił ją na drugą stronę masywnej podpory stołu. O godzinie 12.5 0 Hitler pochylił się nad mapą. Oparł się na łokciach i zaczął studiować sytuację, gdy nagle blat stołu uniósł się i rozleciał na kawałki, a w twarz Fuhrera strzelił płomień. Podmuch rozerwał mu bębenek w uchu i rzucił na podłogę. To było nieprawdopodobne, ale Hitler żył. Bez wątpienia dlatego, że eksplodował tylko jeden ładunek, a betonowa podpora stołu skierowała falę wybuchu w górę. Lekka kon-strukcj a budynku nie skumulowała niszczącej siły we wnętrzu, lecz uwolniła ją przez okna i dach na zewnątrz.

Generał Fellgiebel szedł do swojej kwatery, gdy zobaczył jak z baraku wychodzi Hitler z osmaloną twarzą i w podartym, nadpalonym mundurze. Generał ruszył do telefonu, by niezwłocznie zadzwonić do Berlina, do jednego ze spiskowców, generała Fritza Thielego.

- Stało się coś strasznego - powiedział. - Fuhrer żyje.

Odłożył słuchawkę. Więcej nie mógł powiedzieć, wiedząc, że telefon jest na podsłuchu. Wydał rozkaz przerwania łączności z Berlinem. Tylko tyle mógł zrobić, aby ułatwić zamachowcom dalsze kroki.

Jego słowa można było różnie rozumieć. „Straszne" mogło być to, że Stauffenberg zrezygnował z przeprowadzenia zamachu, lub że został schwytany, zanim zdołał to zrobić. Mogło też znaczyć, że zginął w czasie eksplozji.

Spiskowcy postanowili czekać, aż sytuacja sama się wyjaśni, i udali się na obiad do kasyna oficerskiego.

Tracili bezcenny czas.

Samolot Stauf fenberga wylądował na berlińskim lotnisku Rangsdorf o godzinie 15.00. Porucznik Haeften natychmiast skontaktował się z Thie-lem i generałem Friedrichem Olbrichtem*, którzy zdążyli już powrócić z kasyna.

Friedrich Olbricht (1888-1944), generał niem. Żołnierz I wojny światowej, po jej zakończeniu pozostał w wojsku na stanowiskach sztabowych. W latach 1938-1940 dowodził 23. dywizją piechoty walczącą w Polsce. Od 1940 r. szef Allgemeine Heeresamt Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych (OKH). Przekonany o katastrofie, do jakiej doprowadzą rządy Hitlera, brał czynny udział w organizowaniu opozycji wśród wyższych oficerów. Zginął rozstrzelany razem z płk. Stauffenbergiem w noc po zamachu na Hitlera.

217

SENSACJE XX WIEKU

- Fuhrer nie żyje - zapewniał przez telefon. - Wybuch był tak silny, j akby w barak trafił pocisk kalibru 150 mm. Stamtąd nikt nie mógł wyjść żywy.

To brzmiało bardzo przekonująco. Spiskowcy uznali, że czas przystąpić do przejmowania władzy. Generał Olbricht wyruszył do kwatery głównodowodzącego Armią Rezerwową, generała Fromma.

- Mamy pewność, że Hitler nie żyje - powiedział. - Oczekujemy, że wyda pan rozkaz „Walkiria".

Jednakże Fromm nie uwierzył w zapewnienia Olbrichta. Do dzisiaj nie wiadomo dlaczego, skoro nie mógł mieć żadnych wiadomości z Gierłoży, z powodu zablokowanej łączności. Być może postanowił działać bardzo ostrożnie lub przeczucie podpowiadało mu, że powinien wstrzymać się na razie od jakichkolwiek działań. Ta ostrożność zakończyła się dla niego tragicznie.

Wkrótce przywrócono łączność z kwaterą Hitlera i Fromm dowiedział się od feldmarszałka Keitla, że zamach nie udał się. Mógł już teraz postąpić jak wierny żołnierz Hitlera. Podjął nawet próbę aresztowania Stauf-fenberga, ale spiskowcy byli szybsi i jego wsadzili do aresztu.

Spisek załamywał się. Cztery godziny po wybuchu w kwaterze Hitlera oficerowie, którzy zdecydowali się przejąć władzę, działali chaotycznie i popełniali kolejne błędy, które musiały przynieść im zgubę. Do wszystkich okręgów wojskowych wysłali depesze informujące, że armiaprzejęła władzę. Tę depeszę podpisał feldmarszałek Erwin von Witzleben* i to był błąd, ponieważ wojsko wiedziało, że feldmarszałek od dwóch lat chorował i pozostawał poza służbą. Tuż potem rozesłano następną proklamację, informującą, że nowym dowódcą Armii Rezerwowej został generał Erich Hoepner**. To nazwisko było również doskonale znane niemieckim oficerom: wiedzieli, że był wspaniałym dowódcą 4. grupy pancernej, ale w styczniu 1942 r. zdymisjonowano go w wyniku niepowodzeń na froncie wschodnim. Na domiar złego proklamacje spiskowców docierały do okręgów wojskowych około godziny 17.00. W sztabach nie było już dowódców, a jedynie oficerowie dyżurni. Ci musieli odszukać swoich przełożonych, a to zajmowało czas. Dowódcy, którzy otrzymali proklamacje z Berlina, widząc nazwiska dwóch oficerów pozostających od lat poza czynną służbą, zaczęli dzwonić do stolicy, w celu uzyskania potwierdze-

Erwin von Witzleben (1881-1944), generał niem. W I wojnie światowej walczył na froncie zachodnim. Po zakończeniu działań pozostał w armii na stanowiskach dowódczych. W końcu lat 30. związał się z grupą spiskowców. W dniu wybuchu II wojny światowej dowodził 1. armią. W1940 r. otrzymał stopień feldmarszałka i do 1942 r. dowodził Grupą Armii „D". Aresztowany przez Gestapo 21 lipca 1944 r., skazany na śmierć, 8 sierpnia został powieszony.

: Erich Hoepner (1886-1944), generał niem. W czasie walk w Polsce w 193 9 r. i we Francji w 1940 r. dowodził XVI korpusem, następnie był dowódcą 4. grupy pancernej. W grudniu 1941 r. został zdegradowany przez Hitlera, który obarczył najwyższych dowódców winą za niepowodzenia pod Moskwą. W1944 r. brał aktywny udział w spisku antyhitlerowskim i był typowany przez spiskowców na stanowisko głównodowodzącego siłami zbrojnymi. Po zamachu lipcowym został aresztowany i 8 sierpnia 1944 r. powieszony.

218

NAJWIERNIEJSZY ŻOŁNIERZ HITLERA

nia. Oczywiście zgłaszali się do generała Fromma, podczas gdy ten nie mógł niczego potwierdzić, pozostając w areszcie. Wreszcie o 18.30 radio podało wiadomość o nieudanym zamachu na Fuhrera. To odebrało odwagę nawet tym, którzy mieli ochotę podporządkować się rozkazom spiskowców z Berlina. Zamach stanu załamał się.

Jedyna pomoc mogła nadejść tylko z Francji, gdzie generał Heinrich Stiilpnagel, wojskowy gubernator Francji, na wieści z Berlina przystąpił do energicznej akcji. Na jego rozkaz wojsko aresztowało 12 tysięcy esesmanów i przejęło pełną kontrolę nad sytuacją w Paryżu. Od tego momentu Stiilpnagel potrzebował pomocy wysokiego dowódcy, aby skorzystać ze wsparcia armii z północy Francji. Jednakże Erwin Rommel, jedyny człowiek, który mógł pomóc zbrojnie spiskowcom, leżał nieprzytomny w szpitalu. Decyzja pozostawała w rękach von Klugego, ale ten, choć doskonale orientował się w planach spiskowców, nie mając absolutnej pewności co do powodzenia akcji, nie miał zamiaru nadstawiać głowy.

W Berlinie generał Fromm, który odzyskał wolność i miał już pełną jasność sytuacji, wydał rozkaz aresztowania najbardziej aktywnych spiskowców: Stauffenberga, Haeftena, pułkownika Albrechta Mertza von Quirnheima i generała Olbrichta. Musiał się ich pozbyć, gdyż byli świadkami dwuznacznej roli, jaką on sam odegrał w przebiegu zamachu stanu. Dlatego wydał rozkaz natychmiastowego ich rozstrzelania. Rannego Stauffenberga i trzech innych oficerów wyprowadzono na dziedziniec budynku Sztabu Generalnego przy Bendlerstrasse i stracono ich w świetle reflektorów ciężarówek. Zgładzeniu pozostałych spiskowców zapobiegło przybycie do Berlina Ernsta Kaltenbrunnera, szefa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, któremu zależało na zachowaniu spiskowców przy życiu, aby torturami wyciągnąć od nich informacje o zasięgu rebelii. Natychmiast aresztowano generała Fromma, którego podejrzewano o niejednoznacznąpostawę, w czasie dramatycznych wydarzeń. Oskarżony o tchórzostwo, został skazany na śmierć i rozstrzelany 12 marca 1945 r.

Feldmarszałek Rommel powracał do zdrowia w rodzinnej posiadłości Herrlingen. Przeżycia ostatnich tygodni zmieniły go bardzo. Stał się apatyczny, przestał zastanawiać się nad przyszłością, a nad wyraz denerwowały go drobiazgi. Wybuchem złości przyjął wiadomość, że ze względu na oszczędności benzynowe będzie musiał zrezygnować ze swego wielkiego horcha na rzecz małego opla na gaz drzewny. Być może feldmarszałek przeczuwał już zbliżające się niebezpieczeństwo, przed którym nie było ucieczki.

W Berlinie aresztowani spiskowcy wskazali na Rommla, jako uczestnika akcji. Pułkownik-major Casar von Hofacker*, adiutant Stiilpnagela, po-

Casar von Hofacker (1896-1944), jako ochotnik podczas I wojny światowej trafił do niewoli i do Niemiec powrócił dopiero w 1920 r. Po ukończeniu studiów prawniczych pracował jako radca w wielkich zakładach przemysłowych w Berlinie; jednocześnie działał w nazistowskich organizacjach. W czasie II wojny światowej walczył w Polsce

219

SENSACJE XX WIEKU

twornie torturowany w podziemiach Gestapo przy Prinz-Albrecht-Stras-se w Berlinie, podpisał zeznanie, że Rommel obiecał spiskowcom najdalej idącą pomoc po udanym zamachu na Hitlera. Potwierdzili to Stulpnagel i Speidel.

Jednakże Hitler nie chciał dać wiary tym zeznaniom. 12 października przyjął feldmarszałka Keitla.

- Dostarczy pan Rommlowi zeznanie Hofackera - powiedział - oraz mój list, który panu podyktuję. Jeżeli odrzuci oskarżenia Hofackera, wówczas musi stawić się u mnie. Jeżeli nie uchyli się, to będzie oznaczać areszt i sąd. Rommel powinien tego uniknąć podejmując odpowiednie działanie. Mój Boże, ile to razy w historii Prus jeden oficer zawoził drugiemu nabity pistolet i kładł przed nim na stole.

Keitel wręczył zeznanie obciążające Rommla i list od Hitlera generałowi Wilhelmowi Burgdorfowi, staremu przyjacielowi Rommla z czasów ich wspólnej nauki w szkole piechoty w Dreźnie. Następnego dnia dowódca garnizonu w Ulm otrzymał rozkaz wysłania kogoś na stację, aby sekretnie odebrał wielki wieniec z Berlina oraz zorganizował pogrzeb państwowy. Data i miejsce pogrzebu miały być ustalone później...

Tego dnia Rommel odbył z rodziną długą przejażdżkę samochodem

i dopiero wieczorem powrócił do domu. Kamerdyner poinformował go, że z Berlina dzwonił generał Burgdorf, który zapowiedział wizytę następnego dnia.

- Chodzi mu o nowe stanowisko dla mnie - skomentował Rommel tę informację. - Prawdopodobnie powierzą mi obronę Prus Wschodnich.

Ani przez chwilę nie pomyślał, jaki miał być rzeczywisty cel odwiedzin starego przyjaciela. Rankiem 14 października generał Burgdorf zatrzymał swojego opla na autostradzie, w miejscu gdzie już czekał duży, Erwin Rommel z rodziną: na prawo od niego żona Lucie OŚmioosobowy samochód poli-oraz syn Manfred cyjny z mężczyznami ubranymi

i Francji, gdzie zetknął się z oficerami organizującymi opozycję antyhitlerowską. Do 1944 r. pozostawał w sztabie generała Stiilpnagela. 9 lipca 1944 r. kontaktował się z feldmarszałkiem Rommlem w sprawie zamachu stanu. Aresztowany 25 lipca, w czasie pierwszego przesłuchania w Paryżu natychmiast przyznał się do udziału w spisku stwierdzając: żałuję, że nie byłem na miejscu mojego kuzyna Stauffenberga, który nie mógł dobrze wykonać zadania ze względu na wojenne okaleczenia. Skazany na śmierć 3 0 sierpnia, został powieszony w grudniu 1944 r.

220

NAJWIERNIEJSZY ŻOŁNIERZ HITLERA

po cywilnemu. Jeden z nich zdał Burgdorfowi dokładną relację z sytuacji w willi Rommla. Potem ruszyli do Herlingen.

O jedenastej zadźwięczał dzwonek przy ogrodowej furtce i Rommel wyszedł, aby powitać gości. Założył swój pustynny mundur, do którego przypiął odznakę za waleczność - Pour le Merite.

Burgdorfowi, potężnemu, zwalistemu mężczyźnie, towarzyszył jego zastępca, Ernst Maisel,małyczłowieczekolisiej twarzy z błyszczącymi oczami.

- Czy zostaną panowie na obiedzie? - zapytała Lucie Rommel.

- Dziękuję pani, to urzędowa sprawa - ponuro odpowiedział Burgdorf. - Czy moglibyśmy porozmawiać z feldmarszałkiem w cztery oczy?

Pani Rommel, wyczuwając napiętą atmosferę, cofnęła się do pokoju, a goście wraz z feldmarszałkiem skierowali się do gabinetu.

- Zostałeś oskarżony o udział w zamachu na życie Fiihrera - powiedział Burgdorf, gdy tylko zamknęły się drzwi. Następnie odczytał zeznania Hofackera, Speidla i Stiilpnagela.

Rommel usiadł w fotelu.

- Tak jest! Poniosę wszystkie konsekwencje. Zapomniałem się - nawet nie usiłował bronić się, chociaż zeznania, które usłyszał, nie były do końca prawdziwe. Zarzucono mu bowiem, że brał udział w zorganizowaniu zamachu na życie Hitlera, a to nie była prawda.

- Czy Hitler o tym wie? - zapytał Burgdorfa. Ten skinął głową.

- Niech pan nas zostawi samych - powiedział do Maisela.

- Powiem ci teraz coś, czego nie ma w liście - zwrócił się do Rommla. - Hitler obiecał, że jeżeli popełnisz samobójstwo, twoja zdrada zostanie zachowana w tajemnicy przed Niemcami, postawiony będzie pomnik i odbędzie się pogrzeb państwowy. Nie zostaną podjęte kroki przeciwko twojej rodzinie, jakie zwykle podejmuje się w takich sytuacjach, a Lucie zatrzyma marszałkowską rentę. To w uznaniu twoich zasług dla Rzeszy.

General Wilhelm Burgdorf przed domem Rommla w Herr-lingen

221

SENSACJE XX WIEKU

Pogrzeb feldmarszałka Erwina Rommla

- Daj mi parę minut, abym mógł to przemyśleć. - Rommel wstał z fotela i podszedł do okna. Rzeczywiście Hitler obdarzył go łaską: dał mu możliwość szybkiej śmierci, a nie konania przez wiele minut na stryczku ze struny fortepianowej, co stało się losem tych, którzy zdradzili Fuhrera.

- Czy mogę wziąć twój samochód i odjechać gdzieś spokojnie? - zapytał nagle. -Nie jestem jednak pewien, czy w moim stanie zdołam właściwie posłużyć się pistoletem.

- Przygotowaliśmy się odpowiednio - Burgdorf wyjął z kieszeni fiolkę z trucizną i położył na biurku. - Działa w ciągu trzech sekund.

Odwrócił się i wyszedł do ogrodu, gdzie oczekiwał go Maisel.

Rommel wszedł na górę, gdzie zastał żonę.

- Za piętnaście minut będę martwy - powiedział do niej. - Z rozkazu Fuhrera otrzymałem możliwość wyboru między przyjęciem trucizny a sądem. Stiilpnagel, Speidel i Hofacker wplątali mnie w sprawę zamachu z 20 lipca. Wydaje mi się, że na liście Górdelera wyznaczyli mi stanowisko prezydenta Rzeszy. - Objął ją i szybko odszedł. Na dole spotkał syna. Powtórzył mu to, co powiedział matce.

W samochodzie przed bramą domu siedzieli Burgdorf i Maisel. Trochę dalej stał samochód policjantów. Do pewnego czasu pilnowali, aby feldmarszałek nie usiłował uciec, ale później, widocznie na sygnał Burgdorf a, zwinęli straże.

Rommel usiadł na tylnym siedzeniu. Gdy odjechali na odległość około 200 metrów, Burgdorf kazał kierowcy zatrzymać się. Maisel i kierowca odeszli na bok. W samochodzie pozostał Rommel i Burgdorf, który zawołał ich po kilku minutach.

Rommel ciężko oddychał. Był nieprzytomny. Osunął się na bok, a jego czapka spadła na fotel. Kierowca podniósł ją i nasadził na głowę umierającego bohatera II wojny światowej...

222

Osaczeni

Zanim umilkły strzały II wojny światowej, na terenie Niemiec rozpoczęło się polowanie na zbrodniarzy hitlerowskich, którzy jeszcze kilka tygodni wcześniej posyłali na śmierć miliony ludzi. Wczorajsi władcy Europy, na swojej ziemi, w swoich bunkrach chroniących przed najcięższymi pociskami, zostali osaczeni przez sprawiedliwość...

16 kwietnia 1945 r. do bunkra pod Kancelarią Rzeszy przybyli najwyżsi dostojnicy: Himmler, Góring, Goebbels, Ribbentrop, Speer. Składali Hitlerowi życzenia z okazji jego 56. urodzin. Jeszcze byli mu wierni, chociaż każdy z nich miał już własny, niezależny plan działania. Dowódca Luft-waffe, marszałek Rzeszy, Hermann Góring miał wyjechać do Bawarii, Reichsfuhrer SS, Heinrich Himmler udawał się do sanatorium SS pod Berlinem, minister uzbrojenia Albert Speer - do Hamburga. Wiedzieli, że Hitler utracił już siłę i władzę.

Tego samego dnia, o godzinie 3.00 nad ranem armie 1. Frontu Białoruskiego dowodzonego przez marszałka Gieorgija Żukowa, których zadaniem było zdobycie Berlina, otworzyły ogień z 14 628 dział i moździerzy oraz 1531 wyrzutni rakietowych. Tego dnia miały wystrzelić 1,2 miliona pocisków. To było 2450 wagonów pocisków.

Po półgodzinnej kanonadzie na niebie rozpaliły się tysiące różnokolorowych rakiet. I wtedy stało się coś dziwnego. Nad linią frontu rozbłysły jasnoniebieskie smugi, które rozżarzały się z sekundy na sekundę. To 140 reflektorów lotniczych, ustawionych w odstępach 200-metrowych, świeciło w stronę nieprzyjacielskich okopów. W jaskrawym świetle nik-nęły sylwetki żołnierzy i czołgów, które wyrwały się z okopów i podążały w stronę niemieckich linii obronnych na Wzgórzach Seelowskich. Jednakże już w pierwszych godzinach walki tempo natarcia zaczęło słabnąć. Niemieckie oddziały, bezpiecznie schowane przed pociskami w okopach drugiej linii, powróciły na wysunięte stanowiska. Zbliżające się do nich radzieckie czołgi wytracały impet na świetnie przygotowanych stanowiskach dział przeciwpancernych. Niezwykle skuteczne armaty kal. 88 mm, niszczyciele czołgów i żołnierze z panzerfaustami zbierali straszne żniwo wśród nacierających wozów. To jednak było tylko chwilowe zahamowanie tempa. Ogrom środków, jakie zgromadzono do tej operacji, dawał pewność, że wcześniej czy później obrona niemiecka zostanie przełamana. I tak się stało. 18 kwietnia obrona na Wzgórzach Seelowskich padła.

Tymczasem na południu, gdzie niemiecka obrona była słabsza, 3. armia pancerna gwardii generała Pawła Rybałki zdobyła Zossen i w błyskawicznym tempie zbliżała się do Berlina.

223

SENSACJE XX WIEKU

Przygotowanie artyleryjskie nad Odrą 16 hwietnia 1945 r.

20 kwietnia, w dniu urodzin Fiihrera na podwórzu Kancelarii Rzeszy odbyła się skromna uroczystość.

Hitler wyszedł z bunkra, aby spotkać się z grupką młodych żołnierzy z Volkssturmu, którzy przybyli z życzeniami dla wodza.

224

OSACZENI

JednazostatnichfotografiiHitlera,20kwiet-nia 1945 r.

- Już ranny, mój chłopcze? - zapytał siedemnastoletniego Erwina Scheidewiga.

Potem poklepał po twarzy szesnastoletniego Willego Hiibnera:

- Dzielny, dzielny mój kochany chłopiec.

Zdjęcia filmowe, jakie wówczas nakręcono, ostatnie pokazujące Hitlera żywego, dowodzą jak fatalny był stan psychiczny i fizyczny wodza.

Szkliste, załzawione oczy, później silnie zaczerwienione z braku snu, trzęsąca się prawa ręka - ślad kontuzji, jaką odniósł w zamachu 20 lipca 1944 r., lekki niedowład nogi. Taki był wizerunek wodza w ostatnich dniach kwietnia. Bardzo zły stan fizyczny i psychiczny zdaje się być najlepszym dowodem, że Hitler ostatecznie nie zdecydował się na ucieczkę. Opuszczenie bunkra zwiększało niebezpieczeństwo, że zostanie schwytany. Przecież jego twarz i sylwetkę znał każdy żołnierz niemiecki i rosyjski. Zbyt straszna wydawała mu się wizja dostania się żywym w ręce Rosjan, a podejmując próbę ucieczki musiałby przecież brać to ryzyko pod uwagę.

Rzecz znamienna: Rosjanie, którym bardzo zależało na schwytaniu Hitlera, nie podjęli żadnych prób poszukiwania czy osaczenia go poza Berlinem. A Stalin doskonale wiedział, gdzie przebywa Hitler, gdyż w bezpośrednim otoczeniu Fuhrera działał radziecki szpieg.

Powojenne zeznania szefa wywiadu Fremde Heere Ost, Reinharda Gehlena, wskazują, że był nim Martin Bormann - sekretarz Hitlera. Jednakże wersja ta wydaje się zbyt fantastyczna.

Ostatnio ujawniono, że w bezpośrednim otoczeniu Hitlera pracował agent, którego rosyjskie nazwisko brzmiało Aleksander Kwapiszewski. Zmarł on w tajemniczych okolicznościach w latach sześćdziesiątych. Jego żona twierdziła, że mąż nigdy nie chciał mówić o służbie w czasie wojny. Jak brzmiało jego niemieckie nazwisko - tego nie wiemy. Prawdopodobnie był oficerem oddelegowanym do bunkra w celu utrzymywania łączności z podberlińskim Zossen, gdzie mieściły się kwatery Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych (OKH) i Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu (OKW). Jest to bardzo prawdopodobne, gdyż w bunkrze była tylko niewielka centrala firmy Siemens, absolutnie niewystarczająca do zapewnienia sprawnej łączności. Dlatego posługiwano się kurierami, a jednym z nich mógł być właśnie Aleksandr Kwapiszewski, który bezpośrednio od Hitlera przejmował pisemne rozkazy i dostarczał je do Zossen. Po drodze -kopiował je i przekazywał Rosjanom. Potwierdza to niezwykła wiedza, jaką dowództwo wojsk radzieckich miało na temat Zossen.

Na początku marca marszałek Siergiej Chudiakow wysłał depeszę do generała Johna Deane'a, szefa amerykańskiej misji wojskowej wMoskwie, prosząc o zbombardowanie Zossen. Pisał tak:

225

SENSACJE XX WIEKU

Zgodnie z naszymi informacjami Sztab Generalny armii niemieckiej usytuowany jest 38 km na południe od Berlina w silnie ufortyfikowanym schronie nazywanym przez Niemców Cytadelą. Usytuowana jest (...) 5 i pół do 6km, na południe - południowy wschód od szerokiej autostrądy (...) biegnącej równolegle do linii kolejowej Berlin-Drezno. Podziemne fortyfikacje rozciągają się na obszarze około 6 km. Cały obszar otoczony jest drutami kolczastymi i jest bardzo silnie strzeżony przez pułk SS. Według naszego źródła, budowa podziemnych fortyfikacji rozpoczęła się w 1936 r. W załączeniu mapa z dokładną lokalizacją niemieckiego Sztabu Generalnego.

15 marca Amerykanie dokonali nalotu na Zossen.

Wydaje się więc oczywiste, że Hitler pozostał w bunkrze. Jednakże Rosjanie w pierwszych tygodniach po zakończeniu działań wojennych nie przyznali się, że odnaleźli ciało Fuhrera i wyraźnie sugerowali, że uciekł on z Berlina.

9 czerwca marszałek Gieorgij Żuków dowodzący wojskami 1. Frontu Białoruskiego, które zaj ęły schron Hitlera, stwierdził: nie zidentyfikowaliśmy zwłok Hitlera. (...) Mógł odlecieć z Berlina w ostatnim momencie.

16 lipca, w czasie konferencji czterech mocarstw w Poczdamie, Stalin powiedział do prezydenta Trumana i sekretarza stanu Jamesa Byrne'a, że uważa, iż Hitler cały i zdrowy ukrywa się w Hiszpanii lub Argentynie.

We wrześniu 1945 r. Rosjanie wydali następujące oświadczenie:

Me odnaleziono śladów ciał Adolfa Hitlera i Ewy Braun. (...) Ustalono, że Hitler za pomocą fałszywych zeznań [świadków, którzy dostali się w ręce radzieckie - BW] usiłował zatrzeć ślady. Istnieje niepodważalny dowód, że mały samolot wyleciał z Tiergarten [rejon obok bunkra - BW] o świcie 30 kwietnia i skierował się do Hamburga. Trzej mężczyźni i kobieta byli na pokładzie. Ustalono również, że duży okręt podwodny wyruszył z Hamburga, zanim weszły tam wojska brytyjskie. Na pokładzie były tajemnicze osoby, a wśród nich kobieta.

To oświadczenie sugerowało, że jednym z mężczyzn był Adolf Hitler, a kobietą jego żona, Ewa Braun.

Jednakże wszystko wskazuje na to, że w czasie, gdy rozpadał się wojenny sojusz, Rosjanie przygotowywali się do bezpardonowej gry propagandowej, w której oskarżenie byłych aliantów o ochranianie Hitlera lub co najmniej o nieudolność, która ułatwiła mu ucieczkę, miały być mocnymi atutami.

Czy jednak Hitler nie wymknął się ze schronu, tego z całą pewnością stwierdzić nie możemy. Co się bowiem działo do 30 kwietnia?

21 kwietnia Hitler wydał rozkaz Obergruppenfuhrerowi SS, Felixowi Steinerowi, dowodzącemu 9. armią, uderzenia na wojska radzieckie oskrzydlające Berlin. Tego rozkazu Steiner wykonać nie mógł, gdyż jego oddziały były już rozbite przez wojska polskie i sowieckie. 22 kwietnia Hitler dowiedział się, że Steiner nie przyjdzie z pomocą Berlinowi. To był dla niego ostateczny cios. Zrozumiał, że jego los jest przesądzony.

Od 15 kwietnia wbunkrze przebywała Ewa Braun. Była kochanką Hitlera od 1923 r., gdy poznał ją w pracowni fotografa Heinricha Hoffmana,

226

OSACZENI

Żołnierze radzieccy na ulicach Berlina

gdzie pracowała jako laborantka. Nie zgodziła się opuścić bunkra, choć j ą do tego namawiał. 2 9 kwietnia, wcześnie rano poślubiła Hitlera.

To również ważna poszlaka wskazująca na zamiary Hitlera. Przez wiele lat odmawiał jej ślubu. Nie pozwalał, aby pokazywała się z nim publicznie. Ojej istnieniu wiedziało jedynie najbliższe jego otoczenie. Jeżeli więc 29 kwietnia zdecydował się zawrzeć ślub, oznaczało to, że wszelkie powody, dla których nie zrobił tego wcześniej, przestały być aktualne.

Kilka godzin po ślubie do bunkra przybył generał Karl Weidling, dowódca obrony Berlina. Jego relacja wstrząsnęła Hitlerem. Rosjanie podeszli do Saarlandstrasse i Wilhelmstrasse, przy której znajdowała się Kancelaria. Doszli już na wysokość Ministerstwa Lotnictwa. Odległość rosyjskich czołówek od bunkra można już było mierzyć w metrach.

30kwietnia około godziny 14.00 Hitler zjadł obiad w towarzystwie dwóch sekretarek i kucharki. Ewy Braun nie było przy stole. Wtym samym czasie kierowca Erich Kempka otrzymał rozkaz dostarczenia 200 litrów benzyny. Udało mu się przygotować 180 litrów. Czterech żołnierzy ustawiło kanistry przy zapasowym wyjściu z bunkra.

Ewa Braun. w 1928 r, gdy poznała Adolfa Hitlera

227

SENSACJE XX WIEKU

Heinz Linge

Tymczasem z miasta nadchodziły coraz gorsze wieści. Stacja kolejowa Schlesicher, odbita nad ranem przez Niemców, została ponownie zajęta przez Rosjan. Umocnili swoje pozycje wokół Kancelarii Rzeszy i było oczywiste, że następnego dnia, 1 maja, przystąpią do ostatecznego szturmu, aby w dniu Święta Pracy złożyć Berlin w prezencie Stalinowi. Hitler już dłużej nie mógł czekać.

Tuż po obiedzie wyszedł na chwilę ze swojego gabinetu. Tym razem była przy nim Ewa Braun. Czekali na nich najbardziej prominentni współmieszkańcy bunkra. Wśród nich: Martin Bormann, sekretarz Hitlera, Joseph Goebbels, minister propagandy, także sekretarki. Nie było Magdy Goebbels. Ona zdecydowała się już zabić swoich sześcioro dzieci a świadomość zbliżającej się zbrodni paraliżowała ją, nakazując pozostać w samotności. Ale nie długo.

Hitler uścisnął wszystkim dłonie. Miał wówczas powiedzieć do swojego adiutanta, Otto Gunschego:

- Nie chcę, aby po śmierci moje ciało zostało wystawione w rosyjskim panoptikum. Bez względu na okoliczności, to nie może się zdarzyć.

Potem wrócił za pancerne drzwi swojego gabinetu. W pewnym momencie do przedpokoju wbiegła Magda Goebbels. Kamerdyner Heinz Linge nie zatrzymał jej. Zapewne wiedział, że od wielu lat była zakochana w Hitlerze, i pozwolił, aby go pożegnała. Wyszła z jego gabinetu po kilku minutach i wróciła do siebie. Następny pojawił się Artur Axmann, szef niemieckiej młodzieży, komunikując, że ma bardzo ważną sprawę i musi widzieć się z Fuhrerem.

- Za późno - odpowiedział Linge, tarasując drogę do gabinetu. W przedpokoju prawdopodobnie znajdowali się:

Heinz Linge - kamerdyner Hitlera, Otto Giinsche - adiutant, Artur Axmann - szef niemieckiej młodzieży, Martin Bormann - sekretarz Hitlera, Joseph Goebbels - minister propagandy, Wilhelm Burgdorf - generał. Czy usłyszeli strzał?

W 1945 r. Linge i Kempka zeznali, że usłyszeli. Artur Axmann powiedział:

- Nikt nie stał bliżej drzwi niż ja. Jestem tego pewien. Mam bardzo dobry słuch i nasłuchiwałem bardzo uważnie.

W 1945 r. zeznania Lingego i Kempki prawdopodobnie zostały wymuszone. Na przykład Linge był daleko, biegał po schodach w górę i na dół.

Pamiętajmy, że do pokoju Hitlera prowadziły pancerne podwójne drzwi, zamykane bardzo szczelnie. Z ze-wnątrz dobiegały wybuchy pocisków, eksplodujących tuż nad bunkrem. Usłyszenie huku wystrzału z pistoletu wydaje się wręcz niemożliwe. Kto pierwszy wszedł do pokoju?

Według oficjalnej wersji był to Linge. Przez kilka minut był sam. Zeznał potem, że dym prochowy po strzale

228

OSACZENI

z pistoletu i silny zapach cyjanku szczypały go w oczy. Nie wytrzymał nerwowo i wycofał się. Wtedy weszli Bormann i Linge, Gunsche, Goebbels i Axmann. Trzej, którzy przeżyli, złożyli takie samo zeznanie.

Hitler i Ewa Braun siedzieli na sofie. Z prawej skroni Hitlera ciekła strużka krwi. Jego pistolet, walther 7.651eżałnapodłodzeujego stóp. Ewa Braun, z podkulonymi nogami, leżała bezwładnie. Przez dwie minuty świadkowie patrzyli na tę scenę. Wydawało się oczywiste, że Hitler strzelił sobie w skroń, zaś Ewa Braun, na której ciele nie zauważono rany, przyjęła truciznę.

Pistolet leżał na podłodze obok stóp Hitlera. Tak zeznali świadkowie. To bardzo dziwne. Z reguły człowiek strzelający sobie w głowę zaciska mięśnie i pistolet pozostaje w ręce. Dlaczego Hitler wypuścił broń? Istnieją dwa wytłumaczenia.

Pierwsze: Hitler najpierw przegryzł ampułkę z trucizną, a następnie pociągnął za spust. Działająca trucizna spowodowała rozluźnienie mięśni i pistolet wysunął się z dłoni.

Drugie wytłumaczenie: Hitler został zastrzelony i zabójca rzucił pistolet u jego stóp. Możemy przyjąć, że Linge wszedł do pokoju i zobaczył Hitlera żywego. Być może Fuhrer nie miał odwagi popełnić samobójstwa i poprosił Lingego, aby mu pomógł. Być może przegryzł kapsułkę z cyjankiem, lecz ten nie zadziałał. Eksperci twierdzą, że to możliwe, gdyż Hitler brał bardzo dużo lekarstw, one zaś mogły zneutralizować działanie trucizny. Linge wyjął mu więc pistolet z dłoni i strzelił.

Wszystko to miało rozegrać się w gabinecie Hitlera, ale...

Na łóżku w sypialni, do której prowadziły drzwi z gabinetu, znaleziono ślady krwi. Nie ma żadnego wytłumaczenia, skąd mogła się ona tam znaleźć. Ale można to jednak wytłumaczyć, jeżeli przyjmiemy zupełnie inny przebieg wypadków.

W sypialni zamordowano sobowtóra Hitlera. Następnie pokazano go Ewie Braun, twierdząc, że to Fuhrer, po to, aby ją skłonić do samobójstwa. Jej zwłoki miały uwiarygodnić, że ciało pogrzebane obok jest ciałem Hitlera. Brzmi to fantastycznie, ale historycy prowadzący badania bardzo poważnie rozważali taką możliwość.

Linge i Gunsche dostali się do radzieckiej niewoli, z której wrócili dopiero w 1955 r. W obozie namawiano ich, aby podpisali zeznania, że to jeden z nich zastrzelił Hitlera. Żaden się na to nie zgodził. Nawet jeżeli rzeczywiście Linge lub Gunsche to zrobił, w obawie przed zemstą po powrocie do Niemiec nie mogli przyznać się do zabójstwa Hitlera. ŁóżhoHitlera;żołnierzradziechiwshazujeplamykrwi

229

SENSACJE XX WIEKU

Erich Ketnpha

'

Co stało się dalej?

Według zeznań świadków, Heinz Linge wyniósł ciało Hitlera zawinięte w koc. Oddał je dwóm oficerom SS, którzy ponieśli je przez korytarz w stronę zapasowego wyjścia. Do gabinetu wszedł Martin Bormann i wyniósł ciało Ewy Braun. W pewnym momencie przejął je kierowca Erich Kempka, który wiedział, jak Ewa Braun nienawidziła Bormanna. Później Kempka oddał ciało Otto Gunschowi. Ten pogrzeb miał odbyć się w całkowitej tajemnicy, dlatego zadbano, aby w korytarzach, którymi wynoszono ciała, nie było nikogo. A jednak dwaj ludzie obserwowali, co się dalej działo.

Erich Mansfeld pełnił służbę w wieży obserwacyjnej. W jej pobliżu znalazł się Hermann Karnau, który, wykorzystując przerwę wbombardowaniu, wyszedł z Kancelarii, aby odetchnąć świeżym powietrzem. Ich zeznania są identyczne i bardzo wiarygodne. Zauważyli, że przez wyjście zapasowe z bunkra esesmani wynieśli dwa ciała owinięte kocem. W obawie przed pociskami artyleryjskimi, które często spadały na dziedziniec Kancelarii, nie odeszli daleko. Oblali benzyną ciała i podpalili. Ostrzał artyleryjski zmusił ludzi biorących udział w tym wydarzeniu do schronienia się w bunkrze. Po pewnym czasie esesmani dolali benzyny, aby podtrzymać płomienie.

Człowiek, który obserwował to wydarzenie z wieży - Erich Mansfeld -powrócił do punktu obserwacyjnego wieczorem. W świetle rosyjskich flar mógł zobaczyć, że oba ciała zniknęły, a w leju po bombie pojawiła się świeżo usypana ziemia. Mansfeld nie miał wątpliwości, że tam właśnie pochowano Hitlera i Ewę Braun.

Płonący przez 7 godzin ogień mógł zwęglić ich ciała, lecz benzyna nie może wytworzyć tak wysokiej temperatury, aby spopielić kości. Co się stało z kośćmi Hitlera?

W bunkrze dopełniał się drugi akt dramatu. Jeszcze bardziej niesamowity i straszny.

Joseph i Magda Goebbelsowie postanowili popełnić sa-^^^^ mobójstwo. Jakie były motywy takiej decyzji? Joseph

^B Hit Goebbels był jednym z najbliższych współpracowników

Ę j Hitlera. WstąpiłdoNSDAPwl924r.iodlistopadal928r.

•** (9w kierowałpropagandąpartii.W1927r.założyłczasopismo

„Der Angriff", będące organem partii nazistowskiej. Po przejęciu władzy przez Hitlera objął urząd ministra propagandy i oświecenia publicznego. Z ogromną zręcznością i wyczuciem tworzył obraz wodza i upowszechniał idee nazistowskie zjednując Hitlerowi uznanie i posłuszeństwo społeczeństwa. Po mistrzowsku wykorzystywał środki masowego przekazu, a zwłaszcza nowoczesną technikę: radio, film dźwiękowy, a nawet telewizję. Całość niemieckiego życia kulturalnego starał się podporząd-

Joseph Goebbels

230

OSACZENI

Magda Goebbels z dziećmi

kować ideologii nazistowskiej, w której popularyzowanie angażował się bez reszty. W 1943 r. objeżdżał zbombardowane miasta (czego Hitler nie robił), organizował pomoc dla ludzi poszkodowanych wskutek alianckich nalotów. W końcowym okresie wojny opowiadał się za kontynuowaniem walki bez względu na ofiary wśród lud-ności cywilnej. W kwietniu 1945 r. przeniósł się wraz z rodziną do bunkra Hitlera.

Być może nie wyobrażał sobie życia bez Hitlera. Być może wiedział, że nie zdoła ujść sprawiedliwości.

Nie wiadomo, w którym momencie oboje zdecydowali, że razem z nimi odejdą z tego świata ich dzieci: pięć dziewczynek i jeden chłopiec. Najmłodsze dziecko, Heidi, miała cztery lata, najstarsza Helga - dwanaście.

Dentysta, dr Helmut Kunze, zeznał, że 27 kwietnia Magda Goebbels poprosiła go o pomoc w uśmierceniu dzieci. Zgodził się. 1 maja Magda Goebbels ponownie go wezwała. Gdy wszedł do pomieszczeń Goebbel-sów, dzieci były już w łóżkach. Matka powiedziała im, że wkrótce wsiądą do samolotu i muszą otrzymać zastrzyk, który ułatwi im zniesienie pod-róży.DrKunze dałkażdemudzieckuzastrzykzO,5cm3morfiny.Po 10 minutach Magda Goebbels wsypała każdemu z dzieci do ust cyjanek potasu z rozkruszonych ampułek.

Kunze kłamał. Dlaczego przyznał się do udziału w zamordowaniu dzieci? Nie wiadomo. Wiemy zaś, że właściwym sprawcą był Standartenfuhrer SS, Ludwig Stumpfegger. Osobisty lekarz Hitlera, człowiek, który w czasie wojny wykonał wiele zbrodniczych eksperymentów na więźniach obozów koncentracyjnych.

To prawdopodobnie on, a nie Kunze, zrobił dzieciom śmiertelne zastrzyki. Ale jest jeszcze jedna wersja.

Jeden ze świadków widział, jako godzinie 14.00 dzieci grały w piłkę na korytarzu bunkra. O godzinie 17.00 matka zawołała je do pokoju. Nie chciały przerywać zabawy. Magda Goebbels wyszła i wprowadziła dzieci do pokoju. Najstarsza córka chyba zorientowała się o co chodzi, gdyż nie chciała iść za matką. Prawdopodobnie została zaciągnięta siłą i zmuszona do przyjęcia trucizny. Tę wersję potwierdzają wyniki autopsji: na ciele dziecka znaleziono siniaki. Czy w pokoju byli już obydwaj lekarze, Kunze i Stumpfegger, czy tylko sama matka, Magda Goebbels dała dzieciom zatrute czekoladki?

Nigdy nie dowiemy się, co rzeczywiście rozegrało się w pokoju Goebbelsów. Po godzinie Magda Goebbels Ludwig Stumpfegger

231

SENSACJE XX WIEKU

wyszła z pokoju. Usiadła w korytarzu, wypiła małąbutelkę szampana i zaczęła układać pasjansa.

Goebbelsowie popełnili samobójstwo 1 maja o godzinie 20.30. Wyszli do ogrodu kancelarii. Obydwoje mieli ampułki z trucizną. Joseph Goebbels miał także pistolet. Magda Goebbels przegryzła ampułkę i wtedy mąż strze-liłjej wkark. Potem sam przegryzł ampułkę i strzelił sobie wgłowę. Ich ciała oblano benzyną i podpalono, podobnie jak ciała Hitlera i jego żony.

2 maja 1945 r. o godzinie 9.00 na teren ogrodu Kancelarii Rzeszy weszło dwanaście radzieckich sanitariuszek. Skąd się tam znalazły? Prawdopodobnie zmyliły drogę w ruinach Berlina. Na ich spotkanie wyszedł z bunkra ostatni człowiek, który tam pozostał: Johannes Hentschel, hydraulik. Sanitariuszki wzięły przerażonego Niemca do niewoli.

Wkrótce na teren Kancelarii wkroczyli żołnierze z 5. armii uderzeniowej . Dowódca kontrwywiadu, pułkownik Iwan Klimienko, otrzymał polecenie ustalenia, co stało się z Hitlerem, i przeszukania pomieszczeń. Jego kwatera mieściła się w więzieniu Plótzensee. Stamtąd Klimienko zabrał czterech więźniów, którzy mogli znać Hitlera.

W ogrodzie Kancelarii Rzeszy, zasypanym gruzem, odłamkami, połamanymi meblami, porytym głębokimi lejami, jakie pozostały po wybuchach bomb i pocisków artyleryjskich, trudno było cokolwiek znaleźć. Jednakże ludziom, którzy tam weszli, natychmiast rzuciły się w oczy zwęglone zwłoki. Jeden z Niemców powiedział: - To są zwłoki Goebbelsa, a tamte są jego żony.

Klimienko kazał włożyć zwłoki do skrzynek i zabrać do więzienia.

8 maja, w szpitalu w Buch radzieccy lekarze dokonali sekcji zwłok. Między zębami Goebbelsa znaleziono szkło, zaś w wewnętrznych organach ślady trucizny. Następnie Rosjanie zabrali ciała Goebbelsów do Moskwy, alelatem 1945 r. przywieźli je zpowrotem do Berlina, gdy kręcili film o ostatnich dniach Hitlera i j ego najbliższych współpracowników. Co stało się potem ze szczątkami Josepha Goebbelsa i jego rodziny, nie wiadomo.

Klimienko szukał zwłok Hitlera. Idący obok niego wiceadmirał Hans-Erich Voss, który jako oficer łącznikowy admirała Dónitza do końca przebywał w bunkrze, krzyknął:

- Tam jest ciało Hitlera! - wskazując na zwłoki mężczyzny na dnie basenu, w którym nie było wody.

Jednakże po pewnym czasie Voss zaczął mieć wątpliwości. Zwrócił uwagę, że na nogach trupa były pocerowane skarpetki, a Hitler znany był z pedantyzmu i schludności. Bez wątpienia nie mógł założyć takich skarpetek.

- To nie jest Hitler - powiedział Voss po dłuższym namyśle.

Miał rację. To nie były zwłoki Hitlera, lecz jego sobowtóra, Gustawa Welera. Został zabity strzałem w głowę.

Rosjanie pogrzebali zwłoki, nie zastanawiając się, dlaczego w zatłoczonym bunkrze przebywał sobowtór Hitlera. Dlaczego go zastrzelono? Tuż potem szeregowiec Iwan Czuriakow zsunął się do dużego leju obok wyjścia z bunkra.

232

OSACZENI

Żołnierze alianccy w miejscu, gdzie spalono zwłoki Ewy i Adolfa Hitlerów. Z boku widoczne są kanistry z benzyną

- Towarzyszu pułkowniku, tu wystają jakieś nogi. Zwłoki wyciągnięto z leja.

- Nawet nie pomyślałem, że mogą to być zwłoki Hitlera i Ewy Braun -wspomina Klimienko. - Kazałem je zawinąć w koc i pogrzebać.

Dopiero następnego dnia schwytano Harry'ego Mengershausena, członka ochrony Fiihrera. Stwierdził on, że zwłoki Hitlera i jego żony pogrzebano w leju po bombie, a więc tam, gdzie znalazł je szeregowy Czuriakow. Natychmiast odkopano zwęglone szczątki i na wiele lat wszelki słuch o nich zaginął.

Dopiero w 1968 r. Rosjanie ujawnili protokół sekcji oraz metody identyfikacji zwłok.

Stwierdzili, że zwłoki zostały rozpoznane na podstawie identyfikacji uzębienia. W kryminalistyce jest to absolutny dowód potwierdzający tożsamość denata. Rosjanie mieli o tyle ułatwione zadanie, że udało im się odnaleźć Kathe Heusermann, asystentkę dentysty Hitlera. Ona rozpoznała mostek, a ponadto zaprowadziła Rosjan do ambulatorium Kancelarii Rzeszy, gdzie odnaleziono kartę z opisem uzębienia Fiihrera oraz wszelkich zabiegów, którym się poddawał. Wkrótce odnaleziono Fritza Echt-mana, technika, który mostek ten wykonał. Na tej podstawie można powiedzieć ze stuprocentowąpewnością, że Hitler nie żyje. Pod warunkiem, że szczęka znaleziona w ogrodzie Kancelarii Rzeszy była autentyczna, a nie odpowiednio spreparowana. Sprawa była o tyle dziwna, że Heuser-

233

SENSACJE XX WIEKU

¦

mann i Echtman, nie kontaktując się ze sobą po schwytaniu ich przez radziecki kontrwywiad, zeznali, że wykonano po dwie wstawki dla Hitlera i Ewy Braun. Po jednym mostku znaleziono na kościach szczękowych zwęglonych zwłok. W ambulatorium Rzeszy przechowywano mostki zapasowe. W odnalezionych tam pudełeczkach powinny być pojedyncze wstawki. Tymczasem były dwa mostki Hitlera i dwa jego żony. Jak to możliwe? Echtman rozpoznał je z całą pewnością.

Czy szczęka Hitlera została sfałszowana? Jest to prawdopodobne, odpowiadają eksperci. Ale w jakim celu? Jeżeli tak, to kto to zrobił: Niemcy czy Rosjanie? Nie odpowiemy nigdy na to pytanie.

Protokół sekcji zwłok Hitlera i Ewy Braun dostarczył następnych pytań. Lekarze przeprowadzający autopsję stwierdzili, że między zębami badanych zwłok znaleziono resztki szkła, zaś wewnętrzne organy zawierały cyjanek potasu. Wynikało z tego niezbicie, że Hitler zażył truciznę. To możliwe, że chcąc mieć całkowitą pewność, że umrze, przegryzł szklaną ampułkę i równocześnie strzelił sobie w głowę z pistoletu. Świadkowie zeznali, że widzieli strużkę krwi cieknącą z prawej skroni Hitlera. Anatomopatolodzy nie mogli tego potwierdzić, gdyż podobno ogień strawił prawą stronę czaszki.

W1992 r. Rosjanie ujawnili, że przechowują w Państwowym Archiwum w Moskwie czołową część czaszki Hitlera. Czy tak jest rzeczywiście? Badania potwierdzają, że jest to fragment czaszki mężczyzny w wieku 45-55 lat (Hitler w chwili śmierci miał 56 lat), będącego wegetarianinem (Hitler nie jadał mięsa). Na niej widoczny jest otwór po kuli. Jego ułożenie dowodzi, że Hitler musiał strzelić sobie w usta lub w podbródek. O ile pierwsza ewentualność j est całkowicie zrozumiała, to trudno sobie wyobrazić, żeby samobójca przykładał pistolet pod brodę, gdyż z reguły ten sposób oddania strzału nie gwarantuje śmierci. Przy lekkim odchyleniu lufy, całkowicie naturalnym u człowieka działaj ącego w tak dużym stresie, pocisk może przejść przez jamę ustną lub wyjść z tyłu karku nie naruszając mózgu ani kręgosłupa. Strzelił więc w usta. To wobec tego, dlaczego między zębami znaleziono szkło ampułki? Nie mógł przecież przegryźć kapsułki z cyjankiem działającym w ciągu 3 sekund, a następnie włożyć do ust lufy pistoletu i pociągnąć za spust. Jakie jest wyjaśnienie? Nie ma żadnego.

Jeszcze bardziej niezwykłe były wyniki sekcji zwłok kobiety uważanej za Ewę Braun, a właściwie Ewę Hitler. Anatomopatolodzy potwierdzili obecność resztek szklanej fiolki w j ej ustach i ślady cyj anku w organizmie. W płucach znaleziono przestrzeliny i ślady krwotoku. Wydawałoby się to normalne, gdyż zwłoki, zanim zostały pogrzebane, leżały kilka godzin na ostrzeliwanym dziedzińcu Kancelarii i mogły zostać trafione odłamkami pocisków. Jednakże wówczas nie mógłbyjuż wystąpić krwotok. Ewa Braun musiała być zraniona za życia, a to wykluczają wszyscy świadkowie. Jakie jest wyjaśnienie? Nie ma żadnego.

Kolejne wersjetylko coraz bardziej zacierająobraztego, co stało się w bunkrze 30 kwietnia 1945 r. Nie ma żadnej pewności, że Adolf Hitler i Ewa Braun popełnili samobójstwo i że znalezione szczątki były ich zwłokami.

234

OSACZENI

1 maja ludzie pozostający w bunkrze podjęli próbę ucieczki. Z bunkra wyszedł najbliższy współpracownik Hitlera - Martin Bormann. Przez wiele lat mozolnie wspinał się po szczeblach partyjnej kariery. Wstąpił do NSDAP* 27 lutego 1927 r. Był skromnym urzędnikiem partyjnym, który za niewielką pensję usiłował agitować ludzi do głosowania na tę partię, co nie udawało mu się, gdyż był złym mówcą. Natomiast znakomicie funkcjonował jako prokurent. Papiery, okólniki i zarządzenia były jego żywiołem. Prawdziwą karierę rozpoczął w roku 1928, gdy wezwano go do centrali NSDAP w Monachium, gdzie powierzono mu zarządzanie kasą zapomogową SA-manów, odnoszących rany w częstych bijatykach, jakie wywoływali. Tak sprawnie i przebiegle zarządzał powierzonymi mu finansami, że pomnażał majątekbiednej wówczas NSDAP. To zwróciło na niego uwagę szefów. Jednak o dalszej karierze zadecydowało małżeństwo z Gerdą Buch, fanatyczną wyznawczynią nazizmu, córką starego towarzysza partyjnego Hitlera, Waltera Bucha* *. Fuhrer był świadkiem na tym ślubie, a późniejsze częste kontakty rodzinne musiały mieć wpływ na karierę ambitnego i bezwzględnego Bormanna. Odsunął na bok wszystkich innych staraj ą-

Martin Bormann (z prawej) z Adolfem Hitlerem

* NSDAP (Nationalsozialistische Deutsche Arbeitspartei)Narodo\vosocjiilistycznaNieraiec-ka Partia Robotnicza - powstała w 1920 r. w Monachium z przekształcenia maleńkiej partii DAP. Od lipca 1921 r. szefem NSDAP był Adolf Hitler. Na gruncie niezadowolenia społeczeństwa niemieckiego z postanowień traktatu wersalskiego i w warunkach ostrego kryzysu gospodarczego partia szybko zdobywała poparcie i licznych członków. W wyborach do Reichstagu zdobyła w 1928 r. 0,8 min głosów, a dwa lata później już 6,4 min. Po objęciu urzędu kanclerskiego przez Adolfa Hitlera w styczniu 1933 r. i wprowadzeniu dwa miesiące później dyktatury, NSDAP stała się jedyną legalnie działającą partią, która kontrolowała całość życia w Niemczech.

** Walter Buch (1883-1949), prawnik niem. Gorący zwolennik nazizmu, wstąpił do NSDAP już w 1922 r. i przejął dowodzenie monachijskim oddziałem SA. Od 1928 r. był posłem do Reichstagu. Po „nocy długich noży", gdy Hitler rozprawił się z opozycją wewnątrzpartyjną, pomagał w przeprowadzaniu czystek. Skazany na pobyt w obozie i przepadek mienia, w 1949 r. popełnił samobójstwo.

235

SENSACJE XX WIEKU

cych się o łaski dyktatora i stał się jego cieniem. Kierując partyjną administracją, decydował, kto i kiedy będzie mógł zostać przyjęty przez Hitlera, uczestniczył we wszystkich naradach i to on nadawał kształt dyrektyw, zarządzeń i rozkazów najpotworniejszym decyzjom Hitlera: mordowania ludzi chorych psychicznie, wyniszczania Polaków, Żydów i innych narodowości.

1 maja po południu Bormann przygotował się do ucieczki. Założył polowy mundur SS, w którego podszewkę wszył woreczek z oryginałem i ko-

Gmach Kancelarii Rzeszy od strony ogrodu

pią politycznego testamentu Fiihrera. W ciemnościach, podzieleni na dziesięć grup, mieszkańcy bunkra wyszli do ogrodu, a następnie przez zrujnowany budynek Kancelarii wymknęli się na ulicę. Plan Bormanna przewidywał, że przedrą się do lotniska Rechlin, a stamtąd towarzyszący im generał Hans Baur, pilot Hitlera, zabierze ich samolotem do Plon.

Ostatni raz widziano Bormanna w ruinach przy Friedrichstrasse. Jak relacjonował później Erich Kempka, który dołączył do grupy Bormanna około północy, uznano, że istnieją szansę na przedarcie się, gdyby pojawiły się czołgi. Kiedy wkrótce nadjechały trzy czołgi i transportery opancerzone, Kempka zatrzymał je, by pod ich osłoną posuwać się wypaloną ulicą. Za pierwszym czołgiem skrywali się Kempka, Stumpfegger, Neu-mann oraz Bormann. W pewnym momencie wybuch czołgu trafionego pociskiem odrzucił daleko ludzi idących w pobliżu. Kempka zeznał, że Bormann padł martwy. To nie była prawda.

Artur Axmann zeznał po wojnie, że schronił się w leju po bombie, gdzie ukryli sięjuż: jego adiutant Giinther Weltzin, Stumpfegger oraz Giinther Schwagermann, były adiutant Goebbelsa. W pewnym momencie dołą-

236

OSACZENI

czył do nich Bormann. Gdy zagrożenie minęło, wyczołgali się z leja i podążyli w stronę Dworca Lehrterskiego. Tam spotkali żołnierzy radzieckich, a ponieważ wcześniej zerwali dystynkcje i wyrzucili broń, Rosjanie wzięli ich za volkssturmistów i poczęstowali papierosami. Bormann nie wytrzymał nerwowo i razem ze Stumpfeggerem spróbował oddalać się w stronę szpitala Charite. To wzbudziło podejrzenia Rosjan, którzy podążyli za nimi.

Korzystając z okazji, pozostali Niemcy ukryli się w krzakach. Opuścili kryjówkę o świcie. Wtedy, idąc przez miasto, zauważyli ciała dwóch mężczyzn, w których rozpoznali Bormanna i Stumf eggera. Nie było widać ran ani śladów krwi. Wskazywałoby to, że popełnili samobójstwo połykając truciznę, którą każdy z mieszkańców bunkra miał przy sobie. To brzmiało wiarygodnie, gdyż Bormann bez wątpienia bał się nade wszystko Rosjan i widząc ścigających żołnierzy mógł zażyć cyjanek. Jednak później zwłok nie znaleziono.

Trybunał w Norymberdze zaocznie skazał go na karę śmierci.

Przez ćwierć wieku poszukiwano Bormanna. Z Ameryki Południowej raz po raz napływały informacje, że widziano tego człowieka żyjącego spokojnie i dostatnio na hacjendzie wśród tropikalnych lasów. Znaleźli się nawet ludzie, którzy utrzymywali, że widzieli go w Moskwie, co zdawały się potwierdzać zeznania Richarda Gehlena, szefa wywiadu Fremde Heere Ost, twierdzącego, że Bormann był agentem radzieckim. W1965 r. postanowiono przekopać ziemię w rejonie miej sca, gdzie Axmann widział zwłoki. Nie znaleziono ich. Dopiero w 1972 r., przy okazji robót budowlanych, znaleziono szkielet, który zidentyfikowano jako należący do Marti-na Bormanna. Było to w odległości 12 metrów od miejsca, które wskazywał Axmann i które przeszukano w 1965 r. Nie ma już wątpliwości, że Bormann nie przeżył. Los był również nieubłagalny wobec innych zbrodniarzy.

Heinrich Himmler - fanatyczny zwolennik nazizmu, umożliwił Hitlerowi przejęcie pełni władzy i zorganizował gigantyczny aparat terroru.

Karierę rozpoczął skromnie: w 1929 r., jako zaufany towarzysz Hitlera, stanął na czele jego straży osobistej, Schutzstaffeln, i rozbudował ją z 290 członków do 52 tysięcy wkońcu 1933 r. Wmarcu 1933 r.,jako szef policji w Monachium, założył w Dachau pierwszy obóz koncentracyjny. W tym samym czasie bezwzględnie umacniał swoją władzę policyjną: stworzył służbę bezpieczeństwa i przej ął dowodzenie nad tajną policją Gestapo.

W1936 r. został szefem policji, a w 1942 r. objął urząd ministra spraw wewnętrznych, skupiając w ten sposób potężną władzę policyjną, gospodarczą i administracyjną, którą uzupełniała kontrola nad armią SS (Waf- Reichsfuhrer SS, Heinrich fen-SS) liczącą 40 dywizji. Wykorzystał tę władzę do re- Himmler

237

SENSACJE XX WIEKU

alizacji programu „przestrzeni życiowej" dla narodu niemieckiego. 7 października 19 3 9 r. został w taj nym dekrecie Hitlera mianowany komisarzem Rzeszy do spraw umocnienia niemieckiej narodowości. Prawdopodobnie w tym samym czasie (dokładna data nie jest znana, gdyż rozkazy Hitlera przekazywane były ustnie) otrzymał polecenie przystąpienia do ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej. Oznaczało to śmierć dla milionów Żydów w okupowanych państwach Europy. Wmarcu 1941 r., na konferencji dla najwyższych oficerów SS i policji stwierdził, że zbliżająca się wojna ze Związkiem Radzieckim ma na celu zmniejszenie populacji słowiańskiej o 30 milionów. W czerwcu 1941 r. zlecił komendantowi obozu w Auschwitz-Birkenau, Rudolfowi Hóssowi, prowadzenie eksperymentów z nowymi metodami masowego uśmiercania więźniów.

Po nieudanym zamachu na Hitlera w lipcu 1944 r. pozycja Himmlera umocniła się: objął dowództwo Armii Rezerwowej i pozbył się szefa wywiadu wojskowego, admirała Wilhelma Canarisa. W styczniu 1945 r. objął dowództwo Grupy Armii „Ren", a potem „Wisła". W tym czasie już nie był wierny Hitlerowi. W końcu wojny usiłował podjąć negocjacje z aliantami zachodnimi w sprawie zawarcia separatystycznego pokoju, które prowadził między innymi za pośrednictwem przedstawiciela Szwedzkiego Czerwonego Krzyża, hrabiego Folke Bernadotte i szwedzkiego bankiera Raula Wallenberga.

Po raz ostatni Himmler stał przy boku Hitlera 20 kwietnia 1945 r., gdy przybył złożyć mu życzenia urodzinowe. Wkrótce Fiihrer dowiedział się

0 tajnych rokowaniach prowadzonych przez Himmlera i pozbawił go wszelkich stanowisk. 6 maja 1945 r. nowy kanclerz Rzeszy, admirał Karl Dónitz, odwołał go ze wszystkich urzędów.

