rekolekcje, nauka rek.dla dzieci, MIŁOŚĆ BOGA I BLIŹNIEGO


MIŁOŚĆ BOGA I BLIŹNIEGO

(NAUKA REKOLEKCYJNA DLA DZIECI)

Słyszeliście nieraz o tym, ze Bóg umiłował nas największa miłością. Pamiętacie, jak Jezus Chrystus w czasie swego pobytu na ziemi okazywał wszystkim ludziom wielkie serce, aż w końcu, aby ostatecznie przypieczętować swoja nieskończona miłość ku nam oddal za nas życie na szubienicy krzyża.

Jak nauczyć się od Jezusa kochać wszystkich, jak On nas pokochał? Co zrobić żeby najpierw okazać Panu Bogu, ze Go kochamy?

Bóg wyświadczył nam największa miłość ponieważ nas stworzył, zbawił, dal nam rodziców, czuwa nad tym abyśmy mieli co jeść oraz czym się przyodziać i wreszcie przygotował nam w niebie wieczne szczęście. Dlatego jemu przede wszystkim z naszej strony należy się cześć i miłość.

Na ulicy bawiło się dwóch Jurków. Jeden miął rower a drugi roweru nie miął. Ten, który nie miał roweru, poprosi l tego drugiego, aby dal mu pojeździć. Tymczasem tamten zamiast użyczyć roweru pokazał mu język i odjechał. Czy można powiedzieć, ze on kocha swego kolegę? Nie!

Inna sytuacja. Mama poleciła Wandzie, ażeby poszła do sklepu po cukier. Wanda czytała akurat ciekawa książkę i nie miała ochoty wychodzić z domu bo było zimno i padał deszcz. Rzuciła jednak zajmująca książkę i pobiegła wypełnić polecenie mamy. Po drodze spotkała koleżanki. Te namawiały ją, aby ukryła się przed deszczem w bramie i pobawiła się z nimi. Cukier nie zając nie ucieknie. Może za chwile przestanie padać. Wanda zwyciężyła pokusę. Pamiętała, ze inna była wola mamy. Czy Wanda kocha swoja mamę? Tak!

Niektórzy już domyślają się pewnie, ze dowodem naszej miłości Pana Boga jest wypełnienie jego poleceń, czyli zachowywanie Bożych przykazań.

Jeżeli ktoś na każdym kroku lamie prawo Boże, jeżeli przeklina, wzywa nadaremno imienia Bożego, jeśli nie chodzi w niedziele na Msze Sw., w piątek nie pości, jeżeli szkodzi sobie na zdrowiu przez palenie papierosów a może nawet picie alkoholu, jeśli oszukuje innych, przywłaszcza sobie cudze rzeczy, kłamie - ten daremnie mówi, ze kocha Pana Boga. Chociażby sto razy na minutę mówił - kocham - to uczynkami swoimi pokazuje, ze to co mówi prawda nie jest. Jeżeli ktoś kogoś rzeczywiście kocha, to stara się zawsze wypełnić życzenie umiłowanej osoby, żeby w ten sposób sprawić jej przyjemność.

Ci, którzy lekceważą sobie polecenia zawarte w dziesięciu przykazaniach pokazują, ze Pana Boga nie kochają. Zachowanie Bożych przykazań nie jest jednak łatwe. Pan Jezus żeby nas zbawić zdecydował się nawet przecierpieć okrutne męki. Dlatego i nam nie wolno zniechęcać się trudnościami, ale musimy starać się aby nie zasmucać Jezusa najmniejszym grzechem.

Ewa jest przyjaciółka Zosi. Wszędzie chodzą razem. Ciągle maja sobie cos ciekawego do powiedzenia. Nigdy nie zabrakło im tematu do rozmowy. Kiedyś Ewa wyjechała z Warszawy. Nie było jej trzy tygodnie. Gdy tylko powróciła do miasta, prosto z dworca pobiegła do Zosi. Zapomniała o własnym domu, ze czekają na nią utęsknieni rodzice. Dlaczego tak postąpiła? Bo obie dziewczynki bardzo się lubią. Jedna druga naprawdę kocha.

