Cyrk Dzika 35 i 37 (dawniej 71 i 73)

background image

Dzika 35 i 37 (dawniej 71 i 73)

Jerzy S. Majewski 2006-02-09, ostatnia aktualizacja 2006-02-09 00:00

Na mikadkę wódki pod katolika wpadali do Glajszmitki robotnicy z fabryk garbarskich. Gospodynie odwiedzały
panią Kędzierzawską, która jednym cięciem topora rąbała połcie mięsa. Cukiernia Józefa Dobkowskiego
serwowała lody z bezami. A wszystko na jednym narożniku - Dzikiej i Okopowej

Czym była mikadka? To mała szklanka, w której przed wojną podawano 50 ml czystej wódki. Stanowiła porcję w sam raz
dla garbarzy tworzących przed wojną arystokrację klasy robotniczej. Katolik to z kolei marynowany śledź - ulik.

Liczni na Powązkach wozacy czekający na klientów tuż obok rozległych obszarów bocznic kolejowych mikadkami gardzili.
Zamawiali wódkę w większych kieliszkach - stumililitrowych, czyli setki.

Zapomniane ulice

Gdybyśmy przenieśli się w czasie w rejon dawnego ronda Babka, nie poznalibyśmy tego miejsca. Przy Dzikiej, Błońskiej,
Konarskiego, Młocińskiej stały rzędy XIX-wiecznych kamienic. Dzika załamywała się pod ostrym kątem i dochodziła do
narożnika Okopowej, wpadając w Powązkowską. W miejscu obecnego pawilonu McDonalda i stacji benzynowej przy
Dzikiej 35 i 37 wznosiły się dwie potężne czynszówki. Nieco dalej - tam, gdzie dziś stoi hotel Maria - rozciągał się
trójkątny plac Parysowski z ruchliwym bazarem, a tuż obok kompleks zabudowań fabrycznych garbarni Temlerów.

Kamienica przy Dzikiej 37 stała u zbiegu z Okopową. Miała cztery piętra, ścięty narożnik i eklektyczną dekorację z pewną
ambicją do elegancji. Bardzo podobny był sąsiedni dom pod numerem 35 wzniesiony już w pierzei ul. Dzikiej. Budynki nie
różniły się zbytnio, bo obydwa powstały jeszcze u schyłku XIX w. dla jednego właściciela i przez wiele lat należały do
Chaskiela Szpiegelglasa. Potem dom pod nr. 35 przeszedł w ręce Chaskiela Berncwajga. Znawca dziejów architektury
warszawskiej Jarosław Zieliński ustalił, że w latach 80. XIX w. budowę kamienicy pod nr. 35 prowadził niejaki Grabowski,
który nadzorował też prace przy budowie oficyny w niedalekim sąsiedztwie.

Szkoła na trochę

Dom pod nr. 37 dłuższą elewacją zwrócony był w stronę Okopowej i dochodził do bramy wiodącej na teren fabryki
Temlera. Parter miał przeznaczony niemal w całości na sklepy, wyżej zaś zaprojektowano mieszkania. W latach 30. nie
wszystkie sklepy wynajmowano zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem. Część przerobiono na mieszkania. Jedno z nich -
jak przypomina sobie nasz czytelnik Kazimierz Czajka (mieszkający do 1944 r. w sąsiedztwie na terenie fabryki Temlera) -
zajmowało małżeństwo Nosków znane z pijackich awantur. Do połowy lat 30. w kamienicy działała szkoła powszechna nr
12. Warunki były prymitywne. Urągały wszelkim przepisom przeciwpożarowym. Jednak już w 1936 r. szkołę przeniesiono
do nowoczesnego budynku na Międzyparkowej.

Na kiełbasę do Glajszmitki

Narożnik kamienicy Szpiegelglasa pod nr. 37 zajmował Bar Warszawski Rywki Glajszmidt. Na Powązkach nazywano go
Glajszmitką. To był duży lokal powstały dzięki połączeniu kilku sklepów. W oknach stały ogromne słoje pełne
marynowanych grzybków w occie i marchewek pokrojonych w gwiazdki.

- Do Glajszmitki wysyłano mnie czasem z domu po butelkę piwa Haberbuscha i Schielego - mówi pan Czajka i
przekonuje, że innych marek piwa na przedwojennych Powązkach nie sprzedawano. - To był lokal bardzo przyzwoity.
Duży. W środku stało co najmniej kilkanaście marmurowych stolików przykrytych obrusami. Z lewej strony od wejścia
widniał duży bufet. Ozdobiony metalowymi okuciami i z "maszyną" - opowiada.