Himmler ukrywał się do 21 maj a prawdopodobnie we Flensburgu, gdzie, zaopatrzony w dokumenty funkcjonariusza tajnej żandarmerii polowej na nazwisko Heinrich Hintzinger, zgolił wąsy i przykrył oko czarną opaską. Bardzo trudno było go rozpoznać. Największy zbrodniarz w historii cywilizacji umiał działać bardzo sprytnie i miał wszelkie szansę umknięcia sprawiedliwości. Ale los i natura skrupulatnego niemieckiego policjanta zdecydowały inaczej.

21 maja przechodził w tłumie uchodźców przez brytyjski punkt kontrolny w Meinstedt. W pewnym momencie, bez wyraźnej potrzeby, podszedł do wartownika i okazał dokumenty. Brytyjskiego żołnierza bardzo to zdziwiło. Nikt dobrowolnie się nie legitymował. Co więcej: w tamtym czasie było normalne, że ludzie nie mieli żadnych dokumentów. Żołnierz na wszelki wypadek zatrzymał gorliwego Niemca.

22 maja wieczorem, w obozie Westertimke, nie wiadomo dlaczego Himmler poprosił o rozmowę z komendantem obozu, kapitanem Tomem Sylwestrem. Gdy stanął w jego gabinecie, zdjął opaskę, założył okulary

1 przyznał się, że nazywa się Heinrich Himmler. Zrewidowano go. W kieszeni kurtki znaleziono fiolkę z trucizną. Następnego dnia przewieziono go do Luneburga. Wieczorem, kiedy próbowano zbadać, czy nie ukrył w ustach fiolki z cyj ankiem, Himmler na oczach Anglików przegryzł szkla-

238

-

OSACZENI

Hermann Góring, as myśliwski z I wojny światowej

ną ampułkę. Zwłoki zakopano w wielkiej tajemnicy gdzieś w lesie w pobliżu Liineburga. Tylko pięciu ludzi znało to miejsce. Jeden z największych zbrodniarzy, jakich zna cywilizacja, organizator śmierci milionów ludzi - umknął ziemskiej sprawiedliwości...

Trzeci z najbliższych współpracowników Hitlera, Hermann Góring, wymknął się z bunkra 20 kwietnia, jak tylko złożył Fiihrerowi życzenia urodzinowe. Nie miał zamiaru ginąć ze swoim wodzem, przy boku którego stał wiernie od pierwszych dni nazistowskiej działalności aż do tej pory.

As myśliwski z I wojny światowej (odniósł wówczas 2 2 zwycięstwa powietrzne), w 1922 r. wstąpił do NSDAP. Kilka miesięcy później wziął udział w nieudanym puczu wMonachium, w czasie którego zraniła go policyjna kula, gdy maszerował obok Hitlera w kierunku Odeonsplatz. Przed uwięzieniem uratowała go żona, Carin von Kantzow (zmarła w 1931 r.), wywożąc rannego do Austrii. Przebywał tam do momentu ogłoszenia amnestii w 1926 r. W tym czasie, trapiony bardzo silnymi bólami, zaczął zażywać morfinę. Od 1928 r. był posłem do Reichstagu, a cztery lata później objął stanowisko przewodniczącego niemieckiego parlamentu. Prawdopodobnie to on zorganizował podpalenie Reichstagu, co dało nazistom pretekst do rozprawy z komunistami i demokracją w Niemczech. Pierwszoplanowa rola, jaką odegrał wtworzeniu władzy dyktatorskiej Hitlera, zapewniła mu wiele zaszczytów i pobłażliwość Fiihrera, który tolerował zamiłowanie Góringa do wystawnego życia, połączone z niekompetencją i kardynalnymi błędami w wykonywaniu obowiązków. W1933 r. obdarzył go stanowiskiem premiera Prus oraz ministra lotnictwa.

W następnym roku Góring wraz z Hitlerem i Heinrichem Himmlerem przygotował rzeź przywódców SA, których ambicje przeszkadzały Hitlerowi. Mianowany w 193 5 r. naczelnym dowódcą Luftwaffe, stworzył potężne siły powietrzne. W 1936 r. objął stanowisko pełnomocnika ds. planu czteroletniego, a rok później - kierownictwo państwowego Syndykatu Przemysłowego, nazwanego jego imieniem. Szczytowy okres kariery i wpływów Góringa przypadł na rok 1940, gdy samoloty Luftwaffe przyczyniły się do zwycięstw armii hitlerowskiej w Europie. Po zajęciu Francji Góring otrzymał specjalnie dla niego utworzony stopień marszałka Rzeszy (Reichsmarschall). Później zaczęły się niepowodzenia, za które odpowiedzialność ponosił bezpośrednio Góring, ale Hitler wybaczał swojemu najwierniejszemu druhowi niekompetencję, ignorancję, fatalny dobór współpracowników, przyczyniających się do stałego obniżania wartości bojowej niemieckich sił powietrznych. Luftwaffe nie zdobyła Anglii, jak obiecywał to Góring, na froncie wschodnim nie miała odpowiednich samolotów, aby zniszczyć rosyjski przemysł i zaopatrywać okrążone oddziały, nie potrafiła obronić miast Rzeszy przed alianckimi nalotami.

239

SENSACJE XX WIEKU

Góring kochał przepych i piękne przedmioty. Specjalnie utworzony przez niego zespół ekspertów poszukiwał w okupowanych państwach naj-cenniejszych dzieł sztuki, które gromadzono w jego bunkrze w Ober-salzbergu oraz w innych, nie odnalezionych do dziś miejscach.

20 kwietnia 1945 r. Góring po raz ostatni widział się z Hitlerem w berlińskim bunkrze, a trzy dni później wysłał do niego telegram:

Mein Fiihrer, czy zgadza się pan, że w związku z pańską decyzją wytrwania w twierdzy Berlin, przejmę, na podstawie ustawy z 29 czerwca 1941 r., kierowanie sprawami Rzeszy wraz z wszelkimi pełnomocnictwami w sprawach wewnętrznych i zagranicznych? Jeśli nie otrzymam odpowiedzi do godziny 22.00, będę uważał, że został pan pozbawiony swobody działania i uznani warunki ustawy za spełnione.

Hitler uznał to za zdradę i nakazał aresztować niewiernego druha. Esesmani wykonali ten rozkaz i osadzili Góringa w areszcie w austriackim mieście Mauterndorf, ale uwolnił go oddział wojsk lotniczych.

9 maja Góring oddał się w ręce żołnierzy amerykańskich. Wysłał do Amerykanów swojego parlamentariusza, aby ten uzgodnił miejsce spotkania, na które pojechał sam generał brygady Stack. Na wąskiej szosie zatrzymał się, widząc opancerzonego mercedesa Góringa. Obaj wyszli sobie naprzeciw, przedstawili się i podali sobie ręce, czego potem generał Stack bardzo żałował, gdyż prasa, a za nią przełożeni, nie darowali mu tego.

Góringa przewieziono do sztabu dywizji, a następnie umieszczono w prywatnym domu w pobliżu miejscowości Kitzenbuhel.

Tam marszałek, wykąpany, ogolony, w swoim ulubionym jasnopopiela-tym mundurze, odbył konferencję prasową. Stenogram z tej konferencji zatrzymała cenzura na rozkaz generała Dwighta Eisenhowera; ujawniono go dopiero w maju 1954 r. Do prasy przedostało się tylko jedno pytanie: - Czy wie pan, że znajduje się pan na liście zbrodniarzy wojennych?

I odpowiedź: - Nie. Jestem tym bardzo zaskoczony, gdyż nie wiem dlaczego.

Góring był jedynym z najwyższych niemieckich dygnitarzy, który stanął przed międzynarodowym sądem. Alianci wybrali Norymbergę, jako miejsce osądzania dostojników Trzeciej Rzeszy odpowiedzialnych za wywołanie II wojny światowej i śmierć dziesiątków milionów ludzi. Bomby amerykańskich bombowców zamieniły to miasto w morze Hermann Góring w celi norymberskiego więzienia ruin, ale dziwnym trafem

240

OSACZENI

ocalał Pałac Sprawiedliwości, jak nazywano kompleks sal sądowych. Co najważniejsze dla aliantów, tuż za budynkami sądu znajdowało się więzienie, z którego prowadziło tajne podziemne przejście do sali rozpraw. Miało to ogromne znaczenie, gdyż alianci mieli wszelkie podstawy, aby obawiać się, że któryś z działających jeszcze dużych oddziałów niemieckich, dysponujący ciężkąbro-nią, może podjąć próbę uwolnienia dostojników hitlerowskich.

5 listopada na salę norymberskiego trybunału* wprowadzono

Hemnann Goring i zastępca Hitlera, Rudolf Hess na lawie oskarżonych w Norymberdze

Międzynarodowy Trybunał Wojskowy z siedzibą w Norymberdze powołały 8 sierpnia 1945 r. cztery mocarstwa: Stany Zjednoczone, Związek Radziecki, Wielka Brytania i Francja, w celu osądzenia zbrodniarzy hitlerowskich. Podstawą tej decyzji były ustalenia Komisji Narodów Zjednoczonych dla Dochodzeń w Sprawach Zbrodni Wojennych (United Nations Commission for the Investigation of War Crimes, UNCIEC, powstałej 20 października 1943 r. w Londynie), która opierając się na postanowieniach paktu paryskiego z 1928 r., wypracowała strukturę sądów międzynarodowych oraz ustaliła rodzaje przestępstw podlegających ich kompetencji. Sporządziła również centralny rejestr zbrodniarzy, w którym w chwili zakończenia wojny figurowało 120 tys. nazwisk zbrodniarzy i ponad 800 rys. nazwisk podejrzanych. Akt oskarżenia przygotowany do 6 października 1945 r. objął 24 przywódców Rzeszy; zarzucał im zorganizowanie i uczestniczenie w spisku, mającym na celu popełnienie zbrodni przeciwko pokojowi, zbrodni wojennych i zbrodni przeciw ludzkości oraz dokonanie tych zbrodni. Ponadto wnosił o uznanie za przestępcze następujące organizacje i grupy: rząd Rzeszy, kierownictwo polityczne NSDAP, SS, SD, Gestapo, SA, Sztab Generalny i Naczelne Dowództwo Wehrmachtu. Rozprawa rozpoczęła się 20 listopada 1945 r. i do 1 października 1946 r. odbyły się 403 jawne posiedzenia Trybunału. Wyrok ogłoszono w dniach 3 0 września i 1 października. Trybunał skazał: na karę śmierci przez powieszenie Hermanna Goringa, Joachima von Ribben-tropa, Wilhelma Keitla, Ernsta Kaltenbrunnera, Alfreda Rosenberga, Hansa Franka, Wilhelma Fricka, Juliusa Streichera, Alfreda Jodła, Fritza Sauckela, Arthura Seyss-Inqu-arta i, sądzonego zaocznie Martina Bormanna, na karę dożywotniego więzienia: Rudolfa Hessa, Walthera Funka i Ericha Raedera, na karę 2 0 lat więzienia: Baldura von Schiracha, Alberta Speera, na karę 15 lat więzienia: Constantina von Neuratha, na karę 10 lat więzienia: Karla Dónitza. Uniewinniono: Hjalmara Schachta, Franza von Papena i Hansa Frit-schego. Sprawę Gustawa Kruppa von Halbach und Bohlen wyłączono ze względu na stan zdrowia oskarżonego, a Robert Ley popełnił samobójstwo przed rozpoczęciem procesu. Trybunał uznał za przestępcze organizacje: kierownictwo NSDAP, Gestapo, SD, SS oraz oddziały wojskowe SS; nie uznał za przestępcze w całości organizacje: rząd Rzeszy, SA, dowództwo Wehrmachtu i Sztab Generalny, co nie wykluczało indywidualnej odpowiedzialności członków tych organizacji. Wyrok Międzynarodowego Trybunału został wykonany 16 października 1946 r. Od grudnia 1946 r. do października 1948 r. w Norymberdze odbyło się 12 procesów 185 oskarżonych, z których Trybunał skazał na karę śmierci 25, na dożywotnie więzienie - 20, na 25 lat więzienia - 4, na 20 lat więzienia - 14, na 15 lat - 10, na kary od 10 miesięcy do 12 lat więzienia 69, uniewinnił 35 osób.

241

SENSACJE XX WIEKU

I I

oskarżonych - członków najwyższych władz państwowych i wojskowych. Gdy wchodzili na salę, można było odnieść wrażenie, że żaden z nich nie pojmował ciężaru zarzutów, które 20 listopada przedstawił im sąd.

O godzinie 10.03 do sali weszli sędziowie i ich zastępcy. W czarnych togach szli Brytyjczycy, Amerykanie i Francuzi. Rosjanie nie przywdziali tóg. Byli w mundurach.

Pierwszy dzień procesu minął na odczytywaniu aktu oskarżenia.

Punkt pierwszy: wspólny plan, czyli spisek.

Wszyscy oskarżeni brali udział jako kierownicy, organizatorzy, podżegacze lub pomocnicy, w układaniu wspólnego planu, prowadzącego do popełnienia zbrodni przeciwko pokojowi, zbrodni wojennych oraz zbrodni przeciwko ludzkości.

Dla osłabienia i obalenia rządu niemieckiego spiskowcy uciekali się do terroru i wykorzystali w tym celu oddziały SA.

Gdy Hitler został kanclerzem, zawieszone zostały postanowienia konstytucji dotyczące wolności obywatelskich, a uchwalone w 1935 r. ustawy norymberskie postawiły wszystkich Żydów poza prawem.

Hitlerowcy umacniali władzę, uniformizując życie w kraju, wdrażając wojskowe wychowanie młodzieży, zakładając obozy koncentracyjne.

Punkt 2: zbrodnie przeciwko pokojowi.

Większość oskarżonych współdziałała w przestawianiu gospodarki niemieckiej na potrzeby uzbrojenia machiny wojennej, której celem było podbicie Europy.

Do marca 1935 r. program zbrojeniowy był realizowany potajemnie. Oskarżeni złamali postanowienia traktatu wersalskiego. Wycofali się z organizacji międzynarodowych, ogłosili powszechny obowiązek służby wojskowej, zajęli zdemilitaryzowaną strefę Nadrenii. Dokonali aneksji Austrii i Czechosłowacji, aż wreszcie podjęli wojnę agresywną przeciwko Polsce.

Łącznie naruszyli lub złamali co najmniej 3 6 międzynarodowych umów i gwarancji w 64 przypadkach.

Punkt 3: zbrodnie wojenne.

Ustęp A zawierał zarzuty mordowania, torturowania i znęcania się nad ludnością cywilną. Lista masowych morderstw popełnianych przez wojska niemieckie w okupowanych krajach była bardzo długa. Zbrodnie popełniano zarówno na osobach dorosłych, jak i na dzieciach.

Ustęp B podnosił oskarżenia o deportację milionów ludzi z okupowanych terytoriów w celu niewolniczej pracy przymusowej na terenie Niemiec. W czasie trwania wojny przewieziono do Rzeszy około 7 milionów ludzi i zmuszano ich do wykonywania niewolniczej pracy, w czasie której setki tysięcy zostało zamorzonych głodem, zmarło z wycieńczenia lub zostało zamordowanych.

Ustęp C zawierał zarzuty dotyczące postępowania wobecjeńcówwojen-nych. Wymieniał przykłady nieludzkiego traktowania żołnierzy, chronionych postanowieniami prawa międzynarodowego. Morzono ich głodem, torturowano, zmuszano do niewolniczej pracy.

242

OSACZENI

Ustęp D dotyczył brania i zabijania zakładników wśród ludności cywilnej, co niemieckie władze stosowały we wszystkich okupowanych kraj ach Europy.

Punkt 4. aktu oskarżenia dotyczył zbrodni przeciwko ludzkości.

Żaden z oskarżonych, po wysłuchaniu zarzutów, nie przyznał się do winy.

Hermann Góring nie miał zamiaru odpowiedzieć wprost na pytanie sądu. Zaczął:

- Zanim odpowiem na pytanie Wysokiego Sądu, czy przyznaję się do winy, czy nie ...

Jeden z sędziów przywołał go do porządku. Góring oświadczył wówczas:

- W świetle tego aktu oskarżenia - niewinny! Rudolf Hess, zastępca Hitlera, powiedział krótko:

- Nie!

Joachim von Ribbentrop, minister spraw zagranicznych:

- Niewinny!

Feldmarszałek Wilhelm Keitel, szef Naczelnego Dowództwa Wehrmach-tu (OKW):

- Niewinny!

Franz von Papen, były kanclerz, a następnie wicekanclerz w rządzie Hitlera:

- W żadnym wypadku, niewinny! I tak, po kolei.

Zanim ci ludzie stanęli przed sądem, zwycięskie mocarstwa długo się zastanawiały. Przedstawiciele rządów musieli rozwiązać kilka poważnych problemów, na przykład: jak można zarzucać członkom najwyższych władz niemieckich knucie spisku przeciwko pokojowi od 1933 r.,gdyw tym okresie wiele rządów europejskich podejmowało ich jako prawowitych przedstawicieli państwa.

W Monachium, w 1938 r., Hitler i Mussolini debatowali nad losem europejskiego pokoju z premierami dwóch zachodnich mocarstw, Ne-villem Chamberlainem i Edouardem Daladierem. W sierpniu 1939 r., w Moskwie przedstawiciel rządu radzieckiego WiaczesławMołotow podpisał układ z niemieckim ministrem spraw zagranicznych Ribbentro-pem. Ten pakt umożliwił Niemcom zaatakowanie Polski i rozpętanie II wojny światowej. Miesiąc później obydwaj ministrowie podpisali układ o przyjaźni i granicach, dzieląc Polskę między wojska niemieckie idące z zachodu i radzieckie - ze wschodu. W końcu kwietnia 1945 r., gdy alianccy żołnierze poszukiwali na terenie Niemiec Joachima von Ribbentropa, jako oskarżonego o najcięższe przestępstwa wojenne, Wiaczesław Moło-tow, jako przedstawiciel zwycięskiego mocarstwa, przyjechał do San Francisco na konferencję założycielską Organizacji Narodów Zjednoczonych. Dwaj politycy ponoszący taką samą odpowiedzialność za rozpętanie wojny, za zniewolenie ludności wielu państw, znaleźli się na dwóch biegunach sprawiedliwości.

243

SENSACJE XX WIEKU

2 6 czerwca 1945 r. przedstawiciele czterech mocarstw spotkali się w Londynie, aby odpowiedzieć na wiele trudnych pytań, związanych z planowanym procesem zbrodniarzy nazistowskich.

Jak ma się zachować sąd, jeżeli niemieccy obrońcy zarzucą, że inne państwa też prowadziły wojny agresywne? Przecież 17 września 1939 r. wojska radzieckie, jako sojusznik wojsk niemieckich, uderzyły na Polskę. W listopadzie 1939 r. wojska radzieckie dokonały agresji na Finlandię. Pretekst, jaki podały władze radzieckie, jakoby artyleria fińska ostrzelała radzieckie pozycje wrejonie Leningradu, był równie groteskowy,jak polski atak na radiostację w Gliwicach, na który powoływali się Niemcy. W czasie działań wojennych Wielka Brytania rozważała możliwość wysłania korpusu ekspedycyjnego do Finlandii, który walczyłby przeciw Armii Czerwonej.

Jak więc radziecki prokurator mógł oskarżać Niemców o prowadzenie wojen agresywnych?

Jak oskarżać tylko Niemców o zbrodnie wojenne?

A czym był Katyń? Zachodni alianci wiedzieli o zbrodni popełnionej na polskich jeńcach wojennych i nikt na Zachodzie nie dał wiary tłumaczeniom, że mord ten był dziełem Niemców.

Czym była deportacja milionów ludzi z nadbałtyckich państw na Syberię, wywiezienie ponad miliona Polaków z ziem zagrabionych we wrześniu 1939 r.?

Czym były radzieckie obozy koncentracyjne na Syberii, gdzie ludzi zmuszano do niewolniczej pracy, mordowano i torturowano. W tych obozach zginęło więcej ludzi, niż w niemieckich obozach koncentracyjnych, chociaż Niemcy stworzyli lepiej zorganizowaną machinę eksterminacji.

Jak zarzucać Niemcom dokonywanie nalotów i atakowanie za pomocą rakiet bezbronnych miast, skoro Anglicy i Amerykanie prowadzili zmasowane naloty, zabijając setki tysięcy bezbronnych ludzi w miastach niemieckich, pozbawionych znaczenia militarnego. U schyłku wojny, w lutym 1944 r. bomby brytyjskie i amerykańskie zabiły około 135 tysięcy ludzi w Dreźnie. Na każdą tonę bomb zrzuconych przez niemieckie samoloty na Wielką Brytanię, przypada 315 ton bomb zrzuconych przez aliantów na Niemcy.

Rozwiązanie, jakie wypracowano w Londynie, było salomonowe: przed sądem będzie się rozpatrywać tyko takie czyny, które zostały popełnione przez oskarżonych. Uchwalony później statut przewidywał, że Trybunał nie będzie się zajmował innymi przypadkami.

Mijały tygodnie zeznań, przesłuchań świadków. Wyłaniały one obraz mechanizmu zbrodni największego w historii ludzkości. Nikt dotąd nie stworzył tak doskonałej machiny wojennej, która miała opanować świat i miliony obywateli podbitych państw zamienić w niewolników nowej rasy panów.

Joachim von Ribbentrop powiedział: - To, co zamierzaliśmy uczynić, to zabezpieczenie najbardziej elementarnych warunków naszej egzystencji, dokładnie tak samo jak zabezpieczała swoje interesy Anglia.

244

OSACZENI

Zeznający jako świadek Gruppenfiihrer SS, Walther Schellenberg:

- W obliczu oczekującej kampanii rosyjskiej należało wszelkimi dostępnymi środkami odciążyć zaplecze. Mając to na uwadze, należało wszelkimi środkami łamać każdy przejaw oporu, sprzeciwu.

Sędzia: - Czy wiecie, o jakie środki chodziło?

Schellenberg: - Słyszałem później, że bezwzględne warunki walki sprawiły, iż sięgano po bardzo bezwzględne środki. Znam je tylko ze słyszenia.

Sędzia: - Co to znaczyło?

Schellenberg: - W walce z partyzantami i wobec ludności cywilnej wielokrotnie uciekano się do rozstrzeliwania.

Sędzia: - W tym także dzieci?

Schellenberg: - Nie słyszałem o tym.

Alfred Rosenberg, minister ds. okupowanych obszarów wschodnich:

- Ponad trzy czwarte roku walczyłem o to, by przyjazdy robotników oparte były na zasadzie dobrowolności.

Hermann Góring, po objęciu władzy przez Hitlera, zorganizował tajną policję, Gestapo*:

- W sprawie obozów koncentracyjnych moja osobista odpowiedzialność kończy się w pierwszych miesiącach 1934 r.

Emst Kaltenbrunner, szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, któremu podlegało Gestapo i służba bezpieczeństwa:

- Wydałem polecenie, aby więźniowie odsyłani do obozu w Mauthau-sen nie byli źle traktowani.

Do końca procesu oskarżeni podtrzymywali tę linię obrony.

- To właśnie ci tutaj, wraz z garstką innych, ściągnęli winę na Niemcy i znieprawili naród niemiecki - powiedział w mowie oskarżycielskiej na zakończenie procesu główny oskarżyciel brytyjski.

- Jednego możemy być pewni - powiedział Robert Jackson, główny oskarżyciel amerykański. - Przyszłe pokolenia nie będą musiały pytać z dezaprobatą: a czy naziści mieli możność powiedzenia czegoś na swoją

Gestapo (Geheime Staatspolizei). Tajna policja państwowa utworzona w 1933 r. w Prusach przez premiera tego kraju, Hermanna Góringa. Pierwotna nazwa brzmiała Gehei-mes Staatspolizeiamt (Gestapa) - Urząd Tajnej Policji Państwowej. W 1934 r. Góring przekazał zwierzchnictwo nad Gestapa Heinrichowi Himmlerowi (sprawował on również funkcję szefa policji niemieckiej), który w 1936 r. podporządkował Gestapa policji politycznej w innych landach (krajach związkowych) Niemiec i zmienił nazwę na Geheime Staatspolizei - Gestapo; wkrótce połączył policję polityczną (Gestapo) z policją kryminalną (Kriminalpolizei - Kripo) w jedną organizację - Policję Bezpieczeństwa (Sicher-heitspolizei - Sipo) i zwierzchnictwo nad nią przekazał Reinhardowi Heydrichowi. Od 1939 r. Gestapo stanowiło Departament IV Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy RSHA, którego szefowie (Heydrich, a po jego śmierci Ernst Kaltenbrunner) byli również szefami służby bezpieczeństwa (Sicherheitsdienst - SD). W 1943 r. Gestapo (Sipo) zatrudniało 45 tys. stałych pracowników oraz ok. 60 tys. agentów i ok. 100 tys. informatorów. Bezpośrednim szefem Departamentu IVbył Oberstgruppenfiihrer SS, Heinrich Miiller, który zniknął w końcu wojny zacierając po sobie wszelkie ślady. Gestapo ponosi odpowiedzialność za bestialskie działania wobec ludności cywilnej. W 1946 r. Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze uznał je za organizację zbrodniczą.

245

SENSACJE XX WIEKU

obronę. Jest faktem, że zeznania oskarżonych usunęły wszelkie wątpliwości co do ich winy. Sami pomogli w podpisaniu własnego wyroku.

Przed wydaniem wyroku oskarżeni przemawiali przez wiele godzin, po raz ostatni usiłując zdjąć z siebie winę.

Hermann Góring: - Jak najostrzej piętnuję te straszne masowe morderstwa, których zupełnie nie mogę pojąć. Ale jeszcze raz chciałbym w tym miejscu powiedzieć, że nikomu i nigdy nie wydałem rozkazu mordowania, jak również nie zarządzałem innych okrutnych czynów.

Rudolf Hess w chwili wygłaszania ostatniego słowa był wyraźnie niepoczytalny i próbował przekonać sąd, że wszystko, co zdarzyło się w czasie wojny, było wynikiem stosowania specjalnych preparatów farmakologicznych.

Joachim von Ribbentrop: - Czyni się mnie odpowiedzialnym za kierowanie polityką zagraniczną, o której decydował kto inny.

Wilhelm Keitel: - To, co jako żołnierz mogłem dać z siebie najlepszego: wierność i posłuszeństwo, zostało wykorzystane do celów, których nie mogłem znać...

Ernst Kaltenbrunner: - Zbrodnie, o których dowiedziałem się dopiero dziś, popełnił Himmler. W kwestii żydowskiej byłem zwodzony, jak wszyscy inni wyżsi urzędnicy.

1 października 1946 r. o godzinie 10.03 sąd wszedł na salę, aby ogłosić wyroki oskarżonym. Trzech uznano za niewinnych zarzutów postawionych w akcie oskarżenia. Pozostali mieli po południu dowiedzieć się o wysokości wymiaru kary.

O 14.50 na sali sądowej nie było kamer. Takie było zarządzenie sądu, który uznał, że świat nie powinien oglądać twarzy oskarżonych w chwili, gdy dowiadywali się o czekającej ich śmierci lub długoletnim więzieniu.

Na dziewiętnastu skazanych, dwunastu wymierzono karę śmierci. Pozostali otrzymali wyroki wieloletniego pozbawienia wolności.

Ich reakcj ę na wyrok międzynarodowego trybunału znamy dzięki relacji psychologa więziennego, który odwiedził skazanych w pierwszych minutach po ogłoszeniu wyroku.

Skazany na śmierć Góring po powrocie do celi usiłował czytać książkę. Oczy miał wilgotne, ciężko oddychał i widać było, że walczył z załamaniem nerwowym.

Ribbentrop robił przygnębiające wrażenie. Od razu zaczął krążyć po celi, powtarzając bez przerwy: - Śmierć, śmierć...

Keitel wołał: - Śmierć przez powieszenie! Myślałem, że zostanie mi to oszczędzone.

Hans Frank, generalny gubernator Polski, mówił: - Śmierć przez powieszenie. Zasłużyłem na nią i spodziewałem się tego.

Kaltenbrunner wyraźnie okazywał strach i tylko mógł wyszeptać: -Śmierć...

Alfred Jodl chodził po celi sztywny i wyprostowany. Mówił: - Śmierć przez powieszenie. Wyrok śmierci w porządku, tego się spodziewałem. Ktoś musi przecież ponieść odpowiedzialność, ale przez powieszenie ...

246

OSACZENI

Zwłoki Hermanna Goringa ułożono oboh zwłok zbrodniarzy wojennych powieszonych w Norymberdze

Fritz Sauckel, pełnomocnik ds. zatrudnienia, przekonywał najbliższe otoczenie, że wyrok był wynikiem błędnej' interpretacji jego zeznań.

Termin wykonania wyroku utrzymywany był w ścisłej tajemnicy, ale większość skazanych przewidywała, że nastąpi to 14 października.

Od pewnego czasu do cel więziennych zaczęły przenikać odgłosy piłowania i zbijania belek. Nikt nie miał wątpliwości. Stolarze wznosili szubienicę. Hałasy dobiegały z baraku, w którym mieściła się sala gimnastyczna, położona o kilkadziesiąt metrów od więziennego budynku.

Pierwszy na szubienicę miał pójść Hermann Góring. Jednak umknął sprawiedliwości popełniając samobójstwo w celi. Zażył truciznę, której pochodzenia nie udało się ustalić.

Jego miejsce w kolejce do śmierci zajął Joachim von Ribbentrop. Wyrok wykonano 16 października o pierwszej w nocy. O godzinie 2.45 zawisł na szubienicy ostatni ze skazanych, Seyss-Inquart.

Po zakończeniu egzekucji przy szubienicy ułożono zwłoki powieszonych, a obok nich ciało Goringa. Później ich zwłoki spalono w krematorium w Monachium, a prochy wsypano do rzeki Izery.

247

SENSACJE XX WIEKU

W 1955 r. zwolniono z więzienia w Spandau admirała Ericha Raede-ra, byłego dowódcę Kriegsmarine. Admirał Karl Dónitz, który dowodził niemiecką marynarką wojenną po Raederze, opuścił Spandau w 1956 r. Rok później wyszedł na wolność ułaskawiony Walter Funk, były minister gospodarki Rzeszy i pełnomocnik do spraw gospodarki wojennej.

W 1966 r. bramy więzienia w Spandau po raz ostatni otworzyły się przed osadzonymi tam przestępcami wojennymi. Albert Speer, minister uzbrojenia, i Baldur von Schiracłi, gaułeiter Wiednia, zakończyli odbywanie orzeczonej przez Trybunał w Norymberdze kary.

Za kratami Spandau pozostał ostatni z oskarżonych i skazanych w Norymberdze - zastępca Hitlera, Rudof Hess. Popełnił samobójstwo w 1987 r., zabierając do grobu jedną z największych tajemnic II wojny światowej: zagadkę swego lotu do Wielkiej Brytanii.

Po jego śmierci budynki więzienia w Spandau zostały zniszczone.

Wielkie zadanie Trybunału Norymberskiego wypełniło się ...

Generalissimus i generałowie

... ponadto muszę zaznaczyć, że marszałek Żuków skupia wokół siebie najwyższych oficerów, którzy łamiąc przysięgą daną ojczyźnie i towarzyszowi Stalinowi, bezzasadnie krytykują władze partyjne i państwowe. Tacy ludzie, jak generałowie Czujkow, Michaił Katiukow czy Wdsilij Kazahow uważają się za „żukowców", a nie „stalinowców"...

Był to jeden z wielu donosów na dowódcę radzieckich wojsk okupacyjnych w Niemczech, marszałka Gieorgija Żukowa*. List trafił w końcu 1945 r. do rąk szefa służby śledczej Ludowego Komisariatu Bezpieczeństwa Państwowego (NKGB), generała-pułkownikaWiktoraAbakumowa**.

* Gieorgij Żuków (1896-1974), marszałek radź. Najwybitniejszy radziecki strateg i dowódca, uczestnik I wojny światowej i wojny domowej, służbę w Armii Czerwonej rozpoczął w 1918 r. W1939 r. dowodził 1. Grupą Armii w walkach z Japończykami nad rzeką Chałchyn-goł na Dalekim Wschodzie i odniósł zwycięstwo, które miało znaczący wpływ na rezygnację przez władze Japonii z dalszej agresji w kierunku Syberii. W 1940 r. dowodził Kijowskim Okręgiem Wojskowym. W styczniu 1941 r. został szefem Sztabu Generalnego. W lipcu tego roku, po konflikcie ze Stalinem, powrócił do służby liniowej i objął dowodzenie Frontem Odwodowym, Leningradzkim (od września), Zachodnim (od października), 1. Ukraińskim (od marca 1944 r.) i 1. Białoruskim (od listopada 1944r. do maja 1945 r.); jednocześnie od 28 lipca 1942 r. był zastępcą naczelnego wodza. Uważany był za dowódcę o żelaznej woli, starannie przygotowującego każdy manewr. Kierowany na najtrudniejsze odcinki wojny obronił Leningrad (St. Petersburg), wygrał bitwę pod Moskwą, koordynował działania frontów w czasie bitwy stalingradzkiej i pod Kurskiem. Dowodził wojskami 1. Frontu Białoruskiego podczas operacji warszawskiej i berlińskiej: kierował bezpośrednio zdobyciem stolicy Niemiec. 8 maj a, w imieniu Związku Radzieckiego przyjął bezwarunkową kapitulację Niemiec. Do marca 1946 r. dowódca radzieckich wojsk okupacyjnych w Niemczech, później, przez krótki okres, radzieckich wojsk lądowych. W czerwcu 1946 r., odsunięty przez Stalina zmuszony został do wyjazdu do Odessy, gdzie objął dowództwo tamtejszego okręgu wojskowego. W 1951 r. przywrócony do łask, zapewne ze względu na zaostrzenie sytuacji międzynarodowej i wojnę w Korei, grożącą przeistoczeniem się w konflikt światowy, w którym Stalin potrzebowałby doświadczonych strategów. Od 1955 r. minister obrony, w 1957 r. usunięty przez Nikitę Chruszczowa.

** Wiktor Abakumow (1908-1954), generał-pułkownik radź. W 1932 r. rozpoczął służbę w Ludowym Komisariacie Spraw Wewnętrznych, początkowo w Moskwie, a następnie kolejno w Zagłębiu Donieckim i Rostowie. W latach 1938-1941 prawdopodobnie pracował w wywiadzie wojskowym GRU. 25 lutego 1941 r. objął stanowisko zastępcy komisarza NKWD i, po wybuchu wojny z Niemcami, prowadził akcję likwidacji najwyższych dowódców wojskowych oskarżonych przez Stalina o tchórzostwo. W grudniu 1942 r. stanął na czele kontrwywiadu Smiersz. 10 października 1946 r. objął stanowisko ministra bezpieczeństwa państwowego i na polecenie Stalina przystąpił do zbierania dowodów rzekomej winy najwyższych funkcjonariuszy.

7 grudnia 1951 r., zadenuncjowany przez Michaiła Riumina jako zachodni szpieg, został aresztowany wraz z żoną i synem, lecz nie został osądzony za życia Stalina. Dopiero 19 grudnia 1954 r. skazany na śmierć za udział w tzw. sprawie leningradzkiej.

249

SENSACJE XX WIEKU

Dowódca radzieckich wojsk okupacyjnych, marszałek Gieorgij Żuhow w Berlinie w 1945 r.

Ten postanowił sprawą zająć się osobiście i w styczniu 1946 r. wyjechał do Berlina. Wiedział, których oficerów należy aresztować, i natychmiast po przyjeździe zaczął to robić. Ale nagle w jego gabinecie zjawili się dwaj żołnierze, zapraszając na rozmowę do kwatery Żukowa. Ich zachowanie wskazywało jednoznacznie, że jeżeli nie przyjmie zaproszenia, dadzą kolbą po głowie i zawiozą siłą. Pojechał więc.

Gdy wszedł do Żukowa, ten nawet nie podniósł głowy znad biurka.

- Aresztowaliście sześciu moich oficerów. Zwolnicie ich natychmiast, czy mam was odesłać pod strażą do Moskwy?

Szef służby śledczej wiedział, że Żuków nie rzuca słów na wiatr. Kazał zwolnić aresztowanych i szybko wyniósł się z Berlina, ale nigdy nie zapomniał o zniewadze. Żuków zyskał śmiertelnego wroga. Ale czy szef służby śledczej NKGB, nikomu nie znany generał-pułkownik Abakumow, mógł

250

GENERALISSIMUS I GENERAŁOWIE

zagrozić marszałkowi Związku Radzieckiego, bohaterowi wielkiej wojny? Wydawało się to niemożliwe, a jednak...

Gieorgij Żuków wsławił się podczas walk z Japończykami nad rzeką Chałchyn-goł na Dalekim Wschodzie, w sierpniu 19 3 9 r. Dowodzona przez niego 1. Grupa Armii pokonała 75-tysięczną armię japońską i było to zwycięstwo strategiczne, gdyż miało bezpośredni wpływ na rezygnację przez władze Japonii z dalszej ofensywy w kierunku Syberii i skierowanie ekspansji na południe Azji.

W styczniu 1941 r. Żuków objął stanowisko szefa Sztabu Generalnego. Od tej chwili miał bezpośredni dostęp do Stalina, który uważał go za wybitnego dowódcę i, gdy wybuchła wojna z Niemcami, wysyłał na najtrudniejsze odcinki frontu.

We wrześniu 1941 r. Żuków objął dowodzenie obroną Leningradu. Nastąpiło to w czasie, gdy wojska niemieckie były w pełnym uderzeniu i Naczelne Dowództwo Wehrmachtu miało wszelkie podstawy, aby liczyć na szybkie zdobycie miasta. Żuków zmobilizował wszystkie siły, nakazał marynarzom wziąć karabiny i walczyć w transzej ach okalaj ących miasto. Znakomicie pokierował obroną, nie dopuszczając, aby wojska niemieckie wdarły się do Leningradu.

Gdy tylko sytuacja ustabilizowała się, Stalin wezwał Żukowa do obrony Moskwy. W grudniu 1941 r. powierzył mu dowodzenie wielką kontrofensywą, w której wyniku wojska niemieckie zostały odrzucone o 200 km na zachód od stolicy Związku Radzieckiego.

Później, gdy Niemcy podeszli pod Stalingrad, Stalin posłał tam Żukowa. Już wówczas generał miał opinię oficera od wykonywania niemożliwych do wykonania rozkazów. Żelazna konsekwencja i upór, połączone z wybitnymi zdolnościami dowódczymi, pozwalały Żukowowi odnosić kolejne zwycięstwa. Co ciekawe, zyskał również opinię dowódcy, który oszczędzał krew żołnierzy, co nie było powszechnym zwyczajem w Armii Czerwonej.

W lipcu 1942 r. został zastępcą naczelnego wodza; koordynował działania frontów w czasie przełamywania blokady Leningradu, bitwy kurskiej, operacji na Ukrainie i Białorusi.

W 1944 r. jego wojska 1. Frontu Białoruskiego wkroczyły do Polski, wyparły Niemców z centralnej części kraju, zajęły Warszawę i podeszły do Odry. Kończyła się wielka wojen- ^^^^^^^^^^^Bi

na epopej a. Przed wielkim dowódcą Kontrofensywa wojsk radzieckich w grudniu 1941 r.

251

SENSACJE XX WIEKU

Marszałek Gieorgij Żuków nad Odrą w kwietniu 1945 r.

było już tylko zdobycie Berlina. Wnocyz3na4 kwietnia, na Kremlu marszałek Żuków przedstawił plan zdobycia niemieckiej stolicy, zakładając, że uderzenie rozpocznie się w połowie maja. Tyle czasu potrzebował na przygotowanie swoich ośmiu armii stój ących nad Odrą. Stalin nakazał rozpocząć uderzenie 16 kwietnia, obawiając się, że lada moment do stolicy Trzeciej Rzeszy wkroczą żołnierze wojsk alianckich.

16 kwietnia nad ranem 14 628 dział oraz 1531 wyrzutni rakietowych rozpoczęło morderczy ostrzał. Zaczęła się decydującabitwa II wojny światowej w Europie.

Choć wojska Frontu Ukraińskiego, dowodzonego przez marszałka Iwana Koniewa* wyprzedziły front Żukowa, to jednak Stalin zadecydował, że honor zdobycia głównej części miasta przypadnie Żukowowi.

Jemu również przypadł honor przyjmowania w imieniu Związku Radzieckiego kapitulacji Wehrmachtu.

Wojna w Europie się skończyła. Półtora miliona żołnierzy Armii Czerwonej skierowano na Daleki Wschód, aby walczyli z Japończykami. Kilka milionów miało powrócić do domów.

Dla każdego państwa powojenna demobilizacja była ogromnym problemem. Setki tysięcy młodych mężczyzn, przywykłych do frontowego życia, wracało do domów. Nie mogli znaleźć pracy, codzienny byt stawał się problemem. To rodziło niezadowolenie, strajki, rewolucję.

Stalin rozumiał niebezpieczeństwo, jakie dla jego państwa stanowili powracający z wojny żołnierze. Nie chodziło o warunki, do których wracali: biedę, brak podstawowych wygód. Wszystko to można było wytłu-

Iwan Koniew (1897-1973), marszałek radź. Rozpoczął służbę wojskową w 1915 r. jako szeregowiec w armii carskiej. W 1918 r., będąc już członkiem parii komunistycznej, wstąpił do Armii Czerwonej i brał udział w wojnie domowej. W 1934 r. ukończył Akademię Wojskową im. M. Frunzego, a następnie dowodził pułkiem, dywizją i korpusem. W 1938 r. objął dowództwo 2. Samodzielnej Armii Dalekiego Wschodu, a następnie Za-bajkalskiego i Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego, którym kierował do 1941 r. W czasie wojny radziecko-niemieckiej dowodził 19. armią, a od 14 sierpnia 1941 r. -Frontem Zachodnim. Od 17 października 1941 r. dowodził Frontem Kalinińskim; współwinny klęski na przedpolach Moskwy omal nie został postawiony przez Stalina przed pluton egzekucyjny. Samodzielne dowództwo operacyjne Frontu Zachodniego objął ponownie w sierpniu 1942 r., od marca 1943 r. dowodził Frontem Północno-Zachodnim, od czerwca 1943 r. Frontem Stepowym (przemianowanym na 2. Front Ukraiński), od maja 1944 r. 1. Frontem Ukraińskim, którego wojska doprowadził do Berlina. Po wojnie zastąpił marszałka Gieorgija Żukowa na stanowisku naczelnego dowódcy wojsk lądowych.

252

GENERALISSIMUS I GENERAŁOWIE

Marszałek Gieorgij Żuków podpisuje akt kapitulacji wojsk niemieckich

maczyć zniszczeniami. Ale większość z powracających z frontu stanowili ludzie młodzi, którzy do czasu wojny nie znali innej rzeczywistości, jak tylko stalinowską. Przez całe życie wpajano im, że za granicą panuje głód, bezprawie, nędza. I nagle tam doszli: do Polski, Węgier, Czechosłowacji, Niemiec. Zobaczyli inny świat. Ludzi żyjących normalnie, dostatnio, lepiej niż w Związku Radzieckim. Jednakże machina terroru, jaką przez dwadzieścia lat budował Stalin, gotowa była na okiełznanie demobilizowanych żołnierzy, na zamknięcie im ust. Stalin najbardziej obawiał się najwyższych oficerów.

Wielokrotnie spotykali się z nim w czasie wojny. Byli świadkami jego słabości i załamań. Widzieli, jakie błędy popełniał. Poznali rozmiar jego winy i odpowiedzialności za klęski pierwszych miesięcy wojny. Wiedzieli, ile setek tysięcy żołnierzy i cywilów zginęło w wyniku błędnych decyzji Stalina, ile krwi popłynęło, gdy wojsko realizowało rocznicowe rozkazy, jak na przykład pod Kijowem, gdy Stalin nakazał, że miasto ma być zdobyte w rocznicę rewolucji październikowej.

Z drugiej strony, oficerowie odzyskali w czasie wojny poczucie siły i własnego znaczenia, a frontowe życie umożliwiło im bardziej otwarte wypowiadanie opinii.

Dlatego Stalin uznał, że muszą ponownie poczuć jego żelazną dłoń. Musieli przypomnieć sobie, od kogo zależy życie każdego z nich.

Czy w latach 1945-1946 NKGB mogła skorzystać z doświadczeń z lat 1937-1938, kiedy to kadra oficerska Armii Czerwonej została zdziesiątkowana w wyniku czystek? Wydawałoby się, że nie. Zmieniła się sytuacja. W połowie lat trzydziestych Związek Radziecki był państwem hermetycznie zamkniętym. Kto na Zachodzie, oprócz specjalistów wojskowych, znał marszałka Tuchaczewskiego, Jegorowa czy Bluechera? Kogo obchodził ich los, nie mówiąc o tysiącach oficerów niższego stopnia.

Sytuacja w 1945 r. była już inna. Najwyżsi oficerowie spotykali się z dowódcami amerykańskimi i angielskimi, brali udział w międzynarodowych konferencjach. W czerwcu 1945 r. do Moskwy przyjechał generał Dwight Eisenhower, a podejmował go marszałek Żuków. Eisenhower przed wyjazdem zaprosił Żukowa do złożenia wizyty w Stanach Zjednoczonych.

Zdawało się, że takich ludzi jak Żuków już zniszczyć nie można. A jednak Stalin postanowił działać według starego scenariusza, tak nieludzko

253

SENSACJE XX WIEKU

Dowódcy alianckich wojsk okupacyjnych: (od lewej) Bernard L. Montgomery, Dwight Eisenho-wer, Gieorgij Żuków, Jean-Joseph de Lattre de Tassigny

skutecznego w latach wielkiego terroru, gdy zlikwidowano 3 5 do 80 tysięcy oficerów: oskarżyć któregoś z oficerów na przykład o to, że zaprzedał się wywiadowi zachodniego państwa, torturami wymusić wskazanie innych „zdrajców", aresztować ich, zmusić, aby wskazali następnych. Potem postawić przed sądem i pokazać światu, jak przyznają się do winy, prosząc o surową karę za zdradę ojczyzny.

Pretekstem do realizacji tego scenariusza stała się rozmowa Józefa Stalina z synem, generałem Wasilijem Dżugaszwilim.

Z rodzinnej pogawędki wynikła jedna z najbardziej krwawych intryg powojennego czasu. Było to w końcu 1945 r. Dwudziestoczteroletni gene-rał-major lotnictwa, bez wątpienia najmłodszy generał w Armii Czerwonej, poskarżył się ojcu na złą jakość radzieckich samolotów.

Tuż po tej rozmowie szef służby śledczej Ludowego Komisariatu Bezpieczeństwa Państwowego, Wiktor Abakumow, otrzymał polecenie are-

254

GENERALISSIMUS I GENERAŁOWIE

sztowania winnych. 14 grudnia 1945 r. aresztowano zastępcę dowódcy sił powietrznych, marszałka Siergieja Chudiakowa. 4 miesiące później, w nocy z 22 na 23 kwietnia 1946 r. w więzieniu znalazł się dowódca sił powietrznych, marszałek Nowikow oraz 73 innych oficerów i ludzi odpowiedzialnych za produkcję lotniczą. Oskarżono ich o wprowadzanie do produkcji wadliwych modeli samolotów i silników. Śledztwo prowadził osobiście szef Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego, Wiktor Abaku-mow. Jego ulubioną metodą było łamanie przesłuchiwanym żeber za pomocą gumowej pałki.

W swoich pamiętnikach marszałek Nowikow napisał: Kwestia stanu sił powietrznych byłajedynie parawanem. Aresztowali w związku z lotnictwem, a pytali w zasadzie o co innego. Potrzebny był im materiał kompromitujący na jednego z marszałków Związku Radzieckiego.

Tym marszałkiem był Gieorgij Żuków. Dlaczego Stalin zdecydował się zniszczyć człowieka, któremu zawdzięczał tyle zwycięstw w czasie II wojny światowej ? Prawdopodobnie nie było jednej przyczyny, lecz kilka, w tym również bardzo drobne.

24 maja 1945 r., w czasie posiedzenia Biura Politycznego Stalin zapytał najwyższych dowódców, jak zapatrują się na nadanie mu stopnia genera-lissimusa. Żuków wypalił wówczas:

- Rangę generalissimusa noszą tak odrażające indywidua, jak Franco i Czang Kaj-szek!

Stalin nie dał po sobie poznać, czy ta uwaga dotknęła go, ale takich zniewag nie puszczał płazem. Jednakże nieopatrzne słowa nie mogły być głównym powodem podjęcia przez Stalina decyzji o likwidacji marszałka.

Żuków był jednym z nielicznych ludzi, którzy przez wszystkie lata wojny mogli obserwować Stalina jako wodza. 14 stycznia 1941 r. objął stanowisko szefa Sztabu Generalnego, choć bronił się przed tym, twierdząc, że jego miejsce jest w polu, z żołnierzami, a nie za biurkiem w sztabie. 22 czerwca 1941 r. on pierwszy zameldował Stalinowi o niemieckim uderzeniu. Brał też udział w pierwszej naradzie, jaka tego dnia odbyła się na Kremlu. Był jednym z tych nielicznych, którzy zbyt dużo wiedzieli o dyktatorze. Z drugiej strony: jego proces dałby władzom bezpieczeństwa wiele materiału obciążającego najwyższych dowódców. W ten sposób Stalin mógłby zwrócić się przeciwko kadrze oficerów, którzy zyskali na wojnie sławę zwycięzców, znali wady i błędy naczelnego wodza i mogli spróbować odsunąć go od władzy. Należało więc zebrać dowody przeciwko Żuko-wowi. To nie było trudne.

Marszałek Żuków, który objął stanowisko dowódcy radzieckich wojsk okupacyjnych w Niemczech, nie zauważył zmiany nastawienia najwyższych władz radzieckich wobec zachodnich sojuszników. Wydawało mu się, że należy utrzymywać wojenne kontakty. Dlatego odwiedzał generała Dwight a Eisenhowera, który dowodził amerykańskimi woj skami okupacyjnymi i marszałka polnego Bernarda L. Montgomery'ego. Wręczał im bojowe radzieckie odznaczenia, a co gorsza dla niego, podejmował decyzje o ich przyznawaniu sam, nie pytając Moskwy.

255

SENSACJE XX WIEKU

Chętnie sam przyjmował odznaczenia, które oni nadawali jemu. To nie mogło podobać się Stalinowi i jego najbliższemu otoczeniu. Zawistni dyplomaci i oficerowie pisali do Moskwy, że Żuków wywyższa się, uważa się za człowieka, który wygrał wojnę, afiszuje przyjaźniami z dowódcami alianckimi itd.

Tego było za wiele.

Stalin odwołał go z Berlina i w marcu 1946 r. Żuków spakował swoje rzeczy. Wyruszył do kraju, gdzie czekało na niego stanowisko dowódcy woj składowych, skądinąd zaszczytne i ważne, ale nie o to chodziło. Stalin chciał mieć pod bokiem marszałka, którego upatrzył na swoją ofiarę. Abakumow miał już przecież wszystkie dowody: zeznania Nowikowa i kilkudziesięciu innych oficerów, którzy, torturowani, wskazywali na Żuko-wa jako przywódcę antystalinowskiego spisku.

Pewnego dnia Abakumow postanowił zademonstrować swój ą siłę i wysłał do daczy Żukowa w Sosnowce pod Moskwą trzech taj niaków, aby przeprowadzili rewizję. Nie docenił marszałka, który na widok tajniaków sięgnął po broń i chyba wystrzeliłby, gdyby funkcjonariusze bezpieki nie wzięli nóg za pas. Był to jednak drobny incydent, który nie zepsuł Abaku-mowowi humoru. Miał przecież w ręku zeznania Nowikowa.

Stalin postanowił sprawę Żukowa przedstawić na posiedzeniu Najwyższej Rady Wojennej Ministerstwa Obrony, przekonany, że jej członkowie podejmą decyzję o aresztowaniu marszałka.

6 czerwca 1946 r. przyjechał na Kreml bardzo wcześnie rano. Gdy wysiadł z samochodu, trzymał na ręku swój stary wojskowy płaszcz. Ludzie z otoczenia Stalina mówili, że gdy przybywał do pracy w tym starym płaszczu, oznaczało to, że jest w złym nastroju, co mogło skończyć się tragicznie dla wielu ludzi. Żuków od razu zwrócił uwagę na płaszcz. Przeczucie nie omyliło go.

Na posiedzeniu Stalin stwierdził, że Żuków często wypowiadał się przeciwko rządowi, że przeceniał swoją rolę w czasie wojny, że sobie przypisywał zwycięstwa, że zbyt często udzielał wywiadów zagranicznej prasie.

Dowody zbrodni Żukowa, jakimi były zeznania marszałka Nowikowa, odczytał marszałek Sier-giej Sztiemienko. Wynikało z nich, że Żuków skupił wokół siebie niezadowolonych oficerów i generałów, co można było uznać za spisek i przygotowania do zamachu stanu.

Oskarżenia poparli najbardziej zaufani ludzie Stalina: Ławrentij Beria, Wiaczesław Mołotow i Ła-zar Kaganowicz.

Stary wojskowy płaszcz przerzucony przez rehą zapo- Nadszedł czas wystąpień of ice-wiadał zły humor dyktatora rów. Stalin liczył, że z ich strony

256

GENERALISSIMUS I GENERAŁOWIE

uzyska ostateczne potępienie Żukowa i przyzwolenie sił zbrojnych na zlikwidowanie go.

Marszałek Konstanty Rokossowski*, więziony na Syberii zanim Stalin dał mu szansę zmycia rzekomych win na frontach II wojny światowej, nie stanął w obronie Żukowa, ale też nie przyłączył się do oskarżycieli.

Marszałek Aleksander Wasilewski zaczął wyraźnie bronić Żukowa, przypominając jego wojenne zasługi.

Marszałek Iwan Koniew, który zawdzięczał Żukowowi życie, ale i żywił do niego osobistą antypatię, dał mu jak najlepsze świadectwo.

Stalina zaskoczyły te wypowiedzi. Zaszokowała go wypowiedź generała Pawła Rybałki, który wprost stwierdził, że zeznania świadków oskarżające Żukowa zostały wymuszone.

Najwyżsi oficerowie rozumieli, że Stalin przygotowuje wielką czystkę, w której Żuków będzie pierwszą ofiarą. Później miały spaść głowy innych. Broniąc Żukowa - bronili siebie. Bez ich przyzwolenia nie mógł aresztować wojennego bohatera.

Wiedząc, że przegrał tę rundę, Stalin zwrócił się do Żukowa:

- Przyjdzie wam na pewien czas opuścić Moskwę.

9 czerwca 1946 r. Żuków wyjechał do Odessy, gdzie objął stanowisko dowódcy okręgu wojskowego. Jednakże jego sprawa nie zakończyła się. Abakumow działał nadal, czekając na odpowiednią okazję.

Wkrótce w jego ręce trafiły dowody przestępstwa generała Tie-legina, bliskiego współpracownika Żukowa. Wojsko wiedziało, że Tielegin to łapownik i cwaniak, który gromadzi niemieckie skarby. I to w ogromnych ilościach. Aresztowano go i okazało się, że jego osobisty majątek był ogromny: 16kgsrebra,218kuponówtka-nin, 21 strzelb myśliwskich, gobeliny niderlandzkie, zabytkowe przedmioty. Generał tłumaczył, że kupił te przedmioty za własne Marszałek Gieorgij Żuhow przybywa do Odessy

Konstanty Rokossowski (1896-1968), marszałek radź. Polak z pochodzenia, uczestnik I wojny światowej, żołnierz Armii Czerwonej, więziony w latach 1937-1940, w czasie stalinowskich czystek w wojsku. Zwolniony z więzienia, wiosną 1940 r. objął dowództwo korpusu kawalerii, a później 9. korpusu zmechanizowanego; od sierpnia 1941 r. dowodził grupą operacyjną i potem 16. armią walczącą na kierunku moskiewskim, a następnie kolejno Frontami: Briańskim, Dońskim, Centralnym i 2. Białoruskim. Zyskał opinię doskonałego dowódcy, cenionego przez żołnierzy ze względu na braterski stosunek i oszczędzanie ich krwi na polu bitwy. Od 1945 r. dowódca Północnej Grupy Wojsk Radzieckich w Polsce, a od 1949 r. minister obrony narodowej i wicepremier Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej; był współodpowiedzialny za represje wobec oficerów WP i byłych żołnierzy Armii Krajowej. W 1956 r. wrócił do Związku Radzieckiego.

257

SENSACJE XX WIEKU

oszczędności, ale trudno było w to uwierzyć. Ponadto, w sprawę zostało wmieszane małżeństwo Kriukowów.

Generał Wasilij Kriukow był mężem znanej śpiewaczki Lidii Rusłano-wej. Ta zaś bardzo się podobała Żukowowi, który zorganizował jej pobyt w Niemczech, gdzie dawała koncerty dla jednostek radzieckich.

Nagle okazało się, że Kriukowowie sąludźmibardzo majętnymi. W swoim domu w Moskwie zgromadzili 123 obrazy znanych mistrzów i 700 tysięcy rubli gotówką - kwotę niewyobrażalną na owe czasy. Zarówno Kriukowjak i Tielegin, torturowani, wskazywali na Żukowa, jako człowieka zamieszanego w ich interesy.

Tak więc Abakumow miał w ręku dowody przeciwko Żukowowi: organizowania antypaństwowego spisku dowodziły zeznania torturowanego Nowikowa i innych oficerów lotnictwa, a kryminalnych przestępstw -oświadczenia Kriukowa i Tielegina. Te dowody trafiły na biurko Stalina.

Żuków o tym wiedział i spodziewał się najgorszego. Zawsze miał przy sobie walizkę z czystą bielizną, gdyż obawiał się, że lada moment zostanie aresztowany. Życie w stałym napięciu doprowadziło go w 1947 r. do ataku serca.

Jednak aresztowanie nie nastąpiło. Generalissimus Stalin nie odważył się skazać Żukowa, w którego obronie stanęli inni najwyżsi oficerowie. W 1951 r. postanowił przywrócić go do łask. Gdy w Korei trwała wojna, a Stalin obawiał się międzynarodowego konfliktu, ludzie o takim doświadczeniu jak Żuków mogli być potrzebni.

Marszałek Żuków ocalał.

W listopadzie 1952 r. Stalin zezwolił, aby marszałek wszedł na trybunę kremlowską i stanął w pewnej odległości. To był najbardziej oczywisty dowód, że bohater II wojny światowej powrócił do łask. Mógł jednak zasnąć spokojnie dopiero wtedy, gdy dowiedział się, że Stalin nie żyje.

Dla Żukowa nadszedł czas zemsty na ludziach, którzy 8 powojennych lat jego życia zamienili w koszmar...

258

Śmiertelny pojedynek

Punktualnie o godzinie 9.00 do sali konferencyjnej na Kremlu wszedł Gieor-gij Maleńko w. Wprost od drzwi skierował się do głównego miejsca, przeznaczonego dla przewodniczącego narady.

Gieorgij Malenkow, lat 51. Bliski współpracownik Stalina. Po śmierci dyktatora objął urząd premiera i sekretarza generalnego partii komunistycznej, z którego wkrótce zrezygnował.

Kilka kroków za nim podążał Nikita Chruszczow. Jego pogodna zazwyczaj twarz tym razem wyrażała niepokój i napięcie. Nikt nie podejrzewał, że Chruszczow miał w kieszeni marynarki pistolet...

Nikita Chruszczow, lat 57. Bliski współpracownik Stalina, czemu zawdzięczał szybki awans polityczny. Od 1949 r. I sekretarz moskiewskiego komitetu partii oraz sekretarz KC do spraw rolnictwa.

Po chwili, w marszałkowskim mundurze, do sali wszedł minister obrony Nikołaj Bułganin.

Nikołaj Bułganin, lat 58. Od 1945 r. jeden z najbliższych współpracowników Stalina. Po jego śmierci objął stanowisko ministra obrony i pierwszego wicepremiera.

Pozostałe miejsca przy stole zajęli ci, którzy nie mieli odegrać większej roli w rozpoczynającym się dramacie. Czekano na najważniejszą osobę - Ław-rentija Berię, który, spóźniony, wszedł po kilku minutach.

Ławrentij Beria, lat 54. Przez wiele lat najbliższy współpracownik Stalina. Od 1938 r. komisarz spraw wewnętrzych. Od marca 1953 r., jako I wicepremier i minister połączonych resortów bezpieczeństwa i spraw wewnętrznych, skupił w swoim ręku największą władzę w państwie.

- Jaki jest temat dzisiejszej narady? - zapytał Beria, gdy tylko usiadł. - A w ogóle, dlaczego spotkaliśmy się tak niespodziewanie?

Chruszczow nachylił się do Malenkowa: - Otwórz naradę i oddaj mi głos -szepnął.

Malenkow, sparaliżowany strachem, zaczął coś bełkotać. Chruszczow nie czekał dłużej. Rozpoczął decydującą fazę walki o władzę.

Chruszczow od dawna przygotowywał atak na najpotężniejszego człowieka w państwie. Doskonale zdawał sobie sprawę, że stawką w tej walce będzie życie: ten, który przegra - zginie. A wygrać nie było łatwo.

