Energooszczędne żarówki jako sposób na ratowanie klimatu

background image

Rok LXXVIII 2010 nr 10

3

ANALIZY – BADANIA – PRZEGLĄDY

Dr inż. Mirosław Gajer – Katedra Automatyki Akademii Górniczo-Hutni-

czej, Kraków

Energooszczędne żarówki jako sposób na „ratowanie klimatu”?

Mirosław Gajer

W ostatnich miesiącach pożegnaliśmy się – prawdopodobnie

na zawsze – z tradycyjnymi żarówkami o mocy 75 W, które

podzieliły nieuchronnie los, jaki spotkał w ubiegłym roku

żarówki o mocy 100 W. Niecały rok w handlu dostępne będą

jeszcze żarówki o mocy 60 W, jednak za kilka lat tradycyjne

żarówki przejdą już na dobre do historii techniki.

Niewątpliwie korzystną cechą nowych żarówek energooszczęd-

nych jest zdecydowanie mniejszy pobór mocy elektrycznej, zapew-

niający istotnie mniejsze zużycie energii, sięgające nawet do 80%.

Z faktem tym trudno jest dyskutować i stanowi on niewątpliwie

bardzo poważny argument, przemawiający za całkowitym zastąpie-

niem żarówek tradycyjnych żarówkami energo- oszczędnymi.

Niestety, istotną wadą żarówek energooszczędnych jest wciąż ich

relatywnie wysoka cena, przekraczająca w wielu wypadkach 20 zł

za sztukę, czyli co najmniej kilkanaście razy więcej niż w przypadku

żarówek tradycyjnych. Gdyby ceny żarówek energooszczędnych

uległy w najbliższym czasie radykalnej redukcji i spadły przyna-

jmniej kilkakrotnie, wówczas podane poniżej argumenty przeciwko

ich stosowaniu straciłyby w większości wszelkie znaczenie. Jed-

nak obecnie nic nie wskazuje na to, aby taki scenariusz miał się

zrealizować i to nawet w dość odległej przyszłości.

Stosowanie energooszczędnych żarówek

nie zawsze jest uzasadnione ekonomicznie

Wciąż wysokie ceny energooszczędnych żarówek powodują, że

ich stosowanie nie jest uzasadnione ekonomicznie w pomieszczeni-

ach, w których światło jest włączane sporadycznie bądź w krótkich

okresach czasu. Wśród tego typu pomieszczeń wymienić można

piwnice, strychy, komórki, drewutnie, budynki gospodarcze,

pomieszczenia magazynowe, garaże itp.

Dla przykładu rozważmy sposób oświetlenia garażu. Zakładając

nawet, że ktoś korzysta codziennie z samochodu, można przyjąć, że

światło w garażu jest zapalane dwa razy na dobę, odpowiednio pod-

czas wyjazdu z garażu i wjazdu do niego. Załóżmy, że daje to około

10 minut świecenia żarówki na dobę, czyli około jednej godziny

w każdym tygodniu i około 50 godzin w roku.

W zależności od mocy zastosowanej żarówki tradycyjnej (od 60

do 100 W), w przypadku jej zastąpienia żarówką energooszczędną,

jej koszt zakupu zwraca się po upływie mniej więcej od 500 do 1000

godzin świecenia [1]. Widać zatem, że w przypadku rozważanego

garażu koszt zakupu żarówki energooszczędnej zwróciłby się

– licząc średnio – być może po około 15 latach (oczywiście pod

warunkiem, że wcześniej rozważana żarówka nie uległaby awarii,

co na przestrzeni tak długiego czasu wydaje się wysoce prawdopo-

dobne). Trudno jest w takim wypadku uznać, aby zastąpienie ża-

rówki tradycyjnej o wiele droższą żarówką energooszczędną było

uzasadnione ekonomicznie.

Podobnie sprawy mają się w przypadku oświetlenia piwnicy, do

której ktoś może schodzić średnio dwa razy w tygodniu, zapewne po

jakieś produkty spożywcze, i każdorazowo włączać żarówkę średnio

na okres pięciu minut. Jak można policzyć, w tym wypadku koszt

zakupu żarówki energooszczędnej do piwnicy zwróci się dopiero

po ponad stu latach. Zatem profity z zakupionej przez nas żarówki

energooszczędnej czerpać będą, być może, dopiero nasze prawnu-

ki, oczywiście, jeśli tego typu żarówki będą jeszcze w tym czasie

w użyciu i wcześniej na przykład ich użytkowanie nie zostanie,

z jakichś trudnych obecnie do przewidzenia powodów, zabronione.

