DGP 2015 02 20 prawnik

background image

Istnieją istotne, sięgające nawet 80 proc.

różnice w wysokości wynagrodzeń

pracowników zatrudnionych na tych samych

lub porównywalnych stanowiskach

prawnik

Piątek – niedziela | 20 – 22 lutego 2015

SHUTTERST

OCK

KOMINY

PŁACOWE

W SĄDACH

POWSZECHNYCH

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

1 / 8

background image

C2

„Prawnik” powstaje we współpracy z

Krajową Radą Sądownictwa

Naczelną Radą Adwokacką

Krajową Radą Komorniczą

Krajową Radą Notarialną

Krajową Izbą Doradców Podatkowych

Krajową Radą Radców Prawnych

Jest pan pomysłodawcą i współ-
autorem raportu „Wynagradzanie
pracowników sądów powszechnych”
opublikowanego pod koniec 2014 r.
Co to jest za dokument?

Jest to pierwszy w historii polskiego są-

downictwa szczegółowy raport dotyczą-

cy wynagradzania pracowników. Raport

prezentuje wyniki badania, którym objęto

ok. 30 tys. pracowników, w tym dyrekto-

rów sądów, referendarzy sądowych, asy-

stentów sędziów, kuratorów sądowych,

urzędników i pracowników sądów, a także

pracowników rodzinnych ośrodków dia-

gnostyczno-konsultacyjnych. Nie obej-

muje sędziów, ponieważ ich wynagrodze-

nia są sztywno ustalone w ustawie, stąd

wiadomo, ile wynoszą. Dane pochodziły

z 223 sądów rejonowych, 44 sądów okrę-

gowych i 6 sądów apelacyjnych. Dotyczyły

realnie wypłaconych wynagrodzeń. Nie

jest to zatem wróżenie z fusów czy pro-

gnozowanie ankietowe. Wyniki oparte

są na konkretnie wypłaconych wynagro-

dzeniach w okresie 12 kolejnych miesięcy

wraz z wszystkimi dodatkowymi, w tym

z trzynastką, i są wyrażone brutto. Raport

powstał na Uczelni Łazarskiego w War-

szawie.

Wynika z niego, że wynagradzanie
pracowników sądów jest mocno zróżni-
cowane, zarówno jeżeli chodzi o szczeble
sądów, jak i same stanowiska.

Z naszych badań wynika wyraźna gradacja

w wysokości wynagrodzeń w zależności

od szczebla sądu. Najwyższe wynagrodze-

nia na tych samych lub porównywalnych

stanowiskach otrzymują pracownicy są-

dów apelacyjnych, najniższe – pracownicy

sądów rejonowych. Dzieje się tak, mimo

że co do zasady pracownicy sądów rejo-

nowych zatrudnieni na tych samych lub

porównywalnych stanowiskach w pionie

orzeczniczym (w wydziałach) mają wię-

cej obowiązków niż pracownicy sądów

wyższych szczebli. Wystarczy porównać

dane statystyczne publikowane przez

Ministerstwo Sprawiedliwości, z których

wynika, że 91–92 proc. wszystkich spraw

załatwianych jest przez sądy rejonowe,

7–8 proc. przez sądy okręgowe oraz

wywiad

na początek

ok. 1,5 proc. przez sądy apelacyjne. O ile nie

odzwierciedla to nakładu pracy sędziów,

albowiem sprawy w sądach apelacyjnych

są bardziej złożone i wymagają większego

doświadczenia niż w sądach okręgowych

i rejonowych, to jednak obowiązki pracow-

ników na porównywalnych stanowiskach

w sądach rejonowych, okręgowych i ape-

lacyjnych nie są istotnie zróżnicowane.

Skąd te różnice?

Jest to skutek wielu przyczyn i czynników,

ale można z całą pewnością powiedzieć

o trzech. Po pierwsze jest to skutek nie-

prawidłowo skonstruowanych przepisów

w zakresie wynagradzania urzędników

i pracowników sądów, w tym szczególnie

fatalnie zbudowanej tabeli wynagrodzeń

zasadniczych w rozporządzeniu ministra

sprawiedliwości regulującego zasady wy-

nagradzania pracowników sądów. Tabela

ta zamieszczona obecnie jako załącznik

nr 3 do rozporządzenia MS z kwietnia 2013 r.

ma zdecydowanie zbyt dużą rozpiętość

widełek, czyli maksymalnych i minimal-

nych stawek tych wynagrodzeń. Tak samo

skonstruowana była tabela co najmniej

od 2001 r. Tabela pozwala na opłacanie

pracowników na takich samych stano-

wiskach zatrudnionych w tym samym

sądzie od kwoty 1,5 tys. zł do 5,2 tys. zł.

To łatwo prowadzi do nieodpowiednich

praktyk, co wyraźnie pokazuje mój raport.

Po drugie wynika to z nieprawidłowej po-

lityki płacowej w konkretnych sądach. Po

trzecie z braku autentycznego dialogu

społecznego w sądach, tj. niedoceniania

roli związków zawodowych, czyli jedynego

w praktyce przedstawicielstwa pracowni-

ków, jaki dopuszcza ustawa.

Jak duże są różnice w wynagrodzeniach?

Badanie wykazuje, że istnieją istotne,

sięgające nawet 80 proc., różnice w wy-

sokości wynagrodzeń pracowników za-

trudnionych na tych samych lub porów-

nywalnych stanowiskach. Nie wynikają

co do zasady z różnic w zakresie wyso-

kości dodatków stażowych. Przykładowo

różnice w wysokości wynagrodzeń mię-

dzy najniższym i najwyższym osiągają

4344 zł w grupie stanowisk dyrektorów

sądów okręgowych, 4188 zł w grupie sta-

nowisk głównych księgowych w sądach

okręgowych, 2640 zł w grupie stanowisk

kierowników sekretariatów wydziałów

w sądach okręgowych, 3683 zł w grupie

kuratorów okręgowych, 1659 zł w grupie

stanowisk asystentów sędziów w sądach

apelacyjnych, 3359 zł w grupie stanowisk

specjalistów w sądach rejonowych, 1561 zł

w grupie sekretarzy sądowych w sądach

rejonowych, tj. podstawowych stanowisk

w sądach powszechnych. W efekcie uznać

należy, że w sądach powszechnych mamy

do czynienia z tzw. kominami płacowymi,

które w świetle przepisów prawa pracy re-

gulujących zasadę równego traktowania

są niedopuszczalne.

Chce pan powiedzieć, że dyrektor sądu
okręgowego w jednej miejscowości
zarabia o 4 tys. zł więcej niż dyrektor
sądu okręgowego w innej miejscowości
czy też, że sekretarz sądowy w jednym
sądzie zarabia więcej o 1,5 tys. zł niż
sekretarz w innym lub nawet tym
samym sądzie?

Tak. Takie różnice występują niemal we

wszystkich grupach stanowisk. Można

też zauważyć pewne tendencje. Z badań

wynika, że kierownicy oddziałów admini-

stracyjnych są opłacani lepiej niż kierow-

nicy sekretariatów wydziałów. Kierownicy

sekretariatów wydziałów wraz z zespo-

łami pracowników wydziałów stanowią

bezpośrednie wsparcie dla pracy orzecz-

niczej sędziów, podczas gdy kierownicy

oddziałów administracyjnych (oddziałów

kadr, finansowych, administracyjnych,

gospodarczych, informatycznych) stano-

wią wsparcie dla pozaorzeczniczej pra-

cy administracyjnej dyrektorów sądów

i prezesów sądów. Skutkiem powyższego

jest to, że w sądach powszechnych wyż-

sze wynagrodzenia otrzymują pracow-

nicy niezwiązani z główną i podstawową

działalnością sądów, jaką jest działalność

orzecznicza. Wydaje się, że tendencja po-

winna być odwrotna.

Jakie są inne niepokojące zjawiska?

Zwraca uwagę powszechne wynagra-

dzanie pracowników sądów dodatka-

mi specjalnymi z tytułu okresowego

zwiększenia obowiązków lub powie-

rzenia dodatkowych zadań. W niektó-

rych grupach stanowisk jest to w zasa-

dzie reguła, podczas gdy przyznawanie

takich dodatków powinno mieć raczej

charakter doraźny i sporadyczny. Takie

dodatki otrzymuje na przykład: 68 proc.

głównych księgowych, 51 proc. asysten-

tów sędziów, 45 proc. kierowników se-

kretariatów wydziałów, 43 proc. kura-

torów okręgowych i 31 proc. kuratorów.

Czy pracownik sądu w Warszawie,
Krakowie i w małej miejscowości
otrzyma pensję takiej samej wysokości?

Nasz raport pokazuje, że nie. Co cieka-

we, sądy zlokalizowane w większych

miejscowościach dość często oferują

niższe wynagrodzenie niż te zlokalizo-

wane w mniejszych miejscowościach.

Takie różnicowanie stanowisk może
budzić kontrowersje, jednak czy jest
zgodne z prawem?

Duże różnice w wynagrodzeniach na ta-

kich samych stanowiskach budzą zasad-

nicze wątpliwości co do przestrzegania

w sądach zasady jednakowego wynagro-

dzenia za jednakową pracę lub za pracę

o jednakowej wartości, która wynika także

z norm prawa międzynarodowego. Mó-

wią o tym zarówno art. 7 lit. a Między-

narodowego Paktu Praw Gospodarczych,

Społecznych i Kulturalnych, jak i art. 18

3c

par. 1 polskiego kodeksu pracy.

Czy należy zmienić ten stan rzeczy?
A jeśli tak, to w jaki sposób?

Należy przeprowadzić zmiany w całym

obszarze zarządzania zasobami ludzkimi

w sądownictwie, a nie tylko w zakresie

wynagrodzeń. Zmiany powinny być sys-

temowe, tj. obejmujące wszystkie sądy,

co możliwe jest jedynie dzięki inicjatywie

legislacyjnej ministra sprawiedliwości.