Spiskowcy musieli wprowadzić na Kreml kilkunastu uzbrojonych ludzi, którzy musieli dotrzeć na miejsce w kilku samochodach. To mogło

259

SENSACJE XX WIEKU

zwrócić uwagę żołnierzy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, pełniących wartę na Placu Czerwonym, na podjeździe do Kremla i w bramie wjazdowej. Należało więc ograniczyć liczbę samochodów.

Chruszczow zdecydował, że do każdego z aut, które codziennie kursowały przez Bramę Spaską, wsiądzie maksymalnie dużo ludzi, a okna pozostaną zasłonięte, aby wartownicy nie mogli dostrzec, kto jedzie wewnątrz. W ten sposób zmniejszono niebezpieczeństwo zwrócenia uwagi strażników na nadmierny ruch.

Pozostawał inny problem: w Moskwie stacjonowały dwie dywizje wojsk MSW wiernych Berii. Jednakże spiskowcy zdołali zjednać sobie poparcie ministra obrony i ten skierował do stolicy dwie dywizje pancerne. Ich czołgom nie mogłyby przeciwstawić się wojska Berii, dysponujące jedynie bronią strzelecką.

Pierwszą część planu udało się zrealizować znakomicie: zamachowcy bez przeszkód wjechali na teren Kremla. Dywizje pancerne zajęły stanowiska wokół Moskwy, gotowe w każdej chwili na sygnał wjechać na ulice miasta. Chruszczowmusiałjednakwziąćpod uwagę, że wsamym Kremlu panowali ludzie Berii, a on sam poruszał się z piętnastoosobową ochroną. Jeżeli więc udałoby mu się wezwać pomoc, zamachowcy zostaliby zabici lub aresztowani. Chruszczow liczył się z tym, że jeżeli nie uda się obezwładnić Berii - będzie musiał go zastrzelić. Walka rozpoczynała się i wydawało się, że będzie to walka dobra ze złem. Trudno bowiem wyobrazić sobie większą bestię niż Beria...

Jego wielka i straszna kariera rozpoczęła się w 1938 r. w bardzo dramatycznych okolicznościach. Z nie znanych dotąd przyczyn postanowił go zlikwidować Nikołaj Jeżów*, a był to najgroźniejszy przeciwnik, j akiego można sobie wyobrazić. Od października 19 3 6 r. był ministrem spraw wewnętrznych. To on, na rozkaz Stalina, organizował eksterminację wszystkich, którzy mogli przeciwstawić się władzy dyktatora oraz milionów niewinnych ludzi, nie mających nic wspólnego z polityką. Ofiarątzw.jeżowszczyzny padło co najmniej 12 milionów ludzi, z których około milion rozstrzelano. Pozostałych wywieziono na Syberię. Tam większość zginęła z głodu, zimna i zakatowana przez strażników.

Nikołaj Jeżów (1895-1940), polityk radź. Członek partii bolszewickiej od 1917 r., oddelegowany do Moskwy w 1927 r. zaczął robić szybką karierę w administracji państwowej. W okresie kolektywizacji był wicekomisarzem rolnictwa, wykazując się całkowitą dyspozycyjnością i bezwzględnością w realizowaniu poleceń Stalina, co przesądziło o jego dalszej karierze. W 1934 r. został sekretarzem Komitetu Centralnego, a następnie przewodniczącym Komisji Kontroli Partyjnej. W październiku 1936 r. stanął na czele Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych, stając się najbardziej oddanym realizatorem planu Stalina, zmierzającego do wyniszczenia starych bolszewików i ludzi, którzy rzekomo zagrażają dyktatorowi. W grudniu 1938 r., gdy cele „wielkiej czystki" zostały zrealizowane, przeniesiono go na niewiele znaczące stanowisko komisarza transportu wodnego. Aresztowany w kwietniu 1939 r., po półrocznym śledztwie stanął przed Trybunałem Wojskowym, który skazał go na karę śmierci. Rozstrzelany w lutym 1940 r.

260

ŚMIERTELNY POJEDYNEK

Ławrentij Beria

Oficjalnie przyjmuje się, że „wielka czystka" rozpoczęła się 2 lipca 1937 r. od uchwalenia rezolucji Komitetu Centralnego partii komunistycznej. W ciągu następnych 4 miesięcy aresztowano 269 000 osób, z których 75 950 natychmiast rozstrzelano.

Początkowo Stalin pozbywał się ludzi, którzy mogli odebrać mu władzę: starych bolszewików, bohaterów wojny domowej, najwyższych oficerów: ze 131 członków Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) zamordowano 100, z 22 komisarzy ludowych - 17, z 900 oficerów w randze generalskiej zginęło 600.

Później machina terroru przestała wybierać. Niszczyła wszystkich, którzy znaleźli się w jej zasięgu: inteligencję za to, że była inteligencją, rodziny uwięzionych za to, że ich bliskich uwięziono, bogatych chłopów za to, że potrafili się wzbogacić, a nawet funcjonariu-szy NKWD za to, że wiernie służyli pod rozkazami poprzednich szefów.

Sam Jeżów, własnoręcznie zamęczył i zabił dziesiątki, a może nawet setki ludzi. Objął terrorem całe państwo zapewniając sobie w terenie bardzo gorliwych pomocników. W Gruzji działał Ławrentij Beria, sprawujący urząd pierwszego sekretarza partii komunistycznej. Wsławił się szczególnym okrucieństwem, zwłaszcza wobec inteligencji. Według zeznańjed-nego ze świadków, Beria uczestniczył w przesłuchaniu młodego i bardzo zdolnego dyrygenta Jewgenija Mikeładze.

Przesłuchiwany miał zawiązane oczy, aby nie mógł rozpoznać oprawców. Wpewnym momencie powiedział jednak do Berii: - Zawiązaliście mi oczy, ale mój słuch jest dobry jak zawsze. Poznałem cię!

Słysząc to Beria zaczął okładać go pałką po głowie i w rezultacie uszkodził mu słuch.

Dlaczego Jeżów postanowił się pozbyć człowieka, który nadzorował i kierował czystką w Gruzji? Historia nie zanotowała odpowiedzi na to pytanie. W każdym razie, w lipcu 1938 r. Jeżów polecił Siergiejowi Golidze*, szefowi gruzińskiego ministerstwa spraw wewnętrznych zebranie dowodów na udział Berii w „wojskowo-faszystowskiej organizacji". Golidze ostrzegł Berię. Ten pożegnał się z rodziną i wyruszył do Moskwy. Do Stalina. Wiedział, że może już stamtąd nie wrócić, miał jednak ogromne

Siergiej Golidze(?-1953), generał-pułkownikradz. Na początku lat 30. dowodził oddziałami straży granicznej na Zakaukaziu. Od listopada 1934 r. kierował tamtejszym NKWD. W 1938 r. brał udział w organizowaniu czystek w Samodzielnej Armii Dalekowschodniej. Tuż potem objął stanowisko szefa NKWD w Gruzji. W listopadzie 1938 r. został szefem NKWD w Leningradzie, a w lipcu 1941 r. na Dalekim Wschodzie. Na początku lat 50. wiceminister w Ministerstwie Bezpieczeństwa Państwowego. Od marca 1953 r. wiceminister spraw wewnętrznych (MWD). Aresztowany po obaleniu Berii, 18 grudnia 1953 r. został skazany na śmierć.

261

SENSACJE XX WIEKU

szczęście. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej nic by nie wskórał. Jednakże w lipcu 1938 r. Stalin zrozumiał, że Jeżów, pewien bezkarności, stał się zbyt gorliwy w likwidowaniu prawdziwych i wyimaginowanych wrogów stalinizmu. Zorganizowany przez niego wielki aparat terroru, liczący setki tysięcy funkcjonariuszy, katów i donosicieli, zaczął funkcjonować niezależnie od poleceń płynących z Moskwy. Jego ludzie zaczęli łapać, osa-dzaćwwięzieniachimordowaćnawet najwierniejszych stalinowców, a na to dyktator nie mógł pozwolić. Poza tym cele „wielkiej czystki" zostały już zrealizowane. Rzeczywiści i urojeni wrogowie Stalina byli martwi, lub zostali unieszkodliwieni w łagrach. Można było złagodzić represje. Stalin zaczął dostrzegać, że państwo sparaliżowane strachem przestaje funkcjonować. Postanowił odzyskać zaufanie społeczeństwa, wskazując winnego masowych rozstrzeliwań, tortur, zsyłek na Sybir. Jeżów - już nie potrzebny jako organizator represji - mógł się przydać jako kozioł ofiarny. W takim właśnie momencie w Moskwie zjawił się Beria. Stalin słyszał

0 nim wcześniej, jako o sprawnym organizatorze czystek w Gruzji i autorze książki o zasługach Stalina dla rewolucji w Gruzji. Taki człowiek był mu potrzebny: sprawny organizator terroru i wierny poddany. Dlatego mianował Berię zastępcą Jeżowa i członkiem komisji badającej nadużycia władzy dokonane przez NKWD. Oznaczało to, że los Jeżowa był przesądzony. 23 listopada podał się do dymisji, a dzień później jego miejsce jako szefa NKWD - zajął Beria. Nawiasem mówiąc, w kwietniu 1939 r. Jeżów został aresztowany, po półrocznym śledztwie postawiony przed sądem

1 rozstrzelany, prawdopodobnie w lutym 1940 r.

Beria uważany jest za człowieka, który wyhamował rozpędzoną machinę terroru. To nieprawda. Był on tylko skrupulatnym wykonawcą poleceń Stalina.

Natychmiast po usunięciu Jeżowa przystąpiono do aresztowania ludzi związanych z masowymi represjami. Rozstrzelano najbliższych współpracowników krwawego komisarza: Michaiła Frinowskiego i Leonida Żakowskiego. Pod ścianą stanął kat obwodu nowosybirskiego Malcew, w więzieniu znalazł się szef NKWD na Białorusi, znany ze szczególnie okrutnego obchodzenia się z więźniami Boris Berman. Aresztowano i rozstrzelano Stanisława Redensa, szwagra Stalina, odpowiedzialnego za masowe represje wMoskwie. Rozstrzelano większośćkomendantówwiel-kich łagrów, którzy mieli na sumieniu śmierć i katusze setek tysięcy ludzi. Nie chodziło jednak o wymierzenie sprawiedliwości. Beria na rozkaz Stalina pozbywał się tych, którzy wiedzieli dużo, byli całkowicie oddani Jeżo-wowi i mogli zechcieć spiskować przeciwko nowym zwierzchnikom i dyktatorowi.

Beria panował niepodzielnie w instytucji o nazwie GUŁAG (Główny Zarząd Obozów). Do dzisiaj nikt nie potrafi określić, ile było obozów i ile ludzi w nich więziono. Według jednych badaczy w 1940 r. w Związku Radzieckim były 53 obozy, 425 kolonii pracy poprawczej i 50 kolonii dla młodocianych. Więziono w nich 1668 200 ludzi. Inni historycy oceniają, że w 1939 r. w radzieckich łagrach przebywało ponad 3,5 miliona ludzi.

262

ŚMIERTELNY POJEDYNEK

Bez wątpienia nowy komisarz spraw wewnętrznych poprawił ich los. Na jego rozkaz zwiększono racje żywnościowe, pozwolono więźniom odbierać paczki od rodzin, wydawano mydło. Ale w tych zmianach nie chodziło

0 względyhumanitarne. Beria patrzył na obozyjak „dobry gospodarz", który rozumie, że j est tam wielki potencjał intelektualny i gospodarczy i należy go odpowiednio wykorzystać dla dobra ojczyzny, nie zaś marnować, pozwalając, aby strażnicy dla rozrywki mordowali więźniów.

Podnowymzarządemśmiertelnośćwobozach zmniejszyła się, ale w dalszym ciągu strażnicy byli tam panami życia i śmierci, a mróz i praca ponad siły dziesiątkowały więźniów. W jednym tylko obozie „Zapoliarny" w październiku 1941 r. zmarło 1474 więźniów.

Po wybuchu II wojny światowej imperium Berii szybko się rozrastało. Wojska radzieckie wkroczyły na wschodnie ziemie Polski, a później do Litwy, Łotwy i Estonii.

Z polskich ziem wysiedlono do obozów około 400 tysięcy ludzi. Z republik nadbałtyckich wywieziono 140 tysięcy obywateli. Od 1941 r. Beria osobiście nadzorował wielką akcję przesiedlania całych narodowości. W sierpniu setki tysięcy Niemców Nadwołżańskich zesłano do Kazachstanu i na Syberię. W listopadzie 1943 r. wysiedlono 69 tysiące Karaczajów, w styczniu 1944 r. 93 tysiące Kałmuków, potem pół miliona Czeczeńców. Setki tysięcy ludzi ginęło w bydlęcych wagonach podczas podróży, które trwały tygodniami. Pociągi zatrzymywały się tylko wśród pól, aby ci, którzy jeszcze żyli, mogli wynieść z wagonów ciała zmarłych i pogrzebać je, ale nie dalej niż 5 metrów od torów, przekroczenie bowiem wyznaczonej granicy groziło śmiercią.

Największym zmartwieniem szefa NKWD była organizacyjna i ekonomiczna strona wielkich operacji przesiedleńczych. Po wybuchu wojny konieczność zaopatrzenia frontu ograniczała środki, j akie Beria mógł wykorzystać w akcji przewożenia setek tysięcy ludzi na duże odległości. Potrafił więc docenić aktywność

1 pomysłowość podwładnych. Jeden z nich, Solomon Milsztajn, zwrócił uwagę, że w transportach Czeczeńców i Inguszy jest bardzo dużo dzieci, ate zajmująmniej miejsca niż dorośli. Zaproponował więc, aby do jednego wagonu wpychać 45 osób, a nie jak dotychczas 40, co pozwoli na poważne zmniejszenie liczby wagonów.

Beria potrafił nagradzać sprawnych i pomysłowych organizatorów akcji przesiedleńczych. W grudniu 1944r. Stalin, najego wniosek, przyznał najwyższe odznaczenia 413 funkcjonariuszom NKWD szczególnie zasłużonym w organizowaniu wysiedleń całych narodowości. Beria z córką Stalina, Świetlaną

263

SENSACJE XX WIEKU

W czerwcu 1941 r. Beria stanął przed nowym wyzwaniem: powstrzymać rozkład armii, ponoszącej dotkliwe klęski, i zmusić wojsko do samobójczej obrony, aby zyskać na czasie.

Na front wyruszyły specjalne oddziały NKWD („Osobyje Otdieły"). Ich zadaniem było uniemożliwienie odwrotu jednostkom, które na froncie nie wytrzymywały niemieckiego naporu. Pierwszą akcję „OO" przeprowadziły 25 lipca 1941 r. Rozstrzelano wówczas tysiąc żołnierzy, którzy wyrwali się z niemieckiego okrążenia i szukali kontaktu z własną dywizj ą; wpadli w ręce NKWD.

Beria potrafił bezlitośnie wykorzystywać ludzi więzionych w obozach. To za jego radą Stalin zgodził się formować karne kompanie z więźniów zwalnianych z łagrów. Ponadto 39 tysięcy wykwalifikowanych więźniów skierowano do zakładów produkujących amunicję, a 40 tysięcy- do zakładów lotniczych i czołgowych. W specjalnym więzieniu pod Moskwą pracowali najwybitniejsi konstruktorzy lotniczy, tacy jak Andriej Tupolew. Zwracano im wolność, gdy wykonali zadanie.

W marcu 1944 r. Beria z dumą meldował Stalinowi o wybudowaniu przez więźniów kopalni węgla w Karagandzie o wydajności 1,5 miliona ton rocznie. Miesiąc później zakończono budowę zakładów metalurgicznych. Jednocześnie bardzo fragmentaryczne dokumenty i zeznania świadków pozwalają szacować, że w czasie wojny co najmniej 620 tysięcy więźniów zmarło z głodu, zimna i wyczerpania pracą ponad siły.

Przy Berii Nikita Siergiejewicz Chruszczow wydawać by się mógł aniołem dobroci. Jowialny, uśmiechnięty, nigdy nie miał nic wspólnego z NKWD. Czy jest możliwe, że jego rąk nie splamiła krew? Czy jest to możliwe, skoro był najbliższym współpracownikiem Stalina? Bliższe poznanie życiorysu tego człowieka wskazuje, że to przypuszczenie jest całkowicie nie uzasadnione.

Stalin z najbliższymi współpracownikami w 1938 r.: (od lewej) NikotajBulganin, Andriej Żdanow, Józef Stalin, Kliment Woroszyłow iNihita Chruszczow

264

ŚMIERTELNY POJEDYNEK

Od 1935 r. Chruszczow był I sekretarzem komitetu moskiewskiego partii komunistycznej. „Wielka czystka" rozpoczęła sięwl937r.,a więc decyzje o aresztowaniach musiały przechodzić przez jego ręce, a wyroki śmierci musiały mieć jego akceptację. Później tłumaczył to w ten sposób:

- Kiedy kończono sprawę i Stalin uważał za konieczne, żeby inni też podpisali [wyrok - BW], sam pierwszy, od razu na posiedzeniu, składał swój podpis i puszczał obiegiem do każdego, kto tu siedział i ci, nie patrząc, traktując sprawę jako już znaną z informacji, jaką przedstawiał Stalin charakteryzując przestępstwo, podpisywali. I tym samym wydawano, rzec można, jakby zespołowy wyrok.

Sam jednak też wykazywał szczególną aktywność. Domagał się aresztowania i zlikwidowania co najmniej 20 tysięcy „kułaków i kryminalistów" -jak nazwał ludzi, których Stalin skazał na śmierć lub powolne konanie w lagrach. W Moskwie organizował wiece potępienia ludzi skazywanych w pokazowych procesach.

Na jednym z nich przemawiał w charakterystyczny dla siebie sposób:

- Siedzi sobie czasem człowiek, a wokoło roi się od wrogów, omal mu nogi nie nadeptują, ale ich nie zauważa i puszy się, w moim, powiada, aparacie nie ma szkodników, nie ma obcych. Ale to -z głuchoty, z politycznej ślepoty, z idiotycznej choroby - niefrasobliwości, a bynajmniej nie z braku wrogów.

Od 1938 r. był sekretarzem partii komunistycznej na Ukrainie. Tam, w Małopolsce Wschodniej, zainicjował represje wobec ludności polskiej.

Całkowite oddanie Stalinowi przyniosło mu szybki awans na stanowisko członka Biura Politycznego. W czasie wojny był członkiem rad wojennych kilku f rontów. W1949 r. powrócił do Moskwy na stanowisko I sekretarza stołecznego komitetu partii i sekretarza do spraw rolnictwa w Komitecie Centralnym.

Znał oczywiście Berię, ale nie byli wrogami. Istniały między nimi pewne zatargi, na przykład w 1939 r. Beria, dokonujący po przejęciu władzy czystek w bezpiece, polecił zlikwidować na Ukrainie bliskiego przyj aciela Chruszczowa, szefa lokalnej policji politycznej, Uspienskiego. Chruszczow interweniował w jego sprawie u Berii, ale komisarz nie zgodził się zrobić wyjątku i Chruszczow mu to zapamiętał. Po wojnie znaleźli się po tej samej stronie barykady. Nagle poczuli, że zagraża im śmiertelne niebezpieczeństwo.

Stalin uważał, że ludzie, którzy przez całą wojnę byli u jego boku, tacy jakkomisarz spraw zagranicznych Wiaczesław Mołotow, minister obrony Nikołaj Bułganin, Gieorgij Malenkow, szef bezpieki Beria, najwyżsi dowódcy wojskowi, obrośli we władzę, stworzyli sobie zaplecze polityczne i mogą zagrozić jego pozycji. Dlatego podjął decyzję o ich likwidacji.

Postanowił zastosować metodę sprawdzoną w czasie „wielkiej czystki": rozpętać histerię zagrożenia ze strony zdraj ców oj czyzny i szpiegów. Oczywiście ofiarą padłyby setki tysięcy Bogu ducha winnych ludzi, ale to umożliwiłoby aresztowanie i zlikwidowanie tych, których Stalin zaczynał się obawiać.

265

SENSACJE XX WIEKU

Akademia z okazji 25. rocznicy śmierci Lenina. W teatrze Bolszoj zebrali się najbliżsi współpracownicy Stalina. Ich los by I już przesądzony

Któregoś dnia przyszło mu do głowy podejrzenie, że dwaj wybitni działacze komunistyczni, Gieorgij Dymitrowi Andriej Żdanow, zmarli w nienaturalny sposób. Dymitrow, którego nazwisko stało się głośne przed wojną w związku z oskarżeniem go o podpalenie Reichstagu, był sekretarzem bułgarskiej partii komunistycznej, gdy przyjechał do sanatorium do ZSRR, gdzie 2 lipca 1949 r. zmarł na serce. Andriej Żdanow, sekretarz Komitetu Leningradzkiego, uważany powszechnie za następcę Stalina, zmarł na serce 31 sierpnia 1948 r. Ich obydwu leczył ten sam lekarz, profesor Borys Kogan.

- Na pewno nie działał sam - mówił Stalin. - Musiał być członkiem wielkiego spisku wrogów Związku Radzieckiego, którzy postanowili zniszczyć państwo, zabijając przywódców.

Wkrótce Michaił Riumin*, wiceminister bezpieczeństwa otrzymał polecenie odnalezienia winnych. W listopadzie 1952 r. aresztował kierowniczkę pracowni elektrokardiograficznej w szpitalu kremlowskim oraz Jakowa Etingera - lekarza nadzorującego działalność tej placówki, pod zarzutem złego odczytania elektrokardiogramu Żdanowa. Śledztwo prowadzone w bestialski sposób przez Riumina szybko objęło całą grupę lekarzy kremlowskich. Torturowani, przyznali się do zarzutów.

Michaił Riumin (1913-1954). W 1941 r., powołany do wojska, rozpoczął służbę wkontr-wywiadzie. W1944 r. przeszedł do Smierszu. Po wojnie prawdopodobnie był członkiem osobistego sekretariatu Stalina, odpowiedzialnym za sprawy bezpieczeństwa państwowego. Następnie kierował w MGB Wydziałem Śledztwa w Specjalnie Ważnych Sprawach. W 1951 r. objął stanowisko wiceministra bezpieczeństwa państwowego (MGB). Prawdopodobnie na krótki okres był aresztowany przez swojego szefa Abakumowa, lecz na rozkaz Stalina zwolniony i przywrócony do pracy. Był jednym z głównych organizatorów sprawy „spisku lekarzy" i wsławił się okrutnym traktowaniem aresztowanych. Po śmierci Stalina zwolniony ze stanowiska, aresztowany, 7 lipca 1954 r. został skazany na śmierć.

266

• *

ŚMIERTELNY POJEDYNEK

12 stycznia 1953 r. Riuminmiałjużwręku „niezbite" dowody pozwalające aresztować każdego z lekarzy mających dostęp do czołowych przedstawicieli władz Związku Radzieckiego.

Następnego dnia agencja prasowa TASS podała nazwiska głównych aresztowanych: Wowsi, B. Kogan, M. Kogan, Feldman, Grinsztein, Etin-ger, Winogradow, Jegorow.

Katowani lekarze podali listę działaczy partyjnych i państwowych, których zamierzali usunąć. Zastanawiające jednak było to, że na liście ofiar nie było nazwiska Berii, Chruszczowa i Malenkowa. Wypływał z tego oczywisty wniosek: to oni polecili lekarzom zamordować Stalina i innych najwyższych urzędników, w celu przejęcia władzy.

Stalin wytworzył odpowiednią atmosferę, a tajna policja gromadziła dowody pozwalające oskarżyć tych, których należało zlikwidować. Jednakże dyktator nie zdążył dokończyć swego dzieła. Zmarł w swojej daczy w Kuncewie pod Moskwą 5 marca 1953 r., a okoliczności jego śmierci pozostają do dziś nie wyjaśnione.

W nocy z 2 8 lutego na 1 marca ostatnimi gośćmi Stalina byli Chruszczow, Malenkow, Bułganin i Mołotow. Wyjechali z Kuncewa prawdopodobnie o drugiej w nocy. Według oficjalnej wersji Stalin dostał wylewu krwi do mózguiprawdopodobniezawałuwnocyz 1 na2 marca. Bliskość tych dwóch wydarzeń: wizyty współpracowników, którzy musieli zdawać sobie sprawę, że dyktator zamierza ich zlikwidować, i groźnej choroby dyktatora, kazała wielu badaczom dopatrywać się ich bezpośredniego związku.

Beria na daczy Stalina w Kuncewie; na kolanach trzyma córkę Stalina, Świetlane (fotografia z końca lat 30.)

267

SENSACJE XX WIEKU

Najprawdopodobniej żaden z nich nie odważyłby się targnąć na życie Stalina, ale bardzo możliwe, że nie udzielili pomocy umieraj ącemu i opóźnili wezwanie pomocy. Wszystko wskazuje na to, że Stalin rzeczywiście dostał ataku w nocy z 1 na 2 marca, gdy został już sam. Nad ranem znalazł go komendant ochrony Kuncewa, pułkownik Łozgaczew. Nie mógł jednak wezwać pomocy, gdyż na to potrzebna była zgoda Berii, a ten zapadł się pod ziemię. Lekarze przybyli z dużym opóźnieniem. Prasa opublikowała informację o chorobie Stalina 2 dni później. Czas ten potrzebny był na utworzenie nowych władz.

9 marca o godzinie 10.05 rozpoczął się pogrzeb dyktatora. Wtedy było już jasne, że nikt nie jest na tyle potężny, aby samodzielnie przejąć schedę po Stalinie. Dlatego władza miała zostać podzielona między członków władz partyjnych, którzy dysponowali największymi wpływami: Malen-kowa, Berię i Chruszczowa.

Ta równowaga władzy była jednak bardzo chybotliwa. Początkowo na czoło wysunął się Malenkow, który objął stanowisko sekretarza generalnego partii oraz premiera, ale po 9 dniach zrezygnował ze stanowiska sekretarza. Faktycznie władza w partii zaczęła przesuwać się do rąk Chruszczowa, ale najpotężniejszy pozostawał Ławrentij Beria, łącząc w swoich rękach funkcje wicepremiera i szefa służb bezpieczeństwa. Jemu mogło przeciwstawić się tylko wojsko i Chruszczow doskonale to rozumiał.

Wydawałoby się, że przejęcie władzy przez Berię może oznaczać falę gigantycznego terroru, przy którym wszystkie zbrodnie Stalina byłyby niewinnym grymasem historii. I nagle stała się rzecz nieprawdopodobna. Beria przystąpił do reorganizacji aparatu bezpieczeństwa. 6 marca 1953 r. wydał polecenie przekazania zarządu obozów do Ministerstwa Sprawiedliwości. Natychmiast usunął ze stanowisk i kazał aresztować ludzi prowadzących sprawę lekarzy moskiewskich. Riumin, Ignatiew, Episzew, którzy wykazali się szczególnym okrucieństwem wobec aresztowanych lekarzy, znaleźli się za kratkami, a niewinni lekarze zostali natychmiast zwolnieni.

Jako wicepremier, Beria mógł wprowadzać zmiany nie tylko w resorcie bezpieczeństwa. 21 marca kazał wstrzymać bezsensowną budowę kanału Wołga-Bałtyk oraz równie kosztowną i niepotrzebną budowę kilku elektrowni na Donie. Zabronił też wprowadzania w życie pomysłu Chruszczowa dotyczącego utworzenia tzw. agromiast, co groziło ogromnymi stratami w radzieckim rolnictwie.

24 marca zażądał od prezydium Komitetu Centralnego ogłoszenia amnestii, na mocy której z 2,5 miliona więźniów w łagrach pozostałoby tylko 221 tysięcy szczególnie niebezpiecznych kryminalistów.

Ta lista poczynań Berii jest bardzo długa i musiały one wprowadzić w osłupienie innych członków Politbiura. O ile jednak propozycje zmian wewnątrz Związku Radzieckiego mogli uznać za nieistotne dla systemu władzy oraz za próbę pozyskania społeczeństwa, o tyle postulaty zmian w polityce międzynarodowej wydały się im niebezpieczne dla imperium radzieckiego.

268

A

ŚMIERTELNY POJEDYNEK

Beria, kilka miesięcy po śmierci Stalina, wystąpił z koncepcjami, które szybko mogły obalić stalinowską koncepcję podziału Niemiec i Europy.

2 czerwca 1953 r., podczas obrad rządu przeforsował podpisanie rezolucji pod tytułem Środki poprawy sytuacji w Niemieckiej Republice Demokratycznej, która zapowiadała porzucenie polityki przymusowej budowy socjalizmu oraz podjęcia działań w celu stworzenia zjednoczonych, demokratycznych, miłujących pokój Niemiec.

Dla Otto Grotewohla i Waltera Ulbrichta, przywódców państwa utworzonego na życzenie Stalina, aby szantażować Zachód liczbąprzemieszczo-nych tam dywizji i trzymać pod strażą państwa socjalistyczne, był to szok. Podobnie nie mogli pogodzić się z tym szefowie partii i rządu radzieckiego. Projekt Berii musiał pozostać w sferze mrzonek.

Kilkanaście dni później rząd NRD ogłosił podniesienie o 10% norm produkcyjnych. Była to wyraźna prowokacj a wobec niemieckich robotników. Liczono, że wywoła to ich oburzenie, a gdy tylko zaczną protestować, łatwo będzie sprowokować ich do demonstracji.

16 czerwca robotnicy wyszli na ulice Berlina. 17 czerwca ruszyły na nich radzieckie czołgi, już wcześniej przygotowane do takiej akcji.

Chruszczow wiedział, że nadszedł jego czas. Wydarzenia w Berlinie -sprowokowane czy nie - dawały mu argumenty do ręki: patrzcie, do czego prowadzi polityka Berii! Teraz burzą się w Berlinie, za chwilę w Warszawie i innych stolicach państw socjalistycznych! Na tej podstawie zaczął zjednywać popleczników. Pierwszy poszedł na współpracę Malenkow. To było bardzo ważne. Później minister obrony Bułganin.

Beria szybko zdał sobie sprawę, że Chruszczow jednoczy siły. Zlekceważył go jednak. Co prawda zadzwonił do Mołotowa i zaproponował, aby ten opowiedział się po jego stronie.

- To ty powinieneś poprzeć naszą grupę - odpowiedział Mołotow. Rozmowa się skończyła. Beria nie uświadamiał sobie, jak wielkie niebezpieczeństwo mu zagraża. Być może czuł się zbyt pewnie: miał w Moskwie dwie dywizje, tj. około 40 tysięcy żołnierzy NKWD, a powstrzymać ich mogły tylko oddziały wojska o równej sile. Ale też wielu najwyższych oficerów Armii Czerwonej opowiadało się za nim, na przykład dowódca Moskiewskiego Okręgu Wojskowego, generał Artiemiew, który w czasie wojny dowodził oddziałami NKWD i jawnie popierał Berię.

Wiedząc o tym Chruszczow zdecydował zwrócić się do wojskowych o poparcie spisku dopiero w ostatniej chwili.

26 czerwca o godzinie 9.00 zadzwonił do dowódcy obrony powietrznej Moskwy, generała Moskalenki, którego znał dobrze z czasów wojny, który zgodził się uczestniczyć w spisku i wskazał na kilku zaufanych oficerów. W tym czasie Malenkow wciągnął do spisku marszałka GieorgijaŻukowa. Ten dobrze pamiętał, jak wiele Wiaczesław Mołotow

269

SENSACJE XX WIEKU

Gieorgij Malenkow

zdrowia i nerwów kosztowała go walka z Berią, którą stoczył w 1946 r. Wówczas na rozkaz Stalina miał być aresztowany i zgładzony przez Berię, gdyż dyktator obawiał się sławy i potęgi marszałka-bohatera II wojny światowej. Choć w jego obronie stanęli wtedy najwyżsi oficerowie radzieccy i udało mu się zachować życie, to jednak aż do śmierci Stalina wiedział, że aresztowanie może nastąpić w każdej chwili. Toteż gdy Chruszczow zaproponował mu udział w spisku przeciwko Berii, przyjął to bez wahania.

O godzinie 11.00 wraz z kilkoma innymi oficerami wjechał na teren Kremla.

Na sali posiedzeń rozpoczynała się konferencja.

Gdy Malenkow oddał głos Chruszczowowi, ten wstał i powiedział:

- Jest jeden temat dzisiejszej narady: antypartyjna, rozbijacka działalność imperialistycznego agenta Berii. Jest propozycja wykluczenia go z Prezydium i Komitetu Centralnego, wydalenia z partii i oddania pod sąd. Kto jest za? Beria słuchał tego z wyraźnym zdziwieniem.

- O co chodzi Nikita? Co ty tam bełkoczesz?

Te słowa rozsierdziły Chruszczowa. Zdążył ochłonąć i rozpoczął mowę oskarżycielską. Przypomniał o starych zarzutach na temat współpracy Berii z ruchami nacjonalistycznymi, oskarżył o dążenie do narzucenia swoich rządów i rozbicia Związku Radzieckiego.

Później głos zabrał Malenkow. Wypowiadał się w tym samym duchu. Jednakże w pewnym momencie stracił panowanie nad sobą i, gdy Chruszczow zaproponował głosowanie nad wnioskiem o aresztowanie Berii, Malenkow nacisnął sekretny guzik.

Do pokoju wszedł Żuków z pistoletem w dłoni i inni generałowie. Zebrani zerwali się z miejsc.

- Spokojnie, towarzysze! Siadać! - krzyknął Żuków i przystąpił do rewidowania Berii. Znalazł przy nim kartkę z napisem „Alarm". Beria miał nadzieję, że uda mu się przemycić tę kartkę do pokoju, gdzie czekali ludzie z jego obstawy. Nie dano mu takiej szansy. Wyprowadzono go do pomieszczenia znajdującego się obok sali obrad.

To jedna wersja wydarzenia. Najbardziej prawdopodobna. Jednakże w 1956 r. Chruszczow powiedział przewodniczącemu francuskiej delegacji partii socjalistycznej, że w czasie tego posiedzenia Beria został zastrzelony. Dalsze fakty wskazują, że w czasie tej rozmowy Chruszczow raczej fantazjował.

Przyjmijmy więc wersję, że wyprowadzono Berię do drugiego pokoju. Ludzie z obstawy Berii byli bardzo cierpliwi. Dopiero między 22.00 a 23.00 generał Maslennikow i kilku innych wtargnęli do sali obrad i zażądali spotkania ze swoim przełożonym. Generał Moskalenko zaprowadził Maslennikowa do telefonu i połączył z ministrem obrony.

270

ŚMIERTELNY POJEDYNEK

Nie wiadomo jakich argumentów użył Bułganin, ale w pewnym momencie Maslennikow odłożył słuchawkę i bez słowa protestu opuścił pokój. Być może minister użył argumentu, że czołgi oddziałów wiernych spiskowcom są w gotowości i jakikolwiek opór na nic się już nie zda.

Około północy 5 rządowych samochodów, przewożących Berię wraz z pilnującymi go oficerami, wyjechało z Kremla do Kwatery Głównej Wojsk Obrony Przeciwlotniczej Moskwy przy ulicy Kirowa. Stamtąd przewieziono Berię do więzienia Lefortowskiego.

Dopóki Beria żył - był niebezpieczny. Niebezpieczni byli jego poplecznicy. Według raportu ambasady amerykańskiej, 27 czerwca do Moskwy ściągnięto 12 transporterów opancerzonych, 20 czołgów T-34, 23 działa samobieżne SU-100 oraz kilkadziesiąt innych pojazdów, a 2 dni później widziano, jak odjechały z powrotem.

Zapewne te 2 dni wystarczyły, aby uporać się z sojusznikami Berii. Aresztowano ich i osadzono w więzieniu, podobnie jak żonę Nino i dwudzie-stoośmioletniego syna Sergo. Zastępca Berii, Mierkułow, sądził, że uda mu się uniknąć losu szefa i napisał dwa długie listy oskarżające Berię. Nie zawarł jednak w nich niekonkretnego, żadnych dowodów winy, na które liczył Chruszczow, i Mierkułow również został aresztowany.

Od 2 do 7 lipca na plenarnych posiedzeniach Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego Chruszczow wyjaśniał powody aresztowania. Teraz był już panem sytuacji. Ci, którzy mogliby stanąć w obronie Berii, byli zastraszeni. Wynik plenum był więc z góry przesądzony. 7 lipca zaakceptowano aresztowanie, wydalenie z partii i postawienie przed sądem Ławrentija Berii.

Według oficjalnych informacji proces rozpoczął się 18 grudnia 1953 r. Ławrentij Beria stanął przed tajnym sądem, oskarżony o zdradę, terroryzm, działalność kontrrewolucyj ną w zakonspirowanej grupie oraz wiele innych zbrodni, za które groziła kara śmierci przez rozstrzelanie.

Czy Beria rzeczywiście stanął przed sądem? Do dzisiaj nie ma pewności. Pomijając niedyskrecję Chruszczowa, który przyznał, że Beria został zastrzelony na Kremlu 2 6 czerwca, a innym razem oświadczył, że uduszono go w czasie próby aresztowania; syn Berii, Sergo, twierdził, że oj ciec zginął w domu, zanim wyruszył na posiedzenie do Kremla.

Jednakże z drugiej strony wiadomo, że bunkier nad brzegiem rzeki Moskwy był strzeżony szczególnie mocno w czasie procesu, co wskazywałoby, że przetrzymywano tam Berię. Według oficjalnej wersji tam też wykonano na Berii wyrok śmierci.

Tak zakończyła się walka o władzę, którą przejął Nikita Siergiejewicz Chruszczow.

Wkrótce spiskowcy obrócili się przeciw niemu...

271

Ambasador Andropow informuje...

Na kilka kroków przed szubienicą do premiera Imre Nagya, prowadzonego przez dwóch strażników, podszedł kat i jego dwaj pomocnicy. Sędzia uniósł kartkę z wyrokiem, którą dostarczył naczelnik więzienia: - Sąd skazał obywatela Imre Nagya na karę śmierci. Kacie, czyń swoją powinność!

Kat odmówił jednak wykonania wyroku. Twierdził, że w 1949 r. powiesił ministra, jak się okazało - niewinnie skazanego. Nie chciał ponownie popełnić tego samego błędu. Zastąpił go jeden z pomocników. Pomógł premierowi wejść na stołek. Drugi założył mu pętlę na szyję. Potem kopnął stołek. Po 30 minutach dwaj lekarze stwierdzili zgon. Był 19 czerwca 1957 r.

Zwłoki skazańca pochowano na więziennym podwórzu, twarzą do ziemi. Tak nakazywała ustawa z 1954 r. o wyrokach na zdrajcach ojczyzny, którą Nagy jako premier podpisał.

Jurij Andropow

Wieczorem 2 3 października 1956 r. w ambasadzie radzieckiej w Budapeszcie odbyło się nadzwyczajne zebranie. Przewodniczył mu Jurij Andropow*, który od 1954 r. był ambasadorem Związku Radzieckiego na Węgrzech. W szczególny sposób zwracał się do Rosjanina, który kilkanaście dni wcześniej przybył z Moskwy i przedstawił go jako „radzieckiego doradcę". Uczestniczący w zebraniu szef budapeszteńskiej policji Sandor Kopacsi uznał, że musi to być ktoś znaczący. Nie przypuszczał, że obok niego siedział generał Iwan Sierow, szef KGB. Po raz pierwszy w historii tej organizacji, jej dowódca postanowił osobiście nadzorować zagraniczną operację.

- Faszyści i imperialiści wysłali na ulice Budapesztu swoje oddziały uderzeniowe, ale w siłach zbrojnych tego kraju ciągle jeszcze sątowarzysze, którzy nie zawahająsię użyć broni! -powiedział w pewnym momencie Sierow.

- Jest oczywiste, że towarzysz doradca z Moskwy nie miał czasu zapoznać się z sytuacją w naszym kraju - odpowiedział spokojnie Kopacsi. -

* Jurij Andropow (1914-1984), polityk radź. W latach 1938-1940 działał aktywnie w komunistycznej organizacji młodzieżowej w Karelii. Po wkroczeniu wojsk niemieckich walczył w partyzantce do 1944 r. W latach 1954-1957 ambasador ZSRR w Budapeszcie. Od 1967 r. przewodniczył Komitetowi ds. Bezpieczeństwa Państwowego (KGB). W1982 r., po śmierci Leonida Breżniewa, objął stanowisko sekretarza generalnego KC KPZR oraz przewodniczącego Prezydium Rady Najwyższej. Ciężko chory na nerki, wkrótce zmarł.

272

AMBASADOR ANDROPOW INFORMUJE...

Musimy poinformować go, że to nie „faszyści" i „imperialiści" organizują demonstracje. Ci, którzy to robią, pochodzą z uniwersytetów, są synami i córkami chłopów i robotników, to najpiękniejszy kwiat inteligencji naszego kraju, żądającej prawa do okazania sympatii Polakom.

Sierow nie odezwał się na to ani słowem, choć podobno patrzył na Węgra, jakby chciał go zabić. Rewanż wziął kilkanaście dni później, gdy aresztował Kopacsiego.

Napiętą sytuację rozładował Andropow, który zaczął komentować rozwój wydarzeń, sięgając do „narodzin władzy robotników i chłopów", jak nazwał przejęcie Węgier pod kontrolę Związku Radzieckiego.

13 lutego 1945 r., po wielodniowych zaciętych walkach, wojska radzieckie opanowały Budapeszt. Nikt nie mówił „wyzwoliły", gdyż Węgry były sojusznikiem Niemiec: wojska węgierskie uczestniczyły w podboju Jugosławii, a później walczyły w Związku Radzieckim. To zaważyło na powojennej historii Węgier i ich stosunku do Związku Radzieckiego. Węgrzy czuli się narodem okupowanym, a nie wyzwolonym spod okupacji niemieckiej.

Rok 1945 zapowiadał powrót demokracji. W listopadowych wyborach 57% głosów zebrała antykomunistyczna Partia Drobnych Rolników. Partia komunistyczna zdobyła tylko 17% głosów, jednakże jej przedstawiciele znaleźli się w nowym rządzie. Mając poparcie wojsk radzieckich, doprowadzili do rozbicia Partii Drobnych Rolników i wywiezienia jej przywódców do radzieckich łagrów.

Władza w państwie przeszła w ręce I sekretarza komunistycznej Węgierskiej Partii Pracujących, Matyasa Rakosiego*. Przez 16 lat był więziony, aż w 1940 r. władze radzieckie wymieniły go na sztandary z rewolucji 1849 r. Powrócił na Węgry w 1945 r., aby stanąć na czele komunistów.

W 1948 r. zainicjował falę terroru. Przed sądem stanął kardynał Mindszenty, będący ostoją opozycji, którego skazano na dożywotnie więzienie. W tym samym czasie ofiarą machiny terroru padł jeden z jej twórców, minister spraw wewnętrznych Laszlo Rajk. Wymuszone torturami zeznania o współpracy z jugosłowiańskim przywódcą Josefem Broz Tito miały w przyszłości ułatwić rozprawę z Jugosławią. Rajk został skazany na Matyas Rahosi

Matyas Rakosi (właśc. Rosenfeld) (1892-1971), polityk węg. Współzałożyciel partii komunistycznej na Węgrzech, po upadku Węgierskiej Republiki Rad w sierpniu 1919 r. uciekł do Związku Radzieckiego. Powrócił do kraju w 1925 r. Schwytany, skazany na dożywocie, został wymieniony przez władze radzieckie na sztandary rewolucji z 1849 r. W ZSRR stanął na czele emigracji komunistycznej. W 1945 r. objął stanowisko sekretarza generalnego Węgierskiej Partii Pracujących oraz (w 1952 r.) premiera. Był bezpośrednio odpowiedzialny za falę aresztowań, zabójstw i wyroków śmierci na działaczach opozycji. W 1956 r. został wywieziony do ZSRR, gdzie do śmierci przebywał na zesłaniu w Gorkim.

273

SENSACJE XX WIEKU

śmierć i stracony w 1949 r. To o nim mówił kat, który nie chciał wykonać egzekucji na Nagyu. Jego los podzieliły dziesiątki działaczy komunistycznych. W1951 r. uwięziono ministra spraw wewnętrznych Janosa Kadara. Siedział w więzieniu przez 3 lata. Poddawano go okrutnym torturom.

Śmierć Stalina w marcu 1953 r. gwałtownie zachwiała polityką Rakosiego, wiernie stosującego się do wskazań Moskwy.

Tam, po zgonie dyktatora, władza przeszła w ręce trzech ludzi: Chru-szczowa, Malenkowa i Berii. Najsilniejszym z nich był Ławrentij Beria, który chciał przeprowadzić w Związku Radzieckim i państwach socjalistycznych radykalne zmiany. Rakosi - kat nie pasował do jego wizji bardziej demokratycznej Europy Środkowej.

Szef komunistycznej partii Węgier przestraszył się nowych wiatrów, jakie na Kremlu zaczęły wiać po śmierci Stalina. Wiedział, że najwyższą władzę w Moskwie przejął Ławrentij Beria, który nie miał zamiaru zaakceptować ani jego, ani jego dotychczasowej polityki. 13 czerwca 1953 r. Rakosi przekonał się o tym bezpośrednio, gdy wezwano go do Moskwy. Tam, na korytarzu, zauważył go Beria i przystanął na chwilę.

- A co tu jeszcze robicie? Ciągle jesteście premierem rządu węgierskiego?- spytał ze złowieszczym uśmiechem.

Ta uwaga była pierwszą oznaką wrogości Berii. Ciąg dalszy nastąpił w czasie spotkania delegacji węgierskiej z kierownictwem radzieckiej partii komunistycznej.

Beria powiedział nagle do Rakosiego:

- Towarzyszu Rakosi, słyszeliśmy, że na Węgrzech panowali sułtan turecki, cesarze habsburscy, chan tatarski i król polski, ale nie słyszeliśmy, żeby na Węgrzech królem był Żyd. A wy zdaje się do tego dążycie. Otóż przyjmijcie do wiadomości, że my do tego nie dopuścimy.

Rakosi bał się Berii i jego antysemityzmu. Spróbował jednak ratunku: natychmiast poddał się samokrytyce. Na plenarnym posiedzeniu KC Węgierskiej Partii Pracujących w czerwcu 1953 r. powiedział:

- Moje działania związane były z taką chełpliwością i zarozumialstwem, iż nie było miejsca dla skromności komunistycznej.

Zachował stanowisko I sekretarza, choć musiał ustąpić ze stanowiska premiera. Powołano na nie reformatora, komunistę o liberalnych poglądach, Imre Nagya*.

Tymczasem Rakosi odzyskiwał siły. W Moskwie aresztowano i stracono Berię. Chruszczow, który przejął tam pełnię władzy, chciał w państwach

Imre Nagy (wym. nod') (1896-1958), komunista i polityk węg.W 1918 r. wstąpił do partii bolszewickiej i brał udział w rosyjskiej wojnie domowej. Na Węgry powrócił w 1921 r. Aresztowany za działalność komunistyczną i uwięziony, po zwolnieniu w 1928 r. wyjechał do ZSRR. W grudniu 1944 r. powrócił na Węgry. Jako minister rolnictwa, a następnie spraw wewnętrznych i przewodniczący parlamentu, przyczynił się do zlikwidowania demokracji i podporządkowania kraju Związkowi Radzieckiemu. W 1949 r. wszedł w konflikt z sekretarzem generalnym partii komunistycznej M. Rakosim i został zwolniony ze stanowiska. W lipcu 1953 r., w wyniku presji rządu radzieckiego, objął urząd premiera.Dążył do pewnej liberalizacji życia w kraju, lecz w wyniku intryg Rakosiego

274

AMBASADOR ANDROPOW INFORMUJE...

Imre Nagy

socjalistycznych oprzeć się na ludziach, którzy potrafiliby utrzymać naród w posłuszeństwie i nie dopuścili do wybuchu demokracji. Premier Nagy, zdecydowany rozbić machinę terroru, wystąpił przeciwko Rakosie-mu. Nakazał zwolnienie więźniów politycznych. W gospodarce usiłował powstrzymać przymusową industria-lizację i kolektywizację wsi. Wierzył, że jego popularność jest najlepszą bronią przeciwko politycznym wrogom. Nie docenił Rakosiego.

Nadzieje na odwilż, na zwiększenie swobód obywatelskich i odsunięcie od władzy ludzi znienawidzonych znikły bardzo szybko. Nagy nie potrafił umocnićswojej pozycji w rządzącej partii. Rakosi okazał się sprytniejszy. W rezultacie Nagy stracił stanowisko premiera i w 1955 r. wykluczono go z partii, choć pozostał przy życiu.

Rakosi nie odważył się go zabić. Znał jego popularność i bał się, że uwięzienie i wydanie wyroku śmierci na tego polityka mogłoby zrewoltować społeczeństwo. Tym bardziej że rok 1956 przyniósł Węgrom gwałtowne załamanie gospodarcze. Plony zbóż były o 20% niższe od, i tak niskich, zbiorów z roku 1955. Były to bezpośrednie skutki przymusowej kolektywizacji wsi. Powielanie radzieckich wzorców okazało się równie katastrofalne dla przemysłu. Budowa wielkich kombinatów w kraju, w którym nie było złóż węgla i rudy żelaza, spowodowała ogromne obciążenie dla słabego systemu energetycznego. Zaczęło brakować energii. Wyłączano prąd w zakładach, produkcja zamierała na wiele dni.

Na specjalnie organizowanych wiecach naród wyrażał poparcie dla polityki Rakosiego, ale propaganda mijała się już całkowicie z życiem.

W końcu czerwca 195 6 r. na Węgry dotarły wiadomości o wydarzeniach w Poznaniu.

Rakosi, obawiając się, że zaraza demokracji szybko dotrze do jego kraju, sięgnął po broń, którą uważał na najskuteczniejszą: terror. Kazał przygotować listę 400 osób, które miały być aresztowane. Na pierwszym miejscu znalazł się Imre Nagy. 18 lipca Komitet Centralny miał zaaprobować osadzenie tych ludzi w więzieniu.

Tej sytuacji bacznie przyglądał się ambasador Andropow.

Na bieżąco informował Moskwę o rozwoju sytuacji w Budapeszcie, a jego raporty czytano z wielką uwagą. Kreml bał się, że wydarzenia w Polsce pobudzą ruchy wolnościowe w innych państwach socjalistycznych. Ale Moskwa nie była już skłonna akceptować bezwzględnego terroru. Decy-

nie zdołał umocnić swojej pozycji ani zbudować zaplecza politycznego. W efekcie, w 1955 r. wykluczono go z partii. Ponownie objął urząd premiera 24 października 1956 r. Starał się nie dopuścić do interwencji wojsk radzieckich i ogłosił neutralność Węgier. Po zajęciu Budapesztu przez wojska radzieckie schronił się w ambasadzie Jugosławii. Schwytany przez KGB wbrew gwarancjom bezpieczeństwa, osądzony i skazany na śmierć, został stracony 19 czerwca 1958 r.

275

SENSACJE XX WIEKU

zja co do dalszych działań pozostała w rękach Andropowa. Uznał on, że nie można dopuścić do masowych aresztowań ludzi znanych z liberalnych poglądów, gdyż to mogłoby wywołać bardzo niebezpieczną dla ustroju reakcję społeczną. Postanowił pójść drogą gwarantującą zachowanie starych mechanizmów, przy pozorach zmian, czyli usunąć Rakosiego. Jego propozycję zaakceptowała Moskwa. 18 lipca, na posiedzeniu Komitetu Centralnego, Rakosi, zamiast uzyskać zatwierdzenie projektu rozprawy z opozycją, został zmuszony do rezygnacji.

O tym, że tak się stanie, było już wiadomo o 8.00 rano. W gabinecie Rakosiego odłączono telefony. Ludzie z jego ochrony zostali pozbawieni amunicji do osobistej broni, a główne miejsca w gmachu KC zajęła ochrona radziecka.

Rakosi usiłował się bronić. Nie mogąc zadzwonić na Kreml do Chru-szczowa ze swojego gabinetu, usiłował dopaść centrali telefonicznej. Nie doceniał skuteczności działania Rosjan. Ci po prostu wzięli go za ręce i paroma kopniakami wyrzucili za drzwi.

Jednak ambasador Andropow, który bez wątpienia był inspiratorem tych wydarzeń, nie umiał właściwie ocenić sytuacji. Usunięcie Rakosiego nie wystarczyło, tym bardziej że następcą został jego bliski współpracownik, Ernó Geró*.

Jego kolejny krok, mający na celu skłócenie węgierskiej opozycji, okazał się nieobliczalny. Andropow zaproponował na stanowisko zastępcy sekretarza partii komunistycznej Janosa Kadara**.

W 1956 r. Janos Kadar miał 44 lata. Od 25 lat działał w partii komunistycznej, był torturowany i więziony na polecenie Rakosiego. W 1954 r. został, dzięki zabiegom Janos Kadar Imre Nagya, zwolniony z więzienia, ale od tego czasu

Ernó Gero( 1898-1980) polityk węg. Po II wojnie światowej wielokrotny minister w rządzie węgierskim. W latach 1948-1956 kierował resortem bezpieczeństwa, wsławionym krwawą rozprawą z siłami demokratycznymi. Przez kilka miesięcy 1956 r. był I sekretarzem partii komunistycznej. Po rewolucji w 1956 r. usunięty z rządu, a następnie z partii.

: Janos Kadar (1912-1989), polityk węg. Członek partii komunistycznej od 1931 r. i jeden z jej przywódców w latach I wojny światowej, w 1945 r. objął stanowisko zastępcy sekretarza generalnego partii komunistycznej. Od 1948 r., jako minister spraw wewnętrznych, działał bezwzględnie na rzecz stłumienia demokracji i zniszczenia opozycji. W 1951 r. aresztowany i uwięziony. Po wyjściu na wolność po dwóch latach pracował na podrzędnych stanowiskach partyjnych. Na scenę polityczną powrócił dopiero w lipcu 1956 r. W rządzie Nagya objął urząd ministra stanu. Już wtedy przygotowywał się do przejęcia władzy i działał przeciwko premierowi. Po stłumieniu rewolucji węgierskiej przez wojska radzieckie objął urząd premiera, który sprawował do 1958 r., otoczony powszechną nienawiścią za współpracę z interwentami. Ponownie kierował rządem w latach 1961-1965.1 sekretarzem Węgierskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej był do 1988 r., kiedy ze względu na stan zdrowia musiał podać się do dymisji.

276

AMBASADOR ANDROPOW INFORMUJE...

zajmował drugorzędne stanowiska partyjne. Jako człowiek represjonowany cieszył się sympatią i poparciem społeczeństwa.

Intryga Andropowa powiodła się. Kadar i Nagy, dwaj działacze, którzy rzeczywiście mogli poprowadzić Węgry drogą reform, stanęli przeciwko sobie. Konsekwencje tego faktu były o wiele bardziej tragiczne niż Andro-pow zdołał przewidzieć.

Polska rewolucja miała przełomowy wpływ na dalszy bieg wypadków. Wydarzenia poznańskie i powołanie Gomułki na I sekretarza PZPR przekonało Węgrów, że na Moskwie można wymusić ustępstwa.

Kraj wrzał: na posiedzeniu organizacji literatówusunięto pisarzy skompromitowanych współpracą z reżimem Rakosiego. Nowy związek studencki zażądał opuszczenia kraju przez wojska radzieckie. Odbyły się ponowne pogrzeby ofiar represji Rakosiego. Wreszcie 23 października o godzinie 15.00 na ulicę wyszli studenci. Palili czerwone flagi i krzyczeli: „Polacy, Jugosłowianie, jesteśmy z wami!", „Rosjanie do domu!"

24 października powstańcy zaczęli organizować centralne dowodzenie. To już nie były żywiołowe demonstracje studentów. Obydwie strony mobilizowały broń.

Rosjanie niewłaściwie ocenili sytuację: uznali, że to co dzieje się w Budapeszcie jest wynikiem działania niewielkich grup młodzieżowych i inteligencji. Nie uwzględnili faktu, że manifestacje studenckie były wyrazem woli całego narodu i że bardzo szybko w bieg wydarzeń włączą się robotnicy.

Na ulice Budapesztu wyj echały czołgi, których sam widok miał zniechęcić manifestantów do dalszych akcji. Być może manifestanci przestraszeni pancernymi kolosami by się rozproszyli. Powstańcy - nie!

Sytuacja zaostrzała się z godziny na godzinę. Tym bardziej że sekretarz Geró pragnął sprowokować obydwie strony: i powstańców, i żołnierzy radzieckich. Dlatego zdarzały się częste wypadki, że do manifestujących tłumów z dachów domów otwierali ogień funkcjonariusze tajnej policji, tzw. awosze.

24 października Geró wystąpił do Andropowa z propozycją wprowadzenia do walk radzieckich czołgów. Andropow stwierdził, że musi otrzymać formalny wniosek od władz węgierskich. Oznaczało to, że premier Imre Nagy powinien zwrócić się w tej sprawie do Rosjan. Ten wzbraniał się przed podpisaniem oficjał-

> i ;!! rui ii tę ;¦ •i

iii ¦ Ii III ¦w 1! i

•.w @ n I

i i 1 •i MMr Tłf.

• .'5''. ?*- * -w ¦ - • -V -. 4 n m i W

•*•;*••., i i *» dl 1» , i ^ "I " "-¦ ™

. i*¦> • ¦ - .**,¦*' » te: » > ¦ i * ¦ ; * V Lx ».• %s» i?; •«, i ¦> *t i.

Demonstracja przy pomniku Józefa Bema, 23 października 1956 r.

277

AMBASADOR ANDROPOW INFORMUJE...

zajmował drugorzędne stanowiska partyjne. Jako człowiek represjonowany cieszył się sympatią i poparciem społeczeństwa.

Intryga Andropowa powiodła się. Kadar i Nagy, dwaj działacze, którzy rzeczywiście mogli poprowadzić Węgry drogą reform, stanęli przeciwko sobie. Konsekwencje tego faktu były o wiele bardziej tragiczne niż Andro-pow zdołał przewidzieć.

Polska rewolucja miała przełomowy wpływ na dalszy bieg wypadków. Wydarzenia poznańskie i powołanie Gomułki na I sekretarza PZPR przekonało Węgrów, że na Moskwie można wymusić ustępstwa.

Kraj wrzał: na posiedzeniu organizacji literatów usunięto pisarzy skompromitowanych współpracą z reżimem Rakosiego. Nowy związek studencki zażądał opuszczenia kraju przez wojska radzieckie. Odbyły się ponowne pogrzeby ofiar represji Rakosiego. Wreszcie 23 października o godzinie 15.00 na ulicę wyszli studenci. Palili czerwone flagi i krzyczeli: „Polacy, Jugosłowianie, jesteśmy z wami!", „Rosjanie do domu!"

24 października powstańcy zaczęli organizować centralne dowodzenie. To już nie były żywiołowe demonstracje studentów. Obydwie strony mobilizowały broń.

Rosjanie niewłaściwie ocenili sytuację: uznali, że to co dzieje się w Budapeszcie jest wynikiem działania niewielkich grup młodzieżowych i inteligencji. Nie uwzględnili faktu, że manifestacje studenckie były wyrazem woli całego narodu i że bardzo szybko w bieg wydarzeń włączą się robotnicy.

Na ulice Budapesztu wyjechały czołgi, których sam widok miał zniechęcić manifestantów do dalszych akcji. Być może manifestanci przestraszeni pancernymi kolosami by się rozproszyli. Powstańcy - nie!

Sytuacja zaostrzała się z godziny na godzinę. Tym bardziej że sekretarz Geró pragnął sprowokować obydwie strony: i powstańców, i żołnierzy radzieckich. Dlatego zdarzały się częste wypadki, że do manifestuj ących tłumów z dachów domów otwierali ogień funkcjonariusze tajnej policji, tzw. awosze.

24 października Gero wystąpił do Andropowa z propozycją wprowadzenia do walk radzieckich czołgów. Andropow stwierdził, że musi otrzymać formalny wniosek od władz węgierskich. Oznaczało to, że premier Imre Nagy powinien zwrócić się w tej sprawie do Rosjan. Ten wzbraniał się przed podpisaniem oficjał-

Demonstracjaprzy pomniku Józefa Bema, 23 października 1956 r.

277

SENSACJE XX WIEKU

Żołnierze węgierscy przechodzą na stronę powstańców

nego dokumentu. Zrobił to wicepremier.

25 października demonstracje nie ustawały. Coraz częściej zdarzały się starcia z funkcjonariuszami tajnej policji politycznej.

28 października ambasador Andropow zaproponował, aby najbardziej skompromitowani członkowie władz komunistycznych wyjechali do Związku Radzieckiego. Wojska radzieckie zaczęły wycofywać się z Budapesztu. Siły powstańców liczyły już około 150 tysięcy ludzi.

30 października Nagy poinformował o likwidacji systemu jednopartyjnego na Węgrzech.

W tym samym dniu na Węgry najechało 10 radzieckich dywizji pancernych. To była siła, przed którą powstańcy musieli ustąpić, pozbawieni czołgów, dział przeciwpancernych, samolotów. Ludzie uzbrojeni w karabiny zdobyte w ulicznych walkach i butelki z benzyną nie mieli żadnych szans w starciu z kilkoma dywizjami czołgów i ciężkich wozów bojowych.

1 listopada premier Nagy wezwał Andropowa i nakazał mu wycofanie z kraju wojsk radzieckich. Oświadczył, że Węgry występują z Układu Warszawskiego i ogłaszają neutralność.

2 listopada walki w całym kraju ustały.