Innym przykładem zastosowań, w przypadku którego żarówki

tradycyjne wydają się być niezastąpione, jest oświetlanie wszelkiego

rodzaju remontowanych czy też malowanych pomieszczeń. W takim

wypadku najczęściej żarówka – pozbawiona jakiegokolwiek klosza

– jest zawieszona po prostu na drucie pod sufitem i w związku z tym

jest całkowicie zakurzona oraz zachlapana farbą, szpachlą bądź

tynkiem. Po zakończeniu remontu żarówkę taką (wartą około jed-

nej złotówki) bez żalu wyrzuca się po prostu na śmietnik. Niestety,

uczynienie tego samego z żarówką energooszczędną jest już całkiem

sporym wydatkiem.

Ponadto kwestią wysoce problematyczną jest instalowanie

żarówek energooszczędnych w miejscach, do których mają nie-

ograniczony dostęp różne osoby postronne. W polskich warunkach

dla nader licznych drobnych złodziejaszków i kloszardów, starają-

cych się codziennie pozyskać parę złotych na zakup alkoholu, za-

montowana na przykład na zewnątrz budynku lub na klatce scho-

dowej i kosztująca około 20 złotych, żarówka energooszczędna

stanowi już bardzo atrakcyjny łup, który po sprzedaży nawet za

jedną trzecią ceny może zostać wymieniony na przykład na dwie

puszki piwa lub butelkę taniego wina. Zdaniem autora za kilka lat,

gdy z użytku wyjdą już na dobre żarówki tradycyjne, kradzieże

żarówek energooszczędnych staną się prawdziwą plagą. Niestety,

obecnie problem ten jest całkowicie bagatelizowany i wręcz zdaje

się nie być w ogóle dostrzegany.

W świetle powyższych rozważań decyzja o całkowitym wycofa-

niu z handlu tradycyjnych żarówek wydaje się, mimo wszystko, nie

do końca przemyślana i zdecydowanie zbyt pochopna.

Żarówki energooszczędne nie są w pełni ekologiczne

Wartym zwrócenia bliższej uwagi jest fakt, że zakup i użytko-

wanie żarówek energooszczędnych są propagowane jako działania

proekologiczne. Zapewne jest w tym sporo racji i z korzyściami

wynikającymi ze zmniejszonego zużycia energii trudno jest po-

lemizować, ale istnieją także i inne aspekty związane z wpływem

żarówek energooszczędnych na środowisko. Mianowicie, każda

nowo zakupiona żarówka energooszczędna jest obowiązkowo wy-

background image

4

Rok LXXVIII 2010 nr 10

ANALIZY – BADANIA – PRZEGLĄDY

posażona w ulotkę, z której można się dowiedzieć, że zawiera nie-

bezpieczne związki, między innymi rtęć, które stanowić mogą po-

tencjalne zagrożenie dla zdrowia ludzi i środowiska naturalnego.

W związku z powyższym przepalonej żarówki energooszczędnej nie

można ot tak po prostu wyrzucić do śmieci wraz z innymi odpadka-

mi, tylko należy ją oddać do punktu jej zakupu, który ma ustawowy

obowiązek ją bezpłatnie przyjąć, w celu przeprowadzenia dalszej

utylizacji. Jednak jest to tylko teoria, natomiast z pewnością więk-

szość przepalonych energooszczędnych żarówek w naszych realiach

trafi po prostu wraz z innymi odpadkami na wysypiska śmieci.

Dodatkowo, można tylko próbować zgadywać, jaki procent zuży-

tych energooszczędnych żarówek wyląduje w przydrożnym rowie,

w zaroślach, na brzegu jeziora lub w potoku. Na polskiej wsi wy-

rzucanie śmieci do lasu lub pozostawianie ich w krzakach nad brze-

giem rzeki jest wciąż intensywnie uprawianym procederem, którego

z pewnością w najbliższych latach nie da się całkowicie wykorzenić.