Najszybszą metodą byłoby opracowanie

nowej ustawy o pracownikach sądów

i prokuratury, a także rozporządzeń wyko-

nawczych. Na etapie założeń do projektu

ustawy należy podjąć decyzję co do mo-

delu zatrudnienia poszczególnych grup

pracowników sądów lub wobec wszystkich

pracowników sądownictwa powszechne-

go. Trzeba bowiem przesądzić, czy ma być

to model kariery (służba sądowa podobna

do służby cywilnej), czy model pozycyjny

(charakterystyczny dla myśli anglosaskiej).

Ogólne założenia przełożą się na rozwią-

zania szczegółowe. Bez względu na decy-

zję co do opracowania nowej ustawy nale-

ży już teraz podjąć niezwłoczne działania

zmierzające do poprawy wychwyconych

w raporcie nieprawidłowości. Możliwe jest

też zawarcie dla większości pracowników

sądów ponadzakładowego układu zbioro-

wego pracy. Z taką inicjatywą występował

już NSZZ „Solidarność” Pracowników Są-

downictwa.

Czy można zlikwidować wykazane
kominy płacowe?

Można na dwa sposoby. Po pierwsze

od strony legislacyjnej. Po drugie przez

zmiany wysokości wynagrodzeń w da-

nym sądzie. Dyrektorzy sądów mają pra-

wo w świetle znanego orzecznictwa Sądu

Najwyższego oraz poglądów nauki prawa

pracy wypowiedzieć warunki pracy i płacy

pracowników, których wynagrodzenia są

bezzasadnie wyższe w porównaniu z in-

nymi zatrudnionymi na tych samych lub

porównywalnych stanowiskach w tym

samym sądzie. Jest też opcja podwyższe-

nia wynagrodzeń, co oznaczałby wyrów-

nywanie wynagrodzeń niższych do tych

najwyższych w danej grupie stanowisk.

Podobne zmiany mogą być osiągnię-

te w grupie stanowisk asystentów sę-

dziów, przy czym nie wyobrażam sobie,

aby wchodziła tu w grę opcja wyrówny-

wania w dół. To są stanowiska wyma-

gające rozległej i solidnej wiedzy praw-

niczej, więc w tej grupie konieczne jest

podwyższenie wynagrodzeń. Powiem

więcej, asystenci sędziów powinni za-

rabiać niewiele mniej niż referendarze

sądowi, a na pewno więcej niż urzędnicy.

W przeciwnym razie w sądownictwie po-

wszechnym nie będziemy mieli asysten-

tów sędziów o odpowiednim dla ich za-

dań poziomie merytorycznym. W grupie

urzędników sądowych i pracowników są-

dów minister sprawiedliwości powinien

zmienić swoje rozporządzenie z kwietnia

2013 r. regulujące zasady wynagradzania

pracowników sądów, szczególnie tabe-

lę wynagrodzeń zasadniczych, o której

wspominałem wcześniej. Należy pod-

kreślić, że w dużej mierze zmiany te są

możliwe z poziomu kompetencji Mini-

sterstwa Sprawiedliwości, ponieważ nie

jest konieczna w tym zakresie nowelizacja

ustawy o pracowników sądów i proku-

ratury. Większe zmiany prowadzące do

wprowadzenia kompleksowego, nowego

systemu wynagradzania obejmującego

wszystkie grupy stanowisk możliwe są

tylko z poziomu ustawy.

Rozmawiała Paulina Mierzejewska

Całość wywiadu

czytaj w serwisie Prawnik.pl

Kierownicy oddziałów

administracyjnych są opłacani

lepiej niż kierownicy sekretariatów

wydziałów. A to ci drudzy wraz

z zespołami pracowników

wydziałów stanowią bezpośrednie

wsparcie dla pracy orzeczniczej

sędziów

Istnieją istotne, sięgające nawet 80 proc. różnice

w wysokości wynagrodzeń pracowników zatrudnionych

na tych samych lub porównywalnych stanowiskach

– mówi dr Artur Rycak

Artur rycAk

doktor nauk prawnych, wykładowca

na uczelni Łazarskiego, sędzia Sądu

rejonowego dla m.st. Warszawy,

przez siedem lat pracował

w departamencie sądów, organizacji

i analiz wymiaru sprawiedliwości

Ministerstwa Sprawiedliwości

Kominy płacowe w sądach

powszechnych

W

O

JT

e

K

G

ó

RSK

i

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

2 / 8

background image

prawnik

20–22 lutego 2015 nr 35 (3928)

gazetaprawna.pl

Paulina Szewioła
paulina.szewiola@infor.pl

P

o tym jak prof. Piotr Hofmań-

ski został wybrany na sędzie-

go Międzynarodowego Trybu-

nału Karnego w Hadze, stało

się jasne, że wkrótce pożegna

się z Sądem Najwyższym, a na stanowi-

sku rzecznika prasowego SN powstanie

wakat. Zadanie odpowiadania na trudne

pytania dziennikarzy przypadło sędzie-

mu Dariuszowi Świeckiemu.

Choć urzęduje on od niedawna, zdążył

już omówić z I prezes SN Małgorzatą

Gersdorf główne cele polityki medial-

nej Sądu Najwyższego. – Mamy pomysł,

żeby SN sam wychodził z informacja-

mi na temat spraw, w których rozstrzy-

ga o ważnych kwestiach społecznych.

Obecnie częściej bowiem wytyka nam

się błędy i potknięcia, aniżeli chwali za

dobrą pracę. Dlatego chcemy przejąć ini-

cjatywę – mówi Dariusz Świecki. I do-

daje: – W ten sposób zamierzamy tak-

że wykreować lepszy wizerunek całego

polskiego sądownictwa.

Wskazuje również na swoją rolę

w tym procesie. – Nie może być tak,

że sędzia będzie komentował własne

orzeczenia. To byłoby niedopuszczalne

w sytuacji, kiedy de facto w naszym sys-

temie procesowym występuje sąd, a nie

sędzia. I tutaj widzę właśnie swoją rolę.

Jako rzecznik prasowy będę się starał

prostym językiem tłumaczyć intencje

sądu – deklaruje.

Prof. Tomasz Grzegorczyk, sędzia SN

z Izby Karnej, nie ma wątpliwości, że Da-

riusz Świecki będzie godnym następcą

prof. Hofmańskiego. – Jest wyjątkowo

kontaktowy, co może mu ułatwić od-

nalezienie się w nowej roli rzecznika

prasowego SN – dodaje.

Mediów sędzia Świecki się nie oba-

wia, bo miał z nimi styczność już nie-

raz. Przede wszystkim w okresie, gdy

sprawował funkcję prezesa Sądu Rejo-

nowego w Łodzi.

– W tym czasie nie było jeszcze in-

stytucji rzecznika prasowego. Dlate-

go osobą, która udzielała wypowiedzi

dziennikarzom, był właśnie prezes sądu

– tłumaczy sędzia Świecki. Orzekał też

w wielu głośnych procesach. Pracując

jeszcze w Sądzie Okręgowym w Łodzi,

rozpoznawał sprawę znanego wówczas

łódzkiego dziennikarza, oskarżonego

o zabójstwo ciężarnej żony. Na począt-

ku lat 90. ubiegłego wieku żyła nią cała

Polska. – Doskonale ją pamiętam. Za-

padł wtedy wyrok uniewinniający, który

sąd wyższej instancji utrzymał w mocy

– relacjonuje sędzia.

W SN już poniekąd z urzędu sądził

w sprawach najcięższego kalibru. Sam

za najtrudniejszą uważa proces doty-

czący członków plutonu specjalnego

ZOMO odpowiedzialnych za pacyfikację

kopalni Wujek. Od ich strzałów zginęło

wówczas dziewięciu górników. Skład

orzekający SN, któremu przewodniczył

sędzia Świecki, utrzymał w mocy wy-

roki skazujące wydane przez sądy niż-

szych instancji. – Ta sprawa była naj-

trudniejsza pod wieloma względami.

Po pierwsze z uwagi na ogrom tragedii,

która się wtedy wydarzyła. Po drugie

ze względu na trudności dowodowe

oraz problematykę dotyczącą zakre-

su odpowiedzialności poszczególnych

oskarżonych – wymienia sędzia. I doda-

je: – Miała ona również swój określony

wydźwięk społeczny. Pozostawała też

kwestia prawdy historycznej i pewnej

satysfakcji dla rodzin ofiar.

Dariusz Świecki to jednak nie tyl-

ko obyty medialnie nowy rzecznik SN,

ale również, a może przede wszystkim,

ceniony sędzia. – Jest świetnym praw-

nikiem, w kwestii interpretacji prze-

pisów otwartym na rzeczowe argumen-

ty. Kładzie duży nacisk na prawidłowy

przebieg procesu i jego rzetelność. A do

tego jest dość stanowczy przy prowa-

dzeniu spraw, dbając o ich tok – uważa

prof. Grzegorczyk.

Kilka lat temu Dariusz Świecki równo-

legle z praktyką orzeczniczą zaczął roz-

wijać karierę uniwersytecką, którą kon-

tynuuje do dziś jako adiunkt w Katedrze

Postępowania Karnego i Kryminalistyki

na UŁ. – Zawsze pociągało mnie pisanie.

Dlatego gdy w „Przeglądzie Sądowym”

opublikowano mój pierwszy artykuł, po-

czułem się zmotywowany, żeby podążać

w tym kierunku. Stąd decyzja o pójściu

na studia doktoranckie – wyjaśnia sędzia

Świecki. Obecnie może się pochwalić już

stopniem naukowym doktora habilito-

wanego, a swoje zamiłowanie do pisania

realizuje w formie cenionych na rynku

prawniczym książek i komentarzy z za-

kresu procedury karnej.

Prof. Tomasz Grzegorczyk uważa ten

związek nauki z praktyką za bardzo

wartościowy. Zdradza też, że studenci

chętnie zapisują się na zajęcia do pana

sędziego, ponieważ umie przekazać wie-

dzę w przystępny sposób.