Do tego czasu Kreml uważał, że Nagy potrafi opanować sytuację, rozładować społeczne emocje i przywrócić ustrój socjalistyczny. Być może władze radzieckie rozumiały, że będą musiały pójść na Węgrzech na pewne ustępstwa, zgodzić się na pewną liberalizację i demokratyzację, w każdym razie na pewien czas. Dlatego radzieckie dywizje pancerne nie atakowały. Ponadto Chruszczow nie śpieszył się z rozkazem strzelania z dział do ludzi i do rozjeżdżania barykad. Musiał liczyć się ze stanowiskiem Waszyngtonu. Co prawda Węgry, na podstawie wojennej umowy między prezydentem Stanów Zjednoczonych Franklinem D. Rooseveltem, radzieckim dyktatorem Józefem Stalinem i brytyjskim premierem Winstonem Churchillem znalazły się w radzieckiej strefie wpływów, to jednak wprowadzenie tam wojsk i rzucenie ich do walki z ludnością cywilną mogłoby dać Stanom Zjednoczonym dyplomatyczną przewagę na forum międzynarodowych organizacji.

Jednakże sam prezydent Eisenhower usunął z drogi Chruszczowa tę przeszkodę, mając wyjątkowo złych doradców. Szef CIA, Allen Dulles przekonywał go, że dni Chruszczowa są już policzone, a wydarzenia na Węgrzech mogą doprowadzić do poważnego rozłamu między ZSRR i Chinami. W tej sytuacji Eisenhower uznał, że nie leży w interesie Stanów Zjednoczonych powstrzymywanie Związku Radzieckiego przed inter-

278

AMBASADOR ANDROPOW INFORMUJE...

wencją. Poza tym uwaga Eisenhowera w tym czasie koncentrowała się na akcji wojsk brytyjskich i francuskich, które 30 października zaatakowały Egipt. Sytuacja wokół głównej drogi morskiej świata była o wiele ważniejsza dla prezydenta USA niż powstanie w kraju oddanym na mocy postanowień konferencji jałtańskiej w ręce radzieckie. W tej sytuacji Eisenhower zdecydował się powiedzieć Rosjanom: róbcie, co chcecie. A zrobił to tak otwarcie i dobitnie, że nawet radzieccy dyplomaci byli zaskoczeni.

27 października sekretarz stanu John Forster Dulles, omawiając na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego sytuację w Polsce i na Węgrzech, powiedział:

- Nie uważamy tych narodów za potencjalnych militarnych sojuszników Stanów Zjednoczonych.

W języku polityki trudno o bardziej jasne określenie braku zainteresowania i przyzwolenie na interwencję.

29 października amerykański ambasador w Moskwie, Charles Bohlen otrzymał polecenie zapewnienia Rosjan, że prezydent zgadza się ze stwierdzeniem Dullesa.

30 października samochód ambasadora przemknął przez Bramę Spa-ską i wjechał na Kreml. Tam Charles Bohlen poinformował radzieckich przedstawicieli o stanowisku jego rządu w sprawie Węgier. Był to ostateczny sygnał, że Stany Zjednoczone nie interesują się losem tego państwa.

Wojska radzieckie przystąpiły do interwencji. Andropow mógł kontynuować swoje zadanie. Jego głównym celem było oszukiwanie Nagya tak, aby nie dopuścić do zorganizowania węgierskiej obrony.

1 listopada premier Nagy zadzwonił do niego w związku z wiadomością, że oddziały radzieckie wkroczyły w granice Węgier. Andropow potwierdził obecność radzieckich oddziałów na terytorium węgierskim, ale zapewnił premiera, że ich zadaniem jest tylko osłona wojsk wycofujących się z Budapesztu. Ponieważ w tym czasie rzeczywiście Rosjanie wycofywali czołgi z rejonu Budapesztu - Nagy miał dane, żeby uwierzyć w jego zapewnienia.

Tę grę Andropow prowadził po mistrzowsku do końca. Uznał, że Nagy musi odejść, a na Węgrzech był tylko jeden człowiek, który mógł go zastąpić - Janos Kadar. Już wcześniej Andropow doprowadził do konfliktu między tymi politykami. Nie wiemy, jakimi sposobami Andropowowi udało się skłonić Kadara do posłuszeństwa. Najbardziej prawdopodobna jest groźba, że jeżeli odmówi udziału w formowaniu nowych władz, z Moskwy powróci Rako-si. Kadar podejmował decyzję, słysząc Narada sztabu powstańczego. Z lewej strony radzieckie czołgi zbliżające się do mia- dowódca wojsk powstańczych, Pal Maleter

279

SENSACJE XX WIEKU

sta. Groźba Andropowa była bardzo realna. 30 października Kadar zniknął z miasta. Nie na długo...

4 listopada radzieckie czołgi ruszyły na Budapeszt. Za nimi jechały już nowe władze Węgier.

Tego samego dnia, tuż po rozpoczęciu szturmu na południowe dzielnice Budapesztu, radio Szolnok podało, że powstał Rewolucyjny Rząd Ro-botniczo-Chłopski i rozpoczął walkę z kontrrewolucją.

Janos Kadar 7 listopada powrócił do stolicy jako premier nowego rządu.

Wkrótce rozpoczęły się aresztowania. Trwały do kwietnia 1957 r. Aresztowanych wywieziono do Rumunii. Premier Nagy schronił się w ambasadzie jugosłowiańskiej.

21 listopada Janosz Kadar dał mu gwarancję bezpieczeństwa. Nagy, zaopatrzony w żelazny list, stwierdzający, że może spokojnie udać się do Jugosławii, nie dostrzegał niebezpieczeństwa. Uważał za naturalne, że nowe władze chcą się go pozbyć z Węgier, ale nie widział powodów do obaw o własne życie. Gdy dzień później razem z ministrami swojego rządu wyszedł z ambasady, został schwytany i zaciągnięty do autobusu, który ruszył do Rumunii, aby uniemożliwić odbicie pojmanych na terenie Węgier.

Przesłuchania uwięzionych prowadził Borys Szumilin, doradca KGB do spraw kontrrewolucji. Z 6 członków byłego rządu węgierskiego, którzy mając gwarancje bezpieczeństwa nowych władz opuścili teren ambasady jugosłowiańskiej, jeden zmarł na torturach, drugi został uduszony, gdy usiłował rozpocząć strajk głodowy, Nagy zaś i trzej inni stanęli przed sądem. 15 czerwca zapadły wyroki śmierci. Dzień później wyroki wykonano...

Do dzisiaj nie wiadomo, dlaczego Janos Kadar nie dotrzymał słowa. Dlaczego kazał postawić Nagya przed sądem i skazać go na śmierć. Był mu przecież winien wdzięczność za uratowanie życia w 1951 r. A może o losie Nagya nie decydował Kadar, lecz Andropow...

Radzieckie czołgi w centrum Budapesztu

280

Dwa dni

z życia Nikity Siergiejewicza

W tajnym spotkaniu w podmoskiewskiej daczy Gieorgija Malenkowa wziął udział Wiaczesław Mołotow. Kto jeszcze? Tego nie wiemy z całą pewnością. Prawdopodobnie był tam Kliment Woroszyłow i Łazar Kaganowicz. W gorący czerwcowy wieczór 1957 r. spiskowcy debatowali, jak obalić Nikitę Chruszczowa, który jako sekretarz generalny KC KPZR sprawował władzę w Związku Radzieckim od czterech lat. Czas był sprzyjający, gdyż przywódcy partii właśnie nie było w kraju. Udał się z wizytą do Finlandii, a towarzyszący mu premier Nikołaj Bułganin, który również był członkiem spisku, zadbał, aby pobyt trwał przez 9 dni.

Co zrobić z Chruszczowem, gdy wreszcie znajdzie się w rękach spiskowców? Gdyby poddał się bez walki, uznając swoje błędy i wygłaszając samokrytykę, zostałby zdegradowany z funkcji sekretarza generalnego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego do szczebla, powiedzmy, ministra rolnictwa. Gdyby jednak usiłował się bronić, należało go aresztować. Spiskowcy bali się go. Wiedzieli, że we władzach partyjnych i w administracji ma wielu zwolenników, że jest popularny w kraju, dlatego nie wykluczali również możliwości natychmiastowego uśmiercenia Chruszczowa.

Los sekretarza miał się rozstrzygnąć 18 czerwca 1957 r. na posiedzeniu Prezydium KC KPZR. Dlaczego zamachowcy chcieli się go pozbyć?

Cofnijmy się w czasie do roku 1953, gdy po śmierci Józefa Stalina władza znalazła się w rękach tzw. pierwszego triumwiratu: Berii, Chruszczowa, Malenkowa. Wówczas to Nikita Chruszczow zorganizował spisek przeciwko Ławrentijowi Berii, który, stojąc na czele tajnej policji, dysponował

Przy trumnie Stalina: (od lewej) Nikita Chruszczow, Ławrentij Beria, Gieorgij Malen-how, Nikołaj Bułganin, Kliment Woroszyłow

281

Dwa dni

z życia Nikity Siergiejewicza

W tajnym spotkaniu w podmoskiewskiej daczy Gieorgija Malenkowa wziął udział Wiaczesław Mołotow. Kto jeszcze? Tego nie wiemy z całą pewnością. Prawdopodobnie był tam Kliment Woroszyłow i Łazar Kaganowicz. W gorący czerwcowy wieczór 1957 r. spiskowcy debatowali, jak obalić Nikitę Chruszczowa, który jako sekretarz generalny KC KPZR sprawował władzę w Związku Radzieckim od czterech lat. Czas był sprzyjający, gdyż przywódcy partii właśnie nie było w kraju. Udał się z wizytą do Finlandii, a towarzyszący mu premier Nikołaj Bułganin, który również był członkiem spisku, zadbał, aby pobyt trwał przez 9 dni.

Co zrobić z Chruszczowem, gdy wreszcie znajdzie się wrękach spiskowców? Gdyby poddał się bez walki, uznając swoje błędy i wygłaszając samokrytykę, zostałby zdegradowany z funkcji sekretarza generalnego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego do szczebla, powiedzmy, ministra rolnictwa. Gdyby jednak usiłował się bronić, należało go aresztować. Spiskowcy bali się go. Wiedzieli, że we władzach partyjnych i w administracji ma wielu zwolenników, że jest popularny w kraju, dlatego nie wykluczali również możliwości natychmiastowego uśmiercenia Chruszczowa.

Los sekretarza miał się rozstrzygnąć 18 czerwca 1957 r. na posiedzeniu Prezydium KC KPZR. Dlaczego zamachowcy chcieli się go pozbyć?

Cofnijmy się w czasie do roku 1953, gdy po śmierci Józefa Stalina władza znalazła się w rękach tzw. pierwszego triumwiratu: Berii, Chruszczowa, Malenkowa. Wówczas to Nikita Chruszczow zorganizował spisek przeciwko Ławrentijowi Berii, który, stojąc na czele tajnej policji, dysponował

Przy trumnie Stalina: (od lewej) Nikita Chruszczow, Ławrentij Beria, Gieorgij Malen-kow, Nikołaj Bułganin, Kliment Woroszyłow

281

SENSACJE XX WIEKU

największą władzą, i którą zamierzał wykorzystać do przeprowadzenia reform wZwiązku Radzieckim i państwach socjalistycznych. Projekty Berii zaskoczyły i oszołomiły innych członków władz radzieckich, którzy uznali je za zagrażające imperialnej potędze Związku Radzieckiego. 9 czerwca 1953 r., na posiedzeniu Prezydium KC Beria został aresztowany i w grudniu tego roku stracony na mocy wyroku sądowego. Taka jest jedna z kilku wersji tamtych wydarzeń, które rozegrały się na Kremlu, najbardziej chyba prawdopodobna. Władza przeszła w ręce tzw. drugiego triumwira-tu: Chruszczowa, Malenkowa i Bułganina.

Stanęły przed nimi ogromne problemy. Czterdzieści lat stalinizmu kładło się ogromnym ciężarem na państwie radzieckim, a straszna wojna, która pochłonęła bez mała 30 milionów ofiar - obywateli tego państwa, dopełniła spustoszenia w przemyśle i na wsiach. Chruszczow nie chciał taić skali problemów. Mówił otwarcie, że w 1952 r. produkcja mięsa w Związku Radzieckim wyniosła zaledwie 3 miliony ton i była mniejsza niż w Rosji w 1916 r. Jeszcze gorzej było z plonami zbóż. Słabe zbiory zmuszały rząd do kupowania pszenicy za granicą, a ponieważ brakowało pieniędzy, mieszkańcom Związku Radzieckiego groził głód. Jedynie przemysł ciężki, przeinwestowany, nierentowny, funkcjonował znakomicie, pochłaniając ogromne ilości węgla i rudy, stając się dodatkowym ciężarem dla rozpadającej się gospodarki.

Państwo radzieckie borykało się z jeszcze innym problemem: w obozach na Syberii i w więzieniach przebywały miliony ludzi niesłusznie skazanych przez stalinowski „wymiar sprawiedliwości". Śmierć Stalina przyniosła im nadzieję na uwolnienie, ale tylko nadzieję, gdyż w czasie krótkiego panowania Berii zwolniono bardzo niewiele osób, a nowa ekipa też nie kwapiła się do szerokiego otwarcia bram więzień. Gdyby to uczyniła - do normalnego życia powróciłyby miliony ludzi, domagające się wymierzenia sprawiedliwości katom, a wielu, bardzo wielu oprawców pozostawało przecież na wysokich i najwyższych stanowiskach w administracji partyjnej i państwowej. Jeden z przywódców, Gieorgij Malenkow, zamieszany był w śledztwo w tzw. sprawie leningradzkiej z 1949 r., gdy skazano na śmierć co najmniej dwieście niewinnych osób, a tysiące aresztowano. Również Chruszczow, który w czasach „wielkiej czystki" podpisywał wyroki śmierci, miał ręce naznaczone krwią.

Imperium śmierci, nazwane później Archipelagiem GUŁAG od nazwy Głównego Zarządu Obozów (Gławnoje Uprawlenije Łagieriej), obejmujące setki obozów, których liczby zapewne nie pozna nikt, funkcjonowało nadal. Złagodzono dyscyplinę, ale tylko w niewielkim stopniu: więźniom zezwolono na widzenia z rodzinami i przyjmowanie paczek, zdjęto kraty z okien obozowych baraków, z więziennych drelichów odpruto numery. W niektórych sprawach zrehabilitowano niewinnie skazanych i zezwolono im na powrót do domu. Jednak dotyczyło to jedynie funkcjonariuszy partyjnych. W 1955 r. do domów wróciło około 10 tysięcy ludzi. Miliony pozostały w łagrach, czekając coraz bardziej niecierpliwie na sprawiedliwość.

282

DWA DNI Z ŻYCIA NIKITY SIERGIEJEWICZA

Obóz na Syberii

Sytuacja stawała się zapalna. W1953 r. w dwóch kopalniach w Worku cie wybuchły zamieszki. Wkrótce zastrajkowali więźniowie w kopalni „Kapi-talnaja" w Norylsku. Potem doszło do rozruchów w łagrach Kazachstanu. W Kengirze wybuchło wielkie, trwające ponad miesiąc powstanie więźniów.

We wszystkich przypadkach kierowano do akcji wojska Ministerstwa Spraw Wewnętrznych pod dowództwem generała Maslennikowa, które krwawo stłumiły bunty przy użyciu samochodów pancernych i broni maszynowej. Wiadomo, że w Norylsku oddziały MSW zmasakrowały kilkuset więźniów. Nigdy zapewne nie dowiemy się, ilu zabito w innych obozach.

Dla Chruszczowa był to sygnał, że dłużej nie można odwlekać ostatecznego rozwiązania. Ale jak pogodzić uwolnienie niesłusznie skazanych z zapewnieniem bezkarności ich katom?

14 lutego 1956 r. rozpoczęły się obrady XX Zjazdu KPZR. Chruszczow zamierzał otwarcie przedstawić problem zbrodni stalinowskich, uważając, że tylko w ten sposób można rozwiązać nabrzmiały problem. Jednak większość przedstawicieli najwyższych władz partyjnych była temu przeciwna.

- Doprowadzisz do tego, że będą nas sądzili katorżnicy - strofował Chruszczowa Łazar Kaganowicz. Nie przekonał go. Kilka dni po rozpoczęciu Zjazdu Chruszczow zebrał kierownictwo partii i złożył oświadczenie:

Z chwilą rozpoczęcia pracy Zjazdu wygasają pełnomocnictwa organów kierowniczych i tylko Zjazd jest uprawniony do rozstrzygania wszystkich głównych problemów (...) Nikt nie zabroni mnie, jako zwykłemu delegatowi na Zjazd, wypowiedzieć się na ten temat [zbrodni stalinowskich - BW] na jednym z posiedzeń. Jeżeli członkowie Prezydium KC pozostaną temu przeciwni, to wówczas zwrócę się bezpośrednio do delegatów Zjazdu z prośbą o wysłuchanie mojego przemówienia.

To był sprytny zabieg. W czasie obrad Chruszczow mógł wstać i, jak zwykły szeregowy członek partii, delegat na Zjazd, zażądać udzielenia

283

SENSACJE XX WIEKU

Na sali XX Zjazdu KPZR

mu głosu. Jego przeciwnicy znali go dobrze i wiedzieli, że może tak postąpić. Musieli skapitulować. Zgodzili się na wygłoszenie przemówienia, stawiającjednak warunek, że nastąpi to w czasie zamkniętego posiedzenia.

Referat O kulcie jednostki i jego skutkach zaszokował zebranych. Po raz pierwszy w historii ZSRR przywódca otwarcie mówił o zbrodniach popełnionych przez władze. Wstrząśnięci delegaci słuchali o masowych aresztowaniach i masowych egzekucjach, o torturach, o represjonowaniu rodzin oficerów i funkcjonariuszy partyjnych niesłusznie oskarżanych i skazywanych na śmierć lub wieloletnie więzienie. Chruszczow ujawnił również, że w 1953 r. Stalin szykował ponowne represje, których ofiarą miało paść całe kierownictwo partii komunistycznej, członkowie rządu i setki tysięcy innych ludzi. Wygłoszenie referatu było nie mniejszym aktem odwagi niż obalenie Berii. Pamiętajmy, że ujawnienie zbrodni Stalina obracało się przeciwko najbliższym jego współpracownikom, którzy wciąż pozostawali u władzy: Malenkowowi, Mołotowowi, Mikojanowi, Kaganowiczowi.

Na wieść o wystąpieniu Chruszczowa, w Gruzji, rodzinnym kraju Stalina, doszło do masowych zamieszek. Zwolennicy dyktatora zgromadzili się u stóp jego pomnika i wkrótce wyruszyli, aby zająć gmach Komitetu Centralnego KC Komunistycznej Partii Gruzji. Sekretarz KC, widząc tłum napływający ze wszystkich stron stracił głowę i wezwał na pomoc wojsko. Żołnierze otworzyli ogień do tłumu i bardzo szybko demonstracja przerodziła się w krwawe starcia, w których zginęło co najmniej kilkaset osób. Liczby ofiar nie sposób ustalić, gdyż rodziny, obawiając się represji, ukrywały rannych lub potajemnie grzebały zabitych, podając później inne przyczyny i daty ich śmierci.

Obrońcy Stalina uaktywnili się też w innych państwach socjalistycznych. Chiński dziennik, organ partii komunistycznej „Żenmin ży-pao" zamieścił artykuł, podobno napisany przez Mao Zedonga (Mao Tse-tun-ga), wktórym stwierdzano, że Stalin miał więcej zasług niż popełnił błędów, a nawet jeżeli zdarzyły mu się jakieś potknięcia, to były potrzebne, gdyż wzbogacały historyczne doświadczenie.

Jednakże przemian, które zapoczątkował Chruszczow, już nie można było zatrzymać. W Związku Radzieckim powstało 9 0 komisj i, które w trybie przyśpieszonym i uproszczonym rozpatrywały sprawy więźniów.

I

284

DWA DNI Z ŻYCIA NIKITY SIERGIEJEWICZA

Zamykano obozy na Kołymie, w Workucie, na Syberii i w Kazachstanie. Ale wiele funkcjonowało nadal...

Czy to właśnie referat na XX Zjeździe i destalinizacja stały się bodźcem dla grupy ludzi z najwyższych władz do podjęcia próby obalenia Chru-szczowa? Bez wątpienia tak. Co prawda Chruszczow dbał, aby destalinizacja nie zamieniła się w destabilizację państwa radzieckiego. Dlatego już pod koniec 1956 r. wstrzymano usuwanie pomników Stalina, zaniechano karania ludzi odpowiedzialnych za bezprawie i znęcanie się nad więźniami i wszelkimi siłami hamowano dyskusję nad destrukcyjnym wpływem stalinizmu na rozwój państwa i społeczeństwa. Tam, gdzie destalinizacja zbyt rozniecała dążenia do wolności, Chruszczow gotów był wysłać lub wysyłał czołgi.

Tak było w Polsce. Wieść o referacie Chruszczowa szybko rozeszła się wśród członków PZPR, gdyż jej kierownictwo zdecydowało się już w marcu 1956 r. powielićtreść tajnego wystąpienia. Wszystko to działo się w szczególnej atmosferze wywołanej śmiercią prezydenta Bolesława Bieruta*. Wyjechał on na czele polskiej delegacji naXXZjazd KPZR do Moskwy i już stamtąd nie wrócił. Zmarł 12 marca, według oficjalnego komunikatu - na grypę i zapalenie płuc.

Jego nieoczekiwana śmierć dała początek pogłoskom, że został zamordowany jako przeciwnik destalinizacji. Kierownictwo partyjne, trzymające do tego czasu twardą ręką ster rządów w Polsce, uległo rozbiciu. Dwie grupy najwyższych działaczy określane jako: „natolińska" (gdyż jej członkowie spotykali się w pałacu w Natolinie) i „puławska" (paru członków mieszkało na ulicy Puławskiej) zaczęły się gwałtownie zwalczać. Towarzyszyła temu szybka liberalizacja życia. W kwietniu Sejm uchwalił ustawę o amnestii, obejmującej przede wszystkim ludzi skazanych za przestępstwa polityczne: podobno połowa z 70 tysięcy więźniów wyszła wówczas na wolność.

W takiej atmosferze, 28 czerwca w Poznaniu zaczęli demonstrować robotnicy z zakładów im. Józefa Stalina (jak przemianowano po wojnie

Bolesław Bierut (1892-1956). Członek Komunistycznej Partii Polski (KPP) od 1918 r., od 1925 r. z przerwami przebywał w Związku Radzieckim. Od 1930 r., jako agent Komin-ternu, przebywał w Austrii, Czechosłowacji i Bułgarii. Po powrocie do Polski w 1931 r. kontynuował działalność w organizacjach komunistycznych, za co w latach 1933-1939 był więziony. W latach 1939-1943 przebywał, prawdopodobnie jako agent NKWD, na terenie Białorusi zajętej przez wojska niemieckie. W1943 r., przerzucony do Warszawy, wszedł w skład Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej. W 1943 r. współtwórca Krajowej Rady Narodowej (i jej prezydent wiatach 1944-1947), której zadaniem było przejmowanie władzy na ziemiach polskich wyzwalanych przez wojska radzieckie, aby nie dopuścić do konstytuowania się tam legalnych delegatur rządu działającego na emigracji w Londynie. Wlutym 1947 r. objął stanowisko prezydenta, na którym pozostał do 1952 r. Wiatach 1952-1954 premier rządu PRL. Sprawując najwyższe urzędy w kraju, pozostawał jednocześnie przywódcą partii komunistycznej: w 1948 r. był sekretarzem generalnym PPR, wiatach 1948-1954 jej przewodniczącym, a do 1956 r. -1 sekretarzem KC PZPR. Działał aktywnie na rzecz uzależnienia Polski od ZSRR i ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za represje wobec ludności i ugrupowań opozycyjnych walczących o demokratyzację życia. Zmarł w Moskwie.

285

SENSACJE XX WIEKU

zakłady im. Cegielskiego). Około godziny 10.40, gdy tłum demonstrantów podszedł pod budynek Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa przy ulicy Jana Kochanowskiego, z jego okien na pierwszym piętrze padły strzały. Walki wnet rozprzestrzeniły się na inne ulice. Około południa Komitet Centralny PZPR podjął decyzję o wysłaniu do Poznania oddziałów wojska. W nocy do miasta wkroczyło około 10 tysięcy żołnierzy i 360 czołgów. Walki między ludnością cywilną, która zdobywała broń w komisariatach milicji, szkołach woj skowych i magazynie więziennym, a wojskiem i siłami bezpieczeństwa trwały do godzin porannych następnego dnia. Według oficjalnych danych, w Poznaniu zginęły 53 osoby, jednak prawdopodobnie rzeczywista liczba ofiar przekroczyła 100. Co najmniej kilkaset osób odniosło rany. Zniszczono 31 czołgów.

Powstanie poznańskie zmusiło polskie władze do dalszych ustępstw na rzecz demokracji. 15 października Biuro Polityczne PZPR podjęło decyzję o zwołaniu VIII Plenum oraz dokooptowano do Komitetu Centralnego działaczy partyjnych znanych jako zwolenników reform: Władysława Gomułkę*, Mariana Spychalskiego, Zenona Kliszkę i Ignacego Logę-So-wińskiego. Stanowiło to zapowiedź liberalizacji życia w Polsce. Rosjanie

Demonstranci na placu Stalina (obecnie A. Mickiewicza)

Władysław Gomułka (1905-1982), polski działacz komunistyczny od 1922 r. Od 1941 r. członek radzieckiej partii komunistycznej WKP(b). W 1942 r. wrócił na Podkarpacie, a następnie do Warszawy, gdzie natychmiast podjął działalność wPPR, obejmując stanowiska członka Komitetu Centralnego, następnie Sekretariatu KC, a w 1943 r. sekretarza generalnego. Działacz na rzecz przejęcia władzy przez komunistów po wyzwoleniu kraju przez wojska radzieckie. Od 1945 r. wicepremier, a następnie minister ziem odzyskanych. W1948 r. usunięty ze stanowiska przywódcy partii za „prawicowo-nacjonalistycz-ne odchylenie" wobec przygotowywanej kolektywizacji rolnictwa i samodzielne oceny tradycji ruchu robotniczego; internowany w sierpniu 1951 r., został zwolniony w 1954 r. W 1956 r. uważany za jedynego polityka komunistycznego, którego polskie społeczeństwo może zaakceptować. Na VIII Plenum wybrany na I sekretarza PZPR. Udało mu się opanować sytuację w kraju, jednak zmarnował społeczny entuzjazm i możliwość dokonania daleko idących reform ustrojowych w Polsce. Szybko stracił poczucie rzeczywistości forsując niekompetentne opinie i decyzje w wielu sprawach życia państwa. W 1968 r. odpowiedzialny za represje wobec studentów i elity intelektualnej kraju, a następnie za użyciebroni do stłumienia robotniczych wystąpień w grudniu 1970r.,20 grudnia 1970 r. w kulminacyjnym momencie wydarzeń zmuszony do rezygnacji ze stanowiska I sekretarza KC i przeniesiony na emeryturę.

286

DWA DNI Z ŻYCIA NIKITY SIERGIEJEWICZA

Gmach Urzędu Bezpieczeństwa w Poznaniu

zareagowali na to bardzo nerwowo. Z Pomorza i Dolnego Śląska, gdzie stacjonowały radzieckie jednostki, ruszyły w stronę Warszawy pancerne kolumny. Generał Jan Frey-Bielecki nakazał podległej mu poznańskiej eskadrze bombowców zaatakować radzieckie czołgi, o ile nie udałoby się rozwiązać kryzysu za pomocą środków politycznych. Na Bałtyku, do polskich wód terytorialnych zbliżył się krążownik Żda-now w asyście trzech niszczycieli i kilku mniejszych jednostek. I tam polscy dowódcy zajęli bardzo twardą postawę; kontradmirał Jan Wiśniewski nie wyraził zgody na wejście radzieckiej flotylli na polskie wody terytorialne i zagroził użyciem siły przy najmniejszej próbie złamania tego zakazu.

Tymczasem przeciwnicy demokratyzacji skupieni w tzw. grupie natolińskiej przystąpili do kontrataku. 18 października rozeszła się pogłoska, że przygotowali listę 700 osób, które będą aresztowane za sprzyjanie demokracji. Dowódca Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, generał Włodzimierz Mus wydał rozkaz, aby podległe mu jednostki obsadziły Polskie Radio, lotnisko, centrale telefoniczne i inne strategiczne obiekty.

W tym samym czasie Chruszczow polecił ambasadorowi Pantelejmo-nowi Ponomarience, aby powiadomił polskie władze partyjne, że następnego dnia przybędzie do Warszawy, aby wziąć udział w obradach VIII Plenum KC PZPR. Na wieść o tym uczestnicy Plenum postanowili zawiesić obrady do godziny 18.00, a więc do czasu omówienia z towarzyszami z Moskwy kluczowych spraw. Dyskusja w Belwederze trwała jednak znacznie dłużej niż przewidywano. Dopiero nad ranem Chruszczow zaakceptował zmiany wpolskim kierownictwie partyjnym. 21 października, a więc dzień po opuszczeniu Warszawy przez delegację radziecką, Plenum wybrało na stanowisko I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułkę. Dla milionów Polaków był on uosobieniem nadziei na zmiany...

Natomiast kierownictwo partii radzieckiej inaczej przyjęło wybór Go-mułki. Dla większości z nich zgoda na postawienie na czele partii komunistycznej człowieka uważanego za reformatora była postrzegana jako zdrada. Znacznie gorzej sytuacj a rozwinęła się na Węgrzech, gdzie władze straciły kontrolę nad społeczeństwem. Chruszczow nie zawahał się posłać czołgów, co zakończyło się masakrą ludności cywilnej. Przeciwnicy Chruszczowa mieli mu również za złe jego koncepcje gospodarcze, które uważali za nierealne, i w tej sprawie nie mylili się.

287

SENSACJE XX WIEKU

W kraju, gdzie rocznie produkowano 6,6 miliona ton mięsa, Chru-szczow postanowił podnieść produkcję do 20 milionów ton w ciągu 5 lat. Inne nie przemyślane, impulsywne decyzje również pogarszały i tak trudną sytuację gospodarczą Związku Radzieckiego. Do tego dochodziły błędy w polityce zagranicznej. Zarzucano sekretarzowi generalnemu, że doprowadził do konfliktu z Jugosławią i że Związek Radziecki wziął na siebie zbyt duże zobowiązania wobec Egiptu i innych państw Bliskiego Wschodu.

Spiskowcy ustalili, że należy obalić Chruszczowa na plenarnym posiedzeniu Prezydium KC KPZR 18 czerwca 1957 r. Popełnili błąd, usiłując odtworzyć sytuację z czerwca 1953 r., gdy w czasie obrad Prezydium usunięto Berię.

Początkowo wszystko szło zgodnie z planem. W czasie dyskusji nad zmianą sekretarza generalnego siedmiu członków Prezydium opowiedziało się przeciwko Chruszczowowi, a tylko trzech było za nim. Co prawda, poparło go również 5 zastępców członków Prezydium, ale ci, mając tylko głos doradczy, nie mogli wpłynąć na wyniki głosowania. Jednakże fakt, że wśród nich znalazł się marszałek Gieorgij Żuków był widomym znakiem, iż za Chruszczowem stoi wojsko. Popierał go również aparat partyjny średniego szczebla. Dlatego, gdy Prezydium przegłosowało pozbawienie go funkcji sekretarza generalnego KC KPZR, Chruszczow po prostu odmówił podporządkowania się tej decyzji.

- Na stanowisko sekretarza generalnego naszej partii wybrało mnie nie Prezydium, lecz Plenum KC, a więc znacznie większe forum - powiedział Chruszczow. - Tylko Plenum może mnie ze stanowiska sekretarza usunąć. Żądam zwołania posiedzenia plenarnego!

Tymczasem poza Kremlem działali sojusznicy Chruszczowa, którzy byli z nim na tyle blisko związani, że, w przypadku jego degradacji, mogli obawiać się o swój los. Na wieść o decyzjach Prezydium z Leningradu, wraz z grupą członków KC, wyruszył do Moskwy Froł Kozłów, który nie brał udziału w obradach ze względu na obchody 250-lecia miasta wyznaczone na 23 czerwca. Marszałek Żuków i szef KGB, Iwan Sierow, zwołali wszystkich pozostałych członków KC, którzy tłumnie zaczęli przybywać na Kreml. Spiskowcy musieli zapłacić za błąd, jakim było dopuszczenie do rozpowszechnienia wiadomości o próbie obalenia sekretarza generalnego, zanim stało się to faktem. Na kremlowskich korytarzach zaczął gromadzić się tłum, któremu członkowie Prezydium odmówili prawa do wzięcia udziału w dyskusji. Sytuacja sta-

Obraz przyjaźni: (od lewej) marsz. Rodion Malinowshi, Nihita Chruszczow, Leonid Breżniew, Froł Kozłów

288

DWA DNI Z ŻYCIA NIKITY SIERGIEJEWICZA

wała się coraz bardziej zapalna i spiskowcy zrozumieli, że jedyną ich szansą jest dogadanie się z poplecznikami Chruszczowa, aby zrezygnowali z obrony usuniętego sekretarza. Zlecili tę misję Nikołajowi Bułganinowi i Klimentowi Woroszyłowowi. Kiedy ci stali na korytarzu, zauważyli, że z przeciwnej strony zbliża się ku nim niewielka grupka, na czele której posuwał się szef KGB, Iwan Sierow. Stanęli naprzeciw siebie i nagle... nerwy nie wytrzymały. Znany z grubiaństwa Woroszyłow* obrzucił Sierowa naj-ordynarniejszymi wyzwiskami. Ten nie pozostał mu dłużny, a doprowadzony do ostateczności, schwycił Woroszyłowa za kołnierz i wykrzyczał mu do ucha, że jeżeli Prezydium nie zgodzi się na zwołanie Plenum, to wówczas obrady odbędą się bez zgody Prezydium. Spiskowcy zrozumieli, że przegrali i nie mogą już dłużej przeciwstawiać się żądaniu zwołania Plenum, które ostatecznie poparło Chruszczowa i anulowało decyzję Prezydium o odwołaniu go ze stanowiska.

Dwa dni później do Chruszczowa zadzwonił Łazar Kaganowicz**.

- Towarzyszu Chruszczow, znamy się wiele lat. Proszę, żebyś nie dopuścił, aby postąpiono ze mną tak, jak rozprawiano się z ludźmi za czasów Stalina - mówił żałosnym głosem. Zbyt dobrze wiedział co NKWD robiło z ludźmi, na których spadła niełaska dyktatora.

- Towarzyszu Kaganowicz - odparł triumfujący sekretarz - twój e słowa jeszcze raz potwierdzają, jakimi metodami zamierzaliście działać dla osiągnięcia swoich podłych celów. Chcieliście przywrócić w kraju porządki, jakie panowały w czasach kultu jednostki, chcieliście rozprawić się z ludź-

* Kliment Woroszyłow (1881-1969), marszałek radź. Członek partii bolszewickiej od 1903 r., brał czynny udział w rewolucji październikowej. Od grudnia 1918 r. komisarz spraw wewnętrznych Ukrainy. W wojnie polsko-bolszewickiej członek Rady Wojskowo-Rewolucyjnej 1. Armii Konnej. Szybką karierę polityczną i wojskową zawdzięczał przyjaźni ze Stalinem, który zwykł o nim mówić: „głupi, ale nie pcha się do władzy". W 192 5 r. objął stanowisko komisarza spraw wojskowych i morskich, a od 1934 r. był komisarzem obrony. W okresie „wielkiej czystki" współdziałał ze Stalinem w represjonowaniu oficerów armii radzieckiej. Po wojnie radziecko-fińskiej, która wykazała fatalny stan radzieckich sił zbrojnych, zwolniony ze stanowiska komisarza, lecz - dzięki przychylności Stalina - nie represjonowany. Objął niewiele wówczas znaczącą funkcję zastępcy przewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych. W czasie wojny niemiecko-radzieckiej pozostawał w ścisłym kierownictwie sił zbrojnych jako członek Państwowego Komitetu Obrony. W latach 1946-1953 zastępca przewodniczącego Rady Ministrów, a następnie przewodniczący Prezydium Rady Najwyższej ZSRR.

** Łazar Kaganowicz (1893-1995), polityk radź. Miał osiemnaście lat, gdy wstąpił do partii bolszewickiej. Brał czynny udział w rewolucji październikowej. W 1925 r. stanął na czele ukraińskiej partii komunistycznej. Brutalnością i bezwzględnością zwrócił na siebie uwagę Stalina w okresie kolektywizacji, gdy na Ukrainie zginęło z głodu lub zostało zamordowanych kilka milionów chłopów, co przesądziło o jego szybkiej karierze partyjnej. W 1930 r. objął stanowisko członka Biura Politycznego. W tym samym czasie przeniósł się z Kijowa do Moskwy, gdzie został I sekretarzem moskiewskiego komitetu partii komunistycznej. Ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za zniszczenie wielu moskiewskich zabytków i kościołów. Po śmierci Stalina pozostał jednym z najbardziej wpływowych członków władz partii. Udział w nieudanym spisku przeciw Chru-szczowowi w 1957 r. przesądził o końcu jego kariery politycznej.

289

SENSACJE XX WIEKU

Wnętrze daczy Chruszczowa w Picundzie

mi. Innych też mierzycie własną miarką. Ale mylicie się. Ściśle przestrzegamy i będziemy przestrzegać zasad leninowskich. Otrzymacie pracę i jeśli będziecie pracowali uczciwie, tak jak pracują wszyscy ludzie radzieccy, będziecie mogli spokojnie żyć i pracować.

Chruszczow dotrzymał obietnicy. Wszyscy jego wrogowie pozostali członkami partii, aczkolwiek musieli wyjechać daleko od Moskwy. Mołotow został ambasadorem w Mongolii, Kaganowicz - dyrektorem Uralskiego Kombinatu Potasowego, Malenkow - dyrektorem elektrowni wodnej w Azji Środkowej. Tam już knuć nie mogli.

We wrześniu 19 57 r. Nikita Chruszczow wyjechał na urlop do niewielkiej miejscowości na Krymie, nieopodal Jałty, po raz pierwszy od 1947 r. Był już spokojny. Opanował sytuację i skupił w swoich rękach pełnię władzy. Sprawował ją niepodzielnie do 1964 r., kiedy to zawiązano przeciwko niemu nowy spisek, przed którym już nie potrafił się obronić...

Powodem wystąpienia przeciwko sekretarzowi generalnemu i premierowi (przejął tę funkcję w 1958 r.) była seria niepowodzeń politycznych i gospodarczych Związku Radzieckiego. W1962 r. Chruszczow skompromitował się w oczach swoich współpracowników doprowadzając do kryzysu rakietowego. Wydał wówczas polecenie zainstalowania na Kubie rakiet średniego zasięgu z głowicami nuklearnymi, aby w ten sposób skłonić Waszyngton do bardziej ugodowego stanowiska w rokowaniach rozbrojeniowych. Prezydent John F. Kennedy nie przestraszył się radzieckich baz na wyspie, postawił w stan pogotowia amerykańskie siły zbrojne i polecił zablokować porty kubańskie. Chruszczow musiał nakazać wycofanie rakiet.

W 1963 r. gwałtownie pogorszyła się sytuacja w rolnictwie ZSRR, co uznawano za wynik eksperymentów prowadzonych przez premiera. Po bardzo złych żniwach Związek Radziecki musiał sprzedać wiele złota, aby zgromadzić dewizy na zakup zboża. Jednak spiskowcami kierowała nie troska o losy państwa, lecz przede wszystkim niepewność własnych losów. W1964 r. sekretarz generalny zabrał się do wielkiej reformy aparatu partyjnego, a to zagrażało pozycji wielu najwyżej postawionych dygnitarzy. Ruszyli więc do ataku w obronie swoich stanowisk, wpływów i dochodów. Na czele spiskowców stanął sekretarz KC KPZR, Michaił Susłow*

Michaił Susłow (1902-1982), polityk radź. Członek partii komunistycznej od 1921 r. W 1941 r. został członkiem Komitetu Centralnego. Od 1944 r. przez dwa lata przewodniczył Biuru ds. Litewskiej SRR, co w praktyce oznaczało nadzorowanie pacyfikacji tej

290

DWA DNI Z ŻYCIA NIKITY SIERGIEJEWICZA

i przewodniczący Prezydium Rady Najwyższej RFSRR, Nikołaj Grigoriewicz Ignatow*. Miał on osobisty żal do Chruszczowa o to, że ten usunął go z Prezydium Komitetu Centralnego. Co prawda, w 1963 r. otrzymał tytularne stanowisko przewodniczącego Prezydium Rady Najwyższej Rosyjskiej Federacyjnej Republiki Radzieckiej, ale to nie zaspokajało jego ambicji. Miał natomiast dużo wolnego czasu i mógł objeżdżać Związek Radziecki, aby montować blok an-tychruszczowowski.

Spiskowcy byli wytrawnymi działaczami partyjnymi i doskonale wiedzieli, jakie kroki należy poczynić, aby utrącić szefa. Dlatego wciągnęli do zmowy drugiego sekretarza KC KPZR, Leonida Breżniewa, ministra obrony Rodiona Malinowskiego oraz przewodniczącego Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB), Władimira Siemicza-stnego. Ta gra musiała być poprowadzona bezbłędnie. W przypadku fiaska Chru-szczow mógł nie być tak łaskawy jak w 1957 r., gdy darował życie swoim wrogom. Działania przeciwko sekretarzowi generalnemu były o tyle ułatwione, że bardzo często składał on wizyty zagraniczne. W 1964 r. nie było go w kraju przez 135 dni, spiskowcy mogli więc działać dość swobodnie. Ostateczny plan ułożyli prawdopodobnie w sierpniu, w czasie pobytu nad pięknym jeziorem Manycz, dokąd zaprosił ich na polowanie sekretarz Stawropolskiego Komitetu Obwodowego. Ciekawe, czy wiedział, jaka ma być zwierzyna? Zdecydowali, że atak nastąpi w czasie najbliższej nieobecności Chruszczowa w Moskwie. Okazja taka nadarzyła się w październiku, kiedy Nikita Siergiej ewicz wyjechał na urlop do Picundy.

Nikita Chruszczow w czasie pobytu iv Stanach Zjednoczonych

republiki. W 1947 r., z rekomendacji Stalina, zajął stanowisko sekretarza KC KPZR, które zachował do śmierci. W1957 r. poparł Chruszczowa, ale siedem lat później stanął na czele spisku przeciwko niemu. Po przejęciu władzy w partii przez Leonida Breżniewa, pozostał naczelnym ideologiem partyjnym. W 1981 r. zwolennik twardej rozprawy z „Solidarnością" w Polsce.

Nikołaj Ignatow (1901-1966), polityk radź. Był jednym z najbardziej zagorzałych przeciwników Chruszczowa, co przesądziło o usunięciu go w 1961 r. z Prezydium KC KPZR. W 1963 r. zajął tytularne stanowisko przewodniczącego Prezydium Rady Najwyższej ZSRR.

291

SENSACJE XX WIEKU

13 października, gdy przyjmował w swojej letniej rezydencji francuskiego ministra George'a Palewskiego, zadzwonił telefon. To Breżniew informował, że w Moskwie członkowie KC chcą zwołać plenarne posiedzenie w sprawie gospodarki rolnej.

- Ta sprawa nie jest aż tak pilna, a do tego jestem na urlopie i mogliście z tym zaczekać - Chruszczow z trudem usiłował ukryć rozdrażnienie.

- Wasza obecność jest bardzo potrzebna - nalegał Breżniew. - Chodzi przecież o gospodarkę rolną.

- Dobrze, przysyłajcie samolot! - Chruszczow odłożył słuchawkę.

13 października, na płycie moskiewskiego lotniska, wychodzącego z samolotu Chruszczowa witał tylko szef KGB, Władimir Siemiczastny i prawdopodobnie już wtedy sekretarz generalny zrozumiał, co się święci.

- Wszyscy zebrali się na Kremlu i oczekują was - Siemiczastny powiedział to w taki sposób, jakby chciał wyjawić tajemnicę.

- Chodźmy - Chruszczow skierował się do czarnej czajki. Spiskowcy mieli już dokładnie opracowany sposób postępowania. Jurij Andropow instruował członków Komitetu Centralnego: - Jeżeli

Chruszczow będzie się upierał, przedstawimy mu dokumenty z jego podpisem, będące nakazami aresztowań z lat 1935-1937 - mówił o działalności Chruszczowa w okresie „wielkiej czystki".

Wszyscy zgadzali się, że gdyby sekretarz zdecydował się odpierać oskarżenia, trzeba będzie go aresztować.

W posiedzeniu Prezydium wzięły udział 22 osoby. Dyskusja nie była stenografowana. Jej przebieg znany jest tylko ze wspomnień ludzi, którzy brali w niej udział.

Przewodniczył Chruszczow, który natychmiast po otwarciu obrad spotkał się z bardzo ostrym atakiem ze strony sekretarza Wołgogradzkiego

Gmach Komitetu Centralnego KPZR

292

W

DWA DNI Z ŻYCIA NIKITY SIERGIEJEWICZA

Komitetu Obwodowego, Andrieja Szkolnikowa. Nikt z obecnych nie poparł Chruszczowa, ale nawet gdy stało się jasne, że przegrał -nie złożył rezygnacji. Być może liczył, że wśród 330 członków, którzy mieli wziąć udział w plenarnym posiedzeniu, będzie znacznie więcej jego zwolenników i uda mu się nie dopuścić do pozbawienia go stanowiska. Rozumieli to również jego przeciwnicy, jednak już nie popełnili błędu z roku 1957. Mieli pewność, że dysponują większością również na Plenum.

Mogło jednak dojść do niepotrzebnej dyskusji i wyciągania brudnych spraw kierownictwa partyjnego, które powinny pozostać w ukryciu. Dlatego dążyli do tego, aby Chruszczow sam złożył rezygnację. Ale choć dyskusja

trwała do późnych godzin nocnych, Chruszczow nadal się nie poddawał. Jednak, gdy wrócił do domu, zadzwonił do swojego współpracownika Anastasa Mikojana. - Jeśli oni mnie nie chcą, to niech tak będzie - powiedział. - Nie będę się więcej sprzeciwiać.

14 października posiedzenie Prezydium trwało tylko półtorej godziny. Postanowiono zarekomendować Leonida Breżniewa na stanowisko sekretarza generalnego KC KPZR.

Chruszczow otrzymał gwarancję, że będzie mógł zachować mieszkanie na Starokoniuszennym Pieriekułku przy Arbacie, daczę pod Moskwą i otrzyma rentę w wysokości 500 rubli, co wielokrotnie przekraczało średnią płacę w przemyśle...

Gdy wieczorem wrócił do domu, powiedział do żony: - No i proszę, jestem w stanie spoczynku. Być może najważniejsze z tego co zrobiłem, sprowadza się do tego, że oni mogli mnie usunąć w prostym głosowaniu, podczas gdy Stalin kazałby ich wszystkich aresztować.

Zmarł 11 września 1971 r. Agencja TASS podała krótki komunikat: Komitet Centralny KPZR i Rada Ministrów ZSRR z żalem zawiadamiają, że w dniu 11 września 1971 r., po długiej i ciężkiej chorobie zmarł w wieku 77 lat były pierwszy sekretarz KC KPZR i przewodniczący Rady Ministrów ZSRR, zasłużony emeryt Nikita Siergiejewicz Chruszczow...

„Zasłużony emeryt" Nihita Chruszczow

293

Operacja „Dwaj muszkieterowie"

- Panie prezydencie, wczoraj nasz ambasador w Waszyngtonie, Ahmed Hus-sein, złożył wizytę sekretarzowi stanu Johnowi Forsterowi Dullesowi. Niestety, wiadomości nie są pomyślne - sekretarz Nasera był wyraźnie przejęty treścią depeszy z Waszyngtonu, którą trzymał w ręku, wchodząc do gabinetu prezydenta Egiptu.

Naser* odłożył pióro i bardzo uważnie słuchał.

19 lipca o 15.00 sekretarz stanu John Foster Dulles odczytał z kartki dane na temat importu broni do Egiptu. M.in. wskazał, że w ostatnim okresie zakupiliśmy 20 ton ręcznej broni z Czerwonych Chin, 72 statki różnej broni z państw socjalistycznych, stawiacze min z Polski. Wspomniał również o kontrakcie z Węgrami na budowę w Egipcie stoczni, cukrowni, zakładów motoryzacyjnych i laboratorium, w którym można opracowywać paliwo do rakiet oraz inne kontrakty zawarte w ostanim okresie z państwami socjalistycznymi. Następnie bez słowa przekazał mi notę, stwierdzającą: «Niejest możliwe, aby Stany Zjednoczone uczestniczyły w realizacji projektu budowy Tamy Asuańskiej».

- Ambasador zwraca uwagę na szczególny sposób, w jaki został poinformowany - mówił dalej sekretarz Nasera, a gdy ten spojrzał pytająco, powiedział:

- Otóż, gdy ambasador wrócił do rezydencji, dowiedział się, że kilka godzin wcześniej John Foster Dulles** przekazał następujący tekst agen-

GamalAbdelNaser(1918-1970), absolwent egipskiej Królewskiej Akademii Wojskowej w Aleksandrii w 1938 r.; po okresie służby w Aleksandrii i Sudanie, w 1942 r. rozpoczął pracę instruktora w Akademii Sztabu Generalnego. Wówczas założył organizację o nazwie Ruch Wolnych Oficerów. W1948 r. dowodził wojskami egipskimi w wojnie z Izraelem. 23 lipca 1952 r. przewodził zamachowi stanu, w którego wyniku obalono króla Faruka I. Dwa lata później objął urząd premiera, a w 1956 r. - prezydenta. Usiłował prowadzić politykę niezależną wobec mocarstw zachodnich, lecz jego próba zbliżenia do Związku Radzieckiego doprowadziła do cofnięcia przez USA i Wielką Brytanię kredytów na budowę Tamy Asuańskiej. Szukając środków finansowych, Naser zdecydował się znacjonalizować Kanał Sueski, co doprowadziło do zbrojnej interwencji Wielkiej Brytanii i Francji w 1956 r. W1958 r. został wybrany na prezydenta Zjednoczonej Republiki Arabskiej, powstałej po unii Egiptu z Syrią, która rozpadła się w 1961 r. W 1967 r., po przegranej wojnie z Izraelem, wziąwszy na siebie odpowiedzialność za tę porażkę, podał się do dymisji, lecz pozostał prezydentem w wyniku presji opinii publicznej i Zgromadzenia Narodowego; w 1968 r. uzyskał masowe poparcie w ogólnonarodowym referendum. W tym samym roku oddano do użytku Tamę Asuańską, wybudowaną dzięki wydatnej pomocy ZSRR. Zmarł w swojej willi w pobliżu Kairu. : John Foster Dulles (1888-1959) dyplomata ameryk., uczestnik konferencji w Wersalu w 1919 r. oraz konferencji założycielskiej ONZ w 1945 r. W latach 1953-1959 był sekre-

294

OPERACJA „DWAJ MUSZKIETEROWIE'

cjom prasowym: Rozwój sytuacji nie sprzyja powodzeniu projektu [budowy tamy - BW], a zdolność Egiptu do przeznaczenia odpowiednich środków zapewniających powodzenie tego projektu stalą się znacznie mniej pewna, niż w okresie, w którym składano ofertę. Podczas gdy nasz ambasador był w Departamencie Stanu, wszystkie stacje radiowe nadawały już informację o odmowie udzielenia kredytów.

Wiadomość o stanowisku Waszyngtonu była dla Nasera bardzo poważnym ciosem. Co gorsza, był przekonany, że wkrótce nastąpią dalsze i nie pomylił się. Z Londynu nadeszła wiadomość, że ambasador egipski został tam potraktowany równie obcesowo jak ambasador w Stanach Zjednoczonych. W trzy godziny po przesłaniu agencjom prasowym oświadczenia rządu brytyjskiego ambasador dowiedział się w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, że w obecnych warunkach nie jest możliwe, aby RządJKM uczestniczył w projekcie [budowy tamy -BW]. Krótko mówiąc, rząd brytyjski wycofał się z obietnicy udzielenia pożyczki. Potem Bank Światowy cofnął kredyt. Wten sposób przepadło 270 milionów dolarów, które Egipt miał spożytkować na wstępne prace, a to oznaczało, że Egipt nie będzie mógł wznieść Tamy Asuańskiej, której budowa miała pochłonąć łącznie półtora miliarda dolarów.

Prezydent Naser utożsamiał się z tym projektem. Wysoka na 100 metrów zapora miała przeciąć dolinę Nilu, nawadniając tysiące hektarów ziemi i dając przemysłowi 10 miliardów kilowatogodzin energii elektrycznej rocznie. Miała to być baza do szybkiej industrializacji zacofanego kra-

Gamal Abdel Naser, prezydent Egiptu

tarzem stanu. Opowiadał się za twardą polityką wobec państw komunistycznych; w wyniku jego rad i decyzji prezydent zadecydował o włączeniu się USA do konfliktu w Wietnamie Południowym po wycofaniu się Francuzów, o powołaniu SEATO oraz przyjęciu RFN do NATO. Jego brat, Allen Welsh Dulles, był szefem wywiadu, CIA.

295

SENSACJE XX WIEKU

ju, jakim pozostawał Egipt. Było to największe i najśmielsze zamierzenie rewolucji Nasera.

Jego polityczna droga rozpoczęła się w 1934 r., gdy mając 16 lat wziął udział w demonstracji studentów protestujących przeciwko zdominowaniu Egiptu przez Wielką Brytanię. W czasie II wojny światowej, gdy był wykładowcą w Akademii Sztabu Generalnego, stworzył organizację Wolnych Oficerów. To oni w 1952 r. wystąpili przeciwko królowi Farukowi. 23 lipca, na rozkaz Nasera, czołgi otoczyły pałac królewski, a w radiu odczytano odezwę: Egipt oddany był łapownictwu, korupcji i chaosowi rządów. Dlatego postanowiliśmy podjąć dzieło oczyszczenia kraju i przekazaliśmy władzę ludziom, w których zdolności i patriotyzm niezłomnie wierzymy. Na czele rewolucji, która obaliła króla Faruka, nominalnie stał generał

Mohammed Nagib, ale faktycznie kierował nią Naser. On też szybko przejął pełnię władzy w Egipcie. Pierwszym celem, jaki sobie postawił, było wyprowadzenie z Egiptu wojsk brytyjskich. Udało mu się to. W 1954 r. zawarto z rządem brytyjskim porozumienie

0 wycofaniu wojsk i ostatni brytyj-

Ąjt& * -4ffi ¦'•m^M S^ żołnierz odjechał stamtąd ^ t " '""Iwm 24 marca 1956 r. Wtedy Naser

przystąpił do realizacji następnego celu: zjednoczenia Arabów

1 uzyskania przewodnictwa w ruchu panarabskim, ale to wymagało prowadzenia polityki niezależnej od wielkich mocarstw. Dlatego uznał, że zbliżenie ze Związkiem Radzieckim i państwami socjalistycznymi pozwoli mu stworzyć pewną przeciwwagę dla wpływów trzech mocarstw zachodnich i umocnić pozycję swojego kraju. Jednak nie przewidział, że Waszyngton, a za jego przykładem Londyn i Paryż, zareagują na to bardzo gwałtownie. Dlaczego tak się stało?

Decyzję o ukaraniu Egiptu podjął osobiście sekretarz stanu USA, prawdopodobnie nie konsultując jej z prezydentem Eisenhowerem, który wówczas leżał w szpitalu.

Bez wątpienia Dulles działał pod presją wielu środowisk.

Szefowie amerykańskich firm naftowych byli przeciwni jakimkolwiek posunięciom wspierającym arabski nacjonalizm, którego uosobieniem stał się Naser.

Amerykańscy producenci bawełny protestowali przeciwko wspomaganiu egipskiego rolnictwa, które mogło stać się groźnym konkurentem na światowych rynkach.

Lobby żydowskie, bardzo silne i wpływowe w Stanach Zjednoczonych, obawiało się wzmocnienia gospodarczego i militarnego Egiptu, co w perspektywie doprowadziłoby do zniszczenia państwa izraelskiego.

296

GamalAbdel Naser (siedzi z prawej) i Anthony Nutting, minister as. Bliskiego Wschodu podpisują porozumienie w sprawie wycofania wojsk brytyjskich z Egiptu, 10 października 1954 r.

OPERACJA „DWAJ MUSZKIETEROWIE'

Ostatecznie szalę przeważyły względy polityczne. Rząd Egiptu zdecydował się prowadzić politykę niezależną i wykonał kilka posunięć, które rozdrażniły Amerykanów: odmówił przystąpienia do Paktu Bagdadzkie-go i 15 maja 1956 r. uznał Chińską Republikę Ludową.

Sekretarz stanu USA uznał to za niemalże osobistą zniewagę. Co więcej, Naser wyraźnie dryfował w stronę państw socjalistycznych. We wrześniu 1955 r. Egipt podpisał umowy o dostawach broni z Czechosłowacji, Polski i Związku Radzieckiego. Wywiad amerykański meldował, że w wyniku ich realizacji Egipt otrzymał 530 czołgów i pojazdów opancerzonych radzieckiej produkcji, 500 dział różnych kalibrów, 200 samolotów - głównie myśliwców MiG-15 i bombowców 11-28 oraz pewną liczbę okrętów.

Anglia też miała swoje powody do niezadowolenia z polityki Nasera. Pozornie stosunki układały się poprawnie. Umowa z 19 października 1954 r. nakazywała co prawda wycofanie oddziałów brytyjskich ze strefy Kanału Sueskiego, ale przewidywała też możliwość ich ponownego wprowadzenia w przypadku zagrożenia wolności żeglugi na kanale przez trzecie państwo. Londyn obawiał się popularności Nasera i jego apeli do pana-rabskiej jedności, zagrażało to bowiem brytyjskim wpływom w Jordanii, Libii i Adenie.

Czy sekretarz stanu John Foster Dulles i brytyjski premier Anthony Eden przewidywali reakcję Nasera? Zapewne nie. Uważali, że rząd egipski może zdecydować się na manifestację niezależności w postaci jedynie krótkotrwałej blokady Kanału Sueskiego. Byłoby to dotkliwe, gdyż utrudniłoby transport ropy z Bliskiego Wschodu, ale nikt na Zachodzie nie brał poważnie możliwości nacjonalizacji kanału.

Wczesnym rankiem 25 lipca 1956 r. najbliższy przyjaciel Nasera, dziennikarz Mohamed Heikal, przybył do pałacu prezydenckiego. Był jednym z tych nielicznych, którzy mieli wolny dostęp do szefa państwa.

Naser siedział przy biurku, zagłębiony w papierach. Na widok wchodzącego Heikala podniósł głowę i powiedział:

- Znowu stałem się oficerem sztabowym. Usiadłem, aby napisać ocenę sytuacji z punktu widzenia naszych oponentów: Ede-na, Pineau i Ben Guriona.

Premierowi rządu brytyjskiego, Anthony'emu Edenowi poświęcił pięć stron. Uważał go za najgroźniejszego przeciwnika.

Anthony Eden w 1935 r. objął stanowisko ministra spraw zagranicznych w rządzie Neville'a Chamberlaina, jednak w lutym 1938 r. podał się do dymisji nie mogąc się pogodzić z polityką ustępstw wobec Hitlera. Ponow-

Rohowania w Londynie: (od lewej) sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych John F. Dulles, premier Francji - Christian Pineau, premier W. Brytanii -Anthony Eden

297

SENSACJE XX WIEKU

nie objął tekę ministra spraw zagranicznych w maju 1940 r. w rządzie Winstona Churchilla. Był doskonałym wykonawcą trudnej i zawiłej polityki swojego szefa, który musiał lawirować między dwoma potężniejszymi sojusznikami: Rooseveltem i Stalinem. Wtamtym okresie Eden zdobył opinię bardzo zręcznego polityka, działającego niekonwencjonalnie i znakomicie reprezentującego interesy imperium brytyjskiego.

W1945 r. partia konserwatywna przegrała wybory, co Churchilla i Edena kosztowało utratę stanowisk państwowych, ale już w 1951 r., gdy konserwatyści powrócili do władzy - Eden i Churchill ponownie zajęli najwyższe stanowiska państwowe. W1955 r. Eden przejął urząd premiera. Już wtedy był poważnie chory. Dwa lata wcześniej musiał poddać się trzem poważnym operacjom. Być może stan zdrowia miał bezpośredni wpływ na jego zachowanie i decyzje, których nie mógł konsekwentnie zrealizować.

Mimo wielu zasług w służbie imperium, Eden nie osiągnął znaczącej pozycji międzynarodowej i być może dlatego Naser uznał go za polityka słabego i chwiejnego, aczkolwiek najgroźniejszego wroga. Tacy ludzie często maskują słabość skłonnością do agresji - zakończył charakterystykę Edena.

Premierowi rządu francuskiego, Christianowi Pineau, poświęcił tylko dwie strony, a całkowicie zlekceważył Dawida Ben Guriona, założyciela państwa izraelskiego, który po raz pierwszy sprawował urząd premiera w latach 1948-1953 i powrócił do władzy w roku 1955.1 tu Naser popełnił pierwszy błąd.

Heikal nie zadawał pytań. Nie wiedział, dlaczego prezydent opracował charakterystykę trzech mężów stanu. Czekał, aż Naser sam wyjaśni swoje postępowanie.