Zresztą w miastach jest pod tym względem niewiele lepiej, skoro

niejednokrotnie spółdzielnie mieszkaniowe muszą apelować do

mieszkańców bloków o niewyrzucanie śmieci przez okno. W tym

kontekście jest rzeczą interesującą, czy jakiś krajowy ośrodek ba-

dawczy próbował przeprowadzić analizy, w jakim stopniu wzrośnie

skażenie środowiska metalami ciężkimi, wskutek bezmyślnego wy-

rzucania gdzie popadnie przepalonych energooszczędnych żarówek.

Co się stało z naszą wolnością?

Wydaje się, że obecnie – w dobie gospodarki rynkowej, tak

w ostatnich latach intensywnie lansowanej przez wszelkiego ro-

dzaju autorytety w dziedzinie ekonomii, wybór produktu powinien

należeć przede wszystkim do konsumenta, który – przeprowadzając

rachunek ekonomiczny – powinien dokonywać racjonalnych za-

kupów określonych produktów. Tak też powinno być w przypadku

żarówek. Ktoś powinien usiąść z ołówkiem w ręku, policzyć wydatki

i ewentualne zyski, aby dojść do słusznego wniosku, że korzystnie

jest na przykład zainstalować żarówki energooszczędne w salonie

i w sypialni, ale w łazience i ubikacji należy pozostawić raczej te

tradycyjne, a o piwnicy i garażu już nawet nie wspominając, gdyż

w ich przypadku zużycie energii jest znikome.

Stało się jednak inaczej, ponieważ od ponad roku systematycznie

wprowadzany jest zakaz sprzedaży tradycyjnych żarówek o coraz

to mniejszej mocy, aż niedługo znikną one zupełnie z półek skle-

powych. Zdaniem autora sprawa jest wręcz skandaliczna. Czy taki

zakaz sprzedaży całkowicie bezpiecznego i legalnego produktu jest

w ogóle zgodny z naszą konstytucją? Czy sprawa ta była analizowa-

na przez prawników lub nawet Rzecznika Praw Obywatelskich bądź

Trybunał Konstytucyjny? Przecież postępując w ten sposób można

zakazać sprzedaży czegokolwiek, na przykład rowerów, budzików,

elektrycznych maszynek do golenia, papieru toaletowego, skar-

petek, mleka w proszku, konserw rybnych czy jeszcze tam czegoś

innego, co tylko ktoś sobie z jakiś bliżej nie określonych powodów

wymyśli (jakieś mniej lub bardziej pokrętne uzasadnienie podjętej

decyzji zawsze można przecież znaleźć). Wprowadzony zakaz nosi

wręcz znamiona zwykłego biurokratycznego absurdu, który jest

raczej charakterystyczny dla państw o ustroju totalitarnym. W tym

kontekście warto przypomnieć, że podobne ograniczenia były

swego czasu wprowadzane w imię oszczędności w hitlerowskich

Niemczech, czego słynnym przykładem był Eintopf, czyli nakaz

spożywania tylko jednego posiłku w ciągu dnia.

Zakaz sprzedaży tradycyjnych żarówek stanowi niewątpliwie

poważne ograniczenie naszej wolności. Proszę zauważyć, że

wszystko to dzieje się w warunkach, gdy o wolności mówi się obec-

nie bardzo wiele i jest wręcz ona pojmowana jako jedna z podsta-

wowych wartości i praw przynależnych każdej jednostce ludzkiej.

Co więcej – obecnie różnego rodzaju mniejszości i grupy roszcze-

niowe w imię fałszywie pojmowanej wolności wysuwają coraz

śmielsze żądania, domagając się wręcz niczym nie skrępowanej

swobody działania oraz przyznania im szczególnych praw, godzą-

cych nawet w istniejący ład etyczny i porządek społeczny. Pod ich

naciskiem parlamenty wielu krajów skłonne są pójść na daleko idące

ustępstwa. Wszystko to ma miejsce w sytuacji, gdy równocześnie

zabrania się sprzedaży zwykłych żarówek. Jednak wprowadzony

zakaz sprzedaży jest motywowany wyższą koniecznością, jaką jest

walka z tzw. globalnym ociepleniem.

Globalne ocieplenie klimatu na Ziemi

W myśl teorii dotyczącej globalnego ocieplenia klimatu na Zie-

mi, od kilkudziesięciu lat średnia temperatura na naszym globie nie-

ustannie wzrasta, wskutek przemysłowej emisji dwutlenku węgla.