Prywatnie Dariusz Świecki stara się

znajdować czas na przyjemności – ostat-

nio zajmowała go lektura książek Zyg-

munta Miłoszewskiego, bo znajomi po-

wiedzieli mu, że „Uwikłania” i „Ziarna

prawdy” prawnik nie może nie znać.

Chętnie sięgnął też po kontynuację przy-

gód słynnego detektywa Poirota napi-

saną przez Sophie Hannah. Poza tym

lubi aktywność fizyczną, jednak głównie

taką, która wiąże się z rywalizacją. Co nie

może dziwić, biorąc pod uwagę, że gdy-

by nie poszedł na prawo, to w planach

miał karierę sportową.

W

O

JT

e

K

G

ó

RSKI

Bez blasku fleszy sędzia

Dariusz Świecki objął funkcję

rzecznika prasowego Sądu

Najwyższego

PoStać tygodnia

Dariusz Świecki

ReKlAMA

Z medialnym doświadczeniem

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

3 / 8

background image

W

poprzednim fe-

lietonie („Szyb-

ko, szybciej,

jeszcze szyb-

ciej”, Prawnik

z  16 stycznia

2015 r.) oceni-

łem wchodzącą w życie w połowie stycz-

nia nowelizację kodeksu spółek handlo-

wych, dokonaną ustawą z 28 listopada

2014 r. (Dz.U. z 2015 r. poz. 4). Dotyczyła

ona, najogólniej rzecz ujmując, interneto-

wego tworzenia spółek jawnych i koman-

dytowych, zmian umów spółek jawnych,

komandytowych i z ograniczoną odpo-

wiedzialnością, podejmowania w tych

spółkach uchwał za pomocą wzorca itd.

Starałem się być wyważony i dostrzegać

również pewne pozytywy tych zmian. Było

mi o tyle trudno, że wiedząc o dziwolągu,

jaki w tej ustawie siedzi, nie zająknąłem

się o nim w ogóle, planując, że poświęcę

mu odrębny felieton.

Rzecz odnosi się do kwestii dla spółek

z o.o. i akcyjnej bardzo ważnych, tj. zawie-

rania umów z członkami zarządu (art. 210

par. 1 i 379 par. 1 k.s.h.) oraz dokonywa-

nia tzw. czynności prawnych z samym

sobą (art. 210 par. 2 i 379 par. 2 k.s.h.). Na

podstawie wprowadzonych zmian warto

pokazać, jakie są efekty konstruowania

przepisów prawnych na zasadzie „szybko,

szybciej, jeszcze szybciej”.

Historycznie rzecz ujmując, problem re-

prezentacji przy zawieraniu umów i spo-

rach między spółką a członkiem zarządu

był na gruncie kodeksu handlowego i ko-

deksu spółek handlowych uregulowany

w sposób zbliżony. W takich sytuacjach

spółkę reprezentuje rada nadzorcza lub

pełnomocnik powołany uchwałą zgro-

madzenia wspólników (walnego zgroma-

dzenia). W kodeksie handlowym w spółce

z o.o. pełnomocnicy tacy mogli być po-

woływani uchwałą wspólników. Obecnie

art. 210 par. 1 i 379 par. 1 brzmią następu-

jąco (co jest istotne w kontekście zmian

nowelizacyjnych z 28 listopada 2014 r.):

„W umowie między spółką a członkiem

zarządu oraz w sporze z nimi spółkę re-

prezentuje rada nadzorcza lub pełnomoc-

nik powoływany uchwałą zgromadzenia

wspólników” (walnego zgromadzenia

w spółce akcyjnej).

Dużo poważniejszy problem związany

był natomiast z uregulowaniem zawiera-

nia umów, ale w sytuacji specyficznej, tj.

gdy w spółce jednoosobowej wspólnik jest

zarazem jedynym członkiem zarządu. Ten

problem nie był uregulowany w kodek-

sie handlowym, natomiast w pierwotnej

wersji kodeksu spółek handlowych, obo-

wiązującej do początku 2004 r., uregulo-

wany był fatalnie

(dawne art. 173

i 303 k.s.h.). Po-

nieważ przepisy

te były niejasne

w  kontekście

obowiązujących art. 210 i 379, doszło do

słusznej ingerencji ustawodawcy. Dziś

zagadnienie to jest uregulowane jako par.

2 art. 210 i par. 2 art. 379 k.s.h. I tu znowu

warto zacytować treść przepisu w kon-

tekście zmiany nowelizacyjnej z 28 listo-

pada 2014 r.: „W przypadku gdy wspól-

nik, o którym mowa w art. 173 par. 1, jest

zarazem jedynym członkiem zarządu,

przepisu par. 1 nie stosuje się. Czynność

prawna między tym wspólnikiem a repre-

zentowaną przez niego spółką wymaga

formy aktu notarialnego. O każdorazo-

wym dokonaniu takiej czynności praw-

nej notariusz zawiadamia sąd rejestro-

wy, przesyłając wypis aktu notarialnego”.

Innymi słowy, kodeks spółek handlo-

wych dopuszcza wyraźnie możliwość do-

konywania tzw. czynności prawnych z sa-

mym sobą w jednoosobowych spółkach

z o.o. i akcyjnej w sytuacji, gdy wspólnik

jest jednocześnie jedynym członkiem za-

rządu. Nie mają zastosowania wówczas

ogólne zasady zawierania umów między

spółką a członkiem zarządu określone

w par. 1, czyli przez radę nadzorczą albo

pełnomocnika, a dodatkowo, aby zapobiec

m.in. antydatowaniu takich czynności,

wprowadzono wymóg formy aktu nota-

rialnego dla takich czynności i obowiązek

zawiadomienia sądu rejestrowego.

Tyle tła dla nowego brzmienia art. 210

i 379 k.s.h. W przepisach tych nowelizacją

z 28 listopada 2014 r. dodany został par. 1

1

określający, że: „Pełnomocnictwo, o któ-

rym mowa w par. 1, udzielone w celu

zawarcia z członkiem zarządu umowy

spółki, która ma być zawarta przy wy-

korzystaniu wzorca umowy, może być

udzielone przy wykorzystaniu wzorca

udostępnionego w systemie teleinfor-

matycznym”. Jakich umów miałoby

dotyczyć to pełnomocnictwo in-

ternetowe? Z treści par. 1

1

art. 210 i 379 k.s.h. wynika,

że „udzielone w celu

zawarcia z człon-

kiem zarządu

umowy spół-

ki”, i do tego:

„która ma być

zawarta przy

wykorzystaniu

wzorca umowy”.

Nie może być więc wąt-

pliwości, że przy pełno-

mocnictwie internetowym

nie będzie można udzielić go

do zawarcia wszelkich umów

między członkiem zarządu a spół-

ką (np. umów o pracę, dzierżawy,

sprzedaży), a jedynie do zawarcia

z członkami zarządu nowej umowy

spółki. O jakąż więc sytuację może

chodzić w par. 1

1

? W tej nowej spółce

wspólnikami mogą być spółka matka

i członek jej zarządu, a spółką docelową

spółka jawna, komandytowa

i z o.o., bo tylko one

mogą być tworzone za pomocą wzorca.

Czyli musimy kartkować kodeks, aby zna-

leźć odpowiedź na postawione pytanie.

Oznacza to w konsekwencji, że tylko

do takich umów można będzie stosować

wzór pełnomocnictwa. Jak już stwierdzi-

łem, do wszelkich innych już nie. Uchwała

o udzieleniu pełnomocnictwa powinna

być opatrzona bezpiecznym lub zaufa-

nym podpisem elektronicznym. Ale skąd

wiemy, że bezpieczny podpis jest koniecz-

ny? Przecież w art. 210 par. 1¹ i 379 par.

1¹ nie ma o tym mowy. Musimy wyko-

nać skok intelektualny do rozporządzeń

ministra sprawiedliwości z 13 stycznia

2015 r. w sprawie trybu zakładania konta

w systemie teleinformatycznym, sposobu

C4

opinie

Kodeks spółek handlowych

korzystania z systemu teleinformatycz-

nego i podejmowania w nim czynności

związanych z zawiązaniem spółki jaw-

nej i komandytowej przy wykorzystaniu

wzorca umowy oraz innych czynności

wykonywanych w systemie teleinforma-

tycznym (Dz.U. z 2015 r. poz. 64 i 65), aby

istnienie tego wymogu stwierdzić.

Z kolei w analogicznym rozporządze-

niu dotyczącym spółki z o.o. (z 29 grud-

nia 2011 r.) mowa jest już tylko o podpisie

elektronicznym, ale nie bezpiecznym czy

zaufanym. Ponadto nie ma tam w ogó-

le odniesienia do jakichkolwiek innych

czynności poza sporządzeniem z wykorzy-

staniem formularza: umowy spółki z o.o.,

listy wspólników i oświadczenia człon-

ków zarządu o wniesieniu wkładów na

pokrycie kapitału zakładowego. A zatem

rozporządzenie to nie może już znaleźć

zastosowania do uchwały o powołaniu

pełnomocnika, o której mowa w nowo-

dodanym do art. 210 i 379 par. 1

1

. Powstaje

więc pytanie o to, jakim rodzajem pod-

pisu ma zostać opatrzona taka uchwała.

Z samego wzoru możemy wywnioskować

jedynie to, czyj ma to być podpis (tj. prze-

wodniczącego zgromadzenia).

Równie ciekawie wygląda sytuacja

w przypadku dodanego do art. 210 i 379

k.s.h. paragrafu 3. Zgodnie z nim „wymogu

aktu notarialnego, o którym mowa w par. 2,

nie stosuje się do czynności prawnej do-

konywanej przy wykorzystaniu wzorca

udostępnionego w systemie informatycz-

nym”. Paragrafy 2 i 3 odnoszą się do spółek

jednoosobowej z o.o. i akcyjnej, dotyczą

jednak tworzenia spółek jawnych, koman-

dytowych i z o.o. Skąd wiemy, że

chodzi o trzy rodzaje spółek? Bo

tylko one mogą być utworzo-

ne z wykorzystaniem wzor-

ca, co wynika ze zmienio-

nych przepisów (patrz

wcześniej).