- Zdecydowałem się znacjonalizować Kanał Sueski i zastanawiam się, jak zareagują na to nasi przeciwnicy - powiedział wreszcie Naser. Nie obawiał się o powodzenie tej operacji. Przyjmował, co prawda, że Wielka Brytania może wysłać wojska, ale nie traktował tej groźby zbyt poważnie. Jego zdaniem, największe ryzyko interwencji zbrojnej mogło pojawić się bezpośrednio po ogłoszeniu nacjonalizacji, to znaczy w końcu lipca.

- W sierpniu niebezpieczeństwo wyniesie 90%, ale przygotowanie inwazji zajmie co najmniej 5-6 tygodni - spekulował Naser. - W tym czasie opinia publiczna świata opowie się za Egiptem. We wrześniu zagrożenie spadnie już do 60%, w październiku do 40%, a w listopadzie w ogóle nie może być mowy o tym, aby Brytyjczycy odważyli się zaatakować.

W tym momencie Naser pomylił się po raz drugi.

Stawką w tej grze była najważniejsza droga wodna świata.

O budowie kanału marzyli już faraonowie 4 tysiące lat temu. W 1858 r. francuski inżynier Ferdynand de Lesseps uzyskał od swojego przyjaciela Saida Paszy prawo zorganizowania towarzystwa, które zrealizowałoby tę wielką inwestycję: kanał łączący Morze Śródziemne z Morzem Czerwonym i dalej - z Oceanem Indyjskim.

Budowniczym sprzyjały warunki geologiczne, gdyż okolice, przez które miał biec kanał, były płaskie, bez większych przeszkód terenowych, leżące na tej samej wysokości, co nie wymagało budowy śluz. Ponadto

298

OPERACJA „DWAJ MUSZKIETEROWIE'

Kanał Sueshi, najważniejsza droga wodna świata

jedna czwarta długości kanału miała przebiegać przez jeziora. Mimo sprzy-jających warunków budowa kanału trwała 11 lat i pochłonęła wiele ofiar. Naser twierdził, że zmarło 120 tysięcy robotników egipskich, co wydaje się jednak liczbą stanowczo zawyżoną.

17 listopada 1869 r., na północnym krańcu kanału w Port Saidzie - nazwanym tak od imienia Saida Paszy - dokonano uroczystego otwarcia nowej drogi wodnej o długości 163 km, szerokości 70 m i głębokości 20 m. Każdego roku mogło przezeń przepłynąć 20 tysięcy statków przewożących 300-400 milionów ton towarów. Przez kanał przepływały tankowce przewożące około 70 milionówton ropy naftowej, głównie do StanówZjed-noczonych i Europy Zachodniej.

Zanim wybudowano kanał, statki kierujące się z Londynu do Bombaju w Indiach musiały opłynąć Afrykę, przebywając blisko 20 tysięcy kilometrów. Trasa przez Kanał Sueski wynosiła tylko 11 tysięcy kilometrów, to jest o 9 tysięcy kilometrów mniej. Gdyby zamknięto kanał, armatorzy -aby utrzymać rytmiczność dostawropy naftowej - musieliby podwoić tonaż tankowców.

Nowo powstała droga wodna była własnością międzynarodowej spółki, Powszechnego Towarzystwa Kanału, w którym 44% udziałów miała Wielka Brytania. I tę spółkę Naser zdecydował się znacjonalizować.

Jego wykonawcą miał być młody inżynier Mahmoud Younis, który w czasie pierwszej wojny egipsko-izraelskiej służył pod rozkazami Nasera. 26 lip-

299

SENSACJE XX WIEKU

ca pojechał on do Ismailii na spotkanie z gubernatorami kilku miast. Wezwanych do kwatery generała Ali Ali Amera zaskoczyła obcesowość, z jaką młody, nie znany im człowiek wydał polecenie przybycia na naradę, ale skoro zostało to potwierdzone przez generała Amera, stawili się tam, gdzie im kazano.

- Chcę wam zakomunikować wiadomość najwyższej wagi! - powiedział Younis do naburmuszonych gubernatorów. - Jest ona również najbardziej tajna. Jeżeli ktoś piśnie słowo o tym, co za chwilę tu usłyszy, będę musiał go zastrzelić!

Zrobił krótką przerwę i demonstracyjnie wyciągnął z kabury pistolet, który położył przed sobą na stole. Odczekał chwilę i oświadczył:

- Kanał będzie znacjonalizowany!

Gubernatorzy nie zadawali pytań. Nie oczekiwali dalszych wyjaśnień. Rozumieli doskonale, jak wielką wagę mają słowa, które przed chwilą usłyszeli.

Younis śpieszył się. Z Ismailii wrócił do Kairu, skąd miał nadzorować operację zajęcia biur Towarzystwa Kanału. Naser oddał mu do dyspozycji batalion żołnierzy i 12 cywilnych specjalisto w, których podzielił na kilka grup i rozesłał do Port Saidu, Suezu, Ismailii i Kairu, gdzie znajdowały się oddziały Towarzystwa Kanału. Sam pojechał do hotelu, skąd miał wydać rozkaz rozpoczęcia operacji. Nie wiedział, kiedy to nastąpi. Naser polecił mu słuchać uważnie przemówienia, które zamierzał wygłosić w Aleksandrii. Sygnałem do działania miało być jedno słowo w jego przemówieniu...

W hotelowym pokoju Mahmoud Younis położył się na łóżku. Na nocnej szafce i stoliku stało kilka odbiorników radiowych. Bał się, że jedno radio może zepsuć się w najważniejszym momencie, a wówczas nie usłyszy hasła.

W tym czasie Naser wezwał członków rządu na naradę do swojej willi w Aleksandrii. Przeczuwali, że coś ważnego wisi w powietrzu, ale nikt nie wiedział, o co chodzi. Gdy zasiedli dookoła dużego owalnego stołu, Naser uprzedził, że nie przewiduje dyskusji. Zastrzegł, że zbyt jest przekonany o słuszności decyzji, którą zamierza zakomunikować, aby tracić czas na puste rozmowy. I wtedy padły słowa, które zaszokowały ministrów:

- Kanał Sueski będzie znacjonalizowany!

Wbrew zastrzeżeniu, że prezydent nie życzy sobie dyskusji, ministrowie zaczęli przedstawiać swoje zastrzeżenia. Uważali, że jest to bardzo ryzykowne posunięcie, doradzali stopniowe przeprowadzenie operacji.

- Kanał będzie znacjonalizowany! - Naser, rozdrażniony, przeciął dalszą dyskusję.

Zaczęli podnosić się z miejsc i kierować do wyjścia.

- Dokąd idziecie, panowie? - zapytał Naser.

Odpowiedzieli, że na Plac Wolności, aby zająć miejsca, z których mieli wysłuchać przemówienia prezydenta.

- Nie, jest za wcześnie - powstrzymał ich Naser. - Musicie pozostać ze mną. Na plac pójdziemy razem...

300

i-T

OPERACJA „DWAJ MUSZKIETEROWIE"

Gamal Abdel Naser na wiecu w Aleksandrii, 26 lipca 1956 r.

W Londynie, w siedzibie premiera na Downing Street 10 odbywało się przyjęcie na cześć gości z Iraku: króla i premiera Nuri As Saida.

Na Placu Wolności w Aleksandrii zebrał się stupięćdziesięcio-tysięczny tłum, by wysłuchać przemawiaj ącego z balkonu prezydenta.

- Wracam pamięcią do roku 1854 - mówił Naser - kiedy Ferdynand Lesseps przybył do Egiptu i powiedział kedywowi: chcemy przekopać Kanał Sueski, kanał przyniesie wam niewypowiedziane zyski. 120 tysięcy synów Egiptu, sprowadzonych pod przymusem przez kedywa robotników, zmarło podczas kopania kanału. Anglia przemocą odebrała nam nasze 44% akcji Towarzystwa Kanału. Nie kanał przekopano dla Egiptu, ale Egipt stał się własnością kanału!

Na Downing Street osobisty sekretarz Edena tkwił w pokoju, gdzie zainstalowano teleksy łączące z Waszyngtonem i bezpośredniąlinię telefoniczną do BBC. Korespondent w Aleksandrii miał przekazywać wiadomości o rozwoju wypadków wEgipcie. Wywiad uprzedzał, że wEgipcie stanie się „coś". Agentom MI-6 nie udawało się jednak dowiedzieć, co to będzie.

Na placu w Aleksandrii Naser mówił:

- Dziś, o ludzie, Kanał Sueski został znacjonalizowany. Dziś, o ludzie, oświadczamy, że nasza własność

powróciła do nas!

Younis, gdy usłyszał nazwisko budowniczego kanału Ferdynanda Lessepsa, zerwał się na równe nogi i wybiegł przed budynek hotelu. Stało tam kilka wojskowych jeepów. Przez radiostację nadał hasło, będące sygnałem dla jego oddziałów w Ismailii, Port Saidzie i Aleksandrii. Sam wskoczył do jednego z jeepów i ruszył w stronę głównej siedziby Towarzystwa Kanału Sueskiego.

Po kilku minutach żołnierze egipscy obstawili budynki Towa-

Egipscy urzędnicy plombują pomieszczenia Towarzystwa Kanału

301

SENSACJE XX WIEKU

rzystwa w różnych miastach. Wpadli do biur, rekwirując dobytek i usuwając stamtąd pracowników. Kanał Sueski stał się własnością Egiptu.

Taka była kalkulacja Nasera: jeżeli mocarstwa zachodnie odmawiają kredytów o łącznej wysokości 270 milionów dolarów, które pozwoliłyby pokryć część kosztów budowy tamy, to on zabierze im dochody z kanału. 100 milionów dolarów rocznie całkowicie wystarczy, aby rozpocząć budowę angażując specjalistów ze Związku Radzieckiego.

W Londynie, na Downing Street, sekretarz premiera podszedł do niego i bez słowa podał mu kartkę z wiadomością z Aleksandrii. Eden szybko przebiegł wzrokiem treść i widać było, że z trudem zachowuje spokój. Nie spodziewał się, że Naser może posunąć się tak daleko. Po kilku chwilach odczytał na głos wiadomość o nacjonalizacji.

Nuri as Said zerwał się z miejsca i krzyknął:

- Uderzcie w niego! Uderzcie mocno i natychmiast! - myślał oczywiście

0 Naserze.

Ale świat roku 1956 nie był już tak prosty, jak w latach dwudziestych

1 trzydziestych, gdy wystarczyło wysłać odpowienio silną eskadrę okrętów wojennych, która, nie pytając gospodarzy o zdanie, wchodziła do portu i obracała lufy dział na miasto. Czasami, gdy niepokorny władca udawał, że nie widzi pancerników - oddawały parę salw i dalej sprawy biegły już zgodnie z planami rządu Jego Królewskiej Mości.

W 1956 r. było to już niemożliwe. Wielka Brytania musiała się liczyć ze stanowiskiem USA, a prezydent Eisenhower, zerkaj ąc na Rosj an, nie chciał słyszeć o zbrojnej interwencji na Bliskim Wschodzie.

Tania, płynąca szeroką strugą z szybów nad Zatoką Perską ropa naftowa napędzała światową gospodarkę. Decydowała o szybkim rozwoju państw zachodnich. Ale ropa łatwo też wybuchała. Każda awantura na Bliskim Wschodzie zagrażała bezpieczeństwu pól naftowych zaopatrujących amerykańską gospodarkę. Starcie zbrojne mogłoby bardzo szybko wciągnąć Związek Radziecki, który chętnie zwiększyłby wpływy w tym najważniejszym rejonie świata. Gdyby wsprawę wmieszał się jeszcze Izrael, wówczas Stany Zjednoczone nie mogłyby utrzymywać pozorów bezstronności i naraziłyby się państwom arabskim, kierując je w szeroko otwarte ramiona Związku Radzieckiego. Ponadto Stany Zjednoczone niechętnie patrzyły na tradycyjnie silną pozycj ę Wielkiej Brytanii na Bliskim Wschodzie i nie miały zamiaru j ej umacniać. Takie stanowisko krępowało z kolei możliwości działania rządu brytyjskiego. Jednakże obydwa mocarstwa: Wielka Brytania i Francja, przystąpiły do militarnych przygotowań.

27 lipca Francja oświadczyła, że gotowa jest wysłać do Egiptu dwie dywizje: 10. kolonialną i 7. lekką, zaś 2 sierpnia w Anglii wezwano pod broń 20 tysięcy rezerwistów.

W Tulonie rzuciły cumy dwa lotniskowce - Lafayette i Arromanches, zaś Brytyjczycy skierowali na Morze Śródziemne trzy lotniskowce: Bulwark, Theseus i Ocean. Nie było jeszcze powodów do obaw: takie działania mieściły się w ramach politycznej gry. Napinać mięśnie można było, ale ude-

302

OPERACJA „DWAJ MUSZKIETEROWIE"

Żołnierze brytyjscy przygotowują zapasy przed operacją „Dwaj muszkieterowie"

rzyć - to już znacznie poważniejsza sprawa. Ajednakjuz sama demonstracja siły zaniepokoiła Amerykanów, którzy zareagowali natychmiast: do Londynu przyleciał John Foster DuUes, wzywając do podjęcia negocjacji z Egiptem. Rokowania rozpoczęły się, ale Brytyjczycy i Francuzi ani na

303

SENSACJE XX WIEKU

moment nie przerwali przygotowań do interwencji. Ustalono nawet termin uderzenia, początkowo na 15 sierpnia, a później na 15 września.

Największym problemem było znalezienie powodu do wojny. Dwa mocarstwa musiały wytłumaczyć światu, dlaczego atakują Egipt, i przekonać, że mają prawo to zrobić w imię ochrony pokoju i wolności żeglugi.

Casus belli znalazł generał Challe z francuskiego Sztabu Generalnego.

Przybył on 15 października do Londynu, gdzie przez kilkadziesiąt minut przysłuchiwał się dyskusjom polityków i wojskowych nad znalezieniem wiarygodnego powodu do interwencji, aż wreszcie wstał i podszedł do mapy.

- Egipcjanie są tu, Izraelczycy tam - wskazywał na dwie strony Kanału Sueskiego. - Więc gdzie jest nasza pozycja? Na kanale, który musimy ochraniać.

Proste, ale genialne. Gdyby dwaj wrogowie, Egipcjanie i Izraelczycy, zaczęli walczyć, wówczas mogłoby to zagrozić zniszczeniem urządzeń kanału. Należało wprowadzić wojska, aby dla dobra pokoju rozdzieliły walczące armie i uniemożliwiły zdewastowanie najważniejszego szlaku wodnego świata. Ten prosty pomysł godny był wielkiego stratega.

Wrogość izraelsko-arabska była wpisana w historię państwa izraelskiego, które w 1948 r. wyłoniło się jak wyspa na arabskim morzu. Największym wrogiem Izraela był Egipt i dla żadnego z polityków żydowskiego państwa nie było tajemnicą, że Egipcjanie, mając ogromną przewagę liczebną, uderzą na Izrael przy pierwszej nadarzającej się okazji. Dlatego właśnie Dawid Ben Gurion zwracał tak dużą uwagę na uprzedzanie arabskich ataków, aby nie dopuścić do koncentracji ich sił i starannego przygotowania agresji. Jednak w 1956 r. Egipt nie miał zamiaru atakować Izraela. Tym razem, za sprawą dwóch wielkich mocarstw, inicjatywa trafiła w ręce tego drugiego.

22 i 24 października w Sevres pod Paryżem spotkali się przedstawiciele rządów brytyjskiego, francuskiego i izraelskiego. Izrael zaproponował, że zaatakuje wojska egipskie na Synaju, dając dwóm pozostałym partnerom okazję do wystosowania ultimatum, żądającego wycofania wojsk walczących stron na odległość 10 mil, to znaczy o 16 km od Kanału Sueskiego. Oczywiście wojska izraelskie natychmiast zastosowałyby się do ultimatum, tym bardziej że nie miały zamiaru zbliżać się do kanału.

29 października o godzinie 17.00 wojska izraelskie, realizując plan „Ka-desh", przystąpiły do ataku.

Następnego dnia o 16.30 premier Anthony Eden wydał oświadczenie, że Anglia i Francja zamierzają rozdzielić siły walczących stron w imię ochrony żeglugi i urządzeń najważniejszej drogi morskiej świata. Jeżeli warunki ultimatum nie zostaną spełnione w ciągu 24 godzin, Anglia i Fran-cja podejmą bezpośrednią interwencję zbrojną.

W tym czasie woj ska izraelskie toczyły ciężkie walki o oazę Nakhl i Banu Ageila. W bezpośrednim sąsiedztwie kanału znajdował się tylko niewielki oddział spadochroniarzy, broniący się na przełęczy Mitla. Musiało minąć wiele dni, zanim wojskom izraelskim udałoby się dotrzeć do Kanału Su-

304

OPERACJA „DWAJ MUSZKIETEROWIE"

Brytyjscy spadochroniarze lądują na lotnisku Gamil

eskiego. Co więcej: Naser przestraszył się ultimatum, a może przejrzał grę Francuzów i Anglików, i wydał rozkaz wycofania woj sk egipskich z półwyspu Synaj. Ale to już nie miało żadnego znaczenia. Francusko-angielskie wojska rozpoczęły realizację planu, któremu nadano kryptonim „Dwaj muszkieterowie". 79 tysięcy żołnierzy, 500 samolotów, 130 okrętów wojennych, w tym 7 lotniskowców, uderzyło na Egipt.

1 listopada brytyjski krążownik zatopił egipską fregatę. Tuż potem rozpoczęły się naloty na lotniska położone na północ od Kairu. Lotnictwo egipskie uzbrojone w radzieckie myśliwce MiG-15 i bombowce 11-28 było za słabe, by przeciwstawić się napastnikom, i samoloty, które ocalały z pogromu pierwszego dnia, wycofano na lotniska w głębi kraju.

Po kilkudniowym bombardowaniu z powietrza i morza spadochroniarze i samoloty transportowe wylądowały na egipskich lotniskach.

6 listopada o godzinie 4.00 Brytyjczycy wysadzili desant na brzegu Port Saidu. Port został opanowany bez większego oporu, jednak w centrum miasta żołnierzy brytyjskich zatrzymał celny ogień snajperów. Dopiero wejście do akcji 14 czołgów Centurion przetarło drogę.

Zwycięstwo na całym froncie. I nagle stało się coś dziwnego. Już od pierwszego dnia arabskiej awantury Stany Zjednoczone zajęły nieprzychylne stanowisko wobec działań Izraela. 30 października delegat USA w Radzie Bezpieczeństwa ONZ zażądał wycofania wojsk izraelskich. Anglia i Francja nie zwracały jeszcze na to uwagi. Cała sprawa rozmywała się w proceduralnych rozgrywkach na forum Rady Bezpieczeństwa, a potem Zgromadzenia Ogólnego ONZ. I nagle, 5 listopada, premier rządu radzieckiego Nikołaj Bułganin wysłał list do prezydenta Eisenhowera, proponu-

305

SENSACJE XX WIEKU

Żołnierze brytyjscy sprawdzają zdobyczną broń w Port Saidzie

jąc wspólne działanie w celu przywrócenia pokoju. Również premier Eden otrzymał list z Moskwy:

W jakiej sytuacji znalazłaby się Wielka Brytania, gdyby zaatakowały ją silniejsze państwa wyposażone w nowoczesną broń wszelkiego rodzaju -pisał Bułganin. Istnieją państwa, które nie musiałyby wysyłać swojej floty i lotnictwa do brzegów Wielkiej Brytanii, lecz mogłyby użyć innych środków, jak np. broni rakietowej.

To była bardzo wyraźna groźba.

W Egipcie wojska brytyjskie i francuskie już całkowicie panowały nad sytuacją. W ich rękach znalazły się wszystkie strategiczne punkty nad kanałem. O dalszym oporze wojsk egipskich nie mogło być mowy.

W nocy z 5 na 6 listopada premier Eden odebrał telefon z Waszyngtonu.

- Żądam od pana, aby wydał pan rozkaz przerwania ognia, jeżeli chce pan zachować solidarność anglo-amerykańską i pokój. Nie mogę czekać ani chwili dłużej - mówił Eisenhower.

306

OPERACJA „DWAJ MUSZKIETEROWIE"

Wielka Brytania nie mogła sobie pozwolić na zatarg ze Stanami Zjednoczonymi. Chociażby zjednego powodu: rząd brytyjski liczyłna duży kredyt z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. O uzyskaniu tego kredytu decydowało słowo rządu amerykańskiego, a brak pożyczki oznaczałby upadek rządu Edena.

O pierwszej w nocy Eden zadzwonił do francuskiego premiera Guy Molleta*:

- Teraz musimy przystać na zawieszenie broni. I tak mamy prawie wszystko, czego chcieliśmy. Naser musi niedługo upaść - powiedział.

Mollet nie odpowiadał. Eden poczuł, że musi wyjaśnić do końca sytuację, w jakiej się znalazł.

- Jestem osaczony. Nie mogę zwlekać. Opuścili mnie wszyscy. Mój lojalny towarzysz Nutting zrezygnował ze stanowiska. Nie mogę nawet liczyć na jednomyślność konserwatystów. Arcybiskup Canterbury, kościół, nafciarze, wszyscy są przeciwko mnie! Commonwealth rozpada się. Neh-ru [premier rządu indyjskiego - BW] mówi, że z nami zerwie. Kanada, Australia nie idąjuż z nami. Nie mogę być grabarzem Korony. I jeszcze raz proszę: niech mnie pan w końcu zrozumie. Telefonował do mnie Eisenho-wer. Nie mogę iść sam, bez Amerykanów. To byłby pierwszy wypadek w historii Anglii. Nie, to jest niemożliwe!

Francuzi, choć bardziej skłonni do samodzielnej polityki, nie mogli kontynuować walk w Egipcie bez Brytyjczyków. Decyzj a Edena przesądziła o dalszym biegu wypadków.

Kanał Sueski zablokowany wrakami statków

Guy Mollet, (1905) polityk franc. Długoletni przywódca partii socjalistycznej, w latach 1947-1958 dwukrotny minister stanu. W1956 r. wybrany na premiera rządu koalicyjnego.

307

SENSACJE XX WIEKU

Prezydent Eisenhower nie wiedział o nocnej rozmowie Edena z Molle-tem. Następnego dnia rano dowództwa woj sk NATO otrzymały następuj ą-cy meldunek wywiadu amerykańskiego: 100 samolotów MiG-15 wylądowało w Syrii. Samolot brytyjski zestrzelony na wysokości 45 tysięcy stóp. Sowiecka flota podwodna przechodzi przez Dardanele.

Eden, spanikowany po nocnej rozmowie, nie miał już czasu i ochoty sprawdzać, czy raporty te są prawdziwe. Przekonał się ostatecznie, że czas zakończyć sueską awanturę.

Wieczorem 6 listopada Egipt i Izrael wyraziły zgodę na zawieszenie broni, a w związku z tym rządy Francji i Wielkiej Brytanii wydały swoim wojskom rozkaz przerwania ognia w nocy z 6 na 7 listopada.

Piąte mocarstwo

- Pozwólcie Chinom spać, bo gdy się obudzą, będzie kłopot dla świata - powiedział Napoleon Bonaparte.

Przez ponad 1000 lat Chiny pozostawały w uśpieniu, niepomne swej roli, jaką odegrały w nauce, technice, sztuce, filozofii. To przecież tam wynaleziono proch i kompas. To tam wystrzelono pierwszą rakietę - HUO, bambusowy kij wypełniony materiałem wybuchowym. 16 października 1964 r. Chiny przebudziły się. Tego właśnie dnia, na pustyni Gobi, dokonały próbnego wybuchu bomby atomowej o mocy 20 kiloton.

Sun Jat-sen* - człowiek, który stworzył współczesne Chiny. Był młodym lekarzem, gdy rozpoczął działalność rewolucyjną, zmierzającą do obalenia mandżurskiej dynastii Cing i utworzenia republiki, co miało doprowadzić Chiny do demokracji na miarę współczesnych państw. Po nieudanym zamachu stanu musiał uchodzić za granicę, ale nie zaprzestał działalności wywrotowej, której bazą i mózgiem miała być rewolucyjna partia o nazwie Liga Związkowa, jaka wyłoniła się w 1905 r. z założonej 9 lat wcześniej partii Związek Odrodzenia Chin.

W1911 r., na wieść o wybuchu powstania w Wuczan-gu, Sun Jat-sen powrócił do Chin i wkrótce został wybrany na prezydenta rządu w Nankinie. 6 tygodni później abdykował ostatni cesarz z dynastii mandżurskiej. Nowe Chiny zaczęły pogrążać się w anarchii. Sun Jat-sen usiłował uzyskać pomoc Brytyjczyków i Amerykanów w zaprowadzeniu porządku w kraju, ale bezskutecznie. Wówczas zwrócił się do Związku Radzieckiego i Stalin nie odmówił: w 1923 r. przysłał do Chin doradców wojskowych i broń. Jednak chaosu nie udawało się opanować. Władzę w kraju sprawowali „panowie wojny", dysponujący armiami złożonymi z kilkuset lub kilku tysięcy rzezimiesz-

Sun Jat-sen

Sun Jat-sen (1866-1925), polityk chin. Założyciel Związku Odrodzenia Chin, po nieudanym zamacmTStanu przeciw mandżurskiej dynastii Cing w 1895 r. musiał uchodzić do Japonii, gdzie w 1905 r. przekształcił Związek Odrodzenia Chin w rewolucyjną partię o nazwie Liga Związkowa. Powrócił do Chin po wybuchu rewolucji w 1911 r. Rok później, po proklamowaniu republiki w Nankinie, objął stanowisko prezydenta, z którego ustąpił na rzecz gfeneTała Yuan Szy-kaja. Gdy ten zabronił działalności Kuomintangu -partii, która wyłoniła się z Ligi Związkowej - Sun Jat-sen utworzył secesjonistyczny rząd w Kantonie. W tym okresie opowiadał się za współdziałaniem ze Związkiem Radzieckim i Komunistyczną Partią Chin. Zmarł, gdy formował koalicyjny rząd. Uważany jest za twórcę nowoczesnych Chin.

309

SENSACJE XX WIEKU

ków. W 1928 r. w Chinach istniały 84 armie, 18 niezależnych dywizji i 21 niezależnych brygad. Żołnierze nie otrzymywali żołdu, więc sami zdobywali pieniądze i jedzenie. Walki, grabieże i rozboje wyniszczały kraj. W1929 r. miasto Iyangw zachodnim Hanonie 72 razy przechodziło z rąk jednej armii bandytów do drugiej, za każdym razem plądrowane, grabione i palone.

W tym ogromnym zamieszaniu rodziła się i umacniała nowa siła - partia komunistyczna i jej oddziały wojskowe. Armia, którą kierował Mao Zedong* (Mao Tse-tung), była jedną z najmniejszych i liczyła około 20 tysięcy ludzi, ale miała poparcie wśród chłopstwa - podstawowej i najliczniej szej klasy społeczeństwa chińskiego. Za wcześnie było jednak, by mogła spróbować sięgnąć po władzę, gdyż wojska Kuomintangu** były jeszcze zbyt silne.

Tymczasem państwo chińskie, słabe, pogrążone w wyniszczających bitwach między wojskami „panów wojny" ściągnęło na siebie uwagę

Japonii, poszukującej rynków zbytu dla swojego przemysłu i surowców. We wrześniu 1931 r. armia japońska zajęła Mandżurię, gdzie kilka miesięcy później proklamowano marionetkowe państwo Mandżukuo, które w zamyśle Japończyków miało stać się bazą do dalszej agresji Japonii na północne Chiny.

Mao Tse-tung w 1933 r.

Mao Zedong (Tse-tung) (1893-1976), polityk chiński. Jeden z założycieli Komunistycznej Partii Chin, a wcześniej jeden ze współtwórców partii Kuomintang, w której działał do 1927 r., gdy usunięto z niej komunistów. W czasie tzw. Wielkiego Marszu, będącego odwrotem komunistów z południowej do północnej części kraju (październik 1934-paź-dziernik 1935), Mao stanął na czele tej operacji i objął kierownictwo KPCh. Od 1943 r. przewodził KPCh. W czasie wojny z Japończykami dowodził armią rewolucyjną. Po II wojnie światowej odegrał główną rolę w tzw. trzeciej rewolucyjnej wojnie domowej, trwającej od 1946 do 1949 r. Po zwycięstwie komunistów nad wojskami Kuomintangu, 1 października proklamował Chińską Republikę Ludową. Do 1954 r. był przewodniczącym najwyższego organu władzy Chin - Centralnego Rządu Ludowego, a następnie zajmował stanowisko przewodniczącego ChRL. Wobec coraz większych wpływów grupy weteranów partyjnych usiłował odzyskać inicjatywę, proklamując tzw. Wielki Skok - kampanię na rzecz przyśpieszenia rozwoju przemysłu i produkcji rolnej. Po fiasku tej operacji został usunięty w cień. Ponowną próbę odzyskania czołowego miejsca, tym razem udaną, podjął w 1966 r. proklamując tzw. rewolucję kulturalną, dzięki czemu ponownie odzyskał pełnię władzy, której nie oddał do końca życia. Kuomintang - Partia Narodowa, utworzona w Chinach w 1912 r. Od 1924 r. masowa partia rewolucyjna skupiająca również komunistów. W 1927 r. prawicowe skrzydło Kuomintangu dokonało przewrotu i utworzyło rząd w Nankinie. W czasie agresji japońskiej 19 37-1945 partia podjęła współpracę z komunistami. Po zwycięstwie komunistów w 1949 r. kierownictwo Kuomintangu z Czang Kaj-szekiem schroniło się na Tajwanie.

310

PIĄTE MOCARSTWO

7 lipca 1937 r., na moście Mar-co Polo pod Pekinem oddział japoński został ostrzelany przez żołnierzy z chińskiego oddziału komunistycznego. Prawdopodobnie incydent nastąpił na polecenie Stalina, który, podobnie j akprzywódca komunistów chińskich Mao Zedong, chciał doprowadzić do wybuchu wojny j apoń-sko-chińskiej. Gdyby do tego doszło, skoncentrowałoby to uwagę japońskich polityków i dowódców na zmaganiach na wielkich terytoriach Chin, oddalając snucie planów podboju Syberii, na co Japończycy mieli do tej pory wielką ochotę. Stalin zdawał sobie również sprawę z tego, że Chin podbić nie można. Było oczywiste, że japońska agresja zjednoczy zwaśniony Kuomintang z komunistami, a tam gdzie wrogowi uda się rozbić wojska rządowe, pojawią się liczne i walczące z całkowitą desperacją oddziały partyzanckie. Nie pomylił się.

Japończycy do jesieni 1938 r. opanowali znaczną część kraju, zajmując Pekin, Tiencin, Szanghaj, Nankin, Kanton i Wuhan. Na okupowanych terenach stosowali masowy terror, a w Nankinie dokonali masakry miej scowej ludności. Tuż po zajęciu miasta rozstrzelali lub zakłuli bagnetami 20 tysięcy mężczyzn w wieku poborowym; w ciągu czterech tygodni Japończycy zamordowali około 200-300 tysięcy mieszkańców, w tym kobiety i dzieci.

Mimo wielu sukcesów, jakie odnieśli na początku wojny, nie udawało im się odnieść ostatecznego zwycięstwa. Chińczycy wciąż dysponowali ogromną siłą. Szef rządu chińskiego, Czang Kaj-szek*, z Czungcingu kie-

Żołnierze japońscy dokonują egzekucji Chińczyków w 1937 r.

Czang Kaj-szek (1887-1975), generalissimus chin. Absolwent japońskiej akademii wojskowej w Tokio (1909 r.), wrócił do Chin w 1911 r., gdzie przyłączył się do ruchu Sun Jat-sena. W 1924 r. został komendantem akademii wojskowej w Huangpu, a w 1926 r. dowódcą armii. Szybko doszedł do kluczowych stanowisk politycznych. W1925 r. objął przewodnictwo Kuomintangu (Partii Narodowej). 12 kwietnia 1927 r. dokonał przewrotu, w wyniku którego stanął na czele rządu w Nankinie. W obliczu agresji japońskiej zawarł w sierpniu 1937 r. sojusz z partią komunistyczną. Wobec szybkich postępów wojsk japońskich, które zagroziły Nankinowi, przeniósł siedzibę swojego rządu do Czungcing, skąd kierował walką z wojskami japońskimi, usiłując jednocześnie nie dopuścić do przejęcia kontroli nad państwem przez siły komunistyczne. To zagrożenie uniemożliwiało pełne wykorzystanie pomocy materiałowej, jakiej alianci udzielili do walki z Japończykami. Po wojnie, armie Kuomintangu pozbawione odpowiedniej pomocy finansowej i materiałowej ze strony Stanów Zjednoczonych, wykrwawione w walkach z Japończykami, nie potrafiły przeciwstawić się siłom komunistycznym, które w 1949 r. zawładnęły Chinami. Czang Kaj-szek schronił się na Tajwanie, gdzie do śmierci sprawował rządy jako prezydent Republiki Chin.

311

SENSACJE XX WIEKU

Czang Kąj-szek (pierwszy z prawej w czarnym płaszczu) przybywa do Taipei w 1945 r.

4

r ował walką woj sk Kuomintangu, liczących około 2 miliony żołnierzy. Jednocześnie w północnych i środkowych Chinach działały wojska komunistyczne, liczące około 90 tysięcy żołnierzy, które prowadziły działania partyzanckie.

Wspólne zagrożenie skłoniło zwalczające się dotychczas partie do zjednoczenia sił. 23 września 1939r. Kuomintangi partia komunistyczna podjęły współpracę wojskową.

Jak przewidywał Stalin, Japonia nie zdołała podbić Chin, choć jej wojska zajęły ważne rejony strategiczne. W 1944 r. Japończycy przystąpili do operacji „Ichi-go", ale ich wojska wykrwawiły się w zaciętych walkach o chińskie miasta i 14 sierpnia 1945 r. poddały się Czang Kaj-szekowi.

Zwycięstwo ponownie skierowało przeciw sobie partię komunistyczną i Kuomintang, które rozpoczęły walkę o władzę w Chinach. Wojska Czang Kaj-szeka, przetrzebione w strasznych bojach z Japończykami, zdemoralizowane i skorumpowane, topniały w oczach, podczas gdy siły komunistów wspieranych przez chłopów szybko rosły. W1948 r. wojska komunistyczne odniosły serię zwycięstw uwieńczonych sukcesem w bitwie pod Hsu-cou, gdzie Czang Kąj-szek stracił 600 tysięcy żołnierzy. W październiku 1949 r. Mao Zedong proklamował powstanie Chińskiej Republiki Ludowej.

Po 40 latach okrutnej, wyniszczającej wojny domowej Chiny nie osiągnęły żadnego z ideałów Sun Jat-sena: ani demokracji, ani wolności słowa, ani praworządności. Powróciły do despotyzmu.

Było oczywiste, że Mao nie zwyciężyłby bez radzieckiej broni, pieniędzy i doradców. DlaMoskwyzwiększenieobozu państw socjalistycznych o Chińską Republikę Ludową, liczącą wówczas pół miliarda mieszkańców, było wielkim sukcesem. Ale Stalin zdawał sobie sprawę, że potęga wschodniego sąsiada może być bardzo kłopotliwa. Już wytyczenie granicy kryło w sobie zalążek przyszłych konfliktów. Linia dzieląca obydwa państwa biegła od Himalajów do Morza Japońskiego, przez pustkowia, na długości ponad siedmiu tysięcy kilometrów. Wyginała się to na wschód, to na zachód, co było śladem próby sił między Chinami a rosyjskim imperializmem, prącym na wschód od XVII wieku. Po radzieckiej stronie leżały ogromne puste obszary, które mogły nęcić gwałtownie przyrastającą ludność chińską.

Stalin, przewidując możliwość konfliktu postanowił izolować nowy rząd chiński na arenie międzynarodowej i związać go z Moskwą nie traktatami i deklaracjami przyjaźni, lecz o wiele silniejszymi więzami wojen-

312

PIĄTE MOCARSTWO

1

^l ^rJ j^ W^^StjSr^ii'

TU - -

1

Wojska komunistyczne w Północnych Chinach nymi. W tej grze wykorzystał bardzo napiętą sytuację, jaka utrzymywała się od 1945 r. na Półwyspie Koreańskim. Zaakceptował wojownicze plany Kim 11 Songa (Kim Irsena), przywódcy Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, który w 1950 r. postanowił siłąjednoczyc Koreę, podzieloną na dwa państwa. Oczywiście Kim 11 Song nie mógłby wyruszyć do boju bez radzieckiej pomocy i zgody na rozpoczęcie wojny. Stalin rozkazał dostarczyć Koreańskiej Armii Ludowej uzbrojenie, zaaprobował plany wojenne, ale odmówił bezpośredniego udziału. - Przyjaciele koreańscy nie mogą liczyć na zbyt poważną pomoc ze strony Związku Radzieckiego, który stanął przed znacznie poważniejszymi wyzwaniami niż problem koreański - powiedział Kim 11 Songowi, gdy ten w kwietniu 1950 r. przybył do Moskwy. - Sytuacja na Zachodzie jest skomplikowana i zajmuje naszą uwagę i czas. Musicie pozostawać w stałym roboczym kontakcie z towarzyszem Mao Zedongiem. Towarzysze chińscy mają dobre rozeznanie i rozumieją problemy Wschodu. Kim miał więc broń, dobrze wyszkoloną i liczną armię oraz polityczne poparcie Kremla. To był jego atut, który wykorzystał, aby namówić Mao do udziału w wojnie koreańskiej. Zapewne nie miał trudności, gdyż Pekin, zdając sobie sprawę z przewagi liczebności i uzbrojenia armii północ-nokoreańskiej nad południowokoreańską, oceniał, że działania wojenne zakończą się zwycięstwem w ciągu dwóch tygodni. 25 czerwca 1950 r., o świcie, armia północnokoreańska przekroczyła granicę biegnącą wzdłuż 38. równoleżnika i, korzystając z zaskoczenia oraz przewagi liczebnej, zaczęła szybko posuwać się w stronę Seulu. Na tym 313

SENSACJE XX WIEKU

Żołnierze chińscy oddają sie do niewoli w Korei w 1952 r.

etapie wojny pomoc chińska nie była jeszcze potrzebna. Dopiero gdy armia południowokoreańska oraz wojska Organizacji Narodów Zjednoczonych, które przyszły z pomocą napadniętemu krajowi, odparły atak z całą mocą i poczęły spychać agresora na północ, wpaź-dzierniku 1950 r. Chińczycy wkroczyli do walki.

Stalin zrealizował swój cel: opinia publiczna świata obróciła się przeciwko Chinom, a rządy demokratycznych państw musiały zawiesić plany współpracy politycznej i gospodarczej z tym państwem. Mao cały czas zabiegał o uzyskanie od Związku Radzieckiego broni nuklearnej. Wiedział, że tylko w ten sposób Chiny mogą stać się mocarstwem, uznanym i liczącym się na świecie. Prawdopodobnie po raz pierwszy zwrócił się z prośbą o udostępnienie broni „A" w grudniu 1949 r., gdy przybył do Moskwy, aby wziąć udział w siedemdziesiątych urodzinach Stalina. Rosyjski dyktator ani myślał dawać groźnemu sąsiadowi broni masowej zagłady, którą ten mógłby wykorzystać również przeciwko darczyńcy. Mao zaczął się dąsać. W lutym 1950 r. ponownie przyjechał do Moskwy, gdzie miał zostać podpisany układ o przyjaźni radziecko-chińskiej. Wówczas już ostentacyjnie dawał wyraz swojemu niezadowoleniu, spotykając się po raz kolejny z nieprzejednanym stanowiskiem władz radzieckich.

Stalin starał się zapobiec kryzysowi. Zaproponował Chinom udzielenie pomocy w prowadzeniu badań, co mogło ułatwić wyprodukowanie własnej broni. Przy radzieckiej pomocy w Pekinie powstał Instytut Energii Atomowej. Utworzono również mieszane towarzystwo do spraw poszukiwań i eksploatacji złóż metali nieżelaznych i rzadkich na terenach prowincji Sinkiang. Warunkiem podstawowym zorganizowania badań nad bronią nuklearną było ściągnięcie do kraju chińskich uczonych, którzy, zanim powstała Chińska Republika Ludowa, wyemigrowali za granicę, głównie do Stanów Zjednoczonych. Wielu z nich decyzję o powrocie do komunistycznych Chin ułatwiła działająca w I połowie lat pięćdziesiątych w Stanach Zjednoczonych Komisja pod przewodnictwem senatora Joe McCarthy'ego*, zaciekle ścigająca komunistów i komunistycznych

Joseph McCarthy (1908-1957), polityk ameryk. Prawnik z zawodu, prawicowy działacz Partii Republikańskiej, w 1950 r. wysunął tezę, że główne instytucje polityczne USA opanowali komuniści, oraz dowodził, że w Departamencie Stanu pracuje 200 członków partii komunistycznej. Jako przewodniczący podkomisji śledczej Senatu, mającej badać lojalność obywateli i urzędów amerykańskich wobec państwa, rozwinął szeroko zakrojoną akcję usuwania członków i sympatyków partii komunistycznej z zajmowanych stanowisk, której ofiarą padło wiele niewinnych osób. McCarthy zakończył swą działalność w 1954 r.

314

PIĄTE MOCARSTWO

szpiegów, bez względu na to, czy rzeczywiście nimi byli, czy tylko tak się wydawało. Chińczycy, choć przybyli do USA zanim Mao zdobył władzę, już z racji pochodzenia uznani zostali za potencjalnych agentów komunizmu. Około 100 wybitnych uczonych, wykształconych na amerykańskich i europejskich uczelniach, zmuszonych zostało do opuszczenia StanówZjednoczonych. Ogromna większość powróciła do Chin, a wśród nich Czien San-cziang, absolwent Sorbony, dawniejszy współpracownik Fryderyka i Ireny Joliot-Curie, laureat w 1946 r. nagrody Francuskiej Akademii Nauk.

Gdy wysiadł z samolotu, na płycie pekińskiego lotniska wiwatowały na jego cześć nieprzebrane tłumy. Mao potrafił docenić ludzi, którzy mieli stworzyć piąte mocarstwo świata.

Przybywali do Pekinu: dr Czao Chung-jao, wychowanek kalifornijskiego Instytutu Technicznego, maj ący za sobą 24 lata pracy badawczej w USA, dr Hua Lokeng, po czterech latach spędzonych na Uniwersytecie w Illinois, dr Czang, cieszący się sławą wybitnego fizyka w Princeton i wielu innych ośrodkach naukowych.

Do supertajnego programu atomowego Chin dołączyło ponad 200 naukowców wykształconych lub pracujących na uczelniach europejskich.

W marcu 1953 r. zmarł Stalin. Dla Mao Tse-tunga oznaczało to nadzieję, że nowy przywódca Kremla może być bardziej skłonny do udzielenia pomocy bratniemu narodowi chińskiemu. Nieprzypadkowo wysłał na pogrzeb Czien San-czianga. Pogrzeby polityków i koronowanych głów są zwykle doskonałą okazją do załatwiania ważnych spraw międzynarodowych. Chińskiemu uczonemu udało się porozmawiać z premierem Gieor-gijem Malenkowem i uzyskać od niego obietnicę udzielenia przez Związek Radziecki energicznej pomocy w dziedzinie atomowej.

Nowy przywódca radziecki, Nikita Chruszczow, postanowił kontynuować wobec Chin politykę Stalina: nie dawać im bomby, ale pomagać w jej

Chińscy naukowcy w tajnym ośrodku badań jądrowych

315

SENSACJE XX WIEKU

skonstruowaniu. Zdawał sobie sprawę, że z radziecką pomocą lub bez niej, Chiny itakzdobędąbrońjądrową. Natomiast zaangażowanie radzieckich naukowców dawało wgląd w chińskie prace i stwarzało możliwości bezpośredniej ingerencji. Dlatego Chruszczow zgodził się, aby jego rząd zawarł z Chinami porozumienie o współpracy w badaniach atomowych. We wrześniu 1956 r. w Związku Radzieckim rozpoczęto realizację pięcioletniego planu pomocy dla zagranicy, który dał Chinom możliwość zbudowania 39 ośrodków badań atomowych.

W1955 r. w prowincji Sinkiang otwarto pierwsze zakłady wzbogacania uranu.

Z czasem Chruszczow powoli zmieniał stanowisko, nabierając przekonania, że zwiększenie pomocy dla Chin bardziej zwiąże obydwa państwa i będzie korzystne dla Związku Radzieckiego. Dlatego zdecydował się dać nieco więcej.

15 października 1957 r. obydwa rządy podpisały układ obronny, który przewidywał przekazanie Chinom wzorcowej bomby atomowej wraz z danymi technicznymi, umożliwiającymi w przyszłości uruchomienie produkcji seryjnej.

W lutym 1958 r. chińscy naukowcy, w większości przeszkoleni w ZSRR lub po stażu w Instytucie Badań Jądrowych w Dubnej pod Moskwą, przygotowali dwunastoletni plan rozwoju energii atomowej w Chinach. Pół roku później, w Pekinie, zbudowano pierwszy reaktor atomowy, a w Szanghaju rozpoczęto budowę ośrodka atomowego. I nagle ta zakrojona na wielką skalę współpraca została przerwana. 20 czerwca rząd radziecki jednostronnie zerwał układ i odmówił dalszej współpracy. Dwa lata później ostatni specjaliści radzieccy opuścili Chiny.

Co się stało? Nikita Chruszczow podjął próbę przerwania izolacji Związku Radzieckiego i złagodzenia „zimnej wojny". Jednym z pierwszych kroków była wizyta w Waszyngtonie i w Organizacji Narodów Zjednoczonych, gdzie przedstawił swój plan pokojowy. Mao przyjął to jako akt zdrady komunizmu. Wierny nauce Stalina wierzył w rewolucję światową, która mogła być zrealizowana tylko siłą. Siłą nuklearną!

Od tej pory prace nad produkcją bomby atomowej Chiny musiały prowadzić samodzielnie, ale cel był już blisko. We wszystkich prowincjach, regionach autonomicznych i miastach wydzielonych funkcjonowały filie Instytutu Energii Atomowej. Kosztem 1,5 miliarda dolarów rozbudowano ośrodek Lanczou, gdzie w nowych zakładach chińscy naukowcy przystąpili do prac nad otrzymaniem izotopów rozszczepialnych do produkcji bomb atomowych. Ruszyła budowa wielkich reaktorów w miejscowościach Si-an i Czungcing. W przyśpieszonym tempie urządzono ogromny poligon atomowy w Lob Nor, w pobliżu jeziora o tej samej nazwie. Zajmował on obszar równy jednej trzeciej terytorium Polski. Zatrudniono w nim około pięćset osób, a sam teren doskonale zamaskowano, aby amerykańskie samoloty szpiegowskie nie mogły sfotografować urządzeń niezbędnych do przeprowadzania próbnych wybuchów, co pozwoliłoby Stanom Zjednoczonym orientować się w postępach prac nad bombą.

316

PIĄTE MOCARSTWO

Próbna eksplozja na poligonie Lob Nor. Wielkość ognistej kuli wskazuje, że wybuch miał moc 1-3 megaton

I wreszcie nadszedł TEN dzień! 16 października 1964 r. na poligonie Lob Nor przeprowadzono pierwszy próbny wybuch nuklearny. Urządzenie z ładunkiem uranu 235, ważące nieco ponad 10 ton, umieszczono na szczycie stalowej wieży. Siła wybuchu wyniosła prawdopodobnie 20 kiloton, a więc była podobna do mocy pierwszej amerykańskiej bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę.

317

SENSACJE XX WIEKU

Chiński bombowiec produkowany na radzieckiej licencji Tu-16, przystosowany do przenoszenia bomb nuklearnych

Tego samego dnia radio Pekin przekazało komunikat:

Dokonanie pierwszej próbnej eksplozji nuklearnej było wielkim, osiągnięciem, na rzecz obrony ChRL w dziele pokoju światowego.

Moskwa zareagowała zagadkowo. Agencja Tass podała: W obecnym stanie rzeczy oficjalne koła radzieckie stwierdzają, że nie mogą udzielić na ten temat najmniejszego nawet komentarza.

Prezydent Lyndon B. Johnson oznajmił, że spodziewał się, że Chińczycy wyprodukują bombę atomową, ale to jeszcze nic nie znaczy, poza tym trzeba ją jeszcze jakoś przenosić.

Miał rację. Chińczycy mieli bombę atomową, lecz nie mieli nosicieli: bombowców i rakiet balistycznych. Jak na ironię, właśnie ten problem rozwiązał naukowiec bardzo dobrze znany w Stanach Zjednoczonych.

Czien Sue-czen mieszkał w USA od 1936 r. Rozpoczął pracę w kalifornijskim Instytucie Technologii, później przeszedł do słynnego MIT (Massa-chusetts Institute of Technology). Jako wybitny znawca napędu odrzutowego został członkiem Doradczej Rady Naukowej Lotnictwa USA.

Pod koniec II wojny światowej, w stopniu pułkownika US Air Force, przybył do Europy, by zapoznać się z niemieckimi sukcesami w konstrukcji samolotów odrzutowych i rakiet. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych został szefem katedry napędu odrzutowego w kalifornijskim Instytucie. Już wtedy był jednym z najwybitniejszych specjalistów o ogromnym dorobku naukowym i wielu patentach.

W 1950 r. profesor Czien postanowił odwiedzić rodzinę w Chinach. W drogę wyruszył na pokładzie statku, ale agenci FBI z zainteresowaniem przyglądali się, jak w porcie dźwig ładuje bagaż profesora, który ważył...

318

PIĄTE MOCARSTWO

850 kg. Oczywiście nie byli tak naiwni, żeby uznać, że są tam kalifor-nijskiebrzoskwiniedla rodziny. Nie chcieli wywoływać zbiegowiska w amerykańskim porcie, gdzie zdejmowanie bagażu z pokładu, wyprowadzanie profesora i krzyki temu towarzyszące ściągnęłyby prasę. Pozwolili mu spokojnie przebyć Pacyfik i dopiero w Hongkongu poprosili obładowanego naukowca, żeby zechciał wrócić do USA. Oczywiście, w Instytucie pracować już nie mógł. Po pięciu latach, gdy uznano, że zapomniał o naj ważniej szych tajemnicach wojskowych, a te, októ-rych pamiętał, bardzo się zdezaktualizowały, uzyskał zgodę na opuszczenie Stanów Zjednoczonych, po czym natychmiast wyjechał do Chin, gdzie wszelki ślad po nim zaginął.

Aż wreszcie, w 1960 r., Amerykanie zauważyli go na fotografii w chińskiej gazecie, stojącego obok Mao. Agenci CIA dostarczyli wkrótce ze Związku Radzieckiego rewelacyjne, choć nie potwierdzone całkowicie wiadomości.

1 maja 1961 r., podczas tradycyjnej defilady na Placu Czerwonym Rosjanie zaprezentowali nowe rakiety balistyczne średniego zasięgu, nazwane natychmiast na Zachodzie SS-4. Prawdopodobnie to profesor Czien był ich twórcą. Miały zasięg od 1100 do 1600 km i wyposażone były w dość dokładny, inercyjny system naprowadzania na cel. Chińczycy mieli więc broń nuklearną i nosicieli tej broni. Oczywiście, to

był dopiero początek, ale stało się oczywiste, że bardzo szybko potrafią skonstruować rakiety o większym zasięgu i rakiety wystrzeliwane z okrętów podwodnych.

Chiny przebudziły się, a wydarzenia wielkiej rewolucji kulturalnej, które nastąpiły później, niosły ze sobą groźbę dla świata...

Start chińskiej rakiety, prawdopodobnie CSS-2 o zasięgu ok. 2200 km

319

Tajemnica Dallas

22 listopada 1963 r. na lotnisku w Waszyngtonie wylądował samolot prezydencki z Dallas. Na płycie lotniska były tłumy dziennikarzy, kamery filmowe i telewizyjne. Cała Ameryka oglądała relację ze wstrząsającego wydarzenia: z kabiny samolotu wyładowano trumnę ze zwłokami prezydenta Johna Fitzgeralda Kennedy'ego. Winda opuściła trumnę na ziemię i żołnierze na ramionach ponieśli ją do ambulansu. Dzisiaj wiemy, że w tej trumnie, na którą patrzyła cała Ameryka, nie było zwłok Kennedy'ego. Dlaczego? Możemy zadać wiele innych pytań, których nie zadano iv 1963 r.:

- Dlaczego mózg prezydenta zaginął w czasie sekcji w Waszyngtonie?

- Dlaczego na zwłokach prezydenta przeprowadzono zabieg chirurgiczny?

- Co na śmierci Kennedy'ego mógł skorzystać jego następca Lyndon B. Johnson?

- Dlaczego tak szybko aresztowano domniemanego zabójcę prezydenta, Lee H. Oswalda?

- Czy Jack Ruby działał sam?

- Dlaczego komisja Warrena, prowadząca śledztwo w sprawie śmierci prezydenta, oszukała świat?

Kim był John F. Kennedy, człowiek, który fascynował ludzi na wielu kontynentach? Urodził się w 1917 r. jako drugie z dziewięciorga dzieci bogatych i wpływowych Rosę i Josepha Kennedych. Otrzymał bardzo staranne wykształcenie w elitarnych szkołach średnich w Stanach Zjednoczonych, a następnie na wyższych uczelniach w London School of Economics w Wielkiej Brytanii i na Harvard University w Stanach Zjednoczonych. Potem przyszła wojna i pierwsza tragedia dla rodziny Kennedych. Najstarszy syn, Joseph, zginął 12 sierpnia 1944 r. Był pilotem i miał doprowadzić bombowiec B-17 napełniony materiałem wybuchowym do brzegów Wielkiej Brytanii i tam wyskoczyć na spadochronie. Bombowiec, sterowany radiowo z drugiego samolotu, miał kontynuować lot w stronę francuskiego brzegu i spaść na niemiecką wyrzutnię rakiet V-2. Z nieznanych przyczyn eksplozja nastąpiła jeszcze nad Wielką Brytanią, zanim pilot zdążył opuścić kabinę. Po tej tragedii zaprzestano lotów samolotów--bomb, biorąc pod uwagę bezpieczeństwo ludności w brytyjskich miasteczkach, nad którymi przelatywały samoloty wypełnione wieloma tonami trotylu.

John we wrześniu 1941 r. zaciągnął się do marynarki wojennej. Po dwóch latach służby został dowódcą okrętu torpedowego PT-109. W nocy z 1 na 2 sierpnia 1943 r., w pobliżu Wysp Salomona, niewielki, wypierający 38 ton okręt Kennedy'ego został staranowany przez japoński niszczyciel i poszedł na dno. Na szczęście nikt z 17 marynarzy nie zginął, ale spędzili kilkanaście godzin w wodzie, zanim odszukała ich łódź lata-

320

TAJEMNICA DALLAS

jąca i sprowadziła pomoc. John Kennedy powrócił do Stanów Zjednoczonych, aby poddać się leczeniu. W czasie zderzenia odnowiła mu się kontuzja kręgosłupa, której doznał w końcu lat trzydziestych, w czasie gry w football. Ponadto zachorował na malarię. Rekonwalescencja trwała długo i wojna zakończyła się, zanim John zdążył wrócić na front. Otwierała się przed nim kariera polityczna, na czym bardzo zależało jego ojcu, JosephowiKennedy'emu, ambasadorowi amerykańskiemu wLondynie. Dwudziestoośmioletni John miał wszelkie dane, aby poważnie myśleć o szybkiej karierze polityka: wpływową rodzinę, wojenne odznaczenia, bohaterską walkę na Pacyfiku i osiągnięcia publicystyczne - jego książka Dlaczego Anglia spała, opublikowana w 1940 r., została bardzo dobrze przyjęta przez czytelników. Poza tym miał szczególny dar zdobywania sympatii i zaufania ludzi.

John Kennedy z załogą okrętu patrolowego PT-109

5 listopada 1946 r. wygrał wybory do Izby Reprezentantów. Stanął na początku drogi prowadzącej do najwyższego urzędu w państwie i od tej pory przemierzał ją bardzo szybko. Po dwóch latach rozpoczął walkę o fotel senatora. Zwyciężył w 1952 r., pokonując Henry'ego Cabota Lodge'a II dość dużą przewagą głosów. Sześć lat później ponownie wygrał w wyborach, z jeszcze większą przewagą. Popularność i uznanie wyborców nie przychodziło samo. Kennedy ciężko na to pracował, objeżdżając dziesiątki miast, odbywając setki spotkań i wieców. Prowadził niezmordowaną kampanię bardzo umiejętnie i bardzo skutecznie: zyskiwał głosy, uznanie i popularność. Jego wysiłek był tym większy, że zawodziło go zdrowie.

321

SENSACJE XX WIEKU

Odnawiały się dolegliwości kręgosłupa, a bóle były tak silne, że w 1954 r. musiał poddać się pierwszej operacji. Udała się tylko częściowo i rok później musiał ponownie przejść bardzo ciężki zabieg chirurgiczny.

Cały czas przygotowywał się do najważniejszej walki - o fotel prezydencki - jaka miała rozegrać się w 1960 r. Szefem kampanii wyborczej mianował swój ego brata Roberta i była to doskonała decyzj a. Młodszy brat okazał się bardzo zręcznym politykiem, doskonałym doradcą i świetnym organizatorem. Miał wielkie zasługi w kolejnych sukcesach Johna na decydującym etapie walki o fotel prezydenta.

Na konwencji stanowej Partii Demokratycznej John Kennedy zdobył 600 spośród 761 oddanych głosów. Na krajowej konwencji swojej partii, na 1521 głosów zdobył 806, znacznie wyprzedzając drugiego na liście, Lyndona B. Johnsona, któremu zaproponował urząd wiceprezydenta po wygranych wyborach, co dodatkowo wzmocniło jego pozycję. Jednakże w wyborach, jakie odbyły się 8 listopada 1960 r., zdobył 49,71% głosów, a jego rywal z partii republikańskiej, Richard Nixon, 49,55% głosów. Była to najmniejsza różnica między pretendentami do urzędu prezydenta w historii Stanów Zjednoczonych, ale to nie miało znaczenia. 20 stycznia 1961 r. John Fitzgerald Kennedy został zaprzysiężony u stóp Kapitolu jako trzydziesty piąty prezydent. Miał wówczas 43 lata, ale nie był najmłodszym prezydentem w historii Stanów Zjednoczonych. Wyprzedził go Teodor Roosevelt, który w momencie obejmowania stanowiska w 1901 r. był młodszy od niego o 275 dni.

Pierwsze miesiące przyniosły prezydentowi dotkliwą klęskę. Co gorsza, nie całkowicie zawinionąprzez niego samego. Poprzedni prezydent, Dwight Eisenhower, pozostawił swemu następcy bombę z włączonym zapalnikiem zegarowym: Kubę. Zaaprobował tajną operację Centralnej Agencji Wywiadowczej, CIA, w której wyniku miał zostać usunięty Fidel Castro i ustanowiony nowy rząd, bardziej spolegliwy wobec Waszyngtonu.

John Kennedy, obejmując urząd prezydencki, prawdopodobnie nie wiedział, że w 1960 r. Centralna Agencja Wywiadowcza rozpoczęła przygotowania do obalenia Fidela Castro. Akcja miała być przeprowadzona przez uchodźców kubańskich, którzy, wyszkoleni i wyposażeni przez CIA w tajnych bazach w Nikaragui, mieli dokonać desantu na Kubę.

15 kwietnia 1961 r. z lotniska Puerto Cabezas w Nicaragui wystartowały samoloty B-26B. W trzech lotach zaatakowały lotniska w San Antonio de los Banos, Campo Libertad i Antonio Maceo, ale nie udało im się zniszczyć wszystkich samolotów kubańskich, co miało istotne znaczenie dla dalszego przebiegu inwazji.

17 kwietnia o świcie 1400 kontrrewolucjonistów wyskoczyło z pięciu okrętów desantowych, któredobiły do plaży wZatoce Świń. Operacjaudała się, aczkolwiek już na brzegu wojska inwazyjne napotkały dobrze zorganizowaną obronę i z trudem przedarły się do nadbrzeżnych lasów. Jednocześnie do akcji przystąpiły samoloty kubańskie, które ocalały z pogromu dokonanego 15 kwietnia. Już w czasie lądowania oddziałów inwazyjnych kubańskie myśliwce zatopiły statek Houston i tuż potem posłały na dno

322

TAJEMNICA DALLAS

inną jednostkę - Rio Escondido. Mimo tych strat i braków zaopatrzenia, kontrrewolucjoniści odnieśli pierwszy sukces: uchwycili przyczółki na plaży i opanowali lotnisko, na które miały przybyć samoloty z zaopatrzeniem. Sukces dalszych zmagań zależał od wsparcia lotniczego, ale wobec silnej obrony kubańskiej, przestarzałe samoloty wynajęte przez CIA nie mogły udzielić wystarczającej pomocy, użycie zaś amerykańskich samolotów z lotniskowców wymagało aprobaty prezydenta Kennedy'ego. Ten nie miał już innego wyjścia. Zgodził się, aby samoloty bez oznaczeń narodowych wystartowały z lotniskowca Essex i przez godzinę osłaniały pięć bombowców CIA. Jednakże błąd w synchronizacji operacji sprawił, że samoloty z lotniskowca spóźniły się o pół godziny i przestarzałe bombowce B-26 musiały atakować bez osłony. W rezultacie dwa z nich zostały strącone przez naziemną i powietrzną obronę przeciwlotniczą, a pozostałe uciekły w popłochu. Inwazja załamała się.

Z 1400 uchodźców, którzy wzięli udział w inwazji, zginęło 120, a 1200 dostało się do niewoli. Nielicznym udało się powrócić na Florydę.