Wojtek gdy wróci ze szkoły i dwie najwyżej trzy godziny pobędzie w domu, to już dłużej usiedzieć nie potrafi. Wierci się, nie może sobie znaleźć miejsca w mieszkaniu. Nie umie zmusić się do nauki, ani do żadnej innej pracy. Myśli odbiegają daleko, robota nie idzie. Musi pobiec do kolegi z którym się przyjaźni. Tez trzeba powiedzieć, ze ci chłopcy wzajemnie się kochają, dlatego jeden za drugim tęskni.

Czy i wy tęsknicie za Panem Jezusem - tak jak Ewa za Zosia lub Wojtek za swoim kolega? Jeżeli serio kochacie Chrystusa, powinniście nie zaniedbywać żadnej okazji, ażeby Go odwiedzać. On czeka w tabernakulum i chce z wami porozmawiać. Chce dowiedzieć się od was wszystkiego, usłyszeć co was w ostatniej godzinie spotkało, chce posłuchać o tych samych sprawach, o których opowiadaliście przyjaciołom. Pragnie abyście wypowiedzieli przed Nim wszystkie radości i kłopoty.

Jezus na te modlitwę czeka. Modląc się zarówno w intencjach osobistych jak i za innych oraz zachowując Boże przykazania pokazujemy Jezusowi, ze Go kochamy i ze na Jego nieskończona miłość ku nam chcemy odpowiedzieć wzajemna miłością. Ale to jeszcze nie wszystko!

Święty Jan ewangelista w pierwszym swoim liście czyni uwagę: “Jeśli kto mówi: Miłuje Boga a nienawidzi brata swego, kłamcą jest; albowiem kto nie miłuje brata swego którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. A to przykazanie mamy od Niego aby ten, kto miłuje Boga, miłował i brata swego”.

Jakich braci miał na myśli św. Jan, gdy pisał abyśmy ich kochali? Czy chodziło mu tylko o braci rodzonych? Według św. Jana bratem naszym jest każdy człowiek, który żyje obok nas i potrzebuje naszej pomocy. Jest nim każdy bliźni. Dlatego jeśli chcecie pokazać Panu Bogu jak bardzo Go kochacie musicie umiłować waszych bliźnich a szczególnie rodziców, bo oni są najbliżej was i są dla was zastępcami Boga na ziemi.

Rodzice czekają tez na to abyście okazali im serce. Pragną widzieć, ze doceniacie wysiłki jakie wkładają w wasze wychowanie, abyście mieli co jeść i w co się ubrać.

Tatuś Franka był hutnikiem. Prace miał ciężka. Przez cały dzień wiele musiał namozolić się. Gotów był jednak podjąć największy trud, byle tylko niczego nie zabrakło jego dzieciom. Franek potrafił swemu ojcu odpłacić miłością za miłość. Po powrocie ze szkoły odrabiał najpierw lekcje, później załatwiał sprawy mamy w mieście, a dopiero potem szedł grac w piłkę. Wieczorem, gdy ojciec wracał z pracy, rzucał każda choćby najciekawsza zabawę i biegł do ojca, żeby ucałować jego spracowane ręce. Potem wracali do domu. Po drodze opowiadał mu wszystko co wydarzyło się w szkole i poza nią. Potem nalewał gorącej wody do miednicy by ojciec mógł się umyć i dopiero wtedy wracał do kolegów.

Nie wszyscy są jednak tacy jak ten chłopiec. Wiele dzieci zamiast kochać swoich rodziców, sprawiać im radość, wyciska im jedynie łzy z oczu. Czy i na was niejednokrotnie ojciec czy mama nie musza gniewać się, chociaż woleliby pochwalić swoje dzieci za ich dobre serce, uczynność lub wzorowe zachowanie?

Pan Jezus chce byśmy miłowali każdego człowieka.

Życie Warszawy opisywało kiedyś bardzo przykry wypadek. Jechało na motorze dwóch mężczyzn. Potracili na drodze jakiegoś rowerzystę. Zamiast udzielić mu pomocy, uciekli. Później dowiedzieli się, ze przewróconym człowiekiem był ojciec jednego z nich. Zmarł z upływu krwi. Zauważono go zbyt późno. Gdyby od razu otrzymał pomoc, można było uratować mu życie.