Dalsza zagadka:

dlaczego przy re-

zygnacji z  for-

my aktu no-

tarialnego nie

sformułowano

również wymo-

gu podpisu elek-

tronicznego? Musi-

my sięgnąć do art. 23¹

i  106¹ k.s.h. (dotyczą-

cych spółki jawnej i  komandytowej),

w których paragraf 2 wymaga, aby za-

warta umowa była opatrzona bezpiecz-

nym podpisem elektronicznym oraz

art. 157¹ k.s.h. (dotyczącego spółki z o.o.),

który wymaga jedynie podpisu elektro-

nicznego, ale już nie bezpiecznego. Chy-

ba jakoś sobie poradziliśmy z wyjaśnie-

niem. Może łatwiej to poszło w spółce

z o.o., ale w spółce akcyjnej? To jej doty-

czy problem, który jawi się jako dziwo-

ląg. W samych przepisach działu o spółce

akcyjnej brak jest jakiegokolwiek odnie-

sienia do zawierania umów, podejmo-

wania uchwał itd. w oparciu o wzorzec,

poza nowo wprowadzonym art. 379 par. 1¹

i par. 3. Gdzie więc szukać odpowiedzi?

Jeszcze prawo czy już gimnastyka

Próba interpretacji przepisów k.s.h.

dotyczących spółki akcyjnej w oparciu

o wzorce zawarte w przepisach rozporządzeń

o spółkach jawnej, komandytowej i z o.o.

wymaga wielkiej wyobraźni

Dokonując

nowelizacji kodeksu

spółek handlowych,

stworzono

przepisy, które

niosą problemy

interpretacyjne

i zmuszają do snucia

domysłów

Andrzej KidybA

prof. zw. dr hab., kierownik Katedry

Prawa Gospodarczego i Handlowego

na UMCS w Lublinie

MA

T

e

RIA

ły

P

RASO

W

e

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

4 / 8

background image

Przepis kodeksu spółek handlowych

o sposobie zwołania walnego zgroma-

dzenia i terminie publikacji stosownego

komunikatu (do 26 już wszyscy umieją

liczyć) przez spółki publiczne jest jasny

i nie pozostawia niedopowiedzeń. Nie

stwarza też problemu wysłanie informa-

cji raportem bieżącym oraz umieszczenie

ogłoszenia i niezbędnych dokumentów

na stronie internetowej spółki. Z jako-

ścią tych materiałów bywa jednak różnie.

Zdarzają się projekty uchwał z błędami

merytorycznymi, z wykropkowanymi

polami w miejscach szczególnie akcjona-

riuszy interesujących, w kilku kolejnych

wersjach, co rodzi pytanie, która z nich

jest ostateczna. W sporadycznych przy-

padkach akcjonariusze dostają na wal-

nym zgromadzeniu projekt uchwały, któ-

ry różni się od tego zamieszczonego na

stronie internetowej i który nie powstał

w wyniku procedowania w trakcie wal-

nego zgromadzenia. Prowadzi to w kon-

sekwencji do niepotrzebnych przerw,

zamieszania i przedłużania obrad.

Bywa również, że „precyzyjny opis

procedur dotyczący uczestniczenia

w  walnym zgromadzeniu i  wykony-

wania prawa głosu” oraz formularz

dla pełnomocnika pochodzi z ogłosze-

nia innej spółki i  zawiera jej nazwę

w „małym druku” albo jest opatrzony

datą poprzedniego walnego zgroma-

dzenia. Wszechobecne „kopiuj/wklej”

króluje! Uważajmy na to, bo poza oczy-

wistym błędem to również powód do

wstydu.

Kolejnym jasno sprecyzowanym,

a  mimo to generującym problemy

przepisem jest ten przewidujący obo-

wiązek wizyty akcjonariusza w biurze

maklerskim (związany z dniem rejestra-

cji uczestnictwa w walnym zgromadze-

niu i zgłoszeniem chęci uczestniczenia

w obradach). Mając w spółce większościo-

wego lub też kilku głównych akcjona-

riuszy, warto się zainteresować, czy aby

nie umknęła im w nawale innych zajęć

wymieniona wizyta. Zdarzało się tak, że

jednak umknęła, i było potem naprawdę

dużo strachu i niepotrzebnych zupełnie

nerwowych działań.

Oczywiste jest, że akcjonariusze po-

winni być traktowani równo, ale z tego

i innych powodów miały miejsce później

odwoływania walnego zgromadzenia,

zdejmowanie punktów z porządku obrad,

organizowanie walnego zgromadzenia

„w sali obok”. W konsekwencji powsta-

wały trudne pytania do rozstrzygnięcia

bez udziału właściwych sądów: o to, czy

można było tak zrobić, czy też nie, i o to,

które z walnych było ważniejsze.

Pamiętajmy też, że w świetle noweli-

zacji kodeksu spółek handlowych zwo-

łanie nadzwyczajnego walnego zgro-

madzenia to zarówno przywilej, jak

i obowiązek. Wszelkie próby omijania

go wpływają na ogólny wizerunek spół-

ki na rynku.

Tematem pochodnym do wizyty ak-

cjonariusza w jego biurze maklerskim

i zgłoszenia chęci uczestnictwa w kon-

kretnym walnym zgromadzeniu jest fakt

braku odnotowania takowego przez sze-

roko rozumiany system biura makler-

skiego i w konsekwencji brak akcjona-

riusza na liście pobranej przez spółkę

z Krajowego Depozytu Papierów Warto-

ściowych. Jeśli akcjonariusz ma, mówiąc

kolokwialnie, „papier” z biura makler-

skiego, powinien móc wziąć udział w ob-

radach walnego zgromadzenia. Winny

w takim przypadku jest bowiem system,

na pewno nie akcjonariusz.

Możliwość udzielenia pełnomocnictwa

w postaci elektronicznej to długo oczeki-

wany i bardzo dobry przepis ułatwiający

obecność pełnomocników akcjonariuszy

na walnych zgromadzeniach. Tylko po co

ten przepis komplikować, wymagając od

pełnomocnika, który z niego korzysta,

posiadania kompletu papierowych do-

kumentów w chwili stawienia się na sali

obrad walnego zgromadzenia? Chyba tyl-

ko dla zasady i sztuki dla sztuki. W dal-

szym ciągu jest to procedura nagminna,

niepotrzebnie wydłużająca proces reje-

stracji pełnomocnika, a zupełnie zbędna.

Przy okazji rejestracji akcjonariuszy na

walnym zgromadzeniu warto pomyśleć

o tym, jak powinna być skonstruowana

lista obecności. Jak do tej pory nikt wią-

żąco nie wypowiedział się w kwestii tego,

czy lista powinna zawierać wszystkich

uprawnionych do uczestnictwa w obra-

dach akcjonariuszy, czy tylko tych upraw-

nionych i faktycznie przybyłych. Niby

rzecz nieskupiająca uwagi, ale pamię-

tajmy, że w spółkach publicznych jest

również akcjonariat posiadający akcje

imienne idący w niektórych przypad-

kach w kilkadziesiąt tysięcy osób! Jest

potem co załączyć do protokołu nota-

rialnego i co przeglądać, jeśli przygoto-

waliśmy pełną listę, a było obecnych 10

akcjonariuszy.

Dobry przewodniczący obrad walnego

zgromadzenia jest gwarancją nie tylko

sprawnej realizacji porządku obrad, ale

i braku błędów w sposobie jego procedo-

wania. Dobry i doświadczony w tej mate-

rii prawnik to właściwa osoba. Pozostaje

jeszcze kwestia jego uprawnionej obec-

ności na walnym zgromadzeniu, ale to

już wszyscy wiedzą, jak zrobić.

Nie chciałbym się dalej zagłębiać

w problematykę i merytorykę obrad wal-

nych zgromadzeń, bo to temat rzeka,

natomiast chciałbym się odnieść w tym

miejscu do techniki i informatyki na

walnych zgromadzeniach w kontekście

systemów do głosowania i najnowszych

przepisów kodeksu spółek handlowych

dotyczących uczestniczenia w obradach

przy wykorzystaniu środków komunika-

cji elektronicznej.

System informatyczny liczący głosy

w głosowaniach na walnych zgroma-

dzeniach jest już standardem i wbrew

temu, co część rynku w dalszym ciągu

sądzi, to raczej jego brak może genero-

wać problemy w zakresie zarówno taj-

ności jak i poprawności liczenia głosów.

Rozmaitość możliwych typów głosowań,

jak: jawne, tajne, z podziałem głosów,

z wyłączeniami grup akcji, z uprzywi-

lejowaniami, z wykluczeniami poszcze-

gólnych akcjonariuszy, z dynamicznym

tworzeniem grup akcjonariuszy, nie po-

zostawia złudzeń. Szybciej zawiedzie for-

ma tradycyjna, kartkowa niż sprawdzony

system informatyczny.

Trochę inaczej ma się sprawa

z e-walnym zgromadzeniem. O ile orga-

nizowanie takowego przy kilku uczestni-

czących w nim zdalnie i aktywnie akcjo-

nariuszach nie stwarza problemu i działa

na rynku, o tyle trudno sobie wyobrazić

sytuację, w której będzie takich akcjona-

riuszy kilkudziesięciu lub kilkuset, co

było planowane w celu upowszechnie-

nia instytucji walnego zgromadzenia

wśród drobnego akcjonariatu. Wystar-

czającą dla zrealizowania tego celu jest

transmisja obrad walnego zgromadzenia

w internecie i dobra bieżąca komuni-

kacja spółki z rynkiem inwestorskim.

Problemy e-walnego zgromadzenia to

jeszcze biała karta w orzecznictwie sądo-

wym i chyba nie do końca warto tę kartę

zapisywać, dopóki istnieją jakiekolwiek

niedopowiedzenia i znaki zapytania. Te

ostatnie należałoby w końcu wyjaśnić,

aby nie stały się argumentem w sporach

korporacyjnych.