W związku z tym faktem społeczeństwa wzywane są do podjęcia

radykalnych działań, mających na celu „ratowanie klimatu” na Ziemi,

bowiem zwiększenie się temperatury na Ziemi ma w konsekwencji

doprowadzić do stopienia się lodowców, co spowoduje podniesienie

się poziomu światowego oceanu nawet o kilka metrów, w związku

z czym liczne gęsto zaludnione obszary znajdą się pod wodą. Aby

temu zapobiec, proponuje się podjęcie różnorodnych działań, przy

czym do ciekawszych można zaliczyć wezwanie do ograniczenia

spożycia wyrobów mięsnych, albo jeszcze lepiej – całkowitego

przejścia na wegetarianizm, bowiem zwierzęta gospodarskie, takie

jak krowy i świnie, wypuszczają do atmosfery ogromne ilości gazów

cieplarnianych, co wszystkim nam grozi globalną katastrofą.

Co ciekawe, ponad pół wieku temu Stanisław Lem w swojej po-

wieści pod tytułem „Astronauci” przedstawił wizję przyszłości,

w której uczeni postanowili umieścić nad ziemskimi biegunami

północnym i południowym potężne reaktory termojądrowe właś-

nie w celu roztopienia pokrywy lodowcowej, aby stało się możliwe

zasiedlenie i wykorzystanie przez ludzkość tych dotąd bezludnych

i nieużytecznych terenów [2]. W owym czasie taki pomysł wydawał

się bardzo postępowy i był wyrazem możności pełnego zapanowania

człowieka nad siłami natury i wręcz jej całkowitego ujarzmienia.

Co najważniejsze, w całej tej medialnej wrzawie dotyczącej glo-

balnego ocieplenia klimat na Ziemi przedstawiany jest jako coś, co

było od niepamiętnych czasów stałe i nie podlegało jakimkolwiek

zmianom. Dopiero mniej więcej od połowy ubiegłego wieku, gdy

ludzkość zaczęła na dużą skalę „bawić się” w cywilizację techniczną,

klimat zaczął się nagle – o zgrozo – zmieniać. Ponieważ skutki tych

zmian mogą być katastrofalne, trzeba zrobić wszystko, aby im za-

pobiec – trzeba zatem przystąpić bezzwłocznie do „ratowania kli-

matu” na Ziemi, między innymi przez rezygnację z użytkowania

tradycyjnych żarówek na rzecz tych energooszczędnych. Można

także usłyszeć wezwania do ograniczenia emisji „trującego” dwut-

lenku węgla, co jest wręcz śmieszne, ponieważ już w szkole podsta-

wowej każde dziecko powinno nabyć wiedzę, że dwutlenek węgla

żadnym „trującym” gazem bynajmniej nie jest i w sposób naturalny

występuje w atmosferze w stężeniu około 300 ppm, a ponadto każdy

z nas go nieustannie w procesie oddychania wydziela.

background image

Rok LXXVIII 2010 nr 10

5

ANALIZY – BADANIA – PRZEGLĄDY

Także twierdzenie, że klimat na Ziemi został nam dany raz na

zawsze i nie podlegał w historii poważniejszym zmianom, jest

oczywistym fałszem. Na przykład wiek XVII był określany mianem

małej epoki lodowcowej, ponieważ średnie roczne temperatury obni-

żyły się do tego stopnia, że Bałtyk zamarzał w zimie tak, iż do Szwe-

cji można było przez niego dotrzeć saniami [7]. Z kolei wiek X bywa

nazywany małym optimum klimatycznym, podczas którego Grenlan-

dia została określona przez docierających do jej brzegów Wikingów

mianem zielonej wyspy, co zresztą sama jej nazwa w języku dawnych

Skandynawów oznacza [3]. Ponadto historykom doskonale znane

są fakty występowania na przestrzeni dziejów długich serii chłodnych

i wilgotnych lat, które powodowały dotkliwe nieurodzaje i wręcz klę-

ski głodowe. Zmiany klimatyczne były też główną przyczyną wystę-

powania w starożytności wielkich wędrówek ludów.

Także oczywistą nieprawdą jest twierdzenie, że poziom świato-

wego oceanu utrzymywał się od zarania dziejów na nie zmienionej

wartości i w związku z tym kształt linii brzegowej kontynentów był

zawsze stały [4]. Okazuje się, że nic bardziej błędnego.