Zdarzenie tragiczne, ale daje wiele do myślenia. Każdemu człowiekowi należy okazać miłość. W przytroczonym przed chwila wypadku, syn łamiąc przykazanie miłości bliźniego spowodował zgon własnego ojca. Każdy zaś kto nie zachowuje przykazania miłości zabija w sobie życie nadprzyrodzone.

Kiedy ja byłem w waszym wieku telewizja polska prowadziła w całym kraju akcje, która nazywał się: “Niewidzialna ręka”. Zrzeszała ona polska młodzież, która anonimowo, bez ujawniania się - i to było właśnie piękne - pomagała tym, którzy jej potrzebowali.

Redakcja “Niewidzialnej ręki” czyta list takiej mniej więcej treści: “Jestem ciężko chora i samotna. Mam poważne trudności z zaopatrzeniem się w artykuły żywnościowe. W mieszkaniu mam zimno, gdyż nawet do piwnicy nie mogę zejść”. Po krótkim czasie ta chora pani znajduje karteczkę w drzwiach, z której wynika, ze ma wystawić koszyk i spis potrzebnych artykułów. Chora chociaż pełna obawy o pieniądze zaryzykowała i wystawiła kosz. W pełnym napięciu czeka, kto się zjawi. Nagle odzywa się dzwonek, za drzwiami stal kosz z towarem i dokładnym rozliczeniem. Następnego dnia za drzwiami, ku swojemu zdziwieniu znowu widzi wiadro z węglem. Tych niespodzianek było bardzo dużo. Chora pilnie nadsłuchiwała, by zobaczyć kto to jest. Ale nie zobaczyła.

Zdarza się, ze ktoś popełni nietakt wobec drugiego człowieka, a nie wie, ze to jego ciocia albo pani nauczycielka. Później gdy zauważy pomyłkę musi się wstydzić. Wyzywacie może niekiedy koleżankę lub kolegę zapominając, ze w nich mieszka Chrystus. Ten sam Chrystus powiedział: Coście uczynili jednemu z braci moich najmniejszych, mnie uczyniliście. Kiedyś gdy staniecie przed Jezusem na sadzie trzeba będzie mocno się wstydzić. Jezus przypomni wam wówczas: Pamiętasz jak uderzyłeś Mnie w twarz, jak mi podstawiłeś nogę i nabiłem sobie potężnego guza, jak mnie zepchnąłeś ze schodów i złamałem rękę. Ze zdziwieniem zapytamy Chrystusa: Panie kiedy to było? Jezus odpowie: Cokolwiek uczyniliście Małgosi, Błasi, Andrzejowi czy Staszkowi mnie uczyniliście.

Musimy zrobić wszystko ażeby nie zasłużyć sobie na słowa zarzutu ze strony Chrystusa. Należy postępować tak, aby Jezus mógł nam kiedyś powiedzieć: Pójdź ze Mną do nieba, bo byłeś mi wiernym przyjacielem, gdy wyśmiewano mnie - stanąłeś w Mojej obronie, gdy byłem głodny - podzieliłeś się ze Mną drugim śniadaniem, gdy leżałem chory - ty przyszedłeś Mnie odwiedzić, grając w piłkę zaprosiłeś mnie do zabawy. Otrzymasz teraz za to wszystko należna nagroda.

W Warszawie na Pradze młody kapłan w pierwszym roku kapłaństwa znalazł się w szpitalu przy łóżku umierającej kobiety. Nie była to staruszka. Tak bardzo chciała żyć. Miała dla kogo. Miała syna, co prawda nie był on już małym dzieckiem!. Znamienne byly jej słowa wypowiedziane w szczerej rozmowie po spowiedzi i komunii św., słowa, które streszczają jej religijność: “Nie masz Przyjaciela nad Zbawiciela”.

Chciałbym kochani, aby te słowa właśnie zapadły wam głęboko do serca i umysłu po tym pierwszym dniu naszych rekolekcji. NIE MASZ PRZYJACIELA NAD ZBAWICIELA.

1

3



Wyszukiwarka