W przededniu sezonu zwyczajnych

walnych zgromadzeń pozostaje życzyć

wszystkim podmiotom w nie zaanga-

żowanych, aby były jak najmniej proble-

matyczne i przyniosły same pozytywne

doświadczenia.

VI Kongres Prawników Spółek

Giełdowych, organizowany przez

Stowarzyszenie Emitentów

Giełdowych, odbył się w dniach

17–18 lutego w Jachrance.

Dziennik Gazeta Prawna i Prawnik.pl

były patronami medialnymi wydarzenia

prawnik

20–22 lutego 2015 nr 35 (3928)

gazetaprawna.pl

Nie ma jej w przepisach o spółce akcyj-

nej Drogi Czytelniku, ale jest w załącz-

nikach rozporządzeń ministra sprawie-

dliwości z 14 stycznia 2015 r. w sprawie

określenia wzorców dotyczących spółek

jawnej, komandytowej i z o.o. (a nie spółki

akcyjnej!), udostępnianych w systemie te-

leinformatycznym. Tam znajdą się odpo-

wiedzi, jakie wzorce stosujemy do spółki

akcyjnej. Nie mamy jednak odpowiedzi,

w jaki sposób walne zgromadzenie (a nie

akcjonariusze) powinno podjąć uchwałę.

Pewnie po prostu ją przegłosować. Zasa-

dą przecież jest, że walne zgromadze-

nie musi być formalnie zwołane w trybie

przepisów kodeksu spółek handlowych

(art. 402) i jest ważne bez względu na licz-

bę reprezentowanych na nim akcji. Chy-

ba że zastosujemy art. 405 k.s.h., zgodnie

z którym uchwały można podjąć mimo

braku formalnego zwołania, jeżeli cały

kapitał zakładowy jest reprezentowany,

a nikt z obecnych nie zgłosił sprzeciwu

dotyczącego walnego zgromadzenia.

Czy mamy już odpowiedź, jak takie

e-uchwały w spółkach akcyjnych powin-

ny być podjęte? Nie do końca, bo przecież

można wziąć udział w walnym zgroma-

dzeniu przy wykorzystaniu środków ko-

munikacji elektronicznej (art. 406

5

). A do

tego, co jeszcze jest potrzebne dla waż-

ności uchwał? Podpis przewodniczącego

walnego zgromadzenia; z tym, że – jak

była o tym mowa wyżej – jeśli chodzi

o uchwałę powołującą pełnomocnika do

zawarcia z wykorzystaniem wzorca umo-

wy spółki z o.o., nie wiemy jaki. Wynika

z tego, że w art. 210 par. 1

1

i 379 par. 1

1

cho-

dzi de facto nie o podjęcie uchwały przy

wykorzystaniu wzorca (jak sugeruje treść

przepisu), lecz jedynie o transponowanie

przez przewodniczącego zgromadzenia

wyników standardowo podjętej uchwały

do wzorca udostępnianego w systemie

teleinformatycznym.

Może jestem człowiekiem małej wy-

obraźni, bo próba interpretacji przepisów

k.s.h. dotyczących spółki akcyjnej w opar-

ciu o wzorce zawarte w przepisach roz-

porządzeń o spółkach jawnej, komandy-

towej i z o.o. wymaga wielkiej. Dokonując

nowelizacji wprowadzonej 28 listopada

2014 r., stworzono przepisy, które nio-

są problemy interpretacyjne, zbyt dużo

trzeba się domyślać, dokonywać skoków

intelektualnych. Można byłoby się tego

ustrzec, gdyby prace nad nowelizacją

przebiegały w normalnym, a nie przy-

spieszonym tempie. To już nie prawo, to

gimnastyka.

Jeszcze prawo czy już gimnastyka

Andrzej KnAp

panelista Kongresu prawników

Spółek Giełdowych SeG,

prezes zarządu jednej ze spółek

fOT

.

MA

T.

P

RASO

W

e

W świetle

nowelizacji

k.s.h. zwołanie

nadzwyczajnego

walnego

zgromadzenia to

zarówno przywilej,

jak i obowiązek.

Wszelkie próby

omijania go

wpływają na ogólny

wizerunek spółki

na rynku

kongres

pod patronatem DGP

Jakość materiałów na walne zgromadzenie?
Metoda kopiuj/wklej wciąż stosowana

Kolejny Kongres Prawników Spółek Giełdowych SEG jest doskonałą

okazją do tego, by zwrócić uwagę na praktyczne problemy pojawiające

się w związku z organizacją walnych zgromadzeń

Prenumerata:

Cena prenumeraty dzIennIKA GAzeTA prAWnA: Wersja Standard – miesięczna (luty 2015 r.): 100,00 zł: – luty–
grudzień 2015 r.: 1050,50 zł: Wersja premium – miesięczna (luty 2015 r.): 116,00 zł – luty–grudzień 2015 r.: 1234,75 zł.
Wszystkie ceny brutto (zawierają 8% VAT). Więcej informacji na stronie www.gazetaprawna.pl/prenumerata

fOT

.

Sh

UTT

e

RST

OCK

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

5 / 8

background image

L

eonid Swiridow, dziennikarz

państwowej „Rossija Siegod-

nia” (wcześniej RIA Novosti),

któremu na wniosek Agencji

Bezpieczeństwa Wewnętrz-

nego wojewoda mazowiecki

może odebrać prawo poby-

tu w Polsce, zapowiada, że jeśli do tego

dojdzie, skieruje skargę do Europejskie-

go Trybunału Praw Człowieka. Oczy-

wiście najpierw będzie musiał przejść

przez kilkuetapowe procedury odwoław-

cze. Ale jeśli ostateczna decyzja będzie

w jego sprawie negatywna, w Strasbur-

gu ma szansę na sukces. Polskie prawo

nie koresponduje bowiem ze standar-

C6

opinie

Prawa człowieka

dami wynikającymi z Europejskiej Kon-

wencji Praw Człowieka.

Wady polskiego prawa nie dotykają

uprawnień do usunięcia cudzoziemca,

gdy jego zachowanie stwarza – w oce-

nie odpowiednich władz – zagrożenie

dla bezpieczeństwa państwa, bezpie-

czeństwa publicznego czy porządku

publicznego. Taką decyzję państwo

jak najbardziej może podjąć. Ale musi

jednocześnie stworzyć cudzoziemcowi

odpowiedne gwarancje proceduralne.

To ich brak prowadził do licznych już

przegranych, na razie innych państw

niż Polska, przed strasburskim trybu-

nałem.

Dwie sytuacje

Nakazane przez konwencję wymo-

gi proceduralne mogą się pojawić

w dwóch sytuacjach. Pierwsza to przy-

padek, gdy usuwany cudzoziemiec zbu-

dował z obywatelem danego kraju życie

rodzinne. Wydalenie stanowi wtedy

ingerencję w prawo do życia prywat-

nego, chronione przez art. 8 konwencji.

Ten przepis jest także źródłem proce-

sowych obowiązków państwa. Dodat-

kowo prawo do życia rodzinnego jest

„prawem o cywilnym charakterze”, co

powoduje, że jednostka staje się bene-

ficjentem prawa do rzetelnego postę-

powania sądowego (art. 6). Przy braku

adekwatnej ochrony może też dojść

do naruszenia prawa do skuteczne-

go środka odwoławczego (art. 13). Ale

nawet gdy cudzoziemiec nie stworzył

w państwie pobytu życia rodzinnego

(druga sytuacja), w przypadku wyda-

lenia mogą go chronić proceduralne

gwarancje wynikające z art. 1 protoko-

łu nr 7. Podpisanie tego protokołu nie

jest obowiązkiem państwa konwencji.

Polska to jednak zrobiła.

Z obiema wskazanymi powyżej sy-

tuacjami prawnymi trybunał powiązał

W strasburskim trybunale szczególnie bolą

prestiżowe porażki. Do takiej mogłoby dojść

w głośnej sprawie Swiridowa

Groźny dla państwa

cudzoziemiec

i jego prawa

PA

WE

ł Su

P

ERN

AK

/P

AP

Ireneusz

C. KamIńsKI

profesor prawa w Instytucie

nauk Prawnych Pan,

ekspert Helsińskiej Fundacji

Praw Człowieka

W

O

jTEK

RSKI

Leonid Swiridow

w czasie wideo-

konferencji

Moskwa–Warszawa,

luty 2011 r.

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

6 / 8

background image

prawnik

20–22 lutego 2015 nr 35 (3928)

gazetaprawna.pl

zasadniczo takie same nakazy procedu-

ralne. Mają one „równoważyć” szerokie

uprawnienia decyzyjne państwa do wy-

dalenia cudzoziemca stwarzającego po-

ważne zagrożenie. Z jednej strony pra-

wo krajowe nie musi tworzyć przepisów

określających w szczegółowy i wyczer-

pujący sposób wszelkie sytuacje, które

dają prawo do wydania decyzji o wy-

daleniu ze względów bezpieczeństwa

jednostki legalnie przebywającej na

terytorium państwa. Z drugiej jednak

strony państwo jest zobowiązane stwo-

rzyć zabezpieczenia zapewniające, że

uprawnienia władz publicznych są re-

alizowane niearbitralnie i bez nadużyć

(wyrok z 20 czerwca 2001 r. w sprawie

Al-Nashif i inni przeciwko Bułgarii,

skarga nr 50963/99, par. 121–122).

Nie tylko formalna kontrola

Wymaganego standardu nie spełnia

krajowa procedura kontrolna, która

poprzestaje tylko na sprawdzeniu, czy

decyzja organu administracyjnego nie

naruszała normy kompetencyjnej i była

formalnie poprawna (np. wyrok ETPC

z 26 lipca 2011 r. w sprawie M. i inni

przeciwko Bułgarii, skarga nr 41416/08,

par. 98; wyrok ETPC z 12 lutego 2009 r.

w sprawie Nolan i K. przeciwko Rosji,

skarga nr 2512/04, par. 72). Konwencyj-

nych wymogów nie realizuje również

krajowa procedura odwoławcza, w któ-

rej nie dochodzi do ponownej analizy

merytorycznych podstaw decyzji or-

ganu państwowego, a instytucja od-

woławcza ogranicza się do ogólnego

powołania się na potrzebę ochrony

bezpieczeństwa państwowego (wyrok

ETPC z 8 czerwca 2006 r. w sprawie

Lupsa przeciwko Rumunii, skarga nr

10337/04, par. 41).