Gigantyczne wahania poziomu światowego oceanu

Około 120 tysięcy lat temu poziom światowego oceanu był mniej

więcej taki, jak jest obserwowany obecnie. Później, w wyniku kolej-

nych zlodowaceń, zaczął się gwałtownie obniżać, przy czym bynaj-

mniej nie była to zmiana o charakterze monotonicznym [6]. Wręcz

przeciwnie, głównej tendencji spadkowej towarzyszyły liczne oscy-

lacje poziomu światowego oceanu, o amplitudzie sięgającej nawet

kilkudziesięciu metrów.

Minimum poziomu światowego oceanu zostało osiągnięte niecałe

20 tysięcy lat temu. W tym czasie poziom światowego oceanu był

około 120 metrów niższy niż obecnie. Wskutek tego obecne konty-

nenty Azji i Australii były ze sobą połączone dość szerokim pasmem

lądu, co umożliwiło przedostanie się suchą stopą z Azji do Australii

przodkom dzisiejszych Aborygenów. Również Ameryka Północna

i Azja były w tym czasie połączone lądem, co umożliwiło system-

atyczne napływanie z Azji kolejnych fal emigracji przodków dzisie-

jszych Indian. Później podniesienie się poziomu światowego oceanu

sprawiło, że wymienione grupy ludności zostały trwale odcięte od

dopływu świeżej krwi, co spowodowało wykształcenie się charak-

terystycznych dla nich ras.

Podczas ustępowania ostatniego zlodowacenia, czyli około

kilkanaście tysięcy lat temu, poziom światowego oceanu zaczął

się bardzo szybko podnosić, przy czym maksimum tego procesu

osiągnięte zostało około 5000 lat temu, czyli już w czasach histo-

rycznych, gdy kształtowały się początki cywilizacji starożytnych

Sumerów i Egipcjan. W tym czasie poziom światowego oceanu był

około dziesięciu metrów wyższy niż obecnie. Jak widać, w ciągu

kilkunastu tysięcy lat amplituda wahań poziomu światowego oceanu

wyniosła około 130 metrów.

Łatwo jest wyliczyć, że średnie tempo podnoszenia się poziomu

światowego oceanu wyniosło około jednego metra na stulecie. Jest

to dokładnie taka sama wartość, jaką straszą nas propagatorzy teorii

globalnego ocieplenia. Tymczasem na podstawie przedstawionych

danych widać, że proces ten jest całkowicie naturalny, ponieważ

w przeszłości zachodził całkowicie samoistnie i bez jakiejkolwiek

ingerencji człowieka. Jak można się domyślić, w tym wypadku

działać muszą jakieś potężne siły natury, na które nie mamy, bo po

prostu nie możemy mieć, najmniejszego wpływu.

Twierdzenie, że w wyniku podjęcia jakiś działań można proces

zmian poziomu światowego oceanu powstrzymać jest albo wyrazem

bezgranicznej pychy człowieka, albo wręcz jego przerażającej

głupoty. Zatem w przyszłości poziom światowego oceanu będzie

się zmieniał i to niezależnie od tego, czy nam się to podoba, czy

nie. Zresztą nie pozostaje nam nic innego, jak te zmiany tylko

i wyłącznie biernie obserwować. Co więcej, historyczne wykresy

zmian poziomu światowego oceanu do złudzenia przypominają

wykresy instrumentów finansowych, gdyż również w ich przypadku

można zauważyć charakterystyczne trendy z licznymi ich korekta-

mi, jednak prawdopodobnie nie sposób jest skutecznie przewidzieć

momentu gwałtownego odwrócenia się trendu.

Dlatego w myśl hipotezy o efektywności rynku, nie istnieje sku-

teczny sposób na systematyczne wygrywanie z rynkiem poprzez

trafne przewidywanie kierunku przyszłych zmian notowań instru-

mentów finansowych (dla przykładu, na rysunku zamieszczono wy-

kres notowań baryłki ropy naftowej z kilku ostatnich lat [9]).