CIA natychmiast rozesłała do swoich placówek na całym świecie instrukcję, że wydarzenia w Zatoce Świń należy uznać za próbę udzielenia pomocy powstańcom w górach Escambray.

Nikt w to nie wierzył. Dowody prezentowane przez Kubańczyków: amerykańska broń z demobilu, wraki spalonych bombowców B-26 i zatopionych barek desantowych, wreszcie zeznania schwytanych kontrrewolucjonistów były zbyt oczywiste.

Prezydent Kennedy, choć niewiele wiedział o przygotowaniach do tej awantury, honorowo wziął na siebie odpowiedzialność za poczynania swoich tajnych służb, po czym prasa nie zostawiła na nim suchej nitki.

Kennedy potrafił bardzo szybko otrząsnąć się z tej porażki, ale nie mając doświadczenia w sprawach międzynarodowych i dość naiwnie traktując Związek Radziecki, szybko wystawił się na następny cios. Niki-ta Chruszczow, który bacznie obserwował kubańskie wydarzenia i zachowanie nowego prezydenta, doszedł do wniosku, że Kennedy nie jest groźnym przeciwnikiem i łatwo można sobie z nim poradzić. Tym bardziej że prezydent wydawał się być nastrojony ugodowo. Uznał, że osobiste spotkanie z Chruszczowem może przyczynić się do rozwiązania najważniejszych problemów ówczesnego świata: zahamowania wyścigu zbrojeń i stabilizacji sytuacji w Niemczech. Już w lutym 1961 r. (a więc miesiąc po objęciu urzędu) odbył w Waszyngtonie rozmowę z ambasadorem amerykańskim w Moskwie, Llewellynem Thompsonem i trzema byłymi ambasadorami w tym kraju: Averellem Harrimanem, Charlesem Bohlenem i Georgem Kennanem. Wszyscy byli zdania, że spotkanie z Chruszczowem jest bardzo potrzebne. Ambasador Thompson wrócił do Moskwy z listem od prezydenta datowanym 22 lutego, zawierającym propozycję spotkania w stolicy jednego z neutralnych państw europejskich. 9 marca Chruszczow przyjął propozycję spotkania. Chciał osobiście poznać człowieka, z którym miał zamiar zwyciężyć w grze o panowanie nad światem.

323

SENSACJE XX WIEKU

Spotkali się w czerwcu 19 61 r. w Wiedniu. Rozmowy trwały dwa dni. Już na samym początku Kennedy popełnił błąd. Dał się wciągnąć w dyskusję ideologiczną, a na tym polu Cłiruszczow miał o wiele więcej do powiedzenia. Utraconego na początku gruntu Kennedy'emu nie udało się już odzyskać. Spotkanie w Wiedniu umocniło Chruszczowa w przekonaniu, że w starciu z Kennedym będzie mógł sobie pozwolić na dużo więcej, niż początkowo ostrożnie przewidywał.

Cłiruszczow wrócił do Moskwy z wrażeniem zwycięstwa, dlatego zdecydował się na stanowcze posunięcia na dwóch- frontach naraz: w Berlinie

i na Kubie. Jego plan był bardzo niebezpieczny, ale zwycięstwo ugruntowałoby pozycję Związku Radzieckiego na arenie międzynarodowej i zepchnęło Stany Zjednoczone do defensywy na długie lata.

W Berlinie, 13 sierpnia 1961 r., kilka minut po północy oddziały enerdowskiego wojska i policji zablokowały drogi prowadzące do zachodniej części miasta. Ulice zagrodziły kozły z drutami kolczastymi i betonowe bloki. Gdy nastał świt, tłumy mieszkańców zmierzających do zachodnich dzielnic stanęły przed policyjnymi posterunkami. Berlin został podzielony na dwa miasta: stolicę Niemieckiej Republiki Demokratycznej i Berlin Zachodni.

Kennedy i rządy zachodnich państw były całkowicie zaskoczone. Dopiero 17 sierpnia prezydent wystosował protest, ale tego dnia już wszystkie drogi prowadzące na Zachód były za-

blokowane murem wysokim na trzy metry, zwieńczonym drutem kolczastym, a żołnierze w mundurach feldgrau wznosili budki strażnicze i stanowiska samoczynnie uruchamianych karabinów maszynowych. Próby późniejszego forsowania muru przez obywateli NRD koń-Wielki pojedynek: Kennedy i Chruszczow w Wiedniu czyły się z reguły śmiercią.

324

TAJEMNICA DALLAS

Kennedy przysłał do Berlina Zachodniego wiceprezydenta Lyndona Johnsona, któremu towarzyszył głównodowodzący wojskami amerykańskimi w Republice Federalnej Niemiec, generał Lucius Clay oraz specjalista do spraw radzieckich w Departamencie Stanu, Charles Bohlen.

- Przybyłem do Berlina na polecenie prezydenta Kennedy'ego - mówił Johnson. - Prezydent chce, żebyście wiedzieli, i ja chcę, żebyście wiedzieli, że obietnica zachowania wolności Berlina Zachodniego i dostępu do Berlina z Zachodu jest niezmienna!

W tym czasie do miasta przysłano 1500 amerykańskich żołnierzy i 250 pojazdów. Byłto gest, który specjalnie nie zaniepokoił Rosjan. Chruszczow miał wszelkie podstawy, aby wierzyć, że następne starcie, na Kubie, też wygra.

Niepokoiła go narastająca przewaga amerykańskich sił strategicznych, co było wynikiem zdecydowanych działań nowego prezydenta. Kennedy obiecywałwyborcom, że zlikwiduje militarną przewagę Związku Radzieckiego, którą określano mianem „luki rakietowej", gdyż w arsenałach radzieckich było bez mała dwukrotnie więcej rakiet balistycznych z głowicami nuklearnymi niż w amerykańskich. Kennedy potrafił być konsekwentny. Doprowadził do błyskawicznego wzrostu budżetu wojskowego, który w roku 1961 wynosił 44 miliardy dolarów, a rok później już 52 miliardy. Efektem tego stał się bardzo szybki wzrost liczby amerykańskich rakiet i zmiana proporcji sił. W1960 r. ZSRR miał 35 rakiet, a Stany Zjednoczone - 18. Już rok później Amerykanie mieli 63 rakiety, Rosjanie - 50. W1963 r. amerykańska przewaga była już bardzo wyraźna: mieli 294 rakiety, gdy ZSRR - tylko 75.

Chruszczow uznał, że może zmusić prezydenta Stanów Zjednoczonych do poważnych ustępstw i polecił zainstalować na Kubie rakiety średniego zasięgu. Miał to być argument przetargowy wrokowaniach zbrojeniowych. We wrześniu 1962 r. amerykańskie samoloty dokonujące rutynowych lotów zwiadowczych zaczęły dostarczać zdjęcia, na których eksperci rozpoznali stanowiska rakiet przeciwlotniczych, jakie Rosjanie rozmieszczali wokół baz rakietowych na terytorium swój ego państwa. To był pierwszy sygnał ostrzegawczy.

14 października szef CIA, John McCon położył na biurku prezydenta zdjęcia, na których wyraźnie widoczne były rakiety sfotografowane przez samolot szpiegowski w kilku bazach na terenie Kuby. Wtedy Kennedy ruszył do ataku, jakiego się Chruszczow nie spodziewał.

24 października przed kamerami telewizyjnymi prezydent wygłosił przemówienie:

-Działając na podstawie władzy powierzonej mi przez Konstytucję i popartej uchwałą Kongresu, wydałem polecenie, aby natychmiast podjęto następujące kroki:

Po pierwsze (...), ścisłe embargo na wszelki ofensywny sprzęt wojskowy znajdujący się wdrodze naKubę. Wszelkie okrętyjakiegokolwiekrodzaju udające się na Kubę, z jakiegokolwiek kraju lub portu, zostaną zawrócone, jeśli stwierdzi się, że przewożą broń. (...)

325

SENSACJE XX WIEKU

Eksperymentalny samolot „X-15" w locie nad bazą w Kalifornii

Po drugie: zarządziłem nieprzerwaną i wzmożoną ścisłą kontrolę nad Kubą i rozbudową jej sił wojskowych (...).

Po trzecie, każdą rakietę jądrową wystrzeloną z Kuby przeciwko jakiemukolwiek krajowi półkuli zachodniej, Stany Zjednoczone uznają za atak Związku Radzieckiego na Stany Zjednoczone wymagający pełnego odwetu.

To nie były puste słowa. Wkrótce prezydent Kennedy podpisał dokument, który zezwalał na użycie siły wobec radzieckich statków i okrętów.

Każdy statek lub okręt płynący w stronę Kuby może zostać zatrzymany w celu ustalenia jego tożsamości, sprawdzenia ładunku, wyposażenia oraz portu przeznaczenia. Może otrzymać polecenie rzucenia kotwicy i zostać poddany rewizji, lub otrzymać polecenie udania się do wyznaczonego miejsca. Każdy statek lub okręt, który nie wykona lub odmówi wykonania lub podporządkowania się otrzymanej instrukcji, będzie wzięty w areszt (...). Ogłaszam, że siły pozostające pod moim dowództwem otrzymały rozkaz wprowadzenia w życie, począwszy od godziny 14.00 czasu Greenwich dnia 24 października 1962 r., zakazu dostaw na Kubę broni ofensywnej.

Amerykańskie okręty otoczyły Kubę. Siły strategiczne USA postawiono w stan gotowości. Tę partię Chruszczow przegrał. Nie mógł wydać rozkazu sforsowania linii utworzonej przez amerykańskie jednostki dookoła Kuby, gdyż walka toczona w odległości tysięcy mil od baz radzieckich, a tuż u wejścia do portów amerykańskich, musiała zakończyć się porażką floty sowieckiej. Nie mógł też wydać rozkazu odpalenia rakiet z głowicami nuklearnymi, gdyż Amerykanie mieli ich więcej. Musiał się cofnąć. 2 8 października Kennedy'emu doręczono list od premiera Chruszczowa, w któ-

326

TAJEMNICA DALLAS

Prezydent ogłasza blokadę Kuby

327

SENSACJE XX WIEKU

rym wyraził gotowość wstrzymania prac przy budowie wyrzutni rakietowych na Kubie, rozmontowania broni uważanej za ofensywną i zabranie jej do Związku Radzieckiego. 5 listopada 1962 r. z portu w Mariel wyszedł radziecki st&tek.Diwinogorsk z czterema rakietami na pokładzie. 7 listopada wyruszył w morze Metalurg Anosow, przewożący osiem rakiet. Dwa dni później Brack wywiózł z Kuby sześć rakiet. Związek Radziecki zwlekał jednakz ewakuacjąbombowców Jł-28, powodując, że amerykańskie okręty pozostały na pozycjach do 20 listopada, aż Rosjanie zaczęli rozmontowywać samoloty i ładować je na statki. Blokada zakończyła się. 15 grudnia pierwsze bombowce Ił-28 opuściły Kubę w skrzyniach na pokładzie statku Kasimow.

Kryzys, który zatrwożył świat, grożący wybuchem wojny między dwoma mocarstwami, zakończył się zwycięstwem Kennedy'ego. To bardzo umocniło jego pozycję. Ameryka uwierzyła w swojego prezydenta, a on uwierzył, że może wygrać wybory i pozostać na urzędzie na drugą kadencję.

Wpołowie 1963 r. odbył podróż po 11 stanach zachodnich USA, realizując część kolejnej kampanii wyborczej. Na listopad zaplanował podróż do Teksasu. Wiedział, że będzie to trudna wyprawa, gdyż mieszkańcy tego konserwatywnego i prawicowego stanu byli mu niechętni.

W piątek 22 listopada o godzinie 11.37, na lotnisku Love Field w Dallas wylądował samolot prezydencki. Po trapie zszedł John Kennedy z żoną Jacąueline. Za nimi szedł wiceprezydent Lyndon Johnson. Powitał ich gubernator John B. Connally wraz z małżonką.

- Nie może pan powiedzieć, panie prezydencie, że mieszkańcy Dallas nie zgotowali panu pięknego przyjęcia - powiedział gubernator wskazując na pięciotysięczny tłum, który zebrał się na płycie lotniska.

- Rzeczywiście, nie mogę tego powiedzieć - uśmiechnął się Kennedy. Był zadowolony. Obawiał się wizyty w mieście, które było mu nieprzychylne. Wiedział, że poprzedniego dnia i rankiem w dniu przyjazdu rozrzucano ulotki z jego podobizną i podpisem: Poszukiwany za zdradę!

O11.50 prezydent i gubernator wraz z małżonkami wsiedli do otwartego samochodu i kawalkada ruszyła z lotniska w stronę centrum miasta. Ustawienie samochodów było bardzo dziwne, gdyż zrezygnowano z podstawowej zasady organizacji kolumny stosowanej wtakich przypadkach. Zawsze jako pierwsze jechały dwa samochody ochrony, z których jeden nazywano wozem wojennym (war wagon), z powodu funkcji, jaką spełniał. Był on załadowany ogromną ilością broni, od pistoletów począwszy a na karabinach skończywszy. Ponadto mieścił zapas krwi grupy, jaką miał prezydent, apteczkę oraz zestaw narzędzi do rozcięcia drzwi samochodu prezydenta, gdyby zostały zablokowane wskutek wybuchu lub zderzenia.

Tymczasem w Dallas jako pierwszy jechał odkryty samochód prezydenta. W czasie przejazdu przez miasto złamano też wiele innych podstawowych zasad bezpieczeństwa:

- prezydent i wiceprezydent nie powinni podróżować razem,

- prezydent nie powinien podróżować w otwartym samochodzie,

328

TAJEMNICA DALLAS

- samochody w kolumnie powinny jechać szybciej,

- motocykle policyjnej eskorty powinny jechać bliżej samochodu prezydenta.

012.30 limuzyna prezydenta jechała wzdłuż Ross Avenue. Minęli właśnie wysoki ceglany budynek magazynu książek. Nagle Kennedy schwycił się za szyję. Krzyknął:

- Boże, zostałem trafiony...

Tuż potem pocisk trafił prezydenta w głowę. Jego żona widząc w powietrzu krwawy strzęp, rzuciła się, aby go schwytać, ogarnięta paniczną myślą, że uda jej się coś uratować.

- Boże, zabili mojego męża! Jack! Jack! - krzyczała, wspinając się z siedzenia na bagażnik, gdzie leżał fragment czaszki wyrwany przez pocisk.

Kierowca samochodu w pierwszej chwili popełnił straszliwy błąd: zwolnił, co musiało ułatwić celowanie i oddanie następnych strzałów. Z tyłu, na zderzak wskoczył oficer ochrony Clinton J. Hill, aby własnym ciałem zasłonić prezydenta przed dalszymi pociskami. Kierowca dodał gazu i, widząc krwawiącego prezydenta i gubernatora, ruszył w stronę szpitala. Od tej chwili nic już nie jest jasne.

Kto strzelał do prezydenta? Z jakiego miejsca? Ilu było zamachowców? Ile oddano strzałów?

Na wszystkie te pytania odpowiedziała komisja Warrena*. Dzisiaj, gdy ujawniono wiele nowych faktów, skrywanych dotychczas przed opinią publiczną, możemy mieć pewność, że komisj a Warrena podawała do wiadomości nieprawdziwe dane.

Oto jak według ustaleń komisji, zginął prezydent:

Strzały, które zabiły prezydenta Kennedy'ego i raniły gubernatora Con-nally'ego, oddano z okna szóstego piętra południowo-wschodniego narożnika magazynu książek. Dowody wskazują, że oddano trzy strzały.

Oznacza to, że wszystkie trzy kule musiały trafić prezydenta z jednego kierunku, od tyłu, a ponad wszelką wątpliwość ustalono, że w ciele prezydenta były trzy rany: w plecach, głowie i szyi. Ponadto rany odniósł gubernator.

Czy wobec tego padło więcej strzałów? Komisja Warrena stwierdziła, że nie.

Według przekonującej opinii ekspertów, ten sam pocisk, który przeszedł przez szyję prezydenta spowodował rany u gubernatora Connally'ego.

Komisja uznała, że pocisk, który trafił Kennedy'ego w kark i przeszedł przez jego gardło, poleciał dalej, odbił się od metalowej części kabiny i zranił gubernatora w plecy i płuco. Następnie trafił go w nadgarstek, odbił się od metalu drzwi samochodu i uderzył gubernatora w nogę. Teoretycznie

Earl Warren (1891-1974) prawnik ameryk. Gubernator Kalifornii w latach 1943-1953, objął następnie stanowisko przewodniczącego Sądu Najwyższego USA, które sprawował do 1969 r. W latach 1963-1964 stał na czele komisji, która badała okoliczności śmierci prezydenta Kennedy'ego.

329

SENSACJE XX WIEKU

jest to możliwe. Praktycznie - bardzo mało prawdopodobne. Zupełnie nieprawdopodobne, jeżeli dowiemy się, że między trafieniem Kennedy'ego a zranieniem gubernatora minęły dwie sekundy. Pociskkarabinowy przelatuje w ciągu sekundy 300-500 metrów. Kennedy i Connally siedzieli w odległości półtora do dwóch metrów.

Gubernator Connally zeznał później przed komisją Warrena:

- W chwili, gdy padł pierwszy strzał, rozpoznałem, że jest to strzał z karabinu. Odwróciłem się i miałem czas na myślenie i reakcję. Odwróciłem się w prawo, aby spojrzeć do tyłu przez ramię i sprawdzić, czy dzieje się coś niezwykłego. Chciałem na niego spojrzeć kątem oka...

Pytanie członka komisji:

- Kogo ma pan na myśli?

- Prezydenta. Już wtedy pomyślałem, że może to być zamach. Nie zobaczyłem jednak nic niezwykłego. Tylko obraz machających ludzi. Nic niezwykłego. Patrząc przez prawe ramię nie widziałem prezydenta i byłem w trakcie obracania się, by spojrzeć przez lewe ramię. Doszedłem do punktu, w którym miałem głowę na wprost i poczułem uderzenie pocisku. Wiem, że nie byłem trafiony pierwszym pociskiem. Był to trzeci strzał. Jestem tego całkowicie pewien.

Policja odnalazła pocisk, który wielokrotnie trafił Connally'ego. Leżał na noszach, na których transportowano rannego z samochodu do karetki. Na płaszczu pocisku nie było śladów zniekształceń, jakie musiałyby powstać, gdyby uderzał on o metalowe części kabiny samochodu. Jest więc oczywiste, że gubernatora trafił inny, czwarty pocisk. Znalazł się również pocisk piąty. Drasnął w policzek mężczyznę stojącego w odległości około 80 m od samochodu prezydenta. Trafił go rykoszetujący pocisk lub odprysk kamienia rozbitego strzałem. Mężczyzna zgłosił się na policję. Spisano jego zeznania i poinformowano, że będzie zeznawał przed komisją prowadzącą śledztwo w sprawie zamachu. Nigdy nie wezwano go przed oblicze komisji. Dlaczego?

Te dowody wskazują jednoznacznie, że padło co najmniej pięć strzałów. Ostatecznym na to dowodem była analiza ścieżki dźwiękowej amatorskiego filmu nakręconego w czasie zamachu. Elektroniczne przetworzenie dźwięku wykazało wyraźnie odgłosy pięciu strzałów. Wszystko wskazuje na to, że ich kolejność była następująca:

- pierwszy pocisk zranił przechodnia w policzek,

- drugi trafił prezydenta w szyję,

- trzeci w plecy,

- czwarty dosięgną! gubernatora Connally'ego,

- piąty, śmiertelny, trafił prezydenta w głowę i odłupał kawałek czaszki. Samochód z ciężko rannym prezydentem dojechał do szpitala Parkland.

Tam przez 2 5 minut lekarze usiłowali ratować jego życie. Stosowali masaż serca i tracheotomię: zabieg polegający na rozcięciu tchawicy i wsunięciu rurki, aby ułatwić oddychanie. Bezskutecznie. Tuż po godzinie 13.00 lekarz Kemp Clark wyszedł z sali operacyjnej i oświadczył, że prezydent nie żyje.

330

TAJEMNICA DALLAS

Raport komisji Warrena stwierdzał:

Prezydent został trafiony najpierw w kark. Pocisk wyszedł przez dolną część gardła powodując ranę, która nie musiała być śmiertelna. Prezydent został trafiony po raz drugi pociskiem w tylną część głowy, gdzie powstała duża i śmiertelna rana.

W szpitalu w Dallas prezydenta ratował między innymi dr Malcolm Perry. On zastosował tracheotomię, aby podtrzymać oddychanie. Tuż potem, w rozmowie z dziennikarzami powiedział:

- ... rana widoczna w szyi pacjenta w dołku jarzmowym.

- Czy mógłby pan wskazać to miejsce?

- W dolnej części szyi, z przodu...

- Poniżej jabłka Adama?

- Tak, poniżej jabłka Adama.

- Którędy weszła kula? Z przodu?

- Tak, z przodu.

Znacznie później dr Perry potwierdził tę opinię, odpowiadając na pytanie komisji:

- Czy była to rana będąca raną wlotową w przedniej części szyi?

- Tak, była to rana wlotowa.

Czy doświadczony chirurg mógł pomylić ranę wlotową z wylotową? To jest absolutnie niemożliwe. Wniosek jest oczywisty: Kennedy został trafiony w szyję z przodu, a więc strzelało do niego co najmniej dwóch zamachowców.

Następną tajemnicą jest kształt śmiertelnej rany na jego głowie.

Lekarze w Dallas określili, że miała kształt kwadratu. Lekarze w Waszyngtonie, dokonujący sekcji zwłok, określili ranę jako zbliżoną do gwiazdy. Jak to jest możliwe? Dzisiaj wiemy z całą pewnością, że rana na głowie prezydenta została umyślnie zniekształcona.

Zwłoki prezydenta złożono do trumny w szpitalu w Dallas. Żona pocałowała go w policzek, zdjęła obrączkę z palca, włożyła ją do środka. Zamknięto wieko.

Trumnę przetransportowano na lotnisko. Jacąueline Kennedy była cały czas przy zwłokach męża, w tej samej różowej garsonce, na której widać było ślady krwi. Powstały, gdy w samochodzie trzymała na kolanach krwawiącą głowę Johna. Tylko raz odeszła od trumny, gdy odbywało się zaprzysiężenie Lyndona B. Johnsona, który zgodnie z konstytucją objął stanowisko prezydenta. Trwało to 20 minut. Ktoś miał wystarczająco dużo czasu, aby otworzyć trumnę, zdeformować ranę na głowie i zamknąć wieko.

Samolot wylądował na lotnisku w Waszyngtonie. Na płycie czekały już kamery wielu st acj i telewlzyj nych. Pokazywały, j ak wyjmowano trumnę z kabiny i jak winda zwiozła ją na płytę. Ale w tej trumnie nie było ciała prezydenta. Była pusta. Kennedy'ego, w szarej wojskowej trumnie, odwieziono do prosektorium miejskiego szpitala. Dlaczego? Nie ma odpowiedzi. Tam sekcji zwłok dokonał człowiek nie mający ani odpowiednich kwalifikacji, ani odpowiedniego doświadczenia: kmdr dr Hume. W czasie autopsji wydobył on z ciała Kennedy'ego pocisk i przekazał go jedne-

331

SENSACJE XX WIEKU

mu z czterech agentów FBI, nadzorujących sekcję. Zgodnie z wymogami prawa, agent podpisał dokument kwitujący przejęcie pocisku. Później już nikt nigdy tego pocisku nie widział. Dlaczego? Odpowiedź jest oczywista: był to pocisk innego kalibru, co wskazywało jednoznacznie, że strzały padły z różnych stron, a więc, że było co najmniej dwóch zamachowców. W protokole sekcji dr Hume stwierdził, że pocisk, który trafił prezydenta w plecy, wyszedł na wysokości dwóch cali, tj. około pięciu centymetrów poniżej linii ramion. Zaś lekarze w Dallas wskazywali, że rana ta była położona znacznie niżej, na wysokości około 13 centymetrów poniżej linii ramion. Potwierdzało to badanie przestrzelin na koszuli i marynarce Kennedy'ego.

Najbardziej szokujące było to, że zaginął mózg Kennedy'ego. Dlaczego? Odpowiedź jest oczywista. Pocisk przechodząc przez tkankę mózgową pozostawił wyraźny ślad, który pozwoliłby stwierdzić, z j akiego kierunku i pod jakim kątem padł strzał. Zarówno usunięcie mózgu, jak i zniekształcenie rany na czaszce, były działaniami maj ącymi zatrzeć ślad wskazuj ący, że strzały padły również z innego miejsca niż magazyn książek. Zapewne usunięcie mózgu nastąpiło w tym samym czasie, w którym zniekształcono ranę w czaszce, czyli w czasie lotu z Dallas, gdy Jacąueline Kennedy odeszła od trumny, aby wziąć udział w ceremonii zaprzysiężenia nowego prezydenta.

Raport komisji Warrena stwierdzał:

Nie ma wątpliwości, że wszystkie strzały, które spowodowały rany u prezydenta Kennedy'ego i gubernatora Connally'ego, zostały oddane z okna szóstego piętra składnicy książek.

W rejonie zamachu znajdowało się około 400 osób. Komisja Warrena przesłuchała 259 z nich. 90 osób zapytano, czy wiedzą, skąd padły strzały. 58 świadków wskazało na trawiasty pagórek z boku ulicy. 38 osób wskazywało na składnicę książek. Oczywiście szok, wstrząs, zamieszanie, echo mogły wpłynąć na zeznania świadków. Jednakże taśma filmowa nie poddaje się emocjom i zapisowi na celuloidzie można wierzyć. Francuski reżyser Jean Challie, analizując klatki amatorskiego filmu, zwrócił uwagę na jedną z nich. Na górze kadru widać było trzy jasne plamki. Elektroniczna technika umożliwiła wielokrotne powiększenie klatki. Jasne plamki zlały się w bardzo wyraźną sylwetkę człowieka składającego się do strzału z karabinu.

Komisja Warrena uznała, że zamachowiec strzelał z karabinu Mannli-cher-Carcanokal. 6,5 mmi że w ciągu 5,6 sekundy oddał trzy strzały. Wybór tej broni przez zamachowca, który miał strzelać z dużej odległości do trudnego celu: do człowieka w szybko jadącym samochodzie, wydaje się bardzo dziwny. Fachowcy nazywali te włoskie karabiny „humanitarną bronią", gdyż były tak niecelne, że trudno było z nich komukolwiek zrobić krzywdę. W 1963 r. w Stanach Zjednoczonych można było kupić tę broń za niecałe 20 dolarów.

Komisja Warrena ustaliła, że zamachowiec oddał trzy strzały w ciągu 5,6 sekundy. Tak krótki czas również budził wątpliwości f achowców. Przeprowadzili oni wiele prób, które wykazały, że najlepszym, najbardziej

332

TAJEMNICA DALLAS

wprawnym strzelcom udawało się oddać z Mannlichera-Carcano trzy strzały w ciągu 7,2 sekundy. Nikomu nie udało się wystrzelić trzech pocisków w czasie podanym przez komisję Warrena.

Komisja stwierdziła:

Strzały, które zabiły prezydenta Kennedy'ego i raniły gubernatora Con-nally'ego, oddał Lee Harvey Oswald.

Był to rzeczywiście człowiek doskonale pasujący do wizerunku zabójcy prezydenta: komunista, w 1959 r. porzucił służbę w oddziałach marines i wyjechał do Związku Radzieckiego. Powrócił w 1961 r., przywożąc żonę Rosjankę i dziecko. Bez wątpienia brał udział w zamachu na prezydenta. Obciążało go wiele okoliczności. Policjant, który tuż po zamachu wbiegł do składnicy książek natknął się na pierwszym piętrze na Oswalda schodzącego z góry po schodach. Przyłożył mu rewolwer do brzucha, ale widząc, że ten zachowuje się spokojnie, opuścił broń i pobiegł na górę. Na karabinie Mannlicher-Carcano, znalezionym na szóstym piętrze składnicy, był odcisk palca Oswalda. Karabin był jego własnością. Wydawałoby się, że już te dowody wskazują jednoznacznie na Oswalda jako zabójcę. A jednak można je łatwo podważyć.

Kierownikmagazynuksiążek,obecnyprzy spotkaniu policjanta z Oswaldem na pierwszym piętrze, zeznał, że Oswald wydawał się trochę zaskoczony, gdy mu przyłożono lufę rewolweru do brzucha, ale nie wykazywał śladów zdenerwowania ani paniki. Czy możemy sobie wyobrazić, że tak właśnie mógł się zachować zabójca, który strzelał do prezydenta, rzucił broń między skrzynki, zbiegł lub zszedł pięć pięter na dół?

Dowód drugi też łatwo podważyć. Odcisk palca Oswalda znaleziono na karabinie dopiero po jego śmierci. Czy karabin rzeczywiście był własnością Oswalda? Tak, ale... Tuż po zamachu policja przekazała prokuratorowi karabin, który on nazwał „niemieckim mauserem". Co prawda wyprodukowano karabin Mannlicher-Mauser wz. 1888, ale była to broń o większym kalibrze (7,92 mm), przestarzała i znacznie różniąca się od karabinu, z którego zamachowiec strzelał do prezydenta.

Czy prokurator, z dwunastoletnim stażem pracy w prokuraturze, a przedtemczteroletnimwFBI,mógłpomylićwłoskiegomanniicheraz niemieckim mauserem? Oczywiście nie. Jednakże, gdy okazało się, że Oswald był właścicielem mannlichera, prokurator odwołał oświadczenie na temat mausera i nigdy odtąd o niemieckiej broni się nie mówiło.

Najbardziej obciążały Oswalda okoliczności aresztowania. Podobno po zamachu wrócił do domu. Wziął pistolet i ponownie wyszedł. Wówczas rozpoznał go i usiłował aresztować policj ant John Tippit. Oswald był szybszy: wydobył pistolet i wystrzelił czterokrotnie, zabijając policjanta. Później ukrył się w kinie, gdzie otoczyła go policja. Usiłował bronić się, ale nie oddał strzału, gdyż jego pistolet zaciął się. Gwałtownie zaprzeczał oskarżeniom o zabójstwo policjanta, lecz świadkowie nie mieli żadnych wątpliwości, że to on strzelał w czasie próby aresztowania. To było pewne, ale fakt, że zastrzelił policjanta, nie wskazuje jednoznacznie, że zabił również prezydenta.

333

SENSACJE XX WIEKU

Dwa dni po aresztowaniu, gdy policjanci wyprowadzali go z budynku policji, podbiegł do niego mężczyzna, który zastrzelił go z pistoletu. Mordercą okazał się Jack Rubinstein, znany jako Jack Ruby, właściciel nocnego lokalu, blisko związany ze światem przestępczym i policją w Dallas. Czy działał sam?

Komisja Warrena stwierdziła:

Nie ma dowodu na to, aby Ruby 'emu pomagał jakikolwiekfunkcjonariusz policji z Dallas w czasie zabójstwa Oswalda.

Komisja stwierdziła ponadto, że nie ustalono żadnych powiązań Ruby'ego z policją. Tymczasem jeden z funkcjonariuszy Departamentu Policji stwierdził:

- Mamy w Dallas czterystu ludzi i każdy z nich raportował, że znał Ruby'ego. Około pięćdziesięciu znało go dobrze, a kilkunastu bywało często w jego lokalu.

W jaki sposób Ruby znalazł się w podziemiach budynku policji, gdy wyprowadzano Oswalda? Przecież przedtem policja usunęła wszystkie postronne osoby, pozostawiając jedynie akredytowanych dziennikarzy i fotoreporterów.

Dlaczego Ruby zabił Oswalda? On sam powiedział: - Nie mogłem zapomnieć o tym, jak bardzo cierpiała Jackie [żona prezydenta - BW] i że Karolina i John nie będą już mieli tatusia.

To bardzo wzruszające motywy, ale mało prawdopodobne jak na gangstera, którym był Ruby...

Aco najciekawsze: JackRubypojawił się wcałej sprawie znacznie wcześniej.

Policji udało się odnaleźć człowieka kryjącego się za żywopłotem. Był to David Ferry. Cierpiał na chorobę powodującą utratę owłosienia ciała, co sprawiło, że nosił rudą perukę i malował łuki brwiowe. Jego wygląd spowodował, że wielu świadków zwróciło na niego uwagę, gdy kręcił się w rejonie przejazdu kolumny prezydenckiej.

Był lotnikiem, współpracował z CIA i zajmował się przewożeniem na Kubę agentów, a także nie gardził żadną inną pracą dającą duże pieniądze. Był tym, który przewiózł do Stanów Zjednoczonych szefa sycylijskiej mafii. W przeddzień zamachu na Kennedy'ego zatrzymał się w hotelu, a wieczorem dzwonił do niego Jack Ruby.

Prokurator postanowił przesłuchać Ferry'ego, ale aby uchronić go przed wścibstwem dziennikarzy, zamówił dla niego pokój whotelu Holiday Inn. Przesłuchanie nigdy się nie odbyło - wieczorem, w pokoju hotelowym znalaziono świadka martwego. Lekarz sądowy uznał, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych.

Trzydzieści dwie osoby, które miały jakikolwiek związek z zamachem na prezydenta, straciły życie: zginęły wwypadkach, popełniły samobójstwo lub zmarły w sposób uznany za naturalny. Wśród nich również Jack Ruby. Zmarł wwiezieniu na chorobę nowotworową, której wcześniej nie wykryto.

Komu zależało na śmierci Johna Kennedy'ego? Kto miałby z tego jakieś korzyści?

334

TAJEMNICA DALLAS

Przede wszystkim mafia, której wojnę wydał brat Johna, Robert Kennedy. Gdy w 1961 r. objął urząd prokuratora generalnego, zapowiedział, że zlikwiduje wpływy świata przestępczego, i bardzo energicznie zabrał się do tego dzieła. Mafia wiedziała, żebędziejej zagrażał tak długo.jak długo będzie miał oparcie wbracie-prezydencie. Nie mogła czekać na przegrane wybory ani na wygaśnięcie drugiej kadencji Johna Kennedy'ego. Musiała działać szybko, zanim Robert wyrządzi szkody, które trudno byłoby naprawić.

Był jeszcze jeden punkt zapalny w stosunkach między Białym Domem a mafią. Na początku 1962 r. szef amerykańskiego Federalnego Biura Śledczego, J. Edgar Hoover, dowiedział się o romansie prezydenta z Judith Campbell, dwudziestopięcioletnią rozwódką, którą prezydentowi przedstawił znany śpiewak, Frank Sinatra. Informacja ta zasługiwała na dodatkową ostrożność, gdyż Sinatra znany był ze swoich powiązań z mafią.

Sekretne śledztwo, jakie przeprowadził Hoover, wykazało, że Judith przez cały rok 1961 bywała wielokrotnie w Białym Domu i dzwoniła do prezydenta. Szefa FBI nie zainteresowałyby miłostki Kennedy'ego (znanego skądinąd z licznych romansów), gdyby nie fakt, że Judith była również kochanką szefów mafii, Sama Giancany i Johna Rosselliego. Już samo to było niepokojące, gdyż mogło wskazywać, że mafia zechce wykorzystać tę kobietę do uzyskania wpływu na prezydenta. 22 marca 1962 r. Hoover wybrał się do Kennedy'ego, aby poinformować go o swoich ustaleniach. Kennedy był bardzo zaskoczony wynikami śledztwa FBI i zerwał kontakty z Frankiem Si-natrą. Kilkanaście dni później Hoover poinformował Roberta Kennedy'ego o powiązaniach Rosselliego i Giancany z Centralną Agencją Wywiadowczą, CIA. Co kryło się za tymi informacjami? Czy rzeczywiście Hoover miał powody do niepokoju, czyteżpro-wadził grę przeciwko prezydentowi lub CIA? Tego, być może, nigdy się nie dowiemy.

W raporcie komisji Warrena znalazło się dość dziwne sformułowanie: Komisja nie znalazła dowodów wskazujących na spisek, działalność wywrotową lub nielojalność wobec władz USA ze stronyjakiegokolwiekfederal-nego, stanowego lub lokalnego urzędnika. Szef FBI, Edgar J. Hoover

335

SENSACJE XX WIEKU

Powszechnie wiązano ten akapit z osobą wiceprezydenta Lyndona B. Johnsona, podejrzewanego o udział w zorganizowaniu zamachu, ale nie z powodu osobistych ambicji. Domniemywano, że stawką mogły być gigantyczne interesy związane z zaangażowaniem Stanów Zjednoczonych w Azji południowo-wschodniej.

Na kilka dni przed śmiercią prezydent wydał polecenie stopniowego wycofywania z Wietnamu Południowego 16 tysięcy amerykańskich doradców woj skowych. Skierował ich tam na początku swój ej prezydentury, kontynuując politykę swojego poprzednika, który uważał, że Stany Zjednoczone powinny powstrzymywać komunizm w Indochinach i kontrolować Wietnam Południowy - ważny dla USA rejon strategiczny. W 1963 r. Kennedy doszedł do wniosku, że Stany Zjednoczone nie powinny angażować się militarnie w tym bardzo niestabilnym regionie świata, gdyż znowu groziło to długotrwałą i krwawą wojną, jakąjuż mieli za sobą Francuzi. Taka decyzja prezydenta oznaczała dla zakładów produkujących na zamówienie wojska ogromne straty. Szefom przemysłu zbrojeniowego, mającego ogromnie wiele do powiedzenia w amerykańskiej polityce, nie był potrzebny prezydent, który wycofuje żołnierzy z Wietnamu, lecz wprost przeciwnie: potrzebowali takiego, który pośle tam dziesiątki tysięcy amerykańskich chłopców, a im trzeba będzie dosyłać miliony ton amunicji, paliwa, leków, pojazdów. To oznaczało miliardowe interesy.

Czy takim prezydentem był John F. Kennedy?

Nie, ale mógł nim się stać Lyndon B. Johnson. I stał się. W lutym 1965 r. wydał rozkaz bombardowania Wietnamu Północnego. Wtym samym roku liczba żołnierzy amerykańskich w Wietnamie Południowym przekroczyła 185 tysięcy (porównajmy to z 16 tysiącami doradców za czasów Kenne-dy'ego); w 1967 r. w Wietnamie było już ponad pół miliona amerykańskich żołnierzy.

Komisja Warrena zakończyła swoje prace w 1964 r. Bardzo się śpieszyła, gdyż zbliżał się czas wyborów, a Lyndon B. Johnson kandydował do urzędu prezydenta. Zależało mu, aby przed wyborami przedstawić się społeczeństwu jako człowiek, który wyjaśnił tajemnicę Dallas.

Ceremonii wręczenia raportu nadano bardzo huczną oprawę. Sędzia Warren wręczył prezydentowi tylko jeden z bardzo grubych 2 6 tomów. Przebrnąć przez nie było niemożliwością, gdyż nie zamieszczono skorowidza.

Dzisiaj wiemy, że komisja Warrena nie odpowiedziała na żadne pytanie. Dzisiaj znamy pytania, które należało zadać, ale czy kiedykolwiek uzyskamy na nie odpowiedzi?

- Dlaczego dr James Hume, który przeprowadził sekcję zwłok Kennedy'ego, zniszczył wszystkie notatki?

- Dlaczego marynarkę gubernatora Connally'ego wyprano i wyprasowano, zanim została poddana analizie?

- Co Jack Ruby powiedział Ferry'emu, dzwoniąc do niego przed zamachem?

- Kto dzwonił do Ruby'ego na dwie minuty przed zabójstwem Oswalda? Takich pytań są dziesiątki...

336

Zdalnie sterowany morderca

Tragedia wydarzyła się 5 czerwca 1968 r. w hotelu „Ambassador" w Los Angeles. Senator Robert Francis Kennedy zginął zastrzelony przez palestyńskiego zamachowca. Dzisiaj, w świetle nowych faktów, możemy przypuszczać, że morderca był... zdalnie sterowany.

Minęła północ 4 czerwca 1968 r. Robert Kennedy kończył właśnie spotkanie z wyborcami w hallu hotelu „Ambassador" w Los Angeles. Wśród braw i owacji zszedł z niewielkiego podwyższenia, na którym ustawiono mównicę, i skierował się w stronę przechowalni naczyń stołowych...

Dlaczego senator, kandydat na prezydenta, prowadzący swoją kampanię wyborczą w luksusowym hotelu, udaje się do gospodarczego pomieszczenia - przechowalni naczyń? Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Tędy prowadziła najkrótsza droga do sali, w której miała się odbyć konferencja prasowa.

O godzinie 0.44, a więc cztery minuty po zejściu Kennedy'ego z mównicy, rozległy się strzały. Po chwili ludzie, którzy pozostali w hallu, już wiedzieli, że senator Kennedy został ciężko ranny.

Rany odniosło jeszcze pięć innych, przypadkowych osób, które szły tuż za senatorem i dosięgły je kule zamachowca. Zabrano ich do „Good Sama-ritan Hospital" w Los Angeles.

Robert Francis Kennedy zmarł 25 godzin później, 6 czerwca o godzinie 1.44. Pozostałym osobom nie zagrażało niebezpieczeństwo i po okresie rekonwalescencji opuściły szpital.

Tuż po zamachu policja aresztowała zabójcę, którego schwytano z dymiącym rewolwerem w dłoni. Wydawało się, że nie można mieć żadnych wątpliwości, że to on właśnie strzelał. Burmistrz Los Angeles ogłosił:

- Wygląda na to, że nazywa się Sirhan-Sirhan, dwojga imion.

Jego winę potwierdzały znalezione u niego w domu notatki. Pisał z nienawiścią o Robercie Kennedym, jako o zwolenniku proizraelskiej, a zarazem antyarabskiej polityki.

Świadkowie potwierdzili, że przez 4 ostatnie dni intensywnie trenował na strzelnicy w San Gabriel. Czy trzeba więcej dowodów? Wydaje się, że oczywiście nie. Tym bardziej że podejrzany niczemu nie zaprzeczał, lecz jedynie twierdził, że niczego nie pamięta.

Szef policji oświadczył na zakończenie krótkiego śledztwa:

- Nie ma dowodów wskazuj ących na zorganizowany spisek czy konspirację.

Robert Francis Kennedy był jednym z czterech synów Rosy i Josepha Kennedych, urodził się w 1925 r. W 1959 r. przerwał studia prawnicze na Uniwersytecie Harvarda, by organizować kampanię wyborczą swojego

337

Zdalnie sterowany morderca

Tragedia wydarzyła się 5 czerwca 1968 r. w hotelu „Ambassador" w Los Angeles. Senator Robert Francis Kennedy zginął zastrzelony przez palestyńskiego zamachowca. Dzisiaj, w świetle nowych faktów, możemy przypuszczać, że morderca był... zdalnie sterowany.

Minęła północ 4 czerwca 1968 r. Robert Kennedy kończył właśnie spotkanie z wyborcami w hallu hotelu „Ambassador" w Los Angeles. Wśród braw i owacji zszedł z niewielkiego podwyższenia, na którym ustawiono mównicę, i skierował się w stronę przechowalni naczyń stołowych...

Dlaczego senator, kandydat na prezydenta, prowadzący swoją kampanię wyborczą w luksusowym hotelu, udaje się do gospodarczego pomieszczenia - przechowalni naczyń? Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Tędy prowadziła najkrótsza droga do sali, wktórej miała się odbyć konferencja prasowa.

O godzinie 0.44, a więc cztery minuty po zejściu Kennedy'ego z mównicy, rozległy się strzały. Po chwili ludzie, którzy pozostali w hallu, już wiedzieli, że senator Kennedy został ciężko ranny.

Rany odniosło jeszcze pięć innych, przypadkowych osób, które szły tuż za senatorem i dosięgłyje kule zamachowca. Zabrano ich do „Good Sama-ritan Hospital" w Los Angeles.

Robert Francis Kennedy zmarł 25 godzin później, 6 czerwca o godzinie 1.44. Pozostałym osobom nie zagrażało niebezpieczeństwo i po okresie rekonwalescencji opuściły szpital.

Tuż po zamachu policja aresztowała zabójcę, którego schwytano z dymiącym rewolwerem w dłoni. Wydawało się, że nie można mieć żadnych wątpliwości, że to on właśnie strzelał. Burmistrz Los Angeles ogłosił:

- Wygląda na to, że nazywa się Sirhan-Sirhan, dwojga imion.

Jego winę potwierdzały znalezione u niego w domu notatki. Pisał z nienawiścią o Robercie Kennedym, jako o zwolenniku proizraelskiej, a zarazem antyarabskiej polityki.

Świadkowie potwierdzili, że przez 4 ostatnie dni intensywnie trenował na strzelnicy w San Gabriel. Czy trzeba więcej dowodów? Wydaje się, że oczywiście nie. Tym bardziej że podejrzany niczemu nie zaprzeczał, lecz jedynie twierdził, że niczego nie pamięta.

Szef policji oświadczył na zakończenie krótkiego śledztwa:

- Nie ma dowodów wskazujących na zorganizowany spisek czy konspirację.

Robert Francis Kennedy był jednym z czterech synów Rosy i Josepha Kennedych, urodził się w 1925 r. W 1959 r. przerwał studia prawnicze na Uniwersytecie Harvarda, by organizować kampanię wyborczą swojego

337

SENSACJE XX WIEKU

brata, Johna Kennedy'ego, który w 1960 r. wygrał wybory. Była w tym również, a może przede wszystkim, zasługa Roberta -jego błyskotliwości, talentu organizacyjnego, niekonwencjonalnych pomysłów.

W1961 r. Robert objął urząd prokuratora generalnego i, mając poparcie brata, bardzo energicznie przystąpił do zwalczania zorganizowanej przestępczości. Był bezkompromisowy podczas przesłuchań ludzi podejrzewanych o to, że są członkami mafii, jak i tych, którzy ze współdziałania z podziemnymi organizacjami czerpali duże korzyści.

Taka postawa przysporzyła Robertowi wielu potężnych wrogów. Tuż po objęciu przez Johna Kennedy'ego urzędu prezydenckiego CIA zorganizowała desant w Zatoce Świń na Kubie, który zakończył się fiaskiem. Wkrótce potem agenci CIA próbowali zgładzić Fidela Castro. Rozwścieczony tymi wybrykami tajnych służb Robert Kennedy miał powiedzieć, że rozgoni ich na cztery wiatry. Zyskał tym powiedzeniem potężnego sojusznika: szefa Federalnego Biura Śledczego FBI, Edgara J. Hoovera, który 10 kwietnia 1962 r. poinformował go o powiązaniach między CIA i dwoma szefami podziemnego świata przestępczego: Samem Giancaną i Johnem Rossel-lim. Reakcja prokuratora wskazywała, że nic na ten temat nie wiedział. Wkrótce spotkał się z szefem CIA i zabronił mu podejmowania bez jego wiedzy jakichkolwiek akcji, które wiązałyby się z mafią. Gdy relacjonował to Hooverowi, ten powiedział spokojnie:

- Rynsztokowe plotki mówią, że nic złego nie może stać się Samowi Giancanie, gdyż jest przyjacielem Franka Sinatry, a Frank jest bliskim przyjacielem rodziny Kennedych.

Robert zerwał się gwałtownie z fotela.

- Zobaczymy! - krzyknął.

Faktem jest, że tuż po tej rozmowie jego brat - prezydent rozluźnił bardzo związki z Frankiem Sinatrą, ale Giancanie ani Rosselliemu włos z głowy nie spadł.

A potem przyszedł tragiczny dzień 22 listopada 1963 r. Robert Kennedy wydawał właśnie przyjęcie w swoim domuwMcLean w Virginii, gdy w pewnym momencie wywołano z sali Angie Novello, sekretarkę prezydenta. Podeszła do telefonu. Dzwonił Edgar Hoover.

- John Kennedy został ranny. Zamach w Dallas - powiedział sucho. -Proszę, niech pani powiadomi Roberta.

- Nie! Nie mogę tego zrobić! - krzyknęła zaszokowana kobieta. - Nie mam na to siły.

Zaczęła płakać.

- Dobrze, wywołajcie Roberta, sam to zrobię - zgodził się Hoover. Gdy Robert podszedł do telefonu, powiedział do niego:

- Mam dla pana wiadomość, którą muszę przekazać... - zawiesił głos.

- Tak? - Kennedy czuł, że stało się coś bardzo ważnego, ale nie pomyślał, że może być to wiadomość o zamachu na brata.

- ... był zamach na prezydenta. Jest postrzelony...

- Czy to poważna sprawa? - Robertowi chodziło o stan zdrowia Johna.

- Tak sądzę, wkrótce będę miał więcej informacji.

338

ZDALNIE STEROWANY MORDERCA

Zadzwonił po kilkunastu minutach: - Prezydent nie żyje!

Robert Kennedy podjął dzieło brata, zgłaszając swoją kandydaturę do wyborów prezydenckich w 1968 r.

Miał ogromne szansę na zdobycie fotela prezydenckiego i to wcale nie ze względu na charyzmę brata. Robert potrafił zjednywać sobie przeciętnych Amerykanów. Gdy mówił o równości i sprawiedliwości, jego słowa znajdowały odzew zarówno wśród białych, jak i czarnych:

- Ciągle jeszcze w USA występują problemy czarnych i białych, gwałtów ulicznych, bezprawia, zamieszek, które tego lata miały miejsce w wielu miastach Ameryki. To są nasze problemy -mówił na jednym z wieców.

Mówił także o konieczności zakończenia wojny w Wietnamie:

- Całahistoriawojenniezawie-ra tak długiej listy błędów jak te, które popełniono w Wietnamie. Czas,abyuznaćtebłędyi spojrzeć prawdzie w oczy: zwycięstwa nie ma i nigdy go nie będzie!

Otwarcie oskarżał ludzi odpowiedzialnych za kryzys społeczny i polityczny:

- Ci, którzy ponoszą odpowiedzialność za tę sytuację, ci, którzy sami się usuwają z amerykańskiej tradycji, ci, którzy sąbrudem na ciele narodu. To oni. Prezydent Stanów Zjednoczonych, Lyndon Johnson! To on i jego ludzie dzielą naród!

Zdobywał popularność i uznanie j ako prawy, szczery obywatel, który będzie rządził uczciwie. I tak pojechał na spotkanie wyborcze do hotelu „Ambassador"...

Szef FBI, Edgar J. Hoover z braćmi Kennedy: z lewej John, z prawej Robert

Robert Kennedy w czasie kampanii wyborczej

339

SENSACJE XX WIEKU

Wydawało się, że sprawa zamachu w Los Angeles nie wymaga żmudnego śledztwa. Fanatyk palestyński, nienawidzący Kennedy'ego za jego pro-izraelskie sympatie, postanowił go zabić. Oddał osiem strzałów z rewolweru. Schwytano go z dymiącą bronią w ręku, widziało go wielu świadków. Ale...

Wątpliwość pierwsza. Zabójca oddał osiem strzałów. Osiem razy nacisnął na spust. Strzelał przez 12-15 sekund, zanim został obezwładniony.

Kennedy'ego w Los Angeles chronili agenci z prywatnej firmy, a nie policjanci. Co więcej: policjanci otrzymali zakaz ochraniania senatora Kennedy'ego! Kto wydał taki zakaz? Dlaczego?

Wątpliwość druga: Zeznania co do miejsca, z którego strzelał Sirhan-Sirhan, są jednoznaczne. Pracownik hotelu Carl Yonker, który był najbliżej Kennedy'ego w momencie gdy padły strzały, stwierdził, że zamachowiec znajdował się w odległości 2-3 stóp, tj. 60-90 cm. Inny świadek, Lisa Elsner, była przekonana, że Sirhan stał nieco dalej - około półtora metra.

Lekarz sądowy Naguchi zeznał:

- Rana postrzałowa znajdowała się za prawym uchem. Było tam dużo prochu, tuż za prawym uchem. Po próbach doszliśmy do wniosku, że odległość lufy od głowy wynosiła najmniej 2,5 cm i nie więcej niż 7 cm.

Skąd wzięły się tak rozbieżne oceny odległości, z jakiej morderca strzelał?

Wątpliwość trzecia: Lekarz zeznał, że kazano mu zachować wtajemnicy ustalenia, z jakiej odległości padły strzały. Nie zgodził się na to, w związku z czym zwolniono go z pracy pod pretekstem zaniedbania obowiązków w czasie sekcji zwłok. 1 sierpnia 1969 r. ponownie przyjęto go do pracy, ale do tej pory minęło wystarczająco dużo czasu, aby zagmatwać całą sprawę.

Wątpliwość czwarta: Senatora Kennedy'ego trafiły cztery pociski:

Pierwszy pocisk trafił go tuż za prawym uchem.

Pocisk drugi - przeszył plecy i utkwił w kręgosłupie.

Pocisk trzeci - przebił plecy, przeszedł przez klatkę piersiową, wyleciał do góry i utkwił w suficie. Tu konieczne jest wyjaśnienie, dlaczego pociski trafiły Kennedy'ego wplecy, skoro zabójca strzelał z przodu. Otóż senator, chroniąc się przed strzałami skulił się i obrócił tyłem do zamachowca.

Pocisk czwarty - przebił sukno marynarki i trafił w głowę człowieka stojącego za Kennedym.

Cztery pozostałe pociski raniły innych ludzi:

Pocisk nr 5 trafił Goldstringa w lewy pośladek.

Pocisk nr 6 odbił się od podłogi i zranił Ervina Sinna w lewą nogę.

Pocisk nr 7 trafił Williama Easella w brzuch.

Pocisk nr 8 odbił się od sufitu i trafił w głowę Mary Evans.

Wszystko się zgadza, gdyż w bębenku rewolweru Sirhan-Sirhana mieściło się 8 nabojów. Ale...

Pocisk, który przeszedł przez materiał marynarki na ramieniu Kenne-dy'ego, mógłby trafić mężczyznę stojącego z tyłu w głowę tylko wtedy, gdyby trzymał głowę na ramieniu Kennedy'ego lub miał 3 metry wzrostu! Żadna z tych możliwości nie wchodzi w grę, tak więc człowiek ten został trafiony innym, dziewiątym pociskiem.

340

ZDALNIE STEROWANY MORDERCA

Kobieta stojąca najdalej od Kennedy'ego mogła zostać trafiona tylko pociskiem odbitym od sufitu, a więc lecącym z góry, gdyż między nią a senatorem było tak wiele osób, że pocisk nie mógł przelecieć na wprost z lufy pistoletu zamachowca ani odbić się od podłogi. Tymczasem została trafiona pociskiem lecącym z dołu. Nie mógł więc pochodzić on z rewolweru Sirhana. We framudze drzwi znaleziono dwa pociski. Łącznie więc mamy cztery dodatkowe pociski. O cztery więcej, niż mieścił bębenek rewolweru zamachowca, który nie miał czasu na wyrzucenie łusek z bębenka i załadowanie czterech nowych nabojów. Wynika z tego, że w sali hotelu „Ambassa-dor" był drugi strzelec, co potwierdzają ustalenia z roku 1976.

Baxter Ward, jeden z ekspertów badających pociski, powiedział:

- Potwierdza się teoria pana Harpera i dwóch innych ekspertów kry-minalistycznych o sławie uznanej w Stanach Zjednoczonych, którzy udowodnili, że pociski nie pasują do siebie.

Paul Shrager, policjant, świadek zamachu na Kennedy'ego uważał, że: - Różnice między pociskami mogą oznaczać, że był drugi rewolwer i drugi zamachowiec. Nie wiemy tego, nie wiemy nawet, czy Sirhan-Sirhan był zamachowcem. Dowody na to wskazują, ale...

Wątpliwość piąta: świadek zamachu na Kennedy'ego - Sandra Serrano, która stała na dole schodów prowadzących z hallu, gdzie padły strzały, zeznała, że widziała dwoje bardzo podejrzanych ludzi. Wysokiego śniadego mężczyznę i kobietę w białej sukience w grochy:

- Stałam tam, myśląc o tym, jak wiele ludzi tu przyszło i jak było cudownie. Potem ta dziewczyna zbiegła po schodach i powiedziała: „Zastrzeliliśmy go, zastrzeliliśmy go". Spytałam: „Kogo zastrzeliliście?" A ona odpowiedziała: „Senatora Kennedy'ego". Pamiętam, co miała na sobie: była w białej sukience w kropki, miała jasną skórę i ciemne włosy, czarne buty i miała dziwny nos. Potem zszedł chłopak. Miał około 23 lat i był Meksykaninem. Wiem to, bo sama mieszkałam w meksykańskiej części Ameryki.

Sandra Serrano usiłowała złożyć zeznania. Przesłuchiwał ją sierżant Hernandez z policji Los Angeles. Taśma magnetofonowa z tego przesłuchania wskazuje jednoznacznie, że starał się ją zastraszyć i zmusić do odwołania zeznań. Oto fragment stenogramu:

Sandra: - Widziałam tych ludzi.

Hernandez: - Nie nie, Sandy, pamiętaj, co ci powiedziałem. Nie możesz powiedzieć, że coś widziałaś, kiedy nie widziałaś. Mogę to wytłumaczyć detektywom i wtedy oni nie będą musieli z tobą rozmawiać i ty nie będziesz musiała z nimi rozmawiać. Proszę cię w imieniu Kenne-dy'ego...

Sandra: - Proszę nie używać imienia Kennedy'ego!

Hernandez: - Wiesz, że postępujesz źle....

To była bardzo długa rozmowa. Hernandez odniósł ostatecznie sukces i udało mu się nakłonić dziewczynę do odwołania zeznań. Dopiero po latach przyznała się, że widziała morderców. Tak więc bardzo wiele wskazuje, że zamach na Kennedy'ego nie był tylko sprawą Sirhana.

341

SENSACJE XX WIEKU

Powróćmy do pytania, dlaczego policja nie ochraniała wiecu wyborczego Roberta? Dlaczego nie uwzględniono faktu znalezienia 12 pocisków? Dlaczego nie uwzględniono stwierdzenia lekarza sądowego, że pierwszy strzał padł z odległości 2-7 cm od ucha Kennedy'ego, podczas gdy domniemany zabójca stał w odległości około 1 metra? Dlaczego starano się zmusić lekarza do ukrycia tego faktu? Odpowiedź może być tylko jedna: policji zależało na zatuszowaniu całej sprawy.

Zadajmy wobec tego pytanie: komu zależało na śmierci Roberta Kenne-dy'ego?

Na wiecach wyborczych Kennedy mówił:

- Będę prowadził nową politykę, która skończy z rozlewem krwi w Wietnamie i w naszych miastach. Politykę, która zlikwiduje przepaść między białymi i czarnymi, bogatymi i biednymi, młodymi i starymi, w tym kraju i na całym świecie. Ubiegam się o urząd prezydenta, gdyż chcę, aby Partia Demokratyczna i Stany Zjednoczone działały dla nadziei, a nie rozpaczy, dla pojednania ludzi, zamiast ryzyka wojny światowej.

W czerwcu stało się niemal pewne, że Robert Kennedy będzie 37. prezydentem. Jego wrogowie mogli się słusznie obawiać, że pozostanie wierny linii politycznej, którą prezentował jako prokurator generalny za czasów prezydentury Johna Kennedy'ego, a następnie w swoich przemówieniach wyborczych.

Miał więc bardzo wielu wrogów. Mafia, obawiając się energii i talentu organizacyjnego Roberta, wolała się go pozbyć, gdyż Robert-prezydent mógł im poważnie zaszkodzić.

Zapowiedź zakończenia wojny w Wietnamie i wycofania amerykańskich wojsk oznaczała miliardowe straty dla przemysłu pracującego na potrzeby wojska.

Kennedy wielokrotnie mówił o konieczności przyznania pełni praw obywatelskich czarnej ludności USA. To wywoływało gwałtowne protesty rasistów z południowych stanów, dla których zapowiedzi rozszerzenia praw i wpływów czarnej ludności też mogły się stać wystarczającym powodem do zamordowania Roberta.

Robert Kennedy zapowiadał również zaprowadzenie porządków w CIA, która zaczęła prowadzić własną politykę zagraniczną. Gdyby został prezydentem, od niego zależałoby mianowanie szefa tej instytucji. Czy stamtąd mógł się wywodzić morderca? To przypuszczenie znalazło fantastyczne wprost wyjaśnienie w roku 1975.

Dr William Bryan Jr. na rok przed swoją śmiercią wyznał dwóm prostytutkom, że zahipnotyzował Sirhana. Był on ekspertem w wykorzystywaniu hipnozy w sprawach karnych.

Inny naukowiec, dr Herbert Spiegiel, twierdził, że prowadził w CIA ba-dania nad hipnotyzowaniem ludzi, którzy mieliby zabijać wskazane ofiary. Program taki, pod kryptonimem „Artichoke" uruchomiono w 1950 r. i realizowano go w Landlay w stanie Virginia. W połowie tego roku szef programu kontroli zachowań zahipnotyzował swoją sekretarkę i nakazał jej strzelić z nie nabitego pistoletu do swojej przyjaciółki, co uczyniła.

342

ZDALNIE STEROWANY MORDERCA

Według zeznania dr. Williama Bryana Jr. z 1974 r., uzyskanie pełnej kontroli nad zachowaniami człowieka i zdalne sterowanie jego ruchami wymaga długiego treningu, stosowania tortur fizycznych i psychicznych, narkotyków i oczywiście hipnozy.

Czy Sirhan był tworem programu „Artichoke"? W czasie procesu biegli zeznali, że jego stan może wskazywać, że był w transie hipnotycznym.

Sirhana skazano na karę śmierci, którą zamieniono na dożywotnie więzienie. Przebywa w nim do dzisiaj.