Maszyna to po prostu płyta kuchenna, na której stały garnki z kiełbasą, marchewką z groszkiem, młodą kapustą,
tłuczonymi kartoflami i bigosem. Bywalcy baru podchodzili do baru i ciepłe dania nakładali sobie wprost na talerze.
Można tu było usiąść przy stoliku i czekać na zamówienie.

- Największym powodzeniem cieszyła się kiełbasa. Ale to była zupełnie inna kiełbasa niż dziś - wspomina z
rozrzewnieniem pan Czajka. - Na Grochowie miałem wujka masarza. Był szanującym się rzemieślnikiem. Jak robił
kiełbasę, to nigdy w życiu nie użyłby zmielonych skórek świńskich. Kiełbasy powstawały wyłącznie z doskonałej jakości
mięsa wieprzowego z niewielkim dodatkiem wołowiny - podkreśla.

Mięso takie musiało być najpierw peklowane, czyli trzymane w rozmaitych zaprawach z dodatkiem saletry potasowej (dziś
jej użycie jest zabronione). - No i jeszcze jedno. Kiełbasa obowiązkowo musiała być wędzona w dymie - dodaje.

Także kaszanka od Glajszmitki w niczym nie przypominała dzisiejszej. Dlaczego? Bo szanujący się masarz za nic w
świecie nie użyłby do niej śledziony. Dodawał zmielonej wątróbki. Nie kupiłby też palonej kaszy gryczanej. Sam ją
przypalał.

Mortadela szarga opinię

W Barze Warszawskim zza przeszklonego bufetu kusiły też rozmaite wędliny. Zwłaszcza świeżo pachnące szynki i
polędwica, która ponoć sama rozpuszczała się w ustach. Żadnej mortadeli - zastrzega pan Czajka. Uważa, że mortadela
raz na zawsze popsułaby opinię szanującego się baru. Taką zszarganą opinię miał pobliski bar na rogu Dzikiej i
Konarskiego. A już za ostatnią mordownię uważano lokal na Dzikiej przy Stawkach - tuż obok "cyrku", czyli schroniska dla
bezdomnych.

W barze u Glajszmitki bywało wesoło. Często wpadli tu grajkowie. Przygrywali na harmonii, ale nie klasycznej, tylko na
pedałówce z guzikami (zamiast klawiszy) i pedałami. Śpiewali: "Stachu, daruje ci winy/ Porzuć inne dziewczyny/Wróć do
mnie wróć/Stachu, ja po nocach wciąż płaczę/ Gdy cię z inną zobaczę/Wróć do mnie wróć".

- Rymy częstochowskie, ale gdy panny z Powązek słuchały tych piosenek, to niejedna roniła łzę - mówi pan Czajka i
dodaje, że miejscowi czuli się tu jak u siebie w domu. Jednak gdy na Powązki do miejscowych panien szli w konkury

Dzika 35 i 37 (dawniej 71 i 73)

http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/2029020,34880,3156892.html

1 z 2

30-03-2012 12:37

background image

kawalerowie z Koła czy Bud (w rejonie ul. Jana Ostroroga), musieli się mieć na baczności.

Czasem słychać było przekleństwa. Nie przypominały dzisiejszych wulgaryzmów. Powszechnym powiedzonkiem był
zwrot: "Jak pragnę zakwitnąć".

Stalówki od „Ślepaka"

Zaraz za barem od strony Dzikiej w kamienicy ciągnął się rząd sklepów. - Tuż obok była mydlarnia u "Ślepaka". Tak go
nazywano z uwagi na straszliwy wytrzeszcz oczu - opisuje pan Czajka.

W mydlarni można było dostać m.in. proszek do prania Radion. Bielidło do zmiękczania wody, ale też do mycia naczyń.
Był też chlorek do wybielania bielizny. - Okoliczni mieszkańcy mawiali na niego florek - śmieje się pan Czajka i mówi, że
sam najbardziej zainteresowany był sprzedawanymi w mydlarni zeszytami. - Jak pan "Ślepak" sprzedawał zeszyt, to był
zobowiązany dodać do niego nalepkę na okładkę, bibułkę oraz nitkę i krążek do jej przyczepiania w zeszycie - wylicza.

Tu szkolna dzieciarnia z Powązek kupowała też stalówki: w serek, krzyżyk lub rondówkę do kaligrafii.