Do lipca 2008 roku cena baryłki ropy naftowej wzrastała

w szybkim tempie, osiągając poziom 148 dolarów. Później nastąpił

gwałtowny zwrot i cena w jeszcze w szybszym tempie spadła do

poziomu 37 dolarów za baryłkę. Czy był ktoś w stanie taki sce-

nariusz przewidzieć w sytuacji, gdy jeszcze niedawno dzień po dniu

ceny ropy naftowej biły kolejne rekordy?

Jak widać, i tym razem potwierdziła się stara maksyma, mówią-

ca że „rynek ma zawsze rację” i wielu inwestorów poniosło gigan-

tyczne straty. Jednak od początku 2009 roku można zaobserwować

ponowny wzrost cen ropy naftowej, które w chwili pisania ninie-

jszego artykułu osiągnęły już poziom 85 dolarów za baryłkę. Któż

jednak z całą pewnością potrafi przewidzieć, co będzie dalej? Jest

rzeczą wysoce prawdopodobną, że rynek znów nas w jakiś sposób

zaskoczy.

Nie inaczej jest w przypadku przewidywania zmian klimaty-

cznych oraz kierunku zmian poziomu światowego oceanu. Czy za

tysiąc lat poziom wody w morzach się podniesie, czy też opad-

nie? Czy w związku z tym powierzchnia naszego kraju się nieco

powiększy, czy też skurczy? Jak będzie wówczas wyglądała linia

brzegowa Bałtyku. Któż może to wiedzieć? Parafrazując cytowaną

przed chwilą maksymę dotyczącą rynków finansowych, można po-

wiedzieć, że to właśnie „natura ma zawsze rację” i – podobnie jak

rynki finansowe – jeszcze niejednym nas zaskoczy. W takiej sytuacji

wszelkie prognozy i próby przewidywania przyszłości mogą okazać

się niewiele warte.

Wykres notowań ceny baryłki ropy naftowej na przestrzeni kilku ostatnich lat [9]

background image

6

Rok LXXVIII 2010 nr 10

ANALIZY – BADANIA – PRZEGLĄDY

Wracając do zagadnienia kształtu linii brzegowej Morza

Bałtyckiego, warto jest wspomnieć, że morze to powstało już

właściwie w czasach historycznych, gdyż jeszcze około 7000 lat

temu było ono jedynie słodkowodnym jeziorem, bez połączenia

z innymi akwenami morskimi [8]. Również jego powierzchnia

była znacznie mniejsza niż obecnie i dopiero całkowite stopienie

lodowca pokrywającego Półwysep Skandynawski spowodowało

podniesienie poziomu jego lustra wody, dzięki czemu zyskało ono

trwałe połączenie z wodami światowego oceanu poprzez Cieśniny

Duńskie.

Obecnie klimat na Ziemi zdaje się ocieplać, choć po wykryciu

ostatnich fałszerstw związanych z fabrykowaniem przez nieuczci-

wych naukowców danych pomiarowych można odnośnie skali tego

zjawiska nieco powątpiewać. Czy jednak jest to trwała tendencja?

A może z jakiś bliżej nieznanych nam powodów nagle się ona

odwróci i za jakieś trzydzieści lat będziemy nawoływani do „walki”

już tym razem z globalnym oziębieniem. Czy w takiej sytuacji

obowiązkowo wrócą do łask tradycyjne żarówki?

Zakończenie

Zasoby kopalnych surowców energetycznych, takich jak węgiel

kamienny i brunatny, ropa naftowa oraz gaz ziemny, występujące

na Ziemi są z całą pewnością ograniczone i kiedyś w przyszłości

nieuchronnie się wyczerpią. Fakt ten powinien stanowić

niepodważalny argument przemawiający za ich racjonalnym

i oszczędnym wykorzystywaniem, poprzez niedopuszczanie do

marnotrawstwa energii, co niestety wciąż w wielu krajach ma mie-

jsce na dość dużą skalę.

Ponadto spalanie w wielkich ilościach paliw kopalnych powoduje

emisję do atmosfery wielu szkodliwych substancji, takich jak tlenki

siarki, tlenki azotu, tlenek węgla oraz różnego rodzaju pyły. Jest

to kolejny poważny argument przemawiający za podjęciem ko-

niecznych działań, w celu ograniczenia ilości zużywanych paliw

kopalnych.