Przed nadużywaniem klauzuli bez-

pieczeństwa państwa i porządku pu-

blicznego ma chronić jednak przede

wszystkim istnienie „pewnej formy

postępowania spornego” (some form

of adversarial proceedings) przed nie-

zależnym organem uprawnionym do

dokonania kontroli przesłanek decy-

zji o wydaleniu oraz zgromadzonego

materiału dowodowego. Nie wystarcza

zatem, że organy i sądy odwoławcze

uzyskały dostęp do materiałów zgro-

madzonych przez służbę państwa, które

następnie stanowiły podstawę dla de-

cyzji o wydaleniu cudzoziemca. Także

cudzoziemcowi trzeba zapewnić moż-

liwość odniesienia się do takich ma-

teriałów i dowodów (Al-Nashif i inni

przeciwko Bułgarii, par. 123). A to już

znacznie trudniejsza sprawa.

Trybunał akceptował, że w ramach

wymaganej „procedury spornej” mogą

zostać wprowadzone „pewne stosow-

ne ograniczenia” dotyczące informacji

objętych klauzulą tajności, ale jedno-

cześnie podkreślał, że z konwencyjnym

standardem nie koresponduje procedu-

ra, w ramach której nie zapoznano ani

osoby deportowanej, ani jej reprezen-

tanta prawnego z przyczynami wyda-

lenia (poza ogólnym wskazaniem na

zagrożenia dla bezpieczeństwa pań-

stwa). W konsekwencji cudzoziemiec

nie mógł przedstawić swojego stano-

wiska i podjąć próby zakwestionowania

ustaleń dokonanych przez odpowiednie

władze publiczne; jednostka została

wówczas pozbawiona „sprawiedliwości

proceduralnej” [wyrok ETPC w sprawie

Lupsa przeciwko Rumunii, par. 38; wy-

rok ETPC z 6 grudnia 2007 r. w spra-

wie Liu przeciwko Rosji (nr 1), skarga

nr 42086/05, par. 62].

Potrzebny „specjalny prawnik”

Dla zidentyfikowania strasburskich ry-

gorów proceduralnych centralne zna-

czenie ma jednak wyrok Wielkiej Izby

w sprawie Chahal przeciwko Wielkiej

Brytanii (z 15 listopada 1996 r., skar-

ga nr 22414/93, RJD 1996-V). Trybu-

nał wskazał, że istnieją rozwiązania

prawne, które jednocześnie gwarantują

zachowanie poufności danych zwią-

zanych z bezpieczeństwem państwa

i efektywne korzystanie z prawa do

obrony przez wydalaną osobę.

Przykładowo, na mocy kanadyjskiej

ustawy o imigracji z 1976 r. sędzia prze-

prowadza rozprawę z wyłączeniem

jawności, podczas której dochodzi do

merytorycznego przeglądu całości

materiału dowodowego, a cudzozie-

miec zostaje zapoznany w najpełniej-

szym zakresie z zarzutami, ma prawo

do bycia reprezentowanym przez peł-

nomocnika prawnego i do wniosko-

wania oraz przedkładania dowodów.

Chociaż analiza materiałów dotyczą-

cych bezpieczeństwa państwa odby-

wa się bez udziału cudzoziemca i jego

pełnomocnika prawnego, to ich miej-

sce w postępowaniu zajmuje specjalny

prawnik posiadający certyfikat dostępu

do informacji poufnych (security-cle-

ared counsel), który jest uprawniony

do przesłuchiwania świadków i bierze

udział w weryfikacji zarzutów. W każ-

dym przypadku podsumowanie dowo-

dów uzyskanych podczas postępowa-

nia jest przedstawiane cudzoziemcowi

(i jego prawnikowi), z ewentualnymi

pominięciami, które są uzasadnione

racjami bezpieczeństwem państwa (par.

131 i 144).

Wykonując wyrok w sprawie Cha-

hal, Wielka Brytania wprowadziła do

swojego systemu prawnego instytu-

cję tzw. specjalnego adwokata (special

advocate), który ma dostęp do mate-

riałów objętych klauzulą tajności i wy-

stępuje w sprawach, gdzie decyzje były

uzasadniane ochroną bezpieczeństwa

państwa. Stało się to w 1997 r. na mocy

ustawy o specjalnych komisjach odwo-

ławczych w sprawach imigracyjnych

(Special Immigration Appeals Commis-

sions Act 1997).

Obecnie uprawnienia takiego praw-

nika, polegające na przedkładania

wniosków, w tym dowodowych, prze-

słuchiwaniu świadków i prezentowaniu

komisji odwoławczej stanowisk praw-

nych na piśmie, określa regulamin pro-

ceduralny specjalnych komisji odwo-

ławczych w sprawach imigracyjnych

z 2003 r. (Special Immigration Appeals

Commissions Procedure Rules 2003).

W praktyce specjalnemu prawnikowi

udawało się podważyć decyzje organów

imigracyjnych jako niepoparte wystar-

czającymi dowodami.

Dostęp w postępowaniu odwoław-

czym przez prawnika osoby wydala-

nej (lub innego „specjalnego prawnika”

mającego zapewnić obronę interesów

takiej osoby i rzeczywistą weryfikację

dowodów) do materiałów poufnych (taj-

nych) nie stanowi przesłanki wystar-

czającej w celu realizacji konwencyj-

nych nakazów. Kluczowym wymogiem

jest merytoryczna weryfikacja faktycz-

nych podstaw do wydalenia, a więc kon-

trola, czy istniało dostatecznie zindy-

widualizowane i należycie wykazane

przez organy państwa zagrożenie dla

bezpieczeństwa państwowego. Udział

w postępowaniu pełnomocnika praw-

nego („specjalnego prawnika”) stwarza

jednak rzeczywistą możliwość kwestio-

nowania ustaleń organów państwa oraz

wnioskowania i przedstawiania dowo-

dów korzystnych dla wydalanego.

Unia Europejska idzie jeszcze dalej

Strasburski standard może się wydać

rygorystyczny. Ale Unia Europejska

wymaga jeszcze większych gwaran-

cji dla usuwanego cudzoziemca, gdy

ten jest obywatelem innego państwa

członkowskiego Unii. Niedawny wy-

rok Trybunału Sprawiedliwości Unii

Europejskiej wydany w trybie preju-

dycjalnym w  sprawie C-300/11, Z.Z.

przeciwko Secretary of State for the

Home Department (wyrok Wielkiej Izby

z 4 czerwca 2013 r.) dotyczył odmowy

wjazdu do Zjednoczonego Królestwa

osobie posiadającej obywatelstwo al-

gierskie i francuskie.

Polskie procedury postępowania

z groźnymi dla państwa cudzoziemcami

nie korespondują ani ze standardem

strasburskim, ani z unijnym. Istniejące

braki trzeba pilnie naprawić

Wielka Brytania wprowadziła

do swojego systemu prawnego

instytucję specjalnego adwokata,

który ma dostęp do materiałów

objętych klauzulą tajności

i występuje w sprawach, gdzie

decyzje były uzasadniane ochroną

bezpieczeństwa państwa

Władze państwowe uznały, że ze

względu na domniemane związki

z  grupami terrorystycznymi obec-

ność cudzoziemca będzie szkodliwa

dla interesu publicznego. Po złożeniu

odwołania do Specjalnej Komisji Ape-

lacyjnej do Spraw Imigracji Z.Z. był re-

prezentowany w postępowaniu przez

dwóch specjalnych adwokatów, którzy

mogli się z nim porozumiewać jedy-

nie w kwestiach dotyczących dowo-

dów jawnych. Specjalna Komisja Ape-

lacyjna oddaliła skargę, wydając dwa

orzeczenia: niejawne – wyczerpująco

uzasadnione i obszernie odnoszące się

do zgromadzonych dowodów, oraz jaw-

ne – zawierające zwięzłe uzasadnienie

i doręczone Z.Z.

Proceduralne obowiązki zidentyfi-

kowane przez TSUE przybierają po-

stać swoistej kaskady. Niezrealizo-

wanie „wyższego nakazu” uruchamia

sekwencję kolejnych kroków. Punktem

wyjścia jest wskazanie, że cudzozie-

miec powinien być w pełni i dokładnie

informowany o racjach porządku pu-

blicznego lub bezpieczeństwa publicz-

nego, na podstawie których podjęto

wobec niego decyzję, chyba że stoją

temu na przeszkodzie względy bez-

pieczeństwa państwa (par. 46 i 48).

Państwa członkowskie powinny jed-

nocześnie zagwarantować skuteczną

kontrolę sądową zasadności zarówno

decyzji, jak i względów dotyczących

bezpieczeństwa państwa, na które po-

wołał się organ krajowy odmawiający

poinformowania zainteresowanego

o powodach uzasadniających decyzję.

Sąd przeprowadzający kontrolę zgod-

ności z prawem decyzji powinien więc

mieć możliwość zapoznania się z ca-

łością przyczyn i dowodów leżących

u  podstaw tej decyzji (par. 47 i  59).

Ma ponadto obowiązek ustalenia, czy

względy dotyczące bezpieczeństwa

państwa stoją – wyjątkowo i podlega-

jąc ścisłej wykładni – na przeszkodzie

ujawnieniu tych przyczyn i dowodów

jednostce, do której decyzja się odnosi

(par. 49 i 60).