Lekarz więzienny, dr Eduard Simson, który usiłował badać Sirhana, został zwolniony ze stanowiska...

343

Wietnam

W pomalowanej na biało celi, w której więziono Nguyen Van Taia, zawsze świeciła się jasna lampa. Z umieszczonego wysoko na ścianie wywietrznika wpadał do wnętrza strumień lodowatego powietrza. Dlatego temperatura

w celi nigdy nie przekraczała 15°C. Takie metody kazał zastosować oficer CIA, David Ripply, aby złamać Van Taia. Wydobyć od niego informacje, na których Amerykanom szczególnie zależało: kto i w jaki sposób ostrzega Północny Wietnam o amerykańskich nalotach i akcjach skierowanych przeciwko partyzantom. Van Tai znał wagę tych informacji. Milczał...

7 kwietnia 1954 r. prezydent Dwight Eisenhower powiedział: - Macie przed sobą rząd kostek domina. Prze-J wróćcie pierwszy, a przekonani was bardzo szybko, co stanie się z ostatnim - też się przewróci. Prezydent wypowiedział te słowa wbardzo znamiennym czasie... W Wietnamie ważyły się losy panowania Francu-Ho Chi Minh zów, którzy w drugiej połowie XIX w. włączyli ten kraj

do Indochin Francuskich. Podczas II wojny światowej kraj przejęli pod swoje panowanie Japończycy, lecz pozostawili w nim administrację Vichy*. Gdy w 1945 r. Japonia chyliła się do upadku, Wietnamczycy uznali, że jest to sprzyjająca okazja do zdobycia niepodległości. Dwa dni po wybuchu bomby atomowej w Hiroszimie, 8 sierpnia 1945 r., Ho Chi Minh** utworzył Komitet Wyzwolenia, a 13 sierpnia wybuchło

Vichy (Francja), uzdrowiskowe miasto we Francji dało nazwę rządowi, sformowanemu przez marsz. Philippe Petaina w czerwcu 1940 r., który objął swoją jurysdykcją południową część kraju, pozostającą poza okupacją niemiecką. Rządowi temu podlegały siły zbrojne liczące ok. 100 tysięcy żołnierzy (w metropolii), dysponujące lotnictwem i marynarką wojenną. Jego współpraca z Niemcami nasiliła się po kwietniu 1942 r., gdy w wyniku nacisków niem. ambasadora marszałek Petain musiał się zgodzić na powrót do rządu Pierra Lavala znanego z sympatii faszystowskich. Po zajęciu przez Niemców w listopadzie 1942 r. nie okupowanej części Francji działania rządu Vichy zostały poddane całkowitej kontroli gauleitera Fritza Sauckela, usiłującego wykorzystać gospodarkę Francji dla potrzeb niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Po inwazji na Normandię szybkie postępy wojsk alianckich wypierających Niemców z terytorium Francji przesądziły o zakończeniu działalności rządu Vichy.

: Ho Chi Minh (wym. Ho Szi Min) (1890-1969), polityk wietnamski. Właściwe nazwisko - Nguyen Vat Thanh. Od 1907 r. przebywał w Europie. We Francji w 1920 r. był jednym z założycieli partii komunistycznej tego kraju. Następnie wyjechał do ZSRR, gdzie pracował w Kominternie. Jako agent tej organizacji wyjechał w 1924 r. do Chin, gdzie

344

WIETNAM

ogólnonarodowe powstanie. Walki z wojskami japońskimi trwały zaledwie dwa dni. Szybka ich kapitulacja zaskoczyła Francuzów, którzy nagle uświadomili sobie, że nie mają w Wietnamie sił wojskowych tak dużych, by poradziły sobie z komunistami. Dopiero od połowy września do Wietnamu zaczęły napływać wojska francuskie, brytyjskie i amerykańskie. Jednakże Ho Chi Minh działał szybko i skutecznie: jego siły rosły z dnia na dzień, a oddziały Viet-Minhu dotarły do Sajgonu i zajęły wiele obszarów na południu kraju. Rząd francuski przystał na negocjacje. Ho Chi Minh również zdawał sobie sprawę, że osłabienie Francuzów jest przejściowe i jeżeli nie wykorzysta tego teraz, za kilka miesięcy w Wietnamie wylądują dobrze uzbrojone dywizje. 6 marca 1946 r., w Paryżu, rządy Demokratycznej Republiki Wietnamu i Francji podpisały porozumienie, uznające Republikę Wietnamu za państwo wolne, z własnym rządem, parlamentem i wojskiem, ale stanowiące część federacji indochińskiej Unii Francuskiej.

Jednakże Francuzi nie mieli zamiaru rezygnować z odzyskania Wietnamu i już w listopadzie 1946 r. doszło do poważnych starć wojsk wietnamskich i francuskich. 19 grudnia 1946 r. dowodzący wojskami francuskimi w Wietnamie generał Morliere wydał rozkaz rozbrojenia oddziałów wietnamskich w Hanoi. Okręty francuskie zbombardowały port w Hajfongu. Kilka godzin później prezydent Ho Chi Minh proklamował ogólnonarodowe powstanie. Wojna, krwawa, zacięta i bezwzględna, trwała przez 8 lat. 7 maja 1954 r. wojska Viet-Minhu zdobyły najsilniejszą francuską twierdzę w dolinie Dien Bien Phu. Klęska wojsk kolonialnych przesądziła o losach zmagań o panowanie nad Wietnamem. Społeczeństwo francuskie nie chciało więcej rozlewu krwi i dalszych ofiar. Nowy premier musiał podpisać układy genewskie, które podzieliły Wietnam na dwie części.

Na północ od 17. równoleżnika powstała komunistyczna Demokratyczna Republika Wietnamu. Na czele jej rządu stanął człowiek owiany legendą zwycięzcy - Ho Chi Minh.

W Wietnamie Południowym władzę przejął Ngo Dinh Diem*, który wydawał się mocnym człowiekiem, potrafiącym zapobiec rozprzestrzenianiu się komunistycznych wpływów z północy.

wkrótce założył Ligę Rewolucyjnej Młodzieży Wietnamskiej. W 1930 r. był jednym z założycieli Komunistycznej Partii Indochin. W 1934 r. został zmuszony do emigracji. Po powrocie do kraju utworzył Ligę Niepodległości Wietnamu (Viet-Minh), organizację partyzancką walczącą z Japończykami; wtedy przyjął pseudonim Ho Chi Minh - „Niosący Światło". Po kapitulacji Japonii we wrześniu 1945 r. proklamował powstanie Demokratycznej Republiki Wietnamu i stanął na czele rządu tymczasowego. Rok później, utrzymując stanowisko premiera, objął urząd prezydenta. Powrót wojsk francuskich i zajęcie stolicy Hanoi zmusiły go do schronienia się w górach i rozpoczęcia walki partyzanckiej. Zwycięstwo partyzantów w bitwie pod Dien Bien Phu położyło kres panowaniu Francuzów. Po konferencji genewskiej w sprawie Indochin, która przesądziła o opanowaniu przez komunistów Wietnamu Północnego, Ho Chi Minh zmierzał do objęcia kontrolą drugiej części - Wietnamu Południowego. Po zjednoczeniu obu państw w 1976 r. stolicy (dawny Sajgon) Socjalistycznej Republiki Wietnamu nadano imię Ho Chi Minha. Ngo Dinh Diem (1901-1963), polityk wietnamski. Z mandatu Francuzów objął w 1954 r. urząd premiera, zaś po zniesieniu monarchii także stanowiska prezydenta Wietnamu

345

SENSACJE XX WIEKU

W 1950 r. Ngo Dinh Diem wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie przez 2 lata przebywał w klasztorze w okolicach Nowego Jorku; następnie przeniósł się do klasztoru Benedyktynów do Belgii. Tak, Diem był katolikiem. I to była zapewne jedna z bardzo istotnych przyczyn, dla których nie został zaakceptowany przez większość wietnamskiego społeczeństwa. Bynajmniej nie był to powód jedyny. W 1955 r., gdy w Wietnamie zaprowadzono ustrój republikański, obwołał się prezydentem, ministrem obrony i naczelnym dowódcą sił zbrojnych. Najwyższe stanowiska rozdał rodzinie: młodszy brat, Ngo Dinh Nhu, został szefem policji. Drugi brat, Thuc, był arcybiskupem i rektorem dwóch uniwersytetów. Szwagier - sekretarzem stanu. Syn - ministrem oświaty. Wszyscy razem uchwycili Wietnam żelazną ręką. To zyskało aprobatę Stanów Zjednoczonych, które szybko deceniły strategiczne położenie Wietnamu Południowego i zaczęły stopniowo, ale energicznie wypychać stamtąd Francuzów. Jesienią 1954 r. Amerykanie wymogli na Francji zgodę na wycofanie jej wojsk z Wietnamu, a następnie na dostarczanie pomocy gospodarczej i wojskowej dla rządu Diema bez pośrednictwa francuskiego. Diem, czując, jak bardzo jest potrzebny Amerykanom, i przekonany, że jego pozycja jest bardzo silna, utracił poczucie rzeczywistości. Przeszkodą w dążeniu do władzy absolutnej stali się dla niego mnisi buddyjscy, którzy, jak sądził, nie akceptują katolika na najwyższym urzędzie, i wystąpił przeciwko nim: zakazał urządzania procesji i uroczystości religijnych, zaczął zamykać świątynie. W maju 1963 r. policja otworzyła ogień do uczestników procesji w Hue. Zginęło 9 osób, a 67 odniosło rany.

W rozpaczy i poczuciu beznadziejności mnisi zaczęli stosować najbardziej drastyczną formę protestu: siadali na rogach ulic, oblewali się benzyną i, modląc się, podpalali. Kroniki filmowe i telewizja na całym świecie pokazywały te straszne obrazy: ludzi-pochodnie, siedzących na chodniku, aż ogień przewracał ich na ziemię, gdzie dogorywali, dookoła zaś biegali roztrzęsieni ludzie szukający płachty, którą mogliby zdusić płomienie.

W Waszyngtonie prezydent John Kennedy patrzył z niepokojem na wyczyny wietnamskiego dyktatora.

- Nie sądzę, aby wojnę tę można było wygrać, jeśli nie uzyska się poparcia ludności, a moim zdaniem w ciągu ostatnich dwóch miesięcy rząd stracił kontakt ze społeczeństwem - powiedział w maju 1963 r.

Początkowo Waszyngton usiłował wywrzeć presję na Ngo Dinh Diemie, aby ten złagodził swoją politykę, ale Diem nie miał zamiaru ustąpić i dodatkowo zagroził Amerykanom, że usunie ich doradców wojskowych. Wtedy do akcji wkroczyła Centralna Agencja Wywiadowcza, CIA, która zarówno miała znakomite rozeznanie w Wietnamie, jak i wpływ na wy-

Południowego, ministra obrony i naczelnego dowódcy sił zbrojnych. Usiłował prowadzić politykę niezależną wobec USA, co stało się bezpośrednią przyczyną jego śmierci: zginął w 1963 r. w czasie przewrotu politycznego zorganizowanego przez amerykańską Agencję Wywiadowczą (CIA).

346

WIETNAM

John Kennedy chciał wycofać amerykańskich doradców z Wietnamu

starczającą część kadry dowódczej wietnamskiej armii, aby móc usunąć krnąbrnego dyktatora.

2 listopada 1963 r. czołgi otoczyły pałac prezydencki. Diem zdołał uciec, ale szybko odnaleziono go, zastrzelonego w kościele w Cholon.

Wtym czasie w USA nastąpiło wydarzenie, które przesądziło o dalszym rozwoju sytuacji w Wietnamie. 22 listopada 1963 r. w Dallas zginął w zamachu prezydent John F. Kennedy. Nie została wyjaśniona do końca polityka, jaką Kennedy zamierzał prowadzić wobec Wietnamu. Kilka dni przed śmiercią postanowił wycofać wojska amerykańskie z Wietnamu i wydał rozkazy operacyjne, które prawdopodobnie nie weszły jeszcze w życie, gdy jego następca, Lyndon B. Johnson, wstrzymał je. Miał on całkowicie odmienny od Kennedy'ego pogląd na temat sposobu rozwiązania problemu wietnamskiego. Początkowo chciał działać bardzo ostrożnie.

- Nie poślemy amerykańskich chłopców dziewięć czy dziesięć tysięcy mil od domu, aby robili to, co powinni robić chłopcy azjatyccy - mówił, ale kłamał. Sytuacja w Wietnamie Południowym niepokoiła administrację amerykańską coraz bardziej, gdyż istniało realne niebezpieczeństwo, że komunistyczna partyzantka zwycięży i odda kraj w ręce radzieckie. Wówczas w tym tak bardzo ważnym regionie świata powstałyby radzieckie bazy morskie i lotnicze. Zaczęłaby się sprawdzać teoria domina: z Wietnamu radziecka ekspansja zaczęłaby obejmować inne państwa tego regionu: Kambodżę, Laos, Tajlandię. Poza tym, amerykański przemysł zbrojeniowy naciskał na prezydenta: wojna to świetny interes.

Wtej sytuacji prezydent musiał znaleźć przekonujące uzasadnienie dla decyzji wysłania paru tysięcy żołnierzy do Wietnamu. Oczywiście, nie byłoby specjalnych trudności, gdyby Amerykanie zostali tam zaatakowani. Okazja nadarzyła się 31 lipca 1964 r.

Załoga amerykańskiego niszczyciela Maddox, tankującego paliwo na wodach Zatoki Tonkińskiej, zauważyła przechodzące w pobliżu cztery kutry południowowietnamskie. Dowódca niszczyciela, kapitan Harrick, nie wiedział, że wracają z rajdu na północnowietnamskie bazy na wyspach Hon Me i Hon Nieu i skierował okręt wtamtą stronę. Gdy amerykań-

347

SENSACJE XX WIEKU

ski niszczyciel zbliżył się do wysp, zauważono pięć kutrów północnowiet-namskich, których szyk zdradzał agresywne zamiary: wyraźnie przygotowywały się do ataku torpedowego. Maddox, wobec przewagi przeciwnika, wykonał zwrot na rufę i zaczął uciekać. Być może kapitan Harrick zdawał sobie sprawę, że zaszło nieporozumienie, a nie było czasu ani warunków, aby je wyjaśnić. Wietnamczycy byli przekonani, że niszczyciel współdziała z czterema kutrami południowowietnamskimi, które atakowały ich bazy kilkadziesiąt minut wcześniej, więc ruszyli w pogoń za amerykańską jednostką, a dysponując dużą przewagą prędkości, zaczęli zbliżać się. Maddox otworzył ogień z dział kal. 120 mm i wezwał na pomoc samoloty z lotniskowca Ticonderoga. Po 37-minutowej walce dwa kutry zostały zatopione, a jeden poważnie uszkodzony.

Prezydent otrzymał depeszę: Dzisiaj wczesnym rankiem USS «Maddox», podczas wykonywania misji patrolowej został zaatakowany przez 3 kutry torpedowe.

Prezydent odpowiedział: - Muszę mieć wyraźniejsze fakty!

Informacja o nich nadeszła już wkrótce. 4 sierpnia o godzinie 19.30 operator radaru Maddoxa dostrzegł na ekranie nieprzyjacielskie jednostki w odległości około 8 mil. Dziwne było to, że towarzyszący Maddoxowi niszczyciel Turnerjoy nie meldował o obecności wroga. Jednak na wszelki wypadek otwarto ogień w stronę niewidocznych okrętów, kierując się wskazaniami radaru, i wezwano na pomoc samoloty z lotniskowca. Cztery myśliwce zatoczyły krąg nad okrętami, ale nie widząc wietnamskich okrętów, wróciły na pokład.

O godzinie 22.25 ponownie Maddox podniósł alarm i otworzył ogień w stronę niewidocznych celów i ponownie wezwano na pomoc samoloty.

- Oni chyba zwariowali! - meldował pilot myśliwca Wesley Mc Donald, zataczaj ąc koła nad amerykańskimi okrętami strzelającymi ze wszystkich dział. - Płyną zygzakiem, wrzeszczą, że Wietnamczycy strzelają torpedy, a ja nie widzę żadnego kutra.

- Sprawdź to dobrze! - nadszedł rozkaz z lotniskowca.

Po kilku minutach Wesley Mc Donald odezwał się ponownie: - Nie mam wątpliwości, ci faceci na okrętach mająbzika. Tu nie ma Wietnamczyków. Chyba że są niewidzialni, ale mój radar też niczego nie wykazuje. Melduję powrót.

- OK, potwierdzam - odpowiedział operator z lotniskowca. Następnego dnia kapitan Harrick, zdziwiony nocnymi zdarzeniami

przeprowadził eksperyment. Okazało się, że przy pełnej prędkości dwóch okrętów idących zygzakami, radar Maddoxa ponownie wykazał obecność wrogich okrętów, choć na pewno ich nie było. Sytuacja stała się jasna: wieczorna walka była wynikiem wadliwego funkcjonowania aparatury radiolokacyjnej. Kapitan Harrick wysłał natychmiast depeszę do dowództwa komunikując: Incydent w Zatoce Tonkińskiej wymaga wyjaśnienia.

Ta depesza pozostała w Sajgonie. Z nie znanych powodów dowództwo amerykańskiej marynarki wojennej nie przekazało jej do Waszyngtonu. 18 sierpnia 1964 r. generał Maxwell D. Taylor, ambasador amerykański

348

WIETNAM

Baza amerykańska 12. dywizji

w Sajgonie, przesłał do Waszyngtonu depeszę, w której sugerował, że jednym ze środków wzmacniających rząd południowowietnamski byłaby starannie realizowana operacja ataków bombowych przeciwko celom w Północnym Wietnamie, skierowana w pierwszym rzędzie przeciwko liniom zaopa-

349

SENSACJE XX WIEKU

Samoloty Republic F-105D „Thunderchief" bombardują pozycje partyzantów w pobliżu Khe Sanh

trzeniowym [dla partyzantów południowowietnamskich - BW] i innym celom wojskowym.

Waszyngton szybko docenił rady ambasadora, gdy 1 listopada partyzanci Viet-Congu ostrzelali bazę lotniczą pod Sajgonem z rakiet i ciężkiej artylerii, niszcząc 5 samolotówB-57 Canberra, uszkadzając 15 innych i zabijając czterech żołnierzy.

Już 2 grudnia prezydent Johnson zaakceptował Plan ograniczonych działań lotniczych przeciwko komunistycznym liniom zaopatrzeniowym. W lutym 1965 r. amerykańskie lotnictwo rozpoczęło naloty na cele w Wietnamie Północnym w odwecie za atak partyzantów na bazę wojskową w Ple-iku. W marcu nastąpiła kolejna seria nalotów w odwecie za atak na bazę Qui Nhon. Był to tylko wstęp do wielkiej operacji powietrznej, której nadano kryptonim „Rolling Thunder". Rozpoczęła się ona w marcu 1965 r. i trwała do października 1968 r.

Myśliwce i bombowce z lotniskowców oraz baz lądowych uderzyły na pozycje partyzantów Viet-Congu w Południowym Wietnamie oraz na cele w Wietnamie Północnym. W pierwszych nalotach wykorzystywano głównie samoloty Republic F-105D Thunderchief* , które bombardowały

Republic F-105 Thunderchief, amerykański myśliwiec bombardujący, którego pierwszy prototyp oblatano 22 października 1955 r. Wyprodukowano 75 samolotów w wersji B, ponad 600 w wersji D, 143 w dwumiejscowej wersji F oraz w odmianie G przeznaczonej do niszczenia stanowisk obrony przeciwlotniczej.

Dane taktyczno-techniczne (F-105D): silnik Pratt & Whitney, rozpiętość 10,65 m, długość 20,43 m, maks. masa startowa 23 986 kg, maks. prędkość 2230 km/h, zasięg 3300 km, uzbrojenie: działko wielolufowe Vulcan kal. 20 mm oraz rakiety i bomby podwieszane pod skrzydłami i kadłubem.

350

WIETNAM

drogi i linie kolejowe. Pierwszym celem był most kolejowo-drogowy Than Hoah nad rzeką Ma. Walki o ten most trwały przez siedem lat. Wietnamczycy bardzo szybko naprawiali uszkodzenia i z całą determinacją bronili tego strategicznego celu. Przekonały się o tym załogi Thun-derchiefów, które w eskorcie myśliwców F-100 Super Sabres usiłowały zniszczyć most 4 kwietnia 1965 r. Wówczas 4 północnowietnamskie MiGi-17 wygrały bitwę powietrzną i zestrzeliły 2 z atakujących samolotów amerykańskich. Dopiero 13 maja 1972 r. samoloty F-4 Phantom uzbrojone w bomby laserowe Paveway I o wadze 900 kg i 13 50 kg zniszczyły całkowicie most, który przetrwał tak wiele nalotów. Samoloty nie mogły jednak wygrać wojny. Do Wietnamu zaczęli napływać żołnierze amerykańscy. W 1966 r. było ich 185 tysięcy. Za mało. Nie przygotowani do wojny w dżungli, nie potrafili zniszczyć baz partyzanckich, systemu dowodzenia, łączności ani zaopatrzenia.

Przybywały więc nowe oddziały. Straty rosły. Jednocześnie Wietnam Północny, korzystając z ogromnej pomocy radzieckiej i chińskiej, coraz lepiej był przygotowany do walki ze Stanami Zjednoczonymi.

Żołnierze amerykańscy poznają pułapki Viet-Congu

351

SENSACJE XX WIEKU

W 1967 r. do Wietnamu Południowego przedostał się dwudziestodwu-letni agent Nguyen Van Tai, doskonale wyszkolony w ośrodku KGB pod Moskwą. Jego zadaniem było zorganizowanie siatki wywiadowczej, zbieranie informacji na temat planowanych operacji wojsk południowowiet-namskich i amerykańskich oraz organizowanie terrorystycznych grup, działających pod Sajgonem i w samym Sajgonie.

W obydwu dziedzinach Van Tai odnosił sukcesy. Na początku 1968 r. otrzymał rozkaz wykonania akcji o kryptonimie „Zemsta ludu". Był już gotów do prowadzenia akcji terrorystycznych zakrojonych na szerszą skalę. Zorganizował sieć niewielkich, kilkunastoosobowych oddziałów, których celem miały się stać najważniejsze dla Amerykanów punkty: placówki dyplomatyczne, dowództwa oddziałów, składy amunicji. Ofiar Van Tai nie brał pod uwagę.

31 stycznia o godzinie 2.45 na ranem dziewiętnastoosobowy oddział zaatakował ambasadę USA w Sajgonie. Po dwugodzinnej walce zginęli wszyscy partyzanci. Straty Amerykanów też były duże: siedmiu zabitych, kilkudziesięciu rannych, zniszczone budynki. Taia nie było wśród atakujących. Został schwytany przez kontrwywiad południowowietnamski dopiero rok później, prawdopodobnie wskutek donosu. CIA podejrzewała, że może on znać tajemnicę przecieku planów amerykańskich operacji powietrznych i lądowych, sądzono bowiem, że Tai zwerbował za pomocą szantażu lub dużych sum pieniędzy południowowietnamskich oficerów, mających dostęp do amerykańskich tajemnic wojskowych.

Akcj a bombardowania celów w Wietnamie Północnym i Południowym przybierała na sile. W kwietniu 1965 r., po spotkaniu w Honolulu głównodowodzącego wojskami amerykańskimi w Wietnamie, generała Willia-ma Westmorelanda* z sekretarzem obrony Robertem McNamarą, postanowiono skierować do akcji bombowce strategiczne B-52 z bazy Anderson na wyspie Guam. Pierwszą misję odbyły one 18 czerwca 1965 r., gdy 30 samolotów uderzyło na bazy partyzantów w prowincji Binh Duong w Wietnamie Południowym. Rajd okazał się wielkim fiaskiem. 3 samoloty rozbiły się w wyniku katastrof podczas tankowania paliwa nad morzem. Nad cel dotarło 25 bombowców i każdy wyrzucił ogromny ładunek 51 bomb

0 ciężarze 3 37 kg każda. Mimo to, na fotografiach zrobionych przez samoloty rozpoznawcze, po nalocie widać było tylko pasy zniszczonej dżungli

1 żadnych oznak szkód wyrządzonych partyzantom. Czyżby zostali ostrzeżeni?

Wkrótce zmodyfikowano bombowce B-52D, zwiększając ich ładunek do 108 bomb o łącznym ciężarze 27 ton (w praktyce samoloty te zabierały bomby o ciężarze do 36 ton). W czasie pierwszego roku działania zmody-

4

William Westmoreland (ur. 1914), generał ameryk. Absolwent akademii w West Point w 1936 r. Służył na stanowiskach sztabowych w Pentagonie. W Wietnamie był od 1963 r., a rok później objął dowodzenie wszystkimi wojskami amerykańskimi w tym kraju. Po powrocie do USA od 1968 r. do 1972 r. był szefem sztabu wojsk lądowych.

352

WIETNAM

Bombowce „B-52 " w typowej formacji trójkowej atakują pozycje partyzantów w rejonie Bien Hoa

fikowane B-52 zrzuciły 8000 ton bomb na cele w Wietnamie Południowym, a potem uderzyły na cele w Wietnamie Północnym. Do maja 1967 r. zrzuciły 200 000 ton bomb.

Jednak naloty nie przynosiły spodziewanych rezultatów.

Theodore Shackley - szef ekspozytury CIA w Sajgonie stwierdził: -Północni Wietnamczycy z reguły wiedzieli o nalotach B-52. Nawet gdy ze względu na pogodę uderzały na inne, niż wcześniej zaplanowano, obiekty - znali te cele. Nigdy nie ustaliliśmy, w jaki sposób poznawali nasze plany.

Co pewien czas Amerykanie zawieszali naloty, aby skłonić w ten sposób rząd Wietnamu Północnego do rokowań, lub z okazji świąt. Loty rozpoznawcze przeprowadzane w czasie tych kilkudniowych przerw w bombardowaniach wykazywały, że Wietnamczycy błyskawicznie odbudowywali siły: na zniszczonych drogach pojawiały się ciężarówki ze sprzętem i materiałami budowlanymi, przy uszkodzonych mostach budowano nowe przeprawy. Pilot jednego z samolotów rozpoznawczych ocenił, że na 10-kilometrowym odcinku jednej z dróg było 560 samochodów z materiałami budowlanymi. Bombardowania, choć angażowały ogromne środki, nie przynosiły rezultatów, jakich oczekiwali amerykańscy dowódcy.

Kontrwywiad był przekonany, że przecieki następowały właśnie w Wietnamie. Cały proces dowodzenia operacjami powietrznymi miał swój po-

353

SENSACJE XX WIEKU

czątek co prawda w Waszyngtonie, ale dowództwo lotnictwa południowo-wietnamskiego też miało w nim swój udział. O ataku na każdy obiekt w Północnym Wietnamie decydował bezpośrednio prezydent. Jego decy-zja była przekazywana do sekretarza obrony, a następnie do Pentagonu. Stamtąd rozkaz płynął do Dowódcy Sił Pacyfiku (Commander-in-Chief Pacific - CINCPAC). Bezpośrednie przygotowanie operacji: ocena celów, rozpoznanie itp. zlecano siłom powietrznym USAF, lotnictwu marynarki i południowowietnamskiemu lotnictwu VNAF. Dlatego początkowo właśnie tam amerykańscy eksperci od kontrwywiadu poszukiwali agentów komunistycznych, jednakbezskutecznie.Później nabrali przekonania, że tylko Tai może wskazać im ślad.

Wojna w Wietnamie, okrucieństwa, ofiary wśród ludności cywilnej i żołnierzy amerykańskich, wywołały fale protestów w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie. Lyndon Johnson doskonale wiedział, że dla milionów ludzi stał się politykiem zbrodni i w wyborach 1968 r. nie wystawił swojej kandydatury. Nowy prezydent, Richard Nixon, zdecydował się jak najszybciej zakończyć wojnę, której Amerykanie wygrać i tak nie mogli.

W maju 1968 r., z inicjatywy sekretarza stanu Henry'ego Kissingera, rozpoczęły się w Paryżu rokowania pokój owe i jednocześnie ogłoszono program „wietnamizacji wojny", co oznaczało wycofanie amerykańskich żołnierzy i pozostawienie walki z siłami komunistycznymi wojskom po-łudniowowietnamskim. W styczniu 1973 r. traktat został podpisany, a prezydent Ford zarządził wycofanie 237 tysięcy członków amerykańskiego personelu wojskowego z Indochin. Bombowce B-52 zakończyły naloty. Od 1965 r. wykonały 126 615 lotów, z których 9800 przeciwko celom w Wietnamie Północnym. Z tej liczby 124 499 lotów dotarło do celu. Amerykańskie samoloty zrzuciły łącznie 2 633 03 5 ton bomb. W czasie akcji stracono tylko 8 samolotów strąconych przez Wietnamczyków i 13 w wyniku katastrof.

Bombowce wygrywały bitwy, ale nie wygrały wojny.

Wojska Wietnamu Północnego, po dwuletnich przygotowaniach, rozpoczęły w marcu 1975 r. ofensywę na Sajgon. Były już na przedmieściach stolicy, gdy 2 9 kwietnia Van Taia wyprowadzono skutego z celi i wsadzono do samolotu. Mimo wielokrotnych propozycji wymiany na jeńców amerykańskich, CIA nie zgodziła się go oddać. Później zaginął po nim wszelki ślad. Wedługnie potwierdzonej wersji, gdzieś nad morzem żołnierze otworzyli drzwi i wypchnęli go z samolotu. Dlaczego go zlikwidowano? Nie wiadomo. A może żyje w dalszym ciągu, a opowieść o wypchnięciu go z samolotu miała tylko wprowadzić w błąd wywiad północnowietnamski, aby nie poszukiwał więźnia, który wiedział tak dużo.

Dzień później, 30 kwietnia 1975 r., wojska Północnego Wietnamu opanowały Sajgon. Wojna zakończyła się. Jednak dopiero 10 lat później, w 1985 r., Amerykanie poznali tajemnicę sukcesów Wietnamczykówz Północy, którzy wiedzieli o amerykańskich nalotach, zanim one nastąpiły, kiedy ujawnili działalność oficera łączności ze sztabu floty okrętów podwodnych, Johna A. Walkera.

354

WIETNAM

W styczniu 1968 r. przyjechał on z bazy Norfolk do Waszyngtonu, zaparkował w śródmieściu i znalazł w książce telefonicznej adres radzieckiej ambasady. Złapał taksówkę i kazał się podwieźć kilka ulic dalej. Ostatni odcinek drogi pokonał na piechotę, często oglądając się przez ramię, czy nikt go nie śledzi. Wszedł do poczekalni i poprosił strażnika, aby skontaktował go z kimś z ochrony. Mężczyźnie, który po kilku minutach wyszedł do hallu, nie wyjawił, kim jest. Podał tylko niewielką paczkę i odszedł. W zawiniątku były miesięczne ustawienia szyfrów „KL-47". Dlaczego to zrobił? Po prostu dla pieniędzy.

Rosjanie bardzo szybko docenili wartość przesyłki od Walkęra i odszukali go. W jaki sposób to zrobili - pozostaje ich tajemnicą. Prawdopodobnie Walker został sfotografowany, gdy w hallu ambasady czekał na kogoś, komu mógłby przekazać paczkę. W czasie kilku lat swojej działalności dla radzieckiego wywiadu oddał mu nieocenione usługi. Nawet gdy w 1976 r. przeszedł na emeryturę, pozostawił zaufanego człowieka, Jerry'ego Whit-wortha, który kontynuował jego działalność.

Rosjanie byli tak zadowoleni z usług Walkera, że kontaktujący się z nim oficer KGB poinformował go, iż otrzymał stopień admirała floty radzieckiej. To on umożliwił Rosjanom odczytanie miliona amerykańskich szyfrogramów, a wśród nich - wszystkich rozkazów dotyczących nalotów na Północny Wietnam i wielu operacji powietrznych w Wietnamie Południowym.

355

Operacja „RAJAN"

W mroźny kwietniowy poranek 1981 r., spod gmachu KGB w Moskwie wyruszyła czarna limuzyna ził. Mknąc środkowym pasem jezdni, zarezerwowanym dla pojazdów rządowych, szybko dotarła do Bramy Spaskiej Kremla. Wartownik, widząc przytkniętą do szyby przepustkę KGB, zasalutował i nie odważył się kontrolować samochodu.

Czarny ził podjechał do budynku, gdzie mieściły się apartamenty sekretarza generalnego KC KPZR, i tam zatrzymał się. Wysoki, szpakowaty mężczyzna w czarnym płaszczu i futrzanej czapce skierował się do wejścia. Minął wartowników, którzy najwidoczniej dobrze go znali i przepuszczali bez sprawdzania dokumentów, i dotarł na drugie piętro, gdzie mieścił się gabinet Leonida Brezniewa.

- Towarzyszu sekretarzu, Zachód przygotowuje się do wojny nuklearnej! - to były pierwsze słowa Jurija Andropowa, gdy wszedł do gabinetu Brezniewa. Nie musiał go długo przekonywać. Breżniew wierzył mu całkowicie i bezgranicznie. Od tego momentu stał się współpracownikiem Andropowa w... grze przeciwko sobie, gdyż nie przeczuwał nawet, że szef KGB wciąga go w zasadzkę.

Leonid Breżniew spodziewał się tej wiadomości. Był pewny, że wcześniej czy później szef wywiadu przedstawi mu dowody, że Zachód istotnie szykuje się do wojny nuklearnej. Mógł się o tym przekonać, czytając choćby wystąpienia prezydenta Ronalda Reagana. Dopóki były to wypowiedzi padające w czasie kampanii wyborczej, można było przymknąć na to oko, uznając, że kandydat na prezydenta składa zawsze różne obietnice, o których zapomina, gdy tylko zasiądzie w Owalnym Gabinecie. RonaldReaganwygrałwyborywlistopadziel980r.inie zrezygnował, zgodnie z zapowiedzią, z twardej polityki wobec ZSRR. W czasie jednej z pierwszych konferencji prasowych w Białym Domu powiedział o działaniach władz Związku Radzieckiego, że są prowadzone w celu dokonania światowej rewolucji i zamiany świata w jedno państwo socjalistyczne lub komunistyczne.

- Oni zarezerwowali dla siebie prawo popełnienia każdej zbrodni, każdego kłamstwa, każdego oszustwa, aby to osiągnąć. (...) Dotąd rozbrojenie było jednokierunkową ulicą, używaną przez Związek Radziecki po to, aby zrealizować własne cele.

Tych słów już nie można było zlekceważyć. 3 marca Reagan w wywiadzie prasowym określił, jak sobie wyobraża przywódców radzieckich:

Leonid Breżniew

356

OPERACJA „RAJAN'

- Ich pogląd na moralność jest taki, że nie istnieje nic niemoralnego w tym, co przybliża ich cele. Oznacza to, że mogą uciekać się do kłamstw, kradzieży, oszustw, a nawet morderstw, jeżeli prowadzi to do celu.

Wkrótce wywiad radziecki doniósł, że sekratrz stanu, generał Alexan-der Haig, polecił każdemu urzędnikowi Departamentu Stanu, aby w kontaktach z oficjelami radzieckimi przekazywał następujące posłanie:

- Nasz sygnał dla Rosjan musi być oczywistym ostrzeżeniem, że ich czas nieograniczonego awantumictwa w Trzecim Świecie skończył się i że gotowość Ameryki do tolerowaniafigli zauszników Moskwy, Kuby i Libii została wyczerpana.

Breżniew musiał zdawać sobie sprawę, że Reagan ma nad nim przewagę i może ją wykorzystać. Stało się tak po radzieckiej interwencji w Afganistanie.

W kwietniu 1978 r. komunistyczna Ludowo-Demokratyczna Partia Afganistanu zorganizowała tam przewrót, w którego wyniku został zamordowany prezydent Mohammed Daud Khan wraz z rodziną. Do władzy pretendowali dwaj politycy: Babrak Karmal, będący od wielu lat agentem KGB, oraz Nura Mohammed Taraki, szefujący jednej z frakcji Ludowo-Demokratycznej Partii Afganistanu. Ten miał za sobą poparcie Breżnie-wa, z którym spotkał się kiedyś na krótko i zdołał przekonać, że będzie lojalnym władcą Afganistanu. To zadecydowało, a Karmal, obawiając się o życie, musiał uchodzić z Afganistanu do Czechosłowacji. Taraki postanowił, że dalszy rozwój muzułmańskiego państwa przebiegać będzie według radzieckiego wzorca: industrializacja, kolektywizacja i laicyzacja. Społeczeństwo sunnickie odpowiedziało, organizuj ąc partyzantkę wspie-ranąprzez Pakistan. Taraki nie zdążył zrealizować swoich pomysłów, gdyż w wyniku walk frakcyjnych w łonie własnej partii, został zamordowany w październiku 1979 r. przez wicepremiera Hafizullaha Amina.

Moskwa przymknęła oko na zabójstwo swojego pupila i wydała oświadczenie, że także w przyszłości braterskie stosunki między Związkiem Radzieckim i rewolucyjnym Afganistanem rozwijać się będą na bazie układu o przyjaźni, dobrym sąsiedztwie i współpracy.

Tymczasem rezydent wywiadu KGB z Kabulu ostrzegał Kreml: Wśród przywódców islamskich narasta silna opozycja wobec władzy Amina. Bez wątpienia doprowadzi to do wybuchu buntu w armii oraz załamania gospodarczego.

Biuro Polityczne KPZR wiedziało, że takich ocen nie wolno lekceważyć. Zapadła decyzja o usunięciu Amina. Zadanie to powierzono Wydziałowi VIII w Zarządzie „S". Tam wybrano podpułkownika Michaiła Telebowa, Azera, który wiele lat spędził w Kabulu.

Późną jesienią Telebow przybył do stolicy Afganistanu, zaopatrzony w fiolkęztruciznąprzygotowanąprzezspecjalistówzWydziałuVIII. W nie znany sposób udało mu się zostać kucharzem Amina, ale wkrótce przekonał się, że nie uda mu się w ten sposób wykonać swego zadania, Amin bowiem był niezwykle ostrożny. Dania trafiające na jego stół były tak dokładnie sprawdzane, że nie mogło być mowy o ich zatruciu.

357

SENSACJE XX WIEKU

Tymczasem sytuacja w Afganistanie pogarszała się coraz bardziej. Rezydent KGB w Kabulu alarmował, że jeżeli Amin nie zostanie szybko usunięty, dojdzie do rewolty, w której wyniku w Afganistanie powstanie republika islamska.

Początkowo Andropow był przeciwny interwencji wojskowej. Jednak w pewnym momencie uznał, że wejście wojsk radzieckich do Afganistanu może mieć taki sam skutek, jak w 1956 r. na Węgrzech: po krótkim okresie walk bunt zostanie zdławiony i przywrócona władza komunistyczna. Nie dostrzegał, że między płaskim jak stół, niewielkim państwem węgierskim (93 030 km2) a dzikim, górzystym Afganistanem (647 500 km2) jest ogromna różnica.

Decyzja o wysłaniu Armii Radzieckiej do Afganistanu zapadła w wąskim gronie Biura Politycznego. W nocy z pierwszego na drugi dzień świąt 1979 r. na międzynarodowym lotnisku w Kabulu zaczęły co trzy minuty lądować radzieckie samoloty transportowe. Lądową granicę radziecko--afgańską przekroczyły trzy dywizje pancerne. 27 grudnia niewielki oddział transporterów opancerzonych ruszył z lotniska w stronę centrum miasta. Przewoziły komandosów, którymi dowodził pułkownik Bojari-now, komendant szkoły Wydziału VIII w Bałaszice. Na pancerzach po-j azdów były af gańskie znaki, a wszyscy żołnierze mieli na sobie af gańskie mundury. Przed pałacem prezydenckim pojazdy zatrzymały się na wezwanie strażników, jednakże klapy włazów pozostały zamknięte, co zaciekawiło afgańskich żołnierzy. Podeszli bliżej i wtedy wieżyczki z karabinami maszynowymi obróciły się w ich stronę. Na jednym z pojazdów pojawiła się flaga KGB. Afgańczycy rzucili się do ucieczki, ale nie zdołali przebiec nawet kilkunastu kroków, gdy padli ścięci seriami z najcięższych

Radzieckie oddziały na lotnisku w Kabulu

358

OPERACJA „RAJAN'

Oddziały mudżahedinów - oni zwyciężyli

karabinów maszynowych i kałasznikowów wystawionych przez otwory strzelnicze w burtach transporterów. Droga do pałacu była wolna.

Dalej wydarzenia rozegrały się w błyskawicznym tempie. Transportery opancerzone łatwo sforsowały zapory z drutów kolczastych i wjechały na dziedziniec pałacu. Tam komandosi wyważyli drzwi i wpadli do ii wnętrza. Mieli rozkaz, żeby nie brać jeńców: nikt nie powinien być świadkiem tego, co miało stać się w pałacu. Amina znaleziono w barze na górnym piętrze, gdzie siedział ze swoją kochanką. Nie wiadomo nawet, czy miał czas, aby prosić o darowanie życia. Wkrótce zginął dowódca komandosów, podobno dlatego, że jeden z żołnierzy wziął go za człowieka z ob-stawyprezydenta... Wcałej operacji zginęło 12 radzieckich komandosów. Ofiary wśród mieszkańców pałacu nie są znane. 28 grudnia radio Kabul, zajęte już przez żołnierzy radzieckich, podało informację, że Amin, skazany na śmierć przez trybunał rewolucyjny, został rozstrzelany. Dzień wcześniej, z Moskwy, choć udawano, że miejscem transmisji jest Kabul, przemawiał nowy przywódca Afganistanu - Babrak Karmal.

- Popełniliśmy dwa wielkie błędy - powiedział j eden z generałów KGB - przeceniliśmy siłę i gotowość do walki armii afgańskiej, a nie doceniliśmy siły powstańców afgańskich.

Rozpoczęła się długa i krwawa wojna, która pochłaniała coraz to nowe sowieckie pułki. Do wiosny 1980 r. do Afganistanu posłano 80 tysięcy żołnierzy. Wkrótce ich liczba wzrosła do 130 tysięcy.

W styczniu 1980 r. na czele afgańskiej służby bezpieczeństwa, Khedamat-e Etela'at-e Dawlati (KHAD) stanął trzydziestodwuletni, brutalny Mohammed Najibul-lah. Choć prezydent Karmal obiecał, że nigdy już nie powtórzy się koszmar przeszłości, kiedy to tajna policja torturowała ludzi, KHAD błyskawicznie zdobył ponurą sławę. Nikt nigdy nie obliczy, jak wielu przeciwników nowego reżimu, a także kobiet i dzieci, było katowanych w ośrodkach KHAD. We wszystkich przesłuchaniach, które często kończyły się śmiercią torturowanych, brali udział radzieccy doradcy; z reguły przesłuchania prowadzone były pod ich dyktando.

Świat zachodni bardzo gwałtownie zareagował na radziecką interwencję. Prezydent Jimmy Carter ogłosił embargo na dostawy pszenicy do ZSRR i bojkot Prezydent Jimmy Carter

359

SENSACJE XX WIEKU

igrzysk olimpij skich w Moskwie. Jednak Carter był słabym prezydentem. Jego misją było wyleczenie społeczeństwa amerykańskiego z ran, jakie pozostawiła po sobie wojna w Wietnamie i wiarołomstwo prezydenta Richarda Nixona, który zaaprobował włamanie do siedziby konkurencyjnej Partii Demokratycznej, co ujawnione przez dziennikarzy z „Washington Post" przeszło do historii jako afera Watergate. Carter wykonał swoje zadanie: głosząc konieczność postępowania zgodnego z nakazami moralnymi, przywrócił Amerykanom wiarę w słuszność i uczciwość działania amerykańskiego prezydenta, a tym samym w autorytet tego urzędu; oczyścił pole dla Reagana.

Nowy prezydent potrafił doskonale wykorzystać zagrożenie i lęk przed imperializmem Moskwy, jaki pojawił się po wkroczeniu radzieckich dywizji do Afganistanu. Równocześnie był przekonany, że Związek Radziecki nie wytrzyma gospodarczo i technologicznie nowego wyścigu zbrojeń. Już w grudniu 1979 r. państwa NATO zaakceptowały rozmieszczenie w bazach na swoim terytorium rakiet nowej generacji Pershing II oraz pocisków samosteruj ących Cruise. Formalnie była to odpowiedź na wprowadzenie do radzieckich arsenałów rakiet na ruchomych wyrzutniach SS-20. Jednak te rakiety, o zasięgu około 5 tysięcy kilometrów, nie mogły razić -zbyt odległych - celów w Stanach Zjednoczonych; amerykańskie - z baz europejskich - mogły zniszczyć Moskwę. Leonid Breżniew miał więc wszelkie podstawy do niepokoju. Rakiety Pershing II nie można było zniszczyć przed odpaleniem, gdyż, przewożona na wyrzutni kołowej, mogła zostać wystrzelona z każdego miejsca. Potrzebowała zaledwie 5 minut, aby pokonać odległość między Republiką Federalną Niemiec a celem na terenie ZSRR; trafiałaz dokładnością określanąjako „punktowa", gdyż rozrzut wynosił tylko 6 metro w. Gdyby wybuchła wojna, Rosjanie, ostrzeżeni przez swoje satelity o starcie tych rakiet, nie mieliby najmniejszych szans na przygotowanie obrony w ciągu pięciu minut.

Jeszcze groźniejsze wydawały się pociski samo-sterujące Cruise. Niewielkie, o długości 6 metrów i średnicy 0,5 metra, mogły być wystrzeliwane z wyrzutni lądowych, samolotów lub okrętów nawodnych i podwodnych. Napędzane silnikiem odrzutowym, leciały ze stosunkowo niewielką prędkością 900 km/h. Wydawałoby się, że łatwo je zniszczyć zanim dosięgną celu, ale nic podobnego! Niewielkie wymiary i lot tuż nad ziemią bardzo utrudniały wykrycie ich przez radar. Ponadto pociski, mając zakodowaną mapę w pamięci pokładowego kom-

Rakieta „Pershing II

360

OPERACJA „RAJAN"

Pocisk „Cruise ALCM" zrzucony z samolotu

putera, w drodze do celu mogły kluczyć, zmieniać trasę, omijać stanowiska obrony przeciwlotniczej, „ukrywać" się w wąwozach i za zboczami gór. Po przebyciu ponad 2 tysięcy kilometrów uderzały z dokładnością do 12 metrów, co przy ładunku nuklearnym o mocy wybuchowej 200 KT, a więc ponad dziesięciokrotnie większej od bomby zrzuconej na Hiroszimę, można było uznać za dokładność „punktową".

Reagan był w ofensywie. Cofnął decyzje swojego poprzednika, dotyczące wstrzymania prac nad bombowcami strategicznymi nowej generacji, B-l. Te gigantyczne samoloty mogły lecieć z prędkością 2330 km/h na wysokości 15 000 metrów lub 1200 km/h tuż nad ziemią, co praktycznie uniemożliwiało wykrycie ich przez radar. Specjalne materiały użyte do pokrycia kadłuba i jego kształt powodowały, że na ekranie stacji radiolokacyjnej śledzącej niebo pojawiało się echo takie, jakie wytwarza stado gęsi. B-l miał przenosić uzbrojenie o łącznej wadze 52 ton, w tym rakiety samosterujące.

Reagan reaktywował również prace nad rakietami międzykontynen-talnymi MX, ogromnymi, o długości ponad 21 metrów, uzbrojonymi w 10 głowic nuklearnych o sile 350 kiloton każda, potrafiącymi trafiać w cel na innym kontynencie z dokładnością do 100-150 m. Jednak nie chodziło tylko o ich moc niszczącą. Te ogromne rakiety miały być przewożone w podziemnych tunelach między wyrzutniami. Dzięki temu Rosjanie nie mogliby wykryć, w którym silosie jest rakieta, i wycelować swoje rakiety, aby zniszczyć ją, zanim zostanie odpalona*

Wszystkie te decyzje i działania mogły wskazywać, że Amerykanie zmierzają do uzyskania możliwości zadania tzw. uderzenia rozbrajającego, a to całkowicie zmieniało podstawy, na jakich opierał się pokój na świecie od momentu wynalezienia broni nuklearnej.

„Kto strzeli pierwszy - umrze jako drugi" - ta zasada gwarantowała supermocarstwom, że przeciwnik nie odważy się odpalić rakiet, gdyż kilka minut później zaatakowane państwo odpaliłoby swoje rakiety i wypuś-

361

OPERACJA „RAJAN"

Pocisk „Cruise ALCM" zrzucony z samolotu

putera, w drodze do celu mogły kluczyć, zmieniać trasę, omijać stanowiska obrony przeciwlotniczej, „ukrywać" się w wąwozach i za zboczami gór. Po przebyciu ponad 2 tysięcy kilometrów uderzały z dokładnością do 12 metrów, co przy ładunku nuklearnym o mocy wybuchowej 200 KT, a więc ponad dziesięciokrotnie większej od bomby zrzuconej na Hiroszimę, można było uznać za dokładność „punktową".

Reagan był w ofensywie. Cofnął decyzje swojego poprzednika, dotyczące wstrzymania prac nad bombowcami strategicznymi nowej generacji, B-l. Te gigantyczne samoloty mogły lecieć z prędkością 2330 km/h na wysokości 15 000 metrów lub 1200 km/h tuż nad ziemią, co praktycznie uniemożliwiało wykrycie ich przez radar. Specjalne materiały użyte do pokrycia kadłuba i jego kształt powodowały, że na ekranie stacji radiolokacyjnej śledzącej niebo pojawiało się echo takie, jakie wytwarza stado gęsi. B-l miał przenosić uzbrojenie o łącznej wadze 52 ton, w tym rakiety samosterujące.

Reagan reaktywował również prace nad rakietami międzykontynen-talnymi MX, ogromnymi, o długości ponad 21 metrów, uzbrojonymi w 10 głowic nuklearnych o sile 350 kiloton każda, potrafiącymi trafiać w cel na innym kontynencie z dokładnością do 100-150 m. Jednak nie chodziło tylko o ich moc niszczącą. Te ogromne rakiety miały być przewożone w podziemnych tunelach między wyrzutniami. Dzięki temu Rosjanie nie mogliby wykryć, w którym silosie jest rakieta, i wycelować swoje rakiety, aby zniszczyć ją, zanim zostanie odpalona.

Wszystkie te decyzje i działania mogły wskazywać, że Amerykanie zmierzają do uzyskania możliwości zadania tzw. uderzenia rozbrajającego, a to całkowicie zmieniało podstawy, na jakich opierał się pokój na świecie od momentu wynalezienia broni nuklearnej.

„Kto strzeli pierwszy - umrze jako drugi" - ta zasada gwarantowała supermocarstwom, że przeciwnik nie odważy się odpalić rakiet, gdyż kilka minut później zaatakowane państwo odpaliłoby swój e rakiety i wypuś-

361

SENSACJE XX WIEKU

Jurij Andropow

B-1A, bombowiec nowej generacji

ciło w powietrze swoje bombowce. Gdybyjednakktóre-kolwiek z mocarstw uzyskało pewność, że w pierwszym uderzeniu jego rakiety zniszczą potencjał strategiczny drugiego mocarstwa, uniemożliwiając mu odwet, wówczas mogłoby spróbować rozpocząć wojnę nuklearną.

Tego właśnie obawiał się Breżniew, słuchając informacji Andropowa. Poza tym, atmosfera zagrożenia nuklearnym atakiem dawała możliwość odzyskania sympatii lewicowych partii na Zachodzie, jaką Związek Radziecki utracił, wysyłając swe wojska do Afganistanu i mordując tamtejszą ludność. Dawała również możliwość odwrócenia uwagi od wydarzeń w Polsce, gdzie masowy ruch „Solidarności", jaki narodził się w wyniku strajków w stoczniach w sierpniu 1980 r., groził rozbiciem spoistości radzieckiego systemu w Europie Środkowej. Zajęcie światowej opinii publicznej i rządów groźbąwojny nuklearnej pozwalałoby rozprawić się z polską opozycją.

Dlatego Breżniew dał Andropowowi wolną rękę w działaniach w tej sprawie, a ponadto zdecydował się poprzeć je własnym autorytetem. Na początku maja 1982 r. wziął udział w tajnej konferencji najwyższych oficerów KGB, gdzie przemówienie wygłosił Andropow.

- Stany Zjednoczone uzyskały możliwość zadania Związkowi Radzieckiemu ciosu nuklearnego - powiedział. - Biuro Polityczne zdecydowało, że najważniejszym zadaniem wywiadu staje się zbieranie wiadomości o przygotowaniach Stanów Zjednoczonych i NATO do wojny nuklearnej. Wtej akcji, oznaczonej kryptonimem „Rajan", od słów rakietno-jadiemoje napadienije [rakietowo-nuklearny atak - BW] współdziałać będą: wywiad KGB z wywiadem wojskowym GRU.

Breżniew, słysząc te słowa, nie zareagował. Być może był już tak schorowany, że nie zrozumiał znaczenia tego oświadczenia: KGB i GRU, zaciekle

362

OPERACJA „RAJAN"

Marszałek Dmitrij Ustinow

rywalizujące ze sobą, a nawet zwalczające się od wielu lat, nagle zawierały sojusz! Oznaczało to, że sojusz zawarli szef KGB Andropow i minister obrony, marszałek Dmitrij Ustinow*. Dwaj najpotężniejsi ludzie w państwie zespolili swoje siły. Po co?

Ustinow, siedemdziesięciotrzyletni polityk, mający bardzo silną pozycję we władzach Związku Radzieckiego i cieszący się poparciem sekretarza generalnego, był zwolennikiem całkowitej supremacji armii we wszystkich dziedzinach życia państwowego i polityki. Chętnie poparł plan Andropowa, gdyż rozpętanie atmosfery zagrożenia oznaczało, że armia dostanie nowe fundusze, że generałowie wejdą w skład najwyższych władz państwowych i partyjnych, a to przyniesie dalsze wymierne korzyści. Andropowowi nie chodziło natomiast o wzmocnienie pozycji swojego urzędu. Dla niego był to sposób, aby wygrać swoje osobiste sprawy i ambicje.

Wszyscy na Kremlu wiedzieli, że Breżniew jest ciężko chory i czas jego życia dobiega końca. Oczywiście wyniki badań lekarskich objęte były najściślejszą tajemnicą, ale wystarczyło popatrzeć na sekretarza generalnego, aby zrozumieć, w jak ciężkim stanie się znajduje; chodził powłócząc nogami, jego słuch wspomagały dwa aparaty, mówił z trudem. Wyjazdy zagraniczne stały się dla niego poważnym problemem i dlatego na Kremlu powstał pomysł, aby skonstruować ruchome schody, które płynnie mogłyby sprowadzać sekretarza z drzwi samolotu na powitalny dywan ułożony na płycie lotniska. Konstruktorzy rozpoczęli pracę nad niezwykle skomplikowanym urządzeniem, już na samym początku zderzając się z podstawowym problemem, jakim był napęd. Ludzie dbający o bezpieczeństwo sekretarza nie chcieli zgodzić się, aby schody były uruchamiane przez silniki elektryczne ze względu na niebezpieczeństwo porażenia, zaś silniki spalinowe hałasowały i dymiły.

Dla Andropowa wyniki badań i lekarskie diagnozy stanu zdrowia człowieka numer 1 w państwie radzieckim zapewne nie stanowiły tajemnicy. Żywił nadzieję, że w dniu, w którym umrze Breżniew, on przejmie rządy

Dmitrij Ustinow (1908-1984), marszałek radź. Członek partii komunistycznej od 192 7 r., w końcu lat 20. ukończył Wyższą Szkołę Techniczną w Moskwie, a następnie Instytut Techniki Wojskowej. Do wybuchu II wojny światowej pracował na kierowniczych stanowiskach w zakładach zbrojeniowych. W 1941 r. mianowany ludowym komisarzem ds. uzbrojenia wykazał ogromne zdolności organizacyjne, kierując ewakuacją zakładów zbrojeniowych z rejonów zagrożonych działaniami wojsk niemieckich. W1952 r. został członkiem KC KPZR. W 1953 r. objął urząd ministra przemysłu obronnego. W latach 1957-1963 był wicepremierem, a od 1963 r. - pierwszym wicepremierem, zachowując odpowiedzialność za przemysł zbrojeniowy. Wtym czasie robił szybką karierę partyjną: w 1965 r. został sekretarzem KC KPZR, a dwa lata później - członkiem Biura Politycznego. Po śmierci ministra obrony, marszałka Andrieja Greczki, objął to stanowisko i sprawował je do śmierci.

363

SENSACJE XX WIEKU

w ZSRR. Najpierw musiał jednak umocnić swoją pozycję, a potem utrącić kandydata, którego wskazywał na swoje miejsce Breżniew.

Operacja „Rajan" dawała mu możliwość pozyskania poparcia najpotężniejszego sojusznika - wojska.

Władymir Kriuczkow*, szefujący Pierwszemu Zarządowi KGB kierującemu wywiadem zagranicznym, który otrzymał polecenie szczegółowego zaplanowania operacji „Rajan", nie wierzył w możliwość wywołania wojny przez Zachód. Podobnie sceptycznie podeszli do sprawy eksperci zatrudnieni w KGB. Jednak nikt nie pytał ich o opinie, lecz kazał skonstruować plan dla wielkiej machiny KGB. Wykonali to zadanie w listopadzie 1981 r. Wówczas rezydenci KGB w głównych stolicach europejskich, w Stanach Zjednoczonych i niektórych państwach Trzeciego Świata otrzymali konkretne instrukcje. Na przykład szefowi placówki KGB w Helsinkach kazano natychmiast zawiadomić centralę, gdyby Amerykanie zamknęli swoją ambasadę w tym mieście, co miało być widomym znakiem nieuchronności wojny.

Do Waszyngtonu wysłano oficera z Departamentu Ameryki Północnej, Wasilija Kriwochiża, aby osobiście nadzorował zbieranie informacji mogących wskazywać, że przygotowania do wojny nuklearnej w^eszły w ostatnie stadium. Instrukcje, jakie zawiózł do USA, nakazywały agentom zwracać uwagę na liczbę okien oświetlonych późno w nocy w rządowych budynkach, częstotliwość przyjazdu w nocy najwyższych funkcjonariuszy cywilnych i wojskowych, ruch w bazach wojskowych.

W Londynie działał z zapałem rezydent KGB, Arkadij Wasiliewicz Guk. Swoją karierę rozpoczął on w powojennych latach w Estonii i na Łotwie, gdzie z ramienia NKWD ścigał i likwidował patriotów, którzy nie mogli się pogodzić z utratą niepodległości. W uznaniu zasług wysłano go na placówkę do Nowego Jorku. Tam przystąpił z zapałem do tropienia „zdrajców" i proponował centrali zlikwidowanie ich. Wykrył, gdzie przebywa Nikołaj Chochłow, który zdradził tajemnice KGB, żądał zgody na zamordowanie uciekiniera z Rosji, byłego agenta KGB, Jurija Nosenki, oraz przebywającej na emigracji w Stanach Zjednoczonych Świetlany, córki Stali-

Władymir Kriuczkow (1924), polityk radź. Wiatach wojny rozpoczął pracę w zakładzie zbrojeniowym. Od 1943 r., jako działacz komunistycznej organizacji młodzieżowej Kom-somoł, pracował w rodzinnym rejonie Wołgogradzkim. Członek partii komunistycznej od 1944 r., ukończył zaoczne studia we Wszechzwiązkowym Instytucie Prawa w 1949 r. i Wyższej Szkole Dyplomacji w 1954 r. Wtym samym roku rozpoczął pracę w dyplomacji jako trzeci sekretarz w ambasadzie ZSRR w Budapeszcie. W tym okresie ambasadorem był Jurij Andropow, co przesądziło o dalszej karierze Kriuczkowa. Po powrocie do Moskwy pracował w Departamencie Państw Socjalistycznych KC KPZR kierowanym przez Andropowa, a następnie, w latach 1965-1967, był jednym z jego doradców. Podążył za nim do KGB, gdy Andropow objął stanowisko przewodniczącego tej organizacji. Tam szybko awansował: był kolejno szefem Pierwszego Zarządu, członkiem kolegium KGB, zastępcą przewodniczącego KGB. W 1986 r. wybrano go na członka KC KPZR. W 1988 r. objął stanowisko szefa KGB, co łączyło się z dalszą karierą partyjną. W 1989 r. został członkiem Biura Politycznego. W marcu 1990 r. prezydent Gorbaczow mianował go członkiem Rady Prezydenckiej.

364

OPERACJA „RAJAN"

na. Na szczęście dla tych ludzi, minęły już czasy stalinowskie i centrala KGB nie była tak skora do wysyłania zabójców, chociaż w 1957 r. podjęto jednak nieudaną próbę usunięcia Chochłowa.

W stolicy Wielkiej Brytanii, gdzie rozpoczął pracę w 1980 r., Guk nie miał już takiego pola do popisu. Wysyłał do centrali raporty, do których wiedzę czerpał z brytyjskiej prasy i telewizji. Np. pierwszy raport w sprawie wojny brytyjsko-argentyńskiej o Falklandy wysłał 4 kwietnia 1982 r., trzeciego dnia po wybuchu kryzysu. Gdy otrzymał polecenie w sprawie „Rajan", uznał, że to jego życiowa szansa.

W lipcu 1982 r. poinformował centralę, że zorganizował w Londynie demonstrację antywojenną, w której wzięło udział ćwierć miliona ludzi. Rzeczywiście demonstracja się odbyła, ale wzięło w niej udział parę tysięcy londyńczyków, nie ćwierć miliona, i zorganizowała ją brytyjska grupa pacyfistyczna Campaign for Nuclear Disar- ^^^^^^^^^^^^^^^^— mament (CND).