Przytoczone w artykule argumenty powinny być całkowicie wy-

starczające, aby przekonać społeczeństwa co do konieczności po-

szukiwania nowych i ekologicznie bezpiecznych źródeł energii oraz

zdecydowanej redukcji poziomu jej konsumpcji. W tym kontekście

można zadać pytanie, dlaczego w sytuacji, gdy walczy się tradycyj-

nymi żarówkami, prawie nigdzie nie można napotkać wypowiedzi

piętnujących przybierającą bardzo na sile w ostatnich latach modę

jeżdżenia, zwłaszcza w dużych polskich miastach, wielkimi samo-

chodami terenowymi, które zużywają co najmniej dwukrotnie wię-

cej paliwa niż zwykłe samochody osobowe i zajmują o wiele więcej

miejsca na ciasnych miejskich parkingach. Jakoś dziwnym trafem

prasa i media zdają się nie dostrzegać tego problemu [5].

Skoro do konieczności oszczędzania energii i redukcji ilości spal-

anych paliw kopalnych można przekonać społeczeństwa, stosując

w tym celu proste i zdroworozsądkowe argumenty, to po co tworzyć

mity o globalnym ociepleniu i o konieczności „ratowania klimatu” na

Ziemi. Można zadać pytanie, w jakim celu kreowana jest związana

z tym swoista ideologia, przyjmująca wręcz znamiona świeckiej re-

ligii. Niestety, wszystko wskazuje na to, że cała ta propagandowa

wrzawa związana z globalnym ociepleniem ma służyć realizacji

jakiś innych, ukrytych i całkowicie odmiennych celów.

LITERATURA

[1] Gajer M.: O historii i niezbyt świetlanej przyszłości tradycyjnych żarówek.

Wiadomości Elektrotechniczne 2010 nr 1

[2] Lem S.: Astronauci. Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 1955

[3] Mowat F.: Wyprawy Wikingów. Wydawnictwo KSIĄŻNICA, Katowice 1995

[4] Stodółkiewicz J.S.: Astrofizyka ogólna z elementami geofizyki. PWN, Warszawa

1977

[5] Swolkień O.: Polityka transportowa. Instytut Spraw Obywatelskich, Łódź 2009

[6] Walanus A., Goslar T.: Datowanie radiowęglowe. Wydawnictwa AGH, Kraków

2009

[7] Wójcik Z.: Historia Powszechna – wiek XVI–XVII. Wydawnictwo Naukowe PWN,

Warszawa 1996

[8] Atlas Geograficzny. Państwowe Przedsiębiorstwo Wydawnictw Kartograficznych,

Warszawa – Wrocław 1986

[9] Stona internetowa X-Trade Brokers (http://www.xtb.pl)

PROBLEMY BUDOWY

ELEKTROWNI WODNEJ W BRAZYLII

Projekt budowy elektrowni wodnej na rzece Xingu, dopływie Ama-

zonki, spotkał się z gwałtownymi protestami miejscowej ludności in-

diańskiej. Miała to być trzecia co do wielkości elektrownia wodna na

świecie, po chińskiej elektrowni Trzech Przełomów (Three Gorge) oraz

brazylijskiej elektrowni wodnej Itaipu. Protesty zostały poparte przez

światową opinię publiczną, chroniącą przed zalaniem lasy tropikalne.

W rezultacie powstał ograniczony projekt elektrowni rzecznej (run-of-

river dam) nazwany Belo Monte. W sezonie deszczowym elektrownia

będzie miała moc 11 200 MW, w okresie letnim – 3500–4500 MW.

(wb-103)

The Economist 2010 April


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
e biznes jako sposob na sukces
E biznes jako sposób na sukces
Kształcenie ustawiczne jako sposób na satysfakcję zawodową 2, wypracowania
E biznes jako sposób na życie
E biznes jako sposob na sukces(1)
E biznes jako sposob na sukces
e biznes jako sposob na sukces
Oracle Aplications, CRM jako sposob na zaraądzanie relacjam
E biznes jako sposob na sukces(1)
Kształcenie ustawiczne jako sposób na satysfakcję zawodową, wypracowania
E biznes jako sposob na sukces fragment
e biznes jako sposob na sukces
E biznes jako sposob na sukces fragment(1)
e biznes jako sposob na sukces
Hay Louise L Kreacja jako sposob na zycie Sztuka afirmacji
E biznes jako sposob na sukces(1)
E biznes jako sposób na sukces JOLANTA GAJDA

więcej podobnych podstron