Służby nie muszą mieć racji

Organ administracyjny, który uprzed-

nio wydał decyzję w sprawie cudzo-

ziemca, jest zobowiązany do przed-

stawienia dowodu, że bezpieczeństwo

państwa zostałoby rzeczywiście zagro-

żone, jeśli doszłoby do pełnego i do-

kładnego powiadomienia o względach

stanowiących podstawę decyzji. W kon-

sekwencji nie istnieje domniemanie

istnienia i zasadności powodów przy-

toczonych przez organ krajowy (par.

61). Sąd krajowy powinien przeprowa-

dzić niezależną analizę okoliczności

prawnych i faktycznych podniesionych

przez organ krajowy oraz ocenić, czy

bezpieczeństwo państwa stoi na prze-

szkodzie powiadomieniu zaintereso-

wanego (par. 62).

Unijny trybunał rozważył następnie

dwie sytuacje. Jeżeli sąd krajowy uzna,

że bezpieczeństwo państwa nie stoi

na przeszkodzie pełnemu i dokładne-

mu powiadomieniu zainteresowanego

o powodach stanowiących podstawę

decyzji o odmowie wjazdu, poleci wła-

ściwemu organowi krajowemu powia-

domienie cudzoziemca o brakujących

powodach i dowodach. Jeżeli organ kra-

jowy odmówi takiego powiadomienia,

sąd zbada zgodność z prawem decyzji

dotyczącej cudzoziemca wyłącznie na

podstawie przyczyn i dowodów obję-

tych powiadomieniem (par. 63). Inaczej

mówiąc, sąd krajowy nie może się wte-

dy odwołać – oceniając kwestionowa-

ną decyzję – do utajnionych racji oraz

ustaleń organu.

Jeżeli natomiast okaże się, że bezpie-

czeństwo państwa rzeczywiście stoi na

przeszkodzie pełnemu i dokładnemu

powiadomieniu cudzoziemca o wzglę-

dach stanowiących podstawę dla podej-

mowanej wobec niego decyzji, sądowa

kontrola zgodności z prawem takiej de-

cyzji powinna zostać przeprowadzona

w postępowaniu, które w sposób odpo-

wiedni wyważy wymogi bezpieczeń-

stwa państwa oraz wymogi związane

z prawem do skutecznej ochrony są-

dowej, ograniczając ewentualne inge-

rencje w wykonywanie tego prawa do

ścisłej konieczności (par. 64).

Takie sądowe postępowanie powinno

zagwarantować w najszerszym zakre-

sie poszanowanie zasady sporności, by

umożliwić cudzoziemcowi zakwestio-

nowanie powodów, na podstawie któ-

rych wydano decyzję, a także przedsta-

wienie mu uwag w sprawie dowodów.

Pozwoli to na skuteczne wykorzystanie

środków obrony. W szczególności cu-

dzoziemiec powinien zostać powiado-

miony o zasadniczych względach sta-

nowiących podstawę decyzji o odmowie

wjazdu, gdyż niezbędna ochrona bez-

pieczeństwa państwa nie może skut-

kować pozbawieniem prawa do bycia

wysłuchanym, a tym samym spowodo-

wać, że prawo cudzoziemca do wniesie-

nia odwołania stanie się bezskuteczne

(par. 65). Znalezienie równowagi mię-

dzy prawem do skutecznej ochrony

sądowej a koniecznością zapewnienia

ochrony bezpieczeństwa państwa ma

charakter zindywidualizowany i jest

powiązane z rodzajem dowodów sta-

nowiących uzasadnienie powodów de-

cyzji przedstawianych sądowi krajowe-

mu (par. 66).

Pilnie naprawić polskie prawo

Polskie prawo nie koresponduje ani ze

standardem strasburskim (konwen-

cyjnym), ani z unijnym. Zwracał na to

niedawno uwagę prezes Wojewódzkie-

go Sądu Administracyjnego w Warsza-

wie, sędzia Jacek Chlebny, w artykule

opublikowanym w „Państwie i Prawie”

(nr 10 z 2014 r.). Istniejące braki trze-

ba pilnie naprawić. Konieczna zmiana

w żadnym wypadku nie musi prowa-

dzić do ujawniania danych mogących

zaszkodzić pracy służb odpowiedzial-

nych za bezpieczeństwo państwa.

Należytą równowagę interesów pań-

stwa i ochrony cudzoziemca zapewni-

łoby wprowadzenie do polskiego prawa

kategorii „specjalnego prawnika”, wy-

posażonego w uprawnienia dotyczą-

ce dostępu do informacji niejawnych.

Dużo większe zastrzeżenia rodziłoby

dopuszczanie do takich informacji

każdego pełnomocnika procesowego.

Sprawdzone doświadczenia brytyjskie,

określające także reguły kontaktów

prawnika z cudzoziemcem, mogłyby

stanowić wzorzec dla polskiego pra-

wa i praktyki.

Kontrola dokonywana przez stras-

burski trybunał sprowadza się do tego,

czy państwo zrealizowało nakazy pro-

ceduralne. Podjęcie decyzji dotykającej

cudzoziemca jest uprawnieniem pań-

stwa, w które europejski trybunał nie

wkracza. Tym bardziej nie będzie się

domagał, by zapoznano go z racjami

bezpieczeństwa państwa i porządku

publicznego, które wchodziły w grę

podczas podejmowania krajowej de-

cyzji. Krajowe organy muszą tylko uwa-

żać, by uzasadnienie decyzji nie zawie-

rało sprzeczności lub nieuprawnionych

kwalifikacji, takiej np. jak powoływa-

nie się na bezpieczeństwo państwa,

gdy w grę wchodzi ochrona porządku

publicznego (tak było w sprawie doty-

czącej usunięcia handlarza narkoty-

kami). Nie sądzę również, by trybunał

zakwestionował nadanie klauzuli na-

tychmiastowej wykonalności decyzji

w sprawie cudzoziemca, gdy już po wy-

daleniu zrealizowano wskazane nakazy

proceduralne.

W strasburskim trybunale szczegól-

nie bolą prestiżowe porażki. Do takiej

mogłoby dojść w przypadku Swiridowa.

Ale w Strasburgu są już pierwsze skar-

gi z Polski związane z „proceduralnym

deficytem”. Powinno to skłonić do szyb-

kich zmian naszego prawa.

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

7 / 8

background image

C8

Redakcja: ul. Okopowa 58/72; 01-042 Warszawa, tel. 22 530 40 40, faks: 22 530 40 39; e-mail: gp@infor.pl

Redaktor naczelna: Jadwiga Sztabińska

Zastępcy redaktor naczelnej: Andrzej Andrysiak, Dominika Sikora, Paweł Nowacki, Marek Tejchman

Sekretarze: Łukasz Bąk, Rafał Drzewiecki, Anna Godlewska,

Elżbieta Pietrak, Mirosław Mazanec, Mira Suchodolska

Redaguje: Ewa Szadkowska

Szef działu foto: Krzysztof Cieślewicz

Biuro reklamy (tel. 22 530 44 44):

Dyrektor Centrum Reklamy: Katarzyna Jasińska-Szulc

Szef studia DTP: Jacek Obrusiewicz

Produkcja: Elżbieta Stamler, tel. 22 530 42 24

©

– znak zastrzeżenia praw autorskich;

– znak odpłatności;

©℗

– dwa znaki przy artykule oznaczają możliwość jego dalszego wykorzystania wyłącznie po uiszczeniu opłaty zgodnie z cennikiem (www.gazetaprawna.pl/licencje) i w zgodzie z Regulaminem korzystania z artykułów prasowych

Mąż Dzintry Elberte, obywa-

telki Łotwy, zginął w wypad-

ku samochodowym 19 maja

2001 r. Następnego dnia jego

ciało przewieziono do Centrum

Medycyny Sądowej (CMS), gdzie

przeprowadzono sekcję zwłok.

Część tkanek, na mocy poro-

zumienia rządowego, została

pobrana i  wysłana do firmy

farmaceutycznej w  Niem-

czech, gdzie przekształcono

je w bioimplanty. Pani Elber-

te zobaczyła swojego zmarłego

męża po raz pierwszy kilka dni

po wypadku, w dniu pogrzebu.

Ciało mężczyzny miało zwią-

zane nogi.

Mniej więcej dwa lata póź-

niej Policja Bezpieczeństwa

wszczęła dochodzenie w spra-

wie nielegalnego pobierania na

Łotwie w latach 1994–2003 or-

ganów i tkanek. Funkcjonariu-

sze skontaktowali się z panią

Elberte, która dopiero wtedy

się dowiedziała, że przed po-

grzebem specjaliści z CMS po-

brali tkanki z ciała jej męża.

W grudniu 2005 r. i w styczniu

2006 r. prokuratorzy umorzy-

li dochodzenie. Uznali, że na

podstawie przepisów z 2004 r.

nowelizujących ustawę

o ochronie ciał osób zmarłych

oraz użyciu organów ludzkich

i tkanek na Łotwie funkcjono-

wała „domniemana zgoda” na

wykorzystywanie organów.

Kolejne, wznowione śledz-

two wykazało, że w  1999 r.

pobrano tkanki od 152 osób.

W zamian za dostarczanie ich

niemieckiej firmie, CMS ku-

powało sprzęt medyczny, in-

strumenty, technologię oraz

komputery do placówek me-

dycznych na Łotwie. Również

to dochodzenie zostało umo-

rzone 27 czerwca 2008 r. Pro-

kurator uznał, że specjaliści nie

mieli obowiązku prawnego py-

tania rodzin o zgodę na pobra-

nie organu.

Elberte zwróciła się do Euro-

pejskiego Trybunału Praw Czło-

wieka ze skargą na naruszenie

art. 8 konwencji, czyli prawa do

poszanowania życia rodzinnego

(skarga nr 61243/08). Ponadto,

podniosła ona naruszenie art. 3

konwencji w związku z cier-

pieniem psychicznym, jakiego

doznała.

Trybunał zauważył, że sekcja

zwłok została przeprowadzo-

na w medycznej placówce pu-

blicznej, błędy w niej popełnio-

ne mogły więc być przypisane

państwu. Sędziowie strasbur-

scy przyjrzeli się prawu, które

stanowiło podstawę do pobie-

rania organów i tkanek. Uznali,

że nie spełniało ono wymogów

wystarczającej precyzyjności.