Później Guk doniósł centrali, że Brytyjczycy przyśpieszyli przygotowania do wojny, czego dowodem, według niego, miało być zwiększenie zakupów krwi przez londyńskie szpitale. Nie wiedział jednak, że w Wielkiej Brytanii nie było płatnego krwiodawstwa.

Ronald Reagan i jego administracja dostarczali Rosjanom coraz to nowych dowodów, że wielka akcja „Rajan" była nad wyraz trafnym pomysłem. Sekretarz obrony Caspar Weinberger opowiedział się za wprowadzeniem do Europy amerykańskiej broni neutronowej. Jej cechą było to, że w czasie wybuchu ładunku jądrowego około 80% energii wyzwalane zostawało w postaci promieniowania, gdy w „klasycznych" głowicach atomowych wypromieniowaniu ulegało tylko 5% energii. W rezultacie bomba neutronowa o mocy 1 kilotony mogła zabijać ludzi w promieniu równym rażeniu bomby atomowej o mocy 50 kiloton. Ponadto pro-mieniowanie nie niszczyło budynków

i sprzętu wojskowego, co przydawało niesamowitości nowej broni. W czerwcu 1981 r. prezydent Reagan podjął decyzję o uruchomieniu produkcji broni neutronowej. Była to tylko cząstka gigantycznego programu zbrojeniowego, którego realizacja w okresie pięciu lat miała pochłonąć półtora biliona dolarów. Za te pieniądze miały być udoskonalone rakiety międzykontynentalne MinutemanIII, oraz miało być wyprodukowanych 100 rakiet MX, 20 okrętów podwodnych Trident, 100 bombowców B-1B i wiele innych rodzajów broni nowej generacji.

Startuje „Minuteman", rakieta z trzema głowicami o mocy 175 lub 340 KT każda i zasiągu ponad 10 tys. hm

365

SENSACJE XX WIEKU

Wtakich warunkach operacja „Rajan"rozwijała się nadzwyczaj szybko, a Andropow zrealizował swój pierwszy cel: umocnił swoją pozycję, stworzył bardzo silne zaplecze polityczne; miał w ręku aparat bezpieczeństwa i zyskał poparcie wojska. Dwie potęgi Związku Radzieckiego działały na jego korzyść. Mógł więc przystąpić do usunięcia przeszkody, jaką na drodze do fotela sekretarza generalnego postawił sam Leonid Breżniew, wskazując na swojego następcę Konstantego Czernienkę*, człowieka, któremu torował drogę do kariery od 1950 r., gdy poznali się w Kiszyniowie, stolicy Mołdawii, gdzie Breżniew był krótko I sekretarzem KC lokalnej partii komunistycznej. Należało więc anulować ten wybór, unieważnić go. Ale jak? Skutecznym sposobem mogło być skompromitowanie Breżniewa.

27 grudnia 1981 r. Irina Bugrimowa wróciła do swojego luksusowego apartamentu przy Prospekcie Kutuzowa. Otworzyła drzwi i zobaczyła splądrowany pokój i wyłamane drzwi sejfu, z którego zniknęła kolekcja bezcennych carskich brylantów.

Bugrimowa miała rozległe znajomości w najwyższych sferach radzieckiej władzy, a to sprawiło, że milicja i służba bezpieczeństwa bardzo energicznie zabrały się do ścigania włamywaczy. Jednak zastanawiające było to, że nadzór nad śledztwem powierzono aż generałowi KGB, Siemionowi Cwigunowi, szwagrowi Breżniewa!

Włamywacze działali w pośpiechu i pozostawili wiele śladów. Ekipy dochodzeniowe nie miały większych trudności w odtworzeniu przebiegu włamania i schwytaniu sprawców. Nie chodziło jednak o złodziei. Wkrótce wyszło na jaw, że w kradzież zamieszana była Galina Chubanowa, córka Breżniewa, której zamiłowanie do alkoholu i cyrkowców przysparzało ojcu wielu kłopotów. To ona, wraz ze swoim kochankiem Borysem Buria-tijem, aktorem teatru Bolszoj, zajmowała się przemytem brylantów. Włamanie na Prospekcie Kutuzowa stało się rodzinną sprawą sekretarza generalnego. Zbieg okoliczności był tak niezwykły, że aż niemożliwy: śledztwo prowadził szwagier Breżniewa, a główną podejrzaną była córka Breż-

Konstanty Czernienko (1911-1985), polityk radź. Syn chłopskiej rodziny z regionu Krasnojarska, jedyne wykształcenie zyskał w szkołach partyjnych. W latach 30. rozpoczął pracę w organizacjach partyjnych na szczeblu obwodowym. W1948 r. przeniesiono go do Mołdawii na stanowisko szefa wydziału propagandy republikańskiego komitetu partii komunistycznej. Tam poznał Leonida Breżniewa, który przez krótki okres był I sekretarzem mołdawskiej partii. W następnych latach Czernienko podążał tropem swojego zwierzchnika. W 1956 r. przyjechał do Moskwy, gdzie stanął na czele jednego z biur Wydziału Propagandy i Agitacji KC. Następnie, gdy Breżniew objął stanowisko przewodniczącego Prezydium Rady Najwyższej, Czernienko pozostał przy nim jako szef jego sekretariatu. Wybór Breżniewa w 1964 r. na stanowisko sekretarza generalnego, otworzył mu drogę do najwyższych stanowisk partyjnych: od 1976 r. był sekretarzem KC KPZR, następnie zastępcą członka i od 1978 r. - członkiem Biura Politycznego KC KPZR. Po śmierci patrona nie miał dość siły i poparcia, aby zająć jego miejsce, i musiał ustąpić je Andropowowi. Po jego śmierci został wybrany sekretarzem generalnym. Wstrzymał wszystkie reformy zapoczątkowane przez Andropowa i zmierzał do politycznej rehabilitacji Stalina. Zmarł w marcu 1985 r., trzynaście miesięcy po objęciu urzędu.

366

OPERACJA „RAJAN"

Basen na daczy Breżniewa w Oreandzie

niewa. Cwigunnie mógł doprowadzić do kompromitacji własnej rodziny. Musiał zatuszować sprawę, ale wieści o wydarzeniu szybko rozeszły się w kręgach rządowych i partyjnych.

Generał Cwigun zginął w nie wyjaśnionych okolicznościach 19 stycznia 1982 r. Oficjalnie podano, że popełnił samobójstwo. Oczywiście nie aresztowano Galiny Chubanowej, ale akcje Breżniewa gwałtownie spadły. Partyjna góra, skłonna przymykać oczy na zbrodnie polityczne czy zniewalanie narodów, była bardzo czuła na punkcie rodzinnej moralności.

Paskudna afera bardzo zachwiała zaufaniem do osoby sekretarza i jego nieomylności. Andropow osiągnął swój cel: ludzie, którzy dotychczas uważali, że należy zaakceptować następcę wskazanego przez Breżniewa, przeszli na stronę Andropowa. Być może Breżniew zdał sobie z tego sprawę, gdyż postanowił awansować szefa KGB, co od dziesiątków lat w partyjnych rozgrywkach było skuteczną metodą pozbawienia rywala poparcia jego środowiska. 24 maja 1982 r. Jurij Andropow został wybrany do Sekretariatu Komitetu Centralnego. Zajął nominalnie wyższe stanowisko niż dotychczasowe, ale równocześnie utracił bezpośredni wpływ na KGB. I co gorsza, odchodząc nie udało mu się ulokować zaufanego człowieka na opuszczonym przez siebie miejscu. Zajął je wskazany przez Breżniewa Witalij Fiedorczuk*, który dotychczas kierował oddziałem KGB na Ukrainie, i którego w Moskwie przyjęto niechętnie, uznając, że jest to polityk drugiej klasy, prowincjonalny, bez poważniej szych powiązań ze światem władzy. Tak w istocie było.

Witalij Fiedorczuk (1918), polityk radź. Oficer kontrwywiadu wojskowego „Smiersz" w latach 1943-1947, pozostał w wywiadzie wojskowym do 1970 r., gdy objął stanowisko szefa KGB na Ukrainie. W maju 1982 r. został przewodniczącym KGB. Już w grudniu 1982 r. przeniesiono go na mniej wpływowe stanowisko ministra spraw wewnętrznych, które sprawował do przejścia na emeryturę w 1986 r.

367

SENSACJE XX WIEKU

Przyjacielska pogawędka: Konstantin Czernienko (z lewej) i Jurij Andropow

Wielka akcja „Rajan" znalazła się w niebezpieczeństwie. Nowy szef mógł wstrzymać, a w każdym razie spowolnić jej bieg. Ale Fiedorczuk czuł się zbyt niepewnie, aby podejmować takie decyzje. Nawet jeżeli o tym myślał, to łatwo poddał się presji marszałka Ustinowa, który przekonał go, że operacja „Rajan" musi biec zwykłym trybem.

10 listopada 1982 r. zmarł Leonid Breżniew. Na jego pogrzebie przemawiał Jurij Andropow. To już była wskazówka, że to on przejmie rządy na Kremlu. Obok Andropowa na trybunie stał Konstantin Czernienko, wskazany przez Breżniewa jako najlepszy kandydat na stanowisko szefa partii komunistycznej. Czy Komitet Centralny gotów był pominąć wolę zmarłego? Czy Czernienko miał w zanadrzu jakieś atuty?

12 listopada zebrało się Plenum, które miało dokonać wyboru nowego sekretarza generalnego. Oczekiwano, że rozegra się twarda walka między dwoma najpoważniejszymi pretendentami. Nagle Konstantin Czernienko stanął na trybunie i powiedział:

- Wszyscy członkowie Biura Politycznego jednomyślnie rekomendują na stanowisko sekretarza generalnego towarzysza Andropowa.

Czernienko wiedział, że stracił sojuszników i że niewielu poprze jego kandydaturę. Jedyne, co mu pozostało, to wskazać na Andropowa. Plenum jednomyślnie przyjęło tę kandydaturę.

Jurij Andropow był ciężko chory. Od lutego 1983 r. choroba nerekzaczę-ła się rozwijać bardzo szybko. 1 maja 1983 r. po raz ostatni pokazał się publicznie. Kto wówczas kierował państwem? Czy rządził on, czy też Czernienko?

Jednakże akcja „Rajan" nabrała takiego rozmachu, że niełatwo było ją wyhamować. Histeria wojenna zażądała ofiar. Musiało tak się stać w atmosferze podejrzeń, wzmożonej czujności i wrogości.

W nocy z 31 sierpnia na 1 września o godzinie 3.10 do kabiny południo-wokoreańskiego samolotu Boeing 747 stojącego na płycie lotniska w An-chorage na Alasce wszedł kapitan Chum-Byong-In, doświadczony pilot, który w powietrzu spędził 10 580 godzin, wtym ponad 6tysięcy godzin za sterami Boeinga 747. Uważano go w koreańskich liniach lotniczych za jednego z najlepszych. Start miał nastąpić z czterogodzinnym opóźnieniem. Przyczyny nie są znane do dziś. Później podano, że naprawiano latarnię wielokierunkową, umożliwiającą określenie położenia samolotu, zatankowano dodatkowo cztery tony paliwa oraz oczekiwano na samolot odbywający rejs oznaczony KAL-015 z Los Angeles. Podobno z tego samolotu wyniesiono pojemniki, które załadowano do KAL-007.

368

OPERACJA „RAJAN"

Pilot zaprogramował pokładowy komputer, który po starcie miał poprowadzić Boeinga wyznaczoną trasą do Seulu. Czy mógł wówczas popełnić błąd, w którego wyniku jego samolot zboczył z trasy o 2-3 stopnie?

Opóźniony KAL-007 wystartował z lotniska Anchorage ogodzinie 3.59, kierując się w stronę międzynarodowego korytarza „Romeo 20" prowadzącego do Seulu.

Po 10 minutach lotu oddalił się o 11 kilometrów od wyznaczonej trasy.

Po 49 minutach samolot powinien znaleźć się nad punktem kontroli lotów w eskimoskiej wiosce Bethel. Kapitan Chum przekazał do ośrodka kontroli w Anchorage, że mija Bethel, gdy w rzeczywistości znajdował się o 25 km dalej.

Po 91 minutach lotu kapitan podał, że jest nad punktem kontrolnym NABIE, chociaż mijał go w odległości 185 km. Z miejsca,w którym się znajdował, nie mógł już nawiązać łączności z Anchorage, i dlatego połączył się z innym samolotem Koreańskich Linii Lotniczych, prosząc o przekazanie informacji do ośrodka kontroli lotów.

Po 2 godzinach i 8 minutach pilot nawiązał łączność z Tokio twierdząc, że znajduje się nad punktem NIPPI i że za 79 minut powinien dolecieć do kolejnego rejonu kontroli o nazwie NOKKA.

W rzeczywistości od dawna leciał nad terytorium Związku Radzieckiego, nad Kamczatką, i zmierzał w stronę południowego krańca wyspy Sachalin.

Tamtej nocy, w rejonie, nad którym znalazł się KAL-007, odbywały się próby nowych rakiet balistycznych PL-5. Jedna z tych rakiet, wystrzelona z bazy prawdopodobnie w europejskiej części Związku Radzieckiego, miała spaść na poligon w pobliżu Sachalinu. Amerykanie bardzo uważnie obserwowali przebieg eksperymentu, aby zebrać jak najwięcej wiadomości o nowej broni. Dwa dni wcześniej załoga promu kosmicznego Challenger ustawiła w przestrzeni kosmicznej satelitę Ferret D, aby za jego pomocą obserwować przebieg prób. Stacja radiolokacyjna „Cobra Dane" na wyspie Shemya na Aleutach, której anteny potrafią obserwować obiekty odległe o 3 tysiące kilometrówrzaezęła penetrować przestrzeń powietrzną nad Kamczatką. Na wodach międzynarodowych w rejonie Kamczatki zakotwiczyły okręty zwiadu elektronicznego, wśród których była jednostka o nazwie Obsewationlsland. Prawdopodobnie tuż przed koreańskim samolotem nad Kamczatką pojawił się amerykański samolot zwiadowczy RC-135.

Tej nocy 8 z 11 radzieckich stacji radarowych na półwyspie nie funkcjonowało prawidłowo. W efekcie bardzo późno odkryto koreański samolot, co pogłębiło chaos i zamieszanie w dowództwie obrony przeciwlotniczej. W pościg za Boeingiem, którego pilot prawdopodobnie był nieświadom błędu, wystartowały dwa myśliwce Su-15, bardzo szybkie samoloty rozwijające prędkość 2-3 razy większą od prędkości dźwięku, uzbrojone w rakiety powietrze-powietrze Anab.

Pilot jednego z samolotów, major Kasmin, zeznał później: - Kołysałem skrzydłami mojego samolotu, a to według międzynarodowego kodu oznacza „naruszyłeś przestrzeń powietrzną".

369

SENSACJE XX WIEKU

Stwierdził ponadto, że obydwa samoloty towarzyszyły KAL-owi przez 70-75 minut, dając sygnały reflektorami. Pilot koreańskiego Boeinga nie reagował. Wówczas dwa myśliwce zbliżyły się na odległość stukilkudzie-sięciu metrów i zaczęły strzelać pociskami smugowymi, co miało być rozkazem podążania za nimi i lądowania na najbliższym lotnisku. Podobno Koreańczyk zrozumiał sygnał i wydawało się, że posłusznie poleci za radzieckimi samolotami. Brzmi to fantastycznie. Jak wielki samolot pasażerski miałby wylądować na lotnisku wojskowym na Kamczatce, absolutnie nie przygotowanym do przyjmowania takich maszyn?

Według dalszych zeznań, piloci, uspokojeni zachowaniem „intruza", oddalili się od eskortowanego samolotu na około 20 kilometrów, aby uniknąć niebezpieczeństwa kolizji i wtedy zauważyli, że ten przyśpieszył i usiłuje uciec w stronę Morza Japońskiego.

Jeśli przyj ąć wyjaśnienia radzieckich pilotów, przez 70 minut lecieli tuż obok koreańskiego samolotu. Musieli więc zobaczyć i rozpoznać bardzo charakterystyczną sylwetkę Boeinga 747. Musieli zdać sobie sprawę, że jest to samolot pasażerski. Tymczasem piloci rozmawiając z punktem dowodzenia wbazie używali określenia „obiekt" i ani razu nie poinformowali, że mają obok siebie samolot pasażerski.

Kapitan Chum nie zameldował, że towarzyszą mu samoloty myśliwskie, a musiałby je zobaczyć, gdy włączały reflektory lub wystrzeliwały pociski smugowe. Pilot Boeinga nadal zachowywał się tak, jakby nic nie wiedział o zboczeniu z trasy lotu. Na 10 minut przed zestrzeleniem połączył się z Tokio, prosząc o zgodę na wzbicie się na wysokość o 600 metrów większą. Na 3 minuty przed zestrzeleniem poinformował stację w Tokio, że leci na wysokości 10600 m.

W chwili trafienia samolotu przekazał meldunek:

- Gwałtowna dekompresja maszyny. Opuszczani się na 10 tysięcy stóp [tj. ok. 3 tysięcy metrów - BW], Ani słowa o ataku radzieckich myśliwców!

Może być tylko jedno wytłumaczenie tej sytuacji. Major Kasmin, pilot, który odpalił rakietę, nie zbliżył się do koreańskiego samolotu. Widział go jedynie j ako plamkę na ekranie pokładowego radaru. Nacisnął spust. Spod skrzydeł myśliwca opadły dwie rakiety Anab. Po kilku sekundach włączyły się ich silniki, a czujniki skierowały pociski w stronę celu...

Wybuch rozerwał kadłub i Boeing 747 z 269 pasażerami i członkami załogi na pokładzie zwalił się do morza.

Czy KAL-007 wykonywał misję szpiegowską? Jest to nieprawdopodobne. Kto w Pentagonie lub CIA podjąłby decyzję o zainstalowaniu na pokładzie cywilnego samolotu koreańskiego aparatury zwiadowczej i kazał pilotowi naruszyć przestrzeń powietrzną ZSRR, wiedząc, że naraża życie pasażerów? Nie było takiej potrzeby, skoro wokół Kamczatki działały dziesiątki stacji zwiadu elektronicznego na lądzie, na morzu i w kosmosie, a w powietrzu krążyły wyspecjalizowane samoloty RC-135.

Wobec tego dlaczego nie ostrzeżono pilota, że w wyniku pomyłki przekroczył granicę ZSRR? Dlaczego nie skontaktowano się z władzami radzieckimi, aby wyjaśnić, że nastąpił błąd pilota? Rozkaz zestrzelenia sa-

370

OPERACJA „RAJAN"

molotu nadało dowództwo wojsk przeciwlotniczych w Moskwie. Było więc wystarczająco dużo czasu, aby nieporozumienie wyjaśnić.

Być może Amerykanie postanowili wykorzystać przypadkową okazję, jaką stworzyła pomyłka kapitana Chuma. Zawsze pojawienie się intruza w przestrzeni powietrznej państwa powoduje uruchomienie systemu obrony przeciwlotniczej. Zaczynają funkcjonować stacje radiolokacyjne, płyną rozkazy, ożywają lotniska i stanowiska rakiet przeciwlotniczych, startują myśliwce przechwytujące. W takich warunkach stacje zwiadu elektronicznego mają okazję do zebrania ogromnie wielu cennych informacji o organizacji i sposobie funkcjonowania systemu obrony. Tym bardziej że wokół Kamczatki tej nocy było ich bardzo dużo. Jeżeli Amerykanie postanowili wykorzystać okazję, to dlatego, że byli przekonani, iż Rosjanie nie odważą się zestrzelić samolotu pasażerskiego, a co najwyżej zmuszą go do lądowania. Nikt nie mógł przewidzieć, że w atmosferze utrzymującego się od dawna napięcia Moskwa wyda rozkaz „zestrzelić" i major Kasmin, nie identyfikując celu, lecz jedynie widząc plamkę na ekranie radaru odbezpieczy rakiety i naciśnie spust.

To operacja „Rajan"pochłonęła pierwsze ofiary: 269 pasażerów i członków załogi samolotu Boeing KAL-007.

Jurij Andropow zmarł w lutym 1984 r. Akcja „Rajan"zaczęła wygasać...

371

Oni tworzyli historię XX wieku

4

Leonid Breżniew (1906-1982)

Miał 16 lat, gdy wstąpił do komunistycznego związku młodzieżowego Komsomoł, a osiem lat później stał się członkiem partii komunistycznej WKP(b). Karierę polityczną rozpoczął w czasie studiów w Instytucie Metalurgii (ukończonych w 1935 r.), gdzie był przewodniczącym związków zawodowych i szefem organizacji partyjnej. W 1937 r. został przewodniczącym rady miejskiej w Dnieprodzierżyńsku, a dwa lata później rozpoczął pracę w miejskim komitecie partyjnym. Powoli wspinał się na coraz wyższe stanowiska. Gdy wybuchła wojna, jako sekretarz ds. propagandy rejonowego komitetu partii (obkomu) w Dniepropietrowsku został powołany do wojska na stanowisko zastępcy szefa zarządu politycznego Frontu Południowego. Wkrótce objął funkcję szefa zarządu politycznego 18. armii, a następnie 4. Frontu Ukraińskiego. W czasach późniejszych ten okres działalności Breżniewa starannie zafałszowano przedstawiając go jako bohatera wojennego.

W1946 r. został zdemobilizowany w randze generała-majora. Pojechał na Ukrainę, ściągnięty tam przez swojego patrona Nikitę Chruszczowa, I sekretarza komunistycznej partii tej republiki i zajął ważne stanowisko sekretarza rejonowego komitetu partii w Zaporożu. Zasługi, jakie położył dla odbudowy zniszczonego przemysłu, przesądziły o jego dalszej szybkiej karierze. W 1950 r. przez kilka miesięcy pracował w Komitecie Centralnym w Moskwie, następnie objął stanowisko I sekretarza partii komunistycznej Mołdawii. Z energią, która zdobyła uznanie Moskwy, prowadził rusyfikację tej republiki, czego jednym z efektów był gwałtowny wzrost liczby członków partii oraz organizacji partyjnych. W uznaniu zasług, na XIX Zjeździe przyznano mu tytuł członka Komitetu Centralnego, Sekretariatu oraz zastępcy członka nowo utworzonego organu - Prezydium.

Po śmierci Stalina kariera Breżniewa uległa pewnemu zahamowaniu: stracił stanowiska w Komitecie Centralnym i został zastępcą ministra obrony. Jednakże umocnienie pozycji przez jego patrona Nikitę Chruszczowa, miało bezpośredni wpływ na powrót Breżniewa na drogę do szczytów władzy. W1954 r. objął stanowisko II sekretarza w Kazachstanie (drugiej co do wielkości republice radzieckiej), a rok później I sekretarza. W 1956 r. powrócił do Moskwy.abyponowniewejśćdoSekretariatuiobjąć funkcję zastępcy członka Prezydium KC. Tuż po zwycięstwie Chruszczowa nad grupą spiskowców, którzy chcieli pozbawić go władzy w 1957 r.,

372

ONI TWORZYLI HISTORIĘ XX WIEKU

Breżniew awansował do rangi członka Biura Politycznego (utworzonego w miejsce Prezydium).

W 1960 r. wydawało się, że gwiazda Breżniewa zaczyna blednąc, gdyż utracił stanowisko sekretarza KC, obejmując w zamian tytularne stanowisko przewodniczącego Prezydium Rady Najwyższej ZSRR. Jednak, jak się później okazało, był to ważny dla niego okres. W ciągu trzech lat złożył piętnaście wizyt zagranicznych, co dawało mu możliwość zwrócenia na siebie uwagi w innych państwach. W 1963 r. powrócił do Sekretariatu KC. Tam rozpoczął walkę o najwyższą władzę w Związku Radzieckim, przyłączając się w 1964 r. do spisku przeciwko Chruszczowowi. Po obaleniu sekretarza generalnego zajął jego miejsce i bardzo zręcznie wyeliminował rywali. Szybko stłumił wszelkie próby reform administracyjnych i partyjnych, a ponieważ gwarantował całkowitą stabilność najwyższych stanowisk, zyskał sobie poparcie naczelnych władz partyjnych i państwowych.

W1968 r. wydał polecenie wysłania wojsk radzieckich do Czechosłowacji, aby nie dopuścić do demokratyzacji życia w tym państwie, co w ocenie Kremla mogło zagrozić całości radzieckiego imperium. 26 września tego roku ogłosił na łamach „Prawdy" zasady polityki zagranicznej, w myśl których Związek Radziecki miał prawo zbrojnie interweniować w każdym z państw socjalistycznych, jeżeli zostałyby tam zagrożone podstawy ustroju socjalistycznego; doktryna ta przeszła do historii jako doktryna Breżniewa. Jednocześnie opowiadał się za rozwojem procesu odprężenia i ograniczenia zbrojeń nuklearnych. W tej dziedzinie uzyskał znaczące sukcesy, doprowadzając do podpisania układu z Republiką Federalną Niemiec w 1970 r., układów ograniczających zbrojenia SALT I w 1972 r. i SALT II w 1979 r. Zaakceptował również proces normalizacji sytuacji w Europie, czego wyrazem było podpisanie układu w Helsinkach w 1975 r. i kontynuowanie Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Proces odprężenia został brutalnie przerwany w wyniku decyzji Breżniewa o wysłaniu w grudniu 1979 r. wojsk do Afganistanu i rozpoczęciu wojny z partyzantami.

Był człowiekiem bardzo łasym na tytuły i odznaczenia, co wykorzystywały władze Związku Radzieckiego i państw socjalistycznych, nagradzając go za osiągnięcia, których nigdy nie miał: m.in. w 1973 r. dostał Międzynarodową Pokojową Nagrodę Leninowską, w 1979 r. literacką Nagrodę Leninowską za pamiętniki, ponadto miał cztery tytuły Bohatera Związku Radzieckiego. Władze PRL odznaczyły Breżniewa krzyżem Virtuti Militari.

W ostatnich miesiącach życia ciężko chory nie potraf ił już kierować sprawami państwowymi, ani też zapewnić przejęcia władzy na Kremlu przez wyznaczonego przez niego Konstantina Czernienkę.

Nikita Chruszczow (1894-1971)

Syn biednej rodziny chłopskiej z ukraińskiej wsi Kalinowka, w rejonie Kurska, uzyskał podstawowe wykształcenie. W1912 r. wyrzucono go z pracy

373

SENSACJE XX WIEKU

za udział w strajku. Do partii bolszewickiej wstąpił w 1918 r., a rok później rozpoczął ochotniczą służbę w Armii Czerwonej. Gdy w 192 2 r. wrócił z frontu do domu, dowiedział się, że jego żona, matka dwojga dzieci, zmarła z głodu. Qżenił się ponownie w 1924 r. z Niną Pietrowną, która przeżyła go

0 13 lat i zmarła w 1984 r. W 1924 r. rozpoczął karierę partyjną i w okresie walki o władzę w partii komunistycznej po śmierci Lenina (1924 r.) - poparł Stalina. Do końca lat 20. odniósł wiele sukcesów, zdobywając coraz wyższe stanowiska w aparacie partyjnym na Ukrainie, co zwróciło na niego uwagę Kremla. W 1929 r. wyjechał do Moskwy, gdzie rozpoczął studia w Akademii Przemysłowej. Tam poznał żonę Stalina, Nadieżdę Allulijewą, na której zrobił jak najlepsze wrażenie, co zapewne miało wpływ na jego przyszłe losy i łaskawość dyktatora. Studiując, prowadził działalność partyjną, a to uniemożliwiło mu ukończenie nauki. W1931 r. objął stanowisko

1 sekretarza jednego z komitetów dzielnicowych Moskwy. Już dwa lata później doszedł do stanowiska II sekretarza komitetu miejskiego. W1934 r. objął stanowisko członka Komitetu Centralnego, a w 1935 r. został I sekretarzem komitetu moskiewskiego.

Po trzech latach powrócił na Ukrainę jako I sekretarz KC partii komunistycznej tej republiki. Wierność Stalinowi i gorliwość, z jaką wykonywał polecenia płynące z Kremla, umożliwiły mu przetrwanie najgorszego okresu czystek w aparacie partyjnym w połowie lat 30. W czasie wojny był członkiem rad wojennych wielu frontów, a od 1944 r. również przewodniczącym Rady Komisarzy Ludowych Ukraińskiej SRR (premierem rządu republiki ukraińskiej).

W1949 r. powrócił do Moskwyjako I sekretarz Komitetu Miejskiego oraz sekretarz KC ds. rolnictwa. Po śmierci Stalina w 1953 r. zorganizował spisek przeciwko Ławrentijowi Berii i doprowadził do jego usunięcia, dzięki czemu, we wrześniu 1953 r. objął stanowisko sekretarza generalnego KC KPZR. W 1956 r., rozpoczął ograniczoną destalinizację, czego sygnałem było wygłoszenie przez niego tajnego referatu o kulcie jednostki na zamkniętym posiedzeniu XX Zjazdu KPZR. Przyczyniając się do pewnej liberalizacji życia w ZSRR i państwach socjalistycznych, bardzo zdecydowanie występował przeciwko próbom zbyt daleko idących reform, czego wyrazem była radziecka interwencja militarna na Węgrzech w 1956 r. i krwawe stłumienie powstania w Budapeszcie.

W 1957 r. Chruszczow obronił się przed próbą usunięcia go ze stanowiska I sekretarza, podjętą przez grupę jego najbliższych współpracowników niezadowolonych z jego polityki gospodarczej i zagranicznej. W1958 r. objął dodatkowo stanowisko premiera. W tym okresie próbował doprowadzić do poprawy stosunków ze Stanami Zjednoczonymi i w czasie wizyty w USA, we wrześniu 1959 r., proklamował zakończenie zimnej wojny. Jednak musiał ustąpić przed naciskami ugrupowań na Kremlu, które opowiadały się za twardą polityką wobec Zachodu. W rezultacie wykorzystał pretekst zestrzelenia nad ZSRR amerykańskiego samolotu szpiegowskiego 17-2 do storpedowania konferencji czterech mocarstw w Paryżu w maju 1960 r., a następnie podjął próbę zmiany układu sił między USA

374

ONI TWORZYLI HISTORIĘ XX WIEKU

i ZSRR, wydając polecenie zainstalowania na Kubie rakiet średniego zasięgu z głowicami nuklearnymi. Fiasko tej operacji było jedną z przyczyn uaktywnienia się spiskowców, którzy uważali, że Chruszczow prowadzi błędną politykę gospodarczą (i mieli dużo racji, gdyż nieprzemyślane decyzje w sprawach rolnictwa i przemysłu przynosiły opłakane rezultaty), kulturalną i zagraniczną. W1964 r. został zmuszony do ustąpienia i resztę życia spędził na emeryturze.

Winston Spencer Churchill (1874-1965)

Po objęciu we wrześniu 1939 r. stanowiska Pierwszego Lorda Admiralicji (ministra marynarki wojennej) w rządzie Neville'a Chamberlaina nie porzucił krytycznego stosunku do polityki ustępstw wobec hitlerowskich Niemiec (appeasement), czemu wielokrotnie dawał wyraz w Izbie Gmin i na posiedzeniach rządu.

11 maja 1940 r. objął stanowisko premiera i ministra obrony. Przed Wielką Brytanią piętrzyły się wówczas bardzo poważne problemy, będące w znacznym stopniu skutkiem polityki Chamberlaina, którego rząd nie przygotował kraju do wojny, czego rezultatem były klęski wojsk brytyjskich na wielu frontach II wojny. W tak trudnej sytuacji Churchill w pierwszym przemówieniu odrzucił jakąkolwiek możliwość zaakceptowania niemieckich żądań. Potrafił zdobyć poparcie i zaufanie zarówno społeczeństwa, jak i partii politycznych, choć otwarcie mówił: - wszystko co mogę wam zaofiarować, to krew, pot, łzy i trud. Rozumiał, że możliwości gospodarcze i militarne jego państwa są bardzo ograniczone i tylko Stany Zjednoczone mogą mu udzielić znaczącej pomocy. W drugiej połowie 1940 r., pomimo neutralności USA i silnych nastrojów izolacjoni-stycznych w Kongresie amerykańskim, zdołał zapewnić krajowi dostawy uzbrojenia, a w pierwszej połowie 1941 r. wynegocjował ogromną pomoc finansową (Lend-Lease), na zakup uzbrojenia, surowców, remontu okrętów itp., która do końca tego roku osiągnęła wartość 1082 min dolarów, a w 1942 r. już 4757 min dolarów.

Jedną z przyczyn sukcesów Churchilla w jego polityce amerykańskiej była wieloletnia przyjaźń z prezydentem Franklinem D. Rooseveltem, która jednak nie zapobiegła poważnym sporom i kontrowersjom w sprawie strategii działań przeciwko Niemcom. Na wieść o niemieckim ataku na ZSRR w czerwcu 1941 r. Churchill powiedział w parlamencie: - Gdyby Hitler najechał piekło, udzieliłbym w Izbie Gmin najlepszych rekomendacji Lucyferowi. Zdawał sobie sprawę, że uwikłanie niemieckich dywizji w długotrwałe walki na Wschodzie zmniejszy napór na Wielką Brytanię i że na froncie wschodnim rozstrzygną się losy wojny. Dlatego już w pierwszym dniu wojny radziecko-niemieckiej, bez konsultacji ze swoim gabinetem zdecydował się na udzielenie pomocy Związkowi Radzieckiemu, przekazując mu 200 myśliwców, uprzednio przeznaczonych do obrony Singapuru.

375

SENSACJE XX WIEKU

W układzie sił, jaki przy współudziale Churchilla zaczął kształtować się po nawiązaniu sojuszu między Wielką Brytanią, Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim, pozycj a Wielkiej Brytanii zaczęła słabnąć. W czasie konferencji w Teheranie w listopadzie 1943 r., wbrew Churchillowi, który dążył do skierowania głównego natarcia aliantów zachodnich na Bałkany, Roosevelt, ulegając Stalinowi, zadecydował o przeprowadzeniu inwazji w północnej Francji. Po wojnie, w lipcu 1945 r. Partia Konserwatywna przegrała wybory i urząd premiera objął Clement Attlee. Był to bardzo dotkliwy cios dla Churchilla.

Brytyjczycy - oddając mu honoryjak narodowemu bohaterowi - uznali, że był premierem czasu wojny i nie nadaje się do prowadzenia państwa w czasie pokoju. W 1951 r. Partia Konserwatywna wygrała wybory i Chur-chill ponownie objął stanowisko premiera, które sprawował do 1955 r.

Dwight David Eisenhower (1890-1969)

Absolwent szkoły wojskowej w West Point. W 1915 r. rozpoczął służbę w piechocie, ale wkrótce został przeniesiony do jednostki pancernej i podjął studia w General Staff School w Fort Leavenworth. Wiatach 1933-1939 służył pod komendą gen. Douglasa MacArthura na Filipinach, gdzie zyskał doskonałą opinię wśród żołnierzy i uznanie przełożonych. Po ataku japońskim na Pearl Harbor (grudzień 1941) został wezwany przez szefa sztabu amerykańskich wojsk lądowych George'a Marshalla do sztabu armii w Waszyngtonie. Od początku pracy na stanowisku szefa departamentu planowania (War Plans Division) w Ministerstwie Wojny, prowadził studia nad zorganizowaniem operacji inwazyjnej na Francję. Na początku 1942 r. wyjechał do Londynu z zadaniem przedyskutowania przygotowań do inwazji. W czerwcu 1942 r., w następstwie udanej misji, podczas której zdobył zaufanie premiera Churchilla, został mianowany dowódcą sił amerykańskich na europejskim teatrze działań wojennych (ETOUSA). W listopadzie 1942 r. dowodził woj skami amerykańskimi w czasie lądowania w Afryce Północnej (operacja „Torch"). Było to zadanie trudne nie tylko pod względem wojskowym, ale i politycznym, gdyż teren inwazji był obsadzony wojskami francuskimi wiernymi rządowi Vichy. Jego próby nawiązania współpracy z admirałem Francoisem Darlanem wywołały falę krytyki ze strony amerykańskiej i brytyjskiej opinii publicznej. Po zwycięstwie w Afryce Północnej uczestniczył w planowaniu operacji inwazyjnej na Sycylię i dowodził woj skami amerykańskimi w pierwszej fazie walk we Włoszech. Po powrocie w grudniu 1943 r. do Waszyngtonu wziął udział w decydującej fazie planowania inwazji na Europę.

15 stycznia 1944 r., jako najwyższy dowódca alianckich ekspedycyjnych sił zbrojnych w Europie, przybył do Londynu, gdzie zorganizował kwaterę główną alianckich sił ekspedycyjnych (Supreme Headąuarters Allied Expe-ditionary Forces), której zadaniem było bezpośrednie planowanie, kierowanie przygotowaniami i dowodzenie inwazją. W czerwcu 1944 r. kiero-

376

ONI TWORZYLI HISTORIĘ XX WIEKU

wał operacjąlądowania wNormandii, a następnie działaniami wojsk sprzymierzonych w Europie Zachodniej.

Po wojnie sprawował funkcję naczelnego dowódcy amerykańskich sił zbrojnych w Europie. W grudniu 1945 r. objął stanowisko naczelnego dowódcy wojsk NATO. W1952 r. został wybrany na prezydenta USA i sprawował ten urząd przez dwie kadencje, tj. do 1961 r. Prowadził słabą i niezdecydowaną politykę zagraniczną, czego bezpośrednim efektem było uzyskanie przez Związek Radziecki przewagi strategicznej.

Adolf Hitler (1889-1945)

Pierwszym znanym protoplastą Adolfa Hitlera był urodzony w 1837 r. Alois - nieślubny syn Marii Anny Schicklgruber, późniejszej żony Georga Hiedlera. Czterdziestoletni Alois, dobrze sytuowany urzędnik państwowy, zmienił nazwisko na Hitler, zbliżone do nazwiska jego ojczyma. 20 kwietnia 1889 r., trzecia żona Aloisa - Klara urodziła syna Adolfa w austriackim miasteczku Braunau. Drugim dzieckiem była Paula, urodzona w 1896 r.

Adolf ukończył klasztorną szkołę podstawową w Lambach, a następnie szkołę średnią w Steyer. Rodziców stracił wcześnie: ojciec zmarł w 1903 r., a matka, z którą był szczególnie związany w 1907 r. Młody Hitler wykazywał zdolności plastyczne i zamierzał swoje życie poświęcić sztuce, jednak dwukrotne próby zdania egzaminów do Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu nie powiodły się. Hitler pozostał w Wiedniu, utrzymując się z dorywczych prac. W1912 r. przeniósł się do Monachium, gdzie żył w nędzy utrzymując się ze sprzedaży obrazków i widokówek. Po wybuchu I wojny, 16 sierpnia 1914 r. zgłosił się ochotniczo do Bawarskiego Pułku Piechoty. Na froncie miał opinię dobrego i odważnego żołnierza; był dwukrotnie ranny i sześciokrotnie odznaczany (wtym dwukrotnie Krzyżem Żelaznym I i II klasy).

Powrócił z wojny w stopniu kaprala i podjął pracę jako agent wywiadu Reichswehry; wtym charakterze, we wrześniu 1919r., znalazł się na zebraniu maleńkiej, powstałej w styczniu 1919 r. partii Deutsche Arbeiterpartei, odbywającym się w salce piwiarni „Sterneckerbrau" w Monachium. Ludzie, których tam spotkał, prezentowali poglądy będące pomieszaniem socjalizmu, nacjonalizmu i antysemityzmu, co bardzo odpowiadało Hitlerowi. Kilka dni później otrzymał zaproszenie na następne zebranie, odbywające się w piwiarni „Altes Rosenbad" i został przyjęty do tej organizacji jako siódmy jej członek. Wkrótce przekształcił tę niewielką organizację w Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei (NSDAP).

W sali piwiarni „Hofbrauhaus" w Monachium Hitler przedstawił dwu-dziestopięciopunktowy program, który przewidywał m.in. zerwanie traktatu wersalskiego, stworzenie armii narodowej, wydalenie cudzoziemców, opiekę socjalną państwa. Program szybko zyskał zwolenników, wtym szefa policji miej skiej Pohnera i Wilhelma Fricka, późniejszego ministra spraw

377

SENSACJE XX WIEKU

zagranicznych Rzeszy. Wlipcu 1921 r., gdy Hitler został przywódcą, NSDAP liczyła już 3 tys. członków i tworzyła oddziały, które miały ochraniać partyjne zebrania - Sturmabteilungen (SA). 8 i 9 listopada 1923 r. Hitler wykorzystując te oddziały podjął w Monachium nieudaną próbę zamachu stanu, za co 31 marca 1924 r. skazano go na 5 latpozbawienia wolności. W więzieniu w Landsbergu napisał książkę Mein Kampf, w której przedstawił program niemieckiej dominacji w Europie. Już 2 0 grudnia 1924 r. zwolniono go z więzienia, ale zakazano publicznych wystąpień. Za honoraria z wydania Mein Kampf kupił willę „Wachenfeld" w Obersalzbergu, w pobliżu Berchtesgaden, gdzie później wybudował dom „Berghof", który stał się jego drugą oficjalną rezydencją. W październiku 1928 r. poznał siedemnastoletnią pomocnicę fotografa Ewę Braun i ona stała się jego towarzyszką życia.

Hitler wykorzystywał czas po wyjściu z więzienia na rozbudowę terenowych oddziałów partii, która w lutym 1925 r. odzyskała prawo legalnego działania i w wyborach w maju 1928 r. zdobyła 12 miejsc w parlamencie. Dwa lata później NSDAP poparło 6 min wyborców, co dało jej 107 mandatów, a w warunkach ostrego kryzysu gospodarczego i poczucia upokorzenia postanowieniami traktatu wersalskiego, program NSDAP wciąż zyskiwał nowych zwolenników, wśród których byli przemysłowcy i wyżsi dowódcy. W 1932 r. Hitler wysunął swoją kandydaturę na urząd prezydenta i uzyskał w wyborach 36,8% głosów. Jego popularność wzrosła w okresie kryzysu politycznego, gdy szybko upadały kolejne rządy. 30 stycznia 1933 r. został kanclerzem i w ciągu 5 miesięcy, wykorzystując prowokację (podpalenie Reichstagu 28 lutego 1933 r.) i słabości konstytucji niemieckiej (art. 48 dający kanclerzowi prawo wydawania dekretów), zniszczył niemiecką demokrację tworząc podstawy państwa totalitarnego (dekret z 28 lutego 1938 r. O ochronie Narodu i Państwa oraz ustawa

0 uprawnieniach z 23 marca 1933 r. Wkrótce pozbył się najpotężniejszego wroga - szefa SA Ernśta Róhma, dowodzącego zorganizowaną siłą ok.

1 min uzbrojonych ludzi i 3,5 min rezerwistów: w nocy 30 czerwca 1934 r. („noc długich noży") Rohm i jego najbliżsi współpracownicy zostali wymordowani.

W sierpniu 1934 r., po śmierci prezydenta Paula Hindenburga, Hitler objął urząd prezydencki, co w połączeniu ze stanowiskiem kanclerza, dawało mu nieograniczoną władzę dyktatora. Bardzo szybko przy współpracy Rudolfa Hessa, Heinricha Himmlera i Hermanna Góringa utworzył aparat terroru i prześladowania przeciwników politycznych: w marcu 193 3 r., a więc dwa miesiące po przejęciu władzy, utworzył pierwszy obóz koncentracyjny.

Hitler konsekwentnie zmierzał do realizacji głównego celu: stworzenia przestrzeni życiowej dla narodu niemieckiego, który w jego planach miał liczyć 250 milionów ludzi. W marcu 1935 r. odrzucił „dyktat wersalski" (jak określał traktat wersalski) i wszelkie ograniczenia rozwoju niemieckich sił zbrojnych. W 1938 r. utworzył Oberkommando der Wehrmacht (Naczelne Dowództwo Sił Zbrojnych), które podlegało jemu jako naczelne-

378

ONI TWORZYLI HISTORIĘ XX WIEKU

mu dowódcy. Przekonany o słabości mocarstw zachodnich, przystąpił do realizowania polityki ekspansji: w 19 3 8 r. zagarnął Austrię (Anschluss) i uzyskał w Monachium zgodę premierów Wielkiej Brytanii i Francji na przyłączenie do Niemiec obszaru Sudetów. W marcu 1939 r., łamiąc postanowienia układu monachijskiego, zajął całą Czechosłowację, a 3 kwietnia wydał rozkaz przygotowania planów podboju Polski.

1 września Hitler rozpoczął II wojnę światową atakując Polskę, następnie skierował wojska na Norwegię, Belgię, Holandię i Francję. W tym okresie utrzymywał bardzo dobre stosunki ze Stalinem, potwierdzone w układzie Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 r. i układzie z 28/29 września 1939 r. o granicach i przyjaźni, sankcjonującym rozbiór Polski. W drugiej połowie 1940 r. Hitler nakazał rozpoczęcie przygotowań do wojny z ZSRR uznając, że dalsza współpraca ze Stalinem i koegzystencja obydwu mocarstw nie będzie możliwa.

W czasie agresji na Związek Radziecki popełnił wiele błędów strategicznych i politycznych. W grudniu 1941 r., po wybuchu wojny amerykańsko-japońskiej wypowiedział wojnę Stanom Zjednoczonym, zwracając przeciwko Niemcom największą potęgę gospodarczą świata. Wraz z pogarszającą się sytuacją na froncie wschodnim Hitler przejmował bezpośrednie kierowanie wojskiem na coraz niższych szczeblach, ograniczając swobodę działania dowódców armii i dywizji, i podejmując katastrofalne w skutkach decyzje. Równowaga psychiczna Fuhrera została poważnie zachwiana po zamachu w lipcu 1944 r. Do końca wierzył w gwałtowny zwrot losów wojny, co miało zapewnić zastosowanie „cudownej broni": pocisków V-l i rakiet V-2.

W końcu kwietnia, gdy Berlin był ostrzeliwany przez wojska radzieckie, Hitler napisał testament, w którym twierdził, że nie ponosi odpowiedzialności za śmierć milionów ludzi w podbitych państwach i milionów rodaków, oraz że został zdradzony, a Niemcy okazali się niegodni jego przywództwa.

29 kwietnia 1945 r. zawarł małżeństwo z Ewą Braun i następnego dnia prawdopodobnie popełnił samobójstwo.

Franklin Delano Roosevelt (1882-1945)

Prezydent Stanów Zjednoczonych od 1933 r., sprawował ten urząd przez 4 kadencje. Po wybuchu II wojny światowej, ze względu na silne nastroje izolacjonistyczne w społeczeństwie amerykańskim i Kongresie ogłosił neutralność Stanów Zjednoczonych i wprowadził zakaz eksportu broni, o którą zabiegała Polska; dopiero 4 listopada doprowadził do zniesienia przez Kongres embarga. W 1940 r. podjął kroki zmierzające do zwiększenia potencjału obronnego Stanów Zjednoczonych; w wyniku działań administracji, Kongres przyznał w maju tego roku 1,5 mld dolarów na obronę, co oznaczało dziesięciokrotny wzrost w stosunku do marca tego roku (142 min). Następnym działaniem prezydenta, mającym na celu

379

SENSACJE XX WIEKU

włączenie Stanów Zjednoczonych do wojny, było opracowanie 10 stycznia 1941 r. projektu ustawy o pomocy dla państw, których obronę prezydent uzna za żywotnie ważną dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych (Lend-Lease), co umożliwiło udzielenie natychmiastowej pomocy Wielkiej Brytanii.

W dniach 9-12 sierpnia 1941 r. spotkał się na pokładzie okrętu wojennego z premierem Wielkiej Brytanii Winstonem Churchillem; konferencja zakończyła się podpisaniem Karty Atlantyckiej. Obydwaj mężowie stanu ustalili wówczas, że w przypadku przystąpienia Stanów Zjednoczonych do wojny, główny wysiłek zostanie skoncentrowany na pokonaniu Niemców (tzw. German First, co zostało potwierdzone w czasie następnej konferencji, w grudniu tego roku w Waszyngtonie). 16 września amerykańskie okręty po raz pierwszy eskortowały konwój HX-150 idący do Wielkiej Brytanii (dotychczas chroniono jedynie statki amerykańskie na trasie między Islandią a portami StanówZjednoczonych). 8 grudnia 1941 r., dzień po japońskim ataku na bazę amerykańską w Pearl Harbor, Roosevelt wezwał Kongres do wypowiedzenia wojny Japonii. Mimo znaczenia dalekowschodniego teatru działań dla polityki i gospodarki Stanów Zjednoczonych podtrzymał zasadę German First; przekonanie prezydenta o konieczności wsparcia działań aliantów w Europie (wbrew silnym naciskom zwolenników skupienia militarnego wysiłku na Pacyfiku) miało istotny wpływ na przebieg wojny. W czasie licznych spotkań z Churchillem i dwukrotnych konferencji ze Stalinem sojusznicy wypracowali strategię działania, aczkolwiek wkulminacyjnym momencie konferencji teherańskiej wlisto-padzie 1943 r. Roosevelt poparł plan Stalina inwazji na Francję, a odrzucił sugestię Churchilla o przeprowadzeniu inwazji na Bałkany, co miało istotny wpływ na kształt powojennej Europy. Roosevelt pozytywnie ocenił Stalina po tym pierwszym spotkaniu, mówiąc w audycji radiowej po powrocie do Stanów Zjednoczonych: - Wydaje mi się, że jest on [Stalin - BW] prawdziwym przedstawicielem serca i duszy Rosji i wierzę, że będziemy się zgadzali z nim i narodem rosyjskim.

Jeszcze lepsze wrażenie wywarł na nim Stalin podczas konferencji jałtańskiej w lutym 1945 r. Roosevelt pisał w depeszy do Stalina: Odjeżdżam bardzo podniesiony na duchu rezultatami konferencji między Panem, Premierem [tj. Winstonem Churchillem - BW] i mną. Narody świata, jestem tego pewny, przyjmą osiągnięcia tej konferencji nie tylko z aprobatą, lecz również jako prawdziwą gwarancję tego, że nasze trzy wielkie państwa mogą współpracować w czasie pokoju równie dobrze, jak podczas wojny. W Jałcie Roosevelt wyraził zgodę na kształt powojennej Polski, jaki odpowiadał Stalinowi, a jedyne zastrzeżenie dotyczyło konieczności przeprowadzenia wolnych wyborów (przeciwko decyzjom zaprotestował Rząd Polski na emigracji wydając 13 lutego 1945 r. oświadczenie, że uchwały jałtańskie dotyczące Polski nie będą brane pod uwagę jako obowiązujące naród polski). W końcu marca 1945 r. stan zdrowia Roosevelta dotkniętego od 1921 r. dziecięcym paraliżem, pogorszył się znacznie i 12 kwietnia prezydent zmarł.

380

ONI TWORZYLI HISTORIĘ XX WIEKU

Józef Stalin (1878-1953)

Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili, tak brzmiało jego prawdziwe nazwisko, w 1898 r., jako uczeń seminarium duchownego w Tyflisie, wstąpił do Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji, za co wkrótce został wydalony ze szkoły; w 1902 r. związał się z ruchem bolszewickim. Wielokrotnie aresztowany (po raz pierwszy w 1902 r.), w 1913 r. został zesłany na Syberię, gdzie pozostał do chwili uwolnienia w wyniku rewolucji lutowej 1917 r. Po powrocie do Piotrogrodu wznowił działalność rewolucyjną; brał udział w zorganizowaniu zbrojnego przewrotu w Piotrogrodzie. W pierwszym rządzie bolszewickim był ludowym komisarzem ds. narodowości, a od 1919 r. - ludowym komisarzem kontroli państwowej, urzędu utworzonego na mocy dekretu Lenina z 9 kwietnia tego roku w celu przeprowadzenia czystek w organach administracji państwowej.

Nowe stanowisko i działanie w imieniu Lenina umożliwiło mu wprowadzanie do centralnych organów Rosyjskiej Komunistycznej Partii Bolszewików RKP(b) swoich popleczników i stopniowe przejmowanie władzy. W 1922 r. został sekretarzem generalnym Komitetu Centralnego partii komunistycznej, jednakże stanowisko to nie miało jeszcze wówczas ważnego znaczenia. Dopiero w następnych latach zyskał tak silną pozycję, że mógł zniszczyć przeciwników skupionych wokół Lwa Trockiego, Nikołaja Bucharina, Grigorija Zinowiewa i Lwa Kamieniewa, w wyniku czego na początku lat 30. uzyskał władzę dyktatorską. W tym czasie rozbudował aparat terroru - Państwowy Urząd Polityczny (GPU/OGPU), który stał się podstawą jego późniejszej władzy.

Ogarnięty ideą stworzenia nowego społeczeństwa i nowej gospodarki państwa, w końcu 1929 r. podjął decyzję o kolektywizacji gospodarki rolnej; masowa akcja niszczenia własności prywatnej i tworzenia kolektywnych gospodarstw doprowadziła do śmierci co najmniej 10 min mężczyzn, kobiet i dzieci (zmarłych z głodu lub zamordowanych) oraz uwięzienia w obozach co najmniej 11 min ludzi.

W ramach pierwszego planu pięcioletniego (zaaprobowanego przez Komitet Centralnywlistopadziel928r., formalnie wprowadzonego wmaju 1929 r. i nagle uznanego za obowiązujący od października 1928r.) stworzono kosztem setek tysięcy ofiar podstawy industrializacji kraju. Jednocześnie przygotowane przez aparat bezpieczeństwa OGPU procesy pokazowe służyły sterroryzowaniu społeczeństwa, stworzeniu powszechnej atmosfery zagrożenia młodego państwa radzieckiego przez siły imperialistyczne. W drugiej połowie lat 30. skierował represje przeciwko kadrze wojskowej, obawiając się, że może to być siła zagrażająca jego władzy. Według zachodnich szacunków 80-90% najwyższych oficerów zginęło, zostało uwięzio-nychlub zdymisjonowanych; zlikwidowanie doświadczonej kadry dowódczej rozbiło siłę bojową Armii Czerwonej.

Wkońcu lat 30. Stalin, nieufny wobec mocarstw zachodnich, zbliżył się do Hitlera. W sierpniu 1939 r. zdecydował się zawrzeć układ o nieagresji z Niemcami (pakt Ribbentrop-Mołotow), który umożliwił Hitlerowi roz-

381

SENSACJE XX WIEKU

poczęcie wojny. 17 września wojska radzieckie rozpoczęły agresję przeciwko Polsce. Układy zawarte 22 i 28 września (niemiecko-radziecki układ

0 granicach i przyjaźni) potwierdziły rozbiór Polski, a ustalając strefy wpływów niemieckich i radzieckich, umożliwiły Związkowi Radzieckiemu podporządkowanie republik bałtyckich oraz podjęcie próby podboju Finlandii. Stalin był zdecydowany przystąpić do państw „osi", jednak nie zaakceptował propozycji Hitlera (przedstawionej ludowemu komisarzowi spraw zagranicznych Wiaczesławowi Mołotowowi na spotkaniu 12 listopada w Berlinie) budowania radzieckiej strefy wpływów w stronę Oceanu Indyjskiego. Od połowy 1940 r. obydwaj dyktatorzy rozpoczęli przygotowania do wojny: Hitler od czerwca 1940r.rozkazałprzerzucaćsiłyz frontu zachodniego na granicę ze Związkiem Radzieckim, a Stalin w tym samym czasie wydał rozkaz reorganizacji armii zmierzając do stworzenia oddziałów pancernych, liczących ok. 30 tys. czołgów; charakter opracowanego wówczas „Planu obrony granic państwowych" oraz propozycje generała Gieorgija Żukowa świadczą, że rozważano możliwość uderzenia na Niemcy.

Agresja niemiecka 22 czerwca 1941 r. była całkowitym zaskoczeniem dla Stalina, który podobno załamał się nerwowo. Dopiero 3 lipca wygłosił pierwsze przemówienie radiowe do narodu. Rozmiar klęski w pierwszym okresie wojny skłonił go do rozpoczęcia rokowań pokojowych z Niemcami, które od października 1941 r. prowadzono w Sofii, jednakże propozycje oddania Niemcom dużej części Związku Radzieckiego zostały odrzucone przez Hitlera - pewnego całkowitego zwycięstwa. Od początku wojny Stalin jako premier rządu radzieckiego (od maja 1941 r.), przewodniczący Państwowego Komitetu Obrony oraz naczelny dowódca radzieckich sił zbrojnych kierował wszystkimi działaniami Armii Czerwonej, zdecydowany powstrzymać napór wojsk niemieckich, bez względu na ofiary wśród żołnierzy i ludności cywilnej. Wprowadził bezwzględny terror wobec oddziałów cofających się pod naporem wroga i dowódców, którzy nie wykonali rozkazów obrony.

W nowej sytuacji politycznej, j aka powstała po wybuchu wojny niemiec-ko-radzieckiej, Stalin szybko doprowadził do sojuszu z Wielką Brytanią

1 Stanami Zjednoczonymi i uzyskał decydujący wpływ na prezydenta Stanów Zjednoczonych, Franklina D. Roosevelta. W czasie konferencji w Teheranie w listopadzie 1943 r. poparł plan Roosevelta dokonania inwazji na północną Francję, która angażując wojska zachodnich aliantów na zachodzie Europy pozostawiała Armii Czerwonej możliwość wkroczenia na terytoria państw Europy Środkowej i Południowej. W czasie konferencji w Jałcie w lutym 1945 r. uzyskał potwierdzenie radzieckiej strefy wpływów w Europie.

Po zakończeniu wojny doprowadził do likwidacji demokratycznych partii w państwach Europy Środkowej i Południowej i ustanowienia tam rządów komunistycznych, uległych wobec Moskwy. Wykorzystał niezdecydowaną politykę Stanów Zjednoczonych wobec państw Dalekiego Wschodu, aby (po opanowaniu w wyniku działań wojennych od sierpnia 1945 r.

382

ONI TWORZYLI HISTORIĘ XX WIEKU

Mandżurii oraz uzyskaniu Wysp Kurylskich i południowego Sachalinu) stworzyć tam warunki do ugruntowania wpływów w Korei Północnej i Chinach. Po zakończeniu wojny przygotowywał ponowną czystkę w siłach zbrojnych i administracji partyjnej i państwowej, lecz gwałtowna śmierć przekreśliła te plany. Zmarł 5 marca 1953 r.

383

Spis treści

Zamach w Sarajewie 7

Największa tajemnica I wojny światowej 19

Zamach na Lenina 37

Jak hartowała się stal... 49

Sprawa towarzysza Kirowa 61

Trocki 77

No passaran... 89

Los marszałka 99

Niemcy uderzą o świcie... 114

Kłopotliwy książę Windsoru 140

PearlHarbor 153

Kilka najdłuższych dni... 173

Najwierniejszy żołnierz Hitlera 199

Osaczeni 223

Generalissimus i generałowie 249

Śmiertelny pojedynek 259

Ambasador Andropow informuje... 272

Dwa dni z życia Nikity Siergiejewicza 281

Operacja „Dwaj muszkieterowie" 294

Piąte mocarstwo 309

Tajemnica Dallas 320

Zdalnie sterowany morderca 337

Wietnam 344

Operacja „RAJAN" 356

Oni tworzyli historię XX wieku 372

Spis treści

Zamach w Sarajewie 7

Największa tajemnica I wojny światowej 19

Zamach na Lenina 37

Jak hartowała się stal... 49

Sprawa towarzysza Kirowa 61

Trocki 77

No passaran... 89

Los marszałka 99

Niemcy uderzą o świcie... 114

Kłopotliwy książę Windsoru 140

Pearl Harbor 153

Kilka najdłuższych dni... 173

Najwierniejszy żołnierz Hitlera 199

Osaczeni 223

Generalissimus i generałowie 249

Śmiertelny pojedynek 259

Ambasador Andropow informuje... 272

Dwa dni z życia Nikity Siergiejewicza 281

Operacja „Dwaj muszkieterowie" 294

Piąte mocarstwo 309

Tajemnica Dallas 320

Zdalnie sterowany morderca 337

Wietnam 344

Operacja „RAJAN" 356

Oni tworzyli historię XX wieku 372



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sebastian Chosiński Ten okrutny XX wiek Poeta zmarnowanego pokolenia
Kalendarium wynalazków, Ten szalony wiek
Wołoszański Bogusław Sensacje XX wieku Polski Łącznik cz 2
Woloszanski Boguslaw Sensacje XX wieku
Woloszanski Boguslaw Sensacje XX wieku Wywiad
Wołoszański Bogusław Twierdza szyfrów
Wołoszański Bogusław Sensacje XX wieku Stalin Droga do władzy
Wołoszański Bogusław Sensacje Xx Wieku Stalin Droga Do Władzy
Wołoszański Bogusław Sensacje XX wieku Skorzeny cz 2
Wołoszański Bogusław Sensacje XX wieku Tajemnica Dallas
Wołoszański Bogusław Sensacje XX wieku Tajne Rokowania
Woloszanski Boguslaw Tajemnica śmierci Adolfa Hitlera
Wołoszański Bogusław Sensacje XX wieku II Wojna Światowa
Wołoszański Bogusław Sensacje XX wieku Na Ratunek Son Tay
Woloszanski Boguslaw Sensacje XX wieku II Wojna Swiatowa
Wołoszański Bogusław Sensacje XX wieku Skorzeny cz 1
Woloszanski Boguslaw Sensacje XX wieku Rewir

więcej podobnych podstron