Zaraz za mydlarnią działał sklepik węglarza. Węgiel kupowano u niego w detalu - na kubełki. Hurtownicy rozłożyli się po
drugiej stronie ulicy, obok bocznic kolejowych.

W kolejnym sklepiku urzędowała "Maśka", Żydówka napełniająca syfony z wodą sodową. Latem sprzedawał też lody w
stożkach po 5 gr oraz cytronadę i oranżadę w butelkach.

Toporem i językiem

W sąsiedniej kamienicy pod nr. 35 najważniejszy był sklep rzeźniczy pani Kędzierzawskiej. Nie handlowano tu wędlinami,
lecz sprzedawano wyłącznie mięso. Pośrodku sklepu stał pieniek, a wokół wbite były topory. W sklepie królowała pani
Kędzierzawska. Słusznej budowy, tęga, w trwałej ondulacji, wygadana.

- Miała niezwykły talent do cięcia mięsa. Jedno uderzenie i mięso z kością na kotlet schabowy było obrabiane z idealną
precyzją. Inni mięso wcześniej nacinali, ale nie ona. Jej wystarczył topór - zachwyca się pan Czajka. W sklepie
zainstalowano też ogromną maszynkę do mielenia mięsa. Nazywano ją "wilkiem".

Pani Kędzierzawska była prawdziwą instytucją. Do niej na pogaduszki schodziły się okoliczne gospodynie i pomoce
kuchenne. Radziła im w sprawach kuchennych, mówiąc np.: "Weź pani ten forszlak", czyli część cielęciny.

- U niej dowiedziałem się, czym jest szponder (części żeber w sam raz na rosół) czy gryf (kawałek kości, tłuszczu i mięsa)
- opowiada pan Czajka.

Z mięsnym sąsiadowała cukiernia Józefa Dobkowskiego. - Chodziliśmy tu z mamą po ciastka, a ja naciągałem ją na loda
z bezą za 10 gr. Lody z bezą były lepsze od tych stożkowych po 5 gr. Miały inną konsystencję i dodawano do nich
kawałek bezy.

Następny lokal zajmował fryzjer pan Szlamek - młody Żyd, amancik z wąsikiem. Ruchy miał okrągłe. Był usłużny i
niezwykle energiczny.

- Rodzice prowadzili mnie do pana Szlamka na przycięcie grzywki. Po raz ostatni byłem u niego w sierpniu 1939 r. Gdy
czekałem w kolejce, oświadczył: "Anglia i Francja nie idą się bać!" - przypomina sobie nasz czytelnik.

Kres obydwu kamienicom przyniosło oblężenie Warszawy w 1939 r. Domy spłonęły. Ruiny wypalonych budynków stały
do 1940 r. Miano je usunąć wcześniej, ale wyjątkowo ostra zima sprawiła, że przedsiębiorca zaangażowany do rozbiórki
postanowił odłożyć ją do wiosny.

25 lutego 1940 r., o godz. 6 nad ranem nastąpiła katastrofa. Ściana szczytowa kamienicy pod nr. 35 runęła na stojący w
sąsiedztwie parterowy dom Józefy Norblinowej i Marii Wojewódzkiej. Jak czytamy w okupacyjnym "Nowym Kurierze
Warszawskim", cegły i belki stropowe przebiły dach, przeleciały przez poddasze i wpadły do mieszkań. Współwłaścicielka
domu Józefa Norblinowa zginęła na miejscu. Belka zabiła też w łóżku 26-letnią Marię Wojewódzką i magistra farmacji
Józefa Dąbczyka, lokatora Norblinowej.

Katastrofa była kresem dziejów kamienic. Resztki oficyn i murów rozebrano w czasie okupacji. Dziś po budynkach nie
pozostał najmniejszy ślad.

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl -

www.gazeta.pl

© Agora SA

Dzika 35 i 37 (dawniej 71 i 73)

http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/2029020,34880,3156892.html

2 z 2

30-03-2012 12:37


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
05 1995 35 37
35 37
12,33,35,37
35 37
35 37 607 pol ed01 2007
71 73
Kossowska, Śmieja Społeczne ścieżki poznania, 37 54, 58 73
71 73
04 1996 71 73
71 73 pytania mikro egzamin
71 73
09 1995 71 73
35 37
ei 01 2001 s 35 37
71 73
11 1993 71 73
71 73
35 37 (2)

więcej podobnych podstron