Wśród samych lekarzy istniała

bowiem konfuzja, czy należy

przed pobraniem informować

rodzinę zmarłego, czy też nie.

Ponadto, prawo przewidywa-

ło, że osoby, które nie zgadza-

ły się na pośmiertne pobra-

nie organów, powinny mieć

odpowiedni stempel w pasz-

porcie. W praktyce jednak sys-

tem oznaczania paszportów

nie funkcjonował. Co gorsza

lekarz, który przeprowadzał

sekcję męża Elberte, wskazał,

że obejrzał paszport zmarłego

przed zabiegiem. Żona poin-

formowała jednak, że doku-

ment mężczyzny był w domu

w chwili wypadku.

Nieporozumienia co do obo-

wiązku informowania rodziny

o pobraniu organów lub tka-

nek oraz brak procedury regu-

lującej sposób procedowania

w razie pobrania doprowadziły

ETPC do konkluzji, że prawo

łotewskie nie było wystarcza-

jąco precyzyjne. Nie chroniło

ono w sposób wystarczający

obywateli przed arbitralno-

ścią władz szpitala. Utrzy-

mując niejasne prawo, Łotwa

naruszyła prawo do życia ro-

dzinnego skarżącej.

Trybunał uznał również,

że doszło do naruszenia art. 3

konwencji, czyli zakazu nie-

ludzkiego traktowania. Żona

zmarłego dowiedziała się o po-

braniu organów dopiero dwa

lata po śmierci męża, w mo-

mencie kiedy została poinfor-

mowana o wszczęciu śledztwa

w sprawie. Nie była również

pewna, o jakie tkanki chodziło.

Dowiedziała się o tym dopiero

w momencie przedstawienia

obserwacji przez rząd łotewski

w trakcie postępowania przed

trybunałem.

Skarżąca ucierpiała nie tylko

wskutek naruszenia jej praw

jako najbliższego krewnego

i niepewności co do praktyk

w Centrum Medycyny Sądo-

wej, ale również z powodu in-

truzyjnego charakteru działań

na ciele jej zmarłego męża i do-

znanego w związku z tym bólu.

Długi okres niepewności oraz

związane z nim cierpienie sta-

nowiły nieludzkie traktowa-

nie. Skarżącej przyznano 16 tys.

euro zadośćuczynienia.

prosto

ze Strasburga

Obowiązkowa zgoda na pobranie tkanek zmarłego

Dominika

Bychawska-

-Siniarska

koordynatorka
projektu „Europa
Praw Człowieka”
Helsińskiej Fundacji
Praw Człowieka

Sąd u profesjonalnego pełnomocnika

Elżbieta Buczek

adwokat

Jednym z narzędzi do realizacji tego

celu jest wynikające z art. 191 Konsty-

tucji RP prawo wystąpienia z wnioskiem

do Trybunału Konstytucyjnego. Oczy-

wiste jest, że I prezes powinna zadbać,

by wniosek ten został sporządzony na

najwyższym poziomie. Dlatego zadanie

to zostało zlecone profesjonaliście. Ta

decyzja spotkała się jednak z krytyką

(por. „Sąd wzywa fachowca”, DGP

z 26 stycznia 2015 r.).

Działanie zgodne z prawem

Zarzucono, że prezes nie jest upraw-

niona do ustanowienia pełnomocnika

w sprawach dotyczących postępowa-

nia przed TK. Uznano, że doszło do sce-

dowania ustawowych kompetencji na

rzecz podmiotu zewnętrznego, jakim

jest kancelaria prawna, co następnie

wywołało dyskusję, czy organy ustawo-

we mogą przekazywać, czy decentrali-

zować swoje uprawnienia na zewnątrz.

Prawo do zainicjowania przez I preze-

sa SN postępowania przed Trybunałem

Konstytucyjnym wynika z art. 31 ust. 1

ustawy o TK w zw. z art. 191 ust. 1 pkt 1

konstytucji. Równocześnie art. 27 tej

ustawy wymienia podmioty, które mogą

być uczestnikami postępowania przed

TK, co oznacza, iż ustawa odróżnia pra-

wo do wszczęcia postępowania i uczest-

niczenia w postępowaniu. Uczestnicy

postępowania działają przed trybuna-

łem osobiście lub przez umocowanego

przedstawiciela. Przedstawicielem stro-

ny przed sądem, działającym w oparciu

o pełnomocnictwo procesowe, może być

adwokat lub radca prawny. Udzielenie

pełnomocnictwa nie wyklucza moż-

liwości występowania w sprawie pra-

cownika danej instytucji, jak również

udzielenie pełnomocnictwa nie pozba-

wia strony możliwości samodzielnego

działania.

Nie powinno zatem budzić wątpliwo-

ści, iż osobą wyznaczoną do reprezen-

towania I prezesa SN w postępowaniu

mógł być radca prawny, który w zakre-

sie udzielonego pełnomocnictwa doko-

nał modyfikacji złożonego wcześniej

wniosku. Warto również zauważyć, że

skuteczne umocowanie pełnomocnika

podlega ocenie TK, który nie dopatrzył

się żadnych nieprawidłowości.

Również ustawa o SN nie ogranicza

I prezesa SN w możliwości udzielenia

pełnomocnictwa procesowego. Z art. 12

wynika, iż w postępowaniu przed TK,

SN może reprezentować I prezes lub

wyznaczona przez niego osoba. Usta-

wa nie precyzuje, kto może być ,,osobą

wyznaczoną”, nie zastrzega jednak, że

musi być to osoba wyznaczona jedynie

spośród sędziów SN. Ponadto, gdy usta-

wodawca chciał powierzyć konkretnym

osobom zadania w zastępstwie pierw-

szego sędziego Sądu Najwyższego, ta-

kie zastrzeżenie wyraźnie do ustawy

wprowadził – jak przykładowo w art. 11

par. 4 ustawy o SN, zgodnie z którym

w czasie nieobecności I prezesa Sądu

Najwyższego zastępuje go wyznaczo-

ny przez niego prezes SN, a w wypad-

ku niemożności wyznaczenia – prezes

SN najstarszy służbą na stanowisku

sędziego.

To nie jest outsourcing

Takiego zastrzeżenia nie zawiera

art. 12 ustawy, a ponadto uprawnienie

do wyznaczenia reprezentanta przed

Trybunałem Konstytucyjnym nie zosta-

ło zastrzeżone wyłącznie na wypadek

nieobecności I prezesa Sądu Najwyższe-

go, ale dotyczy każdej sytuacji i może

być realizowane w każdym czasie. Lite-

ralna i systemowa wykładnia przepisów

ustawy o SN pozwala zatem uznać, że

„osobą wyznaczoną” może być zarówno

osoba zatrudniona w SN, jak i  profe-

sjonalny pełnomocnik.

W  artykułach prasowych w  sposób

nieuprawniony utożsamia się udzie-

lenie pełnomocnictwa z umową out-

sourcingu czy delegacją na zewnątrz

kompetencji I prezesa SN. W przypad-

ku udzielenia pełnomocnictwa stroną

postępowania jest nadal I prezes SN.

Nie traci on możliwości samodzielnej

realizacji tej funkcji oraz nie dochodzi

do scedowania kompetencji tego orga-

nu na inne podmioty.

Ponadto stawiane pytania dotyczące

możliwości scedowania np. przez NIK

swoich ustawowych kompetencji na

inne podmioty (w tym firmy audytor-

skie na drodze umowy outsourcingu)

są o tyle niezasadne, że aby organ pu-

bliczny mógł zlecić i przekazać kom-

petencje przyznane ustawowo innemu

podmiotowi, musiałby posiadać upo-

ważnienie ustawowe w tym zakresie.

W takim przypadku organ wyzbywając

się własnych kompetencji i przenosząc

je na inny podmiot, przestaje być stroną

postępowania, a w sprawie działa organ

oddelegowany, który może ustanowić

pełnomocnika. Udzielając pełnomocnic-

twa i korzystając z pomocy profesjona-

listy, I prezes SN nie przeniósł swojego

uprawnienia do wystąpienia z wnio-

skiem do Trybunału Konstytucyjnego

na podmiot zewnętrzny.

Kwestia specjalizacji

Piszemy ten artykuł nie w celu obrony

sądu, bo ten na pewno da sobie sam

radę. Uważamy jednak, że niewłaści-

wa wykładnia przepisów prawa może

skutkować obawą organów władzy pu-

blicznej przed korzystaniem z pomocy

adwokatów i radców prawnych ustawo-

wo powołanych do świadczenia pomocy

prawnej i specjalizujących się w okre-

ślonych dziedzinach prawa. Takiej spe-

cjalizacji często nie mają osoby zatrud-

nione w strukturach sądów i urzędów.

W konsekwencji ograniczenie możliwo-

ści korzystania z pomocy specjalistów

może odbić się na jakości podejmowa-

nych przez organy publiczne działań

prawnych.

Jacek Dubois

adwokat

Niewłaściwa wykładnia

przepisów prawa może

skutkować obawą organów

władzy publicznej przed

korzystaniem z pomocy

adwokatów

i radców prawnych

I

prezes Sądu Najwyższego prof.

dr hab. Małgorzata Gersdorf udzie-

liła radcy prawnemu prof. Markowi

Chmajowi pełnomocnictwa do przy-

gotowania zmiany złożonego wniosku

i popierania go przed Trybunałem Kon-

stytucyjnym. Jest to z pewnością sytu-

acja precedensowa. Zadaniem I prezesa

SN jest dbałość o jakość polskiego prawa.

POLEMIKA

Obsługa prawna instytucji publicznych

Warto również zauważyć,

że skuteczne umocowanie

pełnomocnika podlega ocenie

Trybunału Konstytucyjnego,

który nie dopatrzył się żadnych

nieprawidłowości

Wygenerowano dnia 2015-02-20 dla loginu: johnprctorbob@gmail.com

8 / 